Ruszył proces olsztyńskich performerów politycznych
Rzeźbiarz Jacek Adamas i dwoje uczestników jego happeningu przed biurem posła SLD Tadeusza Iwińskiego stanęli dziś (14.11) przed sądem grodzkim w Olsztynie. Obwiniono ich o wykroczenie przeciw porządkowi publicznemu. Grozi za to kara ograniczenia wolności lub grzywny.
W maju tego roku performer zawiesił czerwoną tablicę z napisem: „Komitet Wojewódzki PZPR w Olsztynie. Tow. Sekretarz Iwiński” na ścianie budynku, w którym mieści się biuro poselskie posła SLD. Tablicę odsłonił Alfred Surma, olsztyński opozycjonista szykanowany w stanie wojennym. Wydarzenie filmowała żona artysty, Katarzyna. Cała trójka została obwiniona przez policję o wykroczenie przeciwko porządkowi publicznemu, polegające na umieszczeniu napisu bez zgody zarządcy budynku.
Happening był reakcją na zachowanie posła podczas prac nad uchwałą upamiętniającą Grzegorza Przemyka w 30 rocznicę tragicznej śmierci. Miała ona potępiać sprawców i inicjatorów tego politycznego mordu.
Iwiński chciał usunięcia z projektu fragmentu o odpowiedzialności ówczesnych władz partyjnych i państwowych za fabrykowanie dowodów i ukrywanie winnych. Władze SLD odsunęły go wówczas od prac nad projektem, a uchwała została przyjęta przez aklamację na kolejnym posiedzeniu parlamentu.
Performerzy wieszając tablicę chcieli zareagować na sprzeciw posła Iwinińskiego podczas głosowania w sejmie nad uchwałą potępiającą zamordowanie Grzegorza Przemyka – mówił przed rozprawą poseł Prawa i Sprawiedliwości Jerzy Szmit.
Adamas powiedział dziś w sądzie, że jego akcja miała być formą protestu i zwrócenia uwagi na rolę PZPR i prawdę o systemie komunistycznym. Jak mówił, w latach 80. w jego mieszkaniu na warszawskiej Pradze działała nielegalna drukarnia. Jeden z drukarzy tego wydawnictwa zginął – podobnie jak Przemyk – w niewyjaśnionych okolicznościach. Według milicji wypadł z dziewiątego piętra klatki schodowej.
Sąd przesłuchał też pracownicę Zakładu Budynków Komunalnych, która oceniła, że umieszczenie tablicy nie spowodowało żadnych szkód w elewacji, bo umocowano ją w istniejących otworach. Powiedziała również, że w imieniu administratora złożyła na prośbę policji wniosek o ściganie sprawców wykroczenia. Wyjaśniła, że aby tablica była legalna, należało uzyskać akceptację jej projektu w wydziale architektury i wystąpić na piśmie do administratora. Dodała, że taka procedura trwa do 30 dni.
Zeznania składał też sekretarz rady wojewódzkiej SLD, który zerwał ze ściany tablicę wkrótce po jej zawieszeniu i wezwał policję. Jak ocenił, była ona obraźliwa i uderzała w dobre imię posła. Sąd odroczył rozprawę do 3 grudnia. Adamas jest uznawany przez krytykę za „jednego z najbardziej radykalnych polskich artystów”, uprawiających przy pomocy happeningu i performansu tzw. aktywizm polityczny. Swoje instalacje ustawiał często przez siedzibami władz i instytucjami publicznymi. (PAP/gol/łw)