Rocznice
Rocznice bywają fajne i niefajne, na przykład rocznica ślubu jest ekstra, a urodziny od pewnego momentu stają się dramatyczną datą.
Pamiętam, tak jakby to było wczoraj, gdy skończyłem trzydziestkę, było przyjemnie, miło, czułem się fantastycznie, w pełni sił witalnych i umysłowych. Wszystko było OK, aż tu nagle, nie wiem kiedy, minęło dwadzieścia parę lat i stałem się kinomanem w średnim wieku.
Co się z tym czasem dzieje, chyba najlepiej widać to po naszych dzieciach, które nagle przestały być nastolatkami i prowadzą samodzielne, dorosłe życie. Drodzy Państwo, nie tylko my się starzejemy, świat również, a świat filmu (tak z biegiem lat, z biegiem dni) to po prostu pędzi tak, jak ta nowa polska kolej, a to, co nakręcono ledwie parę lat temu, już staje się filmową klasyką.
Z pewnością pamiętacie i mam nadzieję, że lubicie, „Brave Heart: Waleczne Serce” Mela Gibsona, to już jest klasyka klasyki. Film właśnie skończył 20 lat, od dawna jest pełnoletni, a przecież dopiero co go oglądałem w Koperniku, chwilę temu Mel Gibson odbierał Oscary przyznane jego dziełu przez członków Akademii Filmowej.
„Brave Heart” jest już filmem archiwalnym, klasycznym i odnoszę wrażenie, że zapomnianym. Oczywiście Państwo, czytelnicy tej kolumny i słuchacze „Kina za rogiem” od czasu do czasu sięgniecie po ten wspaniały obraz, tak po prostu z sentymentu dla Szkocji, Szkotów, ich walki o wolność.
Ciągle walczą, tylko w inny sposób, powodzenia życzę. No właśnie, ả propos tego przemijania i uciekającego czasu, przejrzałem swoją filmotekę i zadałem sobie pytanie, kiedy pan, panie Jacku ostatnio oglądał takie tytuły jak: „Gladiator”, „Titanic”, „Helikopter w ogniu”, „Szeregowiec Ryan” czy „Pearl Harbor”? Odpowiadam sam sobie – dawno, zbyt dawno, prawie że w czasach przedkolonialnych. Przecież cały czas gonimy za nowościami, kolejnymi hitami, nowymi serialami.
Wszak kolejny sezon „Gry o tron” już się kończy (piekielnie nudny moim zdaniem), więc co dadzą nowego, prawdopodobnie nowy sezon „True Detective”. Zaraz w kinach ponownie zaryczą dinozaury, jest już nowy „Mad Max”- świetny, jesienią zaskoczy nas nowy Bond, a zimą na ekrany powrócą „Gwiezdne Wojny” w siódmej odsłonie.
To tylko ważniejsze nowości, a co z wypełniaczami czasu, czyli filmowymi średniakami? A co z polskim kinem, ogólnie kinem nie z Ameryki? Kto tu ma więc czas na filmową klasykę? Bo przecież czasu mamy zawsze za mało, czas się wręcz kurczy i zostało go coraz mniej, i to z wielu powodów. A przecież trzeba pracować, znaleźć chwilę na codzienną gazetkę, radio, Internet, nowe książki, znajomych, prace ogrodowe, czasem trzeba gdzieś wyjechać, choćby na wakacje, coś zobaczyć, pozwiedzać, więc faktycznie tego czasu jest zbyt mało.
Ale, cytując klasyk …”Co zrobisz, nic nie zrobisz”. To tyle na dzisiaj, zdrowia życzę.
Kinoman
(as)