Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 14 °C pogoda dziś
JUTRO: 20 °C pogoda jutro
Logowanie
 

„Orfeusz” dla Jana Polkowskiego. Poezja jest ważna

Wręczenie „Orfeusza”. Od lewej: Jan Polkowski – laureat, Jagienka Kass – Muzeum K.I.Gałczyńskiego w Praniu, Jan Stolarczyk – przewodniczący jury. Fot.: Marta Zysk.

 

Jest na mapie literackiej Polski miejsce, gdzie zbiegają się drogi kultury i natury. W leśnej scenerii rozbrzmiewa poezja, a głos recytatora łączy się ze śpiewem ptaków. To leśniczówka Pranie, „nasze jesienne mieszkanie” – jak pisał w wierszu W leśniczówce Konstanty Ildefons Gałczyński.

Poeta przyjeżdżał na Mazury kilkakrotnie, w sumie spędził tu trzynaście miesięcy. Najwierniejsze relacje z tego czasu dała jego córka, Kira Gałczyńska. Ona też współtworzyła muzeum w Praniu i zainicjowała koncerty poetyckie. Pomysł kontynuował, ale też znacznie poszerzył ich formułę i przydał dzisiejszego rozmachu obecny dyrektor muzeum i, co nie bez znaczenia, poeta Wojciech Kass. Jest dla niego poezja rodzajem „konieczności egzystencjalnej”, a „słowo poetyckie uwzniośla byt, podnosi ku górze”.

On też wystąpił z inicjatywą powołania Nagrody im. K. I. Gałczyńskiego „Orfeusz”. Jej nazwa wyrosła z lektury zapisków poety, które czynił przebywając w czasie II wojny światowej w oflagu w Altengrabow. W notatniku Gałczyński pozostawił szkice na temat Orfeusza, będące prawdopodobnie wstępem do utworu, może poematu, poświęconego „boskiemu śpiewakowi”. Dzieło jednak nie powstało, a Kassa urzekło zdanie: „Sztuką jest żyć w złym świecie i śpiewać”. I tak postać historyczna i mityczna patronują nagrodzie przyznanej już po raz drugi. Kira Gałczyńska powiedziała, iż jest wdzięczna Wojciechowi Kassowi za wnikliwie czytanie notatnika, bowiem Orfeusz był dla Konstantego postacią ważną i „Gałczyński na pewno by się cieszył z istnienia takiej nagrody”. Fakt ten jest również źródłem i jej radości, choć stan zdrowia nie pozwolił jej, niestety, uczestniczyć w poetyckiej gali, która odbyła się w Praniu w czerwcu tego roku.

Jury, złożone z wybitnych krytyków, znawców i miłośników poezji – Jana Stolarczyka (przewodniczącego), Tomasza Burka, Krzysztofa Kuczkowskiego, Wojciecha Ligęzy i Feliksa Netza – spośród 180 tomików zgłoszonych do nagrody wybrało w maju dwadzieścia, zaś w czerwcu ogłosiło finałowa piątkę. Nominacje otrzymali: Kazimierz Brakoniecki (Chiazma), Teresa Ferenc (Widok z okna), Jerzy Górzański (Festyn), Łukasz Jarosz (Pełna krew) i Jan Polkowski (Głosy).

Za najlepszą książkę poetycką roku 2012 jury uznało Głosy Jana Polkowskiego. Krzysztof Kuczkowski po ogłoszeniu decyzji jurorów przyznał, że wszystkie nominowane tomiki są znakomite i zasługują na uznanie. Jednak reguły i zasady przyznawania laurów są jednoznaczne – należy wybrać, wskazać ten jeden jedyny zbiór wierszy.

Tomik Głosy jest cyklem wierszy zajmującym w twórczości Jana Polkowskiego miejsce wyjątkowe. Skąd ta opinia – zapytałam poetę po wręczeniu nagrody.

Jan Polkowski: Ten tom jest specyficzny, ponieważ jest rodzajem wypowiedzi podobnych, cudzych wypowiedzi. Ogniskują się one wokół pewnego wydarzenia. Jest on jakby monograficznym tomikiem – tym się odróżnia od pozostałych moich tomów. Skończyłem cykl Głosy i potem już niczego nie napisałem. Napisałem powieść, ale żadnego wiersza. Było to na tyle intensywne przeżycie, że w jakiś sposób mnie zablokowało. Nie wiem na jak długo.

– Wiersz jest bardzo osobistą wypowiedzią, takim szczególnym obnażeniem się?

– Istnieje pogląd, że sztuka jest rodzajem ekshibicjonizmu, aczkolwiek Tomasz Burek trafnie w laudacji powiedział, że w tym tomie ja siebie całkowicie schowałem. Użyczyłem swojego głosu innym ludziom, mając głębokie przekonanie, że poezja powinna użyczać swojego głosu, żeby wzbogacać naszego ducha i także ducha, który zawiera w sobie losy przeszłych pokoleń – tysięcy lat ludzkich przemyśleń, klęsk, zwycięstw i dramatów. O nich nie możemy, nie powinniśmy zapominać z bardzo prostego powodu – dlatego że pamięć czyni z nas ludzi. Człowiek składa się z wody, języka i pamięci. Bez pamięci jesteśmy tylko potencjalnymi ludźmi, którzy umieją się porozumiewać, ale w ograniczony sposób. Pamięć daje nam oddech tysiącleci – oddech Homera i oddech anonimowych ludzi, którym ja starałem się przynajmniej użyczyć głosu i usłyszeć ich głosy.

Kim są tytułowe Głosy?

– To są ludzie, którzy zginęli w 1970 roku na Wybrzeżu, a także ich bliscy – ojciec, matka, żona, narzeczona, brat. Ludzie, którzy żyli z tym dramatem lub nie przeżyli tego dramatu, którzy ze sobą mimo śmierci dialogują. Śmierć w jednych żyje, innych pochłonęła, ale całość tych zdarzeń żyje w naszej pamięci i żyje w języku. Żyje w kulturze i powinna być przechowana. Poezja jest najlepszą przechowalnią takich właśnie głosów i takich losów.

Głosy przemówiły po czterdziestu latach od tamtych wydarzeń…

– To nie ma znaczenia czy minęło czterdzieści lat, czy czterdzieści godzin, ponieważ pamięć obejmuje wszystko, co się przydarzyło człowiekowi od początku jego historii. Nie ma w tak rozumianej pamięci rzeczy ważnych i nieważnych, ponieważ nie nam decydować o tym, co kształtuje nas silniej, a co jest dla nas wydarzeniem o mniejszym znaczeniu. W każdym razie ten dialog z umarłymi, z tymi, których nie znaliśmy albo z tymi, których myśli zostały zachowane w książkach, w różnych zapisach, jest konieczny, żebyśmy trwali jako ludzie i mówiąc najprościej – mogli rozwijać swoje człowieczeństwo.

– Poeta ma do spełnienia jakąś rolę, obowiązki, powinności?

– Poeta ma zawsze taki sam obowiązek. Josif Brodski powiedział, że „narody, które nie czytają poezji, stają się bezbronne wobec tyranów i manipulatorów”. Bo nie jest tak, że wolność zwyciężyła i w naszych czasach historia znalazła swój bardzo wspaniały koniec, szczęśliwy i niekonfliktowy. To oczywiście nieprawda. Człowiek jest nadal bardziej zdolny do zła i skłonny do czynienia zła niż do czynienia dobra. Wolność nadal nie ma dywizji i czołgów, a za tyranami stoją cenzorzy i manipulatorzy, więc żeby język nas chronił, musi być silny. Musi być językiem, w którym zawiera się i chroni wolność i duch człowieczeństwa. Nasza potoczna mowa, esemesy wysyłane z komórek i laptopów czy tabletów nie zachowają tej wolności. Język musi być głębszy, musi czerpać z ogromnego doświadczenia kultury i musi wolność zachowywać i walczyć o nią z każdym oddechem. Dlatego poezja jest ważna. Nie musi być czytana przez wszystkich członków danego narodu, całą ludzkość. Wystarczy, że jeden człowiek w danym języku jeszcze czyta i rozumie poezję, wówczas on może być medium, które przechowuje ducha. Ten duch może przetrwać najgłębsze kryzysy. Naród polski takie kryzysy przechodził – za to, że było się Polakiem zabijano, a za mówienie po polsku bito. Mogliśmy przetrwać, dlatego że wielki duch wolności zachowany był w polskiej wspaniałej poezji.

W tegorocznej edycji konkursu jury przyznało też Mazurskiego Orfeusza za najlepszy tom wydany w Polsce północno-wschodniej (Warmia, Mazury, Podlasie). Otrzymał go Kazimierz Brakoniecki za tomik Chiazma. Obaj poeci odebrali odpowiednie do poziomu wyróżnienia nagrody pieniężne i statuetki autorstwa Rafała Strumiłły. Czytelników i słuchaczy nagrodzono koncertem poetyckim. Lidia Sadowa z Teatru Polskiego w Warszawie przedstawiła wiersze wszystkich nominowanych poetów. Aktorkę wspomagały ptaki i lekki wietrzyk.

Przeczytaj poprzedni wpis:
Ostróda odda milion złotych?

Niewykluczone, że gmina Ostróda będzie musiała oddać ponad 1 milion złotych unijnej dotacji. W ogłoszonych przez samorząd trzech przetargach na przebudowę wadliwych statków żeglugowych nie zgłosiła...

Zamknij
RadioOlsztynTV