Mecz Warmii Energi Olsztyn to horror z happy endem
Drugi weekend z rzędu piłkarze ręczni pierwszoligowych Tytanów Wejherowo nastraszyli zespół z Warmii i Mazur. Tydzień temu omal nie doprowadzili do sensacji w Iławie, a w sobotę byli bliscy pokonania u siebie Warmii Energi Olsztyn.
Jeszcze w 55. minucie rywal prowadził dwoma golami, ale rzuty Jakuba Ostrówki i Piotra Dzido dały Warmiakom remis. W ostatnich sekundach trafienie na 34:33 zanotował Piotr Skiba. Nic dziwnego, że trener Mateusz Antolak nie był specjalnie zrelaksowany po końcowej syrenie.
Horror z happy endem. Tytani postawili nam bardzo trudne warunki. Cały mecz był na stuku bramka za bramkę. Na koniec przełamaliśmy to swoją konsekwencją (…) Co prawda jedną bramką, ale udało się zwyciężyć
– podsumował.
Z wyzwania zdawali sobie sprawę zawodnicy Warmii.
Cieszymy się z tych trzech punktów. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jest to bardzo ciężki teren. W zeszłym roku przegraliśmy tutaj bardzo ważny mecz. Nasza gra wymaga większej koncentracji (…) Popełniamy błędy, które nie powinny się zdarzyć
– dodał Dawid Przysiek.
W innym sobotnim meczu lider pierwszej ligi Aqua-Instal Jeziorak Iława pokonał w Tczewie Sambora 33:23.
Posłuchaj wypowiedzi
Autor: M. Świniarski
Redakcja: B. Świerkowska-Chromy