Jeden podpis przyczyną kłopotów
Prawie 24 tysięcy złotych domaga się PZU S.A. od mieszkanki Olsztyna. Pieniądze te wcześniej ubezpieczyciel wypłacił Uniwersytetowi Warmińsko Mazurskiemu, tytułem odszkodowania za głowicę ultrasonografu, którą podczas wizyty w klinice rozrodu zwierząt miał zniszczyć pies pani Marii. Problem polega na tym, że zgodnie z oświadczeniem, które podpisała olsztynianka pies miał zniszczyć nie głowicę USG, a tylko przewód. Zdaniem prawników, PZU w ten sposób może chcieć zrekompensować sobie poniesione tytułem ubezpieczenia straty.
Pani Maria jest miłośnikiem psów. We wrześniu ub.r. odwiedziła ze swoim czworonogiem klinikę rozrodu zwierząt przy wydziale weterynarii UWM. Już po badaniu, prowadząca je weterynarz zauważyła, że pozostawiony na podłodze przewód został pogryziony. Zaproponowała pani Marii podpisanie oświadczenia, że przyjmuje winę na siebie, z zastrzeżeniem, że kobieta nie musi się martwić, bo uczelnia jest ubezpieczona od takich zdarzeń. Pani Maria podpisała dokument, a kilka miesięcy później otrzymała pismo z PZU z żądaniem zwrotu prawie 24 tysięcy złotych, które ubezpieczyciel wypłacił uniwersytetowi.
Jak powiedziała Radiu Olsztyn miejska rzeczniczka praw konsumenta Jadwiga Urbańska, zastrzeżenia budzi fakt, iż pies pani Marii pogryzł przewód, a PZU domaga się zwrotu kosztów za głowicę USG.
Do Pani Marii przed kilkoma dniami zwrócił się pracownik działu windykacji PZU. Windykator zaproponował rozłożenie płatności na raty lub spłatę połowy żądanej kwoty co sprawi, że reszta zostanie umorzona.
Przyjęcie tej propozycji, może oznaczać przyznanie się pani Marii i zwiększenie szans na wywalczenie pieniędzy przez PZU przed sądem – mówi Jadwiga Urbańska. Jaj zdaniem może także oznaczać, że PZU nie jest pewne, że uda się odzyskać te pieniądze przed sądem, więc otrzymanie, choćby części też może być korzystne z punktu widzenia ubezpieczyciela.
Szef katedry profesor Tomasz Janowski powiedział Radiu Olsztyn, że jest zaskoczony zaistniała sytuacją. Skoro uczelnia ubezpiecza sprzęt, to może się domagać wypłaty odszkodowania, ale mieszanie w to osób trzecich, profesor Janowski uważa za nieporozumienie.
Na szczęście dla pani Marii rozbieżność pomiędzy tym, co zadeklarowała się zapłacić, a tym czego domaga się PZU może być przesłanką dla sądu, która uwolni ją od konieczności zapłaty za szkody, których nie musiało spowodować jej zwierzę – konkluduje Jadwiga Urbańska.
Posłuchaj audycji Śliska Sprawa: