Bartoszyce, Aktualności, Regiony
Historia z kotem w tle. Sąd odroczył sprawę sołtysa Dzikowa, którego kot „biegał luzem po drodze”
Przed sądem w Bartoszycach rozpoczął się proces sołtysa Dzikowa obwinionego o brak nadzoru nad kotem. Według policji, właściciel zwierzęcia popełnił wykroczenie, bo jego kot „biegał luzem po drodze” przed domem. Dziś sąd odroczył sprawę do 17 sierpnia.
Zdaniem policjantów, sołtys z Dzikowa Iławeckiego nie zachował środków ostrożności podczas opieki nad kotem. Sołtys czując się niewinny, odmówił przyjęcia 50 zł mandatu i tak sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Bartoszycach.
Dziś rozpoczął się proces w sprawie, w tle której jest konflikt sąsiedzki. Sołtys nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia. Sąd przesłuchał też jego żonę, dwóch funkcjonariuszy policji i odroczył sprawę do sierpnia.
Z akt sprawy wynika, że w marcu tego roku sołtys trzykrotnie w ciągu kilku dni telefonował na policję, prosząc o przysłanie patrolu z powodu psa sąsiadki, który biegał po wsi bez nadzoru. Według zeznających w sądzie policjantów podczas jednej z interwencji Stanisław B. informował, że pies gonił po wiejskiej drodze za jego kotem.
Funkcjonariusze – jak twierdzą – uznali wówczas, że skoro oba zwierzęta biegały bez dozoru, należy w ten sam sposób potraktować ich właścicieli. Jak mówili w sądzie, uprzedzili o tym sołtysa, który miał twierdzić, żeby „zapomnieli o kocie”. Policjanci zastosowali jednak ten sam przepis wobec właścicielki psa i właściciela kota. Kobieta została ukarana mandatem. Sołtysa wezwano na komisariat i również zaproponowano mandat, ale odmówił przyjęcia
Sołtys przekonywał w sądzie, że policjanci kłamią. Tłumaczył, że pies sąsiadki rzeczywiście zaatakował jego kota. Nie było to jednak – jak podkreślał – na drodze, tylko przy wejściu do domu, na podwórku ogrodzonej posesji. Powtarzał, że nie rozumie, dlaczego policja zamiast załatwić zgłoszenie o agresywnym psie, zajęła się jego kotem.
Przyznał natomiast, że kotu zdarza się wychodzić poza posesję. Jak mówił, nie można przecież trzymać go na smyczy, bo kot „ma swoje ścieżki” i chodzi za myszami. przypomniał, że we wsi jest kilkadziesiąt innych kotów i wszystkie zachowują się podobnie
Sprawa została odroczona do sierpnia. Wtedy mają zeznawać świadkowie, którym kot sołtysa miał uprzykrzać życie.
Posłuchaj relacji Macieja Świniarskiego
Autor: PAP/M.Świniarski
Redakcja: B.Świerkowska-Chromy