Czy kina przeżyją?
Czy kina przeżyją, kina jako sale z ekranem, fotelami, popcornem, colą, widzami, czasami niewybrednymi komentarzami ze strony już wzmiankowanych widzów?
Teraz proszę Państwa to jest sofciarstwo, przypomnijcie sobie proszę lata 60-te, 70-te ubiegłego wieku i widownie legendarnych olsztyńskich kin: Dworcowego, Polonii czy Awangardy. Na balkonie zwłaszcza rezydowali wybitni widzowie. Zazwyczaj byli to wyjątkowo nieuprzejmi panowie w wieku absolutnie nieokreślonym, zazwyczaj lekko wstawieni i w trakcie seansu raczący się ówcześnie dostępnymi napojami wyskokowymi. Nadmierne spożycie powodowało, że tracili kontrolę nad sobą i łatwo irytowali się tym, co widzieli na ekranie – jeśli widzieli. Złościli ich także inni widzowie, którzy im czymś podpadli, np: mieli okulary lub byli z ładną dziewczyną. Wówczas najlepiej było opuścić lokal, bo owi ,,widzowie” byli dosyć krewcy i niebezpieczni, a także jakby bezkarni, takie przynajmniej odnosiłem wrażenie.
Tyle dygresji. Obecnie widzowie są młodzi, trochę onieśmieleni współczesnym światem, bywają niegrzeczni ale są niegroźni. Mnie jednak chodzi o to, że może ich po prostu zabraknąć. Otóż kin jest sporo (nie w Olsztynie), może nawet zbyt wiele, prawie wszystkie wielosalowe, filmów jest całe multum – zdecydowanie wybór jest zbyt duży, przy pewnej jednak miałkości fabuły. Do tego mamy niż demograficzny i to bardzo głęboki, wszak szkołom wyższym brakuje studentów, a szkołom powszechnym każdego stopnia, uczniów, a to Oni dominują w kinach, my – po czterdziestce – jesteśmy w zdecydowanej mniejszości, do tego dochodzi rozwój technologiczny i cywilizacyjny.
Filmy teraz łatwiej się ogląda, jest ich mnóstwo w telewizjach otwartych, mamy kilka kanałów stricte filmowych, kodowanych i niekodowanych, mamy kanały nadające wyłącznie seriale telewizyjne, w tym same komediowe. Do tego proszę Państwa mamy przeogromny wybór filmów na najróżniejszych nośnikach, od DVD do plików cyfrowych, mamy jeszcze Internet, internetowe wypożyczalnie, wypożyczalnie filmów zorganizowały także największe telewizje kodowane specjalizujące się w filmach fabularnych, serialach i sporcie. A do tego istnieje jeszcze coś takiego, jak nielegalny obrót filmami ściąganymi – nie mam pojęcia jak i skąd, bo nie korzystam z tego typu usług, ogólnie nie robię nic nielegalnego.
Myślę więc, że przy takiej ofercie może się stać tak, że kina, jako Świątynie Sztuki, mogą być po prostu zbyteczne, bo zdecydowanie łatwiej będzie/jest obejrzeć film na dużym ekranie w domu niż wybrać się do kina, bo w domu jest zacisznie, nie pachnie popcornem i nikt nie śmieje się w niestosownym momencie. Tak, oczywiście jest łatwiej, ale gdzie jest magia kina, ciemna sala, a aktorzy na prawdziwym filmowym ekranie są tylko dla nas i dźwięk jest fantastyczny. Niestety, tylko te reklamy przed seansem, irytujące jak cholera.
Kino chyba na szczęście jako takie nie zginie, tylko stanie się multimedialne, może nie tak jak w „Purpurowej róży z Kairu” czy w „Ucieczce z kina Wolność”, ale jestem przekonany, że właściciele sieci kinowych jeszcze nas wielokrotnie zaskoczą.
A jednak tęsknię za starymi kinami i dosyć ekstrawagancką, olsztyńską publicznością. Razu pewnego butelka po ognistym napoju rozbiła się o ekran w trakcie projekcji, a było to w Awangardzie, bodajże w 1976 roku, odnoszę wrażenie, że Milicja Obywatelska pojawiła się na miejscu zbrodni.
Jacek Hopfer