Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 11 °C pogoda dziś
JUTRO: 13 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Audycje w języku ukraińskim – luty 2021

Fot. Anna Styrańczak

Audycje w języku ukraińskim nadajemy codziennie, również w święta, o godzinach 10.50 i 18.10. Prezentujemy serwis informacyjny o życiu diaspory ukraińskiej na Warmii i Mazurach i w Polsce oraz wieści z samej Ukrainy.

Zamieszczamy też tłumaczenia audycji w języku polskim. Do słuchania zapraszają: Jarosława Chrunik i Hanna Wasilewska. Audycje w języku ukraińskim emitowane są z nadajnika w Miłkach koło Giżycka na 99,6 FM.

28.02.2021 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska.

(-)
Siedem lat temu wielka liczba ofiar ludzkich zmusiła Ukraińców do zbudzenia się z letargu. Dotąd żegnamy zbitych, bo trudno ich zliczyć. Jaka długa, nieskończona lista tych, którzy zmarli za naszą wolność. Najmłodszy miał 17 lat, najstarszy 83. Wszyscy oddanie wierzyli w to, że mogą na lepsze zmienić los kraju. Oddali za to najważniejsze – życie.
Aktywista, działacz społeczny, łucczanin, Rusłan Telipski wspomina, jak pokojowy ruch o wolność i godność dopiero się zaczął:

…z wielkim zapałem w sercu, z wielką miłością bronić Ukrainy, bo były bardzo niebezpieczne ruchy, żeby znów zaciągnąć Ukrainę w celny sojusz za pomocą ówczesnej zdradliwej góry, która doszła do władzy i znów żebyśmy nie trafili do potomków radzieckiego systemu totalitarnego. A dla mnie Rosja i Związek Radziecki to faktyczne tożsame pojęcia, gdzie nie ma wolności słowa, szacunku do człowieka, wszystko jest w rękach kilku ludzi i lud ukraiński…bo majdan były wcześniej, językowy majdan…ale wielkiego rozgłosu nie było…ale bardzo ważne, że te wszystkie kadry…trafiły do telewizji i kiedy…300 czy 400 osób przyszło tysiące ludzie, by w sposób zgodny z prawem, bronić swoich praw.

W lutym, właśnie w te dni o 10 rano nie było wojskowych, nie było…i zaczęliśmy organizować ochronę miejsc publicznych i pogrzeby chłopców, którzy zginęli; następnego dnia po strzelaninie…na majdan. Z tym wydarzeniem…długo…pół roku nie mogłem…bo to ogromne przeżycie.

-Jaka atmosfera panowała na majdanie następnego dnia, kiedy pan przyjechał, wszystkich zaczęli chować, wywozić, co pan tam zobaczył i poczuł.

-Była bardzo trudna atmosfera, trudno mi o tym mówić, nie mogłem zobaczyć…w pierwszej połowie dnia; po strzelaninie, po tym jak Berkut uciekł i w nieznanym kierunku Janukowycz z zagrabionymi pieniędzmi to w pierwszej połowie dnia, wszyscy zajmowali się organizacją. Ja byłem delegowany do pałacu październikowego, to w centrum, pomagać stać przy wejściu; żeby ludzie nie szli do flag, bo kogoś tam jeszcze godzinę wcześniej snajper zastrzelił, kto chciał poprawić flagę; Staliśmy plecami do hotelu Ukraina; trochę pomagać, żeby nie narażać ludzie…bo wielu ludzi wyszło i poszli do miejsca, gdzie jeszcze krew była…to na ówczesnej Instytuckiej, teraz to ulica Bohaterów Niebiańskiej Sotni; zaczęli masowo kłaść kwiaty, ja tyle kwiatów jeszcze nie widziałem. Faktycznie taka aura wielkiej, wielkiej tragedii [niezrozumiałe] szczerze mówiąc nie było. Wieczorem przyjechali na majdan politycy występować. Ciężko się teraz to wspomina.
Po kilku miesiącach pokojowy i zgodny z prawem mityng przeobraził się w krwawą i nierówną walkę. Rusłan Telipski przyjechał na kijowski majdan następnego dnia po strzelaninie:

Ludzie [niezrozumiałe] wiele […] Dnieprze. Ktoś był bez głowy. I to cierpienie, którego zaznali od naszych rodaków, służb…no to bardzo, bardzo…wielka rana. Nie możemy tego zapomnieć. I z powodu pamięci, naszych bohaterów, męczenników, którzy oddali swoje życie za zmiany na Ukrainie, właśnie chce się budować demokratyczną Ukrainę z szacunkiem do prawa każdego obywatela do protestu; do godnej pracy, reformy medycznej, żeby nasze dzieci miały lepszą przyszłość. W końcu umowa z UE. Zbliżamy się powoli, krok po kroku, do pewnych zmian. […] nasze dzieci, wnuki i uważam że sprawy V kolumny rosyjskiej poniosą porażkę i to zostanie nasiane w historii naszego państwa złotymi zgłoskami i więcej takich krwawych wydarzeń na Ukrainie żeby nie było.

Po poniesieniu ogromnej ofiary, Ukraińcy obronili wolność i z czasem wybrali władzę, która zwątpiła w tych, którzy walczyli i to za co ginęli. Jak to przyjmować, pytałam walczącego o sprawiedliwość na Euromajdanie 2014 Rusłana Rusłana Telipskiego

Demokracja to medal o dwóch stronach. Aktywna społeczność i polityczny establishment i opozycja nie pozwalają zrobić tych kroków, które chciałoby się zrobić. Bezpośrednio nowemu szefowi władzy, 6. prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełeńskiemu, bo kiedy my możemy wewnętrzną kuchnię krytykować, ja z szacunku do swojego państwa, nie mogę krytykować tego kraju na szczeblu międzynarodowym. Niech politycy deklarują w OBWE cy [niezrozumiałe], gdzie zajmują się ukraińską sytuacją. My musimy budować swoje państwo, będziemy szczęśliwi ze wsparcia i w tym miło nam, że diaspora w Polsce, bezpośrednio pochodzący z naszych ziem ukraińskich; przesiedleni podczas Akcji Wisła, bierze aktywny udział w odbudowie w miarę swoich możliwości; to bardzo ważne, żeby zachować ten kontakt; łącznie z nami Ukraińcami i spodziewamy się, że niedługo będzie taki czas, kiedy i Ukraina i Polska będą równoprawnymi partnerami w jednym sojuszu, wspólnocie, Unii Europejskiej, by budować nowe stosunki między dwoma państwami, które wzajemnie się szanują.

Może zbyt optymistycznie, ale cieszy i daje nadzieje na lepszą przyszłość ukraińskiego państwa. Nie można nie cieszyć się choćby ze zmian dotyczących ustawy o języku. Na pewno stałoby się to okazja do nie byle jakiej radości dla walczącej o ukraińskość Lesi Ukrainki.

Do rzeczy. W miniony czwartek Ukraińcy na całym świecie obchodzili 150 rocznicę urodzin tej wielkiej ukraińskiej poetki. Szkoła z ukraińskim językiem nauczania w Bartoszycach wyjątkowo szczyci się swoją patronką, genialna ukraińską poetką Łesią Ukrainką. Imię Łesi nie na darmo napisane jest na szkolnym sztandarze, właśnie ona jest przykładem do naśladowania przez nowe pokolenia, chociaż urodziła się Larysa Petriwna Kosach 150 lat temu. Jej proste i jednocześnie genialne poetyckie słowo jest aktualne i zrozumiałe i obecnie wszystkim pokoleniom. Uczy i wychowuje – przekonuje dyrektor szkoły Lubomira Tchórz:
Zawsze dzieciom powtarzamy to co mamy wyszyte na sztandarze, wyjaśniamy co to za słowa, to wyszyte złotymi literami: Nie, jestem żywa, będę wiecznie żyć, ja w sercu mam to co nie umiera. Te słowa do dzisiaj dają nam wiele sił na lepsze życie, na to żeby realizować swoje marzenia daleko od duchowej ojczyzny i ja zawsze mówię naszym dzieciom, że to czego nauczycie się w naszej szkole, nikt wam nigdy nie zabierze, a zaszczepionej w sercu miłość do wszystkiego co bliskie nikt nie jest w stanie zniszczyć, dlatego staramy się dzieciom jak najwięcej przekazać wiedzy, wychowywać. Nie tylko w twórczości Łesi Ukrainki, ale ona jest takim super przekładem dla dzieci, znała 10-11 niektórzy mówią 12 języków. Nasze dzieci wymieniają języki, które znała Łesia Ukraińska, z których przekładała utwory obcojęzyczne. W taki sposób Ukraińcy mogli czytać europejską i ogólnoświatową klasykę. Była bardzo utalentowana. Miała tylko 4 lata, a już czytała, można prawda. Miała sześć lat i już wyszywała. Tak podchodzimy do nauczania, takimi zwykłymi, prostymi przykładami. Bo nasze dzieci są jeszcze małe, to szkoła podstawowa. To nie jest średnia szkoła, że można rozwijać wszystkie myśli, wyjaśniać w taki sposób. Śpiewamy piosenki na słowa Lesi Ukrainki. Więc to bardzo ważne.

(-)
Wielki jubileusz 150 urodzin Łesi Ukrainki przewiduje uroczyste obchody i cały szereg wydarzeń, ale w tym roku wszystko wygląda inaczej, z żalem przyznaje Lubomira Tchórz:

Kiedy szłam do szkoły, było mi w tym roku trochę smutno, bo przywykliśmy, że co roku obchodzimy święto Lesi Ukrainki hucznie, a w tym roku miało być wyjątkowym świętem, 150 rocznica urodzin i tak pomyślała, że trochę mi smutno, czegoś brakuje i tak spontanicznie powiedziałam dzieciom w szkole, słuchajcie zrobimy święto dla tych, mają naukę na odległość, dla wszystkich nauczycieli, których nie ma w szkole, i dla wszystkich Ukraińców, którzy żyją w Polsce i nie tylko. I pojawił się taki maleńki nasz mini projekt – nasza Lesia Ukrainka – i jest już na naszym fanpage na naszej stronie.

(-)

To było takie fajne przeżycie dla dzieci. To świadczy, że jeśli ją kochamy, będziemy uczyli się jej twórczości i śledzili postawę życiową, to zawsze będziemy silni mimo wszystko, mimo epidemii jak teraz mamy. Tak, musimy być optymistyczni, pozytywnie musimy patrzeć w przyszłość. A chyba dzieci dają taką największą radość, bo są spontaniczne, szczere otwarte bardzo i jak mówią – kochają Ukrainkę, choć faktycznie jej nie znają, ale nawet w przedszkolu mówili, że to nasza Łesia Ukrainka i trzymały ten obraz, na którym jest Łesia Ukrainka i każdy chciał ten obrazek potrzymać w rękach, kiedy zaczynaliśmy nagrywać ten filmik. Brakuje nam jeszcze koncertu, ale zbieramy się i mam nadzieję, że po tych dwóch tygodniach tego znowu lock downu w naszym województwie, wrócimy i jeszcze zaśpiewamy utwory Lesi Ukrainki
(-)
Planowaliśmy złożyć życzenia naszemu patronowi z okazji 150 urodzin Lesi Ukrainki. Już wcześniej zrobiliśmy nagrania poezji, mniejsze dzieci, bo tylko takie się u nas uczą, przygotowały piosenki i na podstawie tych nagrań planowaliśmy i planujemy dalej zrobić koncert wideo. On jeszcze teraz nie pojawił się na naszej stronie, na naszym FB, ale to nie znaczy, że nie uczciliśmy pamięci Lesi Ukrainki, naszej patronki, bo zaplanowane było dla uczniów VI klasy i dla starszych, które są w szkole, spotkanie wirtualne w ramach projektu My Ukraińcy, ja i ty, tego dnia, 25. połączyliśmy się z biblioteką charkowską, która nam zaprezentowała wystawę online: „Nie, jestem żywa, będę wiecznie żyć” – to biblioteczny teatr na kołach, według utworów Lesi Ukrainki w formie nagrania wideo i oczywiście potem spotkania, odpowiedzi i wyjaśniania problemów, które pojawiły się, kiedy dzieci oglądały i były zainteresowane; więc to wydarzenie odbyło się w dosyć ciekawy sposób, bo kilkoro dzieci było w klasie, a reszta na nauczaniu zdalnym, ale udało się nam także zwyciężyć wszystkie techniczne przeszkody i było wszystko dobrze. Wszyscy pięknie ubrali się, wszystkie dzieci i nauczyciele byli w wyszywankach, tak jak mówi nasza tradycja na wielkie święta zakładamy w szkole nasze wyszywanki.
(-)
Wyszywanki pojawił się wczoraj i w Górowie. Tak skromne święto udało się zorganizować w szkolnej bibliotece dla najmłodszych. Na wystawę-prezentacje swoich uczniów przyprowadziła nauczycielka języka ukraińskiego Nadzieja Ortyńska:
Przede wszystkim dzieciom trzeba przybliżyć postać naszej przecudownej poetki Łesi Ukrainki. I tak jak ona pisała, dla małych dzieci pisała wierszyki, bajki, które są bardzo dostępne, dla małych naszych czytelników. Dlatego z przyjemnością słuchały, mówiliśmy o Lesi Ukraince; w bibliotece górowskiego liceum pani bibliotekarka Teresa Januszko zrobiła taką bardzo ładną prezentację, gdzie dzieci mogły zobaczyć książki, wziąć ją do rąk, przekartkować. One naprawdę były zachwycone Lesią Ukrainką. Pytali czemu tak wygląda, a czemu była jak maleńka, a co stało się jak zachorowała. Bardzo przeżywały co to jej było, więc one z taką dziecięcą radością słuchały o Łesi Ukraince. Byłam zdziwiona naprawdę, że dzieci tak pięknie przyjęły tę naszą piękną postać. I jak docieramy z nią do najmłodszych to myślę, że jak będą starsi, to z przyjemnością będą czytać „Lisową Pisnię” i starsi te utwory, które są obowiązkowe w starszych klasach.
Na wezwanie ambasady Ukrainy w Polsce odezwali się oświatowcy z ukraińskich szkół i wzięli udział w ciekawym projekcie z okazji 150-lecia Lesi Ukrainki.
Każde dziecko dostało albo wierszyk, albo fragment wiersza Lesi Ukrainki, który nagramy i wyślemy do ambasady Ukrainy, które organizuje takie wydarzenie, by przybliżyć postać Lesi Ukrainki. To bardzo korzystne, żeby nasze dzieci zobaczyły tę postać, usłyszały jej wiersze i robiły ilustracje do jej poezji i tak skromnie, ale myślę przybliżyliśmy w tym roku postać naszej genialnej poetki Łesi Ukrainki.
Dzieci z przyjemnością czytają „Wyszeńky”, mało „Idzie zima” i takie niby proste; wydawałoby się tyle lat, 150 lat, a te utwory przemawiają do tej pory. Takim prostym, pięknym językiem.
Jak miło mówić właśnie językiem Lesi, językiem Szewczenki. A do tego trzeba się uczyć:
[lekcja języka ukraińskiego]
Roman Bodnar już czeka, oddajemy mu głos:
[Parada hitów Romana Bodnara]
Tym kończymy nasz program. Przygotowali go: Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Dziękujemy za uwagę i zapraszamy do radioodbiorników za tydzień o 20:30. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

26.02.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

O fenomenie Łesi Ukrainki w Wikipedii napisano już w 48 językach świata, a co roku te hasła wzbogacane są faktami i dodawane są kolejne wersje językowe. Wczoraj Ukraińcy na całym świecie obchodzili 150 rocznicę urodzić wielkiej ukraińskiej poetki Lesi Ukrainki. Jak spędziła ten dzień młodzież w ukraińskich szkołach w Bartoszycach i Górowie Iławeckim, opowiem dzisiaj w programie „Od A do Z”. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam i zapraszam

(-)

Szkoła z ukraińskim językiem nauczania w Bartoszycach wyjątkowo szczyci się swoją patronką, genialna ukraińską poetką Łesią Ukrainką. Imię Łesi nie na darmo napisane jest na szkolnym sztandarze, właśnie ona jest przykładem do naśladowania przez nowe pokolenia, chociaż urodziła się Larysa Petriwna Kosach 150 lat temu. Jej proste i jednocześnie genialne poetyckie słowo jest aktualne i zrozumiałe i obecnie wszystkim pokoleniom. Uczy i wychowuje – przekonuje dyrektor szkoły Lubomira Tchórz:
Zawsze dzieciom powtarzamy to co mamy wyszyte na sztandarze, wyjaśniamy co to za słowa, to wyszyte złotymi literami: Nie, jestem żywa, będę wiecznie żyć, ja w sercu mam to co nie umiera. Te słowa do dzisiaj dają nam wiele sił na lepsze życie, na to żeby realizować swoje marzenia daleko od duchowej ojczyzny i ja zawsze mówię naszym dzieciom, że to czego nauczycie się w naszej szkole, nikt wam nigdy nie zabierze, a zaszczepionej w sercu miłość do wszystkiego co bliskie nikt nie jest w stanie zniszczyć, dlatego staramy się dzieciom jak najwięcej przekazać wiedzy, wychowywać. Nie tylko w twórczości Łesi Ukrainki, ale ona jest takim super przekładem dla dzieci, znała 10-11 niektórzy mówią 12 języków. Nasze dzieci wymieniają języki, które znała Łesia Ukraińska, z których przekładała utwory obcojęzyczne. W taki sposób Ukraińcy mogli czytać europejską i ogólnoświatową klasykę. Była bardzo utalentowana. Miała tylko 4 lata, a już czytała, można prawda. Miała sześć lat i już wyszywała. Tak podchodzimy do nauczania, takimi zwykłymi, prostymi przykładami. Bo nasze dzieci są jeszcze małe, to szkoła podstawowa. To nie jest średnia szkoła, że można rozwijać wszystkie myśli, wyjaśniać w taki sposób. Śpiewamy piosenki na słowa Lesi Ukrainki. Więc to bardzo ważne.

(-)

Wielki jubileusz 150 urodzin Łesi Ukrainki przewiduje uroczyste obchody i cały szereg wydarzeń, ale w tym roku wszystko wygląda inaczej, z żalem przyznaje Lubomira Tchórz:

Kiedy szłam do szkoły, było mi w tym roku trochę smutno, bo przywykliśmy, że co roku obchodzimy święto Lesi Ukrainki hucznie, a w tym roku miało być wyjątkowym świętem, 150 rocznica urodzin i tak pomyślała, że trochę mi smutno, czegoś brakuje i tak spontanicznie powiedziałam dzieciom w szkole, słuchajcie zrobimy święto dla tych, mają naukę na odległość, dla wszystkich nauczycieli, których nie ma w szkole, i dla wszystkich Ukraińców, którzy żyją w Polsce i nie tylko. I pojawił się taki maleńki nasz mini projekt – nasza Lesia Ukrainka – i jest już na naszym fanpage na naszej stronie.

(-)

To było takie fajne przeżycie dla dzieci. To świadczy, że jeśli ją kochamy, będziemy uczyli się jej twórczości i śledzili postawę życiową, to zawsze będziemy silni mimo wszystko, mimo epidemii jak teraz mamy. Tak, musimy być optymistyczni, pozytywnie musimy patrzeć w przyszłość. A chyba dzieci dają taką największą radość, bo są spontaniczne, szczere otwarte bardzo i jak mówią – kochają Ukrainkę, choć faktycznie jej nie znają, ale nawet w przedszkolu mówili, że to nasza Łesia Ukrainka i trzymały ten obraz, na którym jest Łesia Ukrainka i każdy chciał ten obrazek potrzymać w rękach, kiedy zaczynaliśmy nagrywać ten filmik. Brakuje nam jeszcze koncertu, ale zbieramy się i mam nadzieję, że po tych dwóch tygodniach tego znowu lock downu w naszym województwie, wrócimy i jeszcze zaśpiewamy utwory Lesi Ukrainki

(-)

Planowaliśmy złożyć życzenia naszemu patronowi z okazji 150 urodzin Lesi Ukrainki. Już wcześniej zrobiliśmy nagrania poezji, mniejsze dzieci, bo tylko takie się u nas uczą, przygotowały piosenki i na podstawie tych nagrań planowaliśmy i planujemy dalej zrobić koncert wideo. On jeszcze teraz nie pojawił się na naszej stronie, na naszym FB, ale to nie znaczy, że nie uczciliśmy pamięci Lesi Ukrainki, naszej patronki, bo zaplanowane było dla uczniów VI klasy i dla starszych, które są w szkole, spotkanie wirtualne w ramach projektu My Ukraińcy, ja i ty, tego dnia, 25. połączyliśmy się z biblioteką charkowską, która nam zaprezentowała wystawę online: „Nie, jestem żywa, będę wiecznie żyć” – to biblioteczny teatr na kołach, według utworów Lesi Ukrainki w formie nagrania wideo i oczywiście potem spotkania, odpowiedzi i wyjaśniania problemów, które pojawiły się, kiedy dzieci oglądały i były zainteresowane; więc to wydarzenie odbyło się w dosyć ciekawy sposób, bo kilkoro dzieci było w klasie, a reszta na nauczaniu zdalnym, ale udało się nam także zwyciężyć wszystkie techniczne przeszkody i było wszystko dobrze. Wszyscy pięknie ubrali się, wszystkie dzieci i nauczyciele byli w wyszywankach, tak jak mówi nasza tradycja na wielkie święta zakładamy w szkole nasze wyszywanki.

(-)

Wyszywanki pojawił się wczoraj i w Górowie. Tak skromne święto udało się zorganizować w szkolnej bibliotece dla najmłodszych. Na wystawę-prezentacje swoich uczniów przyprowadziła nauczycielka języka ukraińskiego Nadzieja Ortyńska:
Przede wszystkim dzieciom trzeba przybliżyć postać naszej przecudownej poetki Łesi Ukrainki. I tak jak ona pisała, dla małych dzieci pisała wierszyki, bajki, które są bardzo dostępne, dla małych naszych czytelników. Dlatego z przyjemnością słuchały, mówiliśmy o Lesi Ukraince; w bibliotece górowskiego liceum pani bibliotekarka Teresa Januszko zrobiła taką bardzo ładną prezentację, gdzie dzieci mogły zobaczyć książki, wziąć ją do rąk, przekartkować. One naprawdę były zachwycone Lesią Ukrainką. Pytali czemu tak wygląda, a czemu była jak maleńka, a co stało się jak zachorowała. Bardzo przeżywały co to jej było, więc one z taką dziecięcą radością słuchały o Łesi Ukraince. Byłam zdziwiona naprawdę, że dzieci tak pięknie przyjęły tę naszą piękną postać. I jak docieramy z nią do najmłodszych to myślę, że jak będą starsi, to z przyjemnością będą czytać „Lisową Pisnię” i starsi te utwory, które są obowiązkowe w starszych klasach.
Na wezwanie ambasady Ukrainy w Polsce odezwali się oświatowcy z ukraińskich szkół i wzięli udział w ciekawym projekcie z okazji 150-lecia Lesi Ukrainki.
Każde dziecko dostało albo wierszyk, albo fragment wiersza Lesi Ukrainki, który nagramy i wyślemy do ambasady Ukrainy, które organizuje takie wydarzenie, by przybliżyć postać Lesi Ukrainki. To bardzo korzystne, żeby nasze dzieci zobaczyły tę postać, usłyszały jej wiersze i robiły ilustracje do jej poezji i tak skromnie, ale myślę przybliżyliśmy w tym roku postać naszej genialnej poetki Łesi Ukrainki.
Dzieci z przyjemnością czytają „Wyszeńky”, mało „Idzie zima” i takie niby proste; wydawałoby się tyle lat, 150 lat, a te utwory przemawiają do tej pory. Takim prostym, pięknym językiem.
No i to wszystko. W programie „Od A do Z” usłyszymy się za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. Życzę wam mocnego zdrowia i ciepłego weekendu. Wszystkiego dobrego. (dw/kos)

26.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Na antenie radia Olsztyn witam was 26 lutego; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj jest Dzień Krymskiego Sprzeciwu wobec okupacji rosyjskiej. 150-tą rocznicę urodzin Łesi Ukrainki upamiętniają i dorośli, i dzieci. Tym czasem o pamięć proszą też inne ważne dla narodu ukraińskiego osoby:

(-)

26 lutego 1898 r. urodził się Kost’ Stepowyj Błakytnyj – ataman Dywizji Stepowej, główny ataman Chołodnego Jaru. Podczas I wojny światowej walczył jako szeregowy na froncie tureckim. W maju 1920 r. stworzył i stanął na czele Dywizji Stepowej, która liczyła od 12 do 18 tysięcy żołnierzy. Prowadził wojnę z reżimem bolszewickim metodą partyzancką. Zginął w walce z krzyworoskimi czekistami.

(-)

1933 r. urodził się Lubomyr Huzar – zwierzchnik UCGK w latach 2001-2011; kardynał. Jeden z twórców i aktywnych uczestników Grupy Inicjatywnej 1 Grudnia. 1 grudnia 2013 r. Jego Świątobliwość Lubomyr podczas swego wystąpienia na Majdanie Niepodległości apelował do wszystkich, aby czynić dobro; powiedział: „Musimy być świadomi tego, że w naszym narodzie jest grupa ludzi, dla których najważniejsze są ich własne korzyści. Jaka może być na to skuteczna odpowiedź? Wśród nas jest bardzo dużo dobrych ludzi, ale nie wystarczy być dobrym. Trzeba czynić dobro. Jeśli chcecie żyć w normalnym kraju, przekazać go dzieciom i wnukom – czyńmy dobro!”.

(-)

Dzisiaj świętują: Zoja, Switłana, Semen, Stefan i wszyscy ci, którzy przyszli na świat 26 lutego. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Polsko-ukraińska konferencja poświęcona 150-leciu urodzin Łesi Ukrainki zebrała naukowców z kilku krajów Europy. Jak czytamy na stronie monitor-press.com.ua, katedry literatury ukraińskiej Wołyńskiego Uniwersytetu Państwowego im. Łesi Ukrainki i ukrainistyki Uniwersytetu Warszawskiego zorganizowały konferencję naukową poświęconą twórczości wybitnej ukraińskiej pisarki, Łesi Ukrainki. Żadne ograniczenia nie przeszkodziły w przeprowadzeniu konferencji. Przeciwnie – wirtualny sposób przeprowadzenia międzynarodowego forum zwiększył jego przedstawicielstwo. Oprócz organizatorów z Wołyńskiego Uniwersytetu Państwowego, Uniwersytetu Warszawskiego i przedstawicieli Instytutu im. T. Szewczenki PAN Ukrainy w przedsięwzięciu, które odbyło się 24-25 lutego wzięli udział literaturoznawcy, językoznawcy, kulturolodzy placówek naukowo-oświatowych z całej Ukrainy. Polskę reprezentował też KUL i UAM w Poznaniu. Oprócz tego udział w konferencji wzięli naukowcy z Niemiec, Chorwacji i Turcji. Uniwersalny temat: „Twórczość Łesi Ukrainki – kody narodowo-kulturowe i tradycja europejska” przewidywał pracę w wielu sekcjach. Kwestie poruszone podczas wystąpień i omówień dotyczyły nie tylko literatury i postaci Łesi Ukrainki, ale i globalnych procesów kulturowych Europy w ostatnich stuleciach. Patronatem przedsięwzięcie objął Nadzwyczajny i Pełnomocny Ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczycia.

(-)

A równo 10 lat temu w ostatnią drogę odprowadzono prof. Jerzego Nowosielskiego. Profesor Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie Jerzy Nowosielski – to jeden z najwybitniejszych współczesnych ikonopisców, artysta światowego formatu. Jak czytamy na stronie „Nasze Górowo iławeckie”, był on w szczególny sposób związany poprzez swoją twórczość z regionem Warmii i Mazur. To właśnie tu możemy podziwiać jego prace w cerkwi greckokatolickiej w Górowie Iławeckim oraz klasztorze oo. Bazylianów w Węgorzewie. Jego ikona „Spotkanie Melchizedeka z Abrahamem” zdobi ikonostas w Ostrym Bardzie. Cztery lata temu Schola Węgajty przez tydzień prowadziła warsztaty, mające na celu zapoznanie ze wschodnią kulturą i tradycją. Zakończyły się one w cerkwi w Górowie Iławeckim, gdzie historyk Jerzy Necio opowiadał o związku artysty, ikonopisca Jerzego Nowosielskiego z Prusami i Natangią. Jak wiadomo, wnętrze i ikonostas górowskiej cerkwi malował właśnie Nowosielski. Co prelegent chciał przekazać w swoim wystąpieniu?

– Powiązać los Nowosielskiego z miejscem, czyli z cerkwią greckokatolicką w Górowie Iławeckim. Oczywiście, on tu był, pracował, wiadomo. Ale jaki to nadało kontekst – jego praca miastu i miasto jemu; czy coś dało? Może? Nie wiadomo. W każdym razie jest to postać wyjątkowa i cieszymy się, że pozostawił po sobie tak wielką sztukę.

– Wchodząc do górowskiej cerkwi ma się szczególne wrażenie. Bo te ikony rzeczywiście bardzo mocno odróżniają się od tradycyjnych ikon bizantyjskich, do których przywykliśmy.

– Tak. I na początku wszyscy parafianie pamiętają, że może trudno było je przyjąć, ale teraz oczywiście każdy jest z tego dumny, cieszymy się, że one tu są i zdaje się, że one harmonizują, współgrają z interierem. To zasługa też i pana Bogdana Boberskiego, który był w tym czasie architektem i przyjechał tu z Warszawy; przyjeżdżał wiele razy i to on miał taką koncepcję, taką myśl, żeby zaprosić Jerzego Nowosielskiego. To się stało dla dobra tej cerkwi. Był całkowicie skuty ten tynk biały, który tu był, ukazała się gotycka cegła i to nadaje takiego specyficznego klimatu.

– Gdy tu rozbrzmiewała muzyka ormiańska, to rzeczywiście to wszystko jakoś tak harmonizowało z ikonami Jerzego Nowosielskiego.

– Rzeczywiście, bo to jakby palec Boży. Człowiek posługuje się tym, czym ludzie ogólnie… może to tak troszkę teologicznie zabrzmi, ale jakby rozdzielając na jakieś „szuflady” łatwiej nam to przyjąć. Ale okazuje się, że w końcu wszystko, ten „Boży palec” odczuwamy na sobie; że jak jest sztuka wysokiego poziomu to przekazuje ona coś niecodziennego. I może w tym jest cała tajemnica?

W ostatnią drogę prof. Jerzego Nowosielskiego odprowadzono 26 lutego 2011 r.; spoczął na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Obecny na uroczystościach pogrzebowych pierwszy po 1989 r. premier RP Tadeusz Mazowiecki powiedział między innymi:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Na dzisiaj to wszystko. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

25.02.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór szanowni słuchacze. Z wami jest Hanna Wasilewska w programie „Z dnia na dzień”. Dziś mówić będziemy o ukrainizacje na Ukrainie poważnie, a z czasem posłuchamy mocnych żartów na ten temat Mykoły Kulisza. Jego dawna, ale dotąd aktualna, pełna ironii sztuka „Myna Mazajło” absolutnie dokładnie ilustruje dzisiejszy proces ukrainizacji. Więc serdecznie zapraszam od razu po przerwie muzycznej.
(-)
Na Ukrainie trwa proces wprowadzania języka ukraińskiego w różnych gałęziach życia społecznego. Ustawa „O zabezpieczeniu funkcjonowania języka ukraińskiego jako państwowego” przyjęta 25 kwietnia 2019 roku, przewiduje określony czas na dostosowanie się różnych państwowych i komercyjnych struktur do przejścia na język państwowy. Od 16 stycznia 2021 roku obsługa w zakładach żywienia, sklepach itd. ma odbywać się po ukraińsku. O stanie języka państwowego i o etapach wprowadzenia ustawy o języku z lwowianinem Romanem Matysem, autorem inicjatywy obywatelskiej „I tak zrozumieją” rozmawiał Sergiusz Petryczenko

(-)
-Chciałem zapytać, czy taki stan rzeczy, jak dominacja, hegemonia Rosji na rynku ukraińskim dalej jest zachowana, tak jak było do wojny, kiedy była można powiedzieć totalna przewaga rosyjskojęzycznego wszystkiego, czy proporcje zmieniają się?
-Proporcje zmieniają się […] takiego czarującego […] ukraińskim wykonawcom, bo już nie powiesz – o nikt nie słucha; kiedy ukraiński wykonawca ma uprzywilejowaną pozycję wobec obcokrajowca bo ma możliwość być na antenie z powodu parytetów, to co trzeba zrobić, żeby znaleźć się na antenie. Trzeba zrobić produkt dobrej jakości. Nie mówię, że rosyjskich wykonawców przestano słuchać na Ukrainie, to niestety nie jest tak i znaczną miarą sprzyjają temu ukraińscy wykonawcy, którzy śpiewają po rosyjsku. Oni w ten sposób rozmywają różnicę, między ukraińskim produktem kultury a rosyjskim. [niezrozumiałe]…przywykli i tak dalej i niczego strasznego nie ma, ale występują jako ci, którzy granicę między kulturą ukraińską niwelują faktycznie, bo niby ukraińscy wykonawcy, ale śpiewają po rosyjsku, to można w ogóle innego wykonawcy, który śpiewa po rosyjsku, posłuchać […] nic strasznego, śpiewa o jakichś codziennych rzeczach, a później poagituje, co za różnica, wszyscy ludzie są braćmi itd. Dlatego […] wpływ niestety jeszcze jest kultury rosyjskiej na ukraińskiego słuchacza, widza, ale ja powiem gdzie jego nie ma. Nie ma w kinach, bo rosyjskie kina, bo rosyjskie filmy nie trafiają do ukraińskich kin. Pamiętam z kilku lat, jakieś dwa filmy może trafiły i one później były omawiane, czy takie filmy w ogóle mogą trafiać […] w muzycznym świecie pewne procesy, pewny wpływ odbywają się, kiedy ukraińskojęzyczny słuchacz robi ranking w jakimś tam Apple Music czy jakimś tam Google Music i gdzie tam jeszcze słuchają rosyjskich wykonawców. […] [otrzymują za to pieniądze?]
-Czy inicjatywa „I tak zrozumieją” spełniła swoją rolę, czy jest coś jeszcze do zrobienia, czy większość jest zrobiona?
-Naprawdę widziałbym w tym środowiska, które będą generować wydarzenia społeczne. To zadanie zrealizowaliśmy na milion procent, czyli wspólny […] był wygenerowany; stał się podstawą wsparcia polityki stworzenia nowego prawa i nowa ustawa obecnie funkcjonuje i widzę wspólnota „I tak zrozumieją” i inne, ich funkcja jednoznacznie będzie kontrolować wykonanie tej ustawy i publicznie informować o naruszeniu praw językowych. Naprawdę z fazy rewolucyjnej w sprawie obrony praw językowych, wchodzimy w biurokratyczną i teraz trzeba po prostu robić, niech marudnie, ale potrzebną pracę. Baza prawna do tego jest. Teraz nie tylko to, że ja tak uważam, że jest mi potrzebne przekazanie tej informacji po ukraińsku, a tego wymaga prawa i jeśli ktoś chce się ze mną posprzeczać to może to zrobić w sądzie chyba. Dlatego ja widzę funkcję inicjatywy w tym, aby kontrolować poprzez mowne patrole wszystkich norm tego prawa językowego. Na tym będę teraz kontrolować działalność inicjatywy zresztą.
(-)
Obecnie [nie?] wszyscy rozumiemy jakie artykuły działają, jakie nie, które zaczną działać w drugiej połowie 2021 roku, które od 2022, ale od 2022 roku absolutnie wszystkie sfery życia ukraińskiego mają być po ukraińsku, a w innych językach zgodnie z potrzebami i życzeniem, dlatego od 2022 roku totalna kontrola we wszystkich sferach życia społecznego zgodnie z prawem ma się odbywać. My teraz będziemy trenować…już grupy niektórych aktywistów pracują w różnych miastach realizują dobrowolne rajdy, wyjaśniają i tak dalej…ale cieszy to, że biznes agresywnie na to nie reaguje, bo wszyscy rozumieją, że to prawo i trzeba go przestrzegać. Kropka.
-Takie firmy, czy biznesy mają czas na to, żeby przejść na język ukraiński…co dotyczy strony internetowej. Jak z tym jest.
-To będzie ostatnie. Strony. W 2022 roku. Od momentu przyjęcia ustawy, do momentu kiedy powinna być strona po ukraińsku czasu 3 lata. Więcej niż dość, żeby zrobić stronę po ukraińsku. Co do innych [niezrozumiałe] łatwiej to organizować…norma o obsługiwaniu po ukraińsku, żeby nikt nie powiedział – nie nauczyłem się ukraińskiego, nie uczyłem się nigdy, nie znam – okej, też daliśmy półtora roku; faktycznie 16 stycznia zaczęły obowiązywać normy w zakładach żywienia zbiorowego, w sklepach itd. Tak, żeby wszyscy kasjerzy mogli nauczyć się niezbędnych fraz po ukraińsku. Faktycznie wszystkie normy przewidywały okres przejściowy do adaptacji biznesu…wszyscy poinformowani, nie ma się na co żalić, od razu mówiliśmy, że nie trzeba czekać do ostatniej chwili, kiedy norma nabierze mocy, a trzeba to robić od razu, a kto zaczął wcześniej, będzie gotowy.
-Myślę, że ciekawą metamorfozę przeszła „Rozetka”, taki sklep.
-[…]nasz oponent
-[…]sklepy […] wydaje się […]

-Nie tylko, obecnie to taka ukraińska wersja marki Amazon. To market place, gdzie różne osoby prawne mają swoje sklepy online i sprzedają tam […]
-Przeszli na język ukraiński wydaje się.

-Nie tylko przeszli na język ukraiński, po pierwsze zrobili stronę po ukraińsku, coś tam oczywiście trzeba dopracować, ale niedawno zaczęli też robić wideo po ukraińsku na YT. To wyższa forma powiem tak. Są gotowi do maksymalnej ukrainizacji, ale opierali się, sprzeczali się. Powiem tak, mieli prawo, bo nie było wobec nich prawnych wymagań. Rozumieją, że mieli dwa warianty, albo podporządkować się prawu, albo próbować zmieniać prawo, ale także zmieniać prawo nie jest tak łatwo, bo będzie dużo ludzi przeciw i to może się skończyć znowu jakimś rewolucyjnym działaniem […]
-Myślę, że oni [na tym nie stracą] tak mi się wydaje.

-Jednoznacznie nie stracą, bo nie ma żadnych argumentów za tym, żeby nie robić informacji o produkcie po ukraińsku. Kiedy mówią, że nie mają celu w robieniu informacji o produkcie po ukraińsku, bo odbiorców nie jest tak wielu, żeby ukrainizować informacje o naszym produkcie, to pytamy czemu robicie to w Słowenii, tam w ogóle 1/10 ludności Ukrainy, nawet mniej 1/20. Chcecie powiedzieć, że na Ukrainie mniej niż 20% mówi po Ukraińsku. Po tym argumencie się kończy. […] dla krajów, które mają 1,5-2 miliony, wersja językowa istnieje, na rynku gdzie tylko obywatelki 40-42 miliony […] okupowanych terytoriów, ile tam 3-4 miliony, niech nie wszyscy mówią po ukraińsku, ale niech połowa, to więcej niż w tych drobnych krajach, które tak określiłem. Dlatego nie ma żadnej nawet statystycznej argumentacji czemu nie robić ukraińskiej informacji produktu.
(-)
Trwa dyskusja, znana nam od dawna. Czym zakończyła się na początku XX wieku, przypominamy.
[fragment sztuki]
Tym kończy się nasz program. Życzymy wam spokojnego wieczora i lekkiego piątku. Z wami była Hanna Wasilewska. Usłyszymy się jutro. (dw/apod)

24.02.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Tak! Będę przez łzy śmiać się,
Wśród zła śpiewać piosenki
Bez nadziei tak spodziewać się,
Będę żyć! Het, smutne myśli.

Wydaje się, że znasz te słowa od zawsze i przed oczami od razu staje ona – piękna kobieta z przenikliwym, mądrym spojrzeniem i niesamowitą historią genialnego dziecka, talentu i osobistych oraz głębokich tragedii. Wszystko w jej jednej, w jej słowie, mocnym jak twarda stal. Dzisiaj w Wieczorze z ukraińską kulturą o Łesi Ukraince. Z wami jest Hanna Wasilewska. Zostańcie, będzie ciekawie.
(-)
29 stycznia 2019 roku Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński wydał ukaz o obchodach na szczeblu państwowym, 150 rocznicy urodzin genialnej poetki Łesi Ukrainki. W 2021 roku pod egidą Ministerstwa Kultury i polityki informacyjnej odbędzie się się seria wydarzeń z okazji jubileuszu wybitnej Ukrainki 25 lutego.
Diaspora obchodzi z kolei tę datę przy pomocy pedagogicznych, oświatowych i twórczych konkursów i projektów, które przygotowują, między innymi, Spółka Ukraińskich Oświatowców Diaspory, Ukraińcy w Polsce, Norwegii, na Węgrzech, OAE i w innych krajach, ukraińskie placówki dyplomatyczne itd.
150-lecie to znaczący jubileusz i bardzo ważne żeby słowo Łesi zabrzmiało w różnych językach na całym świecie.
(-)
Pierwszym międzynarodowym projektem na cześć Łesi Ukrainki była konferencja-prezentacja „Łesia Ukrainka i my Ukraińcy”. Zebrawszy dzieci z 30 krajów świata, Międzynarodowy Instytut Oświaty i łączności z diasporą Politechniki Lwowskiej w zeszłą sobotę zaprosił wirtualną wycieczkę ukraińskim wszechświatem, a gwiazdą przewodnią jest słowo Łesi. Czyta je dziecku cała ukraińska rodzina: mamy i tatusiowe, babcie i dziadkowie. „Zaprosiliśmy poetkę do każdej ukraińskiej rodziny, gdzie dziecko przejmuje od najbliższych jej słowo-naukę, słuchuje się, zamyśla się, uczy się”
(-)
Uczestnicy projektu to dziewczęta i chłopcy w wieku 5-8 lat z 30 krajów: Polski, Kanady, Luksemburga, Macedonii Północnej, Holandii, Niemiec, Nowej Zelandii, Norwegii, Portugalii, Rumunii, USA, Turcji, Węgier, Ukrainy, Finlandii, Francji, itd.
(-)
Do inicjatywy przyłączyły się także ukraińskie gwiazdy: Oksana Lyniw, Oksana Mucha i Taras Topola. Razem z dziećmi czytają fragmenty poezji Lesi Ukrainki.
(-)
W prezentacji projektu wideo wzięli udział szanowani goście – przewodniczący najbardziej znanych ukraińskich organizacji za granicą, przedstawiciele ambasad, licznych ukraińskich społeczności i oświatowych ośrodków ukrainoznawczych, uczestnicy i partnerzy projektu. Szczere słowa wdzięczności w imieniu ukraińskich diaspor świata, wyraziła wobec organizatorów przewodnicząca europejskiego kongresu Ukraińców Jarosława Chortjani:
Szczęśliwa jestem, że…połączył nas, Ukraińców w diasporze i Ukrainę, i takim projektem „Lesia – Ukrainka i my – Ukraińcy”, żeby godnie uczcić 150 rocznicę urodzin Łesi Ukrainki. Łesia Ukrainka unikalna jest w tym, że ona jeszcze za życia łączyła ukraińską diasporę, więc Łesi Ukrainka podróżowała, podróżowała dużo i gdzie nie była, znamy, czytamy listy Łesi Ukrainki, ona spotykała się z ukraińskimi społecznościami, szczególnie z ukraińską młodzieżą. Ci młodzi ludzie potem pisali, jaki wpływ miała na ich rozwój na ich miłość do Ukrainy, co trzeba robić dla wyzwolenia Ukrainy, i żeby Ukraina stała się jednością, żeby Galicja i wielka Ukraina połączyły się. Te spotkania pozostały w pamięci tych młodych ludzi. I dlatego jestem bardzo szczęśliwa, że ta konferencja daje możliwość pokazania się tym naszym dzieciom z diaspory. Chcę powiedzieć, że Łesia Ukrainka unikalna jest w tym, że jakby żyła teraz wśród nas, toby była najlepszym europejskim integratorem państwa ukraińskiego z Unią Europejską; tak jak ona przedstawiała Ukrainę, nie tylko w swoich utworach, w wielu takich kontaktach, lepiej nikt nie mógłby tego zrobić.
Ukraińska mniejszość na Warmii i Mazurach uczciła 150-lecie urodzin Łesi Ukrainki podczas 17-go przeglądu poezji śpiewanej poświęconemu właśnie poetce. W koncercie konkursowym piosenek na słowa Łesi nie brakowało. Na koniec posłuchamy jednej z kompozycji w wykonaniu Amelii Kuształy, a ja żegnam się z wami do jutra.

24.02.2121 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 24 lutego, na antenie Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Na Ukrainie znowu wrze! Usłyszycie o tym za chwilę, zacznijmy tradycyjnie, od spojrzenia w przeszłość:

(-)

24 lutego 1842 r. urodził się Julian Romańczuk – wieloletni lider polityczny galicyjskich Ukraińców, wybitny działacz społeczny i kulturalno-oświatowy; pedagog, pisarz, dziennikarz, wydawca. Członek-założyciel macierzystego towarzystwa „Proswita” i wieloletni jego przewodniczący. Jeden z założycieli Towarzystwa Naukowego im. T. Szewczenki, ojczystej szkoły, społeczności nauczycielskiej.

(-)

1897 r. urodził się Wiaczesław Lewandowski – ukraiński malarz, animator, jeden z twórców animacji ukraińskiej. Wynalazł i wdrożył do produkcji „ołówek automatyczny”, czyli urządzenie do kontrolowania ruchu lalki w przestrzeni w każdym kadrze. W 1927 r. Wiaczesław Lewandowski w Odeskiej Wytwórni Filmowej pierwszy ukraiński film animowany – „Bajka o słomianym byczku”.

(-)

1917 r. urodziła się Tetiana Jabłońska – ukraińska malarka, wykładowczyni Kijowskiego Instytutu Artystycznego. W latach 60-tych interesowała się sztuką ludową, jeździła po wsiach i osobiście znała się z Marią Prymaczenko. Dużą popularność i oficjalne uznanie zdobył jej obraz tematyczny „Chleb”.

(-)

Dzisiaj świętują: Fedora, Włas, Wsewolod, Gabriel, Dymitr i wszyscy urodzeni 24 lutego. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Jest jeszcze jedna data w kalendarzu, o której nie można dzisiaj nie wspomnieć: 24 lutego 1948 roku urodził się Stanisław Szczerbatych, ukraiński bard, znany jako Tryzuby Stas. Pod koniec lat 80-tych Stanisław Szczerbatych utworzył w Iwano-Frankowsku klub piosenki autorskiej, który obecnie nosi jego imię. Po pierestrojce handlował w Polsce na bazarach. Zarobione pieniądze wydawał na nagrania w studiu kijowskim. W 1997 r. przeprowadził się do Kijowa, brał udział w akcji „Ukraina bez Kuczmy”. Jeździł w podróże przedwyborcze Wiktora Juszczenki, otrzymał medal „Wybitny uczestnik Rewolucji Pomarańczowej”. Zmarł 24 stycznia 2007 roku w Kijowie. I właśnie o Tryzubym Stasie poprosiłam opowiedzieć przewodniczącego olsztyńskiego oddziału ZUwP Stefana Migusa, ponieważ osobiście znał barda:

– Miałem to szczęście, że poznałem Tryzubego Stasa, przy czym była to pierwsza znajomość w tym czasie, gdy byłem w jury festiwalu poezji śpiewanej i piosenki autorskiej „Oberih” w Łucku, gdzie występował każdego roku. Ta znajomość przerodziła się w to, że zapraszaliśmy go tu do nas, do Polski – brał udział w polskich przeglądach poezji poetyckiej w Olsztynie. To osobliwy człowiek, z tym że on urodził się gdzieś tam w Kraju Ałtajskim w Rosji, a stal się tak pro-ukraiński. Myślę, że to jest zasługa jego żony-patriotki. Ona pochodzi z obwodu Iwano-Frankowskiego, on się tu przeprowadził. No, miał talent; występował, sam pisał sobie te swoje utwory. Wiem, że jak jeździliśmy autobusami, to było wiele lat temu to było – to w autobusach w Olsztynie słyszeliśmy jak ludzie podśpiewują sobie po nim – bo śpiewał na poezji śpiewanej w Olsztynie – tę piosenkę „Mercedes, mercedes”. Chcę powiedzieć, że odszedł przedwcześnie. O wiele za wcześnie. On teraz, jako bard ludowy szczególnie by się przydał.
Rzeczywiście, gdyby Tryzuby Stas żył, wczoraj na pewno byłby na Majdanie – jak nie w rodzinnym mieście, to w Kijowie. „Dzisiaj jego, jutro – nas!”. Tysiące oburzonych decyzja odeskiego sądu w sprawie Serhija Sternenki wyszło wczoraj na akcje protestu w co najmniej dziesięciu miastach Ukrainy. Oto jak informuje o tym TSN:
Starcia, ranni i zatrzymani – to wszystko po decyzji odeskiego sądu w sprawie Serhija Sternenki. Na akcje protestu wyszli ludzie w co najmniej dziesięciu miastach Ukrainy. po tym, jak byłego działacza Prawego Sektora skazano na 7 lat i 3 miesięcy więzienia i konfiskatę połowy majątku, z plakatami: „Wolność dla Sternenki”, „Dzisiaj jego, jutro – nas” i apelami do prezydenta, żeby zareagował na bezprawie sądu wyszły setki ludzi w Łucku i Lwowie; w Charkowie półtora setki aktywistów oburzonych decyzją odeskiego sądu wyszło pod budynek administracji obwodowej, odpalili race i świece dymne. Pod żytomierską administracją obwodową dwóch demonstrantów próbowało podpalić opony; zostali zatrzymani za złośliwe nieposłuszeństwo wobec policjantów, potem ich wypuszczono. W stolicy mityng na ulicy Bankowej przeszedł w starcia z gwardią narodową – w ruch poszedł gaz łzawiący, race i petardy; stróże prawa zastosowali gaz łzawiący. Ktoś w tłum rzucił hełm policyjny, jeszcze kilka hełmów protestujący zabrali mundurowym, jeden z nich podpalono. 24 demonstrantów zatrzymano, potem wypuszczono. Policja informuje o prawie trzydziestu kontuzjowanych przedstawicielach służb siłowych. Przed rozejściem się demonstranci anonsują nową akcję protestu w sobotę, jeśli do tego czasu Serhija Sternenki nie wypuszczą na wolność.
W wyniku starć pod Biurem Prezydenta w Kijowie ucierpiało 27 mundurowych i około dziesięciu demonstrantów. Znów polała się krew. Adwokaci powiedzieli, że zaskarżą decyzję, natomiast na Sternenkę czeka jeszcze rozpatrzenie innej sprawy – inkryminują mu „umyślne zabójstwo” za śmiertelne zranienie nożem. Sam Sternenko mówi, że o było w obronie własnej, bronił się przed napastnikiem, który chciał go zabić. 24 maja 2018 r. w Odessie po raz trzeci dokonano napadu na Sternenke i jego dziewczynę, Natalę Usatenko. Jednego z dwóch napastników, Iwana Kuzniecowa, mieszkańca Czarnomorska Serhij zranił w serce i brzuch, na skutek czego ten zmarł. Drugi napastnik Aleksandr Isajkuł zdołał uciec, jednak w ciągu doby policja go zatrzymała, ale nawet nie został przesłuchany. Wkrótce napastnika policja wypuściła, w sprawie figuruje już jako świadek, a krotko po tym Isajkuł uciekł z Ukrainy. tych, kto zamówił napad na Sternenkę – nie wykryto.

(-)

Jak dalej będą się rozwijały się wydarzenia na Ukrainie – usłyszycie między innymi z naszych audycji, a dzisiaj – czas się pożegnać. Była z wami Jarosława Chrunik; usłyszymy się jutro o tej samej porze. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

23.02.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Siedem lat temu wielka liczba ofiar ludzkich zmusiła Ukraińców do zbudzenia się z letargu. My dotąd żegnamy zabitych, bo trudno ich zliczyć. Jaka długa, nieskończona lista tych, którzy zmarli za naszą wolność. Najmłodszy miał 17 lat, najstarszy 83. Wszyscy oddanie wierzyli w to, że mogą na lepsze zmienić los kraju. Oddali za to najważniejsze – życie.
Dzisiaj w „Kalejdoskopie historycznym” wspomnimy jeszcze raz Niebiańską Sotnię i wydarzenia sprzed siedmiu lat. Z wami jest Hanna Wasilewska. Zapraszam.
(-)
Niebiańska Sotnia – tak nazwano tych, którzy zginęli na majdanie w 2014 roku. Ściska to serce nawet tych, którzy nie mieli nawet znajomych, już bohaterów. I nie sposób wyobrazić sobie co dzieje się w duszach bliskich, kochany, rodzin. Nie warto wstrzymywać łez, ale nie zapomnieć nigdy za co umierali bojownicy Niebiańskiej Sotni. Nie pozwolić zapomnieć o żadnym z nich.
Wasyl Mojsej – 22-latek, łucczanin, zmarł o 17:00 w szpitalu w Kijowie z powodu rany postrzałowej w klatkę piersiową. Rano 20 lutego 2014 roku na ulicy Instytuckiej strzelił do niego snajper. Chłopca nie uratowało to, że był w kamizelce kuloodpornej. Kula uszkodziła ważne naczynia krwionośne. Wcześniej na swojej stronie w mediach społecznościowych napisał: lepiej umrzeć jako wilk, niż żyć jak pies.
Aktywista, działacz społeczny, łucczanin, Rusłan Telipski wspomina, jak pokojowy ruch o wolność i godność dopiero się zaczął:
…z wielkim zapałem w sercu, z wielką miłością bronić Ukrainy, bo były bardzo niebezpieczne ruchy, żeby znów zaciągnąć Ukrainę w celny sojusz za pomocą ówczesnej zdradliwej góry, która doszła do władzy i znów żebyśmy nie trafili do potomków radzieckiego systemu totalitarnego. A dla mnie Rosja i Związek Radziecki to faktyczne tożsame pojęcia, gdzie nie ma wolności słowa, szacunku do człowieka, wszystko jest w rękach kilku ludzi i lud ukraiński…bo majdan były wcześniej, językowy majdan…ale wielkiego rozgłosu nie było…ale bardzo ważne, że te wszystkie kadry…trafiły do telewizji i kiedy…300 czy 400 osób przyszło tysiące ludzie, by w sposób zgodny z prawem, bronić swoich praw.
W lutym, właśnie w te dni o 10 rano nie było wojskowych, nie było…i zaczęliśmy organizować ochronę miejsc publicznych i pogrzeby chłopców, którzy zginęli; następnego dnia po strzelaninie…na majdan. Z tym wydarzeniem…długo…pół roku nie mogłem…bo to ogromne przeżycie.

-Jaka atmosfera panowała na majdanie następnego dnia, kiedy pan przyjechał, wszystkich zaczęli chować, wywozić, co pan tam zobaczył i poczuł.

-Była bardzo trudna atmosfera, trudno mi o tym mówić, nie mogłem zobaczyć…w pierwszej połowie dnia; po strzelaninie, po tym jak Berkut uciekł i w nieznanym kierunku Janukowycz z zagrabionymi pieniędzmi to w pierwszej połowie dnia, wszyscy zajmowali się organizacją. Ja byłem delegowany do pałacu październikowego, to w centrum, pomagać stać przy wejściu; żeby ludzie nie szli do flag, bo kogoś tam jeszcze godzinę wcześniej snajper zastrzelił, kto chciał poprawić flagę; Staliśmy plecami do hotelu Ukraina; trochę pomagać, żeby nie narażać ludzie…bo wielu ludzi wyszło i poszli do miejsca, gdzie jeszcze krew była…to na ówczesnej Instytuckiej, teraz to ulica Bohaterów Niebiańskiej Sotni; zaczęli masowo kłaść kwiaty, ja tyle kwiatów jeszcze nie widziałem. Faktycznie taka aura wielkiej, wielkiej tragedii [niezrozumiałe] szczerze mówiąc nie było. Wieczorem przyjechali na majdan politycy występować. Ciężko się teraz to wspomina.
Po kilku miesiącach pokojowy i zgodny z prawem mityng przeobraził się w krwawą i nierówną walkę. Rusłan Telipski przyjechał na kijowski majdan następnego dnia po strzelaninie:
Ludzie [niezrozumiałe] wiele […] Dnieprze. Ktoś był bez głowy. I to cierpienie, którego zaznali od naszych rodaków, służb…no to bardzo, bardzo…wielka rana. Nie możemy tego zapomnieć. I z powodu pamięci, naszych bohaterów, męczenników, którzy oddali swoje życie za zmiany na Ukrainie, właśnie chce się budować demokratyczną Ukrainę z szacunkiem do prawa każdego obywatela do protestu; do godnej pracy, reformy medycznej, żeby nasze dzieci miały lepszą przyszłość. W końcu umowa z UE. Zbliżamy się powoli, krok po kroku, do pewnych zmian. […] nasze dzieci, wnuki i uważam że sprawy V kolumny rosyjskiej poniosą porażkę i to zostanie nasiane w historii naszego państwa złotymi zgłoskami i więcej takich krwawych wydarzeń na Ukrainie żeby nie było.
Po poniesieniu ogromnej ofiary, Ukraińcy obronili wolność i z czasem wybrali władzę, która zwątpiła w tych, którzy walczyli i to za co ginęli. Jak to przyjmować, pytałam walczącego o sprawiedliwość na Euromajdanie 2014 Rusłana Rusłana Telipskiego
Demokracja to medal o dwóch stronach. Aktywna społeczność i polityczny establishment i opozycja nie pozwalają zrobić tych kroków, które chciałoby się zrobić. Bezpośrednio nowemu szefowi władzy, 6. prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełeńskiemu, bo kiedy my możemy wewnętrzną kuchnię krytykować, ja z szacunku do swojego państwa, nie mogę krytykować tego kraju na szczeblu międzynarodowym. Niech politycy deklarują w OBWE cy [niezrozumiałe], gdzie zajmują się ukraińską sytuacją. My musimy budować swoje państwo, będziemy szczęśliwi ze wsparcia i w tym miło nam, że diaspora w Polsce, bezpośrednio pochodzący z naszych ziem ukraińskich; przesiedleni podczas Akcji Wisła, bierze aktywny udział w odbudowie w miarę swoich możliwości; to bardzo ważne, żeby zachować ten kontakt; łącznie z nami Ukraińcami i spodziewamy się, że niedługo będzie taki czas, kiedy i Ukraina i Polska będą równoprawnymi partnerami w jednym sojuszu, wspólnocie, Unii Europejskiej, by budować nowe stosunki między dwoma państwami, które wzajemnie się szanują.
Może zbyt optymistycznie, ale cieszy i daje nadzieje na lepszą przyszłość ukraińskiego państwa. Nie można nie cieszyć się choćby ze zmian dotyczących ustawy o języku. Przestrzeń ukraińska odradza się jak dawniej. I jak dawniej walczy z rosyjską:
[fragment sztuki]
Nasz program dobiega końca. Dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro o 18:10. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

23.02.2021 – godz.  10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! We wtorek, 23 lutego, witam was na antenie Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Nie moja to wina, że przeszłość nie zapomina o zbrodniach Rosji – dzisiaj znowu się ona „zaświeciła”.

(-)

23 lutego 1922 r. w Rosji Radzieckiej została podjęta decyzja o konfiskacie ze świątyń cerkiewnych kosztowności – rzekomo na potrzeby głodujących. Konfiskacie podlegały przedmioty przeznaczone do celów liturgicznych, co postawiło duchowieństwo w bardzo wrażliwej sytuacji i wywołało opór części parafian. Kampanii towarzyszyły represje wobec kapłanów. Od samego początku operacji cenne przedmioty, zabrane z cerkwi, nie były planowane na walkę z głodem.

(-)

A ponadto: 23 lutego 1758 r. urodził się Wasyl Kapnist – ukraiński poeta, dramaturg i działacz społeczno-polityczny przełomu XVIII-XIX w. Przetłumaczył „Słowo o pułku Igorowym” na język rosyjski i dał ciekawy komentarz, w którym podkreślił ukraińskie pochodzenie i ukraińskie osobliwości tego utworu.

(-)

1878 r. urodził się Kazimierz Malewicz – abstrakcjonista polsko-ukraińskiego pochodzenia. Był jednym z założycieli sztuki abstrakcyjnej.

(-)

1954 r. urodził się Wiktor Juszczenko, trzeci prezydent Ukrainy, lider Rewolucji Pomarańczowej. W apogeum kampanii przedwyborczej został otruty. Jak się potem okazało, do otrucia zastosowano jedną z odmian dioksyny, która wchodzi w skład niektórych trucizn bojowych. Długotrwałym efektem otrucia są zmiany na twarzy.

(-)

1957 r. zmarł Danyło Skoropadski – ukraiński działacz społeczno-polityczny, syn hetmana Pawła Skoropadskiego, lider ruchu hetmańskiego w latach 1948-1957. Urodził się w Sankt-Petersburgu, z wykształcenia był inżynierem. Od 1919 r. przebywał na emigracji w Szwajcarii, Niemczech, a od 1939 r. – w Wielkiej Brytanii. Od 1932 r. pomagał ojcu w kierowniu ruchem hetmańskim. Po wojnie brał aktywny udział w organizacji życia ukraińskiego w W. Brytanii, od 1949 r. był przewodniczącym Związku Ukraińców w tym kraju. W 1948 r. przejął Zarząd Najwyższy Ruchu Hetmańskiego. Zmarł w Londynie w niewyjaśnionych okolicznościach.

(-)

Dzisiaj świętują: Anna. Walentyna, Longin i Porfiriusz oraz urodzeni 23 lutego. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Rosja w różny sposób cały czas jest obecna dzisiaj w naszym programie i wcale nie w dobrym świetle. Ministrowie spraw zagranicznych Ukrainy i Polski Dmytro Kułeba i Zbigniew Rau zaapelowali do Zachodu, w tym do prezydenta USA Joe Bidena, o niedopuszczenie do zakończenia budowy gazociągu „NordStream-2”. Napisali o tym we wspólnym artykule, informuje Radio Svoboda. „Polska i Ukraina od dawna przestrzegali przed niebezpieczeństwem związanym z budową „NordStream-2”. Nasze apele o czujność i zdecydowanie zostały usłyszane w Kongresie USA, który wymusił działania skierowane na wstrzymanie tego niebezpiecznego, kontrowersyjnego projektu.

„Apelujemy do prezydenta USA Joe Bidena o wykorzystanie wszystkich środków, będących w jego dyspozycji, w celu zapobieżenia realizacji tego projektu” – mówi się w artykule. Szefowie MSZ podkreślili, że USA nadal odgrywają krtycznie ważną rolę w tej kwestii.

„Jeśli projekt się powiedzie, to Rosja może sprobować przekonać społeczeństwo ukraińskie, że Zachód lekceważy własne zasady oraz bezpieczeństwo i rozwój Ukrainy” – mówią ministrowie. Kułeba i Rau oznajmili też: „Szanujemy prawo Niemiec do wyrażania swego punktu widzenia, jednocześnie jesteśmy mocno przekonani, że takie projekty nie mogą być postrzegane wąsko przez pryzmat relacji dwustronnych tego kraju z Rosją, za to należy w jego kontekście uwzględnić szerszą perspektywę interesów i bezpieczeństwa Europy. Zachód pod przewodnictwem USA nie może sobie pozwolić na tchórzostwo w obliczu szantażu ze strony Rosji”, – podkreślili autorzy tekstu.

(-)

I jeszcze jedna wiadomość z Ukrainy. Pełnomocnok ds. obrony języka państwowego Taras Kremiń skierował list do Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej Andrija Pawełka w sprawie incydentu, który miał miejsce podczas meczu 15-tej kolejki Ukraińskiej Premier-Ligi „Lwów” – „Kołos” między trenerem głównym lwowian, Witalijem Szumskim i arbitrami meczu – Mykołą Krywonosowym i Wiktorem Kopijewskim. „W celu podjęcia dalszej decyzji proszę w terminie dwóch tygodni udzielić informacji w sprawie sytuacji z wykorzystywaniem nie-państwowego języka podczas obsługi meczu i pokazania żółtej kartki trenerowi Klubu Piłkarskiego „Lwów” za możliwą dyskryminacją języka państwowego”, – mówi się w liście.

20 lutego Szumski na antenie kanału TV „Futbol 2” opowiedział: „Podszedłem do czwartego sędziego i powiedziałem coś, co dotyczyło gry. On zaczął rozmawiać ze mną po rosyjsku, więc zapytałem go: „Dlaczego rozmawia pan ze mną po rosyjsku?”. A on przekazał sędziemu głównemu, żeby mi dał żółtą kartkę. Jak podaje Tribuna.com, po meczu Szumski skomentował incydent w programie kanału „Futbol 2”.

„Ja chcę rozmawiać po ukraińsku, a dostaję za to żółte kartki. Nie mogę zrozumieć za co dostałem ostrzeżenie. Chciałbym, żeby czwarty arbiter wyjaśnił całej Ukrainie, za co poprosił o żółtą kartkę dla mnie. To jest precedens, tak nie może być”, – podkreślił Szumski. Sędziowie na razie nie odnieśli się do oskarżeń Szumskiego.

(-)

Jak na ironię, incydent zdarzył się w Międzynarodowym Dniu Języka Ojczystego. To jeszcze raz pokazuje, że trzeba być czujnym zawsze i wszędzie. A nasz program dobiega końca; przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o tej samej porze. Miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/apod)

22.02.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Z przyjemnością witam was dzisiaj po raz drugi – w programie „Kamo hriadeszy”, na falach Radia Olsztyn. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Jak to dobrze mieć biskupa blisko! Jego Ekscelencja Arkadiusz jest z nami zaledwie miesiąc, a już widzimy rezultaty jego działalności.

(-)

Tydzień temu, w dzień Ofiarowania w Świątyni, do katedry w Olsztynie przybyli księża-zakonnicy i siostry-zakonnice z eparchii olsztyńsko-gdańskiej. To władyka Arkadiusz zaprosił ich, żeby razem się modlić, bowiem święto Ofiarowania – to dzień życia poświęconego Bogu; dzień zakonników i zakonnic. Jego Ekscelencja mówił o tym miedzy innymi podczas homilii:

– Fragment homilii

Na zakończenie liturgii wierni też podziękowali gościom za ich czasami niezauważalną, ale ważną pracę:

– Podziękowania wiernych

Za zaproszenie podziękowali też goście; w ich imieniu mówiła s. Franciszka Sałamaszek:

– Podziękowanie osób zakonnych

Przypomnijmy, co o inicjatywie biskupa Arkadiusza – żeby święto Ofiarowania w Świątyni obchodzić razem – ks. Igor Harasim OSBM:

– Myślę, że to jest po prostu święto… może przede wszystkim trzeba powrócić do źródła liturgicznego. „Stritennia” – to jest w tradycji Cerkwi akcent położony na tym, ,ze rodzice Jezusa Chrystusa ofiarowują ofiarowują pierworodnego. I tu jest ten aspekt ofiary. Jest to święto i Maryjne, i Pańskie. Myślę, że tu tradycja w którymś momencie później pojawiła się, że to jakoś tak przyłączono do tego i te osoby, które poświęciły życie Bogu. Będę szczery – nie lubię tego wyrażenia „Poświęcone Bogu życie”, bo każdy jest poświęcony. Każdy wierny też jest poświęcony Bogu poprzez sakrament chrztu. Powiedziałbym inaczej: to święto ważne jest dlatego, że hierarcha, nasz władyka, dostrzegł to – obecność zakonników – i dzisiaj nas zaprosił, i jesteśmy tu dzisiaj obecni. I myślę, że to jest ważne.

(-)

Tak więc władyka Arkadiusz zapoczątkował nową, piękną tradycję:

– Powiem tak, że od 1997 roku święty Jan Paweł II zaprowadził taki dzień w kościele katolickim. Zaproponował, żeby wspólnie obchodzić Dzień życia poświęconego Bogu w dniu Ofiarowania w Świątyni. Akurat tak wygląda, że tu, na terytorium naszej eparchii mamy wiele sióstr zakonnych i ojców-zakonników. Dlatego też po raz pierwszy zaprosiłem, doceniając naprawdę ich wielką pracę – naszych sióstr i ojców – do takiej wspólnej modlitwy. Ale też uświadamiając nam wszystkim, że oni (tak jak powiedziałem też w homilii) czasami wykonują pracę tak niezauważalną, której my nie widzimy, a która jest tak ważna. Dlatego bardzo chciałem im za to podziękować, pokazać ważną ich rolę w naszej cerkwi i że naprawdę życie zakonne zawsze było takim źródłem życia cerkwi. Dzisiaj też odczuwamy brak powołań i dlatego takie spotkanie, taka modlitwa jest potrzebna, żeby pokazać taką wspólnotę, która pracuje dla Pana Boga i dla dobra naszej cerkwi, wykonując taka posługę dla każdego z nas. I mam taką nadzieje, że te pierwsze obchody staną się tradycja naszej eparchii, że w dzień Ofiarowania w Świątyni będziemy się tu spotykać w olsztyńskiej katedrze na takiej wspólnej modlitwie i będą w niej brać udział wszystkie siostry zakonne, wszyscy ojcowie zakonnicy, a także (co daj Boże) wszyscy księża eparchialni żeby brali udział w takiej modlitwie. Żebyśmy pokazali też taka jedność, o której mówiłem w homilii, bo myślę, że jest ona potrzebna – potrzebna nam samym, ale też żeby pokazać naszym wiernym, że stajemy wspólnie na modlitwie i że szanujemy te osoby, i że chcemy, żeby byli nadal wśród nas i te posługę wypełniali.

– We wspólnocie z Bogiem.

– We wspólnocie z Bogiem!

(-)

A wczoraj obchodziliśmy niedziele Celnika i Faryzeusza. Jest to bardzo ciekawy moment, gdy w jednej świątyni spotyka się dwoje tak bardzo różnych ludzi. Wydawałoby się – sprawiedliwy faryzeusz, który wszystko robi zgodnie z prawem, ale tak naprawdę wychwala sam siebie i wpada w pychę. I jest celnik, który uświadamia sobie swoją grzeszną naturę, ale prosi: „Panie, bądź miłościw mi, grzesznemu!”. I ta szczera modlitwa grzesznika milsza jest Bogu, niż przestrzeganie prawa przez pyszałkowatego faryzeusza. O tym też rozmawialiśmy z władyką Arkadiuszem:

– Dzisiaj mamy niedziele o celniku i faryzeuszu. Ta niedziela przepięknie pokazuje nam, jacy powinniśmy być na modlitwie. Myślę, że wszystko, do czego doszliśmy, powinniśmy rozumieć tak, że powinniśmy być za to wdzięczni Bogu. To Bóg dał nam talenty, to On dal nam takie, a nie inne zdolności. I jednocześni powinniśmy to wszystko oddać innym, dla dobra ogólnego. I wtedy być wdzięcznymi Bogu, że możemy tym darem dzielić się z innymi. I że Bóg dał mi to po to, żebym mógł się dzielić, a nie tylko patrzeć na samego siebie. Bo jeśli patrzę tylko na samego siebie, to jestem bardzo ograniczony. Wtedy nie umiem tymi talentami dzielić się z innymi i wtedy faktycznie mogę wpaść w pychę. Ale jednocześnie nie możemy tez patrzeć tak, żeby fałszywie podchodzić do modlitwy i przychodzić tylko wtedy, gdy czegoś potrzebuję. A gdy się nie uda, gdy nie otrzymam tego za dzień, za dwa, za tydzień, to nie mam już ochoty przychodzić do cerkwi, bo Bóg mnie nie wysłuchał. Myślę, że Bóg tak nie działa. Ale Bóg zaprasza nas do modlitwy i dlatego dzisiaj powinniśmy też rozumieć, że ta niedziela uczy nas takiej prawdy na modlitwie. Żebyśmy umieli dziękować, żebyśmy umieli też rozumieć swoje słabości, swoje grzechy, nie osądzali innych, nie patrzyli na innych, ale tez i do modlitwy żebyśmy nie stawali ze względu na ludzkie oko – żeby ktoś pomyślał, jaki to ja jestem pobożny, a w sercu tak naprawdę tego może wcale nie być.

– Wydaje mi się, że fakty mogą przybierać taki, albo przeciwstawny wygląd, w momencie, gdy wypełnimy je uczuciami. I moim zdaniem tak jest właśnie w przypowieści o celniku i faryzeuszu. Tak jak Ekscelencja powiedział: celnik przyszedł, szczerze się modlił, wiedział, że jest grzeszny, ale tak jakby mówił swoja postawą: „Wiem, Panie Boże o wszystkich moich występkach, o wszystkich moich grzechach, ale bądź dla miłościwy, okaż swoją miłość!”. Przyszedł faryzeusz i mówi: „Dziękuję Ci, panie Boże, że nie jestem taki jak on, że jestem taki i taki”. I niby: „Dziękuję Ci, Panie Boże”, a tak naprawdę – stawiam sobie pomnik. Ale można tez spojrzeć na to z innej strony. Gdy przychodzi celnik i mówi: „Panie Boże, bądź miłościw dla mnie”, ale wie, że zaraz pójdzie i znowu będzie grzeszył, ale Bóg jest miłosierny i zaraz znowu mu wybaczy, to tu dochodzimy do postawy faryzeusza ze strony celnika, natomiast, gdy faryzeusz mówi, patrząc na ludzi, którym jest gorzej, niż jemu: „Dzięki Ci, panie Boże, że ustrzegłeś mnie przed tym! Dziękuję Ci, że nie muszę znosić tego wszystkiego, co inni!”. I wtedy staje się jak celnik, to jest szczera modlitwa. Czyli w zależności od uczuć – co my tam włożymy.

– Tak, co włożymy do serca, tak będziemy podchodzić do modlitwy. Dlatego tak bardzo ważna jest taka nasza szczerość na tej modlitwie. Przede wszystkim – nasza świadomość, że człowiek jest grzeszny i od tego powinien wyjść. Wtedy wszystko poukłada się tak, że zrozumiemy, że Bóg nie chce naszej uniżoności, nie chce, żebyśmy tylko cierpieli, ale Bóg chce, żebyśmy żyli w miłości, żebyśmy żyli z poczuciem też Jego opieki i że prowadzi nas przez życie, żebyśmy umieli zawsze w pełni oddawać się Panu Bogu.

(-)

Mam nadzieje, że to było dla was ciekawe, bo 20 minut naszej audycji minęło jak 20 sekund – pora się pożegnać. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o godz. 10.50, a tymczasem – wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/kos)

22.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałek, 22 lutego, na antenie Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Tak wiele ciekawych dat jest dzisiaj w kalendarzu historycznym i żadnej nie chciałabym pominąć.

(-)

22 lutego 1806 urodził się Łewko Borowykowski – ukraiński poeta, folklorysta, etnograf, autor ballad, piosenek, dum. Opracowywał motywy folklorystyczne, zwracał się ludowej poetyki i rytmiki.

(-)

1894 r. w Pensylwanii utworzono Ukraiński Związek Narodowy – najstarsza i największą organizację Ukraińców w USA i Kanadzie. Z inicjatywą założenia UZN wyszedł ks. Grzegorz Hruszka w porozumieniu z niektórymi innymi ukraińskimi księżmi katolickimi. Zadaniem UZN jest „dbać o jednoczenie, oświatę i pomoc Ukraińcom w Ameryce, w tym też o zapewnienie im środków do życia”.

(-)

1940 r. urodził się Oleś Szewczenko – polityk ukraiński, uczestnik ruchu narodowo-wyzwoleńczego, założyciel Ukraińskiego Klubu Kulturologicznego. Jest współautorem Deklaracji o suwerenności państwowej Ukrainy. przewodniczący Kijowskiej Organizacji Ukraińskiego Związku Helsińskiego.

(-)

1942 r. zginęła Ołena Teliga, ukraińska poetka, krytyk literacki. Miejsce i data śmierci poetki i jej męża nie są znane, ale ponieważ w lutym miały miejsce masowe rozstrzeliwania w Babim Jarze, to 21 lutego 1942 r. to przyjęło się uważać za dzień pamięci Ołeny Teligi, jej męża i innych, rozstrzelanych przez nazistów w Babim Jarze.

(-)

1987 r. zmarł Andy Warhol – światowej sławy amerykański artysta pochodzenia łemkowskiego; jeden z założycieli pop-artu i w ogóle kultowa postać w historii sztuki współczesnej. Malarz, ilustrator, dizajner, rzeźbiarz, pisarz, producent filmowy, reżyser, wydawca, kolekcjoner – pozostawił po sobie ogromny dorobek twórczy i jeszcze za życia stał się legendą. Jego imię przy narodzeniu brzmiało: Andrij Warhola. Urodził się 6 sierpnia 1928 roku w Pittsburgh w stanie Pensylwania w USA w rodzinie emigrantów pierwszego pokolenia, Ondreja i Julii Warholów, pochodzących z łemkowskiej wsi Myków, będącego wówczas w składzie Austro-Węgier.

(-)

2013 r. Mykoła Synhajiwśkyj – ukraiński poeta, autor piosenki „Aksamitki”. Wiele melodii, napisanych do słów poety, stały się „śpiewającymi” wśród ludzi: „Aksamitki”, „Nieśmiertelnik”, „Polesianeczka” i inne. Jeden ze zbiorków nosi tytuł „Pochodzę z piosenki” – jest to dowód miłości autora do tego gatunku.

(-)

Dzisiaj świętują: Hennadij, Nikifor, Innocenty, Pankracy i ci, którzy urodzili się 22 lutego. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Jest jeszcze jedna data, o której Ukraińcy nie mogą zapomnieć: 22 lutego 2014 r. po długotrwałych akcjach protestu i starć w centrum Kijowa Rada Najwyższa odsunęła od władzy 4-go prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. W sobotę, w Kijowie na Alei Bohaterów Niebiańskiej Sotni zapalono Promienie Godności. Poinformował o tym Kanał 24. To właśnie 20 lutego na Ukrainie obchodzi się rocznicę strzelania do ludzi na Euromajdanie. Jak mówią organizatorzy, promienie światła symbolizują dusze poległych, a dokładniej – światło pokonuje ciemność; ofiarność – cena życia w imię życia. Po raz pierwszy projekt został zaprezentowany w pierwszą rocznicę strzelania do ludzi na Majdanie. Wtedy laserowe promienie świeciły z ulic: Instytuckiej, Mychajła Hruszewskiego, Majdanu Niepodległości – z tych miejsc, gdzie zginęli bohaterowie Niebiańskiej Sotni. Ponadto w pawilonie wystawowym Muzeum Majdanu „Kub” („Sześcian”) prezentowano filmiki ”Charaktery Godności” – historie o bohaterach Niebiańskiej Sotni, nagrane z ust ich bliskich.

(-)

Wczoraj w Olsztynie w cerkwi też modlono się za dusze bohaterów Niebiańskiej Sotni:

(-) Fragment liturgii

Jego Ekscelencja Arkadiusz wspomniał o ich ofierze dla wolności w swojej homilii:

– Drodzy w Chrystusie! Na koniec nie sposób nie wspomnieć o tym, co się stało siedem lat temu w Kijowie na Majdanie. Wczoraj wspominaliśmy rocznicę Niebiańskiej Sotni – tych ludzi, którzy w 2014 r. oddali swoje życie tam na Majdanie. Myślę, że wszyscy śledziliśmy tamte wydarzenia. Oni stanęli i bronili prawdy. Także i w te dni powinniśmy pamiętać o tych bohaterach naszego narodu.
UNIAN przypomina, że Rewolucję Godności zapoczątkowały protesty, które zaczęły się 21 listopada 2013 r.. była to reakcja na decyzję władz o wstrzymaniu procesu przygotowawczego do podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE. 18-21 lutego na Majdanie strzelano do ludzi. 22 lutego ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza odsunięto od władzy i wyznaczono termin wyborów prezydenckich na 25 maja 2014 r. podczas starć zginęło 82 ludzi, a ponad 600 zostało rannych.

(-)

Liturgia w Olsztynie zakończyła się modlitwą „Boże Wielki, Jedyny”:

(-)

Na tym kończymy nasz poranny program; była z wami Jarosława Chrunik. Usłyszymy się wieczorem o godz. 18.10, a tymczasem – wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

21.02.2021 – godz. 20.30 (opis do dźwięku)

Witamy Państwa w Magazynie Ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”; w studiu – Jarosława Chrunik. Utworzenie nowej, olsztyńsko-gdańskiej eparchii UCGK nadaje nieco innego rytmu pracy parafii olsztyńskiej. Współpraca między UM i uczelniami ukraińskimi rozwija się mimo pandemii. Dziś jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego – większość narodów świętuje, inne muszą o język ojczysty walczyć. Takie będą tematy naszej dzisiejszej audycji, a zakończymy ją kolejną dawka muzyki ukraińskiej, przygotowanej przez Romana Bodnara.
(-)
15 lutego obchodzimy święto „Stritennia Hospodnioho” („Ofiarowanie w Świątyni”). Zostało ono ustanowione na pamiątkę dnia, w którym ziemscy rodzice Jezusa Chrystusa – Maria Panna i Józef – przynieśli niemowlę do świątyni na 40-ty dzień od narodzin. Zgodnie z ówczesnym prawem, każde pierworodne dziecko płci męskiej było poświęcone Bogu. Tego dnia święcimy w cerkwiach świece, symbolizujące światło, jakim stał się dla ludzi Jezus Chrystus. Dlatego też ten dzień stał się świętem ludzi, którzy poświęcili swoje życie Bogu w dzisiejszych czasach. I właśnie dlatego władyka Arkadiusz zaprosił do Olsztyna zakonników i zakonnice z eparchii olsztyńsko-gdańskiej. Ks. Igor Harasim OSBM z Kętrzyna też przyjechał do Olsztyna na zaproszenie władyki Arkadiusza. Zapytałam ks. Igora jak postrzega ten dzień w kontekście swego życia i posługi duszpasterskiej:
– Wie pani, ja tak nie bardzo lubię słowo święto”, ponieważ są różne święta. Myślę, że to jest po prostu święto… może przede wszystkim trzeba powrócić do źródła liturgicznego. „Stritennia” – to jest w tradycji Cerkwi akcent położony na tym, ,ze rodzice Jezusa Chrystusa ofiarowują ofiarowują pierworodnego. I tu jest ten aspekt ofiary. Jest to święto i Maryjne, i Pańskie. Myślę, że tu tradycja w którymś momencie później pojawiła się, że to jakoś tak przyłączono do tego i te osoby, które poświęciły życie Bogu. Będę szczery – nie lubię tego wyrażenia „Poświęcone Bogu życie”, bo każdy jest poświęcony. Każdy wierny też jest poświęcony Bogu poprzez sakrament chrztu. Powiedziałbym inaczej: to święto ważne jest dlatego, że hierarcha, nasz władyka, dostrzegł to – obecność zakonników – i dzisiaj nas zaprosił, i jesteśmy tu dzisiaj obecni. I myślę, że to jest ważne. No, osobliwości – pyta pani? Dla mnie osobliwość jest zawsze w podstawie zgodnej ze wschodnią teologią w sakramencie chrztu. Tam przyłączamy się do Cerkwi, a gdy wstąpiłem do klasztoru, będzie już dość dużo lat temu, co najmniej czterdzieści; to wtedy, gdy składałem te śluby wieczyste, ja tak jakby chrzest inaczej odnowiłem i dlatego przyjąłem inne imię. Gdy rodzice dali mi na imię Jan (Iwan), to potem w zakonie przyjąłem imię Igor.
– Dlaczego akurat Igor?
– A wie pani, dlatego że był też taki święty Igor Czernihowski w swoim czasie, dlatego je wziąłem. A że Iwan i Igor zaczyna się na tę samą literę, to tak już poszło; może bardziej w tym planie. Ponieważ jestem historykiem, to historia jest mi bliższa. I tak już jest. Wie pani, życie zakonne dzisiaj nie jest proste. Jeśli chcesz być autentycznym zakonnikiem, zakonnicą, to trzeba nauczyć się rozumieć te biblijne prawdy, które dla nas, bazylianów zapisał święty Bazyli Wielki. Pierwsze to miłość do Boga i bliźniego. I tworzyć tę wspólnotę w miłości, a to nie jest łatwe. Tak jak wyciu małżeńskim bywa różnie, tam gdzie jest mąż, żona i dzieci, tak samo i w klasztorze. Zależy od tego, do jakiej wspólnoty trafisz. Jeśli trafisz do wspólnoty, gdzie ludzie rzeczywiście chcą być razem we wspólnocie, to jest to wspaniałe. Tak że każdy ma swój krzyż. Ale ja, gdy czasami pytają mnie, czy jeszcze raz wybrałbym życie zakonne, odpowiadam – Tak, wybrałbym je! Może bym pewne sprawy inaczej rozumiał, ale – tak!
(-)
Pandemia pandemią, a współpraca między zaprzyjaźnionymi uniwersytetami – można powiedzieć – aż kipi. W poprzedni poniedziałek słyszeliście historię pani Oli Iwasieczko z Państwowego Uniwersytetu „Lwowska Politechnika”, która w ramach nagrody Wyhowskiego przyjechała badać problemy ukraińskich migrantów na Warmii i Mazurach. Wpisując się w temat – jej podróży do Olsztyna trudno pozazdrościć, ale może przynajmniej jej pobyt w Olsztynie trochę złagodził złe wrażenie z podróży? Co udało się już zrobić pani Oli w ciągu tych prawie dwóch tygodni?
Obyło się szereg spotkań w ramach naszego badania problemów ukraińskich migrantów zarobkowych w Polsce. I dosłownie w tych dniach były to spotkania w biurze pracy, gdzie przeprowadziliśmy taki kierunkowy wywiad i gdzie nadano nam materiały z danymi za 2020 r. i obiecano nam, że w najbliższym czasie zostanie nam udzielona informacja najnowsza, z 2021 r. Jednocześnie w biurze skierowano nas zarządu biura pracy w Olsztynie i niedawno tam też przeprowadziliśmy kierunkowy wywiad, przygotowaliśmy szereg pytań, dotyczących problemów ukraińskich migrantów zarobkowych. Wzięliśmy udział on-line w posiedzeniu Komisji Sejmiku ds. Współpracy Międzynarodowej. Również dzięki pomocy pani prof. Teresy Astramowicz-Leyk skierowaliśmy list elektroniczny, również z szeregiem pytań, dotyczących ukraińskich migrantów zarobkowych, do inspekcji pracy. Mamy w planach oprócz kierunkowych wywiadów mamy już opracowana ankietę, składającą się z szeregu pytań. Być może, jest ona zbyt obszerna, ale chce się objąć różne aspekty pobytu ukraińskich migrantów zarobkowych w Polsce. Nasze kolejne spotkanie zaplanowane jest z przedstawicielami policji i wizyta w cerkwi, żeby – być może zapytać bezpośrednio ukraińskich migrantów zarobkowych. Bo nikt inny nie opowie nam lepiej o ich sytuacji, nie udzieli wyczerpującej informacji, jak bezpośrednio sami ukraińscy migranci zarobkowi.
(-)
Nie bacząc na niesprzyjające zewnętrzne okoliczności, do współpracy z UWM przyłączyła się też znamienita Akademia Ostrogska. Stamtąd na staż przyjechał jej młodszy przedstawiciel, aspirant Witalij Jarmołenko. Interesuje go przede wszystkim bezpieczeństwo w naszym regionie, biorąc pod uwagę wojnę hybrydową, którą stale prowadzi w krajach europejskich Rosja:

Nazywam się Witalij Jarmołenko, jestem aspirantem Katedry Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Państwowego Akademia Ostrogska w obwodzie rówieńskim. Jestem tu na stażu tematem takiego niewielkiego projektu jest analiza konstatacji zagrożeń hybrydowych ze strony Rosji na przykładzie województwa warmińsko-mazurskiego. Planuje przeprowadzić szereg wywiadów z ekspertami ze sfery akademickiej. Mam nadzieję, że efektem tego będzie jakościowa publikacja.
Koncentruje się pan na bezpieczeństwie, czy jest to jeszcze taka tradycja z dawien-dawna? O ile wiem, Akademia Ostrogska jest bardzo unikalna: jest najstarsza lub jedna z najstarszych w Europie, to po pierwsze; po drugie – istniało już zagrożenie, że te mury trzeba będzie rozebrać i wasz rektor, Ihor Pasiecznik je uratował. Czyli chodząc po Akademii, można powiedzieć, że dotyka pan tych ścian, których dotykał na przykład Petro Sahajdaczny. Czy odczuwa pan tego ducha?
Rzeczywiście, Ihor Demydowycz Pasiecznik, rektor od pierwszych dni, od 1994 roku, gdy Akademia odrodziła się, nadal stoi na czele uczelni. Naprawdę to był niesamowity wysiłek, żeby odrodzić nie tylko uczelnię jako taką, ale też jej dziedzictwo, dlatego myślę, że następne pokolenia jeszcze należycie ocenią go w historii. Zwłaszcza lata 90-te. Tu w Polsce nie trzeba wyjaśniać, na ile to było trudne. Co do murów – niekoniecznie. Fizycznie mury pierwszej Akademii Ostrogskiej niestety, były rozebrane w 1576 r. jeszcze za Hanny Aloizy Ostrogskiej. Niestety. One znajdowały się w innym miejscu. Współczesna Akademia znajduje się na miejscu dawnego klasztoru zakonu kapucynów, który zbudowany był jeszcze w XVIII wieku. Inne budynki pojawiły się w XIX wieku, gdy było tam gimnazjum Błudowych. Istniały w różnych postaciach – i jak uczelnia pedagogiczna w czasie Polski międzywojennej, jako szkoła-bursa nr 4 za czasów radzieckich, ale duch – jak najbardziej pozostał, daje się odczuć. I gdy spotykam ukraińskich oficerów, gdy przedstawiam się, że jestem z Akademii Ostrogskiej, to mówią mi: „O, to waszym absolwentem jest Konaszewycz-Sahajdaczny!”. Wspominają go jako absolwenta znamienitej uczelni, który dał się poznać swoim mistrzostwem sztuki wojskowej. Oczywiście, dużo można opowiadać o mojej alma mater, jestem bardzo dumny.
(-)
Siłą napędową we współpracy polsko-ukraińskiej są dwie kobiety: prof. Jaryna Turczyn z Politechniki Lwowskiej i prof. Teresa Astramowicz-Leyk z UWM. Poprosiłam panią Teresę, żeby opowiedziała nam o tym, co nowego dzieje się w ramach tej współpracy:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Dzisiaj obchodzimy Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. Język – to środek komunikacji każdego narodu, a ukraiński dla Rosji (przez wieki) – to oznaki nacjonalizmu, separatyzmu i przyczyna niezgody między Ukraińcami i Rosjanami. A język – to skarb, to bron, to totem. Język ukraiński w przeszłości nie miał warunków do rozwoju. Za Łesią Horhotą ze strony „Nasza Ukraińska Sprawa” przypomnijmy niektóre fakty:
1720 r. car Piotr I wydał dekret o zakazie drukowania książek na Ukrainie;
1753 r. – dekret Katarzyny II o zakazie wykładania na uczelniach w języku ukraińskim;
1768 r. – dekret Synodu Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej o konfiskacie wśród społeczeństwa elementarzy ukraińskich;
1775 r. – wojska rosyjskie zrujnowały zaporoską Sicz; zostały zamknięte wszystkie szkoły ukraińskie;
1830-1840 – nasila się rusyfikacja Ukrainy;
1863 r. – zakaz drukowania książek ukraińskich, okólnik ministra spraw wewnętrznych Wałujewa: „Żadnego szczególnego języka małorosyjskiego nie było, nie ma i być nie może”;
1889 r. – w Kijowie podczas zjazdu archeologicznego zezwolono wygłaszać referaty „we wszystkich językach, oprócz ukraińskiego”;
1895 r. – zakaz ukraińskiej literatury dziecięcej;
1914 r. – zakaz prasy ukraińskiej;
1938 r. – wprowadzono obowiązkowe nauczanie języka rosyjskiego na całej Ukrainie, jednocześnie zaczęło się masowe zamykanie szkół ukraińskich; prestiż języka ukraińskiego obniżył się;
1926-1939 r. – fizyczne deportacje działaczy ukraińskich, oskarżonych o nacjonalizm;
1960-te r. – areszty, likwidacja młodego pokolenia inteligencji ukraińskiej.
134 zakazy nakładane na język ukraiński, zaczynając od carskich czasów do breżniewowskich. I oto w kontekście powiedzianego – na Ukrainie, która w tym roku będzie obchodziła 30-lecie niepodległości, wiele firm i biznesów do tej pory posługuje się obcym językiem, rosyjskim. Tym samym ignorowane jest prawo Ukraińców do otrzymania informacji i usług w języku państwowym, ukraińskim. Takiemu stanowi rzeczy od dawna przeciwstawiają się działacze społeczni. Dzięki ich wysiłkom sytuacja powoli się zmienia. W ciągu ostatnich lat przyjęto szereg ustaw, zapewniających funkcjonowanie języka ukraińskiego. Jednym z takich działaczy jest lwowianin, Roman Matys, autor inicjatywy „I tak pojmut”. Poznaliśmy już szanownych słuchaczy w 2016 r. z panem Romanem. Dzisiaj zapytamy go co zmieniło się przez te lata.
(-)
Panie Romanie, rozmawialiśmy w kwietniu 2016 roku o statusie języka ukraińskiego na Ukrainie w sferze usług, biznesu, w radiu, telewizji. Rozmawialiśmy też o pańskiej inicjatywie „I tak pojmut”. Wtedy jeszcze nie zostały uchwalone limity językowe w TV. Przypomnę, że ta ustawa weszła w życie 13 października 2017 r. Co w ciągu tych prawie pięciu lat zmieniło się na Ukrainie w sprawie języka?
– W rzeczywistości zmieniło się wiele, ale zaczniemy po kolei, przejdziemy się. Jakichś 8-9 lat temu, gdy zaczynałem inicjatywę obrony praw ukraińskojęzycznych „I tak pojmut”, to ta inicjatywa została pomyślana i pojawiła się właśnie dlatego, że w owym czasie bronić swoich praw językowych w płaszczyźnie prawnej nie było możliwe. I w zasadzie niemądrze było oczekiwać ze stromy reżimu Janukowycza, że kogoś tam będą niepokoić prawa społeczeństwa ukraińskojęzycznego. Ponadto nie mogłem zrozumieć, dlaczego to ja, ukraińskojęzyczny obywatel państwa Ukraina, którego językiem państwowym jest ukraiński, chcąc wydać swoje pieniądze na te czy inne towary i usługi itd. nie mogę tego zrobić na terytorium Ukrainy. Na ów czas było zrozumiałe, że tylko podejście nacisku rynkowego może być skuteczne. I będzie on nie tylko wykonywał swoje zadanie, bo niektóre firmy faktycznie zaczną od razu przechodzić na ukraiński i zapewniać możliwość nadania nam informacji o ich towarach i usługach po ukraińsku, gdy się do nich zwrócimy i zacznie się płynny proces ukrainizacji środowiska biznesowego. A dlaczego to jest ważne? Dlatego, że faktycznie na dzień dzisiejszy najwięcej informacji generuje właśnie biznes. Bo nawet wydawnictwo książek, nawet produkcja filmów czy jakiejkolwiek innej sztuki, to jest to w jakiejś mierze biznes. I jeśli zukrainizujemy biznes, to zukrainizujemy współczesną przestrzeń informacyjną na Ukrainie. I właśnie ten instrument miał jeszcze tworzyć zapotrzebowanie i stwarzać w społeczeństwie, powiedzmy tak – wizualną prezentację tego, że zapotrzebowanie na informacje w języku ukraińskim na Ukrainie istnieje. I tak się właśnie stało. Co prawda dodam tylko, że w tych wszystkich planach pojawił się jeszcze jeden czynnik, którego nie przewidziałem – to wojna. To agresja Rosji na Ukrainę, aneksja terytorium, śmierć wielu ludzi. I te czynniki stały się dodatkowymi katalizatorami w procesie, związanymi z tym, że znaczna część społeczeństwa ukraińskiego odwróciła się od wszystkiego co rosyjskie, z językiem włącznie, jako od tego, co zabija. Oczywiście, to było nam na rękę, nie ukrywam tego, to po prostu tylko przyśpieszyło uchwalenie ustawy językowej. Chociaż powiem panu szczerze, że gdy zacząłem rozmowę o stworzenie ustawy językowej, inicjowałem jej stworzenie, to ci parlamentarzyści, którzy potem stali się współautorami, to na początku mówili, że to niemożliwe, nieaktualne, nie na czasie, że w danym momencie nie będzie możliwe jej przyjęcie. Ale gdybym wierzył każdemu, kto mi odradzał, to wielu rzeczy w życiu bym nie zrobił.

Trudno nie zgodzić się z panem Romanem Matysem. Warto, żebyśmy brali z niego przykład i tak samo konsekwentnie bronili prawa języka ukraińskiego do należnego jego funkcjonowania jako państwowego na Ukrainie. A teraz moje miejsce zajmuje Roman Bodnar:
(-) Hit-Parad
Pora się pożegnać. Dzisiaj z wami byli: Sergiusz Petryczenko, Roman Bodnar, Szymon Krzysztoń i Jarosława Chrunik. Życzymy wam miłego wieczoru i do usłyszenia jutro o godz. 10. 50 na 99,6 MHz. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze!

20.02.2021 – godz 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry szanowni słuchacze. Z wami jest Hanna Wasilewska. Na Ukrainie wspomina się dziś bohaterów Niebiańskiej Sotni. Dzień ten obchodzony jest corocznie 20 lutego zgodnie z ukazem prezydenta z 11 lutego 2015 roku „o uczczenie zrywu uczestników Rewolucji Godności i uwiecznienia pamięci bohaterów Niebiańskiej Sotni”.
Właśnie w te dwa dni, cztery lata temu, [UWAGA: w oryginale jest „Саме в ці дні, чотири роки тому”, dokładnie tak jak w tłumaczeniu – 4 lata] podczas Rewolucji Godności spór między narodem i ówczesnym reżimem osiągnął swój szczyt. 20 lutego 2014 roku zginęło najwięcej aktywistów majdanu. Następnego dnia 21 lutego 2014 roku oficjalna władz Ukrainy prawnie uznała za ofiary protestujących na majdanie. Tego dnia na majdanie obyło się pożegnanie z zabitymi powstańcami, których nazwano „Niebiańską Sotnią”, a podczas pożegnania rozbrzmiewała piosenka „Pływe kacza”, która stała się ukraińskim requiem narodowym.
(-)
Smutna historia Niebiańskiej Sotni rozpoczęła się 22 stycznia 2014 roku, kiedy od ran postrzałowych podczas starć w centrum stolicy zginęli aktywiści Serhij Nihojan i Mychajło Żyzniewski. Tego dnia w lecie pod Kijowem znaleziono ciało aktywista Julija Werbyckiego, ze śladami tortur. Do 18 lutego 2014 roku było już 9 ofiar. Od 18 do 20 lutego kolejnych 20. Poza Ukraińcami, ofiarami reżimu Janukowycza byli Białorusini, Ormianie i Gruzini. Wszyscy stali się członkami Niebiańskiej Sotni – memoriały walczących o ukraińską niepodległość. 104 bohaterom Niebiańskiej Sotni prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, przyznał pośmiertny tytuł bohaterów Ukrainy, z trzech obcokrajowców: Białorusin Mychajło Żyzniewski, Gruzin Zubar Chrcij i Dawid Kipiani, pośmiertnie otrzymali otrzymali order bohaterów Niebiańskiej Sotni. Ukraina zapłaciła wyjątkowo wysoką cenę za uwolnienie się od dyktatury i swój wybór cywilizacyjny – byciem częścią Europy. Minęło 7 lat. Co wie o tym ukraińska młodzież i jaki ma stosunek do tych wydarzeń, zapytałam ucznia ukraińskiego liceum w Górowie Iławeckim Bogdana Maksymiuka.

To jest jeden z takich kluczowych momentów w historii Ukrainy…ludzie pokazali w jakim kierunku chcą iść. Ukraińcy pokazali, że są takim prawdziwym europejskim narodem i…obalili władzę, powiem otwarcie, tych bandytów i pokazaliśmy, że jesteśmy faktycznie cywilizowanym i dobrym krajem. Wiele ludzi oddało w tej rewolucji swoje życie za to żeby ich dzieci żyły w lepszych warunkach. Inne kraje zobaczyły, że to jest faktycznie cywilizowany kraj, ma taki wielki kapitał społeczny i potencjał, który można realizować.
Przez 7 lat winnych nie ukarano, a Ukraina – wydaje się – wcale nie zbliża się do Europy. Natomiast pamiętamy za co bohaterowie oddali swoje życie, a to wszystko nadaremne – przekonuje Bogdan Maksymiuk:
Mimo wszystko myślę, że ci którzy oddali życie, to faktycznie wiedzieli za co i przede wszystkim myśleli o swoich rodzinach i nie mogli po prostu siedzieć…najważniejsze, że chcieli coś zrobić…a to, że sytuacja nie zmieniła się za bardzo, myślę że [niezrozumiałe] jak sama władza, ale ja nie chcę mówić tak do końca o tej władzy, bo naród ją wybiera, a później widzi swoje błędy, ale myślę, że przyjdzie czas, że wszystko wróci i będzie w porządku na Ukrainie i faktycznie Ukraina stanie się europejskim, cywilizowanym krajem.
Wczoraj wszystkie placówki dyplomatyczne Ukrainy w Polsce opuścili flagi państwowe i uczcili pamięć bohaterów Niebiańskiej Sotni.
(-)
Wczoraj miała miejsce prezentacja projektu „Lesia – Ukrainka i my – Ukraińcy” z udziałem dzieci-Ukraińców z całego świata. Uczestnikami projektu to dziewczęta i chłopcy w wieku 5-8 lat z 30 krajów: Polski, Białorusi, Bułgarii, Wielkiej Brytanii, Grecji, Egiptu, Hiszpanii, Włoch, Kazachstanu, Kanady, Australii, Algierii, Argentyny, Niemiec, Portugalii, Węgier i innych. Do projektu przyłączyły się ukraińskie gwiazdy: Oksana Lyniw, Oksana Mucha i Taras Topola. Razem z dziećmi czytają fragmenty poezji Lesi Ukrainki.
[wierszyki]
Podczas prezentacji uczestnicy odbywają wirtualną wycieczkę ukraińskim wszechświatem, a gwiazdą przewodnią jest słowo Łesi. Czyta je dziecku cała ukraińska rodzina: mamy i tatusiowe, babcie i dziadkowie. W prezentacji projektu wideo wzięli udział szanowani goście – przewodniczący najbardziej znanych ukraińskich organizacji za granicą, przedstawiciele ambasad, licznych ukraińskich społeczności i oświatowych ośrodków ukrainoznawczych, uczestnicy i partnerzy projektu. Szczere słowa wdzięczności w imieniu ukraińskich diaspor świata, wyraziła wobec organizatorów przewodnicząca europejskiego kongresu Ukraińców Jarosława Chortjani:
Szczęśliwa jestem, że…połączył nas, Ukraińców w diasporze i Ukrainę, i takim projektem „Lesia – Ukrainka i my – Ukraińcy”, żeby godnie uczcić 150 rocznicę urodzin Łesi Ukrainki. Łesia Ukrainka unikalna jest w tym, że ona jeszcze za życia łączyła ukraińską diasporę, więc Łesi Ukrainka podróżowała, podróżowała dużo i gdzie nie była, znamy, czytamy listy Łesi Ukrainki, ona spotykała się z ukraińskimi społecznościami, szczególnie z ukraińską młodzieżą. Ci młodzi ludzie potem pisali, jaki wpływ miała na ich rozwój na ich miłość do Ukrainy, co trzeba robić dla wyzwolenia Ukrainy, i żeby Ukraina stała się jednością, żeby Galicja i wielka Ukraina połączyły się. Te spotkania pozostały w pamięci tych młodych ludzi. I dlatego jestem bardzo szczęśliwa, że ta konferencja daje możliwość pokazania się tym naszym dzieciom z diaspory. Chcę powiedzieć, że Łesia Ukrainka unikalna jest w tym, że jakby żyła teraz wśród nas, toby była najlepszym europejskim integratorem państwa ukraińskiego z Unią Europejską; tak jak ona przedstawiała Ukrainę, nie tylko w swoich utworach, w wielu takich kontaktach, lepiej nikt nie mógłby tego zrobić.
Wydarzenie zorganizowano z okazji 150-lecia urodzin Łesi Ukrainy przez Międzynarodowy Instytut Oświaty, Kultury i Kontaktów z diasporą Politechniki Lwowskiej.
(-)
Tym kończy się nasz program, więc dziękuję za uwagę i życzę udanego weekendu. Z wami była Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

19.02.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór! W eterze program “Od A do Z”, jestem Hanna Wasilewska. Dzisiaj bohaterami naszego programu będą maturzyści z liceum ukraińskiego w Górowie Iławeckim, bowiem obecnie mają oni bardzo napięty i odpowiedzialny czas – przygotowują się do matury. Pandemia skorygowała proces nauczania, pozbawiając absolwentów jakościowego przygotowania, a także niezapomnianej, jednej na całe życie studniówki.

Rozmawiałam o tym z Bogdanem Maksymiukiem i Olą Marciszak, a ponadto – z mamą Oli, dawną absolwentką górowskiego liceum.

Zaczynajmy więc czym prędzej!

(-)

Nawet nie wiem kto dzisiaj bardziej przeżywa, maturzyści czy ich rodzice. Ale na pewno i jedni, i drudzy uświadamiają sobie odpowiedzialność tego okresu. Na pytanie, jak przygotowuje się do matury Ola Marciszak, jej mama Iwona bez wahania odpowiedziała:

– W tym okresie jest bardzo ciężko, dlatego, że tak jak wszyscy – wszystko zdalnie. Na ile może ona skorzystać z lekcji, które pięknie prowadzą nasi nauczyciele z Górowa i starają się przygotować naszych uczniów, to też bardzo dużo czasu po zajęciach. Ona sama szuka sobie w internecie wielu różnych lekcji, z których może korzystać, materiałów. Czyta dużo, dużo rzeczy sobie przypomina, zwłaszcza z literatury ukraińskiej, z matematyki też. Wszystko, co sama widzi co jeszcze więcej powinna poczytać, to faktycznie stara się sama czytać, na co poświęca cały swój wolny czas. Przynoszę jej coś zjeść, popić, bo ona nawet żałuje czasu na to, żeby odpocząć, zjeść.

(-)

Uczennica III klasy ukraińskiego liceum w Górowie Iławeckim, Ola Marciszak

– Tak mi strasznie, bo matura coraz bliżej i może jeszcze nie zdaję sobie sprawy z tego, że to jest takie ważne w naszym życiu – napisać dobrze maturę, ale siedzę codziennie przed komputerem, robię notatki, a przede wszystkim z matematyki, bo z tym jest u mnie najgorzej na razie. Ale codziennie trzeba poświęcić czas, żeby do matury wszystko przygotować, żeby więcej nie przeżywać, że czegoś nie umiem, żeby wszystko dobrze napisać.

Uczeń III klasy ukraińskiego liceum w Górowie Iławeckim, Bogdan Maksymiuk

– Od ósmej godziny gdzieś tak do trzeciej godziny czy czwartej mamy lekcje. Lekcji mamy bardzo dużo, bardzo trudno siedzieć cały czas przed komputerem, oczy bardzo się męczą, mózg. Po lekcjach zawsze ze swoimi przyjaciółmi wychodzę gdzieś na świeże powietrze, żeby się przejść, pospacerować, zrelaksować się po całym dniu. Potem wracamy i trochę poświęcamy czasu na naukę. I można powiedzieć, że głównie tak mijają dni powszednie.

– Ja na konsultacje nie chodzę, takie prywatne z nauczycielami, ale chodzę na dodatkowe zajęcia – na język polski, czasami na matematykę. Zrobiłam też sobie indywidualnie dodatkową matematykę on-line, więc myślę, że takich konsultacji na razie nie potrzebuję, ale myślę, że jeszcze przed maturą skorzystam.

– Jak to jest zdalnie? To ci przeszkadza, czy już przyzwyczaiłaś się?

– Przyzwyczaiłam się do nauczania zdalnego, tak mi wygodnie, dlatego że u nas jest inaczej – gdy wrócimy do szkoły, to wrócimy też do internatu, a tam jest dużo ludzi i czasami nie ma jak się uczyć, a w domu mogę usiąść w pokoju przed komputerem, nikt mi nie przeszkadza, mogę się uczyć. Na razie w domu jest mi bardzo dobrze.

– Po prostu zawsze są dwie strony medalu, jak to mówią.

– Tak, tak!

Nauczyciele bardzo dużo wkładają wysiłku, żeby nas przygotować, ja nie mam innych korepetytorów, bo w naszej szkole nauczyciele zawsze po lekcjach… można z nimi normalnie się umówić i można jeszcze raz wejść z nimi wejść na lekcje on-line i coś wyjaśnić, to co było niezrozumiałe. Tak samo robią nam dużo dodatkowych – i z matematyki, i z języka polskiego; żeby nawet obcokrajowcy dobrze zdali maturę. Tak że nie ma z tym żadnych problemów. A to, że sam się przygotowuję, to przeglądam ten system, którego jeszcze się nie nauczyłem – patrzę, czego jeszcze nie umiem i sam dla siebie powtarzam. Jeśli coś mi nie wychodzi, czegoś n ie umiem, to już następnego dnia mogę zapytać nauczycieli. Nauczyciele spokojnie, bez żadnych problemów wyjaśniają. Dla wszystkich uczniów – czy z Ukrainy, czy z Polski – jest to sytuacja komfortowa.

(-)

Surowe obostrzenia sanitarne w związku z pandemią pozbawiły absolwentów możliwości pobawienia się przed próbą egzaminów. Stało się to wielkim rozczarowaniem nie tylko dla młodzieży, ale i dla rodziców – przyznaje Iwona Marciszak

(-)

– Przeżywa Iwona i my jako rodzice też przeżywamy, bo to dla dziecka jest coś wyjątkowego, coś co zdarza się tylko raz. My też przygotowywaliśmy się do tego, bo zamierzaliśmy przyjechać jako rodzice na tę studniówkę – swoją sobie przypomnieć! Równo moja studniówka była w tym liceum 25 lat temu. To miał być też taki mój mały jubileusz – 25 lat od mojej studniówki I tak samo w maju 25 lat od mojej matury. Tak że to też jest symboliczne. Sukni jeszcze nie kupiliśmy. Mamy taką nadzieję, że będzie jeszcze taka okazja, że będzie można ją kupić I założyć ją przede wszystkim na bal, który fajnie gdyby był faktycznie po maturze, gdyby udało się im to zorganizować, gdyby była taka możliwość.

-Bardzo mi szkoda I jest mi bardzo przykro, że nie będzie studniówki, bo tak jak pani mówiła, jest to raz na całe życie i jest to bardzo ważne, żebyśmy coś takiego przeżyli w liceum, bo my to zapamiętamy, tak jak nam rodzice opowiadają o swoich studniówkach, to tak samo I my chcielibyśmy swoim dzieciom opowiedzieć. Ale mamy taką nadzieję; u nas w szkole może byc taka opcja, że zrobimy bal absolwentów po maturze, tak że mamy jeszcze nadzieję, że coś będzie.

Gdy we wrześniu przyjechaliśmy do szkoły, zaczęła się nauka, było jeszcze wszystko dobrze stacjonarnie, to od razu zaczęliśmy ze swoimi wychowawczyniami w szkole rozmawiać o studniówce; już zaczęliśmy dzwonić do takich znanych zespołów, żeby je sobie zamówić na studniówkę, no I już zaczęliśmy się rozglądać, żeby zamawiać sobie dekoracje, wszystko przygotowywać. Na przykład – różne I tak dalej. Naprawdę zaczęliśmy się już tym zajmować na poważnie I gdy akurat nam szkoły zamknięto, to była to naprawdę trochę przykra sytuacja. U nas zawsze studniówka jest w styczniu, miała to być taka ostatnia zabawa, można powiedzieć, w szkole I wszyscy się rozczarowali. To naprawdę była bardzo przykra informacja. Ale tak jak rozmawialiśmy z dyrekcja szkoły, tak jak rozmawialiśmy ze swoimi nauczycielami, to oni mówili, że jeszcze jest możliwość, żeby zrobić to jakoś tam po maturze. I bardzo mamy nadzieję, że tak się stanie.

No, suknia na pewno jest dla mnie ważna, na razie nie miałam za dużo czasu, żeby o niej myśleć. Jedno o czym myśleliśmy z moim chłopakiem, to że chcemy być do siebie dopasowani; to na pewno. Chcemy mieć w tym samym kolorze suknię, on – swój garnitur I chcemy, żeby był też akcent wyszywanki, bo widziałam, że niewiele osób w naszej szkole na studniówce ma te wyszywanki, tylko na początku, a potem dziewczęta ubierają się w normalne suknie. A ja bym jednak chciała, żeby jakaś wyszywanka była też.

(-)

Liceum z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim – ti nie jest po prostu szkoła. Dla uczniów staje się ono drugim domem I tak łatwo nie wypuszcza. Dlaczego?

Wie pani, to już sześć lat tu minęło. Można powiedzieć, że w wieku 12 lat tu przyjechałem z Ukrainy, jestem już w III klasie liceum; zaraz już skończę 18 lat I nawet jak napiszemy maturę, to będzie trochę smutno stąd wyjeżdżać. Tak dużo wszystkiego tu się przeżyło, że tak mocno już do tego miejsca, do Górowa serce się przywiązało.

Myślę, że nic takiego specjalnego nie było, po prostu to jest ta atmosfera w szkole, to że razem mogliśmy tradycje ukraińskie podtrzymywać. Bo jak byłam w domu, chodziłam do polskiego gimnazjum, to to nie było to, tam mnie nikt nie rozumiał pod takim względem – że jestem Ukrainką, że mam święta dwa tygodnie po polskich świętach, a tu wszyscy razem świętowaliśmy, chodziliśmy do cerkwi, śpiewaliśmy ukraińskie piosenki I tak dodaje natchnienia po prostu człowiekowi.

No a potem ci natchnieni ludzie staja się

Jeszcze tak do końca nie wiem, ale wiem jedno – że na pewno chce pomagać ludziom. Chcę sobie wybrać taki zawód, żeby pomagać ludziom, żeby albo być psychologiem, albo lekarzem, albo pomagać dzieciom. Myślę, że w coś takiego pójdę.

Ja marzę o tym, żeby być prawnikiem. Bo jeszcze od małego byłem tym zainteresowany; w ubiegłym roku na olimpiadzie z historii miałem dwunaste miejsce w województwie, to jest to mi bliższe sercu. Od małego czytałem te książki, bardzo mocno się tym interesowałem I polityką. Myślę, że coś tam wiem I z wiedzy o społeczeństwie, I z historii – nie tylko Polski, ale I Ukrainy.
Trzymajmy kciuki za tych mądrych, zdolnych i dobrych młodych ludzi. Nie zważając na nic, niech ich marzenia się spełniają, a największy egzamin – życie – ułoży się wzorowo.

A ja swoich prymusów radiowych zapraszam na lekcję

(-)

No i to wszystko. W programie „Od A do Z” usłyszymy się za tydzień. Była z wami Hanna Wasilewska. Niech się wam szczęści i bądźcie zdrowi. (jch/kos)

19.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Przy mikrofonie – Hanna Wasilewska. Dziś jest piątek, 19 lutego 2021 r. Równo 7 lat temu Rewolucja Godności na Majdanie osiągnęła apogeum. Krwawe starcia postawiły kropkę na prezydenturze Janukowycza i miały stać się początkiem nowego państwa ukraińskiego. Ale.

Siedem lat po tym, jak protesty na Majdanie w stolicy ukraińskiej osiągnęły krwawą kulminację, miejsce, gdzie bezbronnych protestujących zabijali przedstawiciele służb siłowych, pozostaje miejscem zbrodni. Co przeszkadza znaleźć winnych i osiągnąć sprawiedliwość?

Luty 2014 r. był ostatnim i najkrwawszym ze wszystkich miesięcy protestów i doprowadził do obalenia władzy prokremlowskiej marionetki – Wiktora Janukowycza, którego na razie uważa się za głównego odpowiedzialnego za strzelanie do uczestników protestów.

Władza ukraińska oskarżyła ponad 200 osób w zbrodniach wobec demonstrantów, jak oznajmiła pod koniec ubiegłego roku prokurator generalna Iryna Wenediktowa, podczas gdy Janukowycz został zaocznie skazany za zdradę państwa za swoją rolę w próbie stłumienia akcji protestu.

Ale oba rządy po Majdanie były oskarżane o przeciąganie w wymierzaniu sprawiedliwości, na razie Kreml i jego zwolennicy na Ukrainie nadal pracują nad dyskredytacją dziedzictwa Majdanu.

Trzymiesięczne demonstracje wybuchły po tym, jak rząd Janukowycza zmienił kurs w sprawie planów podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE w listopadzie 2013 r., zjednoczywszy różne obozy polityczne i obywateli przeciwko powszechnej korupcji i przejawom sympatii Janukowycza wobec Rosji.

Podczas protestów zabito ponad 100 demonstrantów, a między innymi 49 przedstawicieli „Niebiańskiej Sotni” zginęło 20 lutego. Zginęło też około dziesięciu stróżów prawa.

Rusłan Telipskyj – działacz społeczny, szewczenkoznawca i wolontariusz z Łucka wspierał demonstrantów od początku „Euromajdanu”, wychodząc na protestry w rodzinnym Łucku i w innych miastach Ukrainy. Na kijowskim Majdanie Rusłan znalazł się następnego dnia po krwawych starciach – zastrzeleniu Bohaterów Niebiańskiej Sotni.

(-)

Obecnie wydarzenia na Majdanie sami Ukraińcy interpretują różnie. Ale i zrozumieć, dokąd idzie Ukraina, trudno.

Smucą same fakty, jak na przykład: zabójcy bohaterów nie są ukarani, a budowa Państwowego Kompleksu Memoriałowego Bohaterów Niebiańskiej Sotni – Muzeum Rewolucji Godności, które pokazałyby prawdę, jest wstrzymana.

Dlatego tego, kto walczył ramię w ramię z poległymi, pytam, czy ofiara nie była daremna:

– Właśnie byłem następnego dnia po masowym strzelaniu do ludzi, znowu wróciłem na Majdan. To bardzo trudne przeżycie, była bardzo ciężka atmosfera, oczywiście, bezpośrednio bardzo trudno mi mówić. Mogłem to wszystko zobaczyć po strzelaniu następnego dnia, po tym jak Berkut uciekł i wyleciał w nieznanym kierunku Janukowycz ze zrabowanymi pieniędzmi, to w pierwszej połowie dnia wszyscy zajmowaliśmy się sprawami organizacyjnymi, zostałem oddelegowany do „Pałacu Październikowego” – to jest w centrum, na górz; pomagać stać przy wejściu, tam koło flag, żeby ludzie nie szli do flag, dlatego że tam godzinę-półtorej wcześniej jeszcze jeden snajper zastrzelił człowieka, który chciał poprawić flagę. Dlatego staliśmy plecami do hotelu, właściwe mówiąc, trochę pomagać, żeby nie narażać zwyczajnych ludzi, którzy chcieliby przyjść. Dużo ludzi wyszło i poszło do miejsca kaźni, gdzie jeszcze była krew, gdzie zobaczyli w telewizji masowe zabójstwa na ulicy Instytuckiej (teraz jest to ulica Bohaterów Niebiańskiej Sotni), zaczęli masowo składać kwiaty; jeszcze nie widziałem tylu kwiatów. Panowała naprawdę taka aura wielkiej, wielkiej tragedii. I jakiejś takiej podniosłości już nie było, szczerze mówiąc. Wieczorem na Majdan już przyjechali politycy, żeby występować. Ten dzień wrył mi się w pamięć tak bardzo, bardzo… ciężko mi tak na duszy, tak teraz wspominam cały ten okres, gdy wszyscy ludzie jednoczyli się, jeden drugiego wspierał, z jaką liczbą naszych niewinnie poległych patriotów… widziałem miejsce, gdzie zginął nasz łuczanin z sotni wołyńskiej, bezpośrednio niedaleko Pałacu Październikowego. No i ten moment, faktycznie, gdy ludzie wystali, niski im ukłon, szacunek. Wielu ludzi zaginęło bez wieści; do tej pory rodzina nawet nie wie co się z nimi stało. Wielu potem znaleziono w Dnieprze, komuś odcięto głowę. I te wszystkie cierpienia, których zaznali od naszych przecież współobywateli, od stróżów prawa, od przebranych „seksotów” – to bardzo, bardzo duża rana u nas na Ukrainie. My nie możemy tego zapomnieć. Dla pamięci, dla sotni naszych bohaterów, męczenników, którzy oddali swoje życie za zmiany na Ukrainie, właśnie chce się budować demokratyczną Ukrainę, z poszanowaniem prawa każdego obywatela do swego protestu, do godnej pracy, do godnej reformy medycznej; po to, żeby nasze dzieci miały lepszą przyszłość. Przede wszystkim dobrze, że nareszcie została podpisana umowa z UE. Zbliżamy się krok po kroku, chociaż bardzo powoli, do pewnych zmian systemowych. Ocenią to nasze dzieci i wnuki. I myślę, że próba rewizji tych wydarzeń przez V kolumnę rosyjską zazna porażki i to zostanie złotymi zgłoskami zapisane w nowożytnej historii naszego kraju i żeby takich krwawych wydarzeń na Ukrainie więcej nie było.

(-)

Wspomnijmy więc tych, kto oddał życie za naszą wolność i ukłońmy się nisko Bohaterom Niebiańskiej Sotni. Pomódlmy się i nie zmarnujmy tego wielkiego daru.

(-)

Nasz program dobiega końca, ale ja się z wami nie żegnam. Usłyszymy się tu jeszcze wieczorem. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

18.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Na pierwszym spotkaniu duchownych dla Pomorza w Gdańsku władyka Arkadiusz Trochanowski powiedział, że w najbliższym czasie utworzony będzie oddzielny dekanat gdański. Sukienki na studniówkę jeszcze nie kupiłam, ale spodziewam się, że będzie okazja. – dzieli się swoimi przeżyciami Iwona Marciszak, dawna absolwentka ukraińskiego liceum, a obecnie mama maturzystki Olgi Marciszak. W Koszalinie w Centrum Wsparcia i Integracji Caritas rozpoczęły się lekcje języka polskiego dla dzieci cudzoziemców. W większości to młodzi Ukraińcy. Dokładniej opowiem już za chwilę. Dziś jest czwartek 18 lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Na pierwszym spotkaniu duchownych dla Pomorza w Gdańsku władyka Arkadiusz Trochanowski powiedział, że w najbliższym czasie utworzony będzie oddzielny dekanat gdański. Na razie pomorska część powstałej eparchii olsztyńsko-gdańskiej należy do dekanatu elbląskiego. Wcześniej zaplanowane spotkanie duchowieństwa z Pomorza Gdańskiego odbyło się we wtorek w parafii greckokatolickiej św. Bartłomieja i Matki Boski Opiekunki w Gdańsku. Spotkaniu i konferencji przewodniczył ordynariusz olsztyńsko-gdański. Po modlitwie i powitaniu księża zasiedli za stołem rozmów. Także na Pomorzu poruszono szereg duszpasterskich spraw, między innymi,powrót wiernych do świątyń po pandemii, sprawę sakramentów, odwiedzin chorych w szpitalach, pogrzeby zmarłych na COVID-19, a także odwiedziny z wodą święconą w domach na zaproszenia wiernych. Oprócz tego podczas rozmów, obecni wspomnieli o niektórych wydarzeniach parafialnych w 2021 rok. Realizacja wszystkich wydarzeń duszpasterskich będzie możliwa po zakończeniu pandemii. Obecni zwrócili też uwagę na obchodzoną w tym roku 20 rocznicę ogłoszenia męczenników błogosławionymi UKGK. Na koniec spotkania władyka Arkadiusz powiedział, że w najbliższym czasie stworzony zostanie oddzielny dekanat gdański. Spotkanie zakończyło się modlitwą w konkatedrze, a ojciec mitrat Józef Ulicki opowiedział obecnym o świątyni i pracach zrealizowanych w ostatnim czasie. Spotkanie zakończono wspólnym posiłkiem.
(-)
Język ukraiński, matematyka, a także rozszerzony język angielski i polski. Takie egzaminy czekają na maturzystkę liceum z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim, Olgę Marciszak. Jak przygotowuje się i czy potrzeby maturzystów wypełniają lekcje zdalne, opowiedziała mama uczennicy, absolwentka tego liceum Iwona Marciszak:
Ten okres bardzo ciężko, bo jak wszyscy na odległość. O ile ona może korzystać z lekcji, które bardzo ładnie prowadzą nasi nauczyciele z Górowa i starają się przygotować naszych uczniów, to także bardzo dużo czasu po zajęciach ona sama szuka sobie w internecie dużo różnych lekcji, z których może korzystać, materiałów; czyta dużo; dużo przypomina sobie rzeczy, szczególnie z literatury ukraińskiej, z matematyki też; to, że ona sama widzi, co jej więcej potrzeba przeczytać, stara się faktycznie sama czytać; na co poświęca prawie cały wolny czas; ja donoszę jej coś jeść, popić, bo ona sobie żałuje czasu, żeby pójść coś odpocząć, coś zjeść.
Pandemia pozbawiła absolwentów nie tylko dobrego przygotowania do matury, a i studniówki, którą na razie przeniesiono na maj. Nie mniej ważnym bal absolwentów jest dla rodziców maturzystów, szczególnie tych, którzy zakończyli górowskie liceum z ukraińskim językiem nauczania. Dla rodziny Marciszak ten absolwencki to podwójne święto, przyznaje się pani Iwona:
Przeżywa i ona, i my jako rodzice też przeżywamy, bo to jest dla dziecka coś wyjątkowego, coś to jest tylko jeden raz. My też przygotowywaliśmy się do tego, bo myśleliśmy przyjechać też na tę studniówkę swoją wspomnieć. Równo moja studniówka w tym liceum była 25 lat temu, to także mój miał być taki maleńki jubileusz, 25 lat od mojej studniówki i tak samo w maju 25 lat od mojej matury; to też jest symboliczne. Sukienki jeszcze nie kupowaliśmy; mamy nadzieję, że będzie taka okazja, że będzie można ją kupić i założyć ją przede wszystkim na bal, który fajnie jakby był rzeczywiście po maturze, jakby udało się to zorganizować, że byłaby taka możliwość.
Niedawno ukraińskie liceum w Górowie zdobyło tytuł „brązowej szkoły”. O dumie ze swojej Alma Mater i nauce w Górowie Iławeckim rozmawialiśmy z Iwoną i Olgą Marciszak. Pełny materiał z mamą i córką usłyszycie w ten piątek w programie „Od A do Z”.
(-)
W Koszalinie w Centrum Wsparcia i Integracji Caritas rozpoczęły się lekcje języka polskiego dla dzieci cudzoziemców. To młodzi Ukraińcy , Białorusini i Gruzini, których rodzice przyjechali do pracy.
– Lekcje języka to odpowiedź na zapotrzebowanie – powiedział Polskiemu Radiu Koszalin dyrektor diecezjalnej Caritas ksiądz Tomasz Roda:
(-)
Będą też lekcje dla dorosłych. Ksiądz Roda liczy, że będą chętni:
(-)
Bezpłatne zajęcia z języka polskiego i wsparcie informacyjne dla obywateli Ukrainy, realizowane są także w Olsztynie w ramach projektu wsparcia imigrantów, którzy mieszkają i pracują na terenie województwa warmińsko-mazurskiego.
(-)
Ta informacja kończy nasze wydanie. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro o 10:50. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

17.02.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was, drodzy słuchacze, w środę, 17 lutego, na antenie Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. (…) Dzisiaj porozmawiamy o jednej ze świętości ukraińskich: o języku ukraińskim – jak go bronić? Jak przywrócić należne mu miejsce? Zanim oddam głos Sergiuszowi Petryczence i jego gościowi, posłuchajcie, co o języku ukraińskim pisze na stronie „Nasza ukraińska sprawa” Łesia Horhota:

(-)

Dla każdego narodu język – to środek komunikacji, natomiast u nas, z ciężkiej ręki imperium – to oznaka nacjonalizmu, separatyzmu, przyczyna konfliktów i traum moralnych. A język – to najcenniejszy skarb, jaki dał człowiekowi Wszechmogący. Badacze uważają, że język ukraiński jest jednym z najstarszych języków Europy. W 1880 roku w Odessie wyszła książka Michała Krasuskiego «Древность малороссийского язька». Zszokowała ona carat rosyjski, bowiem udowadniała najdawniejszy wiek uciskanego języka ukraińskiego. Autor przestrzegał carskich satrapów, że język ukraińska ukraińskiego nie należy zakazywać, niszczyć , a na odwrót – pielęgnować i chronić. W słowniku sanskrytu, najdawniejszym zabytku naszego prajęzyka, są wszystkie pradawne słowa, które do dzisiaj funkcjonują w języku ukraińskim. Nieprzyjaciele ze strachu zaczęli prześladowania książki, a potem – autora. Nie miał nasz język w przeszłości do rozwoju; przypomnijmy niektóre fakty.

1720 r. car Piotr I wydał dekret o zakazie drukowania książek na Ukrainie;

1753 r. – dekret Katarzyny II o zakazie wykładania na uczelniach w języku ukraińskim;

1768 r. – dekret Synodu Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej o konfiskacie wśród społeczeństwa elementarzy ukraińskich;

1775 r. – wojska rosyjskie zrujnowały zaporoską Sicz; zostały zamknięte wszystkie szkoły ukraińskie;

1830-1840 – nasila się rusyfikacja Ukrainy. Nawet sama nazwa „Ukraina” przestała być używana. Lewobrzeżną Ukrainę nazwano „Małorosją”, Prawobrzeżną – Jugo-Zapadnym Krajem, a Południową – „Noworosją”;

1863 r. – zakaz drukowania książek ukraińskich, okólnik ministra spraw wewnętrznych Wałujewa: „Żadnego szczególnego języka małorosyjskiego nie było, nie ma i być nie może”;

1889 r. – w Kijowie podczas zjazdu archeologicznego zezwolono wygłaszać referaty „we wszystkich językach, oprócz ukraińskiego”;

1895 r. – zakaz ukraińskiej literatury dziecięcej;

1914 r. – zakaz prasy ukraińskiej;

1938 r. – wprowadzono obowiązkowe nauczanie języka ukraińskiego na całej Ukrainie, jednocześnie zaczęło się masowe zamykanie szkół ukraińskich; prestiż języka ukraińskiego obniżył się;

1926-1939 r. – fizyczne deportacje działaczy ukraińskich, oskarżonych o nacjonalizm;

1960 r. – areszty, likwidacja młodego pokolenia inteligencji ukraińskiej.

134 zakazy nakładane na język ukraiński, zaczynając od carskich czasów do breżniewowskich. Jaki jeszcze język wytrzymał takie prześladowania? I oto w kontekście powiedzianego – na Ukrainie, która w tym roku będzie obchodziła 30-lecie niepodległości, wiele firm i biznesów do tej pory posługuje się obcym językiem, rosyjskim. Tym samym ignorowane jest prawo Ukraińców do otrzymania informacji i usług w języku państwowym, ukraińskim. Takiemu stanowi rzeczy od dawna przeciwstawiają się działacze społeczni. Dzięki ich wysiłkom sytuacja powoli się zmienia. W ciągu ostatnich lat przyjęto szereg ustaw, zapewniających funkcjonowanie języka ukraińskiego. Jednym z takich działaczy jest lwowianin, Roman Matys, autor inicjatywy „I tak pojmut”. Poznaliśmy już szanownych słuchaczy w 2016 r. z panem Romanem. Dzisiaj zapytamy go co zmieniło się przez te lata. Proponujemy waszej uwadze pierwszą część rozmowy, którą przeprowadził Sergiusz Petryczenko:

(-)

Panie Romanie, rozmawialiśmy w kwietniu 2016 roku o statusie języka ukraińskiego na Ukrainie w sferze usług, biznesu, w radiu, telewizji. Rozmawialiśmy też o pańskiej inicjatywie „I tak pojmut”. Wtedy jeszcze nie zostały uchwalone limity językowe w TV. Przypomnę, że ta ustawa weszła w życie 13 października 2017 r. Co w ciągu tych prawie pięciu lat zmieniło się na Ukrainie w sprawie języka?

– W rzeczywistości zmieniło się wiele, ale zaczniemy po kolei, przejdziemy się. Jakichś 8-9 lat temu, gdy zaczynałem inicjatywę obrony praw ukraińskojęzycznych „I tak pojmut”, to ta inicjatywa została pomyślana i pojawiła się właśnie dlatego, że w owym czasie bronić swoich praw językowych w płaszczyźnie prawnej nie było możliwe. I zresztą niemądrze było oczekiwać ze stromy reżimu Janukowycza, że kogoś tam będą niepokoić prawa społeczeństwa ukraińskojęzycznego. Ponadto nie mogłem zrozumieć, dlaczego to ja, ukraińskojęzyczny obywatel państwa Ukraina, którego językiem państwowym jest ukraiński, chcąc wydać swoje pieniądze na te czy inne towary i usługi itd. nie mogę tego zrobić na terytorium Ukrainy. Na ów czas było zrozumiałe, że tylko podejście nacisku rynkowego może być skuteczne. I będzie on nie tylko wykonywał swoje zadanie, bo niektóre firmy zaczną od razu przechodzić na ukraiński i zapewniać możliwość nadania nam informacji o ich towarach i usługach po ukraińsku, gdy się do nich zwrócimy i zacznie się płynny proces ukrainizacji środowiska biznesowego. A dlaczego to jest ważne? Dlatego, że faktycznie na dzień dzisiejszy najwięcej informacji generuje właśnie biznes. Bo nawet wydawnictwo książek, nawet produkcja filmów czy jakiejkolwiek innej sztuki, to jest to w jakiejś mierze biznes. I jeśli zukrainizujemy biznes, to zukrainizujemy współczesną przestrzeń informacyjną na Ukrainie. I właśnie ten instrument miał jeszcze tworzyć zapotrzebowanie i stwarzać w społeczeństwie, powiedzmy tak – wizualną prezentację tego, że zapotrzebowanie na informacje w języku ukraińskim na Ukrainie istnieje. Następnie – zrozumiałym było, że będzie pewna część biznesu, obywateli Ukrainy, którzy powiedzą, że dopóki nie jest to ujęte w prawie, to nie jestem zobowiązany tego robić. Z zawodu jestem marketingowcem, więc rozumiałem, że w istocie aby dojść do stadium, gdy będziemy mieli ustawę o języku, powinniśmy przejść szereg innych stadiów w społeczeństwie, czyli uświadomienie istnienia problemu, uświadomienie istnienie zapotrzebowania w społeczeństwie i ktoś miałby to zapotrzebowanie generować. I takie inicjatywy jak nasza „I tak pojmut” i inne, mniejsze, ale zaprzyjaźnione; które dale powstawały jak satelity, miały stać się generatorem tego zapotrzebowania społecznego. Na podstawie tego zapotrzebowania społecznego miałby się już zacząć dialog z parlamentarzystami o tym, że potrzebujemy oddzielnej ustawy. I tak się właśnie stało. Co prawda dodam tylko, że w tych wszystkich planach pojawił się jeszcze jeden czynnik, którego nie przewidziałem – to wojna. To agresja Rosji na Ukrainę, aneksja terytorium, śmierć wielu ludzi. I te czynniki stały się dodatkowymi katalizatorami w procesie, związanymi z tym, że znaczna część społeczeństwa ukraińskiego odwróciła się od wszystkiego co rosyjskie, z językiem włącznie, jako od tego, co zabija. Oczywiście, to było nam na rękę, nie ukrywam tego, to po prostu tylko przyśpieszyło uchwalenie ustawy językowej. Chociaż powiem panu szczerze, że gdy zacząłem rozmowę o stworzenie ustawy językowej, inicjowałem jej stworzenie, to ci parlamentarzyści, którzy potem stali się współautorami, to na początku mówili, że to niemożliwe, nieaktualne, nie na czasie, że w danym momencie nie będzie możliwe jej przyjęcie. Ale gdybym wierzył każdemu, kto mi odradzał, to wielu rzeczy w życiu bym nie zrobił. I pojawiła się ustawa, którą zawdzięczamy działaczom społecznym, których przyszło mi zorganizować w 2016 r. W tym kierunku przygotowaliśmy projekt ustawy, do której potem przyłączyli się parlamentarzyści i pojawiła się ustawa, która reguluje prawie wszystkie sfery życia społecznego. Dlaczego „prawie”? Dlatego, że są sfery, do których ta ustawa się nie wtrąca, czyli mowa jest o kontaktach prywatnych, o sprawach na przykład religii, czyli w jaki sposób i w jakim języku sprawować liturgie itd. – ta ustawa tego nie określa, a także – nie wszystkie normy ustawy weszły już w życie. Niektóre są jeszcze odroczone i wejdą w życie jeśli nie w tym, to w następnym roku. Ale następny rok to rok, gdy ustawa zafunkcjonuje w pełni, we wszystkich artykułach. Jednak większość sfer życia na dzień dzisiejszy jest objęta ta ustawa, a także ustawa o limitach, o których pan wspominał, w radiu i TV. I faktycznie w ciągu ostatnich pięciu lat zmieniło się to, że z sytuacji braku wiary w to, że ustawa może być przyjęta na Ukrainie, otrzymaliśmy ustawę językową, która reglamentuje zachowanie biznesu i nie tylko we wszystkich sferach życia społecznego i obywatele Ukrainy otrzymali możliwość prawnej obrony swoich praw. Obecnie, oczywiście jest tam szereg pytań – jak to pracuje? Do kogo się zwracać? Czy od razu wypisują mandat, czy najpierw upominają itd. ale proszę mi wierzyć, to wszystko to są procedury. Globalnie mamy bardzo dobre, pozytywne zmiany w tym, że znaczna część ukraińskiej przestrzeni informacyjnej zukrainizowała się. Nawet zamknięte niedawno „raszystskie” kanały propagandowe – takie jak ZI, takie jak 112 – one też nadawały po ukraińsku. Dlatego, że ustawa tego wymagała, nigdzie od tego nie uciekniesz. Dlatego ja oceniam te ostatnie pięć lat, o które pan zapytał, jako bardzo pozytywne w kontekście kwestii językowej na Ukrainie.

(-)
Wiem, że było dużo niepewności przed wprowadzeniem tej ustawy o limitach. Mówiło się, że nikt nie będzie słuchał muzyki ukraińskiej, nikt nie będzie oglądał TV po ukraińsku, że „ukraińskie” to nie jest format, a okazuje się, że to jednak format?
Już się przyzwyczaiłem do tego, że ja czy moi aktywiści, ciągle mamy jakichś oponentów gotowych opowiadać nam, że nie będzie popytu. To normalne. Niemożliwe jest każdemu dogodzić. Niemożliwe jest oczekiwać, że wszyscy zgodzą się z twoim punktem widzenia. Ta walka o prawa (nie tylko o prawa językowe) tylko dodała jeszcze więcej świadomości tego, że oponenci będą zawsze. Jedyne, o co powinniśmy dbać, to żeby nasze argumenty i nasz głos był silniejszy. Tu ważne jest mieć background, przeszłość, na której można się oprzeć, doświadczenie. Gdy w 2007 r. ukrainizowano kinematografię na Ukrainie, zrobiono obowiązkowy dubbing w języku ukraińskim, to wtedy było trudniej, dlatego, że gdy wtedy wymagaliśmy dubbingu po ukraińsku filmów, bo tak jest dobrze, prawidłowo i w tym kierunku trzeba iść, to dyskutowaliśmy z oponentami opierając się na teorii, wysuwając hipotezy – jak z naszej, tak i z ich strony. Przy czym ich strona była nieco silniejsza, bo oni mieli realne doświadczenie. Była statystyka oglądalności filmów rosyjskich w kinach. Zawsze wspominam… to był dyrektor odeskiej sieci kin „Kino Utoczkino”, który powiedział, że to koniec. Teraz nikt nie będzie chodził do kina, kina zbankrutują, można je zamykać, „z torbami nas puścili”. Minęło na dzisiaj dziesięć.. czternaście lat. Kinematografia do kwarantanny czuła się nie – po prostu dobrze, a bardzo dobrze. Nawet wspaniale! Pomimo tego, że wszystkie filmy, filmy animowane były z ukraińskim dubbingiem. Okazało się, że tłumaczenie ukraińskie może być lepsze, niż rosyjskie. Okazało się, że problem tkwi nie w języku, a w jakości. Czyli jeśli zrobisz coś źle, to możesz to zrobić źle w jakimkolwiek języku. Ale jeśli są dobrzy scenarzyści, którzy adaptują tłumaczenie do ukraińskich realiów i współczesności, czy do specyfiki myślenia ukraińskiego i będzie to zrobione w języku ukraińskim, to okazuje się, że nawet ci, którzy mówią, że są rosyjskojęzycznymi Ukraińcami, to oni chętnie oglądają ukraińskojęzyczne tłumaczenie filmów. I gdy zaczęła się rozmowa o limitowanie anteny, to wtedy już było łatwiej, bo łatwiej już było mówić, powołując się na doświadczenie dubbingowania filmów. A, tam były jeszcze jedne ciekawe liczby! Obowiązek dubbingowania filmów po ukraińsku doprowadził do tego, że jako kraj przestaliśmy zamawiać dubbingowane filmy w Rosji. Bo wcześniej to wyglądało tak, że produkt był tłumaczony w Rosji i ukraińskie sieci kinowe go po prostu kupowały. I oczywiście pieniądze za dubbing zostawały w Rosji. My praktycznie płaciliśmy im daninę. A gdy stało się obowiązkowe dubbingowanie po ukraińsku, to na Ukrainie pojawiło się kilkadziesiąt firm, które zaczęły na ty, zarabiać – artyści ukraińscy zaczęli otrzymywać pieniądze za dubbingowanie filmów. Czyli pojawił się u nas swój rynek, konkurencja na nim; tu weszły duże sumy inwestycji określane w setkach milionów dolarów i to wszystko tylko na dobre wyszło gospodarce ukraińskiej. I gdy zaczęto mówić, że nie będą słuchać i oglądać radia i TV, bo tam będzie dużo produktu ukraińskojęzycznego, a jest on niskiej jakości, niekonkurencyjny i tak dalej, to łatwiej już było kontrargumentować, mając to właśnie doświadczenie. Czyli łatwiej już było mówić: „Róbcie jakościowy produkt i wszystko będzie OK. potraficie robić jakościowy produkt po rosyjsku czy po angielsku? Zróbcie wszystko tak samo tylko po ukraińsku i będą was słuchać”. Dlatego byłam tak nastawiony – dyskutować. Ale globalnie było zrozumienie tego, że tu chodzi o utratę rynku, utratę możliwości zajmowania tak wielkiej przestrzeni informacyjnej przez produkt rosyjski, tak jak to było do tej pory. Czyli pieniądze i wpływ, tu nie ma mowy o tym, czy lepiej jest po ukraińsku czy po rosyjsku. Rosja chce zachować swój wpływ w przestrzeni informacyjnej i wpływać wszelkimi środkami, poczynając od politycznych talk-show, kończąc na piosenkach, których słucha młodzież. I dlatego zrozumienie tego było głównym tematem dyskusji.

(-)
Kontynuację rozmowy Sergiusza usłyszycie w kolejnych naszych programach, a teraz pora się pożegnać. Ale pamiętajcie: 134 razy zakazywano język ukraiński! Żeby nadal on żył i się rozwijał, powinniśmy posłuchać słów poety. Maksym Rylski już dawno nawoływał nas:

(-) Wiersz

Program przygotowali dzisiaj: Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/apod)

17.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Wczoraj Rada Najwyższa Ukrainy ratyfikowała międzynarodową umowę z Polską w sprawie utrzymania 3 przygranicznych mostów. Na Ukrainie, która w tym roku będzie świętować trzydziestolecie niepodległości, wiele firm dotąd korzysta z obcego języka rosyjskiego. Natomiast dzięki wprowadzeniu szeregu regulacji, sytuacja ulega zmianie, mów lwowski aktywista Roman Matys. Od kwietnia do czerwca w Polsce odbędzie się spis ludności, w którym znajdzie się pytanie o narodowość. Szczegóły już za chwilę. Dziś jest środa 17 lutego. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam
(-)
a Ukrainie, która w tym roku będzie świętować trzydziestolecie niepodległości, wiele firm dotąd korzysta z obcego języka rosyjskiego. Tym samym ignorowane jest prawo Ukraińców do otrzymania informacji i usług w języku państwowym – po ukraińsku. Przeciwstawiają się takiemu stanowi rzeczy od dawna aktywiści społeczni, dzięki którym sytuacja ulega powolnej zmianie. W ostatnich latach przyjęto szereg uregulowań, które zabezpieczają funkcjonowanie języka ukraińskiego, Czy to zmiany odczuwalne, Sergiusz Petryczneko zapytał jednego z lwowskich aktywistów, autora inicjatywy „I tak zrozumieją” Romana Matysa:

-Panie Romanie, rozmawialiśmy w kwietniu 2016 roku o statusie języka ukraińskiego na Ukrainie w sferze obsługi, biznesu, radia, telewizji, rozmawialiśmy także o pańskiej inicjatywie „I tak zrozumieją”; wtedy jeszcze nie było uchwalonych parytetów językowych w telewizji; przypominam, że to prawo weszło w życie 13 października 2017 roku; co przez te prawie 5 lat zmieniło się na Ukrainie w sprawie języka?
-Zmieniło się wiele, ale zacznijmy po kolei…jakieś 8-9 lat temu, kiedy rozpoczynałem inicjatywę obrony prawnej mówiących po ukraińsku; ta inicjatywa pojawiła się właśnie dlatego, bo w tym momencie niemożliwe było prawne bronienie swoich praw językowych, no i w ogóle nie można było spodziewać się po reżimie Janukowycza, że kogoś tam będą obchodzić prawa społeczności mówiącej po ukraińsku. Poza tym nie rozumiałem, czemu ja, mówiący po ukraiński obywatel Ukrainy, której językiem państwowym jest ukraiński, chcąc wydać pieniądze na te czy inne towary i usługi itd…nie mogę tego zrobić na terenach Ukrainy. W tym czasie było jasne, że tylko nacisk rynkowy może działać i on będzie nie tylko realizować swoją funkcję, bo faktycznie niektóre firmy będą przechodzić na język ukraiński i zabezpieczać możliwość przekazywania po ukraińsku informacji o ich towarach i usługach […] płynny proces ukrainizacji środowiska biznesowego, a czemu to ważne, bo naprawdę obecnie najwięcej informacji generuje właśnie biznes, bo nawet wydawanie książek, produkowanie filmów, czy jakiejkolwiek innej sztuki, to w jakiejś mierze biznes i jeśli ukrainizujemy biznes, to ukrainizujemy współczesną przestrzeń informacyjną.
Cały materiał Sergiusza Petryczenki usłyszycie dzisiaj wieczorem.
(-)
Wczoraj Rada Najwyższa Ukrainy ratyfikowała międzynarodową umowę z Polską w sprawie utrzymania 3 przygranicznych mostów. 16 lytego Rada Najwyższa przyjęła projekt ustawy nr 0079 “O ratyfikowaniu ugody między Gabinetem Ministrów Ukrainy i Rządem RP o utrzymaniu przygranicznych mostów drogowych na ukraińsko-polskiej granicy państwowej”. Za głosowało 341 deputowanych. Wspomniana ugoda określa zakres odpowiedzialności stron odnośnie do obiektów wykorzystywanych wspólnie. To trzy mosty drogowe przez Bug Zachodni na ukraińsko-polskiej granicy. Ratyfikacja umowy pozwoli utrzymać obiekty w należnym stanie eksploatacyjnym. Wyjaśnił minister infrastruktury Władysław Kryklij. Ugoda dotyczy 2 mostów drogowych przez Bug Zachodni między Jagodzinem i Dorohuskiem na drodze Kijów-Kowel-Jagodzin i polskiej DK12, a także mostu przez Bug Zachodni między Uściługiem i Zosinem na drodze Uściług-Łuck-Równe i polskiej DK74. Przypominamy, że umowa między Gabinetem Ministrów Ukrainy i Rządem RP dotycząc utrzymania przepraw polsko-ukraińskiej granicy została podpisana 22 czerwca 2018 roku w Warszawie. Była włączona zgodnie z ustaleniami umowy między Ukrainą i RP o prawnym reżimie granicy ukraińsko-polskiej i wzajemnej pomocy w sprawach przygranicznych, z 12 stycznia 1993 roku.
(-)
Od kwietnia do czerwca w Polsce odbędzie się spis ludności, w którym znajdzie się pytanie o narodowość. W wielu sytuacjach od takich spisów zależy polityka państwa w sprawie konkretnych społeczności i mniejszości narodowych w ogóle. Główny zasady spisu 22 stycznia na posiedzeniu Sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych przedstawił szef GUS Dominik Rozkrut. Z powodu komplikacji wywołanych przez pandemię, termin spisu przedłużony został do września. Z punktu widzenia technicznego spis odbędzie się tak samo jak w 2011 roku. Główny nacisk kładziony jest na spis samodzielny, czyli obywatele samodzielnie spisują się poprzez portal urzędowy i przekazują dane. Formularz elektroniczny dostępny będzie na stronie GUS. Wypełnić go będzie można za pomocą komputera i telefonu. Tak jak dziesięć lat temu będą dwie opcje narodowości. Będzie można wskazać jedną narodowość, natomiast w kolejnym kroku będzie można uzupełnić samoidentyfikację, na przykład łemkowską, polską itd. Będzie pytanie o język, który człowiek wykorzystuje przy rozmowach w domu i o przynależność religijną. Udział w spisie jest obowiązkowy. W związku z tym władze przewidziały rozwiązanie dla tych, którzy z powodu braku komputera czy dostępu do internetu, nie będą mogli przekazać swoich danych. W takim przypadku będzie można zwrócić się do urzędów gminy i powiatu, gdzie będzie udostępniony formularz, a pracownicy pomogą go wypełnić. Jeśli i tego nie uda się dokonać, to można spodziewać się telefonu lub wizyty rachmistrza. Przedstawiciele GUS przekonują także, że mają środki na kampanię promocyjną, w tym i materiały w językach mniejszości. Na poziomie samorządów, wojewodów i regionalnych oddziałów GUS mają zostać rozpowszechnione do końca lutego. Spoty reklamowa dotyczące spisu powinny pojawić się w mediach państwowych i prywatnych oraz w internecie. Dziesięć lat temu dzięki podwójnej identyfikacji, ukraińską narodowość zadeklarowało 51 tysięcy ludzi. W 2002 roku, kiedy można było wskazać tylko jedną narodowość, ukraińską wskazało dwukrotnie mniej. GUS obiecuje przekazać wyniki spisu do końca roku.
(-)
Wczoraj w Polsce świętowano urodziny Czesława Niemena, autora tekstów, kompozytora i wykonawcy, którego muzyką inspirowali się ukraińscy muzycy : Hrycko Czubaj, Taras Czubaj, Ołeh Lyszeha i Andrij Kuzmenko. Według mnie to świetna okazja do posłuchania ukraińskiej piosenki w oryginalnym wykonaniu polskiego muzyka. A ja żegnam się do jutra. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

16.02.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was we wtorek, 16 lutego na antenie Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj w naszym programie przespacerujemy się „śladami historii” w towarzystwie Iwana Franki, a potem wybierzemy się na Krym. Na koniec jeszcze raz wspomnimy o wczorajszym święcie.

(-)

Dawno nie słuchaliśmy poematu Iwana Franki „Pogrzeb”; czas był bardziej do radości, niż do trwogi. Dzisiaj wracamy no naszego znamienitego twórcy i oto co on sam napisał o tym swoim utworze:
Legenda o wielkim grzeszniku, który nawraca się na dobrą drogę dzięki wizji własnego pogrzebu spotykana jest często w życiorysach świętych i przypisana została w Hiszpanii do opowieści o grzesznym życiu Don-Juana de Tenorio. Może ktoś mi zarzuci, że pozbawiłem tę legendę motywów ascetyczno-religijnych i przeniosłem ją na czysto świecki grunt, ale i to w znacznej mierze zrobiono już w opowiadaniu o Don Juanie. Na tej starej podstawie spróbowałem wytkać nowe wzory. Nasz czas wielkich antagonizmów klasowych i narodowych ma znacznie bardziej odmienne pojęcie o wielkim grzeszniku, niż czas Filippa II i Torquemady. Przypomnijmy, że na stypie główny bohater, który podczas bitwy zdradził swoich towarzyszy, od „nowych” przyjaciół słyszy zarówno słowa pochwały jak i lekceważenia. Zdrajca nigdy nie jest ceniony.

(-) Fragment poematu

Zdrady aż nadto było siedem lat temu, gdy Rosja napadła na Ukrainę. Zdradziecka władza pod kierownictwem Wiktora Janukowycza utorowała wrogowi drogę. A społeczeństwo rosyjskie nie było temu przeciwne. Czy teraz zbiera tego owoce? Krymski dziennikarz Pawło Kazarin na lamach strony Radia Svoboda uważa, że tak. Posłuchajcie jego przemyśleń:
„Okupacja Krymu i stłumienie przez Kreml protestów w Rosji. Logiczna kontynuacja?
Władza rosyjska zabija swoich obywateli bronią chemiczną. Wsadza do więzienia tych, komu udało się przeżyć. I zabrania tym, którzy się z nią nie zgadzają, świecić w niebo latarkami.

Pamiętam, jak siedem lat temu, krótko po aneksji Krymu, w Rosji słychać było głosy tych, kto wymagał sprawiedliwych sądów, uczciwych urzędników i jednocześnie nie był przeciwko trójkolorowej fladze nad ukraińskim półwyspem. Ci chłopcy potępiali neo-feudalizm, samowolę służb siłowych i wyjawiali korupcjonistów. Psioczyli na klanowość społeczeństwa rosyjskiego, potępiali swawolę elit i domagali się sprawiedliwości społecznej. Ale aneksję Krymu nazywali „przyłączeniem”, powoływali się na „referendum”, a jakąkolwiek próbę dyskusji sprowadzali do sakramentalnego „sami są sobie winni”. Po siedmiu latach nadszedł czas, żeby odpowiedzieć im tym samym.

Sami są sobie winni, że nadal niczego nie zrozumieli. Wydawało się im, że można siedzieć na dwóch stołkach. Uważali, że można popierać, albo jak minimum – nie zauważać napaści swego kraju na terytorium kraju sąsiedniego. I jednocześnie byli pewni, że szaleństwo rosyjskiej polityki zewnętrznej nie będzie dopełnione szaleństwem wewnętrznej. Pomylili się. Będzie.

Było to nieuniknione choćby dlatego, że decyzje w kwestiach „zewnętrznych” i „wewnętrznych” skazane są na wpisywanie się w ogólną logikę istnienia władzy rosyjskiej. Jeśli państwowy lewiatan jest przekonany o tym, że siła ważniejsza jest od prawa, to będzie jednakowo postępował jak z sąsiadami, tak i z własnymi obywatelami.
Zresztą, każdy oddzielnie wzięty obywatel zawsze słabszy jest niż machina państwowa. Może liczyć tylko na zasady, które określają jego stosunki z systemem. A jeśli na początku zgadzacie się z tym, że skala siły określa zasięg praw, to państwo w sposób nieunikniony zaczyna przepisywać zasady na swoją korzyść. Jeżeli uważaliście, że Moskwa ma rację, gdy siłą odbiera terytorium swoim sąsiadom, to czego oczekujecie teraz? Jeżeli przymykaliście oczy na kremlowskie kłamstwa w sprawie malezyjskiego „Boeinga”, to czy należy dziwić się swawoli rosyjskich sądów? Jeśli było wam wszystko jedno, gdy władza rosyjska wtrącała za kraty obcych obywateli, to dlaczego dziwicie się, że teraz wtrącają swoich? Dlaczego drapieżnik ma się stać roślinożerny, skoro wcześniej jego zachowanie was nie niepokoiło?

Siedem lat temu Moskwa poszła na wojnę, której głównym zadaniem jest przechytrzyć 1991 rok. Kreml sam wprowadził kraj w stan wojenny. Od tej pory pretensje na jakąkolwiek „odmienną myśl” graniczą ze zdradą. Jakakolwiek niezgoda oceniana jest jako bunt. Jakakolwiek wątpliwość traktowana jest jako słabość.

Ci, którzy cieszyli się z trójkolorowej nad półwyspem powinni byli rozumieć, że oni tacy są. W lutym 2014 r. Moskwa przeszła na logikę czasu wojennego. Taką, w której okrucieństwo zewnętrzne skazane jest na towarzyszenie okrucieństwa wewnętrznego. Takiej, w której cel uświęca środki. W której rola obywatela sprowadza się do bazy paszowej. A baza paszowa nie może mieć własnego zdania.

Rosyjska Konstytucja została zgwałcona w tym momencie, gdy wprowadzono ukraiński półwysep w skład państwa. I byłoby szczytem naiwności myśleć, że teraz system prawny będzie słuchał głosów niezadowolonych. Dżin z butelki został wypuszczony siedem lat temu i wszystko to, co obecnie dzieje się na ulicach rosyjskich miast to tylko konsekwentny tego skutek.

Wszystkie rozmowy o korupcji, adekwatność i zwierzchność prawa miały sens do przejścia Rosji na wojenną logikę istnienia. Ale jeśli siedem lat temu nie widzieliście problemów osobistych w pojawieniu się trójkolorowej nad krymskimi organami władzy, to nie należy dziwić się tej rzeczywistości, która dopadła nas w 2021 r. to wszystko to tylko ogniwa tego samego łańcucha. Łańcucha, którym teraz Kreml przywiązuje własnych obywateli do dźwięcznego od naprężenia pionu władzy. Dlatego, że bumerang zawsze wraca.”

Taką opinię w rubryce Radia Svoboda „Punkt widzenia” wyraził Krymianin Pawło Kazarin.

(-)

Na koniec powróćmy do wczorajszego święta – Ofiarowania w Świątyni. Został ono ustanowione na pamiątkę dnia, w którym Maria Panna i Józef, czyli ziemscy rodzice Jezusa, przynieśli niemowlę do świątyni na 40-ty dzień od narodzin. Zgodnie z ówczesnym prawem każde pierworodne dziecko płci męskiej był poświęcony Bogu. I dlatego ten dzień jest też świętem ludzi poświęconych Bogu w obecnych czasach. Właśnie dlatego bp Arkadiusz zaprosił do Olsztyna zakonników i zakonnice z eparchii olsztyńsko-gdańskiej. Chcę porozmawiać o tym w poniedziałek, ale dzisiaj przynajmniej wspomnijmy o tym święcie ludzi, którzy kiedyś postanowili poświęcić swoje życie Bogu. Do takich ludzi należy też ks. Igor Harasim OSBM z Kętrzyna. Zapytałam ks. Igora jak postrzega ten dzień w kontekście swego życia i posługi duszpasterskiej:

– Wie pani, ja tak nie bardzo lubię słowo święto”, ponieważ są różne święta. Myślę, że to jest po prostu święto… może przede wszystkim trzeba powrócić do źródła liturgicznego. „Stritennia” – to jest w tradycji Cerkwi akcent położony na tym, ,ze rodzice Jezusa Chrystusa ofiarowują ofiarowują pierworodnego. I tu jest ten aspekt ofiary. Jest to święto i Maryjne, i Pańskie. Myślę, że tu tradycja w którymś momencie później pojawiła się, że to jakoś tak przyłączono do tego i te osoby, które poświęciły życie Bogu. Będę szczery – nie lubię tego wyrażenia „Poświęcone Bogu życie”, bo każdy jest poświęcony. Każdy wierny też jest poświęcony Bogu poprzez sakrament chrztu. Powiedziałbym inaczej: to święto ważne jest dlatego, że hierarcha, nasz władyka, dostrzegł to – obecność zakonników – i dzisiaj nas zaprosił, i jesteśmy tu dzisiaj obecni. I myślę, że to jest ważne. No, osobliwości – pyta pani? Dla mnie osobliwość jest zawsze w podstawie zgodnej ze wschodnią teologią w sakramencie chrztu. Tam przyłączamy się do Cerkwi, a gdy wstąpiłem do klasztoru, będzie już dość dużo lat temu, co najmniej czterdzieści; to wtedy, gdy składałem te śluby wieczyste, ja tak jakby chrzest inaczej odnowiłem i dlatego przyjąłem inne imię. Gdy rodzice dali mi na imię Jan (Iwan), to potem w zakonie przyjąłem imię Igor.

– Dlaczego akurat Igor?

– A wie pani, dlatego że był też taki święty Igor Czernihowski w swoim czasie, dlatego je wziąłem. A że Iwan i Igor zaczyna się na tę samą literę, to tak już poszło; może bardziej w tym planie. Ponieważ jestem historykiem, to historia jest mi bliższa. I tak już jest. Wie pani, życie zakonne dzisiaj nie jest proste. Jeśli chcesz być autentycznym zakonnikiem, zakonnicą, to trzeba nauczyć się rozumieć te biblijne prawdy, które dla nas, bazylianów zapisał święty Bazyli Wielki. Pierwsze to miłość do Boga i bliźniego. I tworzyć tę wspólnotę w miłości, a to nie jest łatwe. Tak jak wyciu małżeńskim bywa różnie, tam gdzie jest mąż, żona i dzieci, tak samo i w klasztorze. Zależy od tego, do jakiej wspólnoty trafisz. Jeśli trafisz do wspólnoty, gdzie ludzie rzeczywiście chcą być razem we wspólnocie, to jest to wspaniałe. Tak że każdy ma swój krzyż. Ale ja, gdy czasami pytają mnie, czy jeszcze raz wybrałbym życie zakonne, odpowiadam – Tak, wybrałbym je! Może bym pewne sprawy inaczej rozumiał, ale – tak!

(-)

Wobec tego wszystkim zakonnikom i zakonnicom życzę, żeby każdy i każda z nich też mogli szczerze powiedzieć, że gdyby dana im była taka możliwość, to jeszcze raz wybraliby taką drogę. A nasz program dobiega końca; przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik .spotkamy się jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam miłego wieczoru, drodzy słuchacze! Wiosna już blisko! Wszystkiego dobrego! (jch/apod)

16.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dziś władyka Arkadiusz Trochanowski przebywa w Gdańsku realizując ostatnie spotkanie związane z zapoznaniem się z duchowieństwem i wiernymi całej eparchii olsztyńsko-gdańskiej. Polska nie odsprzeda nikomu szczepionki przeciwko koronawirusowi, poinformowano w Ministerstwie Zdrowie, natomiast zaznaczono, że jest propozycja dla Ukrainy. Ustalenia mińskie nie są międzynarodowym dokumentem prawnym, ale pozostają jedynym instrumentem osiągnięcia pokoju. Taka myśl pojawiła się podczas dyskusji: „Ustalenia mińskie, wykonać nie można zerwać?” w Kijowie. Partia Europejska Solidarność wystawiła do wyborów uzupełniających do Rady wolontariuszkę, kardiologa dziecięcego i lekarza wojskowego Julię Kuzmenko, do niedawna podejrzewaną o zabójstwo dziennikarza Pawła Szeremty. Takie wiadomości są dzisiaj w centrum naszego zainteresowania. W kalendarzu wtorek 16 lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Dziś władyka Arkadiusz Trochanowski przebywa w Gdańsku realizując ostatnie spotkanie związane z zapoznaniem się z duchowieństwem i wiernymi całej eparchii olsztyńsko-gdańskiej. Na spotkaniach zostały omówione kwestie udzielania Komunii Świętej w czasie pandemii, organizacji uroczystości pogrzebowych oraz odwiedzin chorych. Omówiono zbliżające się w roku 2021 jubileusze oraz odpusty. Kapłani wyrazili swe opinie na temat organizacji wydarzeń o charakterze duszpasterskim.

Biskup wysłuchał opinii oraz relacji wszystkich kapłanów, a także przedstawił swoje propozycje w kwestiach zbiórek eparchialnych, prasy, miejsc kultu oraz transmisji Liturgii. Dziś w Gdańsku miało miejsce spotkanie zamykające zapoznanie biskupa z nowo utworzoną eparchią olsztyńsko-gdańską.
(-)
Polska nie odsprzeda nikomu szczepionki przeciwko koronawirusowi, poinformowano w Ministerstwie Zdrowie, natomiast zaznaczono, że jest propozycja dla Ukrainy. Ministerstwo Adama Niedzielskiego potwierdziło propozycję odsprzedania Ukrainie pewnego zapasu dawek preparatu AstraZeneca. W departamencie poinformowano, że termin odprzedania szczepionki Ukrainie zależy od daty podpisania umowy, a także powiązane to jest z kalendarzem dostarczenia do UE szczepionki AstraZeneca, który zmienił się i znacznie zmalał. Także rzecznik Komisji Europejskiej poinformował, że minie trochę czasu nim rozpocznie się dostarczanie. Jednocześnie zaznaczył, że tymczasem z pomocą programu COVAX Ukraina otrzyma do końca miesiąca, albo na początku marca 117 tysięcy szczepionek od Pfizera i w pierwszym, i drugim kwartale ponad 2 miliony szczepionek AstraZeneci. Rzecznik Komisji Europejskiej podkreślił także, że propozycja Polski dla Ukrainy to silny znak solidarności Europy. Tak samo propozycję wyjaśniono w Ministerstwie Zdrowia – propozycja odsprzedania dawek jest gestem wsparcia dla partnerów i dbaniem o globalne bezpieczeństwo zdrowia, także w bezpośredniej bliskości do Polski i UE – podano w komunikacie. Jednocześnie w resorcie poinformowano, że zaproponowane szczepionki AstraZeneca nie pochodzą z zapasów przeznaczonych dla polskich obywateli. To zamówiona nadwyżka. Odsprzedanie szczepionki przeciwko COVID-19 odbywa się bez zysku, w takiej samej cenie, uzgodnionej przez Komisję Europejską, którą płaci Polska. Komisarz europejski Valdis Dombrovskis poinformował, że w granicach mechanizmu UE obrony cywilnej Komisja Europejska pomoże Polsce przetransportować szczepionkę na Ukrainę.
(-)

Ustalenia mińskie nie są międzynarodowym dokumentem prawnym, ale pozostają jedynym instrumentem osiągnięcia pokoju. Taka myśl pojawiła się podczas dyskusji: „Ustalenia mińskie, wykonać nie można zerwać?”. Ukraińscy deputowani i dyplomaci po raz kolejny zwrócili uwagę na wagę realizacji zestawu umów dotyczących bezpieczeństwa przed polityką Przypominam, że 12 lutego minęło 6 lat od momentu podpisania protokołu mińskiego – kompleks czynności, skierowanych na implementacje wrześniowych ustaleń mińskich. Rada Bezpieczeństwa ONZ na posiedzeniu 17 lutego 2012 roku przyjęła rezolucję w sprawie Ukrainy i wsparcia ustaleń mińskich. Natomiast „Ustalenia mińskie nie są międzynarodowym dokumentem prawnym” – przekonuje Walerij Czalyj – były ambasador Ukrainy w USA:
Mińsk i wszystko to co się odbywało, to proces polityczny, przyjęte dokumenty nie mają międzynarodowego charakteru prawnego i to oczywiście nie ma żadnego potwierdzenia, jak mówią Rosjanie w ONZ, to nie prawda; to absolutnie nie odpowiada rzeczywistości, jak uważnie przeczytacie tę rezolucję, to ona absolutnie nie działa jak międzynarodowy dokument prawny ustalenia mińskie.
O braku możliwości zrealizowania ustaleń mińskich w przyjętej redakcji mówił Ołeksij Reznikow, minister ds. Reintegracji tymczasowo okupowanych terenów:
Mnie nie podoba się tekst tego zestawy działań i po przeanalizowaniu każdego punktu można zrozumieć, że nie można go zrealizować w takiej redakcji; ale z celem zrealizowania ustaleń mińskich jest zatrzymanie wojny na Donbasie; ustalenia mińskie pozostają dzisiaj jedyną podstawą, która jest.
Ustalenia mińskie podpisywane były w celu i ze zrozumieniem tego, że nie można ich zrealizować, uważa także szef biura prezydenta Ukrainy Andrij Jermak. Powiedział o tym na antenie kanału telewizyjnego „Ukraina”, przy czym według Jermaka, strona ukraińska dokłada wszelkich sił, aby ze swojej strony je zrealizować.
(-)
Partia Europejska Solidarność wystawiła do wyborów uzupełniających do Rady wolontariuszkę, kardiologa dziecięcego i lekarza wojskowego Julię Kuzmenko. Kandydować będzie z z okręgu 50, z ziemi donieckiej. O tym w poniedziałek 15 lutego poinformowała deputowana Solidarności Europejskiej Sofia Fedyna. Przypominam, że w 2019 roku Kuzmenko została aresztowana i była podejrzewana o zabójstwo dziennikarza Pawła Szeremety. Z czasem sąd zmienił areszt prewencyjny na domowy, a w końcu zdjęto z niej bransoletę elektroniczną. Centralna Komisja Wyborcza zarejestrowała, według stanu dzisiejszego, jeszcze tylko jednego kandydata w tym okręgu – Wiktorię Szyłową z partii Derżawa. Wybory uzupełniające do ukraińskiego parlamentu wyznaczone są na 28 marca. Do wsparcia Julii Kuzmenko namawiają jej koledzy z partii, w tym Jana Zinkewycz, deputowana z Europejskiej Solidarności:
Wesprzeć w wyborach do Rady Najwyższej; z 50 okręgu wyborczego; znanego na Ukrainie wolontariusza, lekarza dziecięcego Julię Kużmenko, którą obecnie niesprawiedliwie i bez dowodów prześladuje władza.
Na swoim profilu na FB Julia napisała „Idę na wybory uzupełniające z okręgu 50. (Pokrowsk, Dobropilla, Myrnohrad) z partii Solidarność. Bezpartyjnie. Główny konkurent to opozycyjny blok Za Życiem i inni pochodzący z Partii Regionów. Znów wracam na swój Donbas, tylko z innymi możliwościami, moja walka, moja Ukraina.

Właśnie teraz jest silna konieczność wystąpić jednym frontem, nie tylko przez polityków, ale i wolontariuszy i inne organizacje społeczne; podjęłam decyzję o kandydowaniu do Rady Najwyższej.
W Europejskiej Solidarności poinformowano, że decyzja o kandydowaniu Julii Kuzmenko uchwalił zjazd partii w odpowiedzi na liczne odezwy organizacji weteranów i wolontariackich.
Nasz czas antenowy upływa, więc dziękuję wam za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

15.02.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was, drodzy słuchacze, w poniedziałek, 15 lutego, w programie „Kamo hriadeszy”. W studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Wielkie święto obchodzimy dzisiaj! Bożonarodzeniowy cykl świąt kończy się świętem Ofiarowania w świątyni. Obchodzimy je 40-go dnia po narodzeniu Jezusa, 15 lutego. Tak jak i Boże Narodzenie, Ofiarowanie należy do 12 największych (oprócz święta nad świętami – Wielkanocy) świąt roku religijnego. Tego dnia wspomina się wydarzenie ewangeliczne, gdy 40-go dnia po narodzinach Chrystusa jego ziemscy rodzice – Maria Panna i św. Józef przynieśli Niemowlę Jezus do świątyni Jerozolimskiej. Wydarzenia te dokładnie są opisane w Ewangelii od Łukasza.

(-)

Świętowanie Ofiarowania Pańskiego każdego roku ma miejsce tego samego dnia – 40-tego dnia po narodzeniu Chrystusa, czyli 15 lutego. Tak więc w tym roku Ofiarowanie wypada w poniedziałek. Jak czytamy na stronie UNIAN-u, w tłumaczeniu ze słowiańskiego słowo „stritennia” znaczy „spotkanie”. Mowa jest oczywiście o bardzo ważnym dla chrześcijan spotkaniu, które opisuje w Ewangelii apostoł Łukasz. Ofiarowanie uosabia spotkanie całej ludzkości w osobie starca Symeona z Bogiem. Sprawiedliwy Symeon był jednym z tłumaczy Pisma Świętego z języka hebrajskiego na grecki. Tłumacząc jedno z proroctw, zwątpił w poprawność tekstu, bowiem było tam napisane, że niepokalana panna urodzi dziecko. Jak tylko Symeon chciał poprawić słowo „panna” na „żona”, natychmiast pojawił się anioł i nie pozwolił mu tego zrobić. Zapewnił Symeona, że proroctwo jest prawidłowe. Anioł powiedział też, że Symeon sam będzie mógł się o tym przekonać i będzie żył tak długo, dopóki nie potwierdzi się prawdziwość proroctwa. Minęło prawie trzysta lat i Symeon jednak doczekał się spotkania Bożym Dzieciątkiem. Pewnego dnia do świątyni przyszli Maryja i Józef z maleńkim Jezusem, żeby złożyć Bogu ofiarę wdzięczności i oczyszczenia. Zgodnie z Ewangelią każde pierworodne dziecko płci męskiej należało do Boga i niemowlę należało przynieść do świątyni właśnie na 40-ty dzień od narodzin.

Ujrzawszy Maryję z niemowlęciem, starzec wyszedł im na spotkanie. Potem wziął dziecko na ręce i wygłosił swoją znamienitą pieśń: „Teraz, o Panie, pozwól odejść swemu słudze w pokoju, według słowa Twojego, bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: Światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twojego, Izraela”:

(-) Pieśń Symeona

Na cześć Ofiarowania Pańskiego w cerkwiach święci się wodę. Chrześcijanie wierzą, że woda ta ma cudowną moc i może być przechowywana przez długi czas, nie tracąc swoich osobliwych właściwości. Tak samo w świątyniach święci się świece. Uważane są one za główny środek do oczyszczenia domu, wyciszenia kłótni, leczenia duszy i ciała. Troskliwie przechowuje się je przez cały rok koło ikon i zapala się je podczas domowej modlitwy:

(-) Obrzęd poświęcenia świec

O krótkie wyjaśnienie istoty święta Ofiarowania i zwyczaju święcenia świec poprosiłam olsztyńskiego proboszcza, ks. Jana Hałuszkę:

(-)

– Możemy to potraktować tak, że gdy człowiek zaufa Bogu, to Bóg nie zawiedzie na pewno. Tak jak Symeon otrzymał obietnicę, że nie odejdzie z tego świata, zanim nie zobaczy Zbawiciela. I miał potem jakieś oświecenie od Ducha Świętego, że wiedział, iż to jest właśnie to dziecko. To jest tak… nie wiem czy można tak powiedzieć – cieszyliśmy się przyjściem na świat Jezusa Chrystusa, a teraz On jest już gotowy na to, żeby służyć ludziom, żeby ich uczyć, nawracać na dobrą drogę. Z tej okazji święcimy też świece w cerkwi zgodnie z naszą tradycją ludową, ale chrześcijańską tradycją ludową i ma to symboliczne znaczenie:

– Samo światło, które ma być na oświecenie dla pogan, żebyśmy byli oświeceni tym światłem Pana w naszym życiu, ale ta świeca – gromnica – wykorzystywana jest nie tylko raz w roku. Zgodnie z wierzeniami ludowymi zapala się ją, gdy ktoś umiera, żeby dusza miała światło i wiedziała dokąd iść. Również w różnych niebezpieczeństwach zapalamy tę świecę, gdy jest burza – żeby to światło nas też chroniło. To w symboliczny sposób pokazuje, że Pan Bóg ma być tym światłem w każdym momencie naszego życia, od początku aż do końca i w czasie życia – czy to są dobre, czy złe okoliczności – zawsze mamy mieć nadzieję w Bogu.

I jeszcze jeden ksiądz gości na naszej antenie – to proboszcz Cyganka, ks. Paweł Potoczny:

(-)

O święcie Ofiarowania w narodzie ukraińskim mówi się, że to wiosna spotyka się z zimą, czyli jest to takie zmaganie się – czy zima już odejdzie, a wiosna przyjdzie, czy jednak wiosna musi jeszcze na trochę ustąpić. Ale my dobrze wiemy, że w naszym chrześcijańskim nauczaniu to niezupełnie tak jest.

„Jeszcze za szybko grzeje”, czyli gdy rozmawialiśmy o pogodzie ostatnich dni przed Ofiarowaniem, to mowa była o pszczołach – że za szybko jeszcze grzeje słońce. Jeszcze nie ma Ofiarowania, jeszcze nie było Ofiarowania. I to mi tak dało do myślenia: No, dlaczego „jeszcze nie ma Ofiarowania”? I dlaczego „za szybko grzeje”? No i to, o czym pani mówi – to zmaganie wiosny z zimą. To bardzo mocno jest zakorzenione w narodzie, bo słońce może grzać dopiero po Ofiarowaniu. Bo jest to taki naturalny cykl, który po tym doprowadzi do rozbudzenia przyrody.
To znaczy, że wszystko idzie tak jak powinno być! Czyli życie chrześcijańskie w cerkwi ma swoje odzwierciedlenie też w przyrodzie, tej, którą obserwujemy.
Myślę, że to jest też taki naturalny związek, który musi być. Dlatego, że Bóg wszedł w tę naturę, on ją stworzył. W ten cykl życia człowieka i natury tego świata On wszedł, gdy nadszedł na to czas. „Stritennia” – jak sama nazwa mówi – to jest spotkanie Jezusa Chrystusa z Symeonem i Anną w Świątyni Jerozolimskiej. Gdy rodzice przyszli, żeby poświęcić dziecko Panu, przynieść ofiarę za narodzenie dziecka, powitali ich Symeon i Anna. Dwie bardzo ważne postacie. Symeon, który był (jak mówi ewangelista Łukasz) człowiekiem sprawiedliwym i pobożnym i oczekiwał pocieszenia Izraela. I Duch Święty był na nim. Spotyka on Jezusa Chrystusa. I ta pieśń Symeona, którą śpiewamy na koniec nieszporów, także podczas obrzędu przyjęcia do wspólnoty chrześcijańskiej, gdy przynosimy dziecko do chrztu: „Teraz, o Panie, pozwól odejść swemu słudze w pokoju, według słowa Twojego, bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: Światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twojego, Izraela”. I to „ Światło na oświecenie pogan” – to jest słowo-klucz do rozumienia całego święta. Chrystus jest światłem. Ten, który opromienia. Ten, który w przyrodzie „zaczyna grzać”, żeby obudziła się do życia.
I tu jest też powiedziane, że nie tylko dla Izraela, ale i dla pogan.
Dla całego świata, dla wszystkich. Znowu widzimy to, co i w niedzielę celnika i faryzeusza – dla zbawienia wszystkich ludzi „na oświecenie świata i chwałę ludu Twojego, Izraela”. Czyli widzimy te dwa wymiary: poganie, którzy nie wierzyli, ale mogą się oświecić, „opromienić się” Bożym światłem, i Izrael, który będzie czerpał z tego chwałę.
Bo z niego wychodzi Jezus.
Z niego wychodzi Zbawiciel dla całego świata. I jest to powód do chwały dla narodu wybranego, a nie dla jakiegoś skalania czy jakiegoś gardzenia nim. I dlatego na święto Ofiarowania przynosimy do cerkwi świece – żeby je pobłogosławić, poświęcić i stają się one światłem dla każdego z nas. My to światło zabieramy do domu i staje się ono znakiem oświecenia naszego życia. Rozumienie tych wszystkich wydarzeń przez pryzmat światła Chrystusowego. To On opromienia, On oświeca, On rozjaśnia, daje nam widzenie tego naszego codziennego życia oczywiście w kontekście Zbawienia, życia wiecznego.
I nawet tym świecom wśród ludzi, bo wiem jak moja mama, tata mówili, nadaje się szczególnego znaczenia – gdy idzie burza, jest zagrożenie gradem, to wtedy mówili, żeby zapalać te świece.
Bo to moc Chrystusa, mówimy o tym znaku, symbolu, że Chrystus jest tym światłem, to On rozprasza wszelki mrok.
Tak jakbyśmy chcieli dać znać Chrystusowi, że tu jesteśmy, my wierzymy, my byliśmy w cerkwi, my święciliśmy świece, „Panie Boże, uchroń nas…”
Może nie w takim kontekście czy w taki sposób, ale spójrzmy, że znak, oznaczenie miejsca, gdzie mieszkają chrześcijanie to nie jest wymysł chrześcijański.
To jest jeszcze w Starym testamencie.
Wróćmy do Egiptu, gdy Bóg kazał zabić jagnię i krwią jagnięcia oznaczyć wejście do domu, żeby Anioł Boży, gdy będzie przechodził, wiedział gdzie mieszkają wybrani, gdzie mieszka Izrael. I to, że my czynimy ten znak, świecimy to światło, to nie jest nic nadzwyczajnego, to jest naturalne; żebyśmy pokazali, że Anioł, który idzie i coś przynosi (dobrego czy złego) – żeby to światło opromieniało, rozświetlało tę ciemność. Bo wiemy, że z burza przychodzi ciemność przede wszystkim. Gdy chmury nadciągną, to ciemno się robi jak nie wiem gdzie! I dlatego to światło opromienia, rozświetla, daje nadzieje, daje siłę, żebyśmy się ie bali.
I wtedy właśnie ludzie z wiarą proszą. O to chodzi – żeby z wiarą prosić. „Gdy wasza wiara będzie jak ziarno gorczycy”, to możecie robić wszystko. Góry będą się przenosić, drzewa będą się przesadzać! A takie chmury?

Wiara wśród ludzi jest rzeczywiście silna i wraz z tradycjami i zwyczajami przekazywana jest z pokolenia w pokolenie. Mówi folklorystka i płastunka, Ołena Karowiec:

(-)

– Nie wiem jaka teraz jest tradycja czy zwyczaj, ale u mnie w dzieciństwie babcia nas uczyła, że świecę trzeba święcić przez siedem lat z rzędu. Jedna i tę samą świecę. Nie wiem na ile jest to tradycja chrześcijańska, a na ile ludowa, ale dzięki temu to nabierało jeszcze takiego dodatkowego znaczenia dla mnie jako dla dziecka.

– Jako ochrona?

– Tak, jako ochrona dodatkowa i rzeczywiście jako symbol tego, że taką świecę trzeba świecić wtedy, gdy jest wichura, nawałnica, niebezpieczeństwo, ale też wtedy dzieje się jakieś nieszczęście; gdy jest jakaś kłótnia, konflikty, kłopoty wtedy zawsze tę świecę świeciliśmy i to dodawało jakiejś takiej siły, świadomość dodawała wiary, że wszystko będzie dobrze.

(-)

W dzień Ofiarowania kategorycznie nie można złorzeczyć i kłócić się, natomiast w to święto można poprosić Boga o pomoc w swoich sprawach i realizacji marzeń. Istnieje przekonanie, że prośby zostaną wysłuchane i spełnione. Dlatego proście dziś Boga o wszystko, czego bardzo pragniecie, niech Bóg usłyszy waszą modlitwę. A ja żegnam się z wami do jutra; usłyszymy się o tej samej porze. Była z wami Jarosława Chrunik. Chrystus się narodził! Chwalmy Go! (jch/bsc)

15.02.2021- godz 10.50 (opis do dźwięku)

W sobotę 13 lutego w Iławie odbyło się spotkanie biskupa Arkadiusza z duchowieństwem dekanatu elbląskiego. Pięciu ukraińskich żołnierzy zginęło na wschodzie kraju w ciągu minionego tygodnia, mimo zawieszenia broni z prorosyjskimi separatystami. Władimir Putin zapowiedział, że Rosja nie porzuci Donbasu. Ponad pół setki Polaków wzięło ślub na Ukrainie w ramach eksperymentalnego projektu „ślub w dobę”. Na antenie ukraiński program informacyjny. Dzisiaj poniedziałek 15 lutego. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
W sobotę 13 lutego w Iławie odbyło się spotkanie biskupa Arkadiusza z duchowieństwem dekanatu elbląskiego, które rozpoczęło się wspólną modlitwą w Iławskiej Cerkwi pod przewodnictwem ks. Dziekana Jarosława Gościńśkiego – czytamy na stronie eparchii olsztyńsko-gdańskiej. Na spotkaniu zostały omówione kwestie udzielania Komunii Świętej w czasie pandemii, organizacji uroczystości pogrzebowych oraz odwiedzin chorych. Omówiono zbliżające się w roku 2021 jubileusze oraz odpusty. Kapłani wyrazili swe opinie na temat organizacji wydarzeń o charakterze duszpasterskim takich jak Andrejada czy Mała Sarepta.

Biskup wysłuchał opinii oraz relacji wszystkich kapłanów, a także przedstawił swoje propozycje w kwestiach zbiórek eparchialnych, prasy, miejsc kultu oraz transmisji Liturgii. Ks. Biskup od początku swej posługi w Eparchii spotkał się z kapłanami dekanatów: węgorzewskiego, olsztyńskiego i elbląskiego. Jutro w Gdańsku odbędzie się spotkanie z duchownymi z Pomorza.
(-)
Pięciu ukraińskich żołnierzy zginęło na wschodzie kraju w ciągu minionego tygodnia, mimo zawieszenia broni z prorosyjskimi separatystami. Poinformowała o tym ukraińska armia dodając przy tym, że w sumie od początku roku w Donbasie zginęło jedenastu wojskowych.
Trzy osoby poniosły śmierć w niedzielę w wyniku eksplozji niezidentyfikowanego ładunku wybuchowego. Stało się to, kiedy żołnierze udawali się na swój posterunek. W czwartek z kolei dwóch wojskowych zostało zastrzelonych przez snajperów.
(-)
Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że Rosja nie porzuci Donbasu. Podczas spotkania z głównymi redaktorami rosyjskich mediów, Władimir Putin poruszył także temat protestów w Rosji. Według niego pewne siły wykorzystują przy tym rozdrażnienie Rosjan. Informuje o tym korespondentka PAP Anna Wróbel. Na pytanie o Donbas Władimir Putin odpowiedział, że przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji należy pamiętać o ich skutkach. Prezydent Rosji jednocześnie zapewnił: nie porzucimy Donbasu nie zważając na nic. Wcześniej rosyjskie media informowały, że szefowa propagandowego kanału telewizyjnego RT Margarita Simonian pytała Władimira Putina czy nie przyszedł czas, żeby na Dobasie nastało „rosyjskie lato”. Podczas rozmowy z redaktorami rosyjskich mediów Putin skomentował też protesty wspierające Aleksieja Nawalnego: wszyscy ludzie świata, także nasi, są zmęczeni, nawarstwia się rozdrażnienie, niezadowolenie z warunków, w których żyją. – zauważył prezydent Rosji. Przekonywał także, że wszędzie, tak samo w krajach UE czy USA, tę sytuację wykorzystują siły konfliktowe; i tak też dzieje się w Rosji. Rosyjski prezydent powiedział, że państwa zagraniczne prowadzą przeciwko Rosji politykę powstrzymywania, bo nie podobają się im rosyjskie osiągnięcia. Ta polityka, jak powiedział Władimir Putin, rozpoczęła się wtedy, kiedy Rosja zaczęła stawać się silniejsza po rozpadzie ZSRR – czym jesteśmy silniejsi, tym silniejsza jest polityka wstrzymywania, która prowadzona jest przeciw nam – powiedział Władimir Putin.
(-)
Ponad pół setki Polaków wzięło ślub na Ukrainie w ramach eksperymentalnego projektu „ślub w dobę” – informuje ukraińskie ministerstwo. Resort podaje, że usługę przyspieszonej procedury ślubu z obcokrajowcem na Ukrainie, wprowadzono w 2016 roku. Tradycyjna procedura trwa 30 dni. Jak informuje ministerstwo, ten eksperymentalny projekt wprowadzono przede wszystkim, by stworzyć sprzyjające warunku ślubu dla uczestników ATO na Donbasie i osób z migracji wewnętrznej. Ale jak podkreśla resort ze „ślubu w dobę” korzystają też obywatele innych krajów. W tym roku w związek z obywatelami Ukrainy wstąpiło 7,6 tys obcokrajowców. Najwięcej chętnych pochodziło z Rosji, ponad 1000, z Polski, ponad pół tysiąca i z Niemiec, prawie pół tysiąca. „Para zapisuje się do nas przez telefon, a w dniu zaplanowanego ślubu przedstawiają niezbędne dokumenty” – mówi koordynatorka projektu Iryna Jelejko z lwowskiego Muzeum Architektury Ludowej. Usługa „ślub w dobę” jest dostępna w 75 miastach Ukrainy.
(-)
Ta informacja kończy nasze wydanie. Świeże wiadomości po ukraińsku usłyszycie jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i życzę przyjemnego dnia. (dw/apod)

14.02.2021 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska.

(-)
Dzisiaj tradycyjnie będzie o życiu Ukraińców na Warmii i Mazurach. Pozwólcie wspomnieć o jednym z nich – wyrazistym i niepowtarzalnym hucule Mychajle Semotiuku. Okazją do tej audycji niestety nie są kolejne zwycięstwa zespołu Dumka, którym do niedawna kierował. Wielu z was wiem, że już drugi rok Mychajło Semotiuk przechodzi rehabilitację po wylewie i nadal potrzebuje naszej pomocy i wsparcia.
Już nie raz rodzina, przyjaciele i koledzy Mychajła Semotiuka zwracali się z prośbą o wsparcie finansowe na jego leczenie. Tym, którzy nie znają tego człowieka orkiestry dam małą podpowiedź. Mychajło Semotiuk jest nauczycielem i choreografem znanego zespołu tanecznego Dumka z Górowa Iławeckiego, kierownikiem dziecięcego zespołu Czornobrywka z Pieniężna i „Lelkowskie Wesełuszki” z Lelkowa. Majkel – tak wszyscy go nazywają, jest uśmiechnięty, przyjazny i ma wielkie serce. Zawsze wspierał wszystkich, którym potrzebna była pomoc, szczególnie młodzież z Ukrainy, która uczy się w Polsce. Myślę, że po posłuchaniu krótkiej z nim rozmowy sami zrozumiecie co to za człowiek:
– Nazywam się Mychajło Semotiuk, jestem choreografem zespołu pieśni i tańca „Dumka”, w Polsce jestem od 1990 roku, więc już 25-ty rok pracuję z nimi. W naszym repertuarze, jak zawsze, są w przybliżeniu tańce wszystkich regionów Ukrainy, a regiony, które wykonujemy najczęściej, to na pewno Huculszczyzna, Lwowszczyzna, Zachodnia Ukraina – Polesie- z tej strony. Oczywiście, mamy i połtawskie warianty, i kijowskie tańce. Robimy to naprędce, bo nie mamy czasu zajmować się choreografią, bo to jest jednak szkoła i ludzie przychodzą tu przede wszystkim uczyć się, a trochę wolnego czasu poświęcają na zajęcia choreograficzne. Mamy dwa razy w tygodniu po 2-3 godzinki na zajęcia i to jest trochę za mało, żeby poważnie podejść do tej sprawy. Ale udaje się, dzieci chcą tańczyć po prostu i my robimy dalej, dalej, nowe plany, nowe tańce. Trochę fantazjujemy, improwizujemy, oglądając się na publiczność – jaki taniec chce ona widzieć, taki dajemy. Publiczność mamy wdzięczną, dobrą, przyjmuje nas zawsze na bis, jak to mówią. Będziemy pracować dalej. Entuzjazm jest, energia także.

– Skąd?- Bo ja jestem sam Hucuł, pochodzę stamtąd! A u nas zawsze tak jest, że jak jest robota, to to podbudowuje. Im więcej dzieci dają z siebie na scenie, tym więcej entuzjazmu i energii pojawia się u choreografów. Tak zawsze było i jest.

Prawie dwa lata temu Mychajło Semotiuk przeszedł wylew. Wtedy ratowali go wszyscy: bliscy, przyjaciele, koledzy, uczniowie i absolwenci. Dla nich był zawsze opoką. Szkoła nie mogła pozostawić rodziny w nieszczęściu – wspomina dyrektor placówki Maria Olga Sycz.
Kiedy doszło do tragedii z panem Mychajłem Semotiukiem my jako szkoła bardzo to przeżyliśmy…oczywiście znany naszym uczniom, absolwentom, doskonale go pamiętają także absolwenci naszej szkoły. Na początku odbył się koncert, w którym wziął udział zespół pieśni i tańca Dumka i wszystkie zespoły, które działaj w szkole i oczywiście absolwenci naszej szkoły. Był organizowany przez przyjaciół i rodzinę, żeby także zdobyć pieniądze na leczenie. No i oczywiście później, kiedy było wiadomo, że to będzie długie leczenie także były pomysły co robić dalej w szkole, bo także zbieraliśmy pieniądze bezpośrednio od pracowników, nauczycieli, uczniów, wszyscy którzy chcieli wpłacić. Także zamieniłam trochę z komisją socjalną regulamin w taki sposób, żeby pan Mychajło mógł trochę bardziej skorzystać, bo jest w wyjątkowej sytuacji i my taką pomoc mu daliśmy, finansowe takie wsparcie. Oczywiście cały czas zbiera także rodzina pieniądze; otworzyli fundusz, na który wpłacają także nasi nauczyciele i absolwenci.

-Rozumiem, że taka nagła potrzeba pieniędzy została już zaspokojona dzięki tym zbiórkom różnorodnym.

-Tak, ja myślę, że ta zbiórka i to, że także można 1% wpłacać z podatku naszego. Także my z rodziną wpłacamy 2 rok od czasu kiedy pan Mychajło jest chory, wpłacamy na niego ten 1% z naszego przychodu.
Jeśli chcecie przekazać swój 1% podatku dla Mychajła, jego KRS 0000270809, a jeśli nie zdążyliście zapisać, szukajcie go na FB Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania. Natomiast pieniądze to nie wszystko, co potrzebne jest choremu człowiekowi, przekonuje dyrektor:
Oczywiście pieniądze to jeszcze nie wszystko. Wsparcie duchowe takie jest potrzebne i wiele różnego rodzaju, takich spotkań online, czy odwiedzin i nauczycieli, i uczniów, i absolwentów szkoły; cały czas ktoś go odwiedza na tyle, na ile można to robić, żeby nie było to też jakimś problemem, a wsparciem i kiedy można oczywiście tak robimy, żeby to była faktycznie dla niego jakaś pomoc, kiedy widzimy, że jest taka potrzeba. Także […] połączyliśmy się z nim, pokolędowaliśmy wspólnie; w ten sposób wiele innych osób; myślę absolwenci też, często online kontaktują się też, także nauczyciele też. Zawsze kiedy jest Dzień Nauczyciela, czy święta Bożego Narodzenia, czy inne urodziny pana Mychajła, imieniny to nasi uczniowie i nauczyciele, to nagrywamy filmik z życzeniami, czy z jakimś prezentem delegacja idzie do niego. Zawsze pamięta pani z Zespołu Pieśni i Tańca Dumka, i także odwiedza przy takich okazjach. Nigdy o nim nie zapominamy. Oczywiście, że nie tylko uczniowie, ale i nauczyciele, bardzo często wspominamy przy różnych okazjach pana Mychajła i wspominamy go jako człowieka i to wszystko co zrobił, kiedy pracował w szkole, także pamiętamy tak podobnie jak innych naszych emerytów, ale ona można powiedzieć, ma szczególny wkład w tę szkołę. Wszyscy mamy nadzieję, że wróci i szczególnie panie, które pracują w Dumce. Dla nich jest jasne i dla nas wszystkich, ze on stanie na nogi i wróci do nas.
-Bo jest Hucułem, nie może być inaczej.
-Tak, to prawda.
Każdy z nasz może pomóc Mychajłowi Semotiukowi wrócić do normalnego życia i zrealizować swoje twórcze marzenia oraz pracować z ukraińskimi dziećmi oraz młodzieżą wzbogacając wielokulturowość Warmii i Mazur. Pamiętajcie o tym, składając tegoroczną deklarację podatkową.
(-)
W zeszłą sobotę do każdego ukraińskiego domu na całym świecie z kolędą zawitali artyści z Krakowa, Przemyśla i nawet Lwowa. Prawie 2 tysiące widzów kolędowało razem z krakowskim ośrodkiem ZUwP podczas koncertu online „Kolęda z Krakowa aż do Lwowa”. Wydarzenie odbyło się na zakończenie świąt Bożego Narodzenia. W cerkiewnej akustyce największe wrażenie robią występy a capella. Grupa wokalna z Przemyśla „Krajka” znana jest ze swojego autentycznego wykonania. To zespół śpiewu tradycyjnego z Przemyśla, który powstał w listopadzie 2011 roku. W repertuarze zespół ma pieśni ukraińskie z Polesia, Podola, Naddnieprza, i ziem pogranicza polsko-ukraińskiego. Tym razem kolędy.

(-)
Pikkardyjskiej Tercji, myślę, nikomu przedstawiać nie trzeba. Choć warto wspomnieć, że to też formacja śpiewająca a capella, jak poprzedni wykonawcy. Laureaci wielu konkursów tym razem wystąpili z zasłużoną artystką Ukrainy Oksaną Muchą.
(-)
Jeśli chcecie zatrzymać choć na chwilę świąteczny nastrój w swoim domu, koniecznie zawitajcie na ten koncert. On jest jeszcze na kanale YT ZUwP Kraków. Właśnie tam można zostawić podziękowanie za cudowne wydarzenie, a takich nam teraz brakuje.
(-)
Dziękować dla Ukraińców z Krakowa, czy dziękować Ukraińcom z Krakowa? Dowiecie się na lekcji.
[lekcja języka ukraińskiego]
Przy takich temperaturach bez sała nie przeżyjemy, a od muzycznego nie utyjecie:

[Parada hitów]

Nasz program dobiega końca, więc dziękujemy za uwagę i zapraszamy do radioodbiorników za tydzień. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

13.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Od poniedziałku, w ciągu tygodnia, władyka eparchii olsztyńsko-gdańskien Arkadiusz Trochanowski odbył kilka spotkań w celu zapoznania się z problemami i potrzebami parafii w nowej eparchii. Kijów i obwód kijowski z największą liczbą skarg dotyczących naruszenia prawa do informacji i usług w języku państwowym. Tak działa 30 artykuł ustawy o języku. Prorosyjscy separatyści w Donbasie coraz częściej dokonują ostrzałów snajperskich. Premier Ukrainy zaapelował do Unii Europejskiej o rozszerzenie sankcji wobec Rosjan. Dokładniej opowiem o tym za chwilę. Dziś jest sobota 13 lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Od poniedziałku, w ciągu tygodnia, władyka eparchii olsztyńsko-gdańskien Arkadiusz Trochanowski odbył kilka spotkań w celu zapoznania się z problemami i potrzebami parafii w nowej eparchii. W Chrzanowie odbył się pierwszy mały sobór eparchii na czele z władyką Arkadiuszem. Podczas spotkań księża omówili sprawy duszpasterskie, problem powrotu wiernych do kościoła, wizyty u chorych w szpitalach, pochowania zmarłych na COVID-19, a także odwiedziny u wiernych ze święconą wodą ma ich zaproszenie. Władyka Arkadiusz przedstawił także plan organizacji kurii biskupiej. Pojawiła się także sprawa, by Chrzanowo stało się miejscem szczególnego kultu – sanktuarium eparchii olsztyńsko-gdańskiej. Podczas kolejnego spotkania w Górowie Iławeckim, władyka Arkadiusz wręczył dekret z nominacją dyrektora Caritas eparchii olsztyńsko-gdańskiej, ojcu Bogdanowi Sytczykowi, proboszczowi dwóch parafii w Dobrym Mieście i Lidzbarku Warmińskim. Ojciec Bogdan dobrze zna tę pracę i jest gotów współpracować.
Ja już działałem w Caritas, bo byłem wicedyrektorem, więc pewne sprawy są mi znane, ale jest to nowe zadanie jako dyrektora i decyzji, które trzeba będzie podejmować, i sprawy które trzeba będzie rozwiązywać. Wszystko pokaże czas.
Czy będą plany i co będzie robić, nominowany dyrektor Caritas eparchii olszyńsko-gdańskiej mówi:
Spraw jest wiele, póki co nie chcę jeszcze nic oficjalnie mówić, są pomysły, które chcę omówić jeszcze z władyką, jak on do tego podchodzi, bo…współpraca w pomocy potrzebującym, bo takie zadanie jest i cel Caritas, ubogim, biednym, ale także myśli, które pojawiają się żeby Caritas działało szerzej, bo eparchia jako terytorium; więc w każdym zakątku, w każdej parafii; w każdej naszej wspólnocie, żeby tam przede wszystkim chcę tworzyć taki wolontariat. Na ile się to uda, jak to będzie możliwe, to ja mówię, czas pokaże i jeszcze będzie okazja o tym porozmawiać, ale to jest taki jeden z pomysłów.
Dziś w Iławie odbyło się trzecie spotkanie duchownych, dla dekanatu elbląskiego. Ostatnie zaplanowane jest 16 lutego w Gdańsku dla Pomorza.
(-)
16 stycznia na Ukrainie weszły w życie normy ustawy „o zabezpieczeniu funkcjonowania języka ukraińskiego jako państwowego”. W życie wszedł 30 artykuł ustawy o języku, a językiem obsługi konsumentów stał się wyłącznie język państwowy. Wszystkie informacje o towarach i usługach na terenie Ukrainy przekazywane są po ukraińsku. Takie zmiany stały się przyczyną skarg. Kijów i obwód kijowski są w czołówce skarg związanych z naruszeniem prawa do informacji i usług w języku państwowym. Od połowy stycznia rzecznik ochrony języka państwowego otrzymał prawie 300 podań z regionu stołecznego. Poinformowało o tym biuro prasowe urzędu. Najwięcej skarg wciąż napływa z Kijowa i obwodu kijowskiego. We wschodnich, południowych i zachodnich obwodach Ukrainy nieznaczna jest liczba możliwych naruszeń. 7 z ługańskiego, 6 z mikołajowskiego, 4 z donieckiego obwodów. W biurze rzecznika zaznaczono, że w przeważającej większości zgłoszeń chodziło o brak ukraińskiej wersji stron sklepów internetowych i usługodawców. Ponad 100 obywateli poskarżyło się na naruszenie w obszarze obsługi, przy czym takich naruszeń najwięcej wskazali Kijowianie.
(-)
Prorosyjscy separatyści w Donbasie coraz częściej dokonują ostrzałów snajperskich. Według Ukraińców, nie jest to uwzględniane w raportach misji Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.

(-)

Premier Ukrainy zaapelował do Unii Europejskiej o rozszerzenie sankcji wobec Rosjan. Denys Szmyhal mówił o tym w Brukseli po spotkaniu z szefem unijnej dyplomacji Josepem Borrellem i komisarzem do spraw rozszerzenia Oliverem Varhelyim.
O szczegółach Beata Płomecka.

[korespondencja w języku polskim]

Nasz czas antenowy upływa, a ostatnie chwile umili tradycyjnie ukraińska piosenka. Z wami była Hanna Wasilewska. Życzę wam dobrego humoru i udanego weekendu. Bądźcie zdrowi. (dw/bsc)

12.02.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Wszyscy już się trochę zmęczyliśmy zimą i mrozami, choć należy pamiętać, że taka zima uratuje nas choćby od kleszczy, które nawet zimą ostatnio pojawiały się gdzieniegdzie. Nie wspomnę już jak te szkodliwe stworzenia dają się we znaki latem. Być może każdy z was miał nieprzyjemne doświadczenie wyciągania kleszcze podczas letniego obozu w dzieciństwie. Dobrze znają się na tym plastuni. Przechodzą całą szkołę przetrwania, tak że kleszcze to dla nich drobnostka. Na zbiórkach i obozach uczą się nie takich rzeczy. Jak do nich trafić dowiedzie się dzisiaj. W programie „Od A do Z” jest z wami Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.
(-)

W oczekiwaniu na wiosnę i odwołanie surowych norm sanitarnych – tak można określić codzienność większości z nam. Najwięcej wolności oczekują plastuni, bo nie potrafią żyć bez ruchu. Plast, jak i reszta innych podobnych organizacji uczy młodzież przetrwać w ciężkich warunkach. Najczęściej to lasy i góry, więc Plast to wędrówki i aktywność, której nam teraz brakuje. Ale bądźmy dobrej myśli i spodziewajmy się, że niebawem wszystko wróci do normy, a Plast powróci do Olsztyna. Greckokatolicka parafia w Olsztynie planuje zapoczątkować zbiórki plastwe dla dzieci w wieku od 6 do 12 lat. Poza plastowymi zajęciami dydaktycznymi w formie gier, odbywają się wędrówki i zajęcia z kartografii w terenie. Wszystko co wie o Plaście i potrafi, młodych plastunów uczy Emilia Sokół – starsza plastunka, która swoją wielką grę pod nazwą Plast zaczęła 7 lat temu, a teraz chce kontynuować:
-Cześć wszystkim. Nazywam się Emilia Sokół. Jestem na II roku studiów i zaczynam zajmować się Plastem w Olsztynie, Jestem w Plascie już ponad 13 lat, dlatego to dla mnie niemała część mojego życia.
-Studiujesz na UWM.
-Tak, ochronę środowiska.
-Czyli ekologia…

-Nie tylko ekologia, ale też dbanie o środowisko w jakim żyjemy. W Plaście też lubimy przyrodę i dbamy o nią.
-Jesteś z Olsztyna?
-Nie, jestem z Górowa Iławeckiego, ale w Olsztynie jestem już 5 rok. Przyjechałam do Olsztyna do liceum.
-No a jak zaczęła się twoja przygoda z Plastem. Od czego to się zaczynało i kto ciebie z tym Plastem poznał. Podziel się.
-Ja nie wiedziałam wcześniej co to Plast i kiedyś przyjechała do nas siostra do Górowa Iławeckiego. Po nabożeństwie, mama razem z bratem zawołała mnie na zbiórkę i tak zaczęła się moja historia z Plastem. Później pojechałam razem z bratem na swój pierwszy obóz i tak zaczęły się zbiórki w Górowie, ale jak dorastaliśmy ludzie ludzie rozjeżdżali się po świeci i zostało nas z Górowa kilku skautów, ale jesteśmy i teraz jesteśmy w rożnych miastach i dalej zbieramy się co jakiś czas na różne akcje. Jesteśmy.
-Propagujecie Plast, każdy w swoim miejscu. W całej Polsce.
-Można tak powiedzieć.
-Rozpoczęłaś swoją przygodę z Plastem w wieku 6-7 lat tak rozumiem?
-Tak, byłam mała i tak do tej pory jestem w Plaście. To 13 lat. Ale dla mnie jest ciągle ciekawe poznawać nowych ludzi, bo w Plaście nie jest nudno i rozwija. Mnie nauczył zawsze dążyć do swojego celu. To wielka gra w życie. Dzieci w Plaście uczą się zaradności, pracy nad swoim ciałem, duchem; uczą się pracować w zespole i w tych zespołach realizować jakąś rolę i ponosić odpowiedzialność.
-Jakąś ciekawą historię z 13 lat skautingu pamiętasz?
-Szczerze z tych 13 lat jest wiele historii i pamiętam swój pierwszy obóz i spaliśmy pod namiotami, i to było dla nas coś nowego… przeważnie 14 dni życie wśród przyrody i tam sami robiliśmy kuchnię, gotowaliśmy na ogniu, sami robiliśmy latrynę, bramę i to było coś takiego…
-Nazdzwyczajnego…
-Tak, mój brat jeździł tam wcześniej i jak mi opowiadał, to nie mogłam uwierzyć, jak można tak szybko zrobić tak wiele rzeczy. Ale pojechałam sama i zobaczyłam, że wspólnymi siłami można zrobić wiele. 13 lat miałam, jak pojechałam na obóz, nie byłam już taka mała, ale chyba najbardziej co zostało mi na pamięci to nocne warty; jedną grupą przez noc wartuje się; różnie. Czasem po 2 godziny, czasem półtora. To zależy ile jest osób w grupie i dla mnie to było bardzo straszne. Las, polana wokół. Nic nie widać, a wszystko słychać. I dziecięca fantazja jeszcze. Dla mnie to było takie wow.
-Ja rozumie, że to było takie godzinne pilnowanie, zmienialiście się i po kolei pilnowaliście, żeby nikt nie wszedł do waszego obozu. I tam mogły być dzikie zwierzęta, nie bałaś się?
-Były, było to takie straszne, ale teraz ciekawe. Swój trach. Można było się sprawdzić samemu, bo następnego dnia, jak przyszedł dzień to było takie – wow, dałam radę.
-Pokonałaś strach i dodało ci to pewności. Takie zahartowanie ducha, no ale to co ty mi opowiadasz bardzo przypomina mi polskich harcerzy, albo skautów. Czym Plast ukraiński odróżnia się od polskich harcerzy czy skautów?
-Plast to też organizacja skautowa, różnimy się tym, że jesteśmy Ukraińcami w Polsce i Plast nas tu Ukraińców łączy. Łączy tych Ukraińców, którzy przyjechali teraz i tu urodzili się. Musimy znać historię, żebyśmy mogli budować takie elementy pokoju między narodami. Wiele innych organizacji może się tym zajmować, ale właśnie skauci wezwani są do bycia dobrymi obywatelami swojego państwa i przewodnikami społeczeństwa. Dlatego my Ukraińcy w Polsce stawiamy sobie wyższe cele, niż tylko rozmawiać po ukraińsku i świętowanie jakichś wspólnych tradycji; dla nas także wazne jest dobre imię Ukraińców w Polsce.
-Teraz razem z Ołeną Kariwec planujemy przeprowadzać zbiórki harcerskie dla dzieci w wieku 6-12 lat, które będą co 3-4 tygodnie. Zaplanowane są wycieczki w weekendy albo gry terenowe. Teraz jest sytuacja z pandemią, ale mam nadzieję, że sytuacja z pandemią szybko ulegnie złagodzeniu i będziemy mogli zaczynać zbiórki.
-Na razie przyjmujecie zgłoszenia. Gdzie?
-Chętni rodzice, którzy chcą zapisać swoje dzieci do Plastu, osobiście do mnie, na mój numer telefonu albo mail.
-Albo zwrócić się do parafii greckokatolickiej w Olsztynie przy ul. Lubelskiej. Tak?
-Tak można też zapytać na parafii, kto zajmuje się Plastem i trafić do mnie na pewno traficie do mnie.
Kto już zdecydował się rozpocząć swoją przygodę, to dzwońcie do Emilii Sokół na numer 792 349 289 albo zwróćcie się do parafii. Właśnie tam, w sali parafialnej odbywać się będą zajęcia. No a póki co, zgodnie z rozkładem mamy zajęcia z języka ukraińskiego:
[lekcja języka ukraińskiego]
(-)
I to wszystko na dzisiaj. W programie „Od A do Z” była z wami Hanna Wasilewska. Trzymajcie się ciepło i bądźcie zdrowi. Życzę wam słonecznego weekendu i dobrej pogody w domu. Do usłyszenia. (dw/bsc)

12.02.2121 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W poniedziałek 8 lutego 2021 roku w greckokatolickiej parafii w Chrzanowie odbył się pierwszy mały sobór duchowieństwa eparchii olsztyńsko-gdańskiej. W tym tygodniu powołano także Caritas eparchii olsztyńsko-gdańskiej oraz dyrektora Caritas. Eurodeputowani przyjęli sprawozdanie o Ukrainie i potępili agresję Federacji Rosyjskiej nad Dnieprem. Ukraińskie władze poproszą Kanadę o udostępnienie nagrań w sprawie irańskiej katastrofy Boeinga 737 ukraińskich linii lotniczych MAU. O tym będzie dziś w wydaniu wiadomości. W kalendarzu piątek 12 lutego. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
W poniedziałek 8 lutego 2021 roku w greckokatolickiej parafii w Chrzanowie odbył się pierwszy mały sobór duchowieństwa eparchii olsztyńsko-gdańskiej, któremu przewodniczył władyka Arkadiusz Trochanowski. Ojcowie razem z ordynariuszem olsztyńsko-gdańskiem omówili sprawy duszpasterskie, między innymi problem powrotu wiernych do świątyń na nabożeństwa, odwiedzin chorych w szpitalach, pogrzeby chorych na COVID-19, a także odwiedzili z wodą święconą na zaproszenie wiernych. Władyka Arkadiusz przedstawił również plan organizacji kurii biskupiej. We środę 10 lutego władyka Arkadiusz zwołał mały sobór ojców dekanatu olsztyńskiego, żeby lepiej zapoznać się z powierzonymi mu obowiązkami. Spotkanie odbyło się w cerkwi w Górowie Iławeckim i rozpoczęło się tradycyjną modlitwą. Było to pierwsze nabożeństwo w tej świątynki, któremu przewodniczył biskup Arkadiusz. Po otrzymaniu biskupiego błogosławieństwa parafianie zaśpiewali „sto lat” nowemu biskupowi. Później w budynku parafialnym w Górowie Iławeckim odbyło się posiedzenie małego soboru, podczas którego omówiono najważniejsze sprawy dotyczące funkcjonowania nowej eparchii. Jedną z nich było powołanie Caritas eparchii olsztyńsko-gdańskiej i jej dyrektora ojca Bohdana Sytczyka – proboszcza parafii w Dobrym Mieście i Lidzbarku Warmińskim. Z wielką wdzięcznością ojciec Bogdan przyjął wolę władyki:
Wczoraj mieliśmy mały sobór z władyką olsztyńskiego dekanatu i władyka wręczył dekret, którym nominował mnie na dyrektora. Bardzo wdzięczny jestem władyce za zaufanie i nominację, taka informacja została wczoraj oficjalnie przekazana w tym dekrecie.
To nie jest nowa praca dla ojca Bohdana – przyznaje się, ale stanowisko dyrektora przewiduje większą odpowiedzialność:
Ja już działałem w Caritas, bo byłem wicedyrektorem, więc pewne sprawy są mi znane, ale jest to nowe zadanie jako dyrektora i decyzji, które trzeba będzie podejmować, i sprawy które trzeba będzie rozwiązywać. Wszystko pokaże czas.
Czy będą plany i co będzie robić, nominowany dyrektor Caritas eparchii olszyńsko-gdańskiej mówi:
Spraw jest wiele, póki co nie chcę jeszcze nic oficjalnie mówić, są pomysły, które chcę omówić jeszcze z władyką, jak on do tego podchodzi, bo…współpraca w pomocy potrzebującym, bo takie zadanie jest i cel Caritas, ubogim, biednym, ale także myśli, które pojawiają się żeby Caritas działało szerzej, bo eparchia jako terytorium; więc w każdym zakątku, w każdej parafii; w każdej naszej wspólnocie, żeby tam przede wszystkim chcę tworzyć taki wolontariat. Na ile się to uda, jak to będzie możliwe, to ja mówię, czas pokaże i jeszcze będzie okazja o tym porozmawiać, ale to jest taki jeden z pomysłów.
Następne małe sobory w eparchii olsztyńsko-gdańskiej odbędą się jutro 13 lutego w Iławie, dla elbląskiego dekanatu i 16 lutego w Gdańsku dla Pomorza.
(-)
pel o wstrzymanie budowy Nord Stream 2, potępienie Rosji za agresję na Ukrainę i apel do Kijowa o reformy – to niektóre tezy z raportu Parlamentu Europejskiego. Deputowani przyjęli go dziś większością głosów. Za raportem głosowało 526 europosłów, przeciw 79, a 71 wstrzymało się od głosu.
Przy czym zapisy dotyczące szkodliwości Nord Stream 2 zostały przyjęte wczoraj. W raporcie jest mowa o tym, że zwiększa on zależność Europy od rosyjskich dostaw gazu, zagraża unijnemu rynkowi wewnętrznemu, jest niezgodny z polityką energetyczną Unii oraz z jej interesami strategicznymi.

(-)

Ukraińskie władze poproszą Kanadę o udostępnienie nagrań w sprawie irańskiej katastrofy Boeinga 737 ukraińskich linii lotniczych MAU. Kanadyjskie media poinformowały, że ich władze analizują nagrania, na których minister spraw zagranicznych Iranu ma sugerować, że pasażerski samolot został zestrzelony umyślnie, a nie w wyniku błędu – tak, jak tłumaczą to oficjalnie irańskie władze.

(-)

Tym kończymy nasz blok informacyjny, więc dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników wieczorem na program „Od A do Z”. Usłyszymy się na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/bsc)

11.02.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór wszystkim, którzy razem z nami śledzą życie Ukraińców na Warmii i Mazurach. Dzisiaj chcę wspomnieć o jednym z nich – wyrazistego i niepowtarzalnego Mychajle Semotiuku. Okazją do tej audycji niestety nie są kolejne zwycięstwa zespołu Dumka, którym do niedawna kierował. Wielu z was wiem, że już drugi rok Mychajło Semotiuk przechodzi rehabilitację po wylewie i nadal potrzebuje naszej pomocy i wsparcia. Czy nie zapomnieli o utalentowanym choreografie jego uczniowie i koledzy, i jak można pomóc nauczycielowi, opowiedziała dyrektor Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Górowie Iławeckim Maria Olga Sycz. No a z czasem posłuchamy ciekawej dyskusji w kolejnej części komedii Mykoły Kulisza „Myna Mazajło”. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.
(-)
Już nie raz rodzina, przyjaciele i koledzy Mychajła Semotiuka zwracali się  z prośbą o wsparcie finansowe na jego leczenie. Tym, którzy nie znają tego człowieka orkiestry dam małą podpowiedź. Mychajło Semotiuk jest nauczycielem i choreografem znanego zespołu tanecznego Dumka z Górowa Iławeckiego, kierownikiem dziecięcego zespołu Czornobrywka z Pieniężna i „Lelkowskie Wesełuszki” z Lelkowa. Majkel – tak wszyscy go nazywają, jest uśmiechnięty, przyjazny i ma wielkie serce. Zawsze wspierał wszystkich, którym potrzebna była pomoc, szczególnie młodzież z Ukrainy, która uczy się w Polsce. Myślę, że po posłuchaniu krótkiej z nim rozmowy sami zrozumiecie co to za człowiek:
– Nazywam się Mychajło Semotiuk, jestem choreografem zespołu pieśni i tańca „Dumka”, w Polsce jestem od 1990 roku, więc już 25-ty rok pracuję z nimi. W naszym repertuarze, jak zawsze, są w przybliżeniu tańce wszystkich regionów Ukrainy, a regiony, które wykonujemy najczęściej, to na pewno Huculszczyzna, Lwowszczyzna, Zachodnia Ukraina – Polesie- z tej strony. Oczywiście, mamy i połtawskie warianty, i kijowskie tańce. Robimy to naprędce, bo nie mamy czasu zajmować się choreografią, bo to jest jednak szkoła i ludzie przychodzą tu przede wszystkim uczyć się, a trochę wolnego czasu poświęcają na zajęcia choreograficzne. Mamy dwa razy w tygodniu po 2-3 godzinki na zajęcia i to jest trochę za mało, żeby poważnie podejść do tej sprawy. Ale udaje się, dzieci chcą tańczyć po prostu i my robimy dalej, dalej, nowe plany, nowe tańce. Trochę fantazjujemy, improwizujemy, oglądając się na publiczność – jaki taniec chce ona widzieć, taki dajemy. Publiczność mamy wdzięczną, dobrą, przyjmuje nas zawsze na bis, jak to mówią. Będziemy pracować dalej. Entuzjazm jest, energia także.

– Skąd?- Bo ja jestem sam Hucuł, pochodzę stamtąd! A u nas zawsze tak jest, że jak jest robota, to to podbudowuje. Im więcej dzieci dają z siebie na scenie, tym więcej entuzjazmu i energii pojawia się u choreografów. Tak zawsze było i jest.

Prawie dwa lata temu Mychajło Semotiuk przeszedł wylew. Wtedy ratowali go wszyscy: bliscy, przyjaciele, koledzy, uczniowie i absolwenci. Dla nich był zawsze opoką. Szkoła nie mogła pozostawić rodziny w nieszczęściu – wspomina dyrektor placówki Maria Olga Sycz.
Kiedy doszło do tragedii z panem Mychajłem Semotiukiem my jako szkoła bardzo to przeżyliśmy…oczywiście znany naszym uczniom, absolwentom, doskonale go pamiętają także absolwenci naszej szkoły. Na początku odbył się koncert, w którym wziął udział zespół pieśni i tańca Dumka i wszystkie zespoły, które działaj w szkole i oczywiście absolwenci naszej szkoły. Był organizowany przez przyjaciół i rodzinę, żeby także zdobyć pieniądze na leczenie. No i oczywiście później, kiedy było wiadomo, że to będzie długie leczenie także były pomysły co robić dalej w szkole, bo także zbieraliśmy pieniądze bezpośrednio od pracowników, nauczycieli, uczniów, wszyscy którzy chcieli wpłacić. Także zamieniłam trochę z komisją socjalną regulamin w taki sposób, żeby pan Mychajło mógł trochę bardziej skorzystać, bo jest w wyjątkowej sytuacji i my taką pomoc mu daliśmy, finansowe takie wsparcie. Oczywiście cały czas zbiera także rodzina pieniądze; otworzyli fundusz, na który wpłacają także nasi nauczyciele i absolwenci.

-Rozumiem, że taka nagła potrzeba pieniędzy została już zaspokojona dzięki tym zbiórkom różnorodnym.

-Tak, ja myślę, że ta zbiórka i to, że także można 1% wpłacać z podatku naszego. Także my z rodziną wpłacamy 2 rok od czasu kiedy pan Mychajło jest chory, wpłacamy na niego ten 1% z naszego przychodu.
Jeśli chcecie przekazać swój 1% podatku dla Mychajła, jego  KRS  0000270809, a jeśli nie zdążyliście zapisać, szukajcie go na FB Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania. Natomiast pieniądze to nie wszystko, co potrzebne jest choremu człowiekowi, przekonuje dyrektor:
Oczywiście pieniądze to jeszcze nie wszystko. Wsparcie duchowe takie jest potrzebne i wiele różnego rodzaju, takich spotkań online, czy odwiedzin i nauczycieli, i uczniów, i absolwentów szkoły; cały czas ktoś go odwiedza na tyle, na ile można to robić, żeby nie było to też jakimś problemem, a wsparciem i kiedy można oczywiście tak robimy, żeby to była faktycznie dla niego jakaś pomoc, kiedy widzimy, że jest taka potrzeba. Także […] połączyliśmy się z nim, pokolędowaliśmy wspólnie; w ten sposób wiele innych osób; myślę absolwenci też, często online kontaktują się też, także nauczyciele też. Zawsze kiedy jest Dzień Nauczyciela, czy święta Bożego Narodzenia, czy inne urodziny pana Mychajła, imieniny to nasi uczniowie i nauczyciele, to nagrywamy filmik z życzeniami, czy z jakimś prezentem delegacja idzie do niego. Zawsze pamięta pani z Zespołu Pieśni i Tańca Dumka, i także odwiedza przy takich okazjach. Nigdy o nim nie zapominamy. Oczywiście, że  nie tylko uczniowie, ale i nauczyciele, bardzo często wspominamy przy różnych okazjach pana Mychajła i wspominamy go jako człowieka i to wszystko co zrobił, kiedy pracował w szkole, także pamiętamy tak podobnie jak innych naszych emerytów, ale ona można powiedzieć, ma szczególny wkład w tę szkołę. Wszyscy mamy nadzieję, że wróci i szczególnie panie, które pracują w Dumce. Dla nich jest jasne i dla nas wszystkich, ze on stanie na nogi i wróci do nas.
-Bo jest Hucułem, nie może być inaczej.
-Tak, to prawda.
Każdy z nasz może pomóc Mychajłowi Semotiukowi wrócić do normalnego życia i zrealizować swoje twórcze marzenia oraz pracować z ukraińskimi dziećmi oraz młodzieżą wzbogacając wielokulturowość Warmii i Mazur. Pamiętajcie o tym, składając tegoroczną deklarację podatkową.

A ja pamiętam, że obiecałam kolejną część komedii. Więc co tam za dyskusja?
[fragment sztuki]
Tym kończymy nasz program, a ja żegnam się z wami do jutra. Z wami była Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/ad)

11.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Redakcja gazety Nasze Słowo dostała odpowiedź prezydenta Przemyśla Wojciecha Bakuna w sprawie zniszczenia tablicy pamiątkowej. Bardzo go to zasmuciło – napisał. W czasie wizyty szefa unijnej dyplomacji w Moskwie doszło do nasilenia działań zbrojnych przez separatystów wspieranych przez Rosję. Kanadyjskie władze mają analizować nagrania, według których ukraiński pasażerski Boeing mógł być w zeszłym roku umyślnie zestrzelony nad Teheranem. O tym opowiem w informacjach po ukraińsku za chwilę. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam
(-)
Redakcja gazety Nasze Słowo dostała odpowiedź prezydenta Przemyśla Wojciecha Bakuna w sprawie zniszczenia tablicy pamiątkowej poświęconej trzem znanym przemyślankom: ukraińskiej artystce Ołenie Kulczyckiej, polskiej działaczce Wincencie Tarnawskiej, europejskiej psychoanalityk Helen Deutsch i Ukrainki Kulczyckiej. Prezydent pisze: Informacja o zniszczeniu tablicy upamiętniającej trzy mieszkanki Przemyśla, bardzo mnie zasmuciła. Zaznaczam, że wydarzenie „Centrum Świata – tu” odbyło się pod moim honorowym patronatem. Jestem przekonany, że wspominanie o wielokulturowości naszego miasta jest ważne, chociaż inicjatorzy nie zrealizowali wszystkich wymagań formalnych pozwalających umieścić tablicę, co przeszkodziło w jej zgodnym z prawem odsłonięciu, uważam, że wandalizm w postaci zniszczenia tablicy jest niedopuszczalny i nie można pozostawić go bez reakcji. Stawiamy się do tej sprawy z należytą powagą przekazaliśmy ją odpowiednim służbom, które bez wątpliwości starannie ją zbadają o poszukają sprawców.

Przypominamy, że tablica była legalna. Organizatorzy zrealizowali przestrzegali wszystkich zasad, które przewidziane są prawem. Zrezygnowali z odsłonięcia jedynie z szacunku do prezydenta, który po sprzeciwie środowisk kresowych poprosił o opinię IPN. O legalności tablicy informują inicjatorzy wydarzenia, a także niezależni prawnicy.
(-)
W czasie wizyty szefa unijnej dyplomacji w Moskwie doszło do nasilenia działań zbrojnych przez separatystów wspieranych przez Rosję. Tak wynika z raportu wojskowego Ukrainy, który widziała brukselska korespondentka Polskiego Radia. Josep Borrell poleciał do Rosji pod koniec ubiegłego tygodnia mimo sprzeciwu Polski i krajów bałtyckich. Uważały one, że to nie jest dobry moment, a poza tym zły sygnał wysłany do Ukrainy, która doświadczyła rosyjskiej agresji.
Nasza brukselska korespondentka Beata Płomecka dotarła do raportu wojskowego z rejonu działania Operacji Sił Połączonych Ukrainy od 1 do 7 lutego.
[korespondencja w języku polskim]
Kanadyjskie władze mają analizować nagrania, według których ukraiński pasażerski Boeing mógł być w zeszłym roku umyślnie zestrzelony nad Teheranem. Takie informacje podają ukraińskie media powołując się na jedną z kanadyjskich telewizji.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko

[korespondencja w języku polskim]
Ta informacja kończy nasze wydanie, ale nie żegnam się. Wieczorem czekać będę na was o 18:10. Życzę wam tylko dobrych wiadomości i dobrego humoru na cały dzień. Do usłyszenia. (dw/bsc)

10.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dobrowolność, dostępność, bezpieczeństwo – taki stosunek UKGK do sprawy szczepionek przeciwko COVID-19 wyraził ojciec Ołeksa Petriw, kierownik Departamentu Kontaktów Zewnętrznych podczas ogólnoukraińskiego forum „Ukraina 30. Koronawirus: wyzwania i odpowiedzi”. Prawie 2 tysiące widzów kolędowało wspólnie z krakowskim ośrodkiem ZUwP podczas koncertu online „Kolęda z Krakowa aż do Lwowa”. Ambasador Ukrainy w Berlinie Andrij Melnyk zarzucił Frankowi-Walterowi Steinmeierowi „wypaczanie historii”. Na antenie ukraiński program informacyjny. Dzisiaj jest środa 10 lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.

(-)

Prawie 2 tysiące widzów kolędowało razem z krakowskim ośrodkiem ZUwP podczas koncertu online „Kolęda z Krakowa aż do Lwowa”. Wydarzenie odbyło się na zakończenie świąt Bożego Narodzenia. Do każdego ukraińskiego domu z kolędą zawitali: Chór Parafii Podwyższenia Krzyża Pańskiego w Krakowie; twórcza grupa artystów w Krakowie Creative Group M; grupa wokalna z Przemyśla Krajka; unikatowa Pikkardyjska Tercja; i zasłużona artystka Ukrainy Okasana Mucha.

[fragment występów]

Więcej o koncercie „Kolęda z Krakowa aż do Lwowa” opowiem w programie „Wieczór z ukraińską kulturą” o 18:10.

(-)

W poniedziałek w Kijowie wystartowało ogólnoukraińskie forum „Ukraina 30. Koronawirus: wyzwania i odpowiedzi”. Stal się miejscem wspólnego dialogi o pandemii i jej przezwyciężeniu. Pierwszy dzień forum zakończył się specjalną sesją „Rozmowa działaczy religijnych Ukrainy”, podczas której przemawiający omówili nastawienie Kościoła do szczepionek przeciwko Covid-19 i opowiedzieli, jak wspólnota religijna wpływa na nastawienie wiernych do procedury. Ukraiński Kościół Greckokatolicki na forum reprezentował ojciec Ołeksa Petriw, kierownik Departamentu Kontaktów Zewnętrznych UKGK. Podczas sesji podzielił się doświadczeniem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego w walce z pandemią.

Ukraiński Kościół Greckokatolicki starał się adekwatnie i solidnie odpowiedzieć na to wyzwanie, które stawiono przed nami. Dzięki Bogu i temu, że struktury naszego Kościoła są w 27 krajach świata i na 5 kontynentach, jeszcze przed wprowadzeniem kwarantanny na Ukrainie, mieliśmy już odpowiednie precedensy, jakim sposobem narody w różnych zakątkach świata odpowiadają na to wyzwanie i już mieliśmy ogólny obraz. Jeszcze przed wprowadzeniem kwarantanny na Ukrainie daliśmy odpowiednie instrukcje i rozporządzenia, jak organizować duchowe życie parafian naszego Kościoła. Dalsze odpowiedzi na rosnące wyzwania były zgodne z tym samym kluczem. Ze względu na to, podczas pierwszych tygodni kwarantanny w naszym Kościele stworzono komitet antykryzysowy, który zajmował się i nadal zajmuje się opracowaniem adekwatnych odpowiedzi na aktualne wyzwania. Zrobiono wiele rzeczy, które wyjaśniały wiernym UKGK, a także wszystkim ludziom dobrej woli, jak się zachowywać. W ten sposób przypomniał obecnym, że Swiatosław, ojciec i zwierzchnik UKGK, wyraził stosunek naszego Kościoła w sprawie szczepionki pod koniec stycznia na posiedzeniu ogólnoukraińskiej Rady Kościołów i Organizacji Religijnych. „Krótką ten stosunek można scharakteryzować trzema słowami: pierwsze – dobrowolność, drugie, bardzo ważne, dostępność, trzecie – bezpieczeństwo. Jeśli zaszczepienie i wszelkie towarzyszące procesy na Ukrainie odbywać się będą zgodnie z tymi zasadami, stanowisko Kościoła będzie bezsprzecznie sprzyjające” – zapewnił przedstawiciel UKGK. Oprócz tego kierownik Departamentu Kontaktów Zewnętrznych Ołeksa Petriw, powiedział że szczepionka o której tak wiele się teraz mówi, to nie panaceum.
Szczepionka to tylko środek walki z pandemią koronawirusową, chociaż i bardzo poważny, ale to środek. Nie trzeba zapominać o tych rzeczach, których przestrzegać należy w celu zwalczenia pandemii: maski, mycie rąk, dystans. Do tego szczepionka, która jest jednak tylko krokiem w walce.
Do udziału w forum był zaproszony także dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom oraz szefowa komisji UE Ursula von der Layen, która poinformowała, że dzięki inicjatywie COVAX lekarze i personel medyczny Ukrainy otrzyma pierwsze szczepionki jeszcze w tym miesiącu.

(-)

Ambasador Ukrainy w Berlinie Andrij Melnyk zarzucił Frankowi-Walterowi Steinmeierowi „wypaczanie historii”. Ostre słowa dyplomaty były reakcją na jeden z ostatnio udzielonych wywiadów, w którym prezydent Niemiec opowiada się za ukończeniem gazociągu Nord Stream 2.

(-)

Nasz czas antenowy kończy się, ale ja nie żegnam się z wami. Zapraszam do odbiorników wieczorem na „Kolędę z Krakowa aż do Lwowa”, a póki co dobrego dnia. (dw/kos)

09.02.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Ponad 40 lat temu Ukraiński Kościół Greckokatolicki był zmuszony do podziemnego istnienia chowając się za narzuconej zachodniej Ukrainie Cerkwi Prawosławnej, a droga do legalizacji Kościoła jako instytucja była nierozerwalnie powiązana z ruchami obrońców prawa. Historyk, profesor UWM Henryk Stroński opowiedział o tym jak funkcjonowała Ukraińska Cerkiew Greckokatolicka w okresie radzieckim.
(-)
Państwo radzieckie z założenia było państwem ateistycznym i nie miało swojej religii, chociaż we wszystkich konstytucjach zawarta była wolność wyznania, ale z religią bolszewicy zaczęli walczyć od momentu wprowadzania władzy na kontrolowanym przez nich terytorium. Ale do różnych konfesji i kościołów władza radziecka nastawiała się różnie. Były takie, które były tolerowane i częściowo współpracowały, ale były i kościoły, które były zakazane i właśnie one stawały się „czymś do straszenia dzieci”. Jednym z takich kościołów był Ukraiński Kościół Greckokatolicki. Po zakończeniu II wojny światowej, kiedy władza radziecka powróciła do Galicji, jednym z najważniejszych zadań było likwidacja UKGK. Przyczyn po temu było kilka. Pierwsza to geopolityka. Na terenach, które władza radziecka w końcu dostała, ustanowić władzę było trudno. Dlatego, że unici, jak czytamy w dokumentach radzieckich, to agenci Watykanu i faszyści. Pozbycie się czegoś innego, nieradzieckiego, to ważna motywacja dla likwidacji Kościoła. Kolejną przyczyną były wpływy UKGK. Cyfry są znaczące. W przeddzień II wojny światowej, na terenach II RP mieszkało 5,5 miliona Ukraińców. Według tej statystki, Kościół Greckokatolicki miał ponad 3 tysiące parafii, a wiernych 4,3 miliony w Galicji. To ogromne cyfry. Poza tym na początku XX wieku dzięki działalności metropolity Szeptyckiego, Kościół Greckokatolicki otrzymał wizerunek społecznie aktywnego Kościoła, który interesował się problemami społeczeństwa. Kościół w historii przywykł do bycia opozycyjnym wobec władzy. Dominującą konfesją któregokolwiek państwa, do którego wchodziła Galicja – Ukraina czy Polska – nigdy nie była wiara greckokatolicka. Grekokatolicy przywykli do oddzielania się od państwa, pozycjonowania siebie jako innych. Takie doświadczenie historyczne nie mogło podobać się państwu radzieckiemu, przekonuje historyk, prof. UWM Henryk Stroński.
– Dopiero 30 lat minęło jak Cerkiew Greckokatolicka odnowiła się i działa na terenie Ukrainy i Polski. Co dotyczy tych Ukraińców, którzy byli grekokatolikami i byli przesiedleni na Donbas, gdzie w ogóle grekokatolików nie było. Jak oni to przeżywali i co działo się w tym czasie z księżmi greckokatolickimi.
-1946 roku Cerkiew Greckokatolicka została zlikwidowana i wszystkie jej parafie zostały oddane Patriarchatowi Moskiewskiemu. Oczywiście ta decyzja polegała na tym, żeby nie pozwolić na istnienie cerkwi greckokatolickiej. Większość wierzących oczywiście zmuszona była do przejścia do nowych prawosławnych parafii, ale niektórzy z nich – ja to wiem, tak było na tarnopolszczyźnie i w innych regionach – grekokatolicy znajdowali wyjście; odwiedzali zachowane gdzieniegdzie rzymskokatolickie kościoły i tam znajdowali miejsce do modlitwy. Szczególną historią jest odwaga i heroizm poszczególnych greckokatolickich księży, którzy wyjątkową dużą cenę zapłacili za sprzeciw wobec przejścia pod Patriarchat Moskiewski. Wszyscy oni zapłacili wieloletnim uwięzieniem, a niektórzy i życiem. Warto przypomnieć biskupa stanisławowskiego Chomyszyna, którzy został aresztowany i od tortur zmarł w więzieniu. Późniejszy kardynał Josyp Slipyj tez zapłacił wieloletnim uwięzieniem na Sybirze i na początku lat 60. udało się go uwolnić i pojechał do Rzymu. Greckokatolicka cerkiew i nieobojętni księżą przeszli do podziemia i mogli zachować część wiernych i część swojej hierarchii, ale wielu z nich znalazło ochronę pod działającymi jeszcze parafiami rzymskokatolickimi.
-Według mnie to bardzo dziwne, tu po przesiedleniu Ukraińcy też nie mieli gdzie się modlić i były tylko kościoły rzymskokatolickie. Wydawałoby się, na ojczystej Ukrainie, wrócili, tak samo nie mieli się gdzie modlić i też zwracali się do kościołów rzymskokatolickich.
-W nieszczęściu szuka się wyjścia i ono zostało znalezione. Można pokazać wiele przykładów takiej wzajemnej pomocy między obrzędami grecko- i rzymskokatolickim. Chociaż władza oczywiście robiła tu swoje.

Władza II RP też nie charakteryzowała się szczególna przychylnością do Cerkwi Greckokatolickiej. Prześladowania wiernych i areszty dla greckokatolickich księży nie były nowinką bolszewików – mówi historyk Henryk Stroński:

Dzisiaj, kiedy mówimy z perspektywy czasu, to w okresie II RP w Cerkwi Greckokatolickiej we Lwowie czy Stanisławowie były dwa podejścia. Jeden z nich reprezentował wspomniany przeze mnie biskup Chomyszyn, który był takim zwolennikiem nieupolityczniania życia religijnego, bo Cerkiew zajmowała się duszpasterstwem, a nie akcentowała swoich skłonności politycznych. No i druga linia, to działanie metropolity Szepytckiego, który wiele politycznych spraw wnosił w życie religijne. To wywoływało nieporozumienia i tarcia z ówczesną władzą II RP do niego osobiście i Cerkwi Greckokatolickiej.
Jedną z głównych przyczyn likwidacji Kościoła Greckokatolickiego był czynnik nacjonalny. Wielką miarą, dzięki działalności Andrzeja Szeptyckiego, UKGK, który pod koniec XIX wieku był zrusyfikowany, stał się kościołem narodowym, ukraiński. Grekokatolicy są bezsprzecznymi ukrainofilami, jak Mokij w sztuce Mykoly Kulisza „Myna Mazajło”. Dalej w programie kolejna część komedii.
[fragment sztuki]
Nasz program dobiega końca, a ja żegnam się z wami do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego i do usłyszenia. (dw/bsc)

09.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Mikołaj dla ludzi starszych, stał się pierwszą akcją w Polsce, podczas której na święta Bożego Narodzenia wsparto starsze pokolenia Ukraińców. Polscy pogranicznicy z Medyki zatrzymali ponad stu obywatelu Ukrainy i Mołdawii z fałszywymi dokumentami do pracy. Ukraina negocjuje z Polską otrzymanie szczepionek przeciw koronawirusowi – poinformował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Ukraina solidaryzuje się z Białorusinami dążącymi do budowania swojej ojczyzny demokratycznej i odrębnej od Rosji – oświadczył szef ukraińskiego MSZ z okazji Dnia Solidarności z Białorusią. Szczegółów dowiecie się za chwilę w ukraińskim programie informacyjnym. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Mikołaj dla ludzi starszych, stał się pierwszą akcją w Polsce, podczas której na święta Bożego Narodzenia wsparto starsze pokolenia Ukraińców. Dzięki inicjatywnie przewodniczącego zarządu ZUwP, świątecznymi produktami obdarowano ponad 200 osób – podsumowuje Paweł Łoza na stronach Naszego Słowa. W okresie Świąt w różnych regionach Polski, przygotowali je i wręczyli działacze różnych kół ZUwP. Z powodu pandemii i lockdownu, ludzie starsi przestali chodzić na nasze wydarzenia do cerkwi, wielu z nich samo izolowało się na kilka tygodni czy miesięcy – mówi Stefania Łajkosz, członkini zarządu ZUwP, która zainicjowała akcję. Jak zaznacza przedstawicielka organizacji, przede wszystkim akcja była skierowana do osób samotnych, które mieszkają same, daleko od rodziny i dzieci, albo nie mają dzieci w ogóle. Ci ludzie mają różny poziom życia, komuś niska emerytura wystarcza na zakup podstawowych produktów. Każdy ma inną sytuację. Byłam u kobiety, która ma problemy z opłatą ogrzewania. Cieszyła się, że ktoś w ogóle przyniósł jakieś produkty i wydaje się, że nawet trochę się wstydziła – mówi Iwanka Hnatiuk-Kazanowska, która przewodniczy kołu ZUwP w Pasłęku. W ramach akcji Lubomira Tchórz, dyrektor ukraińskiej szkoły w Bartoszycach oraz dziewczęta z szóstej klasy, Ksenia Tacyn i Julia Kaliczyńska, odwiedziły i podarowały świąteczne paczki siedmiu seniorom, ukraińskim działaczom społecznym i pedagogom z Bartoszyc. Wszyscy, którzy przyłączyli się do akcji, podkreślają, że wartość akcji Mikołaj dla ludzi starszych, jest także w tym, że ona odbyła się w okresie przedświątecznym, kiedy wszystko skierowane jest ku najmłodszych. A jeszcze jednym zadaniem inicjatywy było nauczanie dzieci z punktów nauczania języka ukraińskiego, realnego wolontariatu.

MSWiA przekazało ZUwP na realizację akcji pieniądze, dzięki którym można było przegotować 150 podarunków. Niektóre koła, między innymi w Koszalinie czy Przemyślu, dołożyły swoje pieniądze, dlatego udało się obdarować znacznie więcej osób, niż przewidywał projekt.
(-)
Polscy pogranicznicy z Medyki zatrzymali ponad 150. obywateli Ukrainy i Mołdawii z fałszywymi dokumentami do pracy. To największa taka grupa, którą wykryto na Podkarpaciu w ciągu ostatnich kilku lat – informuje Służba Graniczna. Grupa Ukraińców i Mołdawian zgłosiła się do przekroczenia przejścia w weekend 5-7 lutego 2021 roku na przejściu granicznym w Medyce. Obcokrajowcy przekroczyli granicę na podstawie paszportów biometrycznych. Jednak obywatele tych krajów, jeśli wjeżdżają do Polski w celu pracy, powinni dodatkowo przekazać dokumenty, w których wskazano warunki i miejsce zatrudnienia. W tym przypadku do rąk pograniczników trafiły fałszywe poświadczenia o zatrudnieniu. Wśród „pracodawców” dominowały firmy z województw północnych i okolic Łodzi. Zgodnie z dokumentami obcokrajowcy powinni pracować jako personel hotelowy, pracownicy składów i introligatorzy. Obcokrajowcy przyznali się, że wykorzystali fałszywe dokumenty do przekroczenia granicy UE. Za podrobione zaproszenia zapłacili 150-200 euro. Część z nich planowała pozostać w pracy w Polsce, inni planowali jechać dalej, do Europy Zachodniej. Obcokrajowcy dobrowolnie zgodzili się poddać karze pozbawienia wolności na 6 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata. Pogranicznicy wydali decyzję o odmowie wjazdu i odesłali obcokrajowców na Ukrainę. O zakazie wjazdu do strefy Schengen zdecyduje sąd.
(-)
Ukraina negocjuje z Polską otrzymanie szczepionek przeciw koronawirusowi – poinformował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Wcześniej ukraińskie władze informowały o tym, że chciałyby, aby nasz kraj pośredniczył w dostawie szczepionek nad Dniepr. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
Prezydent Ukrainy przekazał informacje o stanie zakupów szczepionek na specjalnie zwołanym przez siebie forum dotyczącym walki z koronawirusem. Występująca on-line na forum przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapewniała, że prosiła kraje UE o przekazanie Ukrainie części swoich szczepionek przeciwko Covid-19.

Ukraina solidaryzuje się z Białorusinami dążącymi do budowania swojej ojczyzny demokratycznej i odrębnej od Rosji – oświadczył szef ukraińskiego MSZ z okazji Dnia Solidarności z Białorusią. Dzień ten został zainicjowany przez liderkę białoruskiej opozycji Światłanę Cichanouską.
(-)
Nasz blok informacyjny został wyczerpany więc dziękuję wam za uwagę i zapraszam do radioodbiorników wieczorem. Życzę przyjemnego dnia.

08.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was, drodzy słuchacze, w poniedziałek, 8 lutego na falach radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj będzie trochę inaczej – wyjątkowo chcę, żebyście usłyszycie oburzającą historię, ale nie dla sensacji, a ku przestrodze. Posłuchajcie uważnie i uwierzcie, że to się zdarzyło naprawdę.

(-)

Ta historia może się zdarzyć każdemu, kto podróżuje na Ukrainę albo z Ukrainy przyjeżdża do Polski. W piątek do Olsztyna przyjechała docent Olga Iwaseczko, wykładowczyni w Katedrze Politologii i Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie Państwowym Lwowska Politechnika. Przez dwa miesiące będzie na stażu na UWM w ramach Nagrody Wyhowskiego. Tematem badań pani Olgi jest „Migracja zarobkowa Ukraińców w Polsce – wyzwania i sposoby ich uregulowania”.

– i chyba nie bez powodu wybrałam ten temat, bo takie negatywne doświadczenie otrzymałam już podczas podróży. Przekroczyliśmy granicę autobusem. Po drodze, gdy już ruszaliśmy na Krakowiec, kierowca autobusu informuje nas, że „Po przekroczeniu granicy będziecie musieli przesiąść się do innego autobusu”. Na pytanie „dlaczego?” odpowiedział, że w Polsce zostały wprowadzone jakieś przepisy, na mocy których on może wieźć ograniczoną liczbę pasażerów. Bardzo długo czekaliśmy, to była chyba dwunasta godzina w nocy, gdy przekroczyliśmy polską granicę, kierowca odjechał niewiele kilometrów i jest tam taki hotel „Korczowa” niedaleko od granicy. Powiedział: „Teraz wszyscy wychodzimy z autobusu, zabieramy swój bagaż i wychodzimy”. Ale takim ładnym, spokojnym tonem powiedział to do mikrofonu i wszyscy (dlatego, że to blisko północy, ludzie już trochę spali, niewiele rozumieli) wszyscy pozabierali spokojnie swoje bagaże, więc i ja wyszłam razem ze wszystkimi. On mówi: „Tu jest hotel, możecie zjeść kolację, posiedzieć na kanapach, pogrzać się, kto potrzebuje – podładować telefon i czekajcie na kierowcę. Prawda, dał dwóm chłopakom numer telefonu kierowcy tego innego autobusu, szarego, takiego samego typu, jakim jechaliśmy. I widzę: pierwsza godzina – autobusu nie ma. Pół do drugiej; mówię do tego chłopaka, któremu dal telefon do kierowcy: „Może niech pan zadzwoni?; chłopak zadzwonił i ten mówi, że będą za pół godziny, 40 minut maksimum, bo przeładowują jakiś bagaż. No, nie mało, nie dużo, ale było chyba już wpół do trzeciej, gdy przyjechał ten autobus i co najważniejsze – ludzie rzucili się do tego autobusu, a on mówi – „Stop! Nie wszyscy!”, przyszedł jeszcze inny kierowca, wziął do siebie do autobusu też trzynaście osób i wśród nich ja też byłam. Gdy brał ode mnie bagaż, to jeszcze raz zapytałam go, „Czy jedziecie do Olsztyna”? Jeden z nich powiedział: „A co, jest takie miasto”? Mówię: „Pan żartuje, czy co”?, a ten, który ładował bagaż; mówię do niego: „Proszę mi powiedzieć, czy naprawdę jedziecie do Olsztyna, czy mam wsiadać do tego autobusu”? – „Tak, jedziemy!”, więc wsiedliśmy do tego autobusu, trochę spałam, gdy się obudziłam koło wpół do siódmej, zapytałam, kiedy będziemy w Olsztynie, na co otrzymałam odpowiedź: „Dzisiaj albo jutro”. Jeszcze tak ze trzy razy pytałam w ciągu podróży, ale wyraźnej odpowiedzi od nich nie otrzymałam. Czym się to zakończyło? Zakończyło się tym, że przyjechaliśmy do Ostródy, ale chyba kierowcy nie orientowali się, bo widziałam, że już w Ostródzie jeden z kierowców wyszedł i zapytał chyba gdzie jest dworzec. Przejechaliśmy chyba z 50 metrów i zobaczyłam dworzec „Ostróda”. W tamtym momencie już pisałam z Romanem Kordońskim (też bardzo mu dziękuję za to, że mi pomógł dostać się do Olsztyna), mówi: „Zapytaj, czy oni jadą do Olsztyna, czy wysadzą cię w Ostródzie”? a ja z pewnością odpisuje mu, że pojedziemy na Olsztyn, bo to już mniej więcej znane są mi miejsca, a wiem, że Olsztyn – to jeszcze kawałek, bo samochodem jechaliśmy około godziny. I na stacji kierowcy przez mikrofon mówią: „Kto do Ostródy – wysiada i kto nie do Ostródy, a do Olsztyna – też wysiada!”. Mówię do nich ; „Żartujecie? Ja muszę do Olsztyna, taki brałam bilet, jest tam napisane Lwów-Olsztyn, to jest końcowy przystanek”. A kierowca mi odpowiada, że powinnam to była uzgodnić z dyspozytorem, „Dyspozytor miał pani powiedzieć, że my do Olsztyna nie jedziemy”.

– A skąd pani miała o tym wiedzieć?

– Nie wiem. Nie mam pojęcia! Tu jest taki trójkąt: kierowcy-dyspozytor-przewoźnik. Ale wyszła taka sytuacja, że kierowcy chyba zrozumieli, że coś będzie nie tak, bo powiedziałam, że chyba jednak trzeba będzie napisać skargę. Wychodząc z autobusu w takich nie bardzo przyjemnych słowach to powiedziałam, na co jeden z pasażerów powiedział, że to cały czas tak się dzieje, że zawsze są jakieś perypetie podczas przewozu osób. Co było dalej? Kierowcy powiedzieli mi, że mogę z Ostródy dostać się do Olsztyna pociągiem pospiesznym. Weszłam do pomieszczenia, ale zobaczyłam, że jest godzinna przerwa techniczna. Oni weszli za mną i chcieli mi zrekompensować moje „niedowiezienie” 20 złotymi. Powiedziałam im: „Szanowni kierowcy, nie w pieniądzach sprawa, a sprawa jest w ludzkim traktowaniu”. Oczywiście, że byłoby dziwnie, gdyby ktoś z innego kraju wysadził Ukraińców w nocy na stacji benzynowej czekać w chłodzie, potem nie dowieźć do miejsca przeznaczenia, a tu – sami Ukraińcy traktują swoich.

– To była jawna zniewaga.

– Tak, jawna zniewaga. Z pewnością kierowcy orientują się, że główna część tych, kto przekracza granicę i jedzie do Polski, to są właśnie migranci zarobkowi i jeśli prześledzimy strukturę migracji zarobkowej, a zwłaszcza – gdzie są zatrudnieni Ukraińcy, to przeważnie są to prace budowlane.

– I opieka nad osobami starszymi.

– I opieka nad osobami starszymi, tak. Albo zbiór owoców, prace sezonowe. I pewnie myślą, że do takiej kategorii społeczeństwa można odnosić się w taki sposób.

– Widać, że jeszcze bardzo dużo muszą się uczyć.

– Tak, muszą uczyć się kultury ludzkiej, odpowiedzialności przede wszystkim. Czyli: skoro wiesz, że nie dowieziesz człowieka do miejsca przeznaczenia, to się takiej pracy nie podejmuj.

(-)

Doprawdy, trudno uwierzyć, że coś takiego mogło się wydarzyć, ale niestety, taka jest prawda. Bardzo przykra i oburzająca. Trudno jest wymagać szacunku ze strony innych, skoro swoi, współobywatele lekceważą drugiego człowieka. Ta sprawa nie skończy się tylko na tym, będzie skarga. Gdy dowiem się czegoś nowego, oczywiście opowiem także wam. Tym czasem pora się pożegnać była z wami Jarosława Chrunik, a moją rozmówczynią była docent Olga Iwaseczko, z Uniwersytetu Państwowego Lwowska Politechnika. Miejcie na uwadze jej przygodę, gdy wybierzecie się na Ukrainę albo będziecie wracać do domu z ukraińskim przewoźnikiem. Miłego dnia, drodzy słuchacze! Chrystus się narodził! Chwalmy Go! (jch/bsc)

07.02.2021 – godz. 20.30 (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was, drodzy słuchacze, w czwartek, 4 lutego na falach Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dziś powołam się na to, co nie raz powtarzał obecny wicemarszałek Miron Sycz, a mianowicie – gdy w Polsce zaczynały się rozmowy o przystąpieniu kraju do Unii Europejskiej, my, jako region warmińsko-mazurski, już tak naprawdę byliśmy w Unii. Przez dziesięciolecia nauczyliśmy się żyć w różnorodności, nie bać się sąsiada, który jest trochę inny od nas. Nauczyliśmy się współpracować i tworzyć razem nowe życie. Tak bardzo więc dziwi nas sytuacja w Przemyślu. Dla nas jest ona niezrozumiała.

(-)

Przedwczoraj została rozbita tablica na kamienicy, w której w różnym czasie mieszkała Polka Wincenta Tarnawska, Żydówka Helena Teutsch i Ukrainka Ołena Kulczycka. To właśnie nazwisko Ukrainki tak bardzo nie spodobało się pewnym środowiskom, że postanowili rozbić tablicę. Dzisiaj rozmawiałam z przemyślanką, Kasią Komar-Macyńską, zapytałam ją, kim była Olena Kulczycka?

 

– Oj, chyba  trudno tak jednym słowem powiedzieć, kim była Ołena Kulczycka! To była malarka, artystka, graficzna, feministka na swój czas, działaczka społeczno-kulturalna, jedna ze współzałożycielek muzeum etnograficznego w Przemyślu „Strywihor” i można powiedzieć, że to była znamienita przemyślanka, bo przez dość długi okres swego życia, od zakończenia I wojny światowej w zasadzie do 1938, do początku II wojny światowej mieszkała w Przemyślu; była też nauczycielką w żeńskim instytucie.

 

Ołena Kulczycka mieszkała w kamienicy przy rynku wraz ze swoją siostrą, która też była artystką. Stanowiły zgrany duet. Czym zajmowała się Ołena Kulczycka w Przemyślu?

 

– Prowadziła taki salon kulturalny, w którym spotykała się ówczesna inteligencja ukraińska. To w ogóle była bardzo ciekawa osoba także ze strony wizualnej. Była bardzo niezależna, twórcza, co demonstrowała też w swoim ubiorze – ubierała się bardzo oryginalnie, sama projektowała swoje stroje, stosowała różne technologie drukowania na tkaninie; na swoich paltach, na spódnicach, sukniach. Tak że jak sądzę, wraz ze swoją siostrą, która była specjalistką w tkactwie, w kilimach, gdy szły ulicami Przemyśla, to wyobrażam sobie, że robiły show.

– Dlaczego więc ona przeszkadza teraz pewnym grupom w Przemyślu? Są jakieś ugrupowania w Przemyślu, które jej nie cierpią. Dlaczego?

– A to nie tak, że jej nie cierpią. To są ugrupowania, które nie cierpią żadnego elementu ukraińskiego w przestrzeni publicznej Przemyśla. I ona jest tu tylko pionkiem w tej grze tak naprawdę, to trochę jest tak, że jeśli wziąć pod uwagę naszą historię, a tak naprawdę – historię każdego człowieka: „Dajcie nam człowieka, a my znajdziemy na niego paragraf”. I na Ołenę Kulczycką, która była wybitna na ów czas i też musiała jakoś żyć w otaczających ją okolicznościach, też można coś znaleźć, a szczególnie jeśli wyrwie się ten fakt z kontekstu. W przypadku Ołeny była to funkcja, którą pełniła w Radzie Najwyższej USRR. Było to jeszcze niestety w okresie stalinowskim, a pełniła tę funkcję już po tym, jak przeprowadziła się do Lwowa, już po II wojnie światowej. Ukraińska inteligencja nominowała ją, można tak powiedzieć, do tej niezbyt zaszczytnej funkcji, ale ona zgodziła się, nawet chyba nie miała innego wyboru; została deputowana z ramienia kół inteligencji ukraińskiej – ona, jako zasłużona artystka wówczas radzieckiej Ukrainy, przyjęła tę funkcję, ale co ważne – nigdy nie była członkiem partii i nigdy nie propagowała komunizmu. Nie można nawet mówić o niej, że była komunistką, ona nigdy nie miała takich poglądów, o czym świadczy choćby jej stosunek do więźniów politycznych, dysydentów, którym starała się wszelako pomagać i finansowo, i wsparciem listownym. Dowody na to można znaleźć w Muzeum Kulczyckiej we Lwowie. To co pani mówię też wiem od dyrektorki tego muzeum, pani Kost’, która mi opowiadała o tym przez telefon jeszcze we wrześniu ubiegłego roku, gdy zaczynało się robić gorąco wokół tej tablicy w Przemyślu. Tak więc, jeśli chodzi o Kulczycka i o tablicę, to wydaje mi się, że tablica odrywa się od biografii Kulczyckiej i trzyma się tylko na tym jednym włosku – sprawa zniszczenia tablicy trzyma się na tym jednym włosku – gdzie można było znaleźć na nią paragraf, bo w Polsce została przyjęta ustawa o dekomunizacji i  jest w nim zapis o tym, że nie można propagować ideologii komunistycznej w Polsce, to wszelkie momenty kontrowersyjne wymagają opinii IPN-u, jeśli są jakieś wątpliwości wobec jakiejś osoby. I tu te środowiska kresowe starały się wpłynąć na prezydenta miasta Przemyśla, żeby zrobił coś, żeby tej tablicy nie odsłaniać, z tą Ukrainką. Bo to jest wspólna tablica z Polką Wincentą Tarnawską i Żydówką Heleną Teutsch, co do której nie było żadnych zastrzeżeń. Do Polki też, oczywiście, nie było żadnych zastrzeżeń. I cóż, poprosili prezydenta miasta, żeby w jakiś sposób wstrzymał montaż tej tablicy. Prezydent nie mógł tego zrobić, ponieważ wszystkie działania związane z legalnością zamontowania tej tablicy organizatorki już załatwiły. Czyli z prawnego punktu widzenia wszystko było absolutnie prawidłowe i jedyny sposób, do którego można było się uciec, tak trochę… tak dramatycznie, na zasadzie, że tonący brzytwy się chwyta, tak trochę panicznie chwycili się tej ustawy o IPN. Poprosili prezydenta, żeby wystosował zapytanie do IPN-u. ale gdyby to faktycznie miało iść w kierunku delegalizacji tablicy, to to nie prezydent powinien się z tym zwracać, a akurat wojewoda. W tym wypadku opinia IPN-u też nie wyglądała tak jak wyglądać powinna w procedurze formalnej. Po prostu było tam napisane, że te dwie kobiety, Polka i Żydówka są OK., Ukrainka nie jest OK. no i cóż, środowiska te chyba zobaczyły, że jeśli obiorą drogę prawną, to przegrają, bo nawet konserwator zabytków w Przemyślu powiedział, że opinia IPN-u w tym wypadku nie jest konieczna, to użyli argumentu siły i po prostu rozbili tę tablicę.

– Przykre jest to, że IPN tez nie popracował jak należy, nie popracował rzetelnie, bo wystarczyło zwrócić się do muzeum we Lwowie i tam by otrzymał wszystkie potrzebne informacje o Ołenie Kulczyckiej.

– Zdaje się, że się zwrócił i o trzymał. Myślę, że ten organ – i wszyscy byli pracownicy, znajomi historycy, z którymi rozmawiamy, mówią, że nie pracuje tak jak powinien.

(-)

– Czy są może jeszcze jakieś ślady Ołeny Kulczyckiej w Przemyślu oprócz tej kamienicy?

– Takich widocznych, istniejących – nie ma. Byłoby muzeum „Strywihor”, gdyby istniało, ale nie istnieje.

– Gdzie ono było?

– Na ulicy Kościuszki przy Narodnym Domu, obecnie jest tam Galeria Sztuki Współczesnej. W tym budynku znajdowały się bogate kolekcje ikon z całego tu regionu przemyskiego. Tu była bardzo mocna szkoła ikonopisania. A także było bardzo dużo haftów z tego regionu, jeszcze „przed-proswitiańskich”, bo wiemy, że gdy przyszła „Proswita” na te ziemie, to wszyscy zaczęli haftować tak jak to było w ich podręcznikach, katalogach. A wcześniej tu były całkiem inne pieśni i całkiem inne hafty. I właśnie Ołena Kulczycka zajmowała się zbieraniem tego folkloru. Gdy mieszkała w Przemyślu, jeździła po okolicznych wsiach i robiła zapisy graficzne tych strojów z danych wsi. I tez taką wielką kolekcję, taki katalog etnograficzny zrobiła i to wszystko było przechowywane w tym muzeum. W zapiskach o tym muzeum krewnych, którzy pracowali w tym muzeum, można znaleźć informację, że kustosz pewnego dnia (już po zakończeniu wojny, w 1945 roku) przyszedł do pracy i zobaczył, że tam w muzeum nie ma ani jednego eksponatu, są tylko gołe ściany i nawet księga inwentarzowa zniknęła. Po długich latach okazało się, że część tych eksponatów znajduje się w archiwach Muzeum Ziemi Przemyskiej. Wiemy to z kart eksponatów, ale nie z samych eksponatów. Nie ma takiej informacji bezpośredniej, że to jest z muzeum „Strywihor” i że w ogóle w Przemyślu istniało takie muzeum.

– A kto to zrobił?

– Nie wiemy!

– Do tej pory nie wiadomo kto spustoszył to muzeum?

– Nie. Myślę, że do tego już nie dojdziemy, ale sądzę, że to była nowa polska władza i jakiś aparat ówczesny. Tak jak Narodny Dom wtedy znacjonalizowano, tak samo i wszelkie organizacje przestawały istnieć, tak samo i działalność tego muzeum trzeba było ukrócić. I w ten sposób wstrzymano, a żeby zniszczyć jakieś eksponaty ważne, które maja dużą wartość historyczna i artystyczną, to myślę, że tego nie zrobili, więc zakopano je gdzieś w archiwach. Domyślam się, że plansze oświatowe, które robiła Kulczycka, wycinała fragmenty haftów i na takich dużych kartach papiery je przyklejała, to one na pewno się nie uchowały. Ale nawet żeby dotrzeć do tego muzeum, to już robiliśmy kilka prób i do tej pory nam się nie udało, tak że dotrzeć do tych archiwów, zobaczyć co tam jest – nie sądzę.

(-)

To ciekawe, jak często losy historii, losy pamiątek po minionych pokoleniach zależą od dobrej woli lub jej braku konkretnych ludzi. Jeśli macie stare kalendarze, jeszcze UTSK, to przejrzyjcie je – znajdziecie tam też ilustracje Ołeny Kulczyckiej. Niech wrócą też miłe wspomnienia, a ja muszę się już z wami pożegnać. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się w niedziele o godz. 20.30. Chrystus się narodził! Chwalmy Go! (jch/ad)

06.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Wczoraj szef polskiego rządu ogłosił odmrożenie kolejnych gałęzi gospodarki. „Kolęda z Krakowa do Lwowa”. Koncert online o takiej nazwie zorganizował krakowski ośrodek ZUwP. Wydarzenie odbędzie się na zakończenie Świąt Bożego Narodzenia kościoła wschodniego. Na Ukrainie zanotowano około 600 powtórnych zakażeń koronawirusem. Szef ukraińskiego resortu spraw wewnętrznych poinformował o zaostrzeniu sytuacji na linii frontu w Donbasie. Na antenie ostatnie ukraińskie wiadomości tego tygodnia informacyjnego. Dzisiaj jest sobota 6 lutego. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Stopniowe odwoływanie obostrzeń powiązanych z bezpieczeństwem epidemicznym, to małe kroki do powrotu do normalnego życia – mówi premier Mateusz Morawiecki. Wczoraj szef polskiego rządu poinformował o powrocie do pracy kolejnych gałęzi gospodarki. Zgodnie z decyzją polskiego rządu, 12 lutego otwarte zostaną teatry, kina i hotele.
Jeśli będziemy przestrzegać dyscypliny i dwutygodniowego rytmu stopniowego otwierania gospodarki, to jestem przekonany, że dalsze otwieranie gałęzi gospodarki będzie miało miejsce niebawem. Wszyscy chcemy tego samego, żeby życie powróciło do normalnego toku, ale powinniśmy jeszcze te kilka, kilkanaście tygodni wytrzymać ograniczenia – powiedział premier Polski. Na powrót do pracy czekają restauracje i kluby fitness. Przypominamy, że od poniedziałku 1 lutego w Polsce działają muzea i galerie sztuki.
(-)
„Kolęda z Krakowa do Lwowa”. Koncert online o takiej nazwie zorganizował krakowski ośrodek ZUwP. Wydarzenie odbędzie się na zakończenie Świąt Bożego Narodzenia kościoła wschodniego.
„Chcemy, żeby dźwięczna kolęda rozbrzmiała z Krakowa, przez Przemyśl, aż do Lwowa i do każdego ukraińskiego domu na cały świecie” – piszą na profilu na FB organizatorzy. Dla was zaśpiewają: Chór Parafii Podwyższenia Krzyża Pańskiego w Krakowie; twórcza grupa artystów w Krakowie Creative Group M; grupa wokalna z Przemyśla Krajka; unikatowa Pikkardyjska Tercja; i zasłużona artystka Ukrainy Okasana Mucha. Choć żyjemy w różnych krajach, to wszystkich nas łączy Ukraina, więc niech ta wspólna kolęda ogrzewa wasze serca i dusze – czytamy na stronie wydarzenia. Koncert odbędzie się jutro o 18:00 na kanale ZUwP Kraków na YT. Odnośnika do koncertu szukajcie również na stronie na FB w wydarzeniu „Kolęda z Krakowa aż do Lwowa”
(-)
Na Ukrainie zanotowano około 600 powtórnych zakażeń koronawirusem. Takie dane przekazało ukraińskie ministerstwo zdrowia. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko.

[korespondencja w języku polskim]

Szef ukraińskiego resortu spraw wewnętrznych poinformował o zaostrzeniu sytuacji na linii frontu w Donbasie. Dochodzić ma tam do intensywniejszego niż dotychczas łamania zawieszenia broni przez prorosyjskie oddziały.

(-)
Były to ostatnie ukraińskie informacje w tym tygodniu, więc dziękuję za uwagę i żegnam się z wami. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Usłyszymy się po weekendzie. Niech będzie on pełen radości i ciepła bliskich ludzi. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

05.02.2021 –  godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Liceum z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim zdobył tytuł „Brązowej szkoły 2021” pozostawiając sto szkół z naszego regionu w tyle. Z takich wyników cieszą się i dumni są ze swojej szkoły i uczniowie, i nauczyciele, i oczywiście administracja liceum. Jak osiągnięto cel i jak radzą sobie w procesie nauki w warunkach pandemii, opowiedziała mi Maria Olga Sycz – dyrektor Zespołu Szkół z ukraińskim językiem nauczania. Po rozmowie o nauce, koniecznie zajmiemy się pracą, czyli samą nauką. Tradycyjnej lekcji języka ukraińskiego słuchajcie w drugiej części programu. W programie „Od A do Z” z wami jest Hanna Wasilewska. Witam i zapraszam.
(-)
Honorowy tytuł „brązowej szkoły” otrzymało ukraińskie liceum w Górowie Iławeckim w rankingu szkół województwa warmińsko-mazurskiego. Do przygotowania zestawienia wykorzystano dane zewnętrznych źródeł oceniających szkoły. Licea ogólnokształcące oceniane były na podstawie trzech kryteriów. To sukcesy szkoły w olimpiadach i wyniki maturalne – wyjaśnia Maria Olga Sycz – dyrektor Zespołu Szkół z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim, szczerze ciesząc się z sukcesów szkoły:
-Przede wszystkim chcę pani pogratulować tego cudownego wyniku i tytułu Brązowej Szkoły na Warmii i Mazurach. To bardzo wysokie, honorowe miejsce. I bardzo duże osiągnięcie, więc ja serdecznie panią witam i myślę, że włożyła w to pani wiele wysiłku. Proszę powiedzieć, jak osiągnęliście takie efekty.
-No ja też bardzo cieszę się z tego wyniku i efektu pracy moich, przede wszystkim, nauczycieli, tak, i uczniów, to oczywiście na pewno też dlatego, że w czasie, kiedy przygotowywaliśmy uczniów w zeszłym roku do matur, także przeszliśmy na naukę zdalną i bardzo szybko, jako jedna z pierwszych szkół i to przyniosło takie skutki kiedy ocenia się właśnie szkoły; przede wszystkim wyniki z matury, z przedmiotów dodatkowych i obowiązkowych, i także wyniki z olimpiad i konkursów są brane pod uwagę. 45% z dodatkowych przedmiotów z matur, z obowiązkowych 30% a z olimpiad 25%. No i wielka praca naszych nauczycieli, i uczniów, i rodziców.
-Rozumiem, że to zewnętrzna statystyka. Sprawdzane jest to zawsze przez zewnętrzne komisje.
-Jest kapituła, której przedstawiciele są z uczelni wyższych. Komisja także w składzie dyrektorów naszych okręgowych komisji egzaminacyjnych, a przewodniczącą tej kapituły była w tym roku pani profesor Barbara Marcinkowska – rektor Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej z Warszawy. Więc to jest takie dostojne grono, które ocenia wszystkie licea i szkoły średnie w całej Polsce.
-Proszę powiedzieć, dzięki czemu trafiliście na taką wysoką półkę, z jakich przedmiotów macie wysokie wyniki maturalne?
-Dobrze u nas zdają z języka polskiego, języków obcych, ale także z innych przedmiotów i tu i matematyka, i ścisłe przedmioty i uczniowie, którzy brali udział w olimpiadach, to też się liczy; bardzo cieszy też, że dobrze zdają język polski, przy czym są uczniowie z Ukrainy, którzy niedługo uczą się w naszej szkole i też osiągają dobre wyniki, lepsze niż uczniowie z Polski.
-Może dlatego, że jadą z założeniem uczenia się.

-To są uczniowie i ambitni, i także mają jakiś swój cel i chcą pójść na uczelnie dobre, realizować swoje plany, tak, że my im w tym tylko pomagamy.

-Uczniowie-zuchy, starają się, ale to też doświadczenie nauczycieli.

-Oczywiście, że to jest i doświadczenie nauczycieli. Większość moich nauczycieli, to nauczyciele dyplomowani, mają swoją osiągnięcia, ale też uważam, że takie podejście swojej pracy i uczniów. Nauczyciele nie patrzą na to, że skończyli lekcje i idą do domu. Zawsze kiedy uczeń chce, żeby mu w czymś pomóc, są gotowi i otwarci i bardzo dużo pracują także po lekcjach na zajęciach dodatkowych, ale także sami poświęcają swój wolny czas i ja o tym wiem doskonale, że pracują więcej niż się od nich wymaga.

-To jest bardzo efektywne i my zobaczyliśmy te rezultaty, ja jeszcze raz gratuluję. Trochę smutniej wygląda to życie pozaszkolne, bo maturzyści pozbawieni są studniówki w tym roku. Proszę powiedzieć, jak dzieci to przyjęły i co jest planowane?
-Oczywiście ten kalendarz, który zawsze planujemy we wrześniu, w tym roku jest realizowany trochę inaczej, chociaż my też, nauczyciele przeszli z realizacją, bo nie tylko chodzi o dydaktykę, w naszej szkole jest wiele wydarzeń powiązanych ze świętami religijnymi, patriotycznymi, akademiami różnego rodzaju; przeszliśmy na taki system także online, wiele dzieje się w internecie; i także z uczniami przygotowujemy takie święta tu; na wniosek właśnie uczniów i kierowników klas, studniówkę planujemy jako bal absolwentów dla naszych licealistów i to przenieśliśmy na maj, w maju miałoby się to odbyć i liczymy, że wtedy będzie taka możliwość, szkoła będzie normalnie pracować i to się odbędzie. Czy w maju czy możliwe w czerwcu, zobaczymy.
-Bal absolwentów, czyli nie 100 dni do matury. Inny format to będzie mieć, natomiast może łatwiej będzie, spokojniej, bawić się absolwentom na tym balu, bo będą już zdane egzaminy maturalne tegoroczne, które mają być w kwietniu.

-No tak i będą się cieszyć wynikami swoich matur, także tak myślę, będzie w troszkę innej atmosferze.
Często w języku ukraińskim trafiają się słowa z rosyjskiego Niektórzy mówią, że to rusycyzmy i unikają takiej leksyki, a inni uważają te słowa za atrakcyjne. [warianty słów po ukraińsku i rosyjsku]. Jak prawidłowo, dowiecie się dzisiaj na lekcji.
[lekcja języka ukraińskiego]
No i to wszystko na dzisiaj. W programie „Od A do Z” była z wami Hanna Wasilewska. Dbajcie o starszych, uważajcie na siebie. Do usłyszenia na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/apod)

05.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Tytuł „Brązowej szkoły 2021” zdobyło Liceum z Ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim pozostawiając sto szkół z naszego regionu w tyle. Na Ukrainie, w mieście Zaporożu doszło do pożaru w szpitalu. Zginęły 3 pacjentki i młoda lekarka. Stany Zjednoczone popierają zablokowanie prorosyjskich kanałów telewizyjnych na Ukrainie. O tym będzie dzisiaj. W kalendarzu piątek 5 lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Tytuł „Brązowej szkoły 2021” zdobyło Liceum z Ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim pozostawiając sto szkół z naszego regionu w tyle. Do przygotowania zestawienia wykorzystano dane zewnętrznych źródeł oceniających szkoły. Licea ogólnokształcące oceniane były na podstawie trzech kryteriów. To sukcesy szkoły w olimpiadach i wyniki maturalne – wyjaśnia Maria Olga Sycz – dyrektor Zespołu Szkół z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim:
Cieszę się bardzo z tego wyniku i efektu pracy moich, przede wszystkim, nauczycieli, tak, i uczniów, to oczywiście na pewno też dlatego, że w czasie, kiedy przygotowywaliśmy uczniów w zeszłym roku do matur, także przeszliśmy na naukę zdalną i bardzo szybko, jako jedna z pierwszych szkół i to przyniosło takie skutki kiedy ocenia się właśnie szkoły; przede wszystkim wyniki z matury, z przedmiotów dodatkowych i obowiązkowych, i także wyniki z olimpiad i konkursów są brane pod uwagę. 45% z dodatkowych przedmiotów z matur, z obowiązkowych 30% a z olimpiad 25%. No i wielka praca naszych nauczycieli, i uczniów, i rodziców.
Źródłem danych były protokoły głównych komitetów olimpiad, listy okręgowych komisji egzaminacyjnych z wynikami matur z obowiązkowych i dodatkowych przedmiotów, a także dane informacyjnego systemy oświatowego. Na listach były tylko te szkoły, które miały najlepszą pozycję. Taką wysoką pozycję szkoła zawdzięcza nauczycielom, którzy poświęcają często swój prywatny czas:

Większość moich nauczycieli, to nauczyciele dyplomowani, mają swoją osiągnięcia, ale też uważam, że takie podejście swojej pracy i uczniów. Nauczyciele nie patrzą na to, że skończyli lekcje i idą do domu. Zawsze kiedy uczeń chce, żeby mu w czymś pomóc, są gotowi i otwarci i bardzo dużo pracują także po lekcjach na zajęciach dodatkowych, ale także sami poświęcają swój wolny czas i ja o tym wiem doskonale, że pracują więcej niż się od nich wymaga.
W wywiadzie pani Olga Sycz podzieliła się także planami na koniec roku dla absolwentów. Czy będzie w tym roku studniówka – słuchajcie w programie „Od A do Z”
(-)
Cztery osoby zginęły w wyniku pożaru w szpitalu w Zaporożu na Ukrainie. Ogień rozprzestrzenił się na oddziale intensywnej terapii dla zakażonych koronawirusem.
(-)
Wieczorem 3 lutego w obwodowym szpitalu zakaźnym w Zaporożu na oddziale reanimacyjnym doszło do pożaru.  Według wstępnych danych doszło do tego z powodu wybuchu sprzętu medycznego. Zginęły trzy pacjentki i lekarka. Kobiety miały 91, 76 i 64 lata, lekarka 26.
(-)
Stany Zjednoczone popierają zablokowanie prorosyjskich kanałów telewizyjnych na Ukrainie. Odpowiednie oświadczenie wydała amerykańska ambasada w Kijowie. Wczoraj prezydent Wołodymyr Zełenski zatwierdził sankcje wobec stacji telewizyjnych, które rozpowszechniały rosyjską propagandę. Sankcje objęły też właściciela kanałów telewizyjnych – jednego z ukraińskich prorosyjskich polityków. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

[korespondencja w języku polskim]
Nasz program dobiega końca, ale nie żegnam się z wami. Usłyszymy się wieczorem, a póki co życzę wam ładnego dnia. (dw/ad)

04.02.2021 – godz.18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was, drodzy słuchacze, w czwartek, 4 lutego na falach Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dziś powołam się na to, co nie raz powtarzał obecny wicemarszałek Miron Sycz, a mianowicie – gdy w Polsce zaczynały się rozmowy o przystąpieniu kraju do Unii Europejskiej, my, jako region warmińsko-mazurski, już tak naprawdę byliśmy w Unii. Przez dziesięciolecia nauczyliśmy się żyć w różnorodności, nie bać się sąsiada, który jest trochę inny od nas. Nauczyliśmy się współpracować i tworzyć razem nowe życie. Tak bardzo więc dziwi nas sytuacja w Przemyślu. Dla nas jest ona niezrozumiała.

(-)

Przedwczoraj została rozbita tablica na kamienicy, w której w różnym czasie mieszkała Polka Wincenta Tarnawska, Żydówka Helena Teutsch i Ukrainka Ołena Kulczycka. To właśnie nazwisko Ukrainki tak bardzo nie spodobało się pewnym środowiskom, że postanowili rozbić tablicę. Dzisiaj rozmawiałam z przemyślanką, Kasią Komar-Macyńską, zapytałam ją, kim była Olena Kulczycka?
– Oj, chyba trudno tak jednym słowem powiedzieć, kim była Ołena Kulczycka! To była malarka, artystka, graficzna, feministka na swój czas, działaczka społeczno-kulturalna, jedna ze współzałożycielek muzeum etnograficznego w Przemyślu „Strywihor” i można powiedzieć, że to była znamienita przemyślanka, bo przez dość długi okres swego życia, od zakończenia I wojny światowej w zasadzie do 1938, do początku II wojny światowej mieszkała w Przemyślu; była też nauczycielką w żeńskim instytucie.
Ołena Kulczycka mieszkała w kamienicy przy rynku wraz ze swoją siostrą, która też była artystką. Stanowiły zgrany duet. Czym zajmowała się Ołena Kulczycka w Przemyślu?
– Prowadziła taki salon kulturalny, w którym spotykała się ówczesna inteligencja ukraińska. To w ogóle była bardzo ciekawa osoba także ze strony wizualnej. Była bardzo niezależna, twórcza, co demonstrowała też w swoim ubiorze – ubierała się bardzo oryginalnie, sama projektowała swoje stroje, stosowała różne technologie drukowania na tkaninie; na swoich paltach, na spódnicach, sukniach. Tak że jak sądzę, wraz ze swoją siostrą, która była specjalistką w tkactwie, w kilimach, gdy szły ulicami Przemyśla, to wyobrażam sobie, że robiły show.

– Dlaczego więc ona przeszkadza teraz pewnym grupom w Przemyślu? Są jakieś ugrupowania w Przemyślu, które jej nie cierpią. Dlaczego?

– A to nie tak, że jej nie cierpią. To są ugrupowania, które nie cierpią żadnego elementu ukraińskiego w przestrzeni publicznej Przemyśla. I ona jest tu tylko pionkiem w tej grze tak naprawdę, to trochę jest tak, że jeśli wziąć pod uwagę naszą historię, a tak naprawdę – historię każdego człowieka: „Dajcie nam człowieka, a my znajdziemy na niego paragraf”. I na Ołenę Kulczycką, która była wybitna na ów czas i też musiała jakoś żyć w otaczających ją okolicznościach, też można coś znaleźć, a szczególnie jeśli wyrwie się ten fakt z kontekstu. W przypadku Ołeny była to funkcja, którą pełniła w Radzie Najwyższej USRR. Było to jeszcze niestety w okresie stalinowskim, a pełniła tę funkcję już po tym, jak przeprowadziła się do Lwowa, już po II wojnie światowej. Ukraińska inteligencja nominowała ją, można tak powiedzieć, do tej niezbyt zaszczytnej funkcji, ale ona zgodziła się, nawet chyba nie miała innego wyboru; została deputowana z ramienia kół inteligencji ukraińskiej – ona, jako zasłużona artystka wówczas radzieckiej Ukrainy, przyjęła tę funkcję, ale co ważne – nigdy nie była członkiem partii i nigdy nie propagowała komunizmu. Nie można nawet mówić o niej, że była komunistką, ona nigdy nie miała takich poglądów, o czym świadczy choćby jej stosunek do więźniów politycznych, dysydentów, którym starała się wszelako pomagać i finansowo, i wsparciem listownym. Dowody na to można znaleźć w Muzeum Kulczyckiej we Lwowie. To co pani mówię też wiem od dyrektorki tego muzeum, pani Kost’, która mi opowiadała o tym przez telefon jeszcze we wrześniu ubiegłego roku, gdy zaczynało się robić gorąco wokół tej tablicy w Przemyślu. Tak więc, jeśli chodzi o Kulczycka i o tablicę, to wydaje mi się, że tablica odrywa się od biografii Kulczyckiej i trzyma się tylko na tym jednym włosku – sprawa zniszczenia tablicy trzyma się na tym jednym włosku – gdzie można było znaleźć na nią paragraf, bo w Polsce została przyjęta ustawa o dekomunizacji i jest w nim zapis o tym, że nie można propagować ideologii komunistycznej w Polsce, to wszelkie momenty kontrowersyjne wymagają opinii IPN-u, jeśli są jakieś wątpliwości wobec jakiejś osoby. I tu te środowiska kresowe starały się wpłynąć na prezydenta miasta Przemyśla, żeby zrobił coś, żeby tej tablicy nie odsłaniać, z tą Ukrainką. Bo to jest wspólna tablica z Polką Wincentą Tarnawską i Żydówką Heleną Teutsch, co do której nie było żadnych zastrzeżeń. Do Polki też, oczywiście, nie było żadnych zastrzeżeń. I cóż, poprosili prezydenta miasta, żeby w jakiś sposób wstrzymał montaż tej tablicy. Prezydent nie mógł tego zrobić, ponieważ wszystkie działania związane z legalnością zamontowania tej tablicy organizatorki już załatwiły. Czyli z prawnego punktu widzenia wszystko było absolutnie prawidłowe i jedyny sposób, do którego można było się uciec, tak trochę… tak dramatycznie, na zasadzie, że tonący brzytwy się chwyta, tak trochę panicznie chwycili się tej ustawy o IPN. Poprosili prezydenta, żeby wystosował zapytanie do IPN-u. ale gdyby to faktycznie miało iść w kierunku delegalizacji tablicy, to to nie prezydent powinien się z tym zwracać, a akurat wojewoda. W tym wypadku opinia IPN-u też nie wyglądała tak jak wyglądać powinna w procedurze formalnej. Po prostu było tam napisane, że te dwie kobiety, Polka i Żydówka są OK., Ukrainka nie jest OK. no i cóż, środowiska te chyba zobaczyły, że jeśli obiorą drogę prawną, to przegrają, bo nawet konserwator zabytków w Przemyślu powiedział, że opinia IPN-u w tym wypadku nie jest konieczna, to użyli argumentu siły i po prostu rozbili tę tablicę.

– Przykre jest to, że IPN tez nie popracował jak należy, nie popracował rzetelnie, bo wystarczyło zwrócić się do muzeum we Lwowie i tam by otrzymał wszystkie potrzebne informacje o Ołenie Kulczyckiej.

– Zdaje się, że się zwrócił i o trzymał. Myślę, że ten organ – i wszyscy byli pracownicy, znajomi historycy, z którymi rozmawiamy, mówią, że nie pracuje tak jak powinien.
– Czy są może jeszcze jakieś ślady Ołeny Kulczyckiej w Przemyślu oprócz tej kamienicy?

– Takich widocznych, istniejących – nie ma. Byłoby muzeum „Strywihor”, gdyby istniało, ale nie istnieje.

– Gdzie ono było?

– Na ulicy Kościuszki przy Narodnym Domu, obecnie jest tam Galeria Sztuki Współczesnej. W tym budynku znajdowały się bogate kolekcje ikon z całego tu regionu przemyskiego. Tu była bardzo mocna szkoła ikonopisania. A także było bardzo dużo haftów z tego regionu, jeszcze „przed-proswitiańskich”, bo wiemy, że gdy przyszła „Proswita” na te ziemie, to wszyscy zaczęli haftować tak jak to było w ich podręcznikach, katalogach. A wcześniej tu były całkiem inne pieśni i całkiem inne hafty. I właśnie Ołena Kulczycka zajmowała się zbieraniem tego folkloru. Gdy mieszkała w Przemyślu, jeździła po okolicznych wsiach i robiła zapisy graficzne tych strojów z danych wsi. I tez taką wielką kolekcję, taki katalog etnograficzny zrobiła i to wszystko było przechowywane w tym muzeum. W zapiskach o tym muzeum krewnych, którzy pracowali w tym muzeum, można znaleźć informację, że kustosz pewnego dnia (już po zakończeniu wojny, w 1945 roku) przyszedł do pracy i zobaczył, że tam w muzeum nie ma ani jednego eksponatu, są tylko gołe ściany i nawet księga inwentarzowa zniknęła. Po długich latach okazało się, że część tych eksponatów znajduje się w archiwach Muzeum Ziemi Przemyskiej. Wiemy to z kart eksponatów, ale nie z samych eksponatów. Nie ma takiej informacji bezpośredniej, że to jest z muzeum „Strywihor” i że w ogóle w Przemyślu istniało takie muzeum.

– A kto to zrobił?

– Nie wiemy!

– Do tej pory nie wiadomo kto spustoszył to muzeum?

– Nie. Myślę, że do tego już nie dojdziemy, ale sądzę, że to była nowa polska władza i jakiś aparat ówczesny. Tak jak Narodny Dom wtedy znacjonalizowano, tak samo i wszelkie organizacje przestawały istnieć, tak samo i działalność tego muzeum trzeba było ukrócić. I w ten sposób wstrzymano, a żeby zniszczyć jakieś eksponaty ważne, które maja dużą wartość historyczna i artystyczną, to myślę, że tego nie zrobili, więc zakopano je gdzieś w archiwach. Domyślam się, że plansze oświatowe, które robiła Kulczycka, wycinała fragmenty haftów i na takich dużych kartach papiery je przyklejała, to one na pewno się nie uchowały. Ale nawet żeby dotrzeć do tego muzeum, to już robiliśmy kilka prób i do tej pory nam się nie udało, tak że dotrzeć do tych archiwów, zobaczyć co tam jest – nie sądzę.

(-)

To ciekawe, jak często losy historii, losy pamiątek po minionych pokoleniach zależą od dobrej woli lub jej braku konkretnych ludzi. Jeśli macie stare kalendarze, jeszcze UTSK, to przejrzyjcie je – znajdziecie tam też ilustracje Ołeny Kulczyckiej. Niech wrócą też miłe wspomnienia, a ja muszę się już z wami pożegnać. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się w niedziele o godz. 20.30. Chrystus się narodził! Chwalmy Go! (jch/bsc)

04.02.2021 – godz.10.50 (opis do dźwięku)

Tytuł Brązowej Szkoły 2021 zdobyło liceum z językiem ukraińskim w Górowie Iławeckim zajmując 30 miejsce wśród 130 szkół w województwie warmińsko- mazurskim. Symbolicznie rozpoczął swoją służbę biskupią władyka, biskup eparchii olsztyńsko-gdańskiej Arkadiusz Trochanowski. Równo tydzień po chirotonii odwiedził parafię w Chrzanowie. Ukraina nie może pozwolić na sianie propagandy finansowanej przez Rosję. Tak ukraiński prezydent komentuje zablokowanie ukraińskich prorosyjskich kanałów telewizyjnych. Ukraina, Gruzja i Mołdawia chcą głębszej integracji w ramach Partnerstwa Wschodniego. Szczegóły już za chwile wydaniu wiadomości po ukraińsku. Dzisiaj jest czwartek 4 lutego. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Tytuł Brązowej Szkoły 2021 zdobyło liceum z językiem ukraińskim w Górowie Iławeckim zajmując 30 miejsce na 130 szkół w województwie warmińsko- mazurskim.

Licea ogólnokształcące zostały ocenione za pomocą trzech kryteriów. Są to: sukcesy szkoły w olimpiadach, wyniki matury z przedmiotów obowiązkowych oraz wyniki matury z przedmiotów dodatkowych.

Do sporządzenia rankingu wykorzystano dane ze źródeł egzogenicznych (zewnętrznych) wobec ocenianych szkół. Źródłem danych były protokoły komitetów głównych olimpiad, zestawienia okręgowych komisji egzaminacyjnych z wynikami matur z przedmiotów obowiązkowych i przedmiotów dodatkowych oraz dane Systemu Informacji Oświatowej.

W zestawieniach zostały zaprezentowane jedynie szkoły, które uzyskały najlepszą pozycję rankingową. Poza wysokimi osiągnięciami w nauce, zespół szkół z językiem ukraińskim może pochwalić się spektrum zajęć dodatkowych prowadzonych na miejscu. W trakcie edukacji szczególną uwagę poświęca się podtrzymywaniu i kultywowaniu ukraińskich tradycji narodowych. Szkoła stanowi swoiste centrum życia oświatowego i kulturalnego mniejszości ukraińskiej.

(-)

Symbolicznie swoją biskupią służbę rozpoczął władyka, biskup eparchii olsztyńsko-gdańskiej Arkadiusz Trochanowski. Równo tydzień po chirotonii odwiedził parafię w Chrzanowie. Tam co miesiąc odprawiane jest nabożeństwo za chorych. Wizyta była niespodzianką dla wszystkich, którzy tego dnia przyjechali do Chrzanowa pomodlić się, a dla władyki miało to sens osobisty. „Miałem takie życzenie, żeby swoją służbę rozpocząć tu, od Chrzanowa. Wezwano mnie do służby jako biskupa olsztyńsko-gdańskiego, ale zrodziła mi się taka myśl, żeby swoją służbę rozpocząć tu, od Chrzanowa, od tego szczególnego miejsca dla wszystkich Ukraińców z całej Polski. Przyjeżdżają tu, by chrzcić swoje dzieci, przyjeżdżają tu, by brać śluby. I nie raz słyszałem różne opowieści od ludzi o tym, z jaką radością przybywali właśnie od ojca Ripeckego otrzymać błogosławienia, żeby ochrzcić swoje dzieci. On naprawdę rozpoczął nowy etap duszpasterski w życiu naszego kościoła po wysiedleniu, dlatego ja tym bardziej chciałem tu przyjechać dzisiaj, żeby być z wami” – takimi słowami zwrócił się wiernych biskup. W 1947 roku ksiądz Kościoła Greckokatolickiego ojciec Myrosław Ripecki właśnie w Chrzanowie rozpoczął pracę duszpasterską mimo zakazu władzy komunistycznej, rozumiejąc, że może za to zapłacić życiem. Sobotnia wizyta władyki w Chrzanowie to z jednej strony przejaw jego wielkiego szacunku dla nieugiętego duszpasterza, z drugiej sygnał, że i władyka Arkadiusz jest gotowy do oddanej pracy, ukierunkowanej na rozwój i wzmocnienie UKGK w Polsce.

(-)

Ukraina nie może pozwolić na sianie propagandy finansowanej przez Rosję. Tak ukraiński prezydent komentuje zablokowanie ukraińskich prorosyjskich kanałów telewizyjnych.

Wczoraj Wołodomyr Zełenbski zatwierdził wewnętrzne sankcje wobec działających na Ukrainie prorosyjskich telewizji, oraz ich właściciela – jednego z opozycyjnych deputowanych do ukraińskiego parlamentu.

(-)

Reakcja społeczeństwa i polityków na wewnętrzne sankcje jest różna. Oskarżenie o cenzurę i brak wolności słowa głównie pochodzi od sił prorosyjskich. Natomiast w Unii Europejskie pozytywnie nastawiono się do decyzji Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony dotyczącej zastosowania sankcji wobec ukraińskich kanałów «NewsOne», «ZIK», «112 Ukraina». Oficjalnego wniosku odnośnie do tej decyzji oczekują na posiedzeniu rady asocjacji Ukraina-UE w Brukseli 11 lutego.

(-)

Ukraina, Gruzja i Mołdawia chcą głębszej integracji w ramach Partnerstwa Wschodniego. Te trzy kraje napisały o tym w liście skierowanym do szefa unijnej dyplomacji i ministrów spraw zagranicznych wszystkich państw należących do Wspólnoty.

(-)

Była to ostatnia informacja wydania, więc dziękuję za uwagę i żegnam się z wami do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/kos)

03.02.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was, drodzy słuchacze w środę, 3 lutego, na antenie Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Jeszcze wczoraj myślałam, że dzisiaj będzie przyjemniej w naszej audycji, ale nie powinniśmy pomijać milczeniem tego, co stało się wczoraj w Przemyślu. Za chwilę dowiecie się więcej.

(-)

Nieznani sprawcy wczoraj w Przemyślu rozbili tablicę, która od września widniała w centrum miasta na kamienicy, w której w różnym czasie mieszkały trzy znane przemyślanki. Były to: Polka, Ukrainka i Żydówka, czyli Wincenta Tarnawska, polska działaczka niepodległościowa, Ołena Kulczycka, ukraińska malarka i graficzka oraz Helena Deutsch, amerykańska psychoanalityczna, Polka żydowskiego pochodzenia. Czasami aż trudno jest uwierzyć, że można być tak konsekwentnym w przeszkadzaniu tym, którzy chcą budować wspólne życie, chcą przyjaźni i wzajemnego zrozumienia. O komentarz do zaistniałej sytuacji poprosiłam Igora Horkiwa, przewodniczącego tamtejszego oddziału Związku Ukraińców w Polsce. rozmawialiśmy przez telefon, więc proszę wybaczyć jakość dźwięku:

(-)

– Zniszczenie tej tablicy można by potraktować… czy ja wiem? Jako zaprzeczenie wielokulturowości Przemyśla, a przecież on jest wielokulturowy. Jak pan skomentuje to co się stało?
– Po pierwsze trzeba jakby zrozumieć, że my – jako Związek Ukraińców w Polsce, Oddział w Przemyślu – nie jesteśmy stroną w tej sytuacji. Jesteśmy partnerami projektu „Centrum światów jest tutaj”, którego jednym z efektów, pozytywnych rezultatów było właśnie ustanowienie tej tablicy, która de facto przez lata była jakimś takim marzeniem naszej społeczności w Przemyślu – żeby na tej kamienicy w centrum miasta umieścić tablicę, która będzie informowała o tym, że tu mieszkały wybitne przemyślanki. Nie tylko Ukrainka, ale Polka i Żydówka. I ten projekt udało się zrealizować w 2020 roku. We wrześniu miało się odbyć uroczyste odsłonięcie, odbyło się uroczyste nie-odsłonięcie tablice z tego powodu, że środowiska kresowe oprotestowały akcję. Mer Przemyśla, który był zresztą partnerem całego tego wydarzenia, zwrócił się do IPN z prośbą o opinię w sprawie Ołeny Kulczyckiej i opinia była dość lakoniczna. W zasadzie nie ma tam żadnego zarzutu, ale była negatywna.
– Mimo, iż wcale nie była potrzebna taka opinia IPN-u na ile mi wiadomo.
– Tak, w ostatnich tygodniach ktoś stworzył taką narrację, że tablica jest nielegalna, że trzeba ją zdjąć itd., itd., że jest negatywna opinia IPN-u. moim zdaniem sam fakt rozbicia tablicy tylko potwierdza to, że była całkowicie legalna. Zgodnie z prawem nie można było jej zdjąć. Była ona legalnie zawieszona, wydała na nią zgodę miejscowa wspólnota, która ma tam swoje mieszkania i tak samo wydał zgodę wojewódzki konserwator zabytków w Przemyślu. Czyli jakby na żadnym etapie uzyskiwania pozwoleń na ustanowienie tablicy…
– …nie było naruszenia prawa.
– Tak, tak! Tablica jest całkowicie legalna i też inicjatorki projektu mają opinię prawnika, że tablica wisi zgodnie z prawem, nie była potrzebna opinia IPN-u i nie można jej teraz legalnie zdjąć. Gdyby wspólnota, która wyraziła na to zgodę oprotestowała to po wywieszenie tablicy (a ma na to pięć tygodni zgodnie z polskim prawem), to wtedy można by ją zdjąć. A tu pięć tygodni minęło dawno temu. Tak że tu nie było innego wariantu na zdjęcie tablicy, jak tylko ją faktycznie rozbić. I to jest też taka ciekawa sytuacja, bo nie jest to polsko-ukraiński spór w tym wszystkim. Faktycznie jest to polsko-polski spór; spór, w którym mamy dwie wizje Przemyśla. Jedna wizja jest taka, która mi osobiście bardziej się podoba, jest lepsza – taka, która prezentuje i jest dumna z wielokulturowej przeszłości, chociaż ona nigdy nie była łatwa w Przemyślu, do tego nie trzeba nikogo przekonywać i jest druga – taka, która chciałaby wymazać wszystko, co jest nie polskie w tym mieście. I to jest jakiś taki spór między tymi dwiema wizjami miasta. Tak że, niestety, to się dzieje, a z drugiej strony miejscowe… nie tylko miejscowe media, ale i media ogólnopolskie zaczynają się interesować tematem no i znowu o pięknym, wspaniałym Przemyślu będą pisały w kontekście problemów i konfliktów. I jest to strata dla Przemyśla.
– Z pewnością! Czy będziecie coś robić? Będziecie na to reagować?
– Pomogliśmy inicjatorkom zdobyć dokumenty z Muzeum Ołeny Kulczyckiej we Lwowie, które potwierdzają to, że nie miała udziału z zbrodniach reżimu komunistycznego. Dlatego, że z opinii IPN-u niby wynika, że ponieważ była deputowaną w okresie stalinizmu; była deputowaną Rady Najwyższej radzieckiej Ukrainy… konstrukcja jest dość dziwna, bo ponieważ była deputowaną RN Ukrainy radzieckiej, a radziecka Ukraina była częścią reżimu totalitarnego, który doprowadził do zaaresztowania i likwidacji wielu ludzi, to znaczy, że Kulczycka jest za to współodpowiedzialna.
– A my wiemy z dokumentów i od świadków, że było akurat odwrotnie.
– Było akurat odwrotnie, dlatego pomogliśmy zdobyć dokumenty i na początku tego tygodnia inicjatorki odesłały swoją odpowiedź do IPN-u na jego opinię, dodając do niej dokumenty, które potwierdzają jej niewinność faktycznie. Jest to dość dziwna sytuacja, ale mimo wszystko z naszej strony jest wsparcie dla tego projektu. Byliśmy i partnerami w tym projekcie, i wielu z nas współfinansowało stworzenie tej tablicy. Ona pokazuje nam to trochę inne oblicze Przemyśla, konfliktowe i to, które chce pokazać coś innego, nowy styl pracy, współpracy i pieniądze na tablicę zostały zebrane w ciągu kilku dni. To też pokazuje, że wielu przemyślan chciało mieć taki materialny ślad po tej wielokulturowości Przemyśla. Znalazły się siły, które temu przeszkodziły, ale mamy nadzieję, że to nie jest koniec tej historii. To jest początek, który ma takie przeszkody.

(-)

Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Takie proste przysłowie, a tak trudne do wprowadzenie w życie w Przemyślu. Postaram się śledzić tę sprawę i czego się dowiem nowego, tym się z wami podzielę. Teraz chcę wam przybliżyć zespół, o którym była już mowa wczoraj – jest to przemyska „Krajka”. Jeszcze znacznie przed zamknięciem się instytucji kulturalnych z powodu koronawirusa „Krajka” wystąpiła w Giżycku, w dodatku nie sama, a ze znakomitą „Choreą Kozacką” z Kijowa. O „Chorei” opowiem innym razem oddzielnie, natomiast dzisiaj kontynuujemy watek przemyski. Po koncercie poprosiłam o krótką rozmowę Tanię Czarną-Nakonieczną, która kieruje „Krajką”:

(-)

– Koncert był oczywiście wspaniały, tu nie ma o czym mówić. Jak to się dzieje, że tak młodzi ludzie sięgają aż do takich głębin twórczości ludowej?
– Z doświadczenia naszego zespołu mogę powiedzieć, że w istocie najważniejsze tu było to, co oni wynieśli z domu. Wszyscy oni tu bez wyjątku pochodzą z rodzin, gdzie w domu rodzice śpiewali, babcie śpiewały; przy okazji jakichś spotkań rodzinnych – śpiewali, kolędowali i to po prostu jakoś im weszło w krew. Tak że tu nie było żadnego problemu, to co powiedziałam ze sceny – to była ich inicjatywa, kilka dziewcząt, które wtedy miały po czternaście lat, wymyśliły sobie, że one by tak chciały nie tylko w domu śpiewać z rodzicami, ale może by tak ze sobą, razem? I żeby regularnie się spotykać. Myślę więc, że to jest podstawa, bo bez tego nie zainteresowaliby się i byłoby o wiele trudniej. Czyli pierwsza sprawa to rodzice, to co wynoszą z domu, a druga sprawa to taka otwartość. Jeśli ktoś jest otwarty i ciekawy, to o wiele łatwiej mu jest też przedstawić jakieś rozwiązania, które nie są łatwe. Dlatego, że pieśni folklorystyczne niezbyt są teraz modne wśród studentów, wśród uczniów.
– …amatorów hip-hopu.
– Tak, dokładnie! Dokładnie tak! A gdy dziecko jest otwarte, więcej przyjmuje, ale to znowu: to bierze się z domu. wtedy o wiele łatwiej jest ich zachęcić. Tak że myślę, że po pierwsze to rodzice, a druga sprawa, to sądzę, że to co u nas się sprawdziło, to sposób w jaki pracowaliśmy. U nas po pierwsze była wolność, oni mogli sami sobie dobierać repertuar, oni sami przychodzili z jakimiś pieśniami, które gdzieś tam usłyszeli na jakiejś płycie, czy z domu przynieśli. Była wielka otwartość. Cały repertuar zawsze z nimi konsultowałam. I zawsze też było tak, że – taka była umowa między nami – że są w zespole tylko dlatego, że tego chcą. Czyli jeśli ktoś nie chce, to nie musi przychodzić. I myślę, że tych kilka rzeczy, kilka składowych doprowadziło do tego, że nagrali dwie płyty, że dzisiaj występują to razem z „Choreą Kozacką” – to przecież bardzo prestiżowy zespół. To, że występowali też na bardzo pięknych koncertach, to że zdobyli nagrody i tu jest chyba sukces. Ale rodzina, rodzina, dom – to podstawa!
– Jest to tym bardziej symptomatyczne, że „Krajka” pracuje w Przemyślu, w takim miejscu, które znane jest z niedobrych też wydarzeń. Jak wam się pracuje właśnie w Przemyślu?
– Tu trzeba powiedzieć, że my zaczynaliśmy pracę w Przemyślu, teraz ci uczniowie są już studentami i tak naprawdę w Przemyślu została mi tylko jedna dziewczynka. My już nie mamy regularnych prób, pracujemy od projektu do projektu. Gdy jest jakaś potrzeba, są jakieś koncerty, to wtedy się spotykamy, ale regularnych prób nie mamy. Jeśli chodzi o to, o czym pani mówi…
– …o atmosferze.
– Tak, o atmosferze w Przemyślu, na szczęście to nas jakoś nie dotykało – nas, jako zespołu. Oczywiście, dotyka nas to jako Ukraińców, jako mniejszość w Przemyślu i to bardzo odczuwamy. I często o tym rozmawiamy – rozmawiamy między sobą o tym co się stało. Natomiast dla nas jako zespołu miało to takie znaczenie, jak choćby odwołanie kilku imprez w Przemyślu, gdzie mieliśmy zaprezentować naszą pracę. Czyli przygotowywaliśmy się, pracowaliśmy, byliśmy nastawieni na to, że pokażemy rezultat naszej pracy, a tu dwa razy nam (mówię tu o „Kupała”) to święto się nie odbyło. Tak że na nas to też się jakoś odbija. Ale jako zespół nie spotykaliśmy się z jakimiś tam negatywnymi emocjami, ale też… Nie! W istocie można tu też o tym powiedzieć: nigdy nas żadna instytucja polska w Przemyślu nie zaprosiła z koncertami. Nigdy! Nie przypominam sobie. A występowaliśmy w jakichś polskich ośrodkach, dla polskich widzów, ale nigdy w Przemyślu. I to jest takie okropne, że polskie władze nie sięgają nigdy po nas. I nie mówię tu tylko o samej „Krajce”, ale w ogóle – nie są zainteresowani
– Dla nich Ukraińcy nie istnieją.
– Coraz bardziej tak jest. Jeszcze kilka lat temu może nie było to tak wyraziste, ale teraz tak. Z jednej strony nas atakują, tak jak te marsze czy jakieś inne sytuacje, a z drugiej strony to jest takie ignorowanie. To się przejawia, tak jak mówiłam, że nigdy nie zaśpiewaliśmy na żadnej polskiej imprezie w Przemyślu, ale też to przejawia się tym, że gdy u nas w Narodnym Domu odbywają się naprawdę wielkie wydarzenia, duże koncerty – powiem tylko, że Andrzej Seweryn przyjechał do nas z występem – to nie przychodzą władze Przemyśla. I tak jak kiedyś faktycznie przychodziły, to teraz bardzo, bardzo rzadko. Ewentualnie nasze władze przyślą kogoś w zastępstwie. Tak że dotyka to nas jako zespół, ale myślę, że przede wszystkim społeczności. A my – to społeczność, tak że pośrednio też i nas.

(-)

Tym bardziej cieszy, że mimo takich trudności młodzież nadal garnie się do działania i do śpiewania. Skąd to się bierze? Zapytałam o to Olę z „Krajki” i dostałam odpowiedź:

(-)

– Jesteś taka młoda, jest tak wiele różnych nurtów, tyle współczesnych gatunków muzyki, a ty się Gasz ze swoimi przyjaciółmi do takich głębin. Dlaczego?
– Przede wszystkim dlatego, że moi rodzice, jeszcze gdy byli młodsi, to śpiewali różne takie piosenki, które pochodziły z różnych miejsc Polski, tak samo i ja to przejęłam od nich – to zainteresowanie, bo rodzice po prostu lubią śpiewać, są bardzo rozśpiewani i mi też bardzo się spodobało, że coś podobnego mogę śpiewać w „Krajce”.
– Czujesz, że to są twoje korzenie? Że to jest to, co idzie od pokoleń do ciebie?
– Tak! Ja tak to odczuwam, bo moja babcia urodziła się w górach Bieszczadach – ze strony mamy. Ze strony taty też dziadkowie pochodzą z południa i po przesiedleniu to po prostu te wszystkie pieśni, ten folklor został tam, zginął. To my właśnie spróbowaliśmy go odtworzyć. Uważam, że to bardzo dobry pomysł i jestem dumna z tego, że mogłam dołożyć swoją cegiełkę.

(-)

Rodzice też powinni być dumni ze swoich dzieci, a wraz z rodzicami – także my wszyscy, bo to jest piękna młodzież. Czasami młodzi ludzie wyszukują różne ciekawostki z naszej przeszłości i prezentują to nam, starszym. I oby tak było zawsze! Życzymy „Krajce” wielu dalszych sukcesów; będziemy o niej jeszcze mówić, ponieważ w tym roku „Krajka” będzie świętowała swój 10-letni jubileusz. Teraz natomiast czas się pożegnać. Była z wami Jarosława Chrunik. Zapraszam do radioodbiorników jutro o tej samej porze. Chrystus się narodził! Chwalmy Go! (jch/kp)

03.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Organizatorzy zebrali 167500 złotych, a super elfy wręczyły 3650 prezentów dzieciom ukraińskich obrońców – takie jest podsumowanie akcji „Święta bez taty”. W Przemyślu zniszczono tablicę pamiątkową poświęconą, między innymi, ukraińskiej artystce. Z parlamentarnej frakcji rządzącej partii Sługa Narodu wykluczono deputowanego Ołeksandra Dubinskiego. Szef unijnej dyplomacji rozmawiał z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy przed wizytą w Rosji. Dokładniej opowiem o tym za chwilę, dziś jest środa 3 lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Ludzie, jesteście niesamowici. Niezależnie od pandemii i niestabilności finansowej, nadzwyczajnymi siłami setek ludzi udało się. Tak rozpoczyna się sprawozdanie akcji „Święta bez taty”. Rok 2020 nie był łatwy, ale wspólnymi siłami udało się pobić zeszłoroczny rekord. Organizatorzy zebrali 167500 złotych, a super elfy wręczyły 3650 prezentów dzieciom ukraińskich obrońców. Wszystko to dzięki wam. Niskie ukłony od całego zespołu super elfów– napisali na profilu FB akcji organizatorzy. Misja zakończona. Elfy dokonały niemożliwego. 3650 uśmiechów dzieci obrońców Ukrainy to wasza zasługa – nie ustaje w podziękowaniach Halyna Andruszkow. Szczęśliwe uśmiechy już można zobaczyć na zmontowanych nagraniach na profilu akcji Święta bez Taty na FB.
Oczywiście mamy bardzo dużo nagrań, wszystkie staramy się zmontować jak tylko możemy i takie filmy publikujemy na naszej stronie Święta bez Taty, właśnie żeby wychwycić tę reakcję dziecka i zobaczyć jego uśmiech, i to bardzo dobrze pokazują filmy, które publikujemy na naszej stronie Święta bez Taty. Mamy albo zdjęcia, albo wideo od każdej rodziny praktycznie, która dostaje prezent.

I chociaż sprawozdania jeszcze są zbierane, a niektóre filmy montowane, setki zdjęć z dziecięcymi uśmiechami pokazują, że warto pomagać.
(-)
W Przemyślu zniszczona została tablica pamiątkowa, poświęcona między innymi, ukraińskiej artystce. Tablica pamiątkowa zawierała imiona trzech ważnych dla miasta kobiet: polskiej bojowniczce o niepodległość Wincenty Tarnawskiej, amerykańskiej psychoanalityk Helen Deutsch i Ukrainki Kulczyckiej. Poinformowała o tym na FB działaczka społeczna i performerka z Lublina Anna Dąbrowska, na którą powołuje się wydanie Lb.ua
Tablice umieszczono 11 września 2020 roku na budynku przy ul. Rynek 26, ale ich nie odsłonięto. Przeciw wystąpił polski IPN z powodu zasiadania przez Kulczycką w Radzie Najwyższej URRS w latach 1951-1955. Jej nazwisko została ocenione jako propagujące komunizm. Autorka informacji cytuje inicjatorów umieszczenia tablicy – O ile nam wiadomo, po konsultacjach z pracownikami Muzeum Ołeny Kulczyckiej (w instytucją konsultowała się także filia IPN w Rzeszowie), członkostwo Kulczyckiej w Radzie nie oznaczało popierania systemu komunistycznego. Przeciwnie, wykorzystywała ten wątpliwy honor, by móc wpływać na sprawy więźniów, którzy walczyli przeciwko reżimowi komunistycznemu. Ołena Kulczycka to pierwsza artystka na Ukrainie Zachodniej, która otrzymała wykształcenie kierunkowe, laureatka nagrody szewczenkowskiej. Trwale nauczała w Przemyślu (1911-1938), gdzie zaczęła zajmować się grafiką.
(-)
Z parlamentarnej frakcji rządzącej partii Sługa Narodu wykluczono deputowanego Ołeksandra Dubinskiego. W zeszłym miesiącu Stany Zjednoczone nałożyły na niego sankcje za ingerowanie w amerykańskie wybory w 2020 roku i uczestnictwo w rosyjskiej sieci dezinformacji. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko.

[korespondencja w języku polskim]

Szef unijnej dyplomacji rozmawiał z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy przed wizytą w Rosji. Josep Borrell poinformował o tym na Twitterze. W związku z rozpoczynającą się w czwartek jego wizytą na zaproszenie władz w Moskwie Polska i kraje bałtyckie zgłosiły zastrzeżenia i wątpliwości. Beata Płomecka.

[korespondencja w języku polskim]
Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i życzę przyjemnego dnia. Usłyszymy się jutro. (dw/apod)

02.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Muzea na Warmii i Mazurach są znów otwarte i zachęcają do odwiedzania aktualnych wystaw. W ciągu najbliższych tygodni zostaną złagodzone ograniczenia związane z dyscypliną społeczną. Za dwa tygodnie na Ukrainę mogą dotrzeć pierwsze szczepionki przeciw covid-19. Gruziński artysta Dawid Kuchalaszwili pomalował przejście podziemne przy Domu Ukraińskim w centrum Kijowa Projekt poświęcono 98 krymskim więźniom politycznym, których Kreml przetrzymuje bezprawnie w niewoli. Witam wszystkich, którzy się do nas przyłączyli. Dziś jest wtorek 2 lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Za chwilę usłyszycie wiadomości po ukraińsku.
(-)
Muzea na Warmii i Mazurach są znów otwarte i zachęcają do odwiedzania aktualnych wystaw. Między innymi Muzeum Kultury Ludowe w Węgorzewie jest czynne i czeka na odwiedzających. Drzwi instytucji mogą być otwarte nawet w weekend, po uprzednim uzgodnieniu tego przez telefon. Z powodu pandemii koronawirusa, instytucje kultury znalazły się w trudnym położeniu, ale rozwiązaniem są różnorodne formy pracy – mówi pracownik węgorzewskiego muzeum Roksana Butrym:
Był czas, w którym my pracowaliśmy; częściowo ludzie pracowali z domu i niektórzy przychodzili tu do pracy, ale teraz możemy przyjmować odwiedzających. Nie jest to tak jak było, bo mamy ograniczone zajęcia, my tu prowadziliśmy i wykłady i zajęcia dla dzieci i dla dorosłych, teraz tego robić nie możemy, albo możemy w bardzo ograniczony sposób, ale zapraszamy, żeby nas odwiedzać. Żebyśmy wszyscy byli zdrowi, żeby pandemia szybko nas opuściła, trzeba zasłaniać usta i nos, więc maski są potrzebne.

-Co u was jest ciekawego do zobaczenia.
Nie mamy nowych ekspozycji jako takich, ale w każdej z chat, które są w naszym skansenie, mamy maleńką wystawę tych zawodów, które teraz nie są popularne; tam i tkactwo, i zabawki stare, które można zobaczyć, ale także bardzo ciekawa wystawa o bartnictwie.
Najważniejsze podczas odwiedzania muzeum jest przestrzeganie zasad sanitarnych, nie narażając w ten sposób anie siebie, ani pracowników muzeum.
W najbliższych tygodniach w Polsce złagodzone zostaną ograniczenia związane z dyscypliną społeczną. Premier Mateusz Morawiecki powiedział, że przy otwartej gospodarce trzeba przestrzegać zasad dyscypliny społecznej, czyli noszenie masek, dezynfekcja rąk i zachowanie odstępu. Podczas poniedziałkowego spotkania podkreślił, że strobilizacja sytuacji epidemicznej pozwoli na szybkie zniesienie obostrzeń. Mateusz Morawiecki zapewnił, że w najbliższym tygodniu ograniczenia w gospodarce będą wybiórczo łagodzone do momentu, w którym będą zachowane dobre dane epidemiczne.
Strategia, którą proponujemy musi polegać na ciągłym zachowaniu przez nas wysokiego poziomu dyscypliny społecznej. W ciągu ostatnich kilku tygodni miała miejsce pewna stabilizacja danych, co trochę się poprawiło. Mamy ogromną nadzieję, że ta tendencja będzie trwać.
Mateusz Morawiecki podczas spotkania poinformował także o przeprowadzeniu ekspertyz weterynaryjnych w kolejnych hodowlach norek. W niedzielę w województwie pomorskim zarejestrowano pierwszy przypadek zarażenia koronawirusem norek. Od poniedziałku 1 lutego w Polsce w reżimie sanitarnym, znów działają sklepy w centrach handlowych a dla odwiedzających otwarto także muzea i galerie sztuki. Zniesiono także tzw. Godziny dla seniorów. Dzieci klas 1-3 powróciły do nauki stacjonarnej . Resztę ograniczeń w granicach obecnego społeczno-ekonomicznego lockdownu przedłużono do 14 lutego. Zamknięte pozostają lodowiska, sale treningowe, kluby fitness i aquaparki. Zakazane są zgromadzenia powyżej 5 osób i wydarzenia świąteczne. Restauracje wydają żywność tylko na wynos, hotele pozostają otwarte tylko dla medyków i wojskowych. Uczniowie klas 4-8 i starcu kontynuują naukę zdalną. Poza tym w mocy pozostaje dziesięciodniowa kwarantanna dla osób, które przyjeżdżają do Polski transportem zbiorowym. Kwarantanny nie muszą przechodzić ci, którzy mają aktualny test na koronawirusa, wykonany 48 godzin przed przekroczeniem granicy.
(-)
Za dwa tygodnie na Ukrainę mogą dotrzeć pierwsze szczepionki przeciw covid-19. Pochodzić mają z programu Światowej Organizacji Zdrowia dla krajów najuboższych. Na Ukrainie wciąż nie rozpoczęto szczepień. Władze przyznają, że sytuacja z dostępnością szczepionek dla Ukrainy nie wygląda najlepiej. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Gruziński artysta Dawid Kuchalaszwili pomalował przejście podziemne przy Domu Ukraińskim w centrum Kijowa; w stylu korytarza aresztu śledczego. Informuje o tym inicjatywa „Krym SOS”. Instalacje stworzono w ramach projektu „Podziemny brak wyjścia”. Projekt poświęcono 98 krymskim więźniom politycznym, których Kreml przetrzymuje bezprawnie w niewoli. Nasz cel to opowiedzieć historię każdego z tych kogo okupacyjna władza Federacji Rosyjskiej rozdzieliła z bliskimi za ich poglądy polityczne i religijne. – napisano w informacji.
W sądzie najwyższym zaskarżono ukaz Wołodymyra Zełeńskiego dotyczący zawieszenia sędziego Tupyckiego. 1 lutego do Administracyjnego Sądu Kasacyjnego w składzie najwyższego, nadszedł pozew, w którym powód oskarża ukaz prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego dotyczący zawieszenia naczelnika Sądu Konstutycyjnego Ołeksandra Tupyckiego. Informuje o tym biuro prasowe sądu. Przypominam, że 29 grudnia po posiedzeniu RNBO prezydent Wołodymyr Zełeński podpisał ukaz o zawieszeniu Ołeksandra Tupyckiego na stanowisku sędziego na 2 miesiące. Podpisałem ten ukaz w celu odbudowania sprawiedliwości i rozwiązania kryzysu konstytucyjnego – zaznaczył Zełeński. Przewodniczącego sądu konstytucyjnego podejrzewa się o podkupienie świadka, a także o wprowadzenie w błąd sądu przy pomocy nieprawdziwych zeznań świadka. Według informacji mediów, sprawa przeciwko Tupyckiemu dotyczy zujewskiej fabryki elektromechanicznej znajdującej się na okupowanej części Donbasu.
Ta informacja kończy nasze wydanie, więc dziękuję za uwagę i zapraszam was jutro o 10:50. Przyjemnego dnia. (dw/apod)

01.02.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W zeszłą sobotę odbył się ogólny koncert zespołu The Ukrainian Folks w ramach projektu CEiK Koncertowo. W Rawie Ruskiej w obwodzie lwowskim, tuż przy granicy z Polską, dawny klasztor ojców reformatów zostanie przebudowany w szereg rodzinnych domów dziecka oraz Centrum Dialogu Ukraińsko-Polskiej Kultury. Na koniec 2020 roku ważne zgody na pobyt w Polsce miało prawie pół miliona obcokrajowców, większość z nich to obywatele Ukrainy. Ukraiński parlament zakazał rejestracji rosyjskiej szczepionki „Sputnik” przeciw COVID-19. Takie wiadomości są dzisiaj w centrum naszej uwagi. W kalendarzu pierwszy dzień tygodnia prawy i lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.

(-)

W zeszłą sobotę odbył się koncert zespołu The Ukrainian Folks w ramach projektu CEiK Koncertowo. Zespół w pełnym składzie wykonał nowe kompozycje i ulubione hity fanów. Koncert transmitowano na żywo na fanpage The Ukrainian Folks i CEiKu:

(-)

CEiIK Koncertowo to nazwa stałej formy działalności centrum, polegającej na organizacji koncertów, recitali i spektakli muzycznych i teatralnych.

W ramach tego cyklu odbywają się nie tylko recitale najwybitniejszych wykonawców polskiej piosenki poetyckiej, ale od czasu do czasu dobre koncerty rockowe czy spektakle. Patronem medialnym jest m.in. Polskie Radio Olsztyn.

W Rawie Ruskiej w obwodzie lwowskim, tuż przy granicy z Polską, dawny klasztor ojców reformatów zostanie przebudowany w szereg rodzinnych domów dziecka oraz Centrum Dialogu Ukraińsko-Polskiej Kultury. Pierwszy etap prac remontowo-restauratorskich powinien być zakończony do końca tego roku.
(-)
Projekt jest finansowany z Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Białoruś-Ukraina 2014-2020 przy wsparciu Unii Europejskiej.

(-)

Na koniec 2020 roku ważne zgody na mieszkanie w Polsce miało prawie pół miliona obcokrajowców, większość z nich to obywatele Ukrainy. W zeszłym roku było ich ponad 30 tysięcy mniej. O tym we czwartek poinformował rzecznik urzędu ds. obcokrajowców Jakub Dudziak. Według niego, do przedłużenia pobytu w Polsce, obcokrajowców skłoniła sytuacja epidemiczna i powiązane z nią ograniczenia wyjazdu. Urzędnik dodał, że dotyczy to przede wszystkim obywateli Ukrainy i Białorusi, którzy wcześniej bardziej wykorzystywali możliwość tymczasowej migracji. Według urzędu ds. obcokrajowców, z 457 tysięcy obcokrajowców, którzy 1 stycznia 2021 roku mieli ważne dokumenty pobytowe w Polsce, największą grupę stanowią obywatele Ukrainy – to prawie 250 tysięcy osób. Najwięcej obcokrajowców ma zgody na pobyt tymczasowy do 3 miesięcy. Według kierującego urzędem, większość wydanych zgód pobytowych związana jest z pracą. W urzędzie wspominano także, że w związku z obecną sytuacją epidemiczną, nadal obowiązują zmiany w prawie, które przewidują, między innymi, specjalne decyzje dla obcokrajowców w Polsce. Pozwalają legalnie pozostać w kraju osobom, które chcą realizować swój dotychczasowy cel pobytu, albo nie mogą wyjechać z Polski w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa.

(-)

Ukraiński parlament zakazał rejestracji rosyjskiej szczepionki „Sputnik” przeciw COVID-19. Za wprowadzeniem tego specyfiku lobbowali prorosyjscy politycy. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

[korespondencja w języku polskim]

(-)
Na tym nasz program dobiega końca. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Początek tygodnia z małą liczbą zachorowań. W regionie nie ma przypadków śmiertelnych

Potwierdzono 2503 nowe zakażenia koronawirusem. Najwięcej przypadków wykryto na Mazowszu – 440, najmniej w woj. opolskim – 44. W wyniku COVID-19 zmarły 42 osoby – podało...

Zamknij
RadioOlsztynTV