Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 3 °C pogoda dziś
JUTRO: 6 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Audycje w języku ukraińskim – listopad 2017

Audycje w języku ukraińskim nadajemy codziennie, również w święta, o godzinach 10.50 i 18.10. Prezentujemy serwis informacyjny o życiu diaspory ukraińskiej na Warmii i Mazurach i w Polsce oraz wieści z samej Ukrainy. Po kilku dniach  zamieszczamy też tłumaczenia audycji w języku polskim. Do słuchania audycji zapraszają dziennikarze: Jarosława Chrunik, Hanna Wasilewska i Sergiusz Petryczenko. Audycje w języku ukraińskim emitowane są z nadajnika w Miłkach koło Giżycka na 99,6 FM.

29.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

 

29.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Konkurs na najpiękniejszą pocztówkę świąteczną. Do ich stworzenia zachęca rada parafialna olsztyńskiej cerkwi greckokatolickiej. „Moje korzenie, czyli skąd jestem” – laureatką konkursu wojewódzkiego dla młodzieży została Ukrainka ze Świątek Natalia Smut, która opowiedziała o przesiedlonych dziadkach. Romanowi Suszczence – ukraińskiemu dziennikarzowi przetrzymywanemu w Rosji grozi 20 lat więzienia. Według ukraińskich władz w Donbasie po stronie separatystów jest ponad 35 tysięcy uzbrojonych osób. Właśnie o tym powiemy już za chwilę. Dzisiaj jest środa 29 listopada. W studiu Radia Olsztyn jest Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Rada parafialna parafii greckokatolickiej w Olsztynie zaprasza do udziału w konkursie na najpiękniejszą pocztówkę świąteczną. Prace mogą być wykonane dowolną techniką. Zbierać je będzie, do 4 grudnia, siostra Oksana. Wyniki zostaną ogłoszone już 10 grudnia. Konkurs „Kartka świąteczna” przy parafii greckokatolickiej w Olsztynie odbywa się po raz trzeci. Najaktywniejszymi jego uczestnikami okazują się zwykle najmłodsi wierni.

(-)

W Starym Ratuszu Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie ogłoszono wczoraj wyniki drugiej edycji konkursu multimedialnego dla młodzieży z województwa warmińsko-mazurskiego pod hasłem „Moje korzenie, czyli skąd jestem”. Jedną z trzech głównych nagród otrzymała Natalia Smut, gimnazjalistka ze świątek. W swojej multimedialnej prezentacji etniczna Ukrainka opowiada o, nieistniejącej obecnie, wsi Trowylne, skąd w 1947 roku przesiedlono jej dziadków. Kilka lat temu rodzina Natalii odbyła podróż do tamtego miejsca, więc zrobione tam zdjęcia stały się podstawą prezentacjo. Do przygotowanej prezentacji dziewczyna dodała krótki film i piosenkę o przesiedleniu, którą śpiewa dziadek Natalii. Prezentacja okazała się być bardzo wzruszająca – podkreślają członkowie jury.

[wypowiedź w języku polskim]

Natalia Smut. Wykorzystałam zdjęcia od babci, dziadka i ciotki. Na fotografiach jest obecne Tworylne.

-Fotografie są współczesne?

Tak współczesne, bo nie zachowały się fotografie z tamtego okresu.

-Nie zachowały się?

Tak, nie zachowały się. Niestety.

-A co oprócz fotografii wykorzystałaś?

Wykorzystałam śpiewającego po ukraińsku wujka. Piosenka jest o tym, jak ich wysiedlano z Tworylnego tam, gdzie teraz mieszkają

[-]

[wypowiedź w języku polskim]…a pomagał mi Piotr Tabaka mój nauczyciel języka ukraińskiego…[wypowiedź w języku polskim]

Więcej o pracy i laureatce konkursu „Moje korzenie” Natalię Smut powiemy w programie „Od A do Z” w piątek o 18:10

(-)

Romanowi Suszczence -ukraińskiemu dziennikarzowi przetrzymywanemu w Rosji grozi 20 lat więzienia. Poinformował o tym adwokat Suszczenki. Rosjanie aresztowali dziennikarza ponad rok temu i oskarżyli o szpiegostwo. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

[korespondencja w języku polskim]

(-)

Według ukraińskich władz w Donbasie po stronie separatystów jest ponad 35 tysięcy uzbrojonych osób. To ochotnicy, ale też najemnicy i rosyjskie regularne wojsko. Siłami separatystów kieruje rosyjska armia – dane ukraińskiego wywiadu przedstawił minister spraw wewnętrznych Ukrainy.

(-)

Jeśli interesuje was życie Ukraińców i wiadomości z Ukrainy, to nie zapomnijcie włączyć radioodbiorników jutro o 10:50. Czekać na was będą świeże wiadomości z regionu i spoza niego. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Życzę dobrych wiadomości i humoru. Do usłyszenia

28.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was we wtorek, 28 listopada, w wieczornej audycji „Z dnia na dzień”. W studiu Polskiego Radia Olsztyn Jarosława Chrunik. Listopad to trudny, jesienny miesiąc; dla Ukraińców jest tym smutniejszy, że w tym właśnie miesiącu działy się najstraszniejsze wydarzenia w historii Ukrainy.

(-)
Każda czwarta sobota listopada uznana jest na Ukrainie za Dzień Pamięci Głodów. Działania upamiętniające odbywają się w całym kraju i poza jego granicami. Dwa dni wcześniej, w czwartek grupa prawie 20 olsztynian wybrała się do Gdyni aby obejrzeć film „Gorzkie żniwa”. Film został zaprezentowany dzięki staraniom Konsulatu Ukrainy w Gdańsku. „Gorzkie żniwa” – to kanadyjski film o historii miłości w czasie Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 1932-1933. Jest to pierwsza anglojęzyczna produkcja fabularna o Wielkim Głodzie i ma ona zapoczątkować serię filmów o tożsamości Ukrainy.

(-)

W ciągu wieków jak tylko jej nie nazywano: pogranicze, Dzikie Pola, spichlerz Europy. Ale dla mnie od urodzenia Ukraina była po prostu domem. Tak, marzyliśmy o tym, aby uwolnić się od władzy imperialistycznej. Ale życie szumiało jak zawsze – były wzloty i upadki, dostosowane do pór roku, dojrzewania zbóż, orki i żniw. Życie wypełnione ciężką pracą i zwykłymi radościami.

(-)
W centrum wydarzeń jest Jurij – utalentowany malarz, mieszkaniec wsi; potomek kozackiego rodu, który stara się żyć ze swoją ukochaną w stworzonych przez władzę radziecką warunkach, przyjmując ciosy i naciski. W końcu jednak, gdy jego rodzina i krajanie stają się ofiarami sztucznego głodu i represji stalinowskich, powstaje, aby donieść światu prawdę o okropieństwach Wielkiego Głodu.

(-)

Nazywam się Jurij Kaczaniuk. Jestem synem Jarosława Kaczaniuka i wnukiem słynnego wojownika Iwana Kaczaniuka. Moja Ukraina była światem, gdzie legendy żyły obok i zdarzyć się mogło wszystko.

(-)

Na ile podstępny był stalinowski reżim świadczy choćby to, że wielu ukraińskich patriotów na początku uwierzyło w nową ideologię – tak jak sąsiad głównego bohatera filmu:

– Jesteśmy awangardą progresu. To miasto jest pełne nadziei. To początek odrodzenia narodowego. I wiesz, zmiany są już oczywiste

– Tak, ale jakie? I dla kogo? Tyle już się napatrzyłem przez ten dzień. Tu dzieje się coś potwornego, Mykoło!

– Każdy nowy system ma swoją chorobę wzrastania. I zima nie sprzyjała urodzajowi.

– Wszystko jest o wiele gorzej. Oddziały żołnierzy przychodzą do wsi i po prostu zapędzają wszystkich mieszkańców do kołchozów. Nie pytając. Głodni na wpół-martwi leżą u wszystkich pod nogami. Gniją jak te śmieci. Przecież chodzisz ulicami, powinieneś ich widzieć.

– Tak, jest im ciężko. Jak zresztą i za cara było. Ale teraz mamy wolność! Mamy możliwość na coś wpłynąć. Czyli tak organizować życie, żeby wszyscy mieli to, co niezbędne.

Stalin wiedział, co robi…

(-) Fragment ścieżki z filmu
Stalin, tak jak wcześniej Lenin, wiedział, że bez Ukrainy – spichlerza Europy – ZSRR nie będzie mógł istnieć.

(-) Fragment ścieżki z filmu

Ukraińcy jednak mieli tę siłę ducha, którą trudno było złamać

(-) Fragment ścieżki z filmu

(-)

Przeciwko bolszewikom walczyli też kozacy Chołodnojarskiej Republiki na początku lat 20-tych XX wieku. Posłuchajmy kolejnego fragmentu powieści Jurija Horlis-Horskiego o takim właśnie tytule: „Chołodnyj Jar”:

(-)

Konie dostały batów i ruszyły szybciej. Trzeba było przejechać głęboki wąwóz z wiorstę szeroką. Przed nią, na drodze, pozostało 5 taczanek z kulomiotami i 50 czarnolesców. Do Petrenki pojechał łącznik, żeby ten z chołodnojarcami wystąpił na skraj lasy, z dala od wsi, którą chcieliśmy ominąć. Na wzniesieniu konie, zaprzężone do wozów, zaczęły zwalniać. Zeskoczywszy na ziemię, kozacy pchali podwody. Byle szybciej na górę, bo taczanki Ariergardu już otworzyły ogień. Na górze z jednej strony pocieszająco ciemnieje las, z drugiej po drodze mknął oddział konnicy z 200 szabel, a po lewej, na polach rozwijał się w jeszcze jedną ławę bojową jeszcze jeden, większy. Po chwili na horyzoncie pojawiła się trzecie kolumna konnicy z pół tysiąca szabel. Żarty nie najlepsze. Nasza ochrona zeszła już do wąwozu i kłusem doganiała nas. Puszczamy wozy przodem, a sami, rozwinąwszy się nad wąwozem, oczekujemy na swoich. Gdy wyjechaliśmy na górę, dajemy ognia z taczanek po pierwszej kolumnie, która kłusem zbliżała się do wąwozu. Czerwoni jeźdźcy zatrzymali się na chwilę i zaczęli rozsypywać się w tyralierę. Na przód wyskoczyły taczanki i nad naszymi głowami zaszeleściły pierwsze kule. Ruszamy za obozem, las jest coraz bliżej. Jak tylko pierwszy wrogi szereg wynurzył się z wąwozu, 4 nasze i 7 taczanek Chmary zasypały go kulami. Do maszynowych dołączyły swoje głosy ręczne automaty, które były na koniach. Szereg zanurzył się z powrotem do wąwozu. Gdy drugi wrogi szereg schował się do wąwozu, obóz miał jeszcze wiorstę drogi do lasu. Do trzeciego oddziału pojechali z wąwozu jeźdźcy. Wkrótce i ten oddział zniknął w jarze. Na spotkanie wozom biegło z lasu trzystu pieszych kozaków. Petrenko już przeprowadził brygadę na brzeg lasu i czekał na nas.

(-)

Na tym kończy się nasza dzisiejsza audycja, którą przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Jutro słuchajcie nas o godz. 10.50 oraz 18.10. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

28.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Na Ukrainie aktywnie działają organizacje obywatelskie. Jak w Połtawie pracują uczestnicy Teatru Dialogu Społecznego opowie Sergiusz Petryczenko. Jeden z europejskich operatorów lotniczych spowodował, e podróż z Ukrainy do Polski będzie dostępniejsza już wiosną. Przedświąteczną zbiórkę artykułów spożywczych i ubrań dla dzieci polskich na Ukrainie prowadzą studenci rusycystyki Uniwersytetu Rzeszowskiego. OBWE wyjaśnia zachowanie jednego z członków misji w Donbasie. We wtorek 28 listopada na falach Radia Olsztyn słuchacie ukraińskich wiadomości. W studiu jest Hanna Wasilewska

(-)

Ukraińskie społeczeństwo zmienia się gruntownie. Ludzie uczą się jak być świadomymi obywatelami, uczą się społecznego dialogu. Aktywnie działają organizacje społeczne. Między innymi w Połtawie uczestnicy Teatru Dialogu Społecznego pracują z ludźmi pozbawionymi opieki społecznej, w tym z przesiedleńcami z Donbasu. O tej działalności zespołu Sergiuszowi Petryczence opowiedziała kierująca teatrem Irena Harec:
Teatr dla dialogu narodził się podczas Euromajdanu, kiedy wiele osób wyszło na ulice Ukrainy, żeby ich głos został usłyszany. Teatr dla dialogu dotąd stwarza bezpieczną przestrzeń, w której każdy może opowiedzieć w sposób bezpieczny o swoim problemie i zagrać różne scenariusze jego rozwiązania. Metodykę tę wynalazł znany brazylijski reżyser teatralny Augusto Boal. O teatrze dla dialogi rozmawiam z kierującą nim Iryną Harec.

-Jakie problemy ma współczesne ukraińskie społeczeństwo?

-No jest ich bardzo wiele. Jednym z nich jest wojna. Mamy bardzo wielu przesiedleńców, którzy od trzech lat nie otrzymują potrzebnej pomocy. Społeczeństwo postrzega tych ludzi stereotypowo. Oczywiście, że ludzie są różni, ale trzeba na nich patrzeć indywidualnie, a nie na grupę, do której są zaliczani. To co ja czuję, toto że oni chcą wrócić do domu, a gdzie ten dom to nie ważne. Chcą wrócić do swojej pościeli, do swojej atmosfery w jakiej żyli. Tu nie dostali niczego z czym chcieliby zostać. Niestety.

-Jakie wykorzystuje pani metody i czy są pomocnicy?

-Tak, jestem kierownikiem całego zespołu, a moi koledzy to w większości studenci, aktywna młodzież, która mnie motywuje nawet jak ja już jestem zdemotywowana w jakichś momentach. Oni pomagają mi iść dalej. To co im daje nie idzie na marne. Stają się obywatelami innej jakości. I to ci obywatele, którzy dzisiaj zmieniają kraj – bardzo chcę w to wierzyć.

Nazywam się Ihor Byłyc zajmuję się realizacją projektu, częścią z ludźmi, dwa dni wykładam aktorstwo, różne techniki a teraz przerabiamy przekazywanie tekstu swoimi słowami, jakiegoś ciężkiego, literackiego, dawnego tekstu.

[-]

-W jakich miastach na wschodzie pani pracowała?

-Siewierodonieck, Bahmut, Popasna, Łysaczańsk. Projekt zakończył się, ale ja wiem, że zamknąć i zapomnieć go tak po prostu nie można. Stworzono cztery wystawy i trzeba to pokazać Ukrainie bo to głosy, które są słabo słyszalne na Ukrainie.
Pełny materiał Sergiusza Petrczenki usłyszycie jutro wieczorem.

(-)

Wizz Air otwiera 5 nowych kierunków z Charkowa i Lwowa do Europy. Znany europejski przewoźnik wznawia połączenia z Charkowa i Lwowa. Pasażerowie już mogą zamawiać bilety na wszystkie rejsy, informuje biuro prasowe przewoźnika.

Wśród głównych zadań międzynarodowego lotniska w Charkowie jest rozwój maksymalnie szerokiej sieci lotów w dobrych cenach. Wznowienie naszej współpracy z WizzAir, największym przewoźnikiem w centralnej i wschodniej Europie, pozwoli osiągnąć zamierzenia rozwoju w obu oczekiwanych kierunkach – podkreślił dyrektor generalny lotniska w Charkowie Wołodymyr Wasylczenko. Loty ze Lwowa do Gdańska i Katowic ruszą od wiosny przyszłego roku. Menedżer ds. komunikacji Wizz Air Sorina Ratz poinformowała, że w roku 2018 oczekiwany jest wzrost o ponad 130% na 29 kierunkach lotów.

(-)

Przedświąteczną zbiórkę artykułów spożywczych i ubrań dla dzieci polskich na Ukrainie prowadzą studenci rusycystyki Uniwersytetu Rzeszowskiego. „Apel o pomoc kierujemy do wszystkich, którym nie jest obojętny los Polaków w tym kraju” – powiedziała Polskiemu Radiu Rzeszów dr Jolanta Kononowicz-Kur opiekunka studenckiego koła naukowego:

(-)
Wsparcie otrzyma również szkoła nr 10 – druga placówka z polskim językiem nauczania we Lwowie. Studenci, którzy są wolontariuszami akcji, chętnie angażują się w zbiórkę darów.

(-)
Zbiórka darów dla dzieci polskich na Ukrainie odbywa się w holu Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Rzeszowskiego do czwartku 30 listopada.

OBWE wyjaśnia zachowanie jednego z członków misji w Donbasie. Przedstawiciel tej organizacji wymienił serdeczne uściski z jednym z separatystów podczas przekazania ciał poległych ukraińskich żołnierzy. O szczegółach z Kijowa – Paweł Buszko

[korespondencja w języku polskim]

(-)

Były to ostatnie informacje w tym wydaniu. Wiadomości po ukraińsku usłyszycie równo za dobę na falach Radia Olsztyn. Z wami była Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i do usłyszenia.

(dw/as)

27.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

 

27.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Oddział i koło ZUwP w Olsztynie zapraszają do udziału w przeglądzie poezji śpiewanej i współczesnej piosenki autorskiej. Ukraińcy uczcili pamięć ofiar wielkiego głodu z lat 1932 — 1933. Świeczki w oknach w całej Polsce zeszłej soboty pokazały, że Ukraińcy wiedzą i pamiętają o morderstwie popełnionym na milionach swoich przodków. Unia uznaje europejskie aspiracje państw zza wschodniej granicy, ale nie daje im europejskiej perspektywy. Najbardziej niezadowolony jest ze szczytu Petro Poroszenko. Po weekendzie wiadomości są różnorodne. Szczegóły z moment. Dzisiaj jest poniedziałek 27 listopada. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Oddział i koło ZUwP w Olsztynie zapraszają do udziału w przemyskim przeglądzie poezji śpiewanej i współczesnej piosenki autorskiej. Do zaprezentowania swoich talentów zachęcamy uczniów szkół podstawowych, średnich i gimnazjów, którzy zainteresowani się ukraińską kulturą. Przegląd odbędzie się po raz czternasty w olsztyńskim CEiKu 9 grudnia o godzinie 11.00.

(-)

Ukraińcy uczcili pamięć ofiar wielkiego głodu z lat 1932 – 1933. Ponad 80 lat temu sowieckie władze wywołały na Ukrainie głód, który pozbawił życia około 8 miliony Ukraińców. W uroczystościach w Kijowie wzięły udział ukraińskie władze.
Pamięć ofiar stalinowskiej zbrodni uczczono minutą ciszy. Przy pomniku ofiar Wielkiego Głodu odprawiono modlitwę w intencji milionów zagłodzonych Ukraińców. Złożono też symboliczne bukiety z kłosów zboża. Wielki Głód to największa tragedia w historii Ukrainy – mówił do zebranych ukraiński prezydent Petro Poroszenko.

Żeby nasze wnuki i nasze prawnuki nigdy nie zapomniały, że w 1932 roku Bóg dał Ukrainie urodzaj, a do głodu doprowadził kremlowski antychryst, który zabrał żywność milionom i miliony Ukraińców skazał na śmierć głodową.

W oknach wielu ukraińskich domów, po zapadnięciu zmroku zapłonęły świece – to symbol pamięci o ofiarach sowieckiej zbrodni. Podczas Wielkiego Głodu konfiskowano produkty żywnościowe na ukraińskich wsiach. Oprócz Ukrainy kilkadziesiąt krajów świata, w tym Polska, uznały Wielki Głód za zbrodnię ludobójstwa.

W sobotę zapłonęły świeczki nie tylko w oknach na Ukrainie. Ukraińcy w Polsce przyłączyli się do uczczenia pamięci ofiar głodu.

„Była to jedna z największych zbrodni komunizmu. Za samo mówienie o niej, w Związku Radzieckim, groziły surowe represje” – mówi doktor Grzegorz Kuprianowicz, prezes Towarzystwa Ukraińskiego w Lublinie.
(-)
Wśród ofiar byli nie tylko Ukraińcy – dodaje Konsul Generalny Ukrainy w Lublinie – Wasyl Pawluk.
(-)
Lubelskie uroczystości odbyły się przed pomnikiem ofiar Wielkiego Głodu na skwerze obok ronda Piotra Mohyły. Wzięli w nich udział przedstawiciele przedstawiciele samorządów, a także wojewoda lubelski Przemysław Czarnek.

Unia uznaje europejskie aspiracje państw zza wschodniej granicy, ale nie daje im europejskiej perspektywy. Takimi wnioskami zakończył się wczoraj szczyt Partnerstwa Wschodniego z udziałem przedstawicieli 28 unijnych krajów i sześciu byłych republik radzieckich. Chodzi o Ukrainę, Gruzję, Mołdawię, Armenię, Azerbejdżan i Białoruś. O szczegółach Beata Płomecka.

[korespondencja w języku polskim]

(-)

Poniedziałek dopiero się zaczął, więc będziemy śledzić ukraińskie wiadomości. Zapraszamy i was. Kolejne informacje jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego.

(dw/as)

26.11.2017 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska. XI Dni teatru ukraińskiego odniosły w tym roku wielki sukces. Na wszystkich spektaklach weekendu teatralnego nie było żadnego wolnego miejsca. Bilety rozeszły się jak gorące bułeczki kilka dni przed rozpoczęciem wydarzenia. Tak właśnie na Warmii i Mazurach czeka się na ukraińską sztukę wyższą i to nie daremnie. Wszystkie oczekiwania spełnił w weekend Wołyński Teatr Muzyczno-Dramatyczny im. Tarasa Szewczenki. Artyści przygotowali olsztyńskiej publiczności różnorodny program. Było wesoło, poważnie, klasycznie i współcześnie. Pierwszego dnia wrażenia chłonął Sergiusz Petryczenko:

(-)

W tym roku Wołyński Teatr Muzyczno-Dramatyczny przywiózł do Olsztyna trzy spektakle. „Stolittia Jakowa” spojrzenie na burzliwy wiek XX oczami głównego bohatera spektaklu stworzonego na podstawie powieści Wołodymyra Łysa. Tę książkę krytycy zdążyli nazwać jedną z najważniejszych w ukraińskim życiu literackim ostatnich lat. Dwa pozostałe spektakle to ukraińska klasyka. „Ukradene szczastia” Iwana Franki i „Sujeta” Iwana Karpenki-Karego.

[-]

Teatr z Łucka w pełni odzwierciedla swoją nazwę muzyczno-dramatycznego. W spektaklach jest dużo żywej muzyki. Gra kapela. Śpiewa chór.

[-]

Widzowie mogli podziwiać cudowną grę i najmłodszych i starszych aktorów.

[-]

-Bardzo mi się podobało.

-A co najbardziej?

-Chociażby same zakończenie. Takie, że oni nie byli razem, ale spotkali się na koniec.

-To bardzo ciekawe zobaczyć koloryt przedwojennego Wołynia. Uniwersalny temat, miłość, skomplikowanie, trudny ludzki los. Myślę, że i coś dla siebie znalazłem. Bardzo mi się spodobało.

W przerwie teatru w holu teatru im. Stefana Jaracza otwarto wystawę poświęconą Akcji Wisła i wielkiemu głodowi na Ukrainie w latach1932-1933. Księżą odprawili krótką panichidę.

[-]

Obecny na spektaklu konsul Ukrainy w Gdańsku Lew Zacharczyszyn podkreślił, że wydarzenia pokazane w spektaklu „Stolittia Jakowa” przenikają się z wystawą.

-To tragiczne wydarzenia naszej historii, ale musimy pamiętać naszą historię jak gorzką by nie była, ale też trzeba zobaczyć, że Ukraina jest i te ofiary nie poszły na marne, tym bardziej, że lubimy szczycić się swoimi porażkami, nieszczęściem, a trzeba też wiedzieć, że ten naród przeżył straszne rzeczy i jest Ukraina i jest ona skomplikowana, a przed nami są wielkie wyzwania, ale najważniejsze, że jest to, za co wielu ludzi umierało.

(-)

Drugiego dnia teatralnego weekendu w Olsztynie teatr wołyński zaproponował swoje spektakle przygotowane na podstawie „złotej” klasyki ukraińskiego dramatu. Nowe podejście do tematu prezentuje sztuka Wołynian Ne szukajte szczastia, bo ja joho ukraw” na podstawie sztuki „Ukradene szczastia” Iwana Franki. Moda reżyserka wyprowadza na scenę jedynie głównych bohaterów sztuki w ten sposób zaostrzając psychologizm dramatu. Taka koncepcja nie jest nowa, ale ta sztuka proponuje nowe podejście do psychologicznej podstawy tej historii. Reżyserem i jednym z autorów inscenizacji oraz autorem oprawy muzycznej jest Olha Onopryiuk. Role także odgrywają młodzi aktorzy. Można powiedzieć, że sztuka została stworzona przez młodych dla młodych. Jest jednak jedno „ale” – czas pokazuje, że temat będzie aktualny zawsze i dla wszystkich niezależnie od wieku i statusu społecznego.

[fragmenty spektaklu]

[Spektakl odbywał się przy] skromnych dekoracjach, które składały się z bloków i wielkiej drewnianej deski, co przeobraziło się w to w stół to w ławy, czy trumnę Mychajła. Tego usprawiedliwionego minimalizmu nie warto ignorować, a dodaje on i złożoności grze aktorskiej. Zobaczyliśmy nie tylko określone podstawowe emocje: radość, gniew, odrazę, strach, wstyd, poczucie złego uczynku, podziw i interesowność, a także ich niuanse.

[fragment sztuki]

Udało się pokazać otwarte intymne sceny, które doprowadzały do rumieńców młodzież na sali. Czy podobała się im sztuka? Zapytałam po niej.

Nazywam się Jula i mi podobał się, w ogóle, cały spektakl. Naturalny.

Nazywam się Julia Doskocz. Według mnie to miało wiele niedosłownych znaczeń. Trzeba było zastanowić się nad tym trochę. Myślę, że to dobrze, że zaczynamy przychodzić, żeby mieć kontakt z kulturą naszą.

-Nie czytałaś jeszcze tej książki Iwana Franki?

Jeszcze nie czytaliśmy.

-A myślisz, że to dobrze, że najpierw obejrzałaś sztukę, a później przeczytasz. Czy trzeba było odwrotnie?

Ja myślę, że najlepiej jest najpierw przeczytać, bo działa wtedy wyobraźnia. A jak najpierw zobaczy się spektakl albo film, to nie chce się czytać.

Chodzę do szkoły muzycznej i jestem blisko muzyki. Ta muzyka budowała atmosferę, bardzo mi się podobała.

Oczywiście młodzi przyszli do teatru z rodzicami, którzy z kolei są bardzo liberalni.

Bardzo fajne

-A jak mama czuła się w czasie takich otwartych scen intymnych?

Myślę, że ona o wszystkim dobrze wie i nie bała się. Bardzo fajne, tak.

Wrażenie na mnie dzisiaj zrobiła cudowna gra aktorów. Bardzo emocjonalna,na takim wysokim poziomie, a te sceny, o których pani mówi, nie są chyba obce naszej młodzieży. Ta miłość była pokazana bardzo dramatycznie i jednocześnie na wysokim poziomie. Serce nie sługa. Takie nieszczęśliwe miłości były i w XIX wieku, i dzisiaj. Rozwiązanie tylko jest inne. Tu było bardzo tragiczne. Kończy się śmiercią kochanka, ale to życie. Jak kiedyś na siłę wydawano za mąż, to był i taki los. Dzisiaj mamy większą swobodę wyboru, ale takie nieszczęścia się trafiają także.

-Pokazałaby pani swoim uczniom taki spektakl?

Myślę, że tak. Kiedy uczyłam w liceum to była nasza lektura. Mówiliśmy o tym nieszczęśliwym kochaniu i zazdrości i o problemie wyboru, z którym spotykamy się codziennie. Lepiej, żebyśmy wybierali dobro.

[-]

Co roku czekam, bo dla mnie teatr to takie cudowne przeżycie, szczególnie tatr ukraiński. Czekam więc na przyszły rok. To dobrze, że takie wydarzenia mają miejsce.

Spodziewamy się, że długo będziemy cieszyć się ukraińską dramaturgią.

(-)

Wspominając wydarzenia zeszłego tygodnia nie możemy ominąć jeszcze jednego – pokazu filmu. Żeby go zobaczyć, 20 Olsztynian pojechało aż do Gdyni. Oczywiście i tu nie brakuje kin, ale chodzi o szczególny. Specjalny pokaz filmu „Gorzkie żniwa” o wielkim głodzie na Ukrainie w latach 1932-1933 zorganizował konsulat Ukrainy w Gdańsku. Wszystkich nieobojętnych na wydarzenia zaproszono do wsparcia, swoją obecnością, akcji co chętnie zrobili i Polacy. Tak w tym roku uczczono pamięć ofiar wielkiego głodu XX wieku. Film niedawno wszedł do kin na Ukrainie, a teraz pokazywany jest w Europie. Ma być pokazany także w Australii i Kanadzie, bo projekt sfinansował Kanadyjczyk ukraińskiego pochodzenia Ihor, a w ich języku Ian Ihnatowycz. Polubił dawne klasztorne mury, wśród których nagrywano niektóre sceny filmu – pierwszego, obcojęzycznego o wielkim głodzie:

Na podobnych do tych ulic oni siedzieli, nie mieli co jeść, prosili ludzi, żeby dawali im coś do zjedzenia. Nic nie dostawali i umierali. I takie mieliśmy tu sceny.

Gorzkie żniwa to historia miłości na tle sztucznego głodu lat 30. Na oczach zakochanych Jurija i Natalki, brytyjskich aktorów, wielka ukraińska wieś ginie w łapach kolektywizacji. Z rozkazu Stalina ludziom zabierają wszystko skazując ich na śmierć:
Urodziłem się na Ukrainie, na ziemi, która mogła stać się rajem. Cieszyliśmy się prostą wolnością. Żyliśmy i kochaliśmy. Ale zawsze byli ci, którzy starali się nam tę wolność odebrać.

W 1932 roku Stalin chciał upokorzyć naród ukraiński, zabrać mu wszystko, zmorzyć głodem.

Umrzeć mogą miliony.

Jadą bolszewicy. Ja boje się najgorszego, ludzie z głodu umierają.
I zdecydowali się walczyć o swoje życie, miłość i wolność, bo rozumieją, że innego wyjścia prócz walki nie ma:
Muszę walczyć za swój kraj. Zamknąć granice, nikogo nie wypuszczać. Śmierć naokoło, wszędzie, to nie zwykły głód, to wielki głód.

Ratujmy się, albo umrzemy. Kobiety przygotowują bunt. Musimy stawić opór. Na co jesteś gotowa za rodzinę. Na wszystko.
Za Ukrainę, za wolność. Jeśli uratuję choć jedno życie, żyłem nie na darmo. Mam dla kogo żyć i to daje mi siłę. Będziemy razem. Uwierz mi, wrócę do ciebie. Gorzkie żniwa. Zawszę będę twoja.
Dla Ihnatowycza Gorzkie żniwa to nie tylko film. To ofiara osobistej historii. Jego rodzice uciekli do Kanady przed represjami stalinowskimi i przed głodem, a ich krewni zgineli na Syberii albo zostali rozstrzelani. Kiedy dostarczono mu scenariusz filmu, od razu zgodził się go finansować i produkować:
To dla mnie, jak i dla wszystkich Ukraińców na całym świecie to bardzo bolesny temat. Ale świat zachodu, poza ukraińską mniejszością i Ukraińcami nie wie o tym prawie nic.
Ien Ihnatowycz pokrył wszystkie koszty filmu, które wyniosły 21 milionów dolarów. Tą cenę zapłacił za wiedzę co jest kluczem do zrozumienia współczesnego walki ukraińsko-rosyjskiej:
Bez tego nie można faktycznie rozumieć kompleksów, stosunków między Ukraina i Rosją, czy innymi krajami.

(-)

O innych wydarzeniach poświęconych pamięci ofiar wielkiego głodu powiemy w przyszłym tygodniu. A teraz dbamy o język ojczysty:

[lekcja języka ukraińskiego]

(-)

Roman Bodnar przygotował kilka muzycznych nowości. Oddajemy więc mu mikrofon.

[Parada hitów Romana Bodnara]

(-)

I znów trzeba czekać tydzień na kolejne spotkanie. Niech minie szybko i treściwie, żeby w następną niedzielę było o czym opowiadać. W programie „Od niedzieli do niedzieli” byli z wami: Sergiusz Petryczenko, Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

25.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w sobotę, 25 listopada na falach Polskiego Radia Olsztyn. Z wami jest Jarosława Chrunik. Dzisiaj na Ukrainie, tak jak i w całym świecie, tam gdzie mieszka społeczność ukraińska, składamy hołd ofiarom Wielkiego Głodu na Ukrainie.

(-)

Każda czwarta sobota listopada uznana jest na Ukrainie za Dzień Pamięci Głodów. Działania upamiętniające odbywają się w całym kraju i poza jego granicami. Co roku tego dnia przeprowadzana jest też akcja :Zapal świecę”. My też zachęcamy was do tego, aby dziś o godz, 15-tej postawić w waszych oknach zapaloną świecę pamięci.

(-)

W czwartek grupa prawie 20 olsztynian wybrała się do Gdyni aby obejrzeć film „Gorzkie żniwa”. Film został zaprezentowany dzięki staraniom Konsulatu Ukrainy w Gdańsku. „Gorzkie żniwa” – to kanadyjski film o historii miłości w czasie Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 1932-1933. to pierwsza anglojęzyczna produkcja fabularna o Wielkim Głodzie i ma zapoczątkować serię filmów o tożsamości Ukrainy.

(-)

W ciągu wieków jak tylko jej nie nazywano: pogranicze, Dzikie Pola, spichlerz Europy. Ale dla mnie od urodzenia Ukraina była po prostu domem. Tak, marzyliśmy o tym, aby uwolnić się od władzy imperialistycznej. Ale życie szumiało jak zawsze – były wzloty i upadki, dostosowane do pór roku, dojrzewania zbóż, orki i żniw. Życie wypełnione ciężką pracą i zwykłymi radościami.

(-)

W centrum wydarzeń jest Jurij – utalentowany malarz, mieszkaniec wsi; potomek kozackiego rodu, który stara się żyć ze swoją ukochaną w stworzonych przez władzę radziecką warunkach, przyjmując ciosy i naciski. W końcu jednak, gdy jego rodzina i krajanie stają się ofiarami sztucznego głodu i represji stalinowskich, powstaje, aby donieść światu prawdę o okropieństwach Wielkiego Głodu.

(-)

Nazywam się Jurij Kaczaniuk. Jestem synem Jarosława Kaczaniuka i wnukiem słynnego wojownika Iwana Kaczaniuka. Moja Ukraina była światem, gdzie legendy żyły obok.

(-)

Stalin, tak jak wcześniej Lenin, wiedział, że bez Ukrainy – spichlerza Europy – ZSRR nie będzie mógł istnieć.

(-) Fragment ścieżki z filmu

Ukraińcy jednak mieli tę siłę ducha, którą trudno było złamać

(-) Fragment ścieżki z filmu

Na ile podstępny był stalinowski reżim świadczy choćby to, że wielu ukraińskich patriotów na początku uwierzyło w nową ideologię – tak jak sąsiad głównego bohatera filmu:

(-) Fragment ścieżki z filmu

Stalin wiedział, co robi…

(-) Fragment ścieżki z filmu

O filmie „Gorzkie żniwa” jeszcze usłyszycie w następnym tygodniu w naszych programach, a dzisiaj czas już się pożegnać. Była z wami Jarosława Chrunik i ja dziękuję wam już za uwagę. Słuchajcie nas jutro o godz. 20.30, a dziś o godz. 15-tej nie zapomnijcie zapalić świecy w waszych oknach. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze!

24.11.2017 – godz.18.10 (opis do dźwięku)

My Ukraińcy – ja i ty. Do międzynarodowego projektu online przyłączyła się szkoła imienia Łesi Ukrainki z Bartoszach. Moi młodzie koledzy opowiedzą wam o wrażeniach uczniów i nauczycieli w związku z pierwszą lekcją przy projekcie. Dzieci wzięły także udział w zbiórce pieniędzy dla chorej Sofijki Wernej z Ukrainy. O wszystkim usłyszycie w materiale dziennikarzy z Bartoszyc. Ale najpierw posłuchamy ciągu dalszego wywiadu z ukraińską pisarką Kateryną Kałytko, która za swoją pierwszą książkę otrzymała polską nagrodę. W programie od „Od A do Z” wita was Hanna Wasilewska. I zaczynamy.
(-)
„Maleńkie straszne bajki albo zagubionych.” – za swoją nową książkę, ukraińska pisarka, Kateryna Kałytko otrzymała ponad tydzień temu, polską nagrodę. Kto i w jakim wieku powinien czytać tę książkę mówi autorka:
Najbardziej audytorium, które w dzieciństwie, dorosłości, w momencie dorastania, a to proces stały i do tego dochodzi czasami w wieku 30-40 lat wskutek jakiegoś przełomu, wyboru drogi. To każdego, kto czuł się niekomfortowo ze swojego wyboru, z siebie, a myślę że takich jest najwięcej, to znajdzie tu swoją historię, mimo tego, że w tych historiach ludzie należą do mniejszości o takim, czy innym charakterze. Ale naprawdę to historia ludzi, którym poszczęściło się być nieformatowymi i z tym żyją. Komuś bardziej, a komuś mniej skutecznie. Myślę, że nie ma tu historii sukcesu czy nie, która może kogoś podnieść czy przygnieść. Spodziewam się, że to będzie ciekawe dla wielu.
Przekładając literaturę bośniacką, autorka zwróciła uwagę na powstałe podczas niedawnej wojny. I chociaż oficjalnie w Sarajewie wojny nie ma, to w przestrzeni informacyjnej i duszach ludzi ona trwa, bo część społeczeństwa nie otrzymała odpowiedzi na swoje pytania. Zachowanie ludzi w czasie wojny jest wszędzie podobne – przekonuje pisarka.
Ja myślę, że to to dotyczy i nas. Teraz przeżywamy ten czas, kiedy uważa się, że wszystkie osobiste potrzeby i prywatne, ukrywane dotąd interesy należy przemilczeć, bo jest wielki cel, wielki patriotyzm, który wszystko usprawiedliwia i mechanizm państwowej siły powinien przytłumić jakieś prywatne potrzeby. Faktycznie wojna zaostrza i wyciąga te wszystkie rzeczy i dlatego ludzie są bardziej wrażliwi w sytuacji wojny i płacą za swój wybór albo życiem, albo życiową perspektywą. Dlatego wydaje mi się teraz nie ignorować małych historii życia, no co my teraz zrobimy – zajmuje się tym wielu dziennikarzy właśnie i przed nami dopiero literatura wojenna, bo wiele tych małych historii zbiera się i one w pewnym momencie wybuchną.
Można więc czekać na powieść wojenną po ukraińsku? Wszyscy czekają na ukraińskiego Remarque.
Na szczęście, czy nie, mamy wojnę tylko w części kraju. Inna jego część żyje inaczej. Więc, według mnie, musimy poczekać na wielką powieść o wojnie. To może być wielką traumą literatury ukraińskiej, która na wielką powieść i tak czeka długo i to straszne, bo to nie tylko temat, który wymaga wielkich sił i warsztatu…i deprecjonować to co będzie nie o tematyce wojennej…i wydaje mi się jeszcze, że to nie do końca musi być literatura okopowa. Coś dojrzeje. Może ktoś z tych tam za dziesięciolecia, za pięć może lat, znajdzie w sobie słowa, którymi zechce opowiedzieć to, co przeżył wtedy. Ale powieść o wojnie nie musi być pisana z okopów. Może być pisana przez kogoś, kto mieszka w Kijowie i czyj świat legł w gruzach, bo po II wojnie światowej w cywilizowanym świecie, gdzie określono nowe granice, zaczęła się nowa wojna, a najwięksi faszyści nazwali się antyfaszystami. To co znamy z ust Churchilla. Albo może to być jakaś historia człowieka, który mieszka w strefie, gdzie latają z obu stron pociski, który opowiada co stało się z nią po przyjściu wojny. Wojna to nie tylko bojowe działania. To zjawisko społeczne, które zostawia długotrwałe skutki i co odezwie się pierwsze, to czas pokaże. Nie lubię tego określać.
(-)
Nasz czas antenowy przypomina, że pora na informacje z Bartoszyc. Słuchamy:

Dzień dobry szanowni radiosłuchacze. Witają was uczennice ukraińskiej szkoły w Bartoszycach. Dzisiaj opowiemy o międzynarodowym projekcie online. „My Ukraińcy. Ja i ty”. Zapraszamy. Nasza szkoła nawiązała współpracę ze lwowską obwodową biblioteką dla dzieci, wskutek czego uczniowie znający język ukraiński mogą pogłębiać wiedzę z tematyki ukraińskiej. Pierwsza lekcja online miała miejsce 20 listopada z udziałem uczniów 3 klas. Inicjatorem jest pani Agnieszka Wnukowicz nauczycielka języka ukraińskiego. A jak doszło do współpracy i jakie są pierwsze wrażenia, o to zapytaliśmy panią Agnieszkę.
Nawiązałam kontakt z lwowską biblioteką obwodową dla dzieci dzięki panu Piotrowi Tabace, który poznał mnie z panią Ołeną Kremnową. W realizowaniu projektu pomaga pan Mirosław Drozd. Teraz realizujemy projekt „My Ukraińcy. Ja i ty”. Dzieci po raz pierwszy uczestniczyły w lekcji online w poniedziałek 20 listopada 2017 roku. Dzieci opowiadały o bajkach, które znają i czytały, były zagadki, quizy, pytania i posłuchały bajkę Rybka. Dzieci bardzo chętnie brały udział w lekcji online i były zainteresowane. Realizację projektu rozpoczęła klasa 3, a niebawem pierwsza klasa spróbuje rozmawiać po ukraińsku z bibliotekarzem ze Lwowa.
Tematem pierwszej lekcji była gra na podstawie ukraińskich bajek – kraina bajarza, a co myślą o takiej niestandardowej lekcji trzecioklasiści? Posłuchajmy.
Podobała mi się tak lekcja, bo była prowadzona przez skype. Nazywam się Mateusz, podobała mi się lekcja bo była nietypowa, bo rozmawialiśmy z panią z biblioteki ze Lwowa. Nazywam się Julia i podobała mi się lekcja dlatego, że pani opowiadała bajkę Rybka. Ksenia Tacyn, podobała mi się ta lekcja, bo pani pytała jakie znamy bajki.
Nasza szkolna społeczność skupiona jest na problemach innych. Kiedy dowiedzieliśmy się, że na Ukrainie przebywa bardzo chora Sofija…z Ukrainy, to nasz samorząd szkolny od razu rozpowszechnił informację o zbiórce pieniędzy na  potrzeby związane z leczeniem Sofijki. W ciągu dwóch dni zebraliśmy 1350 złotych i przekazaliśmy na leczenie chorej. Mamy nadzieję, że do tej akcji przyłączą się inni ludzie, a dzisiaj bardzo dziękujemy uczniom, rodzicom, nauczycielom za wielkie wsparcie i wrażliwość na cudzą tragedię.
W naszej szkole dzieje się bardzo wiele. Nie tylko się uczymy, ale prowadzimy bardzo ciekawe projekty i tak 22 listopada do nas przyjechały dzieci z suchopołowiańskiej szkoły średniej, a my organizujemy wydarzenie „Ukraińska i polska kultura na obczyźnie”. Dokładniej powiemy o tym w kolejnej audycji. Żegnamy się. Do usłyszenia za dwa tygodnie.
(-)
Nie spieszmy się żegnać ze szkołą, bo od razu siadamy w ławki i uczymy się.
[lekcja języka ukraińskiego]
(-)
I to wszystko. Do szkoły wrócimy równo za tydzień w programie „Od A do Z”. Wtedy usłyszycie wiadomości z Górowa Iławeckiego, gdzie uczczono ofiary Wielkiego Głodu lat 1932-1933. Więcej o dzień pamięci powie Jarosława Chrunik jutro o 10:50. Z wami była Hanna Wasilewska. Bądźcie zdrowi!

24.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w piątek, 24 listopada, na falach Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Dziś jesień podarowała nam piękny dzień, miejmy nadzieję, że taki będzie cały weekend. Zacznijmy go od przejrzenia kalendarza historycznego:

(-)

24 listopada 1638 roku Kozacka Rada w uroczysku Masłów Staw zatwierdziła „Ordynację wojska zaporoskiego rejestrowego” – statut kozaków zaporoskich. Było to postanowienie sejmu Królestwa Polskiego, wydane w grudniu 1638 roku po stłumieniu powstania kozacko-chłopskiego pod dowództwem Pawluka i Skydana. Zgodnie z ordynacją zostało skasowane wybieranie starszyzny kozackiej i zlikwidowano sąd kozacki. Rejestr kozacki został zmniejszony do 6000 osób – 6 pułków po 1000 osób w każdym. Do rejestru wpisywano tylko tych kozaków, którzy nie brali udziału w powstaniu. Kozacy mieli pozwolenie zamieszkiwać tylko w majętnościach królewskich starostw czerkaskiego, korsuńskiego i kaniowskiego. Mieszczanie i wieśniacy pod groźbą kary śmierci mieli zakaz przystępować do kozaków, a nawet wydawać swoje córki za mąż za kozaków. Pozostałe punkty ordynacji skierowane były przeciwko Siczy Zaporoskiej. Dwa pułki rejestrowych powinny stale przebywać na Siczy, aby pomagać zaporożcom odbijać tatarskie napady i jednocześnie przeszkadzać zaporożcom w pochodach na Krym i do Turcji. Na Zaporoże kozak mógł trafić wyłącznie po okazaniu dokumentu, zatwierdzonego przez komisarza. Nierejestrowi kozacy ordynacji nie uznali.
24 listopada 1905 roku rozpoczęło się Powstanie Sewastopolskie marynarzy na czele z lejtnantem Petrem Schmidtem. Było to zbrojne wystąpienie marynarzy Floty Czarnomorskiej i żołnierzy Garnizonu Sewastopolskiego, pracowników portu i zakładu morskiego , które odbyło się podczas I rewolucji rosyjskiej w okresie 24-24 listopada 1905 roku. Powstanie zostało stłumione. Lejtnant Petro Schmidt, marynarze Hładkow i Antonenko oraz konduktor Prywatnyk zostali skazani na karę śmierci (zostali rozstrzelani 6 marca 1906 r. na wyspie Berezań), 14 osób – na bezterminową katorgę, 103 osoby – na roboty katorżnicze, 151 – skierowano do jednostek dyscyplinarnych, ponad 1000 osób zostało ukaranych bez sądu. O podobnym okrucieństwie bolszewików w odniesieniu do Ukraińców była mowa wczoraj w filmie „Gorzkie żniwa”, o czym za chwilę usłyszycie więcej. Tymczasem – promień światła wśród ciemności:
Imieniny obchodzą dziś Zinaidy i Filipowie. Swoje święto mają też urodzeni 24 listopada. Wszystkim życzymy wszystkiego najlepszego!

(-)

Wczoraj grupa prawie 20 olsztynian wybrała się do Gdyni aby obejrzeć film „Gorzkie żniwa”. Film został zaprezentowany dzięki staraniom Konsulatu Ukrainy w Gdańsku. „Gorzkie żniwa” – to kanadyjski film o historii miłości w czasie Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 1932-1933. to pierwsza anglojęzyczna produkcja fabularna o Wielkim Głodzie i ma zapoczątkować serię filmów o tożsamości Ukrainy. W centrum wydarzeń jest Jurij – utalentowany malarz, mieszkaniec wsi; potomek kozackiego rodu, który stara się żyć ze swoją ukochaną w stworzonych przez władzę radziecką warunkach, przyjmując ciosy i naciski. W końcu jednak, gdy jego rodzina i krajanie stają się ofiarami sztucznego głodu i represji stalinowskich, powstaje, aby donieść światu prawdę o okropieństwach Wielkiego Głodu/

(-) Fragment ścieżki z filmu

Film wszedł do dystrybucji na Ukrainie 23 lutego 2017 roku.

(-)
Szczyt Partnerstwa Wschodniego nie przyniesie istotnych decyzji – tak dzisiejsze spotkanie krajów partnerstwa w Brukseli ocenia szef ukraińskiego MSZ Pawło Klimkin. Ukraina wiązała ze Szczytem pewne nadzieje, ich spełnienie będzie jednak mało prawdopodobne. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko

(-) Korespondencja w języku polskim
Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie ograniczyła patrole w Ługańsku. Ma to związek z napiętą sytuacją w ukraińskim mieście. W zajętej przez prorosyjskich separatystów stolicy obwodu trwa spór o władzę między dwoma frakcjami. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

(-)
Na tym kończymy naszą dzisiejszą audycję, którą przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Zapraszam do radioodbiorników jeszcze dziś wieczorem o godz. 18.10, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

23.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

My Ukraińcy – ja i ty. Do międzynarodowego projektu online przyłączyła się szkoła imienia Łesi Ukrainki z Bartoszach. Moi młodzie koledzy opowiedzą wam o wrażeniach uczniów i nauczycieli w związku z pierwszą lekcją przy projekcie. Dzieci wzięły także udział w zbiórce pieniędzy dla chorej Sofijki Wernej z Ukrainy. O wszystkim usłyszycie w materiale dziennikarzy z Bartoszyc. Ale najpierw posłuchamy ciągu dalszego wywiadu z ukraińską pisarką Kateryną Kałytko, która za swoją pierwszą książkę otrzymała polską nagrodę. W programie od „Od A do Z” wita was Hanna Wasilewska. I zaczynamy.

(-)

„Maleńkie straszne bajki albo zagubionych.” – za swoją nową książkę, ukraińska pisarka, Kateryna Kałytko otrzymała ponad tydzień temu, polską nagrodę. Kto i w jakim wieku powinien czytać tę książkę mówi autorka:

Najbardziej audytorium, które w dzieciństwie, dorosłości, w momencie dorastania, a to proces stały i do tego dochodzi czasami w wieku 30-40 lat wskutek jakiegoś przełomu, wyboru drogi. To każdego, kto czuł się niekomfortowo ze swojego wyboru, z siebie, a myślę że takich jest najwięcej, to znajdzie tu swoją historię, mimo tego, że w tych historiach ludzie należą do mniejszości o takim, czy innym charakterze. Ale naprawdę to historia ludzi, którym poszczęściło się być nieformatowymi i z tym żyją. Komuś bardziej, a komuś mniej skutecznie. Myślę, że nie ma tu historii sukcesu czy nie, która może kogoś podnieść czy przygnieść. Spodziewam się, że to będzie ciekawe dla wielu.

Przekładając literaturę bośniacką, autorka zwróciła uwagę na powstałe podczas niedawnej wojny. I chociaż oficjalnie w Sarajewie wojny nie ma, to w przestrzeni informacyjnej i duszach ludzi ona trwa, bo część społeczeństwa nie otrzymała odpowiedzi na swoje pytania. Zachowanie ludzi w czasie wojny jest wszędzie podobne – przekonuje pisarka.

Ja myślę, że to to dotyczy i nas. Teraz przeżywamy ten czas, kiedy uważa się, że wszystkie osobiste potrzeby i prywatne, ukrywane dotąd interesy należy przemilczeć, bo jest wielki cel, wielki patriotyzm, który wszystko usprawiedliwia i mechanizm państwowej siły powinien przytłumić jakieś prywatne potrzeby. Faktycznie wojna zaostrza i wyciąga te wszystkie rzeczy i dlatego ludzie są bardziej wrażliwi w sytuacji wojny i płacą za swój wybór albo życiem, albo życiową perspektywą. Dlatego wydaje mi się teraz nie ignorować małych historii życia, no co my teraz zrobimy – zajmuje się tym wielu dziennikarzy właśnie i przed nami dopiero literatura wojenna, bo wiele tych małych historii zbiera się i one w pewnym momencie wybuchną.

Można więc czekać na powieść wojenną po ukraińsku? Wszyscy czekają na ukraińskiego Remarque.

Na szczęście, czy nie, mamy wojnę tylko w części kraju. Inna jego część żyje inaczej. Więc, według mnie, musimy poczekać na wielką powieść o wojnie. To może być wielką traumą literatury ukraińskiej, która na wielką powieść i tak czeka długo i to straszne, bo to nie tylko temat, który wymaga wielkich sił i warsztatu…i deprecjonować to co będzie nie o tematyce wojennej…i wydaje mi się jeszcze, że to nie do końca musi być literatura okopowa. Coś dojrzeje. Może ktoś z tych tam za dziesięciolecia, za pięć może lat, znajdzie w sobie słowa, którymi zechce opowiedzieć to, co przeżył wtedy. Ale powieść o wojnie nie musi być pisana z okopów. Może być pisana przez kogoś, kto mieszka w Kijowie i czyj świat legł w gruzach, bo po II wojnie światowej w cywilizowanym świecie, gdzie określono nowe granice, zaczęła się nowa wojna, a najwięksi faszyści nazwali się antyfaszystami. To co znamy z ust Churchilla. Albo może to być jakaś historia człowieka, który mieszka w strefie, gdzie latają z obu stron pociski, który opowiada co stało się z nią po przyjściu wojny. Wojna to nie tylko bojowe działania. To zjawisko społeczne, które zostawia długotrwałe skutki i co odezwie się pierwsze, to czas pokaże. Nie lubię tego określać.

(-)

Nasz czas antenowy przypomina, że pora na informacje z Bartoszyc. Słuchamy:
Dzień dobry szanowni radiosłuchacze. Witają was uczennice ukraińskiej szkoły w Bartoszycach. Dzisiaj opowiemy o międzynarodowym projekcie online. „My Ukraińcy. Ja i ty”. Zapraszamy. Nasza szkoła nawiązała współpracę ze lwowską obwodową biblioteką dla dzieci, wskutek czego uczniowie znający język ukraiński mogą pogłębiać wiedzę z tematyki ukraińskiej. Pierwsza lekcja online miała miejsce 20 listopada z udziałem uczniów 3 klas. Inicjatorem jest pani Agnieszka Wnukowicz nauczycielka języka ukraińskiego. A jak doszło do współpracy i jakie są pierwsze wrażenia, o to zapytaliśmy panią Agnieszkę.

Nawiązałam kontakt z lwowską biblioteką obwodową dla dzieci dzięki panu Piotrowi Tabace, który poznał mnie z panią Ołeną Kremnową. W realizowaniu projektu pomaga pan Mirosław Drozd. Teraz realizujemy projekt „My Ukraińcy. Ja i ty”. Dzieci po raz pierwszy uczestniczyły w lekcji online w poniedziałek 20 listopada 2017 roku. Dzieci opowiadały o bajkach, które znają i czytały, były zagadki, quizy, pytania i posłuchały bajkę Rybka. Dzieci bardzo chętnie brały udział w lekcji online i były zainteresowane. Realizację projektu rozpoczęła klasa 3, a niebawem pierwsza klasa spróbuje rozmawiać po ukraińsku z bibliotekarzem ze Lwowa.

Tematem pierwszej lekcji była gra na podstawie ukraińskich bajek – kraina bajarza, a co myślą o takiej niestandardowej lekcji trzecioklasiści? Posłuchajmy.

Podobała mi się tak lekcja, bo była prowadzona przez skype. Nazywam się Mateusz, podobała mi się lekcja bo była nietypowa, bo rozmawialiśmy z panią z biblioteki ze Lwowa. Nazywam się Julia i podobała mi się lekcja dlatego, że pani opowiadała bajkę Rybka. Ksenia Tacyn, podobała mi się ta lekcja, bo pani pytała jakie znamy bajki.

Nasza szkolna społeczność skupiona jest na problemach innych. Kiedy dowiedzieliśmy się, że na Ukrainie przebywa bardzo chora Sofija…z Ukrainy, to nasz samorząd szkolny od razu rozpowszechnił informację o zbiórce pieniędzy na potrzeby związane z leczeniem Sofijki. W ciągu dwóch dni zebraliśmy 1350 złotych i przekazaliśmy na leczenie chorej. Mamy nadzieję, że do tej akcji przyłączą się inni ludzie, a dzisiaj bardzo dziękujemy uczniom, rodzicom, nauczycielom za wielkie wsparcie i wrażliwość na cudzą tragedię.

W naszej szkole dzieje się bardzo wiele. Nie tylko się uczymy, ale prowadzimy bardzo ciekawe projekty i tak 22 listopada do nas przyjechały dzieci z suchopołowiańskiej szkoły średniej, a my organizujemy wydarzenie „Ukraińska i polska kultura na obczyźnie”. Dokładniej powiemy o tym w kolejnej audycji. Żegnamy się. Do usłyszenia za dwa tygodnie.

(-)

Nie spieszmy się żegnać ze szkołą, bo od razu siadamy w ławki i uczymy się.

[lekcja języka ukraińskiego]

(-)

I to wszystko. Do szkoły wrócimy równo za tydzień w programie „Od A do Z”. Wtedy usłyszycie wiadomości z Górowa Iławeckiego, gdzie uczczono ofiary Wielkiego Głodu lat 1932-1933. Więcej o dzień pamięci powie Jarosława Chrunik jutro o 10:50. Z wami była Hanna Wasilewska. Bądźcie zdrowi! (dw/bsc)

23.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was, drodzy słuchacze, w czwartek, 23 listopada, na falach Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Dziś jest ciekawy dzień: Dzień podziękowania za pracę, dziękuję więc wszystkim, którzy trudzą się w jakikolwiek sposób. A co mamy w kalendarzu historycznym?

(-)

23 listopada 1708 roku Rosyjska Cerkiew Prawosławna z motywów politycznych nałożyła anatemę na ukraińskiego hetmana Iwana Mazepę. Iwan Mazepa – to ukraiński działacz wojskowy, polityczny i państwowy. Hetman Wojska Zaporoskiego, głowa państwa kozackiego na Lewobrzeżnej i całej Naddnieprzańskiej Ukrainie.
23 listopada 1935 roku urodził się Wołodymyr Sabodan – zwierzchnik UCP MP. Jeden z najbardziej wpływowych archijerejów RCP. Od 1987 do 1996 roku kierował sprawami Patriarchatu Moskiewskiego, ustępując Aleksijowi II. Po jego śmierci w 2009 roku Wołodymyr miał wielkie szanse na wybranie go na patriarchę, jednak odmówił, oznajmiając, że chce stanąć przed Bogiem jako 121 metropolita Kijowski, a nie 16 patriarcha Moskiewski.
23 listopada 1983 roku zmarł Mykoła Bażan – ukraiński pisarz, filozof, poeta. 1935 roku założono mu sprawę karną jako na członka podziemnej „Ukraińskiej organizacji wojskowej”. Wśród „członków” organizacji byli też Jurij Janowski i Maksym Rylski.

(-)

Imieniny obchodzą dziś Rodion, Konstanty i Georgij. Razem z nimi świętują urodzeni 23 listopada, a wszystkim życzymy wszystkiego najlepszego!

(-)

Grupa olsztynian wybiera się dzisiaj do Gdyni na pokaz filmu „Gorzkie żniwa”. Jest to kanadyjski film o historii miłości w czasie ukraińskiego Wielkiego Głodu 1932-1933 r. film znany jest też pod roboczą nazwą „Urodzaj diabła”. Jest to pierwszy anglojęzyczny film fabularny o Wielkim Głodzie i ma zapoczątkować serię filmów o tożsamości Ukrainy.

Zamknięta premiera filmu odbyła się na festiwalu dla dystrybutorów filmowych «American Film Market» 9 listopada 2015 roku w Santa Monica.
Olsztyńska agencja pośrednictwa pracy zatrudniała nielegalnie ponad trzystu obywateli Ukrainy. Ujawniła to kontrola przeprowadzona przez funkcjonariuszy z Warmińsko-Mazurskiej Straży Granicznej:

(-) Korespondencja w języku polskim
Napięta sytuacja w opanowanym przez separatystów Ługańsku. Wspierani przez Rosję bojówkarze walczą między sobą o władzę. Szef MSW tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej nie uznał swojej dymisji ogłoszonej przez przywódcę ługańskich bojówkarzy. Według ukraińskich władz w Ługańsku walczą między sobą o wpływy zarówno przywódcy separatystów, ale też stojące za nimi rosyjskie służby. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim
Uzbrojone osoby i wojskowe pojazdy w centrum Ługańska. W okupowanym przez separatystów mieście trwa konflikt między dwiema grupami bojówkarzy:

(-) Korespondencja w języku polskim
Na tym kończymy naszą poranną audycję, którą przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Słuchajcie nas wieczorem o godz 18 10, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

22.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Zeszły tydzień był bogaty w wydarzenia kulturalne z ukraińskim akcentem. W piątek w galerii miejskiej Stary Ratusz odbył się wernisaż prac znanego lwowskiego artysty Wołodymyra Sydorenki. Ukraiński mistrz skóry przywiózł do Olsztyna oryginalne skórzane wyroby, które zrobiły wrażenie na miejscowych znawcach sztuki. Trzeba też powiedzieć o Dniach Teatru Ukraińskiego w teatrze im. Stefana Jaracza. O wszystkim chętnie wam opowiemy już za parę minut. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.

(-)

We Lwowskiej Narodowej Akademii Sztuk Wołodymyr Sydorenko jest jedynym przedstawicielem sztuki, który zajmuje się artystyczną obróbką skóry.

W ciągu okresu twórczości Wołodymyr Sydorenko zdołał stworzyć mnóstwo prac, które świadczą o jego nieprzeciętnym talencie, oddaniu pracy i ciągłym rozwoju. Natomiast miłość do eksperymentów doprowadziła do innej miłości – pracy ze skórą. Wyroby ze skóry i sama skóra jako materiał służy człowiekowi od stuleci. Artysta zrozumiał, że trzeba umiejętnie zastosować ten materiał współcześnie, szczególnie we wzornictwie. Zaczął tworzyć ze skóry gobeliny, tryptyki, elementy wnętrz restauracji, kompozycje religijne, dyplomy, okładki do książek i nawet monumentalne dzieła.

Od jego dotyku skóra ożywa. Leonid Kuczma w prywatnej kolekcji ma szkatułkę od tego mistrza. Wiktor Juszczenko ma w skórzanej oprawie książkę „Mojżesz”. W miniony piątek pracami ukraińskiego artysty Wołodymyra Sydorenki zachwycali się też polscy znawcy sztuki w Olsztynie. Spośród prac mistrza wyróżnia się skórzana kompozycja rodzinnego Lwowa.

Jest to zbiorczy obraz książęcego miasta od jego założenia.

– Teatr opery, jest tam dominikańska świątynia Trójcy Przenajświętszej, tak się teraz nazywa; i Ratusz, i wieża-Prochownia, czyli cała architektura Lwowa, zebrana w jedną całość. Praca ta związana jest ze wsią, z ludźmi. Z tymi ludźmi, którzy mieszkają, z tymi domami, w których mieszkali, w których się urodzili, z których wylecieli jak te ptaki i porozlatywali się po świecie i których zawsze ciągnie do domu. Ktoś zobaczył tu swoje dzieci, ktoś krewnych itd. Czyli nie ma tu człowieka jak takiego, tu jest wewnętrzny świat człowieka. A dlaczego właśnie rodzina? Bo jeśli wziąć ogólnie, to nie tylko jest to rodzina, a jest to i zespół, w którym pracujemy, społeczeństwo, w którym żyjemy, cywilizacja, w jakiej istniejemy, która powinna zjednoczyć się w myśleniu nad jednym.
Pan Wołodymyr poszedł w ślady ojca, który malował cerkwie. Wołodymyr Sydorenko urodził się we wsi Hłuszyn w obwodzie Lwowskim. Od 1991 do 1997 roku uczył się we Lwowskiej Akademii Sztuk w katedrze modelowania kostiumów. Od 1994 roku pracował w katedrze, a od 2010 na stanowisku starszego wykładowcy. Dzieło „Stare gniazda” jest jedną z najdawniejszych jego prac.

(-)

Wizerunki z matrycy artysta przenosi na skórę pod gorącą prasą. Czasami dzieło ozdabia plecionką, rzeźbą, wytłaczaniem, wypalaniem czy koralikami. I to potrafią już jego studenci. W ciągu ponad 20 lat twórczej pracy mistrz stworzył ponad 50 tysięcy wyrobów: panneau, gobeliny, płaskorzeźby, a ponadto – buciki, sakiewki, pasy. Posiada również abstrakcyjne dzieła, jak na przykład ta – rodzina.

(-)

Prace pana Wołodymyra znajdują się na całym świecie – u polskiego pisarza Janusza Wiśniewskiego i brazylijskiego Paula Coelhio – skórzane dyplomy, a u japońskiego modela Kenzo Takady – medal z płaskorzeźbą Lwowa. A jeszcze nieco prac znajduje się na Hawajach.
Jednak my powrócimy do magicznego Olsztyna. Właśnie takim był on podczas XI Dni ukraińskiego teatru odbyły się w Olsztynie. Na scenie teatru im. Stefana Jaracza wystąpił znany Wołyński Teatr Muzyczno-Dramatyczny im. Szewczenki. Artyści przygotowali olsztyńskiej publiczności różnorodny program. Było wesoło, poważnie, klasycznie i współcześnie. Pierwszego dnia wrażenia chłonął Sergiusz Petryczenko:

[-]

W tym roku Wołyński Teatr Muzyczno-Dramatyczny przywiózł do Olsztyna trzy spektakle. „Stolittia Jakowa” spojrzenie na burzliwy wiek XX oczami głównego bohatera spektaklu stworzonego na podstawie powieści Wołodymyra Łysa. Tę książkę krytycy zdążyli nazwać jedną z najważniejszych w ukraińskim życiu literackim ostatnich lat. Dwa pozostałe spektakle to ukraińska klasyka. „Ukradene szczastia” Iwana Franki i „Sujeta” Iwana Karpenki-Karego.

[-]

Teatr z Łucka w pełni odzwierciedla swoją nazwę muzyczno-dramatycznego. W spektaklach jest dużo żywej muzyki. Gra kapela. Śpiewa chór.

[-]

Widzowie mogli podziwiać cudowną grę i najmłodszych i starszych aktorów.

[-]

-Bardzo mi się podobało.

-A co najbardziej?

-Chociażby samo zakończenie. Takie, że oni nie byli razem, ale spotkali się na koniec.

-To bardzo ciekawe zobaczyć koloryt przedwojennego Wołynia. Uniwersalny temat, miłość, skomplikowany, trudny ludzki los. Myślę, że i coś dla siebie znalazłem. Bardzo mi się spodobało.

W przerwie spektaklu w holu teatru im. Stefana Jaracza otwarto wystawę poświęconą Akcji Wisła i wielkiemu głodowi na Ukrainie w latach1932-1933. Księżą odprawili krótką panichidę.

[-]

Obecny na spektaklu konsul Ukrainy w Gdańsku Lew Zacharczyszyn podkreślił, że wydarzenia pokazane w spektaklu „Stolittia Jakowa” przenikają się z wystawą.

-To tragiczne wydarzenia naszej historii, ale musimy pamiętać naszą historię, jak gorzką by nie była, ale też trzeba zobaczyć, że Ukraina jest i te ofiary nie poszły na marne, tym bardziej, że lubimy szczycić się swoimi porażkami, nieszczęściem, a trzeba też wiedzieć, że ten naród przeżył straszne rzeczy i jest Ukraina i jest ona skomplikowana, a przed nami są wielkie wyzwania, ale najważniejsze, że jest to, za co wielu ludzi umierało.

(-)

O drugim dniu ukraińskiego teatru w Olsztynie opowiem wam jutro. Dziękuję za materiał mojemu koledze Sergiuszowi Petryczence. A was zapraszam do radioodbiorników jutro o 18:10. W studiu Radia Olsztyn była Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego!

(jch/as)

22.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 22 listopada, na falach Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Listopad – to miesiąc pamięci wielu ważnych dla Ukrainy wydarzeń. Zaraz o tym usłyszycie, najpierw zajrzyjmy do kalendarza historycznego:

(-)

22 listopada 1764 r. ukazem carycy Katarzyny II został zlikwidowany na Ukrainie Hetmanat. Po wojnie narodowo-wyzwoleńczej narodu ukraińskiego pod dowództwem Bohdana Chmielnickiego zostało odnowione państwo ukraińskie. Hetman został głową państwa. W jego rękach skoncentrowana była pełnia władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej. To on podtrzymywał kontakty Ukrainy z innymi państwami, miał znaczący wpływ na sprawy cerkwi. Hetmańskie ukazy – uniwersały – obowiązywały całe społeczeństwo. Oznakami władzy hetmańskiej był buńczuk i buława.

(-)
22 listopada 2004 roku rozpoczęła się Pomarańczowa Rewolucja na Ukrainie. Była to kampania protestów, mityngów, pikiet, strajków i innych aktów społecznego nieposłuszeństwa na Ukrainie. Została ona zorganizowana i przeprowadzona przez zwolenników Wiktora Juszczenki, głównego kandydata od opozycji na wyborach prezydenckich w listopadzie-grudniu 2004 roku po ogłoszeniu przez CKW wstępnych wyników wyborów, zgodnie z którymi rzekomo wygrał jego przeciwnik Wiktor Janukowycz. Akcja rozpoczęła się 22 listopada 2004 roku jako reakcja na masowe fałszerstwa, które wpłynęły na wyniki wyborów.

(-)

Imieniny obchodzą dziś Matrona i Antoni; świętują też ci, kto od dzisiaj będzie o rok starszy. Wszystkim życzymy wszystkiego najlepszego!

(-)

W Olsztynie odbyły się XI Dni Teatru Ukraińskiego. Na scenie Teatru im. S. Jaracza występował znamienity Wołyński Akademicki Teatr Muzyczno-Dramatyczny im. T. Szewczenki w Łucku. Artyści przygotowali olsztyńskiej publiczności różnorodny program: było i wesoło, i poważnie, i klasycznie, i współcześnie. Opowiada Sergiusz Petryczenko:
(-)
W tym roku Wołyński Teatr Muzyczno-Dramatyczny przywiózł do Olsztyna trzy spektakle. „100-lecie Jakuba” – to spojrzenie na burzliwy XX wiek oczyma głównego bohatera spektaklu, napisanego na podstawie powieści o tym samym tytule Wołodymyra Łysa. Książkę tę krytycy zdążyli już nazwać jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu literackim Ukrainy w ostatnich latach. Dwa inne spektakle – to klasyka ukraińska: „Ukradzione szczęście” Iwana Franki i „Zamieszanie” Iwana Karpenki-Karego.
(-) Fragment sztuki
Teatr z Łucka w pełni usprawiedliwia swoją nazwę – muzyczno-dramatyczny; w spektaklach dużo jest żywej muzyki – gra kapela, śpiewa chór.
(-) Fragment sztuki
Więcej o Dniach Teatru usłyszycie dziś w audycji wieczornej.

Na Ukrainie w rocznicę rozpoczęcia protestów na Majdanie i Pomarańczowej Rewolucji obchodzony jest Dzień Wolności i Godności. W ukraińskiej stolicy uczczona została pamięć ofiar rewolucji z przełomu 2013 i 2014, ale też protestu z 2004 roku. Dzień Godności i Wolności ustanowiono 3 lata temu rozporządzeniem prezydenta Petra Poroszenki. Z Kijowa informuje Paweł Buszko:
(-) Korespondencja w języku polskim

Dzień Godności i Wolności. Ustanowiony dekretem prezydenta Petra Poroszenki, upamiętnia początek dwóch rewolucji – Euromajdanu w 2013 roku i tzw. pomarańczowej rewolucji w 2004-tym. Największe na Ukrainie manifestacje, zwane Euromajdanem, zaczęły się 21 listopada 2013 roku, kiedy prorosyjski prezydent Wiktor Janukowycz odłożył podpisanie umowy z Unią Europejską. Wielotysięczne protesty z Kijowa rozszerzyły się na cały kraj, ruch sprzeciwu przerodził się w rewolucję. 21 listopada wieczorem na plac Niepodległości w Kijowie przyszli pierwsi manifestanci, którzy byli przeciwni zmianie polityki na promoskiewską:
(-) Ile można to wszystko znosić. Jesteśmy w centrum Europy, a oni do niej nie chcą. Wykiwali nas. Potrzebny jest drugi Majdan.
Protest rozpoczął się w dniu, gdy przypadała 9. rocznica pomarańczowej rewolucji z 2004 roku. Jeden z jej przywódców, były minister spraw wewnętrznych i były więzień polityczny za prezydentury Wiktora Janukowycza, Jurij Łucenko mówił Polskiemu Radiu o wielkiej determinacji Ukraińców:
(-) W momencie, gdy władza zdradziła kraj, jedyna szansa na zmiany jest w rękach ludzi. Może to ostatnia szansa, żeby pokazać Unii Europejskiej, że umowa stowarzyszeniowa ma być podpisana nie z gangsterem u władzy, a z Ukraińcami. Ja jestem za tym, aby ją podpisać, mimo, że prezydent tego nie chce.
Ukraińskie władze zdecydowały się na rozwiązania siłowe a Majdan stał się miejscem konfrontacji sił bezpieczeństwa i protestujących Ukraińców.
(-)
Na tym kończymy naszą dzisiejszą audycję, którą przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Zaprszam do radioodbiorników wieczorem o godz. 18.10, a teraz życzę wam miłego weekendu, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

21.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Właśnie teraz, po pierwszym śniegu, trzeba przypomnieć ciepłe, letnie dni. Ze szczególnym ciepłem wspomni to lato Sergiusz Petryczenko, bo kilka dni był w bliskiej sercu Odessie. Tam nie tylko odpoczywał, a przeciwnie bo pracował. Tym razem badał stare kozackie cmentarze na przedmieściach Odessy. Co ciekawego wykopał dowiecie się w dzisiejszym programie „Kalejdoskop historyczny”. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.

(-)

Na przedmieściach Odessy, we wsiach Usatowe, Nerubajske, Kujalnyk znajdują się stare cmentarze. Tam pochowano kozaków, którzy pod koniec XVIII wieku zamieszkali na tych ziemiach. Na kamiennych krzyżach dotąd można przeczytać napisy. Jakie zagadki przeszłości przechowują, badał to Sergiusz Petryczenko.
O kozackich mogiłach wokół Odessy po raz pierwszy przeczytałem w gazecie „Ukraińskij tyżdeń”, więc przebywając latem w Odessie postanowiłem skorzystać z okazji i dowiedzieć się więcej o pierwszych mieszkańcach miasta trochę więcej. Poszukiwania zaprowadziły mnie do historyczno-krajoznawczego muzeum w Odessie w starej części miasta.

[-]

Na mieście współczesnej Odessy do końca XVIII wieku stała turecka forteca chroniona przez liczną załogę, a w zatoce znajdowała się liczna flota. Zaporoscy kozacy zaczęli osiedlać się niedaleko fortecy we wsiach Usatowe, Nerubajske, Kujalnyk po zniszczeniu Siczy przez Katarzynę II – mówi współpracownik muzeum Jurij Slusar:

W 1775 roku po zniszczeniu Siczy część kozaków przypłynęła do tego tureko-tatarskiego miasta, gdzie były osmańskie umocnienia. Ale żyli oni nie przy tym miasteczku i umocnień, ale w miejscowości oddalonej i zaczęli się urządzać i ta nazwa Usatowe pochodzi od kozackich wąsów, Nerubajske oznacza, że kozacy nie walczyli. I ci kozacy zaczynali pracować i wydobywać wapień muszlowy do budowy, bo lasów było mało i trudno było zdobyć drewno. I tak budowali domy z tego materiału, pomazane gliną, a dachy kryli trzciną i z czasem przeobrazili się w ludzi, którzy zajmują się wydobywaniem tych bloków wapienia, wykuwali, rozłupywali. To ciężka praca. Umierało wiele ludzi, dzieci. I pojawiły się te cmentarze.

[-]

Najstarszy napis na krzyżu pochodzi z 1791 roku – mówi profesor Taras Honczaruk z katedry historii uniwersytetu w Odessie:

Najstarszy krzyż, przypominam sobie, bo widziałem datowanie swego czasu…roku bożego 1791. Jest starszy niż założenie Odessy. Przeważnie są tam krzyże dziecięce, oprócz nich dużo jest pochowanych kobiet bo śmiertelność dzieci i kobiet byłą bardzo wysoka. Częstą przyczyną śmierci była śmierć w kopalni pod zawalonymi blokami.

[-]

Kozackie pułki brały aktywny udział w składzie wojsk carskich w zdobyciu tureckiej fortecy. Kozacy byli pierwszymi mieszkańcami i budowniczymi Odessy wydobywając wapień.

To było charakterystyczne, że wśród mieszkańców i Kujalnika były ukraińskie nazwiska, typowo zaporoskie. I jest dokument z 1827 roku i są w nim typowo ukraińskie nazwiska…i na terenie Odessy…na cmentarzu są dwa krzyże i jest napisane Szmyhory, bo kilku ich było. Ciekawe, że trzech o tym nazwisku dostarczało kamień w 1807 roku, a pochówki datowane są na lata 40, więc to albo oni, albo ktoś z ich najbliższych krewnych. Tam są faktycznie pochowani ludzie, którzy dostarczali kamień na budowę symbolu Odessy.

W latach 80 i 90 zeszłego wieku kozackimi pochówkami zainteresowały się organizacje społeczne, głównie kozackie. Kilka razy w roku na cmentarzach odbywają się prace – sprzątają teren i śmieci, koszą trawę.

Współcześnie…różne organizacje, teraz weteranów ukraińskich i inne co roku sprzątają cmentarz i wiosną i jesienią…trzeba porządkować.

Tradycyjnie sprzątamy przed Paschą i Matki Boskiej Opiekuńczej. A w innych terminach ludzie przychodzą, kiedy chcą. Tradycyjnie przeprowadzamy taką akcję od 1991 roku. Dzisiaj jest bardzo dużo ludzi i dobrze, żeby zwrócić na to miejsce uwagę władzy.
Z gorącej Odessy do Chłodnego Jaru. Właśnie teraz ciąg dalszy powieści historycznej Jurija Horlis-Horskiego „Chłodny Jar” na dalach Radia Olsztyn.
(-)

Obóz składał się w wozów wojskowych i wiejskich z ich właścicielami, którzy położyli się pod nie i przeczekali walkę. Było w obozie wiele dobra, od jedwabnej bielizny do pocisków armatnich. Były dwa wozy z materiałami wybuchowymi i elektryczny aparat do detonacji oraz stacja radiotelegrafu, a także wóz z opatrunkami i lekami, które były nam tak potrzebne jak naboje. Szybko porządkujemy, a potrzebne rzeczy przerzucamy na wozy, z których wyrzucamy wszystko, co jest nam niepotrzebne. Worki z ukradziony z Polski dobrem i – poza bielizną – poskładaliśmy na kupy i polaliśmy benzyną od silnika radiotelegrafu, a następnie podpaliliśmy. Radiostację obłożyliśmy skrzyniami, pociskami armatnimi i naszpikowaliśmy materiałami wybuchowymi. Jedno i drugie nie było nam potrzebne, nie mieliśmy specjalistów od telegrafu. No i do kogo telegrafować? Chyba do Boga, a do pocisków potrzebowaliśmy armat. Chłopcy Kobczyka wzięli sobie jeszcze trzy bryczki. Dwie z nabojami, a na trzecią położyli ciało atamana. Chmara polecił, żeby zabrano beczkę smalcu, ale dał rozkaz, żeby nikt smalcu nie jadł. – Czemu nie można go zjeść, zapytali pułkownika? Ten smalec posłuży nam lepiej niż trotyl. Puszczamy chłopów z wozami, obdzieliwszy ich na drogę cukrem, mąką i solą. Ruszamy w drogę. Sołowij został dokonać detonacji. Odjechaliśmy daleko, aż na horyzoncie pojawili się konni. Po chwili wybuchły pociski. Konni przez chwilę przyglądali się na miejscu, zawrócili konie i znikli. Jeśli niedaleko są większe ich siły, to będą nas doganiać. A to trudne z pełnymi wozami i zmęczonymi końmi. Kiedy na horyzoncie pojawili się wrodzy wywiadowcy, do lasu zostało 4 wiorsty. Gdy nas zauważyli jeden z nich puścił czarną rakietę,a drugi zawrócił. Nie groziło nam niebezpieczeństwo. Do lasu rzut kamieniem, a tam 2 tysiące naszych, a szkoda było porzucić cenną zdobycz. Z wozów zaprzęgniętych w słabsze konie przenieśliśmy część rzeczy na siodła.

(-)

Historia to skarbnica naszych uczynków, świadek przeszłości, przykład i nauka teraźniejszości, ostrzeżenie dla przyszłości. Gdzie trafimy w kolejnym „Kalejdoskopie historycznym” dowiecie się równo za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. Do usłyszenia. (dw/bsc)

21.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Właśnie teraz, po pierwszym śniegu, trzeba przypomnieć ciepłe, letnie dni. Ze szczególnym ciepłem wspomni to lato Sergiusz Petryczenko, bo kilka dni był w bliskiej sercu Odessie. Tam nie tylko odpoczywał, a przeciwnie bo pracował. Tym razem badał stare kozackie cmentarze na przedmieściach Odessy. Co ciekawego wykopał dowiecie się w dzisiejszym programie „Kalejdoskop historyczny”. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.

(-)

Na przedmieściach Odessy, we wsiach Usatowe, Nerubajske, Kujalnyk znajdują się stare cmentarze. Tam pochowano kozaków, którzy pod koniec XVIII wieku zamieszkali na tych ziemiach. Na kamiennych krzyżach dotąd można przeczytać napisy. Jakie zagadki przeszłości przechowują, badał to Sergiusz Petryczenko.
O kozackich mogiłach wokół Odessy po raz pierwszy przeczytałem w gazecie „Ukraińskij tyżdeń”, więc przebywając latem w Odessie postanowiłem skorzystać z okazji i dowiedzieć się więcej o pierwszych mieszkańcach miasta trochę więcej. Poszukiwania zaprowadziły mnie do historyczno-krajoznawczego muzeum w Odessie w starej części miasta.

[-]

Na mieście współczesnej Odessy do końca XVIII wieku stała turecka forteca chroniona przez liczną załogę, a w zatoce znajdowała się liczna flota. Zaporoscy kozacy zaczęli osiedlać się niedaleko fortecy we wsiach Usatowe, Nerubajske, Kujalnyk po zniszczeniu Siczy przez Katarzynę II – mówi współpracownik muzeum Jurij Slusar:

W 1775 roku po zniszczeniu Siczy część kozaków przypłynęła do tego tureko-tatarskiego miasta, gdzie były osmańskie umocnienia. Ale żyli oni nie przy tym miasteczku i umocnień, ale w miejscowości oddalonej i zaczęli się urządzać i ta nazwa Usatowe pochodzi od kozackich wąsów, Nerubajske oznacza, że kozacy nie walczyli. I ci kozacy zaczynali pracować i wydobywać wapień muszlowy do budowy, bo lasów było mało i trudno było zdobyć drewno. I tak budowali domy z tego materiału, pomazane gliną, a dachy kryli trzciną i z czasem przeobrazili się w ludzi, którzy zajmują się wydobywaniem tych bloków wapienia, wykuwali, rozłupywali. To ciężka praca. Umierało wiele ludzi, dzieci. I pojawiły się te cmentarze.

[-]

Najstarszy napis na krzyżu pochodzi z 1791 roku – mówi profesor Taras Honczaruk z katedry historii uniwersytetu w Odessie:

Najstarszy krzyż, przypominam sobie, bo widziałem datowanie swego czasu…roku bożego 1791. Jest starszy niż założenie Odessy. Przeważnie są tam krzyże dziecięce, oprócz nich dużo jest pochowanych kobiet bo śmiertelność dzieci i kobiet byłą bardzo wysoka. Częstą przyczyną śmierci była śmierć w kopalni pod zawalonymi blokami.

[-]

Kozackie pułki brały aktywny udział w składzie wojsk carskich w zdobyciu tureckiej fortecy. Kozacy byli pierwszymi mieszkańcami i budowniczymi Odessy wydobywając wapień.

To było charakterystyczne, że wśród mieszkańców i Kujalnika były ukraińskie nazwiska, typowo zaporoskie. I jest dokument z 1827 roku i są w nim typowo ukraińskie nazwiska…i na terenie Odessy…na cmentarzu są dwa krzyże i jest napisane Szmyhory, bo kilku ich było. Ciekawe, że trzech o tym nazwisku dostarczało kamień w 1807 roku, a pochówki datowane są na lata 40, więc to albo oni, albo ktoś z ich najbliższych krewnych. Tam są faktycznie pochowani ludzie, którzy dostarczali kamień na budowę symbolu Odessy.

W latach 80 i 90 zeszłego wieku kozackimi pochówkami zainteresowały się organizacje społeczne, głównie kozackie. Kilka razy w roku na cmentarzach odbywają się prace – sprzątają teren i śmieci, koszą trawę.

Współcześnie…różne organizacje, teraz weteranów ukraińskich i inne co roku sprzątają cmentarz i wiosną i jesienią…trzeba porządkować.

Tradycyjnie sprzątamy przed Paschą i Matki Boskiej Opiekuńczej. A w innych terminach ludzie przychodzą, kiedy chcą. Tradycyjnie przeprowadzamy taką akcję od 1991 roku. Dzisiaj jest bardzo dużo ludzi i dobrze, żeby zwrócić na to miejsce uwagę władzy.
Z gorącej Odessy do Chłodnego Jaru. Właśnie teraz ciąg dalszy powieści historycznej Jurija Horlis-Horskiego „Chłodny Jar” na dalach Radia Olsztyn.
(-)

Obóz składał się w wozów wojskowych i wiejskich z ich właścicielami, którzy położyli się pod nie i przeczekali walkę. Było w obozie wiele dobra, od jedwabnej bielizny do pocisków armatnich. Były dwa wozy z materiałami wybuchowymi i elektryczny aparat do detonacji oraz stacja radiotelegrafu, a także wóz z opatrunkami i lekami, które były nam tak potrzebne jak naboje. Szybko porządkujemy, a potrzebne rzeczy przerzucamy na wozy, z których wyrzucamy wszystko, co jest nam niepotrzebne. Worki z ukradziony z Polski dobrem i – poza bielizną – poskładaliśmy na kupy i polaliśmy benzyną od silnika radiotelegrafu, a następnie podpaliliśmy. Radiostację obłożyliśmy skrzyniami, pociskami armatnimi i naszpikowaliśmy materiałami wybuchowymi. Jedno i drugie nie było nam potrzebne, nie mieliśmy specjalistów od telegrafu. No i do kogo telegrafować? Chyba do Boga, a do pocisków potrzebowaliśmy armat. Chłopcy Kobczyka wzięli sobie jeszcze trzy bryczki. Dwie z nabojami, a na trzecią położyli ciało atamana. Chmara polecił, żeby zabrano beczkę smalcu, ale dał rozkaz, żeby nikt smalcu nie jadł. – Czemu nie można go zjeść, zapytali pułkownika? Ten smalec posłuży nam lepiej niż trotyl. Puszczamy chłopów z wozami, obdzieliwszy ich na drogę cukrem, mąką i solą. Ruszamy w drogę. Sołowij został dokonać detonacji. Odjechaliśmy daleko, aż na horyzoncie pojawili się konni. Po chwili wybuchły pociski. Konni przez chwilę przyglądali się na miejscu, zawrócili konie i znikli. Jeśli niedaleko są większe ich siły, to będą nas doganiać. A to trudne z pełnymi wozami i zmęczonymi końmi. Kiedy na horyzoncie pojawili się wrodzy wywiadowcy, do lasu zostało 4 wiorsty. Gdy nas zauważyli jeden z nich puścił czarną rakietę,a drugi zawrócił. Nie groziło nam niebezpieczeństwo. Do lasu rzut kamieniem, a tam 2 tysiące naszych, a szkoda było porzucić cenną zdobycz. Z wozów zaprzęgniętych w słabsze konie przenieśliśmy część rzeczy na siodła.

(-)

Historia to skarbnica naszych uczynków, świadek przeszłości, przykład i nauka teraźniejszości, ostrzeżenie dla przyszłości. Gdzie trafimy w kolejnym „Kalejdoskopie historycznym” dowiecie się równo za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. Do usłyszenia.

20.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Ze studia Radia Olsztyn, w piątek, 20 listopada, wita Państwa Hanna Wasilewska. W tym roku minęło 30 lat od dnia śmierci Wasyla Stusa w obozie radzieckim na Uralu – opowiemy dziś o tym szerzej. Usłyszymy też kolejną audycję młodych szkolnych dziennikarzy i weźmiemy udział w kolejnej lekcji języka ukraińskiego. Pozostańmy więc wszyscy razem.

(-)
W tym roku minęło 30 lat od dnia śmierci Wasyla Stusa w obozie radzieckim na Uralu i 26 lat – od ponownego pochówku Wasyla Stusa, Ołeksy Tychego i Jurija Łytwyna. O przewiezieniu ich szczątków na Ukrainę opowie Sergiusz Petryczenko:

(-)

19 listopada minęło 26 lat od dnia ponownego pochówku ukraińskich więźniów politycznych, którzy zginęli w obozach radzieckich – Wasyla Stusa, Ołeksy Tychego i Jurija Łytwyna. Kiedy już dni Związku Radzieckiego były policzone, dawnym więźniom politycznym udało się pochować swoich przyjaciół na Ukrainie. Wśród tych, kto brał udział w ekspedycji do Permu na Uralu był Wasyl Owsijenko, który odsiadywał wyrok w jednej celi z Wasylem Stusem:
– Dwukrotnie jeździliśmy na Ural w 1989 roku. Pierwszy raz pod koniec lata, wtedy nie pozwolono nam przeprowadzić ekshumacji, mówili, że warunki sanitarno-epidemiologiczne są niesprzyjające, a drugim razem pojechaliśmy już w listopadzie to wtedy już zrobiliśmy wszystko, co trzeba było zrobić.

Jak mówi Wasyl Owsijenko, ówczesna władza czyniła im wszelkie przeszkody. Kierownictwo nie pozwalało im wykonać cynkowych trumien. Ktoś przebił opony w samochodzie, którym te trumny miały być przewiezione. Nie zważając na wszystkie przeszkody, ciał Stusa, Tychego i Łytwyna zostały przewiezione do Kijowa.
19 listopada 1989 roku na Placu Sofiji zebrał się wielki tłum. Wasyl Owsijenko wspomina, że nigdy do tej pory nie widział takiej ilości błękitno-żółtych flag. Milicja nie odważyła się wówczas rozpędzać ludzi. Wasyl Stus, Ołeksa Tychyj i Jurij Łytwyn zostali pochowani na Bajkowym Cmentarzu w Kijowie.
(-)
Wasyl Owsijenko mówi, że Stusa zamordowali więzienni klawisze. Ostatnie miesiące prawie bez przerwy spędzał w karcerze. Przyczyna takiego stosunku do niego była informacja o utworzeniu za granicą komitetu ds nominowania Wasyla Stusa do Nagrody Nobla.

(-)
Audycja uczniów ZSzUJN w Górowie Iławeckim

(-)

Lekcja j. ukraińskiego
(-)
Na tym kończy się nasza audycja, na następną zapraszam jutro o g. 10. 50. Do usłyszenia, drodzy słuchacze!

20.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałek, 20 listopada, w porannej audycji na falach Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Wiele wydarzeń, dotyczących społeczności ukraińskiej na Warmii i Mazurach, miało miejsce w minionym tygodniu. Będziemy wam o nich opowiadać w naszych programach, ale po kolei, bo nie da się o wszystkich na raz. A tak w ogóle, zaczniemy – jak zwykle – od historii:

(-)

20 listopada 1717 roku urodził się Hryhorij Konyśkyj – ukraiński filozof, pisarz, kaznodzieja; działacz kulturalny i cerkiewny. Jedyny biskup wyznania prawosławnego Imperium Rosyjskiego na terytorium Rzeczypospolitej.
20 listopada 1917 roku, starając się zapobiec anarchii i wybuchowi wojny domowej Centralna Rada wydała III Uniwersał, w którym proklamowała Ukraińską Republikę Ludową w składzie Rosji federacyjnej. Centralna Rada została sformowana 17 marca 1917 roku w Kijowie z przedstawicieli ukraińskich partii, organizacji naukowych, społecznych i innych. Została powołana do konsolidacji ukraińskich sił społeczno-politycznych. Na przewodniczącego Rady wybrano 51-letniego Mychajła Hruszewskiego, lidera Towarzystwa Ukraińskich Postępowców.

(-)

Imieniny obchodzą dziś Walery i Cyryl, a z nimi świętują urodzeni 20 listopada. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Miniony tydzień, a zwłaszcza jego koniec, obfitował w wydarzenia kulturalne, powiązane ze społecznością ukraińską Warmii i Mazur. W piątek w Bibliotece Wojewódzkiej w Starym Ratuszu w Olsztynie została otwarta wystawa prac Wołodymyra Sydorenki ze Lwowa. Jest to artysta, który upodobał sobie szczególny materiał do twórczości, a konkretnie – skórę. Artysta pracuje w dziedzinie konceptualnej plastyki ze skóry oraz sztuki dekoracyjno-użytkowej.

Następnego dnia, czyli w sobotę, sztuką „100-lecie Jakuba” rozpoczęły się XI Dni Teatru Ukraińskiego w Olsztynie. W niedzielę można było obejrzeć dwie sztuki: „Ukradzione szczęście” na motywach utworu Iwana Franki oraz „Zamieszanie” Iwana Karpenki-Karego. Niestety, ostatnia sztuka grana była prawie w tym samym czasie, gdy w Filharmonii olsztyńskiej odbywał się koncert ukraińskiego baletu narodowego Virski z Kijowa. Jednak obie sale zebrały pełną publiczność. O koncercie Virskiego mówi dyrektor filharmonii, Piotr Sułkowski:

(-) Wypowiedź w języku polskim

(-)

Na antenie PR24 niedawno miała miejsce debata o projekcie Trójmorza.
Na razie to projekt wyłącznie gospodarczy i nie będzie rozszerzany o kolejne państwa. Eksperci rozmawiali w Polskim Radiu 24 o przyszłości Międzymorza. Jego genezę przypomniał doradca szefa MSZ Przemysław Żurawski vel Grajewski
(-) Wypowiedź w języku polskim

Doktor Łukasz Jasina z KUL przypomniał, że akces do Trójmorza zgłaszała między innymi Ukraina:
(-) Wypowiedź w języku polskim

Spasimir Domaradzki z kwartalnika „Res Publica Nowa” wskazał, że barierą dla Trójmorza mogą być relacje z Niemcami:
x 3 Eksperci o Trójmorzu 15 sek
(-) Wypowiedź w języku polskim

Wojciech Jakóbik z portalu Biznesalert podkreślał, że Trójmorze na razie nie ma charakteru politycznego, ale w przyszłości może takie się stać:
(-) Wypowiedź w języku polskim

W skład Trójmorza wchodzi 12 państw Unii Europejskiej położonych w pobliżu mórz: Adriatyckiego, Bałtyckiego i Czarnego, w tym Polska. Dotychczas odbyły się dwa szczyty – w lipcu tego roku w Warszawie. Kolejny planowany jest na przyszły rok w Bukareszcie.
Do Polski nie wpuszczono szefa ukraińskiej państwowej komisji do spraw upamiętnień ofiar wojen i represji, Swiatosława Szeremety. O zakazie wjazdu poinformowali go polscy pogranicznicy. Wcześniej polski resort dyplomacji informował o zakazie wjazdu do naszego kraju dla tych ukraińskich urzędników, którzy blokują ekshumacje i upamiętnienia polskich ofiar, spoczywających na Ukrainie. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko
(-) Korespondencja w języku polskim
Wczoraj w sprawie zakazu ekshumacji w Krakowie obradował Komitet Konsultacyjny Prezydentów Polski i Ukrainy. Ustalono, że wspólne prace ekshumacyjne na terytorium Ukrainy powinny zostać wznowione.

(-)

Na tym kończy się nasza poranna audycja. Z wami była Jarosława Chrunik. Zapraszam do radioodbiorników na 18.10, a tymczasem życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

19.11.2017 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

Wita Państwa Magazyn Ukraiński „Od niedzieli do niedzieli”…

(-)

Czy można, nie wyjeżdżając z Warszawy, przejść się po kijowskim majdanie? Przenieść się na godzinę w burzliwy czas zimy 2013-2014. Podczas przeglądu ukraińskich teatrów Desant UA, który odbywał się niedawno w Warszawie, na symboliczny spacer zaprosili autorzy audiowycieczki: Dmytro Łewicki i Petro Armianowski. Uczestnicy wycieczki ze słuchawkami na uszach przeszli ulicami starówki. Wśród nich był Sergiusz Petryczenko.

(-)

Wspominałam jakiś swój wierszyk, który na dwa dni przed tym napisałam…Autorzy audio-wycieczki po majdanie prowadzą słuchacza miejscami, w których odbywały się wydarzenia lat 2013-2014. Tym razem postarano się wpisać wycieczkę w polski kontekst, w ulice Warszawy. Jak im się to udało. Zapytałem.

-Dla nas to było wyzwanie – Dmytro Łewicki – nigdy nie robiliśmy niczego podobnego, bo historia, która miała miejsce w Kijowie, ma w jakiś sposób być przełożona na warszawski kontekst, polską współczesność, a w tym i polskie wyobrażenie o Ukrainie, o majdanie. To było bardzo ciekawe wyzwanie, z jakim staraliśmy się pracować.

-Te elementy, co my robiliśmy i dlaczego – Petro Armianowski – to badanie historii Warszawy, pewnych rezonansów jakie są związane z historiami, uczuciami, uczynkami, które miały miejsce także w Kijowie na majdanie. I największe podobieństwo to marzec 1968 roku. Tu też byli pobici studenci, ludzie protestowali przeciwko cenzurze, polityce rządu, był antymajdan i ludzie zbierali się z hasłami „studenci do nauki”. Nie mówiliśmy o tym bezpośrednio tylko wybieraliśmy odpowiednią przestrzeń. Teatr Narodowy. Tam to miało miejsce, stąd poszli to wywoływało pewne wspólne skojarzenia z Kijowem, gdzie też były protesty. Także czarne protesty, które ostatnio odbywają się w Warszawie, także poszukiwanie architektonicznych rymów, tak to określę. Jak tłumaczysz poezję to chodzi o zachowanie treści. Takie same elementy jak w Kijowie trzeba było znaleźć w miejscowej historii.

Widziałam jak dorośli mężczyźni powiedzieli – nas będą zabijać. Wszyscy trzymali się tam honorowo. Bardzo dobrze pamiętam. Byłam na niebieskim busie, a tu na dole stała Kadyrowa i pytała

– I co odchodzą?

– Nie stoją.

– A tam od Europejskiej?

– Stoją.

-Jak szedłem ulicami to miałem takie dziwne wrażenie kontrastu, albo nawet konfliktu tego co słyszę w słuchawkach i tego co odbywa się poza nimi. Rozmowy, bodźce wizualne jak reklamy. Zwykłe miasto żyje swoim życiem. Myślę, że podobny stan był podczas majdanu, kiedy to działo się w centrum miasta, a dwie dzielnice dalej trwało normalne życie.

-Teraz, kiedy przeprowadzamy tę wycieczkę w Kijowie to odczucia są podobne. Teraz na majdanie tańca z gwiazdami nie robią jeszcze, ale ludzie oddają się rozrywce, no i przy tym powstają jakieś pomniki typu hand made, ten kontrast jest obecny na Ukrainie i co jakiś czas ten kontrast widać i robi się z tego taka gra.

-Faktycznie miasto i dźwięki miasta to nie zawsze nasi pomocnicy, chociaż to zawsze nasi partnerzy. Dźwięk i szum miasta. Musimy rozumieć, że podczas majdanu to co ty słyszałeś było zupełnie inne. Z jednej strony hymn Ukrainy, z drugiej warkot samochodu i to jest to czym żyje miasto i my nie możemy zrobić takiego sterylnego dźwięku i to, że dzisiaj było słychać lambadę podczas tego, jak mówimy, że nikt nie zginął, to nie jest źle tak można powiedzieć. Jak zauważyłeś przy…byli Baskowie, którzy starali się zachować swoją niepodległość…i to ciekawe jak przeplata się ta rewolucyjność i protest i gdzie się skupia. Tu można sobie dobrze wyobrazić jak buduje się miejsce i jak zabudowuje się miejsce. Jak znikają miejsca, gdzie mogą zaistnieć protesty. Na Ukrainie często zabudowuje się często centra miast, po to żeby nie było miejsc skupienia ludzi.

-To stało się po 2013 roku, czy w ogóle?

-Ja myślę, że to działo się i wcześniej. To praktyka taka, że przestrzeń lepiej skomercjalizować niż miałby stać się potencjalnie niebezpiecznym miejscem dla władzy . A my musimy rozumieć, że władza chce kontrolować rewolucję i protesty jakimi by one nie były. I właśnie ta wycieczka jest o tym jak mógł narodzić się protest i jak umiera.

(-)

Szkoła z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim dla wielu jej uczniów – i obecnych, i absolwentów – to drugi dom rodzinny. Odczuwa się to zwłaszcza podczas imprez, na które przybywają ci, którzy odczuwają ze szkołą szczególny związek. Tak było podczas tak zwanych połowinek, które zorganizowały klasy drugie. Oto jak opowiadają o tym sami uczniowie:

(-)

Dzień dobry. Wita was ukraińska szkoła w Górowie Iławeckim. Zapraszamy do wysłuchania o ostatnich wydarzeniach. 4 listopada odbyły się długo oczekiwane połowinki drugich klas liceum. Żeby zorganizować takie wydarzenie trzeba włożyć w to bardzo dużo pracy. O tym najlepiej opowiedzą wychowawcy drugich klas pani Żanna Krukenycka i Włodzimierz Hałan:

– Dobry wieczór, bardzo fajne połowinki. Proszę powiedzieć jak wyglądała organizacja.

– Faktycznie impreza udała się, jest cudowna. Jak widzimy wszyscy dobrze się bawią, są zadowoleni. Poprzedzała to nielekka praca. Trzeba było nie raz się spotkać, dyskutować. Nie raz różniliśmy się, ale najważniejszy jest efekt.

– Najważniejsza jest atmosfera. Jak jest dobra to znaczy, że się udało. Dziękujemy też rodzicom i uczniom za cudowną organizację. Za to, że mamy ładną salę, muzykę i święto.

(-)

A jak dzisiejsze połowinki ocenia nasza dyrekcja. Pani Maria Olga Sycz i pani Aleksandra Łatanyszyn.

– Witamy dyrekcję na połowinkach drugich klas. Czy podoba się państwu?

– Oczywiście. To piękne święto, które organizujemy od wielu lat, które stało się tradycją naszej szkoły. No i chcę pochwalić waszych rodziców. Wielu ich przyjechało, zorganizowali dobre jedzenie. Bardzo cieszę się, że jako uczniowie potraficie tak pięknie zorganizować sobie swój wolny czas.

– Możemy powiedzieć, że w naszej szkole połowinki to mała studniówka pod każdym względem. I wyglądu naszych uczniów, którzy postarali się dobrze wyglądać, a nasz dyrekcję szkoły cieszy to, że naszym uczniom przygrywa grupa z Olsztyna Chata Wuja Bena. Ukraiński nastrój, ukraińska kultura. I z roku na rok widzimy, że coraz częściej starają się brać udział nasi absolwenci w imprezach. To np. osoby towarzyszące. Wszystkich, którzy chcą poczuć atmosferę naszych połowinek, czy studniówki zapraszamy na naukę do szkoły.

– Na święcie byli także rodzice, którzy wiele pomagali przy organizacji.

– Jak się pani czuje jako mama, która pomagała w przygotowaniu połowinek?

– Jest bardzo fajnie. Cieszę się, że wszyscy przybyli tak licznie. Fajny zespół. Wszyscy dobrze się bawią, tańczą. Jest dużo pracy związanej z organizacją połowinek, ale wszyscy staraliśmy się, żeby wszystko wyszło fajnie. Pomagali nam dzieci i nauczyciele, także mam nadzieję, że połowinki będą i były bardzo ładne.

– Witamy bardzo serdecznie w naszej szkole. Proszę powiedzieć jakie wrażenia.

– Dobry wieczór. Jestem babcią…nazywam się Eugenia…wrażenia…piękna ukraińska muzyka, młodzież pięknie tańczy, a my mamy możliwość bardzo przyjemnie porozmawiać ze sobą.

[wypowiedź w języku polskim]

Jak zawsze są z nami absolwenci, którzy lubią wracać do swojej szkoły.

– Jak czujecie się jako absolwenci naszej szkoły?

– Cudownie, cudowna atmosfera, zachowane tradycje, gra zespół. Jak za naszych czasów. Cudownie.

– Jak jest wolny czas w pracy, na uniwersytecie, to wracamy do Górowa do domu i z ochotą wracamy do szkoły, nawet na przerwy żeby spotkać młodszych kolegów, którzy zaczynali szkołę, gdy my ją kończyliśmy.

Dzisiaj to wszystko. W kolejnej audycji zapraszamy posłuchać, między innymi, o festiwalu „Jesienne Arabeski”, który odbył się u nas 5 listopada. Wszystkiego dobrego. Do usłyszenia.

(-)

Szkoła kojarzy się przede wszystkim z lekcjami, więc Hanna Wasilewska zaprasza:

(-)

Lekcja w języku ukraińskim

(-)

I tradycyjnie zakończymy nasz program kolejną porcją muzyki, przygotowanej przez Romana Bodnara:

(-) Hit Parad

Na dziś to wszystko. Program przygotowali: Hanna Wasilewska, Sergiusz Petryczenko, Roman Bodnar, Marian Dąbrowski i Jarosława Chrunik. Spotkamy się jutro o 10.50 na 99,6 MHz, a tymczasem życzę wam miłego wieczoru. Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

18.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Rodzina z Ukrainy potrzebuje pomocy w leczeniu ciężko chorego diecka. Wczoraj w Krakowie odbyło się spotkanie przedstawicieli Komitetu Konsultacyjnego Prezydentów Polski i Ukrainy.

Rosja odgrodzi anektowany Krym od Ukrainy siatką i drutem kolczastym. 25 grudnia będzie na Ukrainie dniem wolnym od pracy. Korespondent ukraińskiego państwowego radia został zatrzymany na Białorusi. Takie informacje pojawiły się pod koniec tygodnia. Dokładniej za chwilę. Dzisiaj jest sobota 18 listopada. Bliżej do radioodbiorników zaprasza Hanna Wasilewska. Witam

(-)

Rodzina z Ukrainy potrzebuje pomocy. Czteroletnia Sofijka Wernej przebywał w iławskim szpitalu na rehabilitacji, tam dostała krwotoku do mózgu i została przetransportowana do olsztyńskiego szpitala. Dziecko choruje od roku. Do Polski na rehabilitację przyjechała z mamą za pieniądze zebrane na Ukrainie. Fundusze się skończyły, a z powodu braku ubezpieczenia lekarskiego dziecka, jego leczenie kosztuje fortunę rodzinę dziecka. Matka Sofii Ilona prosi o pomoc, bo chore dziecko przebywa w ciężkim stanie w szpitalu dziecięcym. Wszystkich pomóc prosimy o kontakt z parafią greckokatolicką w Olsztynie w celu uzyskania dodatkowych informacji.

(-)

Wczoraj w Krakowie odbył się spotkanie przedstawicieli Komitetu Konsultacyjnego Prezydentów Polski i Ukrainy.
Jak przekazał Polskiemu Radiu szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski, rozmowa dotyczyła ostatnich wydarzeń w relacjach dwustronnych. Chodzi między innymi o wstrzymanie ekshumacji polskich ofiar na terytorium Ukrainy. Przedstawiciele delegacji dyskutowali też o planowanej wizycie prezydenta Andrzeja Dudy na Ukrainie. Kolejnym tematem rozmów będą przygotowania do zbliżającego się szczytu Partnerstwa Wschodniego. Spotkanie europejskich przywódców w Brukseli ma uznać unijne aspiracje między innymi Ukrainy.

Вчорашня зустріч to efekt ubiegłotygodniowej telefonicznej rozmowy prezydentów Polski i Ukrainy. Wówczas prezydent Petro Poroszenko złożył Andrzejowi Dudzie życzenia z okazji Narodowego Święta Niepodległości podkreślając, że Polska jest strategicznym partnerem i przykładem dla Ukrainy.

Rosja odgrodzi anektowany Krym od Ukrainy siatką i drutem kolczastym. Wcześniejsze informacje w tej sprawie potwierdziła oficjalnie Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji, która odpowiada za ochronę granic. Więcej na ten temat – nasz moskiewski korespondent Maciej Jastrzębski:

[korespondencja w języku polskim]

25 grudnia będzie na Ukrainie dniem wolnym od pracy. Taką decyzję podjął ukraiński parlament. Tego dnia kościoły zachodnie – między innymi katolicy i protestanci – obchodzą Boże Narodzenie.

(-)

Korespondent ukraińskiego państwowego radia został zatrzymany na Białorusi. Oskarżany jest o szpiegostwo. Informują o tym przedstawiciele ukraińskich mediów publicznych. Paweł Szarojko znajduje się w areszcie od niemal miesiąca.O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko.

[korespondencja w języku polskim]

(-)

Na tym kończymy sobotnie wydanie ukraińskich wiadomości. Wszystkich serdecznie zapraszam na teatralny weekend. Wszystkich, którzy nie trafią na ukraińskie spektakle, uraczymy materiałami z nich w przyszłym tygodniu. Z wami była Hanna Wasilewska. Do usłyszenia. (dw/łw)

17.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Uczniowie 2 klasy górowskiego liceum z ukraińskim językiem nauczania przeszli „równik”. Wspólnym wysiłkiem rodziców i wychowawców połowinki były niezapomniane. Czemu kawa ze śmietanką staje się kwaśna dowiecie się na lekcji ukraińskiego. A Roman Bodnar podzieli się nowymi muzycznymi odkryciami. Wszystko w programie „Od A do Z” z czasem, ale na sam początek chciałaby poznać was z ciekawym człowiekiem. To ukraińska pisarka, która niedawno została laureatką nagrody Józefa Konrada Korzeniowskiego. Chodzi o Katerynę Kałytko. Dzisiaj posłuchacie o jej ostatniej książce i debiucie prozatorskim „Ziemla zahublenych”. Z wami jest Hanna Wasilewska. Zaczynamy.

(-)

Kateryna Kałytko to ukraińska poetka, tłumaczka i prozaik. Urodziła się w Winnicy, gdzie skończyła szkołę średnią. W latach 1999-2005 studiowała politologię i dziennikarstwo na Akademii Kijowo-Mohylańskiej. Aktualnie mieszka i pracuje w Winnicy i Sarajewie. Jej utwory drukowane były w periodykach i gazetach „Switlo-wyd”, „Ukrainski problemy”, „Mołoda Ukraina”, pojawiały się w antologiach i almanachach. Ostatnim jej dzieckiem jest książka „Zemla zahublenych”, którą wydało Wydawnistwo Staroho Łewa. Właśnie ta praca doprowadziła do zwycięstwa w konkursie Józefa Konrada Korzeniowskiego. Kateryna otrzymała nagrodę finansową i stypendium w Polsce. Tytuł książki „Zemla zahublenych” [Ziemia zaginionych] wywołuje wiele skojarzeń. O swoich opowiada Kateryna Kałytko:

To wieloplanowa książka. Jedna ze struktur to te ziemskie, geograficzne, które pojawiały się i znikały jak kwiaty, które kwitną na pustyni, z drugiej strony to ziemia zagubionych ludzi…spod wyszywanki…to nasza ta ukraińska geografia nieprosta i historia nas określa i właśnie, która przyczynia się do zagubienia ludzi, którzy nie wiedzą do jakiego konglomeratu się przypisać i jak się określić.

A jacy są ci zagubieni i jaki jest normalny świat?

Normalny świat trudno mi nazwać…w tej dychotomii ja raczej zaliczam się do…to efemeryczna społeczna umowa, która przewiduje pewne prawa i warunki, którym trzeba sprostać, żeby być aktywnym członkiem tego społeczeństwa i usprawiedliwiać oczekiwania, do których jesteś zobowiązana od urodzenia. Trzeba przyjmować sztuczne role i tak skonstruowaną rzeczywistość musisz przyjmować od urodzenia czy tego chcesz czy nie. Ona czeka i w niej się rodzisz.

Czyli normalny świat nie jest do końca normalnym?

Mówimy o idealnym świecie, o ideał normalnego świata. Tego, w których przestrzega się praw mniejszości, praw kobiet, fundamentalnych praw człowieka itd. A normalny świat w cudzysłowie, jak pisało wydawnictwo – to świat, który sam się ogłosił i uznał normalnym…grupa panująca, która stwierdziła, że musi narzucić takie, czy inne prawa życia wszystkim mniejszościom. Czy to LGBT czy same kobiety, które w społeczeństwie teoretycznie zdobyły prawa i mogą robić karierę i osiągać społeczne szczyty to naprawdę nie tak dobrze w społeczeństwie się czują i chciałam pokazać granicę między ideałem normalności, a normalnością w cudzysłowie, w której żyjemy.

Pomagali pani bohaterowie z książki? Ci ludzie, którzy mówili o normalności świata?

Ja myślę, że to proces wzajemny, faktycznie z jednej strony głos jakiś moich wyobrażonych przyjaciół…co oznacza jakąś alternatywną drogę społeczną, oczekiwania i role, które bym chciał lub nie przyjmować. Z drugiej strony to mój głos wobec tych ludzi, którzy siłą innych warunków nie mogą lub nie mogli bronić swojej inności, która była dla nich sensem życia. To proces wzajemny, to bardzo ważny dla mnie etap mimo tego, że jest metaforyczna i nie jest oparta o twarde realia, ale z drugiej strony starałam się, żeby była maksymalnie uniwersalna, by stworzyć model w którym człowiek może poznać siebie i swoje stosunki ze społeczeństwem, chociaż to inna sytuacja w innych realiach. Fikcja, spojrzenie na siebie jakby w lustrze, ale na tym modelu można opracować swój model dalszego działania ze społeczeństwem.

Czy można rozpatrywać tę książkę jak instrument nieprzemilczenia? Czy może pomóc młodym określić się kim są?

Chciałabym, żeby ona taka się stała. Prawda, to takie dosyć drażliwe tematy. Czytelnik może odczuwać pewien sprzeciw. I jak przedrze się przez te wszystkie dramatyczne momenty i wspomnienia to sądzę, że wielu osobom to pomoże sformułować pytanie dotyczące przestrzegania ich praw i może skłaniać do kroków, które pozwolą je osiągnąć. Chciałabym, żeby tak było

Ciąg dalszy wywiadu z Kateryną Kałytko usłyszycie w naszych kolejnych audycjach.

(-)

Na razie czas odwiedzić górowskie liceum. Tam drugoklasiści świętowali połowinki. W środek zabaw z mikrofonem zawitali moi młodzi koledzy. Oddaję im głos:

Dzień dobry. Wita was ukraińska szkoła w Górowie Iławeckim. Zapraszamy do wysłuchania o ostatnich wydarzeniach. 4 listopada odbyły się długo oczekiwane połowinki drugich klas liceum. Żeby zorganizować takie wydarzenie trzeba włożyć w to bardzo dużo pracy. O tym najlepiej opowiedzą wychowawcy drugich klas pani Żanna Krukenycka i Wołodymyr Golon.

-Dobry wieczór, bardzo fajne połowinki. Proszę powiedzieć jak wyglądała organizacja.

-Faktycznie impreza udała się, jest cudowna. Jak widzimy wszyscy dobrze się bawią, są zadowoleni. Poprzedzała to nielekka praca. Trzeba było nie raz się spotkać, dyskutować. Nie raz różniliśmy się, ale najważniejszy jest efekt.

-Najważniejsza jest atmosfera. Jak jest dobra to znaczy, że się udało. Dziękujemy też rodzicom i uczniom za cudowną organizację. Za to, że mamy ładną salę, muzykę i święto.

(-)

A jak dzisiejsze połowinki ocenia nasza dyrekcja. Pani Maria Olga Sycz i pani Aleksandra Łatanyszyn.

-Witamy dyrekcję na połowinkach drugich klas. Czy podoba się państwu?

-Oczywiście. To piękne święto, które organizujemy od wielu lat, które stało się tradycją naszej szkoły. No i chcę pochwalić waszych rodziców. Wielu ich przyjechało, zorganizowali dobre jedzenie. Bardzo cieszę się, że jako uczniowie potraficie tak pięknie zorganizować sobie swój wolny czas.

-Możemy powiedzieć, że w naszej szkole połowinki to mała studniówka pod każdym względem. I wyglądu naszych uczniów, którzy postarali się dobrze wyglądać, a nasz dyrekcję szkoły cieszy to, że naszym uczniom przygrywa grupa z Olsztyna Chata Wuja Bena. Ukraiński nastrój, ukraińska kultura. I z roku na rok widzimy, że coraz częściej starają się brać udział nasi absolwenci w imprezach. To np. osoby towarzyszące. Wszystkich, którzy chcą poczuć atmosferę naszych połowinek, czy studniówki zapraszamy na naukę do szkoły.

-Na święcie byli także rodzice, którzy wiele pomagali przy organizacji.

-Jak się pani czuje jako mama, która pomagała w przygotowaniu połowinek?

-Jest bardzo fajnie. Cieszę się, że wszyscy przybyli tak licznie. Fajny zespół. Wszyscy dobrze się bawią, tańczą. Jest dużo pracy związanej z organizacją połowinek, ale wszyscy staraliśmy się, żeby wszystko wyszło fajnie. Pomagali nam dzieci i nauczyciele, także mam nadzieję, że połowinki będą i były bardzo ładne.

-Witamy bardzo serdecznie w naszej szkole. Proszę powiedzieć jakie wrażenia.

-Dobry wieczór. Jestem babcią…nazywam się Eugenia…wrażenia…piękna ukraińska muzyka, młodzież pięknie tańczy, a my mamy możliwość bardzo przyjemnie porozmawiać ze sobą.

[wypowiedź w języku polskim]

Jak zawsze są z nami absolwenci, którzy lubią wracać do swojej szkoły.

-Jak czujecie się jako absolwenci naszej szkoły?

-Cudownie, cudowna atmosfera, zachowane tradycje, gra zespół. Jak za naszych czasów. Cudownie.

-Jak jest wolny czas w pracy, na uniwersytecie, to wracamy do Górowa do domu i z ochotą wracamy do szkoły, nawet na przerwy żeby spotkać młodszych kolegów, którzy zaczynali szkołę, gdy my ją kończyliśmy.

Dzisiaj to wszystko. W kolejnej audycji zapraszamy posłuchać, między innymi, o festiwalu „Jesienne Arabeski”, który odbył się u nas 5 listopada. Wszystkiego dobrego. Do usłyszenia.

(-)

Jeśli do kawy dodamy śmietanki, to stanie się ona kwaśna. A wiecie czemu? Bo śmietanka w języku ukraińskim to zdrobnienie słowa „śmietana”. A tłuste mleko dodawane do kawy to „werszky”. Pracujemy nad błędami. Zapraszam.

[lekcja języka ukraińskiego]

(-)

[muzyka Romana Bodnara]

(-)

Zadzwonił dzwonek na lekcji, więc program „Od A do Z” dobiega końca. A oznacza to, że do szkoły wrócimy równo za tydzień. Tym razem do Bartoszyc. Z wami była Hanna Wasilewska. Dobrego weekendu i do usłyszenia. (dw/bsc)

17.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Zespół szkół z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim zaprasza młodzież na zabawę andrzejkową. Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski powiedział, że Polska pomaga Ukrainie, ale także od niej wymaga.

Laureatką Konkursu im. Josepha Conrada-Korzeniowskiego została ukraińska pisarka Kateryna Kałytko. Ukraina jest gotowa do procesu wymiany jeńców z prorosyjskimi separatystami z Donbasu, jednak na pewnych warunkach. Warto poznać szczegóły, więc zostańcie z nami. Na antenie ukraiński program informacyjny. W studiu Hanna Wasilewska. Witam

(-)

Zespół szkół z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim zaprasza młodzież na zabawę andrzejkową. Uczniowie przygotowują wesołe wróżby – mówi zastępca dyrektora Aleksandra Łatanyszyn:

Organizujemy wróżby andrzejkowe na wesoło, a później bezpłatną dyskotekę. Tych uczniów, którzy chcą się przyłączyć do naszej młodzieży, serdecznie zapraszam.

Zabawa odbędzie się o 18:00 22 listopada.

(-)

Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski powiedział, że Polska pomaga Ukrainie, ale także od niej wymaga. Na konferencji prasowej podsumowującej dwa lata sprawowania urzędu ministra szef dyplomacji wyjaśnił, że nasz kraj pomaga Ukrainie na płaszczyźnie politycznej, dyplomatycznej, militarnej, ekonomicznej, a także przy transformacji ustrojowej. Podkreślił, że Polska nie zaakceptuje inicjowanej przez Rosję rebelii w Donbasie ani aneksji Krymu:
(-)
Szef polskiej dyplomacji skrytykował też dzisiejszą debatę w Parlamencie Europejskim, poświęconą Polsce. Jego zdaniem, została ona zorganizowana w nieodpowiednim momencie i była oparta na pogłoskach i materiałach niemerytorycznych, rozpowszechnianych być może przez polską opozycję. Witold Waszczykowski podkreślił, że Polska prowadzi dialog z władzami Unii Europejskiej, o czym świadczy między innymi przyjazd Komisji Weneckiej.
W Kijowie wręczono literacką nagrodę im. Josepha Conrada. W tym roku laureatką została pisarka Kateryna Kałytko. Prestiżowy konkurs dla ukraińskich prozaików jest organizowany przez Instytut Polski na Ukrainie.
Uroczyste ogłoszenie zwycięzcy i wręczenie nagrody odbyło się w salach Muzeum Historii Kijowa.
Laureatka Kateryna Kałytko nawiązując do wzrostu politycznego napięcia między Warszawą i Kijowem podkreśliła, że to ludzie kultury mogą lepiej niż ktokolwiek łagodzić polityczne nieporozumienia.

Potrafią wyjaśniać rzeczy bolesne, potrafią wyjaśnić niedomówienia. Dlatego właśnie istnieje literatura. Polska to bardzo ważny kraj, zarówno dla ukraińskiego dyskursu, jak i nowej Europy.

W konkursie rywalizowało 22 autorów zgłoszonych przez wydawnictwa i czytelników. Członek jury Bohdan Zadura zaznaczył, że fundowana przez Polskę nagroda jest jedną z najbardziej prestiżowych na Ukrainie.
(-)
Konkurs im. Josepha Conrada-Korzeniowskiego jest przeznaczony dla prozaików, którzy nie ukończyli 40. roku życia. Organizowany jest co dwa lata. Tegoroczna edycja była piątą. Laureat wygrywa nagrodę pieniężną i półroczne stypendium twórcze w Polsce.
Ukraina jest gotowa do procesu wymiany jeńców z prorosyjskimi separatystami z Donbasu. Warunkiem jest jednak, że wymiana nie obejmie sprawców ciężkich przestępstw znajdujących się za kratami na Ukrainie. Poinformowała o tym przedstawicielka Ukrainy w mińskiej trójstronnej grupie do spraw Donbasu Iryna Heraszczenko. Jak twierdzą ukraińskie władze – to separatyści już od ponad roku blokują wymianę jeńców. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko

[korespondencja w języku polskim]

(-)

Na tym kończymy informacje. Nowe ukraińskie wiadomości usłyszycie jutro o 10:50. A wieczorem ja i moi koledzy z Górowa Iławeckiego, zapraszamy na program „Od A do Z”. Z wami była Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego.

(dw/as)

16.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w czwartek, 16 listopada. W studiu Polskiego Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Dziś jest czwartek, a więc – zgodnie z naszym grafikiem – dzień lekki i przyjemny. A właściwie wieczór. Tradycyjnie usłyszycie humoreskę, ale najpierw posłuchamy fragmentu sztuki „Eneida”. Wszystko wyjaśni się za chwilę.

(-)

Już w sobotę w Olsztynie rozpoczną się XI Ogólnopolskie Dni Teatru Ukraińskiego, które organizuje ZUwP wraz z olsztyńskim Teatrem im. S. Jaracza. W sobotę, 18 listopada można będzie obejrzeć spektakl „Stulecie Jakuba: Pierwsza miłość”. To „Poleska rapsodia” Wołodymyra Łysa. W spektaklu przedstawiony jest jeden z epizodów z powieści o tym samym tytule – opowiadanie o pierwszej miłości głównego bohatera – 100-letniego dziadka Jakuba. Na scenie pojawia się młody Jakub-Jaś oraz Ulanka. Od dzieciństwa kochają jedno drugiego, lecz rodzice chcą wydać dziewczynę nie za biednego chłopaka, lecz za bogatego Tymosza Werhuna. Dziewczyna nie ośmiela się wystąpić wbrew woli matki i ojca. Wesele odbywa się wtedy, gdy Ulanka oczekuje już dziecka od Jasia.

(-)

W niedzielę, 19 listopada można będzie obejrzeć spektakl „Nie szukajcie szczęścia, bo je ukradłem” – na podstawie sztuki Iwana Franki „Skradzione szczęście”. Ludzki los, ludzkie uczucia, wreszcie ludzkie życie… Zależymy od własnych i cudzych kaprysów, ba – nawet od opinii społecznej, która uważa się za sedno. Jednak jest coś, nad czym nie posiadamy władzy ani my, ani nawet „wszechmocna” opinia otoczenia – miłość. Gdy jest prawdziwa, nie ma granic i wepchnąć ją w ramy „poprawności” człowiek nie jest w stanie. Trójkąt miłosny, walka między uczuciem i normami moralności, walka z samym sobą w celu pogodzenia się z socjum…

(-)
I tego samego dnia, w niedzielę odbędzie się spektakl „Sujeta” Iwana Karpenka-Karego. Drzewo żywi się dzięki korzeniom. A co, jeśli wyrwać je z ziemi? A co dzieje się z ludźmi, gdy odrywają się od własnego rodu, wstydząc się swego pochodzenia? Dla wszystkich nas właściwe jest chcieć czegoś więcej, dla każdego z nas bliski jest problem porozumienia między pokoleniami; wszyscy, zatapiając się we własnych problemach, skłonni są zapominać o tych, którzy znajdują się obok. Idziemy do przyszłości, zastanawiamy się nad przeszłością i w efekcie zapominamy o teraźniejszości.

(-)

Nie mamy jeszcze żadnego materiału z tych spektakli, o których była mowa powyżej, ale proponujemy wam wejść w nastrój teatralny dzięki sztuce „Eneida”, która została zaprezentowana w październiku podczas „Tygodnia Ukraińskiego” w Gdańsku:

(-) Fragment sztuki

A na zakończenie audycji posłuchajmy kolejnej opowieści Hryćka Drapaka. Na pewno będzie wesoło:

(-) Humoreska

Na tym kończymy naszą audycję, którą przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Zapraszam do radioodbiorników jutro o godz. 10.50. Miłego wieczoru, szanowni słuchacze! (jch/bsc)

16.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dni ukraińskiego teatru odbędą się w ten weekend w teatrze im. Stefana Jaracza. Jutro w klubie B90 w Gdańsku rozpocznie się 41 JarmaRock Fest, poświęcony 70 rocznicy Akcji Wisła. Grupa ukraińskich intelektualistów zwróciła się do mera Lwowa o nazwanie jednej z ulic w tym mieście imieniem Jacka Kuronia. Ponad 30 tysięcy osób wstąpiło w tym roku w szeregi ukraińskiej armii. Takie są ukraińskie aktualności. Szczegóły za chwilę. Dzisiaj jest czwartek 16 listopada. Z wami jest Hanna Wasilewska. Wita,

(-)

Już w ten weekend w olsztyńskim teatrze im. Stefana Jaracza zobaczymy spektakl o wspólnym życiu Ukraińców i Polaków. Będzie to jedno z trzech przedstawień pokazanych przez wołyński Teatr Muzyczno-Dramatyczny im. Tarasa Szewczenki z Łucka przy okazji XI Ogólnopolskich Dni Teatru Ukraińskiego. Spektakl „Stolittia Jakowa: Persze koszannia” Wołodymyra Łysa w opracowaniu reżysera Mykoły Jaremkiwa będzie można zobaczyć w sobotę w olsztyńskim teatrze, dramat „Ne szukajte szczastia, bo ja joho ukraw” według sztuki Iwana Franki „Ukradene szczastia” w interpretacji Olhy Onopryiuk będzie zaprezentowany w niedzielę 19 listopada o godzinie 12, a także komedię w dwóch aktach „Susjeta” Iwana Karpenki-Karego w interpretacji narodowego artysty Ukrainy Fedora Stryhuna będzie można zobaczyć w niedzielę o godzinie 15. Spektakle zostaną pokazane na małej i dużej scenie, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Dni teatru jak co roku odbywają się pod patronatem Radia Olsztyn. Zaprasza na nie olsztyński oddział ZUwP. Dodatkowych informacji udziela parafia greckokatolicka w Olsztynie.

(-)

Jutro w klubie B90 w Gdańsku rozpocznie się 41 JarmaRock Fest. Poświęcony 70 rocznicy Akcji Wisła. JarmaRock Fest to wydarzenie o czterdziestoletnim rodowodzie, które zawsze jest na topie. Festiwal młodzieżowy przyciąga tysiące miłośników ukraińskiej muzyki z całej Polski, a także zza granicy. Muzyczna mieszanka folku, rocka, reggae, funk, pop i country w wykonaniu artystów z Polski i Ukrainy zabrzmi w tym roku. Legendarna grupa Skriabin z nowymi wokalistami będzie główną atrakcją wieczoru. JarmaRock to coś więcej niż zwykły koncert różnych zespołów. To festiwal z duszą, energią, niespodziankami w rodzinnej i przyjacielskiej atmosferze. Część wydarzeń poświęconych będzie 70 rocznicy Akcji Wisła. Główny koncert odbędzie się w sobotę. Impreza potrwa dwa dni.

(-)

Grupa ukraińskich intelektualistów zwróciła się do mera Lwowa o nazwanie jednej z ulic w tym mieście imieniem Jacka Kuronia. W liście otwartym mówią oni o potrzebie polsko-ukraińskiego porozumienia, ale też krytykują polskie władze.
Z Kijowa Paweł Buszko.
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Ponad 30 tysięcy osób wstąpiło w tym roku w szeregi ukraińskiej armii. Część z nich to oficerowie rezerwy. Ukraińskie wojsko liczy około ćwierć miliona żołnierzy. Większość z nich to żołnierze zawodowi.
(-)
Aktualności z Ukrainy i o Ukraińcach usłyszycie równo za dobę. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wieczorem usłyszycie Jarosławę Chrunik. A ja żegnam się do jutra. Wszystkiego dobrego.

(dw/as)

15.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Prawie 4 lata temu zaczęły się pierwsze protesty na kijowskim placu Niepodległości. Tam narodziła się inna ukraińska kultura, o której powiemy dzisiaj. Po ukraińsku o ukraińskim opowiem wam ja, Hanna Wasilewska. Wszystkim dobry wieczór.

(-)

Czy można, nie wyjeżdżając z Warszawy, przejść się po kijowskim majdanie? Przenieść się na godzinę w burzliwy czas zimy 2013-2014. Podczas przeglądu ukraińskich teatrów Desant UA, który odbywał się niedawno w Warszawie, na symboliczny spacer zaprosili autorzy audiowycieczki: Dmytro Łewicki i Petro Armianowski. Uczestnicy wycieczki ze słuchawkami na uszach przeszli ulicami starówki. Wśród nich był Sergiusz Petryczenko.

Wspominałam jakiś swój wierszyk, który na dwa dni przed tym napisałam…Autorzy audiowycieczki po majdanie prowadzą słuchacza miejscami, w których odbywały się wydarzenia lat 2013-2014. Tym razem postarano się wpisać wycieczkę w polski kontekst, w ulice Warszawy. Jak im się to udało. Zapytałem.

-Dla nas to było wyzwanie – Dmytro Łewicki – nigdy nie robiliśmy niczego podobnego, bo historia, która miała miejsce w Kijowie, ma w jakiś sposób być przełożona na warszawski kontekst, polską współczesność, a w tym i polskie wyobrażenie o Ukrainie, o majdanie. To było bardzo ciekawe wyzwanie, z jakim staraliśmy się pracować.

-Te elementy, co my robiliśmy i dlaczego – Petro Armianowski – to badanie historii Warszawy, pewnych rezonansów jakie są związane z historiami, uczuciami, uczynkami, które miały miejsce także w Kijowie na majdanie. I największe podobieństwo to marzec 1968 roku. Tu też byli pobici studenci, ludzie protestowali przeciwko cenzurze, polityce rządu, był antymajdani ludzie zbierali się z hasłami „studenci do nauki”. Nie mówiliśmy o tym bezpośrednio tylko wybieraliśmy odpowiednią przestrzeń. Teatr Narodowy. Tam to miało miejsce, stąd poszli to wywoływało pewne wspólne skojarzenia z Kijowem, gdzie też były protesty. Także czarne protesty, które ostatnio odbywają się w Warszawie, także poszukiwanie architektonicznych rymów, tak to określę. Jak tłumaczysz poezję to chodzi o zachowanie treści. Takie same elementy jak w Kijowie trzeba było znaleźć w miejscowej historii.

Widziałam jak dorośli mężczyźni powiedzieli – nas będą zabijać. Wszyscy trzymali się tam honorowo. Bardzo dobrze pamiętam. Byłam na niebieskim busie, a tu na dole stała Kadyrowa i pytała – i co odchodzą? Nie stoją. A tam od Europejskiej? Stoją.

-Jak szedłem ulicami to miałem takie dziwne wrażenie kontrastu, albo nawet konfliktu tego co słyszę w słuchawkach i tego co odbywa się poza nimi. Rozmowy, bodźce wizualne jak reklamy. Zwykłe miasto żyje swoim życiem. Myślę, że podobny stan był podczas majdanu, kiedy to działo się w centrum miasta, a dwie dzielnice dalej trwało normalne życie.

-Teraz, kiedy przeprowadzamy tę wycieczkę w Kijowie to odczucia są podobne. Teraz na majdanie tańca z gwiazdami nie robią jeszcze, ale ludzie oddają się rozrywce, no i przy tym powstają jakieś pomniki typu hand made, ten kontrast jest obecny na Ukrainie i co jakiś czas ten kontrast widać i robi się z tego taka gra.

-Faktycznie miasto i dźwięki miasta to nie zawsze nasi pomocnicy, chociaż to zawsze nasi partnerzy. Dźwięk i szum miasta. Musimy rozumieć, że podczas majdanu to co ty słyszałeś było zupełnie inne. Z jednej strony hymn Ukrainy, z drugiej warkot samochodu i to jest to czym żyje miasto i my nie możemy zrobić takiego sterylnego dźwięku i to, że dzisiaj było słychać lambadę podczas tego, jak mówimy, że nikt nie zginął, to nie jest źle tak można powiedzieć. Jak zauważyłeś przy…byli Baskowie, którzy starali się zachować swoją niepodległość…i to ciekawe jak przeplata się ta rewolucyjność i protest i gdzie się skupia. Tu można sobie dobrze wyobrazić jak buduje się miejsce i jak zabudowuje się miejsce. Jak znikają miejsca, gdzie mogą zaistnieć protesty. Na Ukrainie często zabudowuje się często centra miast, po to żeby nie było miejsc skupienia ludzi.

-To stało się po 2013 roku, czy w ogóle?

-Ja myślę, że to działo się i wcześniej. To praktyka taka, że przestrzeń lepiej skomercjalizować niż miałby stać się potencjalnie niebezpiecznym miejscem dla władzy . A my musimy rozumieć, że władza chce kontrolować rewolucję i protesty jakimi by one nie były. I właśnie ta wycieczka jest o tym jak mógł narodzić się protest i jak umiera.

(-)

W całej ukraińskiej muzyce na zawsze pozostanie odbicie euromajdanu i rewolucji godności. Piosenki, które wtedy rozbrzmiały nie pozostawiają nikogo obojętnym nawet dzisiaj. Jaka jest muzyka majdanu? Różna. Starałam się pokazać ją w materiale w zeszłym roku. Proponuję przypomnieć ją sobie raz jeszcze:

Te piosenki wspierały, przypominały i w końcu każda z nich stała się częścią Euromajdanu. Przy tych melodiach płakali i odprowadzali w ostatnią drogę i setki tysięcy łączyły się. To piosenki głównie ukraińskich wykonawców, którzy po wydarzeniach na majdanie przeszły do historii rewolucji godności. Wspomnijmy razem jak śmiali się i płakali, jak ogrzewali się i tańczyli na mrozie. Muzyka majdanu. Słuchajcie dalej.

Wiemy, że zebraliśmy się tu, żeby w naszym kraju doszło do całkowitych zmian.

Początek rewolucji godności. Rusłana na scenie aktywnie wspiera protestujących. Śpiewa hymn Ukrainy. Śpiewają z nią tysiące ludzi.

[-]

Ze śpiewaczki Rusłana Łyżyczko pod koniec listopada 2014 roku w ciągu kilku dni stała się rewolucjonistką. Prawie każdej nocy z protestującymi – wspiera, zagrzewa i nie wypuszcza z rąk pałeczek bębna

[-]

Na scenie Euromajdanu, w namiotach protestujących, wśród tłumu – Maria Burmaka dotąd nie rozstaje się z tą gitarą, którą nazywa swoim rewolucyjnym instrumentem i przyznaje, że rok po tragicznych wydarzeniach nie mogła zmusić siebie do ponownego przyjścia na majdan.

To co miało miejsce 20 lutego nadal budzi we mnie dreszcze. Tego nie można zapomnieć. Nie można żyć spokojnie po tym. Mówili mi, spotkamy się na majdanie na Instytuckiej, a tam nie mogę spokojnie przyjść.

Ledwo powstrzymują emocje chłopcy z zespołu Kozak System. Trzy lata temu ich hut „Brat za brata” stał się narodowym. Z czasem zaśpiewało go 20 znanych ukraińskich wykonawców, ale teraz chłopcy odmawiają śpiewania tej piosenki na koncertach. Mówią, że dla niej zostało tylko jedno miejsce:
Została na majdanie, wzięła ze sobą tę energię jaka była na majdanie.

Początek grudnia 2014 roku. Na ulicy Bankowej w Kijowie pojawia się fortepian w niebiesko-żółtych barwach patriotycznych. Podchodzą do niego przypadkowi ludzie. Grają i powstrzymują przed atakiem Berkutowców. Po tygodniu okazuje się, kto jest właścicielem instrumentu:

Mój ojciec zaproponował, żeby postawić ten fortepian przed milicją, taki gest, żeby pokazać, że nie chcemy się z nimi bić.

Fortepian lwowianin Markijan Macek kupił z ogłoszenia za 700 hrywien i podarował go protestującym:

Zaskoczenie ludzi, że cały dzień grałem tam na fortepianie. Rzeczywiście organizowałem akcję, zagrałem tylko jedną piosenkę specjalnie do zdjęcia

Ukraińska piosenka łemkowska „Pływe kacza”. Zaśpiewała ją grupa Pikardyjska tercja. Stała się ono pieśnią – requiem.

Myśleliśmy, że nie damy jej rady śpiewać w ogóle. Wszystko to co pokazywali w telewizji i to, że ta piosenka brzmiała od rana do wieczora, przychodziliśmy na próby i jeden drugiemu mówił – nie wiem jak to śpiewać.

Członkowie zespołu odmawiają wykonywania tej piosenki na koncertach i nazywają ją proroczą

Juchym Żeneiewski lubił nasz zespół i tę piosenkę i swoim przyjaciołom powiedział – jeśli zginę niech zaśpiewają to na moim pogrzebie. I tak stało się.

Tę piosenkę Lapis Trubecki napisał z powodu wydarzeń na Majdanie, a klip Białorusini poświęcili rewolucji godności. A jeszcze wiele piosenek Okeanu Elzy: Stina, Obijmy, Nezałeżnist, Bez boju.

[-]

A to był prezent Okeanu dla Ukraińców. Gitarzysta Pawło Hudimow, gitarzysta basowy Jurij Chustoczka, perkusista Denys Hlinin, klawiszowiec Petro Szurok i Światosław Wakarczuk – złoty skład grupy pierwszy raz po wielu latach zebrał się w związku z majdanem

[-]

To niezwykłe co tu się dzieje. Nie wiem czy to nagrywacie. Mam ciarki

(-)

Prawie 4 lata temu na majdanie ktoś oddał swoje życie, a ktoś dopiero zaczął świadome ukraińskie życie. Właśnie tacy bohaterowie warci są nowych piosenek i wierszy, warci są nowej historii.
Był to program „Po ukraińsku o ukraińskim”. Przygotowali go: Sergiusz Petryczenko i Hanna Wasilewska.

(dw/as)

15.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Przejść się po kijowskim placu Niepodległości nie wyjeżdżając z Warszawy, a do tego przenieść się w burzliwy czas zimy 2013 i 2014 roku. Sergiusz Petryczenko miał taką okazję, więc podzieli się swoimi wrażeniami. Przedstawiciele polskich i ukraińskich rektorskich związków wyższych uczelni podpisali ugodę o współpracy. Śmierć ukraińskich politologów w wypadku w drodze powrotnej z Polski mogła być zabójstwem. Uczestnicy ukraińskiej Rewolucji Godności, którzy w starciach z milicją doznali uszczerbku na zdrowiu, otrzymają status weteranów. Tradycyjne ukraińskie wiadomości o 10:50 już na antenie. Dzisiaj jest środa 15 listopada. Wita was Hanna Wasilewska.

(-)

Przejść się po kijowskim placu Niepodległości nie wyjeżdżając z Warszawy, a do tego przenieść się w burzliwy czas zimy 2013 i 2014 roku. Taką okazję miał Sergiusz Petryczenko podczas przeglądu ukraińskich teatrów Desant UA w Warszawie. Na symboliczny spacer zaprosili autorzy audiowycieczki: Dmytro Łewicki i Petro Armianowski. Spacer po warszawskiej starówce z dźwiękami z majdanu w słuchawkach wywarła wielkie wrażenie na Sergiuszu:

Wspominałam jakiś swój wierszyk, który na dwa dni przed tym napisałam…Autorzy audiowycieczki po majdanie prowadzą słuchacza miejscami, w których odbywały się wydarzenia lat 2013-2014. Tym razem postarano się wpisać wycieczkę w polski kontekst, w ulice Warszawy. Jak im się to udało. Zapytałem.

-Dla nas to było wyzwanie – Dmytro Łewicki – nigdy nie robiliśmy niczego podobnego, bo historia, która miała miejsce w Kijowie, ma w jakiś sposób być przełożona na warszawski kontekst, polską współczesność, a w tym i polskie wyobrażenie o Ukrainie, o majdanie. To było bardzo ciekawe wyzwanie, z jakim staraliśmy się pracować.

-Te elementy, co my robiliśmy i dlaczego – Petro Armianowski – to badanie historii Warszawy, pewnych rezonansów jakie są związane z historiami, uczuciami, uczynkami, które miały miejsce także w Kijowie na majdanie. I największe podobieństwo to marzec 1968 roku. Tu też byli pobici studenci, ludzie protestowali przeciwko cenzurze, polityce rządu, był antymajdani ludzie zbierali się z hasłami „studenci do nauki”. Nie mówiliśmy o tym bezpośrednio tylko wybieraliśmy odpowiednią przestrzeń. Teatr Narodowy. Tam to miało miejsce, stąd poszli to wywoływało pewne wspólne skojarzenia z Kijowem, gdzie też były protesty. Także czarne protesty, które ostatnio odbywają się w Warszawie, także poszukiwanie architektonicznych rymów, tak to określę. Jak tłumaczysz poezję to chodzi o zachowanie treści. Takie same elementy jak w Kijowie trzeba było znaleźć w miejscowej historii.

(-)

Kolejny etap współpracy polskich i ukraińskich uczelni wyższych. Przedstawiciele Związku Rektorów Uczelni Ukraińskich, Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich i Fundacji Rektorów Polskich podpisali umowę o współpracy.
Profesor Jan Szmidt, rektor Politechniki Warszawskiej i przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, wyjaśnia, że umowa zakłada systematyczne kontakty, spotkania i wspólne projekty.
(-)
Jan Szmidt zapowiada, że najbliższe spotkanie polskiego i ukraińskiego środowiska akademickiego odbędzie się na wiosnę przyszłego roku na Politechnice Warszawskiej.
Zdaniem profesora Leonida Huberskiego ze Związku Rektorów Uczelni Ukraińskich, najważniejsze teraz jest zacieśnianie współpracy naukowej między uczelniami Polski i Ukrainy. W ocenie profesora, na obecnym etapie współpraca w zakresie nauk humanistycznych rozwija się na odpowiednim poziomie, ale pogłębienia wymaga współpraca w zakresie nauk technicznych i przyrodniczych.

W Polsce jest bardzo współczesny sprzęt laboratoryjny. Moglibyśmy połączyć nasze siły na bazie tych laboratoriów i potrzeb społeczeństwa. Nauka nie może zajmować się jedynie zaspokajaniem własnych interesów. Przede wszystkim trzeba opracować te naukowe projekty, te kierunki, które potrzebne są dzisiaj gospodarce i społeczeństwu.

Uroczystość podpisania umowy odbyła się w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Śmierć ukraińskich politologów w wypadku w drodze powrotnej z Polski mogła być zabójstwem. Tak wynika z ustaleń ukraińskich śledczych. Chodzi o wypadek z września, w którym zginęło pięciu uczestników konferencji naukowej w Warszawie. Na ich samochód najechała ciężarówka.
O szczegółach z Kijowa – Paweł Buszko:

(-)

Uczestnicy ukraińskiej Rewolucji Godności, którzy w starciach z milicją doznali uszczerbku na zdrowiu otrzymają status weteranów. Zdecydował o tym ukraiński parlament. Ranni protestujący z Majdanu będą mogli korzystać z różnego rodzaju ulg.

(-)

Program dobiega końca, więc i ja żegnam się z wam do wieczora. O 18:10 będziemy czekać na falach Radia Olsztyn. W programie usłyszycie cały materiał Sergiusza Petryczenki, a także wspomnimy muzykę euromajdanu. Z wami była Hanna Wasilewska. Do usłyszenia. (dw/bsc)

14.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Na zegarze w studiu jest 10:50. W kalendarzu wtorek 14 listopada. Na antenie ukraiński program informacyjny. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam. Dzisiaj pozwolę sobie zmienić format naszej tradycyjnej audycji informacyjnej i poświęcę cały czas antenowy jednemu tematowi – wojnie w Donbasie, która trwa już 4 rok.

(-)

[wypowiedź w języku polskim]

Opowiada Mikołaj Podczarski – mieszkaniec Olsztyna, który od 4 lat pomaga ukraińskim rodzinom, które ucierpiały wskutek wojny w Donbasie. Czwarty rok trwa wojna na Ukrainie i powoli znika zainteresowanie nią europejskich mediów. Wszyscy do niej przywykli zarówno na Ukrainie, jak i poza nią. I chociaż codziennie giną ludzie to nic nowego i po co o tym mówić. Ale Mikołaj Podczarski nie przerywa swojej misji. Pomaga sam i razem z Klubem Inteligencji Katolickiej.

[wypowiedź w języku polskim]

W ciągu ostatnich trzech lat odbyło się wiele akcji pomocowych dzięki Mikołajowi Podczarskiemu i i Klubowi Inteligencji Katolickiej. Jednym z wydarzeń były wakacje ukraińskich dzieci z rodzin, które ucierpiały wskutek wojny. Poznajmy je!

-Chrystyna, Jaryna, Katia, Ludmyła, Liza, Ira, Jula, Sofija, Marusia, Jura, Koscia, Witalik, Wołodzia. Dużo wrażeń, czegoś nie widzieliśmy, zobaczyć coś nowego. Nadzwyczaj piękna natura, ładne domy, kościoły, hotele bardzo piękne. Dobrze nas traktują, bardzo przyjemni ludzie. Naprawdę, bardzo przyjemni ludzie, dają wszystko co nam potrzeba, pytają się co byśmy chcieli na kolację – czy tego, czy tego. Co kupić, gdzie nas zawieźć, co pokazać. Po prostu super. Mi się bardzo spodobało. Nas wszędzie wozili, nad jeziorem byliśmy, w parku. W kawiarni lody jedliśmy. Bardzo dobre wrażenia. Byliśmy na starówce, lody jedliśmy „smerfowe”, takie niebieskie, z miętą.

[Wypowiedź w języku polskim]

– Bierzemy udział w konkursie – rysujemy jakąś flagę i jak dorysujemy flagę, to nam dają nagrodę.
– Ty, jak widzę, w niebiesko-żółtych kolorach rysujesz.
– Tak
– A co za flaga?
– Ukrainy
– A co kolory oznaczają wiesz?
– Tak, niebieski – niebo, a żółty – pszenica, bo w Ukrainie są bardzo żyzne pola.
– Jesteśmy wolontariuszami z Kamianki Buzkiej. Zaczęło się wszystko od zorganizowania pierwszego wyjazdu w marcu. Organizowaliśmy wspólnie z Mikołajem Podczarskim wyjazd do Olsztyna. Zebraliśmy wtedy 38 dzieci. Tym razem przyjechało 43 dzieci z rejonu Kamianko-buskiego, rodzice których są na wschodzie Ukrainy, którzy byli w punktach zapalnych. Jest kilkoro dzieci, rodzice których zginęli na wojnie.
– Mam na imię Wala Dienhina, przyjechałam z Ukrainy z obwodu lwowskiego, z rejonu kamianko-buskiego. Mój tata pracuje w jednostce wojskowej. Tata teraz pracuje, a pojedzie 30 sierpnia.
– A już był na wojnie?
– Był.
– Długo?
– Trzy miesiące zimą.
– Tata dzwonił czas od czasu kiedy mógł. Mama się martwiła, ja też.
– Mamy dwójkę dzieci: Kostię i Tanię Hryniuch, tata których już od dziewięciu miesięcy jest w niewoli. Był na lotnisku donieckim i trafił do niewoli. Rodzina jest bardzo biedna. Bardzo biedna, ale bardzo patriotyczna. Teraz mieszkają niedaleko Kamianki Bizkiej, znam ich mamę, wspieram ją. Bardzo się chce jej dopomóc, kobieta została z dwójką dzieci. Ojciec jest w niewoli i nic nie możemy zrobić żeby go uwolnić. Patrzę na te dzieci. Teraz są szczęśliwe, ale jak zostają same na chwilkę – są zamknięte w sobie. Mają ból, chcą, żeby tata powrócił żywy i żeby rodzina była razem. Pomagamy tej rodzinie jak możemy, żeby dzieci choć trochę zobaczyły inny świat. Bo codziennie w domu rozpacz, martwienie się o tatę. Codziennie myślą: „A może już jutro wróci, a może dziś?” Cieszymy się, że taka zraniona rodzina jest tutaj i te dzieci będą tu szczęśliwe choć by ten tydzień. Nie jest im nudno, są zadowolone, mają cały czas zajęty.

[wypowiedź w języku polskim]

(-)

Na dzisiaj to wszystko. Z wami była Hanna Wasilewska na falach Radia Olsztyn. Życzę wam dobrego humoru przez cały dzień. A wieczorem spotkamy się znowu. (dw/bsc)

13.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Często widzimy ich na ulicach i w większości odczuwamy wobec nich współczucie, a oni cieszą się z tego, czego my często nie dostrzegamy. Chodzi o ludzi z potrzebami szczególnymi. Tych, którzy swoje życie spędzają na wózku inwalidzkim. Ale właśnie od nich można nauczyć się radości z rzeczy, które nam wydają się codzienne. Dzisiaj w programie „Kamo hriadeszy” porozmawiamy o tym na ile, wobec ludzi ze szczególnymi potrzebami, otwarte jest społeczeństwo i czy potrafimy prawdziwie cieszyć się życiem. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.

(-)

Wszyscy jesteśmy dziećmi bożymi. Czy umiemy cieszyć się z drobnych rzeczy jak dzieci?

Kiedy spadł pierwszy śnieg to bardzo się cieszyłam. Lubię z babcią zbierać kwiaty, to mi daje radość. Na moim podwórku rosną jabłka i ja je zrywam, cieszę się. Cieszę się, kiedy latem mogę iść popływać…

(-)

Poziom naszego społeczeństwa pokazuje nie tylko poziom wynagrodzenia, ale zależy także od tego jak bardzo dostępny jest kościół czy uniwersytet lub sklep dla ludzi na wózkach. Mówi o tym ojciec Roman:

W Ewangelii mówimy, że Jan Chrzciciel wygłasza proroctwo Izajasza mówiąc – wyrównajcie drogę panu, przygotujcie mu drogę. Można znaleźć analogię między tymi słowami i tym, że my chrześcijanie mamy też remontować, wyrównywać drogę między nami i bliźnimi. Czytałem badania, że w krajach, gdzie są złe drogi i nie ma komunikacji, zawsze są złe nastroje wśród ludzi. A tam gdzie są one dobre, jest możliwość dojazdu i dojścia, nastrój ludzi jest inny, pozytywny i dobry. Podobnie jest w życiu duchowym. Kiedy człowiek może osiągnąć cel swojego życia, dojść tam, gdzie potrzebuje, kiedy czuje pewien komfort to ma inny nastrój i jej życie polepsza się. Poziom życia człowieka oceniamy nie tylko na podstawie zarobków i możliwości kupienia tego, czy innego, ale tak samo tym czy osoba niepełnosprawna, na wózku, może dotrzeć tam, gdzie potrzebuje. Czy ta droga jest dla niej komfortowa. Czy może sobie pozwolić odwiedzić szkołę, uniwersytet, lekarza. Od tego zależy poziom naszego życia. Od szacunku, od miłości do każdego obywatela. Dlatego my, jako wierzący chrześcijanie, jako ludzie powinniśmy wspierać każdą inicjatywę, która ma poprawić poziom życia naszych krewnych i bliskich. Szczególnie tych, którzy mają wyjątkowe potrzeby i nie mogą sami sobie dać rady. Którzy potrzebują ludzkiego stosunku do siebie. Kościół uczy, że w centrum jakiejkolwiek inicjatywy ma być człowiek, jego godność, szacunek, wartość życia i wtedy każda sprawa ma inne zabarwienie, bo właśnie ten kierunek jest dzisiaj najważniejszy w naszej wspólnej pracy.

Bardzo często ludzie nie są zamknięci na tych ze szczególnymi potrzebami. Nie wiedzą jednak jak z nimi rozmawiać i boją się ich urazić. Dzięki przebywaniu z nimi możemy pozbawić się stereotypów dotyczących ludzi ze szczególnymi potrzebami. Na Ukrainie aktywnie maltańska służba medyczna, która aktywnie pomaga romantykom. Nie mylę się, bo właśnie romantykami nazywają tych ze szczególnymi potrzebami na wózkach inwalidzkich. O przyjaźń z romantykami opowie duchowny maltańskiej pomocy medycznej ojciec Andrij Zapilski:

Hasło kawalerów maltańskim to obrona wiary i pomoc potrzebującym dlatego w swojej pracy mamy kierunek pracy z dziećmi i młodzieżą, formowanie duchowości, kształcenie przyszłych wolontariuszy, a także poszukiwanie i pomoc potrzebującym. To sieroty, chore dzieci, dla których prowadzimy zbiórki, tak samo jest to praca z ludźmi na wózkach, których nazywamy przyjaciółmi romantykami. Tę nazwę wymyślili oni sami. Czemu? Często nazywano ich inwalidami, wózkarzami, a im się to nie spodobało i chcieli, żeby ludzie zobaczyli w nich to, że mają w sercu romantyzm, radość, szczęście i takimi chcą być. Oni wybrali sobie taką nazwę, a my ich w tym wspieramy – nasi przyjaciele romantycy.

Kiedy mówimy o pracy z ludźmi na wózkach, to pierwszy akcent to pomoc w adaptacji ze społeczeństwem, czyli pomóc im zrozumieć, że nawet mimo ciężkiego wypadku ich życie nie skończyło się, a oni powinni żyć dalej, cieszyć się życiem i korzystać z tego. Dlatego staramy się wciągnąć ich do wspólnych działań. Głównie do pielgrzymek i wtedy pomagamy im odnaleźć Boga. Pokazujemy im, że Bóg ich kocha i w tym ciężkim momencie jest razem z nimi, żeby nie tracili wiary. Także dla naszych przyjaciół romantyków organizujemy gry sportowe, aby uczyć ich pracować nad sobą. Rozumiem, że jest ciężki stan, ale powinieneś nad sobą pracować, żeby rozwijać się także fizycznie. Zabieramy ich także na obóz maltański, aby razem odpocząć i żeby zrozumieli, że akceptujemy ich takimi jakimi są i cieszymy się z nich. Tradycyjnie organizujemy dla nich nasz jesienny bal z orkiestrą, z wyszukanymi ubiorami i oni mogą się wtedy poczuć dobrze, elegancko wśród wolontariuszy i spędzić wesoło razem czas. Po naszych akcjach, sami nasi przyjaciele romantycy potwierdzają, że to dla nich bardzo ważny moment w życiu. Przebywają ze sobą i rozumieją, że nie tylko oni mają taki problem i motywują się. Oni widzą, że ich akceptujemy takimi, jakimi są. Potwierdzają też, że oni sami zmieniają swoje nastawienie do świata, a czasem nawiązać relacje, czasami przyjacielskie między sobą, z wolontariuszami. Są nawet przypadki, kiedy tworzą się rodziny. To potwierdzenie, że nasza praca daje wyniki. Dzięki pracy wolontariuszy Bóg pokazuje, że ich kocha i nie zostawia ich nawet w takich momentach życia.

(-)

Coraz częściej pojawiają się wjazdy dla inwalidów przy sklepach czy urzędach. Być może jest ich zbyt mało, ale według mnie są. W szkole wprowadza się naukę inkluzywną, działacze społeczni organizują coraz więcej imprez integracyjnych dla ludzi ze szczególnymi potrzebami.

Watro zwrócić uwagę na tych ludzi, aby nauczyć się uporu i umiejętności cieszenia się z życia, bo w tym są najlepsi.

Z wami była Hanna Wasilewska w programie „Kamo hriadeszy”. Do usłyszenia. (dw/bsc)

13.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

3-letnia Sofia z Ukrainy walczy o życie w olsztyńskim szpitalu. Polskie Święto Niepodległości obchodzono także na Ukrainie. Petro Poroszenko złożył życzenia Andrzejowi Dudzie przez telefon. Odbyła się także rozmowa dotycząca stosunków polsko-ukraińskich. Ukraina będzie bronić szefa ukraińskiego IPN Wołodymyra Wiatrowycza – oświadczył ukraiński minister spraw zagranicznych Pawło Klimkin. Szczegóły już za chwilę. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Przyjechała na rehabilitację, a teraz walczy o życie. Trzyletnia Sofia Wernej z Ukrainy walczy o życie w jednej z sal olsztyńskiego szpitala dziecięcego. Jest wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, oddycha za pomocą respiratora. — Gdy 27 października córka trafiła na OIOM olsztyńskiego szpitala, jej stan był agonalny. Lekarze mówili że trzy najbliższe dni będą decydujące. Teraz minął tydzień, a ona wciąż jest z nami. Moja córka wciąż walczy, ona naprawdę chce żyć! — płacze jej mama Ilona Verney. Niestety każdy dzień pobytu na intensywnej terapii to 2,5 tys. złotych. Sofia nie jest w Polsce ubezpieczona, środki na jej pobyt w szpitalu, pomoc olsztyńskich lekarzy i leki praktycznie się już skończyły. Z Ukrainy jej mama przywiozła 10 tys. zł., które miały zostać przeznaczone na rehabilitację. Te pieniądze już dawno się rozeszły. Poszły na pokrycie czterech pierwszych dni w olsztyńskim szpitalu.

Dziewczynkę pod swoją opiekę wzięła fundacja „Przyszłość dla dzieci”. Pomóc może każdy, kto wpłaci pieniądze na konto fundacji z dopiskiem „Dla Sofii Wernej”. Na Ukrainie na Sonię czeka tata i dziesięciomiesięczny brat. Lekarze dokładają wszelkich starań, żeby uratować dziecko.

(-)

Prezydent Andrzej Duda rozmawiał przez telefon z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką. Jak powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski, rozmowa dotyczyła relacji polsko-ukraińskich oraz spotkania prezydenckiego komitetu konsultacyjnego polsko-ukraińskiego:
(-)

Petro Poroszenko złożył też Andrzejowi Dudzie życzenia z okazji dzisiejszego Święta Niepodległości, podkreślając strategiczną rolę Polski i przykład, jaki stanowi dla Ukrainy.

Polacy w Kijowie uczestniczyli w obchodach Święta Niepodległości. W intencji ojczyzny modlono się w jednym z kijowskich kościołów. Oddano też cześć Polakom – ofiarom stalinowskich zbrodni.
Msza święta w intencji ojczyzny została odprawiona w kościele św. Aleksandra w Kijowie. Obecny na modlitwie ambasador Polski w Kijowie Jan Piekło zaznaczył, że polskie Święto Niepodległości to data ważna również w kontekście Ukrainy.
(-)
W uroczystości uczestniczyli też miejscowi Polacy. Antoni Stefanowicz – prezes Związku Polaków na Ukrainie – wspominał, że za czasów sowieckich obchody Święta Niepodległości, tak jak i polskość, trzeba było ukrywać.
(-)
Polacy modlili się też w podkijowskiej Bykowni – miejscu pochówku ofiar z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej, ale też zamordowanych

(-)

Ukraina będzie bronić szefa ukraińskiego IPN Wołodymyra Wiatrowycza – oświadczył ukraiński minister spraw zagranicznych Pawło Klimkin. Jednocześnie zaznaczył, że stosunki między Polską i Ukrainą powinny być oparte na pojednaniu, a nie na dominacji. O szczegółach z Kijowa – Paweł Buszko:

[korespondencja w języku polskim]

(-)

Najnowszy numer ogólnokrajowego ukraińskiego tygodnika „Ukrainski Tyżdeń” ukazał się z dodatkiem poświęconym polskiemu Świętu Niepodległości. Ukraińscy czytelnicy na 16 stronach dodatku mogą zapoznać się z historią odzyskania przez nasz kraj państwowości w 1918 roku.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko

[korespondencja w języku polskim]

(-)

Tu stawiam kropkę i żegnam się do wieczora. W programie „Kamo hriadeszy” spotkamy się o 18:10. Z wami była Hanna Wasilewska. Do usłyszenia.

12.11.2017 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska. Teraz, gdy minął długi weekend wszyscy wracamy do zwykłego trybu życia, a cmentarze zacichną na jakiś czas ponownie. I tylko chryzantemy będą świadkami życia na cmentarzach, ale nie wszystkich. Gdzieś na południowym wschodzie Polski nie ma ani chryzantem, ani samych grobów. W ciągu 70 lat przykryła je ziemia. Jednak coś udało się uratować. Kto teraz o nie dba i pamięta o przodkach? Opowie o tym Jarosława Chrunik.

(-)

W naszej, wschodniej tradycji odwiedzamy groby bliskich w drugi i trzeci dzień świąt wielkanocnych, ale to tu. Natomiast ci, którzy zmarli do momentu Akcji Wisła zostali na cmentarzach tam, na które nie ma kto przyjść i powiedzieć Chrystus Zmartwychwstał. Chrystus Zmartwychwstał rozbrzmiewa setki kilometrów od nich, a krzyże na ich grobach w cierpieniu chylą się ku ziemi i znikają pod nią. Stowarzyszenie Magurycz jako pierwsze w Polsce zaczęło pracę w celu zachowania cmentarzy z terenów południowo -wschodnich. Prezesem stowarzyszenia jest Szymon Modrzejewski.

[wypowiedź w języku polskim]

Jak dotąd tylko niewielką część pozostawionych bez opieki ukraińskich cmentarzy udało się stowarzyszeniu uporządkować – mówi Olha Solar, która opiekuje się miejscami pochówków wygnany z ojczyzny Ukraińców:

Liczba cmentarzy greckokatolickich w eparchii przemyskiej – Szymon liczył i mówi, że jest 700 – ja sama nie liczyłam, ale powtarzam za nim jest 700. Stowarzyszenie w ciągu 26 lat odremontował 100 ukraińskich cmentarzy, w sumie 120, ale 100 jest ukraińskich. Można sobie policzyć ile jeszcze pracy i 600 cmentarzy, które nie były jeszcze ruszone palcem. Na wielu z tych cmentarzy nie ma żadnych zewnętrznych śladów i to jest ciekawe, że my mówimy o przestrzeni, że to cmentarz, kiedy widzimy jego oznaki, a kiedy nie widzimy żadnych nagrobków, to mówimy, że to był cmentarz. Faktycznie on tam nadal jest, ale nie ma nagrobków. I ta degradacja zewnętrznych obszarów cmentarza powoduje, że zacierają się ślady i jak Szymon powiedział przestajemy widzieć różnorodność przestrzeni. Zależy nam na tym, żeby te zewnętrzne, materialne ślady zachować. Bo to ważne, żeby człowiek, który przychodzi na cmentarz zobaczył nagrobek z cyrylicą i wtdy zaczyna myśleć o tym, że żyli tu ludzie, którzy reprezentowali inną kulturę. To nie dotyczy tylko ukraińskich, prawosławnych czy greckokatolickich cmentarzy. To także dotyczy tych żydowskich w Polsce, tu na północy zdewastowanych niemieckich cmentarzy i w samym Olsztynie wiemy, że większość cmentarzy niemieckich nie zachowała się.

(-)

Doktor Olga Kich-Maslej z Uniwersytetu Jagiellońskiego bardzo zaangażowała się w pracę Stowarzyszenia Ziemia Werbicka w sprawie odnowienia cmentarza we wsi swoich przodków

Bywały trudne momenty. Zmęczenie, upał, ale mimo wszystko po chyba 3-4 dniach pracy przekonywaliśmy się w tym, że tam, na tym miejscu inaczej zaczynamy rozumieć tę ziemię. Zobaczyliśmy krajobraz, jak słońce zachodzi, jak wygląda ranek, południe. I ilu my mamy przyjaciół w niebie, którzy są pochowani . Będą się o nas wstawiać. To nasi przyjaciele.
Przegląd niezależnego ukraińskiego teatru odbył się w zeszłym tygodniu w Warszawie. „Desant UA” zebrał w stolicy teatry, które działają poza oficjalnymi państwowymi strukturami. Ich postawa charakteryzuje się krytycznym spojrzeniem na otoczenie, ale także na samych siebie. Artyści nie boją się podejmować trudnych i niepopularnych tematów, o których nie mówi się w teatrach państwowych. O szczerości w sztuce, tematach tabu, społeczeństwie obywatelskim na Ukrainie po majdanie z kuratorkami przeglądu: Rozą Sarkisian i Joanną Wichowską, a także z teatroznawczynią Lubą Ilnycką rozmawiał Sergiusz Petryczenko:

-Wczoraj podczas dyskusji po spektaklu wiele mówiło się o szczerości. Co to dla was znaczy, dla artystów undergroungowego teatru?

-Jak mówisz szczerość, to pojawia się sprawa prawdy albo nieprawdy, fikcji. Rozumiesz, że w teatrze to instrumenty, a nie sam cel jako taki. To poszukiwanie mojej komunikacji.

-Tak jak Roza mówi, to instrumentarium w teatrze. My zawsze gramy tym co jest prawdą, a co fikcją na scenie i ważniejsze jest to, żeby zmusić do myślenia, bo to jest taka trochę prowokacja. Prowokacja jako sposób zmuszenia do myślenia w tych wszystkich przedstawieniach i projektach.

-Czy to znak czasów? Czy nasz czas wymaga takiego teatru?

-Możemy powiedzieć tak, jeśli chodzi o Ukrainę. Widzimy taki ruch krytycznego teatru. To wynik niestety tych wszystkich wydarzeń, wojny, majdanu. To powoduje, że artyści podnoszą głowy i robią takie przedstawienia.

-Państwowe teatry są pełne patosu w rozmowie o wojnie. Często ze sceny słychać patetyczne wezwania do ofiarowania się dla ojczyzny…dbanie o kompleks ofiary. A niezależne teatry starają się krytycznie oceniać sytuację, inaczej podchodzą niż patetycznie. To podejście bardziej ze strony obywatela a nie patrioty w tym tradycyjnym dla nas znaczeniu.

-Co oznacza tradycyjne podejście?

-Od dziecka uczą nas pewnych ram patriotyzmu i według mnie one są bardzo powierzchowne. Uczą nas bardzo powierzchownie – dbać o ojczyznę, być ofiarnym, szanować tradycje, pewne postacie. Ale to absolutnie puste, bo nie nic o tym, jak być obywatelem jakiegoś państwa. Jak praktycznie dbać o swoją ojczyznę, jak praktycznie wpływać na sytuację w kraju, jak budować społeczeństwo, co od niego zależy. Nie umiemy zbudować społeczeństwa partycypacyjnego, dopiero po majdanie się tego uczymy, uczymy się być odpowiedzialnym. Dbamy o wysokie emocje, ale one nic nie zmieniają, nasze działania zmieniają. Ale, żeby umieć stworzyć wspólnotę, takie społeczeństwo, potrzeba narzędzi. Trzeba dobrze znać swoje prawa i obowiązki i tego nas nie uczą. Uczą nas w oparciu o bardzo patetyczne, puste frazy.

(-)

-Czy to majdan sprowokował takie sprawy i rozmowę o sprawach, o których wcześniej nie mówiło się?

-Tak, można powiedzieć, że to majdan, a można powiedzieć, że to ogólna sytuacja takiego absurdu. I w końcu rozumiesz, że nie możesz być częścią chaosu i musisz odszukać swojego głosu i próbować coś zrozumieć. I jak sprzeciwiasz się temu co ci narzucają.

-Majdan stał się momentem, kiedy bardzo ważne stało się wyrażanie jednostki. Ci którzy szli na majdan i wspierali, to był moment wyboru, budowy społeczeństwa i oczywiście też wojna. To był moment, kiedy zaczęliśmy bardzo krytycznie patrzeć na władzę i instrumenty władzy, które ona wykorzystuje i którymi nami manipuluje. I to był moment kiedy zrzuciliśmy iluzję i schematy manipulacji. Zobaczyliśmy je.

-Władza, ale ta przed majdanem, czy po?

-Ta przed i ta po majdanie. W różnych środowiskach słyszę, że ludzie nie wierzą też do końca mediom na Ukrainie. Że coś umniejszają, ukrywają i wtedy pojawia się moment krytycznego myślenia wobec instrumentów władzy. Aha, za tym i tym stoją politycy. Wygodnie jest tę sytuację przedstawić tak, albo tak.

Powiedzieli mi, że możemy robić tu co tylko chcemy, ale było małe życzenie, żeby to nie był teatr i żeby nie było to aktorskie, ale jak, skoro jestem aktorką. Było jeszcze takie życzenie, żebym powiedziała szczerze o swoich poglądach politycznych, to tu też pewien problem, bo w mojej głowie nic nie ma oprócz teatru, ale z piasku bicza się nie ukręci.

(-)

Co roku 9 listopada w dzień Nestora Kronikarza Ukraińcy obchodzą dzień języka ukraińskiego. Tego dnia w ukraińskim radiu tradycyjnie odbywa się narodowe dyktando. Akcję zapoczątkowano w 200 roku. Od tego momentu wszyscy chętni mogą uczestniczyć w pisaniu radiowego dyktanda i dowiedzieć się jak dobrze znają język ukraiński i poczuć jedność z tymi, którzy kochają i szanują język ukraiński. Uczcimy język i my:

[lekcja języka ukraińskiego]

(-)

Łączy nas także muzyka ukraińska. Na falach Radia Olsztyn przedstawi ją Roman Bodnar.

[Parada Hitów Romana Bodnara]

(-)

W ciągu tygodnia można nas słuchać na falach 99.6 MHZ, no a w Olsztynie spotkamy się za tydzień. Do przyszłej niedzieli żegnają się: Roman Bodnar, Sergiusz Petryczenko, Jarosława Chrunik i Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

10.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Przegląd teatralny „Ja i mały teatr” w Bartoszycach ukazał nowe ukraińskie gwiazdki z różnych stron Warmii i Mazur. Z czasem właśnie taka młodzież rozwinie swoją kreatywność i odnajdzie się w kinie. Okazuje się, że w tej sferze działają nie tylko aktorzy, reżyserzy, operatorzy i artyści. Są także dystrybutorzy. Na czym polega ich praca opowiedziała na podstawie własnego doświadczenia Ania Andruszenko – członek międzynarodowej organizacji Cinema Hall i współpracownik KinoLife Distribution. Ania była kuratorem ukraińsko-polskch grup w czasie festiwalu WAMA, który także jest jej dziełem. Ma też swoje wnioski co do stosunków polsko-ukraińskich. Wszystko usłyszycie w dzisiejszym programie „Od A do Z”. Z wami jest Hanna Wasilewska.

(-)

Ta jesień dała nam wiele znajomości, które z czasem przeobraziły się w przyjaźń. Taką było spotkanie z Anią Andruszenko z Dnipra. Przyjechała do Olsztyna razem z grupą młodzieży na festiwal filmowy WAMA. Wtedy, w czasie rozmowy z nią, odkryłam swój nowy zawód – dystrybutor kinowy. Okazało się, że to nie tylko reklama i sprzedaż filmów w swoim kraju czy za granicą. Robi także masę innej pracy, a jakiej tego dowiedzie się wywiadu. O swoim doświadczeniu opowiada członek międzynarodowej organizacji Cinema Hall i współpracownik kompanii KinoLife Distribution Ania Andruszenko:

Wszystko zaczęło się od projektu o rosyjskim hokeiście Alieksieju Czerepanowa z estońskim reżyserem […] Pierwszy etap pracy to było napisanie scenariusza, zbieraliśmy zespół z Ukrainy i Rosji. To było przed wojną, w 2008 roku. Kiedy zostałam członkinią CinemaHall to zajmowaliśmy się castingami dla ukraińskiego reżysera Lubomyra Łewyckiego do filmu „Tini nezabutych predkiw”. Ten film jest już stworzony i mam nadzieję, że wielu ludzi, także w Polsce go widziało. Jest bardzo dobry. Jeśli go nie widziałaś, to koniecznie zobacz. Lubomir Łewicki to taka nowa dusza ukraińskiego kina. On nagrywa komercyjne rzeczy, ale na Ukrainie dotąd nie było takiego produktu dobrej jakości, który można pokazać nie tylko na Ukrainie, ale także za granicą.

Okazło się, że przygotowanie do zdjęć wymaga nie mniej sił niż one samo. Co robią ci, którzy nazywają się dystrybutorami filmów mówi współpracownik kompanii KinoLife Distribution Ania Andruszenko:

Odpowiadaliśmy za dany proces skompletować zespół, przeprowadzić casting, znaleźć miejsca

-No właśnie, a co tobie podoba się w kinie. Który proces?

Proces tworzenia i ten moment, kiedy film podoba się widzom. Podoba mi się na pewni początek. Słyszysz pomysł, starasz się sobie go wyobrazić, myślisz, kto jest ci potrzebny. To pierwszy etap produkcji, castingi. Widzisz wszystkich ludzi i myślisz, który się nada, a który nie, ale wybiera ich reżyser i jego pomocnicy. To ciekawe na początku, a potem kiedy widzisz produkt końcowy, to w ogóle jest coś innego, inny świat i tak masz z tego satysfakcję. Nie umiem określić, bo kino to taka sztuka, że podoba się każdy moment w tym procesie.

-Zwyczajnie to kochasz?

Tak, prawdopodobnie kocham.

Podczas pracy nad projektem w Olsztynie Ania Andruszenko była kuratorką ukraińsko-polskiej grupy. Mówi, że chłopcy i dziewczęta tak się zaprzyjaźnili, że byli jak jedna wielka rodzina, bo Polacy i Ukraińcy są bardzo podobni.

Nie zauważyłam różnic, bo oni są bardzo podobni. Nawet jak rozmawiamy po polsku i ukraińsku to rozumieją się nawzajem. Nie musieliśmy nawet używać angielskiego, to jakoś zbliża. Polski student zadał pytanie w sprawie granicy polsko-ukraińskiej – może mamy przesunąć granicę do Lwowa? A to dla Ukraińców mocne pytanie po Krymie i to doprowadziło do ostrej polemiki, ale mamy swoją grupę na FB i ten student wrzucił zdjęcie z podanymi dłońmi w kolorze flag Ukrainy i Polski. Rozczuliłam się. To dobrze mieć możliwość dostrzec to i wyjaśnić.

I tak współpraca i nawet zwykła, nieformalna rozmowa może rozbić wieloletni mur nieporozumień. Może starsi powinni brać przykład z młodzieży, a przeszłość zostawić historykom. Bo sprzenie w przyszłość i strach o życie, które się toczy, zawsze łączy. Tak było na wspólnym ukrainsko-polskim projekcie:

Na początku było trochę ciężko, bo Polacy w mojej grupie to 14-15 latki, a Ukraińcy byli starsi. Ale teraz są jak jedna rodzina. Cieszę się kiedy widzę te bystre oczy, które mówią, że trzeba takie programy prowadzić również na Ukrainie i zapraszać ich [dzieci] na Ukrainę, bo wiele z nich nie było tam ani razu. Chcemy, żeby odwiedzili Ukrainę i poczuli jej inną historię, usłyszeli innych Ukraińców, bo wiemy, że jest wiele stereotypów dotyczących Ukraińców w Polsce, ale nie wszyscy są tacy i jesteśmy bardzo podobni.

(-)

A w Bartoszycach zebrali się bardzo różni, ale utalentowani artyści małych teatrów. O przeglądzie „Ja i mały teatr w Bartoszycach” opowiedzą tamtejsi gimnazjaliści:

Dzień dobry drodzy radiosłuchacze. Dzisiaj z wami na antenie gimnazjalistki z Bartoszyc. W naszym programie usłyszycie o IX wojewódzkim przeglądzie małych form teatralnych „Ja i mały teatr”, który co roku organizowany jest przez naszą szkołę. Zapraszamy. 3 listopada w ukraińskiej szkole w Bartoszycach, w związku z cyklicznymi spotkaniami teatralno-poetyckimi, odbył się IX wojewódzki przegląd małych form teatralnych „Ja i mały teatr”. W wydarzeniu uczestniczyło 200 osób z punktów nauczania w Toprzynach, Kandtyach, Olsztynie, Wydminach, Burach, Sobiechach, Więckach, Pozezdrzu, Kruklankach i ukraińskich szkół z Górowa Iławeckiego i Bartoszyc. Naszą szkołę reprezentowało wielu uczniów. Grupa teatralna uczniów II klasy pod kierownictwem pani Mirosławy Paluszek, grupa Ziroczky pod kierownictwem pani Agnieszki Wnukowicz i Urszuli Mielnik, uczniowie III klasy pod opieką pani Agnieszki Wnukowicz i uczniowie III i IV klasy pod opieką pani Natalii Szelest. Posłuchajmy fragmentu wystąpienia naszych uczniów.

[fragmenty wystąpień uczniów]

Komisja w składzie Mirosława Stepanik, Natalia Kulisz, siostra Oksana Waszczur i Lubomira Tchórz spośród najlepszych występów wyłoniła najlepszych. Laureatami zostali: grupa Sribłeny z Kandyt, grupa Malatko z Olsztyna, grupa z Wydmin, Ziroczky ze SP im. Łesi Ukrainki w Bartoszycach, grupa teatralna z SP numer 8 im. Łesi Ukrainki w Bartoszycach, grypa teatralna licealistów z Górowa Iławeckiego, grupa teatralna Artysty z Toprzyn, grupa teatralna gimnazjalistów z Olsztyna, grupa teatralna z Międzyszkolnego Punktu Nauczania Języka Ukraińskiego w Budrach, Sobiechach i Więckach. W tym roku komisja postanowiła przyznać Gran Prix grupie z Punktu Nauczania Języka Ukraińskiego w Pozezdrzu i Kruklanach, które przedstawiły inscenizację Polska i Ukraina – jedna słowiańska rodzina. Z uczniami pracowała nauczycielka języka ukraińskiego pani Wiktoria Petiuk. Gratulujemy zwycięzcom. Różnorodne tematy małych form teatralnych zaprezentowane na scenie przez dzieci i młodzież świadczą o bogactwie naszego teatru, o twórczym podejściu w prezentowaniu wszystkich problemów świata. A my żegnamy się. Do usłyszenia za dwa tygodnie.

(-)

Kochajcie swoje błędy. Ponad połowa ludzi na świecie zna więcej niż jeden język. Monojęzyczność to sprawa kultury, a nie genetyki (np. nieumiejętności nauki języka). Dlatego jeśli dorośli mają problemy w nauce języka, to problem systemu nauczania. Ucząc się wszystkich zasad nie nauczycie się samego języka. Ucząc się go trzeba go wykorzystując. I nie bójcie się błędów, bo dzięki ich poprawianiu doskonalicie swój język:

[lekcja języka ukraińskiego]

(-)

I to wszystko. W programie „Od A do Z” usłyszymy się za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska i gimnazjaliści z bartoszyckiej szkoły imienia Łesi Ukrainki. Do usłyszenia.

09.11.2017 – godz.18.10 (opis do dźwięku)

Szczerość zawsze była jedną z ważnych cech Ukraińców. Szczerość, która czasem ma negatywne skutki. Może ona z przyjaciół zrobić wrogów, albo otworzyć oczy całego narodu na te wydarzenia, na które chciałoby patrzeć się przez palce. Taką szczerością charakteryzuje się twórczość teatrów krytycznych, które przyjechały z Ukrainy do Warszawy w zeszłym tygodniu. O celach „Desantu UA” Sergiuszowi Petryczence opowiedzieli: Roza Sarkisjan i Joanna Wichowska. Nie mniej szczere będą żarty Ihora Czepilia. Ale wszystko po kolei. Z wami jest Hanna Wasilewska. Szczerze witam i życzę dobrego wieczora w towarzystwie Radia Olsztyn.

(-)

Przegląd niezależnego ukraińskiego teatru odbył się w zeszłym tygodniu w Warszawie. „Desant UA” zebrał w stolicy teatry, które działają poza oficjalnymi państwowymi strukturami. Ich postawa charakteryzuje się krytycznym spojrzeniem na otoczenie, ale także na samych siebie. Artyści nie boją się podejmować trudnych i niepopularnych tematów, o których nie mówi się w teatrach państwowych. O szczerości w sztuce, tematach tabu, społeczeństwie obywatelskim na Ukrainie po majdanie z kuratorkami przeglądu: Rozą Sarkisian i Joanną Wichowską, a także z teatroznawczynią Lubą Ilnycką rozmawiał Sergiusz Petryczenko:

-Wczoraj podczas dyskusji po spektaklu wiele mówiło się o szczerości. Co to dla was znaczy, dla artystów undergroungowego teatru?

-Jak mówisz szczerość, to pojawia się sprawa prawdy albo nieprawdy, fikcji. Rozumiesz, że w teatrze to instrumenty, a nie sam cel jako taki. To poszukiwanie mojej komunikacji.

-Tak jak Roza mówi, to instrumentarium w teatrze. My zawsze gramy tym co jest prawdą, a co fikcją na scenie i ważniejsze jest to, żeby zmusić do myślenia, bo to jest taka trochę prowokacja. Prowokacja jako sposób zmuszenia do myślenia w tych wszystkich przedstawieniach i projektach.

-Czy to znak czasów? Czy nasz czas wymaga takiego teatru?

-Możemy powiedzieć tak, jeśli chodzi o Ukrainę. Widzimy taki ruch krytycznego teatru. To wynik niestety tych wszystkich wydarzeń, wojny, majdanu. To powoduje, że artyści podnoszą głowy i robią takie przedstawienia.

-Państwowe teatry są pełne patosu w rozmowie o wojnie. Często ze sceny słychać patetyczne wezwania do ofiarowania się dla ojczyzny…dbanie o kompleks ofiary. A niezależne teatry starają się krytycznie oceniać sytuację, inaczej podchodzą niż patetycznie. To podejście bardziej ze strony obywatela a nie patrioty w tym tradycyjnym dla nas znaczeniu.

-Co oznacza tradycyjne podejście?

-Od dziecka uczą nas pewnych ram patriotyzmu i według mnie one są bardzo powierzchowne. Uczą nas bardzo powierzchownie – dbać o ojczyznę, być ofiarnym, szanować tradycje, pewne postacie. Ale to absolutnie puste, bo nie nic o tym, jak być obywatelem jakiegoś państwa. Jak praktycznie dbać o swoją ojczyznę, jak praktycznie wpływać na sytuację w kraju, jak budować społeczeństwo, co od niego zależy. Nie umiemy zbudować społeczeństwa partycypacyjnego, dopiero po majdanie się tego uczymy, uczymy się być odpowiedzialnym. Dbamy o wysokie emocje, ale one nic nie zmieniają, nasze działania zmieniają. Ale, żeby umieć stworzyć wspólnotę, takie społeczeństwo, potrzeba narzędzi. Trzeba dobrze znać swoje prawa i obowiązki i tego nas nie uczą. Uczą nas w oparciu o bardzo patetyczne, puste frazy.

(-)

-Czy to majdan sprowokował takie sprawy i rozmowę o sprawach, o których wcześniej nie mówiło się?

-Tak, można powiedzieć, że to majdan, a można powiedzieć, że to ogólna sytuacja takiego absurdu. I w końcu rozumiesz, że nie możesz być częścią chaosu i musisz odszukać swojego głosu i próbować coś zrozumieć. I jak sprzeciwiasz się temu co ci narzucają.

-Majdan stał się momentem, kiedy bardzo ważne stało się wyrażanie jednostki. Ci którzy szli na majdan i wspierali, to był moment wyboru, budowy społeczeństwa i oczywiście też wojna. To był moment, kiedy zaczęliśmy bardzo krytycznie patrzeć na władzę i instrumenty władzy, które ona wykorzystuje i którymi nami manipuluje. I to był moment kiedy zrzuciliśmy iluzję i schematy manipulacji. Zobaczyliśmy je.

-Władza, ale ta przed majdanem, czy po?

-Ta przed i ta po majdanie. W różnych środowiskach słyszę, że ludzie nie wierzą też do końca mediom na Ukrainie. Że coś umniejszają, ukrywają i wtedy pojawia się moment krytycznego myślenia wobec instrumentów władzy. Aha, za tym i tym stoją politycy. Wygodnie jest tę sytuację przedstawić tak, albo tak.

Powiedzieli mi, że możemy robić tu co tylko chcemy, ale było małe życzenie, żeby to nie był teatr i żeby nie było to aktorskie, ale jak, skoro jestem aktorką. Było jeszcze takie życzenie, żebym powiedziała szczerze o swoich poglądach politycznych, to tu też pewien problem, bo w mojej głowie nic nie ma oprócz teatru, ale z piasku bicza się nie ukręci.

Jeśli nazwać rzeczy po imieniu, to często wychodzą anegdoty. Właśnie takie takie, prawdziwe i zawsze szczere ukraińskie historie to podstawa humoresek Ihora Czepila

[humoreska]

Tom Hiddleston powiedział kiedyś: „Człowiek ma dwa życia. Drugie zaczyna wtedy, kiedy rozumie, że życie jest tylko jedno”. Niech jutro będzie cudowny dzień. Wtedy też się usłyszymy. Na falach Radia Olsztyn była z wami Hanna Wasilewska. Do usłyszenia.

08.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór drodzy przyjaciele. Witam was we środę 8 listopada w programie „Z dnia na dzień” na falach Polskiego Radia Olsztyn. W studiu Jarosława Chrunik. Dzisiaj w naszym programie powinno być wiele muzyki, jednak znów proszę o wybaczenie. Kto słuchał wczoraj, ten wie, że nasi koledzy ze Lwowa rozpoczęli opowieść „o przebudzeniu anioła bruśniańskiego”. Właśnie tak nazwali swój reportaż autorzy. Dziennikarka Alina Litwinowa i inżynier dźwięku Nadija Czumak. Wczoraj usłyszeliśmy wiele faktów z historii wsi Brusno i jej mieszkańców – kamieniarzy. Dzisiaj kontynuujemy opowieść.

(-)

Minęły dziesięciolecia. Spustoszone ukraińskie wsie Zakerzonia i cmentarze razem ze skarbami pamięci i historii pochłonął dziki las. Razem ze wsią Stare Brusno znikła i szkoła kamieniarska. Grunt na którym mogły wzrastać i rozwijać się nowe pokolenia majstrów. A na jednym, schowanym pomiędzy lasami, starym ukraińskim cmentarzu, spał bruśniański anioł. I śniło się mu spokojne wiejskie życie. Długo spał anioł, już lata biegły ku 3 tysiącleciu, aż na cmentarzu pojawiły się głosy. Znany język ukraiński. Z rozmowy anioł zrozumiał, że na cmentarzu pracują młodzi Ukraińcy z obozu historyczno-krajowznawczego Wyrij. A przyjechali oni z Polski, Ukrainy, USA, żeby odnawiać historyczne cmentarze lubaczowszczyzny, które teraz są na terenie Polski. Pomysł na zorganizowanie obozu pojawił się w 2008 roku, kiedy to na zaproszenie ZUwP w Przemyślu, wolontariusze, studenci konserwacji zabytków Politechniki Lwowskiej przeprowadzili prace restauracyjne na ukraińskim cmentarzu w Żółkwi. Młodzież pracowała tam jeszcze przez dwa lata. Potem we wsi Podemszczyzna, a od 2012 roku odnawiali wolontariusze ukraiński cmentarz na wsi Kniazi na Tomaszowszczyźnie, także w Polsce. Co roku, najpierw jako student-uczestnik, a z czasem koordynator obozu, wracał do tych miejsc Andrij Kotlarczuk.

-Oprócz młodych z Ukrainy, byli na obozie także ci z Ameryki – dwójka, dwóch z Kanady i prawie wszyscy mają korzenie na Zakerzoniu. To taki paradoks, ciężko sobie wyobrazić, że młodzi Ukraińcy, mówią po ukraińsku, ale mieszkają w Ameryce, a ich korzenie sięgają terytorium Polski, ale są Ukraińcami i nie mają korzeni z terenów współczesnej Polski. I to dowód tego, że Ukraina sięga dalej niż jej granice administracyjne. Oni mieszkają na drugim końcu globu i dziwne to, bo to trzecie czy czwarte pokolenie, które nie żyje na Ukrainie. I tym bardziej czują ten obowiązek, mają chęć odnawiać te cmentarze i te osoby zza oceanu były jednymi z najaktywniejszych.

A anioł usłyszał jeszcze o Płastunach, bo tak nazywali siebie młodzi ludzie na czele z szefem obozu – architektem – konserwatorem Andrijem Kotlarczukiem.

-Obóz nie byłby obozem, gdyby nie był oparty na tradycjach obozu skautowego, a taki obóz zjednuje i co wieczór odbywa się watra. Gramy w gry. Każda z wart ma swój temat. Jest watra rodziny, wesela, opowieści Ukraińców z Polski o ich rodzinach i życiu w Polsce. Bardzo dużo śpiewamy, uczymy się łemkowskich piosenek. Nawet podczas pracy, w przerwach wychodzimy poza cmentarz i już za nim śpiewamy łemkowskie piosenki, a potem towarzyszą nam one aż do końca, w autobusie, gdzieś w marszu. Łemkowska kultura to wizytówka Zakerzonia, chociaż to niewielka cząstka terytorium, z którego deportowano. Łemkowie to taka kolorowa grupa. Łemkowskie piosenki w 80% to smutne, liryczne piosenki, ale są i wesołe […], ale są takie, których nikt nigdy nie słyszał i nauczyłem się ich dzięki Ukraińcom z Polski. Zaśpiewam fragment.

(fragment piosenki)

itd. To taka piosenka, jedna z pierwszych, której się nauczyłem. Jest bardzo specyficzna. No i jest wykonywana w dialekcie łemkowskim, który jest dialektem języka ukraińskiego. Jednego razu, ostatniej nocy obozu, nocowaliśmy na miejscu festiwalu Łemkowska watra – Zdynia. Niedaleko granicy słowackiej. A jak wiecie Łemkowszczyzna jest po obu stronach granicy. Jest polska i słowacka cześć. Ta słowacka ma w ogóle inną historię. Tam nie było wysiedleń i tamci Łemkowie w ogóle nie uważają się za Ukraińców. Była taka dyskusja między Łemkami z Polski i tymi ze Słowacji. Podeszło do nas w Zdyni dwóch panów. Ciemno, dwie postaci i rozgorzała dyskusja. Zaczęliśmy rozmawiać i zrozumieliśmy, że jeden z nich jest miejscowym Łemkiem, a inny ze strony słowackiej. Ten ze słowackiej strony mówi, że jest Łemkiem, Rusinem, a nie żądnym Ukraińcem, a ten z polskiej, że nie ma co robić różnicy, że oni są tacy sami. Cały obóz milczał, a oni się sprzeczali dłuższy czas. Łemkowie to etniczna grupa…I w końcu ten Łemko z Polski mu dopiekł i powiedział, że łemkowskie piosenki są o Ukrainie i zaśpiewali razem. Tam padły takie słowa: Ukraino, Ukraino, Ukraino kraju mój i jak doszło do tego miejsca, ten pokazał mu palcem – a widzisz? – i aż wszyscy zaklaskaliśmy. To było bardzo wzruszające.

Bruśniański anioł do dnia widział młodych, którzy z szacunkiem kłaniali się grobom, oczyszczali i z wysiłkiem podnosili nagrobki i ze wzruszeniem spoglądali na pojawiające się ukraińskie imiona. I wtedy ogrzało się serce bruśniańskiego anioła i obudził się z długiego snu.

(-)

Andrij Kotlarczuk kontynuuje swoja opowieść.

-To ukraiński cmentarz i cyrylica to pierwsze na co zwróciłem uwagę. Przed początkiem ekspedycji to stało się przyczynkiem do zachwytu Zakerzoniam; kiedy przyszedłem na cmentarz w Polsce i zobaczyłem napisy po ukraińsku. To dowód, że na tych terenach żyli kiedyś Ukraińcy. To na mnie zrobiło ważnienie. To co się słyszy, czy widzi w telewizji to jedno, a kiedy się widzi na własne oczy to co innego. Zrozumiałem, że jak zachowamy sakralne obiekty – cmentarze, kaplice, cerkwie, to nasza pamięć na zawsze zostanie w tym miejscu. Ojczyzna jest tam, gdzie pochowani są nasi przodkowie.

O swoim odkryciu tragicznej historii Zakeronia opowiada Oresta Remeszyło-Rybczyńska docent katedry designeu i podstaw architektury Politechniki Lwowskiej. Kierownik pierwszej ekspedycji do wsi Żółkiew na Lubaczowszczyźnie.

-Na mnie wrażenie zrobiło, o tu otwarta, lista pochowanych na cmentarzu w Żółkwi. To robiliśmy gdzieś za pierwszym razem. 79 odczytaliśmy. I tu są spisane. Jak mamy zapisane te 79 nazwisk, to ile tu jest losów. Ile można szukać potomków tych ludzi. Proszę zwrócić uwagę. Ten zmarł w 1900 roku, 1905 roku, 1925, 1918. Ta wieś była absolutnie ukraińska.

-Ukraińskie nazwiska

Tak, ukraińskie…[nazwiska]

Dodaje Natalia Kydubna, uczestniczka dwóch ekspedycji.

– To było bardzo wzruszające…jak przyjeżdżali krewni…a ich wdzięczność i łzy, kiedy podnosiliśmy pomniki…to były takie momenty, że chwytały za serce.

-Ludzie płakali?

-Tak…nawet teraz łzy wracają.

-To nadzwyczajne, nawet teraz my wszyscy przywykliśmy. No ja jestem starsza od uczniów, ale nawet – ot tak – Akcja Wisła, cóż tam…ale jak widzisz tych ludzi, jak oni jadą na tę ziemię. Mają na Ukrainie, czy gdzieś tam nawet na ziemiach odzyskanych rodziny; a przyjeżdżają w ten las, na ten cmentarz i wtedy rozumiesz jaka to była straszna ta Akcja Wisła. Jakoś nie zastanawiamy się nad tym. I myślę, że ta świadomość, że tu są szczątki twoich bliskich krewnych to jest ważne. W końcu wszyscy ludzie tak odnoszą się do grobów, bo tam są jakby nasze korzenie. To powrót do swoich korzeni.

Mówi Andrij Kotlarczuk

-Kiedy pracujemy na Lubaczywszczyźnie to kamieniarstwo to dla nas symbol tych terenów. To nie tylko kamienne nagrobki, ale można zobaczyć wiele kamiennych budowli, znaków, rzeźb, symbolicznych krzyży gdzieś na skrzyżowaniach dróg. To dzieło Ukraińców, których nie ma już na tych terenach. Odnawiając kamień odnawiamy pamięć o Ukraińcach. Dzięki polityce – chcę pochwalić i władze polskie i ludzi, którzy mieszkają w tych dawnych ukraińskich wsiach, bo nam sprzyjają. Często nas pytają jak reaguje polska władza i mieszkańcy. Polacy nie mają stosunku do tych cmentarzy, ale reagują bardzo pozytywnie i przez 5 lat ekspedycji nie było żadnych konfliktów, żadnych problemów. Przeciwnie – w ich oczach podnosimy wartość Ukrainy. Polacy mają duży szacunek do zabytków i kiedy widzą, że Ukraińcy dbają o swoje to dla nich duży plus. Z ukraińskiem mitologii Wyrij to wyraj, ciepłe kraje, do których odlatują ptaki, ale to także miejsce, gdzie przebywają dusze przodków i wpływają na życie przyszłe. Dlatego tak nazwaliśmy obóz, żeby człowiek z jakiegokolwiek kraju, który szanuje przodków to żyje dobrze w swoim życiu i wiele lepiej rozumie swoje cele.

Mówią ludzie, że bruśniański anioł ostatnio znikł. A może zrozumiał, że jego spadek jest w dobrych młodych rękach, bo tam, gdzie jest poczucie obowiązku, miłość i szacunek do swojego, pamięć będzie żyć wiecznie. I lekkie stały się kamienne skrzydła i anioł poleciał na Wyraj, gdzie zgodnie z ukraińskimi wierzeniami przebywają dusze naszych przodków.

(-)

Był to reportaż „Przebudzenie bruśniańskiego anioła” naszych lwowskich kolegów. Dziennikarki Aliny Litwinowej i inżyniera dźwięku Nadii Czumak. Mam nadzieję, że wczoraj i dzisiaj słuchaliście z przyjemnością. Dziękujemy naszym kolegom, a nasz program kończy się i czas się pożegnać. Z wami była Jarosława Chrunik. Spotkamy się znowu jutro o 10:50. Wszystkiego dobrego drodzy przyjaciele.

04.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w jesienną, ale nareszcie pogodną sobotę, 4 listopada, na falach Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Dziś jest ciekawy dzień: 103 lata temu w Nowym Jorku odbył się pierwszy publiczny pokaz mody, a na Ukrainie jest to dzień kolejarza. Dlaczego? Zaraz opowiem.
(-)
4 listopada 1657 r. hetmanem kozaków ukraińskich został wybrany Iwan Wyhowski – ukraiński działacz wojskowy, polityczny i państwowy. Hetman Wojska Zaporoskiego, głowa państwa ukraińskiego na Ukrainie Naddnieprzańskiej, Wielki Kniaź Ruski ; przedstawiciel prawosławnego rodu szlacheckiego Wyhowskich herbu Abdank.

4 listopada 1708 roku ukraiński hetman Iwan Mazepa oznajmił Piotrowi I o swoim przejściu na stronę Szwecji i wyruszył na połączenie z wojskami król szwedzkiego Karola XII. Mazepa był przedstawicielem szlacheckiego rodu Mazepów-Koledyńskich Kurczz Kijowszczyzny. W młodości służył na dworze króla Jana II Kazimierza. Po wybraniu na hetmana strał się odnowić autorytet hetmanatu na Ukrainie. Przez dłuższy czas formalnie popierał Księstwo Moskiewskie w Wojnie Północnej z Imperium Szwedzkim, jednak 1708 roku poparł Szwedów. Po porażce pod Połtawą zmuszony został do osiedlenia się w Księstwie Mołdawskim.

4 listopada 1861 roku z Wiednia przez Przemyśl do stacji kolejowej we Lwowie przybył pierwszy pociąg na terytorium współczesnej Ukrainy. Nazywał się „Jarosław” i składał się z dwóch wagonów oraz czterech „wózków”. Rozwijał prędkość do 30 km/h. Było to pierwsze regularne połączenie, które oznaczało włączenie tego terytorium do europejskiej sieci kolejowej, otwierało szerokie możliwości do realizacji w Galicji przemysłowych, industrialnych, kulturowo-artystycznych i wojskowych projektów. Od tamtej pory ruch na kolei nie zamierał ani podczas wojen, ani w latach rewolucji, a sieć kolejowa rozszerzała się i rozwijała. Z tym wydarzeniem właśnie zawiązany jest Dzień Kolejarza na Ukrainie.

4 listopada 1898 roku urodził się Wasyl Kuczabski – ukraiński historyk, publicysta, polityk; działacz wojskowy i społeczny; uczestnik I wojny światowej w składzie Ukraińskich Strzelców Siczowych. Autor pierwszych ukraińskich podręczników z wojskowości. Brat Włodzimierza Kuczabskiego – księdza greckokatolickiego, pisarza i redaktora prasy katolickiej. Wasyl Kuczabski został zaaresztowany w 1945 r. przez NKWD i rozstrzelany we Lwowie.
(-)
Imieniny obchodzą dziś Elżbieta, Hanna i Aleksander, a wraz z nimi świętują urodzeni 4 listopada. Składamy wszystkim najlepsze życzenia!
(-)
„Tam jeszcze słychać szept modlitw i bicie cerkiewnych dzwonów” Z książką o takim tytule autorstwa Adama Bobrowicza można będzie zapoznać się jutro po liturgii w cerkwi greckokatolickiej w Cyganku. Książka opisuje życie ludności ukraińskiej w przedwojennej Polsce na przykładzie wsi Gorajec, położonej w powiecie lubaczowskim. Odtwarza wydarzenia z ich życia z punktu widzenia społecznego, obyczajowego i kulturowego. Ukazuje środowisko społeczne ludzi, ich poglądy, uwarunkowania historyczne oraz opisuje zwyczaje i tradycje przedwojennej ukraińskiej wsi. Próbuje ocalić od zapomnienia wiedzę o ludziach, którzy tam kiedyś żyli. Przypomina, że to oni wszyscy wnieśli wspólny wkład w bogactwo i piękno naszej wielowiekowej kultury i tradycji.

Autor (dodajmy – rodowity Polak) wgłębia się w relacje polsko – ukraińskie, które od najdawniejszych czasów były bardzo skomplikowane. Przez wieki obie te narodowości żyły zgodnie obok siebie, ale nie razem. Były to zawsze dwa odrębne narody, wyznające różne obrządki. Polacy to katolicy, Ukraińcy to grekokatolicy i prawosławni. Adam Bobrowicz dużo miejsca poświęca okresowi II wojny światowej oraz przesiedleniu ludności ukraińskiej. Włożył wiele trudu, by przekazać w sposób obiektywny informacje na temat życia mniejszości ukraińskiej na obszarze Polski.
Autor opisuje ciekawe miejsca w Gorajcu. Dodatkowo ukazuje wybrane cerkwie południowo – wschodniej Polski, jako bogactwo wielokulturowe Kresów. Od wieków stanowią one nieodłączny element tamtejszego krajobrazu. Każda z nich jest wyjątkowym dziełem architektury i niepowtarzalnym świadectwem wiary przedwojennych mieszkańców. W okresie II RP jak i dzisiaj, Ukraińcy mogli budować swoje świątynie oraz zachowywać własne obyczaje i obrzędy. Autor zamieszcza stare zdjęcia, które nigdy nie były publikowane. Szeroko opisuje poszukiwania gorajeckich dzwonów, które były zawieszone przed wojną w dzwonnicy przy cerkwi.

Książka skierowana jest do osób zainteresowanych losami ukraińskiej mniejszości narodowej oraz pragnących kultywować tradycje swoich przodków. Może być pomocna dla tych, którzy chcieliby poznać losy Cerkwi greckokatolickiej w Polsce.
(-)
Zbędny raz obserwujemy ochłodzenie polsko-ukraińskich stosunków w sferze politycznej. Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski zapowiada skorygowanie polskiej polityki wobec Ukrainy, jeśli chodzi o kwestie prawdy historycznej. Szef polskiej dyplomacji poinformował w TVP 1, że w najbliższym czasie uda się z wizytą roboczą do Lwowa, by rozmawiać na temat relacji polsko – ukraińskich. Zdaniem ministra, Ukraina próbuje wykorzystywać fakt, iż jest dla Polski ważna pod względem bezpieczeństwa, by zepchnąć kwestie historyczne na dalszy plan. Witold Waszczykowski podkreślił, że Polska nigdy nie poświęci prawdy historycznej dla geopolityki:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Minister spraw zagranicznych powiedział, że jeśli Ukraina nie zmieni postępowania w ważnych dla Polski kwestiach, poniesie bardzo konkretne konsekwencje:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Witold Waszczykowski powiedział, że niedawna wizyta wicepremiera Piotra Glińskiego na Ukrainie, poświęcona między innymi wznowieniu ekshumacji, została przez władze w Kijowie „źle potraktowana”.
(-)
Na tym kończymy naszą dzisiejszą audycję, którą przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Zaprszam do radioodbiorników jutro o godz. 20.30, a teraz życzę wam miłego weekendu, drodzy słuchacze!  (jch/łw)

02.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Lato 2007. Za kilka miesięcy Słowacja stanie się członkiem Schengen, trwają pracę nad wzmocnieniem granicy słowacko-ukraińskiej. Życie w tym regionie nigdy nie było proste i dla Adama – ojca, męża, syna i szefa grupy przemytników zaczyna się ciężki okres. Zdradza go partner w „interesach”, któremu wierzył bardziej niż wszystkim, na granicy pojawia się nowy towar – narkotyki, a po nieudanym przemycie wzrasta dług. W końcu i bez tego zmienia się balans sił i bohaterowie znajdują się w środku strasznych wydarzeń, które zmienią ich życie. Ukraińsko-słowacki film „Meża” [Granica] bije rekordy oglądalności w Europie. Warto więc dowiedzieć się o nim więcej. Z wami jest Hanna Wasilewska. Usiądźcie wygodnie. Zaczynamy.

(-)

Są granice, które można przekroczyć tylko raz. Pełnometrażowy film „Meża” oparty jest o prawdziwe wydarzenia. Historia dzieje się na słowacko-ukraiński pograniczu w 2007 roku niedługo przed przystąpieniem Słowacji do strefy Schengen. Zdjęcia realizowano na Ukrainie, Słowacji i w Czechach. Wiele czasu grupa filmowa spędziła na Zakarpaciu. Oprócz słowackich i czeskich gwiazd znaleźli się także znani ukraińscy aktorzy. Producent filmu Andrij Jermak:

To pierwsza taka ogromna, międzynarodowa koprodukcja, która pozwoliła połączyć twórcze i finansowe możliwości Słowacji, Czech i Ukrainy. To pierwsza taka produkcja, która jest dystrybuowana międzynarodowo i dla mnie to przykład, chce ze strony ukraińskiego producenta pokazać; uważam, że to już się odbywa; że można dzisiaj, w tym ciężkim dla kraju okresie robić dobre kino, które nie jest obiektem zainteresowania tylko na Ukrainie, ale i na świecie.

Jedną z ról w filmie gra znana ukraińska aktorka z użhorodzkimi korzeniami Rymma Zubina. Jej grę słowacka producentka Wanda Adamik-Grycowa zobaczyła podczas festiwalu w Cannes na projekci filmu „Hnizdo horłyci”. Wtedy Wanda zaprosiła Rymmę do zagrania w filmie o słowacko-ukraińskim pograniczu:

Tematyka filmu to życie przy granicy. Temat znany i bohaterowie są do poznania i może siebie ktoś pozna, bo zdjęcia odbywały się, co dla mnie ważne, w Użhorodzie. Moja bohaterka mieszka w Użhorodzie i przed każdym słowem się waham, ale to szczególne w międzynarodowych projektach. Było mi bardzo miło, że oprócz mnie była wielka grupa naszych operatorów i oświetleniowcy i kiedy patrzyłam jak pracują nasi chłopcy, to byłam dumna, że w naszym kraju są tacy profesjonaliści.

Jewhen Linezniuk od 1986 roku mieszka i pracuje na Słowacji. Obecnie jest aktorem praszewskiego teatru imienia Duchnowycza. Na rolę w filmie zgodził się od razu. Praca z największymi aktorami Słowacji i Ukrainy to nie tylko dla niego zaszczyt, ale i odpowiedzialność. Ukraińska grupa filmowców zaskoczyła kolegów zza granicy profesjonalnością i podejściem do pracy:

Jestem bardzo szczęśliwy, że jako Ukrainiec, który od 30 lat mieszka na Słowacji, mogłem zagrać w tym filmie. Rozmawiałem z autorem scenariusza i powiedział, że to rola pisana dla mnie. Z jednej strony to bardzo miłe, z drugiej bardzo odpowiedzialne. Atmosfera była bardzo twórcza i praca paliła się w rękach.

Ścieżkę dźwiękową filmu stanowi słowacka wersja znanej na Ukrainie piosenki „Hej sokoły” w wykonaniu grupy IMT Smile i Ondreja Kondraca

(-)

W swoich recenzjach światowi krytycy porównali film z najlepszymi pracami Guya Ritchie. Obraz uderza prawdziwością i chociaż jest dość ostry, to także jest dowcipny. Zjawisko przemytu jest tu ukazane nie jak coś przygodno-romantycznego, a jak biedę, która staje się rujnująca. Film o życiu na granicy pokazywany jest na świecie od 3 sierpnia, a już ustanowił absolutny rekord oglądalności na Słowacji. Ze współpracy zadowoleni są także słowaccy uczestnicy projektu – mówi aktor Andy Hryc.

Dobrze, że pierwsza koprodukcja odniosła taki sukces to dodatkowy impuls do pracy nad innymi projektami. Ukraińscy aktorzy to najlepsi aktorzy: Ryma Zubina, Stanisław Bukłan, Jewhen Libezniuk. To przyjemność z nimi pracować. A cały sztab techniczny, operatorzy i oświetleniowcy to wyjątkowi profesjonaliści. To taka fajna niespodzianka. Jesteśmy zadowoleni, że mogliśmy przyczynić się do tego międzynarodowego sukcesu.

O filmie, jeszcze przed oficjalnym wydaniem, napisano w The Hollywood Reporter. Ten film po raz pierwszy od wielu lat reprezentował Ukrainę na festiwalu w Karlowych Warach. To festiwal kategorii A. Ponadto film zdobył na festiwalu jedną z głównych nagród – kryształowy globus za reżyserię Petera Bebjaka. Bez sztucznej skromności chwali się producent filmu Andrij Jermak:

Bez wyolbrzymiana, to był headliner festiwalu w Karlowych Warach. Nasze gwiazdy, przede wszystkim Ryma Zubina, Stanisław Bukłan… ich imiona są na afiszach w Bratysławie, będą szybko w Pradze, Warszawie, Stambule.

Mieszkańcy Zakarpacia jako jedni z pierwszych zobaczyli festiwalową wersję ukraińsko-słowackiego filmu, bo dla twórców ważne jest zdanie tych ludzi. Stąd pochodzi historia, a życie przy granicy jest dla nich normalne. Wejście na ukraińskie ekrany kinowe filmu planowane jest na 16 listopada tegor oku. Zobaczymy czy słowacki rekord zostanie pobity.

(-)

Tak w ogóle to Ukraińcy bez problemu biją rekordy. Może dlatego, że do wszystkiego podchodzą z optymizmem i uporem, a jeszcze częściej z humorem.

[humoreska]

(-)

I to wszystko. Uśmiechajcie cię i oglądajcie ukraińskie filmy. Z wami była Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego i do usłyszenia.

02.11.2017 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Autorowi antyukraińskich napisów w Rzeszowie grozi 5 lat pozbawienia wolności. Wczoraj W Bykowni na mogiłach Polaków z ukraińskiej listy katyńskiej zapłonęły znicze. Ukraińskie służby antykorupcyjne zatrzymały syna ministra spraw wewnętrznych i kilka innych osób. Ukraina złoży w ONZ projekt rezolucji o łamaniu praw człowieka na Krymie. O tym wszystkim opowiem już za chwilę. Zostańcie z nami. Na antenie ukraińskie wiadomości i ja – Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Oskarżenia wysunięto w stosunku do 35 letniego Mateusza C., który napisał na budynku konsulatu honorowego Ukrainy w Rzeszowie antyukraińskie hasła. Odpowie nie tylko za podburzanie do nienawiści, ale i zniszczenie mienia. Szkody oceniono na 2,5 tysiąca złotych. Za ten czyn grozi do 5 lat pozbawienia wolności informuje Radio Rzeszów. Wcześniej Mateusz C. oskarżony był tylko o publiczne wzywanie do nienawiści w stosunku do Ukraińców, za co grozi do 2 lat więzienia. Oprósz napisów na ścianie konsulatu honorowego 30 października oskarżony namalował swastyki i szubienice, a także emblematy Polski Walczącej. Mężczyznę utrwalono na monitoringu. Zatrzymano go po kilku dniach. Przyznał się do winy. Tłumaczył, że czynu dokonał w emocjach. Według informacji z prokuratury, zebrany dotąd materiał dowodowy świadczy, że oskarżonego nikt nie nakłaniał do tego czynu.

(-)

W Bykowni na mogiłach Polaków z ukraińskiej listy katyńskiej zapłonęły znicze. Pamięć pomordowanych rodaków uczcili przedstawiciele mniejszości polskiej i polscy dyplomaci.
Na Polskim Cmentarzu Wojennym w Kijowie-Bykowni zapalono białe i czerwone znicze. Przybyli przedstawiciele polskiego konsulatu i miejscowi Polacy. Jak podkreśla Maria Siwko z Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie Bykownia to miejsce szczególne i tragiczne.

(-)

W Bykowni spoczywa 3435 osób z ukraińskiej listy katyńskiej zamordowanych przez NKWD w 1940 roku, oraz około 100 tysięcy ofiar stalinowskich czystek z końca lat 30-tych ubiegłego wieku. Wśród nich są zabici w ramach tak zwanej akcji polskiej NKWD.
Ukraińskie służby antykorupcyjne zatrzymały syna ministra spraw wewnętrznych i kilka innych osób. Są one podejrzewane o wyprowadzenie państwowych pieniędzy przy okazji realizowanego w 2014 roku przetargu dla MSW. Ukraiński resort spraw wewnętrznych oskarża antykorupcyjne służby, że jej działania mają charakter polityczny.

(-)

Ukraina złoży w ONZ projekt rezolucji o łamaniu praw człowieka na Krymie. Mowa w niej o represjach politycznych, których doświadczają proukraińscy mieszkańcy półwyspu ze strony rosyjskich okupacyjnych władz. Szef ukraińskiego MSZ spodziewa się, że rezolucja będzie przyjęta jeszcze w tym roku.
Z Kijowa Paweł Buszko

[materiał w języku polskim]

(-)

Na koniec wiadomość ze sfery kultury. Ukraiński film dokumentalny „Powitriani zapasnyky” zwyciężył na VIII Warszawskim Festiwalu Filmów Lotniczych FlyFilmFestival. O tym fakcie na FB poinformował dyrektor generalny kompanii NEXTFILM Dmytro Sztade. Pośród innych, życzenia zwycięzcom złożył ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca. Film dokumentalny reżyserów Dmytra Ponomariowa i Rusłana Panasiuka opowiada o załodze transportowego samolotu wojskowego An-26, zestrzelonego 14 lipca 2014 roku pod Ługańskiem. Samolot wojskowy kierował się na lotnisko w Ługańsku z wodą, żywnością do posterunków i 7 członkami załogi. Łączność z samolotem urwała się około 12:30 za Kijowem. W sztabie poinformowano, że prawdopodobnie samolot został strącony. Doszło do tego na wysokości 6,5 tys metrów. Część załogi zdołała się ewakuować dzięki rannemu pilotowi Dmytrowi Majborodzie. Ten zginął, gdy samolot spadł na ziemię. Film można zobaczyć bezpłatnie na kanale Dmytra Sztade na YouTube.

(-)

Na tym kończymy informacje. Dziękuję wam za uwagę i żegnam się do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Usłyszymy się na falach Radia Olsztyn o 18:10 (dw/bsc)

01.11.2017 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

1 listopada – Dzień Wszystkich Świętych, który tu w Polsce nazywany jest Dniem Zmarłych. Wszystkich, których nie ma już z nami na tym świecie wspominają także Ukraińcy. Tradycja wspominania zmarłych rozpowszechnia się w ostatnich latach na całej Ukrainie pośród wiernych wszystkich wyznań. Nie dzielili się na religie uczestnicy XVII międzynarodowych koncertów muzyki cerkiewnej na Mazurach. Miłość do przepięknych śpiewów cerkiewnych połączyła katolików i grekokatolików oraz prawosławnych. W naszym dzisiejszym programie muzyki nie brakuje, jednak ze względu na dzisiejsze święto, więcej uwagi skupimy na muzyce duchownej. W studiu Radia Olsztyn jest Hanna Wasilewska. Dobry wieczór i szczerze zapraszam.

(-)

(-)

Tegoroczne XVII Międzynarodowe Koncerty Muzyki Cerkiewnej na Mazurach przeszły do historii, ale my powrócimy do nich jeszcze raz, ponieważ jest to niecodzienne wydarzenie na Mazurach nie tylko dla społeczności ukraińskiej – pełen kościół słuchaczy świadczy o tym, że muzyka cerkiewna cieszy się zainteresowaniem również Polaków. Giżycko na dwa dni stało się chóralną stolicą naszego regionu. Na festiwal zjechały się profesjonalne i amatorskie chóry z Polski, Ukrainy i Litwy; wśród nich: „Dudaryk”, „Homin” i „Madrigal voises” ze Lwowa, chóry cerkiewne: Lwowskiego Bractwa Stawropihijnego, chór bazylianów z Briuchowyczów czy chóry parafialne z Warszawy i Białego Boru. Wystąpił też nauczycielski chór z Giżycka, zespół „Kliros” z Olsztyna i chór kameralny „Varsa” z Litwy.
(-)
Przygotowanie tak dużej imprezy, jak Międzynarodowe Koncerty Muzyki Cerkiewnej w Giżycku z udziałem kilkunastu licznych zespołów, to duże wyzwanie. Na rzecz imprezy pracowało w tym roku 50 wolontariuszy, a przygotowania trwały kilka miesięcy. Chóry można było usłyszeć w Giżycku, Węgorzewie, Baniach Mazurskich, Wydminach, Kruklankach, Wilkasach i Bystrym. Występowały one w cerkwiach i kościołach. Zazwyczaj brały one udział w liturgiach, a potem dawały krótki koncert. Tak było na przykład w Baniach Mazurskich, gdzie wystąpiła Chóralna Męska Kapela Akademicka „Dudaryk ze Lwowa. Liturgię odprawiał ks. Paweł Staruch OSBM:
(-)
– Bardzo, bardzo, bardzo podobało się.
– Inaczej brzmiała liturgia, prawda?
– Tak. Tak.
(-)
Dudaryk” zachwycił i wiernych, i proboszcza – ks, Pawła:
(-)
– Proszę księdza, jak się dzisiaj odprawiało księdzu liturgię?
– Bardzo dobrze, dlatego, że dzisiaj w ramach międzynarodowych koncertów muzyki cerkiewnej zawitał do naszej świątyni chór „Dudaryk” z Ukrainy.
– O wiele lepiej było śpiewać, prawda?
– No, lekko nie było, bo to jest chór profesjonalny i żeby do nich się dostosować i wejść w ich tonację, to nie jest prosta sprawa.
– A słuchając, wydaje się, że to wszystko tak lekko wychodzi.
– Może jest takie wrażenie, ale żeby dobrze zaśpiewać jakąkolwiek muzykę cerkiewną, albo inną, to jest wielki trud. I to jest duży wysiłek.
(-)
Po liturgii „Dudaryk” sprawił przyjemność zebranym swoim mistrzowskim śpiewem, ale najpierw kilka słów o chórze opowiedziała przewodnicząca mazurskiego oddziału ZUwP, Katarzyna Polewczak:
– Przed wami – „Dudaryk”, to nasi goście ze Lwowa. Chóralna Męska Kapela Akademicka; trochę o niej opowiem. Została założona w 1971 roku. Założył ją Mykoła Kacał przy wsparciu Ukraińskiego Towarzystwa Muzycznego we Lwowie. W repertuarze kapela ma koncerty Dmytra Bortniańskiego, Artema Wedla, Maksyma Berezowskiego i wielu innych kompozytorów. Po prostu „Dudaryk” śpiewa bardzo dużo bardzo, prawie wszystko. Państwowa Męska Kapela Akademicka ma trwałą historię koncertów międzynarodowych, tournee… W ciągu 40 lat swojej działalności, już ponad 40 (45) kapela dała ponad 2000 koncertów w najbardziej prestiżowych salach Ukrainy i świata. Obecnie chórem dyryguje Dmytro Kacał – absolwent Państwowego Uniwersytetu Państwowego im. Iwana Franki w Drohobyczu. Dyrektor i twórca wszystkich projektów, kierownik programu artystycznego „Dudaryk na zawsze”. Dmytro Kcał, dyrygent chóru – i „Duduaryk”:
(-)
Ukraiński Tydzień w Gdańsku dobiegł końca, ale my mamy okazję wrócić do niektórych wydarzeń. Dzisiaj chcemy przedstawić państwu kijowski chór Szczedryk, który wystąpił w gdańskiej cerkwi greckokatolickiej. Po koncercie Sergiuszowi Petryczence udało się porozmawiać z członkami chóru i ich dyrygentem i administratorem Aloną Astaszewą:

– Jak śpiewało się wam?

-Bardzo fajnie, ale jest chłodno, ale zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci, dziękujemy bardzo.

-Śpiewaliście dzisiaj bez partytur, znacie nuty na pamięć, czy ze słuchu?

-Niektóre ze słuchu, niektóre znamy, ale większość ze słuchu

-A wy macie wykształcenie [muzyczne]?

-Mamy przygotowanie, ale to nie jest szkoła muzyczna. Dzieci najczęściej śpiewają bez nut, ale na słuch na podstawie tego, jak śpiewają nasi prowadzący.

-Musicie mieć dużo prób, bo trudno nauczyć się tego wszystkiego bez nut.

-Tak, mamy dużo prób. Dużo pracujemy, żeby występować tak.

(-)

-Jaka jest specyfika pracy z dziewczęcymi głosami?

-To nie dziewczęce, ale dziecięce głosy. Specyfiki nie ma żadnej. Śpiewają ładnie, otwarcie. Dobrze przyjmują muzykę, czysto śpiewają. Śpiewają z duszy a nie za pieniądze i to bardzo miłe.

-Dziewczęta dłużej śpiewają, dłużej zostają z wami.

-Jest też mutacja i zmienia się zabarwienie.

-Zostają dłużej i można z nimi dłużej śpiewać.

-Tak, zostają studenci 1-2 roku, ale przeważnie to uczniowie.

-Czyli wasi wychowankowie wracają do was?

-Widzieliśmy teraz dwóch wychowanków, którzy teraz mieszkają i pracują w Gdańsku i wracają na nasze koncerty. To dla nas wyjątkowo miłe. Zobaczyć ich i usłyszeć. Płakali też.

(-)

-Dziewczęta powiedziały mi, że uczą się na pamięć i to nie jest szkoła muzyczna.

-Oni uczą się tych trudnych utworów na słuch. To magia naszego dyrygenta?

-A podstawowa wiedza?

-Wiedzę podstawową otrzymują podczas zajęć praktycznych. Rozdajemy im nuty i na początku oni słyszą i widzą jak to wygląda w zapisie. To taka nasza metoda. Nie jesteśmy chórem, w którym się uczy, jesteśmy chórem koncertowym.

(-)

-Czy pani śpiewała w Szczedryku?

-Kiedy miałam 6 lat trafiłam do szkoły chóralnej, wtedy takie istniały, odebrałam podstawowe wykształcenie. Tam były takie same muzyczne dyscypliny jak w szkole muzycznej. Tylko śpiewu chóralnego było więcej 3-4 tygodniowo. Potem skończyłam szkołę wyższą…

-Cóż, życzę pani dobrych wyjazdów. Jakie jeszcze są plany oprócz Szwecji?

-Teraz tylko Szwecja i wracamy na Ukrainę, ale jest wiele pomysłów odnośnie występów i nagrań. Mamy projekty świąteczne, w Kijowie wiele świątecznych koncertów.

(-)

Talent ukraińskiej młodzieży nie pozostawił nikogo obojętnym. Więc i my nie raz powrócimy do Ukraińskiego Tygodnia w Gdańsku i opowiemy o pozostałych wydarzeniach tego projektu. Dziękuję za materiał Jarosławie Chrunik i Sergiuszowi Petryczence. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Do usłyszenia jutro.

01.11.2017 – godz 10.50 (opis do dźwięku)

1 listopada – Dzień Wszystkich Świętych. Dzisiaj w świątyniach naszego regionu i na Ukrainie, szczególnie zachodniej, odprawiane są modlitwy wspominkowe. Stowarzyszenie Folkowisko z Gorajca na Podkarpaciu postanowiło zadbać o zapomniane polskie cmentarze na pograniczu polsko-ukraińskim. Zabójstwo bohatera Ukrainy. Przedwczoraj pod Kijowem zginęła Amina Okujewa dawny ochotnik batalionu Kijów-2. Dalej powiem więcej. W kalendarzu środ 1 listopada. Na antenie ukraińskie wiadomości i Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

1 listopada – Dzień Wszystkich Świętych. Dzisiaj w świątyniach naszego regionu i na Ukrainie, szczególnie zachodniej, odprawiane są modlitwy wspominkowe, a rodziny idą na cmentarze, by uczcić pamięć zmarłych. W Polsce ten dzień nazywa się Dniem Wszystkich Zmarłych. Na Ukrainie zachodniej 1 listopada to dzień wspomnień nie tylko dla katolików, ale wszystkich wyznań, mówią księża. Co roku liczba ludzi, którzy przychodzą na cmentarze rośnie. Rośnie także znaczenie tego święta wśród Ukraińców.

To bardzo ważny dzień bo pozwala pamiętać, uczy wnuków i prawnuków naśladować przykład dziadków, pradziadków.

Ładnie, czysto zrobiliśmy. Jesteśmy zadowoleni. Obchodzą jak widać. Na lwowszczyźnie to dużo osób chodzi. Byłam i tam na grobach i tu i chodzę i sprzątam groby.

Wszędzie panuje uroczysty nastrój, szczególnie na cmentarzach, które obstawione są kwiatami, wieńcami i girlandami. Szczególnie wieczorem cmentarze mienią się milionami ogników. To przyniesione na groby lampki. I jeszcze o cmentarzach.

Stowarzyszenie Folkowisko z Gorajca na Podkarpaciu, organizator corocznego Festiwalu Kultury Pogranicza, postanowiło zadbać o zapomniane polskie cmentarze na pograniczu polsko-ukraińskim. Historia ludzi na nich pochowanych jest niejednokrotnie tragiczna.
– Przykładem jest nieistniejąca wieś Rudka – powiedział Polskiemu Radiu Rzeszów Marcin Piotrowski ze Stowarzyszenia Folkowisko:

[wypowiedź w języku polskim]

W minioną sobotę, na cmentarzu w Rudce udało się podnieść i oczyścić z mchu blisko 20-cia nagrobków. Wiosną prace zostaną wznowione. Około 30. wolontariuszy ze Stowarzyszenia Folkowisko i uczniów z koła Polskiego Czerwonego Krzyża w Horyńcu-Zdroju pracowało nie tylko w Rudce, ale i na zapomnianym cmentarzu wojennym w pobliskim Nowym Bruśnie. Są tam pochowani żołnierze niemieccy i rosyjscy, którzy polegli w tamtych stronach w czasie I wojny światowej.

(-)

Zamordowano bohatera Ukrainy. Przedwczoraj późnym wieczorem w miasteczku Hłewacha niedaleko Kijowa nieznani sprawcy ostrzelali samochód dawnych ochotników, czeczeńskiego małżeństwa Aminy Okujewej i Adama Osmajewa. Strzały oddano z krzaków. Jedna z kul trafiła Aminę w głowę. Kobieta zginęła na miejscu, a jej męża przetransportowano do szpitala ze zranioną nogą. Śledztwo w toku. Szczegóły znamy z materiału naszych ukraińskich kolegów z TSN

Napad na Aminę Okujewą i Adama Osmajewa miał miejsce około 21. Do nocy w okolicach dojazdu do wsi Hełewacha trwały działania śledczych. Prokuratorzy mówią, że w obwodzie opracowano plan obławy, ale nie mówią wiele. Powtarzają, że jest kilka wersji, mówią, że noga Adama została strzaskana:

Ile mogłem tyle przejechałem, bo w silnik samochodu też trafiła kula, dlatego się zatrzymał. Starali się jej pomóc, ale dostała postrzał w głowę.

Znam Aminę Okujewą od września 2014 roku, spotkaliśmy się w Czernochynie, które wtedy było okupowane. Podczas ostatniego wywiadu komentowała zamach na Ihora Mosijczuka i mówiła, że na Ukrainie żaden człowiek nie może czuć się niestety bezpiecznym:

W tym momencie trudno czuć się bezpiecznie. Trzeba rozumieć, że ta wojna, którą nazwano hybrydową, może mieć miejsce wszędzie, w każdym mieście.

Udało się nam porozmawiać z Dmytrm Bułatowem, który jest bliskim przyjacielem i Aminy i Adama. Opowiadał, że czeczeńskie małżeństwo cały czas przygotowywało się do zamachu na nich, a dokładniej, żeby jemu przeciwdziałać.

Bez przerwy nosili kamizelki kuloodporne i starali się zapobiegać [zamachom]. On sprawdzał czy go śledzą, zmieniał trasy, miał broń i sprawdzał ją.

W swoim wywiadzie Adam Osmajew powiedział, że jego żona była prawdziwym żołnierzem i zginęła za wolność narodu czeczeńskiego i ukraińskiego.

(-)

Pamięć należy się bohaterom Ukrainy, którzy zginęli i wszystkim, których nie ma wśród nas. Były to ukraińskie wiadomości na falach Radia Olsztyn. Jutro o 10:50 usłyszycie nowe informacje dotyczące życia Ukraińców. Z wami była Hanna Wasilewska. Do usłyszenia.

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Modlitwa za zmarłych jest ważna przypominał arcybiskup Józef Górzyński

  Zgodnie z tradycją, na olsztyńskich cmentarzach odprawiono nabożeństwa w intencji zmarłych. Na cmentarzu komunalnym przy ulicy Poprzecznej, mszy przewodniczył Arcybiskup Józef Górzyński. Metropolita Warmiński przypominał,...

Zamknij
RadioOlsztynTV