Polecane, Aktualności, Aplikacja mobilna
Krzysztof Krawczyk nie żyje. Artysta miał 74 lata
Wiadomość o śmierci legendy polskiej piosenki – Krzysztofa Krawczyka – przekazał na Facebooku jego przyjaciel i menadżer Andrzej Kosmala. Artysta zmarł na COVID-19.
Krzysztof Krawczyk, jeden z najbardziej znanych polskich wokalistów. Zadebiutował w 1963 roku w zespole Trubadurzy. Karierę solową rozpoczął 10 lat później. W latach 70. wylansował wiele przebojów, m.in. „Jak minął dzień”, „Parostatek”, „Pamiętam Ciebie z tamtych lat”.
Od tamtego czasu występował w wielu krajach Europy i w USA. Nagrał dziesiątki płyt. W 2004 roku wraz z pozostałymi członkami zespołu Trubadurzy został odznaczony przez Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego Złotym Krzyżem Zasługi.
23 marca Krawczyk zamieścił na Facebooku komunikat, że trafił do szpitala.
Kochani! Niestety i mnie dopadł COVID. Jestem w szpitalu. Muszę podjąć walkę, jeszcze jedną w moim życiu walkę! Nie wiem jak będzie z moją Ewą, która jeszcze nie ma wyniku, ale jest na kwarantannie w domu
– napisał artysta.
W Wielką Sobotę 3 kwietnia Krzysztof Krawczyk napisał na swoim Facebooku, że wrócił do domu ze szpitala.
Kochani! Jestem w domu! Do mojej sypialni wpadają 2 promyki słońca: wiosenny przez okno i Ewunia przez drzwi. Dziękuję za modlitwę i życzenia! Zdrowia wszystkim życzę, nie dajmy się wirusowi!
Na scenie muzycznej obecny był od prawie pięciu dekad. Wydał ponad 100 płyt – solowych i kompilacji. Wielokrotnie zwyciężał w sondażach na ulubionego piosenkarza Polaków. Był nazywany „polskim Elvisem Presleyem”, porównywano go do Johnny’ego Casha. Krzysztof Krawczyk był wokalistą obdarzonym charakterystycznym barytonem, grał także na gitarze i komponował.
W połowie lat 90. ubiegłego wieku jedną ze swoich płyt Krzysztof Krawczyk nagrywał w studiu nagraniowym Radia Olsztyn – wspomina założyciel i szef studia, realizator dźwięku Ryszard Szmit.
Muzyczne fascynacje
Krzysztof Krawczyk urodził się 8 września 1946 roku, w niedzielę w samo południe, w Katowicach. Śpiewu uczył się w Średniej Szkole Muzycznej w Łodzi.
Już jako małolat byłem zafascynowany Armstrongiem i Beatlesami. Ale przede wszystkim Tommym Steele’em z filmu „W rytmie rock’n’rolla”. Stałem tuż przed telewizorem i nie mogłem się od niego oderwać. A odkryłem, że mam to coś dopiero, gdy zacząłem śpiewać piosenkę Ricky’ego Nelsona z „Rio Bravo”. To był mój popisowy numer, aż do momentu, kiedy kolega napisał dla mnie twista pod tytułem „Oj, oj, oj, oj boli mnie ząb”
– wspominał w jednym z wywiadów.
„Będzie z ciebie wielki artysta”
Mój ojciec był aktorem. Rzadko bywał w domu, więc jego obecność traktowaliśmy z bratem prawie jak święto. Jednak równocześnie był moim największym przyjacielem i powiernikiem. Kiedy zakochałem się w koleżance z przedszkola i klockiem rozwaliłem głowę konkurentowi, tata poszedł na rozmowę z wychowawczynią. Po powrocie powiedział mi, że tak się nie załatwia spraw uczuciowych. Poradził, że jeśli rzeczywiście jestem w kimś zakochany, to powinienem okazywać swojej wybrance szacunek, na przykład modlić się za nią. Zostało mi to w pamięci do dziś
– opowiadał w jednym z wywiadów Krzysztof Krawczyk
Podobno gdy przyszedł na świat, ojciec powitał go słowami:
Będzie z ciebie wielki artysta.
W dzieciństwie Krawczyk wielokrotnie się przeprowadzał, jeżdżąc z rodzicami po Polsce. Mieszkał m.in. w Łodzi, gdzie kształcił się w szkole muzycznej.
Przygoda z estradą
Wielka przygoda z estradą rozpoczęła się w 1963 roku, gdy Krzysztof Krawczyk zadebiutował w zespole Trubadurzy. Karierę solową rozpoczął 10 lat później. W latach 70. wylansował wiele przebojów, m.in. „Jak minął dzień”, „Parostatek”, „Pamiętam Ciebie z tamtych lat”. W 1975 roku otrzymał tytuł Piosenkarza Roku w plebiscycie Klubów Publicystów Estradowych, 3 lata później zdobył pierwszą nagrodę na festiwalu w Opolu za piosenkę „Pogrążona we śnie Natalia”.
Krawczyk występował na wielu festiwalach. W Polsce można było go usłyszeć m.in. w Opolu i Sopocie, za granicą – w NRD, Związku Radzieckim, Jugosławii, Bułgarii, Szwecji, Grecji, Belgii, Holandii.
Amerykańska przygoda
Na początku lat 80. artysta wyjechał na 5 lat do Stanów Zjednoczonych, gdzie koncertował w klubach Chicago i Las Vegas. Po powrocie do kraju w 1988 roku miał poważny wypadek samochodowy, co zmusiło go do wycofania się na pewien czas ze sceny.
Na początku lat 90. wrócił na krótko do USA, by nagrać w Nashville płytę „Eastern Country Album”. W połowie lat 90. powrócił na stałe do Polski. Wydał płytę „Gdy nam śpiewał Elvis Presley”. Zaczęto go nazywać „polskim Presleyem”.
Muzyczne duety
W 2000 r. wystąpił przed papieżem na Placu Świętego Piotra. W tym samym roku spotkał się z urodzonym w Sarajewie kompozytorem Goranem Bregovicem. Artyści nagrali razem płytę „Daj mi drugie życie” (2001), z której pochodzi m.in. przebój „Mój przyjacielu”. W 2002 roku ukazał się w album Krawczyka „Bo marzę i śnię”, zawierający utwory „Bo jesteś Ty” i „Chciałem być”.
Artysta zaprosił wówczas do współpracy młodsze pokolenie muzyków, m.in. Macieja Maleńczuka i Roberta Gawlińskiego. Producentem płyty, która osiągnęła status platynowej, był Andrzej Smolik. W kolejnych latach ukazały się albumy: „To, co w życiu ważne” (2004, platynowy), „Tacy samotni” (2006), „Warto żyć” (2009), „Nigdy nie jest za późno” (2009, była to setna płyta w dorobku artysty).
Kochany przez publiczność
Krzysztof Krawczyk cieszył się niesłabnącą sympatią publiczności. Kilkakrotnie, m.in. w 2000 i 2004 roku, w sondażach OBOP zajmował pierwsze miejsce na liście ulubionych piosenkarzy Polaków. Zdobył bardzo wiele nagród, w ostatnich latach m.in. Telekamerę w kategorii muzyka rozrywkowa przyznaną w 2005 roku oraz Fryderyka 2004 dla wokalisty roku.
W 2008 roku obchodził 45-lecie swej drogi artystycznej podczas Festiwalu Top Trendy w Sopocie. W październiku 2020 ze względów zdrowotnych i pandemii koronawirusa zawiesił całkowicie działalność artystyczną.
Odszedł Krzysztof Krawczyk.
Młodzi może lekceważą taką muzykę albo nawet nie znają, ale nie ma wątpliwości, że jakiś rozdział w polskiej muzyce i rozrywce się zamknął. Z pewnością był Postacią. Tacy Artyści odchodzą ale nie umierają. Żyją w swojej twórczości. RiP— Andrzej Duda (@AndrzejDuda) April 5, 2021
„Chciałem pięknie żyć, garściami życie brać” – tak też w naszych oczach żył wielki artysta Krzysztof Krawczyk. Jego śmierć wywołała smutek wielu z nas. Chyba nie ma osoby w Polsce, która nie zna Jego twórczości. Dziękujemy za nią. Spoczywaj w pokoju. pic.twitter.com/pxoz07VTYz
— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) April 5, 2021
Odszedł Krzysztof Krawczyk, artysta wybitny i popularny, kochany przez publiczność, bo bliski nam wszystkim. Gwiazda i zwyczajny człowiek. R.I.P. 🖤 pic.twitter.com/hNohfaEAAY
— Piotr Gliński (@PiotrGlinski) April 5, 2021
Autor: W. Kamiński (PAP)
Redakcja: Ł. Sadlak/B.Świerkowska-Chromy