Szczepić czy nie? W Bliższych spotkaniach wszystko o szczepieniach
Dzięki szczepionkom zlikwidowaliśmy czarną ospę i jesteśmy na dobrej drodze do likwidacji polio, inaczej choroby Heinego-Medina. Co jednak sprawia, że w Polsce rośnie liczba rodziców odmawiających szczepienia dzieci?
Gościem Izabeli Malewskiej był Marek Behan, kierownik sekcji do spraw szczepień ochronnych w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej w Olsztynie.
I. Malewska: Jak wypadamy jeśli chodzi o województwo warmińsko-mazurskie. Zawsze się mówiło o nas jako o wzorze jeśli chodzi o szczepienia.
M. Behan: I tak powinno zostać. Jeżeli chodzi o szczepienia obowiązkowe do 19 roku życia rzeczywiście mamy najlepsze szczepienie w kraju. Oczywiście chcielibyśmy, żeby one były idealne, ale tak się zrobić nie da. Średnio mamy ponad 96 procent zaszczepialności w poszczególnych rocznikach, które podlegają szczepieniom obowiązkowym. Natomiast średnia krajowa jest o około 20 procent niższa. O ile jest to np. błonica czy tężec, nie ma to wielkiego znaczenia, tym bardziej, że szczepi się wielokrotnie. Natomiast w przypadku odry, gdzie, żeby mieć gwarancję odporności to musi być ponad 95 procent osób wrażliwych zaszczepionych. Na Warmii i Mazurach w 2 roku życia i w 10 roku mamy szczepienie tak jak w całym kraju. W drugim roku mamy niecałe 94 procent po raz pierwszy od 20 lat, natomiast w 10 roku życia ponad 96 procent, więc jest fajnie. Średnia krajowa jest niestety o 20 procent niższa i wynosi 74 procent. To jest daleko za mało, w związku z czym w kraju będzie się pojawiała odra.
I. Malewska: Mamy otwarte granice i jeśli ta zaszczepialność spadnie do 60 procent, to będziemy się już wtedy mierzyć z epidemią?
M. Behan: Tak, wtedy będziemy mieli stan epidemiczny. Będą epidemie wyrównawcze. Nie jest to nam do niczego potrzebne. Od kilkudziesięciu lat, od czasów powojennych niewiele rzeczy za tzw. komuny było dobrych, ale szczepienia, czyli zwalczanie i profilaktyka chorób zakaźnych to była wiodąca część systemu ochrony zdrowia w Europie i to należało do polskich działań. Tak jest w dalszych ciągu, mimo ruchów antyszczepionkowych, które z demokracją nie mają nic wspólnego, ze zdrowym rozsądkiem tym bardziej, a można powiedzieć, że są to ruchy, które szkodzą społeczeństwu.
Posłuchaj rozmowy
Po raz piąty w Polsce odbywa się akcja UNICEF „Wszystkie kolory świata”. Celem akcji jest zebranie pieniędzy na szczepienia ratujące życie dla dzieci w najuboższych krajach świata.
Akcja polega na tym, że uczniowie własnoręcznie, wspólnie z rodzicami i nauczycielami projektują, a następnie szyją szmaciane lalki. Lalki te trafiają na licytację, a pieniądze, które uda się w ten sposób zebrać trafiają do UNICEF, który wie doskonale, gdzie te szczepienia ratujące życie dzieci są najpilniejsze.
Akcja odbywa się także w w Szkole Podstawowej Nr 33 w Olsztynie, która nosi imię Funduszu Narodów Zjednoczonych na Rzecz Dzieci UNICEF. Kolejnym gościem Bliższych Spotkan była Małgorzata Kowalewicz ze Szkoły Podstawowej nr 33 w Olsztynie.
I. Malewska: Na czym polega akcja „Wszystkie kolory świata” i jak aktywnie dzieci włączyły się do niej?
M. Kowalewicz: Jako szkoła im. UNICEF od lat angażujemy się w różnego rodzaju akcje. Pomagamy Funduszowi Narodów Zjednoczonych na Rzecz Dzieci UNICEF, jego oddziałowi w Polsce, pomagamy dzieciom szczególnie w krajach globalnego południa, więc nie tylko w Afryce. Tym razem skupiamy się na pomocy w dostępie do szczepień po to, żeby dzieci w tych regionach nie umierały, żeby miały szansę na życie i zdrowie. No i działamy tak po raz czwarty. Tym razem to UNICEF rozpozna potrzeby i zdecyduje, gdzie pomoc jest najbardziej potrzebna.
I. Malewska: Cały czas przygotowujecie specjalne piękne lalki, które zostaną zlicytowane?
M. Kowalewicz: Tak. Każda lalka jest inna. Powstają według wykrojów, które otrzymaliśmy od UNICEF. Każda z nich ma swój akt urodzenia, nadane jest jej imię, ma kraj pochodzenia, ma swoje zainteresowania, swoją własną historię. Autorami tych lalek są dzieci, a nawet całe rodziny, ponieważ są to nie tylko rodzice, ale również opiekunowie.
I. Malewska: Dlaczego szczepienia są tak ważne?
M. Kowalewicz: Musimy pamiętać o tym, że w krajach nisko rozwiniętych dostęp do czystej, świeżej wody, to wielki luksus. Nie wszędzie na świecie ludzie mają dostęp do czystej, zdrowej wody, do takiej wody, którą można po prostu sobie wypić prosto z kranu lub naczerpać prosto z rzeki i się jej napić. Niestety ta woda, to siedlisko różnych chorób, bakterii. Ci ludzie się cieszą, że w ogóle mogą się czegokolwiek napić, bo inaczej umarliby z pragnienia. Robimy wszystko, by włączyć się w kampanię ratowania życia i zdrowia szczególnie tych najmłodszych, bo w każdej minucie na świecie umiera gdzieś małe dziecko, które jest bezbronne i bezradne. Tak naprawdę tak jak i nasze dzieci i młodzież dzieci te stanowią przyszłość tego świata i powinnyśmy dbać o tę przyszłość.
Posłuchaj rozmowy
W szczepieniach mówiła także Anna Zdanowska-Ruskań, specjalista chorób dziecięcych i chorób zakaźnych.
I. Malewska: W ostatnich latach znacznie wzrosła liczba rodziców i opiekunów, którzy nie chcą szczepić dzieci?
A. Zdanowska-Ruskań: Tak jest od kilku lat. Obserwujemy taką tendencje nie tylko w Polsce. Jest to tendencja ogólnoświatowa. Szczepienia są po to, by dziecko chronić przed chorobami zakaźnymi przenoszonymi drogą kropelkową, drogą pokarmową w przypadku np. szczepień przeciwko zapaleniu wątroby typu A. Dzieci, które nie są szczepione są jakby chronione przez to, że całe otoczenie ma szczepienia. Wokół nich jest taki zaszczepiony kokon. Jeśli nie ma bytującego dziko wirusa to dzieci nie chorują. Ale jak sytuacja się odwróci, jeżeli ilość dzieci nieszczepionych sięgać będzie połowę, to się to wymknie spod kontroli i my będziemy narażeni już na wirusy, bakterie, które są w środowisku i my nie mamy obronności. W związku z tym jeden, który zachoruje zaraża, następnych kilkoro dzieci czy dorosłych i w ten sposób będą szerzyły się epidemie.
I. Malewska: W poradni medycyny rodzinnej działającej przy Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie na tysiąc pacjentów 30 rodziców sukcesywnie odmawia szczepień obowiązkowych. To dużo czy niedużo?
A. Zdanowska-Ruskań: To średnio. Gdyby dwoje, troje, to problemu by nie było. Trzydzieści, to według mnie w przyszłości jakieś tam skutki mogą być uboczne.
Posłuchaj rozmowy
Anna Zdanowska-Ruskań – 1
Anna Zdanowska-Ruskań – 2
Redakcja: B.Świerkowska-Chromy za D.Kucharzewska