Wigilijny karp
Mieszkałam w wielu miastach od północy po południe Polski, ale nigdzie nie jadłam, ani nie widziałam, by ktoś tak przyrządzał karpia wigilijnego jak moja Babcia, a potem Mama. Babcia pochodziła z Rożentala i w jej rodzinie taki karp podawany był na Wigilię od pokoleń. Teraz robi go moja Mama.
Przepis jest prosty, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach:
Kupujemy karpa do 2 kilogramów (najlepiej prosto ze stawu). Patroszymy i ściągamy z niego skórę, co jest bardzo trudne ale konieczne. Niewprawionym potrzebna jest do tego druga osoba. Obcinamy rybie głowę, płetwy i ogon, nacinamy po bokach skórę i od ogona ciągniemy ją przez ściereczkę (bo skóra jest śliska), drugą ręką przytrzymując mięso, by się nie porwało. Kroimy na dzwonka, a te jeszcze na pół. Zalewamy rybę mlekiem i zostawiamy na całą noc.
Na drugi dzień przygotowujemy wywar z włoszczyzny. Dodajemy do smaku: wegetę, sól, pieprz, listek laurowy, parę kulek angielskiego ziela oraz cukier. Wywar ma być wyraźnie słodko-słony. Osobno gotujemy 6 jajek na twardo. Gdy wywar się podgotuje wkładamy opłukaną pod zimną wodą rybę i gotujemy na małym ogniu ok. 20 minut. Z wywaru wyjmujemy 2 – 3 marchewki i kroimy w kostkę. Obieramy wszystkie jajka i również kroimy w kostkę. Siekamy pęczek pietruszki. Na patelni rumienimy pół kostki masła. Gorącą rybkę wykładamy z wywaru na półmisek, obficie posypujemy marchewką, jajkiem i polewamy dokładnie wszystko zrumienionym masełkiem. Na koniec posypujemy pietruszką. Potrawa wygląda znakomicie, a jeszcze lepiej smakuje.
Składniki:
karp (2 kliogramy)
1 l mleka
włoszczyzna
6 jajek
natka pietruszki
pół kostki masła
Przyprawy:
wegeta
sól
pieprz
cukier
listek laurowy
ziele angielskie