Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 16 °C pogoda dziś
JUTRO: 20 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Po prostu „Green Book”

Fot. Materiały prasowe

„Green Book” to najzwyczajniej w świecie, dobry film, który został zauważony przez widzów i krytyków filmowych i odpowiednio nagrodzony przez Akademików, tych od istotnych nagród filmowych, co oznacza, że w historii filmu pojawiły się Oscary.

I bardzo dobrze, że tak się stało, bo warto nagradzać filmowe produkcje, które charakteryzują się dobrą narracją, filmową prostotą i zadowoleniem widzów. Wielokrotnie już o tym mówiłem i pisałem. Proszę Państwa „Green Book” to nie jest genialne kino, to po prostu film do oglądania, taki do jakich Amerykanie nas od dawien dawna przyzwyczaili i są w tym fachu zawodowcami. Film drogi, czyli opowieść o tym co się wydarzyło w czasie przemieszczania się z punktu A do punktu B. Tego typu filmów sporo powstało i kiedyś należały do mojego ulubionego gatunku, dalej je lubię, ale nie mam już 20 lat i inne sprawy mnie fascynują, jednak przypomnę parę moim zdaniem najistotniejszych tytułów: „Ostatnie zadanie” z genialnym Jackiem Nicholsonem, „Rain Man” z Hoffmanem i Cruisem, „Thelma i Louize” z Sarandon i Davis, „Broken Flowers” z Billem Murrayem, „Znikający punkt” – starsza wersja, „Easy Rider” czy „Strach na wróble”, genialny film z Genem Hackmanem i Alem Pacino.

Tytułów o podróży i wędrówce jest faktycznie sporo, bo to jest część amerykańskiego eposu, nie tylko filmowego. Amerykanie lubią podróżować, poznawać dalsze i bliższe okolice a przy okazji niegłupio gadać lub milczeć we dwoje – co też jest kapitalne. Takie filmy są robione według genialnej zasady, że przeciwieństwa nawzajem się przyciągają, skoro się nie lubimy to się w końcu polubimy i powinny być dookoła fajne pejzaże. I właśnie w ten sposób skonstruowano „Green Book”, dwaj kompletnie różni faceci, gadają przez dwie godziny, nie lubią się, ale to się zmieni, mamy fajne okolice. Południe Stanów jest zjawiskowe, po drodze mamy różne przygody, jak to w długiej podróży zazwyczaj bywa. Jest to wyjątkowo interesujący czas w historii Ameryki, walka z segregacją rasową, początki rewolucji seksualnej (oczywiście pojawia się wątek gejowski) no i rewelacyjnie pokazana różnica kultur np. przy konsumpcji smażonego kurczaka w głębokim tłuszczu z wyjątkowo smaczną panierką. I to już wszystko, goście pojeździli sobie po amerykańskim Południu, czasem dostali po pyskach, czasem wpakowali się w sporawe kłopoty i następnie wrócili na Północ na Święta Bożego Narodzenia.

To tylko tyle ale może aż tyle, bo świetnie się to ogląda a po seansie obydwoje z żoną powiedzieliśmy sobie… jeszcze Amerykanie potrafią robić filmy. A o czym jest „Zielona Książka” ? Zobaczcie film.

Oczywiście będą dwa zdania o literaturze. Aktualnie mam na tapecie świetny kryminał psychologiczny zatytułowany „Pacjentka” Alexa Michaelidesa. To znakomita powieść, świetnie napisana, dosyć mroczna, trup jest i tajemnica z przeszłości. Będzie z tego film.

Kinoman

Przeczytaj poprzedni wpis:
Wypadek w Ruskiej Wsi na odcinku Ełk-Orzysz. Trzy osoby trafiły do szpitala

Trzy osoby zostały ranne w wypadku na krajowej 16. Rano w Ruskiej Wsi na odcinku Ełk-Orzysz, zderzyły się trzy samochody. Początkowo służby informowały o tym, że...

Zamknij
RadioOlsztynTV