Nielegalne wysypiska śmieci w Elblągu. Sprzątać muszą wędkarze, mimo że to nie oni są sprawcami bałaganu
Mimo apeli i przypomnień, wysyłanych przez różne instytucje i organizacje społeczne nie ma tygodnia bez zgłoszenia o nielegalnych wysypiskach śmieci. W Elblągu problem dotyczy obrzeży miasta, lasów i brzegów rzek czy kanałów.
Tak było ostatnio w pobliżu Fiszewki i Kanału Jagiellońskiego. W tym ostatnim przypadku, za sprzątanie bałaganu muszą zapłacić wędkarze, choć to nie oni są sprawcami.
– Kolejni obywatele pozbyli się swoich dóbr – tak na swojej stronie internetowej komentuje serię zdjęć z ogromną stertą śmieci elbląski okręg Polskiego Związku Wędkarskiego. Wędkarze muszą po nich sprzątać – taki jest wymóg prawny. To dlatego, że PZW jest dzierżawcą wód w Polsce – tłumaczy rzecznik prasowy wędkarzy Przemysław Klarecki, a to wiąże się obowiązkami. Sprzątanie to właśnie jeden z nich. I to wymagający czasem sporo pracy i kosztów. Każdej wiosny wędkarze sprzątają łowiska po zimie. Ale tak naprawdę muszą robić to przez cały sezon.
Dodajmy, że podrzucanie śmieci w pobliżu łowisk to nie jedyne zmartwienie wędkarzy z elbląskiego PZW. Wciąż problemem są kłusownicy, którzy kradną ryby w różny sposób, także stosując niehumanitarne metody.
Posłuchaj relacji Miry Stankiewicz
Autor: M. Stankiewicz
Redakcja: A. Dybcio