Mowy końcowe w procesie olsztyńskiego gangstera ps. Predator
Około godziny odczytywano mowy końcowe w sprawie mafii paliwowej, którą kierował olsztyński gangster Grzegorz M. pseudonim Predator.
Przed sądem okręgowym w Olsztynie kończy się proces Predatora i jego współpracowników. Z tytułu niezapłaconych podatków VAT przestępcy oszukali skarb państwa na ponad 40 milionów złotych. Grzegorz M. ps. Predator od lat działał w olsztyńskim świecie przestępczym i był prawomocnie skazany m.in. za udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
Posłuchaj relacji Marka Lewińskiego
Część z oskarżonych w tej sprawie składała w śledztwie wyjaśnienia podając szczegóły działania gangu i obciążając Grzegorza M. W lutym, jeszcze przed odczytaniem aktu oskarżenia, M. wygłosił oświadczenie, że w ostatnich dniach do jego partnerki, olsztyńskiej radnej, zgłosili się mężczyźni wysłani przez jednego ze współoskarżonych proponując jej 50 tys. zł za złożenie obciążających go zeznań.
Za założenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą prokuratura domaga się dla Grzegorza M. 10 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Śledczy chcą też, żeby bliski wspólnik Predatora – Karol J. trafił do więzienia na 4 lata i 6 miesięcy.
Paliwo, które miało być przedmiotem wyłudzeń podatku VAT, pochodziło z Litwy, Łotwy i Niemiec. Rzekomymi partnerami biznesowymi były m.in. spółki z Łotwy. Dowody w tej sprawie zebrano w 132 tomach akt, a na poczet przyszłych kar śledczy zabezpieczyli m.in. wieczne pióro o wartości 25 tysięcy złotych i znaczne kwoty gotówki.
Organa ścigania nie mają wątpliwości co do winy oskarżonych.
– Materiał dowodowy, w postaci złożonych wyjaśnień, w sposób pełny przedstawia jak to się odbywało: kto za co odpowiadał, kto kierował, a także kto wydawał polecenia – mówił podczas rozprawy prokurator Jerzy Radgowski.
Zdaniem obrony, większość zarzutów to pomówienia, które nie są poparte dowodami. Mecenasi mają również wątpliwości, co do konstrukcji aktu oskarżenia. Twierdzą, że Grzegorz M. nie był szefem gangu, a „angażował się jedynie co do pewnych czynności typowo wykonawczych, takich jak: zawieź, przynieś, wywieź. I to jest wszystko” – argumentował mecenas Stanisław Borzdyński.
Obrońcy Predatora chcieli, żeby ten wyszedł z aresztu. Mecenas Borzdyński podkreślał, że przewód sądowy został zamknięty, a wyroku jeszcze nie ma. Wnoszę o rozważenie możliwości zmiany środka zapobiegawczego na poręczenie majątkowe, dozór policji, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu, bądź wszystkich tych środków łącznie – wnioskował podczas mowy końcowej. Obrońcy Predatora podkreślali też, że spędził on w areszcie ponad 2 lata, a do tej pory nie udowodniono mu winy. Sąd odrzucił jednak wniosek, co oznacza, że na następną rozprawę Grzegorz M. poczeka w areszcie.
Predator nie wyjdzie z aresztu
Na ławie oskarżonych zasiada 14 osób. Kolejne rozprawy zaplanowano na 23 i 30 sierpnia. Jeszcze w sierpniu może zapaść wyrok.
(lew/bsc)