Mija 49 lat od śmierci Mariana Sawicza, jednej za ofiar Grudnia ’70
18 grudnia 1970 roku na ulicy 1 Maja w Elblągu został zastrzelony Marian Sawicz. Elblążanin zginął przypadkiem, kiedy wychodził po obiedzie z baru mlecznego. Postrzelił go milicjant jadący nyską środkiem ulicy.
Jest jedną z trzech śmiertelnych ofiar rewolty grudniowej, pochodzących z Elbląga. Co roku 18 grudnia, w rocznicę jego śmierci odbywają się główne miejskie obchody upamiętniające robotniczy bunt i jego ofiary.
Marian Sawicz zginął w centrum miasta, na oczach wielu ludzi. Była godzina 16.45. Świadkiem był kolega Marysia – opowiada jego siostra Hanna Haufa:
Chciał się przywitać, wyciągnął rękę, ale ich dłonie się nie spotkały. Brat przewrócił się na plecy, a obok niego pojawiła się kałuża krwi.
O śmierci 22-latka rodzinę powiadomił telefonicznie znajomy. Matka i siostra zabitego przez wiele godzin krążyły po mieście, w którym obowiązywała godzina milicyjna, by sprawdzić tę tragiczną wiadomość. Milicja twierdziła, że nikt nie zginął. Potajemny pogrzeb Mariana Sawicza odbył się dwa dni później.
Marian Sawicz nie był uczestnikiem protestów. Pracował w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunalnym. Za tydzień, w Boże Narodzenie, miał wziął ślub. Jego narzeczona spodziewała się dziecka. Skwer przy dawnym barze mlecznym, gdzie zginął Marian Sawicz nosi jego imię.
Posłuchaj relacji Miry Stankiewicz
Autor: M. Stankiewicz
Redakcja: A. Dybcio