Aktualności, Aplikacja mobilna
Kardiolodzy alarmują: mimo obawy przed koronawirusem, nie można lekceważyć objawów zawału
O 25 procent spadła liczba zabiegów kardiologii interwencyjnej w ostrych zawałach serca od czasu epidemii koronawirusa – alarmują kardiolodzy. Dane te zebrano z 10 ośrodków w kraju.
Prezes Towarzystwa Kardiologicznego profesor Adam Witkowski powiedział IAR, że niepokojące jest to, że wiele osób, które ma ból w klatce piersiowej i objawy zawału, nie wzywa pogotowia w obawie przed zakażeniem koronawirusem.
Śmiertelność w przypadku koronawirusa wynosi około 4%. A śmiertelność w nieleczonym ostrym zawale serca to 40%. To jest 10 razy więcej. Hasło #zostańwdomu w przypadku koronawirusa jest jak najbardziej słuszne, jeżeli chodzi o epidemię wirusa. Natomiast nie może się ono przerodzić w hasło zostań w domu z zawałem przy gigantycznej śmiertelności w nieleczonym zawale serca.
Kardiolog Przemysław Wilczewski z Centrum Kardiologiczno-Angiologicznego w Sztumie podkreślił, że szpitale w Polsce są bardzo dobrze przygotowane na leczenie pacjentów z zawałem serca, również w czasie epidemii koronawirusa. Zaapelował też, żeby nie lekceważyć o objawów zawału.
Nie bójcie się zgłaszać bólu w klatce piersiowej. Nie obawiajcie się, że zostaniecie zakażeni w transporcie do szpitala. Nie będziecie zakażeni także na oddziałach kardiologicznych. Wszystko jest zorganizowane tak, żeby ryzyko było minimalne. Nie może być tak, żeby podczas epidemii COVID-19 pojawiła się dodatkowa epidemia związana z ogromną liczbą zgonów na zawał serca, udar mózgu czy inne choroby wymagające hospitalizacji.
Choroby sercowo-naczyniowe są główną przyczyną śmierci w Polsce. Co roku dochodzi w naszym kraju do około 70 tysięcy zawałów i prawie 90 tysięcy udarów mózgu.
Autor: IAR
Redakcja: A. Chmielewska