Dzieci z Donbasu poradziły sobie w polskich szkołach
Dzieci z Donbasu, które od kilku miesięcy chodziły do polskich szkół w Stawigudzie poradziły sobie z nauką w nowym języku, z innymi programami nauczania i nowymi warunkami – oceniają dyrektorzy placówek.
Jedna z uczennic kończy rok szkolny z wyróżnieniem. Od lutego prawie 30 dzieci chodziło do podstawówki i gimnazjum w Stawigudzie. Większość z nich słabo mówiła po polsku, a rodzice i nauczyciele obawiali się, czy dzieci poradzą sobie w zupełnie odmiennych od ukraińskich warunkach szkolnych.
Okazało się, że obawy były niepotrzebne, bo zdecydowana większość uczniów w polskich szkołach poradziła sobie świetnie – zapewnia dyrektor podstawówki w Stawigudzie Andrzej Szczepkowski. Przyznał też, że obecność dzieci z Ukrainy w jego placówce pozytywnie wpłynęła także na polskich uczniów.
Jak mówi dyrektor szkoły Andrzej Szczepkowski
Nie było wyzywania, przezywania, wytykania palcami. Była za to opiekuńczość, troska, wzajemne zrozumienie. Zanim ukraińskie dzieci przyszły do nas do szkoły, rozmawialiśmy z naszymi uczniami, że to będą goście i prosiliśmy, by traktowali ich jak gości, czyli wyjątkowo. I to się zadziało. Dzieci z Ukrainy uczestniczyły wspólnie z polskimi kolegami w szkolnych występach, przedstawieniach, czy imprezach.
Niektórzy uczniowie z Donbasu już odebrali świadectwa szkolne, ponieważ wraz z rodzicami wyjeżdżają z Warmii do innych miast w Polsce. Dyrektor ośrodka Caritas w Rybakach ks. Piotr Hartkiewicz poinformował PAP, że najwięcej wyprowadzek ma być w piątek (26 czerwca) i w poniedziałek (29 czerwca), kiedy to wyjedzie po 7 rodzin.
Ostatni ewakuowani z Donbasu ośrodek w Rybakach powinni opuścić 12 lipca. Polski rząd ewakuował z Donbasu, w połowie stycznia, 178 osób, które miały Kartę Polaka lub spełniały kryteria jej otrzymania. Z czasem do tego grona dołączyło kilkanaście kolejnych osób. Najczęściej byli to współmałżonkowie, rodzice i rodzeństwo, ewakuowanych w pierwszej turze. Przez pół roku pobytu na Warmii wszyscy ewakuowani przeszli kursy języka polskiego, dzięki bankowi ofert prowadzonemu przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych znaleźli też w Polsce pracę i mieszkania. Propozycji nowego miejsca pracy nie przyjęło tylko kilka rodzin.
(PAP/wch/bsc)