Olsztyński „Budzik” ma osiem łóżek. W kolejce na leczenie czeka ponad 800 osób. – Chorzy leżą w domach i są pod nadzorem swoich bliskich lub też przebywają w zakładach opiekuńczo-leczniczych. Osoby te wymagają zupełnie innego wsparcia, by powrócić do nas – powiedział dr Łukasz Grabarczyk, neurochirurg i dyrektor szpitala uniwersyteckiego w Olsztynie, przy którym działa „Budzik dla dorosłych”.
Do olsztyńskich specjalistów z prośbą o pomoc i leczenie zgłaszają się rodziny osób w śpiączkach z całego świata. – W ostatnim czasie wpłynęły takie prośby m.in. z Brazylii, z Los Angeles, bardzo wiele próśb mamy z Niemiec, Rosji czy z Ukrainy – wyliczył dr Grabarczyk i powiedział, że z uwagi na olbrzymie zapotrzebowanie na leczenie Polaków przyjmowanie obcokrajowców do „Budzika” nie jest możliwe. – Służymy radą czy konsultacjami, ale leczyć osób z zagranicy nie możemy – dodał dr Grabarczyk.
Przyznał on, że zarówno w Polsce, jak i na świecie zbyt mało jest specjalistów zajmujących się osobami w śpiączkach. – Kolejka do naszego „Budzika” najdobitniej o tym świadczy – dodał.
Olsztyńscy lekarze zabiegają o utworzenie w klinice „Budzik” kolejnych 6 łóżek dla pacjentów w śpiączkach. W ostatnim czasie rozpoczęto zbiórkę pieniędzy na budowę „Budzika dla dorosłych” także w Warszawie. Specjaliści z Olsztyna potrzebują na to pół miliona zł, na budowę szpitala w Warszawie potrzeba 40 mln zł.
Lekarze z olsztyńskiego szpitala uniwersyteckiego od kilku lat zajmują się pacjentami w śpiączkach: diagnozują stan pacjentów, różnicując chorych w stanie wegetatywnym od chorych w stanie minimalnej świadomości. Prowadzą „Budzik dla dorosłych” i realizują wiele grantów naukowych. Dotąd zauważono m.in., że leczenie pacjentów w śpiączkach daje lepsze efekty u osób, które znalazły się w tym stanie z powodu urazu. Znacznie trudniej poprawić stan chorych w śpiączce z powodu niedotlenienia mózgu.
Jeden z eksperymentów naukowych, który w 2016 r. został przeprowadzony w olsztyńskim szpitalu uniwersyteckim, polegał na wszczepieniu chorym w stanie minimalnej świadomości stymulatorów rdzenia kręgowego. W sumie wykonano 16 takich zabiegów. Stan tych pacjentów jest monitorowany. Poprawę zaobserwowano u wszystkich, przy czym – jak zastrzegł dr Grabarczyk – stan poprawy był „zdecydowanie mniej spektakularny” u osób po niedotlenieniach mózgu. Kilka osób w śpiączce na skutek wypadku komunikacyjnego dzięki stymulatorom wróciło do świadomości do tego stopnia, że są w stanie komunikować się z otoczeniem. Komunikacja ta nie zawsze jest werbalna, bo wskutek wypadków chorzy mają uszkodzoną tę część mózgu, która odpowiada za mowę. Komunikacja ta odbywa się gestami czy za pomocą pisma.
Jeden z pacjentów ze wszczepionym stymulatorem bardzo szybko wybudził się ze śpiączki i bardzo sprawnie posługuje się mową. Wskutek wypadku nie może jednak się samodzielnie poruszać i wymaga rehabilitacji ruchowej.
Olsztyńscy lekarze prowadzą też eksperyment, w którego ramach pacjentom w śpiączkach podano do płynu mózgowo-rdzeniowego komórki macierzyste. Eksperyment ten olsztyńscy lekarze sfinansowali z pieniędzy przyznanych im w ramach grantu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Autor: Joanna Kiewisz-Wojciechowska (PAP)
Redakcja: A. Podbielska