Co gra w duszy Skandynawa
Skandynawowie podobno maja mroczne dusze, tak przynajmniej sami utrzymują i kreują się na mroczne typy w filmie i literaturze.
Skandynawska literatura słynie z ponurych wątków, bez względu na gatunek literacki, obecnie cały świat zaczytuje się skandynawskim powieściami kryminalnymi, zaczęło się od trylogii Stiga Larssona poprzez cykl powieściowy Camilli Lackberg czy Hakona Nassera i oczywiście należy pamiętać o Henningu Mankellu i jego Kurcie Wallanderze, mam nadzieję, że państwo zwrócicie uwagę na mojego ulubionego Skandynawa, islandzkiego pisarza Arnaldura Indridasona.
Ja tu o książkach a mam pisać o filmach, więc piszę. Skandynawskie kino to głównie adaptacje powieści kryminalnych, często są to udane telewizyjne adaptacje, znakomite seriale: duński The Killing, ekranizacje książek Lackberg, Mankella, Indridasona. Skandynawskie krwawe historie trafiają w ręce filmowców w Anglii, przykładem niech będą bardzo udane ekranizacje kilku powieści Henninga Mankella z Kennethem Branaghem w roli Kurta Wallandera. Amerykanie nakręcili swoją wersję duńskiego The Killing i wzięli się Stiga Larssona i to z dobrym skutkiem.
Ale Skandynawia to nie tylko kino kryminalne, to także poważne kino artystyczne, społeczne, finezyjne komedie. To filmy o skandynawskiej odmienności, innym spojrzeniu na świat a co najważniejsze na obcych z: Polski, dawnej Jugosławii, Rosji czy Afryki lub Azji. Skandynawię tworzą małe narody, które długo żyły w społecznej często prowincjonalnej izolacji, to widać nawet w wielkich skandynawskich miastach, oni z pietyzmem podchodzą do swojej narodowej tradycji i właśnie to chętnie podkreślają w swoich filmach.
To filmy skromne, oszczędne narracyjnie i wizualnie, mroczne jak skołatana i zagubiona skandynawska dusza gdzieś z zaśnieżonych lasów zamieszkanych jedynie przez renifery, trolle i samotników patrzących ze zdziwieniem na to co się dzieje wokół nich i z resztą świata.