Bill Murray
Zawsze lubiłem i mam nadzieję będę lubił amerykańskiego aktora Billa Murraya, aktora wielce charakterystycznego, zręcznie ogrywającego swoje komediowe, wiecznie zmęczone oblicze.
Tak jak Państwo lubię niegłupie komedie a Murray właśnie w takich najchętniej grywa. Nie będę wymieniał wszystkich filmów z Murrayem ale pozwólcie Państwo, ze wspomnę trzy: „Dzień Świstaka”, „Między słowami” i oczywiście cykl „Ghostbusters.Pogromcy duchów”, kapitalne filmy.
Ostatnio miałem okazję poznać nowy film Barrego Levinsona „Rock The Kasbah” z Billem Murrayem w roli głównej. Murray w filmie zagrał swoją ulubioną postać, czyli nieco zagubionego, trochę zdziwaczałego, trochę na bakier z rzeczywistością osobnika, w tym przypadku, pośledniego menedżera gwiazd rocka, utrzymującego, że to on odkrył Madonnę, co oczywiście było wierutną bzdurą. W filmie los rzucił Murraya do dzisiejszego Afganistanu i tenże los doprowadził do tego, że na jego drodze stanęła piękna, młoda Afganka o cudownym głosie. Niby wszystko gra, producent muzyczny, dziewczyna o boskim głosie, ale musi pojawić się małe ale, w dzisiejszym Afganistanie, młode kobiety nie śpiewają publicznie. I tu zaczyna się problem i trochę pokręcona akcja. Film nie jest genialny i nie tragiczny, jest po prostu średni, myślę, że trudno było przedstawić realia dzisiejszego Afganistanu, jednak jest to ciągle bardzo niebezpieczny kraj, z wojną domową z talibami i lokalnymi watażkami, którzy rządzą prowincjami według własnych praw i własnego widzimisię. Jak wspomniałem „Rock The Kasbach” nie jest filmem rewelacyjnym, takich jest po prostu mało, ale daje się oglądać, można spędzić dwie godzinki przed ekranem, zakładając, że lubi się Murraya.
I jeszcze jedna uwaga prawie na koniec, swego czasu The Clash, nagrał kapitalną piosenkę „Rock the Casbah”, tytuł brzmi znajomo a ja wyjątkowo cenię sobie Clashów i ich podejście do świata. Dodam jeszcze, że bohaterka filmu śpiewa stare przeboje Cata Stevensa, obecnie Jusufa Islama, piosenki Stevensa lubiłem jak byłem młody, więc z przyjemnością przypomniałem sobie np.”Peace Train”. Co jeszcze? lubię jak ktoś otrzymuje drugą szansę i o tym właśnie jest ten film.
Kinoman
(jhop/bsc)