Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 8 °C pogoda dziś
JUTRO: 8 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Audycje w języku ukraińskim – luty 2022

Fot. Anna Styrańczak

Audycje w języku ukraińskim nadajemy codziennie, również w święta, o godzinach 10.50 i 18.10. W niedzielę Magazyn Ukraiński nadawany jest o godzinie 20.30. Prezentujemy serwis informacyjny o życiu diaspory ukraińskiej na Warmii i Mazurach i w Polsce oraz wieści z samej Ukrainy.

Zamieszczamy też tłumaczenia audycji w języku polskim. Do słuchania zapraszają: Jarosława Chrunik i Hanna Wasilewska. Audycje w języku ukraińskim emitowane są z nadajnika w Miłkach koło Giżycka na 99,6 FM.

25.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam was drodzy przyjaciele. Okupanci już drugą godzinę przetrzymują personel czarnobylskiej elektrowni atomowej, nie pozwalają na rotację, o ile nie jest to przewidziane zasadami bezpieczeństwa technicznego. Zdobycie elektrowni i prowadzenie tam jakichkolwiek działań wojennych zagraża powtórką Czarnobyla, z którego Europa otrząsa się dotąd. Trzeba zaznaczyć, że zanotowano już przekroczenie poziomów promieniowania gamma w strefie zamkniętej, wskutek naruszenia wierzchniej warstwy gruntu z powodu ruchów dużej liczby ciężkiego sprzętu wojskowego w strefie zamkniętej i wzbicie w powerze radioaktywnego pyłu. To do czego dochodzi dzisiaj na Ukrainie trudno sobie wyobrazić. Natomiast nie ma czasu na lirykę. My też powinniśmy pomagać. Jak i czym – zapytałam wicemarszałka województwa warmińsko-mazurskiego Mirona Sycza. Dzisiaj są aktualne informacje. Do posłuchania naszej rozmowy telefonicznej zapraszam za parę minut.
(-)
Jak obiecałam, dzisiaj po posiedzeniu sztabu antykryzysowego pojawiły się aktualne informacje od wicemarszałka województwa warmińsko-mazurskiego Mirona Sycza.
– Właściwie sytuacja dość dynamicznie się zmienia jak widzimy. Oprócz tych uchodźców, którzy są na granicy z Ukrainą [niezrozumiałe] ważne problemy związane z ukraińskimi turystami, którzy wracają do domu zza granicy z rozmaitych miejsc turystycznych i samolotem nie mogą polecieć na Ukrainę, nie mają możliwości, dzisiaj zatrzymują się albo w Warszawie, albo w Krakowie, albo w Gdańsku najbliżej nas i trzeba ich gdzieś umieścić , bo wcale nie mają możliwości wjechać na Ukrainę i to jest dodatkowy problem, natomiast z mojej strony, ja wiem, że jest tak wiele chętnych…nie mogą na pewno przekraczać granicy mężczyźni w wieku 18-60 lat, czyli zostają dzieci, to pogranicznicy będą decydować na granicy z Ukrainą, gdzie mają trafić ci ludzie, uchodźcy i byłoby dobrze, gdyby deklarowali do jakiego województwa chcą trafić z racji znajomych, rodziny czy coś tam, ale też wojewódzki sztab kryzysowy wojewoda dzisiaj zebrał…i służby graniczne mają kierować…do takiego i takiego województwa i żeby nie było takiej partyzantki kto jest kto…trzeba znaleźć fundusze na wsparcie, żeby nie było tak, że sobie prywatnie ktoś przyjeżdża, a potem nie ma jak się wyżywić itd. Natomiast ważna informacja, że pani Maria Olga Sycz dyrektor Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania jest poproszona o to, żeby koordynowała sprawy z kierowaniem uczniów do nauki, ale i do mieszkania, żeby było żywienie, możliwość kwaterunku, to bardzo ważna sprawa, ja wiem że [niezrozumiałe], ale także do mieszkania, bo tu chodzi, że ci młodzi ludzie często nie znają języka polskiego i byłoby im łatwiej wśród swoich, tam co najmniej jest sto miejsc jest przygotowane. Czyli uczniów kierować w ogóle do Górowa, a starsze osoby wtedy do wojewody…
– Zgadzam się całkiem, bo jak ktoś tu wjeżdża, to dobrze byłoby identyfikować ludzi i wiedzieć, gdzie oni przebywają, żeby nie było paniki oczywiście, żeby nie było chaosu.
– Ale też dla bezpieczeństwa uchodźców, bo […] ta wojna wcześniej czy później się zakończy; my musimy wiedzieć, gdzie ci ludzie przebywają, kim są, żeby to nie była taka partyzantka, żeby nie wiadomo było co z nimi tu się stało.
– Ja też tak od razu zrobiłam i napisałam swoim znajomym swoje dane, swój numer telefonu, adres z taką informacją, że można do mnie dzwonić z granicy i będziemy dalej koordynować ten proces razem, w kontakcie.
– To ja rozumiem czemu pani telefon jest ciągle zajęty.
– Tak, jest tak, ale mamy teraz pomagać wszyscy jak możemy i to najmniej co ja mogę teraz zrobić. Proszę powiedzieć panie Mironie. Chętnych jest teraz do pomocy wielu. Trzeba wiedzieć jakie są dzisiaj potrzeby, gdzie kierować tę całą pomoc. Proszę powiedzieć, czy są konkretne punkty, numery telefonów, adresy, gdzie to wszystko zwozić i pytać.
– Powiem tam, obecnie ta sytuacja wygala w ten sposób, potrzebne medykamenty…dzisiaj będziemy mieć listę potrzebnych rzeczy…żeby nie było takiej sytuacji jak w 2014 roku, że ludzie nawozili wszystkiego, a potem nie było co z tym zrobić i jak przewieźć. To jest taki problem, że może być tak wiele w Polsce, że nawet od miliona do czterech milionów ludzi, a to oznacza, że ta wielka pomoc będzie im potrzebna tu w Polsce, nie tylko tam na Ukrainie. Na Ukrainie na pewno będzie wielki problem z potrzebą medykamentów, natomiast […] w Polsce pewnie też będzie potrzebne wsparcie w samej Polsce.
– A czy są w ogóle takie zgłoszenia na przykład z zachodu, z Niemiec, że będą Polsce też pomagać uporać się z tymi uchodźcami.
– …nie tylko do Polski będą ci uchodźcy…będą pewnie po całej Europie, jak mi się wydaje. Przy granicy, to naturalne.
– No na pierwszej linii Polska, pierwszy sąsiad, więc inaczej nie może być. I czekamy na sygnały, że ktoś może się zgłosi, tak, z krajów partnerów.
– Do burmistrzów miast już zgłaszają się pojedyncze osoby, z chęcią przyjęcia jednej, dwóch czy nawet trzech i więcej rodzin, a w pilnych sprawach na pewno do pani dyrektor szkoły w Górowie.
[fragmenty protestu]

Tak wczoraj w Olsztynie wspierano Ukrainę. Swoją wielką wdzięczność za pomoc przekazuję przyjaciołom Polakom. Wśród nich jest Paweł Jarząbek, z którym los mnie zetknął 7 lat temu w Rybakach pod Olsztynem.

[wypowiedź w języku polskim]
Drodzy Ukraińcy. W naszym regionie, jeszcze nie ma aktywnego ruchu uchodźców. Ludziom ciężko do nasz dojechać po bezsennych nocach na granicy. Najczęściej zatrzymują się w bliższych granicy ukraińsko-polskiej województwach . Jeszcze trochę cierpliwości na na pewno będą odpowiedzi na wszystkie wasze pytania. Bądźcie gotowi i trzymajcie się. Zachowajcie spokój i módlcie się za ukraińskich chłopców, którzy dzisiaj bronią Europu w Ukrainie. Wszystkiego dobrego.

25.02.2022 – godz. 10.50

25.02.2022 – godz. 10.50
(opis do dźwięku)

Brygada szybkiego reagowania Gwardii Narodowej Ukrainy wdała się w walkę z przeciwnikiem w Gostomeli. Zestrzelili trzy helikoptery z trzydziestu czterech. Nie działało w tym czasie rosyjskie lotnictwo szturmowe, niszczyciele i helikoptery. Żołnierze Gwardii Narodowej zmuszeni byli ostrzelać ogniem artyleryjskim lotnisko, na którym lądował wrogi desant. Na razie brygada przegrupowała się. Dane o stratach nie są uszczegóławiane. Żołnierzom gwardii udało się zachować maksimum składu osobowego. Takie informacje można znaleźć na stronie MSZ Ukrainy. Radzę wszystkim korzystać tylko z oficjalnych źródeł, żeby uniknąć fałszywych informacji. Dzisiaj rano doszło do najstraszniejszego, co tylko mogło się stać. Na Ukrainie rozpoczęła się wojna. Federacja Rosyjska wtargnęła do kilku obwodów Ukrainy. Jak czuli się Ukraińcy w Kijowie, kiedy rano obudziły ich wybuchy i syren, pytałam swoich kolegów. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Tatiana i Zoriana z rodzinami mieszkają w Kijowe. Jeszcze wczoraj nie wierzyły zagranicznym wywiadowcom, że będzie wojna, więc i uciekać się nie zbierały. A dzisiaj obudziła się już w innym Kijowie:
– W ogóle ja nie widziałam takiej paniki, gdzie wszyscy pytają, gdzie u nas są miejsca do ukrycia, widziałam kolejki do apteki, na stacjach paliw, żebyś zrozumiała, to jest teraz nawet kolejka do McDonalds’a, do McDrive. Zajechał sobie ktoś po kawę [niezrozumiałe].

– Zoriana, na ten moment jaką macie informację? Co się dzieje?
– Wiesz, jest tyle informacji, nie można filtrować co fake, co prawda itd. Ktoś pisał, że na Boryspolu, na Boryspolu to wiesz, że na lotnisku coś. Było 5 wybuchów, słyszeliśmy, ale bez ognia, wybuch słyszeliśmy. To, że nie latają samoloty nad Ukrainą, to tak. […] Szczerze mówiąc wybuchy to nie nowość, teraz patrząc przez okno widzę standardową sytuację. Ludzie, ktoś gdzieś jedzie, ktoś gdzieś idzie, ktoś gdzieś na przystanku marszrutki czeka, przy supermarkecie, przy kawiarni ludzie stoją.

– Od czego zaczął się dziś twój poranek?

– Były syreny, dzieci spały, ale nim je zabrałam, już nie było syren.
– Jak zareagowałaś, bo masz dwoje dzieci i jakie macie plany?
– Plan mamy taki, żeby siedzieć w domu i obserwować, bo uciekać nie ma gdzie i jechać nie ma gdzie. Samochodem po pierwsze nigdzie nie dojedziesz, bo korki, trzeba iść pieszo, a pieszo gdzie – tego sobie nie wyobrażam. Gdzie ty w Kijowie pójdziesz pieszo? Jesteśmy w domu, słuchamy wiadomości, słuchamy syren, jemy śniadanie, pijemy kawę; w szkole powiedzieli, że będzie nauczanie zdalne, dzieci przygotowują się do zdalnego nauczania, młodsi oglądają kreskówki. Nie wiem, póki co jest za cicho. Co będzie dalej, nie wiem. Żyć w nerwach. […] denerwujemy się, wszystko w środku się trzęsie, ale to że będziemy się denerwować sytuacji nie zmieni.

– Przygotowywaliście się do ataku, przecież ostrzeżeń o ataku rosyjskim było bardzo wiele.

– Szczerze mówiąc, u nas szczególnie nikt nie przygotowywał się. Jedyne co, to mamy zebrane dokumenty. To, co ważne. Pieniądze, dokumenty. My nie przygotowywaliśmy się. Jesteśmy na swojej ziemi, nie ma do czego przygotowywać się i gdzie uciekać. Żyjemy zwyczajnym życiem. Mamy jakieś zapasy, wiemy, gdzie są schrony. Wyjść z poniesionymi rękoma – my, wasi, zabierajcie nas, my was wzywaliśmy, chcieliśmy was – nie, to nie nasze podejście.
– A jak twoje dzieci reagują na wybuchy i w ogóle na te wiadomości?
– One spały bardzo mocno, mocno śpią. Kiedy zamykałam okna, to obudziły się, coś się stało, mówię, że nic, ale syreny się włączyły i zaczęłam je budzić – wstajemy, myjemy się, ubieramy itd., to młodsza od razu – ja idę do przedszkola, a starsza milczy, twarz napięta – co my będziemy robić, gdzie tata, co z babcią i dziadkiem, co z kotem, ze wszystkim, zadaje pytania, ale nie płacze nic. Młodsza oglądała kreskówki, ona nie do końca wie, co się dzieje. Tylko pyta, gdzie będzie nasz dom, ja mówię, że tu jest nasz dom. Ona mówi – dobrze.
Tania też nie panikuje, chociaż optymizm powoli znika. Sama z małym dzieckiem, bez auta i pieniędzy, zbyt wielu opcji dla siebie nie widzi.

– Sytuacja tak na prawdę niebezpieczna, chociaż mówią, że inwazji na pełną skalę nie będzie, ale sytuacja jest niebezpieczna, ponieważ dosłownie 10 minut temu Siły Zbrojne Ukrainy powiadomiły o przekroczeniu granicy w pięciu obwodach, między innymi w żytomierskim i czernihowskim, charkowskim, ługańskim i donieckim.

Ogólna sytuacja jest straszna, ale myślę, że przez pierwsze dni nie będzie takiego napięcia w Kijowie. Dalej zobaczymy, jaka będzie sytuacja.

Trzeba przede wszystkim mieć informacje. Mówię wszystkim, żeby zachowali spokój i czytali tylko oficjalne wiadomości. A jeszcze wiesz, każdy ma swoją granicę wrażliwości . Ktoś spokojnie wytrzymuje, a ktoś traci kontrolę nad sobą i człowiek nie jest sobą.

– Tak trzymamy się. Najgorsze, do czego się nie przygotowałam, nie mam pieniędzy, jestem bez gotówki i w ogóle. Teraz stoimy, bardzo duża kolejka, czekamy, żeby chociaż coś wypłacić, żeby było na jakąś drogę, nie wiem. Do metra. Trzeba się trzymać do ostatniej chwili, a dalej to się okaże. Ludzie pracują, nie jesteśmy sami, najważniejsze o tym pamiętać.

– Czy wiecie, że kraje europejskie są solidarne wami i gotowe są was przyjąć? Chcecie wyjechać?

– Nie, wyjeżdżać nie chcemy. My nie chcemy wyjechać zdecydowanie i jeszcze wielu ludzi nie chce. Wszyscy chcą zostać na miejscu. Nikt nie ma zamiaru uciekać. Bardzo mały procent to ludzie, którzy wyjechali wcześniej – dwa tygodnie temu. Ktoś uciekał dziś w nocy po wczorajszych zapowiedziach. Jednak bardzo dużo ludzi zostaje w domu i prawidłowo, bo gdzie uciekać? To nasz kraj! Nie trzeba uciekać, odwrotnie. Powiedzieć trzeba: jesteśmy tu na swojej ziemi! I koniec! My żadnych granic nie naruszaliśmy, mamy prawo tu być. Powinniśmy się bronić i spodziewamy się, że cały świat będzie nas bronić.

Wszyscy jesteśmy w szoku, natomiast miejscowi Ukraińcy już działają. Proponują swoje mieszkania i pomoc uchodźcom, którzy szybko udają się w stronę ukraińsko-polskiej granicy. Jak przygotowują się tu Ukraińcy, ale nie tylko, powiedział o tym Miron Sycz, wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego:

– Nie wszyscy i cały demokratyczny świat spodziewał się, że Putin może tak, a nie inaczej zareagować, ale była jakaś nadzieja, że da się tę sytuację rozwiązać pokojowo. Niestety prezydent Rosji Putin posługuje się tylko siłą i siła jest tylko jego logiką. Napadł na Ukrainę, na całą Ukrainę, od 2 tygodni staramy się przygotować tu na Warmii i Mazurach do sytuacji przyjęcia uchodźców, jak zabezpieczyć tych, których nie będą mieli możliwości życia, ani w ogóle przebywania. Z wojewodą warmińsko-mazurskim od 2 tygodni przygotowujemy miejsca, w których mogliby oni przebywać; na Warmii i Mazurach już przygotowano ponad tysiąc takich miejsc; szkoła w Górowie Iławeckim i w Bartoszycach z ukraińskim językiem nauczania gotowe są przyjąć uczniów; nie tylko do nauki, ale także do przebywania w internatach, z żywnością, ze wszystkim, co jest możliwe. Tak samo dzisiaj wielu Ukraińców, ale i Polaków trzeba powiedzieć, proponowali, że są gotowi przyjąć do siebie rodziny na przebywanie, także jako ZUwP zadeklarowaliśmy pomoc i współpracę wolontariacką w opiece nad tymi, którzy przybędą do naszego województwa.
– Jeśli ktoś chce pomóc i nie ma kontaktu z Ukraińcami, gdzie tacy ludzie powinni się zgłaszać i w ogóle co jest potrzebne, bo może jest jakaś zbiórka, potrzebne są pieniądze, bo miejscowe budżety też mogą nie dać rady z zabezpieczeniem uchodźców.
– Dzisiaj chcemy rozmawiać z konsulem Ukrainy, żeby uzgodnić pewne rzeczy i też na sztabie wojewódzkim kryzysowym będziemy rozmawiać na ten temat, bo nie wiemy jeszcze, jaka będzie potrzeba i ile takich osób może być. Natomiast poprosiliśmy panią dyrektor ukraińskiej szkoły w Górowie Iławeckim, żeby była taki koordynatorem w tych sprawach, bo tam biuro pracuje codziennie i w każdej chwili można się tam by było zgłosić. Ja sam przyjmuje prawne propozycje, odbieram telefony, ale wydaje się, że dzisiaj będziemy wiedzieć jakie są potrzeby, czy tylko miejsce do mieszkania, czy tylko jakieś koce, medykamenty, trudno nam na dzisiaj powiedzieć, ale mamy nadzieję, że ta informacja do jutra będzie.
– Będziemy w kontakcie, będziemy przekazywać oczywiście. Chcę ludzi ostrzec przed fałszywymi informacjami, bo wiele osób korzystając z okazji, zbiera pieniądze nie wiadomo gdzie i nie wiadomo jako kto; będziemy przekazywać oficjale informacje. ZUwP ma swoje oficjalne strony, też będzie przekazywać; my wszyscy będziemy informować i tu trzeba być ostrożnym. Wszystkich ostrzegam. Solidarność z Ukrainą dzisiaj wyrażają ludzie w Olsztynie.
– To ważne, że region Warmii i Mazur był bardzo solidarny z Ukrainą, to było podczas Pomarańczowej Rewolucji, podczas Rewolucji Godności. Jeden z pierwszych regionów; my zareagowaliśmy ze wsparciem też i finansowym, i tak jest teraz. My dzisiaj organizujemy zgromadzenie, to nie jest żadne partyjne zgromadzenie, ale wszystkich ludzi dobrej woli, ale też samorządowców, województwa, z prezydentem miasta. To ważne, żebyśmy w województwie pokazali wielką solidarność i byli razem z tymi, którzy tej solidarności potrzebują.
(-)
Na koniec proszę być solidarnym i zachować spokój. Wszystkie informacje, które otrzymujemy od oficjalnych organizacji co do pomocy uchodźcom z Ukrainy będziemy przekazywać w naszych audycjach. Śledźcie także strony parafii greckokatolickich i olsztyńsko-gdańskiej eparchii. Trzymajcie się. Do jutra.

24.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Wczoraj cały świat w końcu usłyszał prawdę, o tym, że oni tam są. Teraz oficjalnie. Do Doniecka uroczyście wjechały rosyjskie czołgi. Watażka pseudorepubliki ŁRL chce być panem całego obwodu ługańskiego, więc „przygotowujcie się” – grożą.

Co przeżywa Ukraina dzisiaj trudno sobie wyobrazić, natomiast Ukraińcy na całym świecie, nie tylko Ukraińcy, nie stoją z boku. Polska solidarna jest z Ukrainą. Wsparcie na szczeblu państwowym wzmocnione solidarnością polskiego narodu. W zeszłym tygodniu przy olsztyńskim ratuszu miał miejsce pierwszy mityng wsparcia Ukrainy „Solidarni z Ukrainą”. Obecnie zwołujemy kolejny. We czwartek 24 lutego o 18.00 przy olsztyńskim ratuszu odbędzie się więc solidarności z Ukrainą, by protestować przeciwko agresji Putina na Ukrainie. ZUwP zaprasza wszystkich nieobojętnych do wsparcia Ukrainy przed zagrożeniem pełnego ataku. Przypominam, że mityng odbędzie się jutro o 18.00 przed olsztyńskim ratuszem. Więcej o manifestacji z 17 lutego usłyszycie dzisiaj w programie. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam i zapraszam.

(-)

Obywatele polscy solidaryzują się z Ukraińcami. Wyrażają to na mityngach wsparcia Ukrainy, w sieciach społecznościowych i milcząc przed telewizorem. Tu o swoją duchowną ojczyznę martwią się i modlą się za nią obywatele polscy ukraińskiego pochodzenia. Ukraińcy z mniejszości o wojnie na Ukrainie mówią i pamiętają od 8 lat, wtedy gdy europejskie telewizje zapomniały już o Donbasie. Swoimi przeżyciami, jesienią 2021 roku dzieliła się ze mną Anna Mularczyk prostu z sali teatru im. Stefana Jaracza:
Przeżywam, jak ta wojna wybuchał to dla mnie był szok, nie do przyjęcia. Zawsze jak słyszę. Byłam na zachodniej Ukrainie, tam jest tak spokojnie, ale jak chodzi o wschodnią Ukrainę tam jest wojna, jest tragedia…żeby to się skończyło, nastąpił pokój, miłość i porozumienie.
Wtedy o imperialnej polityce Rosji refleksjami podzielił się Wiktor Marek Leyk, pełnomocnik ds. mniejszości narodowych na Warmii i Mazurach.

[wypowiedź w języku polskim]

(-)

Przyjaciele Ukrainy zebrali się na schodach olsztyńskiego ratusza w zeszłym tygodniu:
– Mikołaj Sawczak, mam ukraińskie korzenie. Moi dziadkowie zostali przesiedleni w akcji Wisła, no i tak zostało. Przyszedłem, żeby władza Polski zobaczyła, że Ukraina ma potrzebę, że trzeba jej pomóc i tak ja myślę byłoby dobrze po prostu.
– Co w twojej rodzinie mówią o dzisiejszej sytuacji na Ukrainie.
– Nieciekawa jest. Tak po prostu powiedzieć. Sytuacja jest poważna, nasza rodzina sercem jest z Ukrainą i mamy nadzieję, że nie będzie wojny.

(-)

Wsparł ukraińskich przyjaciół wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Marcin Kuchciński. Głos zabrał także pełnomocnik marszałka województwa warmińsko-mazurskiego ds. mniejszości narodowych i etnicznych Wiktor Marek Leyk. Jego żona profesor UWM Teresa Astramowicz-Leyk, też całym sercem jest z Ukrainą, bo od wielu lat z sukcesem współpracuje i przyjaźni się z Ukraińcami.

[wypowiedź w języku polskim]

– Proszę powiedzieć, co pan czuje dzisiaj, gdy takie coś dzieje się na Ukrainie?
Wielkie podziękowanie dla narodu polskiego za wsparcie naszego narodu, bo bardzo ciężka sytuacja jest na Ukrainie, ludzie martwią się, przeżywają. I u nas wojna, która była [spowodowana] przez Rosję Putina, ona nas bezpośrednio dotknęła, zięć jest żołnierzem i byli oni na Krymie, mieszkali i musieli wyjechać z Krymu.

[Chwała Ukrainie, chwała bohaterom]

W sobotę o 18.00 w Elblągu odbędzie się modlitwa pod przewodnictwem biskupa olsztyńsko-gdańskiego kira Arkadiusza Trochanowskiego. Modlitwą, mityngami, informacjami w sieciach społecznościowych czy pieniędzmi, wesprzyjcie Ukrainę. Będzie to wspólne zwycięstwo nad podłym wrogiem w skórze przyjaznego sąsiada. W jedności siła i niech będzie pokój.

23.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 23 lutego, na antenie Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Od wczoraj żyjemy w nowej rzeczywistości, w akompaniamencie pobrzękiwania rosyjskiej broni. Dzisiejsze daty historyczne też potwierdzają, że Rosja w każdej postaci jest światowym terrorystą:

(-)

23 lutego 1922 r. w Rosji Radzieckiej podjęto decyzję o przejęciu ze świątyń kosztowności na potrzeby głodujących – wówczas panował powszechny głód w republikach radzieckich. Głównymi przyczynami były: degradacja gospodarstw wiejskich w wyniku wojny domowej i skutki prowadzonej przez rząd bolszewicki polityki budowania komunizmu – rolnikom odbierano całe zboże, nawet przeznaczone na siew. 10 lat później historia powtórzyła się na Ukrainie – całkowicie zaplanowana.

(-)

1944 r. rozpoczęła się deportacja narodu czeczeńskiego do Azji Środkowej przez NKWD. 29 lutego Beria raportował Stalinowi, że sukcesem zakończyła się deportacja ponad 400 tysięcy osób. Prawie połowa z nich zginęła w drodze.

(-)

2014 r. czwarty prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz uciekł do Rosji pod opiekę Putina, ale nie z pustymi rękami. 22 lutego Wiktor Janukowycz nagrał apel w TV, w którym nazwał wydarzenia 18-20 lutego w Ukrainie przewrotem państwowym, porównując je z dojściem faszystów do władzy w Niemczech. Nazwał deputowanych, którzy wyszli z Partii Regionów, zdrajcami i zaprzeczył legitymność podjętych przez Radę Najwyższą decyzji. Chociaż według danych z monitoringu przygotowania Janukowycza do ucieczki zaczęły się w Meżyhirji 19 lutego, gdy między władzą i opozycją jeszcze były prowadzone rozmowy. Przez trzy dni gromadzono tam i wywożono cenne przedmioty i zabytki antykwaryczne. 21 lutego o godz. 21:24 Janukowycz osobiście skontrolował wywóz przedmiotów i opuścił Meżyhirja, oczywiście, nie planując tu powrotu. Odprawa ciężarówek z Meżyhirja zakończyło się o 4 rano 22 lutego.

(-)

1954 r. urodził się Wiktor Juszczenko, trzeci prezydent Ukrainy. Z udziałem Juszczenki Gabinet Ministrów i Bank Narodowy w 1998 r. z sukcesem zapobiegli „kryzysowi finansowemu” (który ogarnął sąsiednią Rosję – tak zwany „default 1998 roku”. Podczas prezydentury Juszczenki Wielki Głód 1932-1933 r. uznano za genocyd narodu ukraińskiego.

(-)

Dzisiaj świętują: Walentyna, Halina, Prochor, Symon, Anton i ci, którzy urodzili się 23 lutego. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Wczoraj na Placu Litewskim w Lublinie odbyło się spotkanie „Lublin solidarny z Ukrainą”. Kilkadziesiąt osób pochodzących z Ukrainy manifestowało swoje wsparcie dla rodaków – w obliczu agresji Rosji. – Dziękujemy także Polsce za wsparcie – mówił pełniący obowiązki Konsula Generalnego Ukrainy w Lublinie Artem Walah:

(-)

W manifestacji wzięli udział głównie Ukraińcy pracujący lub studiujący w Lublinie.

(-)

Lublin zapowiedział wsparcie – miasto może przygotować tysiące miejsc noclegowych oraz miejsc w szkołach dla dzieci. Wsparcie dla studiujących w Lublinie Ukraińców zapowiedziały dwa uniwersytety – UMCS i KUL.

Jutro, 24 lutego o godz. 18 wiec poparcia dla Ukrainy i przeciwko wojnie odbędzie się w Olsztynie koło ratusza. Trzeba przyjść i wyrazić swój brak zgody na przestępczą działalność Rosji.

Tymczasem kolejne kraje zapowiadają sankcje na Rosję. To reakcja na wysłanie do Donbasu oddziałów rosyjskich wojsk oraz uznanie przez rosyjskie władze samozwańczych “republik” w Ługańsku i Doniecku. Amerykański prezydent Joe Biden mówi, że jest to początek rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Informuje Wojciech Cegielski:
(-) Korespondencja w języku polskim
Natomiast Wielka Brytania ogłosiła z kolei sankcje wymierzone w pięć rosyjskich banków i w trzech biznesmenów. Sama Ukraina rozważa z kolei możliwość zerwania stosunków dyplomatycznych z Rosją.

Teraz jeszcze słowo analitycznej oceny od Andrija Kłymczuka, specjalisty ds. komunikacji Ukraińskiego Kryzysowego Centrum Medialnego:

– Oczywiście rozumiem, że ogromna liczba ludzi na Zachodzie bardzo się boi broni jądrowej Rosji. Bardzo się boi ogromnego terytorium Rosji, ale chcę przypomnieć pani słuchaczom, pani Jarosławo, że Federacja Rosyjska nie produkuje nic pożytecznego dla świata. Federacja Rosyjska nie ma żadnej wartości dodanej. Chcę przypomnieć, że PKB Federacji Rosyjskiej w ubiegłym roku stanowiło zaledwie 1,5 mld dolarów, podczas gdy jeden tylko stan w USA – Kalifornia to około 3 mld dolarów. Czyli Rosja to nawet nie jest połowa Kalifornii, dlatego nie macie się czego bać Federacji Rosyjskiej. Jak słusznie kiedyś zauważył ś.p. senator USA McCain, Federacja Rosyjska to stacja paliw, udająca państwo. I czym dalej, tym bardziej staje się to wyraźne. Dlatego poskreślam, że nie macie się czego bać Rosji. Rosja nie jest w stanie prowadzić długotrwałej wojny. Uważam i my tu wszyscy w Ukrainie jesteśmy przekonani, że gdyby Zachód chciał, to moglibyście udusić Rosję nawet gospodarczo. Gospodarczo możecie udusić Rosyjską Federację. Dlatego po raz kolejny podkreślam i akcentuję, że wszyscy doczekamy się krachu Federacji Rosyjskiej. Rosja – to Moskwa i terytorium wokół Moskwy. Są to ludzie, którzy „nachapali się” gazo- i petrodolarów, łapówek; którzy zdobyli swoje majątki drogą korupcji. Reszta Rosji, a są to ogromne przestrzenie, nienawidzi władzy w Moskwie. Dlatego wystarczy, żebyście dali tylko niewielki impuls do tego, żeby zrujnować Rosję od środka. I świat stanie się o wiele piękniejszy, o wiele lepszy i otrzymamy demokratyczny świat, wolny świat; świat, w którym moc ma nie broń, tylko prawda. To marzenie wielu pokoleń ludzi przybliży się i stanie się o wiele bardziej realne. Chwała Ukrainie! Chwała Polsce! Za wolność wasza i naszą!

W internecie możemy spotkać zestawienie dwóch wyobrażeń: Putin uważa się za Napoleona XXI wieku, a świat uważa go za małpę z granatem. Ktoś powinien mu ten granat odebrać. Najlepiej, żeby to był naród rosyjski. Nasz program zbliża się do końca, przygotowała go i poprowadziła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o tej samej porze, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/kos)

22.02.2022 – godz. 18.10

Dobry wieczór drodzy słuchacze, z wami jest Hanna Wasilewska.

Wszędzie gdzie można, międzynarodowo, Polska potępia rosyjską agresję przeciwko Ukrainie, zajmuje zdecydowane stanowisko we wsparciu terytorialnej spójności i suwerenności Ukrainy w granicach uznanych na arenie międzynarodowej, opowiada się za zwolnieniem więźniów politycznych Kremla i wspiera politykę sankcji UE odnośnie do Rosji za okupację Autonomicznej Republiki Krymu i miasta Sewastopol oraz obwodów donieckiego i ługańskiego. Ukraina i Polska działają aktywnie w sprawie bezpieczeństwa energetycznego i dywersyfikacji źródeł dostarczania energii, bezpieczeństwa cybernetycznego, gałęziach wojskowo-technicznych i obrony, wspierany jest bliski dialog i współpraca w sferze kulturowo-humanistycznej. Ważny wkład w zmianę stosunków między dwoma państwami robi liczna ukraińska społeczność w Polsce i polska społeczność na Ukrainie.

Dzisiaj wobec zagrożenia rosyjską agresją, Polska ramię w ramię z Ukrainą. Jedno za drugim, w polskich miastach odbywają się mitingi wspierające Ukrainę przeciwko wojnie. Analizując wydarzenia historyczne sprzed 100 lat, Polacy uświadamiają sobie znaczenie wolności Ukrainy od agresywnego północnego sąsiada. Natomiast Francja czy Niemcy, wydaje się, chcą stać obok, zupełnie jak w latach 20. minionego wieku. Czy historia się powtórzy, czy nauczyła liderów europejskich wybierać partnerów i odkrywać wrogów, czas pokaże. A dzisiaj wspomnimy właśnie te lekcje, które obecnie są bardzo aktualne. Zapraszam po przerwie muzycznej.

(-)

Przy podpisaniu w kwietniu 1920 roku umowy warszawskiej II Rzeczpospolita i Ukraińska Republika Ludowa podpisały także tajną konwencję wojskową i 25 kwietnia rozpoczęły wspólne działania bojowe przeciw Rosji bolszewickiej. Dzięki zaskoczeniu i przewadze w sile żywej 6 maja polsko-ukraińskie wojsko weszło do Kijowa. Jednak kontruderzenie wojsk rosyjskich na Białorusi zmusił Polskę do przerzucenia wojska z Ukrainy i polskie oraz ukraińskie oddziały zostały zatrzymane na linii Wyszhorod-Boryspol. Po miesiącu spokoju, w ciągu którego bolszewicy na Białoruski zachowywali się jak w domu, w lipcu stworzyli plac ćwiczeń na drodze do Warszawy. Jednocześnie na Ukrainie bolszewicy przygotowywali się do wzięcia Lwowa, którego broniły trzy polskie dywizje i ukraińska armia pod dowództwem generała Mychajła Omelanowycza Pawlenki. 13 sierpnia 1920 roku dwustutysięczna armia rosyjska pod dowództwem Michaiła Tuchaczewskiego rozpoczęła natarcie łamiąc pierwszą linię polskiej obrony zajęła Radzymin, 23 kilometry od Warszawy. Następnie podzieliła się na dwie części. Jedna z nich ruszyła w kierunku Pragi, a druga rozpoczęła obejście polskiej stolicy od północy. Będąc w posiadaniu szyfrów z 1919 roku, wywiad polski przechwycił rozkaz ataku na Warszawę i rano 14 sierpnia, wyprzedzając Rosjan, dwie polskie armie uderzyły na dwie armie Tuchaczewskiego, a w nocy na 15. dwie rezerwowe dywizje zaszły je od tyły. Dało to możliwość marszałkowi Józefowi Piłsudskiego rozpoczęcia uderzenia 16 sierpnia. Dzięki danym wywiady przeprowadzono go na najsłabszym odcinku frontu na odcinku Mozyrza. By ten ochronić bolszewicy byli zmuszeni wstrzymać ofensywę i przerzucić na północ wojska spod Lwowa. Z powodu opóźnienia rozkazu, armia konna Semena Budionnego mogła dyslokować się dopiero 20 sierpnia, gdy Polacy już zajęli Brześć. Polacy przeszli do kontruderzenia na całym froncie i zadali bolszewikom znaczne straty – zabici, ranni, przepadli bez wieści, wzięci do niewoli – w sumie ponad 130 tysięcy osób.
O zwycięskim sierpniu przypomina nam profesor historii UWM Henryk Stroński:
W sierpniu 1920 roku Stalin…i Tuchaczewski, który stał na czele radzieckich, bolszewickich dywizji; mało brakowało a zdobyliby Warszawę. Ale nie Warszawa była ich celem. W planach była realizacja ich idea fix – światowa rewolucja komunistyczna; w ich planach była, przez Warszawę, czy przez trupa Polski jak wtedy mówili, osiągnąć Berlin, a może nawet i Paryż. Więc niebezpieczeństwo było i ta krytyka Piłsudskiego miała…ale trzeba powiedzieć, że kiedy bolszewickie dywizje pojawiły się pod Warszawą, to armia polska manewrami, mobilizacją 200 tysięcy Polaków do armii, uratowała sytuację. Rozgromiono bolszewickie dywizje i pognano je na Wschód.

Ukraińcy mówią – razem i ojca bić łatwiej. Połączywszy wojska ukraińscy i polscy dowódcy przegnali bolszewików. Czasem nie było potrzeby się być, strach budziła liczba. Natomiast o wspólnym zwycięstwie pod Zamościem wie mało kto.

– Jako takiego… nie było. Historycy wiedzą. Bolszewicy widząc jaka armia zbliża się do nich – a przypominam Polacy wystawili 50 tysięcy, a Symon Petlura miał 15 tysięcy. Tym sposobem 65 tysięcy wojska łatwo wyzwoliło prawobrzeżną Ukrainę i zajęło Kijów. Bolszewicy o Kijów nie bili się widząc brak perspektyw tego. Cofnęli się i polsko-ukraińskie wojska na początku maja 1920 Kijów zajęli. Ale kiedy doszło do kontrataku 1 Armii Konnej i innych bolszewickich oddziałów, to takie bitwy już były. Taka wspólna największa była na przedpolach Lwowa, a jeszcze większa pod Zamościem. Trzeba powiedzieć najkrwawsza z udziałem wojsk ukraińskich. W tym czasie inne dywizje bolszewickie już były pod Warszawą. I to południowe natarcie, które było zatrzymane w okolicach Zamościa zakończył się przegraną wojsk ukraiński, to nie wiadomo jakby zakończyła się bitwa Warszawska.
– Nie możemy nie wspomnieć bohatera Zamościa generała Marka Bezruczki.
– Tak, zaprezentował swój plan wojskowy i pozostał w Polsce, i Polacy zawsze…do tego wojskowego działacza.

Dziś znowu na ukraińskich granicach jest zagrożenie, wojna i ta wojna zagraża nie tylko Ukrainie, a zagraża i Polsce, i zresztą całej Europie. Dlatego to porozumienie jest tak potrzebne, więc szukamy odpowiedzi w lekcjach historii sprzed stu lat:

– W historii zawsze istnieje jakiś polityczny realizm. Tu nie działała kategoria strachu, tu działała kategoria politycznego celu i realizmu. Tak już jest w polityce i to zawsze na pierwszym miejscu. Idea Piłsudskiego, która polegała na tym by stworzyć sojusz niezależnych państw, które miałby przeciwstawić się rosyjskiemu imperializmowi już pod czerwona gwiazdą; tak już jest – Rosja biała, czerwona, współczesna, zawsze będzie przejawiać swoje wpływy imperialne. Takie już jest to państwo, ten naród i z tym trzeba zawsze się liczyć. To było aktualne w latach 20; w jeszcze większym stopniu w 1939 i niestety po dziś. Dlatego wydaje mi się, że wszystkie historyczne próby przeciwstawienia się temu powinny być realizowane, jeśli chcemy zachować swoją niepodległość, państwo, i te wydarzenia 1920 roku to dobra lekcja historii i musimy je wliczać, i brać z nich to co pozytywne, by zachować się, przekazać potomkom co najlepsze dla nas.
Podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku strona ukraińska strona przekazała znaczną wojskowo-polityczną pomoc Polsce i pokazała się jako przyszłościowy partner. Teraz w niebezpieczeństwie jest Ukraina. Jak zachowają się dalej zachodni partnerzy i przyjaciele Ukrainy, dowiemy się z czasem. Natomiast już teraz widzimy wsparcie solidarnych z Ukraińcami nardów, w tym polskiego i jesteśmy szczerze za to wdzięczni.
No a sami Ukraińcy gotowi są dać odpór wrogom, tak jak robili to nasi przodkowie Kozacy. Wyraziste obrazy bohaterów okresu kozackiego dalej w programie. Powieść w wierszach liny Kostenko „Marusia Czuraj:
(-)
Tym kończy się nasz program. Dziękujemy, że byliście z nami i zapraszamy do radioodbiorników jutro o 10.50 i 18.10. Wszystkiego dobrego. (dw/mr)

23.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry! Witam was, drodzy słuchacze, na falach Radia Olsztyn we wtorek, 22 lutego; w studiu – Jarosława Chrunik. Chciałoby się, żeby dzień był dobry, jednak trudno go takim nazwać. Myślę, że wszyscy nasi słuchacze już wiedzą, że wczoraj prezydent Rosji dokonał międzynarodowego przestępstwa, uznając oficjalnie niepodległość pseudo-republik – ługańskiej i donieckiej. Do tej pory mówił, że „ich tam niet”, chociaż wszyscy doskonale wiedzieli, że to kłamstwo, a teraz już nie kryjąc się skierował tam swoje wojsko. Niby wszyscy wiedzieli, że tak się może zdarzyć, jednak mimo wszystko taka cyniczna bezczelność zawsze szokuje. Wczoraj prawie w nocy rozmawiałam o tym z Andrijem Kłymczukiem z Ukraińskiego Kryzysowego Centrum Medialnego w Kijowie.
(-)
– Myślę, że Europa, a nawet świat jest w szoku z powodu dzisiejszej decyzji Putina. Mimo wszystko sądziliśmy, mieliśmy nadzieję… nie wiem… na cud, że najgorsze nie zdarzy się, ale zdaje się, że wszystko ku temu zmierza. Jak Ukraina przyjęła tę szaloną decyzję? Bo to nie jest decyzja normalnego człowieka.
– Pani Jarosławo, szanowni nasi przyjaciele, diasporo za granicą, szanowni nasi przyjaciele z Polski, którzy są bezsprzecznie naszymi przyjaciółmi. Najpierw chciałbym wyrazić ogromne podziękowanie naszym przyjaciołom z Polski za to niesamowite wsparcie, którego udzielacie nam w tej chwili. I uwierzcie mi, że nawet emocjonalne wsparcie; nawet wasze filmiki video, wasze wpisy na FB, wasze wpisy w innych sieciach społecznościowych są dla nas bardzo ważne. To jest bardzo ważne dla podniesienia naszego moralnego ducha, dla podniesienia moralnego ducha Zbrojnych Sił Ukrainy. Co do pani pytania, pani Jarosławo, powiem pani, że dla nas to nie była niespodzianka. Wszyscy patriotycznie myślący ludzie rozumieli, że wcześniej czy później to się stanie i to się stało. Stało się to, co było jasne dużo wcześniej – że Rosja i Putin nigdy nie pogodzi się z niepodległością Ukrainy. Co do tego, jakie są nastroje w Ukrainie obecnie. Byliśmy do tego gotowi, właśnie patriotyczna część społeczeństwa ukraińskiego była gotowa do tego od 2014 roku. Wychodząc na Majdan Niepodległości rozumieliśmy w listopadzie 2013 roku – rozumieliśmy, że nie jest to po prostu wojna przeciwko Janykowyczowi, a że jest to wojna przeciwko imperium. I nie może ona być bezkrwawa. Że będą ofiary, tego byliśmy całkiem świadomi swojej decyzji. Co się tyczy obecnej sytuacji. Oczywiście, jest to bardzo straszna sytuacja, my rozumiemy jaka jest skala wojskowych, składu osobowego FR jest też na Białorusi i broni, jaką skoncentrowała FR wokół naszych granic z północy, ze wschodu, z północnego wschodu, z południa. Rozumiemy jak wielka jest to koncentracja, ale jednocześnie to nie jest 2014 rok. Teraz mamy silną armię i mamy silne społeczeństwo obywatelskie, czego nie ma FR. chciałbym teraz wysłać sygnał do naszych partnerów międzynarodowych, do naszych przyjaciół za granicą: „Przyjaciele, pomagajcie nam! My jesteśmy gotowi walczyć, jesteśmy gotowi bić się na ulicach, jesteśmy gotowi walczyć na swoich podwórkach, jesteśmy gotowi kamieniami obrzucać rosyjskie siły zbrojne, gotowi jesteśmy bić się kijami! I uwierzcie mi, że nie są to puste słowa. My naprawdę jesteśmy gotowi walczyć dopóty, dopóki będziemy mieli siły. Jedyne, o co was prosimy: jeśli nie możecie nam pomóc ludźmi, to pomóżcie nam bronią. I najważniejsze: pomagajcie nam prawdą, dlatego że prawda jest najważniejszą naszą bronią obecnie. Żeby młodzi ludzie z całego świata patrzyli na nas i widzieli, że prawda ma pięści, że prawda jest zdolna do stawiania oporu. Jedyne, co chciałbym powiedzieć zachodnim liderom, zwłaszcza liderom Francji, Niemiec; tym liderom, którzy w istocie zostawili nas teraz samych sam na sam z tą agresją – chciałbym powiedzieć młodym pokoleniom Niemców i Francuzów i innych narodów, które postanowiły, że ich to nie dotyczy. Nie, przyjaciele, to was dotyczy. Jeśli wy za 10-15 albo 5 lat obudzicie się w Europie, która nie będzie wolna, w Europie, gdzie nie będą szanowane wasze prawa, w Europie, gdzie prawo siły będzie ważniejsze, niż argument prawa, to wiedzcie, że to wasi ojcowie i wasze matki sprzedali waszą przyszłość za rosyjskie putinowskie petrodolary, za putinowskie śmierdzące pieniądze gazowe. Po prostu o tym wiedzcie. I więcej w przyszłości nie dopuszczajcie do czegoś takiego. Chciałbym po raz kolejny dodać, że jesteśmy gotowi stawiać opór, nigdzie się nie wybierami, dzielnice mieszkaniowe Kijowa nigdzie nie jadą. Ja zostaję w domu tak jak i mój przyjaciel, jak moja sąsiadka, która mieszka naprzeciwko mnie, która już trzy tygodnie temu chodziła i teraz też chodzi na szkolenie ze strzelania z broni. Jesteśmy gotowi czynić opór w jakimkolwiek wypadku. Jesteśmy gotowi czynić opór w domu, w szpitalach, na ulicach, na placach. Będziemy walczyć i nigdy się n ie poddamy. Dla nas natchnieniem jest wiele przykładów ze światowej historii. Gdy ci się wydaje, że jesteś sam na sam z nieszczęściem, to mimo wszystko nie jesteś sam i przyjdzie czas, gdy twoja prawda zwycięży, dla nas natchnieniem jest Churchill. Wie pani, moje okna w Kijowie wychodzą na szpital kijowski nr 8 i na kostnicę szpitalną. Powinieniem przywyknąć do tego, że widzę (zwłaszcza po covidzie) samochody z trupami, jak jadą katafalki z tego szpitala, ale nie mogę do tego przywyknąć, nawet gdy staram się o tym nie myśleć, to i tak wiem, że w tym samochodzie jadą trupy. I wydaje mi się, że to jest bardzo ważna i decydująca osobliwość, która odróżnia nas od Rosjan: my nie możemy przyzwyczaić się do śmierci; my nie możemy przyzwyczaić się do niesprawiedliwości i my będziemy stawiać opór. Bardzo chciałbym poprosić naszą diasporę i cały wolny świat o wsparcie nas.
– I powiem ci, że wspieramy i będziemy wspierać. Powiem ci, że tak trochę złśliwie pociesza mnie to, że zobaczyłam dzisiaj gdzies w jakiejś miejscowości, gdzie ściągnięto koło setki tych żołnierzy wojskowych – leżą pokotem, jak to u nas się mówi, nie karmią ich, nie dają im wody, oni żywią się za własne pieniądze, a ich ściągnięto jak mięso armatnie. Myślę, że moralny ich duch jest niezbyt mocny. I to oni są agresorami.
– Oczywiście, pani Jarosławo i chcę to potwierdzić, dlatego że Rosjanie idą na cudzą ziemię i tu jest nasza przewaga moralna. Dlatego jestem dumny, że jestem Ukraińcem, bo my nie idziemy na obcą ziemię, my bronimy swojej ziemi, bronimy swego domu, swoich marzeń i swojej ojczyzny. Myślę, że dla nas i dla wolnego świata jest to nadzwyczaj ważna okoliczność, ponieważ my bronimy prawdy, my bronimy demokracji, bronimy samej wiary tego świata w to, że prawda jest ważniejszą wartością, niż siła. Że prawda zwycięża, że dobro pokonuje zło. I jeśli wolny świat pozwoli na to, żeby zło pokonało dobro, to jaki w ogóle jest sens bajek na dobranoc, które rodzice opowiadają w Ameryce, kanadzie, Francji czy Niemczech swoim dzieciom? Oni po prostu mogą wstać i powiedzieć swoim dzieciom: Wybaczcie, ale okłamywaliśmy was. Te wszystkie bajki nie są prawdą. Wszystko co robimy nie jest prawdą, bo naprawdę świat jest inny. Bardzo bym nie chciał, żeby zło pokonało zło, bo to będzie ogromną porażką nie tylko Ukrainy i narodu ukraińskiego. To będzie porażką całej cywilizacji zachodniej i całej demokracji, która w ciągu ostatnich dziesięcioleci jednak udowadniała, że świat może żyć bez wojny, że świat może być budowany na prawdzie, wzajemnej pomocy i szacunku. I że właśnie to prowadzi do dobrego życia.

Będziemy więc oczekiwać, że Zachód będzie konsekwentny i teraz niezwłocznie zrobi to, o czym uprzedzał wcześniej i Rosja bardzo szybko otrzyma bardzo dotkliwe sankcje. Była z wami Jarosława Chrunik, a o nastrojach w Kijowie opowiadał Andrij Kłymczuk z Ukraińskiego Kryzysowego Centrum Medialnego. Usłyszymy się jutro o tej samej porze. Mimo wszystko życzę wam dobrego dnia i pokoju. Wszystkiego dobrego!

22.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałek, 21 lutego w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” na antenie Radia Olsztyn. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Znowu nie spotkałam się z biskupem Arkadiuszem, więc nie będzie dzisiaj rozmowy, natomiast wczoraj na liturgii usłyszeliśmy bardzo głeboką w treści homilę naszego zwierzchnika. Myślę, że każdy z nas z uwagą wysłucha jej dzisiaj w naszym programie „Kamo hriadeszy”.

(-)

Drodzy w Chrystusie! Dzisiaj w naszym kalendarzu liturgicznym mamy niedzielę o synu marnotrawnym. To także Dzień Pamięci Niebiańskiej Sotni. A 17 lutego minęła 130-ta rocznica urodzin patriarchy Josypa Slipyja. W większości, jak sądzę, byliśmy świadkami wydarzeń, do jakich doszło w 2014 r. w Kijowie na Majdanie. „Brat za brata! Swój za swego!”. Szli i oddawali życie. Tak można powiedzieć o ludziach, którzy wtedy zginęli. To bez wątpienia wielka trauma narodu ukraińskiego. Młodzi ludzie oddali swoje życie. Stu ludzi. Tym bohaterom Ukraińcy długo będą oddawali cześć. O nich trzeba pamiętać także i w modlitwie. Prezydent Ukrainy ustanowił dzień – Dzień Pamięci Niebiańskiej Sotni. Można powiedzieć, że historia się powtarza. Dzisiaj Ukraina, ale i cały świat pyta: „Co będzie dzisiaj? Co będzie jutro?” Wszyscy próbują prowadzić rozmowy, myślą nad rozwiązaniem napiętej sytuacji, a my być może odczuwamy taką bezsilność – jak my możemy pomóc? Najprościej, ale bardziej z poczuciem, że pomoc duchowa ma moc – to modlitwa. Modlitwa, która każdego dnia wznosi się z naszej katedry podczas Boskiej Liturgii, gdy modlimy się i prosimy Boga o pokój. O pokój dla Ukrainy i o Boże błogosławieństwo dla narodu ukraińskiego. Myślę, że tu każdy z nas może i powinien się włączyć. Czytając wspomnienia dziennikarzy o uczestnikach Majdanu z 2014 r. można znaleźć i takie, które mówią, że Majdan zwyciężył między innymi i dlatego, że była tam każdego dnia modlitwa. To z inicjatywy ukraińskiego księdza greckokatolickiego z Kijowa ustawiono przy Majdanie kaplicę, w której modliły się różne wyznania. Każdy dzień zaczynali od modlitwy. Księża byli na miejscu i służyli swoim wiernym; każdemu, kto potrzebował ich obecności. Jeden z ojców, który stracił 20-letniego syna, gdy przyszedł, żeby go zabrać i pochować, powiedział tak: „Niewolników do raju nie wpuszczają”. W tych słowach chciał znaleźć dla siebie zrozumienie, dlaczego jego syna nie ma wśród żywych. Szukał dla siebie i swoich przyjaciół-rówieśników wolności i wyzwolenia. Znalazł, oddając życie za lepszą przyszłość narodu ukraińskiego, jego rówieśników i wszystkich innych. Przeszedł do miejsca, które jest ojczyzną wolnych ludzi. Nie niewolników, a tych, którzy miłość do innych stawiają na pierwszym miejscu. I potrafią za to oddać życie.

Drodzy w Chrystusie, o miłości do swego narodu pięknie nauczał też patriarcha Josyp Slipyj. 17 lutego minęła 130-ta rocznica jego urodzin. To bardzo znana postać w naszej historii – naszego narodu, naszej cerkwi. Zasłużony też w tym, że dbał o godność cerkwi i narodu. Pokazał, jak ma wyglądać miłość do swego narodu. Zawsze mówił: „Niezależnie od życiowych okoliczności mieć miłosć do cerkwi i do swego narodu. Mieć miłość do narodu z jego skarbami duchowymi i materialnymi”. To wyznaczyło pracowitą drogę życiową, wyznaczyło myślenie i jego pracę na wolności i w niewoli. W różnych momentach swoich prób patriarcha Josym niezmordowanie mówił: „Żebyście nie stracili wiary! Niech się nie trwoży wasze serce, wierzcie w Boga!”. I to co lubił powtarzać – „żebyście kochali jeden drugiego!”. Jego słowa dzisiaj są bardzo aktualne, pouczają. Z poczuciem odpowiedzialności za powierzonych ludzi nadal przemawia jak dobry ojciec. Z kolei patriarcha Swiatosław Szewczuk w Dniu Jednoczenia się Narodu Ukraińskiego 16 lutego powiedział, że w tym słowie Ukraińcy odkrywają wielką wartość. Również i my powinniśmy mieć poczucie jedności. Jedność jako wielka wartość. Głowa naszej Cerkwi powiedział też tak: „Nasz kraj potrzebuje rzęsistego miłosierdzia, żeby wyjść z tego trudnego położenia. Nasza nadzieja w Bogu. Módlcie się do kochającego Ojca Niebieskiego o pokój w Ukrainie i o Boże błogosławieństwo dla narodu ukraińskiego. Nie możemy obojętnie przechodzić obok tego, czego byliśmy świadkami i czego obecnie też doświadcza Ukraina. To wielka, kolejna wielka lekcja historii ukraińskiej. Głeboko powinniśmy zapamiętać słowa: „Brat za brata! Swój za swego!”. I modlić się za Ukrainę każdego dnia. Ale gdy przyjdzie potrzeba, to i w inny sposób pomagać.

Drodzy w Chrystusie, dzisiaj usłyszeliśmy przypowieść o synu marnotrawnym. Jest nam ona bardzo dobrze znana. To opowiadanie stawia przed nami trzy osoby: ojca i jego dwóch synów. Jeden syn zażyczył sobie poznawać świat i żeby to zrealizować, zabrał majątek, który uważał za swój. Chciał nacieszyć się światem. Chciał dla wszystkich być dobry, ale to w końcu ten świat, w którym – jak mu się zdawało – niby znalazł szczęście, wykorzystał go. Gdy świat go porzucił, to został z niczym. Dobrze, że przyszła refleksja i przypomniał sobie, jak to dobrze było u ojca! Wtedy szczerze się pokajał i wrócił do domu rodzinnego. Ale mamy w tej przypowieści też drugiego syna. Drugi syn z kolei nie cieszył się i nie był zadowolony, gdy ten jego brat wrócił, a ojciec mu wybaczył. I w końcu ojciec, człowiek miłosierny, który dzielił się wszystkim ze swoimi synami, ponieważ bardzo ich kochał i wybaczał im ich błędy. To ojciec, który nie dzielił na lepszych i gorszych. Nikomu nie sprzyjał w szczególny sposób, ale do wszystkiego podchodził z wielką pokorą. Możemy zapytać: dlaczego syn wrócił? Dlatego, że wierzył w ojcowską miłość. W jego sprawiedliwość, w jego miłosierdzie. Zrozumiał, że ojciec dobrze go uczył, ale to on go nie uszanował. Nie uszanował ojcowskiego pouczania. Od małego wiele od niego otrzymał, miał wielką świadomość wielkiego dobra, którym dzielił się ojciec z synami. Ta świadomość dawała mu poczucie, że nawet teraz, gdy wróci, chociaż tak niewłaściwie zachował się wobec ojca, on mu wybaczy. Wybaczy dlatego, że kocha syna. Zawsze go kochał i tego uczucia nic nie jest w stanie zamienić. Można powiedzieć, że taka miłość to skarb. Miłość, która wybacza największe zniewagi. Ale do takiej miłości też trzeba siebie wychować. Trzeba mieć dobry wzorzec. Ten wzorzec daje nam dzisiejsza przypowieść o synu marnotrawnym. Albo mówiąc inaczej – o miłosiernym ojcu. Ojciec tak wychowywał synów, żeby wiedzieli, że zawsze mogą być razem z nim. Współczesny świat jest otwarty dla nas wszystkich. Można powiedzieć, że do wszystkiego mamy dostęp. Czy jednak umiemy właściwie z tego korzystać? Święty apostoł Paweł w liście do Koryntian pisze: „Wszystko jest mi dozwolone, ale nie wszystko jest dla mnie korzystne”. Jedni chcą brać wszystko; nie zapracowali na to, ale uważają, że wszystko się im należy. Uważają, że tylko bogactwo rozwiąże wszystkie ich problemy. Ale to pomyłka. Nie każdy potrafi z tym majątkiem zrobić coś korzystnego. A potem, gdy roztrwoni, to i tak narzeka, że wszyscy wokół mu przeszkadzają. Niestety, taka osoba potrafi też odpłacić złem za dobro, które otrzymała. Nie będzie widziała w sobie winy, tylko niestety w innym. Jeszcze inni zazdroszczą i to głośno zazdroszczą. Na swój sposób – jak ten drugi syn z dzisiejszej Ewangelii, który był rozgoryczony i zgorszony, że ojciec pozwolił temu niegodnemu synowi i bratu (jak uważał) wyprawić przyjęcie. Zazdrościł mu dlatego, że sam niczego takiego nie robił, chociaż ojciec nie zabronił mu korzystać z jego bogactwa. Ludzie bardzo często sobie teraz zazdroszczą. Z tego powodu nie potrafią cieszyć się z sukcesów innych i nie potrafią życzyć dobra na przyszłość.

Drodzy w Chrystusie, popełniać błędy to ludzka właściwość. Nie myli się ten, który nic nie robi. Dlatego nie trzeba bać się błędów w życiu, tylko wyciągać z nich w porę słuszne wnioski. Gdy szczerze i głęboko kajamy się za swoje błędy, to przychodzi oświecenie i zrozumienie Bożego sensu. Dzisiejsze opowiadanie przypomina nam, że tymi synami marnotrawnymi jesteśmy my wszyscy, gdy nie znajdujemy dla siebie czasu, gdy lekceważymy innych, gdy obojętnie odnosimy się do wartości. Do tych wartości, które też mogą świadczyć o nas, jako o narodzie. Gdy nie szanujemy rodziny, Cerkwi; gdy bardzo łatwo ze wszystkiego się usprawiedliwiamy, nie bierzemy odpowiedzialności. Bo po co wtedy słuchać Bożego Słowa? Współczesny człowiek czasami zapomina, że wieczny nie będzie. Że wszystko co ma, może kiedyś stracić. Człowiek w jednej chwili może zostać bez niczego. Dlatego trzeba w naszym życiu kogoś takiego, kim jest Jezus Chrystus. Żeby z Jego pomocą pokonać grzech. Zwycięstwo z Nim to wyleczenie ran, to odnowienie związku z Panem Bogiem, to obdarowanie drugiego człowieka miłością. To opowiadanie przypomina nam, żebyśmy nie byli tymi, którzy osądzają, a byli miłosierni. Jak ojciec, który starał się pomóc nieszczęsnym synom. To opowiadanie przypomina nam, żebyśmy umieli szanować siebie, żebyśmy nie uważali, że wszystko mi się należy. Jednocześnie nie ma też szczęścia, gdy zazdrościmy drugiemu. Miłosierny ojciec to obraz Pana Boga, który zawsze wybacza człowiekowi, gdy się ukorzy. Szczególnie w sakramencie pokuty szukajmy pojednania, słuchajmy siebie, a wtedy zawsze będziemy umieli zrozumieć drugiego człowieka. Przed Panem Bogiem umiejmy zawsze szczerze wyznawać swoje winy. On wybacza, chociaż to nie przychodzi człowiekowi łatwo. Nie przychodzi to nam łatwo. Ale naśladujmy Boga i szukajmy drogi do pojednania. Czas jest bardzo niepewny, dlatego dobrze jest przysłuchać się do głosu naszych duchowych przewodników. I szukać tego, co daje nam poczucie wolności, daje nam poczucie jedności i miłości do wszystkiego, co ojczyste. „Brat za brata! Swój za swego!”. Amen! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

(-)

Rozmyślań mamy na cały wieczór, chyba nikt nie ma wątpliwości. Warto wziąć sobie do serca słowa naszego biskupa Arkadiusza. Ja już się dzisiaj żegnam, usłyszymy się jutro o godz. 10.50. Była z wami Jarosława Chrunik. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

21.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałek, 21 lutego na antenie Radia Olsztyn w poniedziałek, 24 stycznia; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. Ponieważ spośród 6000 używanych języków świata około połowie z nich zagraża zniknięcie, UNESCO chce wspierać język jako oznakę kulturowej przynależności człowieka. Ponadto organizacja uważa, że uczenie się języków obcych i wielojęzyczność jest kluczem do wzajemnego rozumienia i wzajemnego szacunku. Coroczne obchody tego dnia wykorzystywane są do skierowania uwagi na mniejszości liczące mniej niż 10 tysięcy osób, które aktywnie rozmawiają w języku ojczystym. Często te języki nie są przekazywane następnym pokoleniom i odchodzą w zapomnienie. Wiele języków, którymi posługuje się mniej niż 100 osób nie jest zadokumentowanych. A ponadto w historii:
(-)
21 lutego 1948 roku Prezydium Rady Najwyższej ZSRR wydało dekret, na podstawie którego każdego, kto nie wypracował ustanowionego minimu „trudodni” (dni pracy) można było wysiedlać poza granice Ukrainy.
(-)
1876 r. urodził się Petro Konczałowski – malarz ukraiński. Dorobek twórczy P. Konczałowskiego stanowi ponad 5 000 prac. Główne gatunki, w których pracował artysta, to portret, pejzaż, martwa natura. Szczególne osiągnięcia Konczałowski miał w dziedzinie martwej natury. „Maluję kwiaty tak, jak muzyk gra gamy”, – mówił o swoich martwych naturach malarz.
(-)
1942 – zginęła Ołena Teliga, ukraińska poetka, publicystka, krytyk literacki. Miejsce i data śmierci poetki i jej męża Mychajła Teligi nie są znane, jednak ponieważ w lutym odbywały się masowe rozstrzeliwania w Babim Jarze, to 21 lutego 1942 r. przyjęło się uważać za dzień pamięci Ołeny Teligi, jej męża i innych, rozstrzelanych przez nazistów w Babim Jarze.
(-)
1987 r. zmarł Petro Hryhorenko – ukraiński radziecki generał-major, obrońca praw człowieka, dysydent. Występował w obronie Tatarów Krymskich i innych deportowanych narodów. W 1964 r. za legalną działalność w obronie praw człowieka, został zdegradowany do stopnia szeregowego i pozbawiony wszystkich odznaczeń państwowych. Przebywał w radzieckich więzieniach, obozach i „psychuszkach”. Od 1977 r. mieszkał w USA.
(-)
Dzisiaj świętują: Zachariasz, Makary, Nikifor, Polikarp, Sawa, Stefan, Fedor i wszyscy urodzeni 21 lutego. Wszystkiego najlepszego!
(-)
20 lutego to w Ukrainie Dzień Pamięci Niebiańskiej Sotni i dzień początku rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie. Właśnie tego dnia w 2014 r. zaczęła się operacja wojskowa w celu zagarnięcia autonomicznej republiki Krym. Bardzo trafnie napisała o tym na FB Larysa Mała, medyk-wolontariusz na linii frontu: „Jest to dzień, obchodzony w Ukrainie dla uczczenia czynu uczestników Rewolucji Godności i upamiętnienia Bohaterów Niebiańskiej Sotni. Czyn Bohaterów Niebiańskiej Sotni natchnął do walki z rosyjską agresją setki tysięcy Ukraińców. I my chylimy czoła, oddając głęboką cześć wszystkim, kto oddał swoje życie za wolność i prawo bycia gospodarzem na własnej ziemi. Wieczna pamięć i chwała Bohaterom! Oni nie umierają, a na zawsze pozostają naszą chlubą i niebiańskimi obrońcami Ukrainy! Dzisiaj nie możemy zdradzić tych, kto uczynił mężny krok do ofiarności i nieśmiertelności! Jesteśmy odpowiedzialni przed nimi, przed sobą i przed przyszłymi pokoleniami Ukraińców za los i przyszłość naszego kraju. Chwała Ukrainie! Bohaterom Chwała!”
Osiem lat minęło od krwawych zajść na Majdanie Niepodległości. 20 lutego 2014 roku oddziały milicji otworzyły ogień do protestujących. Zginęło wówczas ponad 80 manifestantów. W centrum ukraińskiej stolicy, w miejscach, w których ginęli protestujący, złożono kwiaty i zapalono znicze, – opowiada Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Wczoraj w Krakowie, Wrocławiu, Stargardzie, Warszawie (tak jak i wielu miastach Ukrainy i świata) odbyły się mityngi poparcia dla Ukrainy, ku czci Niebiańskiej Sotni i przeciwko wojnie, która zagraża Ukrainie ze strony Rosji. W mityngach wzięli udział Ukraińcy, mieszkający w Polsce i Polacy, którzy rozumieją zagrożenie, jakie stanowi Rosja dla Ukrainy, Europy i świata. W czwartek, 24 lutego, taki mityng odbędzie się w Olsztynie koło ratusza. Początek mityngu – o godz. 18-tej.

(-)

„Świat musi wesprzeć Ukrainę. Nie możemy zostawić kraju, który dobrowolnie oddał broń jądrową w zamian za pokój i który obecnie znajduje się na granicy ataku ze strony tego kraju, który go przekonał, żeby tak zrobił”, – przekonuje brytyjski biznesmen Richard Branson.

I wiele państw świata faktycznie wspiera Ukrainę: dyplomacją, bronią, wspomnianymi mityngami jednoczenia się, a fińska drużyna hokejowa, która w finale Olimpiady w Pekinie pokonała drużynę Federacji Rosyjskiej i zdobyła złoty medal, napisała na FB: „To dla ciebie, Ukraino! Pozostań silna!”.

I na tym teraz się pożegnamy. Była z wami Jarosława Chrunik. Usłyszymy się wieczorem o godz. 18.10, a teraz – życzę wam miłego dnia! Wy też pozostańcie silni! Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze!

21.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Witamy Państwa w Magazynie Ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj będziemy trochę podróżować – zarówno geograficznie, jak i historycznie. Odwiedzimy Narodny Dom w Przemyślu i opowiemy o Placu im. gen. Marka Bezruczki, który ma się pojawić w Olsztynie.

(-)

Wiem, że w kalendarzu jest luty, ale spróbujcie sobie wyobrazić upalny, letni, lipcowy dzień. Spacerując z koleżanką Ewą zalanymi słońcem uliczkami Przemyśla, doszłyśmy do imponującego budynku Narodnego Domu – prawdziwej perełki społeczności ukraińskiej w Polsce. Przyszedł do nas, nie żałując prywatnego czasu, przewodniczący Przemyskiego Oddziału ZUwP Igor Horków. Jesteśmy gotowe słuchać jego niezwykle ciekawej opowieści, bo chociaż przyjechałyśmy z Warmii i Mazur, to jest to też kawał naszej historii.

(-)

– Zamknęliśmy drzwi, miasto zostaje za nami, idziemy dalej.

– Witamy serdecznie w Ukraińskim Narodnym Domu w Przemyślu, który my, przemyślanie, nieskromnie nazywamy sercem Przemyśla i sercem ukraińskiej społeczności w Polsce.

– Bo tak jest.

– Tak. Tak chcemy, żeby było. Tak było kiedyś i tu trzeba podkreślić, że to jest jedyna świecka budowla społeczna, która po wojnie powróciła do społeczności ukraińskiej.

– A ile było innych?

– Było o wiele więcej, bo były i czytelnie, i „Proswita”, były różne świetlice, były różne instytucje, były bursy, internaty, tak że wszystkiego było naprawdę dużo, a to jest w zasadzie jedyne, co nam zostało z tamtych czasów i co do wojny było własnością społeczności i obecnie też takie jest.

– I gdzie teraz wchodzimy? Bo stoimy przed drzwiami.

– Wchodzimy do Sali Teatralnej. To wszystko, o czym opowiadamy, a czego nie możecie niestety zobaczyć w radiu, to jest oryginalna płytka, 1904 rok, na podłodze. Oryginalne drzwi też, nawet z pierwotnym kolorem, a proszę sobie wyobrazić, że z tych drzwi pozdejmowaliśmy po kilka warstw farby. Z tych naprzeciwko to najwięcej, bo aż sześć.

– To wszystko było farbą olejną malowane?

– No, później – tak. Tam były różne kolory; zielony, fioletowy, niebieski i tak dalej. Jak to mówią – wczesny Gierek, późny Gierek, także było absolutnie wszystko. Teraz wracamy tam, gdzie to możliwe i gdzie ma to sens, do pierwotnego stanu, ale mamy też współczesne rzeczy, bo już na pierwszym piętrze, na którym skupiona jest nasza działalność, teraz mamy w zasadzie wszystkie nowe instalacje, oprócz Sali Teatralnej. Instalacja sanitarna, wodna, elektryczna, mamy nową windę, mamy dwie nowoczesne toalety, bo wcześniej była tylko jedna. Mamy też odrestaurowane drzwi, mamy odrestaurowany parkiet, mamy już nowe okna, mamy własne ogrzewanie, ponieważ budynek ma swoją własną niezależną kotłownię gazową i mamy też tu odrestaurowane wszystkie zdobienia, sztukaterie z ukraińskimi ornamentami.

– Ale ja tak patrzę – jak można było coś tak pięknego zamalować jakąkolwiek farbą olejną?

– No, taki był czas wtedy. Trzeba też pamiętać o tym, że po 1947 roku budynek przeszedł na własność państwa i niestety, wtedy było takie podejście, że państwowe, czyli niczyje. Gdy nie było tu gospodarza, który by się tym zajmował, to to wszystko popadało w ruinę. To i tak szczęśliwie, bo w drugiej połowie lat 1950-tych, gdy Ukraińcy zaczęli wracać do Przemyśla z wysiedlenia, to jednym z pierwszych postulatów do władzy była kwestia, prośba o zwrot Narodnego Domu. W drugiej połowie lat 50-tych. Oczywiście, władza tego postulatu nie wykonała, natomiast Ukraińcy wtedy doszli do wniosku w Przemyślu, że jeśli chcemy cokolwiek zachować w tym domu, a nie możemy go sobie przywrócić, to będziemy przynajmniej wynajmować pomieszczenia. I Ukraińcy przez dziesięciolecia w Przemyślu wynajmowali kilka pomieszczeń. Najpierw jedno, potem dwa, trzy i praktycznie to piętro, na którym się znajdujemy, najlepiej się zachowało, ponieważ niemal w całości korzystali z niego Ukraińcy w ciągu kilku dziesięcioleci.

(-)

– Pan Andrzej Komar kiedyś opowiadał, że Przemyśla nie dotknęła Akcja „Wisła”; samego konkretnie Przemyśla. To jest ciekawostka.

– Tak. Samego Przemyśla Akcja „Wisła” nie dotknęła, bo tu w większości ludzie albo powyjeżdżali na Zachód, albo ktoś wyjechał na Ukrainę w 1944; był deportowany w 1944-45 r. i w Przemyślu w zasadzie w społeczności ukraińskiej mieszka obecnie dosłownie kilka rodzin, będących rodowitymi przemyślanami. Wszyscy pozostali, tak jak ja, to są ci, którzy wracali w różnych latach. Gdzieś od lat 50-tych do ubiegłego roku. W ubiegłym roku przyjechało jedno małżeństwo z Warszawy, też zamieszkało na stałe w Przemyślu. Są to ludzie, którzy pochodzili tu gdzieś z terenów Nadsania – czy Lubaczowszczyzny, czy Łemkowszczyzny – i postanowili po prostu powrócić do tego serca Ukraińców w Polsce – tak jak je wtedy postrzegano.

– Mimo takiej niesprzyjającej z polskiej strony atmosfery w Przemyślu, mimo wszystko wrócili?

– Szukali rodzinnego miejsca, rodzinnej ziemi i wiedzieli, że nie ma sensu jechać do swoich na przykład Łazów, Piskorowiczów, do Nowego Lublińca, do Lubyczy Królewskiej, dlatego, że te domy są już zajęte przez nowych mieszkańców; dlatego jechali tam, gdzie można było coś znaleźć, coś odnaleźć. System był bardzo prosty, na przykład ludzie z Pasłęka przyjeżdżali do Przemyśla, szukali, coś znajdowali; pisali listy albo wysyłali kogoś po resztę rodziny. Potem ci przyjeżdżali do Przemyśla wozami i dawali znać innym: „Obok nas można kupić działkę. Jest dom, można kupić”. I tak sobie pomagali. Czasami od Jarosławia, gdy tamci byli już zmęczeni, to Przemyślanie wyjeżdżali po nich i ciągnęli z sobą te wozy. Zrobiliśmy o tym bardzo ciekawy projekt; jest taka strona „powernennia.pl” i tam są wspomnienia o tym właśnie, jak Ukraińcy wracali. A teraz niedawno jeszcze zrobiliśmy polskojęzyczną sztukę teatralną na podstawie wspomnień Ukraińców, którzy wrócili do Przemyśla.

– Sądzę, że mało kto może pochwalić się takim pięknem, jak ta Sala Teatralna.

– Gdzieś ok. 4 lat temu przyjechał tu do nas pan aż z Sydney z Australii i mówi: Jestem po raz pierwszy w Polsce, bo chciałem zobaczyć wieś mego taty pod Sanokiem. I tata, jeszcze jak żył, to mówił mi w Sydney: „Musisz zobaczyć Narodny Dom w Przemyślu”.

– I szczególnie Salę Teatralną!

– On przyjechał i mówi: „Wie pan, byłem we Francji, objechałem pół świata, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem”. Właściwie tak, to jest bardzo piękna sala. Tu warto wspomnieć, że cały budynek jest zabytkiem architektury, jest wpisany do rejestru zabytków architektury, rejestr „A” i oddzielnie do rejestru „B” jest wpisana ta Sala Teatralna.

– Co to jest „rejestr A” i „rejestr B”? Rozumiem, że to jest gradacja ważności.

– Jest to rejestr związany z majątkiem ruchomym i nieruchomym. Tu postanowiono, że sala jest na tyle cenna, że mimo tego, że budynek w pełni wpisany jest do rejestru, to trzeba dodatkowo wpisać jeszcze tę salę. Sala, jak ją widzimy, to wygląda w istocie nieźle, ale widać jeszcze pozostałości z tamtego czasu na suficie, gdzie widać, że zaciekało. To jeszcze z tego czasu, gdy nie byliśmy właścicielem. Gdy zostaliśmy właścicielem, to sytuacja zmieniła się na lepsze.

(-)

– U góry mamy tryzub…

– Tak, tryzub mamy dodany nowy, ma chyba ok. 30 lat. Wcześniej tam były teatralne maski. Ale pod tryzubem mamy galicyjski herb Lwa i Archanioła Michała, czyli patrona Kijowszczyzny. Należy dodać, że początek XX wieku w Przemyślu to był bardzo ciekawy okres (i w ogóle w Galicji), ponieważ był to moment budowy narodnych domów nie tylko ukraińskich. To był też czas budowy polskich narodnych domów. To była taka fala przebudzenia narodowego wśród różnych narodów. U nas to się zaczęło dość ciekawie, niektórzy badacze mówią, że do nas to przyszło poprzez muzykę. W połowie XIX w. taki biskup Iwan Snihurski powiedział (no, w uproszczeniu), że nie może już słuchać, jak śpiewają Ukraińcy w cerkwi, dlatego postanowił zaprosić czeskiego kompozytora Nanke z Pragi, który tu przyjechał i zaczął uczyć Ukraińców śpiewu cerkiewnego. I w krótkim czasie do soboru greckokatolickiego ludzie zaczęli przychodzić nie tyle na liturgię, ile posłuchać muzyki, bo każda liturgia była w istocie koncertem. Spod tych skrzydeł Nanke i potem biskupa Snihurskiego potem wyszedł Mychajło Werbycki, kompozytor muzyki do hymnu Ukrainy i jednocześnie – nawet Iwan Franko o tym pisał w artykułach polskojęzycznych – że przebudzenie idei narodowej ukraińskiej w Galicji poszło z Przemyśla. Na początku XX w. dla ukraińskiego ducha mówi się, że Przemyśl był ważniejszym miastem niż Lwów. Bo tu funkcjonowały czytelnie, drukarnie, było wielu Ukraińców bardzo aktywnych i był wśród nich dr Teofil Kormosz…

– Właśnie tak patrzę na jego popiersie…

– Tak, mamy napisane pod jego popiersiem: „Jego wysiłkiem został wzniesiony ten Narodny Dom”. On zebrał grupę myślących podobnie i przekonali przemyślan, że „potrzebujemy mieć jeden budynek”. Jeden duży, który będzie naszą wizytówką. Proszę sobie wyobrazić, że on napisał książkę, sprzedał, honorarium za książkę przeznaczył na zakup działki w centrum miasta; kupił ją od rodziny Brzezińskich tu w Przemyślu i w ciągu półtora roku zbudowali budynek.

– Ale też wzięli kredyt.

– Tak, wzięli kredyt, ale dzisiaj też bierzemy kredyty, ale w półtora roku nie budujemy takich potężnych budynków.

– A spłacamy do końca życia.

– Tak. Tam spłacili trochę szczęśliwiej dzięki temu szczęściu, bo po I wojnie światowej waluta straciła na wartości i ten kredyt bardzo szybko spłacono. I w kamieniu narożnym umieszczono taki list, że jest to świątynia zmartwychwstania Rusi-Ukrainy. To pokazuje też tego ducha przebudzenia narodowego ukraińskiego na początku XX wieku i też architekci tego budynku wpletli tę ideę zmartwychwstania Rusi-Ukrainy w tę salę, bo mamy tu elementy ornamentyki z ziemi czerkaskiej, kijowskiej, połtawskiej. Także jest to dość ciekawe zjawisko.

– Ja rozumiem – zbudować, ale potem ozdobić to wszystko! To wszystko, jak sądzę, to jest ręczna robota, bo jak inaczej można to było zrobić?

– No, częściowo pewnie to ręczna robota, częściowo z jakiejś formy. Bo najprawdopodobniej architektem budynku był Iwan Łewyńskyj, to był znany architekt. Wiemy to na 99%, brakuje nam ostatecznego potwierdzenia. On był też producentem różnych płytek i tak dalej. Tak że jeśli potwierdzi się, że to jego nazwisko stoi za tym budynkiem, to będzie to absolutnie wspaniale dla nas. Ta sala jest jeszcze do remontu.

– Tak, bo tam gdzie zaciekało trzeba…

-…Trzeba pomyśleć nad kolorystyką, nad instalacjami, scenę trochę rozbudujemy, damy trochę do przodu.

– Po prostu żeby była większa?

– Tak, żeby była większa. Żeby też nieco poprawić akustykę. Trzeba system oświetlenia zrobić, nowe nagłośnienie. Krzesła będą przytwierdzone na stałe, sala będzie lekko podniesiona. Część tę, którą mamy taką rozrywkową jak małanki czy wesela, to potem przeniesiemy na strych, a tu będzie funkcja stricte teatralna, bo rozbudowujemy salę.

– W ogóle można by powiedzieć, że zdobienia tej Sali Teatralnej więcej niż w połowie trochę przypomina rzeźbę karpacką. Jest to rzeźbiarska sztuka ludowa.

– Tak, może przypominać, ja w zasadzie się z tym zgadzam, dlatego że każdy kto tu wchodzi, mówi: „O, Boże! Ile tu rzeźby!” A to gips. To nie jest drewno. Dobrze to wiedzieć. I to jest na tyle piękna sala, że dwa lata temu przyjechał do nas człowiek, który zajmuje się poszukiwaniem przestrzeni do filmów, jest to człowiek, który znalazł prawie wszystkie plenery do trylogii „Władca Pierścieni” i do innych. Dzięki niemu mieliśmy tu w tej sali jedną scenę, która chyba do końca roku będzie pokazana na Netflixie; będzie to serial „Erynie” z polskim aktorem Marcinem Dorocińskim. Tak że nasza Sala Teatralna i Narodny Dom w ogóle zaczął rozwijać swoją karierę filmową. Tu mamy za drzwiami bardziej współczesną część, tam będą garderoby. Warto wspomnieć, że tu za tymi drzwiami był bardzo zły stan techniczny; na tyle, że wszystko trzeba było rozebrać do fundamentów i zbudować od nowa. Ale tu jest bardzo współcześnie, są tu trzy garderoby, na piętrze też. Tu mamy parkiety, ale każda garderoba będzie miała toaletę i prysznic niezależnie od tego, że meble trzeba dokupić. W związku z tym, że jest to zabytek architektoniczny, to koszty remontu są szalone. Tu jeszcze dodatkowo jest to, że budynek został zbudowany na granicy działki budowlanej, a tam jest strefa, w której mieszkają ludzie, dlatego wszystkie okna na tej ścianie są ognioodporne EI 60 i one kosztują pięć razy więcej niż zwyczajne okna.

– Ale innego wyjścia nie mogło być.

– Innego wyjścia nie ma, takie są normy, tak że tu nie możemy tego przeskoczyć. Ale wykonujemy wszystko zgodnie z tymi normami. Wyjście ewakuacyjne jest już przebudowane, dlatego że stary nie wypełniał swojej funkcji. Nowy betonowy całkowicie był rozebrany, drzwi do sali teatralnej są oryginalne, odrestaurowane i zrobiliśmy wszystko, żeby je zachować. Wszystko dlatego, że wcześniej tu gdzie są drzwi, była tablica z dr. Teofilem Kormoszem.

– O, właśnie, właśnie; ja wiem, że coś tu gdzieś było przestawione!

– Tak. Ale gdybyśmy zostawili drzwi tam gdzie jest teraz dr Teofil Kormosz, to wtedy byłoby to wyjście wprost na wyjście ewakuacyjne i to by musiały być drzwi ognioodporne. A tak zrobiliśmy korytarz wewnętrzny i drzwi ognioodporne są dopiero z tego drugiego korytarza. Tak że dzięki takiemu ruchowi można było te drzwi zachować.

(-)

Myślę, że słuchając tej opowieści, zrozumieliście, że Igor Horków całkowicie oddaje swoje serce Narodnemu Domowi. Dzięki niemu i jemu podobnym ludziom ta nasza duma pięknieje z każdym rokiem. A gdy gdzieś usłyszycie lub przeczytacie prośbę o wsparcie Narodnego Domu, będziecie już wiedzieli gdzie idą te pieniądze.

(-)

Społeczność ukraińska ma w Olsztynie ul. T. Szewczenki, a wkrótce pojawi się jeszcze jeden ukraiński akcent w miejskiej przestrzeni – ma się pojawić Plac im. generała Armii URL Marka Bezruczki. Kim był gen. Bezruczko, w jaki sposób przyczynił się do zwycięstwa polsko-ukraińskich wojsk nad bolszewikami w walkach o Warszawę w 1920 r. i dlaczego warto o tym mówić obecnie? O tym przewodniczącego Olsztyńskiego Oddziału ZUwP Stefana Migusa pytał Sergiusz Petryczenko:

(-)

– To będzie w sierpniu – uroczyste otwarcie Placu gen. Marka Bezruczki na Osiedlu Mazurskim w Olsztynie. I szczerze mówiąc ten plac już jest, oficjalną decyzję o nazwaniu go właśnie imieniem gen. Marka Bezruczki przyjęła Rada Miasta Olsztyna. Po dwóch i pół roku starań udało się to wreszcie zrobić i my chcemy to zrobić też uroczyście, żeby i polska, i ukraińska społeczność wiedziały kto to taki – Bezruczko i w jaki sposób przyczynił się do „Cudu nad Wisłą”. O którym co prawda mówi się, ale nie mówi się o tym, że do tego Cudu przyczynili się też ukraińscy żołnierze, którzy walczyli w szeregach URL. I między innymi Marko Bezruczko, który pod Zamościem, broniąc Zamościa nie przepuścił konnej armii budionnowskiej pod Warszawę. Ona nie zdążyła na bitwę i tym samym przesądził los bitwy na korzyść strony polskiej. Praktycznie – polskiej i ukraińskiej i zatrzymał marsz tej moskiewskiej ordy bolszewickiej do Europy. Bo gdyby zdobyli Warszawę, to z pewnością poszliby dalej.

– Warto wspomnieć, że Marko Bezruczko został pochowany w Warszawie na cmentarzu prawosławnym. I nie on jeden, można powiedzieć, że cała plejada oficerów URL jest tam pochowana; ci, którzy musieli opuścić ojczyznę.

– Jeszcze będąc studentem filologii ukraińskiej w latach 70-tych wraz z przyjaciółmi zawsze odwiedzaliśmy ten cmentarz na Woli, gdzie pochowany jest i Bezruczko, są tam groby ministrów rządu URL, bardzo dużo żołnierzy, którzy zginęli też w bitwie nad Wisłą wtedy w 1920 roku. Jest tam między innymi grupa kilkunastu żołnierzy, którzy przyblokowali atak bolszewicki, żeby Polacy zdążyli się okopać na drugiej stronie Wisły, żeby Polacy mogli dać odpór bolszewikom. Tak że jest to naprawdę takie bardzo symboliczne, bardzo patriotyczne miejsce jednoczenia się polsko-ukraińskiego, o czym trzeba mówić, mówić i mówić, a nie wyciągać tylko te konfliktowe sytuacje. Sporne sytuacje trzeba oczywiście wyjaśniać, ale mówić trzeba o tym co wspólne, że razem my, Ukraińcy i Polacy, stanowimy potęgę.

(-)

– Teraz, 100 lat po tych wydarzeniach nad Wisłą, mamy sytuację bardzo podobną albo nawet taką samą, gdy Polacy pomagają bronią Ukraińcom.

– Właśnie chciałem dodać też do tego, że niby historia nie lubi się powtarzać, a jednak w jakiejś postaci, w jakiejś części ona się powtórzyła. Znowu jest zagrożenie, tylko tym razem Ukraińcy zatrzymali moskiewską nawałnicę na swojej ziemi i w każdej chwili za to zagraża Ukrainie i Ukraińcom wojna w pełnej skali. Jestem zadowolony z tego, że ponad 70% ukraińskich imigrantów zarobkowych, którzy przyjechali do Polski mówi, że jak będzie wojna, to oni wrócą i wezmą broń do ręki, żeby bronić ukraińskiej ziemi. Ale cieszy też to, że nareszcie Europa stała się bardziej stanowcza w stosunku do tego odwiecznego wroga demokracji, cywilizacji, Europy – Rosji, która w 2014 r. praktycznie bezkarnie zagarnęła Krym i część Donbasu. Teraz i Europa, i Ameryka pomagają bronią, zaczęła pomagać i Polska. To cieszy, bo przez pewien czas bardzo trudno było ustalić, jak Polska odnosi się do tego i czy przyjdzie z pomocą i w jakiej formie. Przyszła w ostatnich dniach, czyli 15 lutego Zbigniew Rau, minister spraw zagranicznych Polski i obecnie przewodniczący OBWE, miał rozmowy w Moskwie, tam padły deklaracje, że Rosja będzie wycofywała swoje siły zbrojne z granic Ukrainy. Oczywiście, wierzyć Rosji nie można i trzeba bardzo ostrożnie do tego się odnosić, ale możliwe, że nie popłyną rzeki krwi. I nie tylko w Ukrainie, bo jeśli Putin zajmie Ukrainę, to z pewnością nie zatrzyma się na Ukrainie i pójdzie dalej. Dlatego trzeba pogratulować Europie tej decyzji, aby ostrzej odnieść się do Rosji, choć zdarzały się też momenty takie jak z Niemcami, jak spotkania z szowinistami czy nacjonalistami europejskimi w Madrycie, którzy wspierają Putina i z udziałem sąsiadów Ukrainy, niestety też. Zobaczymy, czym to się zakończy, choć mam nadzieję, że przesilenie miało miejsce i że zamiast armat będą walczyć na słowa, na argumenty dyplomaci. I to uratuje miliony ludzkich żyć, miliony uchodźców, którzy na pewno pojawiliby się też w Polsce.

(-)

Dzisiejszy program przygotowali: Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Życzymy wam miłego wieczoru i do usłyszenia jutro o godz. 10.50 na 99,6 MHz, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego!

20.02.2022 – godz. 20.30 (opis do dźwięku)

Od 18 do 21 lutego w rocznicę strzałów na Majdane, wspomnimy bohaterów Niebiańskiej Sotni. Przed zagrożeniem ze strony Rosji Polska wspiera Ukrainę. Na Donbasie już trzeci dzień trwają ostrzały. Wierni Kościoła katolickiego będą się modlić w intencji pokoju na Ukrainie. Na antenie ukraiński program informacyjny. Dzisiaj jest sobota 19 lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
18 lutego 8 lat temu, dzień rozpoczął się pokojowym pochodem uczestników na Bankową, a zakończył się snajperami na dachach budynków w centrum Kijowa, pożarem na dachu Związków Zawodowych, Niebiańską Sotnią i ucieczką Janukowicza. Rewolucja godności narodziła nowych Ukraińców, dla których wolność stała się religią i którzy nie bali się oddać za tę wolność swojego życia. Dzisiaj wspominamy tych bohaterów, ale musimy pamiętać jeszcze o jednym reżimy, które kończą krwią swojego narodu, zawsze zaczynają się od zablokowania krytyki i innego myślenia. Przedstawiciele dyplomacji Polski i Ukrainy razem ze społecznością ukraińską uczcili pamięć tych, którzy zginęli podczas Rewolucji Godności, przyłączając się do ogólnoświatowej cichej akcji „Anioły pamięci”. Uczestnicy wydarzenia wystąpili z tematycznymi przemówieniami, zawieszali na drzewach wycinanki papierowych aniołów, które symbolizowały poległych podczas Rewolucji Godności. W prawosławnych i greckokatolickich cerkwiach odprawiono panichidę. Generalny konsulat Ukrainy w Lublinie opublikował na swojej stronie na FB filmik poświęcony dniu pamięci bohaterów Niebiańskiej Sotni z podpisem – pamiętamy tych, dzięki komu jesteśmy wolni.
20 lutego na Ukrainie na szczeblu państwowym obchodzony będzie dzień pamięci bohaterów Niebiańskiej Sotni. Wspomniane będą dni, w których strzelano do protestujących podczas Rewolucji Godności 2013-2014.

„Wobec zagrożenia ze strony Rosji Polska wspiera Ukrainę. Poza politycznym i międzynarodowym wsparciem, Kijów otrzymał już 37 ciężarówek z naszą pomocą humanitarną, polską bronią i wyposażeniem wojskowym” – powiedział szef kancelarii polskiego premiera Michał Dworczyk. Opublikował także na Twitterze dopisek po ukraińsku, w którym pokazał aktywność Polski w pomocy Ukrainie. „Wobec zagrożenia ze strony Rosji, Polska wspiera Ukrainę. Poza politycznym i międzynarodowym wsparciem, Kijów już 37 ciężarówek z naszą pomocą humanitarną, polską bronią i wyposażeniem wojskowym. Za naszą i waszą wolność – napisał Dworczyk na Twitterze. Wpisowi towarzyszy dopisek po ukraińsku, w którym wskazuje się, że Polska od wielu lat jest rzecznikiem ukraińskiej drogi na zachód, bo Ukraina jest częścią Europy.
Polscy politycy i dyplomaci odbyli dziesiątki spotkań na całym świecie, żeby przekonać naszych partnerów, że racja jest po stronie Ukrainy – mowa w filmie, w którym widzimy między innymi spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy i kanclerza Niemiec Olafa Stolza, prezydenta Francji Emmanuela Macrona oraz premiera Mateusza Morawieckiego z premierem Wielkiej Brytanii Borisem Johnsonem. W filmiku podkreślono także, że Polska nie stoi bezczynnie przed rosyjskim zagrożeniem i demonstracją siły. Jesteśmy dumni, że najwspółcześniejsza broń polskich fabryk wzmocni wasz system obronny – słyszymy w wideo. Pomagamy i będziemy pomagać. Polskie społeczeństwo jest z wami solidarne. My także wysyłamy niezbędne materiały. Polska ścianą za Ukrainą. – słyszmy.
(-)
Wczoraj, w pierwszej połowie dnia prorosyjskie siły w Donbasie dokonały 45 ataków na terytoria kontrolowane przez ukraińskie siły rządowe. Dziś to trzeci dzień eskalacji działań zbrojnych wzdłuż linii rozdziału sił.

(-)
Wierni Kościoła katolickiego będą się modlić w intencji pokoju na Ukrainie. Prośbę o taką modlitwę wystosował metropolita lubelski arcybiskup Stanisław Budzik.
Jak zaznacza arcybiskup w tym trudnym dziejowym momencie powinniśmy okazać solidarności i jedność – mówi rzecznik prasowy archidiecezji lubelskiej ksiądz Adam Jaszcz.
(-)
Wieża trynitarska w Lublinie barwami Ukrainy zostanie podświetlona około godziny 17.30
(-)
Ta informacja kończy nasz program. Zapraszam do śledzenia wiadomości razem z nami od poniedziałku, a póki co życzę wam dobrej pogody w domu i spokojnego weekendu. Wszystkiego dobrego.

19.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Fala pikiet przed rosyjskimi placówkami dyplomatycznymi w Polsce i mityngów wsparcia Ukrainy przed zagrożeniem rosyjską agresją przetacza się po całym kraju. Wczoraj w Olsztynie solidarni z Ukrainą zebrali się przy ratuszu. Tymczasem Moskwa nie planuje ataku na Ukrainę – zapewnia rosyjskie MSZ w piśmie skierowanym do Stanów Zjednoczonych. Dokładniej o tym za chwilę w wydaniu wiadomości po ukraińsku. Dzisiaj jest piątek 18 lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska

(-)

Fala pikiet przed rosyjskimi placówkami dyplomatycznymi w Polsce i mityngów wsparcia Ukrainy przed zagrożeniem rosyjską agresją przetacza się po całym kraju. Ostatnimi dniami solidarni z Ukrainą zebrali się w Gdańsku, Warszawie i Olsztynie. Przy ratuszu nieobojętnych Ukraińców i Polaków zebrał profesor UWM Bogdan Wziątek.

(-)

-Mikołaj Sawczak, mam ukraińskie korzenie. Moi dziadkowie zostali przesiedleni w akcji Wisła, no i tak zostało. Przyszedłem, żeby władza Polski zobaczyła, że Ukraina ma potrzebę, że trzeba jej pomóc i tak ja myślę byłoby dobrze po prostu.
-Co w twojej rodzinie mówią o dzisiejszej sytuacji na Ukrainie.
-Nieciekawa jest. Tak po prostu powiedzieć. Sytuacja jest poważna, nasza rodzina sercem jest z Ukrainą i mamy nadzieję, że nie będzie wojny.

(-)

Wsparł ukraińskich przyjaciół wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Marcin Kuchciński. Głos zabrał także pełnomocnik marszałka województwa warmińsko-mazurskiego ds. Mniejszości narodowych i etnicznych Wiktor Marek Leyk. Jego Żona profesor UWM Teresa Astramowicz-Leyk, też całym sercem jest z Ukrainą, bo od wielu lat z sukcesem współpracuje i przyjaźni się z Ukraińcami.

[wypowiedź w języku polskim]

-Proszę powiedzieć, co pan czuje dzisiaj, gdy takie coś dzieje się na Ukrainie?
-Wielkie podziękowanie dla narodu polskiego za wsparcie naszego narodu, bo bardzo ciężka sytuacja jest na Ukrainie, ludzie martwią się, przeżywają. I u nas wojna, która była [spowodowana] przez Rosję Putina, ona nas bezpośrednio dotknęła, zięć jest żołnierzem i byli oni na Krymie, mieszkali i musieli wyjechać z Krymu.

[Chwała Ukrainie, chwała bohaterom]

Tymczasem Moskwa nie planuje ataku na Ukrainę – zapewnia rosyjskie MSZ w piśmie skierowanym do Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie zapowiada podjęcie kroków, także o charakterze militarno – technicznym, jeśli NATO nie zrezygnują z rozszerzania się na Wschód, w tym zaproponowania członkostwa Ukrainie i Gruzji. Jest to odpowiedź Rosji w sprawie tak zwanych gwarancji bezpieczeństwa, których Władimir Putin zażądał od Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Waszyngton i Bruksela już wcześniej zapowiedziały, że nie zrezygnują z polityki „otwartych drzwi” i podejmą dotkliwe dla Rosji działania, jeśli ta napadnie na sąsiednie państwo.

(-)

Informacje wyczerpane, ale nie żegnam się. Usłyszymy się wieczorem w programie „Od A do Z”. Życzę dobrego dnia. (dw/kos)

18.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w czwartek, 17 lutego w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” na antenie Radia Olsztyn. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Wczoraj mówiliśmy o koncertach – tych, które kiedyś się odbyły i z nadzieją na te, które mają się odbyć. Dzisiaj również będzie o planach, ale nie będą one dotyczyły koncertów. Spróbujemy też trochę zaczarować rzeczywistość.

(-)

Społeczność ukraińska ma w Olsztynie ul. T. Szewczenki, a wkrótce pojawi się jeszcze jeden ukraiński akcent w miejskiej przestrzeni – ma się pojawić Plac im. generała Armii URL Marka Bezruczki. Kim był gen. Bezruczko, w jaki sposób przyczynił się do zwycięstwa polsko-ukraińskich wojsk nad bolszewikami w walkach o Warszawę w 1920 r. i dlaczego warto o tym mówić obecnie? O tym przewodniczącego Olsztyńskiego Oddziału ZUwP Stefana Migusa pytał Sergiusz Petryczenko:

(-)

– To będzie w sierpniu – uroczyste otwarcie Placu gen. Marka Bezruczki na Osiedlu Mazurskim w Olsztynie. I szczerze mówiąc ten plac już jest, oficjalną decyzję o nazwaniu go właśnie imieniem gen. Marka Bezruczki przyjęła Rada Miasta Olsztyna. Po dwóch i pół roku starań udało się to wreszcie zrobić i my chcemy to zrobić też uroczyście, żeby i polska, i ukraińska społeczność wiedziały kto to taki – Bezruczko i w jaki sposób przyczynił się do „Cudu nad Wisłą”. O którym co prawda mówi się, ale nie mówi się o tym, że do tego Cudu przyczynili się też ukraińscy żołnierze, którzy walczyli w szeregach URL. I między innymi Marko Bezruczko, który pod Zamościem, broniąc Zamościa nie przepuścił konnej armii budionnowskiej pod Warszawę. Ona nie zdążyła na bitwę i tym samym przesądził los bitwy na korzyść strony polskiej. Praktycznie – polskiej i ukraińskiej i zatrzymał marsz tej moskiewskiej ordy bolszewickiej do Europy. Bo gdyby zdobyli Warszawę, to z pewnością poszliby dalej.

– Warto wspomnieć, że Marko Bezruczko został pochowany w Warszawie na cmentarzu prawosławnym. I nie on jeden, można powiedzieć, że cała plejada oficerów URL jest tam pochowana; ci, którzy musieli opuścić ojczyznę.

– Jeszcze będąc studentem filologii ukraińskiej w latach 70-tych wraz z przyjaciółmi zawsze odwiedzaliśmy ten cmentarz na Woli, gdzie pochowany jest i Bezruczko, sa tam groby ministrów rządu URL, bardzo dużo żołnierzy, którzy zginęli też w Bitwie nad Wisłą wtedy w 1920-tym roku. Jest tam między innymi grupa kilkunastu żołnierzy, którzy przyblokowali atak bolszewicki, żeby Polacy zdążyli się okopać na drugiej stronie Wisły, żeby Polacy mogli dać odpór bolszewikom. Tak że jest to naprawdę takie bardzo symboliczne, pardzo pariotyczne miejsce jednoczenia się polsko-ukraińskiego, o czym trzeba mówic, mówić i mówić, a nie wyciągać tylko te konfliktowe sytuacje. Sporne sytuacje trzeba oczywiście wyjaśniać, ale mówić trzeba o tym co wspólne, że razem my, Ukraińcy i Polacy, stanowimy potęgę.

(-)

– Teraz, 100 lat po tych wydarzeniach nad Wisłą, mamy sytuację bardzo podobną albo nawet taką samą, gdy Polacy pomagają bronią Ukraińcom.

– Właśnie chciałem dodać też do tego, że niby historia nie lubi się powtarzać, a jednak w jakiejś postaci, w jakiejś części ona się powtórzyła. Znowu jest zagrożenie, tylko tym razem Ukraińcy zatrzymali moskiewską nawałnicę na swojej ziemi i w każdej chwili za to zagraża Ukrainie i Ukraińcom wojna w pełnej skali. Jestem zadowolony z tego, że ponad 70% ukraińskich imigrantów zarobkowych, którzy przyjechali do Polski mówi, że jak będzie wojna, to oni wrócą i wezmą broń do ręki, żeby bronić ukraińskiej ziemi. Ale cieszy też to, że nareszcie Europa stała się bardziej stanowcza w stosunku do tego odwiecznego wroga demokracji, cywilizacji, Europy – Rosji, która w 2014 r. praktycznie bezkarnie zagarnęła Krym i część Donbasu. Teraz i Europa, i Ameryka pomagają bronią, zaczęła pomagać i Polska. To cieszy, bo przez pewien czas bardzo trudno było ustalić, jak Polska odnosi się do tego i czy przyjdzie z pomocą i w jakiej formie. Przyszła w ostatnich dniach, czyli 15 lutego Zbigniew Rau, minister spraw zagranicznych Polski i obecnie przewodniczący OBWE, miał rozmowy w Moskwie, tam padły deklaracje, że Rosja będzie wycofywała swoje siły zbrojne z granic Ukrainy. Oczywiście, wierzyć Rosji nie można i trzeba bradzo ostrożnie do tego się odnosić, ale możliwe, że nie popłyną rzeki krwi. I nie tylko w Ukrainie, bo jeśli Putin zajmie Ukrainę, to z pewnością nie zatrzyma się na Ukrainie i pójdzie dalej. Dlatego trzeba pogratulować Europie tej decyzji, aby ostrzej odnieść się do Rosji, choć zdarzały się też momenty takie jak z Niemcami, jak spotkania z szowinistami czy nacjonalistami europejskimi w Madrycie, którzy wspierają Putina i z udziałem sąsiadów Ukrainy, niestety też. Zobaczymy czym to się zakończy, choć mam nadzieję, że przesilenie miało miejsce i że zamiast armat będą walczyć na słowa, na argumenty dyplomaci. I to uratuje miliony ludzkich żyć, miliony uchodźców, którzy na pewno pojawiliby się też w Polsce.

(-)

Wspomniałam na początku o próbie zaczarowywania rzeczywistości – mam na myśli działanie wbrew: wbrew napięciom na granicy ukraińsko-rosyjskiej i nieobliczalniści Rosji, my spróbujemy się trochę pośmiać. Tak, losowi na złość.

(-) Humoreska

Powoli kończy się czas antenowy, więc żegnamy się z wami do niedzieli. Dzisiaj program przygotowali: Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Życzymy wam miłego weekendu, a także pokoju – w sercu i na świecie.

Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

17.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W Olsztynie ma pojawić się płac imienia generała armii URL Marka Bezruczki. Wczoraj społeczność ukraińsko-polska Gdańska pikietowała przed konsulatem Rosji, by wesprzeć spójność terytorialną i suwerenność Ukrainy przed zagrożeniem poszerzania się rosyjskiej agresji. Szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken powiedział, że Stany Zjednoczone nie obserwują wycofywania znaczących sił rosyjskich spod granic Ukrainy. Więcej o ttym usłyszycie za chwilę. Na antenie ukraiński program informacyjny. Dzisiaj jest czwartek 17 lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
W Olsztynie ma pojawić się płac imienia generała armii URL Marka Bezruczki. O roli Bezruczki warto pamiętać szczególnie w kontekście obecnych wydarzeń na Ukrainie, uważa szef olsztyńskiego oddziału ZUwP Stefan Migus. Między innymi o tym rozmawiał z nim Sergiusz Petryczenko:

-To będzie w sierpniu uroczyste otwarcie placu generała Marka Bezruczki na Osiedlu Mazurskim w Olsztynie i otwarcie powiem, ten placu już jest oficjalnie decyzja o jego nazwaniu im. Marka Bezruczki przyjęła rada miejska Olsztyna, po 2,5 roku starań udało się to w końcu zrobić i my chcemy to zrobić też i uroczyście, żeby polska i ukraińska społeczności wiedziały kto to Bezruczko i jak przyczynił się do Cudu nad Wisłą.
-Warto wspomnieć, że Marko Bezruczko pochowany jest na cmentarzu prawosławnym w Warszawie i nie sam, tam mnożna powiedzieć, cała plejada oficerów URL jest pochowana.
-Będąc jeszcze studentem filologi ukraińskiej w latach 70., ja i moi przyjaciele odwiedzaliśmy zawsze ten cmentarz na Woli, gdzie pochowany jest i Bezruczko i są tam groby i ministrów rządu Ukrainy, Ukraińskiej Republiki Ludowej i wielu żołnierzy, którzy zginęli też w Bitwie nad Wisłą, wtedy, w 1920 roku. Tam jest jest grupa kilkunastu żołnierzy, którzy przyblokowali bolszewicki atak, żeby Polacy mogli okopać się na drugim brzegu Wisły i dać bolszewikom odpór, także to jest bardzo symboliczne, patriotyczne i ważne miejsce dla pojednania polsko-ukraińskiego, o czym trzeba mówić, mówić i mówić, a nie wyciągać tylko konfliktowe sytuacje, te sporne sytuacje. Trzeba oczywiście wyjaśniać, ale mówić trzeba o wspólnym, o tym że razem my Ukraińcy i Polacy są siłą.

Cały materiał Sergiusza Petryczenki usłyszycie dzisiaj wieczorem.
(-)
Wczoraj społeczność ukraińsko-polska Gdańska pikietowała przed konsulatem Rosji, by wesprzeć spójność terytorialną i suwerenność Ukrainy przed zagrożeniem poszerzania się rosyjskiej agresji. Organizatorami pikiety byli pomorski oddział ZUwP i polsko-ukraińska grupa inicjatywna. Przy rosyjskim konsulacie Gdańsku padały hasła „Ręce precz od Ukrainy”, „Stop Putin, stop wojna”. Przyszliśmy, żeby pokazać, że jesteśmy solidarni z Ukrainą i chcemy, żeby Rosja wstrzymała agresywną politykę przeciwko Ukrainie. – informowali uczestnicy pikiety. Wydarzenie zakończyło się wspólnym wykonaniem hymnu Ukrainy. Przedstawiciele konsulatu rosyjskiego do społeczności ukraińsko-polskiej nie wyszli. Później o 18:00 na placu Solidarności w Gdańsku odbył się miting poparcia Ukrainy, ukraińsko-polskiej społeczności. ZUwP wzywa do organizowania mityngów poparcia Ukrainy we wszystkich miastach Polski. W Warszawie na placu Zamkowym mityng odbędzie się 20 lutego o 13:00.
(-)
W najbliższych dniach w Polsce stworzona będzie rządowa grupa do przygotowania się na możliwy napływ uciekinierów z Ukrainy, którym zagraża rosyjska agresja. Niestety także powinniśmy być gotowi na najgorsze – powiedział premier Mateusz Morawiecki. Na spotkaniu we wsi Tołcze na Podlasiu premier Polski poinformował, że przygotowanie do możliwej migracji Ukraińców omawiane było we wtorek na posiedzeniu rady gabinetowej: W najbliższych dniach powołam grupę, która będzie składać się z wiceministrów kilku ministerstw, która zajmie się przygotowaniem możliwych miejsc, logistyki, infrastruktury, transportu i odpowiedniego zabezpieczenia w służbie zdrowia, zakładach oświaty ze względu na ten czarny scenariusz. Premier dodał, że najgorszym scenariuszem będzie pełnowymiarowy napad Rosji na Ukrainę. Zapewnił, że w razie takiego rozwoju sytuacji, Polska gotowa jest udzielić pomocy humanitarnej Ukraińcom. Według wiceministra MSWiA Macieja Wąsika, podstawą przygotowania jest narodowy plan antykryzysowy, uzupełniony o plany operacyjne, natomiast w województwach wojewodowie współpracują z organami lokalnego samorządu.
(-)
Szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken powiedział, że Stany Zjednoczone nie obserwują wycofywania znaczących sił rosyjskich spod granic Ukrainy. Blinken po raz kolejny ostrzegł Moskwę, że atak na Ukrainę spotka się z natychmiastową i stanowczą odpowiedzią Zachodu. Z Waszyngtonu Marek Wałkuski.
(-)
Nasz blok informacyjny jest wyczerpany, więc dziękuję za uwagę i żegnam się do jutra. Wszystkiego dobrego.  (dw/bsc)

17.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 16 lutego w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”. W studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Czy nie stęskniliście się za koncertami? Myślę, że tak. Zaraz skończy się luty, zacznie się marzec i zacznie się szereg koncertów Szewczenkowskich. A w maju będzie jarmark „Z malowanej skrzyni” w Kętrzynie. Dzisiaj trochę powspominamy.

(-)

Nie bez powodu wspomniałam o „Malowanej skrzyni”. Za chwilę posłuchamy fragmentu koncertu sprzed 20-25 lat. Nie ma oznaczonej daty, ale będzie tam mowa o pomocy dla ofiar powodzi na Zakarpaciu, a taka powódź miała miejsce w 1998 roku. Zwróciłam uwagę na jeszcze jeden fakt: wykonawcy śpiewają piosenki, które później odeszły jakoś w zapomnienie. Obecnie o wiele rzadziej można usłyszeć na przykład bardzo starą pieśń ludową „Oj pod gajem zieloniutkim” czy „A w ogrodzie biała lelija”. To śpiewają uczniowie z górowoiławeckiej szkoły, a więc – bardzo młodzi ludzie. To są takie piękne nasze pieśni ludowe, na pewno warto je odnowić. Przypomnijmy więc, jak to kiedyś bywało na jarmarku „Z malowanej skrzyni” w Kętrzynie:

(-) Obszerny fragment koncertu
Myślę, że z przyjemnością wysłuchaliście archiwalnego nagrania koncertu „Z malowanej skrzyni” w Kętrzynie sprzed mniej-więcej 20-tu lat. Ciekawe, czym ucieszą nas artyści w tym roku? Doczekamy się maja, wtedy zobaczymy i usłyszymy. A dzisiaj pora się żegnać. Była z wami Jarosława Chrunik, żegnam się z wami do jutra. Teraz życzę wam miłego wieczoru, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

16.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Ukraińcy są spokojni i gotowi dać odpowiedź Rosji – mówi przewodniczący fundacji Szpital Majdanu Ihor Bykow. Natomiast prosi o wsparcie finansowe. Na Ukrainie nie działają strony internetowe resortu obrony i dwóch państwowych banków. Dzisiaj do Kijowa wyleciała delegacja Sejmu. Dokładniej o tym opowiem za chwilę w wydaniu wiadomości po ukraińsku. Dzisiaj jest środa 16 lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

11 lutego, w ślad za USA, kraje zachodu jeden po drugim oczekują od swoich obywateli natychmiastowego opuszczenia Ukrainy z powodu możliwego wtargnięcia Rosji. Góra USA przypuszcza, że do ataku dojdzie w najbliższych dniach i wspomniała o możliwości bombardowania ukraińskich miast. To apogeum napięcia i amerykańskie media powołując się na źródła, określiły daty możliwego ataku na 16 lutego. Oligarchowie, biznesmeni i niektórzy deputowani Rady Najwyższej wylecieli z Ukrainy. Tylko 30 lutego zrealizowano ponad 30 lotów czarterowych. Jak zachowują się przy tym zachowują się zwyczajni Ukraińcy, o czym myślą i czy przygotowują się do niedorzecznego, całkowitego atargnięcia Federacji Rosyjskiej, zapytałam przewodniczącego fundacji dobroczynnej Szpital Majdanu Ihora Bykowa:
…żyjemy swoim życiem i przygotowujemy się na najgorsze. Nie ma tak, ze ludzie kupują zapasy, coś tam mrożą, takiego czegoś nie ma. W poniedziałek i wtorek, wszyscy idą do pracy niezważajac na to, że ze wszystkich stron informacje, że 15 lutego, 16 lutego, wywiad Ameryki, Anglii, mówią o takich datach. Ukraińcy to bardzo silna nacja, nie ma u nas takiej paniki … na stacjach kolejowych … nikt nie leci, nikt nie porzuca Ukrainy … w ostatniej dobie tylu przyjaciół z całego świata proponuje, że jak chcecie porzucić, możenie u nas zostać. Nikt nie będzie porzucać Ukrainy. Wszyscy jesteśmy gotowi walczyć, będziemy brać broń i bronić naszego państwa. My mamy wojnę już 8 lat i ona … jak rozpocznie się szerzej, a my i tak żyjemy w tej wojnie, ciągle kiedy przyjeżdżają, ja tam tak samo jak wszyscy wojskowi znajduje się pod ostrzałem i … żyjemy po tygodniu, po dwa, jakby mu w tej wojnie.
Fundacja dobroczynna Szpital Majdanu nie przestaje pomagać ukraińskim żołnierzom na Donbasie. Obecnie z nowymi warunkami potrzeby rosną:
-Potrzeba nam teraz bardzo pieniędzy, bo musimy wysłać transport, to nie jest nowy transport, to Mercedesy Sprinter karetki, Renault Traffic i Renault …, Fordy, wszystkie te samochody, to one mają po 15 lat, nie są nowe. Remontujemy je; po drodze coś może się stać i znowu będą nam potrzebne jakieś pieniądze na części. Paliwo w baku nie wystarczy na dojazd na wschód Ukrainy … wydatki mamy bardzo duże. Potrzebujemy wsparcia finansowego
Ukraińcy w Polsce nie raz pomagali ukraińskim żołnierzom poprzez fundację dobroczynną. Zbierano i wożono na front leki oraz odzież. Natomiast procedury celne i transport, to dodatkowe wydatki i czas na granicy, więc na Ukrainie proszą o wsparcie finansowe:
Jest rachunek naszej fundacji w złotych. Można wpłacać, my na Ukrainie będziemy otrzymywać te pieniądze i przeliczać na hrywny i dalej kupować wszystko niezbędne.

Jeśli chcecie pomóc, szukajcie szczegółów rachunku bankowego fundacji Szpital Majdanu na shpytal.com.ua.

Na Ukrainie nie działają strony internetowe resortu obrony i dwóch państwowych banków. Brak jest, jak na razie oficjalnego potwierdzenia, czy doszło do ataku hakerskiego.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko

(-)

Dzisiaj do Kijowa wyleciała delegacja Sejmu. W stolicy Ukrainy zaplanowano spotkania dwustronne, między innymi z przewodniczącym Rady Najwyższej Ukrainy Rusłanem Stefanczukiem oraz wiceprzewodniczącą Oleną Kondratiuk. Poinformował o tym dziennikarzy wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki z Prawa i Sprawiedliwości, który będzie przewodniczył polskiej delegacji.

(-)

W składzie polskiej delegacji są również posłowie: Teresa Pamuła, Wiesław Krajewski, Krzysztof Lipiec, Waldemar Andzel, Tomasz Lenz, Michał Szczerba, Robert Tyszkiewicz, Paweł Bejda i Marek Rutka. W komunikacie na stronie internetowej Sejmu napisano, że wizyta parlamentarzystów w Kijowie odbywa się z inicjatywy marszałek Sejmu Elżbiety Witek, która 10 lutego rozmawiała telefonicznie z przewodniczącym Rady Najwyższej Ukrainy Rusłanem Stefanczukiem. Jak poinformowano, jej głównym tematem było rosyjskie zagrożenie dla Ukrainy i wsparcie Warszawy dla Kijowa.

(-)

To wszystkie informacje jakie mamy dla was dzisiaj, Kolejne wiadomości po ukraińsku jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/kos)

16.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was we wtorek, 15 lutego na antenie Radia Olsztyn, w audycji „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj przy święcie proponuję wam znowu do posłuchania ciekawej opowieści. O święcie Ofiarowania słyszeliście wczoraj, tak samo jak i o osobliwościach parafii w Lublinie. Dzisiaj „ścieżkami pamięci” przejdziemy się jeszcze dalej na południe od Lublina – dzisiaj będziemy w Przemyślu.

(-)

Wiem, że w kalendarzu jest luty, czasami daje o sobie znać mrozek (chociaż nie taki, jaki pamiętam ze swego dzieciństwa), ale spróbujcie sobie wyobrazić upalny, letni, lipcowy dzień. Spacerując z koleżanką Ewą zalanymi słońcem uliczkami Przemyśla, doszłyśmy do imponującego budynku Narodnego Domu – prawdziwej perełki społeczności ukraińskiej w Polsce. Znowu poszczęściło się nam z przewodnikiem: przyszedł do nas, nie żałując prywatnego czasu, przewodniczący Przemyskiego Oddziału ZUwP Igor Horków. Jesteśmy gotowe słuchać jego niezwykle ciekawej opowieści, bo chociaż przyjechałyśmy z Warmii i Mazur, to jest to też kawał naszej historii.

(-)

– Zamknęliśmy drzwi, miasto zostaje za nami, idziemy dalej.

– Witamy serdecznie w Ukraińskim Narodnym Domu w Przemyślu, który my, przemyślanie, nieskromnie nazywamy sercem Przemyśla i sercem ukraińskiej społeczności w Polsce.

– Bo tak jest.

– Tak. Tak chcemy, żeby było. Tak było kiedyś i tu trzeba podkreślić, że to jest jedyna świecka budowla społeczna, która po wojnie powróciła do społeczności ukraińskiej.

– A ile było innych?

– Było o wiele więcej, bo były i czytelnie, i „Proswita”, były różne świetlice, były różne instytucje, były bursy, internaty, tak że wszystkiego było naprawdę dużo, a to jest w zasadzie jedyne co nam zostało z tamtych czasów i co do wojny było własnością społeczności i obecnie też takie jest.

– I gdzie teraz wchodzimy? Bo stoimy przed drzwiami.

– Wchodzimy do Sali Teatralnej. To wszystko, o czym opowiadamy, a czego nie możecie niestety zobaczyć w radiu, to jest oryginalna płytka, 1904 rok, na podłodze. Oryginalne drzwi też, nawet z pierwotnym kolorem, a proszę sobie wyobrazić, że z tych drzwi pozdejmowaliśmy po kilka warstw farby. Z tych naprzeciwko to najwięcej, bo aż sześć.

– To wszystko było farbą olejną malowane???

-No, później – tak. Tam były różne kolory; zielony, fioletowy, niebieski i tak dalej. Jak to mówią – wczesny Gierek, późny Gierek, tak że było absolutnie wszystko. Teraz wracamy tam gdzie to możliwe i gdzie ma to sens, do pierwotnego stanu, ale mamy też współczesne rzeczy, bo już jest na pierwszym piętrze, na którym skupiona jest nasza działalność, teraz mamy w zasadzie wszystkie nowe instalacje, oprócz sali teatralnej. Instalacja sanitarna, wodna, elektryczna, mamy nową windę, mamy dwie nowoczesne toalety, bo wcześniej była tylko jedna. Mamy też odrestaurowane drzwi, mamy odrestaurowany parkiet, mamy już nowe okna, mamy własne ogrzewanie, ponieważ budynek ma swoją własną niezależna kotłownię gazową i mamy też tu odrestaurowane wszystkie zdobienia, sztukaterie z ukraińskimi ornamentami.

– Ale ja tak patrzę – jak można było coś tak pięknego zamalować jakąkolwiek farba olejną?

– No, taki był czas wtedy. Trzeba tez pamiętać o tym, że po 1947 roku budynek przeszedł na własność państwa i niestety, wtedy było takie podejście, że państwowe, czyli niczyje. Gdy nie było tu gospodarza, który by się tym zajmował, to to wszystko popadało w ruinę. To i tak szczęśliwie, bo w drugiej połowie lat 1950-tych, gdy Ukraińcy zaczęli wracać do Przemyśla z wysiedlenia, to jednym z pierwszych postulatów do władzy była kwestia, prośba o zwrot Narodnego Domu. W drugiej połowie lat 50-tych. Oczywiście, władza tego postulatu nie wykonała, natomiast Ukraińcy wtedy doszli do wniosku w Przemyślu, że jeśli chcemy cokolwiek zachować w tym domu, a nie możemy go sobie przywrócić, to będziemy przynajmniej wynajmować pomieszczenia. I Ukraińcy przez dziesięciolecia w Przemyślu wynajmowali kilka pomieszczeń. Najpierw jedno, potem dwa, trzy i praktycznie to piętro, na którym się znajdujemy, najlepiej się zachowało, ponieważ niemal w całości korzystali z niego Ukraińcy w ciągu kilku dziesięcioleci.

(-)

– Pan Andrzej Komar kiedyś opowiadał, że Przemyśla nie dotknęła Akcja „Wisła”; samego konkretnie Przemyśla. To jest ciekawostka.

– Tak. Samego Przemyśla Akcja „Wisła” nie dotknęła, bo tu w większości ludzie albo powyjeżdżali na Zachód, albo ktoś wyjechał na Ukrainę w 1944; był deportowany w 1944-45 r. i w Przemyślu w zasadzie w społeczności ukraińskiej mieszka obecnie dosłownie kilka rodzin, będących rodowitymi przemyślanami. Wszyscy pozostali, tak jak ja, to są ci, którzy wracali w różnych latach. Gdzieś od lat 50-tych do ubiegłego roku. W ubiegłym roku przyjechało jedno małżeństwo z Warszawy, też zamieszkało na stałe w Przemyślu. Są to ludzie, którzy pochodzili tu gdzieś z terenów Nadsania – czy Lubaczowszczyzny, czy Łemkowszczyzny – i postanowili po prostu powrócić do tego serca Ukraińców w Polsce – tak jak je wtedy postrzegano.

– Mimo takiej niesprzyjającej z polskiej strony atmosfery w Przemyślu, mimo wszystko wrócili?

– Szukali rodzinnego miejsca, rodzinnej ziemi i wiedzieli, że nie ma sensu jechać do swoich na przykład Łazów, Piskorowiczów, do Nowego Lublińca, do Lubyczy Królewskiej, dlatego że te domy są już zajęte przez nowych mieszkańców, dlatego jechali tam, gdzie można było coś znaleźć, coś odnaleźć. System był bardzo prosty, na przykład ludzie z Pasłęka przyjeżdżali do Przemyśla, szukali, coś znajdowali; pisali listy albo wysyłali kogoś po resztę rodziny. Potem ci przyjeżdżali do Przemyśla wozami i dawali znać innym: „Obok nas można kupić działkę. Jest dom, można kupić”. I tak sobie pomagali. Czasami od Jarosławia, gdy tamci byli już zmęczeni, to Przemyślanie wyjeżdżali po nich i ciągnęli z sobą te wozy. Zrobiliśmy o tym bardzo ciekawy projekt; jest taka strona „powernennia.pl” i tam są wspomnienia o tym właśnie, jak Ukraińcy wracali. A teraz niedawno jeszcze zrobiliśmy polskojęzyczną sztukę teatralną na podstawie wspomnień Ukraińców, którzy wrócili do Przemyśla.

– Sądzę, że mało kto może pochwalić się takim pięknem, jak ta Sala Teatralna.

– Gdzieś ok. 4 lat temu przyjechał tu do nas pan an z Sydnej z Australii i mówi: Jestem po raz pierwszy w Polsce, bo chciałem zobaczyć wieś mego taty pod Sanokiem. I tata, jeszcze jak żył, to mówił mi w Sydney: „Musisz zobaczyć Narodny Dom w Przemyślu”.

– I szczególnie Salę Teatralną!

– On przyjechał i mówi: „Wie pan, byłem we Francji, objechałem pół świata, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem”. Właściwie tak, to jest bardzo piękna sala. Tu warto wspomnieć, że cały budynek jest zabytkiem architektury, jest wpisany do rejestru zabytków architektury, rejestr „A”. i oddzielnie do rejestru „B” jest wpisana ta sala teatralna.

– Co to jest „rejestr A” i „rejestr B”? rozumiem, że to jest gradacja ważności.

– Jest to rejestr związany z majątkiem ruchomym i nieruchomym. Tu postanowiono, że sala jest na tyle cenna, że mimo tego, że budynek w pełni wpisany jest do rejestru, to trzeba dodatkowo wpisać jeszcze tę Salę. Sala, jak ją widzimy, to wygląda w istocie nieźle, ale widać jeszcze pozostałości z tamtego czasu na suficie, gdzie widać, że zaciekało. To jeszcze z tego czasu, gdy nie byliśmy właścicielem. Gdy zostaliśmy właścicielem, to sytuacja zmieniła się na lepsze.

(-)

– U góry mamy tryzub…

– Tak, tryzub mamy dodany nowy, ma chyba ok. 30 lat. Wcześniej tam były teatralne maski. Ale pod tryzubem mamy galicyjski herb Lwa i Archanioła Michała, czyli opiekuna Kijowszczyzny. Należy dodać, że początek XX wieku w Przemyślu to był bardzo ciekawy okres (i w ogóle w Galicji), ponieważ był to moment budowy narodnych domów nie tylko ukraińskich. To był też czas budowy polskich narodnych domów. To była taka fala obudzenia narodowego wśród różnych narodów. U nas to się zaczęło dość ciekawie, niektórzy badacze mówią, że do nas to przyszło poprzez muzykę. W połowie XIX w. taki biskup Iwan Snihurski powiedział (no, w uproszczeniu), że nie może już słuchać, jak śpiewają Ukraińcy w cerkwi, dlatego postanowił zaprosić czeskiego kompozytora Nanke z Pragi, który tu przyjechał i zaczął uczyć Ukraińców śpiewu cerkiewnego. I w krótkim czasie do soboru greckokatolickiego ludzie zaczęli przychodzić nie tyle na liturgię, ile posłuchać muzyki, bo każda liturgia była w istocie koncertem. Spod tych skrzydeł Nanke i potem biskupa Snihurskiego potem wyszedł Mychajło Werbycki, kompozytor muzyki do hymnu Ukrainy i jednocześnie – nawet Iwan Franko o tym pisał w artykułach polskojęzycznych – że przebudzenie idei narodowej ukraińskiej w Galicji poszło z Przemyśla. Na początku XX w. dla ukraińskiego ducha mówi się, że Przemyśl był ważniejszym miastem niż Lwów. Bo tu funkcjonowały czytelnie, drukarnie, było wielu Ukraińców bardzo aktywnych i był wśród nich dr Teofil Kormosz…

– Właśnie tak patrzę na jego popiersie…

– Tak, mamy napisane pod jego popiersiem: „Jego wysiłkiem został wzniesiony ten Narodny Dom”. On zebrał grupę myślących podobnie i przekonali Przemyślan, że „potrzebujemy mieć jeden budynek”. Jeden duży, który będzie naszą wizytówką. Proszę sobie wyobrazić, że on napisał książkę, sprzedał, honorarium za książkę przeznaczył na zakup działki w centrum miasta; kupił ją od rodziny Brzezińskich tu w Przemyślu i w ciągu półtora roku zbudowali budynek.

– Ale też wzięli kredyt.

– Tak, wzięli kredyt, ale dzisiaj też bierzemy kredyty, ale w półtora roku nie budujemy takich potężnych budynków.

– A spłacamy do końca życia.

– Tak. Tam spłacili trochę szczęśliwiej dzięki temu szczęściu, bo po I wojnie światowej waluta straciła na wartości i ten kredyt bardzo szybko spłacono. I w kamieniu narożnym umieszczono taki list, że jest to świątynia zmartwychwstania Rusi-Ukrainy. To pokazuje też tego ducha przebudzenia narodowego ukraińskiego na początku XX wieku i też architekci tego budynku wpletli tę ideę zmartwychwstania Rusi-Ukrainy w tę salę, bo mamy tu elementy ornamentyki z ziemi czerkaskiej, kijowskiej, połtawskiej. Tak że jest to dość ciekawe zjawisko.

– Ja rozumiem – zbudować, ale potem ozdobić to wszystko! To wszystko, jak sądzę, to jest ręczna robota, bo jak inaczej można to było zrobić?

– No, częściowo pewnie to ręczna robota, częściowo z jakiejś formy. Bo najprawdopodobniej architektem budynku był Iwan Łewyńskyj, to był znany architekt. Wiemy to na 99%, brakuje nam ostatecznego potwierdzenia. On był też producentem różnych płytek i tak dalej. Tak że jeśli potwierdzi się, że to jego nazwisko stoi za tym budynkiem, to będzie to absolutnie wspaniale dla nas. Ta sala jest jeszcze do remontu.

– Tak, bo tam gdzie zaciekało trzeba…

-…Trzeba pomyśleć nad kolorystyką, nad instalacjami, scenę trochę rozbudujemy, damy trochę do przodu.

– Po prostu żeby była większa?

– Tak, żeby była większa. Żeby też nieco poprawić akustykę. Trzeba system oświetlenia zrobić, nowe nagłośnienie. Krzesła będą przytwierdzone na stałe, sala będzie lekko podniesiona. Część tę, którą mamy taką rozrywkową jak małanki czy wesela, to potem przeniesiemy na strych, a tu będzie funkcja stricte teatralna, bo rozbudowujemy salę.

– W ogóle można by powiedzieć, że zdobienia tej sali teatralnej więcej niż w połowie troszkę przypomina rzeźbę karpacką. Jest to rzeźbiarska sztuka ludowa.

– Tak, może przypominać, ja w zasadzie się z tym zgadzam, dlatego że każdy kto tu wchodzi, mówi: „O, Boże! Ile tu rzeźby!” A to gips. To nie jest drewno. Dobrze to wiedzieć. I to jest na tyle piękna sala, że dwa lata temu przyjechał do nas człowiek, który zajmuje się poszukiwaniem przestrzeni do filmów, jest to człowiek, który znalazł prawie wszystkie plenery do trylogii „Władca Pierścieni” i do innych. Dzięki niemu mieliśmy tu w tej sali jedną scenę, która chyba do końca roku będzie pokazana na Netflixie; będzie to serial „Erynie” z polskim aktorem Marcinem Dorocińskim. Tak że nasza sala teatralna i Narodny Dom w ogóle zaczął rozwijać swoją karierę filmową. Tu mamy za drzwiami bardziej współczesną część, tam będą garderoby. Warto wspomnieć, że tu za tymi drzwiami był bardzo zły stan techniczny; na tyle, że wszystko trzeba było rozebrać do fundamentów i zbudować od nowa. Ale tu jest bardzo współcześnie, są tu trzy garderoby, na piętrze też. Tu mamy parkiety, ale każda garderoba będzie miała toaletę i prysznic niezależnie od tego, że meble trzeba dokupić. W związku z tym, że jest to zabytek architektoniczny, to koszty remontu są szalone. Tu jeszcze dodatkowo jest to, że budynek został zbudowany na granicy działki budowlanej, a tam jest strefa, w której mieszkają ludzie, dlatego wszystkie okna na tej ścianie są ognioodporne EI 60 i one kosztują pięć razy więcej niż zwyczajne okna.

– Ale innego wyjścia nie mogło być.

– Innego wyjścia nie ma, takie są normy, tak że tu nie możemy tego przeskoczyć. Ale wykonujemy wszystko zgodnie z tymi normami. Wyjście ewakuacyjne jest już przebudowane, dlatego że stary nie wypełniał swojej funkcji. Nowy betonowy całkowicie był rozebrany, drzwi do sali teatralnej są oryginalne, odrestaurowane i zrobiliśmy wszystko, żeby je zachować. Wszystko dlatego, że wcześniej tu gdzie są drzwi, była tablica z dr Teofilem Kormoszem.

– O, właśnie, właśnie; ja wiem, że coś tu gdzieś było przestawione!

– Tak. Ale gdybyśmy zostawili drzwi tam gdzie jest teraz dr Teofil Kormosz, to trzeba by byłoby to wyjście wprost na wyjście ewakuacyjne i to by musiały być drzwi ognioodporne. A tak zrobiliśmy korytarz wewnętrzny i drzwi ognioodporne są dopiero z tego drugiego korytarza. Tak że dzięki takiemu ruchowi można było te drzwi zachować.

(-)

Myślę, że słuchając tej opowieści, zrozumieliście, że Igor Horków całkowicie oddaje swoje serce Narodnemu Domowi. Dzięki niemu i jemu podobnym ludziom ta nasza duma pięknieje z każdym rokiem. A gdy gdzieś usłyszycie lub przeczytacie prośbę o wsparcie Narodnego Domu, będziecie już wiedzieli gdzie idą te pieniądze. Dzisiaj byliśmy tylko w Sali teatralnej, a przecież Dom jest o wiele większy. Jeszcze powrócimy do tego czarującego miejsca, a dzisiaj pora już się pożegnać. Była z wami Jarosława Chrunik, a o Sali teatralnej opwiadał nam Igor Horków z Przemyśla. Usłyszymy się jutro o tej samej porze. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

15.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Miasto Elbląg ma wygospodarowane 420 miejsc dla potencjalnych uchodźców z Ukrainy. Jutro o 10:00 odbędzie się pikieta przed konsulatem generalnym Federacji Rosyjskiej w Gdańsku, a później o 18:00 miting na placu Solidarności o wsparcie spójności terytorialnej i suwerenności Ukrainy przed zagrożeniem poszerzenia się rosyjskiej agresji „Putin ręce precz od Ukrainy”. Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz zaznacza, że w tym momencie nie ma decyzji o ewakuacji Polaków z terytorium Ukrainy. Przebywający z wizytą w ukraińskiej stolicy kanclerz Niemiec zapowiedział, że Kreml może spodziewać się poważnych sankcji w razie agresji na Ukrainą. Prezydent Wołodymyr Zełeński wezwał partnerów i oligarchów, którzy wyjechali z Ukrainy z powodu zagrożenia nowym napadem rosyjskim, żeby w ciągu 24 godzin powrócili do kraju. Na takich wiadomościach skupimy się dzisiaj. W kalendarzu wtorek 15 lutego. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Miasto Elbląg ma wygospodarowane 420 miejsc dla potencjalnych uchodźców z Ukrainy. Prezydent miasta polecił, by przygotować kolejne miejsca – poinformował w komunikacie ratusz w Elblągu. Olsztyn na razie ma zarezerwowane 60 miejsc – pisze Kurier Olsztyński. „W Elblągu mamy 420 miejsc w czterech salach gimnastycznych przy elbląskich szkołach, które uruchomione mogłyby zostać w pierwszej kolejności do zakwaterowania uchodźców. W obawie, że ilość tych miejsc może być niewystarczająca prezydent miasta polecił również przygotowanie kolejnych placówek oświatowych, które mogłyby stać się bazą noclegową dla uchodźców oraz zabezpieczenie na ten cel dostępnych lokali z zasobu komunalnego” – poinformował w niedzielę urząd miasta w Elblągu.

W komunikacie podano, że w związku z sytuacją wokół Ukrainy odbyło się posiedzenie Miejskiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.

Poinformowano, że podczas spotkania „analizowane były między innymi możliwości zakwaterowania i zaprowiantowania tych osób oraz zapewnienia im w razie konieczności opieki medycznej”.

Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz powiedział, że miasto Olsztyn przed ok. półtora tygodnia temu zgłosiło wojewodzie warmińsko-mazurskiemu 60 miejsc dla uchodźców w hotelu Relax. „Tę gotowość podtrzymujemy, z naszej strony nic się nie zmienia” – powiedział prezydent Olsztyna.

Rzecznik prasowy starostwa powiatowego w Olsztynie Wojciech Szalkiewicz poinformował, że jednostka ta dysponuje spisem miejsc, ośrodków, w których ewentualnie mogliby być rozlokowani uchodźcy. „Spis taki powstał w związku z pandemią, na wypadek potrzeby izolacji ludzi. Jest on aktualny” – podkreślił Szalkiewicz.

(-)
Jutro o 10:00 odbędzie się pikieta przed konsulatem generalnym Federacji Rosyjskiej w Gdańsku, a później o 18:00 miting na placu Solidarności o wsparcie spójności terytorialnej i suwerenności Ukrainy przed zagrożeniem poszerzenia się rosyjskiej agresji „Putin ręce precz od Ukrainy”. Organizatorzy wydarzeń to ZUwP i polsko-ukraińska grupa inicjatywna. Zaproszeni są przedstawiciele ZUwP, włodarza miasta i województwa oraz przedstawiciele organizacji społecznych. Inicjatorzy wydarzeń solidarności z Ukrainą zapraszają wszystkich chętnych.
(-)
Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz zaznacza, że w tym momencie nie ma decyzji o ewakuacji Polaków z terytorium Ukrainy. Marcin Przydacz podkreślił, że sytuacja zmienia się z godziny na godzinę i takiej decyzji nie można wykluczyć.
Wiceminister spraw zagranicznych zachęcił Polaków przebywających na Ukrainie do zarejestrowania się w systemie MSZ „Odyseusz” co ma ułatwić kontakt z polskimi urzędnikami. Ponadto Marcin Przydacz zaznaczył, że sytuacja w Afganistanie udowodniła, że Polska potrafi sprawnie i szybko ewakuować swoich obywateli z terytorium innego państwa. W tym momencie jednak, nie ma decyzji o ewakuacji z Ukrainy – podkreślił Marcin Przydacz:
(-)
Ewakuację swoich obywateli z Ukrainy w tym momencie prowadzi USA. Wiele państw zachęca swoich obywateli do wyjazdu z Ukrainy w tym między innymi Litwa, Japonia, Włochy i Niemcy. Polskie MSZ wydało do tej pory komunikat odradzający podróż na Ukrainę

 

Przebywający z wizytą w ukraińskiej stolicy kanclerz Niemiec zapowiedział, że Kreml może spodziewać się poważnych sankcji w razie agresji na Ukrainą. Olaf Scholz spotkał się ukraińskim prezydentem. Planowana jest jego wizyta w Moskwie. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko

(-)
Prezydent Wołodymyr Zełeński wezwał partnerów i oligarchów, którzy wyjechali z Ukrainy z powodu zagrożenia nowym napadem rosyjskim, żeby w ciągu 24 godzin powrócili do kraju. Powiedział o tym na spotkaniu podsumowującym rozmowę z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem.
Skupiłbym się na naszym managemencie, naszym kraju, na ludziach, którzy dzisiaj, niektórzy, przebywają za granicą, deputowani niektórych partii, nie chcę nawet podawać nazwy, wy wszyscy rozumiecie, co to za ludzie. Wydaje mi się, że to poważne wyzwanie, myślę że powinniśmy dać im sygnał, sprawiedliwy, najpierw od Rady Najwyższej, od spikera, od państwa, i ja w swoim imieniu chciałbym poprosić, żeby w ciągu 24 godzin przywieźli kogoś ze swoich krewnych, żeby także wrócili do państwa. W tym trudnym momencie, w momencie jedności naszego państwa. Uważam, że powinni wrócić, inaczej powinniśmy wszyscy robić, jako państwo i kierownictwo, dochodzić do poważnych wniosków. I uwierzcie mi, zrobimy to – powiedział Zełeński. Także Zełeński zaprzeczył informacji o wyjeździe żony i dzieci za granicę. W przeddzień 13 lutego z Ukrainy wyleciało ponad 30 rejsów czarterowych.
Informacja ta zamyka nasze wydanie. Do śledzenia nowych wiadomości z Ukrainy zapraszam jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Do usłyszenia na falach Polskiego Radia Olsztyn. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

15.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Сhrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was w poniedziałek, 14 lutego w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” na antenie Radia Olsztyn. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Cały rok zakochani czekają na ten dzień, a dzień mija tak szybko! Walentynki od dawna zajęły ważne miejsce w naszej tradycji. A ile zakochanych osób wie, skąd wzięła się tradycja szczególnego okazywania sobie uczuć? Zaraz powiem o tym kilka słów, a potem będzie mowa o jutrzejszym święcie. Bo dzisiaj mamy program „Kamo hriadeszy”.

(-)

Jak czytamy na Wikipedii, według legendy chrześcijański duchowny Walenty żył w czasach imperatora Klaudiusza II Gockiego (III w.) i oprócz podstawowego powołania, zajmował się naukami przyrodniczymi i medycyną. Wojowniczy imperator Klaudiusz uważał, że rodzina przeszkadza żołnierzom walczyć za imperium i wydał edykt, który zabraniał żołnierzom żenić się. Walenty, mimo tego rozkazu, nadal potajemnie udzielał ślubu wszystkim chętnym. Za to został zaaresztowany i uwięziony pod nadzorem oficera, którego pasierbica nyła niewidoma. Ksiądz ją uzdrowił, a potem nawrócił na chrześcijaństwo ojca i całą rodzinę. Dowiedziawszy się o tym, imperator kazał ściąć mu głowę, co zdarzyło się wlaśnie 14 lutego. Czcząc pamięć dobrotliwego księdza, zakochani tego dnia w sposób szczególny okazują sobie miłość.

(-)

Jutro będziemy obchodzili święto Ofiarowania Pańskiego. W naszym cerkiewnym kalendarzu są święta, których sens zdaje się oczywisty, a są i takie, nad istotą których trzeba się zastanowić, żeby zrozumieć, jaka nauka dla nas wynika z nich dzisiaj. Z pewnością do takich świąt należy Ofiarowanie Pańskie (Stritennia). Niestety, choroba, kwarantanna nie pozwoliły mi spotkać się z naszym biskupem Arkadiuszem, więc dzisiaj posłuchamy kogoś zupełnie innego. Bardzo ciekawie o święcie Ofiarowania mówi ukraiński biskup prawosławny Ołeksandr Drabynko. Jest to też postać bardzo ciekawa. 15 grudnia 2018 r. jako jeden z dwóch biskupów Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego, obok metropolity winnickiego Symeona, wziął udział w soborze, na którym ogłoszone zostało utworzenie Kościoła Prawosławnego Ukrainy. Postąpił tak wbrew stanowisku swojego Kościoła i w związku z tym został z niego wykluczony. Sam publicznie deklaruje przynależność do Kościoła Prawosławnego Ukrainy. Pełni posługę przy soborze Przemienienia Pańskiego w Kijowie. Miejscowa parafia przeszła pod jurysdykcję Kościoła Prawosławnego Ukrainy za swoim zwierzchnikiem 18 grudnia 2018 r..

(-)

Chrystus jest z nami!

Jest i pozostanie.

Słowo „stritennia” oznacza spotkanie. Bóg przychodzi na świat, żeby każdy z nas z nim się spotkał. Przychodzi, żeby nasze losy od dzisiaj były już połączone, żeby już nikt z nas nie żył oddzielnie, jak sierota, ale żeby stanął twarzą w twarz z Ojcem Niebieskim. Tak samo jak Chrystus spotkał się w świątyni ze świętymi – Symeonem i świątobliwą Anną. Historia, którą dziś świętuje cerkiew, ma dwa wymiary – zewnętrzny, historyczny i wewnętrzny, osobisty. Czterdziestego dnia, według zwyczaju judejskiego, świątobliwy Józef i Maria przynoszą dzieciątko Boże do jerozolimskiej świątyni. Tu, przy wrotach Nykanora, zbierają się kobiety, które niedawno urodziły. Teraz czekają na oczyszczającą modlitwę, która jest czytana nad kobietą po połogu. Po narodzinach dziecka, zgodnie z tradycją, należało przynieść symboliczną ofiarę. Ofiara ta – to znak, że dziecko należy do Boga. Kapłan brał dziecko na ręce i czytał tradycyjną modlitwę błogosławieństwa. Święta Rodzina stoi wśród wielu innych. Dziwne dziecko, obecne w murach świątyni, znajduje się wśród innych niemowląt. Wszystko jest jak zawsze. Nikomu nawet na myśl nie przyjdzie, że od tego Dziecka, które w tej chwili bierze na ręce siwowłosy starzec, zależą losy świata. Imię starca – Szymon, albo Symeon. Zgodnie z podaniem apokryficznej Ewangelii od Tomasza, był on kapłanem Świątyni Jerozolimskiej. Jak twierdzi ewangelista Łukasz, Symeonowi obwieścił Duch Święty, że nie ujrzy on śmierci, dopóki nie zobaczy Jezusa Chrystusa. I oto Symeon bierze Dziecko na ręce i wypowiada dziwne, wzruszające słowa, gdzie radość spotkania łączy się z ledwie wyczuwalnym smutkiem własnego pożegnania z życiem. „Teraz puszczasz sługę swego, Panie, zgodnie ze Słowem Twoim w pokoju, gdyż oczy moje oglądały zbawienie Twoje, które przygotowałeś przed obliczem wszystkich narodów. Światło na oświecenie pogan i chwałę ludzi Twoich – Izraela”. Długie lata czekał na ten dzień Symeon

Był on mężem świątobliwym i bogobojnym – mówi o nim apostoł Łukasz – który oczekiwał na pocieszenie Izraela. Pocieszenie Izraela – to słowa świadczące o królestwie mesjańskim, którego wraz z innymi Żydami tego czasu tak bardzo oczekiwał Symeon. Czy tak wyobrażał sobie to spotkanie starzec? Czy nie wyobrażał sobie, że będzie mógł zobaczyć Mesjasza w potędze i choćby rzucić okiem na majestatyczne Królestwo Boże, które On odnowi. Czy oczekiwał on, że Mesjasz przyjdzie tak niepostrzeżenie? Że przyniosą Go do świątyni ci biedni, ubogo odziani ludzie? Tak czy inaczej, ale to wszystko już jest za nami. A teraz, kiedy wziął na ręce to piękne Dziecko, Symeon odczuwa dziwną radość, która ogarnia jego serce. Myśli, uczucia, całe jego jestestwo przeniknięte jest tą dziwna radością ze spotkania. Sprawdzenie się Bożego proroctwa świadczy o tym, że Symeon wkrótce umrze. Przyjdzie mu zejść do szeolu, do świata nawpółrealnego półistnienia, gdzie człowiek traci własne istnienie i przeistacza się w cień, ledwie istniejąc. Jednakże radość, która ogarnęła go w tej chwili, zupełnie wyparła te smutne myśli, które tak zaprzątały go wcześniej. Nie wspomina też Symeon swojej przeszłości. O tym, jak sam był dzieckiem i jak dziwny, pełen kolorów i wszystkiego tajemniczego i niezbadanego otaczał go świat. Całe jestestwo istnienia Symeona zawarło się w spotkaniu z tym Dzieckiem, na które tak długo czekał.

(-)

Wydawałoby się, że to takie proste – przyjść do świątyni i prawdziwie tam się pomodlić. My wiemy, że modlitwa, to realne spotkanie z Bogiem. Ale jakże trudno nam w świątyni zapomnieć o sobie i swojej sytuacji! Jak ciężko nie wspominać przeszłości. Jak trudno nie marzyć o przyszłości. Co stanie się z nami jutro lub pojutrze? Czy Bóg pobłogosławi spełnienie naszych marzeń? Wypowiadając słowa modlitwy jest nam trudno zrezygnować z myśli o sobie i własnym losie. Czasami nasza modlitwa zamienia się w długi monolog do Boga, gdzie szczegółowo prosimy Go o urządzenie naszego życia tak, jak sami tego chcemy. Modlimy się o siebie, o swoich przyjaciół i bliskich, o los naszego kraju i bez liku innych drogich nam rzeczy i osób. Ale my tak dużo mówimy, że nasze spotkanie z Bogiem staje się niemożliwe. On po prostu nie ma możliwości nam odpowiedzieć, przemówić do nas choćby jedno słowo. Cały czas, całą przestrzeń naszej modlitwy wypełniona jest tylko nami, naszymi problemami i życzeniami. Czy można taką modlitwę i w taki sposób w tajemnicy nazwać spotkaniem? Czy naprawdę jest nam potrzebny Bóg, skoro nie chcemy Mu dać nawet najmniejszej przestrzeni na odpowiedź? W żydowskiej tradycji istnieje przypowieść, która moim zdaniem ilustruje stan rzeczy w jakiejkolwiek społeczności religijnej, gdzie panuje wielosłowie. Do jednej z synagog miał przybyć bogobojnego życia człowiek – cadyk. Jednak o wyznaczonym czasie nie wszedł on do synagogi, mimo że stał u jej wejścia. „- Nauczycielu, – zapytali cadyka uczestnicy tego zebrania, – dlaczego nie wchodzisz? Odpowiedź bogobojnego człowieka była przytłaczająca: – W tej synagodze powiedziano tak wiele słów, że zabrakło dla mnie miejsca, abym mógł wejść.” Dzisiaj, w dniu, gdy Cerkiew świętuje „Stritennia”, albo Święto Spotkania, warto, abyśmy na pewien czas zamilkli. Nie prosić o nic Boga, a spróbować zamienić się w oczekiwanie. Milczeć nie jest łatwo. Ponieważ, gdy rezygnujemy ze słów, to cała inicjatywa spotkania zostaje oddana drugiej stronie, zostaje oddana Bogu, który teraz sam będzie wybierał czas, miejsce i okoliczności. Na początku, oczywiście, będzie nam brakowało słów. Będzie nam się wydawało, że bez naszych nieskończenie długich monologów przed obliczem Boga pozostaniemy bezbronni, że teraz nie chroni nas żadne słowo, żadne życzenie. Ale kiedy pobędziemy tam pewien czas, to w końcu poczujemy wolność i prawdziwość. Odczujemy, że nasze spotkanie z Bogiem jest głębsze od słów i umysłu, że jest dogłębniejsze od zwyczajnej dla nas intonacji i brzmienia słów. Odczujemy radość, że spotkania z Bogiem pragniemy nie tylko my, ale i sam Bóg w odniesieniu do nas. Ten, który tak długo czeka u drzwi naszego serca, czekając, aż zwolni się tam miejsce na Jego obecność. Zapomnijmy o słowach i przemieńmy się w oczekiwanie. Zapomnijmy o sobie i skupmy się na Chrystusie. Bóg jest obok, otwórzmy Mu swoje życie. Wejdźmy do radości Bożej.

Chrystus jest z nami!

Jest i pozostanie.

(-)

A teraz na kilka minut jeszcze spotkamy się z proboszczem parafii greckokatolickiej w Lublinie. Tu, na Warmii i Mazurach, jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że parafie funkcjonują podobnie – od lat ci sami wierni mają wpływ na życie wspólnoty, organizują życie parafialne wraz z proboszczami, a w Lublinie jest inaczej. Kto zna ks. Stefana Batrucha, ten wie, że to jest wieczny optymista, zawsze widzi to, co dobre. Dla niego nie istnieją problemy, tylko wyzwania.

(-)

– Jak duża jest parafia?

– Parafia? No, to jest kilkaset osób, które odwiedzają naszą parafię przy różnych okazjach. Takich, którzy na stałe są zarejestrowani jest do 150 osób.

– Bo tu kilkaset na raz nie zmieści się.

– No, nie, nie. Tu w samej świątyni… świątynia jest niewielka. No, latem jeśli się nie mieszczą, to stoją na zewnątrz. A oprócz tego staramy się odprawiać więcej liturgii, żeby wszyscy mieli możliwość skorzystania.

– Myślę, że ta parafia rozrastała się, nie była od razu w takim stanie i tak liczebna.

– Parafia w Lublinie jest osobliwa dlatego, że tu takich „stałych” mieszkańców-grekokatolików nigdy nie było bardzo dużo. Gdy powstawała parafia w latach 90-tych, to nas wtedy zbierało się do 30-tu osób. Byli to głównie ci, którzy tu pracowali, mieszkali od pewnego czasu. I teraz te osoby są już starsze, część z nich już odeszła do wieczności. Ich dzieci wyjechały z Lublina – najpierw na studia, potem do pracy, tak że takich stałych nigdy nie było tu zbyt wielu. Do Lublina przyjeżdżali studenci na początku lat 90-tych i w latach 90-tych z całej Polski z tego względu, że tu był Uniwersytet Katolicki. Potem, na początku lat 90-tych zaczęli przyjeżdżać studenci z Ukrainy, bo to blisko granicy. Ostatnie lata to nowo przybyli, też przede wszystkim z Ukrainy, którzy szukają co mają zrobić – tymczasowo, czy mają tu zostać. Ale to wszystko to jest taka niestabilność w tym, że ludzie tu ciągle się wymieniają. Czyli parafia nie jest taka trwała jak możemy sobie wyobrazić gdzieś tam parafie, które od pokoleń istnieją w jednym miejscu i są ci sami parafianie i ich dzieci, czy następne pokolenia. Tu co jakiś czas zmnienia się skład parafian i ciągle są nowi. I tak samo jest teraz, czyli wielu jest takich, których jeszcze dziesięc lat temu nie było w Lublinie, a teraz się pojawiają i zaczynają do nas przychodzić, chcą być z nami. Jak będzie dalej – czas pokaże czy zechcą tu zostać i tworzyć tę wspólnotę, czy są tu tymczasowo, a potem pojadą gdzieś dalej; nie wiem – gdzies do Europy Zachodniej, czy do innych miejsc Polski? To wszystko jest związane z pracą. Albo będą wracali do siebie na Ukrainę.

– Myślę, że trudno pracować w takiej parafii, bo po pierwsze – trudno planować długoterminowo i też tak mi się wydaje, że zaangażowanie ludzi jest takie trochę powierzchowne, nie jest takie głębokie jak na przykład – ja analogicznie myślę o Olsztynie, że u nas są ludzie: dzisiaj planujemy to, a za rok to, a jeszcze za dwa lata będzie tamto. Tu chyba trudniej?

– Nie, to nie jest trudniej! To jest ciekawsze, bo ciągle są nowe osoby, nowe pomysły, nowe podejścia. No, w tym trzeba umieć się odnaleźć. I oczywiście, jeśli ktoś oczekuje takiej statyczności, to dla niego to nie jest komfortowe, ale to jest bardzo ciekawe, bo każde nowe osoby wnoszą coś nowego, ciekawego i tu nie można odczuwać monotonii, tak że bardzo dużo się dzieje.

– Ale gdy ludzie tak ciągle się zmieniają, to myślę, że ksiądz nie ma możliwości obserwować duchowego wzrastania tych ludzi. Bo, oni przyjdą, coś wezmą od księdza i idą dalej i ksiądz już nie wie co dalej z nimi się dzieje.

– Nawet sobie pani nie wyobraża jak to przyjemnie jest usłyszeć od tych, kto kiedyś pojechał gdzieś dalej, jak ważne było dla nich to, co tutaj przeżyli, co stąd wzięli. Tak że widać, widać. Widzi się jak oni rosną, jak się rozwijają, jak oni dają o sobie znać w innych miejscach, tak że taka jest osobliwość tej naszej wspólnoty. My się dzielimy, czyli nie chcemy zatrzymywać dla siebie. Chcemy się dzielić skarbami i ci, którzy byli tu przez jakiś czas, jadą dalej. My cieszymy się, że to co wzięli stąd, mogą przekazać w innych miejscach.

– Gdy wchodzimy do cerkwi, to jest takie bardzo przyjemne wrażenie; jest taki otymizm, taka cisza, widać, że wszystko jest takie „omodlone”, czyli jest dobrze. I ksiądz teraz też opowiedział historię ciekawą i w duchu optymistycznym. Czy są jakieś negatywy, z którymi się ksiądz spotyka? Czy są jakieś kłopoty?

– Ja nie napotykam negatywów, ponieważ dla mnie nie jest ciekawe żyć z negatywami, dlatego dosyć trudno mi o tym mówić, bo ja szukam pozytywów – w ludziach, w wydarzeniach, w okolicznościach, tak że ja w tym kierunki staram się iść. Tak że jakieś trudności, które można by tu wymienić… nie wiem… żeby zdrowie było, żeby tych wirusów było mniej, ale nawet one za bardzo nam tu nie zaszkodziły, żeby jakoś zatrzymała się działalność. Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Tak myślę.

(-)

Taki właśnie jest ksiądz Stefan. Jeszcze raz zachęcam was do odwiedzenia cerkwi w Lublinie, gdy zdarzy się wam być w tamtych okolicach. Zobaczycie, ile jest tam historii w jednym małym miejscu. A my dzisiaj już musimy się pożegnać. Była z wami Jarosława Chrunik, jutro spotkamy się o tej samej porze. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! A wszystkim zakochanym, niezależnie od wieku, życzę wielkiej i szczerej miłości. Сhrystus się narodził! Chwalmy Go! (jch/bsc)

14.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Centrum rehabilitacyjne Szpital Majdanu znowu prosi o pomoc. Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński poinformował, że wojewodowie przygotowują się na możliwość przyjęcia uchodźców z Ukrainy.

Papież, w związku z eskalacją konfliktu wokół Ukrainy, ponownie zaapelował o pokój. Na antenie świeże informacje po ukraińsku. Dzisiaj jest poniedziałek 14 lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Centrum rehabilitacyjne Szpital Majdanu znowu prosi o pomoc. 6 lat temu na Warmii i Mazurach zbiórkę pieniędzy i wsparcia humanitarnego, między innymi dla Szpitala Majdanu, zorganizował Mikołaj Podczarski. Wtedy na front przekazano odremontowane, w pełni wyposażone karetki pogotowania. Wolontariusze myśleli, że będą teraz pomagać z tyłu, ale sytuacja jest taka, że pomoc może być potrzebna w jakimkolwiek momencie – mówi Ihor Bykow – kierownik centrum rehabilitacyjnego. Krótko o sytuacji w Kijowie opowiedział przez telefon:
Obecnie zbieramy obronę terytorialną… i wiem, że obecnie gdzieś 10 milionów ludzi jest zapisanych do obrony terytorialnej; którzy gotowi są brać broń i iść na tę wojnę, jeśli ona będzie. Prezydent chce, żeby w najbliższym czasie zebrać do 2 milionów obrony terytorialnej, a to z powodu działań wojennych. My realizujemy swoją funkcję medyczną i dla nas to bardzo humanitarna misja… bo ja osobiście, wszyscy moi współpracownicy, byliśmy w samych takich miejscach i pod ostrzałami… i wszystko to przeżyliśmy, mamy doświadczenie, jak to robić prawidłowo.
Wszystkie ochotnicze oddziały przygotowują się przyjść z pomocą jako pierwsi. Część samochodów Szpitala Majdanu znajduje się w różnych pododdziałach Zbrojnych Sił Ukrainy, a te które pracowały potrzebują remontu. Ihor Bykow przyznaje się, że potrzeba jest wszystkiego.
Wyposażenie to leki, paliwo, remonty karetek; te karetki praktycznie cały czas działają i jest kilka karetek, które stoją konserwowane, tak można powiedzieć, w Kijowie. Teraz konserwujemy te maszyny, robimy przegląd techniczny… niezbędne remonty, kupować jakieś części, akumulatory, paliwo plus nie możemy pustych karetek, potrzeba wielu medykamentów, trzeba mieć zapas apteczny.
To co można kupić i naprawić na kredyt, to robią. Natomiast tego nie wystarczy i czasu nie ma – mówi Ihor Bykow:
Mamy taką informację, że nie mamy czasu; mamy tydzień na to, żeby zebrać pieniądze, a potem remontować. W ciągu kilku dni musimy mieć około dziesięciu brygad roboczych.
Jeśli chcecie pomóc centrum rehabilitacyjnemu Szpital Majdanu i wesprzeć Ukrainę w ciężkich momentach, dołączcie się do zbiórki pieniędzy, którą prowadzi organizacja dobroczynna Międzynarodowa Fundacja Dobroczynna Centrum Rehabilitacyjne Szpital Majdanu. Numer konta znajdziecie na stronie organizacji.
(-)
Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński poinformował, że wojewodowie przygotowują się na możliwość przyjęcia uchodźców z Ukrainy.
„W związku z sytuacją na Ukrainie przygotowujemy się na różne scenariusze. Jednym z nich są działania wojewodów związane z ewentualnym napływem uchodźców z Ukrainy, którzy z powodu możliwego konfliktu, mogą szukać w naszym kraju bezpiecznego schronienia” – napisał szef MSWiA na Twitterze.
Ministerstwo spraw zagranicznych wydało komunikat, w którym odradza podróże na Ukrainę w związku z zagrożeniem rosyjską inwazją na ten kraj. MSZ odradza także podróże na Krym oraz tereny objęte kontrolą prorosyjskich separatystów w Donbasie.
W ostatnich dniach kilka państw zaapelowało do swoich obywateli o opuszczenie terytorium Ukrainy. Niektóre z nich wycofały również personel swoich ambasad. Amerykański sekretarz stanu Antony Blinken przyznał, że groźba rosyjskiej inwazji na Ukrainę jest poważna. Podkreślił jednocześnie, że dyplomatyczna droga rozwiązania kryzysu wokół Ukrainy pozostaje otwarta.
Papież, w związku z eskalacją konfliktu wokół Ukrainy, ponownie zaapelował o pokój. Franciszek spotkał się z wiernymi na placu świętego Piotra na południowej modlitwie Anioł Pański.

(-)
Ta informacja kończy nasze wydanie, dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro o 10:50. Wszystkiego dobrego.

14.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska.
(-)
Każda parafia na Warmii i Mazurach może pochwalić się najaktywniejszymi parafianami, którzy generują wiele pomysłów i chętnie wcielają je w życie. Olszyńska nie jest wyjątkiem. To wielka rodzina, w której każdy ma swoje zadania i chętnie je realizuje. Parafianie rozumieją, że wszystko to robi się przede wszystkim dla nich samych. W ostatnim czasie obrotów dostaje inicjatywa Oleny Kariwe, którą sama nazywa „Przedszkolem”. Chodzi o zajęcia rozwoju sensorycznego dla dzieci od roku do 5 lat, zajęcia są po ukraińsku. Dla ukraińskiej społeczności to prawdziwa perełka, którą rodzice maluchów już zdążyli ocenić, szczególnie ci u których nieobecny jest w domu język ukraiński:

– Przyprowadziła dzisiaj Pani swojego synka, ile ma lat?
– 4 lata.

– Jak mu się podoba, bo pani obserwuje.
– No tak trochę z boku przygląda się, gdzieś tam po trochu planuje, żeby coś tam do dzieci podchodzić, bawić się. No następnym razem będzie śmielszy lepiej będzie. To dziecko, które potrzebuje troszkę czasu, żeby poznać się, jakoś tak bawić się, więc na pierwszy raz bardzo, bardzo fajnie.
-Pani rozumie, że tu zajęcia odbywają się po ukraińsku, chociaż jak dziecko nie rozumie, to pani Ołena po polsku może coś przetłumaczyć i podpowiedzieć, żeby dziecko nie stresowało się, nie bało się tu przebywać, adaptowało się, czy w waszej rodzinie mówi się po ukraińsku?
– U nas tak słabo, nie rozmawiamy, bo mój mąż jest Polakiem i w domu rozmawiamy po polsku. Dlatego dla mnie jest bardzo ważne, żeby on był z dziećmi, słuchał języka, żeby jak znacznie chodzić do szkoły nie stresował się, żeby to było bezpieczne dla niego. Dla nas zajęcia w cerkwi, dla mnie to nie jest nic nowego, bo starszy syn jest w Suziraiczku, więc młodszy zna i salę i cerkiew, i on przyszedł tak śmiało, a le widzę, że się trochę rozgląda, ale myślę, że będzie coraz lepiej.
– Mówi Pani, że straszy chodzi do Suziriaczka, to znaczy, że odwiedza Punkt Nauczania Języka Ukraińskiego.
– Skończyliśmy już, bo on jest w szkole średniej i tak, byliśmy. Na język ukraiński chodził i religię, i teraz jest w szkole średniej i kontynuujemy naukę religii, także tu przy cerkwi jesteśmy i bierzemy udział w różnych wydarzeniach.
– Nieobojętne są Pani taki inicjatywy przy cerkwi, które wspierają ojczystą kulturę, korzenie ukraińskie.
– Tak, dla mnie to ważne, że coś takiego się dzieje i dla starszych dzieci, i dla takich maleńkich. Takie przedszkole to bardzo fajna inicjatywa, super, że to zaczyna robić się i że jest.
– Też pani Ołena, która prowadzi te zajęcia powiedziała, że dla niej bardzo ważne jest integrowanie nie tylko dzieci, ale i rodziców. Czy Pani tu z jakimiś obecnymi rodzicami zna się, rozmawia?
– No nie, znam rodziców starszego syna, tak, natomiast teraz to dla mnie jest część znajomych, część nowych rodziców i super, że możemy też się poznać, no trzeba jakby znać i rozmawiać ze sobą.
Z roku na rok coraz więcej imigrantów z Ukrainy dołącza się do społeczności cerkiewnej w Olsztynie.

– Tak jest ich więcej, myślę że super i żeby przychodzili. Mój mąż pracuje, w większości to mężczyźni, którzy przyjechali z Ukrainy, ale myślą o tym, żeby i rodziny tu przyjechały, patrzą i szukają takiej społeczności. Wsparcia.
(-)
– Pani rodzina jest bardzo aktywna przy parafii, wspieracie inicjatywny.
– Tak, troszkę aktywna jest… znajdzie swoją działkę, gdzie może coś zrobić… coś przygotować… coś [przynieść?], czy choinkę, czy [niezrozumiałe], gdzie modlili się, tam proporzec wyszywali, co roku coś od siebie…
(-)
Orest, ojciec dwóch synów jest bardzo zadowolony z tego, jak obecnie wygląda życie parafialne. Mówi – kiedyś mogli o tym jedynie marzyć.
– Jak ja byłem dzieckiem albo jak byłem troszkę starszy, uważam, że teraz tych inicjatyw jest wiele więcej, samo to jak np. parafia olsztyńska funkcjonuje. Bardzo współczesna można powiedzieć. Jest wiele form komunikacji z naszym proboszczem. To, że w cerkwi jest taki pokoik, gdzie dzieci mogą się bawić, to są takie rzeczy. Jak byłem dzieckiem, to było nie do pomyślenia. Także myślę, że my dzisiaj nie mamy na co narzekać, że to trzeba tylko chcieć. No tak jak widać po ludziach, którzy dzisiaj tutaj są, że ci, którzy chcieli i wykazali trochę siły i odwagi, to i po pracy, kto chciał skorzystać, że tutaj jest takie spotkanie dla dzieci. Tylko to wiele sił na pewno kosztuje, według mnie to od nas samych zależy, bo kto tworzy inicjatywy, no my jak sobie sami stworzymy, to nie będzie na co narzekać.
(-)
Pandemia przyniosła wiele zmian w naszym życiu, ale nie zawsze było to coś złego. Wiele osób musiało zmienić priorytety i znaleźć nowe zajęcia. W rodzinie Marciszak zawsze lubiono śpiewać, natomiast właśnie pandemia i izolacja doprowadziły do nowego etapu rodzinnej twórczości. Tata, ojciec Rusłan Marciszak, mama Iwona i córka Ola Marciszak – absolwentka górowskiego liceum, zaczęli nagrywać filmy z wykonaniem ukraińskich piosenek. Tym sposobem trafili nawet na konkurs międzynarodowych „Wianek pokoju i dobra” i zostali jego zwycięzcami. A niedawno film z udziałem rodziny Marciszak, a właściwie piosenka „Hucułka Ksenia”, osiągnął rekord oglądalności – 10 tysięcy udostępnień, kilka milionów odsłon. Film można zobaczyć na FB. Natomiast ja zapraszam posłuchać historii o tym, jak pojawił się pomysł zamieszczenia w internecie nagrań z ukraińskimi piosenkami. Jak rozpoczęła się rodzinna przygoda w Internecie, Iwona Marciszak dzieli się:

Śpiew zawsze był w naszym życiu jakoś obecny, oboje gramy na instrumentach, na gitarze, ja i ojciec i gdzieś zawsze, jak młodzi ludzie, z tą gitarą nie rozstawaliśmy się. Dużo śpiewaliśmy właśnie ukraińskich piosenek, później braliśmy do tego dzieci i Ola z nami jakoś najbardziej lubiła śpiewać i później uczniów braliśmy także, ale kwarantanna, która w kwietniu nas zamknęła w domu, otworzyła przed nami tę możliwość rozpowszechniania naszych piosenek w Internecie. Miał być koncert w Goleniowie, na którym miało śpiewać nasze trio – ja, Ola i ojciec Rusłan, ale nie mógł się odbyć ten koncert i zdecydowaliśmy, że te piosenki, które mieliśmy zaśpiewać zaśpiewamy i puścimy je na FB. No i tak one popłynęły tak powiem, Internetem i duży był zasięg, nawet nie myśleliśmy, że tak pójdzie w świat. Dla nas samych to była przyjemna niespodzianka i teraz jak sprawdzałam, to prawie 2 miliony wyświetleń tego filmiku Hucułka Ksenia na różnych stronach. Właśnie jakoś ta Hucułka Ksenia dotarła do serc ludzi i tak zaczarowała wielu ludzi, że nam bardzo miło i cieszymy się, że mogliśmy ucieszyć ludzi, takim śpiewem na odległość, ale zawsze to coś. Teraz w okresie świątecznym śpiewaliśmy też kolędy, które puściliśmy też do Internetu, troszkę we własnym opracowaniu, opracowaniu ojca Rusłana, bo to on zajmuje się najbardziej aranżacją, kolędy także się spodobały, też dobrze rozpowszechniały się w Internecie i myślę, że to taki maleńki krok, by otwierać się na ludzi mimo tej pandemii. Ktoś może powiedzieć, a czemu, a czemu was tak dużo w Internecie, a czemu tak promujecie siebie, bo nieraz też są takie głosy, że dużo tego robimy i chcemy pokazać to ludziom, ale ja myślę odpowiedź na to jest taka, że robimy to dla kogoś, a nie dla siebie, że chcemy, żeby ci ludzie, co siedzą zamknięci w domu, że nigdzie nie mogą wyjść, żeby chociaż w ten sposób trafiła do nich ta ukraińska piosenka, ukraińska kolęda i oni tak mogli się ucieszyć.
(-)
[wypowiedź w języku polskim]
(-)

– Chciałabym przede wszystkim podziękować, bo to naprawdę bardzo dużo zależy od widzów, bo bez nich nie byłoby też nas, naszych piosenek, tak, że jest nam bardzo, bardzo miło i bardzo, bardzo chcę podziękować, bo to jest dla nas naprawdę wielkie, wielkie szczęście, którym chcemy się dzielić z wami. I chcę też poprosić, żeby tych piosenek słuchać z taką myślą, że to naprawdę jest od serca, że to jest naprawdę takie bardzo ważne dla nas i dla Ukrainy, i dla wszystkich Ukraińców, i dla Ukraińców w Polsce. I naprawdę jeszcze raz bardzo dziękuję.
– Ja myślę, że warto podziękować rodzicom za to, że cię wychowali i cały czas pomagają ci w twojej twórczości.

– Tak, tak! Naprawdę jest za co dziękować rodzicom, bo gdyby nie oni, to też by tego wszystkiego nie było. Bardzo dużą rolę odgrywa to, że oni mnie tak wychowują, a nie inaczej jednak mama mnie tu do szkoły przywiozła do Górowa, do szkoły ukraińskiej, za co bardzo, bardzo dziękuję.

(-)

Kolejne 5 minut audycji tradycyjnie poświęcamy językowi ojczystemu:
[lekcja języka ukraińskiego]
Przygotowywał się do spotkania z wami Roman Bodnar, oddajemy mu głos:
[parada hitów Romana Bodnara]
Tym kończymy nasz program. Przygotowali go: Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Dziękujemy za uwagę i zapraszamy do radioodbiorników za tydzień. Wszystkiego dobrego.

13.02.2022 – godz. 20.30 – Magazyn (opis do dźwięku)

Ukraiński futbolista Jewhen Konoplianka podpisał kontrakt z polskim klubem Cracovia. Skeletonista Władysła Heraskewycz, który reprezentuje Ukrainę na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, przeprowadził milczący protest po swoim występie w kwalifikacjach. Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau, jako przewodniczący OBWE, rozmawiał z prezydentem Włodymyrem Zełenskim o pogarszającej się sytuacji bezpieczeństwa wokół Ukrainy

Ukraina nie zgadza się na przekraczanie tak zwanych „czerwonych linii” co do Donbasu. Na antenie ukraiński program informacyjny. W kalendarzu sobota 12 lutego. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.

(-)

Ukraiński futbolista Jewhen Konoplianka podpisał kontrakt z polskim klubem Cracovia. Informuje się o tym na oficjalnej stronie klubu. Oficjalnie o przejściu Ukraińca poinformowano wczoraj. 32-letni półobrońca przyłączył się do przedstawiciela najsilniejszej polskiej ligi futbolowej na prawach wolnego agenta. Kontrakt z Jewhenem Konoplianką podpisano do końca sezonu z możliwością przedłużenia go jeszcze o rok. W swoim nowym klubie Ukrainiec występować będzie pod numerem 80. 32-letni Ukraiński futbolista Jewhen Konoplianka gra na pozycji lewego półobrońcy. Występował w takich klubach jak Dnipro, Sewilla, Schalke, Szachtar. W składzie Dnipra grał w finale Ligi Europy. W sezonie 2015/2016 był zwycięzcą Ligi Europy w składzie Sewilli. Trzykrotnie uznawany był za najlepszego ukraińskiego futbolistę roku: 2010, 2012, 2013. Z reprezentacją Ukrainy zagrał 86 meczów, w których strzelił 21 goli. W składzie reprezentacji brał udział w Euro 2021 i Euro 2016.
(-)
Kontynuując temat sportu. Skeletonista Władysła Heraskewycz, który reprezentuje Ukrainę na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, przeprowadził milczący protest po swoim występie w kwalifikacjach. Po trzeciej próbie kwalifikacyjnej, 23-letni sportowiec podszedł do kamery i zaprezentował napis na plakacie „No war in Ukraine”. Zaznaczmy, że po podsumowaniu trzeciego zjazdu Hersakewycz był 17. i trafił do finału do którego dostało się 20 najlepszych uczestników. Od 16 miejsca dzieliło go 0,27 sekundy. Zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie odbywają się od 4 do 20 lutego 2022 roku. Podczas nich w Pekinie mają miejsce zmagania w 15 dyscyplinach, w siedmiu rodzajach sportu. Do zdobycia jest 109 kompletów medali. Bronić honoru Ukrainy pojechało 45 sportowców, którzy wystąpią w 12 dyscyplinach.

(-)

Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau, jako przewodniczący OBWE, rozmawiał z prezydentem Włodymyrem Zełenskim o pogarszającej się sytuacji bezpieczeństwa wokół Ukrainy, przyszłości formatu Normandzkiego oraz pracy specjalnej misji OBWE na Ukrainie. Szef polskiej dyplomacji spotkał się z prezydentem Zełenskim w Charkowie na zakończenie dwudniowej wizyty na Ukrainie.
Minister Rau powiedział przed odlotem do Polski, że wizyta koncentrowała się przede wszystkim na pracy OBWE i priorytetach polskiej prezydencji w tej organizacji:

(-)

Podczas spotkania z prezydentem Ukrainy szef polskiego MSZ wyraził również nadzieję, że Kijów zaangażuje się w inicjatywę Odnowionego Dialogu na temat Bezpieczeństwa Europejskiego. Wizyta Zbigniewa Raua na Ukrainie była okazją do omówienia napięć w regionie, zagrożeń dla suwerenności tego kraju oraz sposobów deeskalacji kryzysu.
By dyskutować na temat pokojowego rozwiązania konfliktu, Zbigniew Rau uda się we wtorek 15 lutego do Moskwy.

Ukraina nie zgadza się na przekraczanie tak zwanych „czerwonych linii” co do Donbasu. Tak spotkanie w ramach formatu normandzkiego komentuje ukraiński MSZ. Przedwczoraj w Berlinie obradowali doradcy przywódców Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji. Nie doszło do podpisania porozumienia.
Ukraina nie zgadza się na żądania Rosji w sprawie bezpośrednich rozmów z tak zwanymi separatystami z Donbasu.

(-)

Była to ostatnia informacja wydania, więc dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników od poniedziałku. Na razie cieszcie się weekendem. Wszystkiego dobrego. (dw/kos)

12.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dziecięcy zespół wokalny „Suziriaczko”, parafialna kawiarnia, kursy pisania ikon, półzimowiska, wspólne wyjazdy na ziemie przodków i obchodzenie ważnych dat historycznych, a to nie wszystkie inicjatywy, które odbywają się przy greckokatolickiej parafii katedralnej w Olsztynie. Jedna z najmłodszych, dla najmłodszych to tzw. Przedszkole, nabiera obrotów. Dzisiaj w programie „Od A do Z” wrażeniami z zajęć podzielą się rodzice maleństw. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam i zaczynamy.
(-)

Każda parafia na Warmii i Mazurach może pochwalić się najaktywniejszymi parafianami, którzy generują wiele pomysłów i chętnie wcielają je w życie. Olszyńska nie jest wyjątkiem . To wielka rodzina, w której każdy ma swoje zadania i chętnie je realizuje. Parafianie rozumieją, że wszystko to robi się przede wszystkim dla nich samych. W ostatnim czasie obrotów dostaje inicjatywa Oleny Kariwe, którą sama nazywa „Przedszkolem”. Chodzi o zajęcia rozwoju sensorycznego dla dzieci od roku do 5 lat, zajęcia są po ukraińsku. Dla ukraińskiej społeczności to prawdziwa perełka, którą rodzice maluchów już zdążyli ocenić, szczególnie ci u których nieobecny jest w domu język ukraiński:

– Przyprowadziła dzisiaj pani swojego synka, ile ma lat?
– 4 lata.

– Jak mu się podoba, bo pani obserwuje.
– No tak trochę z boku przygląda się, gdzieś tam po trochu planuje, żeby coś tam do dzieci podchodzić, bawić się. No następnym razem będzie śmielszy lepiej będzie. To dziecko, które potrzebuje troszkę czasu, żeby poznać się, jakoś tak bawić się, więc na pierwszy raz bardzo, bardzo fajnie.
-Pani rozumie, że tu zajęcia odbywają się po ukraińsku, chociaż jak dziecko nie rozumie, to pani Ołena po polsku może coś przetłumaczyć i podpowiedzieć, żeby dziecko nie stresowało się, nie bało się tu przebywać, adaptowało się, czy w waszej rodzinie mówi się po ukraińsku?
– u nas tak słabo, nie rozmawiamy, bo mój mąż jest Polakiem i w domu rozmawiamy po polsku. Dlatego dla mnie jest bardzo ważne, żeby on był z dziećmi, słuchał języka, żeby jak znacznie chodzić do szkoły nie stresował się, żeby to było bezpieczne dla niego. Dla nas zajęcia w cerkwi, dla mnie to nie jest nic nowego, bo starszy syn jest w Suziraiczku, więc młodszy zna i salę i cerkiew, i on przyszedł tak śmiało,a le widzę, że się trochę rozgląda, ale myślę, że będzie coraz lepiej.

– Mówi pani, że straszy chodzi do Suziriaczka, to znaczy że odwiedza Punkt Nauczania Języka Ukraińskiego.
– Skończyliśmy już, bo on jest w szkole średniej i tak, byliśmy. Na język ukraiński chodził i religię i teraz jest w szkole średniej i kontynuujemy naukę religii, także tu przy cerkwi jesteśmy i bierzemy udział w różnych wydarzeniach.
– Nieobojętne są pani taki inicjatywy przy cerkwi, które wspierają ojczystą kulturę, korzenie ukraińskie.
– Tak, dla mnie to ważne, że coś takiego się dzieje, i dla starszych dzieci i dla takich maleńkich. Takie przedszkole to bardzo fajna inicjatywa, super, że to zaczyna robić się i że jest.
– Też pani Ołena, która prowadzi te zajęcia powiedziała, że dla niej bardzo ważne jest integrowanie nie tylko dzieci, ale i rodziców. Czy pani tu z jakimiś obecnymi rodzicami zna się, rozmawia?
– No nie, znam rodziców starszego syna, tak, natomiast teraz to dla mnie jest część znajomych, część nowych rodziców i super, że możemy też się poznać, no trzeba jakby znać i rozmawiać ze sobą
Z roku na rok coraz więcej imigrantów z Ukrainy dołącza się do społeczności cerkiewnej w Olsztynie:

– Tak jest ich więcej, myślę że super i żeby przychodzili. Mój mąż pracuje, w większości to mężczyźni, którzy przyjechali z Ukrainy, ale myślą o tym, żeby i rodziny tu przyjechały, patrzą i szukają takiej społeczności . Wsparcia.
(-)
– Pani rodzina jest bardzo aktywna przy parafii, wspieracie inicjatywny.
– Tak, troszkę aktywna jest…znajdzie swoją działkę, gdzie może coś zrobić…coś przygotować…coś [przynieść?], czy choinkę, czy [niezrozumiałe], gdzie modlili się, tam proporzec wyszywali, co roku coś od siebie…
(-)
Orest, ojciec dwóch synów jest bardzo zadowolony z tego, jak obecnie wygląda życie parafialne. Mówi – kiedyś mogli o tym jedynie marzyć.

– Jak ja byłem dzieckiem, albo jak byłem troszkę starszy, uważam że teraz tych inicjatyw jest wiele więcej, samo to jak np. Parafia olsztyńska funkcjonuje. Bardzo współczesna można powiedzieć. Jest wiele form komunikacji z naszym proboszczem. To, że w cerkwi jest taki pokoik gdzie dzieci mogą się bawić, to są takie rzeczy. Jak byłem dzieckiem to było nie do pomyślenia. Także myślę, że my na dzisiaj nie mamy na co narzekać, że to trzeba tylko chcieć. No tak jak widać po ludziach, którzy dzisiaj tutaj są, że ci, którzy chcieli i wykazali trochę siły i odwagi, to i po pracy, kto chciał skorzystać, że tutaj jest takie spotkanie dla dzieci. Tylko to wiele sił na pewno kosztuje, według mnie to od nas samych zależy, bo kto tworzy inicjatywy, no myl jak sobie samy stworzymy to nie będzie na co narzekać.
Nie marnujmy czasu na narzekanie, szykuje się lekcja języka ojczystego.
[lekcja języka ukraińskiego]

No i to wszystko na dzisiaj. W programie „Od A do Z” usłyszmy się za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. Usłyszmy się jutro. Spokojnego wieczoru.

11.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Przy olsztyńskiej parafii katedralnej obrotów nabiera inicjatywa Ołeny Kariwec, którą sama organizatorka nazywa „Przedszkolem”. Rosja powinna wstrzymać agresję na Donbasie i zrealizować ustalenia mińskie, powiedział szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kuleba podczas spotkania z polskim ministrem spraw zagranicznych Zbigniewem Rauem. Na Ukrainie rozpoczęły się ćwiczenia wojskowe „Burza śnieżna 2022”. Jest to odpowiedź na białorusko-rosyjskie manewry prowadzone na terytorium Białorusi. Litewska premier Ingrida Szimonyte zapowiedziała, że jej kraj w najbliższym czasie dostarczy Ukrainie przenośne przeciwlotnicze zestawy Stinger. Dokładniej o tym opowiem za chwilę w wydaniu informacji po ukraińsku. Dzisiaj jest piątek 11 lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Przy olsztyńskiej parafii katedralnej obrotów nabiera inicjatywa Ołeny Kariwec, którą sama organizatorka nazywa „Przedszkolem”. Chodzi o zajęcia rozwoju sensorycznego dla dzieci od roku do 5 lat, zajęcia są po ukraińsku. Dla ukraińskiej społeczności to prawdziwa perełka, którą rodzice maluchów już zdążyli ocenić, szczególnie ci, u których nieobecny jest w domu język ukraiński:
No u nas w rodzinie nie rozmawiamy, bo mój mąż jest Polakiem i w domu rozmawiamy po polsku, więc dla mnie bardzo ważne jest, żeby synek był z dziećmi, żeby słuchał języka, żeby jak zacznie chodzić do szkoły nie stresował się, żeby to było takie bezpieczne dla niego.
– Nieobojętne są Pani takie inicjatywy przy cerkwi, które wspierają ojczystą kulturę, korzenie ukraińskie.
– Tak, dla mnie to ważne, że coś takiego się dzieje i dla starszych dzieci, i dla takich maleńkich. Takie przedszkole to bardzo fajna inicjatywa, super, że to zaczyna robić się i że jest.
Cieszy się Katarzyna Hnatiuk, która swojego młodszego syna przywiozła na zajęcia po raz pierwszy. O inicjatywach przy parafii katedralnej słuchajcie więcej wieczorem w programie „Od A do Z”.
(-)
Rosja powinna wstrzymać agresję na Donbasie i zrealizować ustalenia mińskie – powiedział szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kuleba po spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Polski Zbigniewem Rauem. Szef polskiej dyplomacji przebywa na Ukrainie jako przedstawiciel kraju przewodniczącego OBWE. Po spotkaniu z ministrem Zbigniewem Rauem Dmytro Kuleba powiedział, że na Rosję należy naciskać, żeby zaprzestała swoich agresywnych działań na wschodzie Ukrainy. Jak podkreślił, wśród krajów OBWE jest jeden, który dopuszcza się agresji wobec innego, powiązanego z OBWE – to Rosja. Jak dodał minister Kuleba, w OBWE jest tylko jeden kraj, które realizuje eskalację wojskową na lądzie i wodzie, i to też Rosja. Jednocześnie, jak zaznaczył ukraiński minister, Rosja od początku działań wojskowych na Donbasie, kłamie o swoim udziale w konflikcie. Dmytro Kuleba podkreślił, że Moskwa dotąd twierdzi, że mniej niż 3% terenów Ukrainy już 8 lat walczy przeciwko reszcie kraju i nie kończy się im amunicja, czołgi czy armia. To absurd i manipulacja podstawowymi zasadami OBWE i kłamstwo – powiedział ukraiński minister spraw zagranicznych. Minister Dmytro Kuleba powiedział, że rozmawiał z ministrem Zbigniewem Rauem o pracy grupy monitorującej misję OBWE w Donbasie. Na radzie, dodał ukraiński dyplomata, jej pracę wykonują siły prorosyjskie. Dmytro Kuleba także zwrócił się do ministra Raua z prośbą, by OBWE przygotowało sprawozdanie o bezprawnym wydawaniu przez Rosję paszportów w Donbasie.
(-)
Na Ukrainie rozpoczęły się ćwiczenia wojskowe „Burza śnieżna 2022”. Jest to odpowiedź na białorusko-rosyjskie manewry prowadzone na terytorium Białorusi. Rosjanie w najbliższych dniach planują także rozpoczęcie ćwiczeń na Morzu Czarnym oraz Azowskim.

(-)
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy wyraziło zdecydowany protest w związku z decyzją Federacji Rosyjskiej o blokowaniu części wód mórz Czarnego i Azowskiego oraz cieśniny Kerczeńskiej pod pretekstem ćwiczeń wojskowych i morskich od 13 do 19 lutego tego roku.
(-)
Litewska premier Ingrida Szimonyte zapowiedziała, że jej kraj w najbliższym czasie dostarczy Ukrainie przenośne przeciwlotnicze zestawy Stinger. Ma to związek z dokonywaną przez Rosję eskalacją napięcia. Szefowa litewskiego rządu gości w Kijowie. Spotkała się z ukraińskimi władzami.
Tym kończymy nasz blok informacyjny, ale nie żegnam się. Usłyszymy się wieczorem. Na razie życzę wam lekkiego piątku.

11.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Pandemia przyniosła wiele zmian w naszym życiu, ale nie zawsze było to coś złego. Wiele osób musiało zmienić priorytety i znaleźć nowe zajęcia. W rodzinie Marciszak zawsze lubiono śpiewać, natomiast właśnie pandemia i izolacja doprowadziły do nowego etapu rodzinnej twórczości. Tata, ojciec Rusłan Marciszak, mam Iwona i córka Ola Marciszak – absolwentka górowskiego liceum, zaczęli nagrywać fiomy z wykonaniem ukraińskich piosenek.

Tym sposobem trafili nawet na konkurs międzynarodowych „Wianek pokoju i dobra” i zostali jego zwycięzcami. A niedawno film z udziałem rodziny Marciszak, a właściwie piosenka „Hucułka Ksenia” osiągnął rekord oglądalności – 10 tysięcy udostępnień, kilka milionów odsłon. Film można zobaczyć na FB. Natomiast ja zapraszam posłuchać historii o tym, jak pojawił się pomysł zamieszczenia w internecie nagrań z ukraińskimi piosenkami. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam i zapraszam.
(-)

Flm w którym absolwenta górowskiego liceum Ola Marciszak śpiewa z tatą i mamą, stał się prawdziwym hitem w ukraińskich grupach na FB. Niektóre z piosenek zebrały ponad 100 tysięcy odsłon i lajków, a jeszcze komentarze ze szczerymi, dobrymi życzeniami i podziękowaniem za twórczość. Wszystkie oczekiwania przekroczył rekord piosenki „Hucułka Ksenia” – milion odsłon i ponad 10 tysięcy udostępnień. Jak rozpoczęła się rodzinna przygoda w internecie, Iwona Marciszak dzieli się:

Śpiew zawsze był w naszym życiu jakoś obecny, oboje gramy na instrumentach, na gitarze, ja i ojciec i gdzieś zawsze, jak młodzi ludzie, z tą gitarą nie rozstawaliśmy się. Dużo śpiewaliśmy właśnie ukraińskich piosenek, później braliśmy do tego dzieci i Ola z nami jakoś najbardziej lubiła śpiewać i później uczniów braliśmy także, ale kwarantanna, która w kwietniu nas zamknęła w domu, otworzyła przed nami tę możliwość rozpowszechniania naszych piosenek w internecie. Miał być koncert w Goleniowie, na którym miało śpiewać nasze trio – ja, Ola i ojciec Rusłan, ale nie mógł się odbyć ten koncert i zdecydowaliśmy, że te piosenki, które mieliśmy zaśpiewać zaśpiewamy i puścimy je na FB. No i tak one popłynęły tak powiem, internetem i duży był zasięg, nawet nie myśleliśmy, że tak pójdzie w świat. Dla nas samych to była przyjemna niespodzianka i teraz jak sprawdzałam, to prawie 2 miliony wyświetleń tego filmiku Hucułka Ksenia na różnych stronach. Właśnie jakoś ta Hucułka Ksenia dotarła do serc ludzi i tak zaczarowała wielu ludzi, że nam bardzo miło i cieszymy się, że mogliśmy ucieszyć ludzi, takim śpiewem na odległość, ale zawsze to coś. Teraz w okresie świątecznym śpiewaliśmy też kolędy, które puściliśmy też do internetu, troszkę we własnym opracowaniu, opracowaniu ojca Rusłana, bo to on zajmuje się najbardziej aranżacją, kolędy także się spodobały, też dobrze rozpowszechniały się w internecie i myślę, że to taki maleńki krok, by otwierać się na ludzi mimo tej pandemii. Ktoś może powiedzieć, a czemu, a czemu was tak dużo w internecie, a czemu tak promujecie siebie, bo nieraz też są takie głosy, że dużo tego robimy i chcemy pokazać to ludziom, ale ja myślę odpowiedź na to jest taka, ze robimy to dla kogoś, a nie dla siebie, że chcemy, żeby ci ludzie, co siedzą zamknięci w domu, że nigdzie nie mogą wyjść, żeby chociaż w ten sposób trafiła do nich ta ukraińska piosenka, ukraińska kolęda i oni tak mogli się ucieszyć.
(-)
[wypowiedź w języku polskim]
(-)

– Chciałabym przede wszystkim podziękować, bo to naprawdę bardzo dużo zależy od widzów, bo bez nich nie byłoby też nas, naszych piosenek, tak że jest nam bardzo, bardzo miło i bardzo, bardzo chcę podziękować, bo to jest dla nas naprawdę wielkie, wielkie szczęście, którym chcemy się dzielić z wami. I chcę też poprosić, żeby tych piosenek słuchać z taką myślą, że to naprawdę jest od serca, że to jest naprawdę takie bardzo ważne dla nas i dla Ukrainy, i dla wszystkich Ukraińców, i dla Ukraińców w Polsce. I naprawdę jeszcze raz bardzo dziękuję.

– Ja myślę, że warto podziękować rodzicom za to, że cię wychowali i cały czas pomagają ci w twojej twórczości.

– Tak, tak! Naprawdę jest za co dziękować rodzicom, bo gdyby nie oni, to też by tego wszystkiego nie było. Bardzo dużą rolę odgrywa to, że oni mnie tak wychowują, a nie inaczej jednak mama mnie tu do szkoły przywiozła do Górowa, do szkoły ukraińskiej, za co bardzo, bardzo dziękuję.

(-)
Myślę, że takie rozpowszechnianie kultury ukraińskiej łączy Ukraińców na całym świecie. Teraz, kiedy Ukrainie znowu zagraża agresor, a ludzie szukają wsparcia, jest to bardzo potrzebne. A jeszcze trzeba podchodzić do wszystkiego z humorem. Czasem on naprawdę ratuje sytuację.
[Humoreska]

Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za towarzystwo i czekam na was jutro o 10:50 i 18:10. Wszystkiego dobrego.

10.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Parafianie olsztyńskiej greckokatolickiej parafii katedralnej potrzebują pomocy. Podczas świąt bożonarodzeniowych 5-osobowa rodzina Borków przeżyła pożar rodzinnego domu we wsi Wrzesina obok Olsztyna. Ukraina i Polska łączą siłę w celu uruchomienia szybkiego połączenia kolejowego między Kijowem i Warszawą. Bezpieczeństwo i nienaruszalność granic w otoczeniu Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie oraz dalsza współpraca Ukrainy z OBWE – to tematy wizyty szefa polskiej dyplomacji Zbigniewa Raua na Ukrainie.

Ukraiński MSZ wyraził wdzięczność za postawę państw Trójkąta Weimarskiego w obliczu rosyjskiego zagrożenia. Na antenie ukraiński program informacyjny. Dzisiaj jest czwartek 10 lutego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Parafianie olsztyńskiej greckokatolickiej parafii katedralnej potrzebują pomocy. Podczas świąt bożonarodzeniowych 5-osobowa rodzina Borków przeżyła pożar rodzinnego domu we wsi Wrzesina obok Olsztyna. Spłonęło poddasze budynku Borków, a przy gaszeniu cały dom, meble, sprzęt, zostały zalane wodną i nie nadają się do naprawy. Dach budynku potrzebuje kapitalnego remontu. Mieszkać w domu rodzina nie może. Olsztyńscy parafianie od razu odezwali się na prośbę o pomoc, bo wszyscy są jedną rodziną wyjaśnia Katarzyna Hnatiuk:
– Jak w każdej rodzinie, ktoś ma problemy i trzeba pomóc, ja pomogłam finansowo, a brata córka śpiewała w Suziriaczku, drugiego brata dzieci też śpiewały w Suziriaczku, każdy kto mógł pomógł finansowo.

W związku z trudną sytuacją w jakiej znalazła się rodzina Borków, olsztyńska parafia zwraca się z prośbą o pomoc. Pieniądze można wpłacać na konto parafialne, albo na konto Caritas olsztyńsko-gdańskiej eparchii z dopiskiem „Borko” albo „pomoc pogorzelcom”. Szczegóły na stronie parafialnej cerkiew.olsztyn.pl
(-)
Ukraina i Polska łączą siły w celu uruchomienia szybkiego połączenia kolejowego między Kijowem i Warszawą. Jak podaje Ministerstwo Infrastruktury, Ukraina i Polska po omówieniu przechodzą do realizacji ważnych międzyrządowych projektów infrastrukturalnych. Jednym z nich jest uruchomienie szybkiego połączenia kolejowego między Kijowem i Warszawą. Ten projekt od jesieni zeszłego roku był opracowywany. Teraz po spotkaniach przedstawicieli Ministerstwa Infrastruktury obu krajów, okazało się, że Ukraina i Polska zsynchronizowały wspólne działania i planują zaprezentować projekt na poziomie UE. Zbudowanie szybkiej kolei europejskiej pozwoli pokonać dystans między Warszawą i Kijowem w ciągu 4 godzin. Co prawda, jeszcze orientacyjnych terminów początku i zakończenia budowy nie ogłoszono. Tymczasem we lwowskiej ODA omówiono projekt budowy kolei europejskiej ze Lwowa do Warszawy przez Rawę Ruską. Na początku trzeba odnowić połączenie między granicą a Rawą Ruską, które ma 8 kilometrów. Wartość samych prac wyniesie orientacyjnie 100 milionów hrywien. Dzisiaj z Kijowa do Warszawy i z powrotem można podróżować koleją, między stolicami kursuje bezpośredni pociąg Ukrzaliznyci. Jednak droga zajmuje ponad 15 godzin.
(-)
Bezpieczeństwo i nienaruszalność granic w otoczeniu Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie oraz dalsza współpraca Ukrainy z OBWE – to tematy wizyty szefa polskiej dyplomacji Zbigniewa Raua na Ukrainie.
Szef polskiego MSZ odwiedza Kijow i Charków jako przedstawiciel kraju, który aktualnie kieruje pracami OBWE. Podczas dwudniowej wizyty polski minister spraw zagranicznych spotka się m.in. z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim oraz szefem ukraińskiej dyplomacji Dmytrem Kułebą.

(-)

Ukraiński MSZ wyraził wdzięczność za postawę państw Trójkąta Weimarskiego w obliczu rosyjskiego zagrożenia. Wczoraj przywódcy państw Trójkąta – czyli Polski, Francji i Niemiec, po spotkaniu wydali wspólne oświadczenie, w którym przestrzegają Rosję przed konsekwencjami agresji militarnej wobec Ukrainy. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko

[korespondencja w języku polskim]
Tym kończymy nasz program. Dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników o 18.10. Wszystkiego dobrego.

09.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Ósma akcja bożonarodzeniowa „Święta bez taty” zakończona sukcesem. W tym roku udało się zebrać rekordową sumę. Ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca odwołany. Ukaz o odwołaniu upubliczniono na stronie prezydenta Ukrainy. Prezydent Andrzej Duda przed wylotem do Berlina na spotkanie Trójkąta Weimerskiego powiedział, że państwa Zachodu są zjednoczone i solidarne z Ukrainą w obliczu możliwej rosyjskiej agresji. Co poradził Zełeńskiemu Macron po rozmowie z Putinem? O tym dokładniej opowiem za chwilę w ukraińskim programi informacyjnym. Dzisiaj jest środa 9 lutego. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Ósma akcja bożonarodzeniowa „Święta bez taty” z Bożym błogosławieństwem i waszą wielką pomocą zakończyło się sukcesem. W tym roku udało się zebrać rekordową sumę prawie 272 tysięcy złotych i wręczyć 4008 prezentów. To po raz kolejny dowodzi, że Ukraińcy gdzieby nie byli, pamiętają i szanują swoich bohaterów i opiekują się ich dziećmi, bo te dzieci to przyszłość naszego narodu. „Wszyscy mogliśmy wręczyć symboliczny prezent wszystkim dzieciom obrońców Ukrainy na znak pamięci o ojcu-bohaterze” – podziękowały parafianom eparchii olsztyńsko-gdańskiej, wolontariuszki Fundacji Uniters Wiktora Batryn i Halina Andruszkiw. A teraz czas zobaczyć najcenniejsze – radość obdarowanych dzieci:
Oczywiście mamy bardzo dużo wideo, żeby wyłapać tę reakcję dziecka, zobaczyć jego uśmiech i to bardzo dobrze przekazują filmy, które my publikujemy na swojej stronie „Święta bez taty”. Co roku relacjonujemy, mamy albo fotografię, albo wideo od każdej rodziny praktycznie, która otrzymuje prezent.
Halina Andruszkiw zachęca do zobaczenia tegorocznych filmów.
(-)
Ambasadora Ukrainy w Polsce Andrija Deszczycę odwołano. Ukaz o odwołaniu ogłoszono na stronie prezydenta Ukrainy. Przyczyny odwołania nie zostały podane. Prezydent Wołodymyr Zełeński powołał na stanowisko ambasadora Ukrainy w Polsce Wasyla Zwarycza. Deszczyca pełnił funkcję ambasadora w Polsce od 13 października 2014 roku. Do tego od 27 lutego do 19 czerwca 2014 roku pełnił obowiązki ministra spraw zagranicznych Ukrainy. Wcześniej Deszczyca był ambasadorem Ukrainy w Finlandii i Hiszpanii. Od sierpnia 2006 roku do grudnia 2007 roku był rzecznikiem MSZ. Nowo powołany ambasador Wasyl Zwarycz był dyrektorem II Departamentu Terytorialnego MSZ i zastępcy dyrektora Departamentu Polityki Informacyjnej MSZ, a także był doradcą ambasady Ukrainy w RP. „Trudno znaleźć w MSZ bardziej poinformowanego dyplomatę w sprawach ukraińsko-polskich. Dwukrotnie był delegowany jako dyplomata do Polski, ostatni raz całkiem niedawno. Przekonany jestem, że nie będzie musiał nawet wnikać w kontekst stosunków Kijowa i Warszawy, bo dobrze je zna. Do tego w MSZ w ostatnim czasie stał na czele departamentu do którego należała także współpraca z Polską” – napisał na FB korespondent agencji Ukrinform Jurij Banachewycz.
(-)
Prezydent Andrzej Duda przed wylotem do Berlina na spotkanie Trójkąta Weimarskiego powiedział, że państwa Zachodu są zjednoczone i solidarne z Ukrainą w obliczu możliwej rosyjskiej agresji. Prezydent podkreślił, że zabiegał o sprawę ukraińską podczas rozmów z prezydentem USA Joe Bidenem, dyskusji na forum NATO oraz w Pekinie, gdzie spotkał się z prezydentem Chin Xi Jinpingiem.
Andrzej Duda dodał, że o poparciu dla Ukrainy rozmawiał także wczoraj w Brukseli z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem i sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem:
(-)
W Berlinie prezydent Andrzej Duda spotka się z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Rozmowy trójstronne dotyczyć będą bezpieczeństwa w regionie Europy Środkowej i Wschodniej i sytuacji na Ukrainie.

(-)
Sposobem na deeskalację konfliktu z Rosją jest realizacja porozumień mińskich dotyczących Donbasu. Przekonywał o tym przebywający z wizytą w Kijowie prezydent Francji Emmanuel Macron. Chęć uczestniczenia w rozmowach mających na celu rozwiązanie konfliktu potwierdził także ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski.

(-)

Tym kończymy nasze wydanie informacji. Zapraszam do radioodbiorników wieczorem, a póki co miłego dnia. Do usłyszenia.

09.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór drodzy słuchacze. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Za oknem luty, który w tym roku nie spieszy się w usprawiedliwianiem swojej nazwy. Natomiast 8 lat temu stał się dla Ukraińców najsurowszym miesiącem, Rewolucja Godności na Majdanie osiągnęła apogeum. Luty 2014 roku był ostatnim i najkrwawszym ze wszystkich miesięcy protestów i doprowadził do obalenia władzy prokremlowskiego Wiktora Janukowycza, który na razie uważany jest za głównego odpowiedzialnego za strzelanie do uczestników protestu. Ukraińska władza oskarżyła ponad 200 osób o przestępstwa przeciwko demonstrantom, wtedy gdy Janukowycz był zaocznie skazany za zdradę z powodu próby zduszenia akcji protestacyjnych. Krwawe wystąpienia stały się końcem kadencji Janukowycza i miały być początkiem nowego państwa ukraińskiego, ale przez 8 lat po tym, jak protesty na Majdanie w ukraińskiej stolicy osiągnęły krwawą kulminację, miejsce gdzie bezbronnych protestujących zabijano, pozostaje miejscem zbrodni. O tym dzisiaj, w przeddzień krwawych wydarzeń, wspomnimy z Rusłanem Telipskim, działaczem obywatelski, szewczenkoznawcą i wolontariuszem z Łucka. Zapraszam po przerwie muzycznej.
(-)
Ale oba rządy po Majdanie były oskarżane o przeciąganie w wymierzaniu sprawiedliwości, na razie Kreml i jego zwolennicy na Ukrainie nadal pracują nad dyskredytacją dziedzictwa Majdanu.

Trzymiesięczne demonstracje wybuchły po tym, jak rząd Janukowycza zmienił kurs w sprawie planów podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE w listopadzie 2013 r., zjednoczywszy różne obozy polityczne i obywateli przeciwko powszechnej korupcji i przejawom sympatii Janukowycza wobec Rosji. Podczas protestów zabito ponad 100 demonstrantów, a między innymi 49 przedstawicieli „Niebiańskiej Sotni” zginęło 20 lutego. Zginęło też około dziesięciu stróżów prawa.

Rusłan Telipskyj – działacz społeczny, szewczenkoznawca i wolontariusz z Łucka wspierał demonstrantów od początku „Euromajdanu”, wychodząc na protesty w rodzinnym Łucku i w innych miastach Ukrainy. Na kijowskim Majdanie Rusłan znalazł się następnego dnia po krwawych starciach – zastrzeleniu Bohaterów Niebiańskiej Sotni.
– Właśnie byłem następnego dnia po masowym strzelaniu do ludzi, znowu wróciłem na Majdan. To bardzo trudne przeżycie, była bardzo ciężka atmosfera, oczywiście, bezpośrednio bardzo trudno mi mówić. Mogłem to wszystko zobaczyć po strzelaniu następnego dnia, po tym jak Berkut uciekł i wyleciał w nieznanym kierunku Janukowycz ze zrabowanymi pieniędzmi, to w pierwszej połowie dnia wszyscy zajmowaliśmy się sprawami organizacyjnymi, zostałem oddelegowany do Pałacu Październikowego – to jest w centrum, na górze; pomagać stać przy wejściu, tam koło flag, żeby ludzie nie szli do flag, dlatego że tam godzinę-półtorej wcześniej jeszcze jeden snajper zastrzelił człowieka, który chciał poprawić flagę. Dlatego staliśmy plecami do hotelu, właściwe mówiąc, trochę pomagać, żeby nie narażać zwyczajnych ludzi, którzy chcieliby przyjść. Dużo ludzi wyszło i poszło do miejsca kaźni, gdzie jeszcze była krew, gdzie zobaczyli w telewizji masowe zabójstwa na ulicy Instytuckiej (teraz jest to ulica Bohaterów Niebiańskiej Sotni), zaczęli masowo składać kwiaty; jeszcze nie widziałem tylu kwiatów. Panowała naprawdę taka aura wielkiej, wielkiej tragedii. I jakiejś takiej podniosłości już nie było, szczerze mówiąc. Wieczorem na Majdan już przyjechali politycy, żeby występować. Ten dzień wrył mi się w pamięć tak bardzo, bardzo… ciężko mi tak na duszy, tak teraz wspominam cały ten okres, gdy wszyscy ludzie jednoczyli się, jeden drugiego wspierał, z jaką liczbą naszych niewinnie poległych patriotów… widziałem miejsce, gdzie zginął nasz łucczanin z sotni wołyńskiej, bezpośrednio niedaleko Pałacu Październikowego. No i ten moment, faktycznie, gdy ludzie wystali, niski im ukłon, szacunek. Wielu ludzi zaginęło bez wieści; do tej pory rodzina nawet nie wie, co się z nimi stało. Wielu potem znaleziono w Dnieprze, komuś odcięto głowę. I te wszystkie cierpienia, których zaznali od naszych przecież współobywateli, od stróżów prawa, od przebranych „seksotów” – to bardzo, bardzo duża rana u nas na Ukrainie. My nie możemy tego zapomnieć.

(-)
Obecnie wydarzenia na Majdanie sami Ukraińcy interpretują różnie. Ale i zrozumieć, dokąd idzie Ukraina, trudno. Smucą same fakty, jak na przykład: zabójcy bohaterów nie są ukarani, a budowa Państwowego Kompleksu Memoriałowego Bohaterów Niebiańskiej Sotni – Muzeum Rewolucji Godności, które pokazałyby prawdę, jest wstrzymana. Dlatego tego, kto walczył ramię w ramię z poległymi, pytam, czy ofiara nie była daremna:

Dla pamięci, dla sotni naszych bohaterów, męczenników, którzy oddali swoje życie za zmiany na Ukrainie, właśnie chce się budować demokratyczną Ukrainę, z poszanowaniem prawa każdego obywatela do swego protestu, do godnej pracy, do godnej reformy medycznej; po to, żeby nasze dzieci miały lepszą przyszłość. Przede wszystkim dobrze, że nareszcie została podpisana umowa z UE. Zbliżamy się krok po kroku, chociaż bardzo powoli, do pewnych zmian systemowych. Ocenią to nasze dzieci i wnuki. I myślę, że próba rewizji tych wydarzeń przez V kolumnę rosyjską zazna porażki i to zostanie złotymi zgłoskami zapisane w nowożytnej historii naszego kraju i żeby takich krwawych wydarzeń na Ukrainie więcej nie było.
(-)
Kontynuując program wspomnimy inną historię o bohaterach epoki i chociaż epoka inna, walka o wolność Ukrainy jest kontynuowana, a bohaterowie narodowi wywołują dumę. Marusia Czuraj dalej.
[utwór literacki]
Nasz program dobiega końca. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro. Wszystkiego dobrego.

08.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was, drodzy słuchacze, na antenie Radia Olsztyn we wtorek, 8 lutego; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Kiedy ostatnio byliście w operze? Dzisiaj w Ukrainie obchodzony jest Dzień Opery. Święto powstało zupełnie niedawno, w 2018 r. w sieciach społecznościowych #OperaDay. Tego dnia wszyscy miłośnicy opery dzielą się na swoich profilach w sieciach społecznościowych fotografiami i filmikami z ulubionych oper.
(-)
8 lutego 1994 r. Ukraina przyłączyła się do programu NATO „Partnerstwo dla pokoju”. W programie tym żołnierze ukraińscy byli włączani do kilkudziesięciu wspólnych z krajami członkowskimi i partnerami NATO ćwiczeń pokojowych, zarówno w kraju jak i za granicą.
(-)
1822 r. urodził się Opanas Markowycz, ukraiński folklorysta, członek Towarzystwa Cyryla i Metodego. Opanas Markowycz jest autorem muzyki do opery „Natałka-Połtawka” do sztuki Iwana Kotlarewskiego o tym samym tytule oraz opery „Czary” do sztuki Kyryła Topoli, również o tym samym tytule.
(-)
1797 r. zmarł Antin Hołowackyj, ataman koszowy Czarnomorskiego Wojska Kozackiego. Imię Antona Hołowatego opiewane jest w wielu pieśniach na Ukrainie; wspominał go w swoich wierszach i listach Taras Szewczenko. Z rosyjskiej historii wojskowej jego imię zostało na stulecia wykreślone, pozostały tylko podania ludowe, które kozacy przekazują z pokolenia na pokolenie.
(-)
Dzisiejsi solenizanci to: Maria, Arkadiusz, Gabriel, Arseniusz, Fedor, Semen i Filip. Z nimi świętują urodzeni 8 lutego. Wszystkiego najlepszego!
(-)
Drodzy słuchacze, pozwólcie, że dzisiaj zrobimy nieco inaczej, ale sytuacja jest wyjątkowa. Nie jest tajemnicą, że szczególnie niepokoi nas problem możliwej wojny na Ukrainie. Z trwogą śledzimy wydarzenia, modlimy się w cerkwiach i domach o pokój na Ukrainie i dziękujemy tym, kto jej pomaga. Pozwólcie więc, że dzisiaj przedstawię wam fragment materiału podsumowującego ukraińskiej TV TSN, który bardzo ciekawie zrelacjonował miniony tydzień. Materiał nosi tytuł: „Moskwa szykuje plan błyskawicznego ataku; światowi liderzy już mówią o porażce Kremla, nawet jeśli rozpocznie się wojna”. Oto bardzo krótki fragment tego materiału, ale będzie to nasza jedyna informacja:
(-)
Kijów nigdy jeszcze nie widział takiej liczby samolotów specjalnych. Samoloty przywódców europejskich lądują jeden po drugim. Po raz drugi w ciągu całej historii niepodległej Ukrainy do Kijowa przylatuje premier Wlk. Brytanii. Ta wizyta miała się zbiec w czasie z przylotem głównego urzędnika Polski, jednak ich samoloty rozminęły się o kilka godzin. Ale to nie przeszkodzi w jednej z głównych idei spotkania – stworzyć nowy regionalny mini-sojusz polityczny i dotyczący bezpieczeństwa – Polski, Brytanii i Ukrainy.
„Pierwsze i główne nasze zadanie, to bronić kraju na wypadek agresji”, – powiedział polski premier Mateusz Morawiecki. Dlatego Polacy już szykują drugi pakiet pomocy wojskowo-technicznej dla naszego kraju. Są to systemy przeciwrakietowe, pociski artyleryjskie, moździerze, drony i dziesiątki tysięcy amunicji. Brytyjski premier zapowiada, że jak tylko noga żołnierza rosyjskiego stanie na ukraińskiej ziemi, wtedy niebywałe w rozmiarach i surowości sankcje uderzą w Rosję i w najbliższe otoczenie Putina. Co ważne – zapracują automatycznie. Tymczasem Johnson w demonstracyjnie zielonym krawacie i firmowej fryzurze okazywał nieskrywane zainteresowanie Kijowem. I bez problemu przyjął informację, że jego królowa ma korzenie ukraińskie. Jest ona pra-pra-pra…wnuczką Jarosława Mądrego.
Brytania to obecnie jeden z najciekawszych wektorów dla Ukrainy. Londyn po brexicie szuka swojej roli w świecie i może stać się centrum nowego zjednoczenia w Europie. Zwłaszcza dla krajów, które nie należą do UE. I w zasadzie Unii Europejskiej, która nie jest gotowa do rozszerzenia, pojawienie się takiego partnera powinno się nawet spodobać. A Ukrainie taka mini-UE zdecydowanie będzie na rękę. I jeśli o wspólnym sojuszu trio z Polską i Brytanią dopiero się dogadujemy, to korzyści od utworzenia małych paktów Kijów mógł już docenić w praktyce. Już działa Trójkąt Lubeski, trio stowarzyszeniowe, kwadryga. A jeśli wspomnieć, że Ankara już 50 lat bez rezultatu oczekuje na przyjęcie do UE, a jednocześnie jest członkiem NATO, to idea, jak teoretycznie rozwijać nowe zjednoczenie europejskie, w ogóle może nabrać nowych barw. I właśnie Turcja teraz może stać się nową platformą do rozmów zamiast Mińska. Ankara gotowa jest wziąć na siebie rolę pośrednika. I wizyta państwowa Erdogana w najcięższym dla Ukrainy czasie – to dobry znak.
„Zamiast rozniecania ognia, chcielibyśmy zmniejszyć napięcie”, – podkreślił prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan.
A jeszcze aktywność tradycyjnie neutralnych Niderlandów. Wizyta premiera i pomoc wojskowa.
Taka pilna uwaga świata do Ukrainy chyba jednak powstrzymuje Putina. Raczej lider na Kremlu nie spodziewał się, że Zachód tak się zjednoczy. Raczej oczekiwał, że wszystko skończy się tradycyjnym zaniepokojeniem, tak jak to było w 2014 r., czy podczas rosyjskiego wtargnięcia do Gruzji. A w dodatku jeszcze każdy jego szalony plan od razu upubliczniają z najwyższych trybun.
W tej sytuacji również NATO zmuszone jest wzmacniać wschodnią flankę. USA wysyłają 2000 żołnierzy do Polski i Niemiec i jeszcze jeden tysiąc przerzucają z Niemiec do Rumunii. Natomiast Ukrainie USA przekazały już ósmą partię uzbrojenia, a jest to ponad 650 ton ważnych pocisków obronnych.
„Wygląda na to, że Putin dochodzi do wniosku, że rozmowy są lepsze, niż agresja. USA, NATO, Ukraina, reszta Europy gotowi są usiąść do stołu rozmów, aby omówić drogę do zwiększenia bezpieczeństwa. Rozmieszczenie rakiet jądrowych, przeprowadzenie ćwiczeń wojskowych, zabiegi w celu zwiększenia zaufania – wszystko można omówić. Niektóre z tych zagadnień już USA i Rosja omawiały. Co nie podlega dyskusji – to suwerenność jakiegokolwiek narodu, w tym także i zwłaszcza Ukrainy”, – zaznaczył były ambasador USA na Ukrainie William Taylor.
Samoloty z brytyjską bronią, które nagle poleciały na Ukrainę nad terytorium niemieckim, czego nie mogły robić wcześniej, świadczą o tym, że Kijów jednak przełamał sytuację. Putin jeszcze może zaatakować, ale już nie może wygrać.

(-)
Tak kończy się materiał, który ukazał się 6 lutego w programie TSN.Tyzhden. I choć zagrożenie jeszcze nie minęło, to sądzę, że jest coraz więcej nadziei na to, że Putin jednak nie odważy się otwarcie pójść na Ukrainę z wielką wojną. Ja już żegnam się z wami do jutra do godz. 10.50, a teraz życzę wam miłego dnia. Jeszcze raz zachęcam was do obejrzenia całego materiału TSN.Tyzhden z niedzieli 6 lutego. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! Chrystus się narodził! Chwalmy Go! (jch/bsc)

08.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was, drodzy słuchacze, w poniedziałek, 7 lutego, w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”. Przed mikrofonem Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. W naszym cyklu „Kamo hriadeszy” nie usłyszymy dzisiaj naszego hierarchy, bp Arkadiusza, pojedziemy natomiast na południe Polski – do Lublina. Odwiedzimy tamtejszą cerkiew.

(-)

Cerkiew greckokatolicka Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Lublinie stoi niecałe 30 lat. To budowla, która kiedyś stała we wsi Tarnoszyn koło Tomaszowa Lubelskiego. Została wybudowana w 1759 w Uhrynowie, w 1904 przeniesiona do Tarnoszyna. W 1994 została nabyta przez parafię greckokatolicką w Lublinie. W 1997 została pieczołowicie odrestaurowana. Pięknie wpisuje się w krajobraz Muzeum Wsi Lubelskiej. Daje to podwójną korzyść: Muzeum-skansen ma jeszcze jeden ciekawy obiekt, a cerkiew ma świetną ochronę, ponieważ znajduje się tu wiele cennych ikon. O wystroju cerkwi i historii ikon opowiada proboszcz, ks. Stefan Batruch:

(-)

– W carskich wrotach, gdy restaurowaliśmy ikonostas, to one były bardzo zniszczone, były odłamki od strzałów. Ta cerkiewka i wszystkie te ikony tu się znajdujące, każda z nich ma jakąś swoją historię, coś pamięta – i tych, którzy się tu modlili, ale też i tych, którzy próbowali tu zaszkodzić czy zniszczyć. Jeśli brać pod uwagę tę górną część, to po prawej i lewej stronie ikony apostołów, rząd apostolski czy świąt, czy Pięćdziesiątnicy, to one rzeczywiście malowane są taką ręką ludowego ikonopisca, to nie jest ktoś wybitnie utalentowany, czy ikonopisca, który ukończył jakąś szkołę artystyczną. Ale część centralna, konkretnie Deisis czy Wieczerza, Mandylion i Bogurodzica, to widać, że malował już o wiele lepszy ikonopisca. Tak że ogólnie ikonostas jest bardzo cenny, stary, ma różne style, ale kolorystycznie jakby współgra. Mieliśmy tu jeden problem, że gdy decydowaliśmy, że ten ikonostas zainstalujemy w tej cerkwi, to się nie mieścił – był o 20 cm szerszy od szerokości cerkwi i trzeba go było tak umieścić, żeby się wpisał. Ale chyba się to udało.

– To się na tyle udało, że tego nie widać, a chyba trzeba go było przyciąć z obu stron?

– Nie, nie przycinali, tylko zrobili taką zakładkę – te boczne skrzydła troszkę schowali; wysunęli do przodu centralną część i w ten sposób tych 20 cm zgubili. Zwieńczenie Ukrzyżowania to nie jest oryginalne z tego ikonostasu. Niektóre (rząd proroków) domalowywaliśmy, czyli rekostrułowaliśmy w takim stylu, żeby zrobić go takim pełnym, całościowym. Krzyż akurat jest z wystroju, znajdującego się w muzeum w Łańcucie, dlatego że gdy przenieśliśmy tę cerkiew do Lublina, to była pusta, nie wyło zupełnie oryginalnego wystroju, który by się zachował. Dlatego zaczęliśmy przygotowywać scenariusz, jak ją tu urządzić, żeby odpowiadała pewnemu kanonowi, który funkcjonował pod koniec XIX i na początku XX wieku i udało się otrzymać w depozyt wiele ikon z muzeum w Łańcucie. Tak że między innymi to Ukrzyżowanie u góry ikonostasu też jest z muzeum w Łańcucie.

(-)

– Po prawej stronie jest nowy, można powiedzieć, święty cerkwi greckokatolickiej, ks. Emilian Kowcz, błogosławiony.

– Tu są dwie współczesne ikony, chociaż tak wpisane kolorystycznie do wystroju świątyni. Są to ikony Petra Humeniuka ze Lwowa, po lewej stronie Emilian Kowcz, a z prawej – Josafat Kuncewycz. Akurat tam było miejsce, tam były jakieś ikony, a postanowiliśmy dodać trochę współczesnego takiego elementu.

– Bo cerkiew żyje i ma coraz to nowych męczenników, którzy dołączają do szeregu dawnych świętych.

– Też. Ale po prostu style zmieniają się, wiadomo, że ikonografia też się zmieniała, jest żywa, to nie jest statyczna sztuka sakralna, ona ma różne kierunki i chcieliśmy pokazać, że także współczesna ikonografia nie musi jakoś przeciwstawiać się tej z minionych wieków. Tak że mogą się wzajemnie uzupełniać. Tu jest jedyna oryginalna ikona z tej cerkwi, ta z lewej strony, to jest ikona św. Jerzego. Zachowała się w ten sposób, że znajdowała się w takim bocznym ołtarzu, który stał tam w cerkwi i stał tam, gdy zaczęliśmy ją przenosić. Ale z tego ołtarza zostało zdjęte płótno, na którym widniał jakiś wizerunek, ikona nie wiadomo jaka. A pod tym płótnem była warstwa farby, a pod tą warstwą farby była deska z ikoną, której resztki przebijały. Gdy deskę oczyszczono, zdjęto tę warstwę farby, to okazało się, że tam znajduje się ikona z XVII wieku św. Jerzego. I tak w lekko uszkodzonym stanie ją pozostawiliśmy, żeby pokazać też taki styl, ale także jak to los ikon bywa czasami podobny do losów ludzi.

– To jest niewiarygodne, ona wygląda, jakby w ogóle nie była uszkodzona, wygląda jakby ją tak namalowano. Chociaż to nie tylko malarstwo, ona wygląda bardzo oryginalnie, to nie tylko farba. Na pewno nie jest płaska.

(-)

– Tak, takich cennych ikon jest tu więcej. Taka bardzo cenna dla nas ikona to jest ikona korczmińska – Bogurodzicy. Jest to cudowna ikona, właśnie ze wsi, z miasta odpustowego w Korczminie. To jest 10 km od Tarnoszyna, gdzie była cerkiew. I właśnie w Korczminie udało się uratować jedną z najstarszych drewnianych cerkwi. Tam też od kilkunastu lat odbywają się takie spotkania na granicy, w miejscu odpustowym. I tę ikonę odnalazła pani Maria Nawrocka-Styrna, restauratorka z Krakowa, która miała swoją pracownię w Fundacji św. Włodzimierza. I na początku lat 90-tych, gdy szukaliśmy cerkwi, żeby ją przenieść do Lublina, ona w tym czasie odnalazła tę ikonę korczmińską we wsi sąsiedniej, w Machnówku. Była ona w stanie krytycznym, ale co ciekawe – na tej ikonie były dwie suknie. To dość rzadkie zjawisko, na razie nie spotkałem takiego analogu, żeby jednocześnie były dwie suknie. Jest to przejaw takiego szacunku i czci. Pierwsza suknia wykonana jest ze słomy. Nie wiem czy jest jeszcze podobny taki relikt. Ze słomy dlatego, że wierni nie byli zamożni i nie było ich stać na jakąś droższą suknię. A gdy już nieco się wzbogacili, to nałożono na nią drugą suknię, metalową. I te dwie suknie zachowały się, zostały nałożone na ikonę i dlatego nie było widać, co się pod nimi dzieje. A gdy przechowywana była w takim miejscu, gdzie było albo zbyt sucho, albo zanadto wilgotno, albo były gwałtowne zmiany temperatury od mrosu do upału, to okazało się, że po latach ta farba całkowicie popękała i deska i to wszystko było już w stanie krytycznym. Gdy ona to odnalazła, odkryła, to cała ta farba oryginalna się jej rozsypała. I przez pięć lat musiała ona układać to jak puzzle, żeby odnowić tę ikonę, wzmocnić. I dlatego, żeby nie przykrywać jej na nowo, to te suknie są wyeksponowane oddzielnie jak wota, jak przykład takiego szczególnego kultu.

– Właśnie ksiądz czyta w moich myślach, bo tak popatrzyłam i pomyślałam – co to za ikona, gdzie nie ma twarzy, nie ma rąk? A ksiądz właśnie teraz to opowiedział.

– Tak że udało się ją tu wziąć do naszej cerkwi. W związku z tym, że i architektura tej cerkwi, i to, że jest z Tarnoszyna, czyli blisko od Korczmina to było takim ważnym argumentem, żeby była to dostępna do kultu w takim miejscu. Ona powinna oryginalnie powrócić do Korczmina, ale w Korczminie nie ma możliwości zabezpieczenia jej w odpowiedni sposób i sprawowania ciągłego nadzoru restauratorskiego, żeby nie stało się z nią coś złego. Tak że jest tu pod takim nadzorem, w bezpiecznym miejscu i dostępna do kultu.

(-)

Mamy też inną ikonę, też Bogurodzicy, która jest zaraz za ołtarzem. Gdy zaczęliśmy ratować cerkiew w Korczminie, odnawiać, to przyszedł jeden z mieszkańców wsi i powiedział, że jest starsza pani, która ma u siebie jakąś ikonę, którą chciałaby przekazać do cerkwi. Pojechałam tam, gdzie ona mieszkała, nie spotkałam się z nią, bo jakoś ona nie bardzo chciała osobiście, przekazała przez tego pośrednika zapakowaną ikonę w gazetę. I okazało się, że to bardzo cenna, przemalowana była ta ikona, ale też bardzo cenna, z XVII wieku ikona, która się tu u nas znajduje. Tak że tutaj wystrój jest z różnych miejsc, z różnych cerkwi, których już nie ma. Ale dzięki współpracy restauratorów, historyków sztuki, muzealników udało się zachować jakąś taką symetrię, proporcje i jakąś integralność, żeby to nie był zwyczajny skład wymieszanego wystroju, ale to jakoś ze sobą współgra.

– I nie tylko ikony, bo myślę, że ten… jak to powiedzieć? Stolik? Podstawa? Też wygląda na taką bardzo starą pracę artystyczną. Piękny.

– Współczesny, ale służy nam też do święcenia wody, a święcenie uroczyste jest raz w roku, więc służy nam też jako taka podstawa.

– Ale jak harmonijnie się wpisuje, że powiedziałabym, że jest bardzo stary, a ksiądz mówi, że jest współczesny.

– Tak, tak. No, staramy się, żeby jakoś ten charakter, kolorystykę i stylistykę zachować. Nie dodawać i nie odbierać.

– A ta ikona i ta?

– Ta ikona tu, z lewej strony, Bogurodzicy to jest ikona, którą otrzymaliśmy w depozyt z muzeum w Łańcucie. Jest tam ikona też z końca XIX wieku, jest to Pokłon Trzech Króli, Bożego Narodzenia. No, niektórych nie możemy… nie mamy nawet metryczki skąd dokładnie one są, bo często były przewiezione do muzeum, nie zostały opisane, ale wiadomo, że cerkwi, z których zostały przewiezione, już nie istnieją.

– I tam też jest św. Jerzy, prawda?

– Tam jest Jerzy, właśnie ten, którego uratowaliśmy z tej oryginalnej cerkwi.

– Natomiast tutaj widać absolutnie sztukę ludową, to jest takie bardzo ludowe. Skąd są te ikony? Pewnie też były ratowane.

– To jest z prywatnej kolekcji, jest to część ikon malowanych na szkle. To jest z końca XIX-pocz. XX wieku. Tak, w takim stylu ludowym ikonografia. Tutaj robimy takie wystawy albo ikon współczesnych z różnych plenerów, albo akurat tutaj mieliśmy okazję otrzymać ikony z kolekcji prywatnej ze Lwowa i tu je wyeksponować.

(-)

Jeśli będziecie mieli okazję być w Lublinie, nie zapomnijcie odwiedzić cerkwi na terenie Muzeum Wsi Lubelskiej. Nie pożałujecie. A w dodatku, gdy będziecie mieli ks. Stefana za przewodnika! Ja tymczasem żegnam się z wami do jutra do godz. 10.50. wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! Chrystus się narodził! Chwalmy Go! (jch/bsc)

07.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was, drodzy słuchacze, w poniedziałek, 7 lutego, na antenie Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Na świecie obchodzony jest dzisiaj Dzień Gaśnicy, a w narodzie ukraińskim 7 lutego jest „Grzegorzowym dniem”, ponieważ dzisiaj cerkiew czci pamięć Grzegorza Teologa. Przed nowymi wiadomościami – kilka dat z kalendarza:
(-)
7 lutego 1804 r. urodził się Mykoła Makarewycz, ukraiński historyk, etnograf, pisarz, folklorysta, kompozytor. Jest pierwszym ukraińskim encyklopedystą. Rosyjscy nacjonaliści nazywali go „ukraińskim burżuazyjnym nacjonalistą; podpadał pod zakaz cenzury radzieckiej.
(-)
1963 r. urodziła się Heidemarie Stefanyshyn-Piper, amerykańska astronautka pochodzenia ukraińskiego. Poleciała w kosmos w składzie załogi 2006 r. Członkini Amerykańskiego Towarzystwa Inżynierów Mechaników. Ojciec Heidemarie jest Ukraińcem pochodzącym ze Lwowszczyzny. W dzieciństwie Heidemarie była członkinią Płastu w USA o bywała na obozach płastowych.
(-)
1760 r. zmarł Mykoła Chanenko, działacz państwowy Hetmanatu, generalny chorąży, dyplomata. Chanenko pozostawił bogate archiwum z cennymi materiałami historycznymi: umowy ukraińsko-moskiewskie (tak zwane „artykuły hetmańskie”), konstytucje polskich sejmów, dekretów rządu carskiego XVII-XVIII stulecia, papiery służbowe i rodzinne.
(-)
1933 r. zmarł Mykoła Sadowski – ukraiński aktor, reżyser i działacz społeczny, koryfeusz ukraińskiego teatru powszechnego. W 1905 r. na zaproszenie z Galicji Sadowski stanął na czele teatru „Ruska Besida” we Lwowie, czym (wraz z Marią Zańkowiecką) sprzyjał znaczącemu podniesieniu kultury teatralnej na ziemiach zachodnioukraińskich.
(-)
1967 r. zmarła Chrystyna Suszko, ukraińska medyk wojskowy, jedyna kobieta-oficer w Armii URL. Po ostatecznym wycofaniu się Armii URL do Polski, w latach 1922-1923 Chrystyna Suszko nadal pozostawała lekarką dywizyjną w obozie w Szczypiornie koło Kalisza. Zmarła w Genewie w Szwajcarii.
(-)
Dzisiaj świętują: Aleksander, Włodzimierz, Dymitr, Grzegorz, Filip, Feliks oraz urodzeni 7 lutego. Wszystkiego najlepszego!
(-)
Wczoraj w olsztyńskiej katedrze greckokatolickiej uroczyście zakończył się I Eparchialny Kurs Ikonopisania. Po raz pierwszy taki kurs, jeszcze jako parafialny, odbył się w 2015 r. jego pomysłodawcą i cały czas organizatorem jest zastępca przewodniczącego rady parafialnej Jan Kuryj. W tym roku warsztaty, które prowadziła s. Olena Mańkut, odbywały się pod patronatem biskupa Arkadiusza. Przez tydzień uczestnicy pracowali codziennie po kilka godzin. Wczoraj proboszcz ks. Jan Hałuszka poświęcił ikony, a ich autorzy otrzymali certyfikaty:
(-) Fragment obrzędu poświęcenia
Efekt pracy olsztyńskich ikonopisców można obejrzeć na stronie olsztyńskiej parafii.
(-)
Prezydent Francji Emmanuel Macron uda się dzisiaj do Moskwy gdzie spotka się z prezydentem Władimirem Putinem. Następnego dnia poleci do Kijowa, gdzie przeprowadzi rozmowy z prezydentem Ukrainy Wołodymirem Zełenskim. Tematem obu spotkań, jak informuje Pałac Elizejski, będzie sytuacja wokół Ukrainy.
Doradca prezydenta Andrzeja Dudy Paweł Sałek mówił, że tematem wtorkowego spotkania Trójkąta Weimarskiego będzie sytuacja na pograniczu rosyjsko-ukraińskim. – To dobry moment, aby zaprezentować indywidualne stanowiska prezydentów oraz wymienić poglądy, które każde z państw ma na ten temat – mówił w Polskim Radiu 24 Paweł Sałek:
(-) Wypowiedź w języku polskim

Szczyt Polski, Francji i Niemiec odbędzie się we wtorek w Berlinie. Dzisiaj prezydent Andrzej Duda spotka się w Brukseli z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem oraz szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen.

Wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk powiedział, że na przełomie lutego i marca możemy się spodziewać przełomu w konflikcie wokół Ukrainy. Zdaniem gościa Polskiego Radia 24, Rosja nie jest w stanie długo utrzymywać wojsk w gotowości bojowej i musi wykonać krok w którąś stronę:
(-) Wypowiedź w języku polskim

Wiceminister Wawrzyk dodał, że scenariusze te nie uwzględniają ewentualnych sankcji nałożonych na Rosję w wyniku agresji na terytorium Ukrainy. Zdaniem ekspertów, wtedy okres, przez który Władimir Putin będzie mógł utrzymywać w gotowości swoje wojska, jeszcze bardziej się skróci.
Wzdłuż granicy z Ukrainą Rosja rozmieściła około 130 tysięcy żołnierzy wraz z ciężkim sprzętem.
Ostatnia wiadomość będzie uspokajająca. Zdaniem ukraińskiego eksperta w dziedzinie wojskowości Jurija Butusowa, najbardziej prawdopodobnym działaniem Rosji jest zaostrzenie sytuacji w Donbasie. Obecnie jednak plany Rosji powstrzymuje polityka Zachodu. W rozmowie z Polskim Radiem redaktor naczelny portalu censor.net ocenia, że w najbliższej perspektywie ryzyko szeroko zakrojonej agresji na terytorium Ukrainy nie jest duże. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Tą dającą nadzieję wiadomością pożegnamy się teraz do wieczora. Była z wami Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego dnia i całego tygodnia, drodzy słuchacze! Chrystus się narodził! Chwalmy Go!

07.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Witamy Państwa w magazynie ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj jak mało kiedy możemy powiedzieć o naszej audycji, że jest „do tańca i do różańca”, tylko będzie w odwrotnej kolejności. Najpierw będziemy mówili o warsztatach pisania ikon przy olsztyńskiej katedrze greckokatolickiej, a potem – o studniówce w szkole w Górowie Iławeckim. Zapraszamy!

(-)

W ciągu minionego tygodnia w olsztyńskiej parafii rozpoczął się Pierwszy Eparchialny Kurs Ikonopisania. Co prawda, takie kursy odbywają się od 2015 r., ale do tej pory były to parafialne, teraz po raz pierwszy wyszły na poziom eparchialny, pod patronatem biskupa Arkadiusza. Ekscelencja też oficjalnie otworzył te warsztaty. Jednak wydarzenie rozpoczęło się, tak jak powinno – kolędą i modlitwą:

(-)

– Myślę, że ten kurs to też takie ćwiczenie duchowe, dlatego proponuję, żebyśmy najpierw zaczęli od modlitwy, bo jest takie Boże dzieło i od modlitwy należy zaczynać wszystko, co mamy poświęcić Bogu, ale co ma też być takim duchowym wzbogaceniem dla nas samych. Tak że proszę teraz, wstańmy, pomodlimy się, udzielę też błogosławieństwa na ten kurs ikonopisania:

(-) Modlitwa

Organizator i opiekun grupy ikonopisców Jan Kuryj krótko przypomniał o tym, jak wszystko się zaczynało:

(-)

– Siedem lat temu było bardzo skromnie. Nie mieliśmy takiego pojęcia, że wejdziemy na taki wierzchołek wspaniałości Bożej miłości, bo w końcu byliśmy świadomi tego, że pierwszą ikoną jesteśmy my osobiście. Żywą ikoną. Chodziło tylko o to, jak my potrafimy z tej żywej ikony wejść w rzeczywistość duchową. Taką głęboką rzeczywistość. Widzieliśmy siebie w tej ikonie Boga, świętości, która jednocześnie – tak jak Ekscelencja podkreślił, czy pan Jan także – że człowiek swoją ręką tak jakby przekazuje to, co ma we wnętrzu, czego sam nie jest zdolny sobie uzmysłowić, a co chce przelać na deskę. Właściwie tak skromnie podchodziliśmy z panem Janem do tego. Ja nawet za dużo nic nie mówiłem, bo przede mną jawiła się wielka tajemnica – czy potrafimy się z nią zmierzyć. Ale pan Jan miał głęboką wiarę i faktycznie zebrał wszystkich najlepszych – tylko tych głębokiej wiary. To jest coś co nigdy nie podlega czasowi, ale wciąga nas w ten czas wieczny, nieskończony.

Głos zabrał też proboszcz, ks. Jan Hałuszka:

– Chciałbym tylko jeszcze jedno dodać, że teraz jest to pierwszy eparchialny kurs, ale tak naprawdę to nigdy nie zamykaliśmy się, nie ograniczaliśmy się do naszej parafii. Była też młodzież z innych parafii z tych naszych najbliższych miejscowości. Teraz już oficjalnie nazywamy, bo Ekscelencja przejął, żeby to było na całą naszą eparchię. W tym roku też z powodu naszych wewnętrznych okoliczności mamy tę mniejszą salę, ale myślę, że w następnym roku wszystko będzie wyprostowane, więc będziemy mogli normalnie i w większym gronie kontynuować to wszystko, co idzie na chwałę Boga. Są różne drogi, które poprzez modlitwę mają nas doprowadzić do Boga, a właśnie ten kurs trochę w inny sposób, ale też nas jakoś koncentruje na Bogu. I to jest najważniejsze, żebyśmy mogli zawsze tę naszą drogę do Boga odnaleźć. Dziękuję.

Pierwsze kursy prowadziła Joanna Pasławska-Kircio, a teraz jej dzieło kontynuuje s. Ołena, która przygotowała małą niespodziankę:

– Mam zaszczyt brać udział razem z wami, bo też jestem uczestniczką, chociaż będę się dzielić tym, co już umiem, z wami i jest mi bardzo miło, że mam taką okazję jeszcze raz być w Olsztynie na ikonopisaniu. Ale dzisiaj zaprosiłam jeszcze jednego księdza na nasz kurs. Ekscelencjo, proszę pozwolić… Jest to ksiądz Jeremiasz Łomnicki. Specjalnie go zaprosiłam, wiecie czemu? Bo od dzisiaj do 8 lutego my, jako siostry Zgromadzenia Służebnic NMP przygotowujemy się do dnia urodzin ks. Jeremiasza Łomnickiego. Takiego szczególnego misjonarza swoich czasów. Człowiek wyjątkowy, a już jak widzicie – podpisany „Sługa Boży”. Proszę pozwolić, Ekscelencjo, że zaproszę go tu na te warsztaty, żeby też i on swoim duchem pomagał wewnętrznie przeżyć to spotkanie z Chrystusem, ale też w sposób szczególny będziemy go też prosić o pokój na Ukrainie. On w swoim czasie doświadczył ze strony wrogów Ukrainy przemocy, był na zesłaniu i tam zmarł. Myślę więc, że jest on godny, aby być takim naszym patronem. Choćby na ten króciutki czas.

Ksiądz Łomnicki w Żużelu koło Krystynopola w 1892 roku założył Zgromadzenie Sióstr Służebnic NMP. W 1915 r. władza carska wywiozła go na zesłanie do Symbirska, gdzie zmarł w następnym roku na zapalenie płuc.

(-)

Bp Arkadiusz podziękował organizatorom, s. Olenie, która uczy pisania ikon, uczestnikom, którzy zechcieli wziąć udział w warsztatach, a potem powiedział:
– Ikona, która wpisana jest w chrześcijaństwo wschodnie, która jest swoistym symbolem naszej tożsamości, potrzebuje też zgłębienia z naszej strony, żebyśmy rozumieli tę naszą religijną tożsamość chrześcijańską. I dlaczego ta ikona zajmuje tak ważne miejsce w życiu naszej cerkwi, ale myślę, że także w życiu każdego z nas. To nie przypadek, że gdy dziecko odchodzi z domu, rodzice dają mu ikonę. To nie przypadek też, że gdy młodzi ludzie rozpoczynają nową drogę życia razem, we wspólnocie jako małżeństwo – też otrzymują ikonę. Bo to jest tradycja ukraińska. I też powinniśmy się tego uczyć i zachowywać. Jako nasz taki wielki, ważny skarb, żebyśmy o tym nie zapomnieli. I myślę, że dzisiaj każdy, kto przyszedł, kto przyjął zaproszenie do udziału w takim kursie, chce taką ikonę napisać jak najlepiej. Chce, żeby ta ikona go zachwyciła, żeby jeszcze lepiej rozumiał, jak ważna jest nauka Jezusa w naszym życiu. I właśnie tego wam życzę: żebyście tak rzetelnie do tego podeszli. Oczywiście, trzeba też dużo cierpliwości. Myślę, że pisanie ikony uczy nas też takiej cierpliwości – gdzie trzeba zapomnieć o wszystkim innym, a oddać się temu, żeby tę ikonę napisać jak najlepiej. Dlatego cieszę się, że dzisiaj tu jesteście, że weźmiecie udział w tym kursie, że chcecie ten czas poświęcić na takie ćwiczenie duchowe i mam nadzieję, że ten kurs będzie też takim duchowym rozwojem dla każdego z was.

(-)

Dwa dni później odwiedziłam kursantów, żeby zobaczyć, jak im idzie praca:

– Marysiu, co Ci tak najtrudniej idzie?

– To będzie najpiękniejsza ikona na świecie, dlatego że jest moja, wykonana przeze mnie. A jak ktoś powie, że jest brzydka, to niech dla tego kto patrzy, taka będzie. Ale dla mnie jest najładniejsza.

– Na pewno nie będzie brzydka, bo już widzę, że jest ładna; można powiedzieć, że widać jaki będzie rezultat końcowy.

– Bardzo dziękuję, że we mnie wierzysz! Bo ja w siebie – bardzo, bardzo mało. Ale za rok idę znowu. A jeśli się uda jeszcze w tym roku na jakiś kurs ikonopisania, to też idę. Mam nadzieję, że następne będą coraz lepsze. Ale warto! Warto przyjść i samemu się sprawdzić. I tak jak mówię – jeszcze z „góry” ktoś pomaga i wierzę, że mi pomoże.

– To twoja pierwsza ikona?

– Tak!

– Olu, a twoja pierwsza, czy nie?

– Pierwsza ikona. Jak ja się stresowałam! Ale wiesz, że jak wchodzę tu do sali to jestem spokojna? Naprawdę! Nie wiem co się dzieje, ale jestem spokojna. Ale siostra mi dużo pomaga.

– Siostra wszystkim pomaga, kto tego potrzebuje.

– Ale mi najwięcej.

– A co najtrudniej jest pisać?

– Takie cieniutkie linie. To jest bardzo trudno zrobić, bo ręka już jest nie taka, to jest najtrudniejsze. Natomiast położyć kolory na razie to bawimy się tymi kolorami. Myślę, że wyjdzie. I bardzo trudno było zrobić aureolę.

– A dlaczego? Wydawałoby się, że to tylko taki pas.

– A, no nie. Trzeba było dobrze klej położyć, żeby był równo położony. Bo jak było nierówno, albo nie była położona cała powierzchnia kleju, to złoto nie chwytało – nie miało czego się trzymać. To tak, były poprawki. Ale myślę, że wyszło dobrze.

– Widzę, że wyszło bardzo dobrze!

– Milu, a jak u Ciebie? Jesteś zadowolona ze swojej pracy?

– Jestem zadowolona, też piszę ikonę!

– Podoba ci się?

– Jest mi bardzo trudno pisać, uważam, że to jest bardzo szczegółowa i ciężka praca. Trzeba bardzo uważać, słuchać siostry, co mówi. Ręka już troszeczkę drży i jak są te długie linie, to bardzo trudno zrobić je za jednym pociągnięciem. Ale jakoś tak pomalutku daję sobie radę, siostra czasami pochwali, czasem każe coś poprawić, ale jakoś to idzie.

(-)

Uczestnicy kursu – to dwa pokolenia. Zapytałam s. Olenę, jacy uczniowie trafili się jej w tym roku:

– Uczniowie są bardzo zdolni, potulni, chcą dobrze napisać tę ikonę.

– Widzę, że praca już co najmniej w połowie jest wykonana. Jaką ikonę piszą w tym roku?

– Jezus Chrystus Pantokrator. Taka jest nasza praca dzisiaj.

– Każdy uczestnik robi po swojemu?

– Były trzy do wyboru, ale jest Jezus Pantokrator. Trochę modyfikujemy, bo ktoś chce mieć szatę Jezusa turkus i bordo, ktoś błękitną i bordo, tak że zachowujemy kanon.

(-)

– Nigdy nie pomyślałyśmy, że kiedyś przyjdziemy do szkoły i Borys, Piotrek i Ania będą naszymi kolegami z jednej klasy!

– Nie ściągacie jedno od drugiego?

– To znaczy… przyznaję się. Chodzę do nich i podglądam. Ściągam. Oni też!

(-)

Jak widzimy, bez problemu można połączyć dojrzałość z młodością. Jak więc radzi sobie młodzież?

– Borys, widzę, że też już jesteś daleko. Masz już tło, jest już aureola, jest twarz, są ręce i pozostanie tylko szata i księga.

– To jeszcze nie koniec, bo na twarzy trzeba jeszcze zrobić cienie. I na szacie też trzeba to zrobić.

– Żeby nie była jednostajna, tylko żeby się mieniła jak w świetle.

– Tak.

– Ale myślę, że jesteś zadowolony, prawda?

– Tak. Bardzo jestem zadowolony.

– Która to jest twoja ikona?

– Druga.

– To już chyba tak jest, że jak się napisze jedną, to od razu chce się pisać drugą, prawda?

– Tak.

– Ty już prawie kończysz ikonę.

– Nie, można powiedzieć, że już zacząłem pisać tę ikonę, ale jest jeszcze początkowa faza pisania.

– Ale gdy tak popatrzeć, to farba jest już położona na dużej części deski.

– Farby kładzie się bardzo szybko, ale potem trzeba położyć dużo warstw.

– Czyli nie tak będzie wyglądała szata końcowa?

– Nie, to jest początek pisania szaty.

– A jaki będzie kolor końcowy?

– Coś jasnozielonego.

(-)

Ikona przyciąga wszystkich jak magnes, w czym tkwi jej tajemnica? Zapytałam znowu o to s. Olenę:

– To szeroki temat. Można by o tym mówić i mówić, jaka jest tajemnica pisania ikony. Przede wszystkim staramy się spotkać ze świętym, którego piszemy. Czyli to jest pierwsza tajemnica – spotkać Jezusa Chrystusa w naszym wypadku, bo jego piszemy na tych warsztatach. Potem tajemnica ikony jest w tym, że ona powinna do nas przemówić. Czyli piszemy, a jednocześnie kontemplujemy. Jest jeszcze wiele innych korzyści z pisania ikony, nie tylko to, że materialnie mamy ikonę, ale też przeżycie wewnętrzne. I też takie doświadczenie – uczymy się cierpliwości, staranności, uważności do pracy, ale też do osoby, która pracuje obok nas.

– Oczywiście, to nie są takie zwyczajne farby, które można kupić w sklepie?

– No, my je kupujemy w sklepie, ale specjalnie je potem przygotowujemy. Czyli pracujemy temperą, bazą jest żółtko, płyn, którym rozrabiamy (w tym wypadku jest to wino – nie słodkie, tylko wytrawne) i suchy pigment – kolor, który będziemy dobierać.

– I każdy je miesza według własnego uznania?

– No, zazwyczaj tak, takie detale to każdy ocenia, czy to wystarczy. Oczywiście, ja podpowiadam jaki to ma być kolor. A potem już indywidualnie.

– Widzę, że pięknie praca postępuje i myślę, że siostra jest już spokojna, widząc progres.

– No, tak. Staram się być bardzo spokojna, bo przecież to jest praca z ikoną. Tak że jestem bardzo zadowolona, że nasze panie i panowie robią to chętnie.

(-)

W piątek kurs się zakończył, a w niedzielę – czyli dzisiaj – odbyło się uroczyste poświęcenie ikon w cerkwi. Teraz każdy będzie mógł się modlić przed własnoręcznie wykonaną ikoną.
(-)
Dzisiaj, niestety, nie będzie spotkania z Romanem Bodnarem, ale odwiedzimy miejsce, gdzie zawsze króluje młodość. Jest to szkoła w Górowie Iławeckim, której Roman jest absolwentem, więc związek zachowujemy. Styczeń – to dla licealistów czas studniówek. W Górowie studniówka odbyła się 22 stycznia. Było to wydarzenie wyjątkowe, biorąc pod uwagę pandemię. Jak opowiada Sergiusz Petryczenko, który był tego dnia w górowskiej szkole, do ostatniego dnia studniówka stała pod znakiem zapytania. Ale wszystko się udało i uczniowie, ich rodzice oraz nauczyciele bawili się wspaniale. Najpierw spróbujmy sobie wyobrazić atmosferę, jaka towarzyszy zazwyczaj maturzystom w Górowie:

(-)

Maturzystom podoba się tradycja urządzania studniówek w udekorowanej sali gimnastycznej, gdzie sami pracują nad jej wystrojem. Przypomnijmy, jak sami o tym mówią:

– Wiele szkół robi w jakimś lokalu zawsze studniówkę. My jesteśmy wyjątkowi, bo robimy we własnej sali, we własnej szkole. I nie ta sama studniówka jest najważniejsza, a ważniejsze są nasze przygotowania, że mogliśmy się tu wszyscy zebrać, siedzieliśmy razem cały tydzień, przygotowywaliśmy naszą salę, żeby teraz wszystko wyglądało tak jak teraz wygląda.

– Czyj to był pomysł na wystrój?

– To była nasza wspólna decyzja. Było wiele projektów, my wybraliśmy tematykę zimową. I myślę, że dobrze wybraliśmy.

– Bardzo dużo się przygotowywaliśmy, praktycznie cały rok przygotowaliśmy a to program, a to dekoracje, przygotowywaliśmy wszystko, żeby wszyscy czuli się komfortowo, żebyśmy pięknie świętowali i żeby święto nie było jak zwyczajna dyskoteka, ale żeby wszystko było oficjalnie, żebyśmy rozumieli, że idziemy już w dorosły świat; że to jest już jakby przygotowanie do naszych matur, że teraz odpoczywamy, ale odpoczynek daje jakieś plusy w naszym życiu.

(-)

– Czym ta studniówka różni się od studniówek w innych szkołach?

– Studniówka w naszej szkole moim zdaniem jest wyjątkowa – dyrektorka szkoły, Maria Olga Sycz. – Wyjątkowa przez to, że po pierwsze – odbywa się w szkole a nie w restauracji; tym, że uczniowie i rodzice, nauczyciele, wychowawcy – sami przygotowują, przepięknie dekorują salę; przygotowują wspaniały program, naprawdę przez całą noc jest jakiś program, tak jak w teatrze prawie. Do niego włączeni są też nauczyciele, dyrekcja, rodzice. Cieszę się i myślę, że w żadnej szkole nie ma tylu rodziców na studniówce razem ze swoimi dziećmi, nauczycielami – my jesteśmy wszyscy razem jak jedna rodzina. Ta atmosfera to rzeczywiście jest taka atmosfera nie zwyczajnej zabawy, nie dyskoteki, tylko takiego balu. Oczywiście, pamiętamy co to jest za święto, że to jest studniówka, że zbliża się bardzo ważny egzamin, ale ta noc ma być dla nich taką rozrywkową, gdzie mogą trochę zapomnieć o wszystkim, co przed nimi, ale być razem ze sobą, integrować się – i nauczyciele, i rodzice, i uczniowie.

– Czy ten covidowy czas miał wpływ na naukę i na przygotowania, między innymi także do tej studniówki?

– Oczywiście, bardzo duży wpływ. Wielu kolegów naszych maturzystów nie dojechało z Ukrainy. Trochę szkoda, bo to jest moment, gdy mogli być razem ze sobą, bo zaraz zakończy się ich wspólna nauka w naszej szkole. Niestety, wielu nie dojechało, ale robili wszystko – ja też jako dyrekcja szkoły – żeby to święto odbyło się, mimo wszelkich trudności. Bo było bardzo, bardzo dużo problemów po drodze. Ale udało się nam i doszła do skutku, nikt nie poszedł na kwarantannę i w ten sposób to święto mogło się odbyć. Tak że bardzo się z tego cieszę.

(-)

– Ta studniówka jest wyjątkowa z wielu powodów. – Witold Kozubel, wychowawca klasy III d, – Pierwsza przyczyna to pandemia covidu. Druga przyczyna to zagrożenie dla Ukrainy, widzimy wzdłuż granicy wojska rosyjskie i w każdej chwili może być wojna. Tak ,że martwimy się; jest wielu uczniów z Ukrainy, których bliscy są na froncie, zostali zmobilizowani, więc młodzież też to przeżywa. Należy pamiętać, że to nie pojawiło się dzisiaj, tak naprawdę wojna zaczęła się – i trwa – od 2014 r.

– A jak pandemia odbiła się na procesie dydaktycznym szkoły, a zwłaszcza maturzystów?

– Trzeba wyraźnie powiedzieć, że z pewnością zdalne nauczanie nie zamieni bezpośredniego kontaktu z człowiekiem. Młodzież praktycznie została zdezintegrowana, każdy przebywał w swoim domu, więc myślę, że młodzieży bardzo brakowało tego kontaktu osobistego między sobą. I to jest bardzo poważny problem.

– Wiem też, że szkoła górowska to nie tylko lekcje, ale też zajęcia pozalekcyjne, z których szkoła zawsze słynęła. Zespoły, koła naukowe – to była bardzo ważna część procesu nauczania.

– Tak. O ile w tych kołach naukowych jeszcze w jakiejś mierze można było prowadzić zajęcia zdalnie, to zespoły artystyczne miały ogromne problemy, bo trudno prowadzić zajęcia z tańca w trybie zdalnym.

– Mimo to te wszystkie niedogodności nie odbiły się na poziomie szkoły. Szkoła zajmuje 14-te miejsce w województwie.

– Tak. To naturalne, że młodzież bardzo szybko nadrabia te wszystkie zaległości, jakie spowodowało zdalne nauczanie i gdy przyszli na nauczanie stacjonarne, to już z większą ochotą i natchnieniem pracowali i praktycznie można powiedzieć, że zniwelowali te wszystkie niedociągnięcia, które pojawiły się wskutek nauczania zdalnego.

– Czyli jest pan spokojny o swoich maturzystów, że zdadzą maturę i pójdą uczyć się dalej?

– Tak. Jestem pewny, że dalej pozdają te egzaminy z sukcesem i będą studiowali na uczelniach, tak jak w latach ubiegłych. Młodzież bardzo dobrze daje sobie radę w życiu. Możemy to zobaczyć praktycznie na wielu przykładach. Praktycznie 90% liderów środowisk ukraińskich w Polsce to absolwenci szkół ukraińskich, a bardzo duża grupa wśród nich to absolwenci liceum górowoiławeckiego.

(-)

I tak nasz czas zbliża się do końca. Program przygotowali: Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Dziękujemy za uwagę, życzymy miłego wieczoru i – do usłyszenia, drodzy słuchacze!

Chrystus się narodził! Chwalmy Go!

(jch/łw)

06.02.2022 – godz. 20.30 – Magazyn (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was, drodzy słuchacze, na antenie Radia Olsztyn w sobotę, 5 lutego; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj mamy co najmniej trzy ciekawe nazwy dnia: Dzień Erudyty, Dzień czytania na głos i najsłodszy – Dzień „Nutelli”. Dalej już tak słodko nie będzie:
(-)
5 lutego 1977 r. zostali zaaresztowani obrońcy praw człowieka, liderzy Ukraińskiej Grupy Helsińskiej: Mykoła Rudenko (pisarz ukraiński) oraz Ołeksa Tychyj (ukraiński pedagog, językoznawca).

(-)

1940 r. zmarła Sofija Rusowa, ukraińska pedagog, prozatorka, literaturoznawczyni i działaczka społeczna; jedna z pionierek ukraińskiego ruchu kobiet.

(-)

2000 r. zmarł Anatol Łupynis – ukraiński działacz polityczny i społeczny, poeta. Niepodległość Ukrainy powitał w więzieniu, do którego latem 1991 r. trafił za organizację mityngów protestu przeciwko podpisaniu nowej umowy związkowej. Był we wszystkich gorących punktach: w Czeczenii, Gruzji, Abchazji, Naddniestrzu.

(-)

Dzisiaj imieniny obchodzą: Katarzyna, Hennadij, Kłyment i Jan, świętują też urodzeni 5 lutego. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Zbliża się do końca okres bożonarodzeniowy, jeszcze trochę i znowu będziemy czekać rok na kolędowanie; trzeba się śpieszyć. Jutro w Przemyślu odbędzie się koncert kolęd „Oj jak Bożaja Maty po switu chodyła”

Wystąpią: zespół śpiewu autentycznego „Krajka” z Przemyśla – dobrze znany też naszej, warmińsko-mazurskiej publiczności, a także Trio „Wernyhora” z Sanoka. Zespoły wykonają zapomniane kolędy z Nadsania, Bojkowszczyzny i Łemkowszczyzny. Koncert odbędzie się w Cerkwi Ojców Bazylianów w Przemyślu.

(-)

Nie możemy nie śledzić tego, co się dzieje na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Europoseł Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Kuźmiuk powiedział w Polskim Radiu 24, że gdyby nie gazociągi Nord Stream i Nord Stream 2, to Rosja nigdy nie zaatakowałaby Ukrainy. Jak mówił eurodeputowany, w Parlamencie Europejskim jest także rosyjskie lobby w tej sprawie:
(-) Wypowiedź w języku polskim

Zbigniew Kuźmiuk dodał, że uruchomienie gazociągu Nord Strem 2 będzie „daniem Rosji do ręki instrumentu” który pozwala przesyłać gaz i osiągać z tego bardzo wysokie dochody, a jednocześnie pominąć Ukrainę.
Sterowanie dostawami gazu jest częścią polityki Rosji, dążącej do destabilizacji w Europie.

(-)

Senat jednogłośnie, 92 głosami, przyjął uchwałę w sprawie wsparcia Ukrainy. Jak podkreślają senatorowie, to wsparcie politycznej i finansowej pomocy dla Ukrainy, dostawy broni oraz udziału żołnierzy krajów członkowskich NATO w szkoleniu ukraińskich wojsk. Projekt uchwały odczytał sprawozdawca, były minister obrony narodowej, senator Bogdan Klich:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Tekst uchwały Marszałek Senatu Tomasz Grodzki wręczył ambasadorowi Ukrainy w Polsce Andrijowi Deszczycy.
Wywiad USA wykrył plan rozbudowanej rosyjskiej prowokacji -poinformował rzecznik Pentagonu John Kirby. Prowokacja zakłada sfabrykowanie ataku rzekomych sił ukraińskich na Rosję lub zamieszkane przez Rosjan tereny Ukrainy, sfilmowanie tej inscenizacji i posłużenie się nią jako pretekstem do ataku na Kijów. Do informacji USA odniosły się ukraińskie władze. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko

(-) Wypowiedź w języku polskim
Prezydent Francji Emmanuel Macron uda się 7 lutego do Moskwy gdzie spotka się z prezydentem Władimirem Putinem. Następnego dnia poleci do Kijowa gdzie przeprowadzi rozmowy z prezydentem Ukrainy Wołodymirem Zełenskim. Tematem obu spotkań, jak informuje Pałac Elizejski będzie sytuacja wokół Ukrainy.

(-)

Na koniec – coś dla duszy. W Muzeum Współczesnej Sztuki Ukraińskiej Korsaków w Łucku została otwarta wystawa lwowskiej malarki Tetiany Duman-Skop „Ponad czasem: narodowe”. Chętnych do obejrzenia unikalnych prac ukraińskiej ikonopisarki było bardzo wielu, informuje Район.Культура. Wystawę prezentował mąż artystki Łewko Skop oraz kuratorka projektu Hałyna Chorunża.

Oprócz obrazów uwagę zwracało kilka przywiezionych na wystawę rzeźb, w których wyraźnie widać motywy religijne i ludowe kultury ukraińskiej. Podczas rozmowy jej uczestnicy poruszali wiele tematów artystycznych, jednak najwięcej mówiono na temat Tetiany i jej talentu, początku jej zwrócenia się do twórczości, zwłaszcza prac, a także działalności wolontariackiej, ściśle związanej z ikonopisaniem. Wystawa prac obrazów Tetiany Duman-Skop „Ponad czasem: narodowe” potrwa do 20 lutego.

(-)

I tu już pożegnamy się do jutra. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego wypoczynku; nie myślcie o tym co złe, tylko o tym co dobre. Wszystkiego dobrego! Chrystus się narodził! Chwalmy Go! (jch/bsc)

 

04.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was, drodzy słuchacze, na antenie Radia Olsztyn w piątek, 4 lutego; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj jest Światowy Dzień Walki z Rakiem. A jaki jeszcze jest dzisiaj dzień? Tego dnia obchodzony jest Dzień Kaloszy, Dzień Dziwaka i Dzień Dobrego Humoru. I niech ten dobry nastrój nas mimo wszystko nie opuszcza.
(-)
4 lutego 1945 r. rozpoczęła się Konferencja Jałtańska przywódców rządów ZSRR, USA i Wielkiej Brytanii. Na konferencji uzgodniono wojskowe plany.
(-)
A czy wiecie, że Facebook dzisiaj osiąga pełnoletność? W 2004 r. student Harwardu Marc Zuckenberg zainstalował sieć społecznościową Facebook.
(-)
1494 r. zmarł Jerzy Kotermak (Drohobycz), ruski astronom, doktor medycyny i filozofii, rektor Uniwersytetu Bolońskiego, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Wśród jego studentów był przyszły wybitny astronom Mikołaj Kopernik.
(-)
1920 r. zmarł Modest Sosenko – ukraiński malarz-monumentalista, mistrz malarstwa religijnego i świeckiego. W swoich dziełach, zwłaszcza o tematyce religijnej, Modest Sosenko starał się łączyć dawne bizantyjskie podstawy malarstwa ze współczesnymi mu osiągnięciami artystycznymi. Był prekursorem w tej dziedzinie.
(-)
1972 r. zmarł Mykoła Czebotariw – ukraiński działacz wojskowy i polityczny, jeden z organizatorów i szef ukraińskiego kontrwywiadu. Będąc na stanowisku szefa ochrony osobistej głównego atamana Symona Petlury, nadal opiekował się kwestiami kontrwywiadu URL na uchodźstwie.
(-)
Dzisiaj imieniny obchodzą: Anastazja, Tymoteusz, Józef i Mikołaj. Świętują też urodzeni 4 lutego. Wszystkiego najlepszego!
(-)
22 stycznia w ZSzUJN w Górowie Iławeckim odbyła się studniówka. Było to wydarzenie wyjątkowe, ponieważ do ostatniego dnia nie można było być pewnym, że się ona odbędzie. Wszystkiemu winna jest pandemia. Na studniówce był (i już wam trochę o niej opowiadał) i o poważne szkolne sprawy pytał Sergiusz Petryczenko:

(-)

– Czym ta studniówka różni się od studniówek w innych szkołach?

– Studniówka w naszej szkole moim zdaniem jest wyjątkowa – dyrektorka szkoły, Maria Olga Sycz. – Wyjątkowa przez to, że po pierwsze – odbywa się w szkole, a nie w restauracji; tym, że uczniowie i rodzice, nauczyciele, wychowacy sami przygotowują, przepięknie dekorują salę; przygotowują wspaniały program, naprawdę przez całą noc jest jakiś program, tak jak w teatrze prawie. Do niego włączeni są też nauczyciele, dyrekcja, rodzice. Cieszę się i myślę, że w żadnej szkole nie ma tylu rodziców na studniówce razem ze swoimi dziećmi, nauczycielami – my jesteśmy wszyscy razem jak jedna rodzina. Ta atmosfera to rzeczywiście jest taka atmosfera nie zwyczajnej zabawy, nie dyskoteki, lecz takiego balu. Oczywiście, pamiętamy, co to jest za święto, że to jest studniówka, że zbliża się bardzo ważny egzamin, ale ta noc ma być dla nich taką rozrywkową, gdzie mogą trochę zapomnieć o wszystkim, co przed nimi, ale być razem ze sobą, integrować się – i nauczyciele, i rodzice, i uczniowie.

(-)

Cały materiał usłyszycie w naszej wieczornej audycji. Teraz znowu – o wydarzeniach na Wschodzie i reakcji na Zachodzie. Przed spotkaniem z Siergiejem Ławrowem w Genewie Antony Blinken wystąpił w Berlinie z przemową o tym, dlaczego świat powinien przejmować się Ukrainą – pisze Ostap Jarysz na stronie vestiblog.info. Dalej – cytaty z przemówienia Blinkena, oczywiście w dużym skrócie:

„Przybyłem do Berlina w niezwykle ważnym momencie dla Europy, USA i powiedziałbym, dla świata. Rosja zwiększa zagrożenie dla Ukrainy. To co dzieje się na Ukrainie, to jest więcej niż konflikt między dwoma krajami. Co więcej – niż Rosja i NATO. Jest to kryzys o skutkach globalnych i wymaga globalnej uwagi i działań.

USA i nasi europejscy sojusznicy wielokrotnie zwracali się do Rosji z propozycjami dyplomatycznymi w duchu wzajemności. Jak do tej pory naszą gotowość do uczciwego działania odrzucono. Bo w rzeczywistości ten kryzys nie dotyczy broni czy baz wojskowych. Dotyczy suwerenności i samostanowienia Ukrainy i wszystkich krajów. W istocie chodzi o odrzucenie przez Rosję integralnej, wolnej i pokojowej Europy po okresie zimnej wojny.

Rosja usprawiedliwia swoje działania tym, że Ukraina rzekomo stanowi zagrożenie dla jej bezpieczeństwa. Jest to odwrócenie rzeczywistości do góry nogami. Czyje wojska otoczyły czyje? Który kraj przemocą wtargnął na terytorium innego? Czyje wojsko jest wielokrotnie liczebniejsze od drugiego? Który kraj ma broń jądrową? Ukraina nie jest agresorem. Ukraina po prostu stara się ocaleć.

Właśnie dlatego rządy i obywatele wszędzie powinni się przejmować wydarzeniami na Ukrainie. Może się to wydawać dalekim regionalnym zatargiem albo jeszcze jednym przykładem rosyjskiego zaszczuwania. Ale na szali położono zasady, które przez dziesięciolecia uczyniły świat bezpieczniejszym i stabilniejszym – oznajmił w Berlinie Antony Blinken.

(-)

A na koniec – zupełnie inna wiadomość od gazety „Wysokyj Zamok”. Bojkiwczanka Lubow Kuzyk odtwarza tradycje przodków we wsi Pidhorodci w stryjskim rejonie, skąd pochodzą jej rodzice. Kobieta wraz rodziną odrestaurowała zaniedbane pomieszczenie kołchozowe, w którym utworzyła kompleks etnograficzny pod historyczną nazwą „Na Dworze” (tak właśnie nazywano ten teren dawniej). Działa tu interaktywne muzeum zabytków, liczące ponad cztery tysiące eksponatów. Jednym z rodzynków stał się autentyczny piec. Zbudował go tarnopolanin Witalij Kruszelnicki, stosując współczesne metody, ale zachowując dawne tajniki kładzenia. Piecze się tu żywy chleb według dawnej receptury, tak jak to robiły nasze prababcie. Muzeum regularnie odwiedzają goście, najczęściej bywają to uczniowie, dla których organizowane są warsztaty.
Życzę wam, żeby w waszych domach pachniało dzisiaj świeżo upieczonym chlebem i panował spokój i harmonia. Była z wami Jarosława Chrunik. Usłyszymy się wieczorem o godz. 18.10. Chrystus się narodził! Chwalmy Go!

04.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was, drodzy słuchacze, na falach Radia Olsztyn w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. I chociaż dzisiaj jest czwartek, a nie poniedziałek, będziemy mówić o sprawach ducha. Jednak mamy powód, żeby tak było: w Olsztynie trwa kurs pisania ikon, który zakończy się jutro. Kurs prowadzi s. Olena, a organizatorem jest Jan Kuryj.

(-)

Myślę, że każdy, kto przyjdzie do cerkwi, lubi podziwiać ikony, ale mało kto myśli o tych, kto te ikony pisał. A w olsztyńskiej parafii można samemu napisać sobie ikonę. I to co roku. Już po raz siódmy w drugi tydzień ferii zimowych odbywają się tu kursy ikonopisania. Od tego roku będą one nie tylko parafialne, ale eparchialne. Bp Arkadiusz objął to wydarzenie patronatem. Na pierwszym spotkaniu, które otwierało kurs, podziękował organizatorom, s. Olenie, która uczy ikonopisania, a potem powiedział:

– Ikona, która wpisana jest w chrześcijaństwo wschodnie, która jest swoistym symbolem naszej tożsamości, potrzebuje też zgłębienia z naszej strony, żebyśmy rozumieli tę naszą religijną tożsamość chrześcijańską. I dlaczego ta ikona zajmuje tak ważne miejsce w życiu naszej cerkwi, ale myślę, że także w życiu każdego z nas. To nie przypadek, że gdy dziecko odchodzi z domu, rodzice dają mu ikonę. To nie przypadek też, że gdy młodzi ludzie rozpoczynają nową drogę życia razem, we wspólnocie jako małżeństwo – też otrzymują ikonę. Bo to jest tradycja ukraińska. I też powinniśmy się tego uczyć i zachowywać. Jako nasz taki wielki, ważny skarb, żebyśmy o tym nie zapomnieli. Dlatego powinniśmy poznawać głębię ikony, doskonalić też swój talent ikonopisania; wiadomo, nikt nie rodzi się od razu artystą, ale poprzez oddaną pracę i cierpliwość. Możemy otrzymać (i wierzę w to) taką łaskę Bożą do tego, żeby taką ikonę napisać, którą sami się zachwycimy i inni będą się zachwycać; która będzie oddawała taką świętość. I myślę, że tu w sposób szczególny też potrzebne są dwa przymioty: modlitwy i postu. Każdy ikonopisca, gdy staje do pisania to też prosi Boga, żeby mu dał natchnienie, żeby ta ikona faktycznie dla niego samego była natchnieniem, była źródłem zachwytu nad tym, co Boskie, żeby odkrywać w tym dla siebie naukę Jezusa. I myślę, że dzisiaj każdy, kto przyszedł, kto przyjął zaproszenie do udziału w takim kursie, chce taką ikonę napisać jak najlepiej. Chce, żeby ta ikona go zachwyciła, żeby jeszcze lepiej rozumiał, jak ważna jest nauka Jezusa w naszym życiu. I właśnie tego wam życzę: żebyście tak rzetelnie do tego podeszli. Oczywiście, trzeba też dużo cierpliwości. Myślę, że pisanie ikony uczy nas też takiej cierpliwości – gdzie trzeba zapomnieć o wszystkim innym, a oddać się temu, żeby tę ikonę napisać jak najlepiej. Dlatego gdy będziemy pisali, myślmy najpierw o tym, co Boże, a w takich chwialch – może zwątpienia – pamiętajmy też o modlitwie. Prośmy Boga, żeby dał nam natchnienie i dał nam taką siłę i energię, żebyśmy wtrwale dążyli do końca i z takim wewnętrznym sukcesem zakończyli ten kurs. Dlatego cieszę się, że dzisiaj tu jesteście, że weźmiecie udział w tym kursie, że chcecie ten czas poświęcić na takie ćwiczenie duchowe i mam nadzieję, że ten kurs będzie też takim duchowym rozwojem dla każdego z was.

(-)

Dwa dni później odwiedziłam kursantów, żeby zobaczyć, jak im idzie praca:

– Marysiu, co Ci tak najtrudniej idzie?

– To będzie najpiękniejsza ikona na świecie, dlatego że jest moja, wykonana przeze mnie. A jak ktoś powie, że jest brzydka, to niech dla tego kto patrzy, taka będzie. Ale dla mnie jest najładniejsza.

– Na pewno nie będzie brzydka, bo już widzę, że jest ładna; można powiedzieć, że widać jaki będzie rezultat końcowy.

– Bardzo dziękuję, że we mnie wierzysz! Bo ja w siebie – bardzo, bardzo mało. Ale za rok idę znowu. A jeśli się uda jeszcze w tym roku na jakiś kurs ikonopisania, to też idę. Mam nadzieję, że następne będą coraz lepsze. ale warto! Warto przyjść i samemu się sprawdzić. I tak jak mówię – jeszcze z „góry” ktoś pomaga i wierzę, że mi pomoże.

– To twoja pierwsza ikona?

– Tak!

(-)

– Olu, a twoja pierwsza, czy nie?

– Pierwsza ikona. Jak ja się stresowałam! Ale wiesz, że jak wchodzę tu do sali to jestem spokojna? Naprawdę! Nie wiem co się dzieje, ale jestem spokojna. Ale siostra mi dużo pomaga.

– Siostra wszystkim pomaga, kto tego potrzebuje.

– Ale mi najwięcej.

– A co najtrudniej jest pisać?

– Takie cieniutkie linie. To jest bardzo trudno zrobić, bo ręka już jest nie taka, to jest najtrudniejsze. Natomiast położyć kolory na razie to bawimy się tymi kolorami. Myślę, że wyjdzie. I bardzo trudno było zrobić aureolę.

– A dlaczego? Wydawałoby się, że to tylko taki pas.

– A, no nie. Trzeba było dobrze klej położyć, żeby był równo położony. Bo jak było nierówno, albo nie była położona cała powierzchnia kleju, to złoto nie chwytało – nie miało czego się trzymać. To tak, były poprawki. Ale myślę, że wyszło dobrze.

– Widzę, że wyszło bardzo dobrze!

(-)

– Milu, a jak u Ciebie? Jesteś zadowolona ze swojej pracy?

– Jestem zadowolona, też piszę ikonę!

– Podoba ci się?

– Jest mi bardzo trudno pisać, uważam, że to jest bardzo szczegółowa i ciężka npraca. Trzeba bardzo uważać, słuchać siostry, co mówi. Ręka już troszeczkę drży i jak są te długie linie, to bardzo trudno zrobić je za jednym pociągnięciem. Ale jakoś tak pomalutku daję sobie radę, siostra czasami pochwali, czasem każe coś poprawić, ale jakoś to idzie.

(-)

Uczestnicy kursu – to dwa pokolenia. Zapytałam s. Olenę, jacy uczniowie trafili się jej w tym roku:

– Uczniowie są bardzo zdolni, potulni, chcą dobrze napisać tę ikonę.

– Widzę, że praca już co najmniej w połowie jest wykonana. Jaką ikonę piszą w tym roku?

– Jezus Chrystus Pantokrator. Taka jest nasza praca dzisiaj.

– Każdy uczestnik robi po swojemu?

– Były trzy do wyboru, ale jest Jezus Pantokrator. Trochę modyfikujemy, bo ktoś chce mieć szatę Jezusa turkus i bordo, ktoś błękitną i bordo, tak że zachowujemy kanon.

(-)

– Nigdy nie pomyślałyśmy, że kiedyś przyjdziemy do szkoły i Borys, Piotrek i Ania będą naszymi kolegami z jednej klasy!

– Nie ściągacie jedno od drugiego?

– To znaczy… przyznaję się. Chodzę do nich i podglądam. Ściągam. Oni też!

(-)

Jak widzimy, bez problemu można połączyć dojrzałość z młodością. Jak więc radzi sobie młodzież?

– Borys, widzę, że też już jesteś daleko. Masz już tło, jest już aureola, jest twarz, są ręce i pozostanie tylko szata i księga.

– To jeszcze nie koniec, bo na twarzy trzeba jeszcze zrobić cienie. I na szacie też trzeba to zrobić.

– Żeby nie była jednostajna, tylko żeby się mieniła jak w świetle.

– Tak.

– Ale myślę, że jesteś zadowolony, prawda?

– Tak. Bardzo jestem zadowolony.

– Która to jest twoja ikona?

– Druga.

– To już chyba tak jest, że jak się napisze jedną, to od razu chce się pisać drugą, prawda?

– Tak.

(-)

– Ty już prawie kończysz ikonę.

– Nie, można powiedzieć, że już zacząłem pisać tę ikonę, ale jest jeszcze początkowa faza pisania.

– Ale gdy tak popatrzeć, to farba jest już położona na dużej części deski.

– Farby kładzie się bardzo szybko, ale potem trzeba położyć dużo warstw.

– Czyli nie tak będzie wyglądała szata końcowa?

– Nie, to jest początek pisania szaty.

– A jaki będzie kolor końcowy?

– Coś jasnozielonego.

(-)

Ikona przyciąga wszystkich jak magnes, w czym tkwi jej tajemnica? Zapytałam o to s. Olenę:

– To szeroki temat. Można by o tym mówić i mówić, jaka jest tajemnica pisania ikony. Przede wszystkim staramy się spotkać ze świętym, którego piszemy. Czyli to jest pierwsza tajemnica – spotkać. Jezusa Chrystusa w naszym wypadku, bo jego piszemy na tych warsztatach. Potem tajemnica ikony jest w tym, że ona powinna do nas przemówić. Czyli piszemy, a jednocześnie kontemplujemy. Jest jeszcze wiele innych korzyści z pisania ikony, nie tylko to, że materialnie mamy ikonę, ale też przeżycie wewnętrzne. I też takie doświadczenie – uczymy się cierpliwości, staranności, uważności do pracy, ale też do osoby, która pracuje obok nas.

– Oczywiście, to nie są takie zwyczajne farby, które można kupić w sklepie?

– No, my je kupujemy w sklepie, ale specjalnie je potem przygotowujemy. Czyli pracujemy temperą, bazą jest żółtko, płyn, którym rozrabiamy ( w tym wypadku jest to wino – nie słodkie, tylko wytrawne) i suchy pigment – kolor, który będziemy dobierać.

– I każdy je miesza według własnego uznania?

– No, zazwyczaj tak, takie detale to każdy ocenia, czy to wystarczy. Oczywiście, ja podpowiadam jaki to ma być kolor. A potem już indywidualnie.

– Widzę, że pięknie praca postępuje i myślę, że siostra jest już spokojna, widząc progres.

– No, tak. Staram się być bardzo spokojna, bo przecież to jest praca z ikoną. Tak że jestem bardzo zadowolona, że nasze panie i panowie robią to chętnie.

(-)

Jutro już kurs się zakończy, a w niedzielę odbędzie się uroczyste poświęcenie ikon w cerkwi. A ja żegnam się z wami; usłyszymy się jutro o godz. 10.50. Była z wami Jarosława Chrunik. Miłego wieczoru. Chrystus się narodził! Chwalmy Go! (jch/kos)

03.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was, drodzy słuchacze, na antenie Radia Olsztyn w czwartek, 3 lutego; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Na pewno zauważyliście, jak dziwacznie ludzie potrafią nazywać niektóre dni, wczoraj na przykład był Dzień Świstaka, natomiast dzisiaj całkiem sprawiedliwie jest Dzień Lekarki. Nie lekarzy, a właśnie lekarki. Tak się złożyło, że praktycznie we wszystkich krajach świata w medycynie pracują mężczyźni, a kobiety od zawsze miały znacznie więcej przeszkód w rozwijaniu kariery. Jednak nie ustępują one osiągnięciami i kompetencją, a nawet wykazują się lepszymi umiejętnościami komunikacyjnymi od mężczyzn. Święto zaczęto obchodzić w 1972 r., a na tę datę wybrano dzień urodzin Elizabeth Blackwell. Była to pierwsza kobieta, która zdobyła wyższe wykształcenie medyczne w USA.
3 lutego odznaczył się też innymi wydarzeniami.
(-)
1864 r. urodził się Wołodymyr Samijłenko, ukraiński pisarz, poeta-liryk, satyryk, dramaturg i tłumacz. Bardziej znany był wśród znajomych i w literaturze pod pseudonimem „Syweńkyj”. Spuścizna poetycka Samijłenki zawiera wiersze liryczne i satyryczne, tłumaczenia klasyki zagranicznej.
(-)
1979 r. urodził się Epifaniusz – głowa Prawosławnej Cerkwi Ukrainy. 15 grudnia 2018 r. na Soborze Zjednoczeniowym został wybrany na metropolitę Kijowskiego i Wszech-Ukrainy, pierwszego zwierzchnika Prawosławnej Cerkwi Ukrainy. 12 października 2020 r., podczas poświęcenia krzyża pamiątkowego na cześć poległych ukraińskich żołnierzy, metropolita Epifaniusz powiedział: „Modlimy się, żeby Pan Bóg zesłał nam sprawiedliwy pokój. Sprawiedliwy, a nie jakikolwiek, ponieważ pokoju w niewoli nie potrzebujemy. Potrzebny jest tam sprawiedliwy pokój w swoim niepodległym, integralnym państwie ukraińskim”.
(-)
2009 r. zmarł Pawło Zahrebelnyj, ukraiński pisarz; jednym z doniosłych osiągnięć prozy ukraińskiej stała się jego powieść „Cud”, w której organicznie łączą się odległa przeszłość i współczesność. W centrum powieści jest Sofija Kijowska, która jest niezniszczalnym symbolem ruskiej państwowości i duchowości. Pawło Zahrebelnyj pracował 40 lat w literaturze ukraińskiej, w tym czasie ukazało się około 20 jego powieści.
(-)
Dzisiaj świętują: Ahnija, Eugeniusz, Walerian, Maksym i urodzeni 3 lutego. Wszystkiego najlepszego!
(-)
W Olsztynie trwa tygodniowy kurs pisania ikon. Odbywa się już po raz siódmy, natomiast po raz pierwszy otrzymał status eparchialnego, a jego patronem jest bp Arkadiusz. W tym roku jest więcej osób, które dobrze pamiętają jeszcze XX wiek, ale stresują się nie mniej niż uczniowie w szkole. Jednak ich instruktorka s. Olena chwali ich:
– Bardzo zdolni, posłuszni; chcą dobrze napisać tę ikonę.
– Jaką ikonę piszą tego roku?
– Jezus Chrystus Pantokrator. Taka nasza dzisiaj jest praca.
Kursanci bardzo się starają, bo piszą „swoje osobiste” ikony:

– Warto, warto przyjść i się sprawdzić. I tak jak mówię – z „góry” ktoś pomaga i wierzę, że mi pomoże.

– To jest pierwsza twoja ikona?

– Tak.

– Olu, a twoja też jest to pierwsza ikona?

– Pierwsza ikona; jak ja się stresowałam! A wiesz, że jak wchodzę tu do sali, to jestem spokojna? Naprawdę!

Trochę więcej usłyszycie o tym w programie wieczornym.

(-)

Polski premier w tym tygodniu odwiedził Kijów. Wydźwięk wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w Kijowie zdecydowanie pozytywny dla Ukrainy – tak spotkania szefa polskiego rządu z władzami Ukrainy ocenia politolog Ołesia Jachno. Mateusz Morawiecki obiecał w ukraińskiej stolicy dostawy polskiego uzbrojenia, zasygnalizowano też możliwość powstania nowego formatu współpracy na linii Kijów-Warszawa-Londyn. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-)
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch powiedział, że Polska uważnie przygląda się ćwiczeniom wojskowym na Białorusi. W tej chwili przebywa tam kilka tysięcy rosyjskich żołnierzy.
„Rosja zgłaszała oficjalnie, że tych żołnierzy nie będzie więcej niż kilkanaście tysięcy” – tłumaczył gość Programu 1 Polskiego Radia:
(-)

Paweł Soloch dodał, że w najbliższym czasie możemy się spodziewać w Polsce ponad dwóch tysięcy dodatkowych żołnierzy amerykańskich. Będzie to część większej akcji NATO, zmierzającej do wzmocnienia wschodniej flanki Sojuszu w obliczu zagrożenia agresją wojsk rosyjskich na Ukrainę. Amerykanie zadeklarowali przerzucenie w najbliższych dniach w sumie około 8 i pół tysiąca swych żołnierzy na teren Europy Wschodniej.

Na temat wsparcia dla Ukrainy szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch rozmawiał z ambasadorem Francji – informuje BBN na Twitterze. W trakcie spotkania omawiano także wzmocnienie współpracy w NATO i Unii Europejskiej. Poruszana była również kwestia ewentualnego spotkania Trójkąta Weimarskiego z udziałem prezydentów Polski i Francji – Andrzeja Dudy i Emmanuela Macrona oraz kanclerza Niemiec Olafa Scholza.

Ale nie tylko przygotowaniami do wojny żyje Ukraina. Jak podaje Ukrinform, na Ukrainie startują „Wieczory Kina Francuskiego”. Instytut Francuski zaprasza kinomanów na XVII Festiwal Wieczory Kina Francuskiego”, który od dzisiaj będzie się odbywał w salach kinowych Kijowa, Charkowa, Lwowa, Odessy, Dniepru, Zaporoża i Równego. Jak podaje Ukrinform, Instytut Francuski poinformował o tym na FB:

„17-ty coroczny festiwal najgłośniejszych francuskich premier zebrał kolekcję najlepszych nowych filmów francuskich. Część z nich weszła do głównego programu Festiwali Filmowych w Wenecji, Cannes i Berlinie: „Kochankowie”, „Maleńka mama”, „Wysoka moda”, – czytamy w anonsie.

Być może w ślad za tą informacją ktoś z was przypomni sobie, że dawno nie był w kinie? Warto to nadrobić. Ja tymczasem żegnam się z wami do wieczora, do godz. 18.10. Program przygotowała i poprowadziła Jarosława Chrunik. Miłego dnia, drodzy słuchacze! Chrystus się narodził! Chwalmy Go!  (jch/bsc)

03.02.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam Was w środę, 2 lutego w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” na antenie Radia Olsztyn. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Gdy się wejdzie na stary cmentarz w południowo-wschodniej Polsce, na Roztoczu, to w wielu miejscach możemy jeszcze znaleźć ślady kamieniarstwa Starego Brusna. Jednak samego centrum kamieniarstwa już nie ma. Kontynuujemy dzisiaj naszą wczorajszą opowieść. Znowu zaczniemy od artykułu w „Historycznej Prawdzie” – „Stare Brusno: nieistniejące centrum kamieniarstwa Zakerzonia”.

(-)

Wieś Stare Brusno obecnie nie istnieje. O jego dawnym życiu świadczy stary cmentarz pośród lasu, ruin kaplicy i kilku przydrożnych krzyży. Obecnie jest to powiat lubaczowski w województwie podkarpackim Rzeczpospolitej. Na wyznaczenie tego terytorium badacze często stosują jej nazwę geograficzną – Roztocze. Jest to miejscowość z licznymi pagórkami, ciągnącymi się wąskim pasmem od Lwowa do polskiego miasta Kraśnik. Ziemie Starego Brusna leżą we wschodniej (lub według innej terminologii – południowej) części Roztocza. Lesista miejscowość wraz z pozostałościami wsi należą dzisiaj do gminy Horyniec-Zdrój.

– …a tu naprawdę jest niby raj. Młode, bezgraniczne lasy, pełne dziczyzny, jagód, grzybów, dających zacisze i schronienie. Aż do północnego horyzontu pola wyścielone złotą kołdrą dojrzałej pszenicy.

A gdzieś tam, daleko, prawie na granicy, pola te wraz z niebem zlewają się w połączenie kolorów, od których serce drży. Tutaj sierpień tak samo pachnie żniwami, dojrzałym zbożem, skoszoną trawą.

Ale już ponad 70 lat nie pachnie chlebem. Tutaj wspaniałe zachody słońca i z pewnością niezwykłe poranki, zalane słońcem, które na jakieś kilka chwil wcześniej zaczyna świecić nam, w Ukrainie – wspomina Stanisław Kłosowski.

Zainteresowanie historią Starego Brusna wśród polskich historyków zrodziło się w latach 60-tych XX wieku. Badaczy interesowała historia i dziedzictwo centrum kamieniarstwa. W tym czasie ukazał się drukiem szereg artykułów S. Gajerskiego, S. Lewa, K. Wolskiego i innych. Kolejny etap badań związany jest ze stroną praktyczną – konserwacją cmentarza pod kierownictwem Janusza Smazy (Warszawska Akademia Sztuk Pięknych) w 1984 r. sprzyjała temu działalność Towarzystwa Ochrony Zabytków i jego składowej – Komisji ds. Ochrony Zabytków Sztuki Cerkiewnej.

Od 1987 r. pracami konserwatorskimi na terytorium Polski zajmuje się towarzystwo „Magurycz”. Niemożliwe jest zakonserwowanie cmentarza raz na zawsze, dlatego dla jego zachowania potrzebna jest okresowa opieka.

W latach 2015-2016 zaczęło się jego odnawianie, teraz już wspólnymi siłami miejscowego leśnictwa i Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Horynieckiej. Staraniem towarzystwa „Magurycz” została opublikowana praca „Brusno – (nie)istnienie w kamieniu”.

(-)

A my wracamy teraz do opowieści Aliny Łytwynowej ze Lwowskiej Obwodowej Państwowej Kompanii Radiowo-Telewizyjnej „Przebudzenie brusnowskiego anioła”:

(-)

– Idea Historyczno-krajoznawczego obozu-ekspedycji „Wyrij” zrodziła się w 2008 roku, gdy na zaproszenie Zarządu Związku Ukraińców w Polsce w Przemyślu wolontariusze, studenci-restauratorzy Państwowego Uniwersytetu Lwowska Politechnika przeprowadzili roboty renowacyjne na cmentarzu ukraińskim we wsi Żuków na Lubaczowszczyźnie. Jeszcze przez dwa lata z rzędu młodzież pracowała w Żukowie. Potem – we wsi Podemszczyna, też na Lubaczowszczyźnie, a ostatni raz w 2012 roku wolontariusze odnawiali cmentarz ukraiński we wsi Kniazie na Tomaszowszczyźnie, także w Polsce. I co roku razem z ekspedycją, najpierw jako student-uczestnik, a z czasem – koordynator obozu, wracał do tych miejsc Andrij Kotlarczuk:

– Właśnie przez obóz „Wyrij” (oprócz młodzieży z Ukrainy) przeszli też Ukraińcy z Ameryki, dwoje z Kanady i prawie wszyscy oni – jakby to nie było dziwne – mają korzenie na Zakerzoniu. I jest to taki paradoks, czasami trudno jest to sobie na pierwszy rzut oka wyobrazić, że Ukraińcy młodzi rozmawiają po ukraińsku, mają ukraińskie nazwiska, ukraińskie imiona, ale mieszkają w Ameryce, a ich korzenie są w Polsce. Ale są Ukraińcami, nie mają żadnych korzeni na terenie współczesnej Ukrainy. I tacy ludzie też są dowodem na to, że Ukraina jest znacznie szersza, niż jej granice administracyjne. Jeszcze bardziej zadziwia ich świadomość, ponieważ oni mieszkają na innym krańcu planety i to jest dziwne, bo to jest już trzecie czy czwarte pokolenie, które już w ogóle nie mieszka w środowisku ukraińskim, tym niemniej zachowało się w nich poczucie obowiązku, chęć odnawiania tych cmentarzy, entuzjazm. I akurat te osoby zza oceanu były jednymi z najaktywniejszych naszych wolontariuszy.
A jeszcze usłyszał brusnowski anioł słowo „płastunowie”, ponieważ tak nazywali się młodzi ludzie z kierownikiem obozu na czele – architektem-restauratorem Andrijem Kotlarczukiem:

– „Wyrij” nie byłby „Wyrijem”, gdyby nie był zbudowany na tradycjach „płastowych”, tradycjach obozu płastowego. A obóz płastowy jest zjawiskiem skupiania się i jednoczenia się. I co wieczór odbywa się watra, mamy swoje zabawy, każda watra ma swój temat. Jest watra na przykład rodziny, jest wesoła watra, jest watra opowiadań Ukraińców w Polsce o swoich rodzinach, jak im się żyje obecnie w Polsce. Bardzo dużo śpiewamy, uczymy się łemkowskich piosenek. Nawet podczas pracy na cmentarzu, gdy mamy przerwę na przekąskę, wychodzimy poza granice cmentarza, żeby nie śpiewać na cmentarzu i koło cmentarza uczymy się łemkowskich piosenek. Potem te piosenki towarzyszą nam przez cały obóz aż do końca, w autobusie, gdzieś w marszu; dla nas ta kultura łemkowska jest wizytówką Zakerzonia, chociaż Łemkowszczyzna jest tylko niewielką częścią tego terytorium, skąd deportowano Ukraińców. Ale Łemkowie są taką bardzo barwną grupą etniczną! Łemkowskie piosenki, gdzies tak w 80% są takie smutne, powiedzmy – liryczne. Ale są oczywiście i wesołe. Niektóre takie całkiem… na przykład „Ked mi pryszła karta” czy „Ja do łesa ne pidu” są znane w środowisku Ukraińców w Polsce, a są takie, których nigdy nie słyszałem i których po raz pierwszy nauczyłem się śpiewać dzięki Ukraińcom w Polsce podczas naszego obozu. Zaśpiewam jedną zwrotkę jednej piosenki:

(-) Piosenka

…i tak dalej. To jest taka piosenka, jedna z pierwszych, której mnie nauczyli. Ona ma taką bardzo specyficzną melodię i oczywiście jest wykonana w dialekcie łemkowskim, który jest dialektem języka ukraińskiego. Pewnego razu, w ostanią noc obozu, nocowaliśmy na miejscu festiwalu „Łemkowska Watra” we wsi Żdynia, niedaleko od słowackiej granicy. A jak pani wie, Łemkowszczyzna znajduje się w górach po obu stronach granicy polsko-słowackiej. Jest polska część Łemkowszczyzny i jest słowacka część Łemkowszczyzny. I ta słowacka część ma całkiem inną historię, ich nie wysiedlano, tu po dzień dzisiejszy nie do końca utożsamiają się z Ukraińcami i nigdy nie utożsamiali; ciągle toczy się taka dyskusja między Łemkami z Polski, którzy rozumieją swoje pochodzenie i Łemkami ze Słowacji. I byliśmy świadkami takiej dyskusji. Akurat na „Watrze” we wsi Żdynia podeszło do nas dwóch panów. Jest ciemno, noc, a tu raptem jakieś dwie postacie się pojawiają. Zaczęliśmy rozmawiać i zrozumieliśmy, że jeden z nich to miejscowy, ze wsi Żdynia, a drugi – też Łemko, ale gdzieś ze słowackiej strony pszyszedł. I tak książkowo, ten ze Słowacji mówi: „Jestem Rusinem, Łemkiem, nie jestem Ukraińcem”, a ten z polskiej strony mówi: „Nie róbmy różnicy, toż to jest to samo”. My wszyscy milczeliśmy, cały obóz, a oni sprzeczali się ze sobą przez dłuższy czas. Łemko to jest grupa etniczna, to jest jak Bojko, Hucuł, Poleszuk, Podolanin, Słobożanin, Naddnieprzaniec – to jest grupa etniczna Ukraińców. Gdy się tak sprzeczali, to jednak ten Łemko z Polski mu udowodnił: „Przecież śpiewacie ukraińskie piosenki, tam w waszych piosenkach cały czas mowa jest o Ukrainie; chodź, zaśpiewamy!”. I zaczynają śpiewać piosenkę, tam były takie słowa: „Ukraino, Ukraino, Ukraino, kraju mój”. I akurat gdy doszli do tego miejsca, to mu jeszcze tak palcem pokazał –„ widzisz?”. I my wszyscy aż zaklaskaliśmy, to było tak bardzo wzruszająco.

(-)

Brusnowski anioł codziennie widział młodych ludzi, którzy z szacunkiem kłaniali się mogiłom, ostrożnie oczyszczali pamiątkowe figury i z wysiłkiem podnosili ciężkie nagrobki. I krzyże, które ugrzęzły w ziemi. I ze wzruszeniem obserwowali, jak na dawnym kamieniu pojawiają się ukraińskie imiona. I wtedy ogrzało się kamienne serce brusnowskiego anioła. I obudził się z długiego snu…

(-)

Andrij Kotlarczuk kontynuuje swoją opowieść;

– To jest ukraiński cmentarz i akurat cyrylica to było pierwsze, co zrobiło na mnie wrażenie jeszcze przed początkiem ekspedycji, od czego zaczęło się moje zainteresowanie Zakerzoniem – gdy przyszedłem na cmentarz w Polsce, za granicą i zobaczyłem tam napisy na nagrobkach w języku ukraińskim czy w dawnym języku ukraińskim. Jest to niezaprzeczalnym dowodem na to, że na tych terenach rzeczywiście kiedyś mieszkali Ukraińcy. To zrobiło na mnie wrażenie, gdy słuchasz tego z historii, w telewizji czy w piosenkach – to jedno. A gdy widzisz tę przeszłość, która stoi tu setki lat, tu jest napisane po ukraińsku i wtedy zaczynasz rozumieć, że takie obiekty sakralne – cmentarze, kaplice, cerkwie – jeśli to zachowamy, to nasza pamięć pozostanie na zawsze na tej ziemi. Mówią, że ojczyzna jest tam, gdzie są pochowani twoi przodkowie.

O swoim odkryciu tragicznej historii Zakerzonia opowiada Oresta Remeszyło-Repczyńska, docent Katedry Dizajnu i podstaw Architektury Państwowego Uniwersytetu Lwowska Politechnika; kierownik pierwszej ekspedycji naukowej do wsi Żuków na Lubaczowszczyźnie:

– Na mnie na przykład osobiście zrobiła wrażenie… ja tu otwieram listę pochowanych we wsi Żuków. Robiliśmy to w któryś z tych pierwszych razy – 79 tylko odczytaliśmy, tych napisów. I widzi pani, są tu na tej liście. I są to rzeczy bardzo wzruszające. Bo proszę sobie wyobrazić, że jak my tu mamy na tej liście zapisanych 79 nazwisk, to ile tu jest losów, ile można szukać potomków tych ludzi? Proszę zwrócić uwagę: ten zmarł w 1900 roku, ten w 1905, w 20-tym roku, w 25-tym roku, w 18-tym roku, czyli wieś była cała ukraińska… w 1871 roku.

– Ukraińskie nazwiska?

– Tak! Kordupel, Kordupłycha, Kozij, Makuszka, Żuk, Hach Paraskewia.

– Borysowycz Mychajło, Bumbar Stefan, Wolnycka Iwona…

…uzupełnia Natalia Piddubna, uczestniczka dwóch ekspedycji:

– Były jeszcze bardzo wzruszające momenty, gdy przyjeżdżali krewni i my przyjeżdżaliśmy nie raz i nie jako do grobów, a jak do miejscowych, bo nie mogliśmy iść do grobów. A ich wdzięczność, ich łzy, gdy popodnosiliśmy pomniki i wśród pomników, które podnieśliśmy, oni odnajdywali swoją rodzinę. To były takie chwile, które aż za duszę brały.

– Płakali ludzie?

– Tak! My też płakaliśmy! Nawet teraz łzy napływają.

– To jest niezwykłe, wie pani, my wszyscy jakoś tak przyzwyczailiśmy się, ja niby jestem starsza wiekiem od naszych uczniów, ale dla mnie to jakoś… Przecież to tam, operacja „Wisła”, stąd tam przerzucili i już; powspółczuwaliśmy. Ale gdy widzisz tych ludzi, to z jakim drżeniem serca oni jadą na tę ziemię, gdy mają czy tu na Ukrainie, czy tam na Ziemiach Odzyskanych rodziny, chaty, ale gdy przyjeżdżają do tego lasu, na ten cmentarz i oni dosłownie drżą, że to jest ich, to to bardzo wzrusza. Dopiero wtedy zaczynasz rozumieć jaka to była straszna tragedia, ta operacja „Wisła”. Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawialiśmy, aż dopiero po tym, jak tego dotknęliśmy, tych rzeczy. I zdaje mi się, że to uświadomienie sobie, że tu, w tej ziemi są szczątki twoich bliskich, krewnych, wtedy jest to dla ciebie bardzo ważne. W zasadzie wszyscy ludzie do grobów odnoszą się z takim szacunkiem w większości wypadków, bo tam leżą tak jakby nasze korzenie; wracamy do swojej pamięci, do swoich korzeni.
Opowiada Andrij Kotlarczuk:

– Gdy pracujemy na Lubaczowszczyźnie, to dla nas kamieniarstwo jest symbolem ukraińskości na tych terenach. Mowa jest nie tylko o nagrobkach. Tam można spotkać wiele innych kamiennych obiektów, rzeźb i znaków – jakichś symbolicznych krzyży, na przykład na pamiątkę zniesienia pańszczyzny gdzieś tam na rozstajach, czyli to wszystko jest to dzieło rąk Ukraińców, których już na tych terytoriach nie ma. I odnawiając właśnie kamień, rozumiemy, że odnawiamy pamięć o Ukraińcach dzisiaj. Dzięki polityce, chcę pochwalić w tym planie i władzę w Polsce, i ludzi, którzy mieszkają w tych dawniej ukraińskich wsiach, ponieważ oni nam sprzyjają w tej integracji. Często nas pytają, jak reaguje polska władza, jak reagują miejscowi mieszkańcy, ponieważ miejscowi mieszkańcy to sami Polacy, oni nie mają żadnego związku z tymi cmentarzami? Reagują bardzo pozytywnie. I nie mieliśmy nigdy, w ciągu pięciu lat ekspedycji nie było żadnych konfliktów, nie było żadnego problemu, a wręcz odwrotnie: w ich oczach my podnosimy image Ukrainy; oni szanują to, co nie jest nam obojętne – te cmentarze… Polacy do zabytków mają szczególny stosunek. Gdy widzą, że dbamy o swoje dziedzictwo, to dla nich jest to bardzo duży plus wobec Ukraińców w ich oczach. W mitologii ukraińskiej „wyrij”, „irij” oznacza nie tylko proces odlotu ptaków do ciepłych krajów, ale też oznacza związek z przodkami, korzenie; jest to takie miejsce, gdzie przebywają dusze przodków i wpływają na życie przyszłych pokoleń. Akurat dlatego nazwaliśmy obóz „Wyrij”, żeby podkreślić to, że człowiek – w jakimkolwiek rozwiniętym kraju – jeśli szanuje swoją przeszłość, szanuje swoich przodków, to odnosi sukcesy w swoim współczesnym życiu i o wiele lepiej rozumie swoje życiowe cele w przyszłości i wartości.

(-)

Mówią ludzie, że brusnowski anioł niedawno zniknął. A może on po prostu zrozumiał, że jego dziedzictwo znalazło się w dobrych, młodych rękach? Bo tam, gdzie jest poczucie obowiązku, miłość i szacunek do tego, co rodzime, pamięć będzie żyła wiecznie. I od razu lekkie stały się kamienne skrzydła, i anioł poleciał w wyrij – ziemski raj, gdzie według wierzeń ukraińskich znajdują się dusze naszych przodków.

(-)

Oby wszystkie kamienne skrzydła stały się lekkie, żeby anioły mogły latać! Czas naszej audycji dobiega końca, z wami była Jarosława Chrunik. Żegnam się z wami do jutra, do godz. 10.50, a na koniec zaśpiewa nam Pawło Dworśkyj piosenkę o domu rodzinnym. Wszystkiego dobrego! Chrystus się narodził! Chwalmy Go!

02.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was, drodzy słuchacze, na antenie Radia Olsztyn w środę, 2 lutego; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj jest Dzień Świstaka – jest to jeden z najpopularniejszych zwyczajów w USA, gdy określa się długość i pogodę wiosny na podstawie specjalnie wyznaczonego do tego świstaka. Co roku obchodzony jest 2 lutego. Zgodnie z ukraińską tradycją świstak budzi się z zimowego snu na święto Jawdochy (14 marca), wtedy wychodzi na powierzchnię, trzy razy gwiżdże, a potem znowu układa się na drugim boku i śpi tak aż do Zwiastowania. Dlatego ludzie wychodzili, zwłaszcza w stepowej Ukrainie, żeby usłyszeć ten gwizd.
(-)
2 lutego 1812 r. urodził się Jewhen Hrebinka, ukraiński bajkopisarz, pedagog, wydawca. W 1840 r. pomógł Szewczence w wydaniu „Kobzara”. We wsi Rudka w powiecie łubeńskim na Połtawszczyźnie za własne pieniądze otworzył szkołę parafialną dla wiejskich dzieci.
(-)
1845 r. urodził się Iwan Puluj – ukraiński fizyk i elektrotechnik, organizator nauki, działacz społeczny. W latach 90-tych XIX w. Puluj odegrał decydującą rolę jako kierownik projektowania i budowy wielu elektrowni na prąd zmienny w Czechach. Jakość projektów i ich realizacji była bardzo wysoka, z przestrzeganiem wymogów ekologicznych nawet nawet na obecnym poziomie (m.in. dlatego mieszkańcy Pragi do tej pory korzystają z energii, którą im daje „Pulujowa” elektrownia).
(-)
1901 r. urodził się Walerian Pidmohylnyj – ukraiński pisarz i tłumacz, jeden z najznamienitszych prozaików ukraińskiego „Rozstrzelanego Odrodzenia”; ofiara represji stalinowskich. Walerian Pidmohylnyj jest jednym z najwybitniejszych tłumaczy literatury francuskiej.
(-)
1936 r. zmarł Jewhen Płużnyk – ukraiński poeta, dramaturg, tłumacz; pochodził ze wschodniej Słobożańszczyzny. Ofiara terroru stalinowskiego; zmarł na Sołowkach na gruźlicę. Płużnyka wysoko cenili m.in. Maksym Rylski, Mykoła Zerow, Mykoła Bażan i inni.
(-)
Dzisiaj na wasze życzenia czekają: Inna, Rimma, Juchym, Zachariasz, Laurencjusz, Lew i oczywiście ci, którzy przyszli na świat 2 lutego. Wszystkiego najlepszego!
(-)
Ósmy rok trwa akcja „Razem pomóżmy Ukrainie”. Szczeciński oddział ZUwP wraz z miejscową parafią greckokatolicką co tydzień wysyła na Ukrainę pomoc dla potrzebujących. Jest to akcja pomocy sierotom, ubogim rodzinom na wschodzie Ukrainy, rannym i poszkodowanym przez rosyjskiego agresora i okupanta. Szczecińska społeczność ukraińska pomaga też ochotnikom i medykom wojskowym. Organizatorzy inicjatywy wysyłają żywność, ciepłą odzież, środki medyczne (leki, bandaże, apteczki, strzykawki i inne środki niezbędne do ratowania rannych w strefie działań zbrojnych) itp. To wszystko trafia przede wszystkim do szpitali wojskowych, domów dziecka i do internatów.
A potrzeby nie maleją. Nadal nie wiadomo, czy Rosja zaatakuje znowu Ukrainę, czy wycofa swoje wojska znad granicy.

Wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk mówił w TVP Info, że w obecnej sytuacji Ukraina potrzebuje więcej niż wsparcia politycznego, dlatego Polska przekaże jej sprzęt wojskowy. Na wniosek ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka rząd podejmie uchwałę, która to umożliwi. Przy okazji wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w Kijowie, na Ukrainę trafiło również 15 ciężarówek z pomocą humanitarną – powiedział wiceminister Szynkowski vel Sęk:

(-) Wypowiedź w języku polskim

O tym, że Ukraina otrzyma sprzęt wojskowy zdecydowali przedwczoraj podczas rozmowy telefonicznej prezydenci Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski. Kijów dostanie amunicję różnych kalibrów oraz przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe. Ironia losu polega na tym, że Polska wyśle Ukraińcom przeciwlotnicze zestawy „GROM”, a w pracach nad nimi pomagali Rosjanie, wzorując się na swoim analogicznym uzbrojeniu.

Nie wszyscy jednak sojusznicy są tak chętni do pomocy. Ukraina, w sytuacji agresywnej polityki Rosji, oczekuje od Niemiec odpowiedzialności w dziedzinie energetyki i bezpieczeństwa. Tak premier Ukrainy Denys Szmyhal skomentował politykę Berlina w kontekście rosyjskiej eskalacji napięcia. Szef ukraińskiego rządu spotkał się wczoraj w ukraińskiej stolicy z premierem Mateuszem Morawieckim. Denys Szmyhal, podczas wspólnej konferencji prasowej stwierdził, że wobec trwającej 8 lat agresji ze strony Rosji i groźby jej eskalacji Ukraina oczekuje odpowiedzialnego stanowiska niemieckich partnerów
(-)
– Nie chcemy realizacji kwestii gospodarczych kosztem zagadnień bezpieczeństwa. Uważamy Nord Stream 2 za hybrydową energetyczną broń Rosji. Dlatego apelujemy do cywilizowanego świata i naszych niemieckich partnerów o podjęcie działań, które nie pozwoliłyby na wykorzystanie tej broni wobec Ukrainy, Polski i całej Unii Europejskiej.

Przebywający w Kijowie premier Mateusz Morawiecki powiedział, że wstrzymanie dostaw gazu ziemnego lub innych surowców z Rosji to możliwy element zagrożenia hybrydowego ze strony tego kraju. Według szefa polskiego rządu na szantaż gazowy szczególnie jest narażona Ukraina, która stoi w obliczu nowej agresji ze strony Moskwy.

Sankcje wobec FR zostaną wprowadzone od razu po tym, jak rosyjscy żołnierze przekroczą granicę Ukrainy. Powiedział tak premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson po spotkaniu z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełeńskim w Kijowie. „My też wspólnie z innymi krajami przygotowujemy pakiet sankcji i innych środków, które zostaną aktywowane w chwili, gdy noga żołnierza rosyjskiego ośmieli się przekroczyć granicę ukraińską i stanąć na terytorium ukraińskim”,- oznajmił Johnson.

Wygląda więc na to, że Ukraina ma wielu przyjaciół, którzy nie tylko słowem, ale i czynem ją wspierają. I tym optymistycznym akcentem pożegnamy się do wieczora. Była z wami Jarosława Chrunik. Życzę wam zdrowia i miłego dnia, drodzy słuchacze! Chrystus się narodził! Chwalmy Go! (jch/an)

01.02.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! Witam was, drodzy słuchacze, na antenie Radia Olsztyn we wtorek 1 lutego; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. My rozpoczynamy nowy miesiąc, a Chińczycy – Nowy Rok. W Chinach święto będzie trwało cały tydzień.
(-)
1 lutego 1897 r. urodził się Jewhen Małaniuk – ukraiński pisarz, publicysta, krytyk literacki, setnik Armii URL. „Imperator żelaznych strof”. Od 1929 r. przebywał w Polsce. W Warszawie poeta poznał polskich literatów, takich jak Julian Tuwim, Jarosław Iwaszkiewicz, Jan Lechoń – przedstawicieli znanej grupy Skamandrytów. Starał się budować dialog między polskimi i ukraińskimi twórcami, nie bacząc na niesprzyjające warunki polityczne. Polscy poeci wysoko cenili twórczość Małaniuka, tłumaczyli jego utwory. Poeta brał udział w obronie Warszawy przed armią niemiecką w 1939 r. od 1949 r. mieszkał w USA.
(-)
1903 r. zmarł Mykoła Tereszczenko, ukraiński przedsiębiorca i filantrop, starszy syn założyciela dynastii Tereszczenków, Artemija. Tajny doradca, honorowy obywatel Kijowa.głównym jego interesem biznesowym, tak jak i całej rodziny, był cukier. Cukrownie były głównym źródłem jego dochodów, ale Mykoła nie zapominał o handlu, kolejach, spirytusie, lesie i suknie. Był bardzo zajęty kierowaniem przedsiębiorstwami, ale zajmował się też działalnością społeczną, co w rodzinie Tereszczenków było tradycją.

(-)

Dzisiejsi solenizanci to Katarzyna, Eufrazja, Arseniusz, Antoni, Melecjusz, Mikołaj, a z nimi świętują urodzeni 1 lutego. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Trwają ferie zimowe, w tym roku zima w dużym stopniu jest biała, więc zabawy na śniegu mogą być doskonałą alternatywą dla siedzenia przed komputerem. Można też było pojechać na drugi koniec Polski, gdzie śniegu jest jeszcze więcej. W pierwszym tygodniu ferii w Nowicy na Łemkowszczyźnie miała miejsce XX zimowa sarepta. Obozy od wielu lat prowadzi ks. Jan Pipka. Sami uczestnicy o odpoczynku w górach mówią tak: „Do stolicy Łemkowiny przybyły dzieci, młodzież i dorośli z Bartoszyc i okolic – fani narciarstwa i snowboardu. Wielkie dzięki składamy naszemu mistrzowi, trenerowi i opiekunowi księdzu Janowi, który zaszczepił w nas miłość do nart i Łemkowiny. A zrobił to tak skutecznie że, każdy kto choć raz tu był liczy dni do powrotu”. Można liczyć dni do letnich wakacji, ponieważ ks. Jan organizuje zarówno zimowe jak i letnie sarepty.

(-)

Stały przedstawiciel Polski przy Organizacji Narodów Zjednoczonych Krzysztof Szczerski powiedział podczas debaty w Radzie Bezpieczeństwa ONZ poświęconej Ukrainie, że wydarzenia w naszym sąsiedztwie zagrażają pokojowi na całym świecie. Dodał, że obecna sytuacja przypomina te znaną z 2008 roku z Gruzji oraz 2014 roku z Ukrainy, kiedy Rosja nielegalnie zagarnęła Półwysep Krymski. Krzysztof Szczerki podkreśla, że zamrożone konflikty w Donbasie, Nadniestrzu, Abchazji oraz Czeczenii Południowej podważają stabilność w regionie:

– Nie możemy milczeć, ponieważ to, co dzieje się w naszym sąsiedztwie, jest otwartym łamaniem zasad, zawartych w Karcie Narodów Zjednoczonych. Polska jest głęboko przywiązana do nakazów prawa międzynarodowego, takich jak suwerenność i integralność terytorialna państw, nienaruszalność ich granic oraz zakaz użycia siły. Wzywamy wszystkie państwa, by zachowały sie odpowiednio do sytuacji. Wiemy doskonale z historii naszego kraju, że polityczny porządek oparty o strefy wpływów, nie skutkuje niczym dobrym.

Przedstawiciel RP przy Organizacji Narodów Zjednoczonych przekonywał, że celem Moskwy jest nie tylko podporządkowanie Ukrainy i stworzenie buforu między Rosją, a NATO, ale również wstrząśniecie całym systemem bezpieczeństwa w Europie. Krzysztof Szczerski zaznaczył, że Polska liczy na dyplomatyczne zażegnanie kryzysu, a jako kraj przewodniczący obecnie w OBWE, może pracować na rzecz ułatwienia dialogu.

Ukraińskie media informują o możliwym nowym formacie współpracy Ukrainy z Polską i Wielką Brytanią. Według nieoficjalnych informacji może to być ogłoszone podczas dzisiejszej wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w Kijowie. Również dzisiaj w ukraińskiej stolicy gościć ma także brytyjski premier Boris Johnson. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Boris Johnson będzie rozmawiał z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i zaoferuje jego krajowi niemal 90 milionów funtów pomocy finansowej, – informuje z Londyny Adam Dąbrowski:

(-) Korespondencja w języku polskim

Kolejnych wiadomości posłuchajcie jutro o tej samej porze, a dzisiaj spotkamy się jeszcze wieczorem. Życzę wam udanego dnia, a kto ma ochotę – może obchodzić początek chińskiego Nowego Roku. Była z wami Jarosłąwa Chrunik, przepraszam za brzmienie mego głosu; mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. Wszystkiego dobrego!

Chrystus się narodził! Chwalmy Go! (jch/bsc)

 

Więcej w Ukraina
Posłowie o uchwale wspierającej Ukrainę: „mam nadzieję, że wojny nie będzie”, „eskalacja konfliktu nie wygasa”

W Porannych Pytaniach Radia Olsztyn o napiętej sytuacji na Ukrainie i senackich poprawkach do budżetu państwa, które zostały odrzucone przez Sejm. Gośćmi Krzysztofa Kaszubskiego byli posłowie:...

Zamknij
RadioOlsztynTV