Opublikowany 28 listopada 2022
Olsztyn, Polecane, Aktualności, Aplikacja mobilna, Region, Regiony

Właściciel spalonego warzywniaka w szpitalu. „Szybko stamtąd nie wyjdzie”

Fot. D. Grzymska

Pan Mariusz z kultowego warzywniaka na olsztyńskich Jarotach, w którym w zeszłym tygodniu wybuchł pożar, został przewieziony do szpitala w Warszawie. Mężczyzna ma poparzenia 3 stopnia na 60 procent powierzchni ciała.

Wczoraj (niedziela) odwiedziła go mama – Teresa Świętoń, która zrelacjonowała naszej reporterce, w jakim jest stanie.

Stan jest ciężki. Na razie go nie intubują, bo oddycha sam, chociaż patrząc na monitor, widać, że ten oddech nie jest głęboki. Ma poparzone plecy, nogi, prawa ręka aż do krwi. Będzie przenoszony na oddział oparzeniowy, bo będzie przygotowywany do przeszczepów skóry, jak już zagoją się rany. To będzie od pół do roku leczenia. Szybko stamtąd nie wyjdzie.

T. Świętoń cz. 1

00:00 / 00:00

22 listopada w pawilonie wybuch pożar, w wyniku którego ucierpieli pan Mariusz i jego kolega – o prawdopodobnej przyczynie mówi mama pana Mariusza.

Dwie osoby są tu winne. On odkręcił za mocno butle z gazem, a drugi pan podłączył butlę do piecyka i odkręcił. Od tego powstał pożar. Dobrze, że butla nie wybuchła, bo by zginęli na miejscu.

T. Świętoń cz. 2

00:00 / 00:00

O niepełnosprawnym panu Mariuszu zrobiło się głośno 3 lata temu, gdy jeden z klientów opublikował post o pomocy w mediach społecznościowych. Na zakupy przyjeżdżali internauci nawet z innych miast. 22 listopada w warzywniaku wybuchł gaz z butli gazowej podłączonej do piecyka, w wyniku czego pawilon spalił się doszczętnie.

Wesprzeć pana Mariusza można na portalu szczytny-cel.pl.