Jan Żaryn: pojednanie możliwe tylko na gruncie prawdy. Piotr Zaremba: nikt nie lubi przyznawać się do ludobójstwa
Gościem Bliższych Spotkań był dziś Jan Żaryn – historyk i redaktor naczelny miesięcznika „W Sieci Historii”. Krzysztof Kaszubski, gospodarz programu, rozmawiał z nim o tragicznych wydarzeniach na Kresach Południowo – Wschodnich w 1943 roku, pojednaniu polsko – ukraińskim, a także następstwie rzezi wołyńskiej – Akcji Wisła. W drugiej części programu gościem Krzysztofa Kaszubskiego był Piotr Zaremba – dziennikarz i publicysta tygodnika „w Sieci”.
Krzysztof Kaszubski: Rok temu, 22 lipca Sejm uchwalił datę 11 lipca jako Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Dlaczego trzeba była aż święta, aby uczcić ofiary tej rzezi?
Jan Żaryn: Droga do pełnej solidarności z ofiarami ludobójstwa na Kresach Południowo – Wschodnich była bardzo długa. Powodem była polityka bieżąca, która próbowała zmienić historię – nie tylko ze strony ukraińskiej, ale także ze strony polskiej. Dopiero 22 lipca 2016 roku Sejm i Senat podjęły jednoznaczną uchwałę, w której po raz pierwszy zbrodnia ta została nazwana ludobójstwem.
Nacjonaliści ukraińscy, notabene podpierający się pogańskimi doktrynami, postanowili zniszczyć i wymordować wszystkich Polaków, znajdujących się na terenach ukraińskich. Wcześniej próbowali to samo zrobić z Żydami – oczywiście głównie odpowiedzialni za to byli Niemcy, ale Ukraińcy także mieli swój niechlubny udział.
To „wyczyszczenie” terytorium odpowiada definicji ludobójstwa, dlatego to święto należało wprowadzić i oddać hołd wszystkim rodzinom wołyńskim. W czasach III Rzeczypospolitej te rodziny mogły odczuwać taki dyskomfort, jaki odczuwały rodziny katyńskie w czasie PRL-u.
Krzysztof Kaszubski: Polska polityka historyczna trochę blokowała te informacje, nie były one eksponowane.
Jan Żaryn: Polityka współczesna zdominowała prawdę historyczną. Dopiero w zeszłym roku powiedziano otwarcie, że brak na to zgody. Jeżeli ma dojść do pojednania i rzeczywistej przyjaźni między Polakami a Ukraińcami, to tylko na gruncie prawdy. Obie strony muszą stwierdzić, że nie ma tolerancji ani akceptacji dla ludobójstwa. Nie można także w żaden sposób gloryfikować ludobójców. Strona ukraińska jednak, szukając swojej tożsamości, odwołuje się niestety też do banderyzmu. Zbrodnia wołyńska została dokonana z najwyższą brutalnością.
Krzysztof Kaszubski: Chciałbym teraz zapytać o genezę przekazu mniejszości ukraińskiej na Warmii i Mazurach – porównanie rzezi wołyńskiej, o której mówią, że to była wojna oraz Akcji Wisła, która jest eksponowana przy każdej okazji przez mniejszość ukraińską. Skąd bierze się takie zróżnicowanie w przekazie ze strony ukraińskiej?
Jan Żaryn: Zapewne chodzi o emocje i przeżycia własne. Ukraińcy znajdujący się na Warmii i Mazurach, a także ich przodkowie, niewątpliwie przeżyli wielką traumę, związaną z Akcją Wisła. Trudno się temu dziwić, z czysto ludzkiego punktu widzenia. Natomiast błąd logiczny i merytoryczny polega na tym, że gdyby nie ludobójstwo na Kresach Wschodnich, nie byłoby powodu do interwencji jakiegokolwiek państwa.
Przypomnijmy, że w dramatycznym roku 1943, struktury podziemnego państwa polskiego nie pomogły ludności cywilnej. Próby interwencji bardzo słabej na tamtym terenie Armii Krajowej spełzły na niczym. Po II Wojnie Światowej władze komunistyczne w naszym kraju uznały, że ostateczne rozprawienie się z banderyzmem na dzisiejszych Kresach będzie zadośćuczynieniem za wszystkie „niedociągnięcia”, mówiąc łagodnie, polskiego państwa podziemnego, które nie potrafiło wywiązać się ze swojego zadania wobec obywateli polskich.
Krzysztof Kaszubski: Wspominaliśmy wcześniej o Akcji Wisła. Akcja Wisła w pewnym sensie była takim moralnym zadośćuczynieniem za rzeź wołyńską, jeśli chodzi o odczucia Polaków. To porównanie może sprawić, że ludność ukraińska poczuje się niekomfortowo.
Jan Żaryn: Prawda jest taka, że na Kresach Południowo – Wschodnich, od Wołynia poczynając, Ukraińcy mordowali bezbronną ludność polską. Na Wołyniu były ogromne dysproporcje – Polacy stanowili tylko ok. 17 % ogółu ludności, a do tego, jak już wcześniej wspominałem, polskie państwo podziemne nie pomagało, dlatego właśnie byliśmy bezbronni. Ukraińcy niesieni sukcesem zbrodni wołyńskiej dotarli do Lwowa.
Wtedy zaczęły się próby tworzenia skutecznych grup samoobrony, bądź też oddziałów Armii Krajowej, które w odwecie, zaczynały mordować Ukraińców. Akcja Wisła była próbą ostatecznego rozwiązania zbrodni, jaka się dokonywała przez długie lata na narodzie polskim. Żeby była jasność, Akcja Wisła powiodła się – w 1947 roku część oddziałów OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów) i UPA (Ukraińska Powstańcza Armia) wycofała się. Proces rozbicia podziemia ukraińskiego trwał do początku lat 50. XX wieku.
Należy jednak zaznaczyć, że Akcja Wisła dotknęła również ukraińską ludność cywilną – w wielu przypadkach bezbronną i niezwiązaną z nacjonalistyczną Ukrainą. Mam tu na myśli głównie Łemków.Ta ludność została wyrzucona na tereny obce. Ludność ukraińska została też podzielona na grupy – tak, aby bliskie więzi zostały zerwane. Niesprawiedliwy był także fakt, że Polacy rzymskokatoliccy, między innymi na terenie Warmii i Mazur, patrzyli z niechęcią na kapłanów i ludność ukraińską greckokatolicką. Ukraińcy byli postrzegani przez Polaków jako ludobójcy, na równi z oficerami SS.
Ludność dotknięta Akcją Wisła w większości nie zasługiwała na takie traktowanie, jednak byli „nosicielami” pamięci o narodzie ukraińskim, który dokonał ludobójstwa wobec Polaków. Polaków, którzy w czasie II Wojny Światowej dostali bardzo tragiczną lekcję historii.
Krzysztof Kaszubski: Dziękuję za rozmowę.
Posłuchaj rozmowy
Strona ukraińska nie akceptuje uchwalonego przez Sejm Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Według Piotra Zaremby, nikt nie lubi przyznawać się do ludobójstwa:
Rzeź wołyńska nie jest zwykłym wydarzeniem. Było to wydarzenie zaplanowane. Poza tym, na Ukrainie próbuje się zbudować tradycję historyczną w oparciu o UPA (Ukraińska Armia Powstańcza). Ukraińcy nie mają w tej sprawie racji, Polacy muszą tę kwestię podnosić. Należy też zaznaczyć, że przez wiele lat świadomość ogromu tej zbrodni nie była obecna w Polsce.
Ukraina pełni funkcję buforu bezpieczeństwa, pomiędzy Polską a Rosją. Czy podnosząc kwestię rzezi wołyńskiej, nie komplikujemy sobie polityki zagranicznej?
Jest to bardzo bolesny dylemat. Osobiście jestem rozdarty i nie mam klarownego przekazu. Z jednej strony należy patrzeć na współczesność – Ukraina jest naszym potencjalnym sojusznikiem w starciu z Rosją. Ciężko jednak odpuścić sprawę ludobójstwa na Kresach Wschodnich, tym bardziej że ludność ukraińska cały czas wspomina ludzi odpowiedzialnych za rzeź wołyńską. Jest również obawa, że Ukraina będzie wobec Polski coraz bardziej niechętna.
– powiedział Piotr Zaremba
Posłuchaj rozmowy
Redakcja: A. Dybcio