Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 23 °C pogoda dziś
JUTRO: 25 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Polska szkoła kryminału

Bardzo często mówimy o „polskiej szkole kryminału”, ponieważ wyrasta on dziś na najpopularniejszy gatunek literacki, a poza tym kryminały piszą już u nas wszyscy – uznani poeci, dziennikarze, poważni pisarze tzw. „nurtu głównego”, inżynierowie, lekarze, filolodzy klasyczni. Tym razem będzie jednak mniej entuzjazmu, bo obok zasłużonych pochlebstw zebrało się już także nieco pretensji. Ale najpierw książka. Jest nią nowa powieść Gai Grzegorzewskiej, nosząca tytuł o tyle przejmujący dreszczem, co trochę „ograny” w tym segmencie literatury i filmu, mianowicie – „Grób”.

Związana ze środowiskiem krakowskim Gaja Grzegorzewska to z pewnością pierwsza dama naszej współczesnej literatury kryminalnej, pisarka młoda, ale mająca już w dorobku pięć powieści. Jedna z nich, o tytule „Topielica”, była w ubiegłym roku nominowana do literackiego „Wawrzynu” Warmii i Mazur, lecz przede wszystkim przyniosła Autorce najbardziej prestiżową w branży nagrodę „Wielkiego Kalibru”.

„Grób” jednak bije na głowę „Topielicę” mrocznością akcji oraz całą kolekcją wynaturzeń, przy których np. nekrofilia to tylko klasyczna ciekawostka, dobrze znana miłośnikom sensacji i horroru. Autorzy zapoczątkowanej przez Marka Krajewskiego „polskiej szkoły kryminału” lubują się w „wystawach zbrodni” – niezwykłej scenerii, mordach rytualnych, wyrafinowanych dewiacjach, skomplikowanej symbolice tworzonej przez morderców – często subtelnych znawców filozofii, religii i historii. Wszystko to świetnie wpływa na wyobraźnię, ale do momentu przekroczenia cienkiej, często niewidzialnej granicy wiarygodności. Prawdziwą ciemną stronę naszego życia „tu i teraz” znamy przecież doskonale z telewizyjnej lub internetowej publicystyki, choćby z procesów w ostatnim czasie bulwersujących opinię społeczną. Jestem przekonany, że kryminał naprawdę dobry powinien być napisany tak, aby czytelnik mógł w jego treść uwierzyć.

Akcja „Grobu” to początkowo dwie pozornie różne sprawy – rzekomo samobójcza śmierć modelki i malarki Marleny, córki znanego biznesmena, oraz znikanie zwłok z Cmentarza Rakowickiego. Do pierwszej zostaje zaangażowana ta sama co w „Topielicy” bohaterka Grzegorzewskiej – detektywka Julia Dobrowolska. Drobna, bardzo ładna blondynka, choć jednocześnie mistrzyni walki i… erotyczny demon. Drugą prowadzi inspektor policji Aaron Goldenthal, co tu dużo gadać: nowy, napompowany porucznik Borewicz na miarę III. Rzeczypospolitej. Nie ciuchy z „Pewexu”, ale ubrania najlepszych światowych marek, nie biały FSO „Polonez”, ale zarąbisty amerykański „Hummer”, nie garsoniera w wieżowcu na Stegnach, ale elegancka willa. Obydwaj byli w swoich epokach tak samo nieautentyczni. Kiedyś Borewicz, a teraz Goldenthal oraz jego „koledzy” z innych powieści kryminalnych, mają niewiele wspólnego z prawdziwą pracą policjanta, z nawałem prowadzonych spraw, biurokracją, marnymi płacami.

Zapewne też nie bardzo współgra z dochodzeniowo-śledczą procedurą skomplikowana intryga „Grobu”, zaskakująca, tajemnicza, zbudowana po to, aby budzić i zaspokajać ciekawość, a nie cokolwiek dokumentować czy dawać dobre przykłady. Cóż – specyfika gatunku.

Współczesny polski kryminał na pewno nie jest już rodzajem społecznej literatury faktu, która na dodatek niosła misję moralną, pokazywała nieuchronność zwycięstwa dobra i ukarania występku. Stał się konwencją, taką samą jak horror, popularny romans, czy po prostu baśń. Otwierając tę czy inną powieść, z góry wiemy, że za chwilę znajdziemy się w świecie zupełnie różnym od tego, w którym żyjemy na co dzień. A jednak czytamy. Najczęściej z przyjemnością, mimo że zbrodnie okropne.

Wysłuchaj felietonu w autorskiej wersji dźwiękowej

00:00 / 00:00
Przeczytaj poprzedni wpis:
Tramwaj ruszy w maju 2014 roku

Olsztyńskie tramwaje pojawią się zgodnie z planem - zapewnił prezydent Piotr Grzymowicz po spotkaniu z dyrektorem hiszpańskiej firmy FCC Jordim Ferrando Cuadradasem - wykonawcą linii tramwajowej...

Zamknij
RadioOlsztynTV