Aktualności, Aplikacja mobilna
Oszustwo przy budowie domu. Deweloper ma oddać pieniądze inwestorom
Domagając się od inwestora zapłaty za wykonane prace, firma deweloperska ma wykazać i udowodnić ich zakres – tak Sąd Apelacyjny w Białymstoku uzasadniał zapadły w czwartek wyrok cywilny w sprawie rozliczeń związanych z budową domu. Pozwana firma ma oddać inwestorom blisko 340 tys. zł.
Wyrok jest prawomocny. Sąd odwoławczy utrzymał orzeczenie pierwszej instancji i oddalił apelację pozwanej firmy, która na podstawie umowy miała wybudować dom w stanie zamkniętym, a potem deweloperskim. Prace realizowała, korzystając za pomocą karty ze specjalnie założonego przez małżonków subkonta, na które przelewali oni pieniądze.
Dom jednorodzinny był budowany w jednej z miejscowości w województwie warmińsko-mazurskim. Podstawowa umowa dotyczyła domu w stanie surowym zamkniętym; wykonawca miał dostać za to 450 tys. zł plus VAT (za swoją pracę i materiały).
Małżonkowie, którzy zlecili tę inwestycję, mieszkali za granicą. Aby można było sprawnie realizować budowę, założyli subkonto i tam przelewali pieniądze. Jak wynikało z pozwu, łącznie firma pobrała z tego subkonta ponad 740 tys. zł, z czasem domagając się przekazywania im coraz większych kwot.
W tej sytuacji małżonkowie zażądali przedstawienia szczegółowego wykazu prac i kosztów, ale dostali tylko część faktur, nie mieli też wglądu do dziennika budowy. Zlecili więc inwentaryzację i wycenę dotychczasowych robót; z opinii ich rzeczoznawcy wynikało, że budowa nie jest zrealizowana w zamówionej wersji, a wartość prac sięga 338,5 tys. zł. Wtedy wezwali wykonawcę do zwrotu przywłaszczonych pieniędzy i wykonania umowy grożąc, odstąpieniem od niej.
Ostatecznie sprawa trafiła do sądu, który powołał też własnego biegłego. Ten wartość zrealizowanych robót wycenił na 405,5 tys. zł. Przy takich wyliczeniach Sąd Okręgowy w Olsztynie wyliczył nadpłatę i zasądził na rzecz małżonków blisko 340 tys. zł. Pozwana firma argumentowała, że należały jej się dużo większe pieniądze oraz że wynikały one z aneksu, który miał dotyczyć zakończenia budowy nie na etapie stanu surowego zamkniętego, ale deweloperskiego.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku wyrok jednak utrzymał. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Dariusz Małkiński, odwołując się do zebranych w sprawie dowodów, zwracał uwagę, że budowa domu nie osiągnęła nawet stanu zamkniętego; nie było dachu, okien i drzwi.
To, co widzimy na zdjęciach biegłego (…), to praktycznie gołe, suporeksowe ściany budynku mieszkalnego
– dodał sędzia. Zwracał uwagę, że firma nie była w stanie udowodnić zakresu robót poza wskazanymi przez biegłego.
Biegli nie są od tego, aby w swoich opiniach odtwarzać, częstokroć zamknięty stan robót, które są już niewidoczne. Generalny wykonawca (…) powinien zadbać o zabezpieczenie dowodów dokumentujących zakres wykonanych przez siebie robót
– podkreślał sędzia Małkiński.
Źródło: PAP
Redakcja: M. Rutynowski