Odłowy i zarybianie. Ichtiolog o gospodarce rybackiej na Warmii i Mazurach
– W warmińsko-mazurskich jeziorach ryb jest może nie tyle, ile wędkarze by chcieli, ale są i radzą sobie nieźle – mówił Andrzej Grzeluk, główny ichtiolog Gospodarstwa Rybackiego Ostróda w rozmowie z Wojciechem Chromym w audycji Po Pierwsze Gospodarka.
Gospodarstwo Rybackie Ostróda prowadzi Ośrodek Zarybieniowy w Warlitach Wielkich, gospodaruje na stawach o powierzchni ponad 100 hektarów i kilkudziesięciu jeziorach w czterech powiatach o łącznej powierzchni ponad 6 tysięcy hektarów. – To nie jest rabunkowa gospodarka jezior – powiedział Andrzej Grzeluk.
Poziom dopuszczalny odłowów, które nie naruszają dopuszczalnej granicy równowagi biologicznej w jeziorach to jest 20 kilogramów z hektara. My łowimy między 5 a 8 kilogramów. Nie dlatego, że tej ryby nie ma, tylko taką prowadzimy eksploatację. Łowimy ryby najbardziej wyrośnięte, które już nie przybierają na wadze, a wybierają pokarm, więc już z punktu hodowlanego są nieekonomiczne. Dajemy tym samym miejsce i pokarm tym rybom, które są młodsze i mniejsze. A poza tym nie łowimy wszędzie, tylko tam, gdzie to jest najbardziej potrzebne i najbardziej efektywne. Oczywiście zarybiamy też jeziora i nigdy nie jest to poziom minimum. Po pierwsze mamy własną profesjonalną wylęgarnię narybku, a po drugie, że jeżeli przyjdzie jakiś kolejny zły rok i nie uda się z jakiegoś powodu pozyskać tarlaków, to powstaje dziura. A jeżeli danego roku wpuścimy więcej narybku niż nakazują to operaty, to zabezpieczamy się na przyszłość
– mówił gość audycji.
Gospodarstwo produkuje narybek szczupaka, sielawy, sandacza i suma.
Przede wszystkim na zarybienie wód własnych, a jeżeli się uda wyprodukować więcej, a nie jest to łatwe, to nadmiar sprzedajemy tym, którzy też tego narybku potrzebują. Zarybiamy jeziora materiałem o wartości równoważnej prawie połowie wpływów za ryby złowione, a czasem i więcej
– dodał Andrzej Grzeluk.
Posłuchaj rozmowy Wojciecha Chromego
Autor: W. Chromy
Redakcja: A. Niebojewska