Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 6 °C pogoda dziś
JUTRO: 5 °C pogoda jutro
Logowanie
 

„Narzeczona Schulza” Agaty Tuszyńskiej

Gdzie leży granica wiarygodności? Czy w ogóle istnieje „linia bezpieczeństwa”, przed którą powinien się zatrzymać pisarz odtwarzający fakty, motywy życiowych decyzji i charaktery prawdziwych, a nie wymyślonych postaci? Takie pytania nasuwają się w trakcie lektury „Narzeczonej Schulza – Apokryfu”.

Autorka, Agata Tuszyńska, nie tylko opisuje, ale też wciela się w osobowość Józefiny „Juny” Szelińskiej, kobiety przez lata uczuciowo związanej z wielkim twórcą „Sklepów cynamonowych” i „Sanatorium pod klepsydrą”. Mówi poprzez jej „ja”, wydobywa refleksje z jej przeżyć, które próbowała sobie wyobrazić.

Juna Szelińska była młodą, inteligentną erudytką z tytułem doktorskim Uniwersytetu Lwowskiego. Ze zdjęcia zrobionego przez Brunona Schulza na początku lat 30-tych spogląda czarnowłosa piękność o wielkich oczach, w kanonie urody niepoddającej się upływowi czasu. Wywodziła się z rodziny o żydowskich korzeniach, poznała Schulza w roku 1933, gdy oboje byli nauczycielami szkół średnich w jego rodzinnym Drohobyczu. Nieśmiały, małomówny profesor rysunków zauważył ją na ulicy i poprzez znajomego poprosił o pozowanie do portretu. Zaiskrzyło chyba od razu – przynajmniej tak interpretuje to bohaterka Tuszyńskiej:

Trudno nie wielbić kogoś, kto w okamgnieniu, kilkoma słowami zwykłą gruszkę przeistacza w monumentalny, przyrodniczy pomnik, a potem zaraz pozwala jej zwiotczeć w winogronową pestkę.

Uczestniczyła w błyskotliwej karierze jedynego w swoim rodzaju polskiego pisarza-surrealisty, także malarza i rysownika. Wyjeżdżała z Schulzem do Zakopanego i Warszawy, poznawała najciekawsze osobowości ówczesnej kultury, m.in. Gombrowicza i Witkacego, szczególnego wielbiciela jego talentu. Tolerowała inne kobiety – pisarkę i filozofkę Deborę Vogel, a także wpływową Zofię Nałkowską, zawsze bardzo zainteresowaną młodszymi od siebie, utalentowanymi debiutantami. Juna była też autorką pierwszego, jedynego przez ponad pół wieku polskiego przekładu „Procesu” Kafki, który Schulz tylko wyszlifował językowo, ale podpisał swoim nazwiskiem. Gdy przebywali daleko od siebie, ona w Warszawie, gdzie zmuszona była szukać nowej pracy, a on w swoim Drohobyczu, którego nie umiał opuścić – tęsknili i pisali piękne, literackie listy.

Do ślubu jednak nie doszło. Przyczyny rozstania tkwiły w psychice obojga, także w szczególnym związku pisarza ze swoim miejscem życia. Autorka na podstawie rysunków Schulza stawia również tezę o jego sado-masochistycznej manii seksualnej, o seansach z drohobyckimi prostytutkami. Czy profesor gimnazjum w małym mieście mógłby sobie bezkarnie pozwolić na taką amoralność? Czy to jeszcze tolerowana granica fikcji?

Tuszyńska nie rozstrzyga okoliczności śmierci Bruno Schulza: czy zginął od przypadkowej kuli czy wskutek kłótni między gestapowcami. Podobno był już przygotowany plan ucieczki. Pisarza miał wywieźć z Drohobycza przebrany w mundur niemiecki ten sam legendarny Jan Jur-Gorzechowski, który w roku 1906 dowodził słynną akcją wyprowadzenia z Pawiaka dziesięciu bojowców skazanych na śmierć przez Rosjan. Tyle że w roku 1942. prawdziwy Jur-Gorzechowski, wtedy już starszy wiekiem generał w stanie spoczynku, przebywał wraz z polskim wojskiem w Palestynie. Nie będę się pastwił nad drobniejszymi wpadkami – nad tym, że Schulz i Juna nie mogli bywać razem w słynnym warszawskim teatrzyku „Qui pro Quo”, bo już nie istniał, że właścicielka willi „Harenda” Maria Kasprowiczowa nie była wdową po Przybyszewskim. Skoro jednak są takie błędy, to mogą być i inne, choć Autorka zamieszcza bibliografię i wymienia całą plejadę współpracowników oraz profesorskich autorytetów. Czy to wciąż jeszcze dopuszczalna granica fikcji?

„Narzeczona Schulza” Agaty Tuszyńskiej może zaciekawić, także dalszymi losami Juny Szelińskiej. Czytajmy zatem tę opowieść – ale róbmy to ostrożnie.

Przeczytaj poprzedni wpis:
Szynobu sOlsztyn - Szymany, fot. K. Szafryński
Szynobus zderzył się z jeleniem

Pierwszy rejsowy lot z Szyman - z przygodami. Szynobus, który wiózł kilku pasażerów z Olsztyna, uderzył w jelenia i utknął w lesie. Dlatego też wylot był...

Zamknij
RadioOlsztynTV