Ministra czy pani minister? Doktorka czy pani doktor? W Bliższych Spotkaniach o językowych kontrowersjach
Problem tworzenia żeńskich odpowiedników nazw zawodów i stanowisk nadal nie doczekał się jednoznacznego rozwiązania.
Agnieszka Lipczyńska i Małgosia Sadowska rozmawiały o żeńskich formach nazw zawodów, stanowiskach i tytułów. Jednym z gości Bliższych Spotkań był prof. Mariusz Rutkowski, dyrektor Instytutu Polonistyki i Logopedii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, członek Rady Języka Polskiego.
A. Lipczyńska: Jaki ma pan stosunek do żeńskich form nazw zawodów i tytułów. Czy rażą one językoznawcę?
M. Rutkowski: Zacznę od pytania. Czy mam przed sobą redaktorkę czy panią redaktor?
A. Lipczyńska: Ja mogę być redaktorką, nie przeszkadza mi to.
M. Rutkowski: Może być pani redaktorką, mnie tym bardziej to nie razi. Pytam nie bez przyczyny. Jest tutaj kwestia nie tyle systemu językowego, który dopuszcza tworzenie form żeńskich od prawie wszystkich zawodów czy stanowisk w formie męskiej, ale kwestia światopoglądu i pewnej ideologii. Niektóre kobiety rzeczywiście czują większą potrzebę do podkreślania kobiecości i uciekają od form męskich, które w zasadzie obsługują obie płcie. Premier czy redaktor, to również i kobieta i mężczyzna. Tutaj nie ma problemu systemowego. Jest natomiast kwestia indywidualnych potrzeb, które język realizuje.
A. Lipczyńska: Jeżeli tworzymy formy żeńskie, to czy one są poprawne: minister, ministra czy ministerka?
M. Rutkowski: W języku polskim mamy wyspecjalizowany sufiks -ka dla tworzenia nazw żeńskich. Jeżeli od ministra, to raczej ministerka. Do takiej formy bym się przychylał, chociaż rzeczywiście osłuchana jest też w dyskursie publicznym forma ministra czy premiera, która jest zupełnie chybiona, bo mamy przecież premierę w trochę innym znaczeniu w języku. Trzeba uniknąć pewnych niepotrzebnych skojarzeń np. marynarz- marynarka.
A. Lipczyńska: Ale czy to jest poprawne, czy nie?
M. Rutkowski: Poprawne w sensie systemu językowego to jest, tylko jest pytanie czy nie wprowadza pewnego chaosu, czy spełnia jakieś funkcje językowe, bo to jest istotne. Oceniając pewne nowe formy językowe trzeba się zawsze zastanowić, czy one są potrzebne, czy one pełnią jakąś funkcję. Jeżeli tę funkcję pełnią, to np. jest kryterium wystarczalności czy kryterium poprawności, to tutaj oczywiście można powiedzieć, że są poprawne.
M. Sadowska: Jeśli dodamy słowo pani, to już tego kłopotu z nowymi formami nie mamy?
M. Rutkowski: Jasne i to jest najbardziej neutralne, najstarsza chyba forma odnoszenia się do kobiet na jakichś stanowiskach, które – powiedzmy sobie szczerze – w większości mają formy męskie. Wiadomo jaka była historia. Raczej mężczyźni zajmowali wysokie stanowiska, stąd nawet nie było potrzeby dodawać jakichś specjalnych form żeńskich. Nie było potrzeby. Język odpowiadał na pewne relacje społeczne. To jest taka zaszłość historyczna, ale radzono sobie z tym poprzez dodawanie formy pani do nazwy męskiej. Tutaj problemu nie było : pani redaktor, pani reżyser, pani premier, pani minister.
Posłuchaj rozmowy z Mariuszem Rutkowskim
Redakcja: B.Świerkowska-Chromy za D.Kucharzewska