Mięso z upolowanych dzików marnuje się w chłodniach. Myśliwi powiatu olsztyńskiego winą obarczają zbyt długie badania na obecność wirusa ASF
Zdaniem myśliwych procedury, związane z badaniem dzików na obecność wirusa ASF i pasożytów są za długie długie. To sprawia, że mięso w chłodni psuje się.
Dariusz Malewski z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Olsztynie wyjaśnia, że próbki pobierane są w poniedziałek i we wtorek. Potem trafiają do laboratorium w Ostrołęce, skąd drogą elektroniczną wysyłane są wyniki badań. Potwierdza, że zdarzyło się, że wyniki dotarły z dużym opóźnieniem z powodu awarii poczty elektronicznej.
W związku z rozprzestrzenianiem się wirusa ASF i koniecznością przetrzebienia dzików, myśliwi dostają dla zachęty, pieniądze za ich odstrzał. Jak mówi Romuald Amborski, łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Olsztynie, myśliwi polują głównie dla pozyskania mięsa. Dlatego długie procedury zniechęcają ich do tego. Dodaje, że w tej sprawie zapadły już ustalenia na naradzie sztabu kryzysowego w Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie. Procedury będą skrócone.
Według nowych przepisów, związanych z występowaniem afrykańskiego pomoru świń, myśliwy musi odstawić upolowanego dzika do chłodni, gdzie pobierane są próbki krwi i wysyłane do laboratorium na obecność wirusa. Potem próbki mięsa badane są na obecność pasożytów. Dopiero po pozytywnej weryfikacji,dziczyznę można odebrać z chłodni. Dziki są nosicielami wirusa ASF, który zagraża trzodzie chlewnej.
Autor: D.Grzymska
Redakcja: B.Świerkowska-Chromy