Lekarz ambulansu w Ostródzie zapłaci 15 tysięcy zł kary
Karetka, która zawiozła pacjenta do szpitala w Iławie, zamiast zgłosić dyspozytorowi zakończenie pracy zrobiła sobie przerwę w pracy.
Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że ambulans zaparkował na prywatnej posesji lekarza, który kierował załogą karetki, a postój trwał ponad 2 godziny.
Rzeczniczka wojewody warmińsko-mazurskiego Edyta Wrotek powiedziała Radiu Olsztyn, że do urzędu przysłano zdjęcia potwierdzające to wydarzenie.
W tym czasie, dyspozytor pogotowia był przekonany, że załoga ambulansu cały czas zajęta jest pacjentem, którego wiozła do Iławy. Sprawę wyjaśniała Wojewódzka Stacja Powiadamiania Ratunkowego w Olsztynie.
Lekarz z ambulansu, jak się później okazało kierownik Ratownictwa Medycznego w Ostródzie tłumaczył, że temperatura płynu hamulcowego była za wysoka, dlatego karetka musiała jakiś czas postać.
To tłumaczenie jest nie do przyjęcia – powiedziała rzeczniczka NFZ w Olsztynie Magdalena Mil. Dodała, że sprawy techniczne trzeba zgłaszać do bazy, a karetkę naprawiać w odpowiednich miejscach, nie przed domem lekarza.
Pracę zespołu pogotowia ratunkowego w Ostródzie kontroluje teraz Narodowy Fundusz Zdrowia. W przypadku powtórzenia się podobnej sytuacji nie wyklucza rozwiązania kontraktu. Prezes ostródzkiego pogotowia nie chce komentować sprawy, powiedział jedynie, że 15 tysięcy złotych kary zapłaci lekarz, przed domem, którego stała karetka. (grab/bsc)
Posłuchaj relacji Kingi Grabowskiej