Krzysztof Kowalewski – Pan Sułek
W czasie weekendu dotarła do nas przykra wiadomość o śmierci Krzysztofa Kowalewskiego. Aktor od dawna chorował i pewnie jak każda śmierć i ta była nieunikniona.
W zeszłym roku, gdzieś koło świąt Bożego Narodzenia, przeczytałem długi wywiad z Krzysztofem Kowalewskim i odnosiłem wrażenie, że to pewnego rodzaju pożegnanie. Pan Krzysztof należał do moich absolutnie ulubionych aktorów i dlatego tak bardzo mi Go brakuje.
Wszystko zaczęło się, jak zawsze, od radia i legendarnego duetu z Ilustrowanego Magazynu Autorów w Programie III Polskiego Radia. Chodzi o panią Elizę – odtwarzaną przez Martę Lipińską i pana Sułka – Krzysztofa Kowalewskiego. Uwielbiałem ich i do dzisiaj ciepło wspominam.
Kiedyś dopisało mi szczęście i miałem okazję porozmawiać z Krzysztofem Kowalewskim. Rozmawialiśmy prawie godzinę. Pan Krzysztof postanowił podsumować w Olsztynie, a konkretnie w CEIK-u swoją karierę artystyczną. To był klasyczny Benefis, znakomicie przyjęty przez rewelacyjną, jak zawsze, olsztyńską publiczność. Czarujący wieczór i wspaniała rozmowa z niezwykle dowcipnym i inteligentnym Artystą. Mogłem pytać o wszystko. Nie zapytałem, nie jestem taki ciekawski i wnikliwy.
Pogadaliśmy sobie o polskim kinie, rolach u Stanisława Barei: „Brunet wieczorową porą” czy „Miś”. Kowalewski był aktorem wielu reżyserów, nie pozwolił sobie na zamknięcie się w jakiejś szufladzie aktorskiej.
Przypomnijmy sobie jego wcielenia jako: Onufry Zagłoba u Hoffmana w „Ogniem i Mieczem” czy szefa kompanii w „CK Dezerterach” Majewskiego. Krzysztof Kowalewski to dziesiątki ról charakterystycznych, drugoplanowych, zagranych z pasją i aktorskim blaskiem. Był wyrazistym aktorem, widocznym na ekranie, postawny, czasem tubalny, czasem sardoniczny, zawsze wiarygodny.
Wracając do olsztyńskiej rozmowy, oczywiście pogadaliśmy o radiu i szczęśliwych latach spędzonych w Teatrze Polskiego Radia, o radiowym kabarecie – Pan Sułek, o grze głosem. Krzysztof Kowalwski często brał udział w produkcjach dla dzieci więc dubbing był jego żywiołem. Kowalewski mógł zagrać wszystko, był po prostu wszechstronny, a tego bardzo brakuje młodym aktorom. Często to widzimy, że młodzi aktorzy nie dają rady w nieco bardziej skomplikowanych wyzwaniach aktorskich, ale nie o tym mowa.
Najlepsi odchodzą, taki ich czas, ale następców brak. I co to będzie? Będziemy wracać do starych filmów i podziwiać Krzysztofa Kowalewskiego.
Kinoman
Autor: J.Hopfer