Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 18 °C pogoda dziś
JUTRO: 19 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Audycje w języku ukraińskim – czerwiec 2021

Fot. Zbigniew Piszczako

Audycje w języku ukraińskim nadajemy codziennie, również w święta, o godzinach 10.50 i 18.10. Prezentujemy serwis informacyjny o życiu diaspory ukraińskiej na Warmii i Mazurach i w Polsce oraz wieści z samej Ukrainy.

Zamieszczamy też tłumaczenia audycji w języku polskim. Do słuchania zapraszają: Jarosława Chrunik i Hanna Wasilewska. Audycje w języku ukraińskim emitowane są z nadajnika w Miłkach koło Giżycka na 99,6 FM.

30.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was serdecznie we wtorek, 29 czerwca, na antenie Radia Olsztyn w audycji „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”. W studiu – Jarosława Chrunik. Wędrówki ścieżkami historii zazwyczaj nie są łatwe, o tym chyba przekonał się każdy, kto się na taką wędrówkę czasami wybiera. Dzisiaj nasza historia nie będzie zbyt odległa. Tematykę religijną poruszamy zawsze w poniedziałki, ale wczoraj była mowa o 30-leciu święceń kapłańskich ks. Artura Masłeja, a dzisiejsze wydarzenie historyczne ma wymiar nie tylko religijny, ale bez wątpienia – też historyczny. 20 czerwca minęło 20 lat od pamiętnej wizyty papieża Jana Pawła II na Ukrainie. Papież odwiedził wtedy Lwów i Kijów. Kto słuchał papieża, ten wie, jak bardzo zależało mu na pojednaniu polsko-ukraińskim i na ekumenicznej współpracy kościoła wschodniego i zachodniego. To właśnie on mówił o dwóch płucach kościoła powszechnego. W życiu, jak to w życiu – bywa z tym różnie.

(-)

Parę dni temu, ale 20 lat wcześniej, Ukraina oczekiwała na wizytę głowy Kościoła Katolickiego. Trwały ostatnie przygotowania do spotkania Jana Pawła II w Kijowie i Lwowie. Wśród tych, kto towarzyszył papieżowi Wojtyle w pielgrzymce na Ukrainie od 23 do 27 czerwca 2001 roku był jego ówczesny osobisty sekretarz, a obecnie zwierzchnik Metropolii Rzymskokatolickiej na Ukrainie, abp Mieczysław Mokrzycki. O wizycie Jana Pawła II na Ukrainę metropolita Mokrzyckoi opowiedział Radiu Svoboda, oto fragmenty tego artykułu:

– W jednej z książek o papieżu opowiedział Ekscelencja, że pomagał pontyfikowi podczas obiadu przysunąć krzesło, bo było ciężkie. Papież zażartował: „Gdy będą cię pytać, co robiłeś w Watykanie, to powiedz, że wyciągałe papieża spod stołu, a nie od stołu”. Papież często żartował?

– Jan Paweł II był poważnym i skoncentrowanym człowiekiem, bardzo otwartym, znajdował łatwo wspólny język z ludźmi. Każdą chwilę wykorzystywał na modlitwę, ale gdy spotykał się z ludźmi, to każdego człowieka traktował bardzo poważnie, a poprzez uśmiech i żart nawiązywał rozmowę. Miał wrodzoną łatwość nawiązywania kontaktów z dziećmi, młodzieżą, osobami starszymi; z przedstawicielami róznych kościołów czy państw. I chyba jeszcze pomagał mu w tym talent aktorski, bo w młodości chciał być aktorem, występować w teatrze. Ale przede wszystkim papiez był człowiekiem wielkiej wiary i zawsze ufał Bogu.

Jan Paweł II dobrze znał historię Kościoła, historię Europy. Znał sytuacje we Wschodniej Europie, w ZSRR, jak wiele te narody wycierpiały w ciągu dziesięcioleci. Papież bardzo chciał pojechac do Rosji, to było jego niezrealizowane marzenie. Był w Gruzji, Kazachstanie. Podróż na Ukrainę była dla papieża bardzo ważna – do kraju, którego naród tyle wycierpiał. Chcial przede wszystkim podziękować ludziom za to, że zachowali wiarę w ciężkich czasach, chciał umocnić ich w wierze i wcielić nadzieję w ich sercach, żeby z wielką miłością i siłą odradzali swój kraj, żeby odważnie szli w przyszłość. Chciał swoją pielgrzymką stanąć na tej ziemi, na której był św. Klemens, pobłogosławić, pomodlić się razem. Papież Wojtyła chciał spotkać się z wieloma świadkami wiary; tacy byli i KRK, i w UCGK.

(-)

Rocznica wizyty Jana Pawła II na Ukrainie stała się też tematem mojej rozmowy z ordynariuszem olsztyńsko-gdańskim, bp Arkadiuszem Trochanowskim, a rozmawialiśmy w niedzielę.

(-)

– Mija 20 lat od historycznej wizyty papieża Jana Pawła II na Ukrainie. Były wtedy różne nadzieje, różne oczekiwania, także różnie traktowano Jana Pawła II – czy w ogóle taka wizyta jest potrzebna. Ale z punktu widzenia naszej Cerkwi ta wizyta była bardzo potrzebna, ponieważ Papież odwiedził Cerkiew męczenników – UCGK, która zaświadczyła swoją wierność Stolicy Apostolskiej tym, że dała wielu męczenników. Tych, którzy wierzyli w tę jedność i dlatego zapłacili za to swoim życiem. Co ciekawe, papież Jan Paweł II wtedy powiedział, że Ukraina to jest takie laboratorium wiary. Co to znaczy? Że Ukraina łączy w sobie Wschód i Zachód. Co więcej – powiedział, że nasza Cerkiew powinna być takim pomostem, który łączy Wschód i Zachód. Dlaczego? Dlatego, że tradycja naszej cerkwi jest wschodnia, a jednocześnie uznajemy prymat papieża rzymskiego. Można więc powiedziec, że nasza Cerkiew przestrzega tego, co było w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa. Czyli to my jesteśmy spadkobiercami, prawdziwymi spadkobiercami crztu Włodzimierzowego, i powinniśmy sobie stale to uświadamiać i tak uzmysłowić sobie rozumienie, że faktycznie nasza Cerkiew jest tą, która niesie dziedzictwo Włodzimierzowe. I z tego punktu widzenia faktycznie przed naszą Cerkwią jest wielka misja, wielkie zadanie. Czasami Zachód nas nie rozumie, róznie odnosi się do naszej Cerkwi; czasami też ignoruje naszą tradycję, naszą obrzędowość. W jakiś sposób można powiedzieć, że nia uważa nas za Cerkiew, która też prawdziwie niesie zbawienie ludziom, którzy należą do Cerkwi. A my – trzeba to powiedzieć – też jesteśmy Cerkwią katolicką, która jest złączona z ołtarzem rzymskim, chociaż swoje czczenie Pana Boga wyznaje w innym obrządku. Ale gdyby wziąć dalej słowa Jana Pawła II, to w Liście Apostolskim „Orientale Lumen” („Światło Wschodu”) napisał, że chrześcijanie Wschodu mają inny sposób czczenia Pana Boga, ale nie jest on różny od tego, jak czci Zachód Pana Boga. Jest to inna forma obrzędów, inna forma pobożności, ale to wszystko prowadzi do tego, że my wyznajemy Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela. Dlatego też okazał wielki szacunek tradycji wschodniej, pokazując, że my też prawdziwie wysławiamy Pana Boga.
– Czy bierze Ekscelencja udział w jakichkolwiek przedsięwzięciach kościoła łacińskiego od czasu, gdy został biskupem?
– Można powiedziec, że w tej chwili praktycznie nie biorę udziału, bo nie mam zaproszeń. Dlatego nie jestem obecny na róznych przedsięwzięciach, ponieważ nie wypada, gdy nie zapraszają; dlatego się nie wybieram, bo nawet nie wiem gdzie, kiedy co się odbywa. Czyli w jakiejś mierze z tego powodu biskup cerkwi greckokatolickiej nowej eparchii olsztyńsko-gdańskiej nie jest obecny na tych przedsięwzięciach.
– Możemy spekulować, czy jest to ignorancja, czy jest to jakieś takie faux pas, gafa, zapomnienie? Jak Ekscelencja przypuszcza?
– Myślę, że w tej chwili pewnie jest to szukanie sposobu jak zrozumieć, czy jak zbadać obecność nowego biskupa na tym terytorium w ramach nowo utworzonej eparchii olsztyńsko-gdańskiej. I tylko tak chcę to rozumieć. Nie chcę tu mieć żadnych innych domysłów. Myślę, że może trzeba czasu? Może trzeba, żeby też inni przyzwyczaili się, zbadali to co jest – że jest biskup, który reprezentuje grekokatolików.
– Bo gdy był ingres Ekscelencji, to wtedy bp Górzyński wyraził takie życzenie, żeby Ekscelencja kontynuował historię biskupów warmińskich. Jest tu pewna taka kolizja, bo nie może Ekscelencja kontynuować czegoś, czego nie było, bo grekokatolików tu nie było. Może Ekscelencja pisać nową historię.
– Rozumiem, że słowa metropolity były takie bardzo ciekawe, ja je przyjąłem, ale uważam, że cerkiew greckokatolicka pisze swoją historię. I też biskup nowo utworzonej eparchii pisze swoją historię, ponieważ grekokatolicy na Warmii i Mazurach jak też na Pomorzu Gdańskim sa od 1947 roku. Czyli nie mają aż tak długiej historii przebywania na tych ziemiach i piszą swoją historię.
– Tak cały czas myśl powraca do Jana Pawła II, który beatyfikował 27 męczenników UCGK. I do słowa – dwa dni temu minęła 80-ta rocznica od dnia, gdy NKWDziści zamordowali jednego dnia trzech księży: Konrad, Baranyk, Iszczak i kościelny Pryjma. A jest to tylko jeden epizod! Tragiczny dla czterech rodzin epizod, bo wiemy, że takich zbrodni było bez liku. To znaczy, że cerkiew greckokatolicka płaciła krwią za to, żeby mogła istnieć. To jest przerażające, to jest bardzo smutne i jednocześnie możemy być dumni, że jednak wytrwaliśmy.
– Tak, to był bardzo tragiczny dzień, ale tak jak pani powiedziała, to był jeden z tych momentów, gdy rzeczywiście NKWDziści aresztowali, znęcali się i też zabijali naszych księży czy wiernych. I nie powinniśmy o tym zapomnieć, tylko powinniśmy o nich pamiętać i na nowo tez ożywiać w nas pamięć o tych ludziach, poznawać ich życie, w jaki sposób potrafili wyznać swoją wiarę. Bardzo dobrze, że Jan Paweł II wtedy we Lwowie ogłosił tych naszych męczenników błogosławionymi, bo jest to też część kościoła katolickiego, kościoła powszechnego. I nie można zapominać o tych, którzy oddali swoje życie za wiarę w Boga. Nie można ogranivcza i mówić, że w narodzie ukraińskim nie było takich męczenników. Byłoby to czymś bardzo niesprawiedliwym. Powinniśmy o tym pamniętać i powinniśmy wymagać, żeby o swoich męczennikach też mówić, pisać i żebyśmy jeszcze bardziej zgłebiali życie tych, którzy naprawdę oddali swoje życie za wiarę i żebyśmy mieli życzenie, żeby były większe szeregi tych błogosławionych.
(-)
Nasz program dobiega końca. Myślę, że zostawiam was z wieloma kwestiami do zastanowienia, ale trzeba z optymizmem i wiarą patrzeć w przyszłość, tak jest łatwiej. A wspomnienia sprzed 20 lat na pewno wielu z was ma piękne, bo i z Polski wierni byli we Lwowie na spotkaniu z papieżem. Żegna się z wami Jarosława Chrunik, a usłyszymy się jutro o godz. 10.50. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

30.06. 2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Spotykamy się w środę, w ostatnim dniu czerwca, na falach Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Dobrze wczoraj kibicowaliście, szczerze! Bez was drużyna Ukrainy na pewno by nie zwyciężyła. Zaraz o tym porozmawiamy, najpierw – kalendarz:

(-)

30 czerwca 1945 r. po deportacji Tatarów Krymskich, Krymska ASRR została przekształcona na Obwód Krymski w składzie RFRSRR. Był to holokaust, którego częścią składową było przymusowe wysiedlenie narodu krymskotatarskiego z jego historycznej ojczyzny – z Krymu, zrealizowane w dniach 18-21 maja 1944 roku; jest to jedna z wielu zbrodni radzieckiego reżimu totalitarnego.

(-)

I tuż po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości, w 1991 roku w Symferopolu, zakończyła się pierwsza sesja Kurułtaju Tatarów Krymskich, na której został sformowany Medżlis z Mustafą Dżemilowym na czele. Została przyjęta deklaracja o suwerenności narodowej, zatwierdzono krymskotatarski hymn i flagę.

(-)

1936 r. zmarła Jewfrosynia Zarnycka, aktorka i śpiewaczka ukraińska. Łącznie w czasie swojej kariery scenicznej Zarnycka wystąpiła w 122 miastach, zagrała 125 ról z repertuaru ukraińskiego i ponad 100 z rosyjskiego.

(-)

1973 r. zmarł Wasyl Wełyczkowśkyj – współczesny męczennik UCGK, działacz religijny, biskup UCGK, misjonarz, redemptorysta; został ogłoszony błogosławionym.

(-)

1995 r. zmarł Nazarij Jaremczuk, ukraiński śpiewak estradowy, narodowy artysta Ukrainy. Znany przede wszystkim z wykonania takich piosenek jak „Słyszysz, mamo”, „Ojciec i matka”, „A kwiat maciejki”, „Czerwona ruta”, „Smerekowa chata”, „Stożary”, „Rodzina”, „Pieśń będzie wśród nas”, „Hej, wy kozacy” i wiele innych. W ciągu 43 lat ziemskiego życia Nazarij Jaremczuk nagrał ponad 150 piosenek.

(-)

2005 r. zmarł Anatolij Bazyłewycz, malarz ukraiński. Za ilustracje do „Eneidy” Iwana Kotlarewskiego wydawnictwa „Dnipro” otrzymał tytuł „Zasłużony działacz sztuki USRR”.

(-)

Dzisiaj świętują: Pelagia, Saweliusz, Klemens, Maksym, Mykyta, Osyp oraz urodzeni 30 czerwca. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Wczoraj w wielu ukraińskich domach wirowało szczęście. Reprezentacja Ukrainy awansowała do 1/4 finału piłkarskich mistrzostw Europy. W rozegranym w Glasgow meczu 1/8 finału podopieczni selekcjonera Andrija Szewczenki po dogrywce pokonali Szwedów. W regulaminowym czasie gry padł remis 1:1. Dla Ukraińców trafił Ołeksandr Zinczenko (27′), a szesnaście minut później wyrównał Emil Forsberg. W dogrywce od 99. minuty Szwecja musiała radzić sobie w osłabieniu po czerwonej kartce dla Marcusa Danielssona. Zwycięską bramkę zdobył Artem Dowbyk (120+1′).
O szczegółach – Robert Skrzyński:

(-) Korespondencja w języku polskim

Nie tylko w piłce nożnej Ukraina zwycięża. Młodzieżowa orkiestra symfoniczna Ukrainy zdobyła „złoto” na World Orchestra Festival. Jak podaje gazeta „Deń”, Festiwal odbył się 26 czerwca w Wiedniu; tam lwowianka Oksana Łyniw została najlepszą dyrygentką roku, a Młodzieżowa orkiestra symfoniczna Ukrainy zdobyła „złoto” wśród ponad 140 orkiestr z 33 krajów świata. Zwycięzcy zostali odznaczeni za wykonanie dwóch utworów ukraińskich: poematu symfonicznego „Zjednoczenie” Borysa Latoszyńskiego oraz 2 Symfonii Jewhena Stankowycza. Nagrania symfonii, które wzięły udział w konkursie, zostały zrealizowane przy wsparciu Ukraińskiego Funduszu Kulturalnego. Młodzieżowa orkiestra symfoniczna Ukrainy – to unikalny projekt, który skupia utalentowanych młodych muzyków w wieku od 12-tego do 22-giego roku z całej Ukrainy. Powstał z inicjatywy Oksany Łyniw przy wsparciu FRN, Goethe-Institut, Ministerstwa Kultury Ukrainy, BeethovenFest oraz w partnerstwie z festiwalem LvivMozArt.

(-)

Chociaż to nie jest czas Bożego Narodzenia, to „Szczedryk” nie rozbrzmiwa teraz przez przypadek. W Tulczynie na ziemi winnickiej 3500 chórzystów wykonało „Szczedryk” Łeontowycza i ustanowiło krajowy rekord. Na placu pałacu Potockich najlepsze profesjonalne i amatorskie zespoły chóralne obwodu wraz z przedstawicielami społeczności, a także mieszkańcami i gośćmi miasta ustanowiły rekord Ukrainy, wykonano znany na całym świecie utwór znakomitego kompozytora jednocześnie. Jak podaje Winnicka Obwodowa Administracja Państwowa, ustanowienie rekordu odbyło się w ramach projektu „Szczedryk – melodia ziemi winnickiej” i poświęcone jest 30-leciu niepodległości Ukrainy. „Jest to historyczne wydarzenie dla ziemi winnickiej, – powiedziała pierwsza zastępczyni przewodniczącego Winnickiej OAP Natalia Zabołotna. – Ziemia winnicka – to region bezpośrednio związany z imieniem wybitnego krajana. To właśnie ziemia tulczyńska stała się kołyską sławetnego utworu, który rozbrzmiewa na wszystkich kontynentach. Jednak mamy przypomnieć światu, że „Szczedryk” narodził się właśnie tu, na ziemi winnickiej i obecnie jest kulturalną marką ziemi winnickiej. Dlatego ustanowienie rekordu muzycznego – to jeszcze jeden stopień, który będzie sprzyjał wpisaniu tego utworu na listę dziedzictwa UNESCO jako osiągnięcie ludzkości właśnie z naszego regionu”. W ustanowieniu rekordu wzięło udział 68 zespołów wokalno-chóralnych regionu.

(-)

Pożegnamy się też śpiewająco. Była z wami Jarosława Chrunik; ponownie usłyszymy się wieczorem o godz. 18.10, a teraz życzę wam udanego świętowania piłkarskiego zwycięstwa Ukraińców. Do usłyszenia, drodzy słuchacze! (jch/an)

29.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was serdecznie we wtorek, 29 czerwca, na antenie Radia Olsztyn w audycji „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”. W studiu – Jarosława Chrunik. Wędrówki ścieżkami historii zazwyczaj nie są łatwe, o tym chyba przekonał się każdy, kto się na taką wędrówkę czasami wybiera. Dzisiaj nasza historia nie będzie zbyt odległa. Tematykę religijną poruszamy zawsze w poniedziałki, ale wczoraj była mowa o 30-leciu święceń kapłańskich ks. Artura Masłeja, a dzisiejsze wydarzenie historyczne ma wymiar nie tylko religijny, ale bez wątpienia – też historyczny. 20 czerwca minęło 20 lat od pamiętnej wizyty papieża Jana Pawła II na Ukrainie. Papież odwiedził wtedy Lwów i Kijów. Kto słuchał papieża, ten wie, jak bardzo zależało mu na pojednaniu polsko-ukraińskim i na ekumenicznej współpracy kościoła wschodniego i zachodniego. To właśnie on mówił o dwóch płucach kościoła powszechnego. W życiu, jak to w życiu – bywa z tym różnie.

(-)

Parę dni temu, ale 20 lat wcześniej, Ukraina oczekiwała na wizytę głowy Kościoła Katolickiego. Trwały ostatnie przygotowania do spotkania Jana Pawła II w Kijowie i Lwowie. Wśród tych, kto towarzyszył papieżowi Wojtyle w pielgrzymce na Ukrainie od 23 do 27 czerwca 2001 roku był jego ówczesny osobisty sekretarz, a obecnie zwierzchnik Metropolii Rzymskokatolickiej na Ukrainie, abp Mieczysław Mokrzycki. O wizycie Jana Pawła II na Ukrainę metropolita Mokrzyckoi opowiedział Radiu Svoboda, oto fragmenty tego artykułu:

– W jednej z książek o papieżu opowiedział Ekscelencja, że pomagał pontyfikowi podczas obiadu przysunąć krzesło, bo było ciężkie. Papież zażartował: „Gdy będą cię pytać, co robiłeś w Watykanie, to powiedz, że wyciągałe papieża spod stołu, a nie od stołu”. Papież często żartował?

– Jan Paweł II był poważnym i skoncentrowanym człowiekiem, bardzo otwartym, znajdował łatwo wspólny język z ludźmi. Każdą chwilę wykorzystywał na modlitwę, ale gdy spotykał się z ludźmi, to każdego człowieka traktował bardzo poważnie, a poprzez uśmiech i żart nawiązywał rozmowę. Miał wrodzoną łatwość nawiązywania kontaktów z dziećmi, młodzieżą, osobami starszymi; z przedstawicielami róznych kościołów czy państw. I chyba jeszcze pomagał mu w tym talent aktorski, bo w młodości chciał być aktorem, występować w teatrze. Ale przede wszystkim papiez był człowiekiem wielkiej wiary i zawsze ufał Bogu.

Jan Paweł II dobrze znał historię Kościoła, historię Europy. Znał sytuacje we Wschodniej Europie, w ZSRR, jak wiele te narody wycierpiały w ciągu dziesięcioleci. Papież bardzo chciał pojechac do Rosji, to było jego niezrealizowane marzenie. Był w Gruzji, Kazachstanie. Podróż na Ukrainę była dla papieża bardzo ważna – do kraju, którego naród tyle wycierpiał. Chcial przede wszystkim podziękować ludziom za to, że zachowali wiarę w ciężkich czasach, chciał umocnić ich w wierze i wcielić nadzieję w ich sercach, żeby z wielką miłością i siłą odradzali swój kraj, żeby odważnie szli w przyszłość. Chciał swoją pielgrzymką stanąć na tej ziemi, na której był św. Klemens, pobłogosławić, pomodlić się razem. Papież Wojtyła chciał spotkać się z wieloma świadkami wiary; tacy byli i KRK, i w UCGK.

(-)

Rocznica wizyty Jana Pawła II na Ukrainie stała się też tematem mojej rozmowy z ordynariuszem olsztyńsko-gdańskim, bp Arkadiuszem Trochanowskim, a rozmawialiśmy w niedzielę.

(-)

– Mija 20 lat od historycznej wizyty papieża Jana Pawła II na Ukrainie. Były wtedy różne nadzieje, różne oczekiwania, także różnie traktowano Jana Pawła II – czy w ogóle taka wizyta jest potrzebna. Ale z punktu widzenia naszej Cerkwi ta wizyta była bardzo potrzebna, ponieważ Papież odwiedził Cerkiew męczenników – UCGK, która zaświadczyła swoją wierność Stolicy Apostolskiej tym, że dała wielu męczenników. Tych, którzy wierzyli w tę jedność i dlatego zapłacili za to swoim życiem. Co ciekawe, papież Jan Paweł II wtedy powiedział, że Ukraina to jest takie laboratorium wiary. Co to znaczy? Że Ukraina łączy w sobie Wschód i Zachód. Co więcej – powiedział, że nasza Cerkiew powinna być takim pomostem, który łączy Wschód i Zachód. Dlaczego? Dlatego, że tradycja naszej cerkwi jest wschodnia, a jednocześnie uznajemy prymat papieża rzymskiego. Można więc powiedziec, że nasza Cerkiew przestrzega tego, co było w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa. Czyli to my jesteśmy spadkobiercami, prawdziwymi spadkobiercami crztu Włodzimierzowego, i powinniśmy sobie stale to uświadamiać i tak uzmysłowić sobie rozumienie, że faktycznie nasza Cerkiew jest tą, która niesie dziedzictwo Włodzimierzowe. I z tego punktu widzenia faktycznie przed naszą Cerkwią jest wielka misja, wielkie zadanie. Czasami Zachód nas nie rozumie, róznie odnosi się do naszej Cerkwi; czasami też ignoruje naszą tradycję, naszą obrzędowość. W jakiś sposób można powiedzieć, że nia uważa nas za Cerkiew, która też prawdziwie niesie zbawienie ludziom, którzy należą do Cerkwi. A my – trzeba to powiedzieć – też jesteśmy Cerkwią katolicką, która jest złączona z ołtarzem rzymskim, chociaż swoje czczenie Pana Boga wyznaje w innym obrządku. Ale gdyby wziąć dalej słowa Jana Pawła II, to w Liście Apostolskim „Orientale Lumen” („Światło Wschodu”) napisał, że chrześcijanie Wschodu mają inny sposób czczenia Pana Boga, ale nie jest on różny od tego, jak czci Zachód Pana Boga. Jest to inna forma obrzędów, inna forma pobożności, ale to wszystko prowadzi do tego, że my wyznajemy Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela. Dlatego też okazał wielki szacunek tradycji wschodniej, pokazując, że my też prawdziwie wysławiamy Pana Boga.
– Czy bierze Ekscelencja udział w jakichkolwiek przedsięwzięciach kościoła łacińskiego od czasu, gdy został biskupem?
– Można powiedziec, że w tej chwili praktycznie nie biorę udziału, bo nie mam zaproszeń. Dlatego nie jestem obecny na róznych przedsięwzięciach, ponieważ nie wypada, gdy nie zapraszają; dlatego się nie wybieram, bo nawet nie wiem gdzie, kiedy co się odbywa. Czyli w jakiejś mierze z tego powodu biskup cerkwi greckokatolickiej nowej eparchii olsztyńsko-gdańskiej nie jest obecny na tych przedsięwzięciach.
– Możemy spekulować, czy jest to ignorancja, czy jest to jakieś takie faux pas, gafa, zapomnienie? Jak Ekscelencja przypuszcza?
– Myślę, że w tej chwili pewnie jest to szukanie sposobu jak zrozumieć, czy jak zbadać obecność nowego biskupa na tym terytorium w ramach nowo utworzonej eparchii olsztyńsko-gdańskiej. I tylko tak chcę to rozumieć. Nie chcę tu mieć żadnych innych domysłów. Myślę, że może trzeba czasu? Może trzeba, żeby też inni przyzwyczaili się, zbadali to co jest – że jest biskup, który reprezentuje grekokatolików.
– Bo gdy był ingres Ekscelencji, to wtedy bp Górzyński wyraził takie życzenie, żeby Ekscelencja kontynuował historię biskupów warmińskich. Jest tu pewna taka kolizja, bo nie może Ekscelencja kontynuować czegoś, czego nie było, bo grekokatolików tu nie było. Może Ekscelencja pisać nową historię.
– Rozumiem, że słowa metropolity były takie bardzo ciekawe, ja je przyjąłem, ale uważam, że cerkiew greckokatolicka pisze swoją historię. I też biskup nowo utworzonej eparchii pisze swoją historię, ponieważ grekokatolicy na Warmii i Mazurach jak też na Pomorzu Gdańskim sa od 1947 roku. Czyli nie mają aż tak długiej historii przebywania na tych ziemiach i piszą swoją historię.
– Tak cały czas myśl powraca do Jana Pawła II, który beatyfikował 27 męczenników UCGK. I do słowa – dwa dni temu minęła 80-ta rocznica od dnia, gdy NKWDziści zamordowali jednego dnia trzech księży: Konrad, Baranyk, Iszczak i kościelny Pryjma. A jest to tylko jeden epizod! Tragiczny dla czterech rodzin epizod, bo wiemy, że takich zbrodni było bez liku. To znaczy, że cerkiew greckokatolicka płaciła krwią za to, żeby mogła istnieć. To jest przerażające, to jest bardzo smutne i jednocześnie możemy być dumni, że jednak wytrwaliśmy.
– Tak, to był bardzo tragiczny dzień, ale tak jak pani powiedziała, to był jeden z tych momentów, gdy rzeczywiście NKWDziści aresztowali, znęcali się i też zabijali naszych księży czy wiernych. I nie powinniśmy o tym zapomnieć, tylko powinniśmy o nich pamiętać i na nowo tez ożywiać w nas pamięć o tych ludziach, poznawać ich życie, w jaki sposób potrafili wyznać swoją wiarę. Bardzo dobrze, że Jan Paweł II wtedy we Lwowie ogłosił tych naszych męczenników błogosławionymi, bo jest to też część kościoła katolickiego, kościoła powszechnego. I nie można zapominać o tych, którzy oddali swoje życie za wiarę w Boga. Nie można ogranivcza i mówić, że w narodzie ukraińskim nie było takich męczenników. Byłoby to czymś bardzo niesprawiedliwym. Powinniśmy o tym pamniętać i powinniśmy wymagać, żeby o swoich męczennikach też mówić, pisać i żebyśmy jeszcze bardziej zgłebiali życie tych, którzy naprawdę oddali swoje życie za wiarę i żebyśmy mieli życzenie, żeby były większe szeregi tych błogosławionych.
(-)
Nasz program dobiega końca. Myślę, że zostawiam was z wieloma kwestiami do zastanowienia, ale trzeba z optymizmem i wiarą patrzeć w przyszłość, tak jest łatwiej. A wspomnienia sprzed 20 lat na pewno wielu z was ma piękne, bo i z Polski wierni byli we Lwowie na spotkaniu z papieżem. Żegna się z wami Jarosława Chrunik, a usłyszymy się jutro o godz. 10.50. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! 9jch/an)

29.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was we wtorek, 29 czerwca z wiadomościami na antenie Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Jestem pewna, że ci, którzy powinni odpoczywać, nie tracą cennych dni wakacji, bo pogoda jest po prostu wymarzona. Dzisiaj także na kibiców czekają wielkie emocje. Zaczniemy jednak od historii:

(-)

29 czerwca 1174 czerwca Połtawa po raz pierwszy została wspomniana w „Ipatijewskim Latopisie” pod nazwą Łtawa. Nazwa Połtawa pojawiła się w 1430 roku. Na początku XX wieku miasto nazywano też „Duchowym centrum Ukrainy”. Sprzyjała temu działalność całej plejady wybitnych działaczy duchowieństwa, kultury i sztuki oraz znaczące pamiątki cerkiewne i historyczne. Ponadto Połtawa była największym centrum rozwoju ukraińskiej kultury i oświaty tamtego czasu.

(-)

1659 r. rozpoczęła się Bitwa pod Konotopem podczas wojny moskiewsko-ukraińskiej 1958-1959 r. między wojskami hetmana Iwana Wyhowskiego i Krymskiego Chanatu z jednej strony oraz wojskiem moskiewskim z drugiej. Miasto Konotop leży w obecnym obwodzie Sumskim. Był to jeden z kluczowych epizodów wojny moskiewsko-ukraińskiej 1658-1659). Bitwa pod Konotopem była przez długi czas niemal zakazanym tematem w historiografii rosyjskiej, zwłaszcza radzieckiej. W ciągu stuleci wzmianki o niej były pomijane milczeniem, ponieważ prawda o wydarzeniach pod Konotopem demaskowała wiele „wielkodzierżawnych” mitów, zwłaszcza o „odwiecznym pragnieniu Ukraińców do unii z Rosją”. W ostatnim czasie wydarzenia Bitwy pod Konotopem są też idealizowane w niektórych kręgach ukraińskich. Mimo wielkich oczekiwań oraz bohaterstwo kozaków, zwłaszcza oddziału Hryhorija Hulanyckiego, Bitwa Pod Konotopem pozostaje zmarnowaną sznasą i chyba najbardziej charakterystycznym przykładem wygranej bitwy i przegranej wojny.

(-)

29 czerwca świętuje Tychon i urodzeni właśnie tego dnia. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Chociaż nie jestem wróżką, to przewiduję, że dzisiejszego wieczoru kobiety nie będą miały żadnej korzyści z mężczyzn. Dzisiaj o godz. 21 rozpocznie się mecz 1/8 finału EURO-2020. EURO-2020, ponieważ mistrzostwa zostały przeniesione z ubiegłego roku na bieżący. Jak czytamy na stronie football24.ua, ze Szwecją ukraiński kibic ma wyłącznie przyjemne wspomnienia. Ukraińska drużyna zwyciężała „Trzy Korony” w 2008 r. i w spotkaniu towarzyskim; pokonała Skandynawów w finale turnieju na Cyprze w 2011 r. i odniosła legendarne zwycięstwo na EURO-2012 – pierwsze w historii występów Ukrainy na mistrzostwach Europy. Wyjście na „Wikingów” w 1/8 finału EURO-2020 uzupełniło listę przyjemności, bowiem ich niełatwe zwycięstwo nad Polakami wyprowadziło podopiecznych Andrija Szewczenki do play-off. I właśnie Szwecja była najbardziej korzystnym wariantem na tym etapie. Mecz zostanie rozegrany w szkockim Glasgow. Tak więc, drogie panie, bądźcie dzisiaj tolerancyjne wobec mężczyzn, a najlepiej kibicujcie razem z nimi.

(-)

Sport jest o wiele przyjemniejszy od polityki, ale od niej się nie ucieknie.

Wczoraj na Ukrainie rozpoczęły się ćwiczenia wojskowe Sea Breeze. W ukraińsko-amerykańskich manewrach w akwenie i na wybrzeżu Morza Czarnego biorą udział również wojska z 30 innych krajów świata. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Akcje trawją też i w stolicy. Wczoraj w Kijowie pod administrację prezydenta wyszli protestujący pod hasłem „Zełeński będzie siedział w więzieniu”. Jak napisał w sieci społecznościowej jeden z uczestników mityngu Pawło Bojko, ludzie protestują, ponieważ Zełeński ciągle zdradza Ukrainę. „Podeptał Konstytucję, naruszając ją 38 razy. Ciągle oddaje Rosji przechrztów, którzy przyszli zabijać na naszej ziemi. Oddał berkutowców, którzy rozstrzelali „Niebiańską Sotnię” na Majdanie. Oddał Cemacha, który kierował zestrzeleniem samolotu pasażerskiego MH-17. Teraz ujawnił wspólną operację służ specjalnych Ukrainy i krajów NATO w sprawie zatrzymania wagnerowców. To, co miało się stać dumą i sprawiedliwą zemstą, przekształciło się na hańbę i wstyd. Niezbyt ważne jest, dlaczego Zełeński tak robi – radziecka mentalność, rosyjskie otoczenie, chęć dogodzenia czy strach przed Putinem, tępota czy krótkowzroczność. Ważne, że Zełeński jest naszym wrogiem. Jest tym, kto stopniowo rujnuje kraj i ciągnie go w przepaść. Dlatego jestem tu. Bo on szanuje tylko siłę. Widziałem jak miliony zmieniają historię; sam brałem w tym udział. Bo tylko my nie pozwalamy przekształcić Ukrainy na Białoruś czy Rosję. Dlatego dzisiaj jestem tu. Bo nie mogę inaczej, bo to jest mój kraj, na zawsze”. Tak napisał uczestnik wczorajszego mityngu pod administracją prezydenta Pawło Bojko.

(-)

Na koniec – o książce. Ponad 200 klasztorów takich zgromadzeń, jak m.in. dominikanie, benedyktyni, czy też bernardyni. Wszystkie opisane i sfotografowane. Niektóre obiekty w dobrym stanie, wiele jednak popadających w ruinę, bądź zrujnowanych. W ukraińskiej stolicy zaprezentowano wydawnictwo pt. „Rzymskokatolickie klasztory na Ukrainie”. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

To tyle wiadomości ode mnie na teraz. Żegnam się z wami do godz. 18.10, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! Była z wami Jarosława Chrunik. Wszystkiego dobrego! (jch/kos)

28.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was na falach Radia Olsztyn w poniedziałek, 28 czerwca, w audycji „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Gdyby chcieć dosłownie odpowiedzieć na tytułowe pytanie – „Kamo hriadeszy” (czyli „Dokąd idziesz”?), to dzisiaj bez wątpienia moglibyśmy odpowiedzieć – do Pieniężna! Tam bowiem wczoraj odbyły się uroczystości z okazji 30-lecia święceń kapłańskich proboszcza, ks. Artura Masłeja. Swoją obecnością uświetnił uroczystość ordynariusz olsztyńsko-gdański, bp Arkadiusz Trochanowski. Dzisiaj to oni będą mieli przede wszystkim głos w naszej audycji. Najpierw zanurzmy się w atmosferę święta:

(-) Fragment liturgii

Dało się odczuć wielką życzliwość parafian wobec swego duszpasterza, co stworzyło wyjątkowo ciepłą, rodzinną atmosferę. Nie można w tym miejscu pominąć wielkiego zaangażowania młodzieży w życie parafialne. Pieniężnieński chór stoi młodzieżą, a fenomen polega na tym, że ci młodzi ludzie na co dzień pracują i mieszkają w różnych miejscowościach, głównie w Gdańsku, natomiast gdy trzeba – przyjeżdżają, ćwiczą i pięknie śpiewają. Po liturgii zapytałam ks. Artura jak ocenia swoje duszpasterstwo, bo ciekawostką jest to, że spośród 30 lat kapłaństwa 28 spędził właśnie w Pieniężnie. Jednak nie można powiedzieć, że były to nudne lata i nic się ciekawego nie działo. To były lata nasycone działaniem:
– Tak, nawet bardzo! Początki jak to początki czegoś, co się zaczyna – wydaje się takie wielkie, czasami może nawet straszne; czy da się radę, czy się podoła. Zwłaszcza gdy właściwie przybyłem tu z zachodu Polski – w inne miejsce, w inne środowisko, do ludzi, którzy mieli swoje oczekiwania, mieli już coś wypracowane i jako ksiądz przyszedłem z taką pozytywną energią, żeby coś jeszcze tu robić. Nie wiedziałem dokładnie co i jak mnie Bóg porpowadzi, ale myślę, że się udało. Spotkałem dobrych księży, między innymi pierwszym był ks. Andrzej Sroka w Elblągu, tam pełniliśmy posługę duszpasterską razem, byłem wikariuszem. Dojeżdżaliśmy do Pasłęka, do Gdańska, do Morąga. Potem przyszedłem tu bliżej Pieniężna, do Górowa, gdzie był już śp. Ekscelencja Julian, który też był moim proboszczem. Ja już byłem duszpasterzem w Pieniężnie, dojeżdżałem wtedy do Braniewa, bo wtedy też powstała w Braniewie parafia i do Górowa; pomagałem. Po prostu uczyłem się w tej drodze kapłańskiej co mam robić, patrząc na moich starszych kolegów, na księży i mając też jakieś swoje plany, które mógłbym realizować; związane z tym, co potem było mi dane, bo zaraz po dwóch latach od święceń zostałem już proboszczem w Pieniężnie. No, nie tylko w Pieniężnie, bo jeszcze Braniewo należało do Pieniężna, Orneta – też otworzyłem tam parafię; Pęciszewo, Lelkowo – też powstała nowa parafia. I samo Pieniężno. A pewne rzeczy trzeba było zaczynać od zera. Tam, gdzie było mieszkania dla księdza, nie było plebanii, nie było cerkwi, nie było nawet kaplicy, gdzie można by odprawiać w niektórychj miejscach.
– Byli tylko ludzie, którzy chcieli mieć swoją cerkiew.
– Tak! A przede wszystkim to jest najważniejsze, że byli ludzie, bo było dla kogo to robić. A ludzie oczekiwali, bo od dawna nie było księdza tak na stałew tych miejscowościach, zawsze przyjeżdżali sporadycznie, albo w ogóle nie było cerkwi. Ale ludzie bradzo tego chcieli, pragnęli tego i byli otwarci. Ja tez to zauważyłem i uważałem, że zawsze trzeba być z ludźmi i zawsze pomagać im realizować ich potrzeby. Nie tylko moje, ale też ich. A ich potrzebą była bliskość Boga poprzez swoją cerkiew, możliwo.ść modlitwy w niedzielę, w święta, tworzenie punktów nauczania religii, języka ukraińskiego. To wszystko czasami trzeba było zaczynać od zera w niektórych miejscowościach. Ludzie starsi modlili się i pamietali modlitwy, ale młodsze pokolenie potrzebowało bardziej otwarcie… Także w tym czasie zaczęło się wprowadzanie języka ukraińskiego; był język starosłowiański, ojczysty, ten liturgiczny, ale ukraiński był taki bardziej zrozumiały. I ludzie też otwierali się i chcieli i jednocześnie tworzyła się taka wspólnota, integracja ludzi, którzy zaczęli wszędzie dookoła, to się czuło w dziedzinie cerkiewnej, kulturalnej, pedagogicznej, szkolnej – to był tez taki wybuch, odrodzenie. Zaczęło się na Ukrainie, ale też tu u nas, w Polsce. To się czuło, że jakiś duch działa i skłania do tego, żeby działać i pracować. To było takie natchnienie.
– A jeśli sięgniemy jeszcze dalej: kiedy ksiądz zrozumiał, że chce i będzie księdzem? Co na to wpłynęło?
– Pierwsze to było pragnienie służenia. Służenia Bogu i ludziom. Pragnienie jakiejś takiej wewnętrznej przemiany, to jest coś, co człowiek czuje wewnętrznie, co trzeba robić i szuka, żeby znależć do tego drogę. I tak etapami. Nie można było pewnych rzeczy realizować od razu; takim sposobem jakby poszukiwania, gdzie kształtuje się, jakby oczyszcza się powołanie i człowiek dopiero wtedy zaczyna wybierać. Wtedy szczególnie widzi, że ta droga ma iść właśnie w tym kierunku, a nie w innym. Bo ja zaczynałem w seminarium łacińskim, ale wtedy już tak stopniowo, z każdym rokiem coraz bardziej dojrzewałem do tego, że moje powołanie, moja droga nie polega natym, żeby służyć w obrządku rzymskokatolickim, ale powrócić do obrządku swoich rodziców, dziadków. Potem znalazłem się w Lublinie, ukończyłem studia i przyjąłem święcenia już w obrządku greckokatolickim. Wtdy już można było tak oficjalnie, już był nasz biskup – pierwszy biskup, Jan Martyniak po tych wszystkich czasach minionej epoki.
– A czy były takie momenty w życiu księdza, takie niemal metafizyczne, gdzie nie można wytłumaczyć jakiegoś zdarzenia zasadmi praw fizyki, logiki; że ksiądz zrozumiał, że to jest gdzieś spoza tej naszej ziemskiej przestrzeni?
– Tak. Myślę, że każdy ksiądz na swojej drodze powołania coś takiego przeżywa. W moim przypadku było wiele takich momentów, takich przełomowych, wielkich i to było działanie z góry. Mógłbym ich wiele wymienić, ale myślę, że byłyby one niezrozumiałe. Dla niektórych trzeba by to było długo wyjaśniać, ale takie działanie z góry – że tak powiem – było, że w pewnym momencie życia kierowało mnie tak, mimo że chciałem inaczej, ale jednak moja droga szła w takim kierunku jakby wyższą siłą prowadzona.

(-)

Życzymy ks. Arturowi kolejnych pięknych jubileuszy i niech nadal ta „moc z góry” zawsze go prowadzi i chroni.
Tak jak powiedziałam, na uroczystościach w Pieniężnie był też władyka Arkadiusz i gdy zaczęliśmy rozmowę, jedna rzecz mnie zaskoczyła. Tak jak i wy jestem osobą świecką i pewne rzeczy postrzegam z boku. Nie raz opowiadałam wam, jakie to było budujące, gdy przy jednym ołtarzu stali księża różnych wyznań, na przykład na nasze Boże Narodzenie. Ksiądz Kamil Rokicki, ksiądz Leszek Kuriata – celebrowali liturgię w cerkwi wraz z naszymi księżmi. Byłam przekonana, że to działa w obie strony, ale spotkało mnie rozczarowanie.

(-)

– Ekscelencjo, w niedzielę chyba Ekscelencja miał dylemat, gdzie pojechać – czy na 30-lecie święceń kapłańskich ks. Artura Masłeja w Pieniężnie, czy na uroczystości w Gietrzwałdzie?
– Nie miałem dylematu. Daltego, że miałem zaproszenie od ks. Artura na jego 30-lecie święceń kapłańskich, a do Gietrzwałdu nie miałem zaproszenia, dlatego wiedziałem, że moje miejsce jest tam, gdzie jest mój ksiądz i wziąłem udział w jubileuszu ks, Artura Masłeja w Pieniężnie.
– Natomiast gdyby Ekscelencja otrzymał zaproszenie do Gietrzwałdu, to myślę, że uroczystości w Pieniężnie można by było przenieść choćby na sobotę. I tu przypomina mi się ostatnia rocznica: 20 lat temu papież Jan Paweł II odwiedził Ukrainę. Mówił tam o dwóch płucach, o tym, że Wschód i Zachód powinien oddychać jednym oddechem. Myślę, że tu byłby jakiś zator w takim traktowaniu, że trochę za mało jesteśmy razem z braćmi łacinnikami. Czy Ekscelencja nie ma takiego wrażenia?
– Mija 20 lat od historycznej wizyty papieża Jana Pawła II na Ukrainie. Były wtedy różne nadzieje, różne oczekiwania, także różnie traktowano Jana Pawła II – czy w ogóle taka wizyta jest potrzebna. Ale z punktu widzenia naszej Cerkwi ta wizyta była bardzo potrzebna, ponieważ Papież odwiedził Cerkiew męczenników – UCGK, która zaświadczyła swoją wierność Stolicy Apostolskiej tym, że dała wielu męczenników. Tych, którzy wierzyli w tę jedność i dlatego zapłacili za to swoim życiem. Co ciekawe, papież Jan Paweł II wtedy powiedział, że Ukraina to jest takie laboratorium wiary. Co to znaczy? Że Ukraina łączy w sobie Wschód i Zachód. Co więcej – powiedział, że nasza Cerkiew powinna być takim pomostem, który łączy Wschód i Zachód. Dlaczego? Dlatego, że tradycja naszej cerkwi jest wschodnia, a jednocześnie uznajemy prymat papieża rzymskiego. Można więc powiedziec, że nasza Cerkiew przestrzega tego, co było w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa. Czyli to my jesteśmy spadkobiercami, prawdziwymi spadkobiercami crztu Włodzimierzowego, i powinniśmy sobie stale to uświadamiać i tak uzmysłowić sobie rozumienie, że faktycznie nasza Cerkiew jest tą, która niesie dziedzictwo Włodzimierzowe. I z tego punktu widzenia faktycznie przed naszą Cerkwią jest wielka misja, wielkie zadanie. Czasami Zachód nas nie rozumie, róznie odnosi się do naszej Cerkwi; czasami też ignoruje naszą tradycję, naszą obrzędowość. W jakiś sposób można powiedzieć, że nia uważa nas za Cerkiew, która też prawdziwie niesie zbawienie ludziom, którzy należą do Cerkwi. A my – trzeba to powiedzieć – też jesteśmy Cerkwią katolicką, któa jest złączona z ołtarzem rzymskim, chociaż swoje czczenie Pana Boga wyznaje w innym obrządku. Ale gdyby wziąć dalej słowa Jana Pawła II, to w Liście Apostolskim napisał, że chrześcijanie Wschodu mają inny sposób czczenia Pana Boga, ale nie jest on różny od tego, jak czci Zachód Pana Boga. Jest to inna forma obrzędów, inna forma pobożności, ale to wszystko prowadzi do tego, że my wyznajemy Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela. Dlatego też okazał wielki szacunek tradycji wschodniej, pokazując, że my tez prawdziwie wysławiamy Pana Boga.

(-)

Dalszą część rozmowy usłyszycie jutro, ponieważ czas antenowy już nam się dzisiaj kończy. Dziękuję wam za uwagę, drodzy słuchacze. Usłyszymy się jutro najpierw o godz. 10.50, a potem o 18.10. Teraz życzę wam miłego wieczoru. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Wszystkiego dobrego! (jch/kos)

28.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry! Witam was, drodzy słuchacze, w poniedziałek, 28 czerwca w kolejnym wydaniu wiadomości w języku ukraińskim na antenie Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Nowy tydzień rozpoczniemy pozytywną wiadomością z Pieniężna, ale przedtem oddamy należne ludziom i wydarzeniom, które weszły do naszej historii.

(-)

28 czerwca obchodzimy Dzień Konstytucji Ukrainy. Tego dnia po 23-godzinnych debatach w Radzie Najwyższej przyjęto Konstytucję. Stało się w piątym roku po ogłoszeniu niepodległości. Do 1996 roku stosowano Konstytucję USRR. Uchwalenie Konstytucji zatwierdziło prawne podstawy niepodległej Ukrainy, jej suwerenność i integralność terytorialną; stało się ważnym krokiem w zagwarantowaniu praw człowieka i obywatela; sprzyjało dalszemu podniesieniu autorytetu Ukrainy na arenie międzynarodowej. Ukraina była ostatnią spośród byłych republik radzieckich, która uchwaliła nową Konstytucję.

(-)

1911 r. zmarł Archyp Tesłenko, pisarz ukraiński. W 1905 roku wstąpił do organizacji rewolucyjnej „Związek Chłopski”. Za udział w zamieszkach chłopskich został zaaresztowany i zesłany najpierw na ziemię wołogodzką, a potem do Guberni Wiatskiej. W artykułach zdecydowanie potępiał działania przeciwko narodowi caratu, do końca pozostając wiernym ideałom demokratycznym. Jednym z najlepszych utworów Tesłenki jest powieść „Stracone życie”. W niej, na tle życia biednej rodziny chłopskiej, ukazany jest los dziewczyny-nauczycielki, doprowadzonej warunkami bezwzględnej rzeczywistości do samobójstwa.

(-)

1919 r. zginął Petro Bołboczan, ukraiński działacz wojskowy, pułkownik Armii URL. Występował przeciwko wspólnym działaniom z bolszewikami. Bołboczan uważał, że warto walczyć wyłącznie o niezależną, demokratyczną, ukraińską republikę, a nie za jednolitą Rosję, jakakolwiek by ona nie była – monarchiczna, czy bolszewicka.

(-)

Życzenia składamy dzisiaj Grzegorzowi, Efremowi i Michałowi, nie zapominamy też o urodzonych 28 czerwca. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Radosne święto miało miejsce wczoraj w cerkwi pw. Św. Arcystratega Michała w Pieniężnie: proboszcz ks. Artur Masłej obchodził 30-lecie swojej pracy duszpasterskiej. Do cerkwi licznie przybyli parafianie i zaproszeni goście. Szczególnej rangi nadał uroczystościom swoją obecnością biskup olsztyńsko-gdański, władyka Arkadiusz, którego już u progu cerkwi witali przedstawiciele rady parafialnej:

(-) Słowa powitania

Radosną atmosferę święta tworzył też parafialny chór:

(-) Pieśń cerkiewna

Ksiądz Artur też podziękował bp Arkadiuszowi za obecność w tym szczególnym dniu:

– Chcę bardzo serdecznie przywitać Ekscelencję po raz pierwszy wśród naszej wspólnoty, w naszej świątyni w Pieniężnie. Cieszymy się, że ekscelencja zgodził się tu przyjechać i być razem ze wspólnotą i ze mną, bo tak się złożyło, że w tym miesiącu, dokładnie 22 czerwca, 30 lat temu przyjąłem święcenia kapłańskie. Właśnie ten dzień mego jubileuszu jest dla mnie błogosławiony.

Najmłodsi parafianie też zwrócili się do Ekscelencji ze słowami powitania:

(-) Słowa powitania

Radosne i szczere „Mnohaja lita” wielokrotnie rozbrzmiewało wczoraj i dla Ekscelencji Arkadiusza, i dla ks. Artura. Opowiem o tym dziś wieczorem.

(-)

Zbiór refleksji filozoficznych i historycznych a także wspomnień Jana Pawła II na takie tematy jak demokracja, wolność i prawa człowieka, a także totalitaryzmy XX wieku. Wszystko to znajdziemy w zbiorze „Pamięć i tożsamość”, prezentowanym na Festiwalu Książkowym „Arenal Książkowy”. O szczegółach z Kijowa opowiada Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Podczas odbywających się uroczystości z okazji Dnia Konstytucji, Państwowa służba ds. sytuacji nadzwyczajnych będzie pracowała w sposób nasilony, – poinformowała służba prasowa resortu. Wcześniej w policji poinformowano, że w świąteczny weekend, podczas obchodów Dnia Konstytucji będą pracować w sposób nasilony, zwłaszcza w punktach przejścia na Donbasie. W tych dniach dla Ukraińców wypadł długi weekend (26, 27 i 28 czerwca) z powodu obchodzonego dzisiaj Dnia Konstytucji.

Miejmy nadzieję, że obejdzie się bez nadzwyczajnych sytuacji. Nasz program, który przygotowała i poprowadziła Jarosława Chrunik, dobiega końca. Życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze!

27.06.2021 – godz. 20.30 – Magazyn (opis do dźwięku)

Witamy Państwa w Magazynie Ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”, przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. W piątek zaczęły się wakacje, więc dzisiaj jeszcze raz zajrzymy do dwóch szkół z ukraińskim językiem nauczania w naszym województwie – w Bartoszycach i Górowie Iławeckim. A potem zaprosimy Państwa na kolejne imprezy.

(-)

Mieli pracować trzy lata – zostali na trzydzieści. W dalekim 1991 roku małżeństwo Natalia i Sergiusz Szelestowie przyjechali w delegację z Kijowa do Bartoszyc. Mieli stworzyć w szkole z ukraińskim językiem nauczania zespół muzyczny. I tak zostali. Pani Natalia uczy języka ukraińskiego i prowadzi zespoły muzyczne, między innymi chór „Lisowa Pisnia”. Pisze też wiersze, z jakimi uczniowie zajmują pierwsze miejsca w konkursach. Razem z Sergiuszem Petryczenką spotkaliśmy się z panią Natalią, żeby zapytać, jak im się żyje i pracuje, bo to przecież trzydzieści lat! A mieć nauczyciela od Boga, zwłaszcza w szkole podstawowej, to wielkie szczęście dla uczniów. On nie tylko uczy, ale i wychowuje, choćby swoim przykładem. I pani Natalia jest właśnie taką nauczycielką.

(-)

– Potrzebowaliśmy, gdy był na przykład konkurs religijny – poezji religijnej w Górowie Iławeckim – to napisałam wiersz „Podziękowanie”. Recytowała tem wiersz moja córka, chodziła wtedy do ósmej klasy, Natalia; zajęła wtedy pierwsze miejsce i ikona, którą wtedy otrzymała za I miejsce do tej pory wisi u niej.

– Masz ten wiersz tutaj?

– Tak.

– A możesz przeczytać?

– Mogę przeczytać

(-) Wiersz

– Który to był rok?

– To był 1998 rok.

(-)

– Jak wiadomo, co roku w Górowie Iławeckim odbywa się u nas konkurs recytatorski naszych ukraińskich wierszy; nasz ukraiński konkurs. To jest bardzo ciekawe, zawsze były jakieś tematy. I pewnego razu był temat, że potrzebne jest coś żartobliwe i żeby to było dziecięce. Więc napisałam wiersz „Życie współczesnego ucznia”. Napisałam go w takim planie, że niby uczniowie tacy są przeciążeni nauka i śni się uczniowi sen, jaką chciałby widzieć szkołę. Andrzej Paluszek recytował wtedy ten wiersz, zdaje mi się, że otrzymał wtedy wyróżnienie. Ale wyobraźcie sobie, że przed samym 2014 rokiem, przed Majdanem, w 2013 r. szuka mnie kobieta, że chce znaleźć autora tego wiersza. Bo te wiersze są w internecie, tam na stronie; pan Syrnyk je tam wstawił. Co się okazało? Ona sama z Symferopola, z Krymu. U nas w Symferopolu jest jedyna szkoła ukraińska i tam to dziecko zajęło pierwsze miejsce. Delegują ją na Jarmark Soroczyński – na Ukrainie, gdzie odbywają się u nas wielkie jarmarki; sztuka i tak dalej i ta dziewczynka znowu zajmuje tam pierwsze miejsce, otrzymuje dużą nagrodę pieniężną od naszego prezydenta, Wiktora Janukowycza wówczas. I dziecko takie szczęśliwe z tego zwycięstwa i jej mama szuka autora. Kontaktowaliśmy się z nimi, planowaliśmy spotkaliśmy się w Krakowie (oni przyjeżdżali). Ale to nam się już nie udało. Zaczął się Majdan.

– Potem wojna.

– Wojna, zabronili im wyjeżdżać z Symferopola igdy już kontaktowałam się z nimi telefonicznie czy przez skypa, to nie mogli nic powiedzieć. Mówili, że wszystko wspaniale, że są bardzo zadowoleni, że podnieśli im pensje, ale dlatego, że oni ciągle byli podsłuchiwani. Potem utraciliśmy kontakt. Taki ot jest los tego wiersza. On zwyciężył między innymi dlatego, że to dziecko fantastycznie to wykonywało, dziewczynka nawet wystąpiła w piżamie, w kapciach – to już był jakby teatralny występ. Tak ten wiersz wyrecytowała.

(-) Wiersz

(-)

– Mam pytanie po niedawnym koncercie Szewczenkowskim – był taki jeden uczeń, który recytował nie tak, jak dzieci recytują. Recytował tak po dorosłemu. Taki nieduży chłopiec.

– Czarny.

– Czarny.

– Czarny z długimi włosami. To artystyczny chłopiec, rok temu przyszedł do mnie do chóru; to jest Mateusz Baczewski. Tak! Jego babcia jak wiemy była kiedyś dyrektorką. On cały czas żyje tym ukraińskim. Mówi, że cały czas ze swoją babcią śpiewa ukraińskie piosenki. Ja go nie uczę ukraińskiego, tylko zaczął do mnie przychodzić na chór i tak ten Mateusz powiedział. Bardzo dobrze!

– I powiedział, i śpiewał. Ja też zwróciłam na niego uwagę, że bardzo ładnie. Myślałam, że może on przyjechał z Ukrainy.

– Nie, nie, nie! Pracowaliśmy nad każdym akcentem. Pracowałam z nimi prtzez telefon i na skypie. Wtedy nie tak dobrze słychać, a z takimi dziećmi, które uczyły się trochę poezji to pracowaliśmy przez telefon. Bo najważniejsze jest to, że one zawsze mylą akcenty.

– Zawsze chcę zapytać: dlaczego tak jest, że dzieci stawiają akcenty w poprzek poezji? Poezja aż prosi, żeby tu postawić akcent, w tym miejscu, a one stawiają w poprzek i ich to nie boli. Czy nikt ich nie uczy, czy nie mogą, czy nie chcą?

– I to jest dziwne, bo poezja to jest rytm. Śpiewać śpiewają, a gdy recytują…

– I w poezji poeta ma prawo postawić akcent na inną sylabę. Ale problem jest taki, że dzieci urodzone tu, w Polsce… w języku polskim jest taka zasada, że akcent pada zawsze na przedostatnią sylabę i one mają to zakodowane. One po prostu muszą się nauczyć, muszą słuchać. Dlatego nigdy nie daję im wiersza, żeby same się uczyły. Nigdy! Uczymy się go po cząstkach, ja im go czytam, stawiam akcenty u góry nad każdą sylabą i tak pracujemy. I kto uczy się uczciwie, ten się nauczy, a ktoś czasami zapomina i znowu po swojemu.

– To możesz powiedzieć właśnie tym swoim uczniom, że my to słyszymy i od razu zauważamy, i bardzo nam się podobają ci, którzy pracują rzetelnie.

– Obowiązkowo przekażę to swoim uczniom. W ogóle jestem z nich dumna, bo mimo wszystko znajdywali czas, żeby w ten czwartek, aż na ósmej lekcji w czwartek (!); to bardzo późno. Potem gdzieś tak do 16-tej, już w szkole… a koledzy mówią, żeby iść w piłkę pograć czy gdzieś pójść, ale dzieci, które są świadome, które chcą, które widzą też efekty pracy, i u których też w rodzinach, zdaje się szanują wszystko co ukraińskie, to one dalej pracują.

– Dalej pociągnę ten temat. Są słowa w języku i polskim, i ukraińskim takie same, ten sam akcent, to one wukraińskim stawiają w innym miejscu akcent. Może po to, żeby odróżnić?

– Tak też często bywa. Dlatego piszemy, robimy takie modele dźwiękowe. Na przykład jak ten poMIdor-pomiDOR. Zawsze prowadzę z nimi słowniczek, nawet tam w słowniczku malujemy, zwłaszcza młodsze dzieci. Ja uczę ich ukraińskiego od czwartej klasy i bardzo dużo z nimi bawimy się, one to bardzo lubią. Gramy w taki łańcuszek, mówimy wyraźnie, ostatni wyraz już inna osoba na ostatnią literę wymyśla i żeby ten łańcuszek się nie przerwał. I jeśli dziecko tak z dziesięć-piętnaście razy pogra, to i zapamięta, i zapamięta, jak należy prawidłowo wymawiać.

(-)

Piątek był dniem, na który z utęsknieniem czekali zarówno uczniowie, jak i nauczyciele – zakończył się rok szkolny 2020/2021. W szkołach odbywały się uroczystości, uczniowie oytrzymywali nagrody za swoje osiągnięcia. Tak samo było i w ZSzUJN w Górowie Iławeckim. Mówi dyrektorka szkoły, Maria Olga Sycz:

– Ten rok był bardzo ciężki dla wszystkich pod każdym względem z powodu nauczania zdalnego, które zmuszeni byliśmy w szkole prowadzić. Wpłynęło to i na nauczycieli, i na uczniów, wszyscy są tym zmęczeni. I szkołę trzeba było przygotować, żeby można było zorganizować takie nauczanie w czasie pandemii. To wymagało bardzo wiele wysiłku, tak że wszyscy już czekaliśmy na te wakacje z wiarą, że we wrześniu już normalnie zaczniemy pracować. A mimo to, że nauczanie odbywało się w taki nie stacjonarny sposób, to i tak wyniki nauczania są bardzo dobre i jestem bardzo z tego zadowolona.

Słowa dyrektorki potwierdza też nauczycielka, wychowawczyni czwartej klasy szkoły podstawowej, Stefania Sokół:

– Bardzo ciężko pracowało się w tym roku. My, nauczyciele, bardzo często przychodziliśmy do szkoły… on-line, ale lekcje ze szkoły. I dla mnie, gdy kończyła się lekcja, zadzwonił dzwonek i wyjść na pusty korytarz, gdzie panowała martwa cisza – to było straszne dla mnie, nie raz im o tym mówiłam.

Ale teraz zaczyna się szczęśliwy czas wakacji. Dyrektorka przestrzegała jednak uczniów przed nadmierną beztroską:

– Jako dyrektor chcę wam przypomnieć o bezpieczeństwie i prosić was wszystkich: gdy będziecie gdzieś wypoczywać, czy w domu, czy gdzieś wyjedziecie, proszę, żebyście na siebie uważali, pamiętali, że ta pandemia nadal jest. I żebyście pamiętali, żeby być w bezpiecznych miejscach. Żeby wszyscy szczęśliwi i zdrowi wrócili do szkoły we wrześniu. Będziemy na was czekać. Tak samo jeszcze raz dziękuję nauczycielom i też życzę wam, żebyście odpoczęli od swojej szkoły. Od siebie to może już za dużo odpoczęliście, ale pełni sił i energii żebyście wrócili tu we wrześniu. Teraz jeszcze będzie spotkanie z wychowawcami klas, taka ostatnia lekcja, pożegnalna, na zakończenie tego roku szkolnego. A teraz mogę już ogłosić: rok szkolny 2020/2021 zamykam, otwieram wakacje! Wszystkiego dobrego!

(-)

Skoro zaczęły się wakacje, to oznacza to, że nadszedł czas rozrywki. A żeby wszystko układało się jak trzeba, warto najpierw się pomodlić. W sobotę 10 lipca w Chrzanowie k/Ełku odbędzie się coroczny odpust z okazji święta parafii pw. Świętych Najwyższych Apostołów Piotra i Pawła. Uroczystości rozpoczną się o 9.30 nabożeństwem do Matki Bożej, a o 10-tej zostanie odprawiona Archijerejska Liturgia z poświęceniem wody.

Tego samego dnia (bardzo szkoda, że właśnie tego samego dnia) w sobotę 10 lipca o godz. 11-tej rozpocznie się Dzień Mniejszości Narodowych i Etnicznych w osadzie „Ataman” w Olsztynie przy ul. Kanarkowej. Organizatorzy obiecują oprócz pięknej muzyki szereg innych ciekawych przedsięwzięć.

Natomiast tydzień wcześniej, a więc w najbliższą sobotę 3 lipca w Kruklankach odbędzie się tradycyjna „Noc na Iwana Kupała”. Impreza odbędzie się na plaży gminnej, a rozpocznie się o godz. 17-tej. Wystąpią miejscowe zespoły – „Akwarela” i „Sapiniaki” z Kruklanek, „Bandziorki” z Boćwinki, „Żurawka” z Górowa Iławeckiego, a także goście z Podlasia – „Werwoczki” z Orli i „Ranok” z Bielska Podlaskiego. I to właśnie „Ranok” zaprezentuje kupalski obrzęd. „Noc na Iwana Kupała” w Kruklankach zazwyczaj kończy się zabawą taneczną do świtu. Nie inaczej będzie i w tym roku, a o dobrą muzykę zadba zespół „Kormoran” z Bań Mazurskich. Organizatorem Kupalskiej Nocy” w Kruklankach jest miejscowe koło ZUwP.

(-)

Muzyczne nowinki zaprezentuje nam teraz Roman Bodnar:

(-) Hit-Parad

Nasz program zbliża się do końca; przygotowali ją dzisiaj: Sergiusz Petryczenko, Roman Bodnar, Marian Dąbrowski i Jarosława Chrunik. Życzymy wam miłego wieczoru i nadchodzącego tygodnia.Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

26.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was oficjalnie już w dzień wakacji na antenie Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Wczoraj zakończył się rok szkolny 2020/2021 i zarówno uczniowie jak i nauczyciele mają przed sobą dwa miesiące wakacji. My nie będziemy robić sobie wakacji od historii i otwieramy kalendarz. Dziś mamy tam tragicznie zapisaną datę.

(-)

26 czerwca 1941 r. zginęli księża: Mykoła Konrad, Andrij Iszczak, Sewerian Baranyk i kościelny Wołodymyr Pryjma.

Ks. Mykoła Baranyk był duszpasterzem akademickim ukraińskich studentów greckokatolickich „Odnowa”. Zmarł jak męczennik za wiarę z rąk bolszewików wraz z kościelnym Wołodymyrem Pryjmą we wsi Stradcz.

Ks. Andrij Iszczak, gdy radzono mu, żeby wyjechał, aby uniknąć śmierci, to według świadectwa Iwana Kulczyckiego odpowiedział: „Pasterz nie zostawia stada. Ja też nie mogę zostawić parafian i sam się schować.dwa dni później przyszli wojskowi i zabrali go z domu. Tam były takie zarośla, krzaki, to było może z pół kilometra od parafii, to tam go wyprowadzili i zamordowali.

Z początkiem okupacji radzieckiej Drohobycza władza bolszewicka zabroniła ks. Baranykowi i ks. Seńkowskiemu opuszczać Klasztor Świętotroicki motywując to wojennym czasem. Wierni radzili księżom jak najszybciej opuścić klasztor, lecz oni, choć wiedzieli, że grozi im śmierć, odmówili, ponieważ uważali, że NKWD może zemścić się na wszystkich mieszkańcach klasztoru. Ks. Baranyka zaaresztowało NKWD i uwięziło w drohobyckich „Brgidkach”. Od tamtego czasu nikt nie widział go żywego. Po wycofaniu się bolszewików ludzie rozpoznali na terytorium więzienia zdeformowane przez tortury ciało jeromonacha Baranyka i pochowali je we wspólnej mogile. Niestety, na okupowanych przez Rosję terenach Ukrainy takie rzeczy dzieją się do dzisiaj. Stanisław Asiejew, który spędził 30 miesięcy w niewoli bojówkarzy, na kartach książki „Swietlista droga: historia pewnego obozu koncentracyjnego” opowiada o więzieniu pod nazwą „Izolacja”, która w rzeczywistości jest obozem koncentracyjnym, gdzie stosuje się makabryczne tortury i która funkcjonuje we współczesnej Ukrainie na okupowanym Donbasie.

(-)

Trudno po takich informacjach przejść do zwyczajnego życia, ale czekają jeszcze inne wiadomości. Dzisiaj imieniny obchodzą: Akulina, Antonina i Sawa, a z nimi świętują urodzeni 26 czerwca. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Wczoraj był dzień, na który z utęsknieniem czekali zarówno uczniowie, jak i nauczyciele – wczoraj zakończył się rok szkolny 2020/2021. W szkołach odbywały się uroczystości, nagradzanie uczniów, którzy wykazali się znakomitymi wynikami w nauce, zachowaniu, aktywności społecznej, artystycznej; jednym słowem – tych, którzy przynoszą szczególną chlubę szkole. Tak samo było i w ZSzUJN w Górowie Iławeckim. Mówi dyrektorka szkoły, Maria Olga Sycz:

– Ten rok był bardzo ciężki dla wszystkich pod każdym względem z powodu nauczania zdalnego, które zmuszeni byliśmy w szkole prowadzić. Wpłynęło to i na nauczycieli, i na uczniów, wszyscy są tym zmęczeni. I szkołę trzeba było przygotować, żeby można było zorganizować takie nauczanie w czasie pandemii. To wymagało bardzo wiele wysiłku, tak że wszyscy już czekaliśmy na te wakacje z wiarą, że we wrześniu już normalnie zaczniemy pracować. A mimo to, że nauczanie odbywało się w taki nie stacjonarny sposób, to i tak wyniki nauczania są bardzo dobre i jestem bardzo z tego zadowolona.

Słowa dyrektorki potwierdza też nauczycielka, wychowawczyni czwartej klasy szkoły podstawowej, Stefania Sokół:

– Bardzo ciężko pracowało się w tym roku. My, nauczyciele, bardzo często przychodziliśmy do szkoły… on-line, ale lekcje ze szkoły. I dla mnie, gdy kończyła się lekcja, zadzwonił dzwonek i wyjść na pusty korytarz, gdzie panowała martwa cisza – to było straszne dla mnie, nie raz im o tym mówiłam.

Ale teraz zaczyna się szczęśliwy czas wakacji. Dyrektorka przestrzegała jednak uczniów przed nadmierną beztroską:

– Jako dyrektor chcę wam przypomnieć o bezpieczeństwie i prosić was wszystkich: gdy będziecie gdzieś wypoczywać, czy w domu, czy gdzieś wyjedziecie, proszę, żebyście na siebie uważali, pamiętali, że ta pandemia nadal jest. I żebyście pamiętali, żeby być w bezpiecznych miejscach. Żeby wszyscy szczęśliwi i zdrowi wrócili do szkoły we wrześniu. Będziemy na was czekać. Tak samo jeszcze raz dziękuję nauczycielom i też życzę wam, żebyście odpoczęli od swojej szkoły. Od siebie to może już za dużo odpoczęliście, ale pełni sił i energii żebyście wrócili tu we wrześniu. Teraz jeszcze będzie spotkanie z wychowawcami klas, taka ostatnia lekcja, pożegnalna, na zakończenie tego roku szkolnego. A teraz mogę już ogłosić: rok szkolny 2020/2021 zamykam, otwieram wakacje! Wszystkiego dobrego!

(-)

Teraz jeszcze jedna informacja z Ukrainy. Ukraiński prezydent przyznał, że to on poinformował Alaksandra Łukaszenkę o operacji mającej na celu aresztowanie tzw. wagnerowców, czyli rosyjskich najemników zamieszanych m. n. w zbrodnie na Ukrainie. Wołodymyr Zełenski potwierdził tym samym wcześniejsze medialne spekulacje, że to Ukraina w zeszłym roku doprowadziła do zerwania operacji przygotowywanej przy udziale zachodnich służb specjalnych. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Trudno racjonalnie ocenić zachowanie prezydenta Zełeńskiego, więc zostawmy to fachowcom. A my kończymy nasz program, który przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o godz. 20.30, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze. Wszystkiego dobrego!

25.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was serdecznie w piątek, 25 czerwca, w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”; w studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Uczniowie zaczynają wakacje, a ja wybrałam się do szkoły. Dzisiaj w programie „Od A do Z” odwiedzimy aż dwie szkoły – w Bartoszycach i Górowie Iławeckim. Ale nie będzie lekcji, bo tak jak powiedziałam – zaczęły się wakacje.

(-)

Mieli pracować trzy lata – zostali na trzydzieści. W dalekim 1991 roku małżeństwo Natalia i Sergiusz Szelestowie przyjechali w delegację z Kijowa do Bartoszyc. Mieli stworzyć w szkole z ukraińskim językiem nauczania zespół muzyczny. I tak zostali. Pani Natalia uczy języka ukraińskiego i prowadzi zespoły muzyczne, między innymi chór „Lisowa Pisnia”. Pisze też wiersze, z jakimi uczniowie zajmują pierwsze miejsca w konkursach. Razem z Sergiuszem Petryczenką spotkaliśmy się z panią Natalią, żeby zapytać, jak im się żyje i pracuje, bo to przecież trzydzieści lat! A mieć nauczyciela od Boga, zwłaszcza w szkole podstawowej, to wielkie szczęście dla uczniów. On nie tylko uczy, ale i wychowuje, choćby swoim przykładem. I pani Natalia jest właśnie taką nauczycielką.

(-)

– Potrzebowaliśmy, gdy był na przykład konkurs religijny – poezji religijnej w Górowie Iławeckim – to napisałam wiersz „Podziękowanie”. Recytowała tem wiersz moja córka, chodziła wtedy do ósmej klasy, Natalia; zajęła wtedy pierwsze miejsce i ikona, którą wtedy otrzymała za I miejsce do tej pory wisi u niej.

– Masz ten wiersz tutaj?

– Tak.

– A możesz przeczytać?

– Mogę przeczytać

(-) Wiersz

– Który to był rok?

– To był 1998 rok.

(-)

– Jak wiadomo, co roku w Górowie Iławeckim odbywa się u nas konkurs recytatorski naszych ukraińskich wierszy; nasz ukraiński konkurs. To jest bardzo ciekawe, zawsze były jakieś tematy. I pewnego razu był temat, że potrzebne jest coś żartobliwe i żeby to było dziecięce. Więc napisałam wiersz „Życie współczesnego ucznia”. Napisałam go w takim planie, że niby uczniowie tacy są przeciążeni nauka i śni się uczniowi sen, jaką chciałby widzieć szkołę. Andrzej Paluszek recytował wtedy ten wiersz, zdaje mi się, że otrzymał wtedy wyróżnienie. Ale wyobraźcie sobie, że przed samym 2014 rokiem, przed Majdanem, w 2013 r. szuka mnie kobieta, że chce znaleźć autora tego wiersza. Bo te wiersze są w internecie, tam na stronie; pan Syrnyk je tam wstawił. Co się okazało? Ona sama z Symferopola, z Krymu. U nas w Symferopolu jest jedyna szkoła ukraińska i tam to dziecko zajęło pierwsze miejsce. Delegują ją na Jarmark Soroczyński – na Ukrainie, gdzie odbywają się u nas wielkie jarmarki; sztuka i tak dalej i ta dziewczynka znowu zajmuje tam pierwsze miejsce, otrzymuje dużą nagrodę pieniężną od naszego prezydenta, Wiktora Janukowycza wówczas. I dziecko takie szczęśliwe z tego zwycięstwa i jej mama szuka autora. Kontaktowaliśmy się z nimi, planowaliśmy spotkaliśmy się w Krakowie (oni przyjeżdżali). Ale to nam się już nie udało. Zaczął się Majdan.

– Potem wojna.

– Wojna, zabronili im wyjeżdżać z Symferopola igdy już kontaktowałam się z nimi telefonicznie czy przez skypa, to nie mogli nic powiedzieć. Mówili, że wszystko wspaniale, że są bardzo zadowoleni, że podnieśli im pensje, ale dlatego, że oni ciągle byli podsłuchiwani. Potem utraciliśmy kontakt. Taki ot jest los tego wiersza. On zwyciężył między innymi dlatego, że to dziecko fantastycznie to wykonywało, dziewczynka nawet wystąpiła w piżamie, w kapciach – to już był jakby teatralny występ. Tak ten wiersz wyrecytowała.

(-) Wiersz

(-)

– Mam pytanie po niedawnym koncercie Szewczenkowskim – był taki jeden uczeń, który recytował nie tak, jak dzieci recytują. Recytował tak po dorosłemu. Taki nieduży chłopiec.

– Czarny.

– Czarny.

– Czarny z długimi włosami. To artystyczny chłopiec, rok temu przyszedł do mnie do chóru; to jest Mateusz Baczewski. Tak! Jego babcia jak wiemy była kiedyś dyrektorką. On cały czas żyje tym ukraińskim. Mówi, że cały czas ze swoją babcią śpiewa ukraińskie piosenki. Ja go nie uczę ukraińskiego, tylko zaczął do mnie przychodzić na chór i tak ten Mateusz powiedział. Bardzo dobrze!

– I powiedział, i śpiewał. Ja też zwróciłam na niego uwagę, że bardzo ładnie. Myślałam, że może on przyjechał z Ukrainy.

– Nie, nie, nie! Pracowaliśmy nad każdym akcentem. Pracowałam z nimi prtzez telefon i na skypie. Wtedy nie tak dobrze słychać, a z takimi dziećmi, które uczyły się trochę poezji to pracowaliśmy przez telefon. Bo najważniejsze jest to, że one zawsze mylą akcenty.

– Zawsze chcę zapytać: dlaczego tak jest, że dzieci stawiają akcenty w poprzek poezji? Poezja aż prosi, żeby tu postawić akcent, w tym miejscu, a one stawiają w poprzek i ich to nie boli. Czy nikt ich nie uczy, czy nie mogą, czy nie chcą?

– I to jest dziwne, bo poezja to jest rytm. Śpiewać śpiewają, a gdy recytują…

– I w poezji poeta ma prawo postawić akcent na inną sylabę. Ale problem jest taki, że dzieci urodzone tu, w Polsce… w języku polskim jest taka zasada, że akcent pada zawsze na przedostatnią sylabę i one mają to zakodowane. One po prostu muszą się nauczyć, muszą słuchać. Dlatego nigdy nie daję im wiersza, żeby same się uczyły. Nigdy! Uczymy się go po cząstkach, ja im go czytam, stawiam akcenty u góry nad każdą sylabą i tak pracujemy. I kto uczy się uczciwie, ten się nauczy, a ktoś czasami zapomina i znowu po swojemu.

– To możesz powiedzieć właśnie tym swoim uczniom, że my to słyszymy i od razu zauważamy, i bardzo nam się podobają ci, którzy pracują rzetelnie.

– Obowiązkowo przekażę to swoim uczniom. W ogóle jestem z nich dumna, bo mimo wszystko znajdywali czas, żeby w ten czwartek, aż na ósmej lekcji w czwartek (!); to bardzo późno. Potem gdzieś tak do 16-tej, już w szkole… a koledzy mówią, żeby iść w piłkę pograć czy gdzieś pójść, ale dzieci, które są świadome, które chcą, które widzą też efekty pracy, i u których też w rodzinach, zdaje się szanują wszystko co ukraińskie, to one dalej pracują.

– Dalej pociągnę ten temat. Są słowa w języku i polskim, i ukraińskim takie same, ten sam akcent, to one wukraińskim stawiają w innym miejscu akcent. Może po to, żeby odróżnić?

– Tak też często bywa. Dlatego piszemy, robimy takie modele dźwiękowe. Na przykład jak ten poMIdor-pomiDOR. Zawsze prowadzę z nimi słowniczek, nawet tam w słowniczku malujemy, zwłaszcza młodsze dzieci. Ja uczę ich ukraińskiego od czwartej klasy i bardzo dużo z nimi bawimy się, one to bardzo lubią. Gramy w taki łańcuszek, mówimy wyraźnie, ostatni wyraz już inna osoba na ostatnią literę wymyśla i żeby ten łańcuszek się nie przerwał. I jeśli dziecko tak z dziesięć-piętnaście razy pogra, to i zapamięta, i zapamięta, jak należy prawidłowo wymawiać.

(-)

Małżeństwu państwa Szelestów życzymy sukcesów na dalsze długie lata działalności twórczej. A my jedziemy do górowa, gdzie z mikrofonem chodzą młodzi radiowcy. Posłuchajmy więc, o czym nam opowiedzą.

(-) Audycja szkolna

Zaczęły się wakacje, lekcji nie ma, ale powoli wieczór nadchodzi, więc dla naszych najmłodszych mamy piosenkę na dobranoc. Co prawda, czerwiec już zbliża się do końca, a tam mowa jest o majowej nocce, ale jest taka ładna… Była z wami Jarosława Chrunik, usłyszymy się znowu jutro o tej samej porze. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/apod)

25.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Tydzień zleciał błyskawicznie i znowu witam was na falach Radia Olsztyn w piątek, 25 czerwca. W studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj dla jednych zaczyna się weekend, a dla innych – wakacje. My jednak utrzymujemy związek z historią:

(-)

25 czerwca 1776 roku ostatniego ukraińskiego koszowego atamana Petra Kałnyszewskiego, który miał wtedy 88 lat, odesłano na Wyspy Sołowieckie, gdzie spędził w więzieniu 25 lat. Zmarł w wieku 113 lat.

(-)

1886 roku urodził się Iwan Krypiakewycz, ukraiński historyk, akademik, profesor Uniwersytetu Lwowskiego; autor wielu badań naukowych na temat ukraińskiej państwowości kozackiej i Bohdana Chmielnickiego, a także szeregu podręczników z historii Ukrainy. Działacz Naukowego Towarzystwa im. T. Szewczenki.

(-)

1939 r. we Lwowie odbyło się ostatnie zebranie Naukowego Towarzystwa im. T. Szewczenki. Z wejściem bolszewików NTS zaprzestało swojej działalności.

(-)

25 czerwca świętują: Anna, Arseniusz i Andrzej, a także wszyscy urodzeni tego letniego dnia. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Z prawdziwą przyjemnością informuję, że tak jak to było przez wiele lat, tak i w tym roku w Kruklankach odbędzie się „Noc na Iwana Kupała”. Tradycyjnie też impreza rozpocznie się o godz. 17-tej w sobotę, 3 lipca na plaży gminnej, a potrwa zapewne do niedzielnego świtu. Wystąpią miejscowe i okoliczne zespoły, mianowicie: „Akwarela” i „Sapiniaki” z Kruklanek, „Bandziorki” z Boćwinki a także „Żurawka” z Górowa Iławeckiego. Będą też goście z Podlasia: zespół „Werwoczky” z Orli oraz „Ranek” z Bielska Podlaskiego, który zaprezentuje też obrzęd kupalski. Kto bywał na nocy świętojańskiej w Kruklankach, ten wie, że impreza kończy się zazwyczaj całonocną zabawą do świtu. W tym roku o dobrą muzykę do tańca zadba zespół „Kormoran” z Bań Mazurskich. Organizatorem imprezy jest miejscowe koło ZUwP, a patronem medialnym między innymi Radio Olsztyn.

(-)

Mówi się, że historia jest nauczycielką życia, ale to właśnie życie pokazuje, że nie wszyscy chcą się uczyć. Ukraina krytykuje pomysł Francji i Niemiec, by zaprosić Rosję na spotkanie z przywódcami Unii Europejskiej. Poinformował o tym szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba. Jego zdaniem złagodzenie sankcji wobec Rosji nie ma podstaw, ponieważ Kreml wciąż prowadzi agresywną politykę. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Trochę inaczej niż UE oceniają sytuację USA. Sekretarz Stanu USA Antony Blinken powiedział, że gazociąg Nordstream 2 to geopolityczny projekt, który zagraża bezpieczeństwu Ukrainy. Dodał, że amerykańska administracja jest zdecydowana, by zapewnić bezpieczeństwo energetyczne Europie i pragnie w jak najlepszy sposób rozwiązać kwestię Nordstream 2.
Podczas wspólnej konferencji prasowej z szefem niemieckiej dyplomacji Heiko Maasem Antony Blinken podkreślił, że Stany Zjednoczone chcą być pewne, że Rosja nie wykorzysta gazociągu jako narzędzia nacisku na Europę czy UkrainęStanu USA:

– Jesteśmy zdecydowani znaleźć pozytywne wyjście z tej trudnej sytuacji, którą zastaliśmy. Chcemy być pewni, że ostatecznym wynikiem będzie nie ograniczenie, a wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego Europy, że pozycja Ukrainy nie zostanie osłabiona. Podczas rozmów z naszymi partnerami z Niemiec zaznaczyłem, że naszym celem pozostaje upewnienie się, że Rosja nie wykorzysta energii jako narzędzia nacisku, jako broni.

Szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas zaznaczył, że trwają prace nad rozwiązaniem zapewniającym stałe dostawy gazu ziemnego na Ukrainę po uruchomieniu Nordstream 2.
Budowie gazociągu łączącego Rosję i Niemcy sprzeciwiają się między innymi władze Polski i Ukrainy. Uważają, że pozwoli on Rosji wywierać naciski na państwa unijne i kraje Europy Wschodniej.

(-)

I na zakończenie – jeszcze jedna przyjemna informacja: Z okazji setnej rocznicy urodzin Stanisława Lema w Kijowie zaprezentowano nietłumaczone do tej pory na ukraiński dzieła pisarza. Prezentacja odbyła się w ramach X Międzynarodowego Festiwalu „Książkowy Arsenał”. Wydanie klasyka polskiej fantastyki trafiło w ręce ukraińskiego prezydenta. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko

(-) Korespondencja w języku polskim

Na tym kończymy nasz program, który przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Spotkamy się tu ponownie o godz. 18.10, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze. Wszystkiego dobrego!

24.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Mam nadzieję, że burze i ulewy nie zrobiły wam żadnej krzywdy i w dobrym nastroju czekacie na naszą audycję.

Witam was w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” na falach Radia Olsztyn; w studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Jestem przekonana, że dobry nastrój was nie opuści – w naszym programie będzie dzisiaj i świątecznie, i wesoło.

(-)

W miniona niedziele w Olsztynie dziecięcy zespół „Suzirjaczko” obchodził 10-letni jubileusz działalności twórczej. Sądzę, że niewiele jest takich osób, które nie słyszały śpiewu tego utalentowanego zespołu. Jednak talent to jeszcze nie wszystko, z czego znana jest ta grupa – tam naprawdę panuje prawdziwie rodzinna atmosfera, bo i rodzice mocno angażują się w działalność „Suzirjaczka” i widać, że lubią się i dzieci, i rodzice. Obecnie kierownikiem artystycznym zespołu jest Daria Bułka-Bzil, która przejęła pałeczkę jego od założyciela, Andrzeja Ciupy. Jednak od samego początku pracy młodymi śpiewakami opiekuje się nauczycielka języka ukraińskiego Mirosława Czetyrba-Piszczako, której we wszystkim pomaga mąż Zbigniew. Pani Mirosława prowadziła też niedzielną uroczystość:
– Szanowni goście, bardzo serdecznie witamy wszystkich, kto dzisiaj zawitał na jubileusz z okazji 10-lecia Dziecięcego Zespołu Wokalnego „Suzirjaczko”. „Czyż można przeżyć w świecie bez piosenki? Ona ukoi cię w rozpaczy, zajaśnieje ci gwiazdą, ona od wieków jest twoją towarzyszką”. Piosenka ukraińska – to genialna, poetycka biografia narodu ukraińskiego. To jego dusza, to jego chwała. Niesie ona w sobie potężną energię, ponieważ jest w niej odzwierciedlenie odwiecznych myśli i pragnień narodu ukraińskiego. I właśnie taka płomienna miłość do niepowtarzalnej pieśni ukraińskiej połączyła naszych jubilatów – członków Dziecięcego Zespołu Wokalnego „Suzirjaczko”. Dziesięć lat ten dziecięcy zespół daje nam pieśniarskie bogactwo naszego narodu, dając nam przy tym mnóstwo, niepowtarzalnych, pozytywnych wrażeń, emocji i wzruszeń. Dlatego chcę dzisiaj wyrazić naszą wdzięczność zespołowi: za piosenkę, za dobry nastrój, który ten zespół niestrudzenie daruje nam już dziesięć lat.

(-)

Najpierw był czas wspomnień – obecni obejrzeli kompilację zdjęć od samego początku po chwile obecną. Postęp było widać gołym okiem proboszcz ks. Jan Hałuszka nie mógł być do końca imprezy, o czym powiedziała prowadząca, pani Mirosława:
– Szanowni państwo, mamy taki porządek, że w drugiej części naszego jubileuszu poprosimy was o zabranie głosu. Będzie to czas na życzenia dla zespołu „Suzirjaczko”. Ale zrobię wyjątek, ponieważ ksiądz proboszcz śpieszy się na liturgię na godzinę 13-tą, a to może się do 13-tej nie skończyć, dlatego pozwolę sobie poprosić go o zabranie głosu teraz. Proszę bardzo!
– Dziękuję bardzo serdecznie! Wasza Ekscelencjo, drogi księże, pani dyrektor, wszyscy przedstawiciele i nasi parafianie! Dzisiaj wyjątkowo nie będę mówił, tylko będę czytał – żeby czegoś nie zapomnieć. Jest list z podziękowaniem. Dziecięcy Zespół Wokalny „Suzirjaczko” – to wyrazista perełka śpiewającej społeczności ukraińskiej w Polsce. Już 10 lat młodzi artyści pięknem pieśni ukraińskiej ogrzewają dusze i serca widzów różnych zakątków naszego regionu, dając im wielką radość, niezapomniane wrażenia i zadowolenie z ich koncertów. Zespół „Suzirjaczko” już dawno stał się wizytówka naszej obecności w Olsztynie, a zwłaszcza naszej parafii. I żadne święto nie obchodzi się bez występu tego wspaniałego i pełnego wigoru zespołu dziecięcego. Właściwie dobrany i przemyślany repertuar czyni występy zespołu zawsze ciekawymi i treściwymi. Można śmiało powiedzieć, że zespół „Suzirjaczko” wnosi ważny wkład w zachowanie tradycji śpiewaczej kultury narodowej i szerokie jej propagowanie wśród ukraińskiej mniejszości narodowej tu, w Polsce. Składamy kierownictwu „Suzirjaczka” i jego członkom bardzo serdeczne podziękowanie za owocną prace twórczą, za wysokie profesjonalne mistrzostwo, za inicjatywność i za aktywny udział w kulturalnym życiu twórczym społeczności ukraińskiej Warmii i Mazur. Przyjmijcie najszczersze gratulacje z okazji 10-lecia powstania waszego wspaniałego i znakomitego „Suzirjaczka”. Niech nadal rozbrzmiewa wasz dźwięczny dziecięcy śpiew na wiele, wiele lat! Jeszcze raz gratuluje, a to wszystko w imieniu parafii Najświętszej Bogurodzicy w Olsztynie.
– W ciągu dziesięciu lat było wiele konkursów, festiwali, przeglądów, dlatego podzieliliśmy ten okres na kilka etapów. Waszej uwadze prezentujemy zdjęcia archiwalne z lat 2011-2015. I największym osiągnięciem tego etapu jest nagranie pierwszego CD w 2013 roku. Było to CD z kolędami pod tytułem „To Jezus się narodził”.

(-)

Potem zespół nagrał jeszcze dwie płyty: „Zaśpiewajmy razem, przyjaciele” i ostatnią, którą w niedzielę zaprezentowano po raz pierwszy: „Na skrzydłach pieśni”. Jeszcze nie raz będziemy wracać do tego radosnego wydarzenia, a dzisiaj posłuchajmy, jak śpiewają młodzi olsztyńscy artyści:

(-)

Mówiłam wam, że dobry nastrój nas nie opuści i słowa dotrzymam. Myślę, że czas powrócić do naszych humoresek. Czas koronawirusa skłonił mnie do głębszego kopania w archiwach i znalazłam tam fragment nagrania z jarmarku folklorystycznego „Z malowanej skrzyni” w Kętrzynie z 2001 roku. Sprzed 20 lat! Wtedy „skrzynię” prowadzili aktorzy ze Lwowa – Taisija Łytwynenko i Jewhen Fedorczenko. I oto, gdy jeszcze nie wszystko było gotowe do występu kolejnego zespołu, pan Jewhen zabrał głos:

(-) Humoreska
I na takiej wesołej nucie zakończymy dzisiejszą audycję; przygotowała ją i przedstawiła – Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o godz. 10.50. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/apod)

24.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was na antenie Radia Olsztyn już niedaleko weekendu, w czwartek, 24 czerwca; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Kto wczoraj zakończył kibicowanie polskim piłkarzom, ma jeszcze szanse pokibicować Ukrainie. O tym za chwile, najpierw o bardziej odległej przeszłości:
(-)
24 czerwca 1917 r. w Kijowie na do granic wypełnionym Placu św. Sofiji Wołodymyr Wynnyczenko odczytał tekst I Uniwersału Centralnej Rady, przyjęty poprzedniego dnia. W Uniwersale zostało podkreślone, że Centralna Rada będzie „tworzyła nowy ład wolnej, autonomicznej Ukrainy”.
(-)
1860 r. urodził się Teofil Janowski, ukraiński terapeuta i filantrop. Z jego inicjatywy założono na Kijowszczyźnie i w innych miastach Ukrainy szereg zakładów przeciwgruźliczych o charakterze sanatoryjnym. Współcześni podkreślali wysokie wykształcenie, skromność i dobroduszny charakter Teofila Janowskiego. Pomagał on swoim licznym pacjentom nie tylko jako lekarz, ale też finansowo. Posiadał imponującą wiedzę spoza medycyny, zwłaszcza z przyrodoznawstwa, historii i sztuki. Miał dobry słuch muzyczny, w młodości śpiewał w chórze, dobrze grał na skrzypcach; jednym słowem – człowiek Renesansu w XIX wieku. Podczas jego pogrzebu nabożeństwo odprawili przedstawiciele prawosławnej, katolickiej, żydowskiej i islamskiej wspólnoty Kijowa.
(-)
1900 r. urodził się Rafael Lemkin, polski i amerykański naukowiec, prawnik żydowskiego pochodzenia. Był pierwszym spośród specjalistów prawa międzynarodowego, który określił zbrodnie stalinowskiego reżimu komunistycznego wobec Ukraińców jako holokaust i przeanalizował holokaust na Ukrainie w kontekście prawa międzynarodowego. Zrobił to w 1953 roku w swoim referacie „Holokaust radziecki na Ukrainie” przed trzytysięcznym audytorium, które zebrało się w Centrum Manhattan w Nowym Jorku, aby uczcić 20 rocznicę Wielkiego Głodu na Ukrainie. Co ciekawe – 20 listopada 2015 roku artykuł Lemkina „Holokaust radziecki na Ukrainie” wpisano w Rosji na listę materiałów ekstremistycznych.
(-) 1914 r. urodził się Myrosław Lubacziwskyj, arcybiskup Lwowski, głowa UCGK, czwarty kardynał w historii UCGK. Po legalizacji UCGK na Ukrainie 30 marca 1991 roku uroczyście powrócił na Ukrainę i rozpoczął prace nad tym, aby UCGK po wyjściu z podziemia jak najszybciej powróciła do normalnego życia.
(-)
Z życzeniami wybierzemy się dzisiaj do Marii, Efrema i tych, kto dziś obchodzi urodziny. Wszystkiego najlepszego!
(-)
Po zniesieniu kolejnych obostrzeń sanitarnych szykujemy się do kolejnych tradycyjnych imprez. 10 lipca w Osadzie Kozackiej ATAMAN w Olsztynie, przy ul. Kanarkowej odbędzie się kolejny Dzień Mniejszości Narodowych, rozpocznie się o godz. 11.00. Spotkanie ma na celu integrację różnych grup, aktywnych stowarzyszeń oraz przedstawicieli mniejszości narodowych i etnicznych, zaprezentowanie ich dorobku artystycznego, wydawniczego oraz bogactwa kulturowego. Wydarzenie ma charakter otwarty, co oznacza, że każdy zainteresowany może wziąć w nim udział. O oprawę muzyczną festynu zadbają zaproszone zespoły. Wśród nich – Zespół Chanajki, który powstał w 2006 roku z fascynacji utworami granymi przez klezmerów i dla ocalenia od zapomnienia muzykę, pieśni jidysz i kompozycje związane z żydowskimi twórcami z terenu Podlasia, a szczególnie Białegostoku. Inny zespół, który od lat ma już swoją wierną publiczność, to HORPYNA – czołowy przedstawiciel ukraińskiej sceny muzycznej w Polsce, którego z pewnością nikomu nie trzeba szczególnie przedstawiać. W tym roku szereg atrakcji czeka również na najmłodszych. Ponadto zarówno dla młodszych jak i starszych fanów motoryzacji zostanie urządzony kameralny pokaz zabytkowych aut. I raczej nie będzie tam papa-mobile.
(-)

Jan Paweł II, 20 lat temu, podczas swojej pielgrzymki na Ukrainę wyznaczał jej kierunki rozwoju i drogę ku wartościom. – zgodzili się co do tego ukraińscy hierarchowie rzymsko- i greckokatoliccy. Metropolita Swiatosław Szewczuk i biskup Witalij Krzywicki wzięli udział we wspólnej dyskusji poświęconej 20 rocznicy wizyty Jana Pawła II na Ukrainie. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Dzięki wizycie Jana Pawła II Ukraina przybliżyła się do Zachodu. Taką opinię wyraził były ukraiński prezydent Łeonid Kuczma. To na jego zaproszenie 20 lat temu papież Polak przybył z kilkudniową wizytą nad Dniepr. Jeszcze raz głos ma Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

I na koniec – dobra wiadomość dla tych, kto lubi kibicować piłkarzom, zwłaszcza ukraińskim. Ukraina wchodzi do 1/8 finału EURO-2020. Po tym, jak wczoraj Szwecja pokonała Polskę (3:2), a Hiszpania Słowację (5:0) w końcowych meczach w grupie E, drużyna Ukrainy zdołała znaleźć się w czwórce czterech zespołów, które zdobyły trzecie miejsca w swoich grupach i przeszły do etapu play-off. Kolejny etap EURO-2020, jedna ósma finału, rozpocznie się w sobotę, 26 czerwca. Następnym przeciwnikiem Ukrainy prawdopodobnie będzie reprezentacja Szwecji. Jeśli tak się stanie, to mecz 1/8 finału odbędzie się 29 czerwca w szkockim mieście Glasgow.

(-)

Z nadzieją na piękne sportowe emocje kończymy nasze poranne spotkanie. Była z wami Jarosława Chrunik, ponownie spotkamy się na antenie wieczorem o godz. 18.10 i tak dwa razy dziennie będziemy się spotykać do 7 lipca. Miłego dnia, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego!

23.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” na falach Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj chcę wam zaproponować dwie możliwości spędzenia wolnego, wakacyjnego czasu. Pierwsza – pojechać na ziemie naszych przodków i przyłączyć się do ratowania tych śladów naszej obecności, które tam zostały. A druga (którą można urzeczywistnić po pierwszej) – to wyjazd na Ukrainę. Tak więc – czas na wakacje!

(-)

Zdaje się, że najaktywniej w sprawie ocalenia od zapomnienia śladów swoich przodków zorganizowali się wierzbiczanie, czyli potomkowie przesiedleńców ze wsi Wierzbica w powiecie tomaszowskim. Od wielu lat każdego lata jeżdżą tam i odnawiają tamtejszy cmentarz. Szczegółową dokumentację nekropolii przygotowała – również wierzbiczanka – dr Olga Kich-Masłej z UJ, która wczoraj opowiadała nam o Święcie Mogił. Natomiast o odnawiania cmentarza opowiada mi inna wierzbiczanka, Ewa Łoś. Każdego roku wraz z mężem i dziećmi, a nawet wnuczką jeździ do rodzinnej wsi swoich przodków. Z jakimi wrażeniami wraca stamtąd? To jest wspomnienie z wcześniejszego wyjazdu, jeszcze nie tegoroczne:

– Mam niezwykłe wrażenia, dlatego że poświęciliśmy z naszego tygodniowego urlopu dwa dni, żeby popracować na cmentarzu w Wierzbic, skąd pochodzi moja rodzina i z mężem i z naszą wnuczka Oliwką pojechaliśmy tam i pomagaliśmy.

– Pomagaliście – komu?

– No, znalazło się tam trochę takich osób, które poświęcają swój czas, swój urlop, żeby popracować dla innych, dla zachowania naszego dziedzictwa. Dlatego, że w Wierzbicy jest naprawdę piękny cmentarz, tam są naprawdę bardzo piękne i wartościowe pomniki, które były robione w Bruśnie. To taki znany zakład tych pomników. Myślę, że gdyby się udało wpisać to na listę zabytków architektury to byłoby bardzo dobrze i z pożytkiem nie tylko dla nas, potomków ludzi z Wierzbicy, ale i dla Polaków, bo to naprawdę jest piękna sprawa.

– Jako pamiątka rzemiosła brusnowskiego, kamieniarskiego.

– Tak, właśnie! I jest co oglądać! Chcę powiedzieć, że to dla mnie, dla mojego męża, Jan Kajda jeszcze z nami był tu, z Olsztyna -bo tam ludzie dwa tygodnie pracowali, a my tylko dwa dni – to ja nie mogę za dużo powiedzieć; są ludzie, którzy naprawdę wiele wysiłku tam włożyli .

– Ale to byli Ukraińcy, którzy po prostu tam przyjeżdżają tam na ten cmentarz, którzy maja tam pochowanych przodków – oni zbierają się i razem odnawiają ten cmentarz, tak?

– Tak. Wierzbica powołała Towarzystwo Ziemi Wierzbickiej. Oni to zorganizowali, oni pracują i zachęcają innych. To jest ciężka praca fizyczna, bardzo ciężka, ale dla nas, dla mnie osobiście i dla as wszystkich, którzy tam byli to jest to taka duchowa przyjemność. Nawet nie umiem tego wyjaśnić dlaczego tak jest, bo to jest ciężka, fizyczna praca, a człowiek duchowo był jakoś tak… jakby wcale nic nie robił. Było jakoś tak radośnie, nawet nie umiem tego wyjaśnić. A najlepiej to chcę powiedzieć o swojej wnuczce. O ile ona w Anglii trzeba jej było bajkę włączać – czy czytać, czy włączać kreskówkę – żeby zasnęła, to tu tak pracowała, biegała i szczoteczką gdzieś coś pomagała, próbowała coś robić, była taka radosna, patrzyliśmy wszyscy na nią, że to było takie jej miejsce – położyła się na ławce i zasnęła. Na cmentarzu! Tak po prostu. Dziecko w domu nie może spać, a tu na cmentarzu śpi!

– Tak jakby przodkowie chronili.

– Tak. Tam dało się odczuć coś niesamowitego, ja nie potrafię tego wyjaśnić. Ta praca sprawiała wielką przyjemność. Taką wewnętrzną, jak mój mąż mówi – gdy wykopujesz z ziemi krzyż (który siedzi w ziemi!); wykopujesz i czytasz co tam jest napisane, i czytasz „Skrutok”, a mój mąż (chociaż jego rodzice są z Przemyśla) i jak mój tata żył, to słyszał nieraz takie nazwisko, to przybiega do mnie i mówi: „Ty, tam jakiś „Skrutok” jest! To jest tak, jak gdyby krzyże zmartwychwstały. Nawet ktoś tak to nazwał, że w Wierzbicy zmartwychwstają krzyże z ziemi. Z ziemi, tak jest ich dużo; zresztą mogę powiedzieć, że gdy w 1982 roku byłam tam pierwszy raz, na tym cmentarzu i gdy tylko z brzegu mogliśmy wejść, a dalej była pokrzywa, wszystko było zarośnięte, nie można było wejść i teraz, gdy popatrzysz na te krzyże, to radość jest nieopisana. Może dlatego, że widziałam wcześniej i widzę jak jest teraz. I ta praca na pewno będzie procentować. I każdy kto tam przyjedzie, każdy kto tam zachodzi na ten cmentarz, odczuwa, że tak trzeba robić. To jest jedna sprawa. Druga sprawa jest taka, że bardzo mi zależy, żeby w przyszłym roku zorganizować grupkę ludzi, wolontariuszy, takich jak my w tym roku (bo tam była też młodzież), żeby pojechać tam i tam pracować. Bo jeśli my tego nie zrobimy, to już nikt tego nie zrobi. Wszyscy wiemy o tym, że człowiek bez korzeni umiera. Usycha – tak jak roślina, tak i człowiek. I to jest ważne dla młodych ludzi, żeby wiedzieli, że mamy z czego być dumni. My nie mamy czego się wstydzić. Mamy z czego być dumni i trzeba o to dbać. Chcę powiedzieć młodym ludziom, że teraz jest moda na tworzenie drzewa genealogicznego, to chce powiedzieć, że my tam, z tamtego cmentarza mamy wszystkie dane rodziny. I chce powiedzieć, że pani Ola Kich-Masłej nadal prowadzi badania nad tym i jeszcze więcej tego wychodzi na powierzchnie do naszej wiadomości – my całe drzewo mamy stamtąd. Mamy tak wiele już osób! Gdy zrobiliśmy spotkanie rodzinne, to było 150 osób. Gdyby nie ten cmentarz, nie zachowane te krzyże, te pamiątki, te napisy, to byśmy tego nie wiedzieli, bo nikt z naszych rodziców albo nie żyje, albo nie pamięta już. I to jest skarb, naprawdę skarb. Bo wielu młodych ludzi szuka gdzieś tam po archiwach, chce znaleźć… wystarczy pojechać, ale na zachowany cmentarz! Chce powiedzieć: na zachowany cmentarz, tak jak jest w Wierzbicy, tak jak jest w Żurawcach, tak jak jest w Korniach. Są wsie, gdzie te cmentarze są zachowane. Ale są niestety i takie, gdy jedziemy w druga stronę za Przemyśl, tam skąd mój mąż pochodzi… gdy ostatnio byłam w Baryniowiczach, na górze – co roku tam jedziemy i co roku trudniej tam wejść. Po prostu wszystko jest poniszczone i już nie można znaleźć. Jakie to przykre, bo szuka się śladów, a ich już nie ma. Rodzice nie żyją, nie ma kogo zapytać, nikt nic nie pamięta i mogiły nie mówią. No, chciałabym, żeby tak wszyscy pojechali i spróbowali tego. Zamiast jechać gdzieś tam na plażę czy do ciepłych krajów, poświęcić chociaż kilka dni na to, żeby pochodzić tam, gdzie byli przodkowie. Gdy ktoś raz tam trochę pobędzie, to będzie wracał na pewno.

(-)

Z tamtych terenów już jest bardzo blisko do granicy z Ukrainą, więc teraz będzie materiał od Sergiusza Petryczenki. Na pewno nie wiecie, że Sergiusz pochodzi z Kijowa, więc proponuje, żebyście odwiedzili w ukraińskiej stolicy „Muzeum Szistdesiatnyctwa”. „Muzeum Szistdesiatnyctwa” – to filia Muzeum Historii Kijowa; została utworzona z inicjatywy organizacji społecznej o analogicznej nazwie. Podstawę kolekcji Muzeum stanowią prywatne zbiory ukraińskich „szistdesiatnyków-dysydentów”. W ekspozycji przedstawiono dzieła artystyczne utalentowanych i oryginalnych malarzy (a to jest malarstwo, grafika, rzeźba, ex libris, aplikacja, plakat), wzory „samwydawu”, biblioteka tematyczna (wydania ukraińskie i zagraniczne), rękopisy, unikalne fotografie i dokumenty, osobiste rzeczy „szistdesiatnyków” i inne przedmioty. Łącznie kolekcja liczy do 30 tysięcy przedmiotów o znaczeniu muzealnym. W aktywach muzeum znajduje się ciekawa ekspozycja, zbudowana na oryginalnych dokumentach i fotografiach „szistdesiatnyków”, pamiątkowych przedmiotach bohaterów, wysoko artystycznych dziełach twórców. Trudno bowiem wyobrazić sobie, jak można wychować pokolenie patriotów Ukrainy bez poezji Wasyla Symonenki, Liny Kostenko, Wasyla Stusa. Z niczym innym nie można porównać potężnej grafiki Ałły Horskiej, ceramiki artystycznej o tematyce historycznej, głęboko filozoficznej grafiki i malarstwa Hałyny Sewruk, dzieł sztuki Opnasa Załywachy, Beniamina Kusznira i innych.

Oprócz tradycyjnej, można też zamówić wycieczkę o charakterze literackim i artystycznym, teatralizowaną, rozmowy tematyczne w atmosferze lat sześćdziesiątych. A teraz – perełka: pracownicy muzeum gotowi są też poprowadzić wieczory tematyczne i na życzenie zainteresowanego audytorium organizować spotkania z żyjącymi bohaterami „szistdesiatnyckiego” ruchu oporu.

(-) Obrazek dźwiękowy z muzeum

Szanowni słuchacze, wakacje przed nami, więc spędźcie je przyjemnie i pożytecznie. A nasz program dobiega końca. Jeszcze raz składamy najlepsze życzenia wszystkim tatusiom z okazji ich święta, a ja – Jarosława Chrunik – zapraszam was do radioodbiorników jutro o tej samej porze, a jeszcze wcześniej – o godz. 10.50. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/kos)

23.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Nareszcie lżej oddychać! Witam was w środę, 23 czerwca w szczególnym dniu – Dniu Ojca. W studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Dzisiaj nasze wiadomości będą przeważnie pozytywne.

(-)

23 czerwca 1917 r. na II Ogólnoukraińskim Zjeździe Wojskowym w Kijowie został ogłoszony I Uniwersał Ukraińskiej Centralnej Rady. Ogłaszał on autonomię Ukrainy.

(-)

1941 r. zaczęła się największa w historii bitwa pancerna między wojskami niemieckimi i radzieckimi – w rejonie: Łuck-Równe-Dubno-Brody (zakończyła się 29 czerwca). W bitwie z oby stron łącznie wzięło udział do 4000 czołgów – ze strony radzieckiej było 3128 czołgów wszystkich typów, a zniemieckiej – około 800 czołgów i haubic samobieżnych. Wojska radzieckie tę bitwę przegrały.

(-)

1990 r. Tatarzy Krymscy zaczęli wracać do Ojczyzny. Tatarzy i Krymscy Tatarzy – to dwa różne narody, z powiązaną historią i różną kulturą. Proces ich formowania odbywał się w odmienny sposób, niezależnie jeden od drugiego, w składzie różnych państw. Niestety, obecnie Tatarzy Krymscy znowu znajdują się pod okupacją rosyjską.

(-)

2001 r. rozpoczęła się trzydniowa oficjalna wizyta papieża Jana Pawła II na Ukrainę. Celem wizyty było wsparcie dla katolików w ich wierze i pomoc w ustanowieniu przyjaznych stosunków między konfesjami na Ukrainie. Zgodnie z programem wizyty Jan Paweł II odwiedził Kijów i Lwów. Zaraz do tego wydarzenia jeszcze wrócimy.

(-)

Dzisiaj świętują: Antonina, Wasyl, Jan, Tymoteusz i wszyscy urodzeni 23 czerwca. Wszystkiego najlepszego!

Tak jak wspomniałam, dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Ojca. Obchody tego święta zapoczątkowane zostały w Stanach Zjednoczonych po sukcesie Dnia Matki. Dzień Ojca wydawał się naturalnym dopełnieniem. Pierwsze obchody święta odbyły się 19 czerwca 1910 roku w stanie Waszyngton za sprawą Sonory Smart Dodd, córki weterana wojny secesyjnej Williama Smarta. Sonora Dodd, dowiedziawszy się o ustanowieniu Dnia Matki (3 lata wcześniej, w 1907) wpadła na pomysł, by analogiczne święto wprowadzić dla uczczenia trudu opieki nad rodziną i zasług wszystkich ojców – w szczególności jej własnego, który po śmierci matki (czyli swojej żony) samotnie wychowywał Sonorę oraz pięcioro młodszego rodzeństwa. W 1972 roku prezydent Nixon oficjalnie ustanowił Dzień Ojca. Wszystkim tatusiom składamy najlepsze życzenia.

(-)

Odrobina polityki z pogranicza białorusko-ukraińskiego: Aleksander Łukaszenka chce, aby samoloty lecące na Białoruś omijały Ukrainę. Ma to być odpowiedź władz w Mińsku na dołączenie się Ukrainy do europejskich sankcji obejmujących między innymi zakaz lotów dla białoruskich linii lotniczych. Z Mińska – Włodzimierz Pac:

(-) Korespondencja w języku polskim

Przedwczoraj do Lwowa przybyła ikona z relikwiami świętego Jana Pawła II. Jest wystawiona w jednej z miejscowych cerkwi greckokatolickich. W najbliższą środę przypada 20 rocznica pielgrzymki papieża Polaka na Ukrainę. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko

(-) Korespondencja w języku polskim

Dziś przypada 20. rocznica pielgrzymki Jana Pawła II na Ukrainę.

(-) Korespondencja w języku polskim

I tu musimy się już pożegnać. Była z wami Jarosława Chrunik; ponownie usłyszymy się wieczorem o godz. 18.10, a teraz życzę wam wszystkim, a szczególnie winowajcom dzisiejszego święta – pięknego dnia! Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/an)

22.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Spotykamy się dzisiaj po raz drugi w tym upalnym dniu w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”. W studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Powędrujemy teraz takimi śladami historii, których my – urodzeni w drugiej połowie XX wieku i później – nie znamy. Natomiast dla naszych rodziców, dziadków i babć są to bardzo bolesne wspomnienia.

(-)

74 lata temu w tym właśnie czasie zbliżała się do półmetka Akcja „Wisła” – tragiczna odsłona współistnienia polsko-ukraińskiego. Akcja „Wisła” – to nie tylko przesiedlenia – to też areszty, więzienia, śmierć. Oto jedna z historii z tamtego okresu:

(-)

Urodziłam się w Potorżynie w 1940 roku w rodzinie prawosławnej. Tata był cieślą, ale jeszcze mieli ziemię; tata był cieślą, budował domy, szkoły. Dom wybudował nowy po wojnie, budował cerkiew, którą teraz przenieśli do rajska. I jak Potorżyn wypalili (bandy – przychodzili w nocy i palili) i już nie mieliśmy gdzie mieszkać, więc przenieśliśmy się do Rzypcza, do takiej wsi Rzypcze. W tym Rzypczu zastała nas Akcja „Wisła”. Ojciec był w stajni, dawał koniom jeść (to był poniedziałek), przyszło wojsko polskie i powiedziało mamie, że zabierają ojca, że za godzinę wróci. Minęły dwie godziny, a ojciec nie wraca. Mama wzięła mnie i poszła szukać ojca, bo trzeba się pakować. A tam też z Potorżyna, z jednego budynku wszystkich wygonili z chaty i tam katownię zrobili. Stałam tam z mamą z daleka, jeszcze kobiety przyszły po mężów. Co się okazuje? Jeden wyszedł, zachciało mu się do wychodka. Poszedł do tego wychodka, ale jeden z nim szedł. Ale zatrzymał się, gdy tamten wyszedł, to poprowadził go z powrotem. Ktoś zajrzał do tego wychodka, a on… tak ich bili, że on krwią napisał: „Boże, za co nas tak biją?”. Ojca nie puścili. Wróciłyśmy z mamą, miałam starszego brata, miał osiem lat. Co mogliśmy, to wzięliśmy i tak do Bełżca – tam mieliśmy punkt zbiorczy, w Bełżcu. W Bełżcu ktoś powiedział, że wojskowi ojca prowadzą, a to było już na drugi dzień. Mama wzięła mnie i idziemy do tego ojca, może go puszczą. A ten wojskowy powiedział, że puszczą ojca, ale go już nie puścili. Dowiedzieliśmy się dopiero aż 7 stycznia, na nasze święta Bożego Narodzenia 1948 roku, że ojca w Jaworznie zamęczyli. Ale jeszcze wcześniej to mama była w Jaworznie, bo była jesień i mówi, że ojca zabrali w maju czy w czerwcu, jest zimno, więc zawiezie mu kożuch. Ten kożuch w tym dniu oni wzięli od mamy, a okazało się, że tego dnia tata życie zakończył. A w tym Jaworznie – potem, jak nam opowiadali, mama tam chodziła do tych, co tam byli – to ostatniego dnia tata w bunkrze był. Rzucili go do bunkra do wody i jak go z tego bunkra wyciągnęli, to był z nim taki Tkaczyk, to mówił, że tata powiedział: „Ja już żony i dzieci nie zobaczę”. Powiedział, że tata jeszcze prawie żywy był, a już go do tego worka… i tak życie zakończył.

Nas przesiedlono do Michalewa, tam koło Lubinia Legnickiego, a gdzieś tak za dwa tygodnie przesiedlili Łemków. Jak nas przesiedlili to nic nie było – ani okna, ani drzwi, czymś pozatykali i my tak siedzieliśmy. Ani jedzenia, tylko duszę mieliśmy. Ze wszystkiego nas odarli, tylko duszę mieliśmy. Mama gotowała (gdzieś chodziła na buraki na jesień) melasę, to nią żeśmy słodzili. Zbieraliśmy kwiat lipowy, jakoś prażyli jęczmień, robili kawę i tak siedzieliśmy. A na zimę, był już 1947 rok, już powinnam była iść do szkoły, ale mama nie miała w co mnie ubrać do szkoły. To dopiero za rok rozpoczęłam szkołę, bo nie miałam ani butów, ani nic. A wrzody, gruźlica! Wszystkie choroby się nas czepiały! I tak się męczyliśmy. Dobrze, że ta cerkiew była i ci Łemkowie, to oni nam tak pomagali!

(-)

Jak podaje Wikipedia, Centralny Obóz Pracy w Jaworznie rozpoczął działalność jeszcze przed wejściem w życie okólnika, w lutym 1945 roku. Po Niemcach pozostał niezniszczony obóz składający się z 15 drewnianych baraków, murowanych obiektów łaźni, kuchni, szpitala, odwszalni, warsztatów i magazynów. Obóz ogrodzony był podwójnym pasem drutów kolczastych podłączonych do wysokiego napięcia, oprócz tego w ogrodzeniu znajdowało się 12 murowanych wież strażniczych, z karabinami maszynowymi i reflektorami. Karcer obozowy mieścił się w pomieszczeniach dawnej pralni obozowej. Północna część obozu od strony drogi Kraków-Katowice, była osłonięta wybudowanym po wojnie murem o wysokości 5 m.

Więźniami obozu była ludność pochodzenia niemieckiego, polskiego, śląskiego, ukraińskiego, austriackiego, holenderskiego, francuskiego, jugosłowiańskiego, czeskiego, rumuńskiego, łotewskiego i Łemkowie. Wśród skazanych w obozie tym znaleźli się przede wszystkim polscy działacze niepodległościowi, żołnierze AK oraz górnicy, Niemcy, oraz w specjalnym podobozie Ukraińcy. Dużą grupę stanowili Ślązacy, których w czasie wojny wpisano na volkslistę.

W obozie tym znalazło się 3873 więźniów (2781 Ukraińców – w tym 823 kobiety, 22 księży greckokatolickich, 5 księży prawosławnych), z czego 162 zmarło. Największą grupą byli więźniowie, którzy trafili do obozu po kilkudniowych pobytach w aresztach powiatowych, byli oni transportowani bezpośrednio do Jaworzna, jednak sporą grupą byli też ludzie, którzy byli wyłapywani z transportów na Ziemie Zachodnie. Osobą wpisaną do księgi obozowej z nr 1 była Maria Baran z powiatu leskiego.

Od wiosny 1948 roku stopniowo zaczęto zwalniać więźniów, z wyjątkiem duchownych, których przetrzymywano aż do 15 lutego 1949 roku, wywożąc ich następnie do więzienia w Grudziądzu. Każdy z nas zna przynajmniej jedną osobę, która przeszła przez piekło Jaworzna. Oficjalnie podobóz dla ludności ukraińskiej zlikwidowano 8 stycznia 1949.

(-)

Wiele rodzin nawet nie wie, gdzie zostali pochowani ich bliscy, nie mogą pojechać, zapalić znicza na ich grobie. Takich historii jest bardzo wiele i nie tylko z czasu II wojny światowej, lecz działo się tak przez wiele dziesięcioleci, dlatego zrodził się jeszcze jeden ukraiński zwyczaj: święto mogił. Święto Mogił obchodzone jest w Zielone Święta. Potem trzeba było na pewien czas o nim zapomnieć, ale przypomniała nam o nim dr Olga Kich-Masłej z UJ przy okazji wizyty w Olsztynie, która między innymi opiekuje się odnowieniem i dokumentacją cmentarza w Wierzbicy:

– Święto Mogił. Wtedy świeciło się światło. Każde Święto Mogił miało dwa etapy: nabożeństwo w cerkwi, przygotowanie grobu, czasami trumny z brzozowym lub świerkowym krzyżem. Potem była procesja delegacji, wieńce od różnych ludzi, różnych organizacji z różnych wsi. Ludzie ci szli procesją ze śpiewem na cmentarz i na tym cmentarzu odbywała się panachyda. Składano tam symboliczne kwiaty, symboliczne wieńce. I tak obecnie też to robimy. Przypominając i „domykając” tamto życie i modląc się za to życie, które odeszło. Obecnie my też, Ukraińcy, chociaż obywatele Polski – znajdujemy się w szczególnym stanie. Ukraina, nasz naród znajduje się w wyjątkowym stanie wojny. I tam, na wschodzie Ukrainy też giną ludzie, młodzi ludzie bardzo często i pojawiają się nowe mogiły. Tam, na wschodzie i w centrum, i na Zachodniej Ukrainie. I wiecie, powołam się tu na słowa pisarki Swietłany Aleksiejewicz: ta walka, mimo że taka ciężka i wciąż niezakończona, już jest wygrana dla Ukraińców. Wiecie dlaczego? Dlatego, że Ukraińcy czczą swoich bohaterów. Budują im wysokie mogiły. Gdy wiozą tych chłopców ze wschodniej Ukrainy, z dalekiej Ukrainy, to ludzie po wsiach klękają, chylą czoła. A gdy wiozą biednych chłopców-żołnierzy ze strony rosyjskiej w głąb Rosji, to nikt o tym nie wie. Ich chowają, a bardzo często też nie ma ciała.

(-)

Bardziej filozoficznie odniósł się do kwestii wieczności i mogił naszych przodków prof. Marek Melnyk z UWM:

– Gdzie oni się znajduja na tej drodze do wieczności? Czy w połowie? Nie wiemy tego. Nie wiemy, to jest bardzo wielkie, bardzo potrzebne, bardzo mądre, że nie wiemy kiedy nastąpi nasz koniec. Ale cmentarz nam przypomina: Uważaj! Podlicz swoje życie, bądź dobry, bądź uczciwy. Zobaczcie, jacy mądrzy byli nasi przodkowie: cerkiew i wokół cerkwi – groby. Pani doktor podpowiada nam taką naszą ukraińską mądrość, naszą chrześcijańską mądrość; naszą chrześcijańską koncepcję człowieka. I my nie możemy o tym zapomnieć, bo zapomnimy o podstawach naszej kultury!nasi przodkowie, gdy nie byli jeszcze chrześcijanami, też szanowali swoich przodków. Fakt, że palili ciała. Ale to też był znak, że odchodzą oni do duchowej rzeczywistości, do krainy właśnie swoich praprzodków. I my też tę naszą prasłowiańską tradycję, potem także tę ochrzczoną tradycję – mamy obowiązek tę tradycję zachować. Nie możemy o tym zapomnieć. Druga rzecz taka bardzo ważna – pani doktor też tak bardzo mądrze nam powiedziała o tym barbarzyńskim niszczeniu cmentarzy. To też jest jakiś znak. Znak, że dzieje się coś złego. Wiemy, że jest to część może tej wojny hybrydowej, widać, że jest jakiś system, który działa, konfliktuje i tak dalej. Z pewnością nie możemy poddać się tym prowokacjom, temu złu. I dlatego faktycznie, być może powinniśmy na przekór temu wszystkiemu chronić, ratować nasze cmentarze.

(-)

Poprosiłam panią doktor, żeby opowiedziała trochę więcej o naszych tradycjach upamiętniania przodków, bo zdaje się, że obecnie wracamy do nich – związku z naszymi przodkami: poszanowania, utrzymywania ciągłości z pokoleniami, które odeszły. A tradycja na Zielone Święta każe w sposób szczególny czcić przodków.

– Rzeczywiście tak jest. Mało kto dzisiaj o tym pamięta, że w naszym wschodnim obrządku nie tylko na Wielkanoc idziemy na cmentarze odprawiac panachydę, czcić wszystkich zmarłych, ale to odbywało si,e też na terytorium pogranicza polsko-ukraińskiego na Zakerzoniu na Zielone Świeta. I jest to bardzo dawna tradycja; wschodnia, można nawet powiedziec, że jeszcze przedchrześcijańska, która rozwinęła się w ciągu wielu lat. Nasi przodkowie wierzyli, że w momencie, gdy zmartwycjwstaje przyroda, gdy jest już w swoim maksymalnym rozkwicie, zmartwychwstają też przodkowie, którzy odeszli, ich dusze. A ci, którzy odeszli, to byli obrońcy bardzo często rodziny, rodu, wsi, państwa, kraju i dlatego ich wtedy na Zielone Święta wspominano. Natomiast jeszcze w okresie międzywojennym w 1920-30-tych latach, między innymi na Tomaszowszczyźnie, w takich wsiach jak chociażby Wierzbica, Kornie i też w innych naszych wsiach, skąd wysiedlono Ukraińców w Akcji „Wisła”, celebrowano, obchodzono Święto Mogił. Było ono takie bardzo charakterystyczne, miało trzy części. Zawsze zaczynało się podczas Zielonych Świąt w cerkwi, gdzie ustawiano albo trumnę, albo taką mogiłę z brzozowym lub świerkowym krzyżem. Po liturgii wszyscy obecni, bardzo często różne delegacje z wieńcami szły na cmentarz, a na cmentarzu odprawiana była panachyda, kończąca się najczęściej pieśnią „Gdy umieraliście, nie grały wam dzwony”, do której muzyke napisał znany kompozytor Hajworoński. O tym święcie zapomniano po wysiedleniu. W ogóle nie wolno było wspominać mogił wojennych. Bo to święto dotyczy nie wojennych mogił. Pamiętam… to wtedy nie było tak nazwane, chyba ze względu na czas, to była może druga połowa lat 1970-tych. U nas w Pieniężnie była wspaniała nauczycielka, pani Maria Doskocz; jeszcze przedwojenna nauzcycielka. Myślę, że jej dzieci mieszkały tu w Olsztynie. Maria Doskocz uczyła też mnie języka ukraińskiego. Piękna kobieta i piękny przykład człowieka. I ta Maria Doskocz właśnie podczas Zielonych Świąt robiła taką rekonstrukcje mogiły. Pamiętam, że po prostu budowała mogiłę z trawą, z brzozowym krzyżem i my, dzieci, wtedy recytowałyśmy różne patriotyczne wiersze. Ja nie wiedziałam, że to jest po proistu Święto Mogił. A to już było w Pieniężnie w latach 70-tych.

(-)

Bardzo ciekawe są nasze tradycje, a nie wszystkie jeszcze do nas powróciły. Trzeba umieć szukać i przywracać je z zapomnienia. Dzisiaj już pora się pożegnać. Była z wami Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o 10.50, a dzisiaj życzę wam już miłego wieczoru. Pamiętajcie, że to już ostatni taki upalny dzień; jutro będzie przyjemniej. Wszystkiego dobrego!

22.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w eterze Radia Olsztyn w programie informacyjnym we wtorek, 22 czerwca; w studiu – Jarosława Chrunik. Synoptycy mówią, że dziś jest ostatni dzień takiego upału, dalej mają być już przyjemniejsze temperatury, więc – wierzymy synoptykom. W oczekiwaniu na obniżenie temperatury kartkujemy stronice kalendarza historycznego:
(-)
22 czerwca 1915 roku wojska austro-niemieckie pod dowództwem Augusta von Mackensena wyzwoliły Lwów od wojsk rosyjskich po 293 dniach rosyjskiej okupacji. Operacja gorlicka trwała 52 dni. Była to jedna z największych operacji obronnych I Wojny Światowej. Łączna liczba zabitych i rannych Rosjan w czasie „wielkiego odwrotu” stanowiła 1 milion 410 tysięcy osób.
(-)
1933 roku lider komunistów USRR Postyszew ogłosił masowe areszty wśród „burżuazyjnej inteligencji” Ukrainy. Było to „uduszone odrodzenie” – jest to termin na określenie zjawiska duchowo-kulturalnego i literacko-artystycznego na Ukrainie, zduszonego przez władzę radziecką w latach 60-80-tych XX wieku. Zdaniem Leonida Pluszcza na Ukrainie władza imperialistyczna zdławiła przynajmniej trzy fale odrodzenia ukraińskiego. Pierwsze odrodzenie XVII wieku zostało „rozdeptane butami Piotra I”. Drugie („rozstrzelane”) odrodzenie zatrzymał Wielki Głód 1932-33 r. i represje lat 1930-tych. I trzecie uduszono w latach 1960-1980. Właśnie termin „uduszone odrodzenie” prawdopodobnie zaproponował Iwan Dracz pod koniec lat 80-tych XX wieku.
(-)
1992 r. zmarł Iwan Sokulski, ukraiński poeta, obrońca praw człowieka, działacz społeczny, jeden z autorów „Listu młodzieży twórczej miasta Dniepropietrowsk”, w którym wyrażano protest wobec rusyfikacji na Ukrainie, prześladowania inteligencji narodowej, plądrowania zabytków kultury, szczucia powieści Ołesia Honczara „Sobor”. 20 maja 1992 r. Sokulski został brutalnie pobity przez agentów KGB podczas pikiety z żądaniem niezależności Ukrainy w Dnieprze. Doprowadziło to gwałtownego pogorszenia zdrowia i 22 czerwca 1992 r. Sokulski zmarł.
(-)

Dzisiaj swoje święto mają: Maria, Marta, Aleksander i wszyscy urodzeni 22 czerwca. Wszystkiego najlepszego!
(-)
Wczoraj słyszeliście o 10-letnim jubileuszu utalentowanych dzieci z Olsztyna, czyli zespołu „Suzirjaczko”. Warto pamiętać, że utalentowane dzieci są wszędzie – to zadaniem dorosłych jest pomóc im w rozwijaniu ich talentów. Tymoteusz Drozd ma zaledwie 13 lat, a został już laureatem międzynarodowych konkursów pianistycznych, – pisze w „Naszym Słowie” Anna Winnicka. Chłopiec ukończył Państwową Szkołę Muzyczną I stopnia im. F. Chopina w Miastku, gdzie uczył się sześć lat. Jego nauczycielką była Iryna Rengacz – absolwentka dyrygentury chóralnej w Narodowej Akademii Muzycznej im. Piotra Czajkowskiego w Kijowie. Na co dzień Tymek chodzi do szkoły podstawowej im. Tarasa Szewczenki w Białym Borze.
– Tymek bardzo dużo gra, co jest w dużej mierze zasługą rodziców. Pamiętam, że przez pierwsze trzy-cztery lata tata siedział na każdej lekcji i uważnie słuchał i wykonania syna, i moich uwag. Daje się odczuć, że Szymek miał opiekę – chłopiec nie tylko przyjeżdżał na lekce do szkoły muzycznej, ale też regularnie pracował w domu. A systematyczność w przypadku gry na instrumencie jest bardzo ważna, – opowiada Iryna Rengacz. Efektem solidnej pracy jest fakt, że w czwartej klasie Tymek wziął udział w Ogólnopolskim Konkursie Fortepianowym dla dziesięcioletnich dzieci w Opolu, gdzie zdobył kolejną nagrodę.
– W takim wydarzeniu można wziąć udział tylko raz, dlatego ogromnie się cieszyliśmy, że Tymek wykorzystał swoją szansę. Trafił do wąskiego frona dzieci, które grają na bardzo wysokim poziomie, – mówi nauczycielka.
Chłopiec chętnie występuje na koncertach, na których reprezentuje zarówno ukraińską szkołę w Białym Borze, jak i muzyczną w Miastku.
Ostatni rok w życiu Tymka okazał się bardzo nasycony, ponieważ wziął udział aż w trzech międzynarodowych konkursach on-line i w każdym wygrał. W Międzynarodowym Konkursie Młodych Pianistów „Lviv Kawai” Tymek został laureatem I nagrody. W jury zasiadali tam przedstawiciele az siedmiu krajów. Po tym Tymek na tyle uwierzył w swoje możliwości, że w następnym, również międzynarodowym konkursie w Serbii też zdobył pierwsze miejsce, a w międzynarodowym konkursie w Krakowie – trzecie. A my posłuchajmy, jak gra młody pianista:
(-) Fragment utworu

Wiadomość z Ukrainy nie może być dzisiaj inna, jak tylko o piłce nożnej. Wczoraj kadra Ukrainy przegrała z zespołem Austrii. W 21-ej minucie jedynego w meczu gola strzelił Kristof Baumgartner i ostatni mecz turnieju grupowego zakończył się wynikiem 0:1 na korzyść Austrii. Teraz wyjście Ukraińców do play-off zależy od punktów, jakie zdobędą trzecie miejsca w innych grupach, gdzie mecze będą trwały do 23 czerwca.
(-)
I dzisiaj na tym zakończymy naszą audycję. Przygotowała ją i ptrzedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się ponownie wieczorem o godz. 18.10, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

21.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was na falach Radia Olsztyn w poniedziałek, 21 czerwca, w audycji „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj w programie „Kamo hriadeszy” porozmawiamy o Zielonych Świętach, czyli o Zesłaniu Ducha Świętego. Jest to wielkie święto, ustanowione na pamiątkę zdarzenia w 50-tym dniu po Zmartwychwstaniu Jezusa. Zgodnie z obietnicą Nauczyciela, tego dnia Duch Święty zstąpił na Apostołów i umocnił ich w wierze, dał im możliwości, o których wcześniej nawet nie myśleli, na przykład – mówienie w obcych językach, których dotąd nie znali. Każde święto, każde wydarzenie opisane w Ewangelii ma nas czegoś nauczyć, być dla nas jakąś wskazówką. Jednak nie zawsze jest to łatwe. Moim gościem tradycyjnie jest ordynariusz olsztyńsko-gdański, bp Arkadiusz Trochanowski:

(-)

– Zesłanie Ducha: ja tak to sobie metaforycznie wyobrażam, że Pan Bóg stworzył niebo i ziemię i oczywiście ludzi. Do tych ludzi przyszedł Jezus Chrystus jako druga Osoba Boża, który wypełnił całe to Pismo, które o Nim było i teraz schodzi trzecia Osoba Boża, czyli Duch Święty, do ludzi. A dlaczego wszystkie trzy Osoby nie mogły się objawić jednocześnie?

– W istocie jest to bardzo ciekawa historia. Myślę, że chyba tak nie mogło być, bo pewnie stawiamy sobie takie pytania – jak uwierzyć w rozumienie Trójcy Przenajświętszej? Bo właśnie tym jest objawienie Boga Ojca, Boga Syna i Boga Ducha Świętego. Myślę, że dla każdego z nas święto Zesłania Ducha Świętego przynosi pewną niewiadomą. My nie potrafimy dokładnie opisać tego Ducha Świętego – jak się objawia w naszym życiu, jaka jest Jego rola, do czego ma nas prowadzić. Ale w słowach Jezusa Chrystusa, które słyszymy w Ewangelii od św. Jana: „Przyślę wam Ducha pocieszyciela, który objawi wam całą prawdę” możemy zrozumieć, że Duch Święty jest tym, który stoi na straży naszego sumienia; żebyśmy w tym naszym sumieniu szukali zawsze prawdy. Żebyśmy stawiając pytania, gdy mamy wątpliwości, szli drogą prawdy. A jednocześnie jest tym, który zachęca nas do tego, żebyśmy częściej otwierali Pismo Święte i odkrywali dla siebie słowa Jezusa Chrystusa. Żebyśmy każdego dnia przyswajali je sobie, żeby stały się dla nas żywymi słowami – słowami, w które mamy uwierzyć i żyć nimi na co dzień. Tu jest też inna kwestia: jak w takim razie odkrywać tego Ducha Świętego? Jak Go poznać? Jak zrobić, żeby był tym, który będzie nas prowadził? Myślę, że to też nie jest proste zadanie. Myślę, że trzeba zaczynać od modlitwy „Królu Niebieski”. Każdy dzień zaczynać od modlitwy, każdą pracę zaczynać od tej modlitwy – czy to wypowiedzianą w dzień, czy w nocy, ale właśnie w ten sposób prosić Ducha Świętego, żeby oświecił nas we wszystkim, co stoi przed nami, co mamy do zrobienia, żeby też błogosławił nam każdy dzień i wtedy będziemy odkrywać dla siebie to, co powiedział Jezus Chrystus, że jest tym, który będzie nas prowadził przez różne sytuacje życiowe i będzie nam pomagał wystrzegać się zła. A jest to nam naprawdę potrzebne. Bo rozumiemy, jak zło bardzo szybko przenika też do naszego życia i dlatego potrzebujemy takiego Ducha oświecającego, który będzie nam pomagał odkrywać czym jest prawda, czym są słowa Jezusa Chrystusa, czym są słowa o miłości i te słowa będą nam też pomagały rozumieć siebie samych; żebyśmy zaczęli żyć według słów Jezusa Chrystusa. Skoro nazywamy się chrześcijanami, to będziemy też uważali na to co robimy, z kim się przyjaźnimy, kogo słuchamy, co oglądamy, jak się wypowiadamy. To wszystko pokaże nam, czy faktycznie idziemy za prawdą, za dobrem, czy może zbaczamy z tej drogi. Czy nie wchodzimy na drogę, na której jest coś, co niekoniecznie ma coś wspólnego z Bogiem i cerkwią. Dla mnie w sposób szczególny Duch Święty kojarzy się z tym, co zawsze chcę widzieć przed sobą. Jeśli chcę coś robić, to chcę czynić dobro, chcę, żeby ten Duch Święty mnie oświecił, żeby znaleźć dla siebie jak najwięcej cech do wypełnienia tego dobra. I tu widzę wielką rolę Ducha Świętego. I tak Go rozumiem – żeby był tym, który pomaga mi czynić dobro, bo to dobro wpisuje się w nasze życie; to jest też wykonanie przykazań Bożych, przykazania miłości – Boga i swego bliźniego. I w taki sposób staram się też wyjaśniać tę trzecią Osobę Bożą. I ludziom podczas kazań, ale i sam w życiu staram się taki nawiązywać kontakt z Duchem Świętym, żeby naprawdę mnie ożywiał i dawał mi siłę pokonywać wszystkie słabości i faktycznie stał na straży tego dobra.

(-)

– Wydaje mi się, że bez Ducha Świętego nie może być żywej wiary. I tu znajduję taką (myślę, że w cudzysłowie) „kolizję”, bo Jezus Chrystus powiedział: „Kto mnie pozna, kto będzie mnie szukał, ten nigdy nie zazna pragnienia. A ja myślę, że jest właśnie tak jakby trochę na odwrót: jeśli człowiek zagłębi się w tę wiarę, jeśli zaczyna szukać Boga, to wtedy pragnie Go coraz więcej i więcej, czyli to pragnienie jest coraz głębsze i silniejsze. To jak to jest?

– Tak, Jezus faktycznie powiedział takie słowa, ale myślę, że w takim kontekście powinniśmy to rozumieć, że człowiek będzie miał tylko jedno pragnienie: będzie potrzeba doświadczania w życiu Pana Boga. Ale gdy człowiek tego doświadczy, to wtedy to pragnienie ma już inny wymiar. Bo gdy człowiek czegoś potrzebuje, to ciągle szuka. Próbuje też odnajdywać się w różnych sferach życia i myślę, że wtedy nie jest zaspokojona. Ale gdy tego Boga odnajdzie, to ma już inne rozumienie tej sprawy. Chce pozostać w tym, co dla siebie odkrył, w tym, że rozumie jaki jest Pan Bóg i chce tego, co daje Bóg, jeszcze więcej dla siebie. I to jest takie bardzo pozytywne pragnienie Boga i ciągle chce się tym karmić.

– Dowodem prawdziwości słów Ekscelencji jest właśnie to, że Duch Święty, który zszedł na apostołów, którym po Zmartwychwstaniu Jezus jeszcze wiele wyjaśnił – co się odbyło, co jest i co ma być jeszcze; że mają nauczać wszystkie narody. I potem Duch Święty na tyle ich umocnił, że już niczego się nie bali, bo tak jak mówiliśmy niejednokrotnie, oprócz jednego apostoła wszyscy pozostali apostołowie oddali życie za wiarę Chrystusową. Gdyby to nie było prawdą, to nikt by nie chciał oddawać życia za kłamstwo – najcenniejszego, co człowiek ma.

– Można powiedzieć, że po Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, a nawet Wniebowstąpieniu, Apostołowie stali się sierotami. Można sobie wyobrazić, że nikomu nie byli potrzebni. Ale co się właśnie wtedy stało w Dzień Zesłania Ducha Świętego? Ci, którzy byli tak zastraszeni, którzy można powiedzieć – nie wychodzili z pomieszczenia i przyjęli na poważnie to oczekiwanie na przyjście Ducha Świętego, nagle stają się bardzo odważnymi ludźmi. Oni sami odkryli w sobie, że jest to cud, gdy mówią różnymi językami…

– …których nigdy wcześniej się nie uczyli.

– Tak, których wcześniej się nie uczyli, byli zwyczajnymi rybakami, a tu zaczynają mówić różnymi językami i inne narody też zaczynają ich rozumieć. Myślę, że wtedy odkryli, że to wszystko, co mówił Jezus Chrystus, jest prawdą. Dlatego w Jego imię należy głosić tę naukę i nawet być gotowym oddać życie. Dlatego po dzień dzisiejszy zadaniem Cerkwi jest głoszenie prawdy i z nikim się nie układać. Mieć zawsze przed sobą, przed oczyma prawdę.

(-)

– Obserwując codzienność – ludziom mimo wszystko łatwiej jest przyjąć cud od Boga, polegający na przykład na uzdrowieniu. Ktoś jest nieuleczalnie chory, lekarze nie wiedzą już co mają robić, człowiek się modli, albo ktoś się za niego modli raptem zdrowieje. Lekarze nie wiedzą jak to się stało i co się stało. W to ludzie jeszcze jakoś tam mniej więcej mogą uwierzyć. Ale Bóg nie tylko takich cudów dokonuje. I właśnie w te inne (tak jak Ekscelencja powiedział, że ktoś kto nigdy się tego nie uczył, raptem mówi w obcym języku, to do ludzi chyba jakoś niezbyt przemawia. Dlaczego ludziom trudno jest uwierzyć, że Bóg może uczynić każdy cudu, jaki zechce?

– Myślę, że my tak do tego podchodzimy, bo uważamy, że Bóg jest bardzo daleko. Nie rozumiemy, że ten Bóg jest bardzo blisko nas. Tak naprawdę bardzo subiektywnie przyjmujemy słowa Jezusa Chrystusa. Tak sobie myślę, że w cerkwi jeszcze wysłuchamy, zamyślimy się nad słowami, które słyszymy w Ewangelii czy w homilii, ale gdy wychodzimy z cerkwi, gdy doświadczamy różnych sytuacji życiowych, to nie zawsze jest tak łatwo i prosto uwierzyć i w uzdrowienie, i oddać się Bogu. Ale jednocześnie gdy przychodzi jakiś kryzys, to wtedy nie mamy wątpliwości, żeby przyjść do Boga i prosić Go o pomoc. Jednocześnie tu nie ma magii, nie może być tak, że od razu zdarzy się to, o co prosimy. Tu też potrzebne jest wtedy zrozumienie, jak my przyjmowaliśmy tę naukę, jak my żyliśmy z tym Słowem. I czy potrafimy też zrozumieć, że Bóg jest otwarty na nas, ale i jest cierpliwy – dlatego, żeśmy się nawrócili.

– Czasami ktoś tak sceptycznie podchodzi do Boga, odrzuca Go: „bo modliłem się o coś, Bóg mi tego nie dał”. A ja tak sobie myślę: a co ten człowiek dał Bogu od siebie? Czy szacunek, czy jakąś wrażliwość, czy zaufanie. Myślę, że często ludzie myślą o tym, żeby coś otrzymać, a od siebie nie dać niczego.

– Myślę, że my mamy takie podejście, że Bóg ma mi wszystko dać, a ja – może pomyślę, może czymś się podzielę z Panem Bogiem.

– Powiem: dziękuję!

– Tak. Chociaż tyle. I tu jest wielki problem, że my za mało czasu poświęcamy Panu Bogu żeby zrozumieć, że Bóg tez oczekuje od nas abyśmy poświęcili Mu swój czas. A wtedy może być całkiem inaczej w naszym życiu. Tak, niestety, nie jest. Dlatego co roku przypominamy sobie w Ewangelii, przeżywamy te wszystkie święta, żeby na nowo nas to wszystko ożywiało. Żebyśmy chociaż jedno zdanie z tego zrozumieli z tego co głosimy, żebyśmy tym zdaniem pożyli dzień, dwa, tydzień; żeby było dla nas taką mocą po to, żeby pokonywać nasze słabości, a także naszą niewiarę.

(-)

W tradycji ukraińskiej Zielone Święta są świętami bardzo radosnymi, przy drzwiach cerkwi i domów wiernych stawia się zielone drzewka, zazwyczaj brzozę. Jednak nie wszędzie rosną brzozy, wtedy zastępują je inne drzewka. Rozmawiałam o tym z panią Olą Chomej z Olsztyna:

(-)

– Mamy dzisiaj Zielone Świątki, ale ja pamiętam, że za moich czasów (może dlatego, że mieszkałam na wsi) te święta były bardziej radosne, bardziej „zielone”. A jak pani pamięta ze swego dzieciństwa?

– Ja też tak pamiętam, było tak wesoło, też stawiano taką leszczynę. I tata przynosił do chaty i na polu stawiał – żeby wszystko rosło, żeby Bóg błogosławił tę ziemię. Tylko to zapamiętałam, a tak to było bardzo wesoło. Bardzo wesoło.

– A w domu? Jak dom przygotowywano do Zielonych Świąt?

– W domu to tak było normalnie. To tylko zapamiętałam, że jak tata przychodził z cerkwi, jako gospodarz, to przynosił tę leszczynę i tez na polu stawiał tam, gdzie coś rosło.

– Bo u nas to jeszcze tatarak rozrzucało się po podłodze.

– Nie, tego nie pamiętam.

– Trzeba było przed Zielonymi Świętami pójść, nazbierać… może dlatego, że mieszkaliśmy nad rzeką. To potem leżało aż do niedzieli.

(-)

Każdy świętuje tak, jak mu na to okoliczności pozwalają i jak pamięta ze swego dzieciństwa. Życzę wam, żeby wasze świętowanie było bardzo miłe, niech Duch Święty naprawdę będzie wśród was. Dziękuję wam za uwagę, drodzy słuchacze. Usłyszymy się jutro o godz. 10.50. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Wszystkiego dobrego! ( jch/bsc)

 

21.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was na falach Radia Olsztyn w ukraińskim programie informacyjnym w upalny poniedziałek, 21 czerwca. W studiu – Jarosława Chrunik. Dziś jest szczególny dzień – najdłuższy dzień w roku, i w właśnie dzisiaj mamy drugi dzień Zielonych Świąt. Będzie więc świątecznie.

(-)

21 czerwca 1971 r., podczas prac archeologicznych na kurhanie „Gruba mogiła”, ukraiński archeolog Borys Mozolewski znalazł słynny scytyjski naszyjnik. Scytowie to były plemiona, zamieszkujące w VII-III w. p.n.e. na ziemiach współczesnej Ukrainy od Dunaju do Donu. Całe to terytorium Herodot nazywał Wielką Scytią. Na ziemie obecnej Ukrainy Scytowie przywędrowali w VII w. p.n.e.

(-)

1860 r. zmarł Mykoła Makarewycz, ukraiński historyk, etnograf, folklorysta, poeta i kompozytor. Rosyjscy nacjonaliści mówili o nim „ukraiński nacjonalista burżuazyjny”. Znał się z Tarasem Szewczenką, napisał muzykę do jego wiersza „Naszczo meni czorni browy”. Szewczenko poświęcił Mykole Makarewyczowi wiersz „Banduryste, orłe syzyj”, zwracał się do Makarewycza o porady podczas tworzenia poematu „Hajdamacy” i podczas pracy twórczej nad akwafortami na tematy historyczne.

(-)

Dzisiaj świętują: Wasyl, Efrem i Konstanty, a także urodzeni tego dnia; w tym – Taras Czubaj, ukraiński autor i wykonawca, muzyk rockowy i kompozytor, lider zespołu „Płacz Jeremiji”.

Wszystkiego najlepszego!

(-)

Tak jak wspomniałam, dzisiaj jest drugi dzień Zielonych Świąt, inaczej – Pięćdziesiątnicy, albo Zesłania Ducha Świętego. Duch Święty – to trzecia osoba Trójcy Świętej:

– Dla każdego z nas, jak sądzę, święto Zesłania Ducha Świetego przynosi pewną niewiadomą. My nie potrafimy dokładnie opisać tego Ducha Świętego – jak się objawia w naszym życiu, jaka jest Jego rola, do czego ma nas prowadzić. Ale w słowach Jezusa Chrystusa, które słyszymy w Ewangelii od św. Jana: „Przyślę wam Ducha pocieszyciela, który objawi wam całą prawdę” możemy zrozumieć, że Duch Święty jest tym, który stoi na straży naszego sumienia; żebyśmy w tym naszym sumieniu szukali zawsze prawdy. Żebyśmy stawiając pytania, gdy mamy wątpliwości, szli drogą prawdy. A jednocześnie jest tym, który zachęca nas do tego, żebyśmy częściej otwierali Pismo Święte i odkrywali dla siebie słowa Jezusa Chrystusa. Żebyśmy każdego dnia przyswajali je sobie, żeby stały się dla nas żywymi słowami – słwami, w które mamy uwierzyć i żyć nimi na co dzień.

(-)

Na pewno rozpoznaliście po głosie, że mówił te słowa bp Arkadiusz Trochanowski. Wieczorem porozmawiamy więcej o Duchu Świętym, a teraz o innym święcie:
Wczoraj w Olsztynie w Sali parafialnej odbyła się piękna uroczystość – jubileusz 10-lecia zespołu „Suzirjaczko”. Obecni byli prawie wszyscy – dawni i obecni – członkowie zespołu, ich rodzice, opiekunowie i sympatycy twórczości tych młodych ludzi. Opiekunka „Suzirjaczka” zwróciła się do nich w ciepłych słowach, wyrażając to, o czym myśleli widzowie:

– „Czy można żyć na świecie bez piosenki? Ona ci da pocieszenie w rozpaczy, zajaśnieje ci gwiazdą; od wieku jest twoją towarzyszką”. Piosenka ukraińska – to genialna muzyczna biografia narodu ukraińskiego. To jego dusza, to jego chwała. Niesie w sobie potężną energię, ponieważ jest w niej odzwierciedlenie doniosłych idei, pragnień narodu ukraińskiego. I właśnie taka wielka miłość do niepowtarzalnej pieśni ukraińskiej połączyła naszych jubilatów – członków dziecięcego zespołu wokalnego „Suzirjaczko”. Tak sobie myślę, że gdy gdzieś tam po dziesięciu latach będziecie przeglądać stronice swego życia, to będziecie mogli wtedy powiedzieć, że ta stronica, gdzie było obecne „Suzirjaczko”, była najradośniejsza i najciekawsza w waszym życiu. Wtedy przypomną się wam próby, koncerty i wspólne wyjazdy. Gratuluję wam jubileuszu, życzę wam twórczego natchnienia, niewyczerpanej energii, optymizmu, pięknych występów, ciekawych projektów, wdzięcznych fanów i satysfakcji z działalności twórczej.

(-)

Na uroczystości obecni byli też rodzice, także byłych już członków zespołu. Co czuje dzisiaj mama Pawła?

– Mama bardzo tęskni za tym, bo syn już nie śpiewa. Bardzo bym chciała, żeby śpiewał, ale on jest już stary, ma inne marzenia.

– Czyli – pretensje, że wydoroślał!

– Prawie! Ale mam nadzieję, że jeszcze do tego wróci, że sam zatęskni – że sam zatęskni za grupą, że sam będzie jej szukał.

(-)

W środę usłyszycie więcej o jubileuszu „Suzirjaczka”, tymczasem – sprawdźmy, co tam ciekawego zdarzyło się w polityce:
Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy wprowadziła sankcje wobec dwóch oligarchów – Dmytra Firtasza i Pawła Fuksa. Są oni właścicielami przedsiębiorstw wydobywczych. O szczegółach opowie Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim
Biały Dom dementuje doniesienia o zamrożeniu przez rząd Bidena pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości 100 milionów dolarów. Rzeczniczka Białego Domu określiła je mianem nonsensownych i wskazała na duży pakiet pomocy dla Kijowa ogłoszony przed szczytem Biden – Putin.
Z Waszyngtonu – Marek Wałkuski.

(-) Korespondencja w języku polskim
I tu postawimy kropkę. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Zapraszam was do radioodbiorników o godz. 18.10, uważajcie na siebie w ten upał. Życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! Pożegnamy się piosenką w wykonaniu jubilata – zespołu „Suzirjaczko”. Wszystkiego dobrego! (jch/an)

20.06.2021 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska.
(-)
Jesteś liderką czy liderem nieformalnej grupy, która reprezentuje imigrantów albo mniejszość narodową lub etniczną. A może pracujesz w pozarządowej organizacji imigrantów, imigrantów, albo reprezentujesz mniejszości narodowe? Czas połączyć siły. Tak do udziału w pierwszym spotkaniu „Koalicji organizacji mniejszości i imigrantów” zapraszali organizatorzy Kalejdoskopu Kultur. Pozarządowe organizacje migrantów i imigrantek, a także miejscowe inicjatywy i grupy osób, które należą do narodowych i etnicznych mniejszości stykały się z różnymi trudnościami – od problemów z pomieszczeniami, trudnościami związanymi z zasobami ludzkimi i kompetencjami, reklamami poświęconymi swojej działalności, do „walki” o finansowanie. Stworzenie wspólnej platformy, która pomogłaby rozpowszechniać informację o inicjatywach i kierunkach rozwoju oraz stymulować współpracę między środowiskami mniejszości narodowych, czyli obywatelami Polski i imigrantami. Jest to główny cel powstania Koalicji organizacji mniejszości i imigrantów. Na razie oficjalnie do koalicji weszły: Fundacja „Nasz Wybór”, Stowarzyszenie „Zustricz”, ZUwP i Kalejdoskop Kultur, jednak drzwi nie są zamknięte – przekonuje organizator spotkania Olha Chrebor:

[wypowiedź w języku polskim]
Jeśli interesuje was taka współpraca, albo potrzebna jest wam pomoc w organizacji swojej grupy, zgłaszajcie się do koalicji i dołączajcie do wielkiej, wspólnej sprawy.
(-)
Mieli pracować trzy lata, a zostali trzydzieści. W dalekim 1991 roku małżeństwo Natalii i Serhija Szelestów przyjechało w delegację z Kijowa do Bartoszyc. Mieli stworzyć w szkole z ukraińskim językiem nauczania zespół muzyczny. Obecnie kolejne pokolenie młodych bartoszyckich artystów cieszy widzów na ukraińskich wydarzeniach Warmii i Mazur. Dokładniej o szlaku twórczym wieloletnich kierowników zespołów muzycznych Szkoły Podstawowej im Lesi Ukrainki w Bartoszycach Natalia Szelest opowiedziała Jarosławie Chrunik i Sergiuszowi Petryczence.
-Jak było 30 lat temu?
-30 lat temu, to 1991 rok, nas zaprosił tu do szkoły ukraińskiej pierwszy dyrektor Jarosław Maruszeczko, by organizować jakiś zespół muzyczny. W pierwszym roku przyjechał tu mąż i zaczynając od października, mając lekcje z muzyki w szkole, zobaczył że dzieci są bardzo zdolne muzycznie, tak jak wszyscy Ukraińcy,mają dobre głosy i zdecydował stworzyć chór, nie zespół a chór.

-A jak stało się, że to on przyjechał, a nie kto inny?

-Zdarzyło się tak, że Serhij pracował w ministerstwie w Kijowie, w dziale kultury i przyszedł list, w którym proszono o wysłanie specjalisty tu do szkoły w Bartoszycach, bo to była najmłodsza szkoła i potrzebny był specjalista od muzyki. I on przyjechał tu w delegację. Myślał, że na 3 lata na początku, ale jak zaczął pracować i zobaczono efekty jego pracy, poproszono…

-I potencjał uczniów.

-I potencjał uczniów koniecznie, został i ja potem przyjechałam, miesiąc później. Zostaliśmy tu dotąd. Pracujemy.
-Nie żałujecie?
-Nie mamy takiego słowa, nie żałujemy. Uważam, że cała energia, cała siła, umiejętności, my przekazaliśmy dzieciom i jeśli chór, który powstał 30 lat temu istnieje dotąd, to nie możemy żałować. Szczęśliwi jesteśmy z tego, że nasi uczniowie potrafili wytrzymać razem z nami. Trudno nam było pracować, bo co roku odchodziła grupa dzieci, która kończyła 8 klasę, później 3 klasę gimnazjalną. Trzeba było wszystko zaczynać od początku, a bardzo dobrze wiemy, że dzieci. Współczesne dzieci chcą bardziej estradowej muzyki, instrumentalnej…

-I komputera.

-Dlatego trzeba było bardzo zainteresować, tak prowadzić tę pracę, żeby dzieci chciały chodzić na chór, żeby rozumiały, że to jest potrzebne. Potrzebne. Ja zawsze im wyjaśniałam, to jest potrzebne waszym dziadkom, babciom, bo zawsze jak śpiewaliśmy, ktoś ronił łzę. Ja im wyjaśniałam, że to będzie ich wychowywać i one to rozumiały. Wychowywało ich duchowo uważam, bo nauczyliśmy się z chórem obchodzić wszystkie ważne święta, wydarzenia. Zaczynaliśmy od Łesi Ukrainki, potem Taras Szewczenko, potem rocznica Majdanu była, potem koncerty przed naszymi żołnierzami z ATO, Wielki Głód. Wszystko zgodnie z kalendarzem szkolnym i zakończyliśmy kolędami i wesniankami.
(-)
-Czyli to wychowuje i uczy, uczy tradycji, zwyczajów i szanowania swojego.
-Tak, obowiązkowo szanować swojego i wie Pani, jak uczniowie, którzy skończyli naszą szkołę wcześniej i do naszej szkoły dali już swoje dzieci i kiedy dziecko do mnie przychodzi, taka Lila, mogę nawet powiedzieć i mówi: Proszę pani, a moja mama powiedziała, że ją pani Natalia nauczyła wszystkich piosenek zaczynając od „Po dorozi żuk, żuk” i „Werbowaja doszeczka” i ona te piosenki wszystkie znała i jej mama mówiła, że ja jak swoje dziecko; chciałam żeby ono spało czy tam bawiło się; ona śpiewała jej te wszystkie piosenki ze szkoły. Jeszcze z zerówki, bo ja przez osiem lat uczyłam w zerówce, żeby nauczyć ich języka ukraińskiego i zobaczyć talenty i kto z nich może potem dobrze śpiewać.

-Ja myślę, że taka praca systematyczna w chórze, ona też uczy systematyczności, bo czasem nie chce się iść na próbę, i głowa boli, czy coś, brzuch, czy coś tam jeszcze, a trzeba iść na próbę i się przezwyciężysz i potem to wpływa na charakter.
-Obowiązkowo wpływa na charakter i dzieci u mnie poprzednio, kiedy chcieliśmy przygotować bardzo ładny repertuar, bo nie wszystko dzieciom podobało się, to one przepuszczały nasz repertuar przez takie powiem sito. Ja pisałam nazwy piosenek, a one stawiały punkty. Tak. Starałam się zawsze wybierać im dziecięce piosenki, żeby rozumiały o czym śpiewają. My nigdy nie śpiewaliśmy jakichś tam dorosłych piosenek, bo gdyby to był zespół tylko folklorystyczny, ludowy, byłoby dużo lżej, bo wyuczyliby się 10 ludowych piosenek i z takim repertuarem wszędzie mogliby występować, bo bylibyśmy folklorystycznym, ludowym zespołem, a wyszło inaczej u mnie. Tylko zacznie się listopad, mamy temat wielkiego głodu, potem zaczyna się u nas już poezja śpiewana, której nie odpuściliśmy ani razu w Olsztynie i do niej trzeba było szukać utwory co do jakich wymagania były postawione na konkursie.

– I zawsze było wiadomo, ze zespół czy Lisowa Pisnia czy Wodohraj, czy Kobza, że mają zawsze odpowiedni repertuar do swojego wieku. Tak jak mówisz, że oni rozumieją o czym śpiewają. Mało tego, publiczność wtedy przypomina sobie swoje dzieciństwo i przypomina sobie te piosenki, których w dorosłym życiu może już nie śpiewają.
-Chciałam, żeby to rozumieli i teraz przed każdą taką piosenką, jak robiłam koncert, chciałam żeby przed tym była poezja, jakiś wiersz, żeby to było wplecione, żeby to była całość, i gdy nie było możliwości znalezienia, bo wtedy internetu jeszcze nie było, takich możliwości jak teraz, jak sobie szukamy; 1995-96 rok, ja wtedy prowadziłam już młodszą grupę chóru. A pan Serhij prowadził większe dzieci. Ja prowadziłam dzieci 1-3, żeby je przygotować do śpiewu w starszym chórze. I pisałam te wiersze sama dla nich, żeby można było tam przepleść i dopasować do danej piosenki.
-I nie tylko słowa, ale i muzykę.
-Tak, pisałam słowa i muzykę.
-I akompaniowałaś.

-I komponowałam.
-Akompaniowałaś i akompaniujesz dotąd.

-Akompaniuję dotąd.

Póki są tacy wychowawcy, dość martwić się się o młode pokolenie Ukraińców naszego regionu. Warto więc swoim dzieciom wybrać właśnie ukraińską szkołę. A dla kogo do szkoły zbyt późno, zapraszamy na lekcję języka ukraińskiego:
[lekcja języka ukraińskiego]
Ostatnie 10 minut naszego programu łączy melomanów. Dla nich tradycyjnie najlepsze nowinki wybiera Roman Bodnar:
[program muzyczny]
Na tym nasz program dobiega końca. Przygotowali go: Roman Bodnar, Sergiusz Petryczenko, Jarosława Chrunik i Hanna Wasilewska. Dziękujemy za uwagę i zapraszamy równo za tydzień. Wszystkiego dobrego.

17.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Rok 2021 zapamiętamy jako rok złożenia nowej organizacji „Koalicja organizacji mniejszości i imigrantów’ Z taką inicjatywą wyszła między innymi Olha Chrebor, Ukrainka z Wrocławia, pełnomocnik prezydenta miasta ds. Mieszkańców pochodzenia ukraińskiego, szefowa centrum kulturalno0bibliotecznego Fama, a także prezes festiwalu Kalejdoskop Kultur. Jej pomysł wsparli aktywiści także w innych województwach, więc powstało nowe mocne ciało, całe zrzeszenie organizacji. Na razie odbyło się pierwsze spotkanie, w ramach którego uczestnicy mogli poznać się, dowiedzieć się o celu projektu, rodzaje działalności i inne szczegóły wydarzenia. W programie „Ukraina na świecie. Świat o Ukrainie” rzucimy trochę światła na nową koalicję. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.
(-)
Jesteś liderką czy liderem nieformalnej grupy, która reprezentuje imigrantów albo mniejszość narodową lub etniczną. A może pracujesz w pozarządowej organizacji imigrantów, imigrantów, albo reprezentujesz mniejszości narodowe? Czas połączyć siły. Tak do udziału w pierwszym spotkaniu „Koalicji organizacji mniejszości i imigrantów” zapraszali organizatorzy Kalejdoskopu Kultur. Pozarządowe organizacje migrantów i imigrantek, a także miejscowe inicjatywy i grupy osób, które należą do narodowych i etnicznych mniejszości stykały się z różnymi trudnościami – od problemów z pomieszczeniami, trudnościami związanymi z zasobami ludzkimi i kompetencjami, reklamami poświęconymi swojej działalności, do „walki” o finansowanie. Stworzenie wspólnej platformy, która pomogłaby rozpowszechniać informację o inicjatywach i kierunkach rozwoju oraz stymulować współpracę między środowiskami mniejszości narodowych, czyli obywatelami Polski i imigrantami. Jest to główny cel powstania Koalicji organizacji mniejszości i imigrantów. Na razie oficjalnie do koalicji weszły: Fundacja „Nasz Wybór”, Stowarzyszenie „Zustricz”, ZUwP i Kalejdoskop Kultur, jednak drzwi nie są zamknięte – przekonuje organizator spotkania Olha Chrebor:

[wypowiedź w języku polskim]
Spotkanie to było okazją przede wszystkim do poznania się. Kasia Komar-Macińska, sekretarz przemyskiego oddziału ZUwP, korespondentka tygodnika Nasze Słowo z Przemyśla i województwa podkarpackiego, ale nie tylko.

[wypowiedź w języku polskim]
Spotkanie koalicji odbywało się w języku polski, bo wchodzą do niej przedstawiciele różnych kultur, a więc i różnych języków, natomiast mieszkając tu, wszyscy mówią po polsku. Wspólnego języka język i sposobów rozwiązania różnorodnych problemów tych organizacji szukać będą partnerzy przez conajmniej następne 2 lata. Na a dalej zobaczymy co da nam taka integracja jednostek pozarządowych.
Aby oderwać się od codziennych problemów, posłuchamy kilku żartów. I niech łączy nas wspólny szeroki uśmiech:

[humoreska]
Tym kończy się nasz program, więc życzę wam spokojnego wieczora, a jutro lekkiego piątku. Program przygotowała Hanna Wasilewska. Do usłyszenia. (dw/bsc)

17.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w czwartek, 17 czerwca, na falach Radia Olsztyn w serwisie informacyjnym w języku ukraińskim. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. W regionie rozpoczyna się nowe wydarzenie, które będzie wywoływało wielkie emocje, zwłaszcza – jak sądzę – u mężczyzn: jutro startuje 77 Rajd Samochodowy. Wezmą w nim udział 102 ekipy z różnych krajów. Emocje będą sięgały zenitu, a o wszystkim będzie informowało Radio Olsztyn, więc jutro i pojutrze, czyli w piątek i sobotę, nie będzie naszych audycji. Po dzisiejszej wieczornej kolejnej słuchajcie dopiero w niedzielę.
Teraz wracamy do stałego programu; na początek – okruch historii:
(-)
17 czerwca 1672 r. Iwan Samojłowycz został wybrany hetmanem Ukrainy. W latach rządów Samojłowycza ostatecznie umocnił się państwowo-polityczny ustrój lewobrzeżnego Hetmanatu Ukraińskiego, który w zasadzie pozostał niezmienny do 1764 roku. Dał się poznać jako zdolny dowódca wojskowy podczas wojny zjednoczonych sił kozackiej Ukrainy i Moskowii z Imperium Osmańskim. Po nieudanym wspólnym ukraińsko-moskiewskim marszu na Krym w 1687 r. zoskał oskarżony o „zdradę Moskwy”, pozbawiony hetmanatu, zaaresztowany i wywieziony na zesłanie na Zachodnią Syberię, gdzie zmarł.
(-)
1876 r. ministerstwo spraw wewnętrznych Rosji zakazało drukowania książek w języku ukraińskim. Zakazano różnych spektakli scenicznych i czytania w języku ukraińskim, a także drukowania w języku ukraińskim tekstów do nut muzycznych. W 1876 r. zlikwidowano Kijowski (Południowo-Zachodni) wydział Imperatorskiego Towarzystwa Geograficznego, które służyło sprawie aktywizacji badań ukrainoznawczych. Cały XIX wiek to była maksymalnie nasilona, brutalna rusyfikacja Ukrainy i narodu ukraińskiego.
(-)
Dzisiaj składamy życzenia Zosymom i Sewerynom, a także wszystkim tym, kto przyszedł na świat 17 czerwca. Wszystkiego najlepszego!
(-)
Na początek jeszcze raz przypomnę, że w sobotę, 19 czerwca w Górowie Iławeckim o godz. 11-tej rozpocznie się dzień drzwi otwartych. Dyrekcja i grono pedagogiczne zaprasza uczniów szkół podstawowych i ich rodziców żeby przyjechali i na własne oczy zobaczyli, dlaczego warto kontynuować naukę właśnie w tej szkole. A odpowiedź jest bardzo prosta, mówi dyrektorka Maria Olga Sycz:
– Mamy bardzo dobre wyniki jeśli chodzi zarówno o dydaktykę, jak i o wychowanie – pod każdym względem.
– Właśnie to wychowanie jest bardzo ważne. Kiedyś mówiło się, że „szkoła uczy i wychowuje”. Teraz ogólnie niby bardziej uczy, ale szkoła w Górowie wychowuje, bo to widać później, gdy już uczniowie opuszczą szkołę, już ją ukończą, widać jak oni utrzymują ze sobą kontakty, tu naprawdę jest taka rodzinna atmosfera i to nie jest slogan.
– Być może do tego, że jesteśmy szkołą wyjątkową przyczynia się to, że mamy internat i większość naszych uczniów (większość, myślę, że 3/4 naszych uczniów) mieszka w internacie. Oznacza to, że my mamy te dzieci cały czas w szkole, możemy się nimi zajmować. Wszystkie zajęcia tak naprawdę, pozalekcyjne, odbywają się nawet do 22-giej godziny, wieczorem i my się nimi zajmujemy. Trzeba im jakoś ten czas zagospodarować. A przy okazji jest wtedy możliwość organizowania różnych działań. Także takie zajęcia, które je rozwijają, a potem możemy się tym pochwalić – czy w cerkwi, czy pojechać do jakiegoś koła związku, czy na jakiś festiwal, gdzie możemy pokazać pracę naszych nauczycieli i efekty tej pracy pozalekcyjnej.
(-)
I kto był 5 czerwca w Kętrzynie na „Malowanej skrzyni” ten potwierdzi słowa pani dyrektor, bo tam właśnie wystąpił zespół wokalny „Żurawka”:
(-)
Warto pracować, a potem cieszyć się efektami pracy. Olsztyński zespół „Suzirjaczko” obchodzi 10-lecie istnienia. W ciągu tych 10 lat „Suzirjaczko” podarowało nam wiele radości i wzruszeń. Znają je widzowie nie tylko naszego regionu – młodzi artyści występowali na festiwalu dziecięcym w Koszalinie, a także na Ukrainie. W najbliższą niedzielę, 20 czerwca, w Sali parafialnej przy katedrze w Olsztynie odbędzie się uroczysty koncert z okazji 10-lecia niezmiennej pracy dzieci, młodzieży oraz opiekunów: najpierw Andrzeja Ciupy, obecnie Darii Bułki-Bzil oraz Mirosławy Czetyrby-Piszczako i Zbigniewa Piszczako, a także rodziców, którym należą się oddzielne podziękowania.
(-)
Kto chce posłuchać „Suzirjaczka” na żywo, niech przyjdzie w niedzielę na 11.30 do Olsztyna do Sali parafialnej.
(-)
Teraz już nie tak radosne nowiny, jak by się chciało. Rosja grozi całkowitym wstrzymaniem pracy obserwatorów OBWE na rosyjskich przejściach granicznych na granicy z Ukrainą. Na wspólnym briefingu z szefem MSZ Szwecji i przewodniczącą OBWE Anne Linde poinformował o tym szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba.
„W maju Rosja zmusiła OBWE do skrócenia terminu mandatu misji OBWE na rosyjskich przejściach granicznych „Hukowo” i „Donieck” na granicy z Ukrainą, a obecnie grozi całkowitym zakończeniem tych misji”, – powiedział minister. Jak powiedział, cel tych wysiłków jest „dla wszystkich oczywisty: Rosja nie chce, żeby niezależni obserwatorzy OBWE widzieli choćby cokolwiek z tych wysiłków wojskowych, które prowadzi Rosja wzdłuż granicy ukraińsko-rosyjskiej”.
(-)
Ukraina chce wyjaśnień co do domniemanego przesłuchania Ramana Pratasiewicza przez separatystów z Ługańska. Wczoraj wspierania przez Rosję bojówkarze oświadczyli, że przeprowadzili śledcze działania wobec przetrzymywanego w Mińsku białoruskiego opozycjonisty. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Na tym czas już się pożegnać, była z wami Jarosława Chrunik. Jeszcze raz przypominam, że jutro i pojutrze (w piątek i sobotę) nie będzie naszych audycji, będzie natomiast Radio Rajdowe. Ja spotkam się z wami w poniedziałek o tej samej porze. Miłego weekendu i wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/apod)

16.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór wszystkim, którzy są z nami. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Na antenie program „Ukraina na świecie. Świat o Ukrainie”. Zapraszam serdecznie na wieczór z ukraińską kulturą.
(-)
Mieli pracować trzy lata, a zostali trzydzieści. W dalekim 1991 roku małżeństwo Natalii i Serhija Szelestów przyjechało w delegację z Kijowa do Bartoszyc. Mieli stworzyć w szkole z ukraińskim językiem nauczania zespół muzyczny. Obecnie kolejne pokolenie młodych bartoszyckich artystów cieszy widzów na ukraińskich wydarzeniach Warmii i Mazur. Dokładniej o szlaku twórczym wieloletnich kierowników zespołów muzycznych Szkoły Podstawowej im Lesi Ukrainki w Bartoszycach Natalia Szelest opowiedziała Jarosławie Chrunik i Sergiuszowi Petryczence.
-Jak było 30 lat temu?
-30 lat temu, to 1991 rok, nas zaprosił tu do szkoły ukraińskiej pierwszy dyrektor Jarosław Maruszeczko, by organizować jakiś zespół muzyczny. W pierwszym roku przyjechał tu mąż i zaczynając od października, mając lekcje z muzyki w szkole, zobaczył że dzieci są bardzo zdolne muzycznie, tak jak wszyscy Ukraińcy,mają dobre głosy i zdecydował stworzyć chór, nie zespół a chór.

-A jak stało się, że to on przyjechał, a nie kto inny?

-Zdarzyło się tak, że Serhij pracował w ministerstwie w Kijowie, w dziale kultury i przyszedł list, w którym proszono o wysłanie specjalisty tu do szkoły w Bartoszycach, bo to była najmłodsza szkoła i potrzebny był specjalista od muzyki. I on przyjechał tu w delegację. Myślał, że na 3 lata na początku, ale jak zaczął pracować i zobaczono efekty jego pracy, poproszono…

-I potencjał uczniów.

-I potencjał uczniów koniecznie, został i ja potem przyjechałam, miesiąc później. Zostaliśmy tu dotąd. Pracujemy.
-Nie żałujecie?
-Nie mamy takiego słowa, nie żałujemy. Uważam, że cała energia, cała siła, umiejętności, my przekazaliśmy dzieciom i jeśli chór, który powstał 30 lat temu istnieje dotąd, to nie możemy żałować. Szczęśliwi jesteśmy z tego, że nasi uczniowie potrafili wytrzymać razem z nami. Trudno nam było pracować, bo co roku odchodziła grupa dzieci, która kończyła 8 klasę, później 3 klasę gimnazjalną. Trzeba było wszystko zaczynać od początku, a bardzo dobrze wiemy, że dzieci. Współczesne dzieci chcą bardziej estradowej muzyki, instrumentalnej…

-I komputera.

-Dlatego trzeba było bardzo zainteresować, tak prowadzić tę pracę, żeby dzieci chciały chodzić na chór, żeby rozumiały, że to jest potrzebne. Potrzebne. Ja zawsze im wyjaśniałam, to jest potrzebne waszym dziadkom, babciom, bo zawsze jak śpiewaliśmy, ktoś ronił łzę. Ja im wyjaśniałam, że to będzie ich wychowywać i one to rozumiały. Wychowywało ich duchowo uważam, bo nauczyliśmy się z chórem obchodzić wszystkie ważne święta, wydarzenia. Zaczynaliśmy od Łesi Ukrainki, potem Taras Szewczenko, potem rocznica Majdanu była, potem koncerty przed naszymi żołnierzami z ATO, Wielki Głód. Wszystko zgodnie z kalendarzem szkolnym i zakończyliśmy kolędami i wesniankami.
(-)
-Czyli to wychowuje i uczy, uczy tradycji, zwyczajów i szanowania swojego.
-Tak, obowiązkowo szanować swojego i wie Pani, jak uczniowie, którzy skończyli naszą szkołę wcześniej i do naszej szkoły dali już swoje dzieci i kiedy dziecko do mnie przychodzi, taka Lila, mogę nawet powiedzieć i mówi: Proszę pani, a moja mama powiedziała, że ją pani Natalia nauczyła wszystkich piosenek zaczynając od „Po dorozi żuk, żuk” i „Werbowaja doszeczka” i ona te piosenki wszystkie znała i jej mama mówiła, że ja jak swoje dziecko; chciałam żeby ono spało czy tam bawiło się; ona śpiewała jej te wszystkie piosenki ze szkoły. Jeszcze z zerówki, bo ja przez osiem lat uczyłam w zerówce, żeby nauczyć ich języka ukraińskiego i zobaczyć talenty i kto z nich może potem dobrze śpiewać.

-Ja myślę, że taka praca systematyczna w chórze, ona też uczy systematyczności, bo czasem nie chce się iść na próbę, i głowa boli, czy coś, brzuch, czy coś tam jeszcze, a trzeba iść na próbę i się przezwyciężysz i potem to wpływa na charakter.
-Obowiązkowo wpływa na charakter i dzieci u mnie poprzednio, kiedy chcieliśmy przygotować bardzo ładny repertuar, bo nie wszystko dzieciom podobało się, to one przepuszczały nasz repertuar przez takie powiem sito. Ja pisałam nazwy piosenek, a one stawiały punkty. Tak. Starałam się zawsze wybierać im dziecięce piosenki, żeby rozumiały o czym śpiewają. My nigdy nie śpiewaliśmy jakichś tam dorosłych piosenek, bo gdyby to był zespół tylko folklorystyczny, ludowy, byłoby dużo lżej, bo wyuczyliby się 10 ludowych piosenek i z takim repertuarem wszędzie mogliby występować, bo bylibyśmy folklorystycznym, ludowym zespołem, a wyszło inaczej u mnie. Tylko zacznie się listopad, mamy temat wielkiego głodu, potem zaczyna się u nas już poezja śpiewana, której nie odpuściliśmy ani razu w Olsztynie i do niej trzeba było szukać utwory co do jakich wymagania były postawione na konkursie.

– I zawsze było wiadomo, ze zespół czy Lisowa Pisnia czy Wodohraj, czy Kobza, że mają zawsze odpowiedni repertuar do swojego wieku. Tak jak mówisz, że oni rozumieją o czym śpiewają. Mało tego, publiczność wtedy przypomina sobie swoje dzieciństwo i przypomina sobie te piosenki, których w dorosłym życiu może już nie śpiewają.
-Chciałam, żeby to rozumieli i teraz przed każdą taką piosenką, jak robiłam koncert, chciałam żeby przed tym była poezja, jakiś wiersz, żeby to było wplecione, żeby to była całość, i gdy nie było możliwości znalezienia, bo wtedy internetu jeszcze nie było, takich możliwości jak teraz, jak sobie szukamy; 1995-96 rok, ja wtedy prowadziłam już młodszą grupę chóru. A pan Serhij prowadził większe dzieci. Ja prowadziłam dzieci 1-3, żeby je przygotować do śpiewu w starszym chórze. I pisałam te wiersze sama dla nich, żeby można było tam przepleść i dopasować do danej piosenki.
-I nie tylko słowa, ale i muzykę.
-Tak, pisałam słowa i muzykę.
-I akompaniowałaś.

-I komponowałam.
-Akompaniowałaś i akompaniujesz dotąd.

-Akompaniuję dotąd.
Póki są tacy wychowawcy, dość martwić się się o młode pokolenie Ukraińców naszego regionu. Warto więc swoim dzieciom wybrać właśnie ukraińską szkołę. Nasz czas antenowy dobiega końca, więc dziękuję wam za uwagę i żegnam się do jutra. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

16.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 16 czerwca, w audycji informacyjnej na falach Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Połowa tygodnia mija spokojnie, pogoda robi się prawdziwie wakacyjna, mam nadzieję, że w waszych domach pachnie świeżo zaparzoną kawą, więc zapraszam na krótkie wydanie informacyjne. Zaczniemy od historii i dzisiaj skupię się przede wszystkim na jednym:

(-)

16 czerwca 1775 na rozkaz carycy Katarzyny II wojska rosyjskie pod dowództwem generała Petra Tekeli zrujnowały Zaporoską Sicz. Cały majątek i archiwa kozackie wywieziono do Petersburga. Straszyznę kozacką i atamana Petra Kałnyszewskiego oskarżono o zdradę i skazano na katorgę. Krótko po zrujnowaniu Siczy kozacka flota, prawie w pełnym składzie, przeprawiła się za Dunaj. Osmański sułtan wydzielił kozakom pod Zadunajską Sicz Wyspę św. Jerzego z Sulińskim i Georgijewskim ujściami Dunaju oraz wydał im insygnia władzy – buławę, buńczuk, pieczęć i poświęconą przez patriarchę Konstantynopolskiego chorągiew. Część zaporożców wkrótce stanowiła podstawę pułku Połtawskiego i Chersońskiego. Zorganizowanie i szybkie wzmocnienie Zadunajskiej Siczy wywoływało coraz więcej sympatii wśród społeczeństwa ukraińskiego i uniemożliwiało udział Ukraińców w wojnie po stronie Rosji. W taki sposób zrujnowanie Zaporoskiej Siczy i utworzenie niekontrolowanej przez Petersburg Zadunajskiej Siczy doprowadziły do tego, że południowo-zachodnie granice Imperium Rosyjskiego okazały się bezbronne. 31 października 1776 roku informował o tym Katarzynę II. Próba powstrzymania kozaków przed emigracją za Dunaj i na Zabuże nie dała rezultatu. Wówczas Katarzyna II w maju 1779 r. i kwietniu 1780 r. wydała manifesty z prośbą, aby kozacy wrócili do kraju ojczystego, obiecując nadanie każdemu z nich ziemię i służbę zgodnie z rangą rosyjską. Apele te również nie odniosły skutku. Zadunajska Sicz z przerwami i licznymi przeprowadzkami z miejsca na miejsce przetrwała do 1828 roku.

(-)

Dzisiaj 64-te urodziny obchodzi Wasyl Wowkun, ukraiński reżyser i scenarzysta oraz 51-sze – Marija Burmaka, ukraińska śpiewaczka, narodowa artystka Ukrainy.

Ponadto imieniny obchodzą: Denys, Dmytro, Łukjan i Kyryło oraz świętują wszyscy inni urodzeni 16 czerwca. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Mieli pracować trzy lata, zostali na trzydzieści. W dalekim, 1991 roku małżeństwo Natalia i Serhij Szełest przyjechali w delegację z Kijowa do Bartoszyc. Mieli stworzyć w szkole z ukraińskim językiem nauczania zespół muzyczny. W tym roku obchodzą 30-lecie pracy twórczej. Wraz z Sergiuszem Petryczenką rozmawialiśmy niedawno z Natalią Szelest. Dodam jeszcze, że hymn szkoły (zarówno słowa jak i muzykę) napisała Natalia:

(-)

– Jak to było 30 lat temu?

– 30 lat temu to 1991 rok, zaprosił nas tu do ukraińskiej szkoły pierwszy dyrektor Jarosław Maruszeczko po to, żeby zorganizować jakiś zespół muzyczny. Po raz pierwszy, na pierwszy rok przyjechał mój mąż. I poczynając już od października, prowadząc lekcje muzyki w szkole, zobaczył, że dzieci są bardzo muzycznie utalentowane, jak wszyscy Ukraińcy, mają ładne głosy, więc postanowił od razu stworzyć chór. Nie zespół, tylko od razu chór.

(-)

Co było dalej – dzisiaj wieczorem opowie wam o tym Sergiusz Petryczenko. Rozmowa była długa, więc nie ograniczymy się jedną audycją. Ja już teraz życzę twórczemu małżeństwu Natalii i Serhijowi Szełestam kolejnych 30 lat twórczej pracy i wielu sukcesów.

(-)

Mówi się, że jeśli nie interesujesz się polityką, to polityka zainteresuje się tobą, więc nawet jeśli niechętnie, to jednak zwracamy się w stronę polityki.

Prezydent Ukrainy pozytywnie ocenił rezultaty szczytu NATO w kwestii perspektywy członkostwa jego państwa w Sojuszu. Wołodymyr Zełenski chciałby jednak usłyszeć konkretne daty, kiedy jego kraj mógłby przystąpić do kolejnych etapów integracji.

(-) Korespondencja w języku polskim
Amerykański Departament Obrony ogłosił kolejny pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości 150 milionów dolarów. Prezydent Wołodymyr Zelenski publicznie podziękował za amerykańskie wsparcie zdolności obronnych Ukrainy. Z Waszyngtonu Marek Wałkuski:

(-) Korespondencja w języku polskim
Polskie firmy wystawiają swoją ofertę na największych na Ukrainie targach branży zbrojeniowej i lotniczej. Polska produkcja jest już obecna na ukraińskim rynku. Część przedsiębiorstw chce wejść na Ukrainę ze swoją ofertą.

(-) Korespondencja w języku polskim
Takie informacje zawsze bardzo nas cieszą, niech więc ta współpraca rozwija się jak najlepiej. Nasz czas antenowy dobiega końca; była z wami Jarosława Chrunik. Życzę wam pięknego dnia i do usłyszenia jutro o tej samej porze! (jch/bsc)

15.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór drodzy słuchacze. Na antenie program „Ukraina na świecie. świat o Ukrainie”. W ten czerwcowy wieczór chce się mówić o miłych rzeczach. Szczególnie ciepło się robi na sercu dzięki wspomnieniom o międzynarodowym festiwalu Kalinowe Mosty, który odbywał się co roku na początku czerwca, przed 10 lat. Niestety wydarzenie odeszło do historii, o której powiemy dzisiaj. Z wami jest Hanna Wasilewska.
(-)

-Dziesięć lat współpracy z wami to dla mnie była wielka przyjemność.
-Nazywam się Julia Kowalenko, jestem z Charkowa. Kończy się festiwal i jest mi bardzo smutno z tego powodu. Chciałoby się, żeby przyjacielski i twórce związki między polskimi i ukraińskimi dziennikarzami trwały, jeśli nie w tym to w innych projektach.
-Larysa Biłozerowa, ekologiczna dziennika. Bardzo dziękuję…i administracji lokalnej Olsztyna, że uzupełniłam swoją publikację dotyczącą energii i energetyki o bardzo dobry materiał dzięki temu, że byliśmy na obiektach ochrony przyrody. Trzy razy byłam na tym festiwalu i za każdym razem było coś nowego i nie wiem, jak będę żyć dalej, jak ten festiwal nie będzie kontynuowany. Mam nadzieję, że przeformatuje się i będzie lepszym projektem.
Jakąś rolę festiwal zrealizował i warto szukać nowych formatów. – Ołena Zacharowa – Najcenniejsze dla mnie, pomyślałam, kiedy rozmawiała pani z innymi dziewczynami, to takie żywe emocje z prostymi ludźmi i z władzami, kiedy jest możliwość dotknięcia czegoś, zapytać i można coś zmienić w sobie i te zmiany przywieźć do domu i opowiedzieć przez media o tym ludziom czyli popatrzeć na sprawę jakoś inaczej i dać możliwość innym ludziom popatrzeć swoimi oczami. Dla mnie jako dla dziennikarza to ważne.

Bądźcie zdrowi, bądźcie bogaci, a my wracamy do domu do chaty… na Białoruś [fragment piosenki ludowej]

10 lat Ukraińcy w Polsce i na Ukrainie wspólnie budowali mosty. Zbierając kwiat dziennikarstwa ze wszystkich regionów Petro Midrihan przywoził go na Warmię i Mazury, gdzie brał w swoje ręce Stefan Migus. Tak już więcej nie będzie – powiedzieli organizatorzy w tym roku. X festiwal będzie ostatnim. Powody są różne, ale uda się je pokonać, jeśli wydarzenie jest naprawdę komuś potrzebne.
Czy warto budować mosty nadal? Zapytałam swoich ukraińskich kolegów w dzień zamknięcia festiwalu:
Andrij Mychajłyk
Kalinowe Mosty nie mogą być ostatnie; Tak 10-12 lat od kiedy Stefan Migus i Petro Midryhan mieli pomysł stworzenia festiwalu wiele się zmieniło. Można powiedzieć, że zniszczony został system państwowej telewizji i radia. Ale wymiana kulturalna jest potrzebna. I nawet dzisiejszy maleńki impuls, wystawa i film, podejście hybrydowe w dobrym tego słowa znaczeniu, są potrzebne do budowania nowych mostów, wzmacniania starych. To jest potrzebne. Ja już mówiłem waszym kolegom, że na Warmii i Mazurach warto przeprowadzić festiwal współczesnego kina ukraińskiego. Można przeprowadzić jakąś retrospektywę, ale by nasi krajanie i Polacy zobaczyli współczesne ukraińskie kino, rozrywkowe i nierozrywkowe, które warte jest uwagi. Ja myślę, że o tym można mówić.
-Panie Andriju, można przeformatować Kalinowe Mosty. Nie czas je niszczyć, trzeba budować nowe.
-Wzmacniać stare i budować nowe.
-Przez te 10 lat… Ołena Zacharowa
-Ile razy pani tu była?
-Sześć razy brałam udział w Kalinowych Mostach. W tym festiwalu, podczas otwarcia, współorganizator Petro Midryhan zaznaczył, że w tym festiwalu bierze udział 3 uczestników pierwszego festiwalu, to Anton [Szczehelski] dziennikarz z Kijowa, Jarosław [Katrzyńczyk] z Równego i także ja z Mikołajowa. Bardzo się cieszę mam możliwość widzieć, jak przez te 10 lat zmieniała się Polska, dzięki temu, że wybrała drogę europejską i dla mnie było to możliwością pokazania, opowiedzenia swojemu audytorium, że sukcesy Polski mogą natchnąć i nas i może się nam udać tak, jak naszym kolegom. W zeszłym roku wasz kolega z telewizji robił ze mną wywiad i pytał czemu przyjeżdżam przy roku, bo może zamiast Pani przyjechałby inny dziennikarz i zobaczył to innymi oczami, pokazał Polskę i Olsztyn z innej perspektywy, ale odpowiedziałam, że czynicie nas silniejszymi i to taki proces jak codzienna modlitwa, czyli nie jakieś działanie jednorazowe. Dla mojego audytorium to taka motywacja, wiara w to, że skoro udało się innym, to my także możemy zrobić swój kraj lepszym.
-Taniu, spodziewasz się kolejnego festiwalu?
-Nasz organizator festiwalu Stefan Migus powiedział, że to ostatni festiwal. Dzisiaj podczas zamknięcia spadł deszcz i dla wielu uczestników festiwalu było to takie symboliczne, że Olsztyn żegna się z nami. Ale jak mówił Wiktor Marek Leyk, po każdej ostatniej szansie jest jeszcze jedna. Więc chcę się spodziewać, że festiwal będzie odbywać się w innym formacie, może to będzie przestrzeń dla dziennikarzy, program, ale bardzo chciałoby się, żeby taka współpraca trwała.
-Julia Kowalenko, jestem z Charkowa. Reprezentuję inicjatywną grupę kinową „Szeroki format”. Najbardziej zapamiętałam tę ciepłą atmosferę festiwalu, stosunki między dziennikarzami i polskimi i ukraińskimi. Dziennikarze z różnych miast Ukrainy, z różnych regionów, a między nimi ciepłe relacje i stosunki, które wzbogacają, dają natchnienie do pracy.
-Larysa Biłozerowa ekologiczna dziennika. Bardzo dziękuję [fundacji środowiska ] i administracji lokalnej Olsztyna, że uzupełniłam swoją publikację dotyczącą energii i energetyki o bardzo dobry materiał dzięki temu, że byliśmy na obiektach ochrony przyrody.

-Czy jest pani gotowa na to, że to koniec?
-Przyjmuje to jakoś tragicznie, bo wiem, że zmiany odbywają się i muszą się odbywać i coś się zaczyna, a coś kończy. Teraz na Ukrainie znowu zmiany, nowa władza, wybory parlamentarne i w takim stanie zawsze znajdujemy się w gotowości, żeby coś zmieniać. To taki stały stan Ukrainy. Jakąś rolę festiwal zrealizował i warto szukać nowych formatów. – Ołena Zacharowa – Najcenniejsze to takie żywe emocje z prostymi ludźmi i z władzami, kiedy jest możliwość dotknięcia czegoś, zapytać i można coś zmienić w sobie i te zmiany przywieźć do domu i opowiedzieć przez media o tym ludziom czyli popatrzeć na sprawę jakoś inaczej i dać możliwość innym ludziom popatrzeć swoimi oczami. Dla mnie jako dla dziennikarza to ważne.
-Ktoś przywiązuje się do ludzi, a ktoś do miasta. Zdążyła pani zakochać się w Olsztynie?
-Dla mnie to takie rodzinne miasto, bo przyroda jest podobna jak na ziemi czerkaskiej – jest las sosnowy, rzeka, wiele jezior i dlatego rozumiem, że to północ, ale jak jadę przez miasto to czuję się jak w domu. Wstawiłam zdjęcia na FB i mi chłopcy napisali – ty jesteś w Sosnówce, ładne miasto – a to w Czerkasach. To także niewielkie miasto, jak Czerkasy. Takie trochę prowincjonalne i ciche. Nie byłam jeszcze na wszystkich jeziorach. Bardzo ciekawe jest to jak rozwija się infrastruktura turystyczna, bo Czerkasy też były kiedyś miastem turystycznym i chcą do tego wrócić i w mieście odbywa się bardzo dużo wydarzeń i aktywności skupionych na przeformatowanie miasta. Parki robią też na mnie wrażenie, czysta woda. To co możliwe do poprawie dla nas…zawsze patrzę na to co mamy i w jakim jest to stanie i wiem, że daleko nam do tego. A co do wrażeń jestem, to jestem mało sentymentalna, ale ledwie powstrzymywałam łzy, gdy widziałam dzieci i ich możliwości do nauki; rozwój to dla nas najcenniejsze, bo nakarmić i ubrać we współczesnym świecie można, a następny krok, by dzieci miały możliwość widzieć i smakować kulturę i dobre rzeczy, z których będzie później coś dobrego. Dla mnie to warto

Historia powtarza się i to co wartościowe powraca, więc nie mam wątpliwości, że za możliwość Kalinowych mostów rzeczy tego typu dostaną drugie życie. Wierzyć w dobro wierzy Misia rozczarowaną Miriam, a jednocześnie i nas. Kolejny fragment poematu Oderżyma Lesi Ukrainki:

[fragment poematu]
Na tym kończy się nasz program. Bardzo dziękuję wam za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Do usłyszenia.

15.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was na falach Radia Olsztyn we wtorek, 15 czerwca, w przedpołudniowym programie informacyjnym. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Emocje sportowe trwają w najlepsze, więc zainteresowanym przypomnę, że dzisiaj mija 67 rocznica utworzenia UEFA – została powołana do życia 15 czerwca 1954 roku. Ponadto z przeszłości chciałabym przywołać dwie postacie, obie z dziedziny kinematografii:
(-)
15 czerwca 1941 r. urodził się Iwan Mykołajczuk – ukraiński aktor filmowy, scenarzysta, reżyser, pisarz. Zagrał 34 role w filmach, napisał 9 scenariuszy i zrealizował dwa projekty reżyserskie. W USRR miał przyszytą łatkę jako „nieperspektywiczny”. Powszechne uznanie Mikołajczukowi przyniosły role role: młodego Tarasa Szewczenki w filmie „Sen” i Iwana Palijczuka w „Cieniach zapomnianych przodków”. Grał w obu filmach jednocześnie, do tego studiując na drugim roku na uniwersytecie. „Cienie zapomnianych przodków” zdobyły 39 nagród międzynarodowych, 28 premii na festiwalach filmowych (w tym 24 Grand-Prix) w 21 krajach i weszły do Księgi Rekordów Guinessa. „Nie znam bardziej narodowego geniuszu ludowego… Przed nim był Dowżenko”, – tak o Mykołajczuku powiedział Sergiusz Paradżanow.
(-)
2010 roku zmarł Jurij Illenko – ukraiński reżyser filmowy, kinooperator, scenarzysta i polityk; jeden z przedstawicieli fali „ukraińskiego kina poetyckiego”. Wśród najbardziej znanych filmów Illenki jest „Studnia dla spragnionych”, „Wieczór na Iwana Kupała”, „Biały ptak z czarnym znamieniem” i „Legenda o księżnej Oldze”. Reżyserski debiut Jurija Illenki „Studnia dla spragnionych”, na podstawie scenariusza Iwana Dracza i niszczeniu ukraińskiej wsi był zakazany postanowieniem KC KP Ukrainy przez 22 lata. Kolejny film „Wieczór na Iwana Kupała” – alegoryczna historia Ukrainy – został zdjęty z ekranu postanowieniem ministra kultury ZSRR Romanowa i odłożony na półkę na 18 lat. Ścieżka została zrehabilitowana w 1988 r. Zabroniony był też kolejny, trzeci film „Biały ptak z czarnym znamieniem”, jako „najbardziej szkodliwy film, jaki kiedykolwiek powstał na Ukrainie, szczególnie szkodliwy dla młodzieży”. „Białego ptaka” można było zobaczyć w Tokio, Montrealu, Nowym Jorku, Paryżu, Teheranie, tylko nie na Ukrainie. To tylko niektóre szykany, jakich zaznał tem utalentowany filmowiec. W różnych latach zakazane były prawie wszystkie projekty Illenki w stadium scenariusza. Wśród nich zakazana była do realizacji trylogia o Rusi Kijowskiej „Książę Igor”, „Włodzimierz Piękne Słoneczko”, „Jarosław Mądry”. Zakazano ekranizacji „Leśnej Pieśni” Łesi Ukrainki (zrealizowano ją dziesięć lat później). Zakazano realizacji dwóch scenariuszy na podstawie utworów Szewczenki – „Wielki loch” i „Warnak”. Łącznie Jurij illenko napisał 42 scenariusze, ale tylko z siedmiu z nich powstały filmy.
(-)
Wasze życzenia (i nie tylko życzenia) umilą dzisiaj dzień Ulanie, Aleksandrowi, Janowi i Nikiforowi oraz urodzonym 15 czerwca. Wszystkiego najlepszego!
(-)
Jeden rok szkolny kończy się, ale już trzeba myśleć o następnym. Dyrekcja i grono pedagogiczne ZSzUJN w Górowie Iławeckim zapraszają dzieci i młodzież ze szkoły podstawowej do kontynuowania nauki właśnie w tym zespole. Aby przekonać się, że warto wybrać tę szkołę, w najbliższą sobotę, 19 czerwca odbędzie się tam dzień drzwi otwartych. Początek spotkania o godzinie 11-tej. Czym szkoła kusi młodych ludzi? Niech opowiedzą sami:
– Warto przyjść do tej szkoły, bo jest tu taka przyjemna atmosfera, zawsze można zwrócić się z każdym problemem do nauczyli, oni zawsze wspierają.
Z zaufaniem do nauczycieli od wielu lat oddają swoje dzieci do górowskiej szkoły także rodzice z Ukrainy:
– Poradziła mi moja znajoma, której syn ukończył tę szkołę, oni byli bardzo zadowoleni i dziecko. Jest tu bardzo dużo zajęć – i szkolnych, i pozaszkolnych. Przyjeżdżaliśmy tu, byliśmy już pół roku temu, rozmawialiśmy z panią dyrektor, dowiedzieliśmy się jakie są tu dodatkowe możliwości dla dzieci, jakie piękne obrazy dzieci malują, dlatego chcieliśmy, żeby nasze dzieci uczyły się tutaj.
Niech więc zaprosi was na sobotnie wydarzenie dyrektorka szkoły Maria Olga Sycz:

– Zapraszam wszystkich do szkoły na dzień drzwi otwartych 19-go czerwca o godz. 11-tej. Przez cały dzień będziemy organizowali ciekawe wydarzenia; bezpłatne będzie i wyżywienie, i wszystko inne, tak że bardzo serdecznie zapraszam. Kto nie był i nie widział szkoły, ten pewnie nie wie, że to jest pod każdym względem najlepsza szkoła – i jeśli chodzi o poziom nauczania i warunki, o bazę dydaktyczno-wychowawczą, i możliwości rozwoju swoich talentów, a także naukowo i artystycznie, tak że bardzo serdecznie zapraszam.

A ja przypomnę: sobota, 19 czerwca, godzina 11-ta, ZSzUJN w Górowie Iławeckim.

(-)

Wczoraj Polska przegrała swój pierwszy mecz na mistrzostwach, w poniedziałek tak samo przegrała Ukraina. Poniedziałkowy mecz Holandii z Ukrainą, zakończony zwycięstwem holenderskiego zespołu 3:2, był jak dotąd najbardziej emocjonującym spotkaniem na piłkarskich mistrzostwach Europy. Z opinią tą w pełni zgadza się były reprezentant Polski Adam Matysek.
(-) Wypowiedź w języku polskim

W innym meczu grupy C Austria pokonała Macedonię Północną 3:1. W kolejnych spotkaniach, w czwartek Ukraina zagra z Macedonią Pn., a Holandia z Austrią.

(-)

Jeszcze okruch polityki. Amerykański Departament Obrony ogłosił kolejny pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości 150 milionów dolarów. Prezydent Wołodymyr Zelenski publicznie podziękował za amerykańskie wsparcie zdolności obronnych Ukrainy. Z Waszyngtonu Marek Wałkuski:

(-) Korespondencja w języku polskim
A teraz informacja z przymrużeniem oka, z której wynika, że nie tylko w Polsce rolnicy mają kłopoty. W jednym z kijowskich bloków mieszkalnych zawalił się balkon. Konstrukcja nie wytrzymała obciążenia spowodowanego uprawą truskawek, którą zorganizował na balkonie właściciel mieszkania. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Muszę i ja sprawdzić, czy na moim balkonie truskawkom nic nie grozi, więc pora się pożegnać; spotkamy się jutro o tej samej porze. Była z wami Jarosława Chrunik. Miłego dnia i wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

14.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was na falach Radia Olsztyn w poniedziałek, 14 czerwca, w audycji „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj znowu będziemy wędrowali meandrami naszej wiary w programie „Kamo hriadeszy”. Nie wszyscy wiedzą (bo taki dostałam sygnał), że tytuł tego cyklu wzięty jest z legendy o św. Piotrze. Podczas prześladowania chrześcijan, Apostoła Piotra ludzie, którzy chcieli go chronić, namówili do ucieczki z Rzymu, więc razem z młodym chłopcem o imieniu Nazariusz, Piotr opuszcza Rzym. Podczas drogi widzi zbliżające się do nich światło – z kolei jego towarzysz, Nazariusz, niczego nie dostrzega, więc światło jest ewidentnie przeznaczone dla Piotra. Apostołowi ukazuje się Chrystus zmierzający w kierunku przeciwnym, w stronę Rzymu, i Piotr pyta właśnie po łacinie „Quo vadis, Domine?” („Dokąd idziesz, Panie?”). Nazariusz odpowiedzi nie słyszał, lecz do uszu Piotrowych doszedł smutny głos, który rzekł:
– Gdy ty opuszczasz lud mój, do Rzymu idę, by mnie ukrzyżowano raz wtóry. Po tych słowach Apostoł zawrócił i dalej nauczał, aż do swojej męczeńskiej śmierci (z polecenia Nerona).
Dlatego też tytuł naszego poniedziałkowego cyklu ma nam przypominać dokąd zmierzamy i pomagać pozostać na wybranej ścieżce, nawet jeśli jest ona kręta i trudna.
(-)
Każdy ma swoją ścieżkę i nikt nie wie kiedy i gdzie się ona kończy, ani co się na niej wydarzy. 2 czerwca proboszcz olsztyńskiej parafii, protosyncel ks. Jan Hałuszka obchodził 20-lecie kapłaństwa.
– Gdy ogląda się ksiądz za siebie, co widzi? Jaka była droga księdza do tego momentu, w którym jest ksiądz obecnie?
– No, ta droga dla mnie samego jest bardzo ciekawa, bo to się zaczęło – powołanie, tak uważam – gdy miałem 11 lat i pojechałem na święcenia jerejskie mego brata. Tak mi się to spodobało, że postanowiłem już wtedy, że też zostanę księdzem. Byłem dzieckiem, więc nie wszyscy traktowali to poważnie, myśleli, że zmienię zdanie. Tym bardziej, że do tamtego momentu chciałem być tym, który pieniądze w cerkwi zbiera 😊 Ale to postanowienie było we mnie tak głębokie, że postanowiłem też pójść do liceum ukraińskiego, wiedząc, że potem pomoże mi lepiej się przygotować do pracy z naszymi wiernymi. I już ten wybór też był bardzo fajny, bo to Górowo, to liceum nauczyło mnie bardzo wiele. I tez ten moment, gdy byłem wtedy w Górowie, gdy klasy z ukraińskim językiem nauczania przekształciły się w liceum ukraińskie. Dwa lata byłem w innym budynku, a potem już było to nasze liceum ukraińskie. Ale to co zawsze każdemu powtarzam, że nauczyciele, którzy dzisiaj, można powiedzieć, są moimi kolegami i koledzy, którzy są nie tylko w Olsztynie, nie tylko w Polsce, ale po całym świecie – jest z nimi kontakt. Częstszy czy rzadszy, ale jest zawsze. I to jest bardzo fajne, że zawsze możemy mieć ze sobą kontakt i jest on bardzo przydatny w takim osobistym życiu.
Po liceum, gdy postanowiłem pójść do seminarium, w nocy, gdy wróciłem po egzaminach, zadowolony, że te egzaminy zdałem, że przyjęli mnie do seminarium, zadzwonił ksiądz pochodzący z Polski; powiedział, że dowiedział się już, że zdałem te egzaminy i że mogę pójść do seminarium w Ameryce. Powiedziałem, że muszę się trochę zastanowić, ale on mówi, że nie ma czasu – albo teraz, albo wcale. No to jako młody chłopak, mówię: Dobrze, widocznie jest to jakiś taki znak, że trzeba z tego skorzystać. Byłem trzy lata w Ameryce w seminarium. I do doświadczenie tego seminarium w Ameryce był całkiem takim krokiem milowym w moim życiu. Bo wszystko, co mogłem tam poznać, nauczyć się, bardzo mi się przydało potem, gdy wróciłem po trzech latach do Lublina, żeby tu kontynuować naukę jako amerykański student! Ale ta nauka i to doświadczenie bardzo mi się przydało i do dzisiaj z tego korzystam. Tak że jest to fajny czas, tak samo jak i nauka w seminarium lubelskim. To był fajny czas, który pomógł nam wzrastać duchowo, ale też przygotowywać się do takiego codziennego życia.
– Gdy ksiądz przyszedł do Lublina, to studiował tam już księdza przyjaciel.
– Tak! Na trzecim roku był obecny biskup olsztyńsko-gdański, który też wprowadzał mnie w to życie seminaryjne. Mogę powiedzieć, że tak jak teraz wprowadza mnie w to eparchialne życie – jako biskup, a ja jako proboszcz i protosyncel eparchii olsztyńsko-gdańskiej możemy razem tu być. To też jest fajne, że znaliśmy się wcześniej i teraz razem możemy lepiej robić to co jest tu w cerkwi potrzebne na chwałę Pana Boga i kierować wszystkich ludzi do Królestwa Niebieskiego.
(-)
– A kiedy ksiądz poznał swoją żonę?
– Swoją żonę poznałem jeszcze w Górowie Iławeckim. Byłem w czwartej klasie, ona w pierwszej, to znaliśmy się, ale nie patrzyliśmy na siebie tak, żeby kiedyś być mężem i żoną. I może to też był taki znak, że wyjechałem na te trzy lata do Ameryki, a gdy wróciłem, to zaczynałem naukę razem z jej bratem; obecnie ks. Jarosław jest też dziekanem i proboszczem w Iławie i Ostródzie. Jeździłem do niego i już wtedy inaczej zacząłem patrzeć na Bogusię i tak ładnie wyszło. Myślę, że to też jest dla mnie ważne doświadczenie, myślę, że wrato podziękować też za ten czas, że pnad 20 lat jesteśmy jako małżeństwo i możemy razem też pracować w naszej cerkwi.
I też gdy po święceniach zasatanawialiśmy się, gdzie możemy pójść (wiadomo, młodzi księża chcą iść tam, gdzie im jest najlepiej) dostałem dekret, żeby pójść do Komańczy, w Bieszczady. Byłem trochę niezadowolony, mówię – cała rodzina jest na północy, tu nikogo nie znam, ale myślę, że to był też taki dar od Boga, że będąc w Komańczy mogłem też wielu rzeczy uczyć się i bardzo szybko pójść do Mokrego już na swoją parafię, żeby tam w Mokrem, Wysoczanach, Wielkim Polu, w Sanoku zaczynac już jako proboszcz, administrator-proboszcz zaczynać już swoją pracę. Potem tak wyszło, że miałem oprócz tych, jeszcze cztery inne parafie. Taki szalony czas, ale muszę powiedziec, że ci ludzie – zresztą, w każdej parafii, ale ci ludzie bardzo mi pomagali i pokazywali właśnie jak ksiądz ma być dobry dla ludzi żebyśmy mogli razem chwalić Pana.
I potem po sześciu latach, to też tak bardzo nieoczekiwanie wyszło, że będę przechodził tu, na półnoć. Wtedy władyka Martyniak powiedział mi (też była to bardzo szybka decyzja), ale też nie żałuje tego, bo w Morągu i Ornecie to był taki też inny czas. Czas budowy, remontów, ale też czas pracy z innymi ludźmi i w innym wymiarze, bo tam w Mokrem to jest jedna wieś, jedna parafia (to jest bardzo wyjątkowe, bardzo fajne), ale na przykład w Morągu są to różne wsie, różne miasta i byliśmy razem. I to co mi, wie pani, w tej pracy dało takiego – mówiąc po młodzieżowemu – dało takiego kopa: była taka sytuacja w Ornecie, gdy idąc do cerkwi (bo tam wtedy był remont) zobaczyłem, że jedna kobieta płacze. Zapytałem – co się stało? Powiedziała mi, że w tym remoncie ta nasza cerkiew zaczyna nabierać takiego naszego piękna. Mówi, że na początku płakała, bo to była taka riuna trochę – tak jak to jest, gdy przejęliśmy wtedy taki magazyn, to tak jakiś czas stało i teraz ona znowu płacze. Bo to już zaczyna być cerkwią i ona chętnie tam idzie. Z radości. I mówię – dla mnie to była taka jeszcze większa motywacja, że to co robimy jest dobre i żeby nadal to robić.
I tak samo przejście do Olsztynie – nie było dużo przemyśleń, to była decyzja jednej chwili, ale myślę, że też tu muszę podziękować ówczesnemu metropolicie Janowi Martyniakowi za to, że mnie tu wyznaczył, bo znowu Olsztyn jest jeszcze całkiem inną parafią. Bo jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że ludzie w parafii wszyscy się znają. Tu w Olsztynie tak nie jest. Tu są różni ludzie, z różnych miejscowości, przyjeżdżają z innych parafii młodzi ludzie , albo i starsi, którzy tu zaczynają mieszkać w Olsztynie czy koło Olsztyna, ale należą do naszej parafii. I to co jest wyjątkowe, to że w tej parafii jest dużo tych różnych grup… oczywiście, jest jedna parafia, ale są różni ludzie, którzy chcą robić coś w różnych sferach. Teraz pandemia to wszystko trochę wyhamowała. Ale jest to taka, można powiedzieć – żywa parafia, gdzie padają czasami pewne hasła, ludzie chcą podejmować pewne inicjatywy eby mogli się odnajdywać; odnajdywać innych ludzi, bo oczywiście jest dużo więcej naszych ludzi tu na terenie naszej parafii, którzy nie przychodzą do cerkwi, nie chca identyfikować się z nami. Ale razem możemy tworzyć coś, żeby można było mówić o wspólnocie, o tej żywej parafii, gdzie jest żywy Jezus Chrystus, który nami kieruje.
(-)
I w taki oto sposób ścieżka ks. Jana, choć wydawała się mu spontaniczna i nieprzewidywalna, okazała się zaplanowana drogą do tego miejsca – do olsztyńskiej cerkwi katedralnej. I w tej właśnie cerkwi w czwartek obchodziliśmy święto Wniebowstąpienia Pańskiego. Nic dziwnego, że właśnie to święto było głównym tematem mojej rozmowy z ordynariuszem eparchii olsztyńsko-gdańskiej, ekscelencją Arkadiuszem Trochanowskim.
(-)
– Moim zdaniem jest to taki trochę czas ambiwalentny, ambiwalentne święto, dlatego że Jezus odchodzi do Boga Ojca i zostawia nas. A gdy tak popatrzymy tak trochę z perspektywy, to można tak powiedzieć: Jezus przyszedl na ziemię, wyrastał wśród ludzi, wśród nas, potem zaczął nauczanie. Nauczał, pouczał, uzdrawiał, robił cuda, wyjaśniał. Ile ludzie zrozumieli? Jedni zrozumieli więcej, inni zrozumieli mniej. potem był ten straszny czas ukrzyżowania, gdzie nawet ci, którzy powinni byli o tym wiedzieć i rozumieć, że TO musiało się wypełnić, mimo wszystko pogubili się. Potem Jezus zmartwychwstał. Przyszedł i jakby potwierdził, że to wszystko o czym mówił, co było zapisane, powinno było się wydarzyć i wydarzyło się. I wtedy uczniowie uwierzyli. Uwierzyli na tyle mocno, że – tak jak powiedział Apostoł Paweł – „Jeśli Jezus nie zmartwychwstał, daremna jest nasza wiara”. A zmartwychwstał. Teraz Jezus odchodzi do Nieba, zostawia ziemię, zostawia nas i dlatego jest smutno. Bo zawsze był, możnma powiedzieć – na wyciągnięcie ręki. A tu – odchodzi. Obiecuje, że będzie z nami, ale tak po naszemu, po ludzku – zostawia nas.
– Święto Wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa wpisuje się też w ten cały okres Jego nauczania. On musiał odejść do Boga Ojca bo jak sam powiedział – musi odejśc, żeby mógł przyjść do nas Duch Święty, który będzie nas ożywiał , będzie nam pokazywał gdzie jest prawda; który będzie ciągle razem z nami. Czytamy też: gdyby On nie odszedł, to Duch Święty by nie zszedł. Myślę, że głowna nasza uwaga powinna być skierowana na to, że On odchodzi, żeby zesłać Ducha Świętego, ale też – żeby nam przygotować miejsce w Królestwie Niebieskim. I to też pokazuje, że wszystko co mówił, jest prawdą. On oczekuje na nas, żebyśmy wszyscy znaleźli miejsce w tym Królestwie Niebieskim. Ale też Jezus Chrystus w ostatnich słowach mówi do nas: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Uważam, że to bardzo ważne – On wykonał swoją misję, co miał powiedzieć, to powiedział, a teraz zostawia to w rękach Apostołów, żeby rozeszli się po całym świecie i głosili naukę Jezusa Chrystusa. Można powiedziec, że teraz stawia na człowieka, na swoich uczniów, pokazując, że człowiek ma wolność wyboru; że może to wybrać i może też to porzucić i nie mieć nic wspólnego z Jezusem Chrystusem. Myślę, że to święto jest ważne, bo pokazuje nam taka prawdę, że wszystko to, co mówił Jezus Chrystus wypełniło się i On oczekuje na nas w Królestwie Niebieskim. I chce, żebyśmy teraz tak to życie układali, żebyśmy zasłużyli sobie na to miejsce w Królestwie Niebieskim. Rzeczywiście jest to taki dziwny okres – Jezus Chrystus odchodzi, zostawia nas i nie mamy pomocy. Można powiedziec, że Apostołowie musieli przyjąć na wiarę to, że w Jerozolimie zejdzie na nich Duch Święty. I Jezus Chrystus też chciał może i przekonać się, czy będą oczekiwać, czy z wiarą do tego podejdą i że po tym szoku Zmartwychwstania faktycznie uwierzą we wszystko i będą teraz zdawać się na Jego słowa i będą wierni temu, co mówi Jezus Chrystus. Wkrótce będziemy świętowali Zesłanie Ducha Świętego i jak pokazuje to święto, Apostołowie rzeczywiści zebrali się w tym miejscu w Jerozolimie i oczekiwali zejścia Ducha Świętego. I gdy to święto się wypełniło, to z większą odwagą, pełni wiary rozeszli się po krajach Bliskiego Wschodu, a nawet dalej i zaczęli głosić naukę Jezusa Chrystusa. W ten sposób wykonali prośbę Jezusa Chrystusa: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.
Jezus za pomocą Ducha Świętego dał im pełnię władzy.
(-)
To jeszcze nie koniec naszej rozmowy o święcie Wniebowstąpienia, ale czas antenowy już nam się kończy. Dziękuję wam za uwagę, drodzy słuchacze. Usłyszymy się jutro o godz. 10.50, a teraz – miłego wieczoru wam życzę. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Wszystkiego dobrego! (jch/apod)

14.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was na antenie Radia Olsztyn w poniedziałek, 14 czerwca, w porannym wydaniu wiadomości. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj połączymy sport, religię i historię. Każdy znajdzie coś dla siebie. Najpierw wydarzenia z przeszłości:
(-)
14 czerwca 1993 r. został utworzony Państwowy Rezerwat Historyczno-Kulturalny „Hetmańska Stolica” w Baturynie. Powstał na bazie kompleksu pamiątek historii, kultury i przyrody, związanych z historią kozactwa ukraińskiego okresu Hetmanatu.
(-)
2014 roku niedaleko lotniska w Ługańsku bojownicy ŁRL zestrzelili samolot IŁ-76 Wojskowych Sił Powietrznych. Zginęło 49 wojskowych, znajdujących się na pokładzie samolotu. Stanem na czerwiec 2014 roku była to największa jednorazowa strata Zbrojnych Sił Ukrainy za czas niepodległości.
(-)
A teraz postacie.
1919 roku zmarł Ołeksandr Muraszko, ukraiński malarz, pedagog i działacz społeczny. Dzieła ukraińskiego artysty cieszyły się niezmiennym powodzeniem w Europie. Uznanie Ołeksandra Muraszki było uznaniem nie tylko konkretnego malarza, ale też jego ojczyzny. Dzięki Muraszce sztuka ukraińska wyszła ze stanu ściśle narodowego, prowincjonalnego; talent mistrza podniósł ją do poziomu zachodnioeuropejskiego.
(-)
1931 r. zmarł Wiaczesław Lipiński – ukraiński historyk, działacz społeczny, jeden z organizatorów Ukraińskiej Demokratyczno-Chłopskiej Partii oraz „Ukraińskiego Związku Chłopów-Państwowców”. Za czasów Hetmanatu był ambasadorem Ukrainy w Austrii.
(-)
Piękny dzień na świętowanie mają dzisiaj: Angelina, Kuźma, Piotr i Demian oraz urodzeni 14 czerwca. Wszystkiego najlepszego!
(-)
W ostatnich tygodniach w naszych cerkwiach odbywają się uroczystości komunijne. Wczoraj taka piękna uroczystość odbyła się w Olsztynie. Jednak jeśli ktoś regularnie uczestniczy w życiu religijnym, to z pewnością zauważył, że od pewnego czasu bardzo często podczas liturgii już całkiem małe dzieci przystępują do komunii. Skąd taka zmiana i jakie ma ona podstawy? Zapytałam o to biskupa Arkadiusza Trochanowskiego:

– Wschodnia tradycja mówi nam, żeby trzech sakramentów świętych udzielać jednocześnie. Czyli: chrzest święty, namaszczenie olejami i komunia święta. Przez długie lata, może nie tyle, że zapomnieliśmy, ale byliśmy w tym podobni do Kościoła łacińskiego. Od pewnego czasu jest taki silny nurt w naszej Cerkwi poszukiwania wschodniej tożsamości, czy też odnajdywania tych wschodnich korzeni naszej Cerkwi. I na podstawie decyzji Synodu – zdaje się, że w 2014 albo 2015 roku – podjęto decyzję, żeby też i małym dzieciom, niemowlętom podczas chrztu udzielać komunii świętej. I od tamtego momentu wraz z rodzicami mogą one przystępować do komunii świętej do siódmego roku życia. Potem w naszej Cerkwi przyjęto takie postanowienie, żeby były dwa-trzy lata przerwy na taką świadomą katechizację dziecka; żeby dziecko rozumiało co to jest dobro, co to jest zło, co to jest grzech i żeby w taki sposób przystąpiło wtedy świadomie do pierwszej spowiedzi. I my tu kładziemy nacisk – że jest to pierwsza spowiedź i uroczysta komunia święta, bo uważam, że powinniśmy w szczególny sposób wychowywać dzieci – i nas samych – do świętego sakramentu pokuty.

A jeśli ktoś należy do „Suzirjaczka” i ma przyjaciół, tak jak Jarema Bodnar, to przyjaciele zaśpiewają mu „Mnohaja lita”:

(-)

Chyba nikogo nie zdziwi, że wiadomości z Ukrainy zdominuje dzisiaj sport, a konkretnie – mistrzostwa Europy. Holandia pokonała wczoraj Ukrainę 3:2 w rozegranym w Amsterdamie meczu grupy C piłkarskich mistrzostw Europy. Bramki dla zespołu selekcjonera Andrija Szewczenki zdobyli Andrij Jarmołenko (75′) i Roman Jaremczuk (79′), podaje Polskie Radio:

(-) Korespondencja w języku polskim

Ukraińska reprezentacja występuje na Mistrzostwach Europy w Piłce Nożnej w strojach z hasłem „Chwała Ukrainie! Chwała Bohaterom!”. Wcześniej UEFA, na wniosek Rosji, zażądała usunięcia części hasła z koszulki. O szczegółach z Kijowa tak informował w piątek Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

(-)

I tym sportowym akcentem zakończymy nasze poranne spotkanie. Zapraszam do radioodbiorników wieczorem, o godz. 18.10, a teraz już życzę wam miłego dnia. Była z wami Jarosława Chrunik. Wszystkiego dobrego!

13.06.2021 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

Witamy Państwa w Magazynie Ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Poluzowanie obostrzeń sanitarnych natychmiast poskutkowało zorganizowaniem zaległych imprez. W ubiegły weekend w Kętrzynie odbył się jarmark folklorystyczny „Z malowanej skrzyni”, a w Olsztynie – uroczystości Szewczenkowskie. Było skromniej, niż zazwyczaj, ale ważne, że w ogóle pojawiła możliwość powrotu do pewnej normalności. Także w Lidzbarku Warmińskim odbyły się warsztaty muzyczne, przeprowadzone przez zespół bojkowski „Susidojky” i Rodzinną Kapelę Wasilewskich ze Szczytna. Postaramy się pokrótce opowiedzieć o tych właśnie wydarzeniach.

(-)

Z radością witam was dzisiaj, drodzy słuchacze, bo zawsze miło jest opowiadać o pozytywnych wydarzeniach. A było ich w tym tygodniu aż trzy, a czwarta widnieje na horyzoncie. Będzie to Dzień otwartych drzwi w Górowie Iławeckim, w tamtejszej szkole. Zaczniemy chronologiczne. W poprzednią sobotę w Kętrzynie nareszcie odbył się jarmark folklorystyczny „Z malowanej skrzyni”. Oczywiście, skromniejszy niż zazwyczaj, ale obecni – i wykonawcy, i widzowie – mogli sobie przypomnieć jak wygląda normalność. Po raz pierwszy „otwierał skrzynię” nowy przewodniczący Związku Ukraińców w Polsce, Mirosław Skórka:

– Myślę, że jest to pierwszy sukces. Wielki sukces, który ma miejsce, bo jednak korona nas nie zwyciężyła i zaczynamy. Powodem, czy też oficjalną okazją tego spotkania jest 30-lecie niepodległości państwa ukraińskiego. Jest to gigantyczny sukces, bo w naszej długiej historii, historii wielu z nas, historii wielu z was, historii wielu waszych rodziców, dziadków, pradziadków, ten sukces był marzeniem, do którego zmierzali. I dzisiaj my już 30 lat to marzenie widzimy. Chcemy je widzieć lepszym, chcemy je widzieć bez wojny, ale czasami trzeba wielkiego wysiłku i trudu, żeby sobie uświadomić, kto jest kim w naszej historii i dlaczego nasza historia czasami nie zależy wyłącznie od nas. Dzisiaj ta nasza historia pokazuje nam bardzo boleśnie, bo giną też dzisiaj nasi bracia na froncie za to, żebyśmy mogli tu w Kętrzynie świętować.

Dlatego na cześć bohaterów zespół „Słowiańska dusza” z Gdańska wykonał pieśń-requiem „Płyne kacza”. Dalej był inny repertuar, a na koniec do tańca skłonił młodzież zespół „Harazd” też z gdańska:

(-) Fragment koncertu

W Olsztynie odbył się coroczny koncert poświęcony Tarasowi Szewczence. W sali parafialnej przy greckokatolickiej cerkwi katedralnej zebrała się publiczność z Olsztyna i okolic, byli obecni cerkiewni i świeccy dostojni goście. W koncercie wzięły udział dzieci i młodzież z Bartoszyc, Górowa Iławeckiego, Dobrego Miasta i Olsztyna i Sergiusz Petryczenko ze Starego Kawkowa, który na koniec poszedł do ludzi z mikrofonem:

(-) Fragment koncertu

– Jestem bardzo zadowolona! Bardzo! Wielkie słowa uznania dla organizatorów i w ogóle! Serce bije mocno i ojejej!

– Myślę, że w Olsztynie dawno nie było takich koncertów.

– No, na pewno to wszystko przez pandemię to było tak przymknięte, a teraz zaczynamy żyć całym sercem (…)! Bardzo dziękuję!

(-)

– Tęskniliśmy już bardzo za koncertami, za występami; bardzo fajnie! Podziwiamy dzieci z Bartoszyc, to jest naprawdę wielki potencjał bije od tych dzieci. Ale nasze „Suzirjaczko” muszę powiedzieć, że jest wspaniale przygotowane! Pod względem muzycznym bardzo dobrze przygotowane. Jestem zadowolona, dziękuję wszystkim organizatorom za taki koncert. Dla mnie Szewczenko to plaster miodu na duszy. W szkole profesor od języka ukraińskiego zawsze nam mówił, że trzeba pamiętać o Szewczence; każdy Ukrainiec powinien znać twórczość Szewczenki. Tak to pamiętam i bardzo się wzruszyłam na tym koncercie, jak nasze dzieci śpiewały jego teksty, jego utwory. To jest bardzo fajna sprawa.

(-)

Tak zaprezentowało się „Suzirjaczko” z Olsztyna pod kierownictwem Darii Bułki-Bzil:

(-) Fragment koncertu

Obecni na koncercie usłyszeli też referat „Taras Szewczenko i Polacy”, który przygotowała pani Łarysa Łewyćka. Na pewno dla wielu osób niespodzianką było, ilu Polaków było wśród przyjaciół Szewczenki. Dla obecnych w sali wiele informacji okazało się odkryciem, oto co powiedziała prof. Teresa Astramowicz-Leyk z UWM, która współpracuje ściśle m.in. z przyjaciółmi z Lwowskiej Politechniki:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Pełnomocnik marszałka woj. warmińsko-mazurskiego ds. mniejszości narodowych i etnicznych Wiktor Marek Leyk też pozytywnie wypowiedział się o uroczystości, w tym także o referacie:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Konsul Ukrainy w Gdańsku Lev Zacharczyszyn wyraził podobną myśl:

– Po pierwsze: muszę powiedzieć absolutnie szczerze, nie komplementarnie, że jestem pod wielkim wrażeniem dwóch rzeczy. Pierwsza to poziom wykonania młodych artystów. Naprawdę to jest poziom profesjonalny! A drugie, co na mnie zrobiło wrażenie, to dzisiejszy wasz referat. Bo chyba po raz pierwszy spotykam się na imprezach społeczności nie tylko z kulturalną, ale i z merytorycznym, naukowym programem. Przy czym temat jest bardzo aktualny. Chcę wam poradzić, poprosić was, żeby ten materiał nie pozostał tylko tą prezentacją. Trzeba go maksymalnie rozpowszechnić, może wydać jakąś broszurę, może zrobić jakąś (szerszą) prezentację? Nie wiem; w różny sposób, ale trzeba z tego korzystać i radziłbym przekazać opracowaną taką prezentację pani prof. Astramowicz-Leyk, żeby wykorzystywać też na zajęciach na uniwersytecie, bo temat w rzeczywistości jest bardzo niezbadany. Bardzo niezbadany. I prawdę pani powiedziała, że są nasi nieprzyjaciele, którzy próbują zawsze rozdmuchiwać antypolskie nastroje Szewczenki, chociaż w istocie to wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane. Tak jak i nasze stosunki są o wiele bardziej skomplikowane. I ten dramatyzm, który był w naszej historii – my go nie ukryjemy, ale trzeba mówić prawdę i o tym, że jest to wspólny los, a raczej wspólna niedola. Wygnania, nieszczęścia, w których znajdowali się i Ukraińcy, i Polacy z powodu imperialnej Rosji – to wreszcie powinno nas czegoś nauczyć.

(-) Fragment koncertu

Na koncercie obecny był też bp Arkadiusz Trochanowski, dla którego była to pierwsza świecka uroczystość w Olsztynie:

– Tak, to mój pierwszy taki koncert w Olsztynie, ale myślę, że jest bardzo ważny też dla mnie jak dla biskupa, bo miałem okazję być tu razem ze społecznością ukraińską miasta Olsztyna, ale nie tylko, bo byli i goście. Jest to ważne z takiego punktu widzenia, że biskup jest razem ze swoimi wiernymi – z tymi, którzy tworzą kulturę, budują kulturę i na co dzień pracują z dziećmi i młodzieżą, kontynuują przedsięwzięcia ukraińskie. Jestem bardzo z tego zadowolony i jest mi bardzo miło, że otrzymałem zaproszenie i mogłem tu być od początku do końca, że czas pozwolił mi na to, że byłem i w pełni wziąłem udział w koncercie.

Wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Miron Sycz skomentował koncert z właściwym mu poczuciem humoru:

– Wszyscy czekali na tego rodzaju koncert. Co prawda, my mamy w tym juliańskim kalendarzu dwa tygodnie opóźnienia, ale żeby dwa miesiące, to tak nie myślałem! Mimo wszystko dzisiejszy koncert i wczorajszy pokazują, że ludzie chcą się spotykać, chcą ze sobą być. Widziałem, jak cierpliwie siedzieli do samego zakończenia, prawie wszyscy! Patrzyli, razem śpiewali, oni po prostu chcą w tym być! I to jest chyba najważniejsze. Naprawdę gratuluje i bardzo dziękuję!

(-) Fragment koncertu

Dumna z młodzieży, a zwłaszcza ze swojej „Żurawki” jest dyrektorka górowskiej szkoły, Maria Olga Sycz:

– No, przepiękny koncert! Cieszę się, że udało się tu w Olsztynie zorganizować ten Szewczenkowski koncert, na który wszyscy już tak długo czekali. Oceniam, na bardzo wysokim poziomie zostało to przygotowane, tak że gratuluję organizatorom, gratuluję artystom; dużo ludzi, to też bardzo cieszy. No, wspaniała młodzież, utalentowana! I moja „Żurawka”, która wspaniale wystąpiła i zachęcam młodzież – i tę, która występowała, i nie tylko – na Dzień drzwi otwartych 19 czerwca o godz. 11-tej. Przez cały dzień będziemy organizowali ciekawe wydarzenia, bezpłatnie i wyżywienie, i wszystko. Bardzo serdecznie zapraszam!

(-)

I jeszcze jedno ciekawe wydarzenie miało miejsce w minionym tygodniu. Lidzbarska kapela „Susidojki” i Rodzinna Kapela Wasilewskich ze Szczytna zagrały w ubiegły piątek w Oranżerii Kultury w Lidzbarku Warmińskim. Lidzbarska kapela „Susidojki”, znana w latach 70-80-tych XX wieku, powróciła na scenę przy wsparciu Rodzinnej Kapeli Wasilewskich kilka lat temu. A w pierwszym po pandemicznej przerwie koncercie wzięli udział: Eugenia Przysłupska (z domu Hodowaniec), Danuta Hodowaniec (z domu Łesyk), Eugeniusz Hodowaniec, a także Iga, Kaja, Ewa i Robert Wasilewscy.

(-) Fragment koncertu

(-) Wypowiedź w języku polskim

(-) Fragment koncertu

– Czy dzisiaj byli wasi znajomi, sąsiedzi na sali?

– Byli znajomi! – Eugeniusz Hodowaniec, – mieszkaliśmy przez ulicę. Było tu parę osób znajomych z naszego sąsiedztwa.

– Jak oni to przyjmowali?

– Weseli byli! Widziałem ich, obserwacja była; podobało się im.

– Podśpiewywali?

– Tak, podśpiewywali i klaskali szczerze!

– Jak pan myśli: takie koncerty po lock downie, wyjść do sąsiadów, do znajomych, pośpiewać – to pewnie jest niesamowite przeżycie?

– Przeżycie! Wie pan, to jest przyjemna sprawa i dobrze, że to jeszcze istnieje.

– Te piosenki żyją poprzez was.

– Poprzez nas, a dzięki Wasilewskim, bo gdyby nie oni, to… bo oni przedłużyli nam pamięć na jak długo? Nie wiemy, daj Boże żeby jak najdłużej, bo to jest bardzo ważna sprawa dla tego narodu.

– Ja też trochę porozmawiałem z ludźmi i widać, że są szczerze zadowoleni.

– Wszyscy ci ludzie, którzy tu byli, to są bardzo cerkiewni ludzie. Wszyscy! I nasi sąsiedzi-Polacy, którzy tu byli, bardzo byli zadowoleni. A to co pan widzi, to cerkiew. Twarda. Nasi ortodoksi.

– Trzymają.

– Tak. Trzymają kulturę, naród wierzący.

(-) Fragment koncertu

– Może pamięta pan jeszcze ten stary skład „Susidojków”?

– Tak z imienia nie pamiętam, ale pamiętam z występu w Sopocie. Trochę dłuższy był! Inne trochę były piosenki, inny repertuar. Pierwszy raz spotkałem ich w Sopocie, bodaj w 85-86-tym roku na Festiwalu Kultury Ukraińskiej w Sopocie. Osobiście nie przywiązywałem takiej uwagi do tego, bo człowiek bardziej lubił takie młodzieżowe, ale to jest niewiarygodne – można pośpiewać razem. Szkoda, że tak krótko.

(-) Fragment koncertu

(-)

Teraz już głos oddaję Romanowi Bodnarowi:

(-) Hit-Parad

Kończymy już naszą dzisiejszą audycję, pracowali dla was dzisiaj: Szymon Krzysztoń, Roman Bodnar, Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o godz. 10-50 na 99,6 MHz, a teraz życzymy wam miłego wieczoru. Wszystkiego dobrego!

12.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Zespół szkół z ukraińskiej językiem nauczania w Górowie Iławeckim zaprasza na dzień otwarty, który odbędzie się 19 czerwca. Na polsko-ukraińskiej granicy rozpoczęto zaszczepianie Ukraińców. Szef MSZ Zbigniew Rau nie widzi obecnie szans na zbudowanie konsensusu wokół otwarcia drzwi NATO dla Ukrainy. Ukraińska reprezentacja pojedzie na Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej w strojach z hasłem „Chwała Ukrainie! Chwała Bohaterom!”. Dalej dokładniej. W ukraińskim programie informacyjnym wita was Hanna Wasilewska. Dziś jest sobota 12 czerwca. Dzień dobry.

(-)

Zespół szkół z ukraińskiej językiem nauczania w Górowie Iławeckim zaprasza na dzień otwarty, który odbędzie się 19 czerwca. O zaletach ukraińskiej szkoły chętnie opowiadają uczniowie, którzy spędzili to nie jeden rok. Chwali się swoją szkołą i przewodnicząca rady uczniowskiej Wiktoria Zięba:

-Ja mogę powiedzieć szczerze, że to najlepsza szkoła do jakiej możecie iść. Tu możesz się rozwijać nie tylko na polu nauki, ale także doskonalić swoje zainteresowania i umiejętności. Tu jest bardzo przyjazny zespół rówieśników [niezrozumiałe] nauczyciele. I według mnie to najlepszy wybór, wybór szkoły przed którym teraz się znajdujecie.

-Możesz coś powiedzieć i zajęciach pozaszkolnych?

-Po szkole możecie iść na Dumkę, gdzie uczniowie nasi tańczą i rozwijają swoje pasje w aspekcie tańca, możecie iść też na SKS z siatkówki i koszykówki, na siłownie możecie iść, na Żurawkę i tam chodzą dzieci, które bardzo ładnie śpiewają.
-Przy naszej szkole jest też internat .

-Internat to nasz drugi dom. Tu wszyscy mieszkamy razem, tu jest bardzo przyjemna atmosfera i my wszyscy razem przebywamy ze sobą i mieszkamy tak jak w domu.

Więcej o rekrutacji do ukraińskiej szkoły w Górowie Iławeckim czytajcie na stronie szkoły licej.nazwa.pl

(-)

Na polsko-ukraińskiej granicy rozpoczęto szczepienie Ukraińców. Na polsko-ukraińskiej granicy rozpoczęła się akcja szczepienia obywateli Ukrainy i innych obcokrajowców spoza UE, którzy jadą do pracy do Polski. Jak wygląda procedura i jaką szczepionką można się zaszczepić? Więcej pisze o tym Ukrinform. Akcja szczepienia obcokrajowców, którzy jadą do Polski do pracy. Już działa na trzech przejściach, na granicy polsko-ukraińskiej: Medyka-Szehyni, Hrebenne-Rawa Ruska, Dorohusk-Jagodzin. Tymczasowe punkty szczepień funkcjonują od razu przy przejścia na ukraińsko-polskiej granicy. Natomiast ci, którzy przekraczają granicę na przejściu Korczowa-Krakowiec mogą zaszczepić się w mobilnym punkcie szczepień, który znajduje się w punkcie obsługi pasażerów  MOP Zamiechów około 30 km od granicy. Tymczasowe punkty testowania przeciwko COVID-19 i szczepień są całodobowe. W centrum medycznym Medyk w Rzeszowie, które organizuje akcję dobrowolnego szczepienia, póki co nie określono początku szczepienia w pobliżu dwóch innych działających przejść granicznych na wspólnej granicy Dołhobycz-Ugryniów i Budomierz – Hruszów. Oprócz obywateli Ukrainy, którzy ma będą mieć przy sobie dokumenty dotyczące pracy w Polsce (pozwolenie na prace, zgoda na zatrudnienie, o zamiarze zatrudnienia obcokrajowca); w takich punktach szczepieniu mogą się poddać także studenci uczący się w Polsce. W centrum Medyk zapewniono, że szczepienia obcokrajowców prowadzone będą przy pomocy wszystkich czterech szczepionek certyfikowanych przez UE i jakie dostępne są w Polsce. Jednocześnie, jak informuje Ukrinform, osoby której we czwartek zaszczepiły się w jednym z tych tymczasowych punktów, mogły wybierać szczepionkę albo Pfizera albo AstraZeneca. Po tym medycy przekazywali skierowanie na kolejną dawkę na 1 lipca lub później. Według rozporządzenia polskiego rządu, od 1 lipca można otrzymać drugą dawkę szczepionki w jakimkolwiek miejscu niezależnie o miejsca przyjęcia pierwszej. Dla obcokrajowców, którzy mają prawo pobytu w Polsce z powodu nauki lub pracy, szczepienie jest bezpłatne. Powinni jedynie potwierdzić ten fakt dokumentami oraz paszportem. Jednak przed szczepieniem obowiązkowe jest wykonanie testu na koronawirusa, który kosztuje 130 złotych.

(-)

Szef MSZ Zbigniew Rau nie widzi obecnie szans na zbudowanie konsensusu wokół otwarcia drzwi NATO dla  Ukrainy. Na zakończenie wizyty w Rydze minister spraw zagranicznych podkreślał, że Polska opowiada się za perspektywą członkostwa w Sojuszu dla takich krajów jak Ukraina czy Gruzja.
Szef polskiej dyplomacji przyznał, że w obecnej konstelacji nie można rozwiązać tego problemu:

(-)

Minister Zbigniew Rau ocenił również, że zaproszenie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego do Białego Domu już po szczycie Biden-Putin, to „bardzo dobra decyzja, tylko kolejność tych spotkań jest bez wątpienia niewłaściwa”.

Ukraińska reprezentacja pojedzie na Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej w strojach z hasłem „Chwała Ukrainie! Chwała Bohaterom!”. Wcześniej UEFA, na wniosek Rosji, zażądała usunięcia części hasła z koszulki.

O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

[korespondencja w języku polskim]

Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Życzę wam ładnego dnia i tylko dobrych wiadomości. (dw/łw)

11.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Zespół szkół z ukraińskiej językiem nauczania w Górowie Iławeckim zaprasza na dzień otwarty, który odbędzie się 19 czerwca. Funkcjonariusze z Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej od początku roku ujawnili nieprawidłowości w zatrudnieniu 91 cudzoziemców. Skontrolowano 954 obcokrajowców, w większości obywateli Ukrainy i Białorusi.Ukrainka i Kolumbijka straciły bliskich, pracę i potrzebują pomocy. Dlatego zamieszkały w Domu Samotnej Matki Caritas w Koszalinie. Wczoraj w ukraińskiej stolicy odbyło się spotkanie wiceszefów parlamentów Trójkąta Lubelskiego, czyli Polski, Ukrainy i Litwy. O tym dokładniej opowiem w wydaniu informacji po ukraińsku. Dzisiaj jest piątek 11 czerwca. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Zespół szkół z ukraińskiej językiem nauczania w Górowie Iławeckim zaprasza na dzień otwarty, który odbędzie się 19 czerwca. O zaletach ukraińskiej szkoły chętnie opowiadają uczniowie, którzy spędzili to nie jeden rok. Chwali się swoją szkołą i przewodnicząca rady uczniowskiej Wiktoria Zięba:
-Ja mogę powiedzieć szczerze, że to najlepsza szkoła do jakiej możecie iść. Tu możesz się rozwijać nie tylko na polu nauki, ale także doskonalić swoje zainteresowania i umiejętności. Tu jest bardzo przyjazny zespół rówieśników [niezrozumiałe] nauczyciele. I według mnie to najlepszy wybór, wybór szkoły przed którym teraz się znajdujecie.

-Możesz coś powiedzieć i zajęciach pozaszkolnych?

-Po szkole możecie iść na Dumkę, gdzie uczniowie nasi tańczą i rozwijają swoje pasje w aspekcie tańca, możecie iść też na SKS z siatkówki i koszykówki, na siłownie możecie iść, na Żurawkę i tam chodzą dzieci, które bardzo ładnie śpiewają.
-Przy naszej szkole jest też internat .

-Internat to nasz drugi dom. Tu wszyscy mieszkamy razem, tu jest bardzo przyjemna atmosfera i my wszyscy razem przebywamy ze sobą i mieszkamy tak jak w domu.

Więcej o ukraińskiej szkole w Górowie Iławeckim uczniowie opowiedzą w programie „Od A do Z” dzisiaj o 18:10.

(-)

Funkcjonariusze z Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej od początku roku ujawnili nieprawidłowości w zatrudnieniu 91 cudzoziemców. To bilans kontroli legalności zatrudnienia prowadzonych na Warmii i Mazurach.
Skontrolowano 954 obcokrajowców, w większości obywateli Ukrainy i Białorusi

(-)

Na razie obywatele Ukrainy mogą wjeżdżać na teren Polski tylko na podstawie oficjalnego zaproszenia do pracy czy na naukę.

(-)

Pierwsze cudzoziemki zamieszkały w Domu Samotnej Matki Caritas w Koszalinie.
– Kolumbijka i Ukrainka straciły bliskich, pracę i potrzebują pomocy – powiedział Polskiemu Radiu Koszalin ksiądz Tomasz Roda dyrektor diecezjalnej Caritas:

(-)

Duchowny podkreślił, że w Domu każda kobieta w potrzebie dostanie wsparcie:

(-)

W Domu przebywa obecnie 8 kobiet. Pobyt może trwać rok, w uzasadnionych sytuacjach dłużej .

Wczoraj w ukraińskiej stolicy odbyło się spotkanie wiceszefów parlamentów Trójkąta Lubelskiego, czyli Polski, Ukrainy i Litwy. Wzięła w nim udział wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska. Omawiana była m.in. sytuacja w Donbasie i na Krymie, a także kwestia Ukraińców nielegalnie przetrzymywanych przez Rosjan i prorosyjskich bojówkarzy.

(-)

Nasz program dobiega końca. W dobry nastój wprowadzi nas ładna ukraińska piosenka, a wieczorem spotkamy się jeszcze. Czekać na was będę o 18:10. Z wami była Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego.

10.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, drodzy słuchacze, na falach Radia Olsztyn w ten świąteczny wieczór, w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”. W studiu – Jarosława Chrunik.

Dzisiaj obchodzimy wielkie święto religijne – Wniebowstąpienie Pańskie. Jest to jedno z największych świąt chrześcijaństwa. 40 dni po Zmartwychwstaniu Jezus przebywał na ziemi, pojawiał się różnym ludziom, a na 40-ty dzień zebrał uczniów na Górze Oliwnej, pożegnał się z uczniami i matką i wzniósł się do nieba, żeby – tak jak im wcześniej mówił – zasiąść po prawicy Ojca.

O święcie porozmawiamy w poniedziałek, w programie „Kamo hriadeszy”, a dzisiaj umilimy wam święto muzyką tradycyjną. I jeszcze na chwilę powrócimy do niedzielnego koncertu Szewczenkowskiego w Olsztynie.

(-)

Lidzbarska kapela „Susidojki” i Rodzinna Kapela Wasilewskich ze Szczytna zagrały w ubiegły piątek w Oranżerii Kultury w Lidzbarku Warmińskim. Lidzbarska kapela „Susidojki”, znana w latach 70-80-tych XX wieku, powróciła na scenę przy wsparciu Rodzinnej Kapeli Wasilewskich kilka lat temu. A w pierwszym po pandemicznej przerwie koncercie wzięli udział: Eugenia Przysłupska (z domu Hodowaniec), Danuta Hodowaniec (z domu Łesyk), Eugeniusz Hodowaniec, a także Iga, Kaja, Ewa i Robert Wasilewscy.

(-) Fragment koncertu

(-) Wypowiedź w języku polskim

(-) Fragment koncertu

– Czy dzisiaj byli wasi znajomi, sąsiedzi na sali?

– Byli znajomi! – Eugeniusz Hodowaniec, – mieszkaliśmy przez ulicę. Było tu parę osób znajomych z naszego sąsiedztwa.

– Jak oni to przyjmowali?

– Weseli byli! Widziałem ich, obserwacja była; podobało się im.

– Podśpiewywali?

– Tak, podśpiewywali i klaskali szczerze!

– Jak pan myśli: takie koncerty po lockdownie, wyjść do sąsiadów, do znajomych, pośpiewać – to pewnie jest niesamowite przeżycie?

– Przeżycie! Wie pan, to jest przyjemna sprawa i dobrze, że to jeszcze istnieje.

– Te piosenki żyją poprzez was.

– Poprzez nas, a dzięki Wasilewskim, bo gdyby nie oni, to… bo oni przedłużyli nam pamięć na jak długo? Nie wiemy, daj Boże żeby jak najdłużej, bo to jest bardzo ważna sprawa dla tego narodu.

– Ja też trochę porozmawiałem z ludźmi i widać, że są szczerze zadowoleni.

– Wszyscy ci ludzie, którzy tu byli, to są bardzo cerkiewni ludzie. Wszyscy! I nasi sąsiedzi-Polacy, którzy tu byli, bardzo byli zadowoleni. A to co pan widzi, to cerkiew. Twarda. Nasi ortodoksi.

– Trzymają.

– Tak. Trzymają kulturę, naród wierzący.

(-) Fragment koncertu

– Może pamięta pan jeszcze ten stary skład „Susidojków”?

– Tak z imienia nie pamiętam, ale pamiętam z występu w Sopocie. Trochę dłuższy był! Inne trochę były piosenki, inny repertuar. Pierwszy raz spotkałem ich w Sopocie, bodaj w 85-86-tym roku na Festiwalu Kultury Ukraińskiej w Sopocie. Osobiście nie przywiązywałem takiej uwagi do tego, bo człowiek bardziej lubił takie młodzieżowe, ale to jest niewiarygodne – można pośpiewać razem. Szkoda, że tak krótko.

(-) Fragment koncertu

(-) Wypowiedź w języku polskim

(-) Fragment koncertu

(-)

O swoich korzeniach z pewnością będą pamiętali uczestnicy niedzielnego koncertu w Olsztynie. Dopiero w czerwcu udało się zorganizować uroczystość, poświęconą naszemu wieszczowi narodowemu. Wystąpiły dzieci i młodzież z Bartoszyc, Dobrego Miasta, Górowa Iławeckiego, Olsztyna i Starego Kawkowa. Dzisiaj posłuchamy jeszcze trochę muzyki w wykonaniu uczniów szkół i PNJU z regionu. Tak zaprezentowało się „Suzirjaczko” z Olsztyna pod kierownictwem Darii Bułki-Bzil:

(-) Fragment koncertu

Na koncercie obecny był też bp Arkadiusz Trochanowski, dla którego była to pierwsza świecka uroczystość w Olsztynie:

– Tak, to mój pierwszy taki koncert w Olsztynie, ale myślę, że jest bardzio ważny też dla mnie jak dla biskupa, bo miałem okazję być tu razem ze społecznością ukraińską miasta Olsztyna, ale nie tylko, bo byli i goście. Jest to ważne z takiego punktu widzenia, że biskup jest razem ze swoimi wiernymi – z tymi, którzy tworzą kulturę, budują kulturę i na co dzień pracują z dziećmi i młodzieżą, kontynuują przedsięwzięcia ukraińskie. Jestem bardzo z tego zadowolony i jest mi bardzo miło, że otrzymałem zaproszenie i mogłem tu być od początku do końca, że czas pozwolił mi nato, że byłem i w pełni wziąłem udział w koncercie.

Wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Miron Sycz skomentował koncert z właściwym mu poczuciem humoru:

– Wszyscy czekali na tego rodzaju koncert. Co prawda, my mamy w tym juliańskim kalendarzu dwa tygodnie opóźnienia, ale żeby dwa miesiące, to tak nie myślałem! Mimo wszystko dzisiejszy koncert i wczorajszy pokazują, że ludzie chcą się zpotykać, chcą ze sobą być. Widziałem, jak cierpliwie siedzieli do samego zakończenia, prawie wszyscy! Patrzyli, razem śpiewali, oni po prostu chcą w tym być! I to jest chyba najważniejsze. Naprawdę gratuluje i bardzo dziękuję!

(-) Fragment koncertu

Dumna z młodzieży, a zwłaszcza ze swojej „Żurawki” jest dyrektorka górowskiej szkoły, Maria Olga Sycz:

– No, przepiękny koncert! Cieszę się, że udało się tu w Olsztynie zorganizować ten Szewczenkowski koncert, na który wszyscy już tak długo czekali. Oceniam, na bardzo wysokim poziomie zostało to przygotowane, tak że gratuluję organizatorom, gratuluję artystom; dużo ludzi, to też bardzo cieszy. No, wspaniała młodzież, utalentowana! I moja „Żurawka”, która wspaniale wystąpiła i zachęcam młodzież – i tę, która występowała, i nie tylko – na Dzień drzwi otwartych 19 czerwca o godz. 11-tej. Przez cały dzień będziemy organizowali ciekawe wydarzenia, bezpłatnie i wyżywienie, i wszystko. Bardzo serdecznie zapraszam!

– I to nie po to, żeby zastanawiali się, czy iść do tej szkoły, a po to, żeby zrozumieli dlaczego powinni do tej szkoły pójść.

– No, oczywiście, kto nie był i nie widział szkoły, pewnie nie wie, ale jest to pod każdym względem najlepsza szkoła. I jeśli chodzi o poziom nauczania, o warunki, o bazę dydaktyczno-wychowawczą i też jeśli chodzi o możliwości rozwoju swoich talentów, i też naukowo, i artystycznie, tak że bardzo serdecznie zapraszam!

(-)

Polecamy więc uwadze młodzieży i rodziców datę 19 czerwca, a ja już się z wami żegnam do niedzieli. Dzisiaj pracowali dla was: Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Miłego wieczoru i do usłyszenia, drodzy słuchacze! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/kos)

10.06. 2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Lidzbarska kapela „Susidojki” i Rodzinna Kapela Wasilewskich ze Szczytna zagrały w ubiegły piątek w Oranżerii Kultury w Lidzbarku Warmińskim.

Młoda ukraińska poliglotka została pierwszą cudzoziemką, która zwyciężyła w konkursie jezykowym w Polsce.

Trwa drugi dzień wizyty wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Gosiewskiej na Ukrainie.

Jest zgoda unijnych ambasadorów na przedłużenie o rok sankcji wobec zaanektowanego przez Rosję Krymu.

Takie wiadomości znalazły się w centrum naszej uwagi dzisiaj. O szczegółach dowiecie się już za chwilę. Na kalendarzu jest czwartek, 10 czerwca. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry!

(-)

Lidzbarska kapela „Susidojki” i Rodzinna Kapela Wasilewskich ze Szczytna zagrały w ubiegły piątek w Oranżerii Kultury w Lidzbarku Warmińskim. Lidzbarska kapela „Susidojki”, znana w latach 70-80-tych XX wieku, powróciła na scenę przy wsparciu Rodzinnej Kapeli Wasilewskich kilka lat temu. A w pierwszym po pandemicznej przerwie koncercie wzięli udział: Eugenia Przysłupska (z domu Hodowaniec), Danuta Hodowaniec (z domu Łesyk), Eugeniusz Hodowaniec, a także Iga, Kaja, Ewa i Robert Wasilewscy.

(-)

– Czy dzisiaj byli wasi znajomi, sąsiedzi na sali?

– Byli znajomi! – Eugeniusz Hodowaniec, – mieszkaliśmy przez ulicę. Było tu parę osób znajomych z naszego sąsiedztwa.

– Jak oni to przyjmowali?

– Weseli byli! Widziałem ich, obserwacja była; podobało się im.

– Podśpiewywali?

– Tak, podśpiewywali i klaskali szczerze!
Cały materiał Sergiusza Petryczenki usłyszycie dzisiaj wieczorem.
Po raz pierwszy w polskim konkursie jezykowym zwyciężyła cudzoziemka, zostawiając z tyłu swoich kolegów, dla których język polski jest językiem ojczystym. Zwyciężczynią została 13-letnia Ukrainka. Nadija Połczaninowa. Dziewczynka już zna 5 języków oprócz ojczystego ukraińskiego i czyta książki w oryginale. Nadija Połczaninowa przyjechała z rodzicami z Charkowa i uczy się w 7 klasie w jednej ze szkół Wrocławia. W tym mieście dziewczynka mieszka już ponad rok i bardzo je lubi. Zajmuje się jazdą konną i karate, ale najbardziej zdumiewające jest to, jak udało się młodej Ukraince opanować języki obce, zwłaszcza Polski. Nadija została zwyciężczynią XXVII Ogólnopolskiego Konkursu Krasomówczego, gdzie wygłosiła 10-minutową mowę ,,Nie ma dwóch takich samych ogrodów”.

Dziewczynka od dziecka lubiła czytać. Teraz, jak mówi jej mama, „połyka” książki, przy czym w róznych językach. Czyta w oryginale Balzaca. Uwielbia Żeromskiego i Sienkiewicza, na twórczości których nauczyła się języka polskiego.

„Właśnie dlatego Nadija mówi takim pięknym językiem polskim. Chociaż warto powiedzieć, że wysławia się całkiem inaczej, niż jej rówieśnicy. Jej język jest bardziej kwiecisty”, – przyznaje nauczycielka. W przysłości Nadija chce studiować prawo i zostać dyplomatką.
Trwa drugi dzień wizyty wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Gosiewskiej na Ukrainie. W jej trakcie złożyła hołd polskim legionistom spoczywającym w Kijowie, wzięła udział w posiedzeniu parlamentarzystów Trójkąta Lubelskiego, a także w uroczystości poświęconej rocznicy Konstytucji 3 Maja. O wydarzeniach zaplanowanych na dziś, opowie Paweł Buszko.

(-)

Jest zgoda unijnych ambasadorów na przedłużenie o rok sankcji wobec zaanektowanego przez Rosję Krymu – ustaliła nieoficjalnie brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka. Formalnie decyzję muszą jeszcze potwierdzić ministrowie 27 krajów w przyszłym tygodniu.
Te restrykcje ograniczają się wyłącznie do terytorium Krymu i Sewastopola. Decyzja o przedłużeniu sankcji gospodarczych wobec Rosji za agresję na Ukrainę jeszcze przed unijnymi krajami, ale powinna zapaść w tym miesiącu:

(-)

Ta informacja kończy nasz program, więc dziękuję wam za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro. Usłyszymy się na fali Polskiego Radia Olsztyn. (jch/an)

09.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, drodzy słuchacze, w środę, 9 czerwca na falach Radia Olsztyn. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” opowiemy o spóźnionym koncercie Szewczenkowskim. Zazwyczaj takie uroczystości odbywają się w marcu, ale dobrze, że w tym roku w ogóle udało się zorganizować takie spotkanie:

(-)

W Olsztynie odbył się coroczny koncert poświęcony Tarasowi Szewczence. W sali parafialnej przy greckokatolickiej cerkwi katedralnej zebrała się publiczność z Olsztyna i okolic, byli obecni cerkiewni i świeccy dostojni goście. W koncercie wzięły udział dzieci i młodzież z Bartoszyc, Górowa Iławeckiego, Dobrego Miasta i Olsztyna. Na uroczystości był mój kolega Sergiusz Petryczenko, który na koniec poszedł do ludzi z mikrofonem:

(-) Fragment koncertu

– Jestem bardzo zadowolona! Bardzo! Wielkie słowa uznania dla organizatorów i w ogóle! Serce bije mocno i ojejej!

– Myślę, że w Olsztynie dawno nie było takich koncertów.

– No, na pewno to wszystko przez pandemię to było tak przymknięte, a teraz zaczynamy żyć całym sercem (…)! Bardzo dziękuję!

(-)

– Tęskniliśmy już bardzo za koncertami, za występami; bardzo fajnie! Podziwiamy dzieci z Bartoszyc, to jest naprawdę wielki potencjał bije od tych dzieci. Ale nasze „Suzirjaczko” muszę powiedzieć, że jest wspaniale przygotowane! Pod względem muzycznym bardzo dobrze przygotowane. Jestem zadowolona, dziękuję wszystkim organizatorom za taki koncert. Dla mnie Szewczenko to plaster miodu na duszy. W szkole profesor od języka ukraińskiego zawsze nam mówił, że trzeba pamiętać o Szewczence; każdy Ukrainiec powinien znać twórczość Szewczenki. Tak to pamiętam i bardzo się wzruszyłam na tym koncercie, jak nasze dzieci śpiewały jego teksty, jego utwory. To jest bardzo fajna sprawa.

– Myślę, że łatwiej, lepiej przyswaja się taka poezja poprzez piosenkę.

– Ja bardzo też lubię, gdy jest recytacja. Bo nie wszystkie utwory, ideę można przełożyć na piosenkę i na odwrót. Ja osobiście bardzo lubię recytację utworów Szewczenki.

– Mam na myśli to, że dzieciom jest łatwiej poprzez piosenkę, bo dzieciom trudno jest mówić po ukraińsku.

– Ooooo, powiem panu, że teraz dzieci bardzo ładnie rozmawiają po ukraińsku! Jeśli cofnąć się w myślach 10-20 lat wstecz, to było o wiele gorzej. Teraz naprawdę dzieci ładnie mówią. Może nie chcą, ale rodzice, ci którzy uczą, to uczą bardzo ładnie. Bo rodzice pewnie są po Bartoszycach, po Górowie, znają język ukraiński, uczą swoje dzieci ładnie rozmawiać po ukraińsku, więc myślę, że na przestrzeni tych lat, to teraz dzieci naprawdę ładnie rozmawiają po ukraińsku. Musimy być dumni z tego, że umiemy i mamy takie dzieci.

(-)

Obecni na koncercie usłyszeli też referat „Taras Szewczenko i Polacy”, który przygotowała pani Łarysa Łewyćka. Na pewno dla wielu osób niespodzianką było, ilu Polaków było wśród przyjaciół Szewczenki. Przede wszystkim byli to ludzie, którzy – tak jak i Kobzar – walczyli o prawdę i wolność. Najbardziej zaprzyjaźnił się poeta z pisarzem, malarzem-amatorem Bronisławem Zaleskim, Zygmuntem Sierakowskim, znanym przywódcą (w przyszłości, już po śmierci Szewczenki) Powstania Styczniowego 1863 roku, czy też ks. Michałem Zielonką. Zbratała ich wspólna niedola i wspólne poglądy na podłość systemu carskiego, marzenia o wolności swoich narodów.

Dla obecnych w sali wiele informacji okazało się odkryciem, oto co powiedziała prof. Teresa Astramowicz-Leyk z UWM, która współpracuje ściśle m.in. z przyjaciółmi z Lwowskiej Politechniki:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Pełnomocnik marszałka woj. warmińsko-mazurskiego ds. mniejszości narodowych i etnicznych Wiktor Marek Leyk też pozytywnie wypowiedział się o uroczystości, w tym także o referacie:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Konsul Ukrainy w Gdańsku Lev Zacharczyszyn wyraził podobną myśl:

– Po pierwsze: muszę powiedzieć absolutnie szczerze, nie komplementarnie, że jestem pod wielkim wrażeniem dwóch rzeczy. Pierwsza to poziom wykonania młodych artystów. Naprawdę to jest poziom profesjonalny! Jedyne, to żeby mogli realizować swoje talenty; i co szczególnie miłe – że jest to wykonanie ukraińskich piosenek; piosenek szewczenkowskich, piosenek współczesnych, ale powiem szczerze: nie spodziewałem się. Tu zawsze nastawiam się na jakiś amatorski, dziecięcy śpiew, a tu śpiewali profesjonaliści. A drugie, co na mnie zrobiło wrażenie, to dzisiejszy wasz referat. Bo chyba po raz pierwszy spotykam się na imprezach społeczności nie tylko z kulturalną, ale i z merytorycznym, naukowym programem. Przy czym temat jest bardzo aktualny. Chcę wam poradzić, poprosić was, żeby ten materiał nie pozostał tylko tą prezentacją. Trzeba go maksymalnie rozpowszechnić, może wydać jakąś broszurę, może zrobić jakąś (szerszą) prezentację? Nie wiem; w różny sposób, ale trzeba z tego korzystać i radziłbym przekazać opracowany materiał pani prof. Astramowicz-Leyk, żeby wykorzystywać też na zajęciach na uniwersytecie, bo temat w rzeczywistości jest bardzo niezbadany. Bardzo nieznana. I prawdę pani powiedziała, że są nasi nieprzyjaciele, którzy próbują zawsze rozdmuchiwać antypolskie nastroje Szewvczenki, chociaż w istocie to wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane. Tak jak i nasze stosunki sa o wiele bardziej skomplikowane. I ten dramatyzm, który był w naszej historii – my go nie ukryjemy, ale trzeba mówić prawdę i o tym, że jest to wspólny los, a raczej wspólna niedola. Wygnania, nieszczęścia, w których znajdowali się i Ukraińcy, i Polacy z powodu imperialnej Rosji – to wreszcie powinno nas czegoś nauczyć.

(-) Fragment koncertu

Tak więc sezon wydarzeń kulturalnych uważamy za otwarty. Byli dzisiaj z wami: Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik, a pożegnamy się piosenką w wykonaniu Sergiusza. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/bsc)

09.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W Olsztynie odbył się coroczny koncert poświęcony Tarasowi Szewczence.

W Polsce wierni i duchowieństwo UCGK z ekscelencją Włodzimierzem na czele obchodzili 25-lecie utworzenia eparchii wrocławsko-gdańskiej.

Rada uczonych Kijowskiego Uniwersytetu Państwowego im. T. Szewczenki pozbawiła Aleksandra Łukaszenkę tytułu honoris causa.

Długo oczekiwane podróże na Ukrainę w tego lata będą możliwe zgodnie z pewnymi zasadami. Co się zmieniło, opowiem już teraz w ukraińskim programie informacyjnym. Na kalendarzu środa 9 czerwca. Z wami Hanna Wasilewska, witam.

(-)

W Olsztynie odbył się coroczny koncert poświęcony Tarasowi Szewczence. W sali parafialnej przy greckokatolickiej parafii katedralnej zebrała się publiczność z Olsztyna i okolic, byli obecni cerkiewni i świeccy dostojnicy. W koncercie wzięły udział dzieci i młodzież z Bartoszyc, Górowa Iławeckiego, Dobrego Miasta i Olsztyna. Oprócz numerów artystycznych uwadze widzów został zaprezentowany referat „Taras Szewczenko i Polacy”:

(-)

– Jestem bardzo zadowolona! Bardzo! Wielkie słowa uznania dla organizatorów i w ogóle! Serce bije mocno i ojejej!

– Myślę, że w Olsztynie dawno nie było takich koncertów.

– No, na pewno to wszystko przez pandemię to było tak przymknięte, a teraz zaczynamy żyć całym sercem (…)! Bardzo dziękuję!

– Tęskniliśmy już bardzo za koncertami, za występami; bardzo fajnie! Podziwiamy dzieci z Bartoszyc, to jest naprawdę wielki potencjał bije od tych dzieci. Ale nasze „Suzirjaczko” muszę powiedzieć, że jest wspaniale przygotowane! Jestem zadowolona, dziękuję wszystkim organizatorom za taki koncert. Dla mnie Szewczenko to plaster miodu na duszy.

(-)

Całego materiału Sergiusza Petryczenki słuchajcie dzisiaj o godz. 18.10.
Wierni i duchowieństwo UCGK w Polsce z ekscelencją Włodzimierzem na czele obchodzili 25-lecie utworzenia eparchii wrocławsko-gdańskiej.

„W pierwszą niedzielę czerwca br. w naszej katedrze we Wrocławiu, ale także w innych naszych cerkwiach parafialnych, wznosi się do Pana modlitwa dziękczynna za ćwierć wieku istnienia struktur eparchialnych oraz za wszystkie dobre dzieła, które w tym czasie udało się osiągnąć nam wszystkim”, – powiedział bp Włodzimierz R. Juszczak podczas uroczystej Archijerejskiej Boskiej Liturgii z okazji 25-lecia utworzenia eparchii wrocławsko-gdańskiej Kościoła greckokatolickiego w Polsce.

Centralne modlitewne obchody odbyły się w soborze katedralnym we Wrocławiu, jednak duchowieństwo i wierni zanosili dziękczynne modlitwy we wszystkich greckokatolickich parafiach eparchii.

Warto podkreślić, że uroczyste ogłoszenie ustanowienia nowej struktury kościelnej nastąpiło 31 maja 1996 r. Stolica Apostolska utworzyła metropolię przemysko-warszawską, która objęła swym zasięgiem terytorium całego kraju. W skład metropolii weszła nowo utworzona eparchia wrocławsko-gdańska oraz podniesiona do godności archieparchii przemysko-warszawskiej ówczesna eparchia przemyska. Granicą obu administracyjnych jednostek Kościoła była rzeka Wisła. W 2020 r. ponownie zreorganizowano struktury Kościoła greckokatolickiego – powstała nowa eparchia olsztyńsko-gdańska, natomiast eparchia wrocławsko-gdańska zmieniła dotychczasową nazwę na wrocławsko-koszalińską.

Nareszcie za oknem jest ciepło i większość z nas już planuje urlop.
Długo oczekiwane podróże na Ukrainę w tego lata będą możliwe zgodnie z pewnymi zasadami.

Ukraińskie władze zmieniły zasady dotyczące osób wjeżdżających z zagranicy, związane z epidemią koronawirusa. Będą one mogły przedstawić na granicy test antygenowy, a nie, jak dotychczas, test PCR na obecność wirusa. Wiąże się to ze sporymi oszczędnościami dla podróżnych. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-)

Nieuznawany przez społeczność międzynarodową prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka został pozbawiony tytułu doktora honoris causa jednego z najważniejszych ukraińskich uniwersytetów. Taką decyzję podjęła rada uczelni, wcześniej wnioskowali o to studenci.

(-)

Na tym nasz blok informacyjny został wyczerpany, świeżych wiadomości po ukraińsku słuchajcie tu jutro o godz. 10.50. Program przygotowała i przedstawiła Hanna Wasilewska. Życzę wam miłego dnia. (dw/apod)

08.06.2021 – godz. 18. 10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, drodzy słuchacze, w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” na falach Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj w wędrówce „Śladami pamięci” będzie nam towarzyszył nasz wieszcz narodowy Taras Szewczenko i jego polscy przyjaciele. Jeśli powiemy, że Szewczenko przyjaźnił się z Polakami – będzie to prawda. Jeśli powiemy, że pisał antypolskie utwory – też będzie to prawda. I dopiero gdy zgłębimy temat, zrozumiemy, że Kobzar przyjaźnił się z Polakami-demokratami, którzy marzyli o wolności i o nią walczyli, a występował przeciwko tym Polakom, którzy tę wolność odbierali zarówno Ukraińcom, jak i swoim rodakom. A ponadto wspólnym wrogiem była carska Rosja. Teraz trochę o tym usłyszycie.

(-)

Stosunek Szewczenki do Polaków i dawnego państwa polskiego trudno jest nazwać jednoznacznym. Tym bardziej, że stosunek ten przeszedł wyraźną ewolucję – od wyrażonego stanowiska antypolskiego do apeli o współpracę Ukraińców i Polaków. Posłużymy się opracowaniem Pawła Zajcewa.

Pawło Zajcew – literaturoznawca, członek Ukraińskiej Centralnej Rady, naczelnik Wydziału Kulturalno-Oświatowego Armii URL. W 1921 r. wyjechał do Polski, gdzie wykładał na Uniwersytecie Warszawskim, był współpracownikiem Ukraińskiego Instytutu Naukowego (w Warszawie). Będąc na emigracji politycznej w Polsce, wydał w 1934 r. pierwsze gruntowne badanie związków Tarasa Szewczenki z kulturą polską.

Największą kolizję w kwestii stosunków Szewczenki z Polakami Zajcew upatrywał w tym, że dla takich Polaków jak Zygmunt Sierakowski, był „bratem i ojcem”, dla polskich obszarników – „dzikim hajdamaką”, a dla ówczesnego nowego pokolenia Polaków – „terra incognita”. Podstawową treść pracy stanowi analiza faktów biograficznych przecięcia się drogi życiowej Szewczenki z Polakami.

(-)

Do 24 roku życia Szewczenko pozostawał chłopem pańszczyźnianym pana Engelgardta. Urodził się poeta i mieszkał do 15-go roku życia w Kyryliwce, w okolicy, która pół wieku wcześniej była terenem krwawej walki chłopskiej, znanej w historii pod nazwą ruchu hajdamackiego. Majątek pański położony był w Wilszanie, szczególnie zapamiętanej w tradycji ludowej epizodami walki z jej najkrwawszego okresu, zwanego Koliwszczyzną (1768 r.).

Jednym z zarządców wilszańskiego majątku pana Engelgardta był Polak, Jan Dymowski – człowiek mądry i ludzki. To właśnie on, układając dla swego pana w 1829 r. listę chłopów, przydatnych do służby w majątku, dostrzegłszy wyjątkowe zdolności malarskie małego Tarasa, zarekomendował chłopca jako przydatnego do roli „Malarza nadwornego”. Nie mniej ważnym faktem ilustrującym stosunek Dymowskiego do przyszłego poety, jest przekaz jego krewnego, Petra Szewczenki, że od Dymowskiego Szewczenko „otrzymał w istocie pierwsze początki elementarnej nauki” – oprócz tych, które zdobył w szkole cerkiewnej. Dowodem wdzięczności Szewczenki Dymowskiemu były ukłony, które Szewczenko, będąc już wolnym człowiekiem, przesyłał Dymowskiemu w listach do rodziny i prośba, żeby Dymowski też do niego pisał.

Czego by Dymowski nie uczył Szewczenki, uczył go rzecz jasna po polsku. Chłopiec już wtedy mógł zapoznać się niektórymi utworami polskich pisarzy. Zaliczony do służby dworskiej jako „kozaczek pokojowy”, po półrocznym pobycie w pańskim pałacu Szewczenko wyjeżdża ze swoim „obszarnikiem-plantatorem”, jak go później nazywał, przez Kijów do Wilna i dalej – do Warszawy.

W Wilnie Szewczenko zdobył dwa doświadczenia. Po pierwsze: wstąpił na drogę profesjonalnego szkolenia – przeszedł naukę pod kierownictwem prawdziwych malarzy. Po drugie: odkrył w sobie ludzką godność i po raz pierwszy zetknął się z problemem narodowym, który później przerodził się w nim w koncepcję godności narodowej.

W tych czasach Wilno było miastem o wyraźnie polskim obliczu. Ciekawy i spragniony wiedzy chłopak bezsprzecznie pogłębił tam swoją wiedzę, chociaż prawdopodobnie systematycznie czytał niejedną polską książkę. Bez wątpienia słyszał o Mickiewiczu i mógł zapoznać się z jego twórczością. Mógł też zapoznać się z polską młodzieżą, wśród której już nasilały się nurty rewolucyjne i wolnomyślicielskie.

Na tle nowych, nieznanych do tej pory nastrojów i myśli, wspominał swój kraj i dom rodzinny oraz zmarłego ojca, który umarł jako chłop pańszczyźniany. W Wilnie jakimś cudem zachował się portret ojca poety, który namalował 16-letni syn.

Z Wilna wyruszył wraz z panem do Warszawy i spędził tam prawie rok, aż do końca lutego 1831 roku. Gdy w Warszawie zaczęło się powstanie, Engelgardt opuścił ją wraz ze swoim pułkiem. Uciekając, nie mógł zabrać ze sobą całej służby, a wśród tych co zostali w Warszawie, był też i Taras. Ponad cztery miesiące spędził w atmosferze polskiego powstania.

W Wilnie uświadomił sobie swoją ludzką godność, w Warszawie – niegodziwość całego systemu, dzięki któremu carat rosyjski gnębił podległe mu narody.

(-)

Ogólnie rzecz ujmując w podejściu Szewczenki do Polski jako Rzeczpospolitej Szlacheckiej i do Polaków nastąpiła pewna ewolucja. Jeśli we wczesnym etapie jego twórczości zauważalne jest negatywne nastawienie do Rzeczpospolitej i Polaków, a przede wszystkim szlachty polskiej, to w okresie „trzech lat” następuje pewien przełom, gdy Szewczenko zaczyna bardziej obiektywnie patrzeć na stosunki polsko-ukraińskie. Wreszcie, na końcowym etapie Szewczenko zaczyna mówić o konieczności polsko-ukraińskiego porozumienia.

W 1843 r. Szewczenko po raz pierwszy jedzie na Ukrainę, którą opuścił 14 lat wcześniej pod patronatem pana Jana Dymowskiego. Patronatem, który przewyższył wszelkie oczekiwania: do ojczyzny powracał nie „malarz pokojowy”, a wolny artysta i znany poeta. Ta podróż była jego triumfem – społeczeństwo ukraińskie kłaniało się mu na powitanie.

(-)

W 1843 r. Szewczenko, najpierw jako gość, a potem jako towarzysz rozmawia z poetą ukraińskim Afanasjewym-Czużbyńskim, który dopiero co wrócił z Kaukazu. Kaukaz był wówczas, tak samo jak i kraj orenburski, miejscem zsyłki Polaków, uczestników powstania 1830-31 r. oraz jego echa w kraju. Na Kaukazie Czużbyński zapoznał się z polską literaturą i poglądami polityczno-społecznymi Polaków-zesłańców. W swoich ciekawych wspomnieniach o o tym okresie znajomości z Szewczenką Czużbyński opowiada, że razem z Szewczenką czytali „Dziady” Mickiewicza (na ów czas było to w Rosji wydanie nielegalne), że ten oraz inne utwory Mickiewicza robiły na nim wielkie wrażenie i że szczególnie podobał się Szewczence przekład Byronowskiego „Pozęgnania Child Harolda” i że często, zwłaszcza będąc na zesłaniu, powtarzał ten fragment, który tak bardzo pasował do jego życia:

Teraz po świecie błądzę szerokim

I pędzę życie tułacze;

Czegóż mam płakać? Za kim i po kim?

Kiedy nikt po mnie nie płacze!

(-)

W 1847 r. car Mikołaj I oddał Szewczenkę za jego poezję do wojska – „w sołdaty” na nieograniczony termin służby, zabraniając mu jednocześnie „pisać i malować”. Po dwudniowym pobycie w Orenburgu został wysłany do 4 batalionu w Orskiej Fortecy. Tu Szewczenko zbliża się z całą polską kolonią Orenburga. Polscy zesłańcy urządzili na jego cześć bankiet. Najbliżej związany był z Bronisławem Zaleskim, Zygmuntem Sierakowskim, Janem Stankiewiczem, Ludwikiem Turno, ks. Michałem Zielonką i Arkadiuszem Węgrzynowskim, o czym zaświadcza jego przyjaciel-Ukrainiec, który był w Orenburgu urzędnikiem.

Natomiast najwięcej materiału o stosunkach ukraińskiego poety z Polakami daje nam jego korespondencja z Bronisławem Zaleskim oraz komentarze do niej samego Zaleskiego. Szewczenkę, z którym „bardzo szybko doszli do porozumienia”, Polacy przyjęli jak swego i otoczyli szacunkiem. Szewczenko szczególną sympatię odczuwał do ks. Michała Zielonki, dawnego prefekta kowieńskiego, który był w Orenburgu katolickim kapelanem korpusu wojsk rosyjskich. Arkadiusza Węgrzynowskiego Szewczenko też bardzo lubił i ciągle o nim wspominał, a ten (już po powrocie z zesłania) w latach 1854-1856 chętnie wykonywał prośby Szewczenki: sprzedawał jego obrazy, nawiązywał kontakty z jego przyjaciółmi itp.

(-)

W 1850 r. po półrocznym pobycie w Orenburgu, na podstawie donosu o tym, że chodzi w cywilnym ubraniu i maluje, Szewczenko odsiedział wyrok w fortecy i wyruszył na zesłanie do najbardziej głuchego zakątka w tym kraju – Fortu Nowopietrowskiego, gdzie zimą poczta w ogóle nie docierała.

Tam oprócz dwóch porządnych naczelników cytadeli (Majewskiego i Uskowa) miał tylko jednego szczerego przyjaciela – Polaka, kapitana artylerii Macieja Mostowskiego, któremu jako jedynemu po wyjściu z tego „więzienia bez krat” przesyłał pozdrowienia. Gdy Zaleski, Fiszer i Turno po zakończeniu wyprawy karatauskiej opuścili umocnienie, Mostowski – jak pisze Szewczenko w swoim dzienniku – pozostał dla niego „jednym-jedynym człowiekiem”, którego „lubił i szanował”.

(-)

Zbliżywszy się z Zaleskim jeszcze podczas wspólnej pracy w Orenburgu, Szewczenko pogłębił z nim przyjaźń w wyprawie karatauskiej. Zaleski był niezłym grafikiem-amatorem i Szewczenko uczył go rysunku. Namalowali obaj wiele ciekawych pejzaży w dzikich górach, a jeszcze więcej rozmawiali, czytali (gdy mieli książki), ubolewając nad niedolą swoich narodów. Ich przyjaźń była wprost wzruszająca. Ich korespondencja jest cennym dokumentem wspólnych przeżyć dwóch bratnich dusz. Redaktor listów Szewczenki Serhij Jefremow tak pisze o tej korespondencji: „Łączył ich i jednakowy los wysoko inteligentnych ludzi, i wspólne zainteresowania artystyczne i chyba jakieś pokrewne cechy charakteru. Wystarczy powiedzieć, że do nikogo w okresie 1853-1857 r. Szewczenko nie pisał tak często, nikomu nie opowiadał tak dokładnie i w pełni o swoim życiu ze wszystkimi jego – czasami najintymniejszymi – szczegółami, nikomu nie zwierzał się tak szczerze o swoich nadziejach i rozczarowaniach, z nikim nie dzielił się tak lekko i dokładnie swoimi poglądami na sztukę, na ludzi, na okoliczności zewnętrzne”.

Gdy na podstawie amnestii Zaleski opuścił Orenburg, Szewczenko ciężko odczuł swoją samotność: „Bez Ciebie, – pisał do przyjaciela, – naprawdę jestem całkowitym sierotą w orenburskim bezludnym kraju. Do kogo w tej pustyni przychylę się całym sercem, gdy Ciebie nie ma?” Zaleski natomiast w swoich listach zapewniał przyjaciela: „Mało kto szczerzej ode mnie Cię polubi”. A Szewczenko pragnął „napatrzeć się do woli na szlachetne, wyraziste oblicze” Bronisława. Z imieniem Bronisława najczęściej łaczy się wiersz Szewczenki „Do Polaków”:

I tak Polaku, druhu, bracie,
Zachłanni księża i magnaci
Nas poróżnili, rozdzielili,
A my wciąż zgodnie byśmy żyli.

Podajże rękę Kozakowi
I serce do niego przychyl,
I razem w imię Chrystusowe
Odbudujemy raj nasz cichy!

(-)

Jeszcze jeden człowiek, któremu Szewczenko szczególnie sympatyzował, był Zygmunt Sierakowski. Ten polski bohater narodowy i działacz ruchu wyzwoleńczego (którego potem Powiesił w 1863 r. Murawiow) sam pochodził z Wołynia i był jednym z tych nielicznych Polaków, którzy rozumieli Szewczenkę najlepiej i należycie go oceniali. Wiedział, jak wysoko ceni Szewczenkę Ukraina. W różnych listach Szewczenki są ciągłe wzmianki o nim, pełne braterskiej miłości i szacunku. Niestety, z ich korespondencji zachowało się niewiele. Pisał do Szewczenki tez po ukraińsku, nazywał go „ojcem”, porównywał go do piewcy Apokalipsy, porzuconego w pustyni. Wiele zrobił dla zwolnienia Szewczenki z niewoli, pośredniczył w sprzedaży jego obrazów, korespondował z osobami trzecimi w różnych jego sprawach.

(-)

Nad mogiłą Szewczenko jeszcze raz wybrzmiał polski głos. Licznie zebrali się Polacy na jego pogrzebie. Wystąpił student Władysław Choroszewski, członek polskiej organizacji rewolucyjnej, na czele której stał Zygmunt Sierakowski. Tylko ukraińskie czasopismo „Osnowa” umieściło to wspaniałe przemówienie w całości. W tym przemówieniu jeszcze raz wybrzmiał motyw polskich „błędów” wobec Ukrainy, wynikiem których było cierpienie narodu ukraińskiego oraz apel, aby zapomnieć o błędach ojców, za które nie odpowiadają dzieci. Przemówienie autor zakończył słowami „Kochajmy się!” i wyraził życzenie, aby śmierć poety stała się początkiem „nowego życia”.

(-)

Takie informacje o związkach Tarasa Szewczenki z Polakami usłyszeli zebrani na uroczystości ku czci ukraińskiego wieszcza. Obecna na wydarzeniu prof. Teresa Astramowicz-Leyk z UWM powiedziała, że ten referat okazał się dla niej wielką niespodzianką, bowiem duża część jej pracy poświęcona jest właśnie polsko-ukraińskiej współpracy:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Mam nadzieję, że i wy dowiedzieliście się dzisiaj czegoś nowego. Dokładniej o samym koncercie opowie jutro Sergiusz Petryczenko, a ja dzisiaj już się z wami żegnam. Była z wami Jarosława Chrunik, usłyszymy się jutro o tej samej porze. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/bsc)

08.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W cerkwi św. Jerzego Zwycięzcy w Morągu odbyło się wyjątkowe święto – uroczysta Komunia i Pierwsza Spowiedź z udziałem biskupa olsztyńsko-gdańskiego, ekscelencji Arkadiusza Trochanowskiego.

Przewodniczący Związku Ukraińców w Polsce napisał list do Andrzeja Dudy.

Prezydent Polski wręczył nagrody Ukraińcom, którzy ratowali Polaków.

Ukraina zaprezentowała stroje sportowe, w których kadra narodowa będzie grała na Mistrzostwach Europy 2021. Na koszulkach namalowana jest mapa Ukrainy z Krymem i slogany „Chwała Ukrainie” oraz „Bohaterom chwała”. Rosjanie są oburzeni.

Już za chwilę opowiem dokładniej. Dziś jest wtorek 8 czerwca. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

W cerkwi św. Jerzego Zwycięzcy w Morągu odbyło się wyjątkowe święto – uroczysta Komunia i Pierwsza Spowiedź z udziałem biskupa olsztyńsko-gdańskiego, ekscelencji Arkadiusza Trochanowskiego. Po części tradycyjnej, składającej się z nabożeństwa, pokajania i liturgii biskup zwrócił się do dzieci, „żeby Chrystus zamieszkał w ich sercach i przebywał na zawsze oraz żeby zawsze znalazły one chwilę dla Boga – na modlitwę i obecność w cerkwi”.

Na zakończenie dzieci podziękowały biskupowi za udział w święcie. Słowa powitania wybrzmiały także dla ks. protosyncela Jana Hałuszki, proboszcza cerkwi grecko-katolickiej w Olsztynie, który obchodził 20-lecie pracy duszpasterskiej. Święcenia kapłańskie ks. Jana Hałuszki miały miejsce 2 czerwca 2001 r. w cerkwi właśnie w Morągu.

Przewodniczący Związku Ukraińców w Polsce Mirosław Skórka napisał list do Andrzeja Dudy. Mowa jest w nim o przyszłym szczycie NATO, na którym trzeba rozwiązywać problem agresywnej polityki Federacji Rosyjskiej. Wspomina się między innymi o tym, jak ważne jest wsparcie Ukrainy ze strony Polski. W imieniu Ukraińców, włącznie ze Związkiem Ukraińców w Polsce, Mirosław Skórka prosi liderów krajów o wsparcie Ukrainy i nadanie Planu Działań na rzecz jej członkostwa w NATO. Między innymi w liście wspomina się o wieloletniej agresywnej działalności Rosji na terytoriach Ukrainy, Gruzji i Mołdawii. „Władza Rosji demonstracyjnie narusza zasady prawa międzynarodowego. Dzięki działalności dezinformacyjnej, prowadzonej w wielu krajach UE i NATO, Rosja pragnie destabilizacji całego porządku międzynarodowego Europy”. „Odpowiedzią na te zagrożenia dla bezpieczeństwa i pokoju, stabilności i demokracji ma być wzmocnienie obecności NATO w Europie Wschodniej, a w szczególności w regionie Morza Czarnego ”, – czytamy w liście. W liście podkreśla się jak ważna jest współpraca NATO z Ukrainą z punktu widzenia Polski. «Oba kraje mają ścisłe sąsiedztwo, bliskie kontakty polityczne i społeczne i wzajemne interesy w sferze bezpieczeństwa.”«Dziś apelujemy, aby Polska kontynuowała tę politykę, działając na rzecz potwierdzenia zasady otwartych drzwi Sojuszu i przyznania Ukrainie Planu Działań na rzecz Członkostwa oraz prowadziła aktywne działania dyplomatyczne w celu przekonania innych członków NATO do podjęcia takiej decyzji.» – pisze Mirosław Skórka w liście do prezydenta Polski.

Prezydent Polski wręczył nagrody Virtus et Fraternitas tym, kto pomagał Polakom w XX wieku. Wśród nich są Ukraińcy, – pisze Polskie Radio. Medalami Virtus et Fraternitas (Męstwo i Braterstwo) nagradzane są osoby, które pomagały Polakom lub obywatelom polskim innych narodowości, będących ofiarami zbrodni totalitarnych w latach 1917-90. Odznaczenie wręczane jest też tym, kto pielęgnuje pamięć polskich ofiar reżimu. Podczas ceremonii, która odbyła się w środę w pałacu Prezydenckim, Andrzej Duda nagrodził medalami dziewięć osób z Czech, Rumunii, Słowacji, Węgier i Ukrainy. W tym roku wśród nagrodzonych medalami Virtus et Fraternitas są Ukraińcy Petro Bazeluk i Maria Bazeluk, którzy podczas wojny przechowywali Polaków z Huty Stepańskiej – Mieczysława Słojewskiego i jego 7-letniego syna Edwarda. Prezydent nagrodził też medalem Petra Hrudzewycza ze wsi Dytiatyn na Ukrainie. W 1986 roku odmówił on wykonania rozkazu radzieckich urzędników, którzy żądali zdjęcia krzyża z mogiły żołnierzy Armii Polskiej, którzy zginęli w walce przeciwko bolszewikom w 1920 roku.

Ukraina zaprezentowała stroje sportowe, w których kadra narodowa będzie grała na Mistrzostwach Europy 2021. Na koszulkach namalowana jest mapa Ukrainy z Krymem i slogany „Chwała Ukrainie” oraz „Chwała Bohaterom”. W Rosji zaapelowano do Unii Europejskich Związków Piłkarskich (UEFA) aby zakazać używania strojów i już otrzymano odpowiedź na te apele. Przewodniczący Ukraińskiej Federacji Futbolu Andrij Pawełko zaprezentował nowe stroje kadry ukraińskiej na facebooku. „Jej głównym atrybutem jest talizman i symbol, drogi sercu każdego Ukraińca. Jest to najcenniejszy dla każdego z nas kontur naszego kraju. Integralnej i niepodzielnej ojczyzny z Krymem, Donieckiem, Ługańskiem, Kijowem, moim rodzinnym Dnieprem, Lwowem, Odessą i wszystkimi miastami i wsiami, gdzie najważniejszą melodią od dzieciństwa jest melodia hymnu narodowego. Gdzie na „Chwała Ukrainie!” odpowiada się hasłem „Bohaterom chwała!” i które teraz też będzie na strojach i będzie natchnieniem dla naszych piłkarzy do nowych zwycięstw”, – napisał Andrij Pawełko.

Mapa Ukrainy z ukraińskim Krymem, który Rosja okupowała w 2014 roku i uważa za swój, a także umieszczone na strojach słowa „Chwała Ukrainie – Bohaterom chwała” wywołały oburzenie u Rosjan. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa w swoim telegramie-kanale napisała, że „Ukraina na swoich strojach przyłączyła Ukrainę do rosyjskiego Krymu”, slogany „Chwała Ukrainie – Bohaterom chwała” nazwała „nazistowskim hasłem”. Deputowany rosyjskiej Dumy Dmitrij Swiszczow zaapelował do UEFA o reakcję na ukraińskie koszulki i zakazanie ich wykorzystywania. Podobna była reakcja szeregu rosyjskich senatorów. Ze swej strony w UEFA oznajmiono: „Koszulki kadry narodowej Ukrainy (i wszystkich innych zespołów) na Euro-2020 została zatwierdzona przez UEFA odpowiednio do zastosowanych zasad dotyczących ekwipunku”. Napisało o tym wydanie Sport-Ekspres.
Mam nadzieję,że jutrzejsze wiadomości będą nie mniej optymistyczne, więc zapraszam do radioodbiorników o 10.50. Program przygotowała i przedstawiła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego i do usłyszenia!

07.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, szanowni słuchacze, na falach Radia Olsztyn w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” z cyklu „Kamo hriadeszy”. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj będzie trochę inny temat, niż zaplanowałam tydzień temu, ale w moim pojedynku z techniką, niestety, często wygrywa technika. Dzisiaj jeszcze wrócimy do roli Cyryla i Metodego dla naszej cerkwi i jakie znaczenie dla nas mają oni teraz, a potem w rozmowie z Ekscelencją Arkadiuszem będziemy rozmawiać o wczorajszej Ewangelii. Jak wiadomo, nasz biskup wcześniej pracował na ziemiach północno-zachodnich; byłam ciekawa, czy są jakieś różnice między naszymi terenami:

(-)

– Ekscelencja był już w kilku parafiach tu, na naszym terenie, którego do tej pory w istocie zanadto nie znał. Proszę powiedziećo swoich odczuciach; czy te ziemie odróżniają się jakoś od tych, na których Ekscelencja wyrastał i potem pracował?

– To, czego tu doświadczam, to bliskość parafii do siebie. Tam gdzie pracowałem, tego nie było. Mogę też powiedzieć, że tu, jeśli chodzi o liczebność parafii, to tu, w eparchii olsztyńsko-gdańskiej jest duża liczba ludzi. I to bardzo cieszy. Można powiedzieć, że w tych parafiach, w których byłem, widzimy nie tylko ludzi w wieku emerytalnym, ale jest też średnie pokolenie, jest też młodzież i są też dzieci. I jest to też taka wielka nadzieja. I trzeba do tego podchodzić z takim poczuciem, że jest tu do wykonania wielka praca. I żeby tak było, trzeba większego zaangażowania, zawsze będę mówił: od nas, księży, bo trzeba zaczynać od siebie, dawać ten dobry przykład, nie bać się tej pracy. Bo jeśli w całości siebie oddajemy, to będzie nam ona przynosiła zadowolenie i będzie to też nasze spełnienie powołania duszpasterskiego czy zakonnego. Myślę, że jest to najlepsza droga do tego, żebyśmy czuwali nad tym, żebyśmy rozumieli potrzebę takiego zaangażowania, a nie myśleli kategoriami, że może tu nie można nic zrobić, bo nas jest tak mało. Chciałbym właśnie powiedzieć, że nie jest nas mało, a gdy będziemy rzetelnie pracować, to myślę, że efekty przyjdą. Nie możemy brać pod uwagę tylko z dnia na dzień czy z tygodnia na tydzień. Nasza praca ma taki długoterminowy wymiar i dopiero po jakimś czasie możemy zobaczyć te efekty z Bożą pomocą.

– I widzimy właśnie tę pracę od kilku dziesięcioleci już, gdy nasza Cerkiew mogła wyjść z podziemia, to teraz dopiero widzimy skutki, taki bardzo pozytywne. I właśnie był Ekscelencja w Lidzbarku Warmińskim, gdzie patronami cerkwi są Cyryl i Metody, i właśnie to, o czym Ekscelencja mówił – nauczyciele. I cerkiew jest naszą nauczycielką, tak jak też już wspominaliśmy, że dzięki cerkwi wytrwaliśmy. Myślę, że nadal to samo zadanie przezd cerkwią stoi.

– Parafia greckokatolicka w Lidzbarku Warmińskim ma wspaniałych patronów, są to święci Cyryl i Metody, apostołowie Słowian. Można powiedzieć, że ich życie miało miejsce w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa, w IX wieku, czyli bardzo, bardzo dawno, więc czego my możemy nowego od nich się nauczyć? Ja uważam, że ich misja jest ciągle aktualna także i dla nas. Dlaczego? Po pierwsze – oni przynieśli święte księgi. Czyli przynieśli Żywe Słowo Pana Boga. Przynieśli Jezusa Chrystusa. Po drugie – na tych ziemiach, gdzie się pojawili, wspólnoty chrześcijańskie, można tak powiedzieć, zaczęły zakładać nowe cerkwie, nową wspólnotę cerkiewną i tu tworzyła się Cerkiew słowiańska. I teraz gdy przełożymy to na naszą współczesność, na nasz język, to możemy pomyśleć też tak; po pierwsze – my wszyscy, korzystając z ich doświadczenia też budujemy wspólnotę parafialną, każdego dnia. My też słuchamy Słowa Bożego, mamy żyć tym Bożym Słowem. Nie mówimy o biografii Jezusa Chrystusa, ale mówimy jak żyć Jezusem Chrystusem każdego dnia. I tego też uczyli wtedy apostołowie Cyryl i Metody. To jest pierwsze. Drugie – myślę, że gsy słuchamy tego Bożego Słowa, to z tym Bożym Słowem wracamy do siebie do domu. I w tych naszych domach tworzymy taką naszą domową cerkiew. A domowa cerkiew ma też być takim przykładem miłości, ma być przykładem takiego życia modlitewnego, o ile naprawdę uważamy się za ludzi wierzących. Ma to być przykład miłości żony do męża, męża do żony, rodziców do dzieci, dzieci do rodziców. I w ten sposób mamy się wzajemnie wspierać naw tej chrześcijańskiej drodze. To jest czymś bardzo, bardzo ważnym. Dlatego ta misja Cyryla i Metodego jest ciągle żywa i aktualna. Oni uczą nas jak budować żywą wspólnotę, żeby te księgi, które podarowali Słowianom, były też dla nas księgami życia modlitewnego, żeby te książki nie stały tylko na półce, ale żebyśmy je otwierali, żebyśmy się z nimi modlili. Bo każda modlitwa może nas do czegoś skłonić, może otworzyć nam coś nowego, czego wcześniej nie widzieliśmy. Dlatego zawsze zachęcam – miesiąc maj to miesiąc, kiedy odbywa się I Komunia Święta. Dajemy dzieciom w prezencie modlitewniki, Pismo Święte. Ale chciałbym też, żeby darując dzieciom te duchowe książki, uczyli dzieci, razem modlili się, razem czytali Pismo Święte. I wtedy będzie to przynosiło efekty, będzie to praktyczne wykorzystanie tego, co – można tak powiedzieć – otrzymaliśmy od Cyryla i Metodego.

(-)

Dzięki księgom Cyryla i Metodego nasi przodkowie od początku chrześcijaństwa mogli czytać Pismo Święte w swoim języku, a to oznacza, że rozumieli to, co czytali. I tak jest do dzisiaj, ale czy zawsze zastanawiamy się nad tym, co czytamy? Wczoraj była Niedziela niewidomego od urodzenia – bardzo symboliczna. Bo można być niewidomym i nie widzieć oczyma, a można być niewidomym i nie widzieć duszą.

– Tak, to jest ostatnia niedziela, gdy śpiewamy ”Chrystus zmartwychwstał!” W czwartek mamy święto Wniebowstąpienia Pańskiego i potem już będziemy się witać słowami „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”. Ale ta Niedziela niewidomego od urodzenia też jest bardzo symboliczna. Możemy nie widzieć, bo jesteśmy doświadczeni chorobą fizyczną możemy naprawdę nie widzieć. Ale możemy też nie widzieć duszą, nasza dusza może być zamknięta na wszystko wokół i wtedy też możemy powiedzieć, że taki człowiek jest ślepy na samego siebie i to nie jest korzystne. Ta niedziela przypomina nam o tym, żebyśmy lecząc fizyczne choroby, rozumieli też jak ważne jest, żebyśmy zaczynali od swego sumienia, żebyśmy leczyli swoje serce. Bo może ono być takie, w którym nic dobrego nie znajdziemy; które będzie zaślepione i ciągle nie będzie przemawiało do nas z miłością. A Jezus przychodzi do nas i mówi, żebyśmy umieli dobrze wypełnić wszystko to, co On mówi, bo wtedy będziemy otwarci. Otwarci na światło, na światło, z którym przychodzi do nas. Dzisiejsza niedziela zachęca nas do tego, żebyśmy szukali nawrócenia, żebyśmy ciągle tego szukali i żebyśmy nie byli zasiedziali w tym, że uważamy, że już jest dobrze. Nie, bo to też może doprowadzić do jakiejś takiej duchowej ślepoty, nie będziemy widzieć ważnych spraw. Też ważne jest dla nas nasze życie, które ciągle powinno być obudzone na to, co dobre, bo nasze życie jest ograniczone; nie wiemy czego możemy doświadczyć jutro, każdy następny dzień jest dla nas zagadką. I powinniśmy rozumieć, że to życie powinniśmy tak wykorzystać, żeby było ono jak najlepiej tym całym dobrem, żeby to dobro było zawsze dla nas natchnieniem do takiego twórczego życia. Żeby to życie było przeżyte z Panem Bogiem, który jest dla nas światłem na każdy dzień.

– Tam jest jeszcze jeden ciekawy moment. Gdy go pytają – tego już uzdrowionego – „Kto ci to uczynił?”, mówi – „Nie wiem!”. To tak jakby człowiek nawrócony powiedział: Nie będę analizował jaki jest Bóg; nie będę Go mierzył, ważył. Bóg to jest Bóg; mam wierzyć i robić to co On mówi. Nie będę analizować.

– Tak myślę, że w ten sposób ten człowiek pokazuje, że z kimś, kto go uzdrowił (a on naprawdę nie widział), ktoś, kto uczynił taki cud, musi pochodzić od Pana Boga. I wtedy nie będzie się ani targował, ani próbował mierzyć jaki On jest, tylko mu po prostu zaufa. Myślę, że także dzisiaj ta kwestia jest otwarta dla nas, gdy doświadczamy jakiegoś nawrócenia, gdy doświadczamy jakiegoś – że tak powiem – cudu w naszym życiu to nie powinniśmy się doszukiwać czegoś, że może to nie jest Boża wola, może to coś innego, tylko powinniśmy zaufać i też być wdzięcznym za to, że to wszystko stało się z Bożą pomocą w naszym życiu. I tylko w taki sposób będziemy rozumieli czym jest wiara. Wiara jest całkowitym oddaniem się Panu Bogu. Nie takim targowaniem, ale całkowitym oddaniem się Panu Bogu. Z wdzięcznością za wszystko co uczynił w moim życiu.

(-)

Zawsze jest o czym pomyśleć, wieczór jest długi, a ja teraz już się z wami pożegnam. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Spotkamy się w eterze jutro o tej samej porze, a teraz już wszystkim życzę miłego wieczoru. Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!

07.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Osobliwą lekcją historii dla uczniów szkół ukraińskich był udział w uroczystościach z okazji 28 rocznicy odnowienia Ukraińskiego Cmentarza Wojskowego w Aleksandrowie Kujawskim w minioną sobotę.

Spis powszechny ludności i finansowanie wydawniczego projektu „Nasze Słowo” – to dwa główne tematy na majowym posiedzeniu Rady Głównej Związku Ukraińców w Polsce.

4 czerwca Ukraina po raz pierwszy na szczeblu państwowym uczciła pamięć dzieci, które zginęły wskutek zbrojnej agresji Rosyjskiej Federacji.

O tym opowiem w ukraińskim programie informacyjnym już teraz. Dziś jest poniedziałek, 7 czerwca. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.

(-)

Osobliwą lekcją historii dla uczniów szkół ukraińskich był udział w uroczystościach z okazji 28 rocznicy odnowienia Ukraińskiego Cmentarza Wojskowego w Aleksandrowie Kujawskim w minioną sobotę. Uroczystości rozpoczęły się od modlitwy ekumenicznej, a po oficjalnych przemówieniach poważnych gości ceremonii obecni złożyli wieńce, kwiaty i zapalili znicze. Na uroczystościach w imieniu prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego

Ambasador Ukrainy Andrij Deszczycia wręczył Order Księcia Jarosława Mądrego rodzinie byłego Burmistrza Aleksandrowa Kujawskiego śp.Andrzeja Cieśli, który dołożył wielu starań, aby zachować pamięć o Bohaterach Armii URL, jednocząc oba narody.

Na cmentarzu w Aleksandrowie Kujawskim pochowani są żołnierze Armii Ukraińskiej Republiki Ludowej, którzy razem z żołnierzami Marszałka J. Piłsudskiego odpierali bolszewickie natarcie. Łącznie w latach 1920-21 do Aleksandrowa Kujawskiego internowano 5000 żołnierzy URL.

Spis ludności i finansowanie projektu wydawniczego „Nasze Słowo” – to dwie główne kwestie, omawiane na majowym posiedzeniu Rady Głównej Związku Ukraińców w Polsce. Majowe spotkanie było pierwszym od początku objęcia stanowiska przewodniczącego organizacji przez Mirosława Skórkę. Głównym tematem narady był powszechny spis ludności, który trwa do końca września. Spis jest obowiązkowy. Dla tych, którzy nie wezmą w nim udziału, przewidziany jest mandat w wysokości 5 000 złotych. Wynik spisu będzie miał szczególne znaczenie dla mniejszości. To, ile osób zadeklaruje swoją przynależność do społeczności ukraińskiej, jak wiadomo, może mieć wpływ na finansowanie przez państwo ukraińskich inicjatyw w Polsce. Dlatego na posiedzeniu omawiano idee dotyczące spisu.

Tygodnik „Nasze Słowo” ograniczył nakład i nadal będzie wprowadzał zmiany, skierowane na oszczędności z powodu zmniejszenia finansowania przez głównego grantodawcę – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Aby zaoszczędzić pieniądze, redakcja częściowo zrezygnowała z wysyłki gazety za granicę, na przykład do prywatnych instytucji oraz osób, które do tej pory otrzymywały bezpłatne egzemplarze.

Przewodniczący zaproponował, żeby w „Naszym Słowie” pojawił się cykl „Artykułów sponsorowanych” – swego rodzaju reklamy towarów, firm czy usług, które proponują przede wszystkim Ukraińcy w Polsce. W ramach takiej reklamy takie osoby mogłyby finansowo wesprzeć proces wydawniczy tygodnika – uważa Mirosław Skórka.

4 czerwca Ukraina po raz pierwszy na szczeblu państwowym uczciła pamięć dzieci, które zginęły wskutek zbrojnej agresji Rosyjskiej Federacji. W okresie agresji zbrojnej FR na Ukrainie zginęło 152 dzieci oraz 146 dzieci zostało rannych. Takie dane Misji Obserwacyjnej ONZ ds. Praw Człowieka podało Biuro ukraińskiego rzecznika praw. „Niestety, ta bolesna statystyka w pełnej mierze nie odzwierciedla skali strat, których zaznały dzieci w ciągu długotrwałego konfliktu zbrojnego – mówi się w raporcie rzecznika. W Biurze zauważono, że brak możliwości zapewnienia kontroli państwowej przestrzegania praw człowieka na tymczasowo okupowanym terytorium nie daje możliwości oceny skali problemów, z którymi stykają się dzieci po tamtej stronie linii rozgraniczającej.

W Biurze rzecznika poinformowano, że Ustawa „O ochronie dzieciństwa” dziecku, które na skutek działań wojennych czy konfliktu zbrojnego zostało ranne, doznało kontuzji, zostało okaleczone, zaznało przemocy fizycznej, seksualnej, psychologicznej, zostało porwane lub bezprawnie wywiezione poza granice Ukrainy, było zmuszone do udziału w formacjach wojskowych albo bezprawnie było przetrzymywane, w tym także w niewoli, nadaje się się status dziecka, które ucierpiało na skutek działań zbrojnych. „Według danych operacyjnych Narodowej Serwisowej Służby Społecznej, stanem na 30 maja liczba dzieci, które otrzymały status dziecka, które ucierpiało na skutek działań wojennych oraz konfliktów zbrojnych stanowi ponad 66 tysięcy osób. Spośród nich 95 otrzymało taki status, ponieważ zostały ranne, zaznały kontuzji lub zostały niepełnosprawne”, – podkreślono u rzecznika. Jednocześnie podkreśla się, że dla takich dzieci na poziomie ustaw i rozporządzeń na podstawie ustaw do tej pory nie przewidziano żadnych gwarancji, oprócz bezpłatnych gorących posiłków z państwowych i komunalnych placówkach oświatowych. Pełnomocnik Rady Najwyższej ds. praw człowieka Ludmyła Denisowa apeluje do rządu, parlamentu, organów władzy państwowej, organów samorządu lokalnego, społeczeństwa, aby dołożyć wszelkich starań w celu wprowadzenia polityki obrony i bezpieczeństwa dzieci wobec konfliktów zbrojnych.

Ta informacja kończy nasze wydanie, więc dziękuję wam za uwagę i zapraszam do odbiorników jutro o godz. 10.50. program przygotowała i przedstawiła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego!

06.06.2021 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska.
(-)
Imigranci z Ukrainy w Polsce to nie nowość. Nawet na ulicach Olsztyna coraz częściej słychać obce języki. Warmia i Mazury kuszą Ukraińców pięknem przyrody i spokojnym rytmem życia, a przeszkody, które się pojawiają na drodze do jasnej przyszłości starają się rozwiązywać samodzielnie. Są jednak rzeczy, które trudno samodzielnie rozwiązać w obcym kraju: załatwić sprawy z dokumentami, wysłać dziecko do szkoły czy przedszkola, no i język poprawić w wolnym od pracy czasie. Właśnie w tych sprawach pomagał projekt Bezpieczna Przystań, którego wydarzeniem zamykającym stało się spotkanie w osadzie kozackiej w olsztyńskim Gutkowie. Najaktywniejsi uczestnicy wydarzeń projektowych przyszli na ostatnie spotkanie, by podziękować i po raz kolejnym przebywać ze swoimi. Uśmiechnięte twarze ludzi i dziecięcy śmiech mówią nam o sukcesie projektu – mówi wicedyrektor Caritas Polska ksiądz Paweł Dzierzkowski:
[wypowiedź w języku polskim]
(-)

-Mam na imię Serhij. To mój syneczek. Maszania. Miszania powiedz kilka słów już cioci. Powiedz coś.
-Ile Michałek ma miesięcy?

-Siedem miesięcy.

-Urodził się w Olsztynie?

-Tak, urodził się w Olsztynie.

-Ja przyjechałem z Żytomierza, a moja żona z Chmielnickiego. Przyjechałem na naukę, zakończyłem uczelnie na kierunku fizjoterapia. Teraz pracuję i mieszkam w Mrągowie w Polsce.
-Jesteś uczestnikiem projektu.
-Tak, jestem uczestnikiem projektu. Diecezjalny projekt Caritasu.
-W czum pomógł ten projekt w ogóle.
-Przede wszystkim był skierowany na integracje ludzi z zagranicy, z Ukrainy, może z Gruzji, którzy nie boją się wychodzić do innych ludzi i nawiązywać z nimi stosunki, tak. To jedna strona, a z drugiej była też pomoc materialna. Też bardzo dziękujemy. I to poczucie rodziny, że nie jesteś sam, że są ludzie, którzy cię wspierają. To bardzo ważne w naszym świecie.
-Chcecie zostać z żoną i żyć tu na Warmii i Mazurach, rozumiem?
-Tak, ogólnie plan jest taki, a jak Bóg pokieruje to zobaczymy.
-Dziękuję.

-Dziękuję.
Saszko Kupczyk
-Jak tobie podoba się tu w ogóle?

-Podoba mi się w Polsce. Tęsknię za Ukrainą, jak wszyscy. Tu uczę się normalnie pięć lat i jakoś żyjemy.
-Przywykłeś.

-Przywykłem.
-A na język ukraiński chodzisz?
-Nie, już nie.
-A czemu?
-No nie ma czasu. Teraz mam tyle dodatkowych zajęć i nie mogę chodzić.
-Ale słyszę, że nie zapominasz języka ukraińskiego?
-Nie, nie zapominam.
-Bo w domu rozmawiacie.
-Tak.
-A mama zmusza do czytania dodatkowych książek po ukraińsku?
-Nie, to tata zmusza.
-A jakie czytasz książki po ukraińsku?
-Chrzestna mi podarowała taką książkę o historii Ukrainy i ja ją czasem czytam.
-A w ogóle tęsknisz za Ukrainą? Często jeździcie do domu?

-No była pandemia to nie mogliśmy pojechać, a tak dwa razy w roku na Nowy Rok i Wielkanoc.

-Lwów stoi?
-Tak.
-Chcesz wrócić w ogóle kiedyś na Ukrainę?
-Tak, chce.
-Co tam będziesz robić po polskiej szkole?
-No jak do ukraińskiej szkoły, to na nowo uczyć się pisma i czytania, bo zapominam pomału.

-Dasz radę?
-Myślę, że tak, że za kilka lat przeprowadzimy się.
-Takie plany dorosłych są, żeby wrócić do domu.
-Jeszcze nie słyszałem, ale może kiedyś się pojawią.
-A ty masz taki wpływ na dorosłych?
-Bardzo mały.
-To może jako dorosły wrócisz Ukrainę odbudowywać?
-Tak, rodzice też tak mówią, że dorośniesz, pojedziesz na Ukrainę i będziesz tam mieszkać jeśli chcesz.
(-)
Olha Wikulina.
-Czy w ogóle imigrantom z Ukrainy potrzebny jest taki projekt wsparcia?
-Tak, dla nas jest bardzo ważny i potrzebny ten projekt. Potrzebne jest takie wsparcie psychologiczne, a finansowe zawsze. Jestem bardzo wdzięczna. My bardzo rzadko rozmawiamy tu po ukraińsku. Głównie po polsku rozmawiamy, ale bardzo chce rozmawiać się w swoim ojczystym, pięknym, melodyjnym językiem.
Koordynator projektu Marta Walasik-Sałek
[wypowiedź w języku polskim]
Pod koniec kwietnia, kiedy pandemia zatrzymywała nas w domach, odbyły się skromne obchody poświęcone pamięci ofiar Akcji Wisła. Tu, na Warmii i Mazurach każdy Ukrainiec od dziecka wie o tej strasznej tragedii. Swoją historię przesiedleni Ukraińcy przekazują z pokolenia na pokolenie podczas podróży na ziemie przodków, a także w ukraińskich Szkołach. W Górowie Iławeckim żadne znaczne wydarzenie historyczne nie pozostaje niezauważone. Dość i mówić o tym, które stało się początkiem historii Ukraińców na Warmii i Mazurach. Więc nauczyciele podchodzą do sprawy kreatywnie i zadania dają osobliwe:
-Zapytać swoich rodziców, dziadków, może pradziadków. Poszukać w swoich domowych archiwach informacji skąd są ich przodkowie i przygotować to. Zaproponowaliśmy, że uczniowie mogą napisać krótką informację o swoich przodkach, mieszkańcach tej czy innej wsi do 1947 roku, zrobić wywiad, znaleźć fotografię i trochę o tej fotografii napisać czy znaleźć wspomnienia.
Tak, na czele z nauczycielami Darią Kantor i Iwoną Smoliniec, uczniom udało się stworzyć cały projekt:
-To był projekt przeznaczony dla licealistów; więc uczniowie od 1 klasy do 3 liceum. Z panią Iwoną myślałyśmy, że końcowym rezultatem będzie jeden taki króciutki film. Wielu uczniów się zgłosiło się do tej naszej propozycji, no to zdecydowaliśmy, że po zebraniu materiału stworzymy takie dwa filmy.
Pierwszy film to prezentacja do piosenki „Wersze mij wersze” w wykonaniu absolwentów ukraińskiego liceum, a drugi składa się ze wspomnień przodków samych uczniów:

[fragment filmu]

-Bardzo nam miło, że uczniowie byli na tyle zaangażowani w ten projekt, że tak od początku do końca widać było ich pracę, nawet wtedy kiedy jeszcze szkoła nie działała, kiedy było prowadzone nauczanie na odległość, a do internatu, no z różnych powodów uczniowie mogli przyjeżdżać, to grupka uczniów przyjechała i udało się im o tą przesiedleńczą piosenkę – W górach Karpatach smutne dni nastały – nagrać. Oni tam w filmach występują o maskach, bo trzeba było zadbać o swoje bezpieczeństwo. Bardzo odpowiedzialnie podeszli do realizacji tego projektu, za co my z panią Iwoną jesteśmy im bardzo wdzięczne.

[piosenka przesiedlonych]

Natomiast nie wszyscy uczniowie ukraińskiej szkoły są potomkami przesiedleńców z Akcji Wisła. Uczą się tu także dzieci imigrantów z Ukrainy, dla których historia ta jest nowa:
-Uczniowie, który uczą się w naszej szkole, oni pochodzą z Ukrainy. Tu wiele dzieci nie wie o Akcji Wisła. Z zainteresowaniem siedzą na lekcjach, słuchają i przyznają się – a my nie wiedzieliśmy. Przed nami nauczycielami taka wielka praca, przekazać im informacje o tym przesiedleniu w ramach wymiany między ZSRR i Polską, prawda, bo przesiedlenie rozpoczęło się w 45 roku, tak w 46. Bywa, że wśród tych imigrantów są potomkowie, tych którzy byli wysiedleni na Ukrainę w 46. Oni poznają historię i dobrze, że chcą dowiedzieć się trochę więcej.

Co roku Ukraińcy w Polsce upamiętniają ofiary Akcji Wisła i wspominają te straszne wydarzenia. Na szczęście nowe pokolenie chętnie przekazuje pamięć dziadów. Taką świadomość w młodzieży tworzą nauczyciele. Ale proste wyjaśnienie nie jest nigdy dostateczne. Wielki wpływ na uświadomienie swojej tożsamości dzieci mają właśnie występy z programami artystycznymi dla społeczności ukraińskiej:

-Kiedy okrągłe obchody my tu obchodziliśmy, nauczyciele języka ukraińskiego; przygotowujemy scenariusz, piszemy długi programy artystyczne, gdzie jest i poezja, są i piosenki przesiedleńcze autorskie, gdzie są wspomnienia, załączamy także informacje o tych, którzy trafili do obozu koncentracyjnego w Jaworznie, a potem dajemy propozycję uczniom; kto chce przyłączyć się do nas, do takiego wydarzenia i wie pani, miło kiedy uczniowie zgłaszają się sami. My nie musimy chodzić za nimi i prosić, nie. Oni chętnie, oni radośnie przychodzą na próby i prezentujemy potem ten program artystyczny tu w Górowie, a także jeździmy z nim do Ukraińców tu na Warmii i Mazurach do tych, którzy nas zapraszają, i wie pani, to są też takie lekcje dla tych naszych uczniów, kiedy ci uczniowie nie wychodzą na scenę przed obcą publiką, czy to będzie Braniewo, Giżycko, Kętrzyn, Bartoszyce, inne miejscowości, to oni patrząc na reakcje widzów, gdzie nie jedna babunia i dziadziuś, słysząc takie wspomnienia, piosenki, płaczą. Dzieci wzruszają się i dzieci rozumieją, że oni realizują takie poważne zadanie, że o tej babuni, tym dziadziusiu, informacja w pamięci narodu zachowa się. I to oni będą tymi nosicielami tej informacji. Przekażą i znajdą się nowi uczniowie, którzy po nich przyjdą i także te przesiedleńcze piosenki, tę poezję czy wspomnienia, wyszedłszy na scenę zaprezentują.
Historia i język narodu to to, czego zabrać nie można. Więc tylko od nas zależy czy zachowamy to co ojczyste:
[lekcja języka ukraińskiego]
Na ukraińskie lato muzyczne zaprasza nas Roman Bodnar
(-)
Nasz program dobiega końca. Przygotowali go: Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Dziękujemy za uwagę i zapraszamy do radioodbiorników równo za tydzień. Następnej niedzieli o 20:30 słuchajcie najciekawszych informacji z życia Ukraińców na Warmii i Mazurach. Wszystkiego dobrego

05.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, drodzy słuchacze, w ładne sobotnie przedpołudnie w programie informacyjnym na falach Radia Olsztyn. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj usłyszycie tylko dobre wiadomości z naszego regionu. Dzisiaj też jest Międzynarodowy Dzień Ochrony Środowiska – bardzo ważny dzień. Teraz, na początek trochę historii:
(-)
5 czerwca 1895 r. urodził się Mychajło Jałowyj – ukraiński poeta, prozaik i dramaturg. Najbardziej znany utwór Jałowego to napisana w stylu romantycznym powieść „Złote lisięta”. Został rozstrzelany w 1937 roku w obozie Sołowieckim.
(-)
1925 r. urodził się Mykoła Pławiuk – ukraiński działacz polityczny i społeczny na emigracji; ostatni prezydent URL na emigracji, wybitny publicysta, współorganizator i jeden z przewodniczących Międzynarodowego Kongresu Wolnych Ukraińców. Bojownik o niepodległość Ukrainy w XX wieku.
(-)
1975 r. zmarł Pawło Wirski – ukraiński tancerz i choreograf. Artysta baletu i baletmistrz w teatrach Odessy, Charkowa, Dniepra i Kijowa. Organizator, baletmistrz i kierownik artystyczny Zespołu Tańca USRR.
(-)
Dzisiaj świętują: Bartłomiej, Ołeksij, Denis, Mikołaj i wszyscy urodzeni 5 czerwca. Wszystkiego najlepszego!

(-)

A na progu – lato. Jak czytamy w tygodniku „Nasze Słowo” ciekawą propozycję dla dzieci i młodzieży ma w tym roku Płast. Oprócz „junackiego” i „nowackiego” obozu odbędzie się też pierwszy „pisklęcy” obóz dla rodzin płastowych. Zgłoszenia są przyjmowane do 15 czerwca. Dokładne informacje o obozie i ankietę zgłoszeniową znajdziecie na Facebooku Płast polska albo na stronie ZUwP. Co to za obozy?

„Nowacki” obóz nazywa się „Podróż w czasie” i przewidziany jest dla dzieci w wieku od 6 do 11 lat. W programie przewidziano płastową podróż w czasie, a to oznacza codziennie przeniesienie do innej ery, aby przy pomocy zabaw, zawodów i wędrówek poczuć się jak kozacki „dżura” albo książę kijowski. „Junacki” obóz „Mamajewa Słoboda” jest dla tych, kto już stęsknił się za oddechem lata i marzy, aby „rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady”; dla tych kto zapomniał jak to jest żyć w namiocie; dla tych kto chce poczuć atmosferę zaporoskiej siczy, chce odwiedzić zamek, wędrować z przyjaciółmi malowniczymi szlakami i pływać po rzekach. To wszystko proponuje „junacki” obóz „Mamajewa Słoboda”. „Pisklęcy obóz 2021” to nowinka. Organizatorzy zapraszają na „pisklęcy” obóz rodziny z dziećmi w wieku od 2 do 6 lat. W programie są gry, zabawy, majsterkowanie, wspólne wędrówki, gotowanie, watra i miło spędzony czas w towarzystwie rodzin, które razem pielęgnują wartości Płastu. Do takich osób organizatorzy mówią: „wypełniajcie ankiety i pakujcie plecaki”.

(-)

A gdy zakończą się wakacje (chociaż jeszcze się nie zaczęły) trzeba będzie wrócić do szkoły. W tym roku, tak jak i w ubiegłym, trudno było zorganizować dni otwarte, jednak ukraińskie szkoły zachęcają uczniów, aby kontynuowali naukę właśnie tam. Dlaczego na przykład warto wybrać szkołę w Górowie Iławeckim. Posłuchajmy Dyrektorki Marii Olgi Sycz:

– Na początku być może nie za bardzo zwracaliśmy uwagę na poziom nauczania, bardziej na to, że to „nasza” szkoła, na wychowanie patriotyczne i wydawało się nam, że uczniowie-Ukraińcy powinni przychodzić do naszej szkoły, że to obowiązek. I rzeczywiście większość rodziców tak to właśnie rozumiała, że jest tu swoja szkoła, trzeba dziecko wysłać do ukraińskiej szkoły. Jednak z czasem rodzice zaczęli też zwracać uwagę także na poziom nauczania, myśląc oczywiście (i my to rozumieliśmy) o dalszej karierze dziecka – czy dostanie się na studia wyższe, co dalej będzie robiło. I trzeba było trochę zmienić naszą filozofię funkcjonowania szkoły. Postawiliśmy sobie takie zadanie, że nie tylko ma to być nasza, ukraińska szkoła, ale ma też być na bardzo dobrym, wysokim poziomie dydaktycznym. I tak ciężko pracując, nauczyciele i wszyscy pracownicy pomalutku, z roku na rok osiągnęliśmy to, że jest to jedna z najlepszych szkół w naszym powiecie, ale i w województwie. Obecnie mamy tytuł „brązowej szkoły”…

– Co to oznacza?

– Oznacza to, że jest to takie osiągnięcie szkoły, my to oceniamy bardzo wysoko, bo też i w rankingu perspektyw osiągnęliśmy wysoki poziom; tam mamy 23 miejsce w województwie, to jest bardzo wysoko. Tam brane były pod uwagę matury, jak poszły egzaminy, również olimpiady, konkursy. I jest to po takich prestiżowych szkołach tu w naszym województwie; nasza szkoła jest bardzo wysoko.

– Ponadto reprezentuje w wielu miejscach i na różnych wydarzeniach szkoła; przede wszystkim „Dumka” oczywiście, ale nie tylko.

– Nie tylko. Przygotowujemy też programy artystyczne z okazji różnych świąt, nasze koła teatralne, dramatyczne; także nasze zespoły, czy to nasi już absolwenci, czy te, które funkcjonują jeszcze w szkole – „Żurawka”, „Dumka”. Ale też sportowe osiągnięcia są, chociaż w porównaniu z polskimi szkołami nie mamy dużo uczniów, to oni też zdobywają ładne miejsca – tam gdzie nasz wuefista zabiera naszych uczniów. Tak że bardzo nas to cieszy – to, że uczniowie się rozwijają, ale i to, że my jako szkoła mamy ładne wyniki.

(-)

W górowskiej szkole uczniowie mogą rozwijać różnorodne talenty, w tym także rękodzieło. Nieodłączną częścią kultury ukraińskiej jest wyszywanka i oto bardzo ciekawy projekt zrealizowali Ukraińcy w „Narodnym Domu” w Przemyślu. Najpierw długo szukali oryginalnych, można powiedzieć – historycznych strojów ukraińskich z różnych regionów, a potem przeprowadzili i nagrali osobliwy pokaz mody. Oto, jak opowiadają o tym uczestnicy przedsięwzięcia: „Wyszywanka jest jednym z rodzajów ludowej sztuki dekoracyjnej Ukraińców. Jednoczy oraz podkreśla bogactwo i różnorodność poszczególnych regionów Ukrainy. W naszym wideo zobaczycie pokaz tradycyjnej mody Ukraińskiej we współczesnym wydaniu. Taki sobie Etnodesign. Sami zobaczycie, że mamy się czym pochwalić. Wszystkie zaprezentowane stroje są oryginalne, a ich historia sięga 1 połowy XX wieku. Pielęgnujemy tradycję dając jej nowe tchnienie!”.
(-)

I jeszcze mocny głos z Ukrainy. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Ukrainy krytykuje Niemcy i Francję za ich stosunki z Federacją Rosyjską. Ołeksij Daniłow zarzuca rządom obu krajów, że kierują się jedynie swoimi ekonomicznymi interesami. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

I na koniec przypominam, już za godzinę, o 12-tej w Kętrzynie, w tamtejszym amfiteatrze rozpocznie się koncert „Z malowanej skrzyni”. Będzie to koncert galowy pod nazwą „XXX lat niepodległości Ukrainy”. Wezmą w nim udział: Zespół Tańca Ludowego „Czeremosz” z Węgorzewa, zespół instrumentalno-wokalny „Słowiańska Dusza” z Gdańska, „Harazd” także z Gdańska i „Żurawka” ze szkoły w Górowie Iławeckim.

Natomiast jutro o godzinie 11.30 w Olsztynie odbędzie się koncert szewczenkowski. W tym roku widzowie usłyszą o związkach Kobzara z Polakami, a muzycznie przedsięwzięcie ubarwi młodzież z naszego regionu, czyli zespół „Lisowa Pisnia” z Bartoszyc, „Żurawka” z Górowa Iławeckiego, „Suziriaczko” z Olsztyna i młodzi soliści: Amelia Kuształa, Piotr Cholewka, Brianka Gerczak i Borys Hałuszka. Zapraszam Was na te imprezy, życzę kolejnych, a teraz żegnam się już z Wami do poniedziałkowego wieczoru. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Wszystkiego dobrego! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/apod)

04.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Ukraińscy kozacy funkcjonowali w oparciu o prawo zwyczajowe, zbiór norm powstałych na świadomości rodowej, wierze i moralności. O tym dziś będziemy mówić w „Wieczorze z kulturą ukraińską”. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.
(-)
Prawo zwyczajowe Ukrainy sięga swoimi korzeniami zwyczajów Rusi Kijowskiej. W późniejszym okresie miejscem odrodzenia się dawnych i pojawienia się nowych zwyczajów była Sicz Zaporoska. Ukraińscy kozacy funkcjonowali w oparciu o prawo zwyczajowe, zbiór norm powstałych na świadomości rodowej, wierze i moralności, które regulują i bronią narodowy lad zwyczajowy i ustrój państwowy. Prawo kozackie nie znało źródeł pisanych i proponowało we wszelkich warunkach kierowanie się zwyczajami i zdrowym rozsądkiem. Prawo to składało się z zasad i podporządkowanych mu zwyczajowych praw. Normy prawa zwyczajowego określały ład społeczny, ustrój państwowy i główne stosunki w społeczeństwie. W państwie kozackim prawo wynikało ze zwyczaju czyli woli narodu, a nie z woli państwa, które nie mogło dawać, pisać i zmieniać prawa. Na zwyczaju gruntowały się podstawy światopoglądowe, prawa państwowe i moralność narodu. Pełnia władzy była w rękach wybranych przedstawicieli narodu. Każdy kozak miał prawo do najwyższej władzy, albo delegował je komuś dostojniejszemu poprzez więc. Towarzystwo i gromada realizowały obowiązkową kontrolę nad wybraną władzą która musiała sprawozdawać i odpowiadała majątkiem oraz życiem. Regulatorem tego była ciągła zmiana starszyzny.
O prawie zwyczajowym, jego znaczeniu dla historii narodu ukraińskiego Sergiusz Petryczenko rozmawiał z etnografem Ołeną Czebaniuk i historykiem Światosławem Syczewskim w Kijowie:
-Czy zwyczaje kozackie zostały gdzieś w rodzinach do naszych czasów?
-Zwyczajowe prawo kozackie to bardzo ciekawa rzecz – Światosław Syczewski historyk – szczególnie na Zaporożu; spisane prawo tam długo nie miało miejsca i zwyczajowe prawo istniało tam od samych początków. Kozactwo, czyli jak zbierali się niewielkimi jeszcze watahami na końcu XV wieku; składało się to z drobnych szlachciców i mieszczan, wtedy nie było jak nas uczyli w szkole, uciekinierów, chłopców, na początku była to drobna szlachta i mieszczanie, którzy przybywali na te czy inne akcje przeciwko Tatarom i takie. Wtedy już to istniało, ale najwięcej wiemy o zwyczajowym prawie XVIII wieku, które zostało opisane, są pewne archiwa oprócz tego powiązane z życiem kozackim tych zaporożców. Kozacy wykorzystywali ogólne prawo…sądzili się według różnych praw, nie tylko w oparciu o zwyczajowe, ale i spinane. Coś ciekawego pokazują nam też źródła XVII-wieczne. Możemy przeczytać o pewnych zwyczajach u Francuza albo […], którzy wędrowali po Ukrainie, był budowniczym fortyfikacji i wędrował; u niego jest też…o kozactwie, że bardzo surowo trzymali się podczas wojny innych zwyczajów…z czasem te zwyczaje też się zmieniały…o XVI; XVII wieku wiemy niewiele, a o XVIII wieku trochę więcej.
[niezrozumiałe] inżynier […] który pracował na wschodzie Ukrainy – Ołena Czebaniuk etnograf – pisze, że podczas pochodu kozacy pilnowali trzeźwości, a jak trafił się pijany to był nakaz wyrzuć go do morza. Do tego nie można mieć ze sobą żadnej wódki, bo podczas pochodów i ekspedycji ceniona była trzeźwość. Po pochodzie można było w pełni się odprężyć. Był jeszcze taki jeden zwyczaj, kiedy kozak był w wieku, ranny, podupadał na zdrowiu, to on szedł do klasztoru, to był [niezrozumiałe] monaster, światohirski monaster, […]; to same monastery kozackie, w których kończyli swoje życie. Kulisz zostawił nam opis, jak to odbywało się, wszystkich goszczono, wszyscy śpiewali i tańczyli, potem kozak przychodził do klasztoru i wrota zamykały się dla niego na zawsze. Tam stawali się mnichami, przybierali inne imię i inne życie.
(-)
Narodziny nowego zaporożca związane było z obrzędem zmiany imienia i przebrania. Trzeba powiedzieć, że imię i odzież były bardzo symboliczne. Golono głowę, zostawiano tylko śledzia i na podstawie wyglądu, albo charakteru otrzymywał przezwisko, np. Krzywonos [i inne przezwiska kozackie], a czapkę miał nosić taką, jaka była w jego kureniu. Kozak musiał [niezrozumiałe] zdobywać trofea żupany [niewyraźne]…
(-)
-Czy zwyczajowe prawo, które przekazywane było z ojca na syna w czasach niewolnictwa, czasach sowieckich, czy pozwalało utrzymywać jakąś postawę moralną?
-Chcę powiedzieć panu, że według mnie prawo zwyczajowe razem z koazctwem znikło, może ktoś myśli inaczej, ale ja uważam, że jak tylko kozacy przestali walczyć i zostali rozpuszczeni, to ja nie widzę tego zwyczajowego prawa w XIX wieku wśród ludu Ukrainy. Jest charakter, mentalność; kozactwo stworzyło pewną mentalność pewnych grup ukraińskiego społeczeństwa i to gdzieś śpi i kiedy trzeba, budzi się. Teraz jak spojrzymy na naszych ochotników, na tych którzy stanęli bronić Ukrainy w 1914 i dotąd, to jak na nich patrzę widzę jakieś archetypy kozaków XVI-XVII wieku, bo według mnie rola kozactwa jest taka, że ono sformowało nasze wyrażenie, że jesteśmy oddzielni i jesteśmy Ukraińcami, czyli wtedy, kiedy te wszystkie kozackie autonomie zostały zlikwidowane, hetmańcy, słobożańcy przeobrażeni w regularne pułki, zaporożcy stali się trochę czarnomorcami, trochę zadonieczczanami, ale to co stało się potem, jest najważniejsze, że wnukowie tych ludzi, wnukowie kozackiej starszyzny, otrzymywali zwyczajne wykształcenie europejskie, zamyślili się, a co to było? Czemu nasi sławni przodkowie walczyli w tym czasie i za carską Rosję i za Rzeczpospolitą i nie otrzymali żadnego podziękowania i w końcu zlikwidowano ich autonomię i prawa. Doprowadziło to do odrodzenia narodowego, do pojawienia się tych ludzi, których znamy, którzy w XIX wieku zaczęli zbierać starożytności, tworzyć kluby intelektualne i oni zbierają się, piszą, Szewczenko pisze swoje wiersze…życie inteligencji zresztą rodzi ideę niepodległości Ukrainy i to historia, która dalej została wcielona podczas pierwszych walk o niepodległość. Jakby nie było tej tęsknoty za przodkami, tej legendy w dobrym słowa znaczeniu, którą stworzyli kozacy, to myślę że nie czulibyśmy się jakimś oddzielnym narodem, chociaż…Ukraina jest bardzo duża tu swoją rolę odegrała w jej historii i szlachta, która później spolonizowała się, ale coś wniosła i wielu z tych szlachciców uważało się za synów Ukrainy, albo Białorusi, jak znamy „Litwo ojczyzno moja…”, to wszystko też trzeba badać, trzeba się z tym liczyć; Kozactwo, jak Pantalejmon Kulisz zauważył, nie zawsze było budujące, często to była rujnująca chaotyczna siła, ale mimo wszystko odegrała bardzo ważną rolę w naszej historii i jakby nie kozactwo, dzisiaj nie bylibyśmy Ukraińcami i to wszystko powiązane jest z nami.
(-)
Zagadnienia kultury i moralności każdej nacji sięgają swoimi korzeniami dawnych wieków, natomiast są ważne jeśli chodzi o tożsamość narodową. Bo kim są Ukraińcy bez całej kozackiej historii i kultury? Szanujmy się drodzy słuchacze. Z wami była Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego.

04.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, drodzy słuchacze, w programie informacyjnym na antenie Radia Olsztyn w piątek, 4 czerwca; w studiu – Jarosława Chrunik. Trwa długi weekend, już jutro odbędzie się koncert „Z malowanej skrzyni” w Kętrzynie. Historia też wspomina dzisiaj o ludowym muzyku. W ogóle mamy tam kilka ciekawych wydarzeń:
(-)
4 czerwca 1500 r. na podstawie Prawa Magdeburskiego Kijów został zwolniony ze wszystkich ceł handlowych. Prawo Magdeburskie – był to jeden z najpowszechniejszych systemów samorządowych w Europie w czasach Średniowiecza. Prawo Magdeburskie pojawiło się na Rusi wraz z niemieckimi kolonistami, których zapraszał król Daniel i jego następcy. Niemcy otrzymali prawo do organizowania w miastach galicyjskich i wołyńskich społeczności samorządne (sołectwa) z autonomicznymi instytucjami sądowo-administracyjnymi.
(-)
1874 r. odbyło się pierwsze zebranie powszechne Towarzystwa Naukowego im. Tarasa Szewczenki. Jest to międzynarodowa ukraińska organizacja akademicka; wieloprofilowa akademia nauk narodu ukraińskiego – była siłą napędową kształtowania i rozwoju nauki ukraińskiej końca XIX – I poł. XX wieku.
(-)
1863 r. urodził się Władysław Horodecki – ukraińsko-polski architekt, przedsiębiorca, mecenas, Polak z pochodzenia. Autor Domu z Chimerami i Soboru św. Mikołaja w Kijowie. Wybudował na Ukrainie ponad 30 budynków, nazywany jest „kijowskim Gaudi’m”.
(-)
1941 r. urodził się Wasyl Łytwyn – kobzarz, zasłużony artysta Ukrainy, pierwszy przewodniczący Związku Kobzarzy Ukrainy, laureat Republikańskiej Nagrody im. I. Neczuj-Łewyckiego; laureat Nagrody Fundacji T. Szewczenki; współzałożyciel Stritowskiej Szkoły Sztuki Kobzarskiej. Jego żona to poetka, działaczka społeczna, folklorystka – Antonina Łytwyn. Ponieważ władza zabroniła mu pracować zgodnie z zawodem, pracował w sferze technicznej. Dopiero po interwencji artystów-szistdesiatnyków: A. Horskiej, W. Stusa, W. Owsijenka został zaproszony do pracy w charakterze kierownika artystycznego w domu kultury wsi Iwankiw w rejonie Boryspolskim w obwodzie kijowskim.
(-)

1869 r. zmarł Spirydion Łytwynowycz – metropolita halicki i arcybiskup lwowski, poseł i wiceprezydent Raichstagu Austriackiego, obrońca praw Ukraińców. Zasiadał w Sejmie Galicyjskim jako wirylista (przedstawiciel duchowieństwa).

(-)

Dzisiaj składamy życzenia Zofii, Danielowi, Zachariaszowi, Makarowi, Teodorowi, Jakubowi i tym, kto urodził się 4 czerwca. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Wydarzenia kulturalne mnożą się jak grzyby po deszczu. Zespół „Susidojki” i Rodzinna Kapela Wasilewskich zapraszają dzisiaj na spotkanie z muzyką dawnej Bojkowszczyzny. Wydarzenie odbędzie się w Oranżerii Kultury w Lidzbarku Warmińskim, rozpocznie się o godz. 18:00. Wstęp jest bezpłatny. Można też będzie obejrzeć je w internecie na FB. Podczas koncertu można będzie usłyszeć pieśni i utwory instrumentalne dawnej kapeli bojkowskiej „Susidojki”. Po koncercie odbędą się warsztaty pieśni bojkowskich. Kapela Susidojki (znana też pod nazwą Bobrowniczanie), działała w latach 70 i 80 XX w. Tworzyły ją dwie rodziny: Hodowańców i Łesyków, przesiedlone w 1947 r. w ramach „Akcji Wisła” z Bukowca w Bieszczadach do Bobrownika k. Lidzbarka Warmińskiego. W swoim repertuarze zawarła w dużej mierze muzykę zapamiętaną ze stron rodzinnych: kołomyjki, poleczki, kozaki, walczyki.
Po latach muzyka zespołu „Susidojki” wróciła i rozbrzmiewa na nowo z inicjatywy członków rodziny Wasilewskich. Wraz ze starszym pokoleniem muzykantów dawnej kapeli „Susidojki” prowadzą warsztaty i koncertują wzorując się na dawnym repertuarze bojkowskim. Ważna informacja – na dzisiejszą imprezę obowiązuje rezerwacja w Oranżerii Kultury w Lidzbarku Warmińskim albo przez telefon: 517 262 146. Projekt realizowany jest w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

(-)

A co słychać na Ukrainie? Ukraiński prezydent przekazał do parlamentu ustawę, która ma osłabić wpływ oligarchów na życie polityczne. Ograniczyć ma ona wszechwładzę niewielkiego grona najbogatszych posiadaczy wielkiego biznesu. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

I jeszcze jedna informacja, która wywołuje brak szacunku do tych, którzy w przyszłości powinni stanowić inteligencję w kraju. Ukraińska policja wykryła oszustwo podczas egzaminów na jednej z uczelni medycznych. Część studentów, wykorzystując podrobione dokumenty, wysłała na egzaminy podstawione osoby. Jeszcze raz – Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Czy ktoś z was chciałby się leczyć u takich lekarzy? Dlatego też wszystkim wam życzę dużo zdrowia! Była z wami Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o tej samej porze, a tymczasem – miłego dnia, drodzy słuchacze! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/bsc)

 

03.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Imigranci z Ukrainy w Polsce to nie nowość. Nawet na ulicach Olsztyna coraz częściej słychać obce języki. Warmia i mazury kuszą Ukraińców pięknem przyrody i spokojnym rytmem życia, a przeszkody, które się pojawiają na drodze do jasnej przyszłości starają się rozwiązywać samodzielnie. Są jednak rzeczy, które trudno samodzielnie rozwiązać w obcym kraju: załatwić sprawy z dokumentami, wysłać dziecko do szkoły czy przedszkola, no i język poprawić w wolnym od pracy czasie. Właśnie w tych sprawach pomagał projekt Bezpieczna Przystań, którego wydarzeniem zamykającym stało się spotkanie w osadzie kozackiej w olsztyńskim Gutkowie. Dzisiaj więcej o działalności w ramach projektu opowiedzą sami uczestnicy i kierujący inicjatywą. Na antenie program „Ukraina na świecie, świat o Ukrainie”. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.
(-)
Ponad trzy lata działał w Olsztynie punkt pomocy imigrantom, z którego skorzystało ponad 3,5 tysiąca obcokrajowców. Których większość to Ukraińcy. Projekt realizował Caritas Polska przy finansowaniu Fundacji Migracji i Integracji Obcokrajowców. Najaktywniejsi uczestnicy wydarzeń projektowych przyszli na ostatnie spotkanie, by podziękować i po raz kolejnym przebywać ze swoimi. Uśmiechnięte twarze ludzi i dziecięcy śmiech mówią nam o sukcesie projektu – mówi wicedyrektor Caritas Polska ksiądz Paweł Dzierzkowski:
[wypowiedź w języku polskim]
(-)

-Mam na imię Serhij. To mój syneczek. Maszania. Maszania powiedz kilka słów już cioci. Powiedz coś.
-Ile Michałek ma miesięcy?

-Siedem miesięcy.

-Urodził się w Olsztynie?

-Tak, urodził się w Olsztynie.

-Ja przyjechałem z Żytomierza, a moja żona z Chmielnickiego. Przyjechałem na naukę, zakończyłem uczelnie na kierunku fizjoterapia. Teraz pracuję i mieszkam w Mrągowie w Polsce.
-Jesteś uczestnikiem projektu.
-Tak, jestem uczestnikiem projektu. Diecezjalny projekt Caritasu.
-W czum pomógł ten projekt w ogóle.
-Przede wszystkim był skierowany na integracje ludzi z zagranicy, z Ukrainy, może z Gruzji, którzy nie boją się wychodzić do innych ludzi i nawiązywać z nimi stosunki, tak. To jedna strona, a z drugiej była też pomoc materialna. Też bardzo dziękujemy. I to poczucie rodziny, że nie jesteś sam, że są ludzie, którzy cię wspierają. To bardzo ważne w naszym świecie.
-Chcecie zostać z żoną i żyć tu na Warmii i Mazurach, rozumiem?
-Tak, ogólnie plan jest taki, a jak Bóg pokieruje to zobaczymy.
-Dziękuję.

-Dziękuję.
Saszko Kupczyk
-Jak tobie podoba się tu w ogóle?

-Podoba mi się w Polsce. Tęsknię za Ukrainą, jak wszyscy. Tu uczę się normalnie pięć lat i jakoś żyjemy.
-Przywykłeś.

-Przywykłem.
-A na język ukraiński chodzisz?
-Nie, już nie.
-A czemu?
-No nie ma czasu. Teraz mam tyle dodatkowych zajęć i nie mogę chodzić.
-Ale słyszę, że nie zapominasz języka ukraińskiego?
-Nie, nie zapominam.
-Bo w domu rozmawiacie.
-Tak.
-A mama zmusza do czytania dodatkowych książek po ukraińsku?
-Nie, to tata zmusza.
-A jakie czytasz książki po ukraińsku?
-Chrzestna mi podarowała taką książkę o historii Ukrainy i ja ją czasem czytam.
-A w ogóle tęsknisz za Ukrainą? Często jeździcie do domu?

-No była pandemia to nie mogliśmy pojechać, a tak dwa razy w roku na Nowy Rok i Wielkanoc.

-Lwów stoi?
-Tak.
-Chcesz wrócić w ogóle kiedyś na Ukrainę?
-Tak, chce.
-Co tam będziesz robić po polskiej szkole?
-No jak do ukraińskiej szkoły, to na nowo uczyć się pisma i czytania, bo zapominam pomału.

-Dasz radę?
-Myślę, że tak, że za kilka lat przeprowadzimy się.
-Takie plany dorosłych są, żeby wrócić do domu.
-Jeszcze nie słyszałem, ale może kiedyś się pojawią.
-A ty masz taki wpływ na dorosłych?
-Bardzo mały.
-To może jako dorosły wrócisz Ukrainę odbudowywać?
-Tak, rodzice też tak mówią, że dorośniesz, pojedziesz na Ukrainę i będziesz tam mieszkać jeśli chcesz.
(-)
Olha Wikulina.
-Czy w ogóle imigrantom z Ukrainy potrzebny jest taki projekt wsparcia?
-Tak, dla nas jest bardzo ważny i potrzebny ten projekt. Potrzebne jest takie wsparcie psychologiczne, a finansowe zawsze. Jestem bardzo wdzięczna. My bardzo rzadko rozmawiamy tu po ukraińsku. Głównie po polsku rozmawiamy, ale bardzo chce rozmawiać się w swoim ojczystym, pięknym, melodyjnym językiem.
Koordynator projektu Marta Walasik-Sałek
[wypowiedź w języku polskim]
Często sama nadzieja trzyma człowieka na powierzchni, więc optymistom jest łatwiej żyć. A jeszcze łatwiej żyć tym, którzy mają dobre poczucie humoru:
[humoreska]
Na tym nasz program dobiega końca. Mam nadzieje, że zostawiam was w dobrym humorze, a już jutro spotkamy się znowu. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

03.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, szanowni słuchacze, w programie informacyjnym na falach Radia Olsztyn w czwartek, 3 czerwca, w rzymskokatolickie święto Bożego Ciała. W studiu – Jarosława Chrunik. A na świecie obchodzony jest dziś Dzień Roweru, czyli jest to doskonała okazja, aby uczcić go przyjemną wycieczką po malowniczych terenach naszego regionu.

(-)

3 czerwca 1545 r. urodził się Iwan Wyszeński – ukraiński działacz religijny i literacki wczesnych czasów nowożytnych. Był zakonnikiem Klasztoru Ateńskiego w Grecji, gdzie spędził 40 lat. Występował w obronie prawosławia, ale krytykował duchowieństwo prawosławne. Był przeciwnikiem Kościoła Grecko- i Rzymskokatolickiego, Unii Brzeskiej 1569 r., zachodniej oświaty i filozofii i radził wiernym ograniczać się tylko do ksiąg liturgicznych i Pisma Świętego.

(-)

1863 r, urodził się Jewhen Petruszewycz – ukraiński działacz społeczno-polityczny, prawnik, prezydent ZURL. Gdy znalazł się na emigracji, kontynuował walkę o odnowienie niepodległości ZURL na arenie międzynarodowej. Jego syn Antoni (ksiądz) zmarł w 1941 r. na skutek tortur w niemieckim więzieniu. Dwie jego córki otrzymały obywatelstwo austriackie.

(-)

1930 r. zmarł Ołeksandr Bohomazow – ukraiński malarz, grafik, czołowy przedstawiciel awangardy ukraińskiej. Praktycznie od razu po śmierci jego imię i dorobek twórczy wykreślono z historii epoki radzieckiej. Dopiero w połowie lat 1960-tych podczas „odwilży” jego imię i twórczość na nowo odkryłą grupa młodych kijowskich znawców sztuki; był to Dmytro Horbaczow, Leonid Czerewatenko i inni.

(-)

1959 r. zmarł Pyłyp Konował – ukraińsko-kanadyjski wojskowy, jedyny Ukrainiec, który został kawalerem Krzyża Wiktorii – najwyższej i najbardziej honorowej nagrody za męstwo w obliczu wroga, jaką mogą być odznaczeni żołnierze z krajów, podległych Koronie Brytyjskiej. Otrzymał je za wykazanie się bohaterstwem podczas bitwy za wzgórze 70 w Lens we Francji.

(-)

Z życzeniami imieninowymi pójdziemy dzisiaj do Ołeny, Cyryla, Konstantego i Michała. Nie zapomnimy też o urodzonych 3 czerwca. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Powoli, jednak coraz śmielej zaczynają się odbywać różnorodne przedsięwzięcia kulturalne. Prawie sto ikon można było zobaczyć niedawno w Pile, gdzie w warunkach pandemii została otwarta wystawa „Słowo ciałem się stało”. Pisze o tym Anna Winnicka w 22-gim numerze „Naszego Słowa”. Mimo ograniczonych możliwości odwiedzania galerii ci, komu udało się to zrobić, nie kryli swego zachwytu i modlitewnej zadumy. Na wystawie zaprezentowano prace z Międzynarodowych Warsztatów Ikonopisania w Nowicy w 2020 roku pod hasłem „Słowo ciałem się stało”, a także 37 ikon, napisanych na tych zajęciacj w latach ubiegłych. Ówczesne tematy to między innymi: „Apostołowie i święci równi apostołom”, „Męczennicy i wyznawcy”, „Ikony bożonarodzeniowe”, „Przypowieści”, „Czas śmierci/czas życia” i „Psalmy”.

– Ile w nich treści, głębi i po prostu piękna! One porażają swoją symboliką. To, że zaprezentowano je w Pile, to po prostu Boży znak, – mówi dyrektor Biura Wystaw Artystycznych w Pile Edmund Wolski. Rzecz w tym, że to wydarzenie nie było planowane. Akurat w tym czasie ikony miały być prezentowane na Białorusi, skąd też pochodzą uczestnicy warsztatów w Nowicy. Ptrzeszkodziła w tym jednak pandemia, więc malarka Elżbieta Wasyłyk, która pracuje w miejscowej galerii, zorganizowała pokaz w Pile.

(-)

Przypomnę, że 5 czerwca w sobotę o godz. 12-tej, w amfiteatrze w Kętrzynie rozpocznie się koncert-jarmark „Z malowanej skrzyni”, a 6 czerwca w niedzielę o godz. 11.30 w Olsztynie w sali parafialnej odbędzie się spotkanie poświęcone Tarasowi Szewczence. Do swojej imprezy przygotowuje się też Pomorze. 25-26-27 czerwca w Kołobrzegu, Wałczu, Tucznie i Człopie będzie się odbywać jubileuszowy, XXV Wędrowny Festiwal Kultury Ukraińskiej 2021. Wystąpi wiele zespołów, będą to: „Łem My” z Komańczy, „Łemko Tower” ze Strzelc Krajeńskich, „Huculska Zabawa” z Wyżnicy (Ukraina), „Hoyraky” z Bielska Podlaskiego, „Horpyna” z Olsztyna i ”Kozackie Zabawy” z Kijowa. Wstęp na wszystkie koncerty jest wolny, a organizatorzy zapewniają, że tym razem żadna pandemia im nie przeszkodzi.

(-)

W polityce nie jest już tak optymistycznie. Rosja znacznie utrudnia żeglugę do ukraińskich portów na Morzu Azowskim. W porównaniu do czasów sprzed okupacji Krymu obrót w portach zmniejszył się o ponad połowę. Straty Ukrainy liczone są w milionach dolarów. O szczegółach Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Ukraina odpowie sankcjami, jeśli Białoruś zdecyduje się na uruchomienie bezpośrednich połączeń lotniczych na Krym. Wcześniej władze Białorusi mówiły o możliwości otwarcia takich połączeń. Jeszcze raz głos ma Paweł Buszko.

(-) Korespondencja w języku polskim
Nasz czas antenowy dobiega końca, program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Żegnam się z wami do jutra, a teraz życzę wam miłego dnia. Wszystkiego dobrego! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!

02.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W minioną sobotę w osadzie kozackiej w olsztyńskim Gutkowie odbył się koncert zespołu Horpyna. Wydarzenie organizowane było w ramach projektu dla imigrantów. Miejsce zostało zostało wybrane nieprzypadkowo, bo większość imigrantów, którzy przyjeżdżają na Warmię i Mazury to Ukraińcy. Więc goście poczuli się jak w domu, a artyści musieli na nowo adaptować się na scenie, chociaż byli u siebie, Jak czują się artyści po odwołaniu ograniczeń sanitarnych, jakie będą plany i co zmieniło się w ich życiu, opowiedział mi Włodek Kuper. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzisiaj zapraszam na spędzenie wieczoru z kulturą ukraińską
(-)
Według najnowszych statystyk na Warmii i Mazurach mieszka i pracuje około 12 tysięcy obywateli Ukrainy. I to nie tylko ci zarobkowi, ale i całe ukraińskie rodziny, które planują w Polsce przyszłość swoich dzieci. Właśnie dla nich stworzono projekt pod nazwą Bezpieczna Przystań. W ciągu roku uczestnicy projektu otrzymali pomoc, zarówno materialną, jak i prawną oraz informacyjną. Ale wszystko dobre kiedyś się kończy, więc finałem tej historii było prawdziwe święto w osadzie kozackiej w olsztyńskim Gutkowie, gospodarzem której jest znany Ukrainiec, solista zespołu Horpyna, Władek Kuper. Po śpiewaniu cały wieczór ataman wytrzymał zestaw moich pytań. Jak odmrażane jest życie artystów? O tym dalej:
-To jest, jak rozumiem, pierwsza impreza Horpyny po pandemii?
-A ja myślę, że druga. Bo we czwartek była inauguracja dla dyrektorów regionalnych ośrodków TVP3. Dwa dni temu, ale w ogóle tu w Atamanie pierwsza taka integracyjna impreza. Bardzo fajni uczestnicy, cudowna inicjatywa. Myślę, że możecie ich więcej robić, bo to łączy i pozytywnie wpływa na wszystkich.
(-)
-Ataman to takie miejsce, gdzie w dzień mniejszości zbiera się kilka narodowości. Miejsce, które łączy ludzi. Tu czuje się jakąś siłę.
-Siła w tym miejscu na pewno jest. Wybrałem to miejsce na pewno, żeby tu nie było pole; żeby spotykały się różne mniejszości; często u nas bywa mniejszość romska. Po prostu dobrze się tu czują. Sami przychodzą do mnie i mówią, że my ich dobrze traktujemy, przyjmujemy i oni z radością tu przychodzą kolejny i kolejny raz. Zapraszamy zespoły cygańskie, gramy różne projekty, nagrywamy kolędy z naszym przyjacielem Rolandem, który cudownie gra na skrzypcach, więc uważam że to to dobre miejsce dla wszystkich mniejszości. Nie tylko mniejszości, ale ludzie do nas jak przychodzą na zabawę, nie ma negatywnych emocji. Spotykają się wzajemnie…i już jego przyjaciel na wiele lat, więc magia na pewno w tym miejscu jest.
(-)
-Czy ci Ukraińcy, których ty dzisiaj widziałeś, byli w wyszywankach, byli tacy co rozmawiają po rosyjsku. Jakie jest twoje nastawienie do nich, czy oni różnią się od tych Ukraińców, do których przywykłeś tu na Warmii i Mazurach?
-Myślę, że widziałem kilka osób w wyszywankach, ale mentalność ludzi, którzy przyjechali tu do nas do Polski jest, myślę trochę inna. Są mniej śmiali, mniej otwarci na początku, ale chcemy im stworzyć tym miejscem i muzyką, żeby otworzyli się na nowo i poczuli się jak w domu.
(-)
-O Horpynie. Jakie plany na lato?
-Mamy wiele planów. Myślę, że chcemy nagrać nowe piosenki, bo one gdzieś tam w nas tak bardzo siedzą i czekają na swój czas. Ale też wiele koncertów, mamy wiele propozycji. Może nie tak jak kiedyś,a le coraz więcej telefonów, także myślę, że w końcu będzie można nas zobaczyć na scenie no i nam tego bardzo brakuje. W najbliższą niedzielę 6 czerwca zapraszamy do Bartoszyc. Tam będzie koncert. Na placu. Tam będzie można nas zobaczyć. Miasto nas zaprosiło. Będziemy [niezrozumiałe] grać dla mniejszości; tam też festiwal ukraiński będzie; będziemy trzeci raz chyba występować. Zapraszamy serdecznie.
(-)
-Mniejszość ukraińska zaczyna swój sezon; już był w Kętrzynie zamknięty taki koncert szewczenkowski. Teraz 5 czerwca będzie w Kętrzynie „Z malowanej skrzyni”; szóstego koncert w Olsztynie szewczenkowski i dalej powoli, powoli mniejszość ukraińska wraca do swoich koncertów. Co uda się, to przeprowadzą. Czy bierzecie udział w ukraińskich wydarzeniach; na pewno wiem, że nie będzie e-Kołomyi w tym roku, ale może coś będzie w zamian.
-Tak jak mówiłem [niezrozumiałe] dzwoniło do nas, oni organizują festiwal mniejszości ukraińskich koło Kołobrzegu; na pewno będzie watra w Zdyni, na której niestety nie będę w tym roku. Wiem, że olsztyński Tuhaj-Bej będzie w tym roku i jeszcze parę pytań. Ukraińcy złapali oddech po pandemii i uważam, że na ile będzie można organizować wydarzenia, to pójdzie to do przodu.
(-)
-Jak myślisz, najgorsze już było, czy będzie taki ciężki czas właśnie dla artystów?
-Optymistycznie patrzę, mam nadzieję, że coś nowego przyjdzie do głowy, coś nowego stworzymy i będziemy spotykać ludzi najczęściej jak tylko można.
-Czego ciebie nauczył cię ten czas zamknięcia w domu? Czy coś zmieniło się w tobie, czy nie masz takiej potrzeby wychodzić?
-Mam potrzebę, ale podczas pandemii był taki czas, kiedy zająłem się w ogóle czym innym. Był taki moment, że powiedziałem – nie gramy, ale przestaje mi tego brakować. Dziwna sprawa, ale był taki czas. Ja sobie pomyślałem – jak wrócimy na scenę, czy dalej będę chciał to robić. Ale po pierwszym koncercie muszę powiedzieć, że na pewno tak. Adrenalina wróciła i myślę, że będziemy grać dużo i często.
Nasz wieczór z Horpyną dobiega końca. Mam nadzieję, że odczuliście atmosferę ciepła i radości długo oczekiwanego spotkania publiczności i artystów. Przed nami kilka wydarzeń, więc warto planować tak, żeby trafić na jak najwięcej. Korzystajcie z możliwości, póki jest, ale nie zapominajcie o zasadach sanitarnych. Z wami była Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego.

01.06.2021 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W tę sobotę 5 czerwca odbędzie się jedno z najstarszych i najbardziej ulubionych ukraińskich wydarzeń na Warmii i Mazurach – Jarmark Folklorystyczny z „Malowanej Skrzyni”. To pierwsze wydarzenie, na które będą mogli trafić chętni już bez ograniczeń Jedyna przeszkoda, której nie możemy pokonać obecnie to granica z Ukrainą – zamknięta z powodu pandemii. Więc artystów z Ukrainy w tym roku nie będzie, ale nie zabraknie naszych. Do Kętrzyna, między innymi, z programem artystycznym przyjedzie zespół Czeremosz z Węgorzewa. Dzisiaj w programie „Ukraina na świecie, świat o Ukrainie: tradycyjnie powrócimy do historii, historii zespołu Czeremosz. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.
(-)
Prawie 25 lat temu rodzina Deneków ze Lwowa związała swoje życie z niewielkim Węgorzewem. Wtedy, w latach 90. choreograf Wołodymyr Deneka przyjechał na Mazury na zaproszenie miejscowej mniejszości ukraińskiej, by pomóc przy zespole tanecznym. Reanimacja starego i tak się nie udała, ale udało się świetnie szybko nauczyć dzieci sztuki ludowego tańca, mimo wątpliwości żony. Z czasem i ona, Aleksandra Deneka, dla swoich Łesia, uwierzyła w cuda i przyłączyła się do męża. Nie wszystko było tak, jak chcieli, ale walka do końca zawsze się opłaca – opowiada swoją historię Łesia Deneka.
-Męża zaproszono by reaktywował zespół pieśni i tańca Czeremosz, który istniał dawniej w Węgorzewie. Gdy przyjechał. Zespołu nie było, a o ile mąż jest choreografem stworzył zespół tańca ludowego. Stworzył od zera zespół dziecięcy. Czeremosza tańczyły od dawna dzieci Ukraińców i zaczął pracować. Gdy przyjechałam do niego w gości i zobaczyłam jak dzieci tańczą powiedziałam – mężu ty bój się Boga, ty nie nauczysz ich chodzić, nie mówiąc o tańcu. Nie doceniłam go. Nauczył te dzieci tańczyć i kolejne pokolenia uczy już 24 lata. Przez zespół przeszło bardzo wiele dzieci. Obecnie jest w zespole połowa dzieci z polskich rodzin, ale z wielką ochotą wykonują tańce ukraińskie, bo człowiek, dziecko, które podaje w tańcu rękę i jej się trzyma, nigdy jej nie uderzy, nie uderzy tego, który stoi obok. To ważne.
-Czeremosz rozrósł się do całego towarzystwa ukraińskiego.
-Tak, Czeremosz jako zespół istniał tylko rok. Później trzeba było stworzyć festiwal. Trzeba było pokazywać dzieci. Choreografowie mówią, że jeden występ, koncert to trzy miesiące prób. Więc stworzono taki festiwal. Początkowo był pomysł stworzenia festiwalu ukraińskiego, ale stwierdziliśmy, że to wspólny problem dla wielu i wspierać trzeba wszystkich. Przekonaliśmy się przez lata festiwali, że gdy przyjeżdżają Estończycy z Litwy, Ukraińcy z Estonii, Polacy z Ukrainy, Niemcy z Polski problemy okazują się bardzo bliskie, a interesy i zainteresowania prawie jednakowe. Te spotkania to coś cudownego. To potrzebne jest dzieciom, młodzieży. Bardzo wiele zespołów wraca po kilku latach na nasz festiwal i widzimy te pozytywne zmiany w zespołach.
-Jak jest pani rola w towarzystwie, organizacji festiwali.
-Niedobrze się chwalić, ale powiem tak – każdy dyrektor festiwalu powinien mieć bardzo mocne – i przyszło mi do głowy polskie słowo zaplecze – i właśnie te funkcję wykonuje. Były różne lata. Były takie, że finansowania nie było prawie wcale i pod znakiem zapytania stał festiwal, ale wtedy przekonałam wszystkich, że trzeba kontynuować, bo to wydarzenie cykliczne i nie można ominąć żadnego roku. Wtedy afisze z poprzednich lat przerabialiśmy na aktualne. Domalowywaliśmy kreskę w numerze festiwalu, zaklejaliśmy nazwy zespołów i wklejaliśmy, ręcznie pisaliśmy nazwy aktualnych, ale to zrobiliśmy i festiwal żyje. Dziś rano mąż dostał telefon, że nowe władze miasta ucinają o połowę finansowanie tego festiwalu. Pierwsza odpowiedź – festiwalu nie będzie i przyjechałam na konferencję – ironia losu – tematyka dzisiaj festiwal, a on znowu stoi pod znakiem zapytania. Wierzę, że wszystko zrobimy, niech w skromniejszym wariancie, ale go przeprowadzimy. Zrobimy to.
(-)
Więc po przyjeździe na jarmark folkloru do Węgorzewa w tym roku, a wiadomo że odbędzie się on na początku sierpnia, koniecznie wspomnijcie o tym, że wszystko tworzone jest wysiłkiem ludzi nieobojętnych, przez dziesięciolecie, to to jest i ich życie. Jeśli zastanawiacie się jak przeżyć swoje, to zwróćcie się ku klasyce literatury ukraińskiej. Tam na pewno znajdziecie pokrewną duszę i odpowiedzi na odwieczne pytania. Dalej kolejna część takiego poradnika. „Oderżyma” Łesi Ukrainki.

[fragment poematu]
Nasz program dobiega końca, więc żegnam się z wami i życzę spokojnego wieczoru. Na fali Polskiego Radia Olsztyn usłyszymy się jutro. Bądźcie zdrowi.

01.06.2021 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! Witam was, szanowni słuchacze, na falach Radia Olsztyn w informacyjnym programie w dość chłodny wtorek, 1 czerwca. W studiu – Jarosława Chrunik. Kalendarz historyczny przynosi nam kilka ciekawych dat, ale szczególnie miła sercu jest jedna – poświęcona naszym dzieciom. Ale wszystko po kolei:

(-)

1 czerwca 1879 r. urodził się Borys Martos – uczony-ekonomista, spółdzielca, pedagog, przewodniczący Rady Ministrów URL. Za działalność polityczną trzykrotnie siedział w carskim więzieniu. Z powodu aresztowań i więzienia uniwersystet udało mu się ukończyć dopiero w 1908 roku. Wykładał w gimnazjach i na wyższych kursach Charkowa, ale jako „niebłagonadiożnyj” został pozbawiony praktyki pedagogicznej. Od 1958 r. mieszkał w USA. Dopóki wystarczało mu sił brał aktywny udział w pracach Ukraińskiej Wolnej Akademii i Naukowego Towarzystwa im. T. Szewczenki.

(-)

1903 r. urodził się Wasyl Wełyczkowski – współczesny męczennik UCGK, działacz religijny, biskup UCGK, redemtorysta. Od 1942 r. był przełożonym klasztoru w Tarnopolu, gdzie w 1945 r. został zaaresztowany i wywieziony do Kijowa. Wyrok śmierci zamieniono mu na 10 lat przymusowej pracy pod Workutą. Powrócił do Lwowa w 1955 r. i zajął się organizowaniem życia UCGK w podziemiu. W 1959 r. papież Jan XXIII nominował go na biskupa; święcenia przyjął 4 lutego 1963 r. z rąk zwolnionego z więzienia metropolity Josypa Slipyja.

(-)

Teraz i przyjemnościach. Dzisiaj świętują: Anastazja, Antoni, Wiktor, Grzegorz i Maksym oraz urodzeni 1 czerwca. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Dziś jest też Międzynarodowy Dzień Obrony Praw Dziecka. Jest on obchodzony co roku 1 czerwca, został ustanowiony w listopadzie 1949 r. w Paryżu decyzją sesji Rady Międzynarodowej Demokratycznej Federacji Kobiet. Po raz pierwszy Międzynarodowy Dzień Obrony Praw Dziecka obchodzony był w 1950 r. w 51 krajach świata. ONZ poparło tę inicjatywę i ogłosiło obronę praw, życia i zdrowia dzieci jednym z priorytetowych kierunków swojej działalności. Międzynarodowy Dzień Obrony Praw Dziecka posiada swój symbol – jest to flaga w kolorze zielonym, na którym przedstawiona jest nasza planeta, wokół której umieszczone są dziecięce figurki różnych ras i narodów.

(-)

Mimo takiego pięnego święta, polityka chodzi swoimi ścieżkami. Białoruś wprowadziła ograniczenia na import niektórych ukraińskich towarów. Media donoszą też o tym, że Mińsk zawiesza dostawy paliwa nad Dniepr. Według ekspertów, jest to odpowiedź na zawieszenie przez Kijów ruchu lotniczego z Białorusią, co z kolei było reakcją na bezprawne działania białoruskich władz wobec samolotu relacji Ateny-Wilno i aresztowanie podróżującego nim białoruskiego aktywisty Ramana Pratasiewicza. O szczegółach Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

I jeszcze jedna iformacja o bezprawnej działalności. Ukraińskie służby udaremniły przemyt złotej scytyjskiej biżuterii. Cenne zabytki, które próbowano wywieźć z Ukrainy najprawdopodobniej powstały kilka wieków przed początkiem naszej ery. Jeszcze raz głos ma Paweł Buszko:
(-) Korespondencja w języku polskim

A jednak chce się święta, więc w tym wyjątkowym dniu, Dniu Obrony Praw Dziecka, życzę wszystkim dzieciom bezchmurnego, błękitnego nieba nad nimi, a na niebie – złotego słońca, które jaśnieje, ogrzewa, ale nie pali. Niech dziecięce marzenia będą odważne i niech się spełniają, a wszeroki świat niech was niosą, drogie dzieci, skrzydła, którym sił dodaje miłość i troska rodziców. Niech wam się szczęści we wszystkich pomysłach.

A nasz program zbliża się do końca . na zakończenie chcę wam jeszcze przypomnieć, że w najbliższy weekend odbędą się w naszym regionie ciekawe wydarzenia kulturalne. W sobotę 5 czerwca o godz. 12-tej w kętrzyńskim amfiteatrze rozpocznie się kolejny koncert „Z malowanej skrzyni”. Jarmark będzie skromniejszy, niż to bywało dawniej, ale jest to początek powrotu do naszej działalności kulturalnej. W Kętrzynie wystąpi zespół tańca ludowego „Czeremosz” z Węgorzewa, a także zespoły z Gdańska: „Harazd” i „Słowiańska Dusza”.

Zaraz następnego dnia, w niedzielę 6 czerwca o godz. 11.30 (czyli po drugiej liturgii), w sali przy cerkwi greckokatolickiej odbędzie się wydarzenie poświęcone Tarasowi Szewczence. W tym roku z prezentacji dowiecie się o związkach Kobzara z Polakami. Myślę, że można będzie dowiedzieć się wiele ciekawego. Ponadto wystąpi zespół z ukraińskiej szkoły w Bartoszycach „Lisowa Pisnia”, młodzież ukraińska z Olsztyna, w tym znany zespół „Suzirjaczko” oraz mój radiowy kolega Sergiusz Petryczenko, który będzie sobie akompaniował na lirze.

(-)

A teraz czas już się pożegnać. Przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Spotkamy się w eterze jutro o tej samej porze, a teraz już wszystkim wam – i dzieciom, i rodzicom, i wszystkim słuchaczom – życzę pięknego dnia. Niech w waszych sercach zawsze kwitnie miłość i dobro. Wszystkiego dobrego! Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Prawie o połowę zmalała liczba zakażeń w porównaniu do zeszłego tygodnia. Jak wygląda sytuacja w regionie?

Badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u 588 osób. Zmarło 111 chorych z COVID-19 – podało we wtorek Ministerstwo Zdrowia. Nowe przypadki pochodzą z województw: wielkopolskiego (63), śląskiego...

Zamknij
RadioOlsztynTV