Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 4 °C pogoda dziś
JUTRO: 2 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Audycje w jęz. ukraińskim – listopad 2015

Audycje w języku ukraińskim nadajemy codziennie, również w święta, dwukrotnie: o 10.50 i 18.10. Audycje zawierają bogaty serwis informacyjny o życiu diaspory ukraińskiej na Warmii i Mazurach, a także w Polsce oraz wieści z samej Ukrainy. Po kilku dniach od emisji zamieszczamy też tłumaczenia audycji w języku polskim. Do słuchania audycji zapraszają dziennikarze: Jarosława Chrunik, Stefan Migus, Sergiusz Petryczenko i Hanna Wasilewska. Audycje w języku ukraińskim emitowane są z nadajnika w Miłkach koło Giżycka na 99,6 FM.

28.11.2015 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, szanowni słuchacze! Witam was w sobotę, 28 listopada, w tradycyjnym porannym przeglądzie wydarzeń. Z wami jest Jarosława Chrunik. Dzisiaj nasza audycja będzie wyglądała inaczej. Dziś jest czwarta sobota listopada.

W czwartą sobotę listopada Ukraina i Ukraińcy na całym świecie czczą pamięć ofiar Wielkiego Głodu („Hołodomoru”) 1932-33 r. Tego dnia w miastach i wsiach Ukrainy, a także w diasporze Ukraińcy zapalają świece pamięci o tych, którzy niewinnie zginęli z głodu. Dla uczczenia pamięci ofiar Hołodomoru w świątyniach są odprawiane panachydy. W Olsztynie dziś o g. 18-tej zostanie odprawiony parastas. Na zakończenie zostaną zapalone świece, które wierni przyniosą ze sobą do cerkwi. Jutro po pierwszej liturgii dzieci z olsztyńskiej parafii przedstawia program artystyczny o Wielkim Głodzie na Ukrainie.

Podobne uroczystości będą się odbywały we wszystkich ukraińskich cerkwiach i społecznościach. Nie zapomnijcie i wy zapalić świecy o g. 15-tej razem z Ukrainą. Tam będzie to godzina 16.

(-)

– W roku 1933, od Bożego Narodzenia, na Ukrainie był Wielki Głód. Nie było wtedy ani wojny, ani suszy, ani potopu, ani pomoru, a była tylko zła wola jednych ludzi przeciwko innym.

– W XX wieku naród ukraiński przeżył jedną z najstraszliwszych tragedii w swojej historii – Hołodomor. Ukraina, która zawsze karmiła chlebem cały świat, zaznała masowego głodu. Holodmor doprowadził do znacznych ofiar przyniósł wiele tragedii. Miał od subiektywne i obiektywne źródła i skutki. Sztuczny głód 1932-33 r. zaplanowali bolszewicy w celu przyspieszenia przymusowej kolektywizacji, likwidacji „kułactwa” jako klasy, zniszczenia „wrogich elementów”. Ale istnieje czynnik łączący ten specjalny kataklizm i resztę akcji represyjnych totalitarnego reżymu: to kardynalna rewolucja świadomości. Wyrzeczenie się Chrystusa-Człowieka, moralności chrześcijańskiej i wybranie nowej „wiary” – w człowieka-Boga, Antychrysta. Adepci tej „wiary” postanowili zbudować raj na ziemi, osiągnąć „świetlaną przyszłość” dla ludzkości. Ale przyszłość bez Boga. Ich światło w rzeczywistości było ciemnością. Ich światopogląd opierał się na zasadach wiecznej ciemności, bo tylko Bóg jest źródłem światła. Ich ideologia zamiast dobra przynosiła zło. Bo tylko Bóg jest Twórcą wszelkiego dobra. Gdzie bez Boga budują raj, tam pojawia się piekło. Zamiast obiecanego rajskiego życia, opętany ideologią radziecką naród przyjął piekielne męki.

– W 1930-tych latach Ukraina po raz pierwszy przeżyła sztuczny głód. Masowe zabójstwo milionów swoich obywateli; cyniczne, ukierunkowane, bezlitosne. Tylko w nienawistnym wobec Boga i człowieka środowisku mogła zdarzyć się podobna zbrodnia. Na szczodrym, ukraińskim czarnoziemiu umierały w strasznych mękach miliony ludzi. To ludobójstwo miało na celu zniszczenie ducha narodu, doprowadzenie jej do pełnego, duchowego niewolnictwa. I stał się diabelskim narzędziem do zemsty za brak możliwości wykorzenienia ze świadomości naszego mądrego, pełnego wysokich wartości narodu człowieka synowską pamięć o Bogu, miłość do Boga, wierność i wiarę w Boga. Czy można było zniszczyć wiarę tylko poprzez fizyczną likwidację jej nosiciela? Dlatego władza wojująca z Bogiem, po stworzeniu duchowego głodu, skazała naród także na głód fizyczny.

(-)

Akcja „Zapal świecę” – to symbol naszej pamięci. Jest to święty płomień, który ogrzeje dusze zmarłych. To światło oczyszczenia naszych dusz w imię naszej przyszłości.

(-)

Kończy się już nasz czas antenowy, ja żegnam się z wami do jutra, do godz. 20.30. a jeszcze dzisiaj razem postawmy zapaloną świecę w swoim oknie. Wszystkiego dobrego, szanowni słuchacze!

(jchr/łw)

27.11.2015 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, szanowni słuchacze! Witam was w piątek, 27 listopada, w porannym przeglądzie wydarzeń na antenie Radia Olsztyn. Pozwólcie mi zająć wam 10 minut przedpołudniowej pory na wiadomości z Ukrainy i o Ukrainie. A zaczniemy od spojrzenia w przeszłość. 27 listopada 1918 roku Wołodymyr Wernadśkyj został prezydentem Ukraińskiej Akademii Nauk. 2004 roku Rada Najwyższa Ukrainy na posiedzeniu nadzwyczajnym uznała wyniki powtórnego głosowania podczas wyborów prezydenckich za takie, które nie odpowiadają w pełni woli narodu, więc są nieważne.

27 listopada 1863 roku urodziła się Olha Kobylańska, wybitna ukraińska pisarka, aktywna działaczka ruchu kobiecego na Bukowinie. Na podstawie jej utworów powstały filmy: „Ziemia”, „Wilczyca”, „Melancholijny walc”, „Carówna” i inne.

1918 roku urodził się Borys Paton, uczony w dziedzinie procesów spawalniczych, metalurgii i technologii metali. Prezydent Akademii Nauk Ukrainy, pierwszy nagrodzony tytułem „Bohater Ukrainy”.

Dzień anioła dzisiaj mają: Filip, Grzegorz, Włodzimierz, Walerian i Wergiliusz. Solenizantom i dzisiejszym jubilatom składamy najlepsze życzenia:

„Dopóki słońce świeci z wysokości,

Śpiewają ptaki i kwitną kwiaty,

Życzymy wam przez życie twardo iść

I przyszłym dniem z całej duszy się cieszyć”.

(-)

Czym interesują się Ukraińcy Warmii i Mazur? Jak rozwijają swoje zainteresowania? Jak zmieniały się technologie w ciągu ostatnich lat? Dzisiaj Sergiusz Petryczenko spotka się z fotografem Jarosławem Poliwko. Polska otwarta jest na współpracę z Ukrainą. Rosja stara się za wszelką cenę powrócić na międzynarodową arenę polityczną. O tym usłyszycie za chwilę.

(-)

Czy fotograf inaczej patrzy na świat? Raczej tak. Sergiusz Petryczenko spotkał się ze znanym olsztyńskim artystą-fotografem, Jarosławem Poliwko. Rodzice Jarosława po akcji „Wisła” zamieszkali na Pomorzu, on sam urodził się i wychował w Gdańsku. Teraz Jarosław Poliwko mieszka w Olsztynie i Sergiuszowi Petryczence opowiedział o swoim widzeniu świata przez obiektyw aparatu fotograficznego:

– Jak zacząłeś zajmować się fotografią?

– To taka dość ładna i banalna historia. Dostałem aparat na Pierwszą Komunię i już w podstawówce zacząłem robić zdjęcia. Miałem taki nielegalny, dziki zakład fotograficzny w bloku, ale to było oparte na hobby, na takiej pasji. Gdzieś tak około 20-go roku życia zacząłem ukierunkowywać się tak, żeby zrobić sobie z tego zawód, sposób na życie.

– To jeszcze było wszystko analogowe, prawda?

– Tak, tak. Fotografia cyfrowa pojawiła się gdzieś tak w 2003-2004 roku, realnie.

– Czy duża jest różnica między jedną a drugą fotografią; nie tylko tak w sensie technicznym, a artystycznym?

– Jakby to powiedzieć? Przy fotografii analogowej trzeba było więcej myśleć. Z racji ograniczonej ilości materiału to po pierwsze, a po drugie – braku możliwości zobaczenia efektu od razu. I rzeczywiście, człowiek bardziej zastanawiał się nad samym faktem naciśnięcia na spust.

– Czy teraz taka wiedza, kiedy nacisnąć na spust, przydaje ci się?

– Zawsze się przydaje. Okazuje się, że na takim poziomie podprogowym i tak cały czas się myśli. Robi się to szybciej, bo jeszcze jakby wchodzi ten aspekt, że tyle lat pracy zawodowej w tej materii powoduje, że człowiek szybciej myśli i ma też trochę automatyzmu. I ten aspekt istnieje cały czas. Oczywiście, gdy jeżdżę sobie w różne miejsca, robię reportaże, ale te reportaże są subiektywne. Ja nie jadę tam robić konkretnego projektu, jadę po prostu w jakieś miejsce i jest to sposób obserwowania świata. Raz będzie to jakiś człowiek, a innym razem będzie to odbicie w szybie. I to jest taki obraz jakby w ogóle mojej wrażliwości osobowościowej, obserwacji świata. I takie jest założenie – nie ma ani konkretnego kraju, ani jakiegoś konkretnego ukierunkowania, że to jest stricte materia społeczna.

Więcej sekretów fotografii Jarosław zdradzi w naszym wieczornym programie.

Polski rząd jest otwarty na współpracę gospodarczą z Ukrainą – zapewnia Jerzy Kwieciński, sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju. Przedstawiciel polskich władz wziął udział w „Dniu polskiego biznesu” w Kijowie. Uczestnicy biznesowego spotkania spotkania wskazują jednak, że klimat dla zagranicznych przedsiębiorców na Ukrainie pozostawia jeszcze wiele do życzenia. O szczegółach z Kijowa mówi Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

We wtorek rozmowy ostatniej szansy Brukseli z Moskwą w sprawie unijno-ukraińskiej umowy o wolnym handlu. Wejście jej w życie planowane jest w styczniu, ale Rosja od dawna grozi działaniami odwetowymi. To porozumienie jest częścią umowy stowarzyszeniowej. Odmowa jej podpisania przez Wiktora Janukowycza w 2013 roku zapoczątkowała rewolucję na Majdanie. Opowiada Beata Płomecka:

(-) Korespondencja w języku polskim

(-)

Nasz czas antenowy dobiegł końca. Wieczorem spotka się z wami Hanna Wasilewska, a teraz żegna się Jarosława Chrunik. Do usłyszenia i miłego dnia! (jch/bsc)

 

26.11.2015 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, szanowni słuchacze!w eterze – program ukraiński Radia Olsztyn. W studiu – Hanna Wasilewska, witam serdecznie.

Dziś, tak jak wcześniej obiecaliśmy, wracamy do Dni Teatru Ukraińskiego. Bo świat sztuki jest niezwykły, zachwycający. Nie ma on granic, wypełniony jest emocjami i uczuciami ludzkimi. Wrażeń, których dostarczył nam Lwowski Teatr im. Marii Zańkowieckiej, wystarczy na długo. A do waszych dodamy dziś jeszcze i nasze, bo podczas spektaklu zdążyliśmy zakraść się za kulisy i dowiedzieć się od najważniejszego człowieka w tym zespole. Aktorzy nazywają go ojcem. Mowa jest o Fedorze Stryhunie, reżyserze i dyrektorze Lwowskiego teatru. Proponujemy więc waszej uwadze fragment wywiadu z autorem reżyserii sztuki „Nazar Stodola” – „Swatanie na Honczarówce”. W drugiej części programu będziecie mieli okazje pośmiać się, bo nic tak nie poprawia nastroju jak barwny humor ukraiński. A na koniec tradycyjnie wybrzmi współczesny przebój od Romana Bodnara. Serdecznie zapraszamy.

(-)

Bóg stworzył różnych ludzi: pracowitych, mądrych, dobrych, utalentowanych, więc i to, co czyni nas szczęśliwymi, jest absolutnie różne. Jak sądzicie, co czyni szczęśliwym wybitnego ukraińskiego reżysera Fedora Stryhuna? Na pewno coś więcej, niż zwyczajne, ciche życie. Uchylić kurtynę wrażliwej, ukraińskiej duszy aktora i reżysera Lwowskiego teatru im. Marii Zańkowieckiej Fedora Stryhuna nie było zbyt trudno. Warto było tylko spojrzeć w oczy i od pierwszej sekundy stało się jasne, że ten człowiek nie tylko potrafi być szczęśliwy, ale też czyni szczęśliwymi wszystkich wokół siebie. Nie będziemy was męczyć. Otrzymałam niebanalne odpowiedzi na kilka niebanalnych pytań od ojca „zańkowian”:

(-)

– Całe życie jesteśmy w teatrze. Jestem szczęśliwy. Teatr. Ja nie mam żadnego hobby. Ja mam tylko teatr. I mi tego tak wystarcza! Ja mam dwa szczęścia. Udało mi się. Pierwsze – gdy znalazłem zawód; całe życie oddaję zawodowi i robię to z wielką przyjemnością i miłością, a drugie – to żona, która jest taka sama. I tak jak zeszliśmy się 53 lata temu, to tak 54 lata nie rozstajemy się ze sobą ani na krok. Cieszę się bardzo, największe szczęście dla mnie jest takie, gdy moje dzieci – aktorzy, z którymi pracujemy – osiągają sukcesy, to jestem bezgranicznie szczęśliwy. Bo to jest dla mnie największe szczęście, gdy widzę ich na scenie i oni pracują, odnosząc sukcesy. I powiem pani, że chyba dlatego jest to szczęście. Może ja czasami na nich krzyknę, zdarza się, ale oni wykorzystują to, że mam miękki charakter, trzeba być bardziej ostrym, ja nie potrafię być ostry. Ja czemuś zawsze idę do serca i do głowy. Wydaje mi się, że każdy człowiek zaczyna się od umysłu i serca, nic więcej. To powinno być najważniejsze w człowieku. Bo tak nas Bóg stworzył. I dzięki Bogu, że tacy jesteśmy.

(-) Na pytanie, jak Fedir Stryhun dobiera repertuar dla swoich obecnych widzów, czym się kieruje, usłyszałam odpowiedź prawdziwego reżysera, aktora i człowieka, który odczuwa ból innych.

– „Obecnie widz, zwłaszcza dramatu, tyle dramatów jest dzisiaj w życiu… Jak kiedyś pisał Karpenko-Karyj, – obniżył się gust dobrego repertuaru literackiego. Gramy pięknie, komedię współczesną – mówią, że nudno. Gramy dramat, mówią – my mamy swoje dramaty. Wszyscy chcą wesoło żyć, wszyscy chcą nagich kobiet. I nikt nie chce myśleć i cierpieć. A na takim wesołym gruncie wyrasta cynizm do piękna i wykorzenia wszystko, co święte, z ludzkiej duszy”. On to pisał ponad 100 lat temu, wie pani. Ale to się potarza , bo teraz sytuacja jest na tyle tragiczna, oni idą do teatru ( my mamy wszystkie wykupione bilety teraz), zwłaszcza na komedie; oni idą odpocząć, odtajać, zapomnieć się, chociaż na te dwie godziny żeby się zapomnieć.

(-) Gdzie teraz szukać większych dramatów, jak nie na ukraińskim Donbasie? Trupa Lwowskiego Teatru już była w Swatowym w obwodzie ługańskim. I znowu tam się wybiera, bo właśnie tam ludzie najbardziej chcą się zapomnieć.

(-)

Na przykład jeździliśmy do ATO, powieźliśmy „Natłkę-Połtawkę”, dwie sztuki, nasi aktorzy rwą się tam, tam był taki boom! I wkrótce jedziemy znowu, do Swatowego ze „Swataniem na Honczarówce”, z orkiestrą i będziemy w Swatowym dwa spektakle, 1 grudnia. I ja robię to z przyjemnością, dlatego że aktorzy tak bardzo zakochali się w ziemię ługańską, gdy tam grali „Natałkę-Połtawkę” i tak ich tam polubili, ze oni innym razem śpiewają, wypiją, śpiewają i zaczynają płakać; mówią, „nie, powinniśmy jeszcze raz pojechać do tych ludzi i zagrać „Swatanie na Honczarówce”. Ukraińska władza, ach, to jest władza! Sto razy mówiłem, pojedziemy do Ługańska. Wtedy, 20-25 lat temu to mówiłem, a Ługańczanie niech przyjadą do nas. Zaczynajcie od kultury. To jest najważniejsze. Oczywiście, gospodarka, trzeba coś zjeść, trzeba się ubierać w coś, oczywiście, że są nam [potrzebne nowe technologie. Ja to wszystko rozumiem. Ale zaczynajmy od kultury, to jest najważniejsze – duch ludzki.

(-)

– A kim jest dla pana Fedir Stryhun?

– Na pewno najbardziej kimś jak ojciec, – młody reżyser teatru im. Marii Zańkowieckiej Bohdan Rewkewycz. – Mądry, rozumny ojciec, który nie uczy po prostu życia w teatrze i nie tylko w teatrze i już , oczywiście mistrzostwa w zawodzie. Bardzo dużo udzielał mi takich dobrych rad. Ja nawet powiem więcej: miałem nawet takie swoje powiedzenie; mówiłem nawet do swojej żony Natałki: „Idę teraz do Fedora Mykołajowycza, żeby mi wyczyścił mózg”. Na przykład gdy pracujesz nad jakąś sztuką i już nie wiesz co myślisz, jak ci tam i gdy bardzo często do niego przychodziłem, to on mi to wszystko rozkładał na półeczki – z dramaturgii, z życia, wszystko tak jakby prześwietlał. Takie spojrzenie z zewnątrz. Jest to człowiek, któremu mogę zaufać, jakieś tam swoje sprawy, co do których mam wątpliwości i on mi bardzo dużo w tym pomagał.

(-) Zawzięty Ukrainiec i aktywny działacz kultury ukraińskiej, Fedir Stryhun, też miał kiedyś dobrych nauczycieli. Okazuje się, że nawet tu, w Polsce.

– Wie pani, jak myśmy tu nabrali wolontariatu tu, w Polsce, 20 lat temu? A 30 lat temu? A 40 lat temu, gdy czytaliśmy „Nasze Słowo”? Czy czasopismo „Dukla”? Myśmy to wszystko czytali, my wszystko wiedzieliśmy, do nas to było blisko. Myśmy się wychowywali, od tych ludzi, którzy tu mieszkają, w Polsce; nasi, Ukraińcy. Bo może tak jak nikt inny oni trzymali się tego ducha, oni utrzymywali ten nastrój; ot, tacy jak Stefan, tacy jak Michał, jak inni ludzie, którzy tu są; wiele ich jest.

(-)

Do woli naśmialiśmy się podczas sztuki „Swatanie na Honczarówce”. Teraz czekamy na kolejną okazję. Dni teatru może odbędą się za rok, a okazję, żeby się pośmiać znajdziemy i teraz.

(-) Humoreska

(-)

Mam nadzieję,m że zostawiam was dzisiaj z uśmiechem na ustach. Uśmiechajcie się częściej i do następnego spotkania, już jutro na falach Radia Olsztyn. Z wami – Hanna Wasilewska. Uważajcie na siebie i swoich bliskich. (jch/bsc)

26.11.2015 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam wszystkich, kto czeka na świeże informacje o Ukrainie i Ukraińcach w czwartek, 26 listopada, na antenie Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Zajrzyjmy do kalendarza; czego się dowiemy?

Otóż: 29 listopada 1917 roku w Kijowie na posiedzeniu Sekretariatu Generalnego zatwierdzono statut „wolnego kozactwa”, podjęto decyzję o utworzeniu komisji ds. ochrony kraju przy Sekretariacie Generalnym spraw wewnętrznych i komitet demobilizacyjny.

Natomiast od 2005 roku ostatnia sobota listopada jest Dniem Pamięci Ofiar Wielkiego Głodu 1932-1933 r.

A kalendarz współczesny podpowiada nam, że dzisiaj imieniny obchodzą Herman i Nikifor. Składamy najlepsze życzenia im oraz tym, kto od dzisiaj dopisze sobie jeden rok do ścieżki życiowej.

„Niech szczęście panuje w waszym domu,

I radość niech zawsze będzie.

Zdrowia mocnego i losu hojnego,

Niech Bóg wam ześle na długie lata!

(-)

Dzisiaj w naszym programie porannym będziemy mówili o teatrze i o polityce – polsko-ukraińskiej i ukraińsko-rosyjskiej.

(-)

Bóg stworzył różnych ludzi: pracowitych, mądrych, dobrych, utalentowanych, więc i to, co czyni nas szczęśliwymi, jest absolutnie różne. Jak sądzicie, co czyni szczęśliwym wybitnego ukraińskiego reżysera Fedora Stryhuna? Napewno coś więcej, niż zwyczajne, ciche życie. Uchylić kurtynę wrażliwej, ukraińskiej duszy aktora i reżysera Lwowskiego teatru im. Marii Zańkowieckiej Fedora Stryhuna nie było zbyt trudno. Warto było tylko spojrzeć w oczy i od pierwszej sekundy stało się jasne, że ten człowiek nie tylko potrafi być szczęśliwy, ale też czyni szczęśliwymi wszystkich wokół siebie. Nie będziemy was męczyć. Proponujemy waszej uwadze kilka niebanalnych odpowiedzi na banalne pytania Hanny Wasilewskiej:

(-)

– Całe życie jesteśmy w teatrze. Jestem szczęśliwy. Teatr. Ja nie mam żadnego hobby. Ja mam tylko teatr. I mi tego tak wystarcza! Ja mam dwa szczęścia. Udało mi się. Pierwsze – gdy znalazłem zawód; całe życie oddaję zawodowi i robię to z wielką przyjemnością i miłością, a drugie – to żona, która jest taka sama. I tak jak zeszliśmy się 53 lata temu, to tak 54 lata nie rozstajemy się ze sobą ani na krok. Cieszę się bardzo, największe szczęście dla mnie jest takie, gdy nasze dzieci – aktorzy, z którymi pracujemy – osiągają sukcesy, to jestem bezgranicznie szczęśliwy. Bo to jest dla mnie największe szczęście, gdy widzę ich na scenie i oni pracują, odnosząc sukcesy. I powiem pani, że chyba dlatego jest to szczęście. Może ja czasami na nich krzyknę, zdarza się, ale oni wykorzystują to, że mam miękki charakter, trzeba być bardziej ostrym, ja nie potrafię być ostry. Ja czemuś zawsze idę do serca i do głowy. Wydaje mi się, że każdy człowiek zaczyna się od umysłu i serca, nic więcej. To powinno być najważniejsze w człowieku. Bo tak nas Bóg stworzył. I dzięki Bogu, że tacy jesteśmy.

(-)

Więcej pytań i odpowiedzi usłyszycie wieczorem, a teraz nieco dobrej, wbrew pozorom, polityki. Na stronie internetowej Ukraińcy.wm można przeczytać artykuł pt. „Przemilczanie służy dezinformacji”. Czytamy tam m.in.:

W przeddzień Święta Niepodległości przyjechali z Ukrainy do Polski przywódcy organizacji patriotycznych i narodowych, aby na ręce polskich patriotów i narodowców złożyć oświadczenie, że nikt kto brał udział w mordach na ludności cywilnej nie zasługuje na to aby być w panteonie bohaterów Ukrainy. Złożyli też kwiaty pod Pomnikiem Rzezi Wołyńskiej.

To ważne wydarzenie zostało zupełnie przemilczane przez media., – pisze Jadwiga Chmielowska, autorka artykułu.

Polska niepodległość w 1918 r. była wywalczona i utrzymana w morderczej wojnie z Rosją bolszewicką. II RP była tak cenna, że całe pokolenie w niej urodzone i wychowane walczyło o jej wolność. Niestety Polacy zostali zdradzeni i oddani w sowiecką niewolę. Dzisiaj znów polska wolność jest zagrożona. Rosja odbudowuje imperium a naszą czujność usypiają politycy a zwłaszcza dziennikarze. Trudno powiedzieć, czy wynika to z braku wiedzy czy jest działaniem na zamówienie.

Inicjatorzy podpisania wspólnego oświadczenia twierdzą:

„W Polsce nasila się propaganda środowisk prorosyjskich, przedstawiająca Ukrainę polskiemu społeczeństwu, jako kraj rządzony jakoby przez faszystów, stanowiący potencjalne zagrożenie dla pokoju.

Uważamy za ważne, opublikowanie oświadczenia ukraińskich i polskich polityków odnoszące się do podstawowych wartości, określających stosunki między państwami i narodami.

Potwierdzenie raz jeszcze, że credo polityki tak ukraińskich jak i polskich patriotów to poszanowanie suwerenności i integralności granic państwowych, chęć życia w pokoju.”

Wiele redakcji było informowanych o przedsięwzięciu. Żadna nie była zainteresowana. Gorzej jedna ze zbliżonych do narodowców odpowiedziała krótko, że nie opublikuje, bo burzy to jej koncepcję wizji narodowców z Ukrainy. Czyżby bliska była ich sercu ta putinowska koncepcja?

W tekście czytamy m.in.: ”Jesteśmy otwarci na współpracę ze wszystkimi, którzy szanują nasze prawo do wyboru swojej drogi rozwoju. Stoimy na stanowisku nienaruszalności granic i integralności terytorialnej państw z którymi graniczymy. Szanujemy prawa obywatelskie, prawa mniejszości w duchu konwencji ramowej Rady Europy «o ochronie mniejszości», – pisze Jadwiga Chmielowska, a cały artykuł można przeczytać na stronie Ukraińcy.wm.

Rosja wstrzymała dostawy węgla na Ukrainę. Może to być odpowiedź na przerwy w dostarczaniu ukraińskiej energii elektrycznej na okupowany przez Rosję Krym. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Ukraina świadomie zrezygnowała z importu gazu z Rosji, a przesył do Unii Europejskiej przez ten kraj nie jest zagrożony – takiego zdania jest ekspert OSW Adam Eberhardt.

(-) Wypowiedź w języku polskim

Adam Eberhardt powiedział IAR, że takie oświadczenia mają wywołać zaniepokojenie Zachodu i pośrednio zmusić go do zmobilizowania władz ukraińskich, aby jak najszybciej wznowiły dostawy prądu na anektowany Krym:

(-)

Mam nadzieję, że zainteresowały was przedstawione wiadomości. Mi pozostało już tylko zaprosić was do radioodbiorników na wieczorne spotkanie z Hanną Wasilewską o g.18 10. Z wami była Jarosława Chrunik. Do usłyszenia i miłego dnia! (jch/bsc)

25.11.2015 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, szanowni słuchacze. Dziś jest środa 25 listopada. Radio Olsztyn serdecznie zaprasza do radioodbiorników wszystkich, kogo interesuje Ukraina i Ukraińcy. W studiu – Hanna Wasilewska. Witam serdecznie.

Dzisiaj w programie usłyszycie czy łatwo wprowadzać w życie ustawę o dekomunizacji na Ukrainie, o czym do tej pory toczą się dyskusje.

Oprócz historii i polityki porozmawiamy też o muzyce. O wybitnym ukraińskim śpiewaku Iwanie Kozłowskim opowie Sergiusz Petryczenko w swojej tradycyjnej rubryce muzycznej.

Nie pozostawimy bez uwagi również amatorów muzyki współczesnej. Roman Bodnar podzieli się z nami ostatnimi nowinkami ukraińskich przebojów. Będzie ciekawie, więc pozostańcie z nami.

(-)

Na Ukrainie przyjęto ustawę o dekomunizacji. Polega ona na tym, że mają być zmienione wszystkie nazwy miast, wsi, ulic, placów z takich, które gloryfikują komunizm na normalne. Czy łatwo wcielić w życie tę ustawę? O tym opowiadała w studiu ZIK gość, Natalia Sokołenko, współzałożycielka reanimacyjnego pakietu reform:

– Dobry wieczór, Natalio!

– Dobry wieczór.

– Pytanie jest takie: czy były takie organa lokalne, które bojkotowały przeprowadzenie dyskusji społecznych?

– Tak, oczywiście. Najbardziej jaskrawy wypadek to Charków, gdy Kernes za pomocą pracowników budżetówki starał się sfałszować po prostu dyskusję, czyli – tak jak przedstawialiśmy to w radiu publicznym – odbywało się to tak: ogłaszana jest dyskusja społeczna. Trzy godziny przed (dyskusją) przywożą pracowników budżetowych, wszystkich lekarzy, nauczycieli do tego pomieszczenia, gdzie miała się odbywać dyskusja społeczna na temat przemianowania. Ludzie siedzą, między sobą rozmawiają, niezadowoleni, poniżeni, każdy człowiek ma swoją godność – że ich to spędzono, w ten jesienny dzień, nie wiadomo co mówić. Oni w ogóle nie wiedzą o co chodzi – i starali się w taki sposób udowodnić, że ci z budżetówki są przeciwko przemianowaniu ulicy Dzierżyńskiego na coś innego. I niby że to nie ku czci „Żelaznego Feliksa”, a ku czci ekologa Dzierżyńskiego.

Jest śmieszna historia w obwodzie odeskim. Tam jest miasto Kotowsk, oczywiście, nazwana na cześć czerwonego dowódcy Kotowskiego, to teraz, żeby oszukać ludzi, czy samych siebie, nie wiem, władze lokalne mówią, że to na cześć korków, na cześć kota – Kotowsk. Potem, gdy im powiedziano, że to całkiem śmieszne, to znaleźli jakiegoś miejscowego działacza o nazwisku Kotow, że niby to ku jego czci. Ale to wszystko jest niepoważne, tu władza ma to „docisnąć”. Jeśli władza nie wywiązuje się, to zgodnie z prawem dalej może tę sprawę rozstrzygać Rada Najwyższa, władze obwodowe, jednoosobowo lider obwodu może to przemianować.

– Ale po co te takie „masowe” protesty? Po co Kernes spędza tu budżetówkę, po co to wszystko?

– No, to jest typowy populizm. On wie, że ludziom może się to podobać, dlatego że gdy te ulice otrzymywały nazwy Lenina, Stalina i tak dale, ci ludzie byli piękni i młodzi i kobiety tych mężczyzn kochały i takie jest powiązanie bezpośrednie: „Ulica Lenina, jestem piękny i młody, kochają mnie dziewczęta”. I Kernes doskonale o tym wie i tym punktuje. I zresztą było to widać podczas wyborów lokalnych, gdy kandydaci, w tym i od partii prodemokratycznych, na spotkaniach z wyborcami – starszymi wyborcami, bo na wybory u nas chodzą głównie ludzie starsi – obiecywali: „Nie,nie, my niczego nie będziemy przemianowywać”. Jak tylko zakończyła się ta historia z wyborami, chwała Bogu, przyszła odpowiedzialność polityczna i ludzie, ci nowo wybrani deputowani miejscowych rad, dosłownie pierwszymi swoimi decyzjami zaczęli przemianowywać swoje miasta, ulice i w taki sposób zaczęli wykonywać ustawę o dekomunizacji.

Rzecz w tym, że to nie jest temat do dyskusji – przemianowywać, czy nie przemianowywać. To jest ustawa, którą po prostu trzeba wykonać.

– Ale powstaje pytanie: przemianowywać na co? Rozumiesz, tam dokoła tego toczą się spory. Na jakie nazwy zmieniać.

– To jest do wyboru społeczności.

– Dobrze, jest konkretny przykład, jak już mówiliśmy, z Odessy czy obwodu charkowskiego, gdy Illiczewsk proponowali nie przemianowywać, bo tam o sens nazwy chodzi. Jak do tego podejść?

– Jasne, że na przykład bierzemy do rąk „Encyklopedię ukraińskich miast i wsi” i patrzymy: Illiczewsk – nazwany ku czyjej czci? Kogo będziemy oszukiwać? Gdyby to nie było napisane i byłyby to nasze czyste fantazje, tak jak są fantazje na cześć kogo czy czego został nazwany Kijów, to inna sprawa, ale gdy jest to zanotowane, ze jest to jawnie komunistyczna nazwa, to po prostu trzeba to uznać, przestać bawić się w populizm. I do słowa – Rada Najwyższa i inni przedstawiciele władzy mają udowodnić, że są władzą i po prostu to przemianować.

– Ale rozumiesz jaka tu jest historia: ta sama miejscowa władza powołuje się na ludzi i mówi, że to oni występują przeciwko temu przemianowaniu.

– A ludzie na przykład są przeciwko podnoszeniu opłat. To co? Nie podnosić opłat, na przykład? Rozumiecie, reformy robi się (nie pamiętam już który z reformatorów to powiedział), reformy robi się od razu albo nigdy. I w tej chwili właśnie jest to okno możliwości. Jestem przekonana, że gdyby zwlekać z wykonaniem tej ustawy o dekomunizacji i deadline byłby nie teraz, jesienią, a na przykład następnej wiosny, to to by się rozciągnęło i stałoby się przedmiotem coraz większych spekulacji. A tu jest ściśle określony termin, nie ma za bardzo kiedy się rozpędzić, bo tyle wydarzeń dzieje się w kraju. I jeszcze ważny jest „Leninopad”. Korespondent, który się włączał, mówił, że wolno idzie proces dekomunizacji na wschodzie. A ja bym się sprzeczała. Niedawno byłam w przemianowanym Artemowsku na Bachmuty – to jest decyzja rady miejskiej – dla mnie to jest szok, ale przyjemny. I oto wychodzisz z dworca w Artemowsku i stoi tam pusty cokół, tam gdzie stał kiedyś Lenin. I w promieniu gdzieś tak jednego czy dwóch kilometrów cztery takie cokoły. Tam stali, jak rozumiem, Lenin, Artem i tak dalej. To jest piękne. To już zniknęło z oblicza miasta, ta oznaka. Na pewno tam pojawi się coś nowego, nowi bohaterowie, czy nic się nie pojawi, pojawią się kwiaty czy jakieś kreatywne dzieła sztuki i to już jest zupełnie co innego.

– Dobrze, jeśli można – bardzo krótko: teraz przeciwnicy mówią, że te wszystkie rzeczy, o których teraz mówisz, są nie na czasie, bo teraz jest wojna, bieda i tak dalej. Czy słusznym jest robić to właśnie teraz?

– Słusznie. Ja właśnie jechałam teraz tu i sprzeczałam się z taksówkarzem. On mówi – po co teraz ten problem? Największym problemem jego zdaniem (i moim też) teraz to jest korupcja. Ale jest okno możliwości właśnie teraz zlikwidować Leninów i przemianować. Następne okno możliwości może się otworzyć w sprawie korupcjonerów. My przecież nie wiemy z jaką siłą narastają te nastroje protestacyjne, zdecydowanie obywateli, dojście do władzy nowej elity politycznej. Otworzy się to okno – przegonimy korupcjonerów dokładnie tak, jak zburzyliśmy pomniki Lenina.

(-)

Naszego kwiecia – po całym świecie. Dziś opowiemy wam o wybitnym ukraińskim śpiewaku Iwanie Kozłowskim. Nie zważając na to, że większą część swego długiego życia spędził on w Moskwie, nigdy nie zapomniał o Ukrainie, o swoim narodzie. O naszym utalentowanym rodaku opowie Sergiusz Petryczenko:

(-)

Iwan Kozłowski urodził się we wsi Marjaniwka koło Kijowa. Od siódmego roku życia śpiewał w chórze „Złotowierchego” Mychajłowskiego Monasteru w Kojowie. 1917 roku Kozłowski wstąpił do Kijowskiego Instytutu Muzyczno-Dramatycznego, a po roku zaczął śpiewać w Połtawskim Teatrze Myzyczno-Dramatycznym.

(-)

1926 roku Kozłowski został przyjęty do trupy moskiewskiego teatru „Bolszoj”. Nie zważając na to, że los zarzucił go w Moskowię, Kozłowski zawsze pozostawał Ukraińcem. Utrzymywał ścisłe kontakty z artystami kijowskimi i rodakami-marjanowcami. W jego moskiewskim mieszkaniu zawsze rozbrzmiewał język ukraiński. W repertuarze śpiewaka były niebezpieczne politycznie utwory ukraińskie do słów Tarasa Szewczenki, pieśni Siczowych Strzelców, kolędy i „szczodrówki” (pastorałki).

(-)

Moskiewscy szowiniści od kultury robili i nadal robią wszystko, co możliwe, żeby ukryć ukraińską stronę biografii Iwana Kozłowskiego. W Moskwie nagrania Kozłowskiego w języku rosyjskim można kupić w każdym sklepie, podczas gdy ukraińskie nie doczekały się ponownego wydania ponad 60 lat. Tylko dzięki staraniom córki Kozłowskiego, Anny i prezesa fundacji Kozłowskiego Belli Rudenko udało się wydać płytę z nagraniami w języku ukraińskim.

(-)

Pamięć o wybitnym rodaku pielęgnowana jest na Ukrainie. W rodzinnej wsi Marjaniwce utworzono Muzeum Pamięci „Sadyba Iwana Kozłowskiego”. W Kijowie jego imieniem został nazwany zaułek.

(-)

W studiu – Roman Bodnar. Przyjeżdża Masza Hoja. To artysta, która większość swojej twórczości wykonuje w języku rosyjskim. Ale teraz wykonała tez piosenkę po ukraińsku, to jest piosenka Kuźmy. Artystka usłyszała w ukraińskim TV pewien wywiad i to spowodowało, natchnęło ją do tego, żeby nagrać swoją wersje jakże znanej piosenki Kuźmy: „Suka wojna”. To nasza propozycja na teraz:

(-)

Na zakończenie programu chcę życzyć wszystkim słuchaczom miłego wieczoru i przypomnieć, że możecie pisać do nas na adres ukraina@ro.com.pl o swoich życzeniach. Czekamy więc na wasze listy i zapraszamy do radioodbiorników jutro o 10.50. Jarosława Chrunik już przygotowuje świeże wiadomości. Z wami była Hanna Wasilewska. Do usłyszenia. Uważajcie na siebie i swoich bliskich.

(jch/as)

25.11.2015 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Dzisiejszy dzień, środa, 25 listopada, jest dość bogaty w ciekawe wiadomości o wydarzeniach, które miały miejsce jeszcze wczoraj w ciągu dnia. W porannym przeglądzie wydarzeń na antenie Radia Olsztyn wita was Jarosława Chrunik. Nie tylko we współczesne wydarzenia bogaty jest ten dzień. 25 listopada urodzili się:

* w 1838 roku – Iwan Neczuj-Łewyćkyj – ukraiński pisarz, tłumacz, pedagog; autor takich powieści jak „Mykoła Dżeria” czy „Kajdaszewa simja”.

* Kłym Poliszczuk (w 1891 roku) – ukraiński pisarz, publicysta, z grona „Rozstrzelanego Odrodzenia”. Wraz z dużą grupą działaczy kultury – byli tam m.in. Mykoła Zaerow, Hryhorij Epik, Marko Woronyj i inni – 3 listopada 1937 roku został rozstrzelany w karelskim leśnym masywie Sandarmoch.

25 listopada zmarło dwóch wybitnych Ukraińców:

* 1934 roku – Mychajło Hruszewski – ukraiński historyk, przewodniczący Centralnej Rady 1917-1918 r. oraz

* 1956 roku – Ołeksandr Dowżenko – ukraiński pisarz, scenarzysta filmowy i reżyser, autor m.in. zekranizowanej powieści „Zaczarowana Desna”.

A teraz złóżmy życzenia tym, kto ma dzisiaj święto: Nilom i Janom, a także tym, kto obchodzi dzisiaj urodziny.

„Spokojnego nieba, świeżego chleba, czystej wody i żadnych kłopotów” Sto lat!

(-)

W Pieniężnie odbyło się święto parafii Arcystratega Michała. Polscy samorządowcy dzielą się doświadczeniem z ukraińskimi kolegami. Świat zaczął rozmawiać z Kremlem jedynym zrozumiałym dla niego językiem. Ukraina będzie działać analogicznie jak Turcja. Na Ukrainie zaczęła się dekomunizacja. O tym usłyszycie za chwilę.

(-)

W Pieniężnie w sobotę odbyło się święto parafii – odpust św. Michała Arcystratega. Wydarzenie to stało się dla parafii w tym roku szczególnie ważne, ponieważ przybył na to święto biskup Eugeniusz Popowicz. 7 listopada tego roku papież Franciszek mianował go Metropolitą i Arcybiskupem Przemysko-Warszawskim. Uroczystosci rozpoczęły się w przeddzień, w piątek, wieczornym nabożeństwemw sobotę rano odprawiono jutrznię, a o g. 10-tej w cerkwi odbyło się powitanie z honorami ikony błogosławionej Josafaty Hordaszewskiej. Następnie proboszcz z diakonem i wiernymi powitali Arcybiskupa Eugeniusza chlebem i solą u wejścia do cerkwi. W świątyni dzieci i przedstawiciele rady parafialnej powitali Jego Ekscelencję wierszami, przemówieniami i kwiatami. Słowa powitania wygłosił tez proboszcz, ks. Artur Masłej. Metropolita-nominat stanął na czele Archijerejskiej Liturgii z udziałem wielu księży. Po liturgii życzenia nowemu Metropolicie złożyli: wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Miron Sycz, burmistrz Pieniężna Kazimierz Kiejdo oraz przedstawiciele Neokatechumenatu. Dzieci, występujące w zespole „Aksamitki” podarowały kilka piosenek. Na zakończenie odbyło się namaszczenie olejkiem oraz adoracja ikony błogosławionej Josafaty.

My reformę samorządową mamy za sobą – oni dopiero ją zaczynają. Polscy samorządowcy dzielą się z ukraińskimi kolegami doświadczeniami w tworzeniu samorządów zdolnych do samodzielności i rozwoju.

Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich podkreśla:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Wasyl Abaimow z samorządu Lwowa podkreśla, że ukraińskie samorządy chcą uczyć się na naszych błędach ale też korzystać z dobrych praktyk:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Wasyl Abaimow powiedział, że dotychczasowy podział administracyjny jest dokładnie taki jaki był od czasów Związku Radzieckiego i nie odpowiada obecnym potrzebom. Na przykład w obwodzie lwowskim są 24 hromady, czyli gminy, a planowane są cztery, które obejmą dotychczasowy teren. Współpraca samorządów Polski i Ukrainy jest częścią działań przedakcesyjnych, związanych z przegotowaniami Ukrainy do stowarzyszenia z Unią Europejską.

Wczoraj lotnictwo kraju NATO czyli Turcji, zestrzeliła rosyjski bombowiec SU-24. Przestrogi zakończyły się. Historia typu „zabłądził” nie przeszła. Napisał o tym na swojej stronie na Facebooku pierwszy zastępca przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy, działacz społeczny, polityk Andrij Parubij. „Ukraina dawno przestrzegała cywilizowany świat, że Kreml rozumie tylko język siły. Zawsze podkreślałem, że Kreml zatrzyma się tylko tam, gdzie go zatrzymają. I to zrobiły tysiące naszych chłopców na froncie wschodnim, gdzie dali okupantowi w zęby. Szkoda tylko, że stało się to za cenę życia najlepszych synów Ukrainy. Turcja to zrozumiała. Po niejednokrotnych przestrogach rosyjskie naruszanie przestrzeni powietrznej nie zakończyło się. To dlatego F-16 przemówił językiem, który Kreml rozumie. Bo jedna sprawa to bombardowanie cywilne syryjskie miasta i zabijanie kobiet i dzieci, a inna sprawa – tylko spróbować zbliżyć się do przestrzeni powietrznej NATO. Ukraina ma być w NATO”, – napisał Andrij Parubij.

Ukraina na naruszanie jej przestrzeni powietrznej będzie reagowała tak jak Turcja. Poinformował o tym sekretarz RBNO Ołeksandr Turczynow. Z Kijowa – Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

W ciągu dnia wczoraj nadeszła jeszcze jedna wiadomość o tym, że syryjscy powstańcy zestrzelili rosyjski helikopter.

Na Ukrainie przyjęto ustawę o dekomunizacji. Polega ona na tym, że mają być zmienione wszystkie nazwy miast, wsi, ulic, placów z takich, które gloryfikują komunizm na normalne. Czy łatwo wcielić w życie tę ustawę? O tym opowiadała w studiu ZIK gość, Natalia Sokołenko, współzałożycielka reanimacyjnego pakietu reform:

– Rzecz w tym, że to nie jest temat do dyskusji – przemianowywać, czy nie przemianowywać. To jest ustawa, którą po prostu trzeba wykonać.

– Ale powstaje pytanie: przemianowywać na co? Rozumiesz, tam dokoła tego toczą się spory. Na jakie nazwy zmieniać.

– To jest do wyboru społeczności. Jasne, że na przykład bierzemy do rąk „Encyklopedię ukraińskich miast i wsi” i patrzymy: Illiczewsk – nazwany ku czyjej czci? Kogo będziemy oszukiwać? Gdyby to nie było napisane i byłyby to nasze czyste fantazje, tak jak są fantazje na cześć kogo czy czego został nazwany Kijów, to inna sprawa, ale gdy jest to zanotowane, ze jest to jawnie komunistyczna nazwa, to po prostu trzeba to uznać, przestać bawić się w populizm. I do słowa – Rada Najwyższa i inni przedstawiciele władzy maja udowodnić, że są władzą i po prostu to przemianować.

(-)

Nasz poranny program kończy się, przygotowali go: Jarosława Chrunik i Marian Dąbrowski. Wieczorem będzie na was czekała w studiu Hanna Wasilewska, a ja żegnam się z wami do jutra, do g. 10.50. wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

24.11.2015 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, szanowni słuchacze! Dziś jest wtorek 24 listopada. W eterze – ukraiński program Radia Olsztyn. W studiu – Hanna Wasilewska. Witam! Każdy przeżyty przez nas dzień zamienia się w historię, tak więc takie życiowe historie, smutne i wesołe, szczęśliwe i tragiczne momenty ma każdy z nas. Dzisiaj proponujemy wam posłuchać jeszcze jedną wojenną historię, ale niezwykłą, dlatego że jest to historia grekokatolickiego kapelana z Polski na ukraińskiej wojnie.

Bohaterem naszego programu dzisiaj jest Juliusz Krawiecki – proboszcz parafii greckokatolickiej w Bartoszycach. To on jako pierwszy ksiądz z innego kraju postanowił pomóc ukraińskim żołnierzom zachować spokój w duszy. I pojechał na wschód Ukrainy.

Usłyszycie też dzisiaj kolejny odcinek powieści Jurija Horlis-Horskiego „Chołodnyj Jar” oraz przebój od Romana Bodnara. Zostańcie z nami.

(-)

Ta wojskowa historia rozpoczęła się rok temu. Historia ukraińskiego kapelana z Polski, który ramię w ramię na pierwszej linii frontu bronił wewnętrznego świata swoich podopiecznych – żołnierzy batalionu „Lwów”. Po co ksiądz z Polski pojechał na ukraińską wojnę, jak udało mu się tam trafić i co zobaczył tam, na pierwszej linii frontu? O tym – w wojennej historii dalej.

(-)

Juliusz Krawiecki – proboszcz parafii greckokatolickiej w Bartoszycach. Niejednokrotnie już był w ATO. Opowiada, że gdy dowiedział się, że żołnierze na pierwszej linii frontu potrzebują duchownych pobratymców, postanowił stać się takim dla nich. W listopadzie 2014 roku zaczął, można tak powiedzieć, sondować grunt do pierwszego wyjazdu.

– Zapytałem, czy mogę pojechać ja, z Polski, ksiądz greckokatolicki jako kapelan. I wyniknął problem – bo obcokrajowiec, obcy paszport itd., itd., że nie wolno mi wchodzić w struktury wojskowe. Ja mówię, że nie, że ja chciałbym pójść do batalionu ochotniczego. Będąc we Lwowie 10 listopada rozmawiałem jeszcze z biskupem Josypem Milanem (a to mój kolega) żeby pomógł mi załatwić tę sprawę. Zacząłem też prowadzić rozmowy z panem Iwanem Rapowym, który leczył się u nas w Bartoszycach i w Olsztynie, który został ranny na Majdanie 19 lutego, a jego brat służy w batalionie specjalnym „Lwów”. Powiedział: „Dobrze, zapytam brata; raczej nie będzie żadnych problemów”. 13 listopada dzwoni Iwan: „Szykuj się na osiemnastego!”. A mi zaczęły się nogi trząść. Bo tak sobie myślałem – a, jakoś tak się do tego przygotuję, będę jakoś spokojnie rozmawiać, załatwiać zastępstwa i inne sprawy, a potem okazało się, że mam jechać. Ale nic o tym nie wiedziała moja władza cerkiewna. Biskup postawił mi trzy pytania:

Czy się nie boję? Powiedziałem, że głupi się nie boi. Oczywiście, że się boję! I to bardzo. Drugie:

Czy rodzina wyraża zgodę na mój wyjazd? Ja mówię, że tak. I trzecie:

Czy będę miał tu zastępstwo?

Dostałem pieniądze od Caritasu, dołożyłem jeszcze swoje, pomogli parafianie i kupiliśmy jeepa, właściwie Terrano 2 i tym Terrano pojechałem. Dostałem telefon od chłopaków, że dwóch będzie na mnie czekało. I patrzę, zajeżdżam do tej jednostki wojskowej pod bramę, zdaje się, że to ul. Chmielnickiego we Lwowie. I wychodzi dwóch – w hełmach, w kamizelkach kuloodpornych, na plecach „muchy”, w rekach automaty, więc mówię: „O, dobrze trafiłem!”. A oni:

– Proszę księdza, to my!

I tak jechaliśmy na wschód.

Pododdział, do którego przybył kapelan Juliusz Krawiecki, to Batalion „Lwów”. Wówczas przebywał w obwodzie ługańskim. Jak wspomina duszpasterz, znajdowali się niedaleko od Siewierodoniecka. W tym czasie odbywała się rotacja, więc na początek kapelan wziął się za sprzątanie.

– Pierwsze co zrobiłem, to poszedłem i porządnie, elegancko posprzątałem wszystkie toalety. Oni tacy skonsternowani, kombat:

– Kto to zrobił?

Nikt się nie odzywa.

– Kto to zrobił?

Mówię:

– Ja.

– Ty? Ale jak to tak?

– No, tak.

Zebrał wszystkich:

– Widzicie? Tak od teraz ma to wyglądać!

Mówią: „Proszę księdza, jeszcze raz…”

Ja mówię: ‚No, słuchajcie, od czegoś trzeba zacząć”.

I od tamtego czasu… Bo wie pani, u nas rola księdza jest zupełnie inna. Mniej, a wiele rzeczy trzeba zrobić własnymi rękami. To nie jest tak, że pokazujesz paluszkiem. Oni zaczęli po swojemu i „mięsem rzucać”, i tak dalej, i się mitygują. Ja im mówię: „Słuchajcie, my, diaspora, wszystkiego nie rozumiemy. Naprawdę, gdyby były tylko takie problemy! I tak zaczęliśmy się przyjaźnić. Oni zaczęli mówić o swoim życiu. A zresztą ja im zawsze mówiłem, że trzeba mieć marzenia. To znaczy, że trzeba o czymś sobie myśleć, marzyć, mówić, planować. Żeby nie być takim pokoleniem Rambo, bo bardzo fajnie nosi się automat. Ja to zobaczyłem i wyjaśniałem im – ja do was odnoszę się z szacunkiem i wy do tamtych ludzi też. Bo widziałem też i takie sytuacje, że chłopcy byli czasami agresywni na posterunkach wobec tych drugich osób. A oni mówią, że i tak są kulturalni, że wiele było takiego… jakby to powiedzieć? – takich sytuacji, gdy nerwy mogłyby przerodzić się w jakąś taką większą agresję. A to zupełnie nie było potrzebne. Do tego służba wyglądała w ten sposób, że 24 godziny na posterunkach i 24 godziny w bazie, dlatego że psychicznie można było tego nie wytrzymać.

Kapelan opowiada, że niósł posługę nie tylko w batalionie „Lwów”. Mówi, że przychodziły wieści z innych pododdziałów, które broniły Ukrainy na wschodzie. Mówią, że są chętni do rozmowy z kapelanem. Ktoś chciał wyspowiadać się po powrocie z zadania, ktoś inny miał wyruszać na zadanie bojowe.

– Dostawałem takie informacje; aha, tu jakiś pododdział 24 Brygady, chłopcy chcą się wyspowiadać, ktoś powrócił z akcji, chciał się wyspowiadać; ktoś miał iść na jakąś akcję, chciał spowiedzi. I głównie spowiedź, głównie spowiedź. Odprawiłem tam dwie liturgie, bo trafiły się dwie niedziele. I byłem zaszokowany, bo nikogo kombat nie zmuszał do tego, a wszyscy, którzy mieli wtedy wolne, byli na liturgii. Byłem też jeden dzień w Batalionie „Wola” w ósmej terytorialnej. Dlaczego? Jak to wyglądało? Ktoś dostał informację, że potrzebny jest ksiądz, oni brali mnie do jeepa i ja nawet nie wiedziałem gdzie to; jechaliśmy bardzo szybko, bo tam trzeba szybko jeździć, ze względu na to, żeby tam coś się nie stało. Wtedy jeep był pełen granatów, „much”, min przeciwczołgowych – bo trzeba było mieć ze sobą w razie czego. Zobaczyłem tam sytuację o tyle niebezpieczną, że niejednokrotnie ludzie czują się tam samotni i rozpacz jest czymś niedobrym, to jest droga do takiego swego rodzaju upadku. Muszę się pochwalić, że w mojej rotacji było tylko dwóch rannych. I mówią między innymi, że przynoszę im szczęście. Druga rotacja – zginęło kilka osób pod Debalcewem.

Kapelan Juliusz Krawiecki przyznaje, że znowu ciągnie go na wschód Ukrainy. Niesamowicie. Ciągnie go do swoich chłopaków, których nazywa i pobratymcami, i przyjaciółmi. Mówi, że oni czekają na niego i potrzebują jego porady i wsparcia. Ale nie tylko ksiądz udzielał słusznych porad. Czasami i ksiądz Juliusz musiał posłuchać swoich wiernych.

– Co było ciekawe – że podczas liturgii, na zakończenie, to była ta ostatnia niedziela, to na mój ukraiński numer telefonu zadzwoniły trzy rosyjskie numery. Chłopcy z łączności powiedzieli, żeby wyrzucić telefon i wyrzucić kartę. A ja mówię – nowy telefon, przejechałem polską granicę, to zacząłem sobie dzwonić. „Co tam u was” itd., itd. Nie wyrzuciłem tego telefonu, przyjechałem tu, do Bartoszyc, poszedłem spać, rano włączyłem telefon i pierwszy telefon – numer rosyjski. Tak że zlokalizowali mój telefon. I ja wyjaśniam: to jest wojna Ukraińców z Rosjanami. A jeżeli jesteś Ukraińcem w diasporze, to jesteś wrogiem rosyjskiego systemu.

Dodam, że proboszcz parafii greckokatolickiej w Bartoszycach Juliusz Krawiecki był pierwszym kapelanem z innego kraju, który wyruszył dla wsparcia moralnego ukraińskich chłopców. Sam duszpasterz bardzo się z tego cieszy:

– Byłem pierwszy! Kumple z Kanady mailują do mnie: „Słyszałem, że byłeś na wschodzie. My też chcemy pojechać”. Ja mówię: „Tu macie kontakty, tu, tu, tu. Ten kombat chce, tamten kombat chce, tamten kombat chce”. Odpisują: „Słuchaj, może jesienią”… Każdy chce. To tak jak jest taka anegdota: „Chciałbym jeszcze raz pojechać do Paryża”. „A ty już byłeś?” „Nie, ale już raz chciałem”. Nie ma problemu, żeby tam pojechać. Chłopcy nikogo nie wystawiają na jakieś niebezpieczeństwo. Nie, nie, nie. Co prawda, ja byłem prawie na pierwszej linii frontu, a może to była pierwsza linia, bo tam była „Myrna Dolina”, ale tam już była artyleria i raz jak pojechaliśmy to już było po ataku „Gradów”. Była spalona ziemia, a chłopcy mówią: „Jedziemy, dlatego że jak już spadły, to drugi raz nie będą spadać”. Tak że to jest normalne. Ale wie pani, to było bardzo ciekawe – ciężki automat, potem jeden-dwa jakieś wystrzały artyleryjskie, a potem: „bu-bu-bu” – to znaczy „Grady”.

(-)

Obecnie ksiądz Juliusz kontynuuje swoją misje wolontariacką. Jego droga na wschód Ukrainy jest już wydeptana. A pomoc dla ukraińskich żołnierzy – to nieodłączna część jego życia.

(-)

Dalej powędrujemy w czasy innej wojny. Waszej uwadze proponujemy kolejną część powieści „Chołodnyj Jar”. Słuchamy.

Otamanenko potarł rusznicą czoło.

– Jutro zmienimy miejsce, przejdziemy w Horodok. Tam jeśli co to i bój można przyjąć. Koło chersońskiego szlaku leśnik konnicę bolszewicką w lesie spotkał. O „banditów” wypytywali. We wsi oddział „Wochra” stoi. Didenkę-młodszego pytali, czy nie przychodzą do chutoru „bandity” z Chołodnego Jaru albo miejscowi. Sobacze dzieci, za dużo wiedzą.

(Uwaga autora: „Wochr” – „wojenizowannaja ochorona”)

Po kolacji pogaszono ogniska. O północy obóz zasnął. Noc była ciemna. Przed świtem przyszło przeżyć kilka trwożliwych chwil. Zaślepiony miłością dziki cap zapędził się po ścieżce na polanę, poparzył sobie nogi w gorących gałęziach, przewrócił na pieńku wartownika, który drzemał i przeskakując przez sennych, rozbił Sołowijowi nos. Ten, wyrwany ze snu puścił serię w ciemną noc z Levisa. Wartownik tez wystrzelił. Wszyscy zerwali się i przygotowali do boju. Sołowij i wartownik zapewniali, że przez nich przeskoczył kawalerzysta. Zakończyło się wszystko rechotem gdy dziadek, stary myśliwy, odszukał w popiele i na ziemi ślady nóg capa.

Następnego dnia po śniadaniu obóz przeszedł na nowe miejsce, po drugiej stronie Didenków. Za jakieś trzy wiorsty podeszliśmy do wąskiej grobli prowadzącej przez nieprzebyte bagno, zarośnięte wierzbą i krzewami. Z wiorstę przedzieraliśmy się tą groblą, przeskakując po spróchniałych pniach, potem wiorstę mosteczkami. Za groblą wyszliśmy na wysoką wyspę pośród bagna, na której była stara forteca ziemna, podobna rozmieszczeniem wałów i fortów do Klasztoru Motrii. Porośnięta lasem i krzewami, była ona bardzo wygodnym miejscem do obrony. To był właśnie Horodok, o którym słyszałem jeszcze w Chołodnym Jarze od Czornoty. Oprócz grobli żadnego innego dojścia do niego nie było. Groblę można było łatwo przejść. O tym, żeby mogli nas wziąć tu szturmem, nawet mowy nie było. W razie zagrożenia można było odejść w nocy inną, dość niebezpieczną drogą, którą znali tylko miejscowi myśliwi i doświadczeni leśnicy. Był to kręty łańcuszek wysepek twardego gruntu wśród bardzo głębokiego bagna. Przeskakując po tych wysepkach można było wyjść z lasu w przeciwległa do grobli stronę. Na taki wypadek mieliśmy dwóch przewodników: dziadka i jednego miejscowego leśnika.

(-)

W studiu – Roman Bodnar. Lilia Wawrin, pochodzi ze Lwowa. To ukraińska piosenkarka estradowa, poetka, kompozytorka, prezenterka radiowa i telewizyjna. Na profesjonalnej scenie pracuje od 1991 roku. Kilka lat z rzędu, za otrzymanie studiów muzycznych Lilię Wawrin uznano za najlepszą piosenkarkę Lwowa, a jej pierwszy album „Nie trzeba łez” został najlepszym w rodzinnym mieście. W 2008 roku świat ujrzał trzeci album piosenkarki pod tytułem „5 minut”, który różnił się od poprzednich swoją dynamiką i rytmiką, a jednocześnie, tak jak i poprzednie, pozostał wysublimowany i romantyczny. Lilia bierze udział w wielu akcjach pomocy noworodkom, sierotom, dzieciom niepełnosprawnym oraz tym, kto potrzebuje pomocy. I słuchamy: Lilia Wawrin ze Lwowa i piosenka „Wszystko dobrze”.

(-)

Czas ukraińskiej audycji już się kończy. Czekajcie na nas jutro o tradycyjnej porze z nowymi opiniami i zwyczajnymi historiami niezwykłych Ukraińców.

Z wami była Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. Uważajcie na siebie i swoich bliskich.

(jchr/łw)

24.11.2015 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, szanowni słuchacze! Z nowym, już prawie zimowym krajobrazem za oknem, witam was we wtorek, 24 listopada, w porannym przeglądzie wydarzeń na antenie radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Najpierw składam najlepsze życzenia Wiktorom i Maksymom, którzy dziś obchodzą imieniny, a także tym, kto urodził się 24 listopada.

„Wszystko, co los wam przynosi – witajcie radośnie,

Jeśli uchwyciliście nieprzewidziane szczęście – nie upuśćcie!”

(-)

Kolejni uchodźcy z Ukrainy dotarli do Rybaków i Łańska. Daniel Olbrychski robi, co tylko może, aby Rosjanie uwolnili ukraińskiego reżysera Olega Sencowa. Wczoraj w Kijowie odbyły się rozmowy szefów dyplomacji państw Beneluksu z ukraińskimi władzami. Polscy eksperci uważają, że Rosja będzie starała się wykorzystać propagandowo przerwy w dostawach energii na Krym.

Sytuacja humanitarna na ukraińskich terytoriach opanowanych przez separatystów jest alarmująca. O tym za chwilę usłyszycie szerzej.

(-)

149 osób z okolic zagrożonego wojną Mariupola i Donbasu na Ukrainie dotarło nocą do ośrodków w Rybakach i Łańsku. W każdej z rodzin przynajmniej jedna osoba ma Kartę Polaka – dzięki czemu mogły one skorzystać z pomocy i ewakuować się do Polski. Do ośrodka w Rybakach autokary z uchodźcami dotarły po północy:

(-) Korespondencja w języku polskim

W Rybakach i Łańsku zamieszka łącznie 190 osób. Ośmioro repatriantów przyjechało już wcześniej samochodami i pociągiem. Pozostali także dotrą w ten sposób. Program adaptacyjny potrwa pół roku. W tym czasie repatrianci będą mogli załatwić wszystkie sprawy formalno-prawne. Będą się też uczyli języka polskiego. Większa część z tych osób deklaruje chęć pozostania w Polsce na stałe. Tak jak w przypadku osób sprowadzonych w styczniu, także ta grupa będzie uzyskiwała pozwolenia na pobyt stały. Zezwolenie to zrównuje cudzoziemca z obywatelem Polski we wszelkich uprawnieniach, z wyłączeniem praw politycznych. Oznacza to również, że osoby te mogą legalnie mieszkać i pracować w Polsce.

Znany polski aktor Daniel Olbrychski napisał list otwarty do rosyjskiego reżysera (i wielkiego przyjaciela Putina) Nikity Michałkowa z prośbą o pomoc w sprawie Ukraińca, Olega Sencowa. Informuje o tym polskie Radio i cytuje treść listu:

Drogi Mój Nikita, próbowałem skontaktować się z Tobą przed pierwszą rozprawą w procesie Olega Sencowa w Rostowie. Prosiłem, byś się do mnie odezwał, Twoją żonę Tanię, Twoją produkcję, wreszcie Twojego asystenta, który odbierał Twój telefon komórkowy. Nie odezwałeś się. Byłeś podobno w Chinach.

Uważam, że sprawa jest tak ważna, że przed obecną rozprawą, która odbędzie się 24 listopada w Moskwie, próbuję się kontaktować z Tobą jeszcze raz. Tym razem w formie listu otwartego. Nasza prawie pięćdziesięcioletnia braterska przyjaźń upoważnia mnie do tego. Jesteś nie tylko jednym z największych twórców współczesnego kina, ale byłeś dla mnie zawsze wspaniałym, głębokim i mądrym człowiekiem. Moim rosyjskim bratem. Nie wierzę, byś myślał i czuł inaczej niż wszyscy wspaniali twórcy wielu krajów podpisani pod listami do prezydenta Putina w sprawie naszego ukraińskiego kolegi.

Okrucieństwo wyroku pierwszej instancji przywodzi na myśl najczarniejsze wyroki z przeszłości naszej wspólnej cywilizacji i kultury. Apeluję do Ciebie i błagam, jako Twój polski brat, zrób coś. Jesteś najbliższy z nas wszystkich i Twojego Prezydenta, i tej sprawy. Świetnie wiesz, że zostaje po nas naprawdę tylko to, co zrobimy bezinteresownie dobrego dla innych.

Twój Daniel

Warszawa, 17 listopada 2015 r.

Gwoli sprawiedliwości przypomnimy, że w czerwcu, podczas ceremonii zamknięcia 36-go Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Moskwie Michałkow, jako jego prezydent festiwalu, zwrócił się do „kolegi” Władimira Putina z prośbą o uwolnienie Sencowa.

Sankcje wobec Rosji i rozwiązanie konfliktu w Donbasie – to główne tematy rozmów szefów dyplomacji państw Beneluksu z ukraińskimi władzami. Szefowie MSZ Belgii Didier Reynders, Holandii Bert Koenders i Luksemburga Jean Asselborn spotkali się z między innymi ukraińskim prezydentem i ministrem spraw zagranicznych.

O szczegółach z Kijowa mówi Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Rosja będzie starała się wykorzystać propagandowo przerwy w dostawach energii na Krym – takiego zdania są polscy eksperci. W weekend nieznani sprawcy wysadzili w powietrze słupy energetyczne w obwodzie chersońskim. Prawie 2 miliony mieszkańców półwyspu zostało pozbawionych dostaw energii elektrycznej.

Rafał Sadowski z Ośrodka Studiów Wschodnich powiedział IAR, że obecnie Moskwa oficjalnie stara się nie wyolbrzymiać tego wydarzenia:

(-) Wypowiedź w języku polskim

I rzeczywiście, jak zauważa w rozmowie z IAR Nedim Useinov z Fundacji Solidarności, o ile Kreml zachowuje spokój, to rosyjskie media już krytykują władze w Kijowie, które nie kontrolują terytorium własnego państwa. Oskarżani są też prawicowi ekstremiści oraz domagający się blokady energetycznej półwyspu Tatarzy krymscy, którzy -jak podkreśla propaganda- są wyznawcami islamu :

(-) Wypowiedź w języku polskim

Według różnych ocen, od 70 do 80% prądu wykorzystywanego na Krymie pochodzi z terenów kontynentalnej Ukrainy.

(-)

Na tym kończy się nasz poranny przegląd wydarzeń. Zapraszam do radioodbiorników wieczorem, na g. 18. 10 ; wtedy będzie na was czekała w studiu Hanna Wasilewska, a ja życzę wam wszystkim miłego i pogodnego dnia! (jch/bsc)

 

23.11.2015 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałek, 23 listopada, w naszym programie, poświęconym tematom religijnym. Ja, Jarosława Chrunik, mam nadzieję, że razem z przyjemnością spędzimy najbliższych 20 minut naszej audycji. Dzisiaj odwiedzimy Górowo Iławeckie, gdzie w sobotę odbył się XVI Archieparchialny Przegląd Twórczości Religijnej. W Górowie była oraz uważnie śledziła wydarzenia Roksana Tchórz:

(-)

„Żywa parafia – miejscem spotkania z żywym Chrystusem”

(-)

Ponad 260 młodych uczestników w wieku od czterech do osiemnastu lat wzięło udział w XVI Archieparchalnym Przeglądzie Twórczości Religijnej. Aż 16 grup z różnych parafii greckokatolickich zjednoczyło się w murach szkoły w Górowie Iławeckim.

(-)

Swoja obecnością bardzo ucieszył wiernych Jego Świątobliwość Eugeniusz Popowicz, który od teraz będzie stał na czele Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej w Polsce.

– Przede wszystkim chcę pogratulować, bardzo się cieszymy że Wasza Świątobliwość będzie stać na czele naszej Cerkwi. Jak Wasza Świątobliwość przyjął tę decyzję?

– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Dziękuję za życzenia. Z wielkim takim drżeniem w duszy i strachem Bożym, bo jednak człowiek jest świadomy wielkiej odpowiedzialności, którą na siebie bierze. Do słowa – nigdy nie spodziewałem się, że taka będzie wola Boża, że powierzą mi ten urząd i będę musiał go pełnić. W każdym razie decyzją ojca świętego byłem zaskoczony, ale wie pani, trudno odmawiać, gdy mówią, że taka jest wola ojca świętego. Dlatego też przyjąłem to. Tak jak i wszystko do tej pory przyjmowałem – tak jak jest w Cerkwi, że przyjmujemy z posłuszeństwem decyzje zwierzchnika, tak i tę decyzję przyjąłem z posłuszeństwem i z taką świadomością, że jeśli jest to wola Boża, to Bóg da mi też siły.

(-)

– Jakie zadania Jego Świątobliwość teraz sobie stawia?

– Moje zadanie to kontynuacja linii cerkiewnej, tak to nazwijmy, naszego metropolity Jego Świątobliwości Jana Martyniaka. A ta linia z kolei wpisywała się w linie naszego błogosławionego biskupa przemyskiego Josafata Kocyłowskiego, męczennika za wiarę, jego pomocnika Grzegorza Łakoty i innych, tak że my, każdy z nas, nie ma jakiejś własnej linii, to jest linia Cerkwi, naszych poprzedników, którzy otrzymują w dziedzictwie zadania od swoich poprzedników i jak tak popatrzymy, to dojdziemy gdzieś tam w głąb , do początków naszej eparchii, a dalej – aż do apostołów. Kontynuujemy to wszystko, co zalecił Jezus swoim apostołom: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody”. I moim zadaniem jest nauczać nasz naród tu, w Polsce, prawd wiary, tego, żeby miał świadomość przynależności do swojej Cerkwi. Zadanie mi i wszystkim naszym księżom, a także wiernym, i tym dzieciom naszym, które dziś tu widzieliśmy, wyznaczył Sobór naszej Cerkwi, który miał miejsce w ubiegłym roku w Przemyślu. Sobór – ogólne zebranie duchownych i świeckich, gdzie w różnych płaszczyznach życia cerkiewnego było powiedziane, że mamy robić to, to i to; iść tą i tą drogą. I te wskazówki naszego Soboru będą dla mnie, dla naszych księży, dla wiernych takim wyznacznikiem naszego wspólnego działania na najbliższe lata. A potem zobaczymy. Czas pokaże; na pewno wierni podpowiedzą, księża jakimi drogami powinniśmy iść. Na pewno będą to nasze Boże drogi i drogi naszego narodu, który jest w tej Cerkwi, który ma swoją kulturę, swoją tradycję, swój język – to wszystko, co było drogie dla moich poprzedników, moich rodziców, naszych męczenników za wiarę – to wszystko jest drogie memu sercu w mojej pracy.

(-)

– Wasza Świątobliwość zawitał do nas dzisiaj na przegląd, bardzo się cieszymy z tego. Proszę powiedzieć, jak Wasza Świątobliwość ocenia ten przegląd?

– Zaangażowanie, praca nad przygotowaniem – to jest praca nad sobą. Proszę popatrzeć na te dzieci – jak one jedno drugie wspierały, jedni drugich oklaskiwały i suma summarum nas tu zebrało się dzisiaj ponad 200 dzieci, młodzieży. To jest wielka rzecz, zebrać w diasporze, w dzisiejszych czasach, gdzie młody człowiek ma do wybory tyle różnych rzeczy, żeby ono mówiło tu op swojej parafii, o Jezusie Chrystusie, czy śpiewało jakieś piosenki, to jest fenomen. Ja naprawdę jestem wdzięczny organizatorom, tym wszystkim, którzy dokładają starań, żeby te dzieci gromadzić na tych właśnie naszych przeglądach; a to już dzięki Bogu był szesnasty, więc będzie i siedemnasty, i kiedyś – jubileuszowy, tak że, podsumowując: wszystkie występy dzieci były doskonałe i mam nadzieje, że z każdym rokiem będzie nas więcej i więcej, i więcej. Dziękuję ks. mitratowi Janowi, który tak pięknie pracuje nad przygotowaniem tych dzieci, naszym katechetom i organizatorom tych przeglądów.

– Gdy przyszedłem tu do Górowa w 1996 roku i zobaczyłem taką chmarę dzieci i w Górowie, i w Lelkowie, – ks. mitrat Jan Łajkosz, inicjator i organizator przedsięwzięcia – w parafii górowskiej gdzieś koło 150 uczniów szkoły podstawowej i w Lelkowie koło 100, to wtedy zdałem sobie sprawę, że trzeba coś z tym zrobić. I na szczeblu dekanatu, a dekanat olsztyński obejmował wtedy jeszcze Kętrzyn i Węgorzewo, wtedy dojrzał we mnie pomysł, żeby robić coś na kształt tego, co już kiedyś robiłem, a dokładniej – tak jak kiedyś zaczynałem robić „Sareptę” w górach, czy później takie „posareptańskie” spotkania w Białym Borze, gdzie zbieraliśmy uczestników z tej „Sarepty” w przeddzień święta. I wtedy związane były z tym jakieś występy, i wtedy pomyślałem, że koniecznie musimy coś takiego tu zrobić. I tak to się zaczęło. To zajęło jakiś czas, przygotowanie do niego i pierwszy taki przegląd jeszcze nazwaliśmy „Dekanalny konkurs poezji i piosenki konkursowej”. Tak patrzę, w tym folderze, który wydaliśmy z okazji X Przeglądu; nazwaliśmy go „Śpiewajmy Panu, błogosławcie Jego imię”. I myślę, że w tym się zawiera sama idea tych przeglądów, czyli żeby wysławiać Boga.

(-)

– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Przyjechaliśmy z parafii Narodzin NMP w Pasłęku, – ks. Igor Hubacz, – nasza grupa to 26 osób w wieku od tych najmniejszych (najmniejszy uczestnik miał, zdaje się, cztery latka), do gimnazjalistów. Co pokazaliśmy? Nasz temat był zgodny z tematem przeglądu – „Żywa parafia – miejscem spotkania z żywym Chrystusem” i chcieliśmy to w takim trochę kabaretowym stylu pokazać. Najpierw jak wygląda nie żywa parafia, czyli to, jak my czasami zasypiamy i nie widzimy tego, co dzieje się w naszych parafiach, a następnie – pokazać jak powinna wyglądać ta żywa parafia. I na zakończenie uczestnicy sztuki otrzymują od Jezusa narzędzie, które pomoże im ożywić parafię. I gdy otwierają ten prezent, okazuje się , że tym narzędziem jest lustro, dlatego że parafia będzie żywa wówczas, gdy każdy parafianin będzie żywy i każdy zacznie pracować nad sobą. I to chcieliśmy pokazać.

(-)

– Witaj, ojcze!

– A kim wy jesteś?

– Nie poznajecie mnie?

– Jezus?! I święty Piotr?! O, Jezu, przyszedłeś do mnie? Ja wiedziałem, że do mnie przyjdziesz! O, jak powiem księżom w dekanacie! O, jakie wydarzenie!

– My oto świętujemy, ojcze, i chcę cię o coś zapytać.

– Pytaj, Jezu.

– Dlaczego twoja parafia nie chce być miejscem spotkania ze mną?

– Jak to nie chce? Przecież jest. My robimy wszystko.

– Tak, dobrze. Zobaczymy. Święty Piotr ma dwie koperty. Jak wybierzesz jedną to zobaczysz swoją parafię, a jak wybierzesz drugą – zobaczysz żywą parafię.

– Jak znamy księdza proboszcza, to pewnie weźmie jedną i drugą!

– Witam! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Przyjechaliśmy z Węgorzewa i z Kruklanek, – siostra Franciszka Sałamaszek, – przyjechaliśmy z grupą jedna z Kruklanek, która nazywa się „W rękach Chrystusa” i „Tęcza” z Węgorzewa. Zaprezentowaliśmy jeden program, połączyliśmy dwie grupy razem, „Droga do Jezusa Chrystusa”. Chcieliśmy pokazać, że trzeba abyśmy jeden drugiemu nieśli miłość, tak jak Jezus przekazał nam tę miłość. Żebyśmy też żyli tą miłością i żebyśmy wybaczali jeden drugiemu. Bardzo miło pracuje mi się z dziećmi, dzieci są nawet bardzo spokojne, ale też chcą coś pokazać, chcą występować. I to mnie cieszy, dlatego że ja cieszę się, gdy dzieci chcą coś zrobić i pokazać si na zewnątrz. Lubię śpiewać i lubię tez przekazywać to dzieciom.

(-)

– Z wielkim sukcesem odbył się ten już szesnasty Przegląd Twórczości Religijnej, który zwabił bardzo dużą liczbę wiernych. A Komisja Katechetyczna Archieparchii Przemysko-Warszawskiej, czyli organizator tego przedsięwzięcia, już dzisiaj myśli nad siedemnastym przeglądem, który będzie się odbywał w Roku Miłosierdzia. Z Górowa Iławeckiego – Roksana Tchórz.

(-)

Życzymy uczestnikom i ich opiekunom, aby nigdy nie zabrakło im zapału do pracy, żeby ich drogi życiowe nie były zbyt kręte i żeby zawsze umieli dać wiele radości ludziom obok – tak jak to miało miejsce w sobotę w Górowie Iławeckim. A my żegnamy się już do jutra, do g. 10. 50. kiedy to spotkamy się w kolejnym przeglądzie wydarzeń. Do usłyszenia!

(jchr/łw)

23.11.2015 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Znowu witam was w poniedziałek, 23 listopada, na antenie Radia Olsztyn. Waszej uwadze proponuję poranny przegląd wydarzeń. Jednak, zanim przejdziemy do wiadomości, składam życzenia Georgijom i Konstantynom oraz tym, kto ma dzisiaj urodziny.

„Niech na wasze drogi nie wejdą trwogi,

i nieszczęście nie stanie na waszym szlaku.

Dobro i szczęście, wierność i miłość

Niech zawsze będą w waszym życiu”.

(-)

Ponad 200 młodych wykonawców wzięło udział w XVI Przeglądzie Twórczości Religijnej w Górowie Iławeckim. W Warszawie zaprezentowano wystawę portretów. Papież przyjedzie na Ukrainę – przynajmniej tak obiecał prezydentowi Poroszence. Ukraina obchodzi drugą rocznicę Majdanu. I o tym usłyszycie za chwilę.

(-)

Ponad 200 młodych wykonawców w wieku od kilku do kilkunastu lat wzięło udział 14 listopada w Górowie Iławeckim w XVI Archieparchialnym Przeglądzie Twórczości Religijnej. Na tym wydarzeniu w Górowie była Roksana Tchórz, ona opowie nam szczegóły:

– Gdy przyszedłem tu do Górowa w 1996 roku i zobaczyłem taką chmarę dzieci i w Górowie, i w Lelkowie, – ks. mitrat Jan Łajkosz, inicjator i organizator przedsięwzięcia – w parafii górowskiej gdzieś koło 150 uczniów szkoły podstawowej i w Lelkowie koło 100, to wtedy zdałem sobie sprawę, że trzeba coś z tym zrobić. I na szczeblu dekanatu, a dekanat olsztyński obejmował wtedy jeszcze Kętrzyn i Węgorzewo, wtedy dojrzał we mnie pomysł, żeby robić coś na kształt tego, co już kiedyś robiłem, a dokładniej – tak jak kiedyś zaczynałem robić „Sareptę” w górach, czy później takie „posareptańskie” spotkania w Białym Borze, gdzie zbieraliśmy uczestników z tej „Sarepty” w przeddzień święta. I wtedy związane były z tym jakieś występy, i wtedy pomyślałem, że koniecznie musimy coś takiego tu zrobić. I tak to się zaczęło. To zajęło jakiś czas, przygotowanie do niego i pierwszy taki przegląd jeszcze nazwaliśmy „Dekanalny konkurs poezji i piosenki konkursowej”. Tak patrzę, w tym folderze, który wydaliśmy z okazji X Przeglądu; nazwaliśmy go „Śpiewajmy Panu, błogosławcie Jego imię”. I myślę, że w tym się zawiera sama idea tych przeglądów, czyli żeby wysławiać Boga.

(-)

„Wojna. 11 portretów” – taki tytuł nosi wystawa zdjęć rannych ukraińskich żołnierzy, którą otwarto w Warszawie w przededniu II rocznicy rozpoczęcia rewolucji godności. Jej zwycięstwo wywołało reakcję Rosji: aneksję Krymu i interwencję w Zagłębiu Donieckim.

(-) Korespondencja w języku polskim

Artysta, Taras Połatajko mówi, że podstawowym celem tej wystawy jest pokazanie naszych żołnierzy i zebranie pieniędzy na ich leczenie. 11 historii już obejrzało ponad 10 miast na Ukrainie i za granicą. Podczas pierwszej prezentacji, która miała miejsce w Kijowie, zebrano ponad 30 tysięcy hrywien. Wystawa w Warszawie nie jest charytatywna. W przekonaniu Pełnomocnego i Nadzwyczajnego Ambasadora Ukrainy w RP Andrija Deszczycy, fotografie powinny pokazać całej społeczności europejskiej nowych bohaterów Ukrainy, których męstwo i bohaterstwo zasługuje na uznanie i szacunek na całym świecie.

Pamela Isfeld, p.o. ambasadora Kanady w Polsce, podczas otwarcia wystawy podkreśliła, że dla jej kraju bardzo ważne jest, że fotografie umieszczone są właśnie obok budynku ambasady. „Zawsze wspieraliśmy i będziemy wspierać Ukrainę we wszystkich jej poczynaniach. Zwłaszcza obecnie, gdy trwa agresja ze strony Rosji i gdy społeczeństwo ukraińskie zmaga się z wrogiem, to jak nigdy wcześniej potrzebuje wsparcia wspólnoty międzynarodowej. Cieszę się, że obecna wystawa to swoista demonstracja naszej pomocy i naszego wsparcia”, – dodała. Ze swej strony artysta Taras Połatajko już myśli o kontynuacji swojej pracy i chce jeszcze raz spotkać się z uczestnikami swojej pracy, aby opowiedzieć społeczeństwu o dalszych losach bohaterów.

Majdan przeszkodził Kremlowi w planie wasalizacji Ukrainy – mówił Petro Poroszenko podczas obchodów Dnia Wolności i Godności. W sobotę minęła druga rocznica początku protestów w Kijowie, które doprowadziły do upadku reżimu Wiktora Janukowycza. Na centralny plac stolicy Ukrainy przychodzą władze i zwykli obywatele. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Wielu Ukraińców jest jednak rozczarowanych obecnymi władzami. Przychodzący na centralny Plac Niepodległości wskazywali, że ideały protestów nie są realizowane. Niezadowoleni obecnymi władzami zakłócili okolicznościowy koncert. Jeszcze raz głos ma Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Papież Franciszek przyjął zaproszenie prezydenta Petra Poroszenki do odwiedzenia Ukrainy. Jest o tym mowa na stronie Poroszenki na Facebooku. „Zaprosiłem Jego Świątobliwość do odwiedzenia Ukrainy i zaproszenie zostało przyjęte”, – poinformował prezydent. Petro Poroszenko dodał, że poprosił papieża o zakończenie procesu beatyfikacji metropolity Andreja Szeptyckiego, a także o rozpoczęcie takiej procedury wobec biskupa Stepana Czmila, który był duchowym przewodnikiem papieża w Argentynie.

(-)

W ten sposób nasz przegląd wydarzeń zbliżył się do końca, przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Zapraszam was jednocześnie na wieczór, gdzie usłyszycie więcej o przeglądzie religijnym, który odbył się w Górowie Iławeckim. Tak więc – wszystkiego dobrego i do usłyszenia wieczorem, szanowni słuchacze!

(jchr/łw)

20.11.2015 – godz.18.10 (opis do dźwięku)

 

16.11.2015 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

 

13.11.2015 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was serdecznie w szczególnym dniu – w piątek, a do tego trzynastego (dodam – listopada). W studiu jest z wami Jarosława Chrunik i chcę podtrzymać na duchu tych, kto jest choć trochę zabobonny: nic złego dzisiaj się nie stanie, jeśli będziecie się dużo uśmiechać! A my w porannym programie składamy życzenia solenizantom – Stachom i Nikodemom – oraz tym, kto oczekuje gości z okazji urodzin:

„Szczęśliwej doli, dostatku do woli,

Zdrowia w ciele, sukcesu w dziele,

Niech Bóg z wami będzie zawsze i wszędzie!”

Sto lat!

(-)

Jutro rozpoczynają się X Dni Teatru Ukraińskiego. Zachęcamy do wzięcia w nich udziału, dlatego w naszym porannym programie jeszcze raz usłyszycie krótkie fragmenty i komentarze do sztuk, które będą wystawione na scenie olsztyńskiego teatru w wykonaniu lwowskich „zańkowian”.

 

(-)

Ukraińska społeczność w Olsztynie przygotowuje się do kolejnego, znaczącego jubileuszu. Olsztyński Oddział i Zarząd Koła ZUwP zapraszają na X Ogólnopolskie Dni Teatru Ukraińskiego. Odbędą się one w sobotę i niedzielę, 14-15 listopada, w Teatrze Dramatycznym im. S. Jaracza w Olsztynie. Narodowy Akademicki Ukraiński Teatr Dramatyczny im. M. Zańkowieckiej we Lwowie zaprezentuje widzom trzy znamienite sztuki:

– W sobotę, 14 listopada, o g. 16.00 na dużej scenie zobaczymy spektakl „Nazar Stodola” na motywach utworu Tarasa Szewczenki.

 

*****

Wydarzenia w dramacie rozwijają się wokół trójkąta miłosnego: Hala, córka setnika Chomy Kyczatego jest zakochana w kozaku Nazarze Stodoli, natomiast ojciec chce wydać ją za mąż za pułkownika Mołoczaja.

 

– Żeń się nie z czarnymi brwiami, nie z piwnymi oczami, a z chutorami i młynami!

 

W przeddzień Bożego Narodzenia do domu Chomy Kyczatego przychodzą starostowie od pułkownika swatać córkę. Hala, przewiązując im wyszywane ręczniki, jest przekonana, ze wyjdzie za mąż za Nazara. Ojciec ją oszukał! I tak, w domu zamiast kolęd są krzyki i łzy.

– Halu, serce moje, powiedz mi jedno słowo, powiedz mi jedno słowo, powiedz: nie wiedziałaś, powiedz, nie wiedziałaś?!

– Jakże wiedzałam? Mówię, że nie wiedziałam, nic nie wiedziałam!

Pragnąc pieniędzy bogatego zięcia, Choma Kyczatyj zapomina o sumieniu i zaprzedaje duszę diabłu. tym samym odpycha od siebie rodzoną córkę i najbliższe otoczenie. rezyser sztuki, kierownik artystyczny Fedir Stryhun mówi, że Nazar Stodola jest jego ulubionym utworem Kobzarza od dziecka i o jego wystawieniu marzył przez wiele lat.

 

*****

– W niedzielę, 15 listopada, najpierw o 12.00 na kameralnej scenie „Margines” odbędzie się spektakl, również na podstawie poematu Tarasa Szewczenki „Kateryna”.

 

– Kochajcie się, dziewczęta, lecz nie z Moskalami, bo Moskale to obcy ludzie, czynią licho z wami! (Fragment sztuki)

 

*****

Tego samego dnia, czyli w niedzielę, 15 listopada, będzie grane „Swatanie na Honczarówce”.

Zańkowczanie mają premierę ukraińskiej klasyki – „Swatanie na Honczarówce” Hryhorija Kwitky-Osnowjanenki.Każda fraza w sztuce stała się już złotą myślą. w sztuce każdy z bohaterów wygłasza filozoficzną mądrość.

 

– Z pieniędzmi nawet jak będziesz leżał, to powiedzą, żeś pracowity. Z pieniędzmi to nawet głupca bardziej szanują, niż człowieka rozumnego.

 

A Stećka zańkiwczanie zrobili nie głupcem, a mężczyzną ze swoją filozofią i wśród zaślepionych bogactwem pozostaje czy nie jedynym człowiekiem przy zdrowych zmysłach. (Fragment sztuki)

– Gdy wokół niego ludzie zaczynają coś odgrywać, to sprawiają takie wrażenie, jakby grali jakieś role. Wtedy wydaje mu się, że oni nie są do końca mądrzy i to go dziwi. I dlatego tak wychodzi, że on nie do końca jest głupi.

– On tworzy takie sytuacje, wszystkich na scenie prowokuje, wszystkich w życiu prowokuje; on wciela się w kogoś, może być kimkolwiek, tylko nie głupcem. Ponieważ on jest po prostu mądrym chłopakiem, on też ma swoje marzenie, ma on swoje pojęcie, swoje widzenie i widzę, że w tym wypadku nam się to udało.

 

Dni Teatru Ukraińskiego – to jedyne tego rodzaju ogólnopolskie wydarzenie, organizowane co dwa lata, więc warto, aby każdy Ukrainiec był na spektaklach nieśmiertelnej klasyki ukraińskiego teatru. O szczegóły można zapytać pod numerem telefonu 600-217-017.

(-)

Mam nadzieję, że spotkam się z wami wszystkimi, kto nas teraz słucha, na święcie ukraińskiego teatru w Olsztynie. Ja tymczasem powitam was na antenie jeszcze jutro o 10.50, a dzisiaj o g. 18 10 czekajcie na Hannę Wasilewską. Wszystkiego dobrego, szanowni słuchacze! Niech piątek, 13-tego będzie jednym z najbardziej udanych waszych dni! (jch/as)

 

12.11.2015 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, szanowni słuchacze! Dziś jest czwartek, 12 listopada. W studiu Radia Olsztyn – Hanna Wasilewska. Witam!

Minęło prawie 70 lat od tych smutnych wydarzeń, które zmusiły Ukraińców osiedlić się na Warmii i Mazurach. Mowa jest o Akcji „Wisła”. Od czasu do czasu wracamy do tego tematu, ale coraz częściej omawiamy je między sobą po polsku. Bo asymilacja, jak by to nie było przykre, daje się w znaki. Ktoś uważa, że to całe naturalne, ktoś inny dołoży starań, żeby choć trochę zatrzymać ten nieubłagany proces.

O kulturowych i językowych skutkach ukraińskiej asymilacji na terenie Warmii i Mazur usłyszycie dzisiaj z ust filologa-etnografa z Węgorzewa Anny Babiak-Owad.

Od smutnego do śmiesznego tylko krok. O czym zazwyczaj toczą się rozmowy w miejskich środkach transportu usłyszycie w dzisiejszej humoresce.

No, a Roman Bodnar ucieszy nas ukraińskim przebojem. Nie przełączajcie radia.

(-)

Niejednokrotnie rozmawiamy o smutnym problemie asymilacji Ukraińców na terenie Warmii i Mazur. Podczas spotkania z etnografem Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie Anną Babiak-Owad, nie mogłyśmy ominąć tego tematu. Anna Babiak-Owad przyjechała tu około czterech lat temu z południa Polski. Tu otrzymała nowy impuls do badań etnograficznych i filologicznych, ponieważ z wykształcenia jest filologiem języka ukraińskiego. Jak filolog filologowi Anna opowiedziała mi o swoich własnych spostrzeżeniach: ciekawostkach badań terenowych na Warmii i Mazurach Anna opowiedziała Hannie Wasilewskiej:

(-)

– Dopiero poznaję tę krainę, dlatego że ja na Mazurach, czy na Warmii i Mazurach mieszkam dopiero cztery lata. Ponieważ urodziłam się na południu Polski, czyli w moich rodzinnych stronach, więc dopiero poznaję, ale podczas badań terenowych okazuje się właśnie, że między Ukraińcami czy Polakami, czy innymi mniejszościami na Warmii i Mazurach nie ma zatargów, są przyjacielskie, rodzinne czy po prostu sąsiedzkie stosunki i to odczuwa się na co dzień także, ale podczas badań terenowych można to było też odczytać między wierszami. Jedyne to jest to, że wiele rodzin, z którymi rozmawialiśmy, przyznaje się, że jakby ta kultura czy to dziedzictwo – materialne i niematerialne dziedzictwo – odchodzi na drugi plan, czyli nie jest już w centrum, w centrum życia rodzinnego. Czyli pewna ukraińskość przejawia się tylko w cerkwi czy w domu, ale na zewnątrz już o wiele mniej.

– Czyli nastąpiła asymilacja?

– Asymilacja nastąpiła jak najbardziej, dlatego że pokazuje to spis ludności, ale również to, co mówią na przykład proboszczowie nie tylko w powiecie węgorzewskim, ale i w innych powiatach na Warmii i mazurach, że ta asymilacja postępuje wielostronnie – kulturowo, językowo; ludzie odchodzą od ukraińskości, chociaż w ostatnim czasie nie wstydzą się swojej tożsamości. I to jest ważny, dla mnie osobiście jest to ważny element i sądzę, że dla społeczności ukraińskiej w Polsce również.

(-)

– Kiedyś nie było tak jak teraz. Kiedyś posiadali goście przy stole, dali jedną szklankę na cały stół, tam postawili pół litra, drugie, niech będzie trzy. I jak nalali, to jedna szklanka obeszła cały stół i nikt się nie napił, i pięknie śpiewali, i pięknie mówili – wszystko. A teraz dać dwie-cztery i ciągle mało. Wypił – i już wszystko…

– Już lezie pod stół!

– I już lezie pod stół. Ech! Było wesoło, nie było tego. Ale co z tego? Długo tego nie było.

Oczywiście, trudno sobie uświadomić, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Zmienia się pokolenie, zmienia się kultura, zmienia się język. Taki łemkowski dialekt rzadko już można spotkać wśród młodych nosicieli języka ukraińskiego. A czy zajmują się lokalni etnografowie zachowaniem takiego materiału językowego? Zapytałam Annę Babiak-Owad, etnografa z Węgorzewa.

– Czy w zakres pani badań wchodzą badania filologiczne języka ukraińskiego? – – Tak. To też proces asymilacji, niestety. To jest ważny temat dla mnie także jak dla filologa i może nie ma jeszcze badań jako takich, ale podczas badań terenowych, podczas rozmów, podczas wywiadów właśnie z Ukraińcami, bardzo często zwracałam uwagę na to, jakim dialektem oni mówią i podkreślałam ten fakt, że jest to dziedzictwo, które oni gdzieś kultywują. Tylko że oni rozmawiają dialektem wyłącznie w domu. I wśród młodzieży ona występuje o wiele rzadziej – czy łemkowska, czy bojkowska, czy z okolic Chełmszczyzny, czy z Nadsania. To osobliwe języki, które – jak sądzę – były dość dużym szokiem po samym przesiedleniu, ponieważ naród ukraiński znalazł się w takim regionie, gdzie odczuwało się te różnice. Obecnie tych różnic nie odczuwa się na co dzień i w życiu cerkiewnym ze względu na to, że po prostu są punkty nauczania języka ukraińskiego, jest cerkiew, która oczywiście jednoczy Ukraińców, ale już wśród tych Ukraińców czy wśród młodego pokolenia istnieje trend, można by powiedzieć, czy trwa po prostu proces rozmawiania, czy nauczenia się wariantu literackiego języka ukraińskiego. Był też taki czas – tu już mówię jako filolog – lat 90-tych czy nawet 80-tych, gdy Ukraińcy starali się trochę wyrzekać swoich dialektów i chcieli rozmawiać czy nauczyć się języka literackiego ze względu na to, że gwara, dialekt okazywał się takim wiejskim wariantem języka ukraińskiego. Ale to nie tylko Ukraińcy, to było powszechne zjawisko w całej Polsce, starano się odejść od wszystkiego, co wiejskie.

– Ale niedawno jak na Ukrainie, tak i w Polsce zaczęła się moda na autentyczność i utożsamianie się nawet nie jako Ukraińców – jeśli jesteśmy Łemkami.

– Jest taka moda. Jest taka tendencja i obserwujemy ją już od około dziesięciu lat. Z tego powodu jest tez i ten jarmark, który tu wokół nas jakoś rozbrzmiewa i przejawia się. Przyjeżdżają do nas i z Huculszczyzny, i Łemkowszczyzny artyści, twórcy, ale ona dopiero jakby uświadamia nam tę różnicę, ale różnicę w bardzo pozytywnym znaczeniu. Nie w gorszym wariancie bycia Ukraińcem, a w tym kulturowym wariancie, gdy cała społeczność, różne regiony poprzez swoją autentyczność tworzą właśnie Ukrainę.

(-)

Ciekawe, co byście pomyśleli, gdyby was w autobusie zapytano, czy już dawaliście, czy nie? Każdy oczywiście pomyśli w miarę swego wychowania, ale pytanie jest prowokacyjne.

(-) Humoreska

(-)

Ukraińska społeczność w Olsztynie przygotowuje się do kolejnego, znaczącego jubileuszu. Olsztyński Oddział i Zarząd Koła ZUwP zapraszają na X Ogólnopolskie Dni Teatru Ukraińskiego. Odbędą się one w sobotę i niedzielę, 14-15 listopada, w Teatrze Dramatycznym im. S. Jaracza w Olsztynie. Państwowy Akademicki Ukraiński Teatr Dramatyczny im. M. Zańkowieckiej we Lwowie zaprezentuje widzom trzy sztuki:

– W sobotę, 14 listopada, o g. 16.00 na dużej scenie zobaczymy spektakl „Nazar Stodola” na motywach utworu Tarasa Szewczenki.

– W niedzielę, 15 listopada, najpierw o 12.00 na kameralnej scenie „Margines” odbędzie się spektakl, również na podstawie poematu Tarasa Szewczenki „Kateryna”.

– Tego samego dnia, czyli w niedzielę, 15 listopada, będzie grane „Swatanie na Honczarówce” Hryhorija Kwitki-Osnowianenki.

Dni Teatru Ukraińskiego – to jedyne tego rodzaju ogólnopolskie wydarzenie, organizowane co dwa lata, więc warto, aby każdy Ukrainiec był na spektaklach nieśmiertelnej klasyki ukraińskiego teatru. O szczegóły można zapytać pod numerem telefonu 600-217-017.

(-)

W studiu – Roman Bodnar. Połtawski zespół „Transformer” umieścił w internecie świeżo nagrany videoclip do piosenki „Wojna”. Na pewno łatwo domyślić się o czym jest mowa w tym videoclipie. Wykorzystano w nim materiał video z dokumentalnych filmów „Zawsze będzie Dniepr” oraz „Iłowajsk”,”Rycerze nieba”, a także kadry, autorami których są żołnierze pododdziału „Dniepr-1”, „Myrotworeć” i „Donbas”, jak również materiały „Espresso TV”. I słuchamy tej kompozycji, która nazywa się „Wojna”

Czas ukraińskiego czasu antenowego dobiega końca. Spotkamy się tu z wami dokładnie za dobę, a na kolejny przegląd wydarzeń zaprasza was Jarosława Chrunik już jutro o g. 10.50. Nie przegapcie. Z wami była Hanna Wasilewska. Uważajcie na siebie i swoich bliskich. (jch/as)

12.11.2015 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze, w czwartek, 12 listopada, tradycyjnie – w porannym przeglądzie wydarzeń. Na antenie Radia Olsztyn wita was Jarosława Chrunik. Po wczorajszym świętowaniu dzisiaj wracamy do codziennych zajęć, aby pracowicie dokończyć roboczy tydzień. Jeśli macie wśród swoich bliskich Zenobie, Zenobiuszów, Anastazje, Marków oraz Artemów, to nie zapomnijcie złożyć im dziś życzeń. My im oraz tym, kto urodził się 12 listopada składamy już teraz najlepsze życzenia, ale ze szczyptą żartu: „Niech w waszym życiu będzie jak najwięcej tego, za co warto wypić i jak najmniej tego, od czego można się tylko napić!”

(-)

Dziś jeszcze raz powrócimy do wczorajszego Święta Niepodległości Polski, bo do miłych chwil warto wracać jak najczęściej. W Mokrem odbyło się święto Nadsania, gdzie wystąpił też lwowski chór „Stawros”. Amerykanie zarzucają krajom Europy Środkowej, że za bardzo polegają na USA w konflikcie z Rosją.

Pojutrze rozpoczynają się jubileuszowe, X Dni Ukraińskiego Teatru w Olsztynie; jeszcze raz o nich wam dziś przypomnimy.

(-)

Ukraińscy dyplomaci złożyli życzenia narodowi polskiemu z okazji Święta Niepodległości i zaśpiewali hymn Polski po polsku i po ukraińsku. Mówiliśmy o tym wczoraj, a dziś powołamy się na korespondentkę IA ZIK, Oksanę Denysiuk.

Jak powiedział Nadzwyczajny i Pełnomocny Ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczycia, korpus dyplomatyczny postanowił w taki sposób podziękować Polakom za nieustanne wspieranie Ukrainy, zwłaszcza w tak trudnym dla Ukraińców czasie.

„Oczywiście, nie jesteśmy zawodowymi śpiewakami i nie pretendujemy do tytułu zwycięzców w „Głosie Kraju”. Było to dla nas nowe, pozytywne doświadczenie. Najważniejsze, że każdy z dyplomatów naszej ambasady, który śpiewał, robił to szczerze, z sercem i pełnym oddaniem,” – dodał.

Ukraińska wersję polskiego hymnu napisał wielki ukraiński poeta, tłumacz, a ponadto – były ambasador Ukrainy w Polsce Dmytro Pawłyczko.

„Chyba jeszcze nikt nie wykonywał hymnu Polski w akompaniamencie ukraińskiej bandury. Chcieliśmy tym dodać pewnej unikalności, swoistego ukraińskiego kolorytu, żeby w taki symboliczny sposób zademonstrować bliskość naszych zaprzyjaźnionych narodów, – podkreślił Andrij Deszczycia. – Nawet pierwsze wersety hymnu Ukrainy i Polski są podobne w treści. Chcielibyśmy, żeby każdy polski widz, niezależnie od poglądów politycznych i jego stosunku do Ukrainy, potraktował to jako nasz szczery prezent osobiście dla niego: najlepsze życzenia z okazji Święta Niepodległości, Przyjacielu! Niech żyje wolna Polska! Niech żyje silna przyjaźń polsko-ukraińska!”

Na filmiku – pracownicy dyplomatycznej służby Ukrainy śpiewają po dwa wersety z hymnu, stojąc w miejscach, które są ważne dla Polaków.

 

Polska jest dla Ukrainy przykładem walki o niepodległość – napisał Petro Poroszenko w liście skierowanym do Andrzeja Dudy. Ukraiński prezydent złożył Polakom życzenia z okazji Święta Niepodległości. O szczegółach z Kijowa opowiada Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

(-)

 

Już od 10 lat Ukraińcy ziemi sanockiej zbierają się jesienią, żeby posłuchać patriotycznych pieśni i poezji. Na zaproszenie sanockiego oddziału ZuwP, chór Lwowskiego Bractwa Stawropihijnego św. ap. Andrzeja Pierwszego Powołanego „Stawros” odwiedził wieś Mokre i wziął udział w święcie „Czerwona Kalina”. W tym roku Ukraińcy przybyli ze wszystkich zakątków powiatu, ale najwięcej – z Mokrego, Morochowa, Komańczy, Sanoka i Zagórza. Przeprowadzenie tego święta błogosławili ukraińscy księża cerkwi prawosławnej i greckokatolickiej.

Przed gośćmi w wiejskim domu kultury wystąpili: zespół „Łem MY” ze wsi Komańcza oraz „Śpiwanka” i „Osławianie” ze wsi Mokre. Młodzież z punktów nauczania języka ukraińskiego w swoich wierszach opowiedziała obecnym o miłości do języka ojczystego, w którym ją wychowują w rodzinach rodzice.

Tegoroczna impreza poświęcona była 200 rocznicy urodzin ks. Mychajła Werbyckiego. Goście ze Lwowa wykonali pieśni duchowne wybitnego księdza-kompozytora. Między utworami publiczność miała okazję dowiedzieć się o drodze życiowej jednego z najbardziej znanych twórców muzyki cerkiewnej oraz autora hymnu Ukrainy z ust kierownika organizacji społecznej „Centrum Rozwoju Kultury Ukraińskiej i Samoorganizacji” Lilii Płachtij.

Świętowanie w Mokrem „Czerwonej Kaliny” zakończyło się hymnem państwowym w wykonaniu „Osławian” przy wsparciu całej sali. Poetyckie, wieńczące słowo wygłosiła przewodnicząca Sanockiego Oddziału ZUwP Maria Biłas, która podziękowała zespołom za ich pracę, a wszystkim obecnym za nieobojętność i zachowanie dziedzictwa kulturowego.

 

Donald Trump zarzucił krajom Europy środkowej i wschodniej, że za bardzo polegają na Stanach Zjednoczonych w konflikcie z Rosją. Trump oraz inni kandydaci partii republikańskiej starli się w kolejnej debacie telewizyjnej w prawyborach prezydenckich. Z Waszyngtonu Marek Wałkuski:

(-) Korespondencja w języku polskim

(-)

Ukraińska społeczność w Olsztynie przygotowuje się do kolejnego, znaczącego jubileuszu. Olsztyński Oddział i Zarząd Koła ZUwP zapraszają na X Ogólnopolskie Dni Teatru Ukraińskiego. Odbędą się one w sobotę i niedzielę, 14-15 listopada, w Teatrze Dramatycznym im. S. Jaracza w Olsztynie. Państwowy Akademicki Ukraiński Teatr Dramatyczny im. M. Zańkowieckiej we Lwowie zaprezentuje widzom trzy sztuki:

– W sobotę, 14 listopada, o g. 16.00 na dużej scenie zobaczymy spektakl „Nazar Stodola” na motywach utworu Tarasa Szewczenki.

– W niedzielę, 15 listopada, najpierw o 12.00 na kameralnej scenie „Margines” odbędzie się spektakl, również na podstawie poematu Tarasa Szewczenki „Kateryna”.

– Tego samego dnia, czyli w niedzielę, 15 listopada, będzie grane „Swatanie na Honczarówce” Hryhorija Kwitki-Osnowianenki.

Dni Teatru Ukraińskiego – to jedyne tego rodzaju ogólnopolskie wydarzenie, organizowane co dwa lata, więc warto, aby każdy Ukrainiec był na spektaklach nieśmiertelnej klasyki ukraińskiego teatru. O szczegóły można zapytać pod numerem telefonu 600-217-017.

(-)

Nasz poranny program już się kończy. Przygotowała go i prowadziła Jarosława Chrunik. Wieczorem powita was Hanna Wasilewska, a ja spotkam się z wami jutro, o 10.50. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze!

(jch/as)

11.11.2015 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, szanowni słuchacze! Dziś jest środa, 11 listopada. W studiu Radia Olsztyn wita was Hanna Wasilewska.

Dzisiaj jest niezwykły dzień. Wielkie święto — Dzień Niepodległości. Składam serdeczne życzenia wszystkim słuchaczom z okazji tego święta i życzę rozkwitu europejskiej, demokratycznej Polsce oraz jej obywatelom.

Niepodległość nie przyszła łatwo do żadnego narodu, dlatego tak ważne jest, aby obchodzić to święto za każdym razem wspominając tych, kto i w jaki sposób tę niepodległość dla nas zdobywał.

No, a w ukraińskim czasie antenowym spróbujemy przejść do tematu równoległego – ukraińskiej niepodległości i demokracji. Kto ją zdobywał i zapłacił za zwycięstwo swoim własnym życiem.

O tym dziś będziemy mówić.

Powrócimy też do czasów początków literatury ukraińskiej, do czasów Iwana Kotlarewskiego. Sergiusz Petryczenko opowie nam o operze „Natałka-Połtawka” ukraińskiego kompozytora-modernisty Mykoły Łysenki.

Nie przegapcie informacji o Dniach Teatru Ukraińskiego w Olsztynie oraz muzycznego pozdrowienia od Romana Bodnara.

Pozostańcie z nami.

(-)

Nie bez powodu wybrzmiał fragment tej piosenki Krystyny Sołowij. Bohaterowie „Niebiańskiej Sotni” w dzisiejszych czasach tak zwanej demokracji, zginęli na Majdanie, broniąc swoich ideałów. A w innej piosence, co prawda, już w języku rosyjskim, śpiewa o nich białoruski zespół „Lapis Trubieckoj” – „Wojownicy światła, wojownicy ognia”. We wszystkich językach treść piosenek jest jednakowa — bohaterowie Majdanu na zawsze pozostaną w naszych sercach. Właśnie tę piosenkę, jako hymn Majdanu, śpiewały i dzieci z Ukrainy, które niedawno gościły w Olsztynie. O tym, co myślą i o czym marzą dzieci z Ukrainy, dowiadywała się Roksana Tchórz:

(-)

W ubiegłym tygodniu odwiedzili nas wyjątkowi goście – z naszą pracą zapoznawały się dzieci bohaterów Ukrainy – żołnierzy ATO. Ich ojcowie ucierpieli na skutek burzliwych wydarzeń na wschodzie Ukrainy. Dzięki ludziom dobrej woli miały one możliwość po raz pierwszy być w Polsce i chociaż na chwilę zapomnieć o wojnie, która zniewoliła ich kraj.

(-)

– Nazywam się Raisa, jestem wolontariuszką organizacji Rehabilitacyjnego Centrum „Szpital Majdanu”. Jednym z kierunków naszej działalności jest praca z dziećmi. Jest to program „Dzieci bohaterów”, w ramach którego przyjechaliśmy do Polski dzięki czterem fundacjom charytatywnym, w tym z polskiej strony „Pomoc dzieciom Ukrainy”, a wielki wkład do tego programu wniósł wasz Klub Inteligencji Katolickiej. Z naszej strony, ukraińskiej, jest to Rehabilitacyjne Centrum „Szpital Majdanu” plus organizacja charytatywna Międzynarodowa Fundacja Charytatywna „Międzynarodowa Pomoc Dzieciom Ukrainy”.

Dziennikarze audycji ukraińskich zorganizowały dzieciom wycieczkę w radiu. Dzieci obserwowały między innymi przygotowanie audycji mniejszości narodowych – ukraińskiej i niemieckiej:

(-)

– Nas jest więcej, dlatego mamy pół godziny każdego dnia.

– To znaczy, że mniejszość ukraińska ma dużo czasu antenowego?

– Tak. Tak, proporcjonalnie do liczby mieszkańców.

– Tu nasi koledzy przygotowują materiały. Reporterzy, którzy dziś rano byli już w różnych miejscach Olsztyna i regionu, zebrali najważniejsze informacje i teraz siedzą i je opracowują, i te wiadomości „pójdą” w dzienniku. Tak że tu jest redakcja reporterska, tu obok mnie jest redakcja publicystyczna, tam redakcja ukraińska, ten pokoik, a pójdziemy i pani Jarosława pokaże.

Praca w radiu bardzo spodobała się naszym gościom. Niektórzy nawet powiedzieli, że w przyszłości zostaną dziennikarzami. Zapoznajmy się z dziećmi:

– Nazywam się Roman, jestem z Kijowa, mam 14 lat.

– Roman, co ci się tu spodobało najbardziej?

– Najbardziej spodobało mi się piękno tego miasta, a zwłaszcza zabytki.

– Gdy wrócisz na Ukrainę, co opowiesz swoim kolegom o Polsce?

– Mam bardzo dobre wrażenia, tu są bardzo dobrzy ludzie i gdy dorosnę, i wszystko będzie u mnie w porządku, to zamieszkam w Polsce.

– Spodziewałeś się, że w Olsztynie w radiu będzie ukraińska redakcja?

– Zupełnie nie. To było takie nieoczekiwane, gdy się o tym dowiedziałem.

– Nazywam się Wiktoria, jestem z obwodu wołyńskiego. Bardzo mi się wszystko spodobało, miałam okazję zapoznać się z polskimi dziećmi w szkole muzycznej, tam nam przygotowali mini-koncert. Bardzo mi się spodobało, jak one występowały. One są bardzo utalentowane, pięknie wystąpiły. W ogóle wszystko mi się spodobało.

– Nazywam się Rinat, przyjechałem z obwodu Kijowskiego z miasta Bucza. Wszystko jest super. Byliśmy u rodzin, na basenie, byliśmy w wielu miejscach. Nie nudzimy się.

– Nazywam się Nadia. Bardzo mi się spodobało, gdy byliśmy u rodzin, tam z dziewczynką, była bardzo dobra rodzina. Tak się do nich przyzwyczaiłyśmy, że jak odchodziłyśmy od nich to mało nie płakałyśmy.

(-)

Organizacją odpoczynku w Olsztynie zajmował się Mikołaj Podczarski, który zadbał o ciekawy program. Dzieci wróciły już na Ukrainę. Pełne wrażeń z niecierpliwością czekają, kiedy znowu spotkają się z nowymi przyjaciółmi z Polski. A na razie podtrzymują swoją przyjaźń w sieciach społecznościowych.

(-)

Nazwisko ukraińskiego kompozytora-modernisty Mykoły Łysenki znane jest całemu światu. Wielu zna go także dzięki operze „Natałka-Połtawka” na motywach sztuki nie mniej wybitnego ukraińskiego pisarza-dramaturga Iwana Kotlarewskiego.

Takie harmonijne połączenie dwóch geniuszy nie mogło nie stworzyć czegoś niezwykłego. O historii muzycznego arcydzieła opowie Sergiusz Petryczenko:

(-)

„Natałka-Połtawka” – to opera Mykoły Łysenki na podstawie sztuki Iwana Kotlarewskiego o tym samym tytule. Premiera opery odbyła się w teatrze odeskim 1889 roku. Należy powiedzieć, że teatr odeski, świeżo odbudowany po pożarze, uważany był wówczas za najlepszy teatr na Ukrainie. Autorami projektu byli wiedeńscy architekci Fellner i Helmer.

(-)

Na przestrzeni lat w operze „Natałka-Połtawka” wystąpili tacy mistrzowie sceny jak Maria Zańkowiecka, Iwan Patorżyński, Maria Łytwynenko-Wolhemut, Oksana Petrusenko. Akcja opery toczy się na Ukrainie początku XIX wieku. Do biednej dziewczyny Natałki zaleca się bogacz Woźny. Jednak ona odrzuca jego zaloty, czekając na swego ukochanego Petra. Ten już kilka lat tuła się na obczyźnie, zarabiając na wesele.

(-)

Tymczasem Woźny nie traci czasu i przez matkę Natałki, wdowę Terpełychę, wszystkimi prawdami i nieprawdami, zmusza Natałke do zaręczyn. W tym czasie powraca Petro i Natałka zrywa zaręczyny z Woźnym.

(-)

W operze Natałka-Połtawka rozbrzmiewają pieśni ludowe i pieśni, napisane przez Łysenkę: „Wieją wiatry”, „Tam pod wiśnią”, „Nie ma na świecie więcej nikomu” i „Szedł kozak z Donu”. Ciekawe, że piosenka Woźnego „Wsiakomu horodu nraw i prawa” („Każde miasto ma swoje zwyczaje i prawa”) to trawestacja, czyli humorystyczna parafraza wiersza Hryhorija Skoworody:

(-)

Ukraińska społeczność w Olsztynie przygotowuje się do kolejnego, znaczącego jubileuszu. Olsztyński Oddział i Zarząd Koła ZUwP zapraszają na X Ogólnopolskie Dni Teatru Ukraińskiego. Odbędą się one w sobotę i niedzielę, 14-15 listopada, w Teatrze Dramatycznym im. S. Jaracza w Olsztynie. Państwowy Akademicki Ukraiński Teatr Dramatyczny im. M. Zańkowieckiej we Lwowie zaprezentuje widzom trzy sztuki:

– W sobotę, 14 listopada, o g. 16.00 na dużej scenie zobaczymy spektakl „Nazar Stodola” na motywach utworu Tarasa Szewczenki.

– W niedzielę, 15 listopada, najpierw o 12.00 na kameralnej scenie „Margines” odbędzie się spektakl, również na podstawie poematu Tarasa Szewczenki „Kateryna”.

– Tego samego dnia, czyli w niedzielę, 15 listopada, będzie grane „Swatanie na Honczarówce” Hryhorija Kwitki-Osnowianenki.

Dni Teatru Ukraińskiego – to jedyne tego rodzaju ogólnopolskie wydarzenie, organizowane co dwa lata, więc warto, aby każdy Ukrainiec był na spektaklach nieśmiertelnej klasyki ukraińskiego teatru. O szczegóły można zapytać pod numerem telefonu 600-217-017.

(-)

Nadszedł czas pożegnać się. Nad programem pracowali: Roksana Tchórz, Sergiusz Petryczenko, Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Zapraszam was do radioodbiorników już jutro wieczorem o g.18.10. Niech czwartek będzie lepszy od środy. Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

11.11.2015 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, szanowni słuchacze! Witam was w środę, 11 listopada, w dniu szczególnym – Dniu Niepodległości Polski. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Tak jak Polacy solidaryzują się z Ukraińcami, dając temu wyraz zwłaszcza 24 sierpnia, tak i Ukraińcy demonstrują swoją solidarność z Polakami 11 listopada. Obydwa narody zbyt dobrze znają cenę wolności. O polskim święcie będziemy mówić za chwilę szerzej, lecz najpierw złóżmy życzenia Anastazjom, bo to one maja dziś dzień anioła, oraz tych, kto urodził się 11 listopada.

Życzę przeżyć życie tak, abyście potem każdą jego chwilę mieli ochotę przeżyć jeszcze raz.

(-)

Dzieci ukraińskich bohaterów wypoczywały w Olsztynie.

Ukraiński generał poprosił ONZ o nadesłanie misji pokojowej na Donbas. Jednak najpierw powróćmy do dzisiejszego polskiego święta – Dnia Niepodległości:

(-)

Dzień Niepodległości to wielkie święto w historii każdego narodu. Na drodze do zbudowania wolnego i niepodległego państwa, Polska przeszła długą i trudną drogę, – zaznacza Wołyńska Obwodowa Państwowa Kompania Radiowo-Telewizyjna.

Święto wypada w dniu zakończenia I Wojny Światowej, 11 listopada 1918 roku. W rezultacie, po 125 latach rozbiorów Polski między Prusami, Rosją i Austrią odrodziło się państwo. Święto obchodzone jest nie tylko w Polsce, ale wszędzie tam, gdzie mieszkają Polacy, w tym także – na Ukrainie.

«To jest nasze wielkie święto, dzień gdy Polska znowu mogła powrócić na mapę Europy i stała się państwem. Była nim jednak dość krótko, bo potem znowu II Wojna Światowa była ciężką próbą dla Polaków. To bardzo wielkie święto, w Polsce zawsze obchodzimy je na wysokim szczeblu», – opowiedziała Konsul Generalny RP w Łucku Beata Brzywczy.

Obecnie na Ukrainie, w tym i na Wołyniu, działa wiele polskich towarzystw, nawiązano ścisłą współpracę w dziedzinie kultury i oświaty.

«Polska była jednym z najbliższych partnerów i podczas Rewolucji Godności, i podczas tragicznych wydarzeń na wschodzie. Obecnie i Rząd, i Rada Najwyższa, i Prezydent w rozwoju Ukrainy wykorzystują obficie polskie doświadczenie. Dotyczy to i reformy decentralizacji, wspólnych projektów rozwoju, standardów i prawideł.

“Przyjaźń polskiego i ukraińskiego narodu jest nadzwyczaj ważna. Obecnie, gdy Ukraina wybrała dla siebie europejski wektor rozwoju, aktywnie korzystamy z polskiego doświadczenia, realizowane są projekty współpracy transgranicznej”, – podkreślił podczas uroczystości zastępca przewodniczącego wołyńskiej obwodowej administracji państwowej Serhij Koszaruk.

Z okazji znamiennej daty w Łucku – partnerskim mieście Olsztyna – odbyły się uroczystości. Podczas koncertu rozbrzmiewały utwory muzyczne i literackie znanych klasyków w wykonaniu pracowników Konsulatu RP w Łucku, artystów Wołyńskiej Filharmonii Obwodowej oraz Akademickiej Orkiestry Kameralnej „Cantabile”.

A w Polsce ukraińscy dyplomaci poszli w ślady swoich amerykańskich kolegów. Pracownicy ambasady Ukrainy w Warszawie zaśpiewali Mazurka Dąbrowskiego, a film opublikowali w internecie. Okazją jest dzisiejsze polskie Święto Niepodległości. Mówi Wojciech Cegielski:

(-) Korespondencja w języku polskim

W Olsztynie przez tydzień przebywały dzieci ukraińskich bohaterów, którzy zginęli albo zostali ciężko ranni na froncie. Dzieci mogły choć na chwilę zapomnieć o tragedii, która ich spotkała w tak młodym wieku. Nie po raz pierwszy taką pomoc dla Ukraińców zorganizował Mikołaj Podczarski z Olsztyna. Roksana Tchórz też towarzyszyła dzieciom i rozmawiała z ich opiekunami:

(-)

– Nazywam się Raisa, jestem wolontariuszką organizacji Rehabilitacyjnego Centrum „Szpital Majdanu”, jednym z kierunków naszej działalności jest praca z dziećmi. Jest to program „Dzieci bohaterów”, w ramach którego przyjechaliśmy do Polski dzięki czterem fundacjom charytatywnym, w tym z polskiej strony „Pomoc dzieciom Ukrainy”, a wielki wkład do tego programu wniósł wasz Klub Inteligencji Katolickiej. Z naszej strony, ukraińskiej, jest to Rehabilitacyjne Centrum „Szpital Majdanu” plus organizacja charytatywna Międzynarodowa Fundacja Charytatywna „Międzynarodowa Pomoc Dzieciom Ukrainy”.

Dziennikarze audycji ukraińskich zorganizowały dzieciom wycieczkę w radiu. Obserwowały między innymi przygotowanie audycji mniejszości narodowych – ukraińskiej i niemieckiej. Zapoznajmy się z dziećmi:

– Nazywam się Roman, jestem z Kijowa, mam 14 lat.

– Roman, co ci się tu spodobało najbardziej?

– Najbardziej spodobało mi się piękno tego miasta, a zwłaszcza zabytki.

– Gdy wrócisz na Ukrainę, co opowiesz swoim kolegom o Polsce?

– Mam bardzo miłe wrażenia, tu są bardzo dobrzy ludzie i gdy dorosnę i wszystko będzie u mnie w porządku, to zamieszkam w Polsce.

Więcej o odpoczynku ukraińskich dzieci w Olsztynie usłyszycie w naszym wieczornym programie.

Ukraina czeka na misję pokojową ONZ na Donbasie. Oznajmił to podczas wizyty w Kwaterze Głównej ONZ naczelnik Głównego Wydziału Współpracy Wojskowej i Operacji Pokojowych Sztabu Generalnego Zbrojnych Sił Ukrainy, generał Leonid Hołopatiuk. Podkreślił on, że Ukraina, jako jeden z podstawowych kontrybutorów sił i środków do międzynarodowych wysiłków na rzecz utrzymania pokoju i bezpieczeństwa, ma moralne podstawy liczyć na pomoc ze strony ONZ w tak trudnym czasie.

Generał Hołopatiuk mówił o konieczności wprowadzenia międzynarodowej misji pokojowej na wschodzie Ukrainy, ponieważ problem ten nabiera nad wyraz ważnego znaczenia na obecnym etapie. Przypomniał on, że w marcu tego roku rząd Ukrainy oficjalnie zwrócił się do Rady Bezpieczeństwa oraz Sekretarza Generalnego ONZ z prośbą o przysłanie misji pokojowej w celu utrzymania pokoju i bezpieczeństwa pod przewodnictwem ONZ na wschodzie Ukrainy, – o czym pisze „Ukraińska Prawda”.

(-)

Ukraińska społeczność w Olsztynie przygotowuje się do kolejnego, znaczącego jubileuszu. Olsztyński Oddział i Zarząd Koła ZUwP zapraszają na X Ogólnopolskie Dni Teatru Ukraińskiego. Odbędą się one w sobotę i niedzielę, 14-15 listopada, w Teatrze Dramatycznym im. S. Jaracza w Olsztynie. Państwowy Akademicki Ukraiński Teatr Dramatyczny im. M. Zańkowieckiej we Lwowie zaprezentuje widzom trzy sztuki:

– W sobotę, 14 listopada, o g. 16.00 na dużej scenie zobaczymy spektakl „Nazar Stodola” na motywach utworu Tarasa Szewczenki.

– W niedzielę, 15 listopada, najpierw o 12.00 na kameralnej scenie „Margines” odbędzie się spektakl, również na podstawie poematu Tarasa Szewczenki „Kateryna”.

– Tego samego dnia, czyli w niedzielę, 15 listopada, będzie grane „Swatanie na Honczarówce” Hryhorija Kwitki-Osnowianenki.

Dni Teatru Ukraińskiego – to jedyne tego rodzaju ogólnopolskie wydarzenie, organizowane co dwa lata, więc warto, aby każdy Ukrainiec był na spektaklach nieśmiertelnej klasyki ukraińskiego teatru. O szczegóły można zapytać pod numerem telefonu 600-217-017.

(-)

Nasz poranny przegląd wydarzeń już się kończy; przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Wieczorem zapraszam do radioodbiorników o g. 18.10. Składamy serdeczne życzenia wszystkim Polakom z okazji ich święta narodowego. Miłego dnia, szanowni słuchacze! (jch/bsc)

 

10.11.2015 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, szanowni słuchacze! A jednak to ja, Jarosława Chrunik, witam was o wieczornej porze, we wtorek 10 listopada, a nie Hanna Wasilewska. Mam nadzieję, że nie pogniewacie się na mnie, natomiast miło spędzimy czas w naszym programie „Z dnia na dzień”. Za chwilę przedłużymy historię ukraińskiego pogranicznika Witalija Omelczenki, który przebywa na rehabilitacji w Barczewie, a następnie – ponieważ dziś jest wtorek – dowiemy się, co dalej dzieje się z głównym bohaterem powieści „Chołodnyj Jar”.

(-)

„Przyjaciół poznaje się w biedzie”- najlepiej weryfikuje to wojna. Gdy na Ukrainę nadciągnęła rosyjska nawałnica, Polska ani na chwilę nie pozostawiła sąsiadki samej sobie, śpiesząc z różnorodną pomocą. Tak jest do chwili obecnej. Od wczoraj w Szpitalu Pomocy Maltańskiej w Barczewie przebywa ukraiński żołnierz Straży Granicznej, który został ciężko ranny w ubiegłym roku w strefie konfliktu. Wczoraj go odwiedziłam.

(-)

Wczoraj do Szpitala Pomocy Maltańskiej pw. Bł. Gerarda w Barczewie został przyjęty 40-letni Witalij Omelczenko – ukraiński funkcjonariusz Straży Granicznej, który w ubiegłym roku został ciężko ranny podczas ewakuowania rannych w okolicach Sawur-Mohyły. Jego BTR najechał na minę – dwoje ludzi wówczas zginęło, inni zostali ranni.

 

– Przyjechałem tu na rehabilitację po tym, jak zostałem ciężko ranny.

– Gdzie pan został ranny, jak to się stało; proszę opowiedzieć tę historię.

– To było koło Sawur-Mohyły, w odległości 15 km. Jechaliśmy BTR-em i najechaliśmy na minę.

– Dokąd jechaliście?

– Wieźliśmy rannych, z obwodu ługańskiego wieźliśmy ich do naszego obwodu donieckiego. Wieźliśmy rannych BTR-ami i nasz (był drugi) najechał na minę. Pierwszy przejechał, a drugi wjechał na minę.

– Czy zginął wtedy ktoś?

– Tak, dwóch ludzi. Kierowca i dowódca. Nie znałem ich, dlatego że przyjechał lwowski oddział i my pokazywaliśmy im drogę na posterunek Diakowo, a potem już wracaliśmy na swoje miejsce dyslokacji.

– Co się z panem wtedy stało?

– Nic nie pamiętam po tym, jak zostałem ranny, w ogóle. Ja jestem stamtąd, tam całe życie służyłem, tę miejscowość dobrze znałem, orientowałem się w niej. Najpierw jechaliśmy jedną drogą, a potem pojechaliśmy inną, prosto po linii granicy państwa. Jak to mówimy – po linii zero. Nawet tak sobie pomyślałem – po co my tu pojechaliśmy? Jak tylko wyjechaliśmy, patrzę – jedziemy inną drogą i myślę: po co my tędy jedziemy, tym bardziej, że po linii granicy. Tam wcześniej była droga, a potem ją zaczęli zaminowywać, my zaczęliśmy odchodzić na bok. Dojechaliśmy – jest takie pojęcie „styk” oddziału granicznego Dmytriwka i oddziału granicznego Diakowe. I w tamtym miejscu pociemniało mi w oczach i od tamtej pory nic nie pamiętam.

– Jakie odniósł pan rany?

– Oj, ran było bardzo dużo, nawet nie potrafię ich wszystkich wymienić. Miednica złamana w czterech miejscach, oderwana od kręgosłupa, w nodze kości zmiażdżone, bardzo dużo tego.

– Można się dziwić, że pan mimo wszystko chodzi.

– No, tak, tak. W ogóle mówili, że mogę w ogóle nie chodzić.

Pan Witalij od razu stracił przytomność. Okazało się, że ma mnóstwo obrażeń, m.in. jego miednica została wręcz oderwana od kręgosłupa. Lekarze przygotowywali go na ewentualność spędzenia reszty życia na wózku inwalidzkim. Jednak z taką perspektywą pan Witalij nie pogodził się. Na chwilę obecną porusza się samodzielnie o kuli. Nie może się doczekać, kiedy zacznie biegać. Na razie zapoznaje się z miejscem, w którym przyjdzie mu spędzić co najmniej miesiąc. Jak tu trafił? Mówi dyrektorka Szpitala Pomocy Maltańskiej w Barczewie, pani Edyta Skolmowska:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Będziemy śledzić losy pana Witalija i postęp w jego rehabilitacji.

(-)

Tydzień temu pozostawiliśmy głównego bohatera powieści Jurija Horlis-Horskiego w bezpiecznym towarzystwie dziadka, który zaprosił go jeszcze wtedy, gdy obaj siedzieli w wiezieniu czekistów. Cóż więc będzie dalej?

Dwa dni później o świcie, po otrzymaniu od „czerwonych dowódców” rewolwer i cudze dokumenty, od młodszej córki – wypraną wyszywankę i węzełek z żywnością, a od dziadka – list do jego przyjaciela, który mieszkał 30 wiorst po drodze do Chołodnego Jaru i motykę, wychodziłem polnymi dróżkami na potrzebną mi drogę. Tą drogą szło z miasta do wsi wielu inteligentnych ludzi, niosąc tak ja i ja, na ramieniu motykę, żeby nią zarobić trochę chleba i ziemniaków. Dziadek-przyjaciel tejże nocy zawiózł mnie taczanką na chutor, gdzie w gościach w domu był partyzant z lasu Czuta. Od niego dowiedziałem się, że w Czucie, o 20 wiorst od chutoru, przebywa grupa „chołodnojarców”. Wziąłem od niego dokładny adres i następnego dnia odszukałem swoich kolegów koło leśnego chutoru Bidenki.

Chłopcy, którzy byli przekonani, że zginąłem, powitali mnie takimi okrzykami radości, ze spłoszyli wszystkie gawrony na drzewach. Było tam też tych czterech, którzy wyrwali się z rąk czerwonoarmistów w leśniczówce. Było kilku kozaków z grupy Czornoty. Od nich dowiedziałem się, że w tym czasie, gdy my występowaliśmy ze wsi, aby się przebić, na kącik, gdzie spała druga połowa naszych, wjechała na podwodach piechota, której nie zauważyliśmy. Wieśniacy schowali chłopaków i siedzieli oni na strychach i w stodołach kilka godzin, dopóki piechota nie wyszła ze wsi. Czormorec do Czornoty nie dobiegł, a schował się przed czerwonoarmistami na gruszy, gdzie przesiedział do wieczora i dopiero wieczorem poszli po naszych śladach.

Dowiedziałem się, że do Chołodnego Jaru powrócił Chanenko, który jeździł za granicę. Widział się z głównym atamanem i Mychajłem Omelanowyczem Pawłenką. Przywiózł rozkaz powstrzymywania się od szerokich powstań do nadejścia instrukcji. Ale chociaż nasi razem z Polakami zajęli już Kijów, Wrangel dochodził do Ołeksandrowska, a żadne instrukcje nie nadchodziły. Niewielkie grupy „chołodnojarców” burłakują w swoich lasach w Bowtyszku, Czucie i z powrotem dopuszczają się drobnych ataków na wroga. Ale Sołowij, któremu już się rana zagoiła, przyniósł ze sztabu wiadomość, że Chołodnyj Jar wkrótce znowu zacznie mówić.

(-)

Ukraińska społeczność w Olsztynie przygotowuje się do kolejnego, znaczącego jubileuszu. Olsztyński Oddział i Zarząd Koła ZUwP zapraszają na X Ogólnopolskie Dni Teatru Ukraińskiego. Odbędą się one w sobotę i niedzielę, 14-15 listopada, w Teatrze Dramatycznym im. S. Jaracza w Olsztynie. Państwowy Akademicki Ukraiński Teatr Dramatyczny im. M. Zańkowieckiej we Lwowie zaprezentuje widzom trzy sztuki:

– W sobotę, 14 listopada, o g. 16.00 na dużej scenie zobaczymy spektakl „Nazar Stodola” na motywach utworu Tarasa Szewczenki.

– W niedzielę, 15 listopada, najpierw o 12.00 na kameralnej scenie „Margines” odbędzie się spektakl, również na podstawie poematu Tarasa Szewczenki „Kateryna”.

– Tego samego dnia, czyli w niedzielę, 15 listopada, będzie grane „Swatanie na Honczarówce” Hryhorija Kwitki-Osnowianenki.

Dni Teatru Ukraińskiego – to jedyne tego rodzaju ogólnopolskie wydarzenie, organizowane co dwa lata, więc warto, aby każdy Ukrainiec był na spektaklach nieśmiertelnej klasyki ukraińskiego teatru. O szczegóły można zapytać pod numerem telefonu 600-217-017.

(-)

I w taki oto sposób nasz wieczorny program zbliżył się do końca. Żegna się z wami do jutra, do g. 10.50 Jarosława Chrunik. Życzę wami miłego wieczoru i do usłyszenia, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego!

(jch/as)

10.11.2015 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, szanowni słuchacze, w deszczowy wtorek, 10 listopada. W porannym przeglądzie wydarzeń wita was Jarosława Chrunik. Wczoraj wyraziłam nadzieję, że być może dziś będę miała dla was więcej dobrych wiadomości i chyba troszeczkę moje życzenie się spełniło, ale najpierw złóżmy życzenia tym, kto ma dzisiaj święto, a są to: Terencjusz, Neonilla i Paraskewia oraz osoby, które od dziś będą o rok starsze (ale oczywiście, tylko w metryce, a nie w duchu). “Kozackiego zdrowia, ludzkiego zrozumienia i cierpliwości, a w życiu niech wam zawsze towarzyszy powodzenie i sukces”.

(-)

„Przyjaciół poznaje się w biedzie”- najlepiej weryfikuje to wojna. W Barczewie w Szpitalu Pomocy Maltańskiej od wczoraj przebywa na rehabilitacji ukraiński żołnierz, który został ciężko ranny na froncie.

W Lublinie chętni sprawdzali swoją znajomość języka ukraińskiego.

Bez walki z korupcją Ukraina nie zdobędzie zaufania Zachodu.

Ukraina woli kupować gaz na Zachodzie, a nie w Rosji.

Już w najbliższą sobotę rozpoczynają się Dni Teatru Ukraińskiego w Olsztynie.

O tym wszystkim za chwilę usłyszycie na naszej antenie.

(-)

Wczoraj do Szpitala Pomocy Maltańskiej pw. Bł. Gerarda w Barczewie został przyjęty 40-letni Witalij Omelczenko – ukraiński funkcjonariusz Straży Granicznej, który w ubiegłym roku został ciężko ranny podczas ewakuowania rannych w okolicach Sawur-Mohyły. Jego BTR najechał na minę – dwoje ludzi wówczas zginęło, inni zostali ranni.

– Przyjechałem tu na rehabilitację po tym, jak zostałem ciężko ranny.

– Gdzie pan został ranny, jak to się stało; proszę opowiedzieć tę historię.

– To było koło Sawur-Mohyły, w odległości 15 km. Jechaliśmy BTR-em i najechaliśmy na minę.

– Dokąd jechaliście?

– Wieźliśmy rannych, z obwodu ługańskiego wieźliśmy ich do naszego obwodu donieckiego.

– Wieźliśmy rannych BTR-ami i nasz (był drugi) najechał na minę. Pierwszy przejechał, a drugi wjechał na minę.

– Czy zginął wtedy ktoś?

– Tak, dwóch ludzi. Kierowca i dowódca. Nie znałem ich, dlatego że przyjechał lwowski oddział i my pokazywaliśmy im drogę na posterunek Diakowo, a potem już wracaliśmy na swoje miejsce dyslokacji.

Pan Witalij od razu stracił przytomność. Okazało się, że ma mnóstwo obrażeń, m.in. jego miednica została wręcz oderwana od kręgosłupa. Lekarze przygotowywali go na ewentualność spędzenia reszty życia na wózku inwalidzkim. Jednak z taką perspektywą pan Witalij nie pogodził się. Na chwilę obecną porusza się samodzielnie o kuli. Nie może się doczekać, kiedy zacznie biegać. Na razie zapoznaje się z miejscem, w którym przyjdzie mu spędzić co najmniej miesiąc. Jak tu trafił? Mówi dyrektorka Szpitala Pomocy Maltańskiej w Barczewie, pani Edyta Skolmowska.

(-) Wypowiedź w języku polskim

Będziemy śledzić losy pana Witalija i postęp w jego rehabilitacji. Jeszcze nieco więcej opowiemy dziś wieczorem.

Wielu gości – wykładowcy, studenci z Ukrainy, a także Polacy – miłośnicy języka ukraińskiego, pisali wspólnie w studiu Polskiego Radia Lublin Ukraińskie Radiowe Dyktando Jedności. „Istotnym jest, by pokazać całemu światu, jak pięknym i melodyjnym jest język ukraiński, ale ważne jest również sprawdzenie swojej umiejętności pisania po ukraińsku ” – mówią uczestnicy dyktanda…

(-) Wypowiedź w języku polskim

Ukraińskie Radiowe dyktando Jedności pisał także Konsul Generalny Ukrainy w Lublinie – Wasyl Pawluk…

(-) Wypowiedź w języku polskim

Ukraińskie Radiowe Dyktando w tym roku piszą Ukraińcy w różnych krajach, w tym także po raz pierwszy w Lublinie.

Skuteczna walka z korupcją jest warunkiem zaufania Zachodu wobec Ukrainy – mówiła szefowa unijnej dyplomacji podczas wizyty w Kijowie. Federica Mogherini spotkała się tam z ukraińskim prezydentem. Wskazywała mu na potrzebę przejrzystego tworzenia antykorupcyjnych instytucji. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Ukraina zwiększa import gazu z kierunku zachodniego, przede wszystkim ze Słowacji. Kijów chce zminimalizować zakupy błękitnego paliwa z Rosji.

(-) Korespondencja w języku polskim

(-)

Ukraińska społeczność w Olsztynie przygotowuje się do kolejnego, znaczącego jubileuszu. Olsztyński Oddział i Zarząd Koła ZUwP zapraszają na X Ogólnopolskie Dni Teatru Ukraińskiego. Odbędą się one w sobotę i niedzielę, 14-15 listopada, w Teatrze Dramatycznym im. S. Jaracza w Olsztynie. Państwowy Akademicki Ukraiński Teatr Dramatyczny im. M. Zańkowieckiej we Lwowie zaprezentuje widzom trzy sztuki:

– W sobotę, 14 listopada, o g. 16.00 na dużej scenie zobaczymy spektakl „Nazar Stodola” na motywach utworu Tarasa Szewczenki.

– W niedzielę, 15 listopada, najpierw o 12.00 na kameralnej scenie „Margines” odbędzie się spektakl, również na podstawie poematu Tarasa Szewczenki „Kateryna”.

– Tego samego dnia, czyli w niedzielę, 15 listopada, będzie grane „Swatanie na Honczarówce” Hryhorija Kwitki-Osnowianenki.

Dni Teatru Ukraińskiego – to jedyne tego rodzaju ogólnopolskie wydarzenie, organizowane co dwa lata, więc warto, aby każdy Ukrainiec był na spektaklach nieśmiertelnej klasyki ukraińskiego teatru. O szczegóły można zapytać pod numerem telefonu 600-217-017.

(-)

Nasz poranny program już się kończy. Przygotowała go i prowadziła Jarosława Chrunik. Wieczorem powita was po dłuższej przerwie Hanna Wasilewska, a ja spotkam się z wami jutro, o 10.50. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

09.11.2015 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, szanowni słuchacze, w poniedziałek, 9 listopada, w naszym wieczornym programie „Kamo hriadeszy”. W Rosji zakazano książki metropolity Andreja Szeptyckiego i patriarchy Josypa Slipoho.

W Jordanii znaleziono świątynię, która pamięta czasy Chrystusa.

Ikona, którą uważano za zaginioną, autorstwa matki metropolity Andreja Szeptyckiego, odnalazła się w Soborze św. Jura we Lwowie.

Za chwilę opowiemy o tym więcej.

(-)

Rosja wpisała na listę zakazanych ukraińskich książek nawet literaturę duchowną. Poinformował o tym pierwszy zastępca przewodniczącego Państwowego Komitetu Radia i Telewizji Bohdan Czerwak w wywiadzie dla gazety „Deń”. „Rosjanie zakazują u siebie ukraińskie książki, które ich zdaniem stanowią zagrożenie dla „russkiego mira”. I tak na przykład w tym kraju zakazane są trzy moje książki , m.in. zbiorek „Rycerze ducha”, poświęcony ukraińskim poetom „wieszczącym” (Telidze, Olżyczowi, Małaniukowi i innym). Zakazano w Rosji też literaturę książki metropolity Andreja Szeptyckiego i patriarcha Josypa Slipoho; nawet te, w których mowa jest o wykonywaniu rytuałów religijnych. Powstaje pytanie – jakie są kryteria? Oczywiście, zakazywane jest wszystko, co związane jest z ukraińską ideą, tożsamością, walką narodowo-wyzwoleńczą.

Według jego słów, nie czekając na reakcję parlamentu na zalew rosyjskich książek na ukraińskim rynku, co nierzadko jest sprzeczne z rzeczywistością i jest elementem wojny informacyjnej, Państwowy Komitet Radia i Telewizji przekazał Państwowej Służbie Skarbowej listę literatury separatystycznej, która została wydana w Rosji i przywieziona na Ukrainę w celu politycznej destabilizacji Ukrainy.

(-)

W Jordanii pod jedną z najstarszych świątyń chrześcijańskich znaleziono jeszcze dawniejszą pieczarę. Miejscowi archeolodzy twierdzą, że tam mieszkało, modliło się i ukrywało przed wrogami 70 uczniów Jezusa Chrystusa. Dlaczego oni uciekli z Palestyny na obecną jordańsko-syryjską granicę, pojechał dowiadywać się Ołeksandr Zahorodnij z TSN-u.

Miasto Richab zachowało się wysoko w górach na północy Jordanii. Musimy kilkakrotnie zatrzymywać się i prosić o drogę miejscowych. Richab albo Rchab, jak nazywają go miejscowi, to miasto muzułmańskie. Ale to obecnie, a prawie dwa tysiące lat temu to było prawie centrum chrześcijaństwa, – przekonuje Ali Chazar. Na maleńkim terytorium Richabu archeolodzy odkryli 33 świątynie. Oto podłoga jednej z nich – to mozaika z VII stulecia. Na obrazkach – kwiaty lotosu, gazele, dziwne wizerunki, a ponadto – napisy, których Arabowie nie rozumieją, ale możemy je przeczytać my: Anastasis. To wspomnienie o świętym, który przepowiadał i został stracony w III wieku.

A to już ta sama – najstarsza świątynia świętego Georgija, 230 rok n.e. Na ścianach nawet zachowała się sztukateria z tamtego czasu. Ale najważniejsze jest nie tu, a piętro niżej, w pieczarach.

– To jest właśnie świątynia, tu oni siedzieli, na tych ławkach i czytali Pismo Święte. A przez ten otwór miejscowi spuszczali im jedzenie, ci, którzy ich wspierali.

Archeologów zadziwił krótki napis na jednej z mozaik: 70 umiłowanych przez Pana i Świętą. Około 70 uczniów Chrystusa przeniosło się z Palestyny do Richabu, to było bardzo ładne miasto, rosło tu dużo dębów, było tu dużo zieleni.

– W świątyni była mozaika i tu znaleziono monety i krzyżyki z tamtego czasu.

Obok świątynie w pieczarze – cmentarz, również podziemny. W samej pieczarze są resztki apsydy, skierowanej na wschód, co potwierdza napis na mozaice, uważają jordańscy badacze.

– To niesamowite, ale jeśli to wszystko jest prawdą, to to nie jest to po prostu najstarsza świątynia na świecie, tu modlili się ludzie, którzy widzieli samego Jezusa Chrystusa, brali Go za rękę, pytali Go o radę. A On odpowiadał im prostymi, chrześcijańskimi przykazaniami: nie zabijaj, nie kradnij, pokochaj bliźniego.

Od Richabu do rzeki Jordan nie tak daleko, ze 150 km. Właśnie tu na początku mieszkali naśladowcy Chrystusa i właśnie stąd uciekli przed ówczesną władzą, która ich prześladowała. Jordańscy badacze nie mają nic przeciwko temu, żeby pielgrzymi myli nogi w Jordanie, chociaż przekonują, że Jan Chrzciciel chrzcił Jezusa nie w tym turystycznym miejscu, a obok, około 150 metrów dalej. W ciągu 2000 lat rzeka trochę zmieniła swoje koryto. Na ile tu wszystko jest obok można zrozumieć z góry Nebo, skąd widać wszystkie święte miejsca. Po 40 latach poniewierki właśnie tu przyszedł Mojżesz i wreszcie ujrzał Ziemię Świętą, na którą sam nie wstąpił.

– On umarł o tu, on spojrzał na Ziemię Świętą, o, jak spojrzymy naprzeciwko, niedaleko stąd, od Jerozolimy: morze, Jerycho, rzeka Jordan, gdzie ochrzcił się Jezus.

Najstarszą świątynię i świątynie koło niej w Richabie już w następnym roku weźmie pod swoją ochronę państwo. A jeszcze obiecują zaprosić najlepszych archeologów planety, żeby tu wszystko zbadali.

Z Jordanii – Ołeksandr Zahorodnyj, Ołeś Żurenko, „1+1”.

(-)

Do niedawna ikona „Najświętsze Serce Jezusa” Zofii Fredro-Szeptyckiej, matki metropolity Andreja Szeptyckiego uważana była za zaginioną, a ona wisiała cały czas w salonach metropolity na Świętojurskiej Górze. Jak się niedawno okazało, ikonę po prostu w czasach radzieckich pokryto innym namalowanym obrazem. Obecnie obraz ten prezentowany jest w Soborze Świętego Jura we Lwowie, – informuje Radio Svoboda:

Zofia Fredro-Szeptycka namalowała obraz „Najświętsze Serce Jezusa”w 1878 roku, po urodzeniu jej siódmego i ostatniego syna – Leona, najmłodszego brata Metropolity Andreja. Ikonę podarowała wówczas do świątyni Najświętszej Trójcy we wsi Bruchnal, która graniczyła z Pryłbyczami, gdzie znajdowała się posiadłość Szeptyckich. W tym kościele chrzczono wszystkie dzieci Szeptyckich, w tym też i Romana, przyszłego metropolitę.

17 stycznia 1901 roku, gdy Andrej Szeptycki został metropolitą, mama podarowała mu ten obraz. Metropolita Andrej wziął ikonę ze sobą w komnaty na Świętojurską Górę, gdzie obraz był przechowywany do 1946roku, do czasu likwidacji Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej. W komnatach metropolity po zakazie UCGK zadomowili się prawosławni księża cerkwi rosyjskiej.

«Nieznany był los ikony «Najświętsze Serce Jezusa» po 1946 roku. W 1990 roku, po legalizacji UCGK, gdy mieliśmy możliwość przebywać w komnatacg metropolity, robić filmy o metropolicie Andreju, okazało się, że w komnatach zachowana jest jakaś zupełnie nieznana praca Zofii Fredro «Chrystus Pasterz», przedstawiająca Jezusa, który na rękach trzyma jagniątko, na dole jest monogram – Zofia Fredro-Szeptycka. Bardzo ładna praca, ale jakaś zupełnie nowa i nieznana dla nas”, – opowiedziała pracownica naukowa Centralnego Państwowego Archiwum Historycznego we Lwowie, badaczka prac i działalności metropolity Andreja Szeptyckiego, Oksana Hajowa.

Trzy lata temu ikona została oddana do restauracji do pracowni ojców ojców-studytów. Podczas szczegółowej ekspertyzy i badań restauratorzy odkryli, że pod namalowanym obrazem jest inny. Gdy fachowcy zdjęli wierzchnią warstwę, to zobaczyli „Najświętsze Serce Jezusa”, obraz, który uważany był za zaginiony.

„Z jakich przyczyn i dlaczego zamalowano w czasach radzieckich „Najświętsze Serce Jezusa”? Nie wiadomo. Być może dlatego, żeby uratować ikonę Zofii Fredro. Bo wizerunek Serca Chrystusowego nie jest charakterystyczne dla kościoła wschodniej tradycji, więc, być może, żeby nie zniszczono, namalowano jagnię”, – podkreśla badaczka i zwraca uwagę na to, ze praca Zofii Fredro, namalowana pod koniec XIX wieku, bardzo podobna jest do obrazu, namalowanego w latach 30-tych XX wieku na podstawie opisu świętej Kościoła Rzymskokatolickiego Faustyny Kowalskiej.

„O ile w obrazie Faustyny Kowalskiej wychodzą dwa promienie z Serca Jezusa, to tu „Najświętsze Serce jest bez promieni. Ale spojrzenie, postawa Jezusa jest niemal identyczna. Oznacza to jedno, mianowicie, że jedna i druga były głęboko religijnymi osobami”

Zofia była córką polskiego dramaturga Aleksandra Fredry i tata pielęgnował w niej talent malarki. Tej sztuki uczył Zofię czeski malarz Jozef Svoboda. Do słowa, namalował on portret małej Zosi „Dziewczynka i poziomki”. Metropolita Szeptycki bardzo lubił portret mamy i tez miał go ze sobą w komnatach na Świętojurskiej Górze, ale gdzie jest ten obraz obecnie – nie wiadomo.

Zofia Fredro-Szeptycka malowała przede wszystkim na tematy religijne, stworzyła kilka portretów swoich bliskich. W tym i swój autoportret. Większość jej prac zniszczyli w 1939 roku bolszewicy, którzy spalili rodzinny majątek Szeptyckich w Pryłbyczach. Wówczas to radzieccy żołnierze rozstrzelali tam Leona, jego żonę i ich duchownego.

W cerkwi św. Andreja we Lwowie zachowała się praca mamy metropolity – „Święty Jan z Dukli”, a teraz i w Świętojurskim Soborze przez najbliższy miesiąc można obejrzeć jeszcze jedną jej ikonę, odnalezioną w roku uczczenia 150-lecia metropolity Andreja Szeptyckiego.

(-)

Nasz wieczorny program już się kończy. Dziękuję wam za uwagę i mam nadzieję, że spotkamy się już jutro o g. 10.50. Może będę miała dla was dobre wiadomości? Dziś już życzę wam miłego wieczoru przy filiżance gorącej herbaty i do usłyszenia! (jch/bsc)

09.11.2015 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze!

Rozpoczynamy razem nowy tydzień, więc jaki by nie był miły weekend, to trzeba już o nim zapomnieć. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik i witam was w poniedziałek, 9 listopada, w porannym przeglądzie wydarzeń na antenie Radia Olsztyn. Kalendarz podpowiada mi, że dziś dzień anioła obchodzą Nestorowie i oczywiście ci, którzy urodzili się 9 listopada, więc, solenizanci i jubilaci: „Niech pokój, dobro i zgoda zawsze panują w waszym domu! Życzymy ciepła rodzinnego, zgody z całym światem i nadziei na szczęśliwą przyszłość”. Sto lat!

(-)

„Mnohaja lita” („Sto lat!”)śpiewaliśmy wczoraj we wszystkich cerkwiach – z okazji zmiany na szczeblu metropolitalnym Ukraińskiej Cerkwi Grecko-Katolickiej w Polsce. Wspominając zmarłych, mamy okazję, aby zastanowić się nad własnym życiem. Separatyści na wschodzie Ukrainy chcą nie pokoju, a wojny. Ukraina prosi o więcej obserwatorów OBWE na Donbasie.

O tym usłyszycie w naszym programie.

(-)

W sobotę, 7 listopada, w Watykanie poinformowano o tym, że Ojciec Święty przyjął dymisję, którą złożył dotychczasowy Metropolita Przemysko-Warszawski UCGK w Polsce, arcybiskup Jan Martyniak w związku z osiągnięciem wieku granicznego. Jednocześnie poinformowano o tym, że papież mianował na funkcję Metropolity Przemysko-Warszawskiego dotychczasowego biskupa pomocniczego tej archidiecezji, Jego Świątobliwość Eugeniusza Popowicza.

Metropolita Jan Martyniak, który w ubiegłym roku ukończył 75 rok życia, po którym powinien złożyć urząd, pełni archijerejską służbę wśród Ukraińców-grekokatolików Polski od 1989 roku. Stanął on na czele reaktywowanej diecezji Przemyskiej w 1991 roku i został pierwszym metropolitą po reorganizacji struktur UCGK w Polsce. Reorganizacja miała miejsce w 1996 roku. Wczoraj w cerkwiach wierni powitali te zmiany, śpiewając obydwu władykom „Mnohaja lita!”:

(-) Śpiew cerkiewny

Ostatnia sobota to była tak zwana „sobota Dymitra”, a więc czas, gdy wspominamy naszych zmarłych. Jest to także dobry czas, aby zastanowić się nad sensem własnego życia. W cerkwiach odprawiany był „Parastas” i księża wraz z wiernymi modlili się o pokój dusz zmarłych; tak jak to było na przykład w Olsztynie:

(-) Fragment nabożeństwa

Rosyjscy najemnicy na wschodzie Ukrainy nie chcą pokoju. Wczoraj atakowali ukraińskie wojsko w Donbasie. Prorosyjscy bojówkarze ostrzeliwali, próbowali też szturmować pozycje ukraińskich żołnierzy.

(-) Korespondencja w języku polskim

Prorosyjscy separatyści dążą do eskalacji konfliktu w Donbasie – twierdzą przedstawiciele ukraińskiego sztabu generalnego. Może to spowodować wstrzymanie wycofywania uzbrojenia z linii rozdziału sił.

(-) Korespondencja w języku polskim

Ukraina chce więcej obserwatorów OBWE w Donbasie – mówił po spotkaniu w Berlinie szef ukraińskiej dyplomacji. Pawło Klimkin omawiał tam sytuację w Donbasie z ministrami spraw zagranicznych Rosji, Niemiec i Francji. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

(-)

Nasz poniedziałkowy przegląd wydarzeń już się kończy; przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Wieczorem zapraszam do radioodbiorników o g. 18.10. Miłego dnia, szanowni słuchacze! (jch/bsc)

08.11.2015 – godz. 20.30 – Magazyn (opis do dźwięku)

Wita Państwa Magazyn Ukraiński „Od niedzieli do niedzieli”…

(-)

Po raz pierwszy w historii ZSzUJN w Bartoszycach nauczyciele zostali odznaczeni medalami Komisji Edukacji Narodowej. Za szczególne osiągnięcia zostały odznaczone: polonistka Danuta Rohuń, nauczycielka języka ukraińskiego i muzyki Natalia Szelest, a także dyrektorka Zespołu Lubomira Tchórz. W Bartoszycach była Roksana Tchórz:

(-)

Nauczycielka języka ukraińskiego i muzyki Natalia Szelest i polonistka Danuta Rohuń otrzymały bardzo prestiżowe nagrody – medale KEN nadaje minister oświaty narodowej Polski za szczególne osiągnięcia w procesie dydaktycznym i wychowawczym. Tym razem zostali docenieni i ukraińscy nauczyciele.

– Uważam, że te odznaczenia są wyrazem docenienia długoletniej i owocnej pracy na ukraińskiej niwie nie tylko tych dwóch osób, – dyrektorka szkoły Łesi, Lubomira Tchórz, – ale też wszystkich nauczycieli w naszej szkole, ponieważ w tym roku szkolnym będziemy obchodzili jubileusz 25-lecia istnienia i praca wszystkich pracowników oświaty w tym czasie to – moim zdaniem – znaczący wkład w rozwój szkolnictwa ukraińskiego w Polsce. Jeśli chodzi o te dwie odznaczone panie medalem KEN, to są one przykładem nauczycieli, którzy pracują z wielkim powołaniem, z wielkim poświęceniem. I tak pani Natalia Szelest, nauczycielka języka ukraińskiego i muzyki zaszczepia w dzieciach miłość do języka ukraińskiego i rozwija artystyczne zdolności i talenty dzieci.

(-)

Pani Natalia Szelest prawie 25 lat prowadzi chór „Lisowa pisnia”, który jest wizytówką szkoły. Spod jej rąk wyszło też wiele mniejszych zespołów, takich jak „Kobza”, „Soneczko”, „Wesełynka”, „Barwinok”. Wszystkie są aktywnymi uczestnikami ukraińskich i polskich imprez kulturalnych.

(-)

Natomiast pani Danuta Rohuń to nauczycielka języka ukraińskiego, która swoją niezmordowaną pracą udowadnia, że w szkole z ukraińskim językiem nauczania w Bartoszycach uczniowie osiągają najwyższe wyniki podczas egzaminów gimnazjalnych z języka polskiego. Ponadto pani Danuta Rohuń jest inicjatorką wielu innych przedsięwzięć, które służą tworzeniu pozytywnego obrazu szkoły w województwie warmińsko-mazurskim. Ot, choćby ogólnopolski i wojewódzki konkurs deklamacji poezji ukraińskiej w tłumaczeniu na język polski „Poznaj nasz kraj”.

(-) „Testament” Szewczenki w języku polskim

Jestem bardzo dumna z tego, że w naszej szkole w Bartoszycach pracują nauczyciele, którzy swój czas, każdą chwilę poświęcają na rozwój uczniów, pogłębianie ich wiedzy, tak z kultury ukraińskiej, ukraińskiego języka, tradycji, jak i polskiej. To bardzo ważne, żeby w świecie, w Europie, gdy zwracamy uwagę na różne narodowości, nasze dzieci znały kulturę swoich przodków, język swoich przodków, a także dobrze orientowały się w tradycjach i kulturze polskiej. Doceniam pracę wszystkich nauczycieli i bardzo im za to dziękuję – za tę twórczość, za oddanie, za miłość do tego co robią.

Należy dodać, że odznaczona została także pani dyrektor. Medal KEN wręczył przewodniczący przewodniczący ZUwP Piotr Tyma. Gratulujemy nagrodzonym i życzymy sukcesów w dalszej pracy.

(-)

Ukraińska społeczność w Olsztynie przygotowuje się do kolejnego, znaczącego jubileuszu. Olsztyński Oddział i Zarząd Koła ZUwP zapraszają na X Ogólnopolskie Dni Teatru Ukraińskiego. Odbędą się one w sobotę i niedzielę, 14-15 listopada, w Teatrze Dramatycznym im. S. Jaracza w Olsztynie. Narodowy Akademicki Ukraiński Teatr Dramatyczny im. M. Zańkowieckiej we Lwowie zaprezentuje widzom trzy sztuki:

– W sobotę, 14 listopada, o g. 16.00 na dużej scenie zobaczymy spektakl „Nazar Stodola” na motywach utworu Tarasa Szewczenki.

*****

Wydarzenia w dramacie rozwijają się wokół trójkąta miłosnego: Hala, córka setnika Chomy Kyczatego jest zakochana w kozaku Nazarze Stodoli, natomiast ojciec chce wydać ją za mąż za pułkownika Mołoczaja.

– Żeń się nie z czarnymi brwiami, nie z piwnymi oczami, a z chutorami i młynami!

W przeddzień Bożego Narodzenia do domu Chomy Kyczatego przychodzą starostowie od pułkownika swatać córkę. Hala, przewiązując im wyszywane ręczniki, jest przekonana, ze wyjdzie za mąż za Nazara. Ojciec ją oszukał! I tak, w domu zamiast kolęd są krzyki i łzy.

– Halu, serce moje, powiedz mi jedno słowo, powiedz mi jedno słowo, powiedz: nie wiedziałaś, powiedz, nie wiedziałaś?!

– Jakże wiedziałam? Mówię, że nie wiedziałam, nic nie wiedziałam!

Pragnąc pieniędzy bogatego zięcia, Choma Kyczatyj zapomina o sumieniu i zaprzedaje duszę diabłu. Tym samym odtrąca od siebie rodzoną córkę i najbliższe otoczenie. Reżyser sztuki, kierownik artystyczny Fedir Stryhun mówi, że Nazar Stodola jest jego ulubionym utworem Kobzarza od dziecka i o jego wystawieniu marzył przez wiele lat:

– Taras Hryhorowycz w wieku 28 lat napisał sztukę na wieczność. I jak długo byśmy nie żyli, ten temat nie będzie wyczerpany. Bo zawsze diabeł nas kusi mamoną, pieniędzmi.

Pracę nad sztuką zaczęli na początku października, grają w niej zarówno młodzi aktorzy, jak i doświadczeni artyści.

– Szewczenko zawsze jest aktualny, w każdej sytuacji. I przez wieki, przez stulecia, zawsze będzie aktualny dla Ukrainy, dlatego że to nie jest tylko problem rodziców i dzieci. Tu jest problem bardziej ogólny, problem Ukrainy. Kto potrafi, ten przeczyta ten podtekst Szewczenki.

„Nazara Stodolę” Taras Szaweczenko napisał w 1843 roku, ale po raz pierwszy został on opublikowany dopiero po jego śmierci. Po tym objazdowe trupy teatralne z sukcesem wystawiały ją jak na Ukrainie, tak i za granicą. Krytycy nazywają tę sztukę nowym zjawiskiem w dramaturgii ukraińskiej.

(Marija Szepel, Wołodymyr Borczuk, Wiadomości 20.15, Nowy Kanał)

*****

– W niedzielę, 15 listopada, najpierw o 12.00 na kameralnej scenie „Margines” odbędzie się spektakl, również na podstawie poematu Tarasa Szewczenki „Kateryna”.

– Kochajcie się, dziewczęta, lecz nie z Moskalami, bo Moskale to obcy ludzie, czynią licho z wami! (Fragment sztuki)

*****

Tego samego dnia, czyli w niedzielę, 15 listopada, będzie grane „Swatanie na Honczarówce” Hryhorija Kwitki-Osnowianenki.

Zańkowczanie mają premierę ukraińskiej klasyki – „Swatanie na Honczarówce” Hryhorija Kwitky-Osnowjanenki. Każda fraza w sztuce stała się już złotą myślą. W sztuce każdy z bohaterów wygłasza filozoficzną mądrość.

– Z pieniędzmi nawet jak będziesz leżał, to powiedzą, żeś pracowity. Z pieniędzmi to nawet głupca bardziej szanują, niż człowieka rozumnego.

A ze Stećka zańkiwczanie zrobili nie głupca, a mężczyznę ze swoją filozofią i wśród zaślepionych bogactwem pozostaje on czy nie jedynym człowiekiem przy zdrowych zmysłach. (Fragment sztuki)

– Gdy wokół niego ludzie zaczynają coś odgrywać, to sprawiają takie wrażenie, jakby grali jakieś role. Wtedy wydaje mu się, że oni nie są do końca mądrzy i to go dziwi. I dlatego tak wychodzi, że on nie do końca jest głupi.

– On tworzy takie sytuacje, wszystkich na scenie prowokuje, wszystkich w życiu prowokuje; on wciela się w kogoś, może być kimkolwiek, tylko nie głupcem. Ponieważ jest on po prostu mądrym chłopakiem, on też ma swoje marzenie, ma on swoje pojęcie, swoje widzenie i widzę, że w tym wypadku nam się to udało.

Ta sztuka przeżyła już ponad 170 lat i dziesiątki reżyserii i pokoleń, ale problemy między ludźmi nie zmieniły się.

– Tyle było reżyserii i każde słowo ma swoją energetykę. To tak jak w Biblii – im więcej czytasz Biblię, tym bardziej energetyczne jest słowo, myśl… nie wiem co. I nasza sztuka jest o tym, że jest coś wyższego, niż krowy, niż woły…

„Swatanie na Honczarówce” będzie kontynuacją tradycji Zańkowczan, aby wystawiać u siebie klasykę ukraińską.

Dni Teatru Ukraińskiego – to jedyne tego rodzaju ogólnopolskie wydarzenie, organizowane co dwa lata, więc warto, aby każdy Ukrainiec był na spektaklach nieśmiertelnej klasyki ukraińskiego teatru. O szczegóły można zapytać pod numerem telefonu 600-217-017.

(-)

Lekcja 26 języka ukraińskiego

(-)

Hit-Parad

W studiu – Roman Bodnar. Kilka miesięcy temu iwanofrankowska grupa „Cwit Kulbaby” ze swoją piosenką „Korołewa” trafiła do ukraińskiegp radio-chartu i znalazła się wśród dziesięciu najpopularniejszych kompozycji przestrzeni radiowej. Dziś zespół umacnia osiągnięty sukces i prezentuje jeszcze jedną piosenkę: „Chuliganka”. Tak jak i poprzednia praca – jest o dziewczętach. Słuchany!

(-)

Legendy ukraińskiego rocka, zespół VV 10 marca 2016 roku zbiorą swoich fanów na wielki, ekskluzywny koncert w Kijowie z okazji swego 30-lecia. Koncert pod nazwą „30” stanie się największym muzycznym wydarzeniem następnego roku. 30 lat VV to mix gamy emocji i uczuć, zebrany w ciągu 30 lat, które zespół wleje w serca publiczności. Każdy, kto zawita na koncert legend ukraińskiego rocka w jeden wieczór przeżyje całą muzyczną epokę. 30 lat VV to 30 odcinków ukraińskiego rock’n’rolla, które Ukraina przeżywała w ciągu wszystkich lat swego stanowienia. Poprzez undergroundowy radziecki polit-rock i muzyczny drive internatów poprzez francuski etap twórczości zespołu i do wyszukanego symfo-puncka-albumu „Cudowny świat”. I właśnie z tego ostatniego albumu słuchamy piosenki „Tałałaj”:

(-)

Już za dwa tygodnie, 21 listopada, w Gdańsku odbędzie się 39 Jarmark Młodzieżowy. Zobaczymy tam na scenie szaloną lwowską watahę, która swoją muzyką zrobi gorący wstęp do gwiazdy wieczoru TNMK. Kwartet, który – o dziwo – wykorzystując instrumenty akustyczne, robi niezwykły hałas. To zespół Joryj Kloc. Co ciekawe – talerz w perkusji stanowi u nich po prostu kawał starej blachy. W swoim repertuarze mają własne kompozycje, ale jak na prawdziwych Ukraińców przystało – szanują swoją kulturę i historię, a żaden z muzyków nie przekroczył jeszcze 30 lat. Zuchy! Joryj Kloc i „Werbowaja Doszczeczka”:

(-)

Gwiazdą 39 Jarmarku Młodzieżowego będzie „Tanok Na Majdani Konho”. Jest to ukraiński zespół hip-hopowy, założony w 1996 roku. Uważany jest za jeden z 6 najlepszych zespołów w ciągu ostatnich 20 lat. „TNMK” jest zwycięzcą festiwalu „Czerwona Ruta” 1997 roku. Najlepszy projekt taneczny i najlepszy szlagier „Zrób mi hip-hop”. „TNMK” brał udział w ponad stu festiwalach na Ukrainie, w Kanadzie, Francji, Niemczech, Polsce, na Węgrzech, w Rosji. „TNMK” nagrał ponad 20 duetów z artystami, m.in. „Apollo for 50” – Sofija Rotaru czy Nina Matwijenko, a na przykład i „Wiagra”. Z ostatniego albumu słuchamy piosenki „Lustro”:

(-)

Szanowni słuchacze, z przyjemnością informuję, że od niedawna macie możliwość kontaktowania się z nami za pomocą poczty elektronicznej. Nasz adres: ukraina@ro.com.pl (ro – to skrót od Radio Olsztyn). Piszcie o tym, co się wam podoba, co się nie podoba, przysyłajcie życzenia bliskim. Czekamy na wasz odzew, twórzmy audycje razem. Piszcie: ukraina@ro.com.pl . A dzisiaj żegnają się już z wami – Hanna Wasilewska, Roksana Tchórz, Roman Bodnar i Jarosława Chrunik. Znowu będziemy na antenie jutro o g. 10.50 na 99,6 MHz. Wszystkiego dobrego!

(jch/as)

07.11.2015 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w sobotni poranek, 7 listopada w porannym przeglądzie wydarzeń. Jak to dobrze, że w sobotę nie trzeba nigdzie się śpieszyć, a jeszcze niedziela przed nami. Wczoraj składaliśmy życzenia z okazji dnia anioła Aretom, a dzisiaj – Markianom i Martyrom. To też dość rzadkie imiona. Nasze życzenia jednak dla nich i tych, kto dziś obchodzi urodziny, są tak samo serdeczne, jak i dla tych, kto nosi popularne imiona: „Niech piękne słońce sypie wam złoto, a jasny księżyc – srebro. A do tego – wszystkiego, czego sami sobie życzycie”.

(-)

Dzisiaj w Bartoszycach odbywa się przedsięwzięcie: „Ja i mały teatr”.

Jutro w Olsztynie można będzie obejrzeć film o Uniowskiej Ławrze.

Polscy historycy będą mogli pracować z odtajnionymi ukraińskimi dokumentami. Kliczko unika pojedynku. Takich wieści oczekujcie dzisiaj od nas w przeglądzie wydarzeń.

(-)

Dzisiaj w Bartoszyckim Domu Kultury od prawie godziny trwa VII Wojewódzki Przegląd Małych Form Artystycznych „Ja i mały teatr”. Widzowie mogą liczyć na sztuki, kabarety, skecze, inscenizacje wierszy w wykonaniu amatorów artystycznego słowa z ukraińskich szkół i punktów nauczania języka ukraińskiego w naszym regionie. Organizatorami imprezy są: Towarzystwo „Kalina” oraz ZSzUJN w Bartoszycach.

Jutro, 8 listopada, w Olsztynie po pierwszej liturgii świętej, która odprawiana jest o g. 10.00 można będzie obejrzeć film dokumentalny o Uniowskiej Ławrze – centrum zakonu ojców Studytów. Swiato-Uspieńska Uniowska Ławra z zasadami Studytów – to jeden z najdawniejszych klasztornych kompleksów Ukrainy, centralna siedziba Eparchii Halickiej w XIV-XVIII w., który był nie tylko centrum zakonnego życia mnichów Studytów, ale do dzisiaj pozostaje unikalnym zabytkiem. Położona jest Uniowska ławra we wsi Uniw peremyszlańskiego powiatu w obwodzie lwowskim. Metropolita Andrej Szeptycki 1898 odnowił zakon Studytów i zlecił mu za zadanie pielęgnowania pradawnej tradycji życia zakonnego. Mnisi-Studyci przestrzegają zasad, które w XI w. przynieśli na Ukrainę z Konstantynopola i Aten czcigodni Ojcowie Antonij i Teodozij.

Polscy historycy będą mieli dostęp do odtajnionych ukraińskich dokumentów. Mowa jest przede wszystkim o archiwach SBU. W dokumentach mogą być m.in. informacje o Polakach, represjonowanych przez radzieckie służby bezpieczeństwa. Z Kijowa informuje Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Paweł Buszko informuje też, że Kliczko unika pojedynku. Okazało się, że chodziło o Witalija Kliczkę, który unika pojedynku z Borysławem Berezą. Były bokser, a obecnie mer Kijowa, odmówił debaty ze swoim kontrkandydatem, z którym zmierzy się przy urnach wyborczych za kilka dni:

(-) Korespondencja w języku polskim

(-)

Ukraińska społeczność w Olsztynie przygotowuje się do kolejnego, znaczącego jubileuszu. Olsztyński Oddział i Zarząd Koła ZUwP zapraszają na X Ogólnopolskie Dni Teatru Ukraińskiego. Odbędą się one w sobotę i niedzielę, 14-15 listopada, w Teatrze Dramatycznym im. S. Jaracza w Olsztynie. Państwowy Akademicki Ukraiński Teatr Dramatyczny im. M. Zańkowieckiej we Lwowie zaprezentuje widzom trzy sztuki:

– W sobotę, 14 listopada, o g. 16.00 na dużej scenie zobaczymy spektakl „Nazar Stodola” na motywach utworu Tarasa Szewczenki.

– W niedzielę, 15 listopada, najpierw o 12.00 na kameralnej scenie „Margines” odbędzie się spektakl, również na podstawie poematu Tarasa Szewczenki „Kateryna”.

– Tego samego dnia, czyli w niedzielę, 15 listopada, będzie grane „Swatanie na Honczarówce” Hryhorija Kwitki-Osnowianenki.

Dni Teatru Ukraińskiego – to jedyne tego rodzaju ogólnopolskie wydarzenie, organizowane co dwa lata, więc warto, aby każdy Ukrainiec był na spektaklach nieśmiertelnej klasyki ukraińskiego teatru. O szczegóły można zapytać pod numerem telefonu 600-217-017.

(-)

Szanowni słuchacze, przypominam, że możliwy jest z nami, czyli autorami audycji w języku ukraińskim, kontakt elektroniczny. Nasz adres mailowy to (pisane małymi literami): ukraina@ro.com.pl (ro – Radio Olsztyn). Piszcie to, co chcielibyście nam powiedzieć, o co zapytać, a ja zapewniam was, że liczymy się z waszym zdaniem. Piszcie więc: ukraina@ro.com.pl . A teraz pożegnam się już z wami do jutra, do g. 20.30. Udanego weekendu!

(jch/as)

02.11.2015 – godz.18.10 (opis do dźwięku)

 

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Aktor i piosenkarz Artur Chamski będzie gościem audycji Przy kawie. Wtorek, godzina 9.15. Zaprasza Monika Szczygło

Artur Chamski jest aktorem i piosenkarzem. Od 2001 roku jest związany z Teatrem Studio Buffo. W 2004 roku ukończył studia na Wydziale Lalkarskim PWST we Wrocławiu...

Zamknij
RadioOlsztynTV