Największy problem Sanepidu to sklepy z dopalaczami
Pierwszy miesiąc wakacji minął spokojnie, ale było kilka niebezpiecznych sytuacji z udziałem wczasowiczów – tak lipiec podsumowuje Warmińsko-Mazurski Sanepid.
Jak zawsze latem odnotowaliśmy wzrost zachorowań na typowe choroby wakacyjne, takie jak salmonella czy inne zatrucia pokarmowe – powiedział szef sanepidu Janusz Dzisko.
Wysokie temperatury wpływają także na rozwój sinic w jeziorach. Jednak do tej pory, pomimo upałów, po zakwitnięciu tych toksycznych roślin, na kilka dni były zamknięte tylko kąpieliska Jeziora Krzywego w Olsztynie.
Od kilku lat problemem, który nasila się w wakacje, są także dopalacze. Na oddziały ratunkowe olsztyńskich szpitali często trafiają młode osoby z objawami wykazującymi na zażycie tych substancji – powiedział Dzisko i dodał, że problem ten będzie trwał tak długo, aż zmieni się prawo. Obecnie jest to walka nieskuteczna, bo na miejsce zamkniętego przez Sanepid sklepu, w którym można kupić tzw. saszetki zapachowe, po kilku dniach powstaje kolejny.
Sanepid, podobnie jak kuratorium oświaty, kontroluje miejsca wypoczynku dzieci i młodzieży. Warunki w ośrodkach są co roku lepsze, jednak wciąż kontrolerzy wyłapują pewne uchybienia dotyczące np. warunków sanitarnych czy nie zgłoszenia kolonii w kuratorium. (ami/łw)