Rok wojny w Ukrainie oczami ekspertów
Mija dokładnie rok od rozpoczęcia rosyjskiej agresji na Ukrainę. 24 lutego 2022 r. o godzinie 5 rano czasu wschodnioeuropejskiego na terytorium Ukrainy weszło około 100 tysięcy rosyjskich żołnierzy.
Kłamliwym pretekstem była chęć denazyfikacji Ukrainy. – Prawdziwy powód jest inny – mówi Tadeusz Baryła z Instytutu Północnego w Olsztynie.
Rosja po raz kolejny usiłuje rozstrzygnąć swoje wewnętrzne sprawy za pomocą wojny narzuconej swoim najbliższym sąsiadom. To jest próba zademonstrowania mocarstwowej pozycji i odbudowy terytorialnej Rosji co najmniej do granic ZSRR.
– Rosjanie sądzili, że inwazja potrwa dwie doby. Ale pomylili się, a w czasie wojny pokazali nieudolność – mówi politolog, profesor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego Krzysztof Żęgota.
W jakiś sposób jest to zaskoczenie, że Rosja zdecydowała się na taką wojnę w stylu XIX-wiecznym lub w stylu I wojny światowej. Wydaje się, że Rosję zgubiła pewność siebie i przekonanie, że w takim starym stylu jest w stanie pokonać Ukrainę.
Krzysztof Żęgota twierdzi, że do zakończenia wojny potrzebny byłby bunt Rosjan.
Trudno zakładać racjonalność postępowania prezydenta Putina. Natomiast tym czynnikiem, który jest dość ważny i istotny, jest pewien opór społeczny. Być może będzie on narastał, gdy władze rosyjskie zdecydują się na pełną, a nie częściową mobilizację.
Tadeusz Baryła uważa, że wspierana przez Zachód Ukraina ma szansę wygrać – ale konflikt jeszcze potrwa.
Według założeń konstruowanych po roku 2014 zakładano, że Rosję stać na co najmniej 3-letni okres wojny. Sytuacja gospodarcza Rosji się nie zmieniła, jest niezła. Sądzę, że czeka nas długotrwały konflikt.
Dotychczas rosyjskie straty wyniosły około 200 tysięcy żołnierzy. Po stronie ukraińskiej szacowane są na kilkadziesiąt do 100 tysięcy żołnierzy. Straty cywilne w Ukrainie to przynajmniej 9 tysięcy zabitych i kilkanaście tysięcy zniszczonych budynków.
Autor: A. Piedziewicz
Redakcja: M. Rutynowski