Dziadek i wnuczka
W dzieciństwie i młodości Katarzyna Barcz miała kłopot ze swoim nazwiskiem. W rodzinnym domu pamięć o dziadku, Franciszku Barczu, była zawsze żywa. Katarzyna od najmłodszych lat słyszała od swojego ojca, Wojciecha, historie i anegdoty związane z działalnością dziadka w okresie międzywojennym. Wiedziała, że Franciszek Barcz był działaczem oświatowym, że należał do Związku Polaków w Prusach Wschodnich, że narażał swoje życie zakładając polskie szkoły i przedszkola na Warmii. Kiedy jednak w Polsce można było już otwarcie mówić o Warmiakach i Mazurach, pamięć o dziadku przestała żyć jedynie w rodzinnych wspomnieniach.
Wokół rodziny Barczów z dnia na dzień zrobiło się głośno. Wywiady, zdjęcia, filmy… Dla wrażliwej nastolatki ta nagła odmiana wiązała się z utratą anonimowości. „To był dla mnie niedobry czas” – wspomina. Dziś patrząc wstecz dodaje, że do wszystkiego trzeba dorosnąć, również do odczuwania dumy z przeszłości swoich przodków. Katarzyna Barcz mieszka w Wurzburgu w Bawarii i pracuje w tamtejszej szkole, do której trafiają uciekinierzy z całego świata. „Uczę młodych ludzi, którzy musieli uciekać ze swoich krajów. Uczę ich nie tylko języka niemieckiego, ale również tego, jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości i nie utracić własnej tożsamości… Trochę jak mój dziadek tylko w innych czasach i innych okolicznościach” – mówi w rozmowie z Alicją Kulik. W ubiegłym tygodniu Pani Katarzyna Barcz gościła wraz ze swoimi uczniami ze szkoły w Wurzburgu w Olsztynie, gdzie odwiedziła Liceum Ogólnokształcące nr 5.
Do wysłuchania Małych Ojczyzn zaprasza Alicja Kulik



























