Pomagali w ratowaniu Biebrzańskiego Parku Narodowego. Strażacy i leśnicy: bez samolotów nie udałoby się opanować pożaru
Warmińsko-mazurscy strażacy oraz Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie podsumowały swój udział w akcji gaszenia Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Kompania gaśnicza Warmia, czyli 89 strażaków i 21 samochodów gaśniczych, prowadziła działania w pobliżu Kanału Woźnawiejskiego i wsi Grzędy.
– To była trudna i wyczerpująca akcja – relacjonuje rzecznik warmińsko-mazurskich strażaków starszy kapitan Rafał Melnyk.
Rafał Melnyk podkreślił, że dużym wsparciem były samoloty gaśnicze. Dwa „Dromadery” przysłała nad Biebrzę Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie – mówi rzecznik dyrekcji Adam Pietrzak.
W sumie w czasie gaszenia Biebrzańskiego Parku Narodowego wszystkie samoloty i śmigłowce Lasów Państwowych wylatały niemal 200 godzin i dokonały prawie tysiąca zrzutów wody. Zdaniem Adam Pietrzaka, bez udziału samolotów gaśniczych pożaru najprawdopodobniej nie udałoby się ugasić.
Autor: P.Karpiszen
Redakcja: B.Świerkowska-Chromy