Po polsku
Proszę Państwa, trochę chorowałem, jak to jesienią, więc miałem nieco więcej czasu, który poświęciłem filmom, muzyce i literaturze. Tym razem postanowiłem nadrobić zaległości w polskim kinie, obejrzałem „Amok” i „Ostatnią rodzinę”. I od razu przyznam się, że obydwa mnie zirytowały.
„Ostatnia rodzina” film o rodzinie Beksińskich z Andrzejem Sewerynem i Dawidem Ogrodnikiem, powinien mi się podobać. Bo o radiu, fajna muza, niezłe aktorstwo i słuchałem ostatniej audycji Tomka Beksińskiego, którego ceniłem za tłumaczenia Bondów i Monty Pythonów. Jednak w całym filmie zabrakło mi życia. Wiem, że to obraz o umieraniu, ale odnoszę wrażenie, że reżyser Jan P. Matuszyński zapomniał dosyć istotnym fakcie, że nie tylko śmierć nas otacza. Dlatego się zawiodłem.
Drugi tytuł to wspomniany już „Amok” Kasi Adamik, córki Agnieszki Holland. W „Amoku” w roli głównej mamy Mateusza Kościukiewicza, grającego pisarza Krystiana Bala. To film o morderstwie oparty na prawdziwej historii. Pisarz opisuje w swoim debiucie prozatorskim, morderstwo, które podobno popełnił i jeszcze dodatkowo donosi policji na samego siebie.
Robi to po to, by podnieść sprzedaż powieści i by zdobyć pisarską sławę. To film o niby prawdzie i niby prawdziwych ludziach, a jednak śmierdzi tu fałszem, że aż strach. Grany jest okropnie, nawet Łukasz Simlat, którego lubię, nie potrafił nadać swojemu bohaterowi, chociażby odrobiny filmowego blasku. Niedobry film z inteligentnym pomysłem na fabułę, źle wykorzystanym z irytującym Kościukiewiczem, złym dźwiękiem i montażem wymagającym poprawek.
Co dalej? Słucham sobie nowego Davida Gilmoura – „Live in Pompeii”, nie ma tu nowych utworów, tylko znakomite kompozycje znane już Państwu z repertuaru Pink Floyd i solowych płyt Davida Gilmoura, słucha się tego z prawdziwą przyjemnością, bo jest najwspanialsza muzyka jaką ostatnio słyszałem.
A co się czyta? „Słup ognia” Kena Folletta, dramat historyczny pełną parą, 800 stron czytania, starczy na dwa, trzy tygodnie. O mały figiel bym zapomniał, należę do miłośników i czytelników Kazuego Ishiguro, literacki Nobel dla autora „Okruchów dnia” to prawdziwa frajda także dla mnie, gratulacje i dziękuje za znakomite powieści.
Kinoman