Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 8 °C pogoda dziś
JUTRO: 6 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Audycje w języku ukraińskim – czerwiec 2016

Audycje w języku ukraińskim nadajemy codziennie, również w święta, dwukrotnie: o 10.50 i 18.10. Audycje zawierają bogaty serwis informacyjny o życiu diaspory ukraińskiej na Warmii i Mazurach, a także w Polsce oraz wieści z samej Ukrainy. Po kilku dniach od emisji zamieszczamy też tłumaczenia audycji w języku polskim. Do słuchania audycji zapraszają dziennikarze: Jarosława Chrunik, Sergiusz Petryczenko i Hanna Wasilewska. Audycje w języku ukraińskim emitowane są z nadajnika w Miłkach koło Giżycka na 99,6 FM.

29.06.2016 – godz.10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, szanowni słuchacze! Dziś jest środa, 29 czerwca. W eterze – wiadomości o Ukrainie i Ukraińcach. W studiu Radia Olsztyn – Hanna Wasilewska.

Trwa pierwszy tydzień wakacji szkolnych, które dla niektórych uczniów punktów nauczania języka ukraińskiego na Warmii i Mazurach rozpoczęły się ciekawą wycieczką do Lwowa. Więcej o tym usłyszycie za kilka chwil. Pozostańcie z nami.

(-)

28-letni Ołeksandr Petrakiwski wczoraj opuścił mury szpitala Rehabilitacyjnego w Górowie Iławeckim.

Lwów Gościnnie przyjmuje grupę dzieci z Warmii i Mazur.

W Węgorzewie w ostatni weekend odbył się XXI Festiwal Dziecięcych i Młodzieżowych Zespołów Folklorystycznych Mniejszości Narodowych. Zwierzchnik Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej, Arcybiskup Swiatosław Szewczuk wyraził oburzenie z powodu przedwczorajszego napadu nacjonalistów na procesje w Przemyślu.

O tym będzie mowa w przeglądzie wydarzeń.

(-)

28-letni major Oleksandr Petrakiwskij dzisiaj opuścił mury Szpitala Rehabilitacyjnego w Górowie Iławeckim. Został przetransportowany na dalsze leczenie do Kijowa i w perspektywie na leczenie za granicą. W Polsce ukraiński Bohater Narodowy przebywał od lutego 2015 r. Dziękujemy wszystkim ludziom dobrej woli za każde wsparcie ukraińskiego żołnierza i jego rodziny.

W niedzielę z Lidzbarka Warmińskiego do Lwowa wyjechał autobus z grupą dzieci – uczniów punktów nauczania z Dobrego Miasta, Lidzbarka Warmińskiego i Światek. dzieci, ich rodzice i nauczyciele podróżują do Lwowa w ramach projektu „Jesteśmy Ukraińcami – ja i ty!”. Dla większości dzieci jest to pierwszy wyjazd zagraniczny i do Lwowa. Inicjatorem projektu i podróży, Piotr Tabaka, zakończył akcję zbiórki przyborów szkolnych dla dzieci ukraińskich i z natchnieniem podzielił się planami na ten tydzień.

(-)

Wczoraj nasi wędrownicy wysłuchali koncertu bandurzystek zespołu dziecięcego „Kwiaty Maków”. I spacerowali wieczornym Lwowem.

W Węgorzewie w ostatni weekend odbył się XXI Festiwal Dziecięcych i Młodzieżowych Zespołów Folklorystycznych Mniejszości Narodowych. Na ulicach miasta i placach koncertowych występowały dzieci z Polski, Ukrainy, Litwy, Słowacji, Gruzji i Serbii. Młodzi artyści nie tylko prezentowali swój kunszt muzyczny, ale też wypoczywali i nawiązywali nowe znajomości. Tak że po koncercie kończącym festiwal rozstawali się z wielkim żalem. „Głównym celem naszego festiwalu jest integracja dzieci z różnych krajów,”- mówili organizatorzy festiwalu Natalia i Włodzimierz Deneka. A na koncercie galowym był Sergiusz Petryczenko:

(-)

– Proszę powiedzieć jakie zespoły przyjechały w tym roku na festiwal.

– Dzisiaj – to jest XXI festiwal – przyjechały zespoły z Gruzji, Słowacji, Serbii z Ukrainy. Łącznie jest nas 10 zespołów.

– To zawsze u nas jest taki bardzo napięty i bardzo ciekawy festiwal. Osobliwy, powiedziałbym, festiwal. Chyba jedyny w Polsce, tak powiemy, ponieważ tu zbierają się mniejszości narodowe z Polski, mniejszości narodowe z różnych krajów. I to jest właśnie ciekawe, że przyjeżdżają dzieci, przyjeżdżają kierownicy i opowiadają, jak w innych krajach odnoszą się do mniejszości narodowych. W naszym wypadku – do Ukraińców w Polsce. Ja mówię, że mi się przynajmniej poszczęściło, bo mam wspaniałe władze w moim mieście, które mnie wspierają i dają mi wszelkie możliwości, żeby mój kochany „Czeremosz” z Węgorzewa mógł się rozwijać, żeby miał nawet jakieś pieniądze na wyjazdy raz do roku, bo czasami nawet pomagają nam finansowo. Tak samo inni – przyjechali z Ukrainy, przyjechali Polacy i mówią: „A nam też pomagają!” – i to miło mi słyszeć, bo gdyby im nie pomagano, to na pewno by do nas nie przyjechali.

– Jak wam się tu podobało na tym festiwalu?

– Dzieciom bardzo się spodobało, są pod wrażeniem; są pod wrażeniem kultury, ponieważ są po raz pierwszy w Polsce i są pod wrażeniem, że tańce

ukraińskie tak ładnie się tu wykonuje. I poziom jest tu bardzo wysoki. Podoba się im i nie chcą stąd wyjeżdżać. Wszystko bardzo się spodobało.

– Zapoznali się wszyscy ze wszystkimi?

– Zapoznali. Teraz stoją wszyscy w kręgu, płaczą – jest znakomicie!

– Jesteście polskim zespołem, tak?

– Tak, wzorcowy zespół pieśni i tańca „Podolskie Malwy”.

(-)

Zwierzchnik ukraińskiej Cerkwi greckokatolickiej arcybiskup Swiatosław Szewczuk wyraził oburzenie przedwczorajszym napadem nacjonalistów na procesję w Przemyślu. Prawosławni i grekokatolicy chcieli uczcić pamięć strzelców siczowych, którzy w latach 1918-1920 walczyli pod wodzą Symona Petlury u boku Józefa Piłsudskiego.

(-) Korespondencja w języku polskim

Do ataku na procesję doszło przedwczoraj po żałobnym nabożeństwie w bazylice archikatedralnej. W czasie przemarszu na cmentarz wojenny wiernych i duchowych zaatakowała grupa około 20 narodowców. Doszło do przepychanek. Dwie strony rozdzieliła policja.

(-)

To były aktualne wiadomości. Następne wydanie usłyszycie tu równo za dobę. Pracowali dla was – Marian Dąbrowski i Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. Uważajcie na siebie i swoich bliskich.

(jch/kpias)

27.06.2016 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, szanowni słuchacze! W programie „Kamo hriadeszy” wita was Hanna Wasilewska.

Dzisiaj bohaterem naszego programu będzie ksiądz Ołeh, który jeszcze do niedawna był kapelanem wojskowym i sumiennie służył na wschodzie Ukrainy, szczerze i z całego serca pomagał ukraińskim chłopcom przestrzegać Bożych przykazań. Teraz sam potrzebuje pomocy – ksiądz Ołeh zachorował na raka. Historia wojenna i po prostu życiowa historia jednego kapelana – do waszej uwagi za kilka chwil. Doczekajcie się obowiązkowo.

(-)

Dziś opowiemy jedną historię, która łączy wielu ludzi. To historia księdza Ołeha – kapelana z ATO. Sam ksiądz jest proboszczem niewielkiej cerkwi prawosławnej w obwodzie kirowogradskim. W czasach pokoju mieszkał tam z rodziną – żoną Switłaną i dwojgiem dzieci. Wraz z początkiem wojny na wschodzie Ukrainy skończył się spokój w rodzinie księdza. Ksiądz Ołeh zaczął szukać dróg na wojnę, chcąc pomóc…

Kapelan był prawdziwym pobratymcem dla swoich podopiecznych, ale teraz sam potrzebuje pomocy. W szpitalu wojskowym ksiądz Ołeh znalazł się ze straszną diagnozą – rak. Właśnie tam zebrali się wszyscy bohaterowie naszej historii: pielęgniarka Switłana, z którą ksiądz zapoznał się w strefie ATO, wolontariuszka Łesia, która teraz pomaga rodzinie księdza Ołeha i jego żona Switłana, której brakuje słów, aby wyrazić swój ból:

(-)

Ksiądz Ołeh przeszedł chemioterapię i kontynuuje leczenie. Marzy o powrocie do swoich chłopców i koniecznie chce dożyć do końca wojny.

Nikt z nas nie wie, co będzie jutro. Mamy wierzyć w lepsze, ale nie zapominać, że obok nas są ludzie, którzy potrzebują pomocy. I w takiej sytuacji może znaleźć się każdy.

– Proszę usiąć.

– Można do księdza?

– To nasz lekarz, przyjechał z pierwszej linii frontu.

– Ja wczoraj dopiero pierwszy dzień przyszłam na służbę.

– Aha! To pani nie było!

– Bardzo chciałem być kapelanem, mój ojciec był wojskowym. Bardzo chciałem być kapelanem wojskowym. I wtedy otwarto u nas zarząd synodalny przy Ministerstwie Obrony. I ja wtedy w pierwszej grupie zgłosiłem się do wyjazdu.

Pojechałem od sierpnia i tak do dzisiaj. Ale ja jeszcze przed tym jeździłem przez pół roku, nieoficjalnie, jeździłem jako wolontariusz. Do pograniczników jeździłem, na samą granicę, w obwodzie ługańskim. Tak więc przez pół roku jeździłem nieoficjalnie, a potem pół roku jeździłem oficjalnie. Lubię swoją pracę. Gdy tam przyjechałem, co mnie najbardziej uderzyło: przyjechaliśmy i zaraz zaczęły się ostrzały. Wie pani, nie byłem na to przygotowany. I bardzo straszne jest to, że strzelają i obok ciebie padają pociski, było bardzo strasznie. Księżom nie wolno brać broni do ręki, duchowni przewodnicy powinni modlić się, a żołnierz powinien być koło księdza.

(-)

– Gdy byłam tam, w rotacji, byłam starszą siostrą oddziału szpitalnego. Ale obecnie jestem w tym szpitalu, w naszym centrum, jestem starszą siostrą w klinice chorób infekcyjnych. Byłam tam trzy miesiące, udzielałam pomocy wszystkim naszym żołnierzom, których przywożono z pierwszej linii frontu, którzy przechodzili tam leczenie, badania i którzy potrzebowali dalszego przeniesienia do innych szpitali. To była pierwsza fachowa pomoc w tym szpitalu wojskowym i dalej przenoszono ich do Dniepra, do Lwowa, do innych leczniczych zakładów medycznych.

– Co najczęściej pani odczuwała, gdy przywożono tych rannych żołnierzy?

– Ból, oczywiście, ból i takie współczucie. O czym myślałam? Myślałam o tym, dlaczego tak się ułożyło w rzeczywistości w naszym kraju, takie okoliczności, że ludzie ryzykują swoim życiem, swoim zdrowiem; walczą, oddają wszystko i nawet się nie zastanawiają, czym ryzykują w imię tego, żeby polepszyć przyszłość swoich dzieci, żeby polepszyć życie sobie, że wszystko będzie lepiej, ale faktycznie to wszystko idzie tak jakoś w tak wolnym tempie i właściwie nie ma konkretnej pomocy. Jest im ciężko, ale stoją w duchu patriotyzmu i walczą, i utrzymują wszystkie swoje pozycje.

(-)

– A pani pojechała tam z własnej woli?

– Można powiedzieć, że tak, że z własnej woli. Była propozycja, aby wesprzeć, wspomóc, zmienić osobę, która tam pełniła służbę już długi czas i chciała wrócić tu do rodziny, która ma maleńkie dzieci i chorych rodziców, dlatego zgodziłam się na to, żeby pobyć tam trzy miesiące.

– Ma pani dzieci?

– Mam. Oczywiście, mam. Dla nich to nie było to takie zwyczajne, że mama gdzieś jedzie i każdy rozumie… chociaż mówi się o tym, że niby jest tam stosunkowo spokojnie, ale pozwolić pojechać komuś bliskiemu z rodziny daleko i nie wiadomo dokąd – nie chcieli, bali się, żebym tam jechała.

– Po tym wszystkim, co pani przeżyła, jeśli jeszcze raz zaproponują pani, żeby tam pojechać – pojedzie pani?

– Pojadę. Pojadę, oczywiście, pojadę. Ktoś musi tam pojechać i udzielać pomocy w leczeniu. Nie sądzę, że wszyscy tak chcą tam jechać. Ale skoro trzeba, skoro jest rozkaz wyjazdu, to oczywiście pojadę. Wie pani, ludzie, którzy tam są, są bardziej zgrani, stają się sobie bliżsi i jeden drugiemu pomaga i nie ma tam takich granic, że jesteś obcy, nie swój czy jakoś. Tam wszyscy są swoi, rozumie pani…

– Nasz był 3 batalion wzorcowy. U nas zawsze były święta; mieliśmy Zielone Świątki. wszystkie święta, które były, wszystkie świętowaliśmy. Chłopcy przychodzili, zrobiliśmy kapliczkę, było pięknie, wie pani, byliśmy jak rodzina.

(-)

– Spotykamy się tu, w szpitalu. Dlaczego? Co się stało?

– Choroba. Postawili mi w dzień diagnozę, zrobili ponowne badania i okazało się, że mam guza. Okazało się, że to złośliwy guz i potrzebne mi jest leczenie. Zrobiono mi dwie operacje, pierwszą operację zrobiono mi w Krasnoarmiejsku w obwodzie donieckim. Nie dala oczekiwanych rezultatów, a już po pogorszeniu się mego stanu w trybie pilnym ewakuowano mnie tutaj, do lwowskiego szpitala i tak – jak zrobili operacje, to trochę mi się polepszyło, ale trzeba przejść chemioterapię, bo guz dał metastazę na płuca i trzeba robić chemioterapię.

– Nazywam się Switłana, jestem żoną księdza Ołeha. On od dawna zamierzał pojechać na wschód. Nie mówił nam o tym. Wiem, że juz od dawna w internecie szukał,. żeby jakiś mundur znaleźć, jeszcze coś. To już z czasem. Nawet niedawno, patrzę – gazeta. W gazecie opublikowano artykuł ile razy on tam jeździł. Ja nawet nie wiedziałam o tym, że on tam tyle razy był. (…) Bardzo ciężko… Już jak przyjechał, powiedział jak jest, że ma złą diagnozę, więc my mówimy, że już nie puścimy taty nigdy.

(-)

– Jestem zwyczajną ukraińską emerytką, mam dwóch synów, o których zawsze się martwię i wiem, że gdyby przyszło wezwanie do moich synów, to by poszli na 100%, bo i ja tak ich wychowałam i mój mąż, ich ojciec. O ojcu Ołehu dowiedziałam się na FB, bo FB daje nam możliwość rozmawiać, dowiadywać się, pomagać, aktywizować ludzi, docierać z prawdą, włączamy ludzi; teraz leków trzeba szukać. Po prostu mamy nadzieje na pomoc.

– Gdy stoi 50 osób i wszyscy oni są różni, wie pani, jak mówią: Zachodnia Ukraina – oni są bliżej cerkwi, chodzą do cerkwi, są to bardziej pobożni chłopcy. Natomiast Centralna Ukraina czy południowe regiony – tam jest trudniej z cerkwią. I gdy przychodzisz i do niego mówisz, to on cię nie słyszy. Ale trzeba do tego dziecka podejść i wyjaśnić. Bo jest odpowiedzialność. Jak odpowiedzialność? Po co ja tu przyszedłem? Odsłużyć służbę? Odsłużyć służbę jest najłatwiej: odsłużył, pośpiewał i wszystko. Nic więcej cię nie obchodzi, jako ksiądz zrobiłeś wszystko, nic więcej cię nie obchodzi. Chodzisz sobie po terytorium, ale to jest mało. A to trzeba robić tak, żeby żołnierz miał do ciebie szacunek. A wie pani, kiedy żołnierz ma szacunek? Wtedy, gdy – przepraszam za ordynarne wyrażenie – zaleziesz za jego skórę. Wtedy on cię odczuje. Wtedy mogę z nim o czymś rozmawiać na równych, wtedy on będzie z tobą rozmawiał, a tak on cię nie słyszy po prostu, bo ma swój ból. To są ludzkie dzieci; ciężko znieść ten ból.

(-)

Na tym program „Kamo hriadeszy” kończy się. Przygotowali go: Hanna Wasilewska i Marian Dąbrowski. Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

 

23.06.2016 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, szanowni słuchacze! Mam nadzieję, że zastaję was przy radioodbiornikach w dobrym nastroju, żebyśmy razem mogli spędzić najbliższych 20 minut. W studiu polskiego Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Przyjaźń mierzymy trwałością i czasem. Zdaje się, że taką drogę przeszły już dwa miasta partnerskie – polskie Giżycko i ukraińskie Dubno. Ale stolica Mazur współpracuje nie tylko z Dubnem, ale i z innymi miastami Ukrainy.

(-)

Jubileuszowe, XX Dni Kultury Ukraińskiej w Giżycku przeszły już do historii. Taka impreza to nie tylko koncerty, ale też okazja aby porozmawiać i podzielić się doświadczeniem. W tym roku w Giżycku gościła delegacja z ukraińskiego Dubna. O rozwoju współpracy między miastami partnerskimi z wice-merem Dubna Rusłanem Musijczukiem i Janem Pikiem, byłym przewodniczącym Mazurskiego Oddziału ZUwP rozmawiał Sergiusz Petryczenko:

(-)

– W 2000 roku, właśnie na Dniach Kultury ukraińskiej nasze miasto Giżycko podpisało umowę o współpracy z miastem Dubno, miastem partnerskim. Współpraca rozwija się cały czas, mam nadzieję, że będzie trwała. Na początku to była wymiana młodzieży, dubieńczanie przyjeżdżali do nas do Giżycka na zawody sportowe, piłkarskie, również na nasze imprezy kulturalne; świeckie, a także religijne. A miasta przyjaźnią się. Zmieniają się władze – i w Giżycku, i w Dubnie, ale ta współpraca jest cały czas.

– Zawsze chętnie tu przyjeżdżam, i chętnie witam naszych polskich przyjaciół na naszej ziemi. Współpraca jest pełna, stosunki wspaniałe. Bardzo jestem zadowolony, że znowu tu przyjechałem – czwarty czy któryś z kolei. Przyjaźń i współpraca jest cały czas.

– Na czym polega współpraca między samorządami – ukraińskim i polskim?

– Obecnie robimy dużo projektów dotyczących UE. Z Polski wszystko się zaczynało. Z Polską obecnie współpracujemy bardzo ściśle. UE dała nam finanse, w ubiegłym roku zrobiliśmy na 50% pieniędzy unijnych, 45% pieniędzy z budżetu lokalnego i 5% finansów samej miejscowej ludności. Zrobiliśmy 9 dachów na naszych budynkach. W tym roku znowu – o ile dostrzeżono, że miasto bierze bardzo aktywny udział w projektach i znowu otrzymaliśmy na pięć dachów na budynkach.

– Na Ukrainie teraz jest wielka potrzeba reformy samorządowej i nie tylko. Czy wasze doświadczenie, doświadczenie Polski jest dla nich cenne?

– Myślę, że bardzo cenny. Oni powinni, nie wiem na ile można te reformy wprowadzić na Ukrainie, ale wydaje mi się, że ta droga, którą poszła Polska, to bardzo dobre i pozytywne doświadczenie. Władzę trzeba przekazywać ludziom w dół. Kierować centralnie jest bardzo trudno. Trudno, a ponadto tam na górze, w centrali nie do końca wiedzą, czym lokalna społeczność chce żyć. A mówi się, że każdy chce sam sobie stwarzać przyszłość. I to jest bardzo dobrze, żeby samorząd mógł się realizować, żeby mieszkańcy mieli tu swoich przedstawicieli w samorządzie i realizowali wszystko to, co jest potrzebne dla danej wspólnoty na danym terenie.

– U nas na Ukrainie zaczęło się, postępuje łączenie społeczności. Zgodnie z prawem postępuje dobrowolne łączenie społeczności. My też od tego zaczęliśmy, ale u nas to trochę opornie to idzie, tak bym powiedział. Mimo wszystko, sądzę, że weźmiemy przykład z Polski; na ile mi wiadomo, gdy w Polsce było łączenie społeczności, też zaczęto łączyć na zasadzie dobrowolności, ale potem, gdy społeczności, które się nie połączyły, zrozumiały, że nie są w stanie się utrzymać, to wtedy – jak mi opowiadali przyjaciele z Polski – wtedy te mniej zamożne metodą „plamy” zaczęto przyłączać do bardziej zamożnych. Myślę, że to w przyszłości stanie się i na Ukrainie. A na razie jak się łączymy dobrowolnie, tak i jest.

(-)

Sregiusz Petryczenko przy okazji Dni Kultury Ukraińskiej dowiedział się tez o innych gościach z Ukrainy. W naszym województwie wypoczywają dzieci, których ojcowie walczą na wschodzie Ukrainy. W ubiegłą niedziele dzieci były na liturgii w cerkwi greckokatolickiej w Giżycku, a także na festiwalu Dni Kultury Ukraińskiej. Przyjazd dzieci z obwodu Czernihowskiego i Lwowskiego zorganizowała Fundacja Razem z Ukrainą. Z wolontariuszami, opiekunami grupy – Martą Werchowską i Wiktorem Połostowskim – rozmawiał nasz kolega Sergiusz:

(-)

– Przyjechaliśmy na zaproszenie polsko-ukraińskiego komitetu „Razem z Ukrainą”, mamy też przyjazne stosunki z dyrektorem szkoły w Bartoszycach Lubomirą Tchórz, która zaprosiła nas na spotkanie. To są dzieci żołnierzy ATO z obwodu lwowskiego i bezpośrednio z miasta Lwowa i z obwodu czernihowskiego. Właśnie w ciągu tych 10 dni będziemy w województwie warmińsko-mazurskim, zwiedzimy duże i małe miasta, będziemy podziwiać przyrodę, poznamy historię tego terytorium. Właśnie już wiele zobaczyliśmy. Byliśmy w Galinach, poznaliśmy historię tej krainy, mieliśmy okazję pływać łodziami. Przewidziano bardzo ciekawy program – mamy odwiedzić i Olsztyn, i Warszawę; poznać historię osiedlenia się Ukraińców na tych ziemiach, czyli program łączy i historię, i geografię. I dużo czasu przeznaczono na gry i zabawy. Mieszkamy w centrum rekreacji „Gwarek”, pracują z nami animatorzy, którzy prowadzą różne zawody sportowe.

 

– Czy dzieci zapominają trochę to, co mają w domu?

– Dzieci na trzeci dzień już nawet nie wspominają o rodzicach. Sam pan widzi, nie chcę być gołosłowna, ale sam pan widzi, że dzieci są szczęśliwe. One naprawdę odpoczywają.

 

– A może ty chcesz powiedzieć coś dla radia?

– Chcę zaśpiewać (piosenka)

– A powiedz mi, podoba ci się tu w Polsce?

– Bardzo, tu jest tak pięknie! Nigdy wcześniej nie byłam w Polsce. Bardzo ładnie.

– A co konkretnie ci się podoba? Ludzie? Budynki?

– Budynki, ludzie, język bardzo piękny.

– A rozumiesz po polsku?

– Trochę. Jest trochę podobny do ukraińskiego – niektóre słowa.

 

– Jaki był dobór tych dzieci na ten wyjazd?

– Przede wszystkim warunkiem było to, żeby ojciec był żołnierzem ATO, dobierane były dzieci z uboższych rodzin, które nie mają możliwości wyjechać nie tylko za granicę, ale nawet zwiedzić inne miasta na Ukrainie. I rzeczywiście zasługi ich ojców wobec ojczyzny skłoniły nas do tego, aby wybrać je do wyjazdu do Polski. Wie pan, mamy takie pozytywne doświadczenie współpracy z organizacjami społecznymi z polski i z bartoszycką szkołą. Widzimy jak Polacy i Ukraińcy, którzy mieszkają w Polsce troszczą się o Ukraińców i na różne sposoby pomagają. I bardzo cieszy, że pierwsza pomoc, która nadchodzi, jest od dzieci.

(-)

Mało co jeszcze tak sprzyja zdrowiu, jak śmiech, więc śmiejmy się razem z Hryćkiem Drapakiem – i bądźmy zdrowi:

(-) Humoreska

(-)

Nasz program przygotowali dzisiaj: Sergiusz Petryczenko, Marian Dąbrowski i Jarosława Chrunik. Jutro będę tu na was czekać o g. 10.50, więc do usłyszenia wkrótce, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego!

(jch/as)

15.06.2016 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! W tym trochę pochmurnym dniu, w środę, 15 czerwca, witam was w naszym porannym przeglądzie wydarzeń. W studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Dzsiaj chcę trochę inaczej poprowadzic ten program i mam wielką nadzieję, że mi to wybaczycie, a nawet – że wam się to spodoba. Rzecz w tym, że dziś wypada smutna rocznica w historii Ukrainy – zrujnowanie Zaporoskiej Siczy przez carycę Katarzynę II. Zazwyczaj mało o tym mówimy, więc dzisiaj skorzystamy z okazji. Inna znamienna data – to 75-ta rocznica urodzin wybitnego ukraińskiego aktora, Iwana Mykołajczuka. Właśnie głównie tym datom chcę poświęcić dzisiejszy program.

(-)

241 lat temu, 15 czerwca 1775 roku, wojska rosyjskie na rozkaz carycy Katarzyny II, pod dowództwem generała Petra Tekieli (Serba z pochodzenia) zrujnowały Zaporoską Sicz. Już w II poł. XVIII w. stało się jasne, że władza rosyjska nie ma żadnego zamiaru zachowania ukraińskiej autonomii, przewidzianej jeszcze „Artykułami Marcowymi 1654 r.”. Po przewrocie pałacowym 1762 roku na moskiewskim, imperatorskim tronie zasiadła Katarzyna II, która od razu skierowała wszystkie wysiłki na umocnienie władzy autokratycznej w wielkim imperium. Ważnym aspektem w polityce carycy stała się tak zwana „rusyfikacja spolonizowanych rubieży” (pod pojęciem „rubieży” carat rozumiał ziemie ukraiński i białoruskie). Takie plany Katarzyny II nie przewidywały ani istnienia państwa kozackiego – Hetmanatu, ani wolności kozackich, ani Zaporoskiej Siczy.

Gdy w 1764 roku został zlikwidowany Hetmanat, a rok później – pułkowo-sotniowy ustrój na ziemi słobożańskiej, ostatnim bastionem ukraińskiej wolności została Zaporoska Sicz, którą w panujących kręgach Rosji postrzegano jako „siedzibę buntowników i bandytów”. Władza moskiewska czekała tylko na odpowiednią okazję do likwidacji kozackiej wolności. Taka okazja pojawiła się 1775 roku, gdy zakończyła się wojna rosyjsko-turecka, którą zaporożcy pomogli Moskwie wygrać i kozacy stali się niepotrzebni.

Na początku czerwca 1775 roku wojska rosyjskie, które wracały z pochodu osmańskiego, raptem otoczyły Sicz. Kozacy nie spodziewali się takiego rozwoju wypadków, dlatego na Zaporożu znajdowało się wtedy bardzo mało ludzi. Większość zaporożców nie zdążyła wrócić z osmańskich pochodów, albo znajdowali się w warsztatach rzemieślniczych. Na Siczy zebrała się rada, na czele z koszowym atamanem Petrem Kałnyszewskim, która postanowiła nie przelewać krwi chrześcijańskiej i dobrowolnie złożyła broń przed moskalami.

Dzień później, 16 czerwca 1775 roku wojska rosyjskie doszczętnie zrujnowały Sicz, a cały majątek i kozackie archiwa zostały wywiezione do Petersburga. Starszyznę kozacką i koszowego atamana Petra Kałnyszewskiego oskarżono o zdradę i skazano na katorgę. Dopiero 3 sierpnia 1775 roku caryca Katarzyna II wydała specjalny manifest, który oficjalnie informował o przyczynach likwidacji Siczy. W dokumencie tym kozacko-rycerska Sicz przedstawiona została jako „gniazdo pijaków i rozbójników”, którzy żyli w nieuctwie i przeszkadzali caratowi w utrzymywaniu kontaktów handlowych i kulturalnych z sąsiadami. O przelanej kozackiej krwi za carską Rosję nie było w nim ani słowa.

(-) Fragment utworu „Cienie zapomnianych przodków”

 

Inna ważna dla dziedzictwa narodowego Ukrainy data, to 75-lecie urodzin Iwana Mykołajczuka. Urodził się Iwan Mykołajczuk 15 czerwca 1941 roku. To wybitny ukraiński aktor, scenarzysta, reżyser, pisarz. Laureat nagrody im. Tarasa Szewczenki 1988 r. (pośmiertnie). Zagrał 34 role kinowe, napisał 9 scenariuszy, zrealizował trzy prace reżyserskie. W ZSRR nosił piętno „nieperspektywistycznego”. Powszechne uznanie przyniosły mu role młodego Tarasa Szewczenki w filmie „Sen” oraz Iwana Palijczuka w „Cieniach zapomnianych przodków” Sergiusza Paradżanowa. „Cienie zapomnianych przodków” zdobyły 39 premii międzynarodowych, 28 nagród na festiwalach filmowych (24 spośród nich – grand prix) w 21 krajach i trafiły do Księgi Rekordów Guinnessa.

(-)

A ja już żegnam się; zwami była Jarosława Chrunik. O godzinie 18:10 spotka się z wami Hanna Wasilewska. Miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

06.06.2016 – godz.10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, szanowni słuchacze! Dziś jest poniedziałek, 6 czerwca, który otwiera nowy tydzień znaczącym wydarzeniem dla Ukraińców Warmii i Mazur. Szczegóły – za chwilę w ukraińskim programie informacyjnym. W studiu – Hanna Wasilewska, witam.

Dziś na Ukrainie obchodzony jest Dzień Dziennikarza – święto zawodowe pracowników środków masowego przekazu. Ustanowione dekretem prezydenta Ukrainy z dnia 25 maja 1994 roku, w którym mowa jest o tym, że Dzień Dziennikarza obchodzony jest w dniu wstąpienia Związku Dziennikarzy do Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy. Ukraińscy dziennikarze przywieźli to święto także na Warmię i Mazury pod nazwą „Kalinowe Mosty”. Szczegóły – po przerwie muzycznej w przeglądzie wiadomości.

(-)

Dziś w Górowie Iławeckim odbędzie się uroczyste otwarcie VII Festiwalu Radiowo-Telewizyjnego „Kalinowe Mosty”.

Rosja może zgodzić się na kontrolę OBWE na Donbasie przez uzbrojonych obserwatorów.

Ukraińscy kibice są niezadowoleni z ograniczeń wizowych w przededniu EURO-2016. Dokładniej o tym – już teraz.

(-)

Tradycyjnie uroczyste otwarcie festiwalu odbędzie się w Zespole Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Górowie Iławeckim dziś. Oficjalne zakończenie festiwalu przewidziane jest na 9 czerwca w Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych w Olsztynie. Tego dnia o godz. 19.00 odbędzie się wręczenie nagród uczestnikom konkursu odbywającego się w ramach festiwalu. Na konkurs wpłynęły 43 prace telewizyjne i 27 radiowych.

Podczas uroczystości wręczania nagród zaprezentowane zostaną nagrodzone audycje, a następnie wystąpi popularna grupa „Suzirjaczko” z Olsztyna.

Niezmiennymi organizatorami festiwalu „Kalinowe Mosty” są: Związek Ukraińców w Polsce, Oddział w Olsztynie i Rówieńska Obwodowa Kompania Telewizji i Radia. Od czterech lat wspiera ich skutecznie Warmińsko-Mazurski Fundusz Ochrony Środowiska i Zasobów Wodnych w Olsztynie.

W ubiegłą sobotę w kozackim chutorze „Ataman” w Olsztynie odbył się „Dzień Mniejszości Narodowych”. Tegoroczne obchody zbiegły się z 25-leciem mniejszości niemieckiej. Na święcie obecni byli też przedstawiciele tatarskiej, kaszubskiej i ukraińskiej. Z uczestnikami zespołu „Dumka”, która występowała w „Atamanie”, rozmawiał Sergiusz Petryczenko:

– Nie przestraszyła was pogoda?

– Pogoda? Bardzo przestraszyła! Rozczarowała wręcz. Mieliśmy dać normalny, godzinny koncert. Nawet na trawie, ale nie dało się, bo lunęło jak zawsze w Olsztynie. No, to jest Warmia i Mazury! Ale my z marszu przygotowujemy program – z piosenkami. Przypominamy sobie słowa piosenek, których dawno nie słuchaliśmy.

(-)

Mamy ukraińską wystawę, przywiezioną z Górowa Iławeckiego, z liceum ukraińskiego. Pokazujemy ukraińskie wyszywanki, ręczniki, lalki-motanki są prezentowane; mamy też pisanki, wykonane tkaniną, wyszywanką. Widzimy różne nasze kolory: żółto-niebieskie, czerwono-czarne. Te wybory są przywiezione z Ukrainy, ad ukraińskich artystek, które zajmują się takim rękodziełem, robią różne zabawki – dziecięce i nie tylko.

– Jest zainteresowanie?

– Pytają co, skąd? Pytają dlaczego właśnie tak wygląda lalka, z nie inaczej, pytają dlaczego takie kolory. W rzeczywistości ludzie interesują się kulturą innych i my, Ukraińcy, też podchodzimy do innych – interesujemy się, pytamy.

Rosja może wyrazić zgodę na wysłanie do Donbasu uzbrojonych obserwatorów OBWE. Do tej pory misja monitorująca sytuację w strefie konfliktu nie miała zgody na posiadanie czy używanie jakiejkolwiek broni.

Z Moskwy – Maciej Jastrzębski:

(-) Korespondencja w języku polskim

Ukraińscy kibice – coraz bardziej niezadowoleni z polityki wizowej Francji przed Euro 2016. Część fanów piłki nożnej może nie przyjechać na mistrzostwa. Francuski konsulat wielu z nim odmawia wjazdu na teren strefy Schengen.

(-) Korespondencja w języku polskim

Takie były główne tematy ukraińskie na Warmii i Mazurach dzisiaj. Więcej opowiemy już za dobę. Program przygotowała i przedstawiła Hanna Wasilewska. Uważajcie na siebie i swoich bliskich. (jch/bsc)

2.06.2016 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, szanowni słuchacze! Po wczorajszych wichurach witam was dzisiaj w spokojne przedpołudnie, w środę, 2 czerwca. W studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik i zaczynamy program informacyjny w języku ukraińskim.

Dziś mamy tylko pozytywne daty z historii:

37 lat temu, 2 czerwca 1979 roku Jan Paweł II, po raz pierwszy jako papież, odwiedził swoją ojczyznę – wówczas jeszcze socjalistyczną Polskę.

1868 r. urodził się Fedir Anders – inżynier, konstruktor pierwszego na Ukrainie sterowca.

1919 roku urodził się Jurij Tymoszenko – ukraiński artysta estrady, mistrz monologu, znany jako „Tarapuńka”.

(-)

Dzisiaj imieniny obchodzą Ołeksandr, Ołeksij i Tymofij, więc im oraz tym, kto urodził się 2 czerwca, życzymy wszystkiego najlepszego.

(-)

W Bartoszycach odbył się konkurs recytatorski poezji ukraińskiej. Coraz więcej Ukraińców przyjeżdża do polski do pracy. Zgromadzenie Parlamentarne Polski, Litwy i Ukrainy odbyło się w Kijowie. Nadija Sawczenko wystąpiła w parlamencie ukraińskim. Za chwilę usłyszycie o tym więcej.

(-)

W maju odbył się VI Ogólnopolski, a XII Wojewódzki Konkurs Recytatorski „Poznaj nasz kraj” pod honorowym patronatem Warmińsko-Mazurskiego Kuratora Oświaty w Olsztynie organizowany przez Zespół Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Bartoszycach. Wzięło w nim udział 33 uczniów gimnazjów. Celami konkursu było zainteresowanie uczniów poezją oraz rozwijanie zdolności recytatorskich wśród młodzieży. Każdy uczestnik przygotował jeden wybrany utwór ukraińskiego poety przetłumaczony na język polski. Komisja doceniła starania osób wyróżniających się na tle innych przyznając im wyróżnienia oraz tytuły laureatów. Jak co roku wybrano jedną osobę, którą uhonorowano nagrodą specjalną. Otrzymała ją uczennica Gimnazjum nr 1 w Bartoszycach – Paulina Wieliczko.

(-)

W tym roku liczba ofert pracy dla Ukraińców w biurach pośrednictwa może przekroczyć milion. Za rok może być jednak o rekord trudniej, bo rząd stawia tamę dla fali pracowników ze Wschodu – pisze „Puls Biznesu”.

Jak czytamy w gazecie, w miejsce dotychczasowej uproszczonej procedury oświadczeniowej wprowadzone zostaną dwa dodatkowe typy zezwoleń na pracę sezonową i krótkoterminową. Nowe typy zezwoleń będą wydawane od przyszłego roku, odpowiednio na 8 lub 6 miesięcy. Dodatkowo pracodawca będzie musiał zapewnić takie same warunki pracy oraz płacy.

Rząd w ten sposób realizuje wymogi unijnej dyrektywy. Budzi to jednak opór pracodawców, którzy oceniają, że zmiany ograniczą elastyczność polskiego rynku przez zwiększenie biurokracji. Więcej na ten temat – w „Pulsie Biznesu”.

Odstraszać i powstrzymywać – taka jest zdaniem marszałka senatu Stanisława Karczewskiego recepta na agresywną politykę Rosji. Polscy parlamentarzyści gościli w Kijowie w ramach polsko-litewsko-ukraińskiego Zgromadzenia Parlamentarnego. Podczas dwudniowych debat mówiono przede wszystkim o kwestiach bezpieczeństwa w regionie. Z Kijowa Paweł Buszko.

(-) Korespondencja w języku polskim

Nadija Sawczenko wystąpiła w ukraińskim parlamencie. Witano ją owacjami. Zwolniona w zeszłym tygodniu z rosyjskiego więzienia ukraińska oficer, jest deputowaną do Rady Najwyższej. Lotniczka zdjęła z trybuny parlamentu baner z napisem „Uwolnić Sawczenko”. Na jego miejsce zawiesiła inny plakat. Jak mówiła widnieją na nim portrety tych, którzy wciąż siedzą za kratami u Rosjan i separatystów.

– Zamieniam baner z wizerunkami tych chłopaków, którzy znajdują się w rękach wroga, abyście każdego razu patrzyli im w oczy i rozumieli, że powinniście uwolnić każdego z nich.

Nadija Sawczenko mówiła także o odpowiedzialności ukraińskich polityków wobec ofiar z Majdanu i wojny w Donbasie.

– Oni nie spoczną dopóki Ukraina nie będzie taką, za jaką oni walczyli i o jakiej my marzymy. Jeśli będziemy zdradzać te ideały to ukraiński naród nie pozwoli nam siedzieć w fotelach deputatów.

Nadija Sawczenko jest deputowaną do Rady Najwyższej z ramienia partii „Batkiwszczyna”. Została wybrana do parlamentu w 2104 roku, w czasie kiedy była już nielegalnie przetrzymywana przez Rosjan.

(-)

Nasz poranny program dobiegł końca. Wieczorem o g. 18.10 spotka się z wami Hanna Wasilewska, a ja żegnam się już z wami do jutra, do g. 10.50. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

1.06.2016 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

 

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Warmiacy z Dębowa, Stryjewa i Węgoja

Przez wiele lat mówiono o naszym regionie „Krzyżaki”. Warmia zawsze była regionem etnicznie i kulturowo różnorodnym. Kto dziś mieszka w warmińskich wsiach? Co zostało po Warmiakach?...

Zamknij
RadioOlsztynTV