Olsztyn, Aktualności, Aplikacja mobilna
Związki zawodowe domagają się dymisji dyrektora Teatru im. Jaracza
W olsztyńskim teatrze toczy się poważny konflikt na linii dyrekcja-pracownicy. Oprócz aktorów i pracowników teatru oraz radnych sejmiku, któremu placówka podlega, głos w sprawie zabrały związki zawodowe. OPZZ domaga się dymisji dyrektora Janusza Kijowskiego.
Niedawno z teatralnych korytarzy konflikt przeniósł się również do Internetu i mediów. Najpierw dyrektor Kijowski na specjalnym posiedzeniu sejmikowej komisji kultury mówił, że teatr jest „instytucją feudalną” i „nie da się go prowadzić wprowadzając procedury demokratyczne”.
Kilka dni temu spór z grupą pracowników skomentował w mediach społecznościowych. Na Facebooku napisał: „Chamy chyba dopięły swego. Bo ja nie mam siły, żeby udowadniać, że nie jestem wielbłądem”.
Te słowa przelały czarę goryczy. List do marszałka województwa wzywający do dymisji Kijowskiego napisała Rada Wojewódzka OPZZ. Teatr podlega bowiem Urzędowi Marszałkowskiemu.
Notorycznie są łamane prawa pracownicze przez dyrektora. Osoby, które należą do związków są szykanowane i zastraszane
– powiedział Jarosław Szunejko, szef wojewódzkiej rady OPZZ i dodaje: – Inną rzeczą jest to, jakiego języka Kijowski używa wobec pracowników.
Za sformułowanie „chamy” Kijowski przeprosił. Zrobił to także za pośrednictwem Internetu. Dodał jednak, że „grupka związkowców dąży do zmiany dyrekcji, licząc na podwyżki i nowe układy”. Słowa te oburzają pracowników, bo ich wewnętrzny związek zawodowy zrzesza 60% ekipy (nie tylko aktorów, ale również pracowników innych działów).
– Gdybym ja na swoim profilu o dyrektorze napisał takie same słowa, to następnego dnia wyleciałbym z hukiem – ocenił Grzegorz Gromek, aktor Teatru Jaracza. – Co kiedy odwrócimy tę sytuację? Kiedy to dyrektor obraża nas? – pytał retorycznie Gromek.
Aktor twierdzi również, że aktorzy czują się oszukani.
Od wielu lat dyrekcja powtarza nam, że teatr jest w kryzysie finansowym. Nie do końca tak jest, bo jesteśmy dobrze dotowaną instytucją. Z drugiej strony: tych pieniędzy cały czas nie widać. I na dodatek plotki zaczynają się potwierdzać
– mówił.
Aktor nawiązał w ten sposób do słów krytyka Witolda Mrozka, który na branżowym portalu napisał: „Kijowski chętnie dopuszcza też do teatralnych środków siebie samego – poza pensją dyrektorską, podpisywał z teatrem (reprezentowanym wówczas przez partnerkę dyrektora, pełniącą funkcję jego zastępcy ds. produkcji) umowy. Za reżyserię spektaklu – 55 tysięcy. Za opracowanie adaptacji tekstu powieści do własnego spektaklu – 25 tysięcy. Czy choć część z powyższych zadań nie wchodzi w zakres obowiązków pełnionych przez niego jako dyrektora szkoły czy teatru?” – pytał w swoim tekście Witold Mrozek.
Kadencja Kijowskiego kończy się 31 sierpnia tego roku. Zarząd województwa wszczął jednak procedurę, która świadczy o tym, że poważnie zastanawia się nad przedłużeniem mu kadencji.
Komplet opinii przedłożymy marszałkowi i zarządowi województwa. To oni podejmą decyzję o ciągu dalszym tej sprawy
– powiedział Zdzisław Fadrowski, szef Departamentu Kultury i Edukacji Urzędu Marszałkowskiego. Wciąż nie wiadomo jednak, czy opinie spowodują, że zarząd zmieni zdanie na temat dyrektora Kijowskiego. Warto podkreślić, że większość radnych sejmikowej komisji kultury jest za tym, żeby nowego dyrektora teatru im. Stefana Jaracza wyłonić w drodze konkursu.
Udało nam się skontaktować z Januszem Kijowskim. Dyrektor odmówił jednak jakiekolwiek komentarza w tej sprawie.
Posłuchaj relacji Marka Lewińskiego.
Autor: M. Lewiński
Redakcja: A. Dybcio