Rośnie zainteresowanie strzelectwem sportowym. Wyjaśniamy fenomen popularności
W Bliższych spotkaniach o strzelectwie sportowym. Coraz częściej tę dyscyplinę wybierają panie i nierzadko osiągają lepsze wyniki niż klubowi koledzy.
Dariusz Smosarski z Klubu Strzeleckiego GARDA w Ostródzie był Gościem Agnieszki Lipczyńskiej.
A. Lipczyńska: Pan tę popularność w klubie też zauważa?
D. Smosarski: Tak, przybywa członków zainteresowanych strzelectwem. Ludzie po prostu chcą strzelać i z roku na rok jest ich coraz więcej.
A. Lipczyńska: Ale dlaczego?
D. Smosarski: Wydaje mi się, że jest to coś takiego, że kiedyś nie było można. W tej chwili wszyscy jesteśmy dużymi chłopcami, wszystkich ciągnie do broni i każdy chce strzelać, a jak już się zacznie strzelać, to chce się mieć wyniki.
A. Lipczyńska: Ale słyszałam, że to nie tylko mężczyźni?
D. Smosarski: To prawda. Mamy też w klubie kobiety i nie są to takie jak się mówi brzydko babo – chłopy. Są to kobiety, które zajmują się typowo kobiecymi zajęciami, prywatnie prowadzą swoje interesy. Być może przychodzą się odstresować. Uzyskują bardzo dobre wyniki, często lepsze od mężczyzn.
A. Lipczyńska: Właśnie słyszałam, że są bardziej precyzyjne, dokładne.
D. Smosarski: Może dlatego, że potrafią się lepiej skoncentrować, odciąć od tego wszystkiego co jest za plecami. No przykro mi to mówić, ale są lepsze.
A. Lipczyńska: Dlaczego warto się zapisać do klubu?
D. Smosarski: Przede wszystkim zapisanie się do klubu otwiera perspektywę na uzyskanie pozwolenia na broń i wtedy możemy kupić to, co byśmy chcieli. Kupując swoją broń, ma ją ustawioną przede wszystkim pod siebie. Dzięki temu można osiągać dobre wyniki.
Warmińsko – Mazurski Związek Strzelectwa Sportowego zrzesza 19 klubów z naszego regionu.
Posłuchaj rozmowy z Dariuszem Smosarskim Doktor habilitowany Mirosław Michalski, parazytolog z Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie, sędzia strzelectwa sportowego II klasy państwowej, członek Warmińsko – Mazurskiego Klubu Sportowego Kormoran w Olsztynie oraz Stowarzyszenia Stary Wiarus był kolejnym gościem Agnieszki Lipczyńskiej. A. Lipczyńska: Czy strzelectwo sportowe jest bezpieczne? M. Michalski: Ja zawsze odpowiadam w ten sposób: tak jak długopis sam nie robi błędów, tak pistolet sam nie wystrzeli. Jeśli przestrzegamy rygorystycznie wszelkich przepisów i słuchamy rygorystycznie komendy sędziego, to praktycznie nic się nam nie może stać. Wykluczając bardzo rzadkie przypadki, w których lufa pistoletu pękła sama z powodu wady fabrycznej. A. Lipczyńska: Już niedługo – w czerwcu, odbędą się II Zawody Strzeleckie Olsztyńskich Rad Osiedlowych? M. Michalski: Tak. Na dzień dzisiejszy 12 samorządowych rad osiedlowych wystawia swoje drużyny. Jedną drużyną, jakby dodatkową, będzie drużyna złożona z naszych radnych. Cel jest oczywiście ściśle sportowy. A po zakończeniu zawodów spotkanie integracyjne. Posłuchaj rozmowy z Mirosławem Michalskim Wiesław Skalski – trener osób niewidomych i niedowidzących w strzelectwie sportowym, Klub Warmia i Mazury Olsztyn oraz Katarzyna Orzechowska – zawodniczka Klubu Warmia i Mazury Olsztyn, medalistka Mistrzostw Polski indywidualnie i w drużynie gościli w Bliższych spotkaniach. A. Lipczyńska: Pomysł wydaje się nieprawdopodobny – strzelectwo sportowe w wykonaniu osób niewidomych i niedowidzących. A jednak jest to możliwe. Strzelcy osiągają spore sukcesy. Również państwo na początku swojej kariery z niedowierzaniem podchodzili do tego pomysłu i do tej dyscypliny. Pani Kasiu, jak to było u Pani? K. Orzechowska: Na początku, gdy się zapisałam do Polskiego Związku Niewidomych dowiedziałam się tam o wielu dyscyplinach dla osób niewidomych. W tym strzelectwo. Początkowo uważałam, że jest to nierealne, po prostu wyśmiałam tę dyscyplinę, nie wierzyłam w to wszystko. Jednak zaczęłam strzelać, na początku laserowo. Później powoli poszłam na strzelnicę, żeby się zorientować co i jak, na czym polega strzelectwo już pneumatyczne, czyli z ostrej amunicji, z broni już bardziej profesjonalnej. A. Lipczyńska: Panie trenerze, jak u Pana wyglądały początki kariery trenerskiej, pracy z osobami niewidomymi i niedowidzącymi? W. Skalski: Strzelectwem sportowym zajmuję się jako zawodnik i później trener od 40 lat. W 2010 roku Klub Warmia i Mazury zaproponował mi, żebym się zajął strzelectwem pneumatycznym osób niewidomych i niedowidzących. Musze powiedzieć, że początkowo odebrałem to jako żart. Przykro powiedzieć, ale taka była rzeczywistość. Ja i moi koledzy, którzy zajmujemy się strzelectwem profesjonalnie, nie wyobrażaliśmy sobie tego. Okazało się jednak, że dzisiejsza technika pozwala również uprawiać strzelectwo sportowe osobom całkowicie niewidomym i niedowidzącym. A. Lipczyńska: Jest to strzelanie nie na oko, a na słuch? W. Skalski: Tak, jest taka różnica – praktycznie jedyna – strzelcy niewidomi posługują się słuchem, nie wzrokiem. Trudno byłoby posługiwać się wzrokiem. Na karabinie jedyna zmiana, która jest w stosunku do strzelców profesjonalnych to luneta przetwarzająca odbite światło od tarczy na dźwięk. I to jest jedyna różnica. Poza tym strzelamy w tych samych czasach, w tych samych strojach, z tej samej broni, do tych samych tarcz. Jak strzelcy profesjonalni. Posłuchaj rozmowy z Wiesławem Skalskim i Katarzyną Orzechowską Redakcja: D. Kucharzewska/ A. Podbielska
Mirosław Michalski – cz. 1
Mirosław Michalski – cz. 2
PRZECZYTAJ TAKŻE