Rośnie liczba alergii pokarmowych u dzieci. „Jest dużo pacjentów, którzy są źle zdiagnozowani.”
Rośnie liczba alergii pokarmowych u dzieci, a wakacje to czas, gdy rodzice małych alergików powinni na nich szczególnie uważać. Alergie pokarmowe mogą dotyczyć około 10 procent dzieci. Co więcej – liczba chorych rośnie.
W poradni alergologicznej Szpitala Dziecięcego w Olsztynie w ubiegłym roku były ponad 3 tysiące pacjentów z całego województwa. To o połowę więcej niż w roku 2020. Dyrektor placówki Krystyna Piszkorz-Ogórek ocenia, że w ciągu ostatnich kilku lat liczba dzieci z alergiami zwiększyła się dwukrotnie. Co gorsza – część z nich trafia na szpitalne oddziały, bo odpowiednio wcześniej nie została odpowiednio zdiagnozowana.
Trafiają dzieci z objawami nierozpoznanymi – to są różne biegunki, nietolerancje, dziecko chudnie, wymioty. A potem okazuje się, że podłożem są alergie pokarmowe, że dzieci mogłyby tych problemów nie mieć
– mówi Krystyna Piskorz-Ogórek.
Co uczula dzieci w regionie?
Rozkład jest taki sam, jak na świecie. Mleko, białko mleka krowiego, pszenica, białko jaja kurzego. Ale każdy pokarm może uczulać
– mówi gastrolog ze Szpitala Dziecięcego w Olsztynie, profesor Elżbieta Jarocka-Cyrta z UWM.
Na problem odpowiedniego diagnozowania zwraca też uwagę docent Andrea Horvath, gastrolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, przewodnicząca sekcji alergii na pokarmy Polskiego Towarzystwa Gastrologii, Hepatologii i Żywienia Dzieci.
Mamy dwa zasadnicze problemy, jeśli chodzi o diagnozę. Po pierwsze, jest dużo pacjentów z nawet ciężkimi postaciami alergii, którzy są źle zdiagnozowani. A drugi – mamy ogromną grupę pacjentów, którzy mają różne inne mechanizmy nietoleracji, nieimmunologiczne, a jest im przypisywane to tło alergiczne. Ma to kolosalne znaczenie, bo zupełnie inne jest postępowanie
– mówi Andrea Horvath.
Dlatego w czwartek i piątek alergolodzy i gastrolodzy z całego kraju spotkali się w Sile niedaleko Olsztyna na konferencji poświęconej nowym procedurom diagnozowania i leczenia alergii pokarmowych. Postępowanie z alergią pokarmową polega bowiem na stosowaniu właściwej diety i odczulaniu pod stałą kontrolą lekarza.
Bardzo ważne jest monitorowanie nabywania tolerancji, ale są też nowoczesne metody odczulania pacjentów. To są metody podawania niewielkich ilości alergenów pod kontrolą lekarza, czasem pod kontrolą leków biologicznych. Każdy pacjent jest traktowany indywidualnie – tak jak terapia jest skrojona na pacjenta, tak terapia odczulania jest skrojona na pacjenta
– podkreśla specjalistka.
Specjaliści zwracają też uwagę, że lato i wakacyjne wyjazdy mogą być dla małych alergików i ich rodziców dodatkowym wyzwaniem. Może zdarzyć się tak, że mimo stosowania wszystkich zaleceń, podczas wakacyjnego wyjazdu dojdzie do reakcji alergicznej, bo pojawią się tzw. kofaktory, czyli dodatkowe czynniki.
Normalnie pacjent toleruje małą ilość alergenu, ale gdy nałoży się dodatkowy czynnik – podróż w wakacje, zmiana środowiska, infekcja, albo wysiłek, np. jak biegamy po plaży – nagle się okazuje, że je to samo, a ma reakcję alergiczną
– wyjaśnia docent Horvath.
Drugi problem, który wiąże się z wakacjami, to jedzenie w nowych miejscach, szczególnie za granicą.
Np. występowanie alergii na pokarmy, które dzieci pierwszy raz w życiu spożyją w czasie podróży. Są pokarmy, które mają wspólne komponenty z tymi alergenami, które mają w Polsce. I potem pierwszy raz spożywają jakąś potrawę za granicą i też mogą mieć reakcję
– zwraca uwagę prof. Jarocka-Cyrta.
Dodatkowym zagrożeniem mogą stać się pyłki, wywołujące tzw. reakcje krzyżowe. Lekarze – na pocieszenie – zwracają przy tym uwagę, że około 80 procent dzieci wyrasta z alergii pokarmowych.
Autor: A. Piedziewicz
Redakcja: M. Rutynowski