Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 6 °C pogoda dziś
JUTRO: 11 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Pewnego razu w Wenecji

Kadr z filmu „Pewnego razu w Wenecji”. Fot. filmweb.pl

Przyznam się Państwu, że ten film kompletnie mnie zaskoczył. Myślałem, że będę miał do czynienia z kolejną głupawą komedyjką o sensacyjnym zabarwieniu jakich pełno w kinach zwłaszcza latem. W roli głównej mamy Bruce’a Willisa, który ostatnio specjalizuje się w tego typu filmikach.

Willis sporo gra, dobrze wygląda, ma świetnie opanowaną mimikę twarzy i jest prawie zawsze uśmiechnięty. Widzowie go lubią a jest za co lubić: za dobre filmy, za sprawność fizyczną i luzackie podejście do życia. Myślę, że Willis ma wielu zwolenników na całym świecie i nie są to tylko panie i panowie w moim wieku.

„Pewnego razu w Wenecji” to film lekki, łatwy i przyjemny, którego akcja rozgrywa się w pięknej Kalifornii, a nie w słonecznej Italii. Faktycznie chodzi o Wenecję, ale tę amerykańską. Film ma fajne tempo, jest dowcipny, to taki trochę inny Tarantino. Wielkim atutem filmu jest też piesek, którego porwano Willisowi i wszyscy bandyci z całej kalifornijskiej Wenecji, chcą go mieć. Piesek jest fantastyczny i jak to amerykańskie psy gra świetnie. Tam, czyli w Ameryce, chyba mają najlepszą na świecie szkołę aktorską dla psów i kotów też.

Proszę Państwa, sama akcja nie jest najważniejsza, kto kogo pobił, oszukał, zabił, nabrał, dał się nabrać, pobić czy oszukać. Istotny jest nastrój, luz i dialogi, dowcipne i absurdalne w stylu filozofii tarantinowsko – coenowskiej. To dobry film na niedzielne, wakacyjne popołudnie, prawdziwy relaks i odpoczynek od codzienności.

W filmie mamy bardzo dobrą obsadę, zwłaszcza drugoplanową. John Goodman potwierdził swoją klasę i to, że znakomicie sprawdza się w tego typu kinie. Co jeszcze tu mamy ? Kalifornię o której się marzy, czasem się ucieka, czasem jest to Hotel California, którego nigdy nie możesz opuścić ale sentyment pozostaje. Ocean, plaża, palmy, piękne dziewczęta, surfowanie, Beach Boys, zakręceni ludzie i to co najważniejsze – Hollywood. Chyba wystarczy jak na jeden zakręcony film.

Gdyby ktoś był ciekaw moich lektur, to czekam na nową powieść, Paula Austera, więc wróciłem do jego „Nowojorskiej trylogii”, mimo upływu lat ciągle wywołuje emocje.

Kinoman

RadioOlsztynTV