O wszystko zadbam
Dawno nie widziałem filmu, który by sprawił na mnie tak złe wrażenie, po prostu nie podobał mi się. Niby wszystko było ok. Ładne aktorki i utalentowane oczywiście, Rosamund Pike – zjawiskowa, nieco zimna blondynka i Elza Gonzales – zjawiskowa, ciemnowłosa, ognista, młoda aktorka, będąca moim zdaniem odkryciem ostatniego sezonu. Zupełnie niezły pomysł na fabułę i na dodatek Peter Dinklage – legendarny Tyrion Lannister z „Gry o tron”. I co?
Moim zdaniem absolutna klapa. I już się tłumaczę. Pomysł na fabułę jest następujący, sprytna para wspólniczek i kochanek upatruje sobie, samotnych, leciwych, bogatych Amerykanów i doprowadza do utraty samodzielności i przekazania ich pod kuratelę, tamtejszej, opieki społecznej – zdecydowanie prywatnej i działającej wyłącznie z myślą o sobie. Tam – czyli w USA – często tak bywa, myśli się wyłącznie o sobie i swoich dochodach. Przypomnijmy, co stało się w Teksasie w minionym miesiącu w czasie niespodziewanego ataku zimy. Ceny prądu w Teksasie wzrosły tysiąckrotnie, bywa i tak. Wracając do filmu oczywiście chodzi o pieniądze, zyski, przejęcie majątku i bananowe życie na czyjś koszt.
Rosamund Pike, to ta zimna blondyna, podobną, lodowatą postać stworzyła w „Zaginionej dziewczynie”, nieco bardziej pogłębioną i skomplikowaną niż tutaj. „O wszystko zadbam” jest raczej skromnym filmem, ale musimy pamiętać o tym w jakich warunkach i kiedy był kręcony – w zeszłym roku, czyli w wyjątkowo trudnych dla filmu czasach. Moje zastrzeżenia – pomysł był niezły, ale rozwiązanie banalne, wiem ani słowa. Tylko jedno powiem, napiszę. Dwie młode damy jakoś dają sobie radę z rosyjską mafią, chyba w marzeniach i to głęboko skrywanych. Rozumiem, że Rambo dawał sobie radę z setkami wrogów od wewnętrznych amerykańskich poprzez wietnamskich i radzieckich przeciwników. No ale to był John Rambo w wykonaniu Sylvestra Stallone, on mógł wszystko i to były zdecydowanie inne czasy. Teraz mówimy o tu i teraz, bez herosów, bokserów, supermanów, komandosów, snajperów tylko o sprytnych, chytruskach bez serca, które zabrały się za zdecydowanie niewłaściwą staruszkę.
Film jest banalnie prosty, przewidywalny i niestety najzwyczajniej w świecie słaby, chociaż Ameryka przedmieść, zwłaszcza bogatych jest urocza. Film jest dostępny tam, gdzie ostatnio można zobaczyć filmy premierowe, czyli gdzieś na jednej z filmowych platform. Przekonacie się, czy mam rację.
Bym zapomniał, ostatnio czytam nową powieść Harlana Cobena „Chłopiec z lasu”, jestem w połowie i jest zupełnie nieźle. Zdrowia życzę.
Kinoman