O Stanisławie Piechockim w jesiennym czasie wspominania
Początek listopada to czas nostalgii i wspominania tych, co odeszli. W tym roku minęło dziesięć lat od śmierci Stanisława Piechockiego, poczytnego pisarza i publicysty, odkłamującego najnowszą historię naszego miasta, a prywatnie – mojego przyjaciela od czasów dzieciństwa na olsztyńskim Zatorzu. Postanowiliśmy upamiętnić tę rocznicę słuchowiskiem, które już niedługo będziecie mogli Państwo usłyszeć na antenie Radia Olsztyn.
Upamiętnić, ale nie przypomnieć. Piechockiego nie trzeba olsztynianom przypominać. Jego „Dzieje olsztyńskich ulic”, „Olsztyn magiczny” i „Olsztyn nie-magiczny” nadal są wznawiane, kupowane, dostępne na księgarskich półkach.
Słuchowisko nie prezentuje biografii Pisarza, nie jest też adaptacją Jego książek. Opowiada o tym, o czym pisał – o miejscach, o ludziach wydobytych z zapomnienia, o wielkich procesach historycznych wpływających na małe życie każdego z nas. O czasie, o jego upływie, o domach, stanowiących tło dla ludzkich losów.
Jedna z występujących tu postaci to malarka Frieda Strohmberg. Historyczne prace wydawane w epoce PRL-u kwestionowały istnienie w przedwojennym Olsztynie jakiegokolwiek środowiska artystycznego. Tymczasem Piechocki „wykrył w mrokach przeszłości” postać Friedy, pisał o niej również Tadeusz Prusiński w swojej książce o historii olsztyńskiego teatru. Piękna córka bankiera z Wurzburga, absolwentka Akademii Monachijskiej, przybyła do Olsztyna w roku 1910, kiedy, jak sama mówi w słuchowisku:
Kobiety zamiatały spódnicami chodniki, po mieście włóczyli się dragoni w pikielhaubach, a ludzie wciąż plotkowali o zabójstwie majora von Schoenebecka w willi Haricha pod zamkiem.
Była nauczycielką rysunku w żeńskim gimnazjum Luisenschule , jej mieszkanie i pracownia przy ulicy Warmińskiej, ówczesnej Langgasse, stały się salonem artystycznym Olsztyna, a wystawy zyskały powodzenie wśród olsztynian. Zostały po niej postimpresjonistyczne pejzaże Starego Miasta. Wychowała też artystkę większego od siebie formatu, olsztyniankę Ingrid Andersson, po wojnie jedną z najbardziej cenionych współczesnych malarek niemieckich. Sama Frieda opuściła Olsztyn w roku 1927, wychodząc za mąż za wziętego berlińskiego dentystę. Kilka lat później oboje z mężem, jako Żydzi z pochodzenia musieli uciekać z hitlerowskich Niemiec. Zginęli razem od niemieckiej bomby w czasie nalotu na jedno z belgijskich miast.
Wszystkie te i podobne informacje Piechocki uzyskiwał w wyniku żmudnych kwerend po polskich i niemieckich archiwach, z trudem docierając do żyjących jeszcze świadków, weryfikując sprzeczne opowieści. A była to epoka przedinternetowa, stawiająca przed badaczami nieporównywalne do dzisiejszych przeszkody.
W słuchowisku pada również refleksja Pisarza: mury można sprzedać, tego co między murami – nigdy . Mimo zajmowania się ciekawymi postaciami Piechocki zawsze większą wagę przywiązywał do miejsc. To właśnie miejsca – mieszkania, kościoły, budynki urzędowe – według niego w sposób najbardziej wyraźny określały przebieg historycznych procesów, opisywały związanych z nimi ludzi.
Zapraszam Państwa do lektury książek Stanisława Piechockiego, ale także – już niedługo – przed głośniki naszego radia na premierę słuchowiska Epitafium.
Włodzimierz Kowalewski