Tymczasem w polskich wodach żyją cztery gatunki raków: szlachetny i błotny oraz raki amerykańskie: pręgowaty (amerykański) i rak sygnałowy. Tylko te dwa pierwsze gatunki można uznać za wskaźniki czystości wody
– powiedział Traczuk.
Dodał, że rak szlachetny i błotny to rodzime gatunki, które niestety są wypierane przez sprowadzone lub zawleczone do Europy, w tym i do Polski z Ameryki Północnej, raki pręgowate i sygnałowe.
Raki szlachetny i błotny były powszechne jeszcze na początku XX wieku. Te raki mają podobną budowę (różnią się wyglądem szczypiec i „gładkością” pancerza), osiągają 15-20 cm i żyją w czystych wodach. Raki pręgowate (amerykańskie) i sygnałowe (zwane też szwedzkimi) są mniejsze od raków rodzimych.
Niestety raki zawleczone do Polski z Ameryki Północnej mogą żyć nawet w wodach o niskiej jakości, więc absolutnie ich występowanie nie ma nic wspólnego z czystością wody
– powiedział Traczuk i dodał, że oba te obce gatunki zagrażają rodzimym rakom szlachetnym i błotnym, m.in. roznoszą śmiertelne dla nich choroby.
W celu ochrony i zachowania populacji, nasze raki szlachetne i błotne objęte są ochroną prawną, gdzie określono, kiedy i kto może te gatunki poławiać.
W celu ochrony naszych ekosystemów wodnych wprowadzono przepisy, które mówią o tym, że złowionych określonych gatunków ryb oraz raków pręgowatych i sygnałowych „nie należy wpuszczać ani do łowiska, w którym je złowiono, ani do innych wód”.
Po prostu, czasem są takie okoliczności lub powód, że konieczne jest nakazanie eliminacji organizmów niepożądanych, nawet, jeśli będą głosy, że to postępowanie niemoralne
– powiedział Traczuk.