Audycje w języku ukraińskim – październik 2019
Audycje w języku ukraińskim nadajemy codziennie, również w święta, o godzinach 10.50 i 18.10. Prezentujemy serwis informacyjny o życiu diaspory ukraińskiej na Warmii i Mazurach i w Polsce oraz wieści z samej Ukrainy. Po kilku dniach zamieszczamy też tłumaczenia audycji w języku polskim. Do słuchania zapraszają dziennikarze: Jarosława Chrunik, Hanna Wasilewska i Sergiusz Petryczenko. Audycje w języku ukraińskim emitowane są z nadajnika w Miłkach koło Giżycka na 99,6 FM.
- 31.10.2019 – godz. 18.10
- 31.10.2019 – godz. 10.50
- 30.10.2019 – godz. 18.10
- 30.10.2019 – godz. 10.50
- 29.10.2019 – godz. 18.10
- 29.10.2019 – godz. 10.50
- 28.10.2019 – godz. 18.10
- 28.10.2019 – godz. 10.50
- 27.10.2019 – godz. 20.30 – Magazyn
- 25.10.2019 – godz. 18.10
- 25.10.2019 – godz. 10.50
- 24.10.2019 – godz. 18.10
- 24.10.2019 – godz. 10.50
- 23.10.2019 – godz. 10.50
- 22.10.2019 – godz. 18.10
- 22.10.2019 – godz. 10.50
- 21.10.2019 – godz. 18.10
- 21.10.2019 – godz. 10.50
- 20.10.2019 – godz. 20.30
- 19.10.2019 – godz. 10.50
- 18.10.2019 – godz. 18.10
- 18.10.2019 – godz. 10.50
- 17.10.2019 – godz. 18.10
- 17.10.2019 – godz. 10.50
- 16.10.2019 – godz. 18.10
- 16.10.2019 – godz. 10.50
- 15.10.2019 – godz. 18.10
- 15.10.2019 – godz. 10.50
- 14.10.2019 – godz. 18.10
- 14.10.2019 – godz. 10.50
- 13.10.2019 – godz. 20.30 – magazyn
- 12.10.2019 – godz. 10.50
- 11.10.2019 – godz. 18.10
- 11.10.2019 – godz. 10.50
- 10.10.2019 – godz. 18.10
- 10.10.2019 – godz. 10.50
- 09.10.2019 – godz. 18.10
- 09.10.2019 – godz. 10.50
- 08.10.2019 – godz. 18.10
- 08.10.2019 – godz. 10.50
- 07.10.2019 – godz. 18.10
- 07.10.2019 – godz. 10.50
- 06.10.2019 – godz. 20.30 – Magazyn
- 05.10.2019 – godz.10.50
- 04.10.2019 – godz. 18.10
- 04.10.2019 – godz. 10.50
- 03.10.2019 – godz. 10.50
- 02.10.2019 – godz. 18.10
- 02.10.2019 – godz. 10.50
- 01.10.2019 – godz. 18.10
- 01.10.2019 – godz. 10.50
31.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w czwartek, 31 października, w programie „Z dnia na dzień”; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj najbardziej zadowoleni będą ci słuchacze, którzy lubią chodzić do teatru. Tak jak obiecałam tydzień temu, dzisiaj powrócimy do Dni Teatru Ukraińskiego, które odbywały się w Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie w połowie października. Obejrzeliśmy trzy sztuki: „Kamienny krzyż”, „Matkę-Służebnicę” i „Huculski rok”. O dwóch pierwszych spektaklach słyszeliście już w dwa poprzednie czwartki, a dzisiaj będzie o „Huculskim roku”.
(-)
Głównym bohaterem tegorocznych Dni Teatru Ukraińskiego w Olsztynie był Akademicki Obwodowy Ukraiński Teatr Dramatyczny im. Iwana Ozarkewycza z Kołomyi. Cieszy fakt, że widownie podczas Dni Teatru Ukraińskiego zawsze wypełnione są po brzegi. Trochę żartem można powiedzieć, że popyt przewyższa podaż. Kto był na spektaklach, ten wie, jakie mistrzostwo artyści zaprezentowali licznie zebranej publiczności. Po dwóch trudnych, dramatycznych sztukach, na zakończenie obejrzeliśmy misterium „Huculski rok” w reżyserii narodowego artysty Ukrainy Dmytra Czyboraka:
– Obecnie to jest jedna z najstarszych sztuk Ukrainy, to znacząca sztuka; na dzisiaj to już chyba siódme pokolenie aktorów w niej gra. A pielęgnujemy ją, bo na pierwszy rzut oka to jest o folklorze, o tradycjach, o obrzędach, ale my staraliśmy się (teraz zdradzę pani tajemnicę) właśnie nie podporządkowywać się prawu obrzędowości. Chcieliśmy zobaczyć, jak obrzędy, folklor, ta aura ludowa – jak przejawia się archetyp… jak Ukrainiec? Ukrainiec nie może bez tej aury! Wie pani, on nie może żyć bez tego tradycyjnego porządku, danego przez obrzędy, zwyczaje i tradycje; bez tej odwiecznej hipnozy – nie może bez tego żyć. I my staraliśmy się tak to zrobić – pokazać archetypy. Jak mieliście okazję zobaczyć, to jest to taki archetyp ukraińskiego bytu. Być może, nie osiągnęliśmy tego, żeby był tam taki ład, powiedzmy, duszy ukraińskiej.
– Ukrainiec chodzi nogami po ziemi, a sercem i duszą szybuje w chmurach.
– No, widzi pani! Oczy jego spoglądają w niebo, do Boga, a nogi chodzą tak trochę po grzesznym! I o tym właśnie jest spektakl – o szukaniu równowagi między świętym i grzesznym, ziemskim. Podstawową linią w sztuce, linią wierzeń jest chrześcijaństwo, ale gdzieś tam przenikają elementy i pogaństwa. Ludzie wierzą wszystkiemu; gdy jest Bóg, jest wiara, wtedy jest człowiek. A jak tego nie ma, proszę wybaczyć, mowy nie ma o wysokim, duchowym, czy nawet o ludzkim. Nie może być mowy. To jest taka przeplatanka, w życiu nie ma tak wszystkiego przefiltrowanego, to jest stop różnych kultur, upodobań,wierzeń… I jeszcze dochodzą elementy językowe – Hnat Chotkewycz, Martyn to nasz Leonardo da Vinci, jeszcze nie odkryty na cały świat geniusz, to unikatowe imię we wszystkich dziedzinach życia ludzkiego.
(-)
Z dawien-dawna mieszkają w Karpatach Hucułowie. Rok za rokiem; zima, wiosna, jesień, zima. Natura krąży po obręczy powtarzalności. Rok za rokiem ludzie się rodzą i umierają, kochają i nienawidzą, dobro zmaga się ze złem. Takie jest koło ziemskiego życia. Sztuka „Huculski rok” opowiada o nieosiągalnej zgodzie człowieka z życiem, naturą, z samym sobą – zgodnie z wolą Bożą, z mądrym i potężnym Prawem Natury. Ale jak tę zgodę osiągnąć, skoro tyle przeszkód jest po drodze? Widzowie nie raz kwitowali śmiechem sytuacje na scenie, ale przecież to jest o nas samych! Z pewnością każdy z nas chociaż przez chwilę zobaczył tam kawałek swego życia. Sztuka zaczyna się od przygotowań rodziny do Wigilii. Od wieków Hucułowie (i nie tylko Hucułowie) wierzą w magię Nocy Bożonarodzeniowej, w to, że los każdego z nas „wdzieje nowe szaty dobra, miłości i szczęścia”. Wigilia rodziny huculskiej wypełniona jest bogatą obrzędowością, która ma zapewnić błogosławieństwo na nadchodzący rok i opiekę zmarłych przodków. Od pierwszych sekund akcji nikt nie ma wątpliwości, kto w rodzinie, którą widzimy na scenie, gra pierwsze skrzypce:
(-) Fragment sztuki
(-)
Widzom też się bardzo podobała również i ta sztuka:
– Trzeci spektakl zupełnie inny jest, niż dwa poprzednie i znowu pytam o wrażenia.
– No, wrażenia są fantastyczne! Tak jednym słowem można powiedzieć. Ale i sama gra aktorów i sama sztuka i w ogóle wszystko, cała oprawa jest super, super, super!
– Tylko jeszcze trzeba!
– Tak!
(-)
To nie jest nasze ostatnie spotkanie z „Huculskim rokiem” w wykonaniu kołomyjskiego teatru. Radio nie może, niestety, oddać tej całej wielobarwności scenografii i gry aktorskiej, tego humoru, a czasami i satyry na życie ludzkie, więc dla jeszcze lepszego nastroju zapraszam na spotkanie z Hryćkiem Drapakim. Z głównym bohaterem sztuki ma wiele wspólnego – charakter żony:
(-) Humoreska
Jestem pewna, że żony naszych słuchaczy są o wiele bardziej wyrozumiałe i łagodniejsze. Dzisiaj nasz czas antenowy już się kończy; była z wami Jarosława Chrunik i żegnam się do jutra do godz. 10.50. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/ad)
31.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Witam was, drodzy słuchacze, na falach Polskiego Radia Olsztyn, w czwartkowe przedpołudnie, 31 października. W studiu – Jarosława Chrunik. Meteorolodzy zapowiadają znaczne ochłodzenie, dziś już trzeba było skrobać szyby – kto nie wierzył meteorologom i nie przykrył ich wieczorem folią. Jednym słowem – wygląda na to, że w tym roku znowu będzie zima. Ale zima nie przeraża tych, kto do szkoły chodził w XX w. Teraz możemy takie śniegi i mrozy tylko wspominać. My teraz zagłębimy się w historię jeszcze dalej:
(-)
31 października1853 roku urodził się Mykoła Kybalczycz – ukraiński narodowiec, wynalazca, organizator drukarni i warsztatu wyrobu dynamitu. Uczestnik zamachu na cara Aleksandra II. W 1881 roku, w więzieniu, kilka dni przed stratą, opracował projekt odrzutowego aparatu latającego. Znacznie później do zasad budowy rakiet samodzielnie doszedł nauczyciel z Kaługi Konstanty Ciołkowski.
(-)
50 lat wcześniej, 31 października 1803 r. zmarł Petro Kałnyszewski – ostatni koszowy ataman Zaporoskiej Siczy. W 1775 roku rosyjscy żołnierze zniszczyli Zaporoską Sicz, rozgrabili skarbiec wojskowy, zapasy, archiwum, cerkiew. Kałnyszewskiego wraz ze starszyzną zaaresztowano i na propozycję Potiomkina dożywotnio zesłano do Sołowieckiego Klasztoru. Kierownictwu klasztoru nakazano utrzymywanie Kałnyszewskiego „bez możliwości wychodzenia z klasztoru, zabronić nie tylko korespondencji, ale i rozmów z innymi osobami oraz utrzymywać pod wartą przez żołnierzy klasztoru. Kałnyszewski zmarł w wieku 113 lat.
(-)
A teraz cofniemy się o pół tysiąclecia wstecz. 31 października 1517 roku Marcin Luter przybił 95 tez na drzwiach kościoła w Wittenberdze. Marcin Luter – to katolicki ksiądz, inicjator ruchu w kościele, nazwanego później reformacją. Z czasem kościół protestancki rozprzestrzenił się także na wschód i dzisiaj całkiem dobrze ma się też na Ukrainie. Przy okazji pobytu w Olsztynie pastora z Charkowa, Pawła Schwarza, zapytałam go o cechy charakterystyczne, odróżniające protestantów od innych wyznań. W ubiegłym roku obchodzona była 500-tna rocznica Reformacji:
– To takie znaczące wydarzenie. Na Ukrainie Reformacja nie trwa 500 lat, ale też już długo, na przykład moja parafia w Charkowie ma 250 lat.
– Dużo!
– Tak. I miała dość burzliwą swoją historię, wiadomo, wielu działaczy powiązanych miała z miastem, a byli oni parafianami naszej społeczności. Przynajmniej tak było na przełomie XIX/XX wieku. W kościołach luterańskich i reformatorskich – to są dwa główne nurty, które pojawiły się zaraz po Reformacji, bo teraz kościołów reformowanych jest bardzo dużo, dlatego słowo „protestancki” właściwie nic nie oznacza, trzeba zawsze patrzeć jaki konkretnie jest to kościół. Bo może być tak, że ktoś w ogóle przez pomyłkę nazwał go kościołem. I to już może być coś zupełnie innego. Ale te dwa kościoły – luterański i reformowany – w swoim czasie stworzyły etos pracy, czyli sumienne podejście do pracy, które bazowanie jest na wierze. Czyli wszystko co robię, robię tak jak dla Boga. W istocie jest to cytat z Listów Ap. Pawła. I gdy ludzie mieli te wiarę, a do tego w Niemczech, Szwajcarii, była jeszcze odpowiednia kultura, to przekładało się to na jakość. I w ubiegłym roku protestanci tak dużo mówili o tym, że „my mamy taki silny etos pracy”, a w rzeczywistości bardzo mało kościołów faktycznie kładzie na to nacisk. Czyli bardzo dużo o tym mówią, ale niczego takiego nie ma. Nie ma ani jakości, ani takiej rzetelności, ani odpowiedniej ceny. To jest dość problematyczne.
– Jakie jest z tego wyjście? Tak nie może być, bo to nie jest kościół Chrystusowy w swojej istocie. Jezus powiedział: „Po owocach was poznają”!
– No, wyjście zawsze jest tylko jedno: człowiek ma się pokajać, i w wierze zrozumieć, podejmować decyzje dla swego życia. Oczywiście, można robić wiele projektów społecznych; uczyć jak przeciwdziałać korupcji, przeciw jeszcze czemuś, i tak dalej – one są potrzebne, bywają efektywne, ale z mojej osobistej praktyki najbardziej efektywną rzeczą, która zmienia człowieka jest wiara. Czyli jeśli człowiek sam poprzez wiarę nie zrozumie, że nie można dawać łapówek i nie będzie gotowy ponosić za to odpowiedzialności, to znaczy: nie daje, więc może ucierpieć za to, to nic innego go nie zmotywuje.
Wniosek stąd wypływa jeden: prawdziwa, głęboka wiara jest tylko dla ludzi świadomych i silnych duchem, w pozostałych wypadkach religia – to tylko piękna tradycja i zwyczaje.
(-)
A skoro mowa o zwyczajach, to dzisiaj zapowiada się powszechne świętowanie, ponieważ imieniny obchodzą: Elżbieta, Dawid, Jan, Leoncjusz, Mikołaj Semen i Sergiusz oraz urodzeni 31 października. Wszystkim życzymy wszystkiego najlepszego.
(-)
Przebywający na Ukrainie z dwudniową wizytą sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg potwierdził wsparcie Sojuszu dla tego kraju. Zapowiedział też nową inicjatywę we współpracy z Kijowem. Nowe ukraińskie władze deklarują, że będą kontynuować prozachodni kurs zapoczątkowany przez poprzednią ekipę. O szczegółach Paweł Buszko:
(-) Korespondencja w języku polskim
Dziś – drugi dzień wizyty na Ukrainie sekretarza generalnego NATO. W ukraińskiej stolicy Jens Stoltenberg spotka się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i uczestniczyć będzie w komisji NATO – Ukraina.
(-) Korespondencja w języku polskim
O tym, jak będzie się rozwijała sytuacja na Ukrainie, będziemy informować w kolejnych naszych programach.
(-)
Nasz przedpołudniowy program dobiega końca; była z wami Jarosława Chrunik. Żegnam się do wieczora, a tymczasem życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/bsc)
30.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w programie „Z dnia na dzień” na antenie Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Po nie nastrajających optymistycznie wiadomościach w programie porannym, teraz dla równowagi zaczerpniemy z ludowej krynicy,- „może serce choć trochę odpocznie”.
(-)
Naród ukraiński ma trzy barwne górskie grupy etniczne, są to Łemkowie, Bojkowie i Hucułowie. O ile o Łemkach słyszymy dość często, o Hucułach może mniej, ale też słychać, to o Bojkach zdaje się słyszymy, a co za tym idzie – wiemy – najmniej. W tegorocznej edycji polsko-ukraińskiego projektu „Jesteśmy Ukraińcami, ja i ty” (którego koordynatorem z polskiej strony jest nauczyciel języka ukraińskiego Piotr Tabaka, a z ukraińskiej – bibliotekarka Ołena Kremniowa) wzięła też udział Luba Sawaryn z Lwowskiej Obwodowej Biblioteki dla Dzieci, kierowniczka działu reklamy i działalności projektowej, a jednocześnie – przewodnicząca Samborskego Regionalnego Towarzystwa Naukowo-Kulturalnego „Bojkowszczyzna”. To góralka o łemkowsko-bojkowskich korzeniach/ miałam przyjemność porozmawiać z p. Lubą i dowiedzieć się trochę więcej o Bojkach i o tym, co jest atrakcyjnego w Bojkowszczyźnie:
– Wie pani, Bojkowszczyzna jest atrakcyjna przede wszystkim dlatego, że jest mało znana, mało zbadana i mało odkryta dla świata. Tam jest bardzo duży potencjał i dla naukowców, i dla badaczy, i po prostu dla zwyczajnych ludzi, którzy chcą ją dla siebie odkryć, dlatego, że gdy zaczynają to robić, to Bojkowszczyzna zachwyca ich coraz bardziej. Muszę powiedzieć, że Łemkowszczyznę w ostatnim czasie słychać jakoś bardziej, ale Bojkowie też mają bardzo duże dziedzictwo – swoje tradycje, kulturę, ich wierzenia są bardzo ciekawe, ich zwyczaje i to wszystko też trzeba ludziom odkrywać.
– Gdy patrzymy na mapę – skąd i dokąd jest Bojkowszczyzna? Czy może pani powiedzieć, na przykład, po miejscowościach?
– Tak, Bojkowszczyzna leży w trzech obecnych obwodach Ukrainy; to jest część obwodu Zakarpackiego, Lwowskiego, a także cząstka obwodu Iwano-frankowskiego. A jeszcze jest terytorium, które obecnie należy do Polski i które dawniej należało do Bojkowszczyzny, z której ludzie zostali wysiedleni.
– A jakie większe miasta są, które od razu mogłyby nam kojarzyć się z Bojkowszczyzną?
– No, to jest oczywiście miasto Turka, to jest na Lwowszczyźnie; ja pochodzę z miasta Sambor na Lwowszczyźnie, to jest takie serce – można powiedzieć, sam środek Bojkowszczyzny. Mamy Muzeum Historyczno-Etnograficzne „Bojkowszczyzna”. Tam w 1927 r. założono to towarzystwo, którym obecnie mam zaszczyt kierować. I już to towarzystwo założono to muzeum. Jest też bardzo dużo ludzi o bojkowskim pochodzeniu i terytorialnie należymy do Bojkowszczyzny.
(-)
-A co odróżnia Bojków od Łemków i Hucułów?
– No, oczywiście Bojkowie mają swoja gwarę, oni używają bardzo dużo takich słów, których inni nie używają…
– …na przykład?
– Właśnie nazwa „bojkowie” pochodzi od słowa „boj je”. Bojkowie, jeśli ich o coś zapytać, to zamiast „tak”, odpowiadali „boj je” i stąd się wzięła nazwa Bojkowie. Tak jak Łemkowie mają swoje „łem”, tak samo Bojkowie maja to swoje „boj je”.
– A Hucułowie?
– Oj, Hucułowie? Powiem szczerze, że nawet nie wiem!
(-)
Niezwykła jest wesoła bojkowska wyszywanka, ta tęcza kolorów…
– Rzeczywiście, wyszywanka bojkowska jest bardzo oryginalna, nie można jej pomylić z żadną inną, ona bardzo odróżnia się od Hucułów i od łemkowskiej wyszywanki, dlatego że bojkowska wyszywanka ma bardzo mocno nasycone jaskrawe kolory; to są kolory bardzo, bardzo nasycone. Bojkowie lubili te jaskrawe kolory – taki jaskrawy różowy, żółty, zielony, niebieski… Zapewne to wszystko tę ich codzienną, ciężką pracę (bo pracowali ciężko, potrafili robić wszystko, co trzeba było robić, żeby przeżyć w tych trudnych górskich warunkach), więc na pewno te jaskrawe elementy w wyszywance dodawały jakiejś radości w ich życiu, to w jakiś sposób musiało się równoważyć.
(-)
Rozmowę o Bojkach i Bojkowszczyznę dokończymy innym razem (też będzie ciekawie), a teraz opowiemy o Bojkach, którzy zmuszeni byli do opuszczenia rodzinnej ziemi, ale którą zachowują w swoich sercach przez całe życie. „Susidojky” – tak nazywał się zespół rodzinny, który istniał w latach 70-80-tych XX w. w okolicach Lidzbarka Warmińskiego. Członkowie rodziny Hodowańców i Łesyków wykonywały muzykę bojkowską – śpiewali i grali na różnych instrumentach. Występowali na wielu scenach całej Polski. Obecnie „Susidojky” już nie grają, ale można się z nimi spotkać podczas warsztatów muzyki bojkowskiej, które przeprowadzą wraz z Rodzinną Kapelą Ewy i Roberta Wasilewskich ze Szczytna. O miejscu i czasie przeprowadzenia warsztatów powiadomimy wkrótce; prawie na pewno wiadomo, że w Baniach Mazurskich odbędą się one 23 listopada. A dzisiaj proponujemy wam rozmowę z Eugeniuszem Hodowańcem, Danutą Hodowaniec (z domu Łesyk) oraz ewą Wasilewską – autorką projektu „Tak śpiewała moja babcia. Pamięć przesiedlonej muzyki z Bojkowszczyzny”. Warsztaty odbędą się dzięki dofinansowaniu z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Polski oraz samorządu Województwa Warmińsko-Mazurskiego. Z bohaterami naszej opowieści spotkał się Sergiusz Petryczenko:
(-)
– Słyszałem, że wkrótce będą warsztaty muzyki bojkowskiej, będziecie je prowadzić; co można będzie usłyszeć i czego można będzie się nauczyć?
– Przede wszystkim – bojkowskie kołomyjki, rodem z Bojkowszczyzny.
– Też będziemy śpiewać i będziemy się radować, że możemy to jeszcze prowadzić.
– Bo będzie kapela i będzie śpiew. Tak?
– Tak! Tak. Będziemy śpiewać.
– To są kołomyjki z waszych stron; kto was tego uczył?
– Mój tata, mama, moja teściowa – Hodowańcowa Zośka, która znała bardzo dużo z domu tych kołomyjek. Mój tata wszystko notował pisemnie i się uczyliśmy, żebyśmy mogli to wszystko powtórzyć.
(-)
– Wasi rodzice od kogo się uczyli? Czy może tak sami z siebie, czy od sąsiadów; od innych muzykantów?
– To, co tata przekazywał to co? Techniki się uczyli, bo byli Cyganie. To byli mocni muzykanci! I samej techniki nauczyli się od Cyganów, ale nie grali muzyki cygańskiej, tylko swoją – tamtejszą, rodzinną, bojkowską.
(-)
– Jak się zaczynała wasza kapela „Susidojky”?
– Zaczynało się tak, że schodziliśmy się wieczorem, w domu były instrumenty – u mego teścia, u Łesyka i nadszedł taki moment, że spróbowaliśmy grać. Raz, drugi, trzeci, zaczęło bardzo dobrze wychodzić; dziewczęta przepięknie śpiewały – mama Danuty, Stefania, siostra Halina, moja siostra Eugenia, obecnie Przysłupska, no i tak zaczęliśmy śpiewać i ktoś się tym wszystkim zainteresował. Przyjechali z Domu Kultury z Lidzbarka, potem z UTSK, z Olsztyna przyjechali, potem było u nas radio i tak się to zaczęło i tak nabrało tego impetu. I tak to się działo przez ładnych kilkanaście lat.
– A jeździliście gdzieś występować na konkursy, czy gdzieś?
– Tak, jeździliśmy na przeglądy i potem z przeglądów… tam trzeba było zdobyć miejsce, żeby można było pojechać do Warszawy na festiwal. Raz zajęliśmy pierwsze miejsce na festiwalu. I jeździliśmy po wszystkich miastach, tych tu w Polsce. Na bardzo wielu występach byliśmy.
– Byliśmy w tamtych czasach na wszystkich festiwalach; w Sopocie byliśmy, w Warszawie występowaliśmy w filharmonii, byliśmy w Nowym Targu…
– …Kolno…
– Kolno… no, to trudno teraz tak wymienić wszystkie, ale objeździliśmy prawie całą Polskę.
– mA u siebie występowaliście gdzieś? Powiedzmy – na zabawach, dla sąsiadów, dla znajomych?
– Występowaliśmy dla sąsiadów, dla znajomych, na weselach graliśmy; przeważnie – po swojej nacji.
-Sądzę, że wśród słuchaczy Radia Olsztyn znajdą się jeszcze tacy, którzy was pamiętają?
– No, myślę, że dużo jest jeszcze tych starszych ludzi, którzy pamiętają, bo w radiu było bardzo często… nasza kapela grała, był taki program „Przy kogutku”? Tak?
– „Kiermasz z kogutkiem”.
– To w tygodniu grali po dwa-trzy razy, to wiem, że ludzie pamiętają. Nagrania tej muzyki są w archiwach w Poznaniu, wiem. Są tam trzy utwory mego taty „Twórców ludowych”.
– Jest płyta wydana z tej okazji.
(-)
Rozmowa w języku polskim
(-)
Program radiowy, o którym wspominali państwo Hodowańcowie, nazywał się „Kiermasz pod kogutkiem” i ja sama pamiętam, jak „Susidojky” śpiewali ku wielkiej radości mojej rodziny i wszystkich sąsiadów. Nasz program dobiega końca, żegnamy się do jutra, do godz. 10.50. była z wami Jarosława Chrunik. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! (jch/ad)
30.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Witam was, drodzy słuchacze, na falach Polskiego Radia Olsztyn, w środę, 30 października. W studiu – Jarosława Chrunik. Z przykrością stwierdzam, że dzisiaj nie będę miała dla was dużo dobrych wiadomości. Kalendarz historyczny też jest bezlitosny:
(-)
30 października 1990 roku na Łubiańskim Placu w Moskwie ustawiono Sołowiecki Kamień ku pamięci ofiar politycznych represji. Z inicjatywy towarzystwa „Memoriał” głaz (odłamek skały), przywieziony z Wysp Sołowieckich, aby uczcić pamięć ofiar reżimu totalitarnego. W 2016 r. przewodniczący Międzynarodowego Towarzystwa Historyczno-Oświatowego „Memoriał” Arsienij Rogiński oświadczył, że ministerstwo sprawiedliwości Rosji uznało te organizację „agenta zagranicznego”.
(-)
30 października 1947 roku zmarł Jurij Kłen (Oswald Burghardt) – ukraiński poeta-neoklasyk, tłumacz, krytyk literacki. Pod jego redakcją ukazało się 30-tomowe wydanie utworów Jacka Londona, 8-tomowe Bernarda Shaw’a, Hamsuna, Goete’go, a także utwory Dickensa (którego Burghardt sam też tłumaczył). Tłumaczył także sonety Mykoły Zerowa na język niemiecki, które weszły do zbiorku Dierżawina „Gelb und Blau: Moderne ukrainische Dichtung in Auswahl». Z języka szwedzkiego przełożył powieść Svena Hedina „Zdobywcy Ameryki”. Zmarł 30 października w jednym z augsburskich szpitali na zapalenie płuc.
(-)
30 października 1882 roku urodził się Mychajło Bojczuk – ukraiński artysta, malarz-monumentalistazałożyciel oryginalnej szkoły sztuki ukraińskiej „bojczukizm”, lider grupy „bojczukistów”. Przedstawiciel Rozstrzelanego Odrodzenia. Na przełomie lat 1926/1927 Bojczuk wraz z żoną Zofią Nalepińską-Bojczuk, uczniami Iwanem Padałką i Wasylem Siedlarem odbyli twórczą podróż do Niemiec, Francji i Włoch. Podróż zagraniczna okazała się jedną z formalnych podstaw do ich zaaresztowania i oskarżenia o „szpiegostwo” i udział w „organizacji kontrrewolucyjnej”. W listopadzie 1936 roku NKWD zaaresztowało Mychajła Bojczuka, a w lipcu 1937 w Kijowie, wraz z jego utalentowanymi uczniami, Iwanem Padałką i Wasylem Siedlarem – rozstrzelano. Zofię Nalepińską-Bojczuk stracono w grudniu 1937 roku, również jako „szpiega” i „żonę przywódcy nacjonalistycznej organizacji terrorystycznej wśród malarzy”. Los tej czwórki podzieliła większość uczniów Mychajła Bojczuka.
(-)
Dzisiaj imieniny obchodzą: Aleksander, Anatol, Antoni, Józef i Julian. Z nimi będą też świętowali urodzeni 30 października, więc wszystkim wam życzę wszystkiego najlepszego!
(-)
Teraz przechodzimy do wiadomości z Ukrainy, chociaż pierwsza z nich ściśle związana jest z Olsztynem: olsztynianin, Rafał Wolski zakończył pracę na stanowisku Konsula Generalnego RP we Lwowie. Nowym Konsulem Generalnym została Eliza Dzwonkiewicz. W ukraińskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych odebrała ona zgodę ukraińskich władz na pełnienie tej funkcji. O szczegółach z Kijowa poinformował wczoraj Paweł Buszko:
(-) Korespondencja w języku polskim
A teraz wiadomości z frontu. Ukraińskie wojsko rozpoczęło wycofanie sił w okolicach miejscowości Zołote na linii rozdziału sił w Donbasie. Wycofanie sił z niektórych odcinków linii frontu jest jednym z warunków spotkania w formacie normandzkim przywódców Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji. Budzi to jednak kontrowersje wśród części ukraińskiego społeczeństwa. O szczegółach z Kijowa – znowu Paweł Buszko:
(-) Korespondencja w języku polskim
W przeddzień wycofywania wojsk w kierunku Zołote-4, wieczorem 28 października, stwierdzono ostrzał budynków mieszkalnych. Informuje o tym sztab Operacji Zjednoczonych Sił. Niemniej jednak we wtorek, 29 października o g. 12-tej rozpoczął się proces wycofywania wojska. Warunkiem wycofania, przeciwko któremu i tak zdecydowanie sprzeciwiają się wojskowi, weterani ATO, wolontariusze oraz aktywna część ludności cywilnej, było całkowite wstrzymanie ognia. Informacji o wycofaniu wojsk ze strony rosyjskiej brak. Działania W. Zeleńskiego oraz jego ekipy to właśnie to, co przez całe 5 lat chciała osiągnąć władza rosyjska. W Kijowie wczoraj wieczorem pod Biurem Prezydenta rozpoczęła się masowa akcja protestu przeciwko kapitulacji. Informuje o tym kanał „Nasz”. Protestujący skandowali antyprezydenckie hasła i ustawili namioty. Będziemy czekać na rozwój wydarzeń, choć optymizmu jest niewiele.
(-)
Nasz przedpołudniowy czas antenowy dobiega końca; była z wami Jarosława Chrunik. Żegnam się z wami do wieczora, a tymczasem życzę wam pogodnego dnia, drodzy słuchacze! (jch/bsc)
29.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was we wtorek, 29 października, w programie „Z dnia na dzień”; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj „Śladami pamięci” powędrujemy drogami i bezdrożami XX wieku, a będzie to możliwe dzięki uczniom górowoiławeckiej szkoły.
(-)
14 października dla Ukrainy to nie tylko święto Opieki Matki Bożej, to także Święto Ukraińskiego Kozactwa i Dzień Obrońców Ukrainy. Z tej okazji uczniowie ZSzUJN w Górowie Iławeckim przygotowali wspaniały koncert. Pomogły im w tym nauczycielki: Daria Kantor, Aleksandra Bzdel i Iwona Smoliniec. Pierwszą część koncertu słyszeliście tydzień temu, dzisiaj będzie ciąg dalszy. Wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego, a dawniej dyrektor tej szkoły, powiedział, że zawsze z przyjemnością jest na tym koncercie, bo ten dzień – święto Opieki Matki Bożej zawsze miał wielkie znaczenie:
– Od pięciu lat ten dzień – 14 października – nazywa się już Dniem Obrońcy Ukrainy, zaprowadził je jeszcze prezydent Poroszenko, ale my wszyscy doskonale wiemy, jakie to jest święto, od kiedy jest obchodzone i sama nazwa – Obrońcy Ojczyzny – ma takie znaczenie dla nas wszystkich rzeczywiście szczególne. Dlatego, że tak się złożyło na Ukrainie, że zawsze trzeba było bronić naszego państwa, chociaż przez długi czas my tego państwa nie mieliśmy. I jak teraz się mówi: na świecie rzadko trafia się taki cud, że naród, który formalnie tak długo nie miał swego państwa, ma swoją historię, ma swoją kulturę, ma swoją religię. I to bogatą historię, i to bogatą kulturę!
(-)
A potem głos zabrali uczniowie:
(-) Fragment koncertu
Widzom koncert bardzo się podobał:
– Każdego roku tu jestem. Każdego roku tu jestem i bardzo mi się podobało! A w tym roku jest nasz wnuk, pierwszy rok i jesteśmy szczęśliwi!
– Trzeba było ocierać łzy. Przepiękny koncert, bardzo się cieszę, że mogłam być na tym koncercie. Daj Boże, żeby takich było więcej.
– Świadome dzieci.
– Bardzo! Bardzo świadome! I panią proszę, jeśli pani może, to żeby te piosenki dalej podać w eter!
Będę to robić z przyjemnością. Dzisiaj tę część audycji zakończymy piosenką, którą znam od dziecka, bo często śpiewał ja mój tata. Myślę, że w wielu domach tak było:
(-) Piosenka
A teraz przenosimy się na stronice powieści „Chołodnyj Jar” Jurija Horlis-Horskiego. Jeśli słuchaliście uważnie, to wiecie, że o bohaterach tego utworu wspominali górowscy uczniowie podczas koncertu. Słuchamy kolejnego odcinka opowieści:
Oddajemy zawziętym obrońcom wsi przechwycone od czerwonych automaty. Medweńcy w przyszłość patrzyli już weselej. Po wsi poszła wiadomość, że |Petlura z wojskiem zajął już Winnicę. Na ziemi czerkaskiej już się nie spieszyliśmy. Miejscowość znana, lesista; w jeden las się zanurzył, w innym wychynął. Na początku trzeciego tygodnia od wtedy, gdy wróciliśmy od mogiły Neczaja, byliśmy już w ziemiankach chołodnojarskich. A Chmara poprowadził swoich kozaków do Czarnego Lasu.
W ziemiankach wszystko było po staremu, tylko kilimy pociemniały i chłopakom brody porosły. Hryć, który poszedł z nami do Chołodnego Jaru i jego stary guzik z herbem państwowym, którego nie widzieli jeszcze starzy wojacy, byli bohaterami w obozie. Hryciowi nasz obóz spodobał się bardziej, niż łańcucki. Cieszył się, że spotkał nas po drodze, przyznał, że jeszcze w Łańcucie marzył o tym, żeby dostać się do Chołodnego Jaru, w którym był podczas zimowej wyprawy armii Mychajła Omelanowycza Pawłenki.
Prawda o Armii Ukraińskiej czarnym cieniem legła na twarzach chołodnojarców. Nadzieja na wyzwolenie z Zachodu zgasła. Teraz cała nadzieja na własne ręce i głowy. Opowiadamy z Czornotą Petrence o naszym spotkaniu z bat’ką Machnem. Petrenko miał już informacje o jego marszrucie. Koło Kaniowa Machno postanowił przeprawić się przez Dniepr na lewy brzeg. A lód był niepewny. Wówczas machnowcy kupili we wsi słomę, deski, wrota, drzwi od stodół. A dokładniej – zabrali, nie pytając gospodarzy, ale zapłacili za wszystko po książęcemu. Zaścielili lód słomą, na wierzchu położyli deski, na nie wjeżdżały taczanki albo armaty, to uderzenia ostro podkutych kopyt były zagłuszane, a i ciężar na szerszą powierzchnie lodu rozkładał się. Gdy przeszli, przeprawę podpalili. Spłonęła słoma z deskami, spłonął i lód. Budionnowcy musieli przeprawiać się wyżej przez Dniepr. Część konnicy przeszła szczęśliwie, ale gdy poszła pod lód bateria z końmi, przeprawę wstrzymali i poszli do Czerkas na most, bo w Kaniowie spalił jeszcze zielony.
Zanim przeszli, Machno dochodził już do Łubien. Potem zawrócił na Myrhorod, rozbił świeżą budionnowska dywizję, która przecinała mu drogę, wykoleił pod Sahajdakiem dwa pociągi pancerne, które wyszły zamknąć drogę na Połtawę. W czasie, gdy pociągi pancerne ostrzeliwały kolumny Machna, pułk machnowskich dońców-budionnowców schował się pod ich przykryciem. W odpowiednim momencie dońcy-budionnowcy wskoczyli na pociągi i wystrzelali ich obsługę. Bat’ko poszedł dalej. Śmiertelnie przestraszył Połtawę, potem zawrócił torami na Charków. Narobił paniki w Charkowie i zawrócił na ziemię czernihowską, a Masłaka z dońcami odprawił na Don – robić kozacka rewolucję.
(-)
Na tym kończymy nasz dzisiejszy program; była z wami Jarosława Chrunik. Na kolejne przygody chołodnojarców zapraszamy za tydzień, a na wiadomości w języku ukraińskim – jutro o godz. 10.50. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! (jch/bsc)
29.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Witam was, drodzy słuchacze, na falach Polskiego Radia Olsztyn, we wtorek 29 października. W studiu – Jarosława Chrunik. Wydawałoby się, że najważniejsze wydarzenia jesieni już za nami, ale tak nie jest; po prostu akcent przesunął się bardziej nad morze. Zaraz usłyszycie dokładniej co mam na myśli, najpierw kilka słów o przeszłości:
(-)
29 października 1624 r. zmarł Jełysej Płetenecki – ukraiński działacz religijny, kulturalny i społeczny; pisarz, oświatowiec. Archimandryta Kijowsko-Pieczerskiej |Ławry. Założyciel drukarni w Ławrze i pierwszej w Centralnej Ukrainie fabryki papieru. Współcześni wysoko cenili działalność Jełyseja Płeteneckiego, skierowana na odrodzenie życia religijnego i kulturalnego prawosławnej części Rzeczpospolitej. Jak powiedział Zachariasz Kopysteński – następca Płeteneckiego na stanowisku archimandryty Kijowsko-Pieczerskiej |Ławry – jego poprzednik i patron był „ojcem nie tylko dla Ławry, ale też dla całego narodu”.
(-)
29 października 2001 roku zmarł Hryhorij Czuchraj, reżyser filmowy, scenarzysta. Uczestnik II wojny światowej. Podczas wyzwolenia Ukrainy brał udział w dnieprowskiej powietrzno-desantowej operacji; był lejtnantem, dowódcą oddziału łączności. Od 1956 roku pracował w studiu „Mosfilm”; znany jest z filmu „Ballada o żołnierzu”; zdobywał nagrody na festiwalach międzynarodowych: za film „Czyste niebo” (Moskwa), „Złota brama” (San Francisco), „Głowa Palenque” (Meksyk); za humanizm i jakość artystyczną w Cannes.
(-)
Dzisiaj świętują: Grzegorz, Eugeniusz, Kuźma, Leoncjusz i Terencjusz oraz urodzeni 29 października. Wszystkiego najlepszego!
(-)
|I teraz – o zbliżających się wydarzeniach. W następnym tygodniu, w środę w Gdańsku rozpoczyna się festiwal „Tydzień Ukraiński w Gdańsku”. Konsul Ukrainy w Gdańsku wraz z żoną, Tanią Jermak, zapoczątkował to coroczne wydarzenie na Pomorzu, podbudowani sukcesem „Tygodnia Ukraińskiego w Gdańsku 2016”. Wówczas festiwal został zorganizowany wspólnie z Teatrem Szekspirowskim w ramach projektu „Tygodnie Europejskie w Teatrze Szekspirowskim”. I tak zaczęła się dobra tradycja. Głównym celem festiwalu jest stworzenie znaczącego wydarzenia medialnego, które zaprezentuje najlepsze przykłady współczesnej sztuki ukraińskiej polskiemu widzowie, gościom zagranicznym miasta oraz społeczności ukraińskiej – diasporze i migrantom zarobkowym Pomorza w celu promocji kultury ukraińskiej.
Dewizą „IV Tygodnia Ukraińskiego w Gdańsku” jest „Ukraina, jaka warto poznać”. Tak samo jak i procesy globalne, kultura ukraińska nie stoi w miejscu. „Tegorocznym partnerem Konsulatu Ukrainy w Gdańsku jest Instytut Ukraiński, który powstał w 2018 r. przy MSZ Ukrainy w celu prezentowania kultury ukraińskiej na świecie i kształtowania pozytywnego obrazu Ukrainy za granicą”,- mówi Tania Jermak, główna organizatorka „Tygodnia Ukraińskiego w Gdańsku”:
– W tym roku bardzo się chwalimy i będzie nam o wiele łatwiej, dlatego że mamy aż trzy wystawy sponsorowane przez Instytut Ukraiński. Również nasz rodzimy MSZ sponsoruje nam koncerty legendarnego już, znanego na świecie zespołu „Dakh Daughters”; ten koncert robimy razem z „Ukraińskim Jarmarockiem”. Tez jesteśmy bardzo dumni z tego, dlatego że nareszcie konsulat pracuje ze społecznością; nie tylko tak, żeby porozmawiać, a pokażemy w działaniu, że potrafimy zjednoczyć i nasze finanse, i nasze wysiłki, i żeby cieszyli się z tego i Polacy, i Ukraińcy. Oprócz tego tam jeszcze będą rzeczy inne – i filmy, i jakaś wystawa będzie – o tak.
W programie od Konsulatu Ukrainy będzie instalacja artystyczna Serhija Sawczenki, który w październiku otworzył swoja galerię w Gdańsku:
– Galeria ma być takim swoistym ośrodkiem sztuki, niewielkim, jednym z wielu, takim „centruniem”, gdzie podstawą będą oczywiście moje prace, ale też będziemy robić tzw. projekty specjalne, gdzie będą prezentowani inni malarze, moi koledzy, których znam już od lat. Będziemy robić i wspólne projekty, i indywidualne projekty artystyczne. I w taki sposób będzie pracowało to niewielkie pomieszczenie. To w jakiejś mierze jest ukraiński ośrodek, dlatego, że ja się deklaruje i czuje Ukraińcem. Jak powiedział papież Franciszek – zawsze wygrywa ten, kto buduje mosty, a nie ten, kto je rujnuje. Jest jedna z takich kluczowych, powiedziałbym fraz, nie dlatego, że teraz mówię to do mikrofonu – które miałem w głowie, gdy myślałem, czy robić to, czy nie, bo tę decyzje trzeba było podjąć. Galeria istnieje, de facto jest otwarta.
Galeria otwierała się dwiema wystawami, pod dwoma tytułami:
– Dwie oddzielne nazwy: „Ruina i reprodukcja” – to mój projekt i „Zmarli żołnierze” – to rzeźby Erika Meia. I można powiedzieć, że właśnie tym projektem oficjalnie otworzyliśmy tę galerię – Galeria@Sawczenko, Szafarnia 11, przychodźcie. Będzie bardzo interesująco, mam nadzieję, dokładamy wielkich starań, ja i nowy zespół galerii, dlatego że nie jestem sam, jesteśmy całym zespołem ludzi, którzy pracują.
(-)
I taki właśnie zespół pracuje nad tym, żeby budować mosty kulturalne. O Tygodniu Ukraińskim w Gdańsku jeszcze będziemy informować, a dzisiaj nasz czas antenowy już zbliża się do końca. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Do usłyszenia wieczorem o godz. 18.10. drodzy słuchacze! Miłego dnia! (jch/ad)
28.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
obry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałek, 28 października, w programie „Kamo hriadeszy”; w studiu – Jarosława Chrunik. W spokojny, jesienny wieczór, gdzieniegdzie zaciągnięty chmurami i deszczem, nie zaszkodzi spojrzeć na siebie – w lustro duszy; porozmawiać z samym sobą. Może znajdziemy w tej rozmowie coś, na co nie zwracamy uwagi na co dzień? Proponuje przyłączyć się do bohaterów naszej audycji.
(-)
Na sobotnim przeglądzie małych form teatralnych „Ja i mały teatr”, który odbył się w Bartoszyckim Domu Kultury, można było zaprezentować różnorodne tematy w różnorodnej formie. Był kabaret, były inscenizacje piosenki, bajki, ale na wszystkich widzach duże wrażenie zrobiła pantomima na motywach biblijnych pod tytułem „Ręce”. Przygotowali ją uczniowie z punktów nauczania języka ukraińskiego i religii w Giżycku i Pozezdrzu pod kierownictwem s. Franciszki Sałamaszek. Sądzę, że zamiast opowiadać wam o tym występie, lepiej po prostu posłuchać. A jednak szkoda, że w radiu nie widać ruchów scenicznych:
(-)
– Jak siostra pomyślała, żeby akurat tak zrobić? Bo pantomima nie jest łatwa, a wy to zrobiliście wspaniale!
– Dziękuję bardzo! Pracowaliśmy tak już w tamtym roku, przedstawiliśmy to na przeglądzie w Górowie Iławeckim i przyszła taka myśl, żeby to powtórzyć, żeby to nie było tylko na jeden raz, dla jednej publiczności, ale żeby podzielić się tym też tu, w Bartoszycach.
– Bo to jest bardzo ważne: ręce, tak jak i słowo – może uskrzydlić, ręce mogą pomóc, a mogą też zrujnować, mogą zabić.
– Tak. Pan Bóg po to dał nam ręce, żeby czynić dobro, unikać tego zła. I to chcieliśmy pokazać właśnie, żeby człowiek trochę zastanowił się nad swoim postępowaniem – Co robi? Jak robi? Czy kogoś nie rani? Myślę, że to spektakl dający wiele do myślenia, do refleksji, żeby się zastanowić.
– Bo tu właśnie też tak było – na scenie różne dzieci występowały, były różne tematy i nagle – tak jak siostra mówi – taka refleksja: zatrzymać się, pomyśleć.
– Tak, bo człowiek często w biegu nie zastanawia się, nawet nie widzi tego, że może ranić drugiego człowieka. Trzeba czasami trochę przysiąść, rozejrzeć się, zrobić refleksję i dopiero wtedy zobaczyć: O, coś robię nie tak!
– Czy dzieci od razu to zrozumiały? Chętnie się do tego przygotowywały?
– Tak, mam dzieci, które bardzo chętnie występują; teraz, jak im to jeszcze wychodzi, to jeszcze bardziej chcą występować, doceniają to. Na pewno pochwala dodaje im sił, żeby dalej pracować i jeszcze lepiej to robić.
– Życzę wam sukcesów!
– Dziękuję bardzo!
(-)
Na pewno sukcesy będą; dzieci wykonały zadanie znakomicie!
(-)
A jeśli mówimy o dobru, o Bogu, o wierze, to chcę powrócić do lwowskiego chóru „Kliros”, który odwiedził Olsztyn tydzień przed głównymi uroczystościami z okazji jubileuszu 40-lecia parafii. „Kliros” śpiewał wówczas liturgię, a w piątek – nocne czuwanie w cerkwi. To był wyjątkowy śpiew. Rozmawiałam z jednym z uczestników chóru o jego wierze i o jego doświadczeniu Boga. Bo każdy z nas szuka Boga i często nasze drogi przecinają się w tych poszukiwaniach z drogami poszukiwań innych ludzi:
(-)
– Nazywam się Zinowij, jestem ze Lwowa; przyjechaliśmy chórem do was śpiewać; przekazać wam dawne tradycje śpiewu, tego, jak nasi przodkowie śpiewali jeszcze w XVII-XVI wieku. Początkiem tego głębokiego jednoczenia się z Bogiem jest wspólnota, gdzie odczuwasz jedność, jednomyślność i jedność ducha. A podczas samego wykonania śpiewu, podczas liturgii i tej jedności w śpiewie, i tej synchronizacji w działaniu, w tym odczuciu błogosławieństwa, które spływa nie tylko na ciebie, ale też na innych ludzi, czujesz, że właśnie poprzez ciebie Pan oddziałuje na innych ludzi. I właśnie to rozumienie, że inni ludzie poznają i nawracają się do Boga dzięki tobie na pewno jest największą radością, która ogarnia.
– A kiedy pan, osobiście pan, zrozumiał, że nie jest pan sam na świecie, ale jest Bóg i Bóg działa w panu?
– Myślę, że w życiu każdego człowieka jest taki przełomowy moment w wierze, gdzie może tak od dzieciństwa byliśmy wychowywani: kogoś prowadzano do cerkwi, kogoś nie prowadzali; ktoś był w podziemiu, ktoś się chował, ktoś się nie chował. Tym niemniej mnie od dziecka bardzo wychowywano w wierze katolickiej, w cerkwi katolickiej. Potem, gdy cerkiew wyszła z podziemia, też chodziliśmy do cerkwi greckokatolickiej, byłem też ochrzczony w podziemiu. Miałem bardzo surowych rodziców w sferze wychowania. Potem też uczyłem się w liceum greckokatolickim, ale do tego rozumienia, że nie sama dyscyplina czy pewien porządek działań, rytuałów mają cię doprowadzić do Boga, a samo uświadomienie tego, że powinieneś sam zapragnąć Go od środka. I dopóki nie zapragniesz Go tak, jak spragniony człowiek na pustyni pragnie wody, to będzie to tylko powtarzaniem działań, to nie będzie cię wypełniało, a będzie cię pustoszyć – jeśli to będzie tylko powtarzaniem takich czynności, czy gdy będziesz widział to, co inni robią. Ale ty tego sobie nie uświadamiasz. A gdy wysławiasz Boga od wewnątrz, napełniasz się i poprzez ciebie Pan Bóg napełnia innych ludzi swoim błogosławieństwem.
– Czy miał pan taki moment w swoim życiu, gdy zrozumiał pan, że Bóg dotyka pana, właśnie pana?
– Tak, żeby to był konkretny, cudowny moment, to nie miałem.
– Jeszcze będzie…
– Odczuwałem… myślę, że możliwe, że będzie, a możliwe, że już był, dlatego że już kilka razu odczuwałem na takim emocjonalnym poziomie uniesienie, takie, że aż ciarki po plecach idą, także odczucie wielkiego błogosławieństwa, ale ojcowie święci mówią, że właśnie nie w takim emocjonalnym przeżywaniu jest obecność Boga, jest twoje odkrycie Boga, czy – odpowiadając na pani pytanie – takie osiągnięcie Boga. Taka ekstaza. Ale w takim ciągłym… tak jak dla wielkich muzyków genialność zawiera się w ciężkiej pracy, konsekwentnej i codziennej, tak samo i w tym poznaniu Boga, w ekstazie Boga jest ciągłe przebywanie w Bogu. Gdy nie tylko po prostu sam Go szukasz, ale i innych przyprowadzasz do niego.
– No, wiemy jaki dzisiaj jest świat; czy nie przeszkadza panu pańska wiara? Czy nie ma pan jakichś nieprzyjemności ze strony ludzi niewierzących?
– Ja myślę, że to dobrze, że jest świat i dobrze, że są pokusy, i dobrze, że są rzeczy, które stawiają nas na przeciwwagę naszej wierze. To nas szlifuje i wystawia przed Panem Bogiem na próbę. Dlatego, że Bóg chce zobaczyć, czy jesteśmy mu wierni w małym, żeby nam dał wielki dar. Gdy boisz się przeżegnać przed posiłkiem, czy przed cerkwią, a potem stajesz przed Panem i mówisz: „Czyż nie byłem Ci wierny?” to będzie to faryzeuszostwo.
(-)
Faryzeuszostwo – to podstępna pułapka, nie tak łatwo przed nią się ustrzec. Trzeba być czujnym i pracować nad sobą, bo jesteśmy tylko ludźmi. Wszystkim wam, a przede wszystkim sobie, życzę, żeby łatwo dawała się ta praca nad sobą. Czas już dzisiaj się pożegnać; była z wami Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego wieczoru i do usłyszenia jutro o godz 10.50, drodzy słuchacze! (jch/ad)
28.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Dzień dobry, drodzy słuchacze! Na falach Polskiego Radia Olsztyn witam was w czwartek, 28 października, w programie „Z dnia na dzień”. W studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj wspomnimy trzy postacie z historii i wszystkie trzy – tragiczne.
(-)
28 października 1896 r. urodził się Mike Johansen – ukraiński poeta i prozaik okresu „Rozstrzelanego Odrodzenia”. Był też tłumaczem, krytykiem, lingwistą, scenarzystą. Jako absolwent klasycznego gimnazjum Johansen znał język starogrecki, łacinę, niemiecki i francuski. Samodzielnie nauczył się angielskiego, nieźle znał języki skandynawskie i słowiańskie. Ma w swoim dorobku tłumaczeniowym utwory F. Schillera, W. Szekspira, E. Allana Po i inne. W sierpniu 1937 r. został zaaresztowany przez NKWD. Podczas przesłuchań nie ukrywał swoich poglądów politycznych: „W rozmowach z Epikiem i Wrażływym mówiłem, że Ostap Wysznia nie jest żadnym terrorystą, że wsadzają niewinnych ludzi do więzień. Mówiłem, że areszty ukraińskich pisarzy są wynikiem konsternacji i bezsilności przywódców partii i władzy radzieckiej” – oznajmił poeta. 27 października 1937 roku Johansen został rozstrzelany – dzień przed swoimi 41 urodzinami.
(-)
28 października 1942 r. zginął Fedir Ernst – ukraiński historyk, znawca sztuki i muzealnictwa. Wniósł znaczący wkład w stworzenie Kijowskiej Galerii Obrazów, Rezerwatu Kijowsko-Pieczerskiego, Cyrylowskiego i Czernihowskiego. W lipcu 1941 roku został aresztowany po raz trzeci, oskarżony o to, że jest „niemieckim szpiegiem” i 28 października – rozstrzelany.
(-)
28 października 1942 r. zmarł Jurij Hłuszko-Mowa – ukraiński działacz społeczno-polityczny, jeden z organizatorów ukraińskiego życia narodowo-kulturalnego i społecznego na Zielonym Klinie. 1930 r. nielegalnie powrócił na Ukrainę, do Kijowa (możliwe, że pod obcym nazwiskiem), gdzie kształcił się na Kijowskich kursach inżynieryjnych Charkowskiego Instytutu Budowy Dróg, zdobył zawód inżyniera-budowniczego dróg. Jesienią 1941 r. brał udział w pracach Ukraińskiej Rady Narodowej w Kijowie; po zaaresztowaniu jej głównych członków pozostał bez środków do życia w okupowanym przez Niemców mieście. Zmarł jesienią 1942 r. nie tyle ze starości, ile z powodu bezrobocia i głodu.
(-)
Dzisiaj świętują: Dmytro, Denys, Juchym i Semen. Wszystkiego najlepszego!
(-)
W Bartoszycach w sobotę odbył się XI Wojewódzki Przegląd Małych Form Teatralnych „Ja i mały teatr”. Słowem można operować i bawić się nim na wiele sposobów. W tym roku na scenie Bartoszyckiego Domu Kultury swoje umiejętności aktorskie prezentowało kilkudziesięciu uczniów ze szkoły i z punktów nauczania języka ukraińskiego na Warmii i Mazurach. Widzowie obejrzeli różne formy prezentacji – kabaret, bajkę, inscenizację piosenki itp. Na zakończenie przeglądu swoje uznanie dla pracy młodych aktorów i ich nauczycieli wysłowił burmistrz Bartoszyc, Piotr Petrykowski:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Bardzo ciekawie pantomimę pt. „Ręce” przedstawiła grupa z punktu nauczania języka ukraińskiego i religii w Giżycku i Pozezdrzu pod kierownictwem s. Franciszki:
(-) Fragment przedstawienia
– Pracowaliśmy tak już w tamtym roku, przedstawiliśmy to na przeglądzie w Górowie Iławeckim i przyszła taka myśl, żeby to powtórzyć, żeby to nie było tylko na jeden raz, dla jednej publiczności, ale żeby podzielić się tym tez tu, w Bartoszycach.
Od samego początku Przegląd Małych Form Teatralnych „Ja i mały teatr” organizuje szkoła z ukraińskim językiem nauczania im. Łesi Ukrainki w Bartoszycach i Towarzystwo „Kalina”, przy wsparciu władz powiatowych.
(-)
Na Ukrainie już nie jest tak kulturalnie, chociaż Wołodymyr Zeleński też występuje na scenie. Szerokim echem odbiła się na Ukrainie wypowiedź Wołodymyra Zełenskiego dotycząca sytuacji w ogarniętym konflikcie Donbasie. Rozmawiając z weteranem walk na wschodzie kraju, prezydent potraktował go w sposób, który przez wielu komentatorów został uznany za obraźliwy. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko.
(-) Korespondencja w języku polskim
I na zakończenie – pozytywna wiadomość: zbliża się Święto Zmarłych, tradycyjnie porządkujemy groby naszych bliskich oraz takie, o które nie ma kto zadbać. W ukraińskiej stolicy też porządkowano polskie groby. Na jednej z najstarszych kijowskich nekropolii – cmentarzu Bajkowa zebrali się Polacy aby przygotować cmentarz do zbliżającego się dnia wszystkich świętych. W akcji uczestniczyli członkowie polskich organizacji na Ukrainie, oraz dyplomaci. Jeszcze raz głos ma Paweł Buszko:
(-) Korespondencja w języku polskim
Nasz program zbliża się do końca, przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Żegnam się z wami do wieczora, do 10.50. Miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/apod)
27.10.2019 – godz. 20.30 – Magazyn (opis do dźwięku)
Witamy Państwa w magazynie Ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”; w studiu – Jarosława Chrunik. W połowie października w Olsztynie miały miejsce dwa bardzo ważne dla społeczności ukraińskiej wydarzenia: uroczystości z okazji 40-lecia istnienia parafii greckokatolickiej i Dni Teatru Ukraińskiego, które odbywają się co dwa lata. Żeby nie tracić cennego czasu, od razu przejdziemy do materiałów dźwiękowych – w języku ukraińskim:
(-)
Olsztyńskie święto parafii tego roku pomnożyło się na jeszcze kilka świąt: swoje 58-me urodziny obchodził przewodniczący uroczystościom abp Eugeniusz Popowicz, trzecie urodziny świętowała Iwanka – córka proboszcza ks. Jana Hałuszki, 17-tą rocznicę ślubu obchodzili Elżbieta i Stefan Melnykowie z Tuławek, a to jeszcze nie wszystkie wydarzenia tego dnia. Ogólnie: święto jest dostojne i udało się. Tak po uroczystej liturgii powiedział ks. Jan:
– Jest to kulminacja naszych obchodów, tego co robiliśmy przez cały rok – tych 40 rzeczy, które wymyśliliśmy dla uczczenia 40-lecia parafii – że zrealizowaliśmy, tak że jestem zadowolony, że przez ten cały rok wszyscy parafianie włączali się, żeby świętować dzisiaj ten moment kulminacyjny, Boską Liturgię z naszym arcybiskupem…
– Już i z dzwonem, i z chorągwiami, i z witrażem…
– No, tak! Pomalutku nasza cerkiew nabiera wszystkich tych elementów, które ma cerkiew wschodnia. Zbudowaliśmy świątynię, ale ona nie jest jeszcze ukończona, tak że pomalutku będziemy realizować to, żeby za kilka lat to rzeczywiście była prawdziwa cerkiew ukraińska; świątynia greckokatolicka.
(-) Fragment liturgii
Arcybiskup, J.E. Eugeniusz Popowicz chyba był nieco zaskoczony, że parafianie pamiętali o jego urodzinach, ale niespodzianka była miła. Gdy został wniesiony tort, wszyscy obecni zaśpiewali mu szczerze „Mnohaja lita!”:
(-) Mnohaja lita
– Ja w Olsztynie zawsze dobrze się czuję! To jest też moja cząstka, tu zostałem wyświęcony i wszystkie drogi na Warmii i Mazurach prowadzą przez Olsztyn. To jest taka moja ostoja, czuję się dobrze! Pozytywnie postrzegam to wszystko, co dzieje się tu w parafii. Bardzo pozytywnie! I zaangażowanie wiernych, przede wszystkim współpracę między proboszczem i tymi różnymi małymi wspólnotami w parafii, bo to jest bardzo ważne. Czy jest to chór, czy to jest drużyna Maryjna, ministranci, dzieci, młodzież; widzę, że ma dobry kontakt. Siłą tej cerkwi jest to, że potrafiła wpleść się, wejść w życie narodu i razem z życiem narodu rośnie. I dlatego jest taka silna.
(-) Fragment liturgii
Dla wiernych też był to czas wspomnień i spojrzenia w przeszłość:
– Widzę wielką różnicę na korzyść, ludzie garną się do cerkwi, ludzie dają pieniądze na cerkiew, żeby była coraz ładniejsza i jest coraz ładniejsza; przy cerkwi jest przepięknie, dużo zrobione, tak że jestem po prostu zachwycona tym, co ludzie potrafią zrobić.
– Bo drogie jest dla nich „swoje”.
– Tak! Tak, to jest bardzo potrzebne miejsce, żeby wszystkich przygarnąć.
– Bardzo pięknie, pani Jarosławo, naprawdę, jest tak podniośle; chór zrobił swoje, bardzo ładnie chór zaśpiewał, naprawdę!
– Mirek Władyka.
– To pan robił dzwonnicę!
– Musiałem sam zrobić projekt, ksiądz nie chciał robić projektu, sam musiałem robić projekt; sam musiałem robić. Ale ksiądz pomagał, cały dzień wczoraj montowaliśmy tę dzwonnicę…
-…i krytykował!
– No, nie krytykował, nie!
– Ksiądz rysował i pokazywał jak ma być! (śmiech)
– Ale dzwon dzwoni bardzo dobrze! I 100 lat będzie dzwonił!
– Bardzo ładnie dzwoni!
(-)
Wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Miron Sycz też w szczególny sposób jest związany z tą parafią:
– Przepiękne święto, wspaniały jubileusz! Ja osobiście z parafią olsztyńską związany jestem ściśle, od razu po ukończeniu liceum w 1978 r. jak przyjechałem do Olsztyna. Po rocznym pobycie tworzyliśmy tę parafię, praktycznie całe moje studia związane są z tą parafią i teraz jest tak samo. I to, że dzisiaj był metropolita, to jest dla nas wielka, prestiżowa sprawa, a przede wszystkim parafialna, bo to są wspaniali ludzie, którzy kiedyś gdzieś tam mieszkali w maleńkich parafiach, razem ze mną; ja dzisiaj mogłem ich zobaczyć – oni wszyscy garną się do tej naszej wspaniałej świątyni.
(-) Fragment liturgii
Wieloletnim przyjacielem olsztyńskiej społeczności parafialnej jest pełnomocnik marszałka ds. mniejszości narodowych i etnicznych Wiktor Marek Leyk:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Jednym z pierwszych, długoletnich budowniczych parafii był ks. Piotr Kuszka OSBM. Minęło 40 lat, po księdzu tych lat nie widać, a jak patrzy on teraz na tę parafię i jakie ma wrażenia i refleksje? Zapytałam go o to:
– To znaczy tak: pierwszy na parafii był ks. Jozafat Romanyk oczywiście i tego nie możemy zapomnieć. Ja już trochę później zacząłem tu przyjeżdżać. A jak patrzę? Boże mój… To wspaniale, że – tak jak Jego Ekscelencja dziś powiedział – że społeczność ma swoją cerkiew, wspaniały dom parafialny, tak że można tylko się cieszyć, że ta społeczność tak pięknie się rozwija i tak pięknie rośnie – że są dzieci, że jest młodzież, że jest wspaniały chór i to jest taka nadzieja na przyszłość.
(-) Fragment liturgii
Młodzi parafianie chodzą na nauczanie języka ukraińskiego i religii do Szkoły Podstawowej nr 2 im. Jarosława Dąbrowskiego w Olsztynie, więc także dyrektorka Iwona Jasińska wzięła udział w uroczystościach jubileuszowych. Obawiałam się, że dla osób spoza cerkwi to może trwać zbyt długo:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Uroczystości nie dłużyły się też dla Bernadety Hordejuk – przewodniczącej sejmiku wojewódzkiego:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Święto w cerkwi trwało około trzech godzin, ponieważ jeszcze trzeba było poświęcić nowe chorągwie i witraż (krzyż przed cerkwią i dzwon „Arcystrateg Michał” poświęcono w przeddzień), a jednak wielu rodziców nawet z małymi dziećmi pozostało do końca. Chyba jest to dla nich dość męczące? Olena Karowiec jest mamą dwójki malutkich dzieci:
– Nie, naprawdę, mimo, że są małe dzieci i że gdzieś tam ta uwaga umyka, to jest takie miłe wrażenie z tego powodu, że jest nas tak wiele. Widać realnie naszą dużą parafię, widać również gości, ale to są nasi ludzie, tutejsi. Są starsi, są młodsi; są wszystkie pokolenia. I realnie widać, że nasza parafia jest żywa, że wzrasta i że żyje jakąś taką radością!
(-) Fragment liturgii
I takiej radości życzymy grekokatolikom-olsztynianom na kolejne dziesięciolecia i na kolejne jubileusze.
(-)
Tak jak wspomniałam, drugim ważnym wydarzeniem były sztuki zaprezentowane podczas Dni Teatru Ukraińskiego w Olsztynie. Uczestnik tegorocznych Dni Teatru, Kołomyjski Akademicki Obwodowy Ukraiński Teatr Dramatyczny im. Iwana Ozarkewycza potrafił wywołać u widza najsilniejsze emocje, których nie dało się było ukryć. Sztuka „Najmyczka” – to sztuka ze łzami w oczach. Mało kto wie, że nasz geniusz Taras Szewczenko pisał perełki także w języku rosyjskim. Zanim poeta stworzył poemat „Najmyczka”, napisał po rosyjsku powieść prozą o tym samym tytule. Jest to opowieść o silnej, wysokiej i wszystko pokonującej miłości matki do dziecka. W Kołomyi premiera odbyła się w 2014 r. na wiosnę, gdy rozpoczynała się wojna rosyjsko-ukraińska. Należy dodać, że reżyser Serhij Kuzyk uwspółcześnił spektakl o bieżące wydarzenia. Oto jak opowiedziała o tym Ola Poluk w gazecie „Kołomyjska Prawda”:
„Premiera sztuki zgromadziła całą salę widzów. Wszyscy byli zainteresowani teatralnym „odczytaniem” powieści „Najmyczka” kołomyjskiego reżysera. Zgasło światło, podniosła się kurtyna i na scenie dał się słyszeć dźwięczny śpiew dziewcząt. Dekoracji było niewiele: na przednim planie weselny wianek, dalej – płot, trzy ławki, kołyska i trzy topole. Na scenę wyszli aktorzy i akcja zaczęła się rozgrywać zgodnie z motywem powieści. Gra sług Melpomeny była błyskotliwa. (…)
Kierownictwo teatru nie mogło przewidzieć reakcji widzów na na przebieg i reżyserię sztuki. Chyba niespodziewanie dla reżysera, aktorów i dla samych widzów w środku spektaklu rozległy się głośne oklaski. Była to scena rozmowy między Jakubem i Martą, gdy Jakub z rozpaczą pyta: „Kiedy wreszcie ci przeklęci moskale od nas pójdą?” Na tak aktualną frazę w czasie rosyjskiej agresji sala natychmiast zareagowała oklaskami, które trwały prawie minutę. Sztuka nie pozostawiła nikogo obojętnym; zespół twórczy, który pracował nad wystawieniem, potrafił oddać potężną miłość matki do dziecka, która wszystko pokonuje. Może dlatego właśnie tak wyraźnie słychać było pochlipywanie kobiet-matek? Bo my zawsze płaczemy, gdy kochamy…”
W Olsztynie widzowie powstrzymali się, chociaż odczuwali tak samo, do końca spektaklu, a wtedy nagrodzili aktorów burzliwymi oklaskami, trwającymi kilka minut. „Zaprezentowana sztuka – to hymn na cześć miłości macierzyńskiej, – zaznacza reżyser Serhij Kuzyk. Każdy ma swój los… Łukija ma los zły, niedobry: kradziona i utracona miłość do Kiriłła, łatka „panny z dzieckiem”, zniewaga otaczających, wyrzeczenie się najbliższych. Jest ona służącą w obcej chacie i przy obcych ludziach. Ale jest szczęśliwa, bo los podarował jej syna Marka. Jest matką… I chociaż słowo „mama” nie było jej, to właśnie ona wychowała swego syna, chociaż i w obcej chacie, jako służąca. Marko dowiedział się prawdy w ostatnich minutach życia Łukiji.
(-) Fragment sztuki
Nie wiem, czy był ktoś na sali teatru, kto nie uronił łzy…
– Bardzo płakałam…
– Dlaczego?
– Zawsze płaczę, ilekroć czytam; teraz obejrzałam i dalej płaczę. Znam i płaczę…
– Dla mnie – wrażenia wspaniałe, ja osobiście czytałam książkę, też zrobiło to na mnie wielkie wrażenie, dlatego przyjechałam zobaczyć. Przepięknie!
– Płakały?
– Płakały, płakały!
– Dlaczego?
– Ach, to jest bardzo wzruszające! I to jest prawdziwe, naprawdę tak było.
– Płakałam. Wzruszyłam się.
– A jakie są pani wrażenia? Widzę, że też ma pani oczy zapłakane.
– O, tak! Wrażenia są niesamowite; wspaniała sztuka, wspaniała obsada… brak słów, po prostu brak słów…
(-)
Błyskotliwie rolę Łukiji zagrała Olga Jakubiw. Ponieważ spektakl grany był na Małej Scenie, kontakt aktora z widzem można powiedzieć – był niemal bezpośredni:
– Oj, tak, rzeczywiście, odczuwałam, na ile widz był otwarty, odkrywał swoje emocje, były one szczere, to było odczuwalne; nawet ich westchnienia – ja to wszystko odczuwałam. Nawet jak ktoś już pociągał nosem. To motywowało i to stymulowało jako aktora i pomagało.
– A jak pani weszła w tę rolę? Bo sądzę, że trudniej jest zrozumieć to komuś, kto nie ma swoich dzieci, może nawet mężczyźnie, ale najbardziej… widzi pani? Ja sama płaczę…
– Tak! Jeśli się nie ma dzieci, to niemożliwe… to trzeba przeżyć, przepuścić przez wnętrze; u nas na Ukrainie to jest dziecko, czyli naprawdę syn wychodzi i on tyle emocji dodaje! Tego trochę brakowało, czyli dzisiaj pracowaliśmy bez dziecka, był tylko głos dziecka. Do czego prowadzę – gdyby to były bardziej żywe kontakty, żywe spojrzenia – gdy patrzysz i dzieciątko patrzy, i patrzysz w oczy i już jak groch łzy płyną i widz bardziej by się przejął.
– A trzeba było jeszcze więcej???
– Ooooo! U nas na dużej scenie… dlatego że mała scena nie pozwala… u nas jest masa ludzi, mamy numery choreograficzne, numery, które dodają mocy i emocji, impulsu sztuce – tego bardzo tu brakowało.
– Ale tu ludzie już ledwie wytrzymywali, widziała pani jak płakali!
– O, nie! To było jeszcze bardzo miniaturowo, bardzo skromnie, nie było gdzie ani się rozpędzić, ani emocji wyłożyć, ani krzyknąć, bo krzyk musieliśmy ograniczyć, cały ten hałas, ponieważ widz był tak blisko, tak patrzył i od razu musieliśmy wszystko ograniczać, ograniczać, żeby też nie zagłuszać. A na dużej scenie to całkiem inaczej.
(-)
Przy scenie, gdy moskal wchodzi do ukraińskiej chaty, patrzy na wszystkich z góry, potem bez pytania bierze przewieszony przez kołyskę wyszywany ręcznik i zaczyna nim wycierać swoje buty, mówiąc obrazowo – chciałam go zabić. Powiedziałam mu potem o tym, ale on ani trochę się nie zmieszał, a wręcz był zadowolony: to znaczy, że dobrze zagrał i wywołał właściwe emocje. Nawet żartem zapytałam Artura Filimonowa, czy czasem nie jest moskalem:
– Urodziłem się na Ukrainie, ale pod względem etnicznym mam korzenie rosyjskie.
– A jednak!
– Tak, mam! Moje nazwisko – Filimonow, jakby nie było; dziadek pochodzi z obwodu archangielskiego, ale to nie wpłynęło w żaden sposób, dlatego że od dziecka rozmawiam po ukraińsku, ale jakoś tak wyszło, że przez pewien czas mieszkałem w Kijowie i chyba łatwiej mi było władać rosyjskim, niż komuś innemu w Kołomyi, bo im chyba było trudniej. Dzisiaj było bardzo miło, ja byłem zaszokowany tym, na ile przyjęliście tę sztukę. Nie spodziewałem się w ogóle, że tak wyjdzie i te niekończące się oklaski były dla nas bardzo miłe, gdy musieliśmy wyjść jeszcze raz; tego się nie spodziewaliśmy. Przede wszystkim wam dziękujemy za wszystko!
(-)
I my dziękujemy aktorom za przeżyte w teatrze emocje i za łzy, które oczyszczają duszę.
(-)
Na dzisiejsze muzyczne wspomnienie czasu mamy niewiele, tylko tak, żeby nie zapominać:
(-) Piosenka
I już oddaję głos Romanowi Bodnarowi:
(-) Hit-Parad
Czas już się pożegnać; program przygotowali dzisiaj: Szymon Krzysztoń, Roman Bodnar i Jarosława Chrunik. Usłyszymy się tu ponownie za tydzień o tej samej porze, a na częstotliwości 99,6 MHz – jutro o godz. 10.50. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze i całego tygodnia! (jch/apod)
25.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w piątek, 25 października na antenie Polskiego Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Bardzo rzadko bywam z wami w piątkowy wieczór, więc i dzisiaj (jak sądzę) wszystko będzie nie tak, jak się przyzwyczailiście.
(-)
Kiedy czasami wyrażamy pretensje albo krytyczne uwagi pod adresem dzieci i młodzieży, warto zadać sobie pytanie: a któż te dzieci i młodzież wychowuje? Kto im daje przykład? Szkoła nie może wykonać całej pracy za rodziców, to ma być wspólny wysiłek, żebyśmy potem, gdy lata miną, z dumą mogli powiedzieć: „To nasze dzieci!”. Nasze – grzeczne, ale świadome swojej wartości; mądre, ale nie zarozumiałe; dobre, życzliwe, gotowe zawsze do pomocy tym, którzy tej pomocy potrzebują.
W takim kierunku pracują rodzice i dzieci w szkołach i punktach nauczania języka ukraińskiego. Rodzice – bo gdyby nie przyprowadziły dziecka do nauczyciela, to nie byłoby kogo uczyć. A żeby nauka była dla uczniów ciekawa, nauczyciele wkładają w to wiele wysiłku i czasu. Tak jak dobrze znany społeczności ukraińskiej nauczyciel języka ukraińskiego Piotr Tabaka, który jest koordynatorem z polskiej strony polsko-ukraińskiego projektu „Jesteśmy Ukraińcami – ja i ty”. Uczestnicy projektu to oświatowcy i przedstawiciele kultury z Ukrainy oraz szkoły polskie, w których funkcjonują PNJU. O projekcie można by mówić długo, ale nasz czas antenowy jest zanadto ograniczony. Miałam okazję być w Elblągu na spotkaniu gości z Ukrainy z dziećmi i nauczycielami ziemi elbląskiej. Lubow Widuta, ukraińska pisarka, poetka, autorka wielu książek dla dzieci, przygotowała z dziećmi niewielki spektakl na podstawie jej książki „Łowcy myśli”:
(-) Przedstawienie dziecięce
A potem wszyscy razem zaśpiewali piosenkę, którą na pewno zna każdy Ukrainiec
(-) Piosenka „Czerwona ruta”
7 grudnia w Olsztynie w CEiIK odbędzie się XVI Przegląd ukraińskiej poezji śpiewanej i piosenki autorskiej i współczesnej. W tym roku głównym bohaterem przeglądu będzie Wołodymyr Iwasiuk. Ciekawe, ile razy usłyszymy „Czerwoną rutę” i „Wodohraj”? Warto zadać sobie trochę trudu i znaleźć też inne utwory tego wybitnego twórcy. A teraz oddaję głos młodym radiowcom z Górowa Iławeckiego:
(-)
– Dzień dobry! Witamy was z ukraińskiej szkoły w Górowie Iławeckim.
– W niedzielę 20 października odbył się apel z okazji Dnia Obrońcy Ukrainy. Posłuchajcie nagrania z programu:
(-) Fragment koncertu
– Dziękujemy! Do usłyszenia następnym razem!
Dziękujemy i my i czekamy na kolejne wiadomości ze szkoły. A ja przypomniałam sobie, jak dwa lata temu szkołę w Górowie Iławeckim odwiedził zespół „Chorea kozacka”. Byliśmy tam też – z Sergiuszem Petryczenką. Przygotowałam wtedy materiał o „Chorei”. Pozwólcie, że egoistycznie przypomnę wam teraz ten materiał. Egoistycznie, ponieważ bardzo lubię ten zespół:
(-)
Zespół „Choreja kozacka”powstał w 2005 roku w Kijowie. Nazwa zespołu została zapożyczona z nazwy zabytku muzycznego «Chorea Kozacky», znalezionego w tabulaturze klawiszowej 1640 roku i jest przechowywana w archiwum muzycznym w Bratysławie na Słowacji.
(-)
Na koncertach słuchaczy oczarowują opowieści autora i prowadzącego – Tarasa Kompaniczenki, który nazywa siebie wędrownym śpiewakiem. Opowiada o dawnej muzyce ukraińskiej, sztuce kobziarskiej, pieśni historycznej i poezji oraz o piosenkach XX wieku:
– Roman Kupczyński; właśnie napisał ten utwór w 1915 roku, a do tego utworu Mychajło Hajworoński, znany kompozytor pisze melodię, która w tamtym czasie była taka bojową melodia do tego tekstu. Ten tekst śpiewał wcześniej legion Strzelców Siczowych na melodie niemieckiej kolędy „Tannenbaum”. Mowa jest o piosence „O kraj ojczysty”. Mychajło Hajworoński zrobił z tego taki podniosły utwór, to takie odniesienie do niemieckiej muzyki romantycznej. Po raz pierwszy wykonano ja w Kijowie, w Operowym – jak wtedy mówiono – Teatrze w czasach państwa ukraińskiego hetmana Pawła Skoropadskiego.
(-)
Zaczarowani słuchacze słuchają i zaczynają być dumni ze swego narodu, ze swojej sztuki, ze wspólnego losu Ukraińców. A unikalne piosenki rozlegają się dalej, tak jak ta – do wiersza autorstwa Iwana Bahrianego z muzyką Hryhorija Kytastego, znanego bandurzysty i kompozytora z ziemi połtawskiej, kierownika kapeli bandurzystów im. T. Szewczenki:
(-)
„Choreja Kozacka” – to zespół muzyki dawnej z Kijowa, wykonuje pieśni Rusi-Ukrainy różnych epok: średniowiecza, renesansu, baroku, klasycyzmu, romantyzmu i niektóre utwory XX wieku. „Chorea” prezentuje pamiątki kultury ukraińskiej od monofonii do neoromantyzmu. Priorytetowym gatunkiem dla zespołu są gatunki epickie, dawna tradycja epicka. Gatunki epickie to utwory właściwe dla eposu. Ten rodzaj literatury obejmuje wiele gatunków prozatorskich, na przykład: powieść, saga, opowiadanie, nowela, bajka, legenda, zagadka, detektyw, pamflet itd.
(-)
Tę piosenkę kozacy zaśpiewali nam (Sergiuszowi i mi) już na pożegnanie. Z niecierpliwością będziemy czekać na nich znowu. Żegnamy się z „Choreą” i ja – Jarosława Chrunik – żegnam się z wami do jutra, do godz. 10.50. Miłego wieczoru! (jch/apod)
25.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Witam was, drodzy słuchacze, na falach Polskiego Radia Olsztyn w piątek, 25 października. W studiu – Jarosława Chrunik. Chmury schowały nam słońce pod puchatą kołdrą, ale przynajmniej nie ma jeszcze chłodów. Trudno mieć pretensje do jesieni, bo to jej prawo; pewnie grzybiarze się cieszą – ja im zazdroszczę, ale i oni mogą mi zazdrościć spotkania z wami. Szybciutko sprawdzamy kalendarz historyczny, a potem przejdziemy do wiadomości.
(-)
25 października 1911 roku urodził się Mychajło Janhel – radziecki uczony-mechanik ukraińskiego pochodzenia; konstruktor w dziedzinie techniki rakiet kosmicznych, opracował rakiety SS. Stworzył szkołę naukowo-konstruktorską. Dziadek Mychajła Janhela w linii ojca, Laurencjusz, został zesłany za buntownictwo z Guberni Czernihowskiej na katorgę, a potem – na osiedlenie poza Ukrainą na zawsze. Z żoną i dziećmi osiedlił się w latach 1880-tych we wsi Zyrianowa, gdzie wkrótce urodził się przyszły konstruktor. Z tego powodu – jak wspominał później sam Janhel – w nowej ojczyźnie jego i trzech jego braci przezywano „chachłami”. Jako etniczny Ukrainiec, potomek przymusowo wysiedlonych na Sybir chłopów, nie zapomniał ani języka, ani ojczyzny i przy pierwszej okazji powrócił do pracy na Ukrainę, do Dniepropietrowska. Badał pochodzenie swego nazwiska, łączył je ze słowem „janha” – gar, w którym Zaporożcy gotowali potrawy. Tak samo nazywano też osobę, która czerpała i rozdawała jedzenie. Są też podstawy, aby uważać, że nazwisko to pochodzi od ukraińskiego słowa „janhoł” („anioł”). Co ciekawe, Mychajło Janhel zmarł 25 października 1971 roku, dokładnie w dniu swoich 60 urodzin.
(-)
25 października 1952 roku zmarł Serhij Bortkewycz – wybitny kompozytor ukraiński, polskiego pochodzenia, pianista, pedagog. Wykształcenie muzyczne otrzymał w Konserwatorium Lipskim od ucznia Ferenca Liszta – Alfreda Reisenauera. W 1914 r.. na początku I Wojny Światowej został wysłany z Niemiec i powrócił do rodzinnego Charkowa. Po dojściu do władzy bolszewików został zaaresztowany przez marynarzy jako przedstawiciel „burżuazji”. Udało mu się wyjechać do Wiednia. Twórczy dorobek Serhija Bortkewycza stanowi 74 utworów, spośród których 15 do tej pory uważanych jest za utracone. Wiele innych utworów zostało odnalezionych. Z przyczyn politycznych jego twórczość była prawie nieznana w jego eks-ojczyźnie w XX wieku. Jednak poczynając od roku 2000 stopniowo zdobywa sobie coraz większe uznanie na Ukrainie. Dzieje się tak dzięki dyrygentowi i zwolennikowi Bortkewycza, Mykole Sukaczowi i stworzonej przez niego orkiestrze symfonicznej „Filharmonia”. Za charakter utworów muzycznych kompozytor jest nazywany „ostatnim romantykiem” i „ukraińskim Rachmaninowem”.
(-)
Dzisiaj dobrze jest wybrać się na długi i sympatyczny wieczór do Jana, Makarego, Tarasa i Teodota. Nie zapomnimy o urodzonych 25 października i wszystkim razem składamy najlepsze życzenia.
(-)
Najnowszy film Agnieszki Holland „Obywatel Jones” można już oglądać w kinach. To historia młodego walijskiego dziennikarza Garetha Jonesa, który próbuje przekazać światu prawdę o jednej z największych zbrodni za jakie winę ponosi Stalin – Wielkim Głodzie na Ukrainie. Mówi Witold Banach:
(-) Korespondencja w języku polskim
O filmie Agnieszki Holland mówił na spotkaniu ze społecznością ukraińską z okazji Dnia Niepodległości konsul Ukrainy w Gdańsku Lew Zacharczyszyn:
– Jeszcze jedno bardzo ważne wydarzenie miało miejsce w Gdańsku: przedpremierowa prezentacja filmu znanej polskiej reżyserki Agnieszki Holland; film, który nosi tytuł (po polsku) „Obywatel Jones”. Film, który opowiada o historii walijskiego dziennikarza Gareta Jones’a, który po raz pierwszy w historii publicznie, na cały świat, powiedział o tym, że na Ukrainie jest głód. Wtedy świat nie chciał słuchać tej prawdy, wtedy świat chciał dogadywać się z Rosją bolszewicką. Wtedy Gareta Jones’a wyśmiano, wtedy go znieważono, poniżono, ale dzisiaj składamy hołd temu mężnemu człowiekowi, który kilka lat później zginął w Mandżurii w zagadkowych okolicznościach. Chociaż ja przypuszczam, że to wcale nie były przypadkowe okoliczności.
Tak że bardzo dużo wydarzeń dzieje się obecnie tu, w Polsce, które powiązane są z Ukrainą, które mówią o tym, że jest poczucie solidarności z Ukrainą, że nie wszystko jest tak źle, jak czasami nam się wydaje.
(-)
To prawda, nie wszystko jest tak źle, jak czasami nam się wydaje. Już w pierwszej połowie listopada w Gdańsku po raz czwarty odbędzie się Tydzień Kultury Ukraińskiej. Opowiada żona konsula, Tania Jermak – inicjatorka i główna siła napędowa tego przedsięwzięcia:
– W tym roku bardzo się chwalimy i będzie nam o wiele łatwiej, dlatego że mamy aż trzy wystawy sponsorowane przez Instytut Ukraiński. Również nasz rodzimy MSZ sponsoruje nam koncerty legendarnego już, znanego na świecie zespołu „Dakh Daughters”; ten koncert robimy razem z „Ukraińskim Jarmarockiem”. Tez jesteśmy bardzo dumni z tego, dlatego że nareszcie konsulat pracuje ze społecznością; nie tylko tak, żeby porozmawiać, a pokażemy w działaniu, że potrafimy zjednoczyć i nasze finanse, i nasze wysiłki, i żeby cieszyli się z tego i Polacy, i Ukraińcy. Oprócz tego tam jeszcze będą rzeczy inne – i filmy, i jakaś wystawa będzie – o tak.
Na Tydzień Kultury Ukraińskiej w Gdańsku połączony z Jarmarockiem rezerwujcie sobie czas od 7 do 16 listopada.
(-)
Nasz przedpołudniowy czas antenowy dobiega końca; była z wami Jarosława Chrunik. Żegnam się do wieczora, a tymczasem – miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/kos)
24.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Po raz drugi witam was dzisiaj na antenie Polskiego Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik i razem spędzimy najbliższych 20 minut. Z wielkim sukcesem odbyły się w połowie października Dni Teatru Ukraińskiego w Olsztynie. Tydzień temu mówiliśmy o „Kamiennym krzyżu”, a dzisiaj – tak jak obiecałam – będzie „Matka-służebnica”, czyli „Najmyczka”. .
(-)
Uczestnik tegorocznych Dni Teatru Ukraińskiego w Olsztynie, Kołomyjski Akademicki Obwodowy Ukraiński Teatr Dramatyczny im. Iwana Ozarkewycza potrafił wywołać u widza najsilniejsze emocje, których nie dało się było ukryć. Sztuka „Najmyczka” – to sztuka ze łzami w oczach. Mało kto wie, że nasz geniusz Taras Szewczenko pisał perełki także w języku rosyjskim. Zanim poeta stworzył poemat „Najmyczka”, napisał po rosyjsku powieść prozą o tym samym tytule. Jest to opowieść o silnej, wysokiej i wszystko pokonującej miłości matki do dziecka. W Kołomyi premiera odbyła się w 2014 r. na wiosnę, gdy rozpoczynała się wojna rosyjsko-ukraińska. Należy dodać, że reżyser Serhij Kuzyk uwspółcześnił spektakl o bieżące wydarzenia. Oto jak opowiedziała o tym Ola Poluk w gazecie „Kołomyjska Prawda”:
„Premiera sztuki zgromadziła całą salę widzów. Wszyscy byli zainteresowani teatralnym „odczytaniem” powieści „Najmyczka” kołomyjskiego reżysera. Zgasło światło, podniosła się kurtyna i na scenie dał się słyszeć dźwięczny śpiew dziewcząt. Dekoracji było niewiele: na przednim planie weselny wianek, dalej – płot, trzy ławki, kołyska i trzy topole. Na scenę wyszli aktorzy i akcja zaczęła się rozgrywać zgodnie z motywem powieści. Gra sług Melpomeny była błyskotliwa. (…)
Kierownictwo teatru nie mogło przewidzieć reakcji widzów na na przebieg i reżyserię sztuki. Chyba niespodziewanie dla reżysera, aktorów i dla samych widzów w środku spektaklu rozległy się głośne oklaski. Była to scena rozmowy między Jakubem i Martą, gdy Jakub z rozpaczą pyta: „Kiedy wreszcie ci przeklęci moskale od nas pójdą?” Na tak aktualną frazę w czasie rosyjskiej agresji sala natychmiast zareagowała oklaskami, które trwały prawie minutę. Sztuka nie pozostawiła nikogo obojętnym; zespół twórczy, który pracował nad wystawieniem, potrafił oddać potężną miłość matki do dziecka, która wszystko pokonuje. Może dlatego właśnie tak wyraźnie słychać było pochlipywanie kobiet-matek? Bo my zawsze płaczemy, gdy kochamy…”
W Olsztynie widzowie powstrzymali się, chociaż odczuwali tak samo, do końca spektaklu, a wtedy nagrodzili aktorów burzliwymi oklaskami, trwającymi kilka minut. „Zaprezentowana sztuka – to hymn na cześć miłości macierzyńskiej, – zaznacza reżyser Serhij Kuzyk. Każdy ma swój los… Łukija ma los zły, niedobry: kradziona i utracona miłość do Kiriłła, łatka „panny z dzieckiem”, zniewaga otaczających, wyrzeczenie się najbliższych. Jest ona służącą w obcej chacie i przy obcych ludziach. Ale jest szczęśliwa, bo los podarował jej syna Marka. Jest matką… I chociaż słowo „mama” nie było jej, to właśnie ona wychowała swego syna, chociaż i w obcej chacie, jako służąca. Marko dowiedział się prawdy w ostatnich minutach życia Łukiji.
(-) Fragment sztuki
Nie wiem, czy był ktoś na sali teatru, kto nie uronił łzy…
– Bardzo płakałam…
– Dlaczego?
– Zawsze płaczę, ilekroć czytam; teraz obejrzałam i dalej płaczę. Znam i płaczę…
– Dla mnie – wrażenia wspaniałe, ja osobiście czytałam książkę, też zrobiło to na mnie wielkie wrażenie, dlatego przyjechałam zobaczyć. Przepięknie!
– Płakały?
– Płakały, płakały!
– Dlaczego?
– Ach, to jest bardzo wzruszające! I to jest prawdziwe, naprawdę tak było.
– Płakałam. Wzruszyłam się.
– A jakie są pani wrażenia? Widzę, że też ma pani oczy zapłakane.
– O, tak! Wrażenia są niesamowite; wspaniała sztuka, wspaniała obsada… brak słów, po prostu brak słów…
(-)
Błyskotliwie rolę Łukiji zagrała Olga Jakubiw. Ponieważ spektakl grany był na Małej Scenie, kontakt aktora z widzem można powiedzieć – był niemal bezpośredni:
– Oj, tak, rzeczywiście, odczuwałam, na ile widz był otwarty, odkrywał swoje emocje, były one szczere, to było odczuwalne; nawet ich westchnienia – ja to wszystko odczuwałam. Nawet jak ktoś już pociągał nosem. To motywowało i to stymulowało jako aktora i pomagało.
– A jak pani weszła w tę rolę? Bo sądzę, że trudniej jest zrozumieć to komuś, kto nie ma swoich dzieci, może nawet mężczyźnie, ale najbardziej… widzi pani? Ja sama płaczę…
– Tak! Jeśli się nie ma dzieci, to niemożliwe… to trzeba przeżyć, przepuścić przez wnętrze, a jeśli nie masz dzieci to nie możesz tego zrozumieć. Nie możesz zrozumieć, nawet nie wiesz jak to trzymać, jak przytulać, jak to jest; mi to pomagało, ja mam dwoje dzieci i to pomagało. Mam syna i właśnie jego biorę za cel, mówię tak jak do niego. I u nas na Ukrainie to jest dziecko, czyli naprawdę syn wychodzi i on tyle emocji dodaje! Tego trochę brakowało, czyli dzisiaj pracowaliśmy bez dziecka, był tylko głos dziecka. Do czego prowadzę – gdyby to były bardziej żywe kontakty, żywe spojrzenia – gdy patrzysz i dzieciątko patrzy, i patrzysz w oczy i już jak groch łzy płyną i widz bardziej by się przejął.
– A trzeba było jeszcze więcej???
– Ooooo! U nas na dużej scenie… dlatego że mała scena nie pozwala… u nas jest masa ludzi, mamy numery choreograficzne, numery, które dodają mocy i emocji, impulsu sztuce – tego bardzo tu brakowało.
– Ale tu ludzie już ledwie wytrzymywali, widziała pani jak płakali!
– O, nie! To było jeszcze bardzo miniaturowo, bardzo skromnie, nie było gdzie ani się rozpędzić, ani emocji wyłożyć, ani krzyknąć, bo krzyk musieliśmy ograniczyć, cały ten hałas, ponieważ widz był tak blisko, tak patrzył i od razu musieliśmy wszystko ograniczać, ograniczać, żeby też nie zagłuszać. A na dużej scenie to całkiem inaczej.
(-)
Przy scenie, gdy moskal wchodzi do ukraińskiej chaty, patrzy na wszystkich z góry, potem bez pytania bierze przewieszony przez kołyskę wyszywany ręcznik i zaczyna nim wycierać swoje buty, mówiąc obrazowo – chciałam go zabić. Powiedziałam mu potem o tym, ale on ani trochę się nie zmieszał, a wręcz był zadowolony: to znaczy, że dobrze zagrał i wywołał właściwe emocje. Nawet żartem zapytałam Artura Filimonowa, czy czasem nie jest moskalem:
– Urodziłem się na Ukrainie, ale pod względem etnicznym mam korzenie rosyjskie.
– A jednak!
– Tak, mam! Moje nazwisko – Filimonow, jakby nie było; dziadek pochodzi z obwodu archangielskiego, ale to nie wpłynęło w żaden sposób, dlatego że od dziecka rozmawiam po ukraińsku, ale jakoś tak wyszło, że przez pewien czas mieszkałem w Kijowie i chyba łatwiej mi było władać rosyjskim, niż komuś innemu w Kołomyi, bo im chyba było trudniej.
– A jak teraz łatwiej panu rozmawiać – po rosyjsku, czy po ukraińsku?
– Ja w ogóle w życiu rozmawiam tylko po ukraińsku! Po rosyjsku nie rozmawiam, mam na uwadze to, że to była jedyna rola – dlatego, że mi to przyszło łatwo. Łatwiej było to zrobić i odtworzyć postać negatywną. Dla mnie było interesująco z tym pracować. Ja bardziej orientuję się na negatywne postacie. Ja mam oczywiście bohaterów pozytywnych, dobrych, ale oni wszyscy są szablonowi, mają pewne granice, których nie możesz przekroczyć, a role negatywne czy neutralne osoby, to bardziej można się otworzyć, pofantazjować, nie masz żadnych granic z tym związanych. Tym bardziej, że spektakl powstał akurat w 2014 r., na fali rosyjskiej agresji, aneksji itd., dlatego dobrze wiedziałem, jakie będę wywoływał emocje, uczucia widza i dlatego lekko na to patrzyłem. Tak naprawdę to wszystko jest bardzo proste – po prostu na wszystko trzeba stawiać odpowiednie akcenty i tak dalej. I dzięki reżyserowi gram w tej sztuce już pięć lat. To jest chyba jedna z moich ulubionych ról, tylko że była pewna mała przerwa i nie wiem czy na plus, czy na minus, czy trema wyszła na dobre czy nie, bo trochę długo nie graliśmy tej sztuki.
– Ale zagraliście błyskotliwie!
– …plus – pracować na scenie kameralnej – nie mieliśmy takiej praktyki, zdaje się, zawsze pracowaliśmy na dużej. Zawsze było w Kołomyi albo gdzieś tam na wyjazdach i gdy jest konkretna rozmowa z widzem, odczuwasz swoistą energetykę, która na ciebie naciska, to w tym tez jest swój smak. Dziękuję wam, do słowa – nie spodziewałam się tego, bo u nas widz jest troszkę inny, nie zawsze wychowany, nie zawsze rozumie prawidłowo, gdzie należy, a gdzie nie należy robić to czy tamto. Dzisiaj było bardzo miło, ja byłem zaszokowany tym, na ile przyjęliście tę sztukę. Nie spodziewałem się w ogóle, że tak wyjdzie i te niekończące się oklaski były dla nas bardzo miłe, gdy musieliśmy wyjść jeszcze raz; tego się nie spodziewaliśmy. Przede wszystkim wam dziękujemy za wszystko!
(-)
I my dziękujemy aktorom za przeżyte w teatrze emocje i za łzy, które oczyszczają duszę.
(-)
No, cóż, popłakaliśmy, to teraz dla równowagi uśmiechniemy się. Dzisiaj Ostap Fedoryszyn opowie o tym, jak Hryć Sowkiw jechał do Ameryki. Niestety, jakość nagrania (z lat 90-tych) pozostawia sporo do życzenia, ale mam nadzieję, że historia Hrycia wynagrodzi wam to niedociągnięcie. Wraz z humoreską przekazuję szczególne pozdrowienia dla Natalii, Andrzeja i rodziców Natalii do Kropiwnickiego:
(-) Humoreska
(-)
Za tydzień będzie o „Huculskim roku”, a dzisiaj nasz program już się kończy; przygotowała go dla was: Szymon Krzysztoń i Jarosława Chrunik. Do usłyszenia jutro o godz. 10.50. Wszystkiego dobrego! (jch/ad)
24.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was na antenie Polskiego Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Dziś jest czwartek, 24 października. Olsztyn jest dzisiaj centrum biznesowym, w którym biorą też udział przedstawiciele biznesy ukraińskiego. My najpierw oddajemy należne historii:
(-)
24 października 1902 roku zmarł Władysław Zaremba – ukraiński kompozytor, pianista i pedagog polskiego pochodzenia. Jest autorem pieśni i romansów zarówno w języku ukraińskim, jak i polskim; w tym – około 30 utworów wokalnych do słów Tarasa Szewczenki („Muzyka do Kobzara”). Opracował na fortepian szereg ukraińskich pieśni ludowych. Ułożył zbiory literatury muzycznej dla dzieci – wokalny „Śpiewnik dla naszych dziatek” i fortepianowy „Mały Paderewski”.
(-)
24 października 1993 roku w Soborze św. Sofii w Kijowie odbyła się intronizacja Wołodymyra Romaniuka, wybranego na Patriarchę Kijowskiego i Wszechrusi-Ukrainy. Był prześladowany przez reżim stalinowski. Wiosną 1944 r. po raz pierwszy był skazany przez Wojskowy Trybunał NKWD ówczesnego obwodu stanisławowskiego na 20 lat pozbawienia wolności, potem termin zmniejszono do 10 lat. „W 1944 roku mnie, syna biednych chłopów, bezprawnie zaaresztowano w komisariacie wojskowym. Enkawudziści scharakteryzowali mnie jako nacjonalistę-cerkiewnika i to wystarczyło, żeby mi dać 10 lat, a moich krewnych zesłać na Sybir, gdzie od pracy ponad siły i z głodu zmarł mój ojciec, a nieletniego brata komunistyczni oprawcy zabili tylko za to, że uciekł z domu, gdy wywożono jego bliskich”, – wspominał Patriarcha Wołodymyr. W 1946 roku w więzieniu zasądzono mu drugi termin pozbawienia wolności za „antyradziecką agitację i propagandę”. Wyrok odbywał w obwodzie magadańskim, łącznie 17 lat więzienia w radzieckich łagrach.
(-)
Dzisiaj z życzeniami i prezentami wybierzemy się do Zinaidy i Filipa oraz do tych, kto przyszedł na świat tego październikowego dnia. Wszystkiego najlepszego!
(-)
A teraz przechodzimy do biznesu. W Olsztynie rozpoczął się dzisiaj dwudniowy, VII Polski Kongres Przedsiębiorczości. Zakres tematyczny Kongresu zawiera około 30 paneli dyskusyjnych, które swoją tematyką obejmą najistotniejsze kwestie z punktu widzenia polskiej oraz europejskiej gospodarki. Zagadnienia obejmują takie tematy, jak innowacyjność, rozwój samorządów regionalnych oraz lokalnych, nowoczesne usługi dla biznesu, ekspansję zagraniczną, szkolnictwo wyższe, energetykę, medycynę czy przemysł 4.0.
Swój udział w wydarzeniu potwierdzili przedstawiciele izb handlowych, między innymi z Czech, Słowacji, Francji, Ukrainy czy Stanów Zjednoczonych. Wezmą oni udział w międzynarodowych spotkaniach B2B oraz panelach dyskusyjnych dotyczących eksportu i inwestycji zagranicznych w Polsce.
Jednym z patronów instytucjonalnych Kongresu jest: Polsko-Ukraińska Izba Gospodarcza, której prezesem od lat jest Jacek Piechota. Niedawno miałam okazję porozmawiać z panem Piechotą, a rozmowa zaczęła się od znaczka w klapie marynarki mojego rozmówcy: był to kwadrat, składający się z czterech mniejszych kwadratów w kształcie idealnie pasujących do siebie puzzli w kolorach polskiej i ukraińskiej flagi:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Dziękujemy panu Jackowie Piechocie za taka opinię, a Polsko-Ukraińskiej Izbie Gospodarczej życzymy dalszych sukcesów.
(-)
Pozostańmy jeszcze przez chwilę w tematyce biznesu i zarządzania. Premierzy Polski i Ukrainy rozmawiali przez telefon. Podczas rozmowy Ołeksij Honczaruk zaprosił Mateusza Morawieckiego do Kijowa.
Rzecznik rządu Piotr Muller powiedział, że szef ukraińskiego gabinetu potwierdził chęć głębszej integracji jego kraju z Unią Europejską.
(-) Wypowiedź w języku polskim
Rzecznik rządu dodał, że termin złożenia oficjalnej wizyty premiera na Ukrainie zostanie ustalony po utworzeniu nowego gabinetu.
(-) Wypowiedź w języku polskim
Najbliższe posiedzenie polsko-ukraińskiej komisji mieszanej do spraw międzynarodowych przewozów drogowych będzie się odbywać 24 i 25 października, dokładnie tak samo, jak i Polski Kongres Przedsiębiorczości. Ołeksij Honczaruk sprawuje urząd premiera Ukrainy od końca sierpnia. Wcześniej był zastępcą kierownika biura prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego. Rzecznik rządu Piotr Muller powiedział, że rozmowa telefoniczna premierów została przeprowadzona na prośbę strony ukraińskiej.
(-)
I tą informacją kończymy nasze poranne spotkanie, była z wami Jarosława Chrunik. Ponownie spotkamy się wieczorem, o godz. 18.10; porozmawiamy wtedy o sztuce „Matka-służebnica”, którą mieliśmy okazję obejrzeć podczas Dni Teatru Ukraińskiego w Olsztynie. Miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/apod)
23.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Dzień dobry! Witam was, drodzy słuchacze, na falach Polskiego Radia Olsztyn, w środę, 23 października. W studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj odwiedzimy razem Warszawę i Gdańsk, ma tam miejsce wiele ciekawych wydarzeń, związanych ze społecznością ukraińską – warto więc o nich wiedzieć. Zaczynamy tradycyjnie:
(-)
255 lat temu, 23 października 1864 r. na podstawie dekretu carskiego zostało zlikwidowane Azowskie Wojsko Kozackie. Była to formacja wojskowa, utworzona przez rząd rosyjski w 1828 roku z oddziałów kozaków ukraińskich Siczy Zadunajskiej, którzy wrócili z włości osmańskich z inicjatywy i pod dowództwem atamana Josypa Hładkiego. Stał on na czele wojska do 1853 roku.
(-)
23 października1917 r. Pawło Skoropadski został wybrany hetmanem kozactwa ukraińskiego. Hetman starał się mocą swojej władzy i umiarkowanymi reformami zlikwidować zmiany rewolucyjne dotyczące kwestii ziemi, przywrócić stabilizację w społeczeństwie, jednak od pierwszych dni przeciwstawiali się mu socjaliści-federaliści, socjal-demokraci, ukraińscy eserzy oraz inne partie, które wcześniej popierały Centralną Radę. Z powodu rozbieżności politycznych nastąpił rozłam w gabinecie ministrów Hetmana. Starając się rozładować atmosferę, Pawło Skoropadski 14 listopada 1918 roku podpisał apel-manifest do narodu ukraińskiego, który faktycznie likwidował ideę zbudowania niepodległej Ukrainy na przeciwwagę Ogólnorosyjskiej Federacji, której częścią składową miała zostać Ukraina. Tym Hetman zraził do siebie Ukraińców i nie zdołał zaskarbić przychylności kręgów rosyjskich.
(-)
23 października 1937 roku został rozstrzelany Mychajl Semenko – poeta-futurysta epoki Rozstrzelanego Odrodzenia. Założyciel i teoretyk ukraińskiego futuryzmu, organizator zgrupowań futurystycznych, redaktor wielu wydań. Zmodernizował lirykę ukraińską wprowadzając tematykę urbanistyczną, poprzez śmiałe eksperymenty z formą wiersza, wprowadził nowe obrazy i stworzył słowa, których zadaniem było odzwierciedlenie nowej, industrialnej epoki. Zginął w czasach terroru stalinowskiego na zesłaniu na Wyspach Sołowieckich.
(-)
23 października 1937 roku został rozstrzelany Wołodymyr Jaroszenko (ps. Wolar) – poeta, bajkopisarz, prozaik, dramaturg, krytyk literacki, scenarzysta filmowy. Ofiara terroru stalinowskiego. W lutym-maju był w areszcie (podejrzany o przynależność do ukraińskiej narodowej organizacji kontrrewolucyjnej). W listopadzie 1936 roku Jaroszenko został zaaresztowany po raz drugi, oskarżony o przynależności do ukraińskiej nacjonalistycznej organizacji terrorystycznej i w lipcu 1937 roku skazany na karę śmierci i rozstrzelany.
(-)
Dziś święto mają: Marta, Sergiusz i Andrzej, a także urodzeni 23 października. Wszystkiego najlepszego!
(-)
Teraz zanurzamy się w świat sztuki. W niedzielę w Warszawie odbyła się oficjalna ceremonia z okazji premierowego pokazu filmu reżyserki Agnieszki Holland «Ціна правди»/ «Obywatel Jones”; opowiada on o zbrodni sowieckiej Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 1932-33.
Film przedstawia historię Garetha Jonesa – walijskiego dziennikarza, który w 1933 roku wyruszył do Związku Radzieckiego, aby odkryć przerażającą prawdę, stojącą za reżimem Stalina i sowiecką „utopią”. Kulisy jego reporterskiego śledztwa miały śmiertelne reperkusje, a przy okazji stały się inspiracją do powstania jednej z najsłynniejszych powieści XX wieku – „Folwarku zwierzęcego” George’a Orwella.
Uroczystość odbyła się pod patronatem Ambasady Ukrainy w RP. Na ceremonii słowo wstępne wygłosił ambasador Ukrainy Andrij Deszczycia. Na ekrany kin w Polsce film wchodzi 25 października, a na Ukrainie – miesiąc później.
(-)
„Zawsze wygrywa ten, kto buduje mosty, a nie je pali”,- tak, zdaje się powiedział papież Franciszek. Pomyślałem, że kamienie dobre są nie tylko do rzucania, ale i do zbierania; można z nich robić rzeźby i budować mosty, które nie płoną, – tak opowiada o swojej działalności artysta Serhij Sawczenko. W sobotę, 12 października, w Gdańsku ukraiński artysta Serhij Sawczenko i jego przyjaciel, rzeźbiarz Erik Mei z Berlina otworzyli nową wystawę – dawno pomyślaną i nareszcie zrealizowaną. „W przestrzeni tak samo nowej, jak i @SavchenkoGallery. Ludzie przyszli, było ich na tyle dużo, żeby uwierzyć, że sprawa, za którą się wziąłem wraz z całą naszą szlachetną ekipą, ma sens. Bardzo dziękuję tym, kto dołożył się do tego uskrzydlającego wydarzenia. Wierzę, że w przyszłości będzie równie ciekawie, jak owocnie, – mówi Serhij Sawczenko. A niedługo przed otwarciem wystawy udało mi się porozmawiać z artystą:
– Serhij Sawczenko, jestem malarzem; uczyłem się we Lwowskiej Akademii Sztuk, już dosyć dawno. W Gdańsku bywałem wcześniej, raczej tranzytem. A muszę powiedzieć, że taki mój już nie tranzytowy przyjazd miał miejsce na zaproszenie Konsulatu na Dniach Ukraińskich. To był mój pierwszy przyjazd do Gdańska nie w charakterze turysty tranzytowego i nie w charakterze turysty. Potem odwiedzałem swego syna, który wykłada tu na Akademii Sztuk; jeszcze następnym razem prowadziłem tu takie międzynarodowe warsztaty szkoleniowe i tak się złożyło, że po prostu zobaczyłem miejsce, w którym chciałbym otworzyć swoją galerię.
I jak pomyślał, tak zrobił. Otwarcie @SavchenkoGallery odbyło się pod patronatem Konsulatu Ukrainy w Gdańsku.
(-)
I jeszcze rzut oka na Ukrainę: Premierzy Polski i Ukrainy przeprowadzili rozmowę telefoniczną. Szef ukraińskiego rządu Ołeksij Honczaruk podczas rozmowy podniósł kwestię pozwoleń dla ukraińskich przewoźników drogowych. Według ukraińskich władz Polska wydaje za mało pozwoleń na tranzyt dla ukraińskich samochodów ciężarowych. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
(-)
Nasz przedpołudniowy czas antenowy dobiega końca; program przygotowała Jarosława Chrunik. Wieczorem spotkamy się tu znowu, a teraz życzę wam pięknego, słonecznego, jesiennego dnia, drodzy słuchacze! (jch/ad)
22.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was dzisiaj po raz drugi na antenie Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. W tym programie „Śladami pamięci” przejdziemy się w głąb historii na ponad 300 lat – do czasów Pyłypa Orłyka i do niego samego. Potem zatrzymamy się na XX w. i powrócimy do teraźniejszości. Wszystko można bardzo ładnie połączyć.
(-)
Tak jak wczoraj w kalendarzu historycznym w audycji przedpołudniowej mówiłam, 347 lat temu, 21 października 1672 r. urodził się Pyłyp Orłyk, hetman Ukrainy w latach 1710-1742; jeden z autorów „Umów i postanowień”. Był to konstytucyjny akt, który czasami nazywany jest „pierwszą na świecie konstytucją”, a faktycznie – była to kozacka umowa społeczna. Starając się zdobyć poparcie, w 1710 roku Pyłyp Orłyk zredagował „Pakty i Konstytucje praw i wolności Wojska Zaporoskiego”, czyli podpisał ze starszyzną i zaporożcami umowę – dokument, który z czasem otrzymał nazwę „Konstytucja Pyłypa Orłyka”. Na jej podstawie hetman zobowiązywał się ograniczyć prerogatywy hetmańskie, zmniejszyć społeczną eksploatację, zachować szczególny status zaporożców i walczyć o polityczne i religijne oddzielenie się od Moskwy w wypadku, gdy zdobędzie on władzę na Ukrainie. Stworzenie tych dokumentów uważa się za wielka zasługę Pyłypa Orłyka dla historii Ukrainy, – mówi nauczyciel historii w ZSzUJN w Górowie Iławeckim, Jerzy Necio:
– No, tak. Mamy jakby dwie rzeczy w tym: na amerykańską ze względu na to, że – wiadomo – Ameryka to jest (teraz) potężny kraj i jakby zaprogramowanie państwa odbyło się w Konstytucji, bo każdą konstytucję możemy nazwać receptą na państwo. I im się to udało. Los Ukrainy był bardziej skomplikowany. O wiele bardziej skomplikowany. W momencie, gdy Pyłyp Orłyk redagował swoją konstytucję, był już dramatyczny. Jednak mimo tych wszystkich okoliczności, które zastały Orłyka, świadczy ona o tym, że w okresie kozackim za czasów Mazepy była wykształcona warstwa kozaków, byli ludzie dobrze wykształcenie, który myśleli na szeroką skalę, czyli o przyszłości. I oni programowali los Ukrainy w sensie – zapiszemy, będziemy przestrzegać, może uda się – jak to nazwał – „Pacta et Constitutiones” (bo tak to nazwał po łacinie); spróbujemy wprowadzić to w życie. Możemy być dumni z tego, że w czasach jeszcze przed XVIII w., u progu XVIII w., gdzie nie mówiło się, nie było filozofii francuskiej, Oświecenia (bo tak postrzegamy amerykańską konstytucję, że jest to skutek tego okresu XVIII w.), a na wschodzie Europy, na południowym wschodzie ktoś, kto był uczniem szkół w Kijowie mógł zapisać słowa, które innym przypominają modernistyczną konstytucję. Powinniśmy być z tego dumni. Ma to też dla nas, jako dla Ukraińców, znaczenie szczególne, bo o ile bardzo popularny jest dla nas taki nurt w historii walki, to Pyłyp Orłyk pokazuje nam, że walczyć można na dwa sposoby i zaświadcza o tym swoim życiem, bo był hetmanem potem po Mazepie – że można stać na czele wojsk, ale jednocześnie trzeba działać intelektualnie. I spójrzmy – niedawno ukazał się drugi egzemplarz pisany w języku staroukraińskim jego Konstytucji, że oprócz znaczenia politycznego, ma także znaczenie lingwistyczne, ma znaczenie filologiczne. Można powiedzieć, że Orłyk – to wielka postać, należą się mu i pomniki, i wzmianki w książkach. Ja postrzegam to tak, że jest to w historii Ukrainy jedno z najważniejszych wydarzeń – pojawienie się tej Konstytucji.
– A pojawienie się Konstytucji było możliwe dlatego, że właściwie takie demokratyczne zasady już wypracowała Sicz Zaporoska.
– Dokładnie! Proszę spojrzeć na nasze współczesne czasy, gdzie mamy demokrację jakby wszędzie, w środkach masowego przekazu cały czas słyszymy: „demokracja, demokracja, demokracja”, a jednocześnie wielu z nas myśli: „No, mamy, ale czy są mechanizmy demokracji? Czy są one skuteczne? Czy korzystamy z nich? Czy możemy się nimi posługiwać? A tam faktycznie Pyłyp Orłyk miał wyobrażenie o tej demokracji, ale też żył w tej prawdziwej demokracji, bezpośredniej, która była czymś naturalnym dla kozaków. Właściwie można powiedzieć, że chcielibyśmy mieć taką demokrację, jaką mieli kozacy wtedy. O wiele lepiej odczuwalibyśmy, czym jest demokracja, gdyby zapracowała tak, jak sprawdziła się w kręgu kozackim.
– Demokracja – to ustrój ludzi wolnych, bo ci ludzie są wolni, sami podejmują decyzje i potem tym decyzjom sami się podporządkowują.
– My być może nie doceniamy kozackiej demokracji, dlatego że nasze oblicze zwrócone jest zawsze na Zachód. Przyzwyczailiśmy się do tego i tam też szukamy wzorców – jak choćby wspomniana amerykańska Konstytucja; ona tez podniesiona została do wielkiej rangi, do świeta państwowego. A nie zapominajmy i taki postulat możemy śmiało postawić, że Pyłyp Orłyk to jest myśl kozacka, zapisana i może nam nawet obecnie przynieść wiele takich wskazówek społecznych i politycznych. Korzystajmy z Konstytucji Pyłypa Orłyka, na przykład jej opublikowanie, jakby pokazanie, skomentowanie, czyli jakby wyniesienie poza podręczniki do jakiegoś takiego poziomu wybitnej myśli ukraińskiej końca XIX w. – to by było coś niesamowitego, ale to jest droga, którą musimy jeszcze przejść, urzeczywistnić.
-Nie wiem, czy to prawda, ale mówią, że dlatego nie mówi się o tej Konstytucji jak o Konstytucji i nie udało się jej wcielić w życie dlatego, że była ona poza granicami Ukrainy.
– To prawda, ale nie możemy tylko tak na to patrzeć. Jak weźmiemy chocy dla przykładu los narodu polskiego i zobaczymy ile tak zwana „Wielka Emigracja” polska w XIX w. wydała gazet, czasopism, prac teoretycznych i potem jak one zapracowały w sensie powrotu ponownie do kraju, ile potem na tej podstawie było literatury teoretycznej – politycznej czy społecznej…
– …i przy okazji myśli społecznej…
– …myśli społecznej, bo przecież w kraju nie było warunków. I teraz mamy podobną sytuację, analogiczną, czyli wtedy, gdy wchodzą wojska rosyjskie, wojska carskie po zwycięstwie pod Połtawą, gdy los Ukrainy to jest całkowita ruina i wiadomo, że wtedy to był akt – być może ostatni – próby zbudowania państwa; no tak, ale myśl pozostaje i jest ona na emigracji. I może ona jakby zapłodnić na przyszłość następne pokolenia. I w tym jest sens tego, co zrobił Orłyk. Taki wielki sens.
(-)
Wielki sens, a teraz trzeba na tej podstawie mądrze budować. Tylko wiele wskazuje na to, że przedstawiciele obecnej władzy na Ukrainie być może nigdy nawet nie słyszeli o Pyłypie Orłyku, dla nich oczywisty jest „95 Kwartał”. Szkoda. My wiemy i pamiętamy. Tak samo o pamięć narodu dbają nauczyciele szkoły ukraińskiej w Górowie Iławeckim. W niedzielę uczniowie pod opieką swoich nauczycielek – Darii Kantor, Aleksandry Bzdel i Iwony Smoliniec przygotowali wzruszający koncert z okazji Dnia Obrońcy Ojczyzny. Proponuję, żebyśmy teraz posłuchali fragmentu tego koncertu:
(-) Fragment koncertu
(-)
Pozostańmy jeszcze wśród obrońców ojczyzny – bez wątpienia byli nimi kozacy z Chołodnego Jaru w 1920 roku. Przed nami – kolejny odcinek powieści Jurija Horlis-Horskiego „Chołodnyj Jar”:
(-)
Na ziemię czyhyryńską
Z miejsca wracamy na wschód. Hrycia na razie umościliśmy na taczance. Za Krasnym ze złości rozpędziliśmy na cztery wiatry czerwony pułk, który najpierw nas zgubił, a potem starał się dogonić. Posiekaliśmy z pół setki kotowców; pochowaliśmy naprędce dziewięciu swoich zabitych i ruszyliśmy dalej. Hryć przebrał się, uzbroił się i wsiadł na konia. Tylko guzik od jego starych spodni odciąłem i schowałem do swojej adiutanckiej torby, żeby w Chołodnym Jarze pokazać.
Bug przeszliśmy po lodzie powyżej poprzedniej przeprawy i obraliśmy kierunek na ziemie taraszczańską, żeby uniknąć spotkania ze znajomymi już czerwonymi oddziałami. Przemęczeni i źli mielimy szablami wszystko żywe, co czerwone i co trafiało pod rękę po drodze.
Na ziemi taraszczańskiej trafiamy na małą wieś, która leżała daleko od wielkich dróg. Ani podczas wojny światowej, ani domowej nie widziała jeszcze w swoich chatach wojska. W tej zapomnianej przez Boga i władzę sowiecką wsi pozwalamy sobie odpocząć całą dobę. Ale już następnego dnia waliły po wsi armaty moskali, którzy jednak wywąchali nasz ślad. Odbijając się idziemy na ziemię czerkaską. Po drodze odczepiliśmy się od czerwonych, którzy pognali za jakimś innym oddziałem partyzanckim i rozpędzamy czerwoną piechotę, która oblegała dużą wieś Medwyn. W Medwynie była silna organizacja powstańcza; cos na kształt wsi chołodnojarskich. Chwytamy bez koni i uprzęży dwie wkopane koło wsi armaty, które przez całą dobę ostrzeliwały wieś. Mieszkańcy Medwyna są dobrze uzbrojeni, otoczyli wieś okopami, drutem kolczastym, przewróconymi do góry nogami bronami i nie wpuszczali do wsi władzy sowieckiej. Armaty strzelały pociskami zapalającymi i poważna część wsi była już spalona. Ale Medwyn – to prawdziwe gniazdo rozeźlonych szerszeni. Wydobywają resztki mienia spod spalonych ruin, przenoszą je do ocalałych chat, znoszą pod spaloną cerkiew swoich zabitych, ale poddawać się czerwonym jeszcze nawet nie myślą. Wszyscy mężczyźni, a nawet kilka kobiet i dziewcząt – ze strzelbami. Narzekają na sąsiednie wsie, że obiecały wystąpić przeciwko czerwonym i przestraszyły się. Medwyńska sicz miała dosyć pocisków armatnich, złożonych przez miejscowych artylerzystów jeszcze wojska carskiego fachowo, w blindaże. Miała też jedną armatę z zepsutym zamkiem, do którego brakowało części, między innymi i sprężyny z iglicą. Strzelali, zakładając do zamka gruby gwóźdź, uderzając w niego młotkiem na długim trzymaku. Wieś miała kilku własnych „starszych” różnych rodzajów broni, wśród nich – sapera i artylerzystę. Bronili się fachowo! Kilkunastu jeńców, wśród nich też jeden dowódca, których medwyńcy pojmali podczas nocnego wypadu ze wsi, nie zabili – trzymali w dwóch chatach jako zakładników.
(-)
O dalszych losach bohaterów powieści usłyszymy za tydzień, a teraz już musimy się pożegnać. Ale nie na długo – spotkamy się ponownie jutro o godz. 10.50. program przygotowała i przedstawiła – Jarosława Chrunik i teraz już życzę wam przyjemnego wieczoru, drodzy słuchacze! (jch/kos)
22.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Dzień dobry! Witam was, drodzy słuchacze, na falach Polskiego Radia Olsztyn, w środę, 22 października. W studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj znowu będzie kinematografii ukraińskiej, ale nie można o tym nie mówić, skoro dzieją się ważne i ciekawe rzeczy. A o dobrych rzeczach trzeba mówić, żeby świat był jaśniejszy. Najpierw jednak oglądamy się za siebie:
(-)
22 października 1935 roku urodził się Borys Olijnyk – ukraiński poeta i działacz społeczny; postać ciekawa i niejednoznaczna. Przez 11 lat stał na czele organizacji partyjnej Związku Pisarzy Ukrainy i był dumny z tego, że przez te lata nikt z pisarzy nie został wykluczony z jego szeregów, ani nie został wtrącony za kraty. Wolodymyr Szczerbycki obronił Olijnyka przed KGB po tym, gdy KGB-iści zaczęli go prześladować. Był prawie we wszystkich gorących punktach konfliktów etnicznych ówczesnego Związku Radzieckiego., o czym opowiedział w eseju „Dwa lata na Kremlu”. Był także w strefie tragedii jugosłowiańskiej. Borys Olijnyk w istocie wstrzymał budownictwo węzła przemysłowego w Kaniowie, który zagrażał mogile T. Szewczenki. Ponadto w Radzie Najwyższej USRR wystąpił przeciwko budowie mostu przez Chortycę, zo zmusiło urzędników do odłożenia swego zamiaru. Po ogłoszeniu niepodległości przez Ukrainę głosił poglądy prokomunistyczne oraz ideę braterstwa narodu ukraińskiego i rosyjskiego. W 2015 roku udzielił skandalicznego wywiadu popularnej dawniej rosyjskiej „Litieraturnej gazecie”, która nie ukrywa swojej ukrainofobii. W tym wywiadzie Olijnyk wychwalał przeszłość komunistyczną, krytykował politykę niepodległej Ukrainy, nie uznawał winy Rosji w aneksji Krymu i agresji wobec Ukrainy na Donbasie.
(-)
22 października 1937 r. został zaaresztowany metropolita Kijowski i całej Ukrainy, Wasyl Łypkiwski. Był to ostatni przełożony i opiekun Sofiji Kijowskiej. Według oceny akademika Ahatanheła Krymskiego, był to „apostoł ukraińskiego odrodzenia religijno-narodowego”. Podczas posługi jako metropolita dołożył niezwykłych starań do rozbudowy Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej i udało mu się przekształcić ją na wpływowy czynnik życia ówczesnego społeczeństwa. Dokonał licznych przekładów na język ukraiński literatury liturgicznej i religijnej. Wasyl Łypkiwski jest autorem „Historii Cerkwi Ukraińskiej”. W wieku 73 lat został rozstrzelany na podstawie wyroku „trójki” NKWD.
(-)
Dzisiaj życzenia składamy Piotrom i Jakubom oraz tym, kto po raz pierwszy ujrzał świat właśnie 22 października. Wszystkiego najlepszego!
(-)
I teraz o sztuce – różnej. Na 35-tym Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Warszawie, który odbywał się w dniach 11-20 października, filmy ukraińskie brały udział w szeregu programów. W konkursie międzynarodowym festiwalu był dramat Timura Jaszczena „U311 Czerkasy” (polsko-ukraiński), który opowiada o prawdziwej historii załogi ukraińskiego statku „Czerkasy” podczas aneksji Krymu. W Warszawie odbyła się międzynarotowa premiera filmu. W równoległym konkursie Competition 1-2, w którym biorą udział debiutujące i inne filmy reżyserów, zaprezentowano ukraińsko-szwajcarską koprodukcję „Zapomniani” Darii Onyszczenko. Na festiwalu miała miejsce światowa premiera filmu, bohaterka którego mieszka w okupowanym Ługańsku. W sekcji „Odkrycia” odbyła się wschodnioeuropejska premiera dramatu „Niewidzialne” Ignasa Ioninasa (Ukraina, Litwa, Łotwa). Ponadto w konkursie międzynarodowym brał udział turecki film „Omar i my” ukraińskiej reżyserki Maryny Er Horbacz i Mehmeta Bahadyra Era. W Warszawie była światowa premiera filmu. Ponadto członkiem jury filmów krótkometrażowych 35-tego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Warszawie był ukraiński reżyser Dmytro Suchołytkyj-Sobczuk. Jego film krótkometrażowy „Sztangista” zwyciężył na MFF w Warszawie w ubiegłym roku.
Jutro opowiem o nowej ukraińskiej galerii sztuki w Gdańsku, a teraz jeszcze jedna wiadomość z Ukrainy: Ukraina oczekuje od Polski kroków w kierunku rozwiązania dwustronnych problemów. – podkreślił ukraiński wicepremier Dmytro Kułeba. Ukraiński polityk zaznaczył, że jego kraj wykonał część uzgodnień poczynionych podczas wrześniowej wizyty prezydenta Zełenskiego w Warszawie. Jak dodał – obecnie Ukraina oczekuje działań ze strony naszego kraju, m.in. w kwestii polskich pozwoleń na tranzyt ukraińskich ciężarówek. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
(-) Korespondencja w języku polskim
(-)
Nasz przedpołudniowy czas antenowy dobiega końca; była z wami Jarosława Chrunik. Żegnam się do wieczora, do godz. 18.10, a tymczasem życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/kos)
21.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dobry wieczór! Witam was, drodzy słuchacze, w poniedziałek, 21 października, w programie „Kamo hriadeszy”; w studiu – Jarosława Chrunik. Tak jak obiecałam tydzień temu, dzisiaj opowiem wam o obchodach 40-letniego jubileuszu olsztyńskiej parafii greckokatolickiej.
(-) Fragment liturgii
Olsztyńskie święto parafii tego roku pomnożyło się na jeszcze kilka świąt: swoje 58-me urodziny obchodził przewodniczący uroczystościom abp Eugeniusz Popowicz, trzecie urodziny świętowała Iwanka – córka proboszcza ks. Jana Hałuszki, 17-tą rocznicę ślubu obchodzili Elżbieta i Stefan Melnykowie z Tuławek, a to jeszcze nie wszystkie wydarzenia tego dnia. Ogólnie: święto jest dostojne i udało się. Tak po uroczystej liturgii powiedział ks. Jan:
– Jest to kulminacja naszych obchodów, tego co robiliśmy przez cały rok – tych 40 rzeczy, które wymyśliliśmy dla uczczenia 40-lecia parafii – że zrealizowaliśmy, a można powiedzieć, że były pomysły, żeby jeszcze inne rzeczy robić. Ale to już będzie chyba na 50-lecie. Jestem zadowolony, że przez ten cały rok wszyscy parafianie włączali się, żeby świętować dzisiaj ten moment kulminacyjny, Boską Liturgię z naszym arcybiskupem, żeby podziękować Bogu za to, że nam błogosławi, prowadzi nas i chce całego tego dobra, które możemy znaleźć w Jego świętej cerkwi, tu właśnie w Olsztynie, na tej naszej górze, Opieki Matki Bożej.
– Już i z dzwonem, i z chorągwiami, i z witrażem…
– No, tak! Pomalutku nasza cerkiew nabiera wszystkich tych elementów, które ma cerkiew wschodnia. Zbudowaliśmy świątynię, ale ona nie jest jeszcze ukończona, tak że pomalutku będziemy realizować to, żeby za kilka lat to rzeczywiście była prawdziwa cerkiew ukraińska; świątynia greckokatolicka.
(-) Fragment liturgii
Arcybiskup, J.E. Eugeniusz Popowicz chyba był nieco zaskoczony, że parafianie pamiętali o jego urodzinach, ale niespodzianka była miła. Gdy został wniesiony tort, wszyscy obecni zaśpiewali mu szczerze „Mnohaja lita!”:
(-) Mnohaja lita
– Ja w Olsztynie zawsze dobrze się czuję! To jest też moja cząstka, tu zostałem wyświęcony i wszystkie drogi na Warmii i Mazurach prowadzą przez Olsztyn. To jest taka moja ostoja, czuję się dobrze! Pozytywnie postrzegam to wszystko, co dzieje się tu w parafii. Bardzo pozytywnie! I zaangażowanie wiernych, przede wszystkim współpracę między proboszczem i tymi różnymi małymi wspólnotami w parafii, bo to jest bardzo ważne. Czy jest to chór, czy to jest drużyna Maryjna, ministranci, dzieci, młodzież; widzę, że ma dobry kontakt. Dziękuję, bo ks. Jan sprawia wrażenie takiego cichego i spokojnego, ale ma tę charyzmę przewodnika dla wspólnoty i to cieszy. No i zaskoczyła mnie ta akcja 40 rzeczy na 40-lecie parafii. Po raz pierwszy słyszę, że prowadziliście tu takie rzeczy. Nie wiem co tam jeszcze było dobrego, ale każda rzecz, którą postanowiliście zrobić jest zrobiona, to jest coś wielkiego. Siłą tej cerkwi jest to, że potrafiła wpleść się, wejść w życie narodu i razem z życiem narodu rośnie. I dlatego jest taka silna.
(-) Fragment liturgii
Dla wiernych też był to czas wspomnień i spojrzenia w przeszłość:
– Widzę wielką różnicę na korzyść, ludzie garną się do cerkwi, ludzie dają pieniądze na cerkiew, żeby była coraz ładniejsza i jest coraz ładniejsza; przy cerkwi jest przepięknie, dużo zrobione, tak że jestem po prostu zachwycona tym, co ludzie potrafią zrobić.
– Bo drogie jest dla nich „swoje”.
– Tak! Tak, to jest bardzo potrzebne miejsce, żeby wszystkich przygarnąć.
– Bardzo pięknie, pani Jarosławo, naprawdę, jest tak podniośle; chór zrobił swoje, bardzo ładnie chór zaśpiewał, naprawdę!
Wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Miron Sycz też w szczególny sposób jest związany z tą parafią:
– Przepiękne święto, wspaniały jubileusz! Ja osobiście z parafią olsztyńską związany jestem ściśle, od razu po ukończeniu liceum w 1978 r. jak przyjechałem do Olsztyna. Po rocznym pobycie tworzyliśmy tę parafię, praktycznie całe moje studia związane są z tą parafią i teraz jest tak samo. Ale to robi się parafia, która jest bardzo potrzebna dla całej naszej społeczności w centrum województwa warmińsko-mazurskiego. Właśnie teraz na Warmii i Mazurach to jest największa parafia i prestiżowa. I dobrze, że dzisiaj na tych uroczystościach obecni byli przedstawiciele i miasta, i Sejmiku, i naszego regionalnego rządu. Świadczy to o tym, że ta parafia wpisała się w tę geografię Warmii i Mazur i jest bardzo ważną częścią naszego warmińsko-mazurskiego życia. Ja naprawdę gratuluje i księdzu, i to, że dzisiaj był metropolita, to jest dla nas wielka, prestiżowa sprawa, a przede wszystkim parafialna, bo to są wspaniali ludzie, którzy kiedyś gdzieś tam mieszkali w maleńkich parafiach, razem ze mną; ja dzisiaj mogłem ich zobaczyć – oni wszyscy garną się do tej naszej wspaniałej świątyni.
(-) Fragment liturgii
Wieloletnim przyjacielem olsztyńskiej społeczności parafialnej jest pełnomocnik marszałka ds. mniejszości narodowych i etnicznych Wiktor Marek Leyk:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Ksiądz Kamil Rokicki z Sanktuarium Miłosierdzia Bożego – Parafii św. Józefa w Olsztynie jest częstym gościem na uroczystościach w cerkwi w Olsztynie, a gdy celebruje liturgię wraz z proboszczem ks. Janem, to bardzo trudno jest zorientować się, że jest rzymskim katolikiem – tak dobrze opanował cerkiewny język liturgiczny:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Jednym z pierwszych, długoletnich budowniczych parafii był ks. Piotr Kuszka OSBM. Minęło 40 lat, po księdzu tych lat nie widać, a jak patrzy on teraz na tę parafię i jakie ma wrażenia i refleksje? Zapytałam go o to:
– To znaczy tak: pierwszy na parafii był ks. Jozafat Romanyk oczywiście i tego nie możemy zapomnieć. Ja już trochę później zacząłem tu przyjeżdżać. A jak patrzę? Boże mój… To wspaniale, że – tak jak Jego Ekscelencja dziś powiedział – że społeczność ma swoją cerkiew, wspaniały dom parafialny, tak że można tylko się cieszyć, że ta społeczność tak pięknie się rozwija i tak pięknie rośnie – że są dzieci, że jest młodzież, że jest wspaniały chór i to jest taka nadzieja na przyszłość.
– Nie zazdrości ksiądz, że miał takie trudne warunki, nie można było ustalić wygodnej godziny liturgii, trzeba było brać to, co zostało, a teraz jest taka swoboda i warunki całkiem inne?
– Nie, niczego nie zazdroszczę, dlatego że my może w tych innych warunkach, ale byliśmy tak samo wierni jak dzisiaj, a może jeszcze silniejsi. Właśnie poprzez trudne warunki umacnialiśmy się – w miłości do cerkwi, w miłości do swojej cerkwi, w takim wzajemnym szacunku. Zawsze takie trudne czasy konsolidują wspólnotę. Nie ma czego zazdrościć. Trzeba tylko Bogu dziękować!
(-) Fragment liturgii
Młodzi parafianie chodzą na nauczanie języka ukraińskiego i religii do Szkoły Podstawowej nr 2 im. Jarosława Dąbrowskiego w Olsztynie, więc także dyrektorka Iwona Jasińska wzięła udział w uroczystościach jubileuszowych. Obawiałam się, że dla osób spoza cerkwi to może trwać zbyt długo:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Uroczystości nie dłużyły się też dla Bernadety Hordejuk – przewodniczącej sejmiku wojewódzkiego:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Święto w cerkwi trwało około trzech godzin, ponieważ jeszcze trzeba było poświęcić nowe chorągwie i witraż (krzyż przed cerkwią i dzwon „Arcystrateg Michał” poświęcono w przeddzień), a jednak wielu rodziców nawet z małymi dziećmi pozostało do końca. Chyba jest to dla nich dość męczące? Olena Karowiec jest mamą dwójki malutkich dzieci:
– Nie, naprawdę, mimo, że są małe dzieci i że gdzieś tam ta uwaga umyka, to jest takie miłe wrażenie z tego powodu, że jest nas tak wiele. Widać realnie naszą dużą parafię, widać również gości, ale to są nasi ludzie, tutejsi. Są starsi, są młodsi; są wszystkie pokolenia. I realnie widać, że nasza parafia jest żywa, że wzrasta i że żyje jakąś taką radością!
(-) Fragment liturgii
I takiej radości życzymy grekokatolikom-olsztynianom na kolejne dziesięciolecia i na kolejne jubileusze. Święto było piękne, trwało o wiele dłużej, niż nasza audycja, więc musimy się już pożegnać. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Do usłyszenia jutro o godz. 10.50, drodzy słuchacze! (jch/apod)
21.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Witam was, drodzy słuchacze, na falach Polskiego Radia Olsztyn, w poniedziałek, 21 października. W studiu – Jarosława Chrunik. Mamy piękną, złotą jesień, pogoda nam dopisuje, a i wydarzeń jest wiele, więc warto korzystać, zanim nadejdą deszcze i wichury. W historii też mamy dziś ciekawą datę:
(-)
347 lat temu, 21 października 1672 r. urodził się Pyłyp Orłyk, hetman Ukrainy w latach 1710-1742 ; jeden z autorów „Umów i postanowień”. Był to konstytucyjny akt, który czasami nazywany jest „pierwszą na świecie konstytucją”, a faktycznie – była to kozacka umowa społeczna. Starając się zdobyć poparcie, w 1710 roku Pyłyp Orłyk zredagował „Pakty i Konstytucje praw i wolności Wojska Zaporoskiego”, czyli podpisał ze starszyzną i zaporożcami umowę – dokument, który z czasem otrzymał nazwę „Konstytucja Pyłypa Orłyka”. Na jej podstawie hetman zobowiązywał się ograniczyć prerogatywy hetmańskie,zmniejszyć społeczną eksploatację, zachować szczególny status zaporożców i walczyć o oddzielenie polityczne i religijne od Moskwy w wypadku, gdy zdobędzie on władze na Ukrainie. Stworzenie tych dokumentów uważa się za wielka zasługę Pyłypa Orłyka dla historii Ukrainy, – mówi nauczyciel historii w ZSzUJN w Górowie Iławeckim, Jerzy Necio:
– Możemy być dumni z tego, że w czasach jeszcze przed XVIII w., u progu XVIII w., gdzie nie mówiło się, nie było filozofii francuskiej, Oświecenia (bo tak postrzegamy amerykańską konstytucję, że jest to skutek tego okresu XVIII w.), a na wschodzie Europy, na południowym wschodzie ktoś, kto był uczniem szkół w Kijowie mógł zapisać słowa, które innym przypominają modernistyczną konstytucję. Powinniśmy być z tego dumni. Ma to też dla nas, jako dla Ukraińców, znaczenie szczególne, bo o ile bardzo popularny jest dla nas taki nurt w historii walki, to Pyłyp Orłyk pokazuje nam, że walczyć można na dwa sposoby i zaświadcza o tym swoim życiem, bo był hetmanem potem po Mazepie – że można stać na czele wojsk, ale jednocześnie trzeba działać intelektualnie.
O Pyłypie Orłyku więcej usłyszycie jutro w audycji wieczornej.
(-)
Imieniny obchodzą dzisiaj: Maria, Nadzieja, Tatiana, Elżbieta, Wasyl, Włodzimierz, Piotr i Paweł. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że świętują też urodzeni 21 października, to na świętowanie możemy poświęcić cały tydzień. Wszystkiego dobrego!
(-)
Górowo Iławeckie było wczoraj centrum kultury ukraińskiej. Najpierw w szkole uczniowie wraz ze swoimi nauczycielami przygotowali piękny koncert poświęcony obrońcom Ukrainy. Przed koncertem wszystkich obecnych powitała dyrektorka, Olga Maria Sycz:
– Serdecznie was wszystkich witam w naszej szkole ukraińskiej, w której zawsze pamiętamy o obrońcach Ukrainy – o tych, którzy dawniej walczyli o Ukrainę, którzy obecnie walczą o Ukrainę. I na samym początku pozwólcie, że uczcimy minutą milczenia pamięć tych, którzy odeszli w ostatnim roku; naszych żołnierzy, którzy wcześniej walczyli, albo obecnie – o Ukrainę.
Po minucie ciszy uczniowie dali piękny piękny koncert, który u wielu widzów wywołał łzy wzruszenia:
(-) Piosenka
O koncercie górowskich uczniów tez usłyszycie w kolejnych naszych audycjach.
(-)
Wczesnym popołudniem w Górowie miało miejsce jeszcze jedno wydarzenie. „Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Ilu ma prawdziwych przyjaciół, przekonał się wczoraj (w niedzielę) nauczyciel i choreograf z Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Górowie Iławeckim, Michał Semotiuk. Kilka miesięcy temu przeszedł on poważny wylew, teraz czeka go długa i kosztowna rehabilitacja. To właśnie na ten cel zorganizowano koncert charytatywny w Ośrodku Kultury w Górowie. Koncert połączony był z licytacją najróżniejszych fantów. Na przykład dwa tradycyjne, bogato haftowane ręczniki ukraińskie, wylicytowano za 1000 złotych:
(-) Licytacja w języku polskim
W koncercie „dla Majkela” udział wzięli nawet uczniowie, którzy swój zespół „Podija” stworzyli zaledwie miesiąc temu, a wczoraj to był ich debiut:
(-) Piosenka
O tym koncercie też jeszcze usłyszycie, a teraz jeszcze jedna wiadomość z Ukrainy: W Kijowie rozpoczęły się Dni Polskiego Kina. Impreza jest organizowana po raz czternasty. Oprócz ukraińskiej stolicy polskie filmy będą wyświetlane też w 4 innych miastach. Wśród filmów znalazł się między innymi „Kurier” w reżyserii Władysława Pasikowskiego – film inspirowany historią Jana Nowaka-Jeziorańskiego.
Z Kijowa Paweł Buszko:
(-) Korespondencja w języku polskim
I w taki oto sposób nasza audycja dobiegła końca; była z wami Jarosława Chrunik, ponownie spotkamy się o godz. 18.10, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/ad)
20.10.2019 – godz. 20.30 (opis do dźwięku)
Witamy Państwa w Magazynie Ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”; w studiu – Jarosława Chrunik. Ubiegły weekend był bardzo ważny dla społecznosci ukraińskiej. Olsztyńska parafia greckokatolicka obchodziła jubileusz 40-lecia istnienia (o tym opowiemy za tydzień), a miało to miejsce w święto Opieki Matki Bożej, które jednocześnie jest świętem ukraińskiego kozactwa i wszystkich obrońców Ukrainy. A ponadto w Olsztynie odbyły się XII Dni Teatru Ukraińskiego i o tym będzie za chwilę mowa po ukraińsku.
(-)
Święto „Pokrowa” Matki Bożej od dawna czczone jest na Ukrainie i wszędzie, gdzie mieszkają Ukraińcy. Jest to święto kozaków i w ogóle – ukraińskich żołnierzy, obrońców ojczyzny. Święto „Pokrowa” ma bogatą symbolikę i duże znaczenie również w kalendarzu ludowym. Kończy ono ciepłą połowę roku, prace polowe i rozpoczyna przygotowania do zimy. O kozackiej „Pokrowie”z folklorystką Ołeną Czebaniuk z Ukraińskiej Akademii Nauk i z historykiem Swiatosławem Siczewskim rozmawiał w Kijowie Sergiusz Petryczenko:
(-)
– Pytanie o święto „Pokrowy” – „Pokrowa” była bardzo czczona, to było święto kozaków; co pani może o tym opowiedzieć?
– Czebaniuk Ołena, starszy pracownik naukowy Instytutu wiedzy o sztuce folklorystyki i etnologii im. Maksyma Rylskiego Państwowej Akademii Nauk Ukrainy. Na Ukrainie w ogóle „Pokrowa” to takie bardzo rzeczywiście szanowane święto i nawet na chwilę obecną stało się takim świętem ogólnonarodowym; ma ono przepiękną historię. Rzecz w tym, że kozacy uważali, że „Pokrowa”, Bogurodzica jest obrończynią kozaków. Według podań „pokrowską” świątynię kozacy stawiali na każdej z siedmiu Siczy Zaporoskich. Nad „carskimi wrotami” w kozackich cerkwiach widniał napis: „Modlimy się, okryj nas szlachetną Twoją szatą i uchroń nas przed wszelkim złem”. Ikona „Pokrowy” obowiązkowo była obecna w każdym kozackim kureniu. Była taka tradycja na Ukrainie, że na „Pokrowę” na kozackiej radzie siczowi kozacy wybierali sobie na jeden rok koszowego atamana. I zgodnie z kozackim zwyczajem powinien on dwukrotnie odmówić przyjęcia honoru stać na czele „szanownego państwa kozackiego”.
– A jeśli odmówił po raz trzeci?
– Na trzeci raz? Moim zdaniem tak nigdy się nie zdarzyło; nowo wybrany koszowy dziękował kozakom za honor, kłaniał się na wszystkie cztery strony. „Bądź, panie, zdrowy i gładki; daj ci Boże łabędzi wiek i żurawi krzyk!”, – tak gratulowali mu kozacy i kładli mu pod głowę kawał ziemi, podkreślając tymi rytualnymi działaniami podległość atamana woli całego siczowego towarzystwa.
– Żeby nie zapominał.
– No, pewnie! Podejście demokratyczne było bardzo charakterystyczne dla Ukraińców.
– Swiatosław Siczewski, jestem historykiem i rekonstruktorem kultur wojskowych wieków średnich i nowożytnych. W Europie też Matka Boża odgrywa znacząca rolę. Jak by to dziwnie nie brzmiało – w religii jest to osoba nie wojownicza, w pierwszej kolejności nasi wojownicy niby powinni zwracać się do takich postaci, jak św. Michał i inni…
– Jerzy…
– Jerzy, tak! I rzeczywiście się zwracali do tych postaci, bo były i dni Jerzego, i w wielkim poważaniu był św. Jerzy, ale w europejskiej kulturze wojskowej Matka Boża występuje jako obrończyni, bo wszyscy wojskowi chodzą na granicy ryzyka i do Matki Bożej jakoś się zwracali. Nawet mogę przypomnieć, że imieniem Matki Bożej został nazwany Zakon Krzyżacki. Dlatego jest to tradycja wojskowa nie tylko kozacka, zwracać się do Matki Bożej po pomoc, a w ogóle – postać Matki Bożej na Ukrainie jest bardzo rozpowszechniona – i w ikonach, i w nazwach ówczesnych cerkwi; jest to postać, która zajmowała wysokie miejsce w wyobrażeniu ludzi XVI-XVII wieku.
(-)
– Czy to prawda, że na zimę kozacy rozjeżdżali się do swoich „zimowników” na zimę?
– Tak. Rzecz w tym, że to dosyć dawna tradycja, która ciągnie się jeszcze z Rzymu, gdzie rok zaczyna się od miesiąca marca. Mart – był poświęcony bogu Marsowi, czyli wtedy były całkiem inne sposoby prowadzenia wojny. Wojna też wpisywała się w kalendarz, a z innej strony – Ukraińcy, to rolnicy z dziada-pradziada. Czyli – zasiali, zebrali się i mężczyźni idą na Sicz. A kobiety już to utrzymują. Do słowa – tak samo było i z czumakami, i z tymi, kto wyruszał na zarobek. Potem cała ta tradycja była kontynuowana, właśnie w taki sposób. A już po „Pokrowie” wracali z powrotem, dlatego że „Pokrowa” w kalendarzu to taki bardzo ważny moment, który dzieli rok na dwie połowy: na ciepłą i na chłodną. Czyli na tę, gdzie odbywają się jakieś aktywne działania od marca do października i na odwrót. Dlatego bardzo uważnie obserwowano pogodę, bardzo to wszystko jest zmitologizowane w ukraińskiej tradycji kulturowej: skąd jest wiatr, jak ocieplać chatę, dziewczęta prosiły o błogosławieństwo dla siebie: (wierszowana przypowiastka-prośba o zamążpójście), czyli tam były bardzo poważne wróżby i wszystko.
– Kozacy w rzeczywistości też żyli według pewnych cykli kalendarzowych, ale ich życie zależało w dużej mierze od wojny. Jak czytam, to sezon wojny rozpoczynał się na wiosnę i kończył jesienią. Ale szczerze mówiąc, bardzo często to było naruszane, czyli zależało to i od wrogów, i od własnych planów. Jak wiemy, działania zbrojne toczyły się często też zimą i w trudnych warunkach pogodowych, tak że powiedzieć, że sezonowość związana jest z działalnością wojskową kozaków to nie mogę. Raczej jest to tradycja ludowa tak obchodzić święto „Pokrowy”, a kozacy, jako że pochodzili z Ukrainy, to powtarzali te cykle świąt, które obchodzili ich bliscy, mieszkańcy ich stron, tak jak świętowano na Ukrainie.
(-)
Dni Teatru Ukraińskiego w Olsztynie odbywają się co dwa lata, jest to bardzo trudne przedsięwzięcie, odbywa się naprzemiennie z festiwalem „Pod wspólnym niebem”. To dlatego za każdym razem jest to wielkie święto Melpomeny w wydaniu ukraińskim. Za każdym razem przyjeżdża inny teatr, ale za każdym razem oglądamy sztuki na najwyższym poziomie. W tym roku z gościnnymi występami przyjechał państwowy teatr dramatyczny im. Iwana Ozarkewycza z Kołomyi. Zaprezentował trzy spektakle: „Kamienny krzyż” Wasyla Stefanyka, „Matkę-Służebnicę” Tarasa Szewczenki oraz misterium narodowe „Huculski rok” w reżyserii kierownika artystycznego teatru, Dmytra Czyboraka.
(-)
Wasyl Stefanyk pisał bardzo smutne utwory; tym smutniejsze, że prawdziwie ukazywał całą biedę, a wręcz ubóstwo mieszkańców Galicji na początku XX w. i trudne decyzje, których musieli dokonywać. Jednak mimo upływu lat sztuka nie straciła wiele na aktualności. Miliony Ukraińców nadal emigrują z ojczyzny w poszukiwaniu lepszego losu. Ale nigdy nie jest to łatwa decyzja, zwłaszcza dla ukraińskiego rolnika, tak bardzo przywiązanego do ziemi:
(-) Fragment sztuki:
– Bardzo dziękuję wam, gospodarze, za to, że mieliście mnie za gazdę, a moją – za gaździnę. I dziękuję wam wszystkim razem. Niech wam Pan Bóg da, czego sobie od niego życzycie!
– Kumie Iwanie, niech wam Bóg da jeszcze pożyć na tym świecie! I niech Pan Bóg miłosierny szczęśliwie zaprowadzi was na miejsce i pomoże na nowo zostać gazdą.
– Tak, tak. Bóg jeden wie, jak tam z nami będzie, to chciałbym ze swoimi ludźmi… pożegnać się z wami… na śmierć… Może komuś nie dogodziłem, może kogoś skrzywdziłem, to wybaczcie! Pierwszy raz.
– Niech Bóg wam wybaczy!
– Drugi raz.
– Niech Bóg wam wybaczy!
– I trzeci raz.
– Niech Bóg wam wybaczy!
– Mychajłe! Ludzie! Taką mam tęsknotę, że nie pamiętam co się ze mną dzieje!
– To już, Iwanie, przepadło! A wy sobie tęsknoty do głowy nie bierzcie! To już wam nie warto tęsknoty do serca brać! Może wy i nam drogę pokażecie? To my wszyscy za wami pójdziemy! Ale nie trzeba tęsknoty do serca dopuszczać. Może na tej ziemi kiedyś będzie pokajanie? Bo naród burzy się. Nie macie tu za czym tęsknić, Iwanie!
– Dziękuję! Dziękuję wam za to słowo, ale go nie przyjmuję. Pewnie, że naród się burzy. A czy Bóg nie gniewa się na takich, co to ziemię na handel puszczają? Teraz ziemia nikomu nie jest potrzebna. Teraz młodzi gazdowie mądrzy nastali. Tylko banki i weksle się dla nich liczą! Tacy fajermani, że za ziemią by spłonęli. Nie dziwcie się staremu. I nie śmiejcie się z dziadka! Samemu wstyd mi to mówić. Ale grzech miałbym, gdybym wam tego nie powiedział. Wiecie, ja na swoim pagórku krzyż kamienny postawiłem. Gorzko go niosłem, gorzko go na pagórek stawiałem. Ale taki jest ciężki, że pagórek go nie zrzuci. Musi go trzymać tak, jak mnie. Tyle pamiątki chciałem po sobie zostawić… Tak… tak tęsknię za tym pagórkiem…
(-)
Podczas spektaklu od czasu od czasu dało się słyszeć, jak ktoś głośno wyciera nos. Wzruszeń było wiele, była to historia rodzinna praktycznie każdego widza. Wśród publiczności byli też emigranci z Ukrainy, którzy od wielu lat pracują w Polsce:
– Trudno, bo to jest temat aktualny również obecnie. Ten problem emigracji, gdy ludzie zmuszeni byli wyjeżdżać, zostawiać swoje domy, swoją ziemię – to pozostaje aktualne do dzisiaj. I to cierpienie duchowe, wątpliwości – pozostają do dzisiaj. Ja to osobiście przeżywam.
(-)
Sztuka, naprawdę… aktorzy i gra – wspaniale, ale sztuka jak sztuka, bardzo ciężka; nie da się o niej wypowiedzieć jednym słowem. Pokazują rzeczywistość sprzed wojny, odległą, być może lata dwudzieste. Oczywiście, ja sam tego nie pamiętam, ale moi rodzice też opowiadali o tych sprawach. I teraz można sobie przypominać i porównywać to, co powiedzieli rodzice i to, co pokazali dzisiaj na scenie.
(-)
Trudno jest rozstawać się z ziemią rodzinną i iść w nieznany świat. A ziemia rodzinna zazwyczaj przypomina nam rodzoną matkę – i takie będzie nasze dzisiejsze muzyczne wspomnienie:
(-)
Powspominali starsi, ustępujemy miejsca młodszym: moje miejsce zajmie Roman Bodnar:
(-) Hit Parad
Dzisiejszy program przygotowali: Marian Dąbrowski, Roman Bodnar, Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Ponownie spotkamy się za tydzień o tej samej porze, a także jutro – o godz. 10.50 na 99,6 MHz. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! (jch/ad)
19.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Tydzień temu młodzi kinowcy z Ukrainy nagrali film o swojej współczesności w ramach WAMA Film Festival 2019. Ukraina zaprosiła polskich specjalistów do udziału w poszukiwaniach szczątków ofiar NKWD w Drohobyczu. O tym opowiem w sobotnich wiadomościach po ukraińsku. Dziś jest 19 października. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Tydzień temu pożegnaliśmy się z młodzieżowym zespołem z Ukrainy, który w ramach WAMA Film Festival nagrała film. Tematem wiodącym festiwalu była „współczesności”, więc młodzi kinowcy nagrali o swojej współczesności film.
[fragment filmu]
Kozak Kateryna – Kijów; Jurij Kłen-Tomaszewski ja z Dnipra…[imiona i nazwiska oraz miasto pochodzenia]
-Problemy rodziców i dzieci. Problemy nastolatków, czy one różnią się na Ukrainie i w Polsce.
-Uważam, że problemy między rodzicami i dziećmi są jakoś podobne i nie zawsze są prawie jednakowe we wszystkich krajach świata.
-Depresja czy miłość? Czy te uczucia w waszym wieku różnią się u waszych rówieśników w Polsce.
-Uważam, ze to wszystko w każdym z nas jest i zależy od psychologii konkretnego człowieka.
-Co nagrywaliście w tym roku o współczesności?
-Chcieliśmy pokazać problemy, z którymi stykają się dzieci i też to co może się dziać w rodzinie, która publicznie wygląda dobrze i jak zachowuje się za zamkniętymi drzwiami.
-Powiedz kogo grałaś i jak przeżywałaś swoja rolę?
-Grałam dziewczynkę, która miała rodziców, którzy nie pokazywali jak zachowywać się z dzieckiem. Rozumiałam jakie ona miała uczucia, kiedy została w takiej sytuacji.
-Co miałaś zagrać, co miałaś pokazać i czy sama coś takiego przeżywałaś i grałaś w oparciu o własne doświadczenie.
-Z rodzicami nigdy nie miałam takich odczuć, ale zbiór jakichś emocji, strachu w niektórych momentach, rozczarowania, smutku, analizy, braku zrozumienia, że tak się dzieje.
-Co na to ojciec?
-Ja po prostu rozumiem, że takie sytuacje z dziećmi zdarzają się i niektórzy rodzice mogą się tak zachowywać. Uważam, że to nieprawidłowe i musimy o tym mówić, opowiedzieć to. Pokazaliśmy jedną z kilku historii i myślę, że pojawiłby się u nas pomysł na ten film, jeśli ktoś z nas nie przeżywał czegoś podobnego.
[wiesz, oni naprawdę robią źle. To nie twoja wina. Nie jesteś na zawsze z rodzicami. Kiedyś ich zostawisz i pomogę ci to przejść.
Hej! Słyszysz mnie? Idź do sklepu. Już!]
Temat rodziców i dzieci jest uniwersalny i zawsze aktualny, więc film wywołał emocje i był zrozumiały dla wszystkich bez wyjątku. O tendencjach w dorosłym ukraińskim świecie kinowym zapytałam Annę Andruszenko:
Teraz przeznacza się wiele więcej pieniędzy na stworzenie ukraińskiego kina. Dużo nagród ukraińskie kino dostaje na międzynarodowych festiwalach; tak jak Ukraina zaczęła żyć po nowemu, z nowym prezydentem, który ma kulturowy background, bo on tworzył i jego zespół kontynuuje tworzenie filmów dla Ukrainy; to w tym coś się zaczęło dziać i polityka kulturalna nakierowana jest na koprodukcję z innymi krajami – Polska, Słowacja, i mamy nadzieję na to, że ukraińskie kino pokaże się z innej strony.
Więcej o współczesnym ukraińskim kinie usłyszycie w wywiadzie z Anią Andruszczenko w kolejnych audycjach.
(-)
Ukraina zaprosiła polskich specjalistów do udziału w poszukiwaniach szczątków ofiar NKWD w Drohobyczu. W tym miesiącu odkryto tam bezimienne groby, w których mogą spoczywać Polacy.
Według polskich dyplomatów zaproszenie naszych badaczy, to element realizacji niedawnych obietnic ukraińskich władz dotyczących umożliwienia prac poszukiwawczych polskich ofiar na Ukrainie.
(-)
Tą informacją kończymy nasze wydanie. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziś żegnam się na dwa tygodnie. Przyszedł czas odpoczynku, więc usłyszymy się za dwa tygodnie. Wszystkiego dobrego. (dw/ad)
18.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Kończy się piątek, a to oznacza, że znowu spotykamy się na falach Polskiego Radia Olsztyn w programie „Od A do Z”. Dziś był ostatni dzień nadsyłania zgłoszeń do udziału w wojewódzkim przeglądzie małych form teatralnych „Ja i mały teatr” w Bartoszycach. Przegląd teatralny organizuje szkoła im. Łesi Ukrainki w Bartoszycach. Właśnie dlatego dziś zapraszam razem z dyrektorką szkoły Lubomira Tchórz. A skoro zbieramy się do szkoły, to obowiązkowo będzie kolejna lekcja. Z wami Hanna Wasilewska. Serdecznie zapraszam.
(-)
Dziś był ostatni dzień nadsyłania zgłoszeń do udziału w wojewódzkim przeglądzie małych form teatralnych „Ja i mały teatr” w Bartoszycach. Udział w podobnych wydarzeniach rozwija artyzm i kreatywność. Pozwala dziecku otworzyć się i przepracować strach. Spektrum form teatralnych w przeglądzie jest bardzo szerokie, więc wszystkich chętnych do udziału zaprasza dyrektor szkoły z ukraińskim językiem nauczania w Bartoszycach Lubomira Tchórz.
(-)
Po raz 11 będą spotykać się będą na scenie w Bartoszycach dzieci z województwa warmińsko-mazurskiego, ale także zapraszamy dzieci z punktów nauczania w całej Polsce, o ile mają czas, możliwości, żeby dojechać na koniec świata czyli do Bartoszyc. „Ja i mały teatr” to wydarzenie organizowane przez naszą szkołę, we współpracy ze stowarzyszeniem Kałyna, które cały czas nas wspiera swoja działalność. Nie ukrywam, że w tym stowarzyszeniu pracują także nasi nauczyciele, więc jedno z drugim jest powiązane. Wspiera nas w tym wydarzeniu także burmistrz miasta, więc co roku mamy wiele dzieci na scenie. Od 160 do 260 taki jest nasz dorobek. To kilkanaście grup i najczęściej województwo warmińsko-mazurskie.
6 października o 10:00 w bartoszyckim Domu Kultury odbędzie się XI wojewódzki przegląd małych form teatralnych „Ja i mały teatr”. Z roku na rok rozwija się, więc i poszerza się jego zasięg. Jak co roku przedstawienie można zobaczyć na bartoszyckiej scenie – opowiada gospodyni wydarzenia Lubomira Tchórz:
Dzieci mają możliwość zaprezentowania różnych teatralnych form – inscenizacje, spektakle, scenariusze ciekawe, tańce; w różnej formie i temat jest także różnorodny. Nie narzucamy tematu, a dzieci z nauczycielami same sobie wybierają. Często są to tematy patriotyczne, ale jest też wiele na scenie bajek, piosenek inscenizowanych; sceneria jest piękna. Sami z pomocą nauczycieli i rodziców podczas lekcji języka ukraińskiego wykonują dekoracje; więc bardzo dobrze przejawia się kreatywność i uczniów i nauczycieli i jednoczenie taki przyjazd do nas do Bartoszyc to wymiana myśli, wymiana ciekawych pomysłów, które służą i nauczycielom w pracy, a także dzieci między sobą integrują się, poznają, interesują się; często później odwiedzają nasza szkołę, a i bywa, że idą do średniej szkoły ukraińskiej, bo interesują się ukraińską kulturą.
-Czy te takie teatralne zdolności dzieci przejawiają później w dalszej nauce. Stają się aktorami, albo śpiewają gdzieś w zespołach?
-Ciekawe jest u nas to, że dzieci od małego uczą się występować i działać z mikrofonem, tak powiem; to uczy ich odwagi. W ten sposób potrafią pokonać stres i są bardzo odważni. Wszyscy mówią – o jak nasze dzieci ładnie na scenie występują; to dlatego, że od 1 klasy mają takie doświadczenie. Oczywiście później stają się aktorami i dają piękne sztuki na scenie, gdzie wcielają się w różne postaci, a są i tacy zwycięzcy, bo co roku oprócz tego, że nagradzamy najlepszy spektakl to także nagradzamy najlepszego aktorsko chłopca i dziewczynkę i ja wiem, że kilkoro dzieci, które zakończyły gimnazjum poszły do aktorskich szkół średnich i może będą kiedyś aktorami. Zobaczymy, ale to ich ich zainteresowanie i zdolności pokazali na scenie, a potem wybrali taki kierunek aktorski.
Bartoszyckich uczniów naprawdę nie brakuje na żadnym wydarzeniu kulturalnym ukraińskiej mniejszości Warmii i Mazur, jednak nie tylko. Ich talent pielęgnowany jest od małego, więc nic dziwnego, że chcą podzielić się nim z innymi.
-Bardzo często o nas mówią, że jesteśmy wszędzie. Tak jest. Jesteśmy wszędzie, bo praca z dziećmi w ukraińskiej szkole to nauczanie, to ma być dobry poziom nauczania, o tym świadczymy podczas egzaminów. Mamy bardzo wysokie wyniki. Na najwyższym poziomie egzaminy z języka polskiego. Takich szkół jest tylko szczęść. To dowód dla rodziców, że w ukraińskiej szkole nie tylko uczymy języka ukraińskiego, ale także zwracamy na wysoki poziom polskiego, na inne języki, angielski, rosyjski, tu też mamy wysokie wyniki, bo aż 90% średnio. I ja też zwracam uwagę na to, żeby dzieci uczyły się dobrze, ale jednocześnie wykazywały swoją aktywność po zajęciach. Tańczymy, śpiewamy, bierzemy udział we wszystkich ukraińskich wydarzeniach i nie tylko ukraińskich. To praca, ciężka praca i ważna praca nauczycieli, którzy pracują w tej szkole, bo muszę powiedzieć są bardzo twórczy, bardzo aktywni i choć mają dobre doświadczenie, to pracują dalej, mają pomysły, inicjatywy, nie powtarzają rzeczy przez 10 lat, myślą o innych. Mamy wiele pomysłów. A staż naszych nauczycieli to 20—cia parę, a nawet 30 lat.
-Dla mnie to oznacza dobrą administrację szkoły, bo nauczyciele motywują uczniów do dobrej pracy, a nauczycieli motywuje administracja szkoły. To znaczy, że dobrze żyje się w szkole wszystkim i dzisiaj to zobaczyłam na własne oczy po raz kolejny, bo goście byli bardzo zadowoleni.
-W każdy pierwszy czwartek miesiąca od 16 do 18 mamy dzień otwartych drzwi. Rodzice mogą w tym czasie przyjść i cała kadra pedagogiczna czeka na to, by porozmawiać spokojnie z rodzicami, by nie rozmawiać w przerwie o osiągnięciach, problemach, czy sprawach, ale spokojnie po lekcjach, kiedy nauczyciel nie ma lekcji i dyżuru i spokojnie może porozmawiać na temat dziecka właśnie takiego otwartego dnia. Każdy nasz pierwszy czwartek tak wygląda.
-I tak można usiąść przy ciasteczku i kawie i rozmawiać z nauczycielami?
-Można przy ciastku i kawie, i porozmawiać z nauczycielami. Można zobaczyć oceny, porozmawiać, porozmawiać o ocenach. Tak spokojnie. Ciesze się, że tych problemów nie mamy wiele, że mamy dobre, posłuszne, aktywne dzieci, które chcą pojechać na Ukrainę, i marzą o tym, i dziś też miałam pytanie czy przyjadą do nas dzieci z Ukrainy, ale pewnie nie, bo mamy tyle planów, że nie zdążymy, ale zbierajcie pieniądze i pojedziemy na Ukrainę w maju. Mamy priorytet od kilku lat, być na Ukrainie razem z naszymi dziećmi, a czemu? Dlatego, że potem są nastawione inaczej, pozytywnie do języka ukraińskiego, bardziej interesują się wtedy ukraińską kulturą; już na Ukrainie zaczynają rozmawiać ze sobą po ukraińsku, bo o ile w szkole uczą tego języka, to nie oszukujmy się, w domu dzieci mówią po polsku, bo rodziny zasymilowane, ale kiedy jadą na Ukrainę to wraca tak wiele energii i witalności, że widzę, tak dobrze mówią po ukraińsku, że pokonują tę barierę spokojnej, ładnej rozmowy.
Otwartość, szczerość, serdeczność, emocjonalność, kreatywność i jeszcze wiele ma ukraińska szkoła w Bartoszycach.
A jeszcze wyjątkowa możliwość dla dziecka – dobrze nauczyć się języka ukraińskiego w Polsce. No, a dla tych co na szkołę są zbyt duzi, nasza kolejna radiowa lekcja:
[lekcja języka ukraińskiego]
I to wszystko na dziś. Dziękuję za uwagę i życzę dobrego odpoczynku podczas weekendu. Program przygotowała i przeprowadziła Hanna Wasilewska. Usłyszymy się jutro. (dw/ad)
18.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Dziś ostatni dzień nadsyłania zgłoszeń do udziału w wojewódzkim przeglądzie małych form teatralnych „Ja i mały teatr” w Bartoszycach. Młodzieżowa społeczna organizacja Wyrij przedstawia przewodnik Lubaczewskiego. Ukraina zmodernizowała stację pomp Komarno na gazociągu z Polski. Ukraińskie źródło pracowników w Polsce wysycha. Takie tematy dziś w programie informacyjnym. W kalendarzu jest piątek 18 października. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Dziś ostatni dzień nadsyłania zgłoszeń do udziału w wojewódzkim przeglądzie małych form teatralnych „Ja i mały teatr” w Bartoszycach. Nauczyciel może zgłosić tylko jedną grupę. Maksymalny czas występu to 15 min. Udział w podobnych wydarzeniach rozwija artyzm i kreatywność. Pozwala dziecku otworzyć się i przepracować strach. Spektrum form teatralnych w przeglądzie jest bardzo szerokie, więc wszystkich chętnych do udziału zaprasza dyrektor szkoły z ukraińskim językiem nauczania w Bartoszycach Lubomira Tchórz.
Dzieci mają możliwość zaprezentowania różnych teatralnych form – inscenizacje, spektakle, scenariusze ciekawe, tańce; w różnej formie i temat jest także różnorodny. Nie narzucamy tematu, a dzieci z nauczycielami same sobie wybierają. Często są to tematy patriotyczne, ale jest też wiele na scenie bajek, piosenek inscenizowanych; sceneria jest piękna. Sami z pomocą nauczycieli i rodziców podczas lekcji języka ukraińskiego wykonują dekoracje; więc bardzo przejawia się jest kreatywność i uczniów i nauczycieli i jednoczenie taki przyjazd do nas do Bartoszyc to wymiana myśli, wymiana ciekawych pomysłów, które służą i nauczycielom w pracy, a także dzieci między sobą integrują się, poznają, interesują się; często później odwiedzają nasza szkołę, a i bywa, że idą do średniej szkoły ukraińskiej, bo interesują się ukraińską kulturą.
26 października o 10:00 w bartoszyckim Domu Kultury odbędzie się XI wojewódzki przegląd małych form teatralnych „Ja i mały teatr”. Z roku na rok rozwija się, więc i poszerza się jego zasięg.
Dzieci są z województwa warmińsko-mazurskiego, azapraszamy dzieci ze wszystkich punktów nauczania z całej Polski. Co roku jest bardzo dużo dzieci na scenie. Od 160 do 260. taki jest nasz dorobek. To kilkanaście grup i najczęściej województwo warmińsko-mazurskie.
Przypominam, że dziś ostatni dzień zgłoszeń. Szczegółów szukajcie na stronie szkoły lesiabart.pl. Na uczestników czekają nagrody, dyplomy i poczestunek. Przegląd teatralny organizuje szkoła im. Łesi Ukrainki w Bartoszycach przy wsparciu stowarzyszenia Kałyna i burmistrza Bartoszyc Piotra Petrykowskiego.
(-)
W ramach projektu Scieżkami przodków realizowanego przy wsparciu Ukraińskiego Funduszu Kulturalnego, zespół organizacji społecznej Wyrij przygotowała naukowo-popularny przewodnik przez powiat lubaczowski – pisze Nasze Słowo. Pierwszy ukrainojęzyczny przednik po powiecie lubaczowskim opisuje kulturę i dziedzictwo części ukraińskiej ludności etnoregionu Nadsania. W publikacji podano informacje o zachowanych w miastach i wsiach drewnianych i murowanych cerkwi, cmentarzy, krzyży i kapliczek. Przewodnik ukazuje życie lubaczowszczyzny, niektóre elementy sztuki i kultury regionu. Przewodnik można otrzymać bezpłatnie podczas prezentacji. Ta odbędzie się w miastach Ukrainy: Kijowie i Lwowie, oraz w Polsce: w Przemyślu i Lubaczowie, Hrebennem, Dziewięciorach (po liturgii w cerkwi). W każdym z miast zaplanowano omówienie kluczowych zagadnień zachowania i popularyzacji dziedzictwa kulturalnego Ukraińców na Ukrainie i poza jej granicami. Młodzieżowa organizacja społeczna Wyrij ponad 10 lat działa w sferze zachowania i popularyzacji ukraińskiego dziedzictwa kulturalnego na terenach Zakerzonia. W tym czasie członkowie organizacji zebrali bazę historycznych danych i materiałów krajoznawczych dotyczących dziedzictwa kulturalnego tych terenów. Projekt realizowano przy wsparciu Ukraińskiego Funduszu Kulturalnego.
(-)
Ukraina zmodernizowała stację pomp Komarno na gazociągu z Polski. Umożliwi to zwiększenie ilości przyjmowanego gazu z naszego kraju. Ukraina przygotowuje się w ten sposób do zakończenia kontraktu na tranzyt rosyjskiego gazu. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko
[korespondencja w języku polskim]
Ukraina od 2015 roku nie kupuje gazu bezpośrednio z Rosji. Dostawy odbywają się na zasadzie rewersu z krajów UE- Słowacji, Węgier i Polski.
(-)
Rośnie liczba imigrantów zarobkowych z Ukrainy, którzy chcą wyjechać z Polski. Według Pulsu Biznesu to problem jeśli ze wschodu do Polski nie przyjadą kolejni pracownicy. Według ocen ekspertów z Polski do innych krajów UE, między innymi do Niemiec, może wyjechać od 250 do 500 tysięcy imigrantów zarobkowych z Ukrainy. „Perspektywa otwarcia na początku przyszłego roku niemieckiego rynku pracy dla osób spoza UE od dawna zastanawia pracodawców, u których pracują Ukraińcy. Kilka miesięcy temu agencja pracy Manpower przeprowadziła badanie prawie 750 tysięcy obywateli Ukrainy, którzy pracują w Polsce. Okazało się, że wyjechać z Polski chce co czwarty z nich. Te dane potwierdza badanie przeprowadzone niedawno przez Personnel Service inną wielką firmę, która zatrudnia w Polsce Ukraińców. Według Pulsu Biznesu imigrantów zarobkowych z Ukrainy wabią większe zarobki na zachodzie i wyższy standard życia.
(-)
Były to wiadomości na dziś. Jutro usłyszycie więcej. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę. Do usłyszenia. (dw/kos)
17.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w czwartek, 17 października, w programie „Z dnia na dzień”; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj powrócimy do Dni Teatru Ukraińskiego w Olsztynie, które odbyły się w ostatni weekend. To będzie pierwsze spotkanie z trzech zaplanowanych, bowiem obejrzeliśmy trzy spektakle. Dziś będzie o pierwszym z nich.
(-)
Dni Teatru Ukraińskiego w Olsztynie odbywają się co dwa lata, jest to bardzo trudne przedsięwzięcie, odbywa się naprzemiennie z festiwalem „Pod wspólnym niebem”. To dlatego za każdym razem jest to wielkie święto Melpomeny w wydaniu ukraińskim. Za każdym razem przyjeżdża inny teatr, ale zawsze oglądamy sztuki na najwyższym poziomie. W tym roku z gościnnymi występami przyjechał państwowy teatr dramatyczny im. Iwana Ozarkewycza z Kołomyi. Zaprezentował trzy spektakle: „Kamienny krzyż” Wasyla Stefanyka, „Matkę-Służebnicę” Tarasa Szewczenki oraz misterium narodowe „Huculski rok” w reżyserii kierownika artystycznego teatru, Dmytra Czyboraka.
O obfitości wydarzeń związanych ze społecznością ukraińską regionu tego weekendu mówił ze sceny wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego, Miron Sycz:
– Tak się złożyło, że dzisiaj Dni Teatru Ukraińskiego są taką dobrą okazją, żeby świętować ten wspaniały czas teatru ukraińskiego tu, w Olsztynie, ale też wiemy, że od rana obchodzimy 40-lecie parafii greckokatolickiej w Olsztynie, gdzie prawie wszyscy tu obecni tam byliśmy. Księże proboszczu, jeszcze raz gratuluję księdzu i wszystkim parafianom. Widzę ile ksiądz ma siły, żeby tu jeszcze dzisiaj przybyć i być obecnym na tej sztuce. To niełatwy dramat, ale ukazuje on rzeczywistość. Prawdę mówiąc, taką, jaka jest obecnie. My, jako państwo polskie, też jesteśmy swego rodzaju Kanadą – można tak powiedzieć. Często ludzie musieli wyjeżdżać z domu, nie zawsze wiedząc, że trafili do Kanady. Stąd ta stuletnia… ponadstuletnia emigracja znajduje się praktycznie i w Brazylii, i w Argentynie, i w Stanach Zjednoczonych, i w Kanadzie, ale też po całej Europie.
(-)
Wasyl Stefanyk pisał bardzo smutne utwory; tym smutniejsze, że prawdziwie ukazywał całą biedę, a wręcz ubóstwo mieszkańców Galicji na początku XX w. i trudne decyzje, których musieli dokonywać. Jednak mimo upływu lat sztuka nie straciła wiele na aktualności. Miliony Ukraińców nadal emigrują z ojczyzny w poszukiwaniu lepszego losu. Ale nigdy nie jest to łatwa decyzja, zwłaszcza dla ukraińskiego rolnika, tak bardzo przywiązanego do ziemi:
(-) Fragment sztuki:
– Bardzo dziękuję wam, gospodarze, za to, że mieliście mnie za gazdę, a moją – za gaździnę. I dziękuję wam wszystkim razem. Niech wam Pan Bóg da, czego sobie od niego życzycie!
– Kumie Iwanie, niech wam Bóg da jeszcze pożyć na tym świecie! I niech Pan Bóg miłosierny szczęśliwie zaprowadzi was na miejsce i pomoże na nowo w gospodarstwie. Tak, tak. Bóg jeden wie, jak tam z nami będzie, to chciałbym ze swoimi ludźmi… pożegnać się z wami… na śmierć… Może komuś nie dogodziłem, może kogoś skrzywdziłem, to wybaczcie! Pierwszy raz.
– Niech Bóg wam wybaczy!
– Drugi raz.
– Niech Bóg wam wybaczy!
– I trzeci raz.
– Niech Bóg wam wybaczy!
– Mychajłe! Ludzie! Taką mam tęsknotę, że nie pamiętam co się ze mną dzieje!
– To już, Iwanie, przepadło! A wy sobie tęsknoty do głowy nie bierzcie! To już wam nie warto tęsknoty do serca brać! Może wy i nam drogę pokażecie? To my wszyscy za wami pójdziemy! Ale nie trzeba tęsknoty do serca dopuszczać. Może na tej ziemi kiedyś będzie pokajanie? Bo naród burzy się. Nie macie tu za czym tęsknić, Iwanie!
– Dziękuję! Dziękuję wam za to słowo, ale go nie przyjmuję. Pewnie, że naród się burzy. A czy Bóg nie gniewa się na takich, co to ziemię na handel puszczają? Teraz ziemia nikomu nie jest potrzebna. Teraz młodzi gazdowie mądrzy nastali. Tacy fajermani, że za ziemią by spłonęli. Nie dziwcie się staremu. I nie śmiejcie się z dziadka! Samemu wstyd mi to mówić. Ale grzech miałbym, gdybym wam tego nie powiedział. Wiecie, ja na swoim pagórku krzyż kamienny postawiłem. Gorzko go niosłem, gorzko go na górę stawiałem. Ale taki jest ciężki, że pagórek go nie zrzuci. Musi go trzymać tak, jak mnie. Tyle pamiątki chciałem po sobie zostawić… Tak… tak tęsknię za tym pagórkiem…
(-)
Podczas spektaklu od czasu od czasu dało się słyszeć, jak ktoś głośno wyciera nos. Wzruszeń było wiele, była to historia rodzinna praktycznie każdego widza.
– Sztuka oczywiście bardzo ciekawa, bardzo wzruszająca; taka, która zmusza nas do zastanowienia się i oczywiście powinniśmy jak najczęściej brać udział w takich wydarzeniach, wspierać. Fajnie, że teatr kołomyjski miał możliwość, żeby przyjechać do Olsztyna i że mogliśmy zobaczyć ich tu na scenie. Bardzo nam miło z tego powodu.
(-)
Wśród publiczności byli też emigranci z Ukrainy, którzy od wielu lat pracują w Polsce:
– Trudno, bo to jest temat aktualny również obecnie. Ten problem emigracji, gdy ludzie zmuszeni byli wyjeżdżać, zostawiać swoje domy, swoją ziemię – to pozostaje aktualne do dzisiaj. I to cierpienie duchowe, wątpliwości – pozostają do dzisiaj. Ja to osobiście przeżywam.
(-)
Sztuka, naprawdę… aktorzy i gra – wspaniale, ale sztuka jak sztuka, bardzo ciężka; nie da się o niej wypowiedzieć jednym słowem. Pokazują rzeczywistość sprzed wojny, odległą, być może lata dwudzieste. Oczywiście, ja sam tego nie pamiętam, ale moi rodzice też opowiadali o tych sprawach. I teraz można sobie przypominać i porównywać to, co powiedzieli rodzice i to, co pokazali dzisiaj na scenie.
(-)
Cechą charakterystyczna Ukraińców jest to, że choć każdy jest w pewnym sensie indywidualistą, pracuje u siebie, na swoim gospodarstwie – stąd tak wielki opór był na Ukrainie wobc kolektywizacji – to jednak ważne dla wspólnoty decyzje podejmowano wspólnie. Tradycyjnie ludzie byli zżyci i pomagali sobie w potrzebie. Stąd pochodzi tradycja zbierania się na majdanach dla podejmowania ważnych decyzji. Kierując się tą tradycją społeczność ukraińska organizuje w najbliższą niedzielę w Ośrodku Kultury w Górowie Iławeckim „Koncert charytatywny dla Majkela”. Jak czytamy na stronie http://gorowoilaweckie.wm.pl Michał Semotiuk – to nauczyciel i choreograf znanego zespołu tanecznego Dumka z Górowa Iławeckiego, kierownik zespołów dziecięcych Czornobrywka z Pieniężna i Lelkiwskie Wesełuszki. „Majkel” — tak nazywają go wszyscy — zawsze życzliwy, uśmiechnięty i z wielkim sercem, wspierał potrzebujących, szczególnie pomagał młodzieży. Dzisiaj sam potrzebuje pomocy ze względu na ciężki stan zdrowia.
Organizatorzy chcą pomóc Michałowi Semotiukowi w rehabilitacji i powrocie do zdrowia, aby nadal mógł realizować swoje pasje i marzenia, twórczo pracować z dziećmi i młodzieżą, wzbogacając tym samym wielokulturowość Warmii i Mazur.
Podczas koncertu wystąpią: Horpyna, The Ukrainian Folk, Tuhaj-Bej, Kraina, naRok oraz Lelkowskie „Wesełuszki”. Początek koncertu o g. 15-tej.
(-)
Majkel zawsze był wesoły i swoim poczuciem humoru zarażał innych, więc i my połączymy teraz dwa elementy naszej audycji: emigracje i humor:
(-) Humoreska
(-)
Na tym kończymy naszą audycję, którą przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Do usłyszenia w niedzielę o godz. 20.30. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! (dw/kos)
17.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Jutro ostatni dzień nadsyłania zgłoszeń do udziały w wojewódzkim przeglądzie małych form teatralnych „Ja i mały teatr” w Bartoszycach. Ukraińscy parlamentarzyści będą karani za nieobecność w Radzie Najwyższej. Ukraina zgodzi się na polityczne uregulowanie sytuacji w Donbasie pod warunkiem spełnienia wymogów bezpieczeństwa. Jutro w warszawie rozpoczną się Dni Ukraińskiej Muzyki. O tym usłyszycie za chwile w ukraińskim programie informacyjnym. Dziś czwartek 17 października. W studiu Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Jutro ostatni dzień nadsyłania zgłoszeń do udziały w wojewódzkim przeglądzie małych form teatralnych „Ja i mały teatr” w Bartoszycach. Do udziału zaproszeni są uczniowie i nauczyciele, którzy chcą zaprezentować przedstawienie, kabaret, skecz czy inscenizację wiersza. Maksymalny czas trwania wystąpienia to 15 minut. Nauczyciel może zgłosić do udziału jedną grupę teatralną. XI wojewódzki przegląd małych form teatralnych „Ja i mały teatr” odbędzie się w sobotę 26 października o 10:00 w bartoszyckim Domu Kultury. Na uczestników czekają nagrody, dyplomy i poczęstunek. Zgłoszenia można przysyłać do 18 października, czyli do jutra, na adres elektroniczny szkoły im. Łesi Ukrainy albo za pośrednictwem strony lesiabart.pl.
(-)
Ukraińscy parlamentarzyści będą karani za nieobecność w Radzie Najwyższej. Deputowani, którzy w dostatecznym stopniu nie uczestniczą w pracach parlamentu mogą być, zgodnie z nowym prawem, pozbawieni części uposażeń. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko.
[korespondencja w języku polskim]
Ukraina zgodzi się na polityczne uregulowanie sytuacji w Donbasie pod warunkiem spełnienia wymogów bezpieczeństwa. Delegacja z Kijowa przypomniała swoje postulaty podczas rozmów w ramach obradującej w Mińsku trójstronnej grupy kontaktowej. Są to między innymi wycofanie z Ukrainy obcych wojsk i odzyskanie przez siły rządowe kontroli nad granicą z Rosją.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko.
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Jutro w warszawie rozpoczną się Dni Ukraińskiej Muzyki. Organizuje je fundacja “Pro Musica Viva”, a inicjatorem i dyrektorem artystycznym jest Roman Rewakowycz. Celem projektu jest popularyzacja i prezentacja ukraińskiej muzyki w kontekście międzynarodowym. W tym kontekście ważne jest jej popularyzowanie w Polsce, szczególnie w najważniejszych salach koncertowych Warszasy: sali koncertowej Uniwersytetu Muzycznego im. F. Chopina i Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego. W programie tegorocznych Dni Muzyki Ukraińskiej w Warszawie trzy wydarzenia. Jutrzejszy koncert, który prezentuje średnie pokolenie ukraińskich kompozytorów, stypendystów programu Gaude Polonia MKiDN. 21 października gości usłyszą dialog dwóch muzycznych gigantów – Lutosławskiego i Sylwestorwa w wykonaniu śpiewaczki Oksany Nikitiuk i pianisty Dmytra Tawancia. Ostatni trzeci koncert 23 października, odbędzie się w Sali Koncertowej Polskiego Radia. Zabrzmią tam utwory kompozytorów, którzy nadają ton współczesnej ukraińskiej muzyce: Wołodymyr Szumejko, Ihor Szczerbakow, Jewhen Stankowycz, Ołeh Kiw i Witold Lutosławski.
(-)
Kolejną porcję ukraińskich wiadomości usłyszycie tu jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego.(dw/kos)
16.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 16 października, w programie „Z dnia na dzień”; w studiu – Jarosława Chrunik. Dużo ostatnio świętujemy, więc i w naszych audycjach musi to znaleźć swoje odzwierciedlenie. Jak już słyszeliście wczoraj i przedwczoraj, święto Opieki Matki Bożej na Ukrainie to nie tylko święto religijne – to też Dzień Obrońców Ukrainy i Dzień Ukraińskiego Kozactwa. I właśnie na kozakach skupimy dzisiaj naszą uwagę.
(-)
Święto „Pokrowa” Matki Bożej od dawna czczone jest na Ukrainie i wszędzie, gdzie mieszkają Ukraińcy. Jest to święto kozaków i w ogóle – ukraińskich żołnierzy, obrońców ojczyzny. Święto „Pokrowa” ma bogatą symbolikę i duże znaczenie również w kalendarzu ludowym. Kończy ona ciepłą połowę roku, prace polowe i rozpoczyna przygotowania do zimy. O kozackiej „Pokrowie” z folklorystką Ołeną Czebaniuk z Ukraińskiej Akademii Nauk i z historykiem Swiatosławem Siczewskim rozmawiał w Kijowie Sergiusz Petryczenko:
(-)
– Pytanie o święto „Pokrowy” – „Pokrowa” była bardzo czczona, to było święto kozaków; co pani może o tym opowiedzieć?
– Czebaniuk Ołena, starszy pracownik naukowy Instytutu wiedzy o sztuce folklorystyki i etnologii im. Maksyma Rylskiego Państwowej Akademii Nauk Ukrainy. Na Ukrainie w ogóle „Pokrowa” to takie bardzo rzeczywiście szanowane święto i nawet na chwilę obecną stało się takim świętem ogólnonarodowym/ ma ono przepiękną historię. Rzecz w tym, że kozacy uważali, że „Pokrowa”, Bogurodzica jest obrończynią kozaków. Według podań „pokrowską” świątynię kozacy stawiali na każdej z siedmiu Siczy Zaporoskich. Nad „carskimi wrotami” w kozackich cerkwiach widniał napis: „Modlimy się, okryj nas szlachetną Twoją szatą i uchroń nas przed wszelkim złem”. Ikona „Pokrowy” obowiązkowo była obecna w każdym kozackim kureniu. Była taka tradycja na Ukrainie, że na „Pokrowę” na kozackiej radzie siczowi kozacy wybierali sobie na jeden rok koszowego atamana. I zgodnie z kozackim zwyczajem powinien on dwukrotnie odmówić przyjęcia honoru stać na czele „szanownego państwa kozackiego”.
– A jeśli odmówił po raz trzeci?
– Na trzeci raz? Moim zdaniem tak nigdy się nie zdarzyło; nowo wybrany koszowy dziękował kozakom za honor, kłaniał się na wszystkie cztery strony. „Bądź, panie, zdrowy i gładki; daj ci Boże łabędzi wiek i żurawi krzyk!”, – tak gratulowali mu kozacy i kładli mu pod głowę kawał ziemi, podkreślając tymi rytualnymi działaniami podległość atamana woli całego siczowego towarzystwa.
– Żeby nie zapominał.
– No, pewnie! Podejście demokratyczne było bardzo charakterystyczne dla Ukraińców.
– Swiatosław Siczewski, jestem historykiem i rekonstruktorem kultur wojskowych wieków średnich i nowożytnych. W Europie też Matka Boża odgrywa znacząca rolę. Jak by to dziwnie nie brzmiało – w religii jest to osoba nie wojownicza, w pierwszej kolejności nasi wojownicy niby powinni zwracać się to takich postaci, jak św. Michał i inni…
– Jerzy…
– Jerzy, tak! I rzeczywiście się zwracali do tych postaci, bo były i dni Jerzego, i w wielkim poważaniu był św. Jerzy, ale w europejskiej kulturze wojskowej Matka Boża występuje jako obrończyni, bo wszyscy wojskowi chodzą na granicy ryzyka i do Matki Bożej jakoś się zwracali. Nawet mogę przypomnieć, że imieniem Matki Bożej został nazwany nawet Zakon Krzyżacki. Dlatego jest to tradycja wojskowa nie tylko kozacka, zwracać się do Matki Bożej po pomoc, a w ogóle – postać Matki Bożej na Ukrainie jest bardzo rozpowszechniona – i w ikonach, i w nazwach ówczesnych cerkwi; jest to postać, która zajmowała wysokie miejsce w wyobrażeniu ludzi XVI-XVII wieku.
(-)
– Czy to prawda, że na zimę kozacy rozjeżdżali się do swoich „zimowników” na zimę?
– Tak. Rzecz w tym, że to dosyć dawna tradycja, która ciągnie się jeszcze z Rzymu,gdzie rok zaczyna się od miesiąca marca. Mart – mył poświęcony bogu Marsowi, czyli wtedy były całkiem inne sposoby prowadzenia wojny. Wojna też wpisywała się w kalendarz, a z innej strony – Ukraińcy, to rolnicy z dziada-pradziada. Czyli – zasiali, zebrali się i mężczyźni idą na Sicz. A kobiety już to utrzymują. Do słowa – tak samo było i z czumakami, i z tymi, kto wyruszał na zarobek. Potem cała ta tradycja była kontynuowana, właśnie w taki sposób. A już po „Pokrowie” wracali z powrotem, dlatego że „Pokrowa” w kalendarzu to taki bardzo ważny moment, który dzieli rok na dwie połowy: na ciepłą i na chłodną. Czyli na tę, gdzie odbywają się jakieś aktywne działania od marca do października i na odwrót. Dlatego bardzo uważnie obserwowano pogodę, bardzo to wszystko jest zmitologizowane w ukraińskiej tradycji kulturowej: skąd jest wiatr, jak ocieplać chatę, dziewczęta prosiły o błogosławieństwo dla siebie: (wierszowana przypowiastka-prośba o zamążpójście), czyli tam były bardzo poważne wróżby i wszystko.
– Kozacy w rzeczywistości też żyli według pewnych cykli kalendarzowych, ale ich życie zależało w dużej mierze od wojny. Jak czytam, to sezon wojny rozpoczynał się na wiosnę i kończył jesienią. Ale szczerze mówiąc, bardzo często to było naruszane, czyli zależało to i od wrogów, i od swoich planów. Jak wiemy, działania zbrojne toczyły się często też zimą i w trudnych warunkach pogodowych, tak że powiedzieć, że sezonowość związana jest z działalnością wojskową kozaków to nie mogę. Raczej jest to tradycja ludowa tak obchodzić święto „Pokrowy”, a kozacy, jako że pochodzili z Ukrainy, to powtarzali te cykle świąt, które obchodzili ich bliscy, mieszkańcy ich stron, tak jak świętowano na Ukrainie.
(-)
Za tydzień powrócimy do tematu, a teraz kończymy naszą audycję, którą przygotowali: Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Do usłyszenia jutro o tej samej porze. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! (jch/ad)
16.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Kołomyjski akademicki obwodowy ukraiński teatr dramatyczny imienia Iwana Ozarkewycza dał w zeszły weekend trzy spektakle na scenie olsztyńskiego teatru im. Stefana Jaracza. XII Dni Ukraińskiego Teatru w Olsztynie przeszły do historii. Dokładniej opowiem o tym za chwile. Dziś środa 16 października. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Volodymyr Heletsʹkyy, Bohdan Hlik, Olʹha Yakubiv, Oksana Hladyruk, Vʺyacheslav Hlushko, Lyubov Motsok, Oksana Kurko, Roman Mardariy, Zakhariy Novytsʹkyy, Artur Filimonov i Dmytro Chyborak to imiona gwiazd Kołomyjskiego akademickiego obwodowego ukraińskiego teatru dramatycznego im. Iwana Ozarkewycza. To oni spowodowali, że miniony weekend był niezapomniany, pokazali całe spektrum problematyki ukraińskiego teatru w trzech sztukach. Pierwszą była „Kaminnyj chrest” Vasyla Stefanyka. To spektakl o kamiennym krzyżu, który niesie naród ukraiński – przekonuje reżyser Dmytro Chyborak
-…spektakl o ukraińskiej emigracji. Bzdura, żadnej emigracji nie ma. Zrobił o kamiennym krzyżu narodu. Czemu centralny naród europejski z tysiącletnią historią…w pewnych badanych przez nas warunkach…w duszy są socjalne problemy…naród rozbiega się, jak mówi Szewczenko, jak rude myszy wśród ludzi. Tą wystawą chwieliśmy dać postawić pytanie sali i polskim naszym kolegom, czemu tak się dzieje. Nie znam wyjścia z tej sytuacji, ale pytanie postawiliśmy.
[fragment sztuki]
Do Polski jest bliżej jak do Mikołajewa – Volodymyr Heletsʹkyy – ja w końcu na spektaklu w Mikołajowie powiedziałem, zrozumieliście wszystko? Bardzo przeżywałem, a tu wydaje się, że zrozumieli wszystko.
Te kobiety to symbol kobiecej obecności w życiu mężczyzny – Lubov Motsok – ja reprezentowałam mamę, Olha żonę, Oksanka córkę. Kiedy jesteś na scenie, ciebie tam nie ma. Tam jest twój bohater, którym żyjesz.
[fragment sztuki]
Sztuka misterium, sztuka powiedziałabym archetypów, symboli, wystawa filozoficzna, piękna jak mit, bajka, legenda i jak realność.
W misterium Hnata Hotkewycza „Huculskij rik” widzowie zobaczyli dawną ukraińską obrzędowość Bożego Narodzenia, Wielkanocy, pogrzebu i wesela:
[fragment sztuki]
Czujemy wielkie ciepło, przyjmują nas pięknie i to zagrzewa, pomaga na scenie. I sala, która oddycha i żyje razem z tobą. Miłość wszędzie jest miłością i jak czujesz, że ciebie chcą, lubią, na ciebie czekają. To zawsze pomaga.
W kameralnej sali teatru im. Stefana Jaracza pokazano sztukę „Maty najmyczka” Tarasa Szewczenki. Historia skrzywdzonej dziewczyny wzruszyła wszystkich do łez.
(-)
Więcej o Dniach Ukraińskiego teatru w Olsztynie usłyszycie w naszych kolejnych audycjach. Z wami była Hanna Wasilewska. Usłyszymy się jutro. (dw/kos)
15.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was we wtorek, 15 października, w naszym programie „Z dnia na dzień”, który we wtorki możemy nazwać „śladami pamięci”. W studiu – Jarosława Chrunik. Wczoraj, 14 października – w święto Opieki Matki Bożej – na Ukrainie obchodzi się Dzień Obrońcy Ukrainy, a także Dzień Kozactwa. Dzisiaj poświęcimy troche uwagi właśnie tym ludziom, dzięki którym nasze niebo jest spokojne nad nami.
(-)
14 października Ukraińcy obchodzą jedno z największych świąt religijnych: Opieki Matki Bożej. Na tę datę wypadają też znamienne dla Ukrainy święta, jak Dzień Obrońcy Ukrainy i Dzień Ukraińskiego Kozactwa. Jak czytamy na stronie UNIAN-u, wszystkie te trzy świeta są ze sobą ściśle powiązane. Dzień Obrońcy Ukrainy – to najmłodsze z trzech świąt, które Ukraińcy obchodzą 14 października. Zostało ono ustanowione 14 paździrnika 2014 r. dekretem piątego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki i jest oficjalnym dniem światecznym i wolnym od pracy.
Po agresji zbrojnej Rosji w społeczeństwie ukraińskim nasiliły się tendencje do rezygnacji z radzieckich symboli i świąt. W ten sposób już szósty rok z rzędu Ukraina obchodzi główne święto ukraińskich żołnierzy nie według kalendarza kraju-agresora, a ma własne święto – Dzień Obrońców Ukrainy, obchodzone co roku 14 października. Święto Opieki Matki Bożej zostało ustanowione na pamiątkę o przedziwnym pojawieniu się Matki Bożej wiernym. Według przekazów zdarzyło się to 910 r. w Konstantynopolu; stolicę oblegały pułki wrogiej armii, gotowe w każdej chwili wedrzeć się do miasta. Mieszkańcy stolicy bizantyjskiej zgromadzili się w świątyni i modlili się do Matki Bożej o ratunek przed napastnikami. Matka Boża zjawiła się przed ludźmi, zaczęła modlić się do Boga, a następnie okryła ich swoją szatą, chroniąc ich przed wrogami widzialnymi i niewidzialnymi.
Szata (omofor) Matki Bożej uchroniła miasto przed przeciwnikiem. A święto stało się symbolem opieki Matki Bożej nad wszystkimi ludźmi. Obchodzą je grekokatolicy i prawosławni.
Dzień Ukraińskiego Kozactwa zbiega się ze świętem Opieki Matki Bożej. Kozacy uważali Matkę Bożą za swoją opiekunkę i obronę przed wrogami. Główna cerkiew ukraińskich kozaków zawsze była pw. Opieki Matki Bożej. Jej ikona była w każdym kureniu, a wizerunek Matki Bożej był na chorągwiach, pod którymi kozacy wyruszali w pochody.
Kozak – to wolny, niezależny i uzbrojony wojownik. Kozactwo zrodziło się na ziemiach ukraińskich w XV w. Od samego początku kozakami zostawali wyłącznie wolni ludzie, którzy postanowili swoje życie poświęcić w obronie Ukrainy przed wrogami. Kozacy w sposób szczególny czcili święto Matkę Bożą – Opiekunkę, swoją obrończynię. Sicz Zaporoska – to było demokratyczne, niezależne stowarzyszenie. Głównymi zasadami były wolność i równość – wszyscy mieli równe prawa i obowiązki. Jednocześnie na Siczy panowała surowa dyscyplina, bowiem odpowiedzialność była gwarancją sukcesów kozaków podczas pochodów wojskowych. Kozak w kulturze ukraińskiej – to zwycięski wojownik, który służy swojej Ojczyźnie, broni wiary, godności i zwyczajów całego narodu ukraińskiego.
(-)
Jakby nie nazywać obrońców ojczyzny – kozakami, wojownikami, czy żpłnierzami, zawsze zasługuja oni na najwyższy szacunek i uznanie. W chwili obecnej obrońcami Ukrainy są żołnierze, najbardziej narażeni na największe niebezpieczeństwo, są wolontariusze – babcie, robiące żołnierzom skarpety na drutach; ludzie wyplatający siatki maskujące, a także ci, którzy niosą prawdę o rosyjskiej agresji w świat, demaskując prawdziwe zamiary agresora. Taką wolontariuszką bezsprzecznie można nazwać prof. Jarynę Turczyn z Lwowskiego Uniwersytetu, która właśnie głosi prawdę o rzeczywistych zamiarach Rosji:
– Ten konflikt Ukrainę kosztuje bardzo drogo, w moralnym znaczeniu tego słowa, bo na skutek agresji FR Ukraina obecnie czci pamięć 13 000 poległych, to też 28 000 rannych, to prawie 2 mln wewnętrznych migrantów, którzy zostali zmuszeni do porzucenia swoich domów z powodu agresji rosyjskiej. To 7% okupowanego terytorium Ukrainy. Jest to największy po II wojnie światowej zbrojny konflikt na terytorium Europy. FR w relacjach z Ukrainą rysowała dwa scenariusze: scenariusz maximum i scenariusz minimum. Maximum – to scenariusz całkowitej likwidacji państwowości Ukrainy, a scenariusz minimum – to utworzenie tak zwanej Noworosji, która miała objąć dziewięć obwodów wschodu i południa Ukrainy. Jak widzimy, nie udało się zrealizować ani scenariusza maximum, ani scenariusza minimum. Dlaczego? Dlatego, że rosyjski agresor nie spodziewał się, że nawet w sytuacji ciężkiej sytuacji gospodarczej Ukraińcom uda się zmobilizować; że armia ukraińska będzie stawiała zbrojny opór. Nie spodziewał się agresor także tego, że społeczność międzynarodowa zwróci uwagę na agresję FR i będzie się otym mówiło na najwyższych szczeblach międzynarodowych. Nie oczekiwał, że koncepcja rosyjskiego „russkiego mira” będzie nie w smak wszystkim mieszkańcom wschodu i południa Ukrainy. Jednak dzisiaj nie możemy postawić kropki i musimy zrozumieć, że Rosja prowadzi wojnę hybrydową. Hybrydową pod względem formy, hybrydową pod względem treści. Celem wojny hybrydowej FR to nie jest walka z mocnymi stronami Ukrainy czy krajów świata zachodniego; to walka z naszymi słabymi stronami. Wojna hybrydowa ma swoje wnioski i lekcje w geopolityce, w gospodarce, w wojskowości, a także w propagandzie informacyjnej.
(-)
Pani Turczyn mówiła o skutkach agresji rosyjskiej na Ukrainę, a ja miałam okazje porozmawiać z bezpośrednimi uczestnikami największych walk. Pierwszego rozmówcy nawet nie znam imienia, to ze względów bezpieczeństwa. Dwaj inni – to Wiktor i Roman. Dosyć często żołnierze, którzy do wojny rozmawiali wyłącznie po rosyjsku, teraz świadomie przechodzą na ukraiński. Pytałam ich o okliczności, w jakich zostali ranni. Pauzy w rozmowach świadczą o tym, że we wspomnieniach ci ludzie znowu wracają do tych tragicznych miejsc. Twarz żołnierza cała w bliznach, bardzo dużych:
– Podczas Iłowajska. Kocioł iłowajski. Liczne rany odłamkowe. Zapracował Grad, przykrył. Potem, gdy ewakuowane były szpitale, ostrzelali samochód i jeszcze były kule; potem je wyjmowano. Trzy miesiące byłem leżący, miesiąc w śpiączce. To wszystko.
(-)
– Wiktor. 10 marca 2017-go pod Pawłopolem na Przyazowiu zostałem ranny podczas ostrzału artyleryjskiego 120-mi moździerzami i czołgami.
– Czyli tymi zakazanymi?
– Tymi zakazanymi. Wyrwało mi prawe ramię całkiem, trzymało się tylko na skórze, ale wyszedłem sam, doszedłem 500-700 metrów do środka transportu i pojechaliśmy.
– Tak się pan uśmiecha, ma pan taki łagodny wyraz twarzy, jakby nic takiego się nie zdarzyło. Jak to tak?
– No, jak to tak? Ja zawsze taki jestem. Wtedy dowodziłem jednostką piechoty morskiej, wtedy znajdowałem się w tamtym rejonie; miałem ewakuację rannych i sam zostałem trafiony.
– Czy sądzi pan, że Rosja odważy się dalej wejść na Ukrainę?
– Wszystko może się zdarzyć. Wszystko może się zdarzyć!
– A po Ukrainie?
– Pójdzie dalej. Na Europę. Kraje nabałtyckie, Polska…
– Dlaczego tak się dzieje, że Europa zdaje się tego nie rozumieć? Wydaje się jej, że Rosja jest hen-hen, daleko i jej to nie dotyczy? Dlaczego tak jest, że np. w 2004 (to sama zapamiętałam) pierwszy Schroeder – zakończył swoje kanclerstwo i poszedł do zarządu Gazpromu. Teraz też, mówią – Angela Merkel i Nord Stream II; budują wbrew innym krajom. Dlaczego są tacy bez zasad?
– Europa zawsze była taka bez twarzy. Tak było w 1939 roku: Polskę oddali, z Czechami – podzielili i Austrię też podzielili, a potem Europa zaczęła się jednoczyć, gdy zobaczyła już realne zagrożenie. Taka jest mentalność Europy.
– Im się zawsze wydaje, że „nasza chata z kraja”…
– Najbardziej rozumie Polska, bo ona idzie zaraz tu za Ukrainą, a kto jest dalej, to myśli, że jego to nie zaczepi.
– Zdziwią się kiedyś.
– Zdziwią się! Zdziwią się. Trzeba, żeby wszyscy razem… gdyby dać odpór, jeszcze wtedy, gdy na Gruzję Rosja poszła, to może i na Ukrainę by nie napadła. Gdyby wtedy był solidny, ogólny odpór.
– Zdaje się, że Putin też atakując czekał na reakcję Zachodu, czyli Europy zachodniej, Ameryki; oczekiwał – na ile może pójść w głąb, a na ile poczekać.
– On planował zrobił to łatwiej. Ale on nie spodziewał się, że naród ukraiński bardzo powstanie. Patriotyzm, wolontariusze powstali no i mimo wszystko podniosła się Europa i USA, Kanada i inne kraje. I tu trochę zahamował. Bez porównania, jak z Gruzją i jak z Ukrainą.
– Jak pan myśli: czy na wojnie jest Bóg?
– Jest! Jest! Bóg pomaga. To Bóg mi pomógł, że moja ręka pracuje.
(-)
Roman z Mykołajowa. W 2014 r., na początku agresji rosyjskiej… jestem wojskowym, pojechałem na wschód zatrzymywać agresję rosyjską. Wykonywaliśmy różnorodne zadania, ale 11 lipca 2014 roku w Zełenopolu trafiłem pod ostrzał wroga – rosyjskich gradów – i zostałem ranny odłamkami w głowę i kontuzjowany. Wtedy mieliśmy bardzo dużo zabitych, bardzo wielu rannych. Na przykład tylko w moim pododdziale w ciągu jednej minuty było 9 zabitych i 25 rannych. To był pierwszy taki podstępny cios z terytorium Rosji „bratniej”.
– Nie stracił pan przytomności? Sam się pan uratował?
– Straciłem świadomość na pewien czas, ale bardzo krótki. Gdy podniosłem głowę, zobaczyłem, że wszystko płonie, ludzie, zarzuciło mnie pod jakąś ciężarówkę, tam ciężarówki stały, samochody. Spojrzałem w górę, zobaczyłem, że ona już płonie, wydostałem się spod niej i ukryłem się w jakims zagłębieniu. Przeszła jedna salwa, druga, zaczęła wybuchać nasza amunicja. Zaczęliśmy zabierać już naszych rannych, pomagaliśmy ich ładować, także zabitych. Sprawdzaliśmy już potem, gdy zakończył się ostrzał. Nic nie mogliśmy zrobić, bronić się, odpowiedzieć ogniem, dlatego że uderzenie było z granizy rosyjskiej i nie moglismy odpowiedzieć.
– Bo gdybyście odpowiedzieli, to wasze pociski wybuchałyby na terytorium Rosji…
– … na terytorium Rosji.
– I wtedy już byłoby natarcie…
– mogło być, dlatego mogliśmy tylko obserwować i ratować rannych, zbierać zabitych, a odpowiedzieć nie mogliśmy, dlatego że to już było terytorium kraju sąsiedniego, FR.
– Proszę powiedzieć, jak można walczyć, wiedąc, że nie ma żadnych zasad, wszystko jest takie podstępne, takie bezczelne, tak nieoczekiwane i nieprzewidywalne? Wszystko, co najpodlejsze i najgorsze – może się zdarzyć. Nie ma żadnych zasad.
– Tak. Sam jestem Rosjaninem, urodziłem się w Rosji i na Ukrainę przyjechałem w 1985 roku, ale uważam Ukrainę za swoją ojczyznę, mam żonę Ukrainkę i dzieci urodziły się na Ukrainie. Tak, armia rosyjska walczy podstępnie, Krym zabrali, to był ciężki czas dla Ukrainy, a oni weszli bez znaków rozpoznawczych; mówili, że to nie oni, ale potem okazało się, że to oni. Bardzo podstępnie, bardzo podle i to nie czyni honoru armii rosyjskiej, rosyjskim oficerom i żołnierzom, którzy walczyli. Tak samo w donieckim i ługańskim obwodzie – oni nie ukrywali, że wchodzą z terytorium FR, nawet się chwalili, jest video w youtubie, czyli to podłość, to podstępność, to nie otwarcie, tylko z ukrycia, ale my zaznajemu strat, a odpowiedzieć możemy tylko na swoim terytorium.
(-)
Tym większa chwała obrońcom Ukrainy, którzy w tak niewyobrażalnie trudnych warunkach powstrzymują wroga. Kończy się już nasz program, który przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Kolejny odcinek powieści będzie za tydzień, jutro spotkamy się o tej samej porze, a dzisiaj życzę wam już spokojnego wieczoru, drodzy słuchacze! (jch/bsc)
15.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
W zeszłą sobotę w Olsztynie odbył się finalny przegląd prac konkursowych uczestników VI edycji WAMA film Festival oraz uroczyste jego zakończenie. Ojciec Stefan Batruch został człowiekiem pojednania polsko-ukraińskiego. Z okazji Dnia Obrońcy Ukrainy Weterani walk w Donbasie przemaszerowali licami ukraińskiej stolicy w Marszu przeciw Kapitulacji. Ukraińskie media piszą o sukcesie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych. O tym opowiem za chwilę. Dziś wtorek 15 października. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
W zeszłą sobotę w Olsztynie odbył się finalny przegląd prac konkursowych uczestników VI edycji WAMA film Festival oraz uroczyste jego zakończenie. Emocje, wiedzę i doświadczenie zabrali ze sobą młodzi kinowcy:
(-)
[fragment w języku polskim]
(-)
Kozak Kateryna – Kijów, Jurij Klen-Tomaszewski – jestem z Dnipra, Seredniuk Dmytro jestem z Dnipra. Nazywam się Ania – Dnipro, Anastasija Szuta – Kijów, [Nikisza] Kirył – Odessa; Ania – Kijów; Weronika – Kijów; Kobzar Nadija – Kijów [kolejne imiona, nazwiska i miejscowości] – współpracowaliśmy tylko z Polską, to był ukraińsko-polski projekt. Przywykliśmy do pracy z Polakami, chce powiedzieć, że jesteśmy podobni mentalnie do siebie, więc pracować było bardzo łatwo. Uważam, że różnica jest bardzo duża, bo Polska to już w ogóle Europa, a Ukraina dopiero zmierza w kierunku Europy. Ja bym konkretyzowała to, że jak mówimy o kinie to między Polską a Ukrainą jest duża różnica, bo mamy różne wydarzenia w tym momencie i młodzież różnie żyje na Ukrainie i w Polsce, ale mimo wszystko rozmawialiśmy się z wieloma chłopcami i dziewczętami w tym samym wieku i można powiedzieć, że są tacy jak my. Nie ma znaczenia skąd jesteś, nie ma znaczenia kim jesteś. Jakieś takie codzienne problemy wszyscy mają takie same, zmienia się tylko lokalizacja.
Więcej o wydarzeniu i wrażeniach ukraińskiej młodzieży opowiem w programie „Od A do Z” w piątek.
(-)
Ojciec Stefan Batruch został człowiekiem pojednania polsko-ukraińskiego. Uroczyste wręczenie miało miejsce 10 października w soborze świętej Zofii Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej w Rzymie. Ojciec mitrat doktor Stefan Batruch, przewodniczący Fundacji Kultury Duchownej w Lublinie otrzymał tytuł człowieka polsko-ukraińskiego pojednania. „To niezłomny pionier dialogu polsko-ukraińskiego” – zaznaczył wręczający dyplom profesor Marko Melnyk z UWM. Proboszcza parafii greckokatolickiej w Lublinie uhonorowano za wsparcie polsko-ukraińskiego pojednania, kierowania Fundacją Kultury Duchowej, która od wielu lat organizuje Dni Dobrosąsiedztwa w Korczminie. W ramach wydarzenie odbywają się spotkania i dni modlitwy za pojednanie Polski i Ukrainy. Także ksiądz Stefan Batruch znany jest z popularyzacji informacji o ojcu Omelanie Kowczu w Polsce i Ukrainie. Pomnik księdza Omelana Kowcza, który zginął w obozie koncentracyjnym w Majdanku ma pojawić się na terenie obozu. W lutym położono kamień pod budowę pomnika.
(-)
Wczoraj na Ukrainie obchodzono Dzień Obrońcy Ojczyzny. Weterani walk w Donbasie przemaszerowali ходою ulicami ukraińskiej stolicy w Marszu przeciw Kapitulacji. To protest przeciwko tak zwanej formule Steinmeiera, dotyczącej uregulowania sytuacji na wschodzie Ukrainy. Prezydent Wołodymyr Zełenski w opublikowanym na swojej stronie w internecie liście zaapelował o pokojowy przebieg demonstracji. O szczegółach – z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
Oprócz marszu przeciwko kapitulacji ulicami stolicy przeszli ukraińscy nacjonaliści, którzy uczcili 77 rocznicę sformowania UPA.
(-)
Ukraińskie media piszą o sukcesie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych. Komentatorzy mówią też o możliwych pozytywnych, ale i negatywnych konsekwencjach układu sił w polskim Sejmie. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko.
[korespondencja w języku polskim]
Była to ostatnia informacja na dziś. Świeże informacje po ukraińsku usłyszycie jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i do usłyszenia. (dw/ad)
14.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dzień dobry, drodzy słuchacze! Po bardzo intensywnym weekendzie witam was w poniedziałek, 14 października, w programie „Kamo hriadeszy”; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj jest święto Opieki Matki Bożej – patronki wielu cerkwi. W Olsztynie są dwie cerkwie: jedna – greckokatolicka, druga – prawosławna i obie są pw. Opieki Matki Bożej.
(-)
Olsztyńska parafia greckokatolicka w sobotę świętowała jubileusz 40-lecia istnienia. Przygotowania trwały długo, a w przedostatnim tygodniu odbywało się praktikum duchowo-liturgiczne, które prowadziła kierowniczka chóru „Kliros” ze Lwowa, Nela Ilczenko. „Kliros” śpiewał liturgię w Olsztynie tydzień temu i dzisiaj będzie nam towarzyszył głównie śpiew tego właśnie chóru. Jednak o 40-leciu parafii opowiem wam następnym razem, dzisiaj natomiast skupimy się na Matce Bożej – Opiekunce wszystkich, którzy proszą ją o pomoc. Abp Eugeniusz Popowicz zwraca uwagę na sam początek święta, nad którym – być może – nie zawsze się zastanawiamy:
– To wszystko, co dzisiaj świętujemy, to wszystko, co jest przyczyną naszego zebrania, zaczęło się na Golgocie. Tam nasz Zbawiciel, w którego wszyscy wierzymy, z krzyża do swego ulubionego ucznia – jednego z dwunastu apostołów, Jana – powiedział te znamienite słowa, które stały się podstawą rozwoju, kultu, świadomości obecności Matki Bożej – Jego Matki – w Kościele, który dopiero zaczął się tworzyć: „Oto Matka twoja!”. Wiemy z Ewangelii św. Jana wiemy, że uczeń ten wziął Matkę Jezusa do siebie. I wiemy, że od tej chwili stała się ona Matką nie tylko jednego ulubionego ucznia Jezusa, Jana; nie tylko innych apostołów, ale stała się Matka każdego człowieka. Tak jakby zajęła miejsce tej innej – pramatki Ewy, o której czytamy w Księdze Rodzaju; która (być może w dobrej mierze) przez taką może zwyczajną ludzką ciekawość posłuchała kogoś innego i stało się to, co nazywamy źródłem grzechu pierworodnego. Maria zajmuje miejsce tej biblijnej pramatki Ewy i staje się naszą matką. Gdy Kościół Chrystusowy rodzi się w dniu Zesłania Ducha Świętego, w dzień Pięćdziesiątnicy, widzimy odtąd wzrastanie tego Kościoła, jak rozprzestrzenia się on na wszystkie strony świata. uczniowie najpierw przestraszeni, napełnili się Duchem Świętym i idą głosić prawdę o Jezusie Chrystusie. Tego samego Jezusa Chrystusa, w którego nikt nie wierzył. I z Nim, być może nieobecna, być może nie było Jej widać, ale duchem obecna jest Ona – Maria, Matka Boża.
Jej historia kończy się pod Krzyżem. W tych słowach, które Zbawiciel powiedział do Jana: „Oto Matka twoja” i Ona też, możemy powiedzieć, odchodzi w cień. Tak jak każda matka, która wychowuje swoje dzieci, gdy idą one w świat, ona odchodzi w cień. Stoi z boku; swoją modlitwą, swoja troską jest z tymi dziećmi. Nawet gdy te dzieci o tym nie myślą, matka myśli i przeżywa. To samo możemy odnieść i do Niej. Chociaż na stronicach „Dziejów apostolskich” i w listach – tych listach, które mamy w Nowym Testamencie, niby o Niej się nie mówi, to Kościół wierzył od samego początku, że Ona jest obecna.
(-)
Świeto Opieki Matki Bożej związane jest z wydarzeniem, które miało miejsce w historii bizantyjskiej gdzieś między 860 a 926 r. Konstantynopol otoczyło liczne wrogie wojsko czy to Rusinów, czy Arabów, czy Bułgarów – różne źródła różnie podają. Mieszkańcy całą noc modlili się w świątyni we Wlachernie i raptem pod jego kopułą pojawiła się Matka Boża i okryła wszystkich wiernych swoją szatą, a na rano wrogie wojsko zaatakowała dżuma i odeszło od miasta.
Na Ukrainie tez istnieje podobna legenda, związana z cudownym uratowaniem Poczajowskiej Ławry w sierpniu 1675 r. podczas oblężenia przez 50-tysięczne wojsko turecko-tatarskie chana Nureddina.
(-)
O święcie i obrońcach Ukrainy, a także trochę o wierzeniach, związanych z tym świętem usłyszycie jutro, a dzisiaj już czas się pożegnać. Była z wami Jarosława Chrunik; żegnam się do jutra do godz. 18.10. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/bsc)
14.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Dziś na Ukrainie obchodzony jest Dzień Obrońcy Ojczyzny – to święto obchodzone jest na Ukrainie dzień Matki Boski Opiekuńczej jednocześnie z dniem Ukraińskiego Kozactwa. Od 2015 roku jest świętem państwowym i wolnym od pracy. Instytut Pamięci Narodowej zachęca osoby, których bliscy spoczywają w bezimiennych mogiłach na teranie dzisiejszej Ukrainy, do oddawania materiału genetycznego. Szef ukraińskiego MSZ Wadym Prystajko zapowiedział kolejną wymianę więźniów z Rosją. Takie są wiadomości w poniedziałek 14 października. Szczegóły opowiem za chwilę. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
W 2014 roku w w ukraińskim społeczeństwie wskutek na zbrojną agresję Rosji umocniła się tendencja do dekomunizacji i odejścia od radzieckich symboli i świąt. Tak pojawił się Dzień Obrońcy Ukrainy, które obchodzimy 14 października, którego celem jest uczczenie męstwa i heroizmu obrońców niepodległej i terytorialnie zwartej Ukrainy oraz tradycji wojskowej i zwycięstw ukraińskiego narodu. To także szczególny dzień dla Ukraińców za granicą mówi przewodniczący ZUwP Stefan Migus:
Święto Matki Boskiej Opiekuńczej to przede wszystkim święto obrońcy ojczyzny, którzy walczyli o niepodległą Ukrainę, ono teraz nabiera szczególnego znaczenia w związku z wojną prowadzoną na wschodzie Ukrainy i w związku z tym, że tysiące młodych chłopców broni swojego państwa i w ciągu tych lat, które minęły zginęło 14 tysięcy Ukraińców, z czego około 4 tysiące żołnierzy. Nie będę mówić o rannych i dziesiątkach tysiącach sierot, rannych. Ciężko znaleźć coś optymistycznego w tym co się dzieje, ale święto Matki Boskiej Opiekuńczej to nadzieja, święto które powinno dać do myślenia nam Ukraińcom za granicą, że nie możemy nie możemy fizycznie stanąć do obrony Ukrainy, ale możemy bronić jej na różne inne sposoby. Powinniśmy być świadomi tego, że wielu Ukraińców rannych na froncie leczy się w naszym regionie, a w sąsiednich prowadzone są zbiórki dla nich; jest też pomoc dla sierot, osieroconych rodzin i przy tym święcie chciałbym, żebyśmy pochylili się nad tym i jeśli będzie taka potrzeba, żebyśmy zawsze wspierali Ukrainę w taki sposób, pomagając rodzinom, Ukrainie mając w myśli to, że za cenę swojego życia nie wpuścili wroga w głąb Ukrainy, ani tym bardziej do Polski czy Europy, a kto zna historię, ten wie, że wróg jakby go nie zatrzymywać poszedłby dalej. To historia 1920 roku kiedy wspólnie Piłsudski z Petlurą. Armie polska i ukraińska zatrzymały bolszewików na Wiśle. Nie poszli na Europę. Teraz Europa bardzo lekko według mnie podchodzi do tej wojny i jakoś nie bardzo przejmuje się tymi ofiarami, które idą w tysiące i lekceważy tego wroga, który marzy o zapanowaniu nad całym światem. I tego dnia miejmy to na uwadze, uczcijmy, zapalmy świeczkę za tych obrońców, którzy oddali najdroższe, swoje życie.
Dla olsztyńskich Ukraińców święto to jest szczególne, bo olsztyńska cerkiew greckokatolicka pw. Matki Boskiej Opiekunki świętuje 40-lecie. Z tej okazji w parafii odbędą się uroczystości. Święto rozpocznie się od wieczornej modlitwy i poświęcenia przycerkiewnego krzyża jeszcze w piątek. A już w sobotę rano będzie kontynuowana liturgia, której przewodniczył Kir Eugeniusz Popowicz. Po poświęceniu wody, sztandarów parafialnej i maryjskiej drużyny i witraży, wszystkich gości zaproszono do wspólnej wieczerzy w sali parafialnej.
(-)
Instytut Pamięci Narodowej zachęca osoby, których bliscy spoczywają w bezimiennych mogiłach na teranie dzisiejszej Ukrainy, do oddawania materiału genetycznego. Próbki w przyszłości pomogą w identyfikacji ofiar między innymi zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów w czasie drugiej wojny światowej.
Apel wiąże się z wydaniem przez Ukrainę zgody na poszukiwania i ekshumacje Polaków spoczywających na Ukrainie. Prace prawdopodobnie rozpoczną się w przyszłym roku.
Witold Banach:
(-)
Kontakt z pracownikami Instytutu Pamięci Narodowej można znaleźć na stronie internetowej www.ipn.gov.pl
Szef ukraińskiego MSZ Wadym Prystajko zapowiedział kolejną wymianę więźniów z Rosją. Zasugerował też, że wśród Ukraińców, którzy będą uwolnieni, znaleźć się mogą osoby przetrzymywane obecnie przez prorosyjskich bojówkarzy w Donbasie.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Więcej wiadomości z regionu i świata usłyszycie jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/ad)
13.10.2019 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)
W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska. „My Ukraińcy – ja i ty”. Pod tym hasłem spędzili weekend młodzi Ukraińcy z Elbląga. A wcześniej taką okazję mieli uczniowie bartoszyckiej szkoły. Ugościli szczerymi prezentami gości ze Lwowa. Jak wiadomo najlepszy prezent to książka. Natomiast tym razem książki przyjechały razem z ich autorkami. O „Salonie literacki 2019” w Bartoszycach dalej w programie.
(-)
Bartoszycka szkoła z ukraińskim językiem nauczania otwarta jest na różnorodne projekty, a taki jak ten ceni szczególnie, bo rozmowa literackim językiem ukraińskim to prezent dla polskich Ukraińców – mówi Lubomira Tchór dyrektorka szkoły w Bartoszycach:
– Mamy zawsze otwarte drzwi, chętnie przyjmujemy wszystkich gości, Jestem szczęśliwa, że mogłam dziś przyjąć gości z Ukrainy, to 8 pań. Bibliotekarki, pisarki, one przeprowadziły piękne lekcje, to był tzw. „Salon literacki 2019”, to innowacyjny projekt w naszej szkole, który daje bardzo dużo wiedzy dzieciom, ale także nasi nauczyciele, którzy biorą udział w spotkaniach i warsztatach także uczą się i podnoszą kwalifikacje. Mogą posłuchać języka ukraińskiego z Ukrainy, ludzi którzy rozmawiają pięknym czystym językiem ukraińskim, to dla nas bardzo ważne, że w tym języku nie ma rusycyzmów, że to nauczycielski język. To ważne dla moich nauczycieli w szkole i dla naszych dzieci. Takie żywe obcowanie.
Międzynarodowy projekt „My Ukraińcy – ja i ty” rozpoczął się od wirtualnych spotkań. Lekko i współcześnie: łączyli się przez Skype i dzielili się wiedzą oraz doświadczenie,. Z czasem spotykali się osobiście i projekt otrzymał nowy sens. Właśnie tak Ołena Kremniowa i Piotr Tabaka współpracują od 5 lat. O pierwszym maleńkim jubileuszu wspomnieli już w drodze do Polski – przyznaje się Ołena Kremniowa, koordynatorka projektu z ukraińskiej strony.
-Przyjechaliśmy w tym roku z „Salonem literackim 2019”. Przyjechało nas 8 osób i w naszym składzie są bibliotekarze jak zawsze, to podstawa naszego projektu, ale w tym roku przywieźliśmy dwie współczesne pisarki to Lubow Widuta i Natalka Maledycz. Prezentują swoje książki, popularyzują współczesną ukraińską dziecięcą literaturę i to jest ważne, bo główny cel naszej pracy to uczyć języka ukraińskiego, popularyzować dziecięcą literaturę, współczesną książkę dziecięcą, ale w składzie naszego zespołu jest jeszcze przedstawiciel lwowskiej firmy IT, która pomaga dzieciom uczyć się ukraińskiego alfabetu i liter. W tym roku zaczęła z naszą biblioteką mocno współpracować Państwowa Galeria Lwowska im. Borysa Woznickiego; przeprowadzają różne ciekawe wydarzenia związane z ukraińską sztuką XX wieku. Przeprowadzają warsztaty, opowiadają o artystach, którzy pracowali na Ukrainie, urodzili się na Ukrainie, którzy stali się klasykami ukraińskiej sztuki.
Piotr Tabaka też cieszy się ze spotkania. Tym bardziej, że trafiła się okazja zobaczyć się nie tylko przez ekran komputera:
-Ciągle rozmawiamy przez Skype, przez internet, a tu trafiło się, że przyjechali do nas, może nie do nas do Lidzbarka, ale do Bartoszyc, po sąsiedzku, więc musieliśmy przyjechać i poznać się.
Lubow Sawaryn – pracowniczka Lwowskiej Biblioteki dla dzieci i przedowdnicząca Naukowo-Kulturalnego Towarzystwa „Bojkowszczyzna”. Gdzieby nie pojechała Luba, wszędzie opowiada o Bojkowszczyźnie, bo tą kultura żyje. Kim są Bojkowie, o tym opowiedziała uczniom:
[dzień dobry…nazywam się Luba…przyjechałam ze Lwowa…pracuje w Lwowskiej Bibliotece Obwodowej dla dzieci, ale mieszkam w Samborze, to takie miasto niedaleko od Lwowa, 70 kilometrów, ono naprawdę znajduje się na bardzo ciekawym terenie i nazywa się Bojkowszczyzna, to serce Bojowszczyzny miasto Sambor. Kiedy wędrujecie po Karpatach możecie tam zobaczyć trzy grupy etniczne. Może wiecie jakie? Nie? Opowiem wam. To Bojkowie, o których będziemy dziś mówić, to Łemkowie i Hucułowie. Czym się różnią, jak myślicie? Może ktoś wie? Ubiorem. Językiem i kulturą, tak tradycjami. Zuchy.]
Po raz pierwszy w Polsce swoje utwory zaprezentowała Lubow Wiuta – dziecięca pisarka, zwyciężczyni konkursu „Koronacja słowa”. Autorka podzieliła się z młodzieżą swoimi przemyśleniami i przeżyciami.
[Myślę, że dla was byłoby ciekawe, żeby dowiedzieć się coś o książce i moją praca nad nią. Opowiem. Jako autor tak samo przeżywam to co będzie z moimi głównymi bohaterami. Są książki, których zakończenie znasz od razu,a ta książka prowadziła się sama.]
(-)
-Bojkowie, tak nazywa się ta etniczna grupa, bo oni bardzo lubili mówić słowo „boje” , które oznaczało w ich języku „tak” […]
– A co tam ma być?
-Symbole państwowe Ukrainy. Z dziećmi już omówiliśmy, teraz układają puzzle i będziemy dalej mówić.
-Dziewczęta co tam składacie?
-Trójząb.
-A co to?
-Herb Ukrainy.
-A kto wie, czemu ukraińska flaga jest niebiesko – żółta?
-Ja, od nieba i zboża.
-Jestem Mateusz, chcę pozdrowić moją babcię z Giżycka. Chcę życzyć jej szczęścia i zdrowia. I babciu chcę ci powiedzieć, że jesteś najlepsza babcią na świecie i pozdrawia Cię twój Mateusz.
-Bardzo miło znów być w szkole w Bartoszycach – Kateryna Suchorebska – przyjeżdżamy tu jak do domu. Swoje miasto, swoje ściany. Jak przekroczyłam dziś prób szkoły, chłopcy machają, dziewczęta podbiegają, obejmują. Widać, że mnie pamiętają.
-Natalka Malewycz, pisarka, przyjechałam z Lwowa. Jestem pierwszy raz w tym projekcie, pracuję z dziecięcą literaturą w wydawnictwie Starego Lewa. Na prawdę jest wiele tematów w życiu, na które trzeba z dziećmi rozmawiać, i śmierć która trafia się wśród dzieci i dorosłych i wydaje mi się, że literatura to jeden z najlepszych sposobów rozmawiania o tym, bo rodzice nie znajdują sposobu rozmawiania o tym.
-Jestem Mariana z firmy Impulsis we Lwowie. Siedem lat temu rodzice, którzy pracują w naszej firmie mieli pomysł stworzenia gry, która będzie pomagać dzieciom uczyć się w ciekawszej formie. Tak pojawił się pomysł mysiego alfabetu.
-Nazywam się Zoriana, pracuję we Lwowskiej Państwowej Galerii Sztuk im. Woznickiego we Lwowie w wydziale XIX-XXI wieku. Przede wszystkim pokazaliśmy twórczość Marii Pryjmaczenko, która jest taką wizytówką dla Ukrainy. Nie jedna wystawa nie pozostaje bez jej prac i właśnie my rozmawialiśmy też o szkole Bojczuka i bojczukistów i jej odrodzeniu w dziedzictwie ukraińskiej kultury. Oni łączyli syntezę sztuki bizantyjskiej, włoskiej i ukraińskiej ikony.
(-)
Jeszcze więcej ciekawych rozmów w ramach „Literackiego salonu 2019” można usłyszeć w naszych wieczornych zeszłotygodniowych audycjach. Znajdują się w internecie na stronach Polskiego Radia Olsztyn w zakładce Audycje w języku Ukraińskim. Październik.
Teraz można znaleźć także lekcje języka ukraińskiego.
[lekcja języka ukraińskiego]
Nastał czas dla melomanów. Na współczesnych rytmach zna się Roman Bodnar:
[parada hitów Romana Bodnara]
(-)
Nasz czas antenowy kończy się, więc będziemy się żegnać. Program przygotowali: Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/ad)
12.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was świątecznie w sobotę, 12 października, na falach Polskiego Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Podwójne święto obchodzi dzisiaj społeczność ukraińska w Olsztynie: 40-letni jubileusz parafii greckokatolickiej i Dni Teatru Ukraińskiego, które odbywają się co dwa lata. Najpierw – o smutnej przeszłości:
(-)
12 października 1947 roku w zachodnich obwodach Ukrainy rozpoczęła się najbardziej masowa w okresie powojennym deportacja Ukraińców. Łącznie z zachodnich obwodów (z wyjątkiem Zakarpackiego) wysiedlono ponad 26 tysięcy rodzin (czyli ponad 77 tysięcy osób). Ludzie nie mieli możliwości przygotowania sobie żywności czy ciepłej odzieży. Szybko ładowano ich na podwody lub ciężarówki i dowożono do stacji kolejowych. Na zebranie wyznaczano dwie godziny, jednak w praktyce zalecenia kierownictwa często były ignorowane, aby plan wykonać w rekordowo krótkim czasie. Masowe październikowe deportacje 1947 roku z zachodniej Ukrainy były największe ze wszystkich, przeprowadzonych przez reżim stalinowski w celu „pacyfikacji” tego regionu w okresie powojennym. Zbrodnicza akcja przeciwko ludzkości spowodowała istotne zmniejszenie liczebności ludności wiejskiej i naruszyła strukturę mieszkańców Zachodniej Ukrainy. W atmosferze strachu i terroru mieszkańcy wsi zaczęli aktywniej wstępować do kołchozów, aby uchronić się przed możliwymi represjami. Deportacja przyśpieszyła kolektywizację zachodnioukraińskiej wsi i wycieńczyła społeczną bazę ukraińskiego podziemia narodowego.
(-)
O innej dacie z kalendarza opowiem w dalszej części programu. Święto mają dzisiaj: Jan i Aleksander, a także ci, którzy obchodzą dzisiaj urodziny. Wszystkiego najlepszego!
(-)
Równo 159 lat temu, 12 października 1860 roku urodziła się Sofija Tobilewycz – ukraińska aktorka charakterystycznego planu, tłumaczka, folklorystka, memuarystka, żona Iwana Karpenki-Karego, kuzynka Zygmunta Sierakowskiego – jednego z liderów polskiego powstania styczniowego 1863 roku. Jej najlepsze role teatralne to: Terpełycha („Natałka-Połtawka” Iwana Kotlarewskiego), babka Buszla („Czumacy”), Tetiana („Sujeta”), pani Kaczyńska („Sawa Czałyj”) – wszystkie trzy Karpenki-Karego, czy też Łymerycha („Łymerówna” Panasa Myrnego) i inne. Święto melpomeny mamy dziś też w Olsztynie.
Mówi się o nim: „wielki teatr małego miasta”. To – o Kołomyjskim Obwodowym Akademickim Teatrze Dramatycznym im. Iwana Ozarkewycza. Dziś w Olsztynie z udziałem właśnie tego teatru rozpoczynają się XII Dni Teatru Ukraińskiego.
O godzinie 16 zobaczymy na scenie teatru im. Stefana Jaracza pierwszą sztukę – „Kamienny krzyż” Wasyla Stefanyka. Przed sztuką odbędzie się otwarcie wystawy fotograficznej kapelana wojskowego Andrija Dudy „Bohaterowie nie umierają. Oblicza wojny”. Jutro aktorzy najpierw zapraszają na dramat Tarasa Szewczenki „Matka – Służebnica”, a potem zaprezentują „Huculski rok” – misterium narodowe.
– Budowanie Ukrainy przede wszystkim zaczyna się od duchowej podstawy. Na początku było słowo, i to słowo zjednoczyło ludzi wokół Jezusa Chrystusa. I tak samo dzisiaj słowo, kultura, duchowość ma zjednoczyć nas wszystkich.
Kołomyjski Obwodowy Akademicki Teatr Dramatyczny im. Iwana Ozarkewycza w tym roku obchodzi 30-letni jubileusz. Natomiast dzisiaj, właśnie w tym czasie rozpoczęły się uroczystości 40-letniego jubileuszu olsztyńskiej parafii grecko-katolickiej pw. Opieki Matki Bożej. Przygotownia do święta trwają już od pewnego czasu, m.in. odbyło się praktikum duchowo-liturgiczne „Od dobrego słowa, życzenia i błogosławieństwa do Pokrowu”. Prowadziła go kierowniczka chóru „Kliros” ze Lwowa, Nela Ilczenko. Tydzień temu chór „Kliros” śpiewał liturgię w Olsztynie, a pani Nela dała nam ciekawą radę jak jeszcze można się modlić:
– Mówił mi pewien ksiądz, że aby uniknąć takiej konsumpcyjnej modlitwy (że modli się tylko o to, o to, o tego), żeby nie ograniczać siebie i Boga w działaniu, to możemy po prostu modlić się „Modlitwą Chrystusową” albo „Zdrowaś Mario” stale coś powtarzając i tych, kto przychodzi nam na myśl w tym momencie stawiać przed Bogiem. To jest nasza modlitwa za nich; czy są to zmarli czy żywi, czy ludzie którzy wywołują w nas negatywne emocje – to jest to modlitwa za wroga. Jakoś tak.
Starsi parafianie wspominają jak kiedyś świętowano „w domu” czyli na ziemi ich przodków. Mówi Pani Anna Iwachów, rodem z Werchraty:
– Nie pracowali, nie nie, kto wykopał ziemniaki do Pokrowu to były wykopane, a na Pokrowy świętowano.
– A potem zbierali się w domu na wieczornice?
– Młodzi zbierali się, tak. Ja jeszcze byłam mała.
– Ale pamięta Pani?
– Pamiętam, werchracką cerkiew pamiętam też, ale tam zrobili kościół, carskie wrota wyrzucili. Dwa anioły tam były, takie fajne, duże, nie ma nic. Nie ta cerkiew.
Dzisiaj, tak jak i w ubiegłym roku po uroczystościach w cerkwi wierni spotkają się razem z abp Eugeniuszem Popowiczem w sali parafialnej na poczęstunku, żeby pokrzepić ciało zanim wszyscy pójdziemy do teatru.
(-)
Nasz czas antenowy dobiega końca. Byli z Wami: Szymon Krzysztoń i Jarosława Chrunik; znowu spotkamy się z Wami w poniedziałek, w programie „Kamo hriadeszy”, a teraz życzymy Wam miłego weekendu Drodzy Słuchacze i nie mniej pięknych wrażeń ze świąt. Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)
11.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Cześć wszystkim. Na antenie program Od A do Z i Hanna Wasilewska. CO prawda nie będę dzisiaj sama, bo do na przyłączą się uczniowie z górowskiej szkoły z językiem ukraińskim. To ich pierwsza audycja w tym roku szkolnym, a opowiedzą o początku roku szkolnego i wrażeniach uczniów i rodziców. Natomiast moja część dotyczy rodziców maluchów, którzy dopiero zaczynają naukę. „Mysi alfabet” nauczy wasze dziecko wszystkich liter języka ukraińskiego od A do Ja. Przekonała mnie Mariana Dmytriw – przedstawicielka firmy, która stworzyła grę oraz nauczyciel języka ukraińskiego Piotr Tabaka. Zaczynamy.
(-)
Od razu chcę przywitać moich młodych kolegów przy początku. Rozpoczynać jest zawsze trudniej, więc wiele natchnienia, ciekawych rozmówców i aktywnego życia pozaszkolnego, o którym obiecuję opowiadać. Na razie w górowskiej szkole ucichły wrześniowe emocje powiązane z adaptacją w nowym miejscu. I właśnie jak to było opowiedzą sami uczniowie i ich rodzice:
Dzień dobry, gorąco witamy was z ukraińskiej szkoły w Górowie Iławeckim. Ten rok szkolny jest wyjątkowy, a to dlatego, że mamy dwa licea ogólnokształcące. Trzyletnie, w którym uczą się uczniowie po gimnazjum i czteroletnie, w którym uczą się uczniowie po szkole podstawowej. Razem to 4 klasy pierwsze. Są także najmłodsi pierwszacy, których prowadzi pani Mirosława Piwas. Chociaż skończył się pierwszys miesiąc nauki odbyły się u nas otrzęsiny,. Starsi uczniowie przyjęli do szkolnej społeczności pierwszoklasistów i siódmoklasistów. Z okazji dnia chłopca zorganizowana była dyskoteka. Dziewczęta z każdej klasy złożyły życzenia swoim kolegom. A jeszcze grupa uczniów brała udział w międzynarodowym spotkaniu młodzieży we wsi Rodowo. A teraz posłuchajcie o wrażeniach z naszej szkoły.
-Cześć, skąd przyjechałeś?
-Cześć, przyjechałem z Olsztyna
-Skąd dowiedziałeś się o szkole?
-Od taty i rodziny
-Jak pierwszy miesiąc w szkole?
-Szybko minął i bardzo mi się podoba.
-Cześć, jak się nazywasz?
-Nazywam się Nastia.
-Skąd przyjechałaś?
-Z Dnipra.
-Też jesteś po gimnazjum.
-Tak po gimnazjum.
-Jak przygotowywałaś się do otrzęsin?
-Nie bardzo się przygotowywałam, bo to takie święto, żeby wszyscy się cieszyli i bawili…
-Czy podoba ci się szkoła?
-Tak bardzo.
-Jak mieszka ci się w internacie?
-Dobrze, poznałam wielu przyjaciół.
-Co dałaś chłopcom w prezencie na dzień chłopaka.
-Dziewczęta z naszej klasy przygotowały słodycze i życzenia.
-Polecałabyś swoim kolegom z Ukrainy tę szkołę?
-Tak, bo tu jest odpowiedzialne nastawienie do nauczania i jest w ogóle bardzo serdecznie.
-Jak się nazywasz?
-[Igor? Niezrozumiałe]
-Skąd jesteś.
-Z Pienężna.
-Podoba ci się szkoła?
-Bardzo podoba mi się szkoła.
-Ile lat jesteś w tej szkole?
-Trzeci rok, uczę się od 7 klasy szkoły podstawowej.
-Chodzisz na jakieś zajęcia pozaszkolne?
-Myślałem, żeby iść na Dumkę, ale nie mam za dużo czasu bo chodze do szkoły muzycznej.
-Jak mieszka się w internacie?
-Fajnie, mamy fajne wychowawczynie, które nas pilnują
-[Niezrozumiałe]
-Wiesz [niezrozumiałe], ale myślę, że nowa klasa też będzie fajna.
-Jeździłeś na jakieś integracyjne wycieczki?
-Na początku roku pojechaliśmy z naszą klasą do Mikoszewa. Było bardzo fajnie.
-Dzień dobry, jak się pan nazywa?
-Łesyk Bogdan.
-Skąd pan przyjechał?
-Ze wsi Kwietnik niedaleko Elbląga.
-Jak pan dowiedział się o tej szkole?
-Jeszcze was na świecie nie było, jak się dowiedziałem o tej szkole.
-Jakie pan miał oczekiwania co do tej szkoły?
-Oczekiwania były takie, żeby [niezrozumiałe] moje dzieci dobrze się nauczyły, dwa ja na te szkołę patrze na taką kuźnię; kuźnia to jest tam, gdzie kowal kuje żelazo i myślę, że w tej szkole się udaje.
-Jakie pan miał pierwsze wrażenia?
-Bardzo pozytywne, bo ta szkoła wygląda bardzo ciekawie, ładna jest. Powiem, że [niezrozumiałe]
-Ciężko było rozstać się z dzieckiem?
-Nie mieszkamy tak daleko od tej szkoły, ale mimo wszystko jak przywiozłem dzieci do internatu, poczułem takie trochę rozstanie. Przez pierwsze tygodnie czuło się, że no moje dzieci idą dalej w świat.
-Czy podoba się panu szkoła.
-Bardzo mi się szkoła podoba.
-Czy poleca pan znajomym i przyjaciołom tę szkołę?
-Oczywiście tak, polecam.
-Dzień dobry, jak się pan nazywa.
-Dzień dobry, nazywam się Jarko Szczerbik.
-Skąd pan przyjechał?
-Przyjechałem z Olsztyna.
-Jak dowiedział się pan o tej szkole?
-Tę szkołę kończyła moja żona, ja chodziłem do tej szkoły więc znamy ją od dawna, bo mieszkałem w Górowie.
-Jakie były myśli, kiedy przywiózł pan dziecko [niezrozumiałe]
-Wiedzieliśmy w jakie ręce oddajemy dziecko, więc nie baliśmy się, że będzie coś złego.
-Ciężko było rozstać się z dzieckiem?
-Jak każdemu ojcu i matce. Zawsze jest taki czas, że dzieci kończą szkołę podstawową i idą dalej.
-Czy poleca pan tę szkołę znajomym i przyjaciołom?
-Wszystkim wokół.
-Jakie pan miał pierwsze wrażenia?
-Tak jak mówiłem wcześniej; często odwiedzamy tę szkołę, więc jeśli chodzi o wrażenia to są takie same co roku. Szkoła super, nauczyciele super.
Na dzisiaj to wszystko. Życzymy wam ładnego weekendu. Do usłyszenia.
(-)
Szkoła to już poważne miejsce, gdzie trzeba pracować i wykonywać zadania. A młodzież może jeszcze cieszyć się z nauki. Na przykład ucząc się luter przy pomocy mysiego alfabetu. Dziecięca gra interaktywna – mysi alfabet – to pierwsza interaktywna bezpłatna mobilna gra o alfabecie. Powstała do nauki ukraińskiego alfabetu i prawidłowego stawiania liter. Mysi alfabet to wesoła gra, gdzie maluchy razem z rodzicami lub samodzielnie mogą grać i obserwować jak ożywają wesołe postacie z gier. Gra-alfabet powstała nie tylko w celu nauczania, ale i ogólnego rozwoju intelektualnego dziecka. To uczy się nie tylko liter, ale i poznaje różne przedmioty, których dotąd nie znało. Dowiaduje się jakie dźwięki wydają różne żywe i nieżywe istoty, które otaczają je od urodzenia. Jak stworzyć grę-alfabet opowiedziała Mariana Dmytriw ze Lwowa:
-Nazywam się Mariana i jestem z firmy Impulsis i siedem lat temu rodzice, którzy pracują w naszej firmie mieli pomysł na stworzenie gry, która będzie pomagać dzieciom uczyć się w bardziej ciekawej formie, żeby rozwijać fantazję. I wtedy pojawił się pomysł mysiego alfabety. To była taka grupa rodziców, którzy chcieli poprawić sobie i swoim dzieciom, i zaczęliśmy z artystami i muzykami – muzycy to Pikkardyjska Tercia; znany ukraiński zespół, który udźwiękowił mysi alfabet. Pierwszymi naszymi rysunkami były zwyczajne myszki, były też i lisiczki, chomiczki. Pomysłem był początkowo alfabet, niekoniecznie myszka, ale dotarliśmy do myszki.
-A czemu właśnie myszka?
-Nie umiem odpowiedzieć czemu, doszliśmy do tego jakoś; żeby ciekawsze było dla dzieci. Myszka Krut.
-To było najsympatyczniejsze?
-Tak, tak i wybraliśmy myszkę Krut. Długo nad tym pracowaliśmy, testowali profesjonalni testerzy, inżynierowie ale i dzieci tych rodziców, którzy tworzyli tę grę.
-To gra komputerowa, którą można pobrać z internetu.
-Tak, to gra komputerowa na komputery, telefony, tablety. I na IOS i na Android. Jest po Ukraińsku, Niemiecku, Angielsku i Rosyjsku. Po ukraińsku gra jest bezpłatna.
-Tworzona była długo, testowały dzieci. W końcu została stworzona, działa, jest w Google Play, ale krótko. Na czym polega ta gra. Co robią dzieci.
– To bardzo proste. Tam są trzy poziomy trudności i zaczyna się od najłatwiejszego wyjaśnianie każdej litery oddzielnie. Dla każdej litery narysowaliśmy oddzielny przedmiot, dla niektórych jest kilka. Na przykład litera Ju – namalowana litera ma swój format, swój kolor i tak samo odpowiadający jej chłopiec okrętowy ma swą animację, dźwięk i tym sposobem dzieci kojarzą literę z rysunkiem i zapamiętują literę i rysunek, i słowo.
Dziecięca gra interaktywna ilustrowana jest przez młodą artystę w stylu, który powoduje radość i zachwyt nawet u dorosłych. Kolorowi bohaterowie przekazują atmosferę dzieciństwa i beztroski, gdzie wszystko jest kolorowe i bajkowe, a wesołe efekty dźwiękowe i muzyka rozwijają wyobraźnię i skłaniają do grania. Główny bohater gry to myszka Krut, która pomaga rysunkom uczyć się alfabetu. Dziecko może zaprzyjaźnić się z myszką i razem z nią grać na różnych poziomach.
[fragmenty gry]
Nauczyciel języka ukraińskiego Piotr Tabaka już 4 lata wykorzystuje tę grę podczas lekcji w międzyszkolnych punktach nauczania języka ukraińskiego w Dobrym Miście, Lidzbarku Warmińskim i Świątkach. To prawdziwe cudo – mówi:
Mysi alfabet znamy od 4 lat. Bywa tak, że zaczynamy od niej lekcję, żeby przypomnieć, jak pisane są litery, a nawet jak myszka Krut wymawia każdy dźwięk. Dzieci chętnie grają w mysi alfabet i mówią, żebyśmy pograli. Nic nie robili, tylko grali. Ona jest i kolorowa i dobry dźwięk ma, fajni bohaterowie. Po prostu cudo.
Krut na pewno stanie się ulubionym bohaterem dla wielu dzieci. I dla moich przyszłych – dodaje Mariana Dmytriw:
-Jak będę miała dzieci, bo jeszcze mam trochę czasu na to, to jeśli będą gry komputerowe, to w pierwszej kolejności będzie to mysi alfabet. To jednoznaczne must have.
-Dzieci urosną, nauczą się alfabetu i dalej jakieś plany?
-Są plany, byłoby ciekawie zrobić Krutowi siostrę, która uczyłaby matematyki.
Iść z duchem czasu – to niezbędne. Bez tego nie znajdziemy wspólnego języka z naszymi dziećmi. Trzymajmy więc rękę na pulsie i uczmy się razem:
[lekcja języka ukraińskiego]
(-)
I to wszystko na dzisiaj. W programie „Od A do Z” z wami była Hanna Wasilewska. Życzę wam zdrowia i ciepłych uśmiechów. Wszystkiego dobrego. (dw/ad)
11.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Witam was, drodzy słuchacze, na falach Polskiego Radia Olsztyn, w piątkowe przedpołudnie, 11 października. W studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj znowu będzie i kinematografii, ale nie można o tym nie mówić, skoro dzieją się ważne i ciekawe rzeczy. Najpierw jednak oglądamy się za siebie:
(-)
11 października 1672 r. urodził się Pyłyp Orłyk, hetman Ukrainy w latach 1710-1742 ; działacz państwowy i wojskowy; jeden z autorów „Umów i postanowień”. Był to konstytucyjny akt, który czasami nazywany jest „pierwszą na świecie konstytucją”, a faktycznie – była to kozacka umowa społeczna. Na jej podstawie hetman zobowiązywał się ograniczyć prerogatywy hetmańskie, zmniejszyć społeczną eksploatację, zachować szczególny status zaporożców i walczyć o oddzielenie polityczne i religijne od Moskwy w przypadku, gdy zdobędzie on władzę na Ukrainie. Stworzenie tych dokumentów uważa się za wielka zasługę Pyłypa Orłyka dla historii Ukrainy.
(-)
11 października 1884 roku urodził się Mykoła Czebotariw – działacz polityczny i wojskowy; jeden z organizatorów i kierowników ukraińskiego kontrwywiadu. Od maja 1920 do sierpnia 1928 r. był szefem ochrony Symona Petlury. Pozostając na stanowisku szefa osobistej ochrony Głównego Atamana, nadal opiekował się sprawami kontrwywiadu rządu URL na uchodźstwie. Opracował perspektywy i kierunki rozwoju służb specjalnych w nowych warunkach emigracji.
(-)
Gdyby dzisiaj zebrać wszystkich solenizantów razem, to można byłoby zorganizować solidne wesele. 11 osób obchodzi dzisiaj imieniny, są to: Nanna, Tatiana, Ulana, Anatol, Walenty, Wasyl, Grzegorz, Makary, Mojżesz, Sergiusz i Fiodor. Do nich dołączają urodzeni 11 października, a my wszystkim składamy najlepsze życzenia.
(-)
W stolicy regionu trwa szósta edycja WAMA Film Festiwalu. Jest to międzynarodowy festiwal filmowy, organizowany od 2014 roku. Odbywa się cyklicznie, w październiku. Najważniejszym założeniem imprezy jest promowanie wartości związanych ze wspólnym funkcjonowaniem różnych grup etnicznych, społecznych czy religijnych. W ciągu kilku dni święta kina na Warmii i Mazurach odbywają się też międzynarodowe warsztaty filmowe dla młodzieży. „W tym roku motywem przewodnim Festiwalu jest „Teraźniejszość”, a podstawową formą współpracy jest wspólne przygotowanie filmu”, – mówi Krzysztof Jankowski, opiekun polsko-ukraińskiej grupy warsztatowej:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Weronika przyjechała z Kijowa, w filmie gra główną rolę:
– Zajmuję się aktorstwem, znajoma zaproponowała mi, żebym przyjechała tu na WAMA Festiwal.
– Podoba się?
– Tak, bardzo! Zdobyłam tu dużą praktykę w aktorstwie, gram tu główną rolę w filmie, dlatego bardzo dużo mi to dało.
– Motywem przewodnim Festiwalu w tym roku jest „Teraźniejszość”. O co chodzi w tej teraźniejszości dla ludzi młodych?
– No, w codzienności jest dużo plusów jak i minusów, czyli: mamy postęp w technologii i to jest plus, ale duża część młodzieży jest od tego uzależniona. I to jest minus. Obecnie jest też duży problem z ekologią z powodu tychże technologii, przez to, że zapominamy, że to jest bardzo ważne, żeby mieć czystą planetę.
– Jaki temat porusza ten film?
– Problem rodziców i dzieci. Rodzice czasami źle się donoszą do dzieci, nie zważają na ich interesy, na to, że czasami to nie jest zbyt chciane dziecko, przez co ono bardzo cierpi.
– Czyli taki negatywny wpływ przypadkowości w życiu.
– Tak. Rodzice, gdy mają agresję, to wyładowują ją na dzieciach. Jak ludzie na zewnątrz zachowują się bardzo porządnie, a u siebie w domu zamykają się i zaczyna się tyrania dzieci. Nawet nie tyle fizyczna ile psychiczna.
WAMA Film Festiwal zakończy się 12 października, a prezentacje filmów odbywają się w Multikinie w Galerii Warmińskiej.
(-)
A teraz o zupełnie innej tyranii. Rosyjski wywiad wojskowy GRU ma supertajną jednostkę specjalną 29155. Jej celem jest destabilizacja państw Europy – podał dziennik „New York Times”, opierając się na informacjach byłych i obecnych funkcjonariuszy wywiadów europejskich oraz amerykańskiego. Funkcjonariusze tajnej grupy 29155 działają przynajmniej od dziesięciu lat. Jak podaje NYT, najpierw była próba destabilizacji w Mołdawii, dalej – dwie próby otrucia handlarza bronią w Bułgarii, potem – nieudany zamach stanu w Czarnogórze i w końcu – próba zamachu na życie podwójnego agenta GRU i wywiadu brytyjskiego Siergieja Skripala i jego córki Julii w marcu ubiegłego roku w Wielkiej Brytanii .Zachodnie służby specjalne doszły do wniosku, że wszystkie te spec-operacje są częścią skoordynowanej i długotrwałej kampanii rosyjskich specsłużb ds. destabilizacji sytuacji w Europie. Do wykonania tego globalnego zadania została utworzona super tajna grupa, składająca się z elitarnych współpracowników specsłużb, którzy specjalizują się w zabójstwach, sabotażu i działalności dywersyjnej – jednostka 29155. istnienie tej grupy jest utajnione nawet wewnątrz GRU. W odróżnieniu od większości innych współpracowników rosyjskiego wywiadu wojskowego, członkowie grupy 29155 swobodnie odwiedzają kraje europejskie, a niektórzy z nich – to nagrodzeni weterani wojny afgańskiej, czeczeńskiej i ukraińskiej. Według danych NYT, funkcjonariusze grupy 29155 działają co najmniej od dziesięciu lat, ale zachodnie służby zidentyfikowały ich po nieudanej próbie przewrotu państwowego w Czarnogórze w 2016 r., która przewidywała spisek w celu zabójstwa premiera kraju i zajęcie budynku parlamentu. Działalnością grupy 29155 zachodnie specsłużby zajęły się dopiero po próbie zabójstwa Siergieja i Julii Skripalów w Salisbury, której dokonali współpracownicy GRU Anatolij Czepiga i Aleksandr Myszkow.
(-)
Nasz przedpołudniowy czas antenowy dobiega końca; była z wami Jarosława Chrunik. Żegnam się do jutra, a tymczasem przypominam jeszcze, że jutro w Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie zaczynają się Dni Teatru Ukraińskiego. Miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/bsc)
10.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dobry wieczór wszystkim, którzy nie zapomnieli włączyć radioodbiorników i gotowi są uważnie posłuchać. Na antenie program „Z dnia na dzień”. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzisiaj przedstawiam wywiad z lwowską pisarką Natalką Maletycz oraz ukraiński humor. Serdecznie zapraszam.
(-)
Natalka Maletycz urodziła się i mieszka we Lwowie. Pisarka, redaktorka oddziału dziecięcej literatury w Wydawnictwie Starego Lwa. Mama dwóch cudownych dzieci, które najbardziej podchodzą do twórczości. Nabożnie traktuje literaturę dla młodzieży i dobrze przygotowane ilustrowane książki. Autorka książek „O Zajączku Zabudku i innych historiach” i „Dziennik Elfa”. Współautorka książek „Świąteczne cuda”, „Prezent świętego Mikołaja”, „Na Wielkanoc”, „Medalik dla Mikołaja”, „Chat dla dziewcząt”. Laureatka II miejsca ogólnoukraińśkiego konkursu dla dzieci „Zołotyj leleka” w 2009 roku i I miejsca w konkursie „Biblijni istorii”. Tłumacz z polskiego ksiązki Mariana Orłonia. To krótka informacja o naszym gościu, który niedawno w składzie delegacji kulturalnej ze Lwowa gościła u uczniów w bartoszyckiej szkole, z literaturą swojego autorstwa. Trochę więcej o swoich książkach Natalka opowiedział mi w zacisznej szkolnej bibliotece. A zaczęłyśmy od najpopularniejszej książki pisarki
-Najpopularniejszy okazał się dziennik Elfa . Zbiór opowiadań dla młodzieży, dla młodszej młodzieży, bo to szerokie pojęcie – 10 – 12 lat.
-To fantasy?
-Nie, wszyscy myślą, że to fantasy, ale to opowiadanie realistyczne, w którym czytelnicy mogą poznać siebie i jakieś swoje problemy.
-A skąd Elfy?
-Pojawiły się stąd, że jedno z opowiadań, które zamyka książkę nazywa się Dziennik Elfa i ono jest o onkologicznie chorej dziewczynce i właśnie dlatego, że po chemioterapii często nie ma się włosów, to widać było wyraźnie jej uszka i przyjaciele nazywali ją elfem. Stąd nazwa. To opowiadanie jest smutne, oparte na prawdziwych wydarzeniach, bo nasi znajomi mieli dwie dziewczynki i jedna zmarła z powodu choroby i to zrobiło na mnie duże wrażenie. Jest wiele temat w naszym życiu, które trzeba omówić i śmierć wśród dzieci i dorosłych i wydaje mi się, że literatura jest najlepszym sposobem mówienia o tym, bo rodzice nie znajdują sposobu rozmawiania z dziećmi.
(-)
-Inna moja książka jest niby to dla mniejszych dzieci, ale czytają ją i dorośli, i rodzice którzy czekają na dziecko – nazywa się Bajka o Narodzinach. Chodzi w niej o to, że dusza dziecka przygotowuje się do przyjścia na ziemię. Tam jest taka specjalna szkoła i wszyscy chcą, są zainteresowani, i jest tam bohater który nazywa się Il i on nie chce, bo się boi. A boimy się czegoś nieznanego, a on zajęcia w szkole gdzieś opuszcza, prześpi i kiedy przychodzi czas jego zejścia na ziemię przez specjalny wodospad wcielenia – taka metaforyczna rzecz – to okazuje się, że on nie wie co na niego czeka i dlatego się boi. I kiedy rozmawia z jeszcze jednym obecnym w tej szkole, aniołem Paulem, to dowiaduje się, że na ziemi jest to, czego nie ma tu i to go ciekawi i ciekawość może przezwyciężyć strach.
(-)
– I tu też życie i śmierć są powiązane, nie raz dzieciom czytaliśmy i one od razu domyślały się z tej opowieści, że Paul to dusza dziecka, które umarło, że był na ziemi, opowiada o swoich rodzicach, o chorobie, o swoim ulubionym kocie i wtedy Il myśli, że na niego tez czekają tam dzieci.
-A jeśli powrócić do dziennika Elfa, jak kończy się ta historia, smutno, czy dziecko zwycięża chorobę?
-Nie, nie zwycięża choroby, ale przez to, że prowadzi swoje zapiski, to znajdują później ten dziennik i pisze go dalej jej siostrzyczka, która urodziła się później i od zmarłej siostry otrzymuje takie wsparcie, bo ta narzeka na swoje uszka i ta młodsza także, i ma kompleksy i mówi, że jej siostra by ją zrozumiała.
(-)
– Czemu dziecięca literatura?
– Zaczęłam pisać dla swojej córki, ma 16 lat, a młodsza 5 lat i wiele z nią czytałam i zobaczyłam, że te opowiadania, Dziennik Elfa, bo nie mamy zbyt wielu opowiadań, ale opowiadanie to krótka forma, w której można opowiedzieć wielką historię i czytelnik ma współpracować z autorem i może sobie dopowiedzieć co stało się dalej. I ta forma jest mi bardzo bliska, bo na jakieś dłuższe nie ma czasu.
-A w ogóle zostać pisarzem, to marzenie z dzieciństwa?
-Jestem ukraińskim filologiem z wykształcenia, zawsze dużo czytałam i od dziecka marzyłam, żeby coś pisać i pisałam różne bajki, wiersze pisałam, i kiedy pojawiło się dziecko padło na literaturę dziecięcą. Pierwsza książka była o zajączku i innych historiach, to były takie bajki , które opowiadałam na dobranoc, a potem spisałam i wysłałam do wydawnictwa i wygrałam w konkursie, a książkę wydano.
-Pani książki są wydawane. Wielkie znaczenie dla dziecięcej literatury mają także ilustracje. Czy sama wybiera pani artystów, którzy tworzą obrazki do bajek?
-Wychodzi, że w Bajce o Narodzeniu ja wybrałam, bo pracowałam w wydawnictwie, które wydało książkę, a do poprzedniego wybierał redaktor współpracujący; do Dziennika Elfa i właśnie taka ciekawa historia z tym wyszła, bo ilustracje tworzyło małżeństwo Andrij i Dina Nieczejewscy; ja mówię, ale jak wy we dwójkę malujecie, to jakaś zagadka, jak to możliwe. No jak to jak, omawiamy, a później ktoś maluje część, Dina się zmęczy i idzie wcześniej spać, a ja sobie domalowuje.
-Na innej fali.
-Można zobaczyć gdzie inna ręka pracowała i oni uchwycili charakter bohatera, bo do każdego opowiadania są takie bardzo minimalistyczne ilustracje.
-Ostatnie moje pytanie. Ukraińcy w Polsce potrzebują ukraińskiej literatury, ale niestety kupić ją tu to prawie niemożliwe, szczególnie tu na Warmii i Mazurach. Czy można te książki czytać w internecie, czy można je kupić przez internet, czy są jakieś elektroniczne formaty?
-Tak są. Dziennik Elfa można kupić w wariancie elektronicznym i czytać.
-Gdzie?
-Na stronie wydawnictwa Starego Lwa, można wygooglować i znaleźć wydawnictwo i kupić książkę. Myślę, że warto więcej czytać, żeby rozwijać swój ukraiński, udoskonalać go i rozmawiać, omawiać książki. Byłam teraz w szóstej klasie i bardzo było przyjemnie, że dziewczęta wymieniały się ukraińskimi książkami, że czytają i dla mnie to była wielka niespodzianka, że zajechałam tak daleko od Ukrainy i znalazłam dzieci, które czytają po ukraińsku, rozmawiają po ukraińsku, to bardzo ciekawe doświadczenie.
Myślę, że Natalka Maletycz też ma was czym zaskoczyć, więc na pewno warto poczytać jej „Dziennik Elfa”. Szukajcie tej książki na stronie Wydawnictwa Starego Lwa.
Utwory humorystyczne to oddzielny rodzaj, w którym Ukraińcy mają nie byle jaki dorobek. Czemu tu się dziwić. Charakter narowisty, stąd i humor ostry jak siekiera:
[humoreska]
Przyszedł czas pożegnać się. Niech uśmiech zostanie z wami jeszcze trochę. Zachowa go ładna ukraińska piosenka, a ja dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro. Z wami była Hanna Wasilewska. Do usłyszenia. (dw/bsc)
10.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Dzień dobry! Witam was, drodzy słuchacze, w czwartek, 10 października, na falach Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Tak się złożyło, że dzisiaj nasza audycja będzie przede wszystkim „artystyczna”: w czasie, gdy polska i ukraińska młodzież bierze udział w warsztatach filmowych podczas 6. WAMA film Festiwalu i dzisiaj właśnie młodzi ludzie nagrywają materiały do swoich prac, naszą audycję też zdominuje kinematografia; zaraz po kalendarzu historycznym.
(-)
10 października 1882 r. urodził się Mychajło Bojczuk – ukraiński malarz-monumentalista, założyciel oryginalnej szkoły malarstwa ukraińskiego „bojczukizm”, lider grupy „bojczukistów”. Jeden z założycieli monumentalnego malarstwa Ukrainy XX w. Przedstawiciel Rozstrzelanego Odrodzenia. Mychajła Bojczuka wraz z jego utalentowanymi uczniami – Iwanem Padałką i Wasylem Sedlarem – i żoną – Sofiją Nalepyńską-Bojczuk – rozstrzelało NKWD w 1939 r. Los tych czterech osób podzieliła większość uczniów Mychajła Bojczuka.
(-)
10 października 1889 roku urodził się Mychajło Draj-Chmara – ukraiński pisarz, poeta; znał 19 języków. 1928 roku opublikował sonet „Łabędzie”, poświęcony swoim przyjaciołom, gdzie użył zwrotu „grono pięciokrotne”. Pod gronem pięciokrotnym miał na uwadze poetów-neoklasyków, byli to: Maksym Rylski, Mykoła Zerow, Pawło Fyłypowycz, Oswald Burgardt (pseudonim Jurij Kłen) i sam Mychajło Draj-Chmara. Sonet Draj-Chmary – pisał współcześnie Iwan Dziuba – zabrzmiał jak potężny głos w obronie przyjaciół – z wiarą w czystość, sprawiedliwość i nieśmiertelność ich ideału estetycznego”. Jednak właśnie od tego sonetu zaczęły się kłopoty poety. Niepokornych piewców system bolszewicki nie znosił. Został rozstrzelany w kwietniu 1939 r.
(-)
A kto pożegnał się z życiem tego dnia?
10 października 1825 roku zmarł Dmytro Bortniański – ukraiński kompozytor, śpiewak i dyrygent; autor 6 oper, utworów kameralno-instrumentalnych, chóralnych koncertów cyklicznych, 10 koncertów na dwa chóry, pieśni cherubinów i utworów komunijnych. Ród swój przodkowie Dmytra Bortniańskiego wywodzą ze wsi Bortne na Łemkowszczyźnie w Galicji. Ojciec przyszłego kompozytora Stefan Szkurat wyemigrował z Rzeczpospolitej na Hetmanszczyznę, gdzie został mieszkańcem wsi Hłuchowe. Wtedy zmienił swoje nazwisko na Bortniański (od nazwy rodzinnej wsi).
(-)
10 października 1835 r. zmarł Ustym Karmaluk – szlachetny rozbójnik i ukraiński bohater narodowy; dowódca powstańczego ruchu na Podolu w latach 1813-1835 przeciwko narodowemu i społecznemu uciskowi chłopów pańszczyźnianych. Karmaluk pozostawił po sobie sławę prawdziwego mściciela ludowego, który nieustraszenie bronił biednych i pokrzywdzonych. Z powodu bohaterskiej sławy Karmaluka często porównuje się z innymi znanymi zbójnikami i nazywany jest „ukraińskim Robin Hood’em.
(-)
10 października 1968 roku zmarł Nikifor Drowniak – łemkowski malarz-prymitywista. Obrazy Nikifora porównywane są z najlepszymi przykładami ukraińskiego prymitywizmu XVI-XIX w. – nieznanymi autorami „Kozaka Mamaja”, ikon i portretów obyczajowych, malarstwa na szkle i drzeworytów. Jego nazwisko figuruje obok nazwisk Kateryny Biłokur, Niko Pirosmanaszwili, Mariji Prymaczenko. Obrazy Nikifora namalowane są pod odczuwalnym wpływem ukraińskiej sztuki ludowej; wyróżniają się dekoracyjną wyrazistością rysunku, wysublimowanym wyczuciem kolorytu, kontrastowością kolorów i rytmiką.
(-)
Może ktoś z dzisiejszych winowajców święta otrzyma właśnie obraz Nikifora w prezencie? Kto wie? A świętują dzisiaj: Beniamin, Wiktor, Filemon. Wszystkiego najlepszego!
(-)
A teraz o kinematografii – same dobre wiadomości.
Ukazał się oficjalny trailer filmu o Wielkim Głodzie „Cemna prawdy” – poinformowano na stronie wydania „Lwów – miasto natchnienia”. Thriller historyczny „Cena prawdy”, do tej pory znany jako „Gareth Jones”, czy tez „Obywatel Jones” polskiej reżyserki Agnieszki Holland, stworzył międzynarodowy zespół przy wsparciu Derżkino. Do szerokiej dystrybucji na Ukrainie film wyjdzie 28 listopada. „Film „Cena prawdy” opowiada historię młodego walijskiego dziennikarza Garetha Jonesa, który w r. 1933 wyruszył do ZSRR, żeby odkryć i ukazać światu prawdę o zbrodniach stalinowskich i o Wielkim Głodzie na Ukrainie”, – mówi się w powiadomieniu. Ukrywając się przed specsłużbami ZSRR, krok po kroku odkrywa on prawdę o tragedii narodu ukraińskiego: Wielkim Głodzie, surowej cenzurze , masowych represjach. To właśnie jego odkrycia z czasem staną się bazą dla powieści „Folwark zwierzęcy” G. Orwella.
Prawa do dystrybucji filmu ju zakupiły: Ameryka Północna, Wielka Brytania, Australia, Nowa Zelandia, kraje skandynawskie, Japonia, Hiszpania, Portugalia, Grecja, Centralny Wschód, kraje by łej Jugosławii, Bułgaria i Indie. Do słowa: thriller historyczny „Cena prawdy” zwyciężył na festiwalu filmowym w Gdyni i otrzymał główna nagrodę festiwalu – „Złote lwy”.
(-)
O jeszcze jednej dobrej informacji z dziedziny kinematografii opowiada ZIK: Ukraiński film reżysera krymsko-tatarskiego Narimana Alijewa „Do domu” znalazł się na long-liście nagrody „Oscar” w kategorii „Międzynarodowy film krótkometrażowy”. Film opowiada o Tatarze Krymskim, Mustafie, syna którego zabito na Donbasie. Mężczyzna wraz z młodszym synem jedzie na zaanektowany Krym, żey pochować zabitego.
Na long-listę trafił także ukraińsko-czesko-słowacko-polski film Wacława Margoula „Malowany ptak”, który nominowały Czechy.
(-)
Na tym kończymy naszą poranną audycję, którą przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Spotkamy się ponownie jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/kos)
09.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
W Gdańsku przygotowują się już do 43 młodzieżowego Jarmarku, którego headlinerem będzie zespół Dagh Daughters z Ukrainy. Pierwszego wieczora trzydniowej imprezy wystąpi także zespół Harazd. Niedawno chłopcy zagrali na ukraińskim festiwalu w Morągu, tak że następnego dnia kogoś bolały nogi od tańca. W Gdańsku także zagrają do tańca. Trochę więcej o swoich kolegach, o twórczym i osobistym życiu opowiedział mi Pawło Jarmoła – gitarzysta zespołu. Słuchajcie naszej rozmowy w „Wieczorze z ukraińską kulturą” już za kilka minut. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam i zapraszam.
(-)
Zespół Harazd to bracia Piotr i Paweł Jarmoła, Mateusz Kuzmiak, Michał Dudyk i Piotr Gnes. Początki zespołu sięgają 2011 roku. Wtedy zespół działał w innym składzie w Pieniężnie i występował głównie na wydarzeniach miejsowej ukraińskiej społeczności. W obecnym składzie chłopcy grają od 2015 eoku. Członkowie zespołu w większości są absolwentami ukraińskiego liceum w Górowie Iławeckim. Obecnie muzycy uczą się na uczelniach w Warszawie i Gdańsku, pracują i spotykają się tam najczęściej. Zespół Harazd gra przede wszystkim ukraińskie pieśni ludowe w swojej aranżacji, chociaż pojawiają się i kompozycje autorskie. Chłopców znają i lubią Ukraińcy w Polsce, więc nie brakuje ich na łemkowskiej Watrze w Zdyni czy na młodzieżowym Jarmarku w Gdańsku. O nazwie zespołu chłopcy napisali na fanpagu: „Harazd, bo bardzo dobrze umiemy dogadać się między sobą, lubimy wspólnie tworzyć coś nowego, a w zespole panuje pozytywna, przyjacielska i braterska atmosfera, którą chcemy przekazywać ze sceny wszystkim naszym słuchaczom”. Czy udaje się? Osądźcie:
(-)
-Szczerze wita was zespół Harazd z Gdańska, ale szanowni państwo, my możemy mówić, ze z Gdańska, ale niedawno mówiliśmy, że z Górowa i Pieniężna. My tak jeździmy. Tak naprawdę zespół stworzony jest z ludzi, którzy na stałe mieszkają w innych miastach. Najwięcej z nas pracuje i studiuje w Gdańsku. Dojeżdżają także z Warszawy i Olsztyna, więc jesteśmy poskładani z różnych części. Jakoś znajdujemy czas i cieszymy się, że możemy tu być dzisiaj razem z wami.
(-)
-Paweł Jarmoła.
-Grasz w zespole Harazd
-Tak, na gitarze elektrycznej.
-Zespół Harazd i śpiewanie w tym zespole, to nie jest wasze główne zajęcie. Gdzie pracujesz?
-Jestem teraz na stażu w Wojewódzkim Urzędzie Pracy, a większość jest jeszcze na studiach, robi studia magisterskie, licencjaty, jeden znajomy robi w transporcie w Warszawie. Więc tak trochę się rozjechaliśmy, ale staramy się spędzać razem czas, mamy ten zespół. Z czasem stało się to naszą pasją, bo my nie traktujemy tego tak bardzo zarobkowo…ale stoimy na scenie i czujemy taki fajny odbiór; ludzie klaszczą, to nas motywuje do dalszej twórczości i tak, żeby dalej grać, spotykać się…z tą mniejszością Ukraińców w Polsce.
-Jak często występujecie?
-Zależy jak wiele imprez jest w rejonie…wychodzi, że w każdym mieście mamy 2 imprezy do zagrania.
(-)
– W piosenkach zespół śpiewał dziś, że szuka ukraińskiej dziewczyny. Czy dla ciebie to ważne, znaleźć Ukrainkę
– Ważne…Ukrainkę, bo i święta razem, i wszystko, i do cerkwi, i dzieci będą się uczyć tej kultury i religii. Rozumie, tu jest Polska, ale w moim sercu zawsze jest cząstka Ukrainy. Wszystko i wyszywanki i wszystko, muzyka u mnie bardzo często brzmi ukraińska, ja prawie niczego innego nie słucham…ukraińska kultura, tańce, tu Dumka tańczy; też jak idę na imprezę, małankę, czy coś, to nie tańczę jak w klubie, a tańczę w parze. Inaczej tańczyć nie umiem i to chcę przekazać, to jest to co nas odróżnia. Nie można powiedzieć, że to jest złe, bo jak inni…to nie. Jesteśmy wyjątkowi. To chciałbym przekazać swoim potomkom.
(-)
-Czy pojedziecie na jarmark młodzieżowy do Gdańska? Czy mieszkacie tam i jesteście stałymi widzami, uczestnikami?
-Dwa razy graliśmy na jarmarku i jeździmy na ten jarmark. Część nas jest też z Gdańska. Mój brat to lider zespołu i w Gdańsku prowadzimy w Domiwce swoje próby; albo Górowo, albo Gdańsk, czasem Olsztyn też. Jarmark w Gdańsku to bardzo specyficzna impreza, bo tam nie tylko grają do tańca; tam jest i teart i występy innych zespołów, przedstawienia robią. Teatr Nawpaky tam istnieje. To wszystko się łączy i bardzo mi się podoba jak wygląda to w Gdańsku też. Mają dobrą komunikację między sobą i wszystko jest tak fajnie rozplanowane. Scenariusz mają dobrze zbudowany.
-Tym zajmuje się Oksana Terefneko. Ona była jedną z inicjatorek projektu Stuk-Stuk, który trwał dwa lata i nagrali klip. Czy zespół Harazd brał udział też w tej akcji.
-Tak, lider pojechał i nasz basista na nagrywanie klipu. Wiem, że tam było dużo przygotowań bo ciężko było wszystkich zorganizować terminowo, żeby pojechać tam. To było wielkie wydarzenie….trzy-cztery dni to nagrywali, ale udało się. Podoba mi się. Nie jesteśmy za tym, żeby robić podziały na Łemków, Ukraińców, czy Bojów czy cokolwiek, bo w jedności siła. Jak trzymamy się razem, to nas będą wtedy szanować, nawet władza będzie nas szanować. Jak jesteśmy Ukraińcami, to jesteśmy Ukraińcami, ale Ukraińcy to też Łemkowie.
-A twoi dziadkowie, to kto.
-Ukraińcy wieś Wierzbica. Też przesiedleńcy z Akcji Wisła.
(-)
-Często słuchasz ukraińskiej muzyki, jakie zespoły dla ciebie, śpiewacy, śpiewaczki to uosobienie współczesnej ukraińskiej muzyki.
-”Tik” mówię zawsze z takich weselnych. Dzięki dziewczynie zacząłem słuchać „Bez obmeżeń”; „Antytiła”, „Skaj”. Nie przyglądałem się ich twórczości wcześniej. Okean Elzy to też standard jak mówię, ale też jest…”Flit”. Poznaliśmy się kiedyś z zespołem „Retro…” ze Lwowa. Zacząłem ich słuchać i fajnie się słucha, bo nie zawsze trzeba słuchać tylko jednego rodzaju…można czegoś nowego się nauczyć…słuchać jak gitara gra. Wszystkiemu można się przysłuchać.
(-)
Na koniec proponuję posłuchać zespołu „Skaj”, którego piosenkami inspiruje się gitarzysta zespołu Harazd. I właśnie w zeszłym roku Skaj był headlinerem młodzieżowego Jarmarku w Gdańsku. Następny 43 JarmaRock już niebawem. Bilety są w sprzedaży. Wydarzenie odbędzie dię od 15 do 17 listopada, więc warto wybrać się choćby na dzień.
Żegnam się z wami do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Usłyszymy się na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/bsc)
09.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 9 października, na antenie Polskiego radia Olsztyn; z wami jest Jarosława Chrunik. Dzisiaj mamy łagodny kalendarz historyczny, bez tragicznych dat, a tak nie zdarza się często.
(-)
9 października 1596 r. sobór cerkiewny w Brześciu zatwierdził Unię Brzeską, co dało początek Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej. Jest to największy Kościół katolicki na Ukrainie; jeden z 23 wschodnich Kościołów katolickich swego prawa. Podporządkowany jest papieżowi rzymskiemu i zachowuje bizantyjską tradycję liturgiczną. Jest to też największy wschodni Kościół katolicki na świecie, liczy ponad 5,5 mln wiernych. Zwierzchnikiem Kościoła katolickiego obrządku bizantyjsko-ukraińskiego jest arcybiskup większy kijowsko-halicki Swiatosław Szewczuk – od 27 marca 2011 r. I chociaż ktoś niezorientowany w temacie nazywa nas zdrajcami, my – grekokatolicy – po prostu powróciliśmy do dawnego zjednoczenia pod zwierzchnictwem namiestnika Chrystusowego w Rzymie.
(-)
9 października 1904 r. urodził się Mykoła Bażan – ukraiński pisarz, poeta, tłumacz, kulturolog, encyklopedysta, filozof, działacz społeczny. Akademik Akademii Nauk USRR. W drugiej połowie lat 1920-tych Bażan stopniowo kształtował swój własny styl ekspresjonistyczno-barokowo-romantyczny, obejmując szerokie spektrum tematów ukraińskiej historii i współczesności. Jego utwory „Budowle”, „Getto w Humaniu”, „Rozmowa serc”, „Droga” stały się sensacją w ukraińskiej literaturze owego czasu. Wielki poemat historyczny „Ślepcy” uważany jest za szczytowe osiągnięcie Mykoły Bażana. Jest on też autorem licznych przekładów. W 1939 roku na Bażana spreparowano sprawę w NKWD, jednak Stalin odznaczył pisarza orderem Lenina za przekład poematu „Rycerz w skórze Pantery” i to go uratowało przed represjami.
(-)
9 października 2007 roku zmarł Anatolij Pohribnyj – ukraiński literaturoznawca, pisarz, krytyk, publicysta, działacz społeczny, polityczny i kulturalny. Akademik, doktor nauk filozoficznych, profesor. Pierwszy zastępca ministra oświaty Ukrainy, zastępca przewodniczącego Komisji Ukrainy ds. UNESCO. Przez dziesięć lat prowadził w radiu popularną audycję publicystyczną „Gdybyśmy się uczyli tak jak trzeba” , gdzie poruszał najbardziej bolące problemy społeczne, gorąco i konsekwentnie występował w obronie języka ukraińskiego. W maju 2012 roku Ogólnoukraińskie Towarzystwo „Proswita” zapoczątkowało Nagrodę im. Anatolija Pohribnego, która co roku przyznawana jest za znaczący wkład w sprawę ukraińskiego odrodzenia narodowego, rozwój publicystyki ukraińskiej, utwierdzenie państwowości i języka ukraińskiego oraz oddanej działalności w imię Ukrainy.
(-)
Życzenia imieninowe sprawią dzisiaj przyjemność panom o imionach Wiaczesław, Hnat, Marek i Sawa. Nie zapomnijmy o tych, komu dziś PESEL powiększy się o jedno oczko! Wszystkiego najlepszego!
(-)
I przechodzimy do informacji bieżących. W Olsztynie trwa 6.WAMA Film Festiwal. W niedzielę w Centrum Polsko-Francuskim rozpoczęły się Polsko-Ukraińskie Warsztaty Krytyki Filmowej. Uczestnicy warsztatów przystępują do twórczej pracy, a jej rezultaty – video-recenzje – zaprezentują za kilka dni. Pozostaje nam tylko życzyć im owocnej pracy. Projekt został dofinansowany ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu „Polsko-Ukraińska Wymiana Młodzieży 2019”. Zadanie współfinansowane jest ze środków Gminy Olsztyn (Miasto Olsztyn). W poniedziałek w Centrum Polsko-Francuskim została otwarta wystawa fotografii filmowej „Dekady filmu polskiego na fotografiach”.
(-)
Na Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy w Strasburgu aktywiści emocjonalnie wystąpili z protestem przeciwko obecności delegacji rosyjskiej oraz oskarżyli organizację o rezygnacji z wartości demokratycznych. Akcja odbyła się bezpośrednio w sali sesyjnej podczas omawiania sprawy naruszenia prawa człowieka i tłumienia demonstracji pokojowych w Moskwie, – informuje własny korespondent UKRINFORM-u w Strassburgu. Jak tylko rozpoczął swoje wystąpienie deputowany Dumy Państwowej FR Piotr Tołstoj, polsko-ukraińsko-gruzińsko-krymsko-tatarska grupa aktywistów przerwała jego wystąpienie i rozwinęła flagę ukraińska i gruzińską oraz wyraziła swój zdecydowany sprzeciw wobec obecności delegacji rosyjskiej w Zgromadzeniu. Uczestnicy protestu podkreślili, że Rosja – to państwo terrorystyczne i że dla ZPRE to wstyd, że podjęło decyzje o bezwarunkowym powrocie FR. powiedzieli też, że obecnie rada Europy i delegaci Zgromadzenia Parlamentarnego, którzy poparli powrót delegacji rosyjskiej, powinni także wziąć na siebie odpowiedzialność za zbrodnie i zniszczenie demokracji przez reżim kremlowski.
(-)
Dalej o rosyjskich zbrodniach: tylko wczoraj zbrojne formacje FR i jej najemnicy 17 razy naruszyli zawieszenie broni. Przeciwnik ostrzeliwał pozycje pododdziały Zjednoczonych Sił z zakazanych przez porozumienia mińskie moździerze kalibru 120 mm i 82 mm, a także z granatników różnych rodzajów i broni strzeleckiej. Na szczęście, obeszło się bez strat po stronie ukraińskiej.
(-)
Na tym kończymy nasze poranne spotkanie, które przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Żegnam się z wami do jutra, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/kos)
08.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Po rozpadzie Cesarstwa Austro-Węgierskiego Galicja trafiła pod panowanie Polski. Od pierwszych lat polskiej okupacji prowadzona była aktywna polonizacja tych ziem. Jednym z ważnych regionów, w którym realizowany był plan asymilacji, był wielki teren Bojkowszczyzny. Wywoływało to sprzeciw ukraińskiej inteligencji. Aktywiści stworzyli ośrodek, który zajmowałby się ratowaniem zabytków historii i kultury oraz ich badaniem, popularyzacją i obudzeniem świadomości narodu. W archiwum lwowskim zachowały się dokumenty Towarzystwa i muzeum, historia których zaczęła się w sierpniu 1927 roku, gdy grupa miejscowych nauczycieli zdecydowała o założeniu w Samborze towarzystwa i muzeum „Bojkowszczyzna”. Szefową jest tam obecnie Lubow Sawaryn. Wywiad z panią Lubą usłyszycie w dzisiejszym „Kalejdoskopie historycznym”. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
W zeszłym tygodniu do Bartoszyc zawitała grupa kobiet różnych zawodów, które nazwały się dyplomacją kulturową. Wśród nich byli bibliotekarze, pisarze, przewodnicy Państwowej Galerii Lwowa, a także przewodnicząca Samborskiego regionalnego naukowo-kulturologicznego towarzystwa Bojkowszczyzna”. Każdy z ukraińskich gości niósł swoją misję. Cel pani Luby był znany. Pragnie opowiedzieć i dowiedzieć się więcej o Bojkach – najliczniejszej ukraińskiej grupie etnicznej w Karpatach.
Na Warmii i Mazurach też jest wielu Bojków, bo wielu jest Ukraińców przesiedlonych podczas Akcji Wisła z zachodu. Ich potomków Lubow Sawaryn znalazła wśród uczniów bartoszyckiej szkoły im. Łesi Ukrainki, ale na początku opowiedziała o samych Bojkach i Towarzystwie, które zajmuje się zachowaniem bojkowskiej kultury:
Towarzystwo zostało założone w 1927 roku przez inteligencje Sambora, do której wchodzili ukraińscy patrioci. Mieli bojkowskie korzenie i chcieli zachować to co identyfikuje ich jako grupę etniczną Ukraińców. I oni stworzyli to Towarzystwo, a rok później stworzyli to muzeum, by zachowywać i rozpowszechniać bojkowską kulturę i opowiadać o tym, żeby więcej ludzi o tym wiedziało.
-Ty oczywiście wiesz, że wśród tych Ukraińców, których przesiedlili na Warmię i Mazury było wielu Bojków.
-Tak wiem, że tu jest bardzo wielu Bojków. I powiem o takim moim małym marzeniu, kiedy byłam tu w zeszłym roku i dowiedziałam się o tym wszystkim. Marzyłam o takiej ekspedycji, żeby tu przyjechać i odszukać ludzi, którzy tu jeszcze żyją, może stareńcy, ale mogą powiedzieć coś o tych czasach, mogą opowiedzieć bajkę, zaśpiewać piosenkę, może jakiś wiersz, fakty historyczne i to byłaby ciekawa praca, badanie, oczywiście potrzebne są na to dodatkowe pieniądze. Może wygramy jakiś grant, albo pojawi się święty Mikołaj. Ja wierzę w cuda i w najbliższym czasie to zrobię.
Pewna jestem, że Lubow Sawaryn przyjedzie szybko do nas ponownie, ale tym razem nie uczuć, ale uczuć się – autentycznego bojkowskiego śpiewu, symboli, kolorów i języka karpackiego od autentycznych Bojków. A czy osiągnęła swój cel obecnie? Dzieli się:
Zajęcia odbyły się bardzo dobrze, bardzo zdziwiło mnie to, że dzieci bardzo uważnie słuchały. Chciałabym im przekazać, że jest taka etniczna grupa, żeby oni ogólnie wiedzieli co to za ludzie, gdzie mieszkali, co ich odróżnia od innych etnicznych grup, żeby mogli odróżniać Łemków od Hucułów i Bojków. By nie myśleli o nich jak o czymś jednym, oczywiście wszyscy są Ukraińcami, ale grupy etniczne różnią się swoimi wyszywankami, wymową, tradycjami i Ukraińcy muszą znać wszystkie ich tradycje.
-Któreś z dzieci przyznało się, że rodzina należała do Bojków? Poznały na fotografiach, że takie wyszywanki czy ręczniki babcia ma.
-Poznały, jedna dziewczyna poznała wyszywankę i kołyskę, powiedziała, że u jej babci na strychu gdzieś taka jeszcze jest, a druga powiedziała – mówiliśmy przedmiotach gospodarskich Bojków, o nieckach i jedna dziewczyna powiedziała, że w naszej rodzinie takie są, moja babcia mieszała tam kiedyś ciasto. Więc myślimy, że w rodzinach o tych historiach się mówi, opowiada się je dzieciom i to bardzo dobrze, bo dzieci powinny znać swoje korzenie.
-Jak powiedziałaś o tych nieckach, to przyznaję się, że nie wiedziałam o co chodzi, a tu rolę gra język. Mówiliście o tym?
-Tak, mówiliśmy o tym, że Bojkowie mają swoje pewne słowa, których nie ma u innych grup etnicznych i właśnie rozmawialiśmy od czgo pochodzi słowo Bojkowie.
Podstawowym celem Twoarzystwa „Bojkowszczyzna” od samego początku był organizacja muzeum, zbiór eksponatów, opracowanie materiałów z historii, geografii, etnografii, etnologii, sztuki i bibliografii Bojkowszczyzny. Taką działalnośc członkowie Towarzystwa prowadzą prawie od 100 lat. Co konkretnie robią teraz opowiada jego przewodnicząca Lubow Sawaryn.
Przede wszystkim pracujemy nad tym, żeby ludzie nie wstydzili się tego, że są Bojkami, bo dochodziło to tego, że jak ktoś chciał kogoś obrazić, to mówił – o ty Bojku i walczymy z tym jak możemy. Mówimy, że to nie jest obraza, a nazwa grupy etnicznej i nie można tak uważać. Wiadomo, że Łemkowie nigdy nie obrazą się o to, że ktoś nazwie ich Łemkami i inne grupy etniczne także. Pracujemy nad naukowymi badaniami na różnorodne tematy bojkowskie o różnorodnych postaciach historycznych, które miały bojkowskie korzenie. Tworzymy dodatki do latopisu bojkowszczyzny, który wydawany jest w Ameryce i staramy się, na ile to możliwe, brać udział we współczesnym ukraińskim życiu kultuyralnym, żeby ludzie nie zapominali, że są Bojkami, żeby mogli pokazywac rodzinne tradycje bojkowskie, żeby wychodzili. Własnie dlatego w procesie organizowania grupy działania bojkowskiego w Samborze, a także w przyszłym roku, mamy w planach przygotowanie bojkowskiego festiwalu w Samborze. To będzie nowość, bo dotąd nikt czegoś takiego nie robił. I to jest tytaniczna praca, żeby zebrać wszystkich, i zebrać pieniądze na to, i sponsorów. Jednego już mamy, i zapraszamy wszystkich do przyłączenia się, i będziemy mieli taki tradycyjny festiwal, a wierzę samborszczyna na to zasługuje.
-Zbieracie Bojków tylko z Ukrainy?
-Cieszylibyśmy się, gdyby festiwal stał się międzynarodowym, bo kiedy człowiek nie wstydzie się pochodzenia, kiedy jest z tego dumna i pragnie pokazać to co ją zalicza do tej grupy etnicznej, to godne podziwy, szacunku i rozpowszechniania jak tylko można.
Na wielki szacunek zasługują nasi bohaterowie chłodnojarcy. Ludzie z zasadmi, którzy szybko rozróżniali wrogów i przyjaciół:
Dezerter z ukraińskiej armii. Wiemy co z nią. Ten guzik, który nie był emblematem regularnego wojska za naszych czasów rozbłysł nam setką słońc. Chłopiec zauważywszy czemu się przyglądamy zbladł i przeklinając pewnie te godzinę w duszy i nie zwrócił uwagi na guzik, zapomniał go odciąć i przyszyć inny. Łapiemy chłopca za ręce i przelęknionego ciągniemy na drogę i do pułku.
-Ty od Petlury, idziesz zza granicy? Przyznawaj się bracie, nie bój się, my swoi, partyzanci.
-Nie towarzysze, ja od siostry.
Starszyźnie i kozakom, którzy zostali na drodze pokazujemy ten guzik na spodniach. Zeskoczywszy z koni wszyscy oglądali go jak największa w świecie rzadkość. Chłopiec nie mógł zrozumieć czemu budionowcy cieszą się tak, gdy zobaczyli guzik oderwany od płaszcza i przyszyty do spodni z powodu braku tego poprzedniego. Informacja o guziku przy spodniach przekazywana była z ust do ust w kolumnie. Podjeżdżano go oglądać z dalszych oddziałów. Chłodnojarski burłak Chudołyj podjechał i przyglądał się nie guzikowi, a twarzy jego właściciela:
-Jakby morda była trochę pulchniejsza, to ja mój towarzysze z pułku Kostia Hordijenki, a może to ty Hryciu tylko schudłeś?
Hryc zamrugał oczami, wczepił się w Chudołyja, ściągnął go z siodła i rozgadał się. Poznał jeszcze nie jednego kozaka i starszego z innych oddziałów, którzy razem z hordijenkowcami byli na froncie. Przekonawszy się, że nie jesteśmy czerwonymi, cieszył się nie mniej niż my. Naprawiamy swój brak taktu. Znalazł się łyk mocnego samogonu, słonina, chleb. Trzęsąc się ze wzruszenia Hryc jadł, a my staliśmy obok niego i każdy bał się zapytać o to, co nas męczyło.
(-)
Czas płynie szybko. A współczesność staje się przeszłością. O historii porozmawiamy za tydzień. Jutro o 18:10 zapraszam na „Wieczór z ukraińską kulturą”. Z wami była Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i do usłyszenia na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/ad)
08.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Dzień dobry, drodzy słuchacze! W jesienny, pochmurny wtorek 8 października spotykamy się na antenie Polskiego Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiejszy kalendarz historyczny wyraźnie świadczy o tym, że w czasach radzieckich jeśli twórczy Ukrainiec nie wyjechał za granicę, to został zlikwidowany. Bezwzględnie i bezlitośnie. Obecnie na Ukrainie mamy tego skutki.
(-)
8 października 1916 roku urodził się Ołeksa Buławycki – ukraiński malarz-pejzażysta o kierunku impresjonistycznym. Pracował jako dekorator i designer dla Kijowskiego Studia Filmowego i dla teatrów. Prawie całe swoje powojenne życie spędził w Minneapolis w stanie Minnesota. Od 1959 roku miał swoje własne studio artystyczne i szkołę prywatną, w której uczył malarstwa dzieci i dorosłych. Pracował jako wykładowca sztuk pięknych w Centrum Sztuki i Oświaty w Minnetonce. Był członkiem Stowarzyszenia Twórców Minnesoty.
(-)
8 października 1917 r. zmarł Serhij Wasylkiwśkyj – ukraiński malarz, pejzażysta, batalista. Jest nazywany poetą malarstwa ukraińskiego za niezwykłą liryczność jego pejzaży i obrazów historycznych. Rozkwit twórczości artysty przypada na trzecią część XIX wieku – okres, gdy na Ukrainie obowiązywał „Emski ukaz” i „wałujewski cyrkularz” o zakazie ukraińskiego słowa drukowanego. Zwrócenie się malarzy do rodzimej historii, do odzwierciedlenia przyrody Ukrainy, typów narodowych, osobliwości etnograficznych obyczajowości wiejskiej lub kozackiej, zwyczajów, obrzędów, architektury ludowej było swoistą forma protestu, walki artystów o utwierdzenie godności narodowej swego narodu. Właśnie na ten okres przypada intensywny rozwój gatunku historycznego, pojawienie się w ukraińskim malarstwie obrazów, poświęconych historii kozaków zaporoskich.
(-)
8 października 1938 roku zmarł Hnat Chotkewycz – ukraiński pisarz, historyk, bandurzysta, kompozytor, znawca sztuki, etnograf, pedagog i działacz teatralny i społeczno-polityczny. Opracował własny projekt lokomotywy spalinowej (w 1901 r.) o 30 lat wcześniej, niż amerykański analog. Wykładał w Charkowskim Instytucie Muzyczno-Dramatycznym, gdzie prowadził klasę bandury. W latach 1928-1932 był kierownikiem artystycznym Połtawskiej Kapeli Bandurzystów. W czasach jeżowszczyzny został zaaresztowany, 29 września 1938 roku skazany na rozstrzelanie za „udział w organizacji kontrrewolucyjnej” i szpiegostwo na rzecz Niemiec. Wyrok wykonano 8 października 1938.
(-)
Z życzeniami wybierzemy się dzisiaj do Sergiusza, Mikołaja i Aleksandra oraz do urodzonych 8 października. Wszystkiego najlepszego!
(-)
Mamy ważną informację dla tych, kto planuje pojechać na Ukrainę, ale jeszcze nie zdecydował przez jakie przejście. W związku z rozpoczętymi pracami remontowymi prowadzonymi na terenie drogowego przejścia granicznego Hrebenne – Rawa Ruska mogą wystąpić utrudnienia w ruchu towarowym przy przekraczaniu granicy państwowej. Informuje o tym Yavp.pl, powołując się na stronę Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej RP. Utrudnienia są na kierunku wjazdowym do Polski. Remont ma być prowadzony do 31 października br. Do tego czasu kierowców TIR-ów pogranicznicy zachęcają do przekraczania granicy na innych przejściach granicznych.
(-)
Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska niedawno dostała zakaz wjazdu do Rosji. Polityk powiedziała, że zakaz jest odwetem za jej działalność na rzecz demokracji na wschodzie Europy. Sprawę uznania jej za persona non grata przez władze w Moskwie skomentowała podczas pobytu w Chicago.
Małgorzata Gosiewska podkreśliła, że spodziewała się takiego kroku ze strony rosyjskich władz. Je zdaniem ma to związek z tym, że od wielu lat wspiera siły prodemokratyczne w Rosji. „Wiem czego boi się prezydent Putin. Przede wszystkim boi się prawdy, a ja tę prawdę głoszę.” – powiedziała wicemarszałek Sejmu. Jako „dziwną” określiła formę, w której dowiedziała się o zakazie wjazdu do Rosji. Stało na to granicy polsko-białoruskiej. O decyzji rosyjskich władz poinformował ją podczas szczegółowej kontroli pracownik białoruskich służb granicznych. Po tym incydencie rosyjski MSZ potwierdził decyzję, odpowiadając na pytanie Polskiego Radia.
Podczas pobytu w Chicago wicemarszałek Sejmu ma spotkać się między innymi z miejscową mniejszością ukraińską. W trakcie tego wydarzenia pierwszy raz w Stanach Zjednoczonych ma być pokazany film „Przyjaźń w cieniu Kremla. Jutro Ukraina.” Dokument dotyczy bezprawnych działań Rosji w tym kraju.
(-)
Ukraina nie rozpoczęła wycofywania sił z okolic miejscowości Petriwskie i Zołote w Donbasie. W ubiegłym tygodniu ustalono, że stanie się tak pod warunkiem wstrzymania ognia. Tymczasem wspierani przez Rosję separatyści w ostatnich dniach dokonywali ataków na terenach, które miały być objęte wycofaniem wojsk.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
(-) Korespondencja w języku polskim
I na tym kończymy naszą przedpołudniową audycję, którą przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Ponownie spotkamy się jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)
07.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałek, 7 października, w programie „Kamo hriadeszy”. W studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj nie tylko w nazwie naszego programu będzie królował język staro-cerkiewno-słowiański, ale też i w muzyce, bo dzisiaj właśnie chcę się z wami podzielić tym, co od kilku dni sprawia mi tak wiele przyjemności i kieruje ku temu, co wysokie, duchowe. Śpiew, który słyszycie, już wam podpowiada, o czym będzie mowa. Dużo będzie dzisiaj muzyki cerkiewnej.
(-)
Olsztyńska parafia greckokatolicka Opieki Matki Bożej w sobotę będzie obchodziła 40-lecie istnienia. Tym, kto pamięta jej początki, trudno w to uwierzyć – przecież to życie minęło! A przynajmniej większość świadomego życia. Olsztynianie mają powód do dumy – przy dworcu na wzgórzu dostojnie stoi cerkiew, Matka Boża na mozaice niby wszystkich chroni swoją szatą. W ostatnich dniach w cerkwi wstawiono witraże, a przed cerkwią stanął duży, drewniany krzyż. Wierni do obchodów przygotowują się też duchowo. W ubiegłym tygodniu odbyły się warsztaty duchowo-liturgiczne, których motywem przewodnim było: „Od dobrego słowa, życzenia i błogosławieństwa do Pokrowu”. Prowadziła je Nela Ilczenko, kierowniczka chóru „Kliros” ze Lwowa, który działa przy Klasztorze Mychajłowskim ojców studytów we Lwowie i Ukraińskim Uniwersytecie Katolickim. W niedzielę „Kliros” śpiewał liturgię w Olsztynie. Pani Nela jest też współzałożycielką centrum liturgicznego „Przekaz”, zadaniem którego jest pogłębienie i odnowienie ukraińskiej tradycji liturgicznej:
(-)
Z sukcesem odradza dawną muzykę duchową lwowski chór „Kliros”, który powstał przy centrum liturgicznym „Przekaz”. Tenże „Przekaz” organizuje też Festiwal Dawnej Muzyki Cerkiewnej „Pid Pokrowom”, który odbywa się właśnie w jedno z największych, szczególnie poważanych religijnych świąt na Ukrainie – Opieki Najświętszej Bogurodzicy. Jak wiemy, jest to też święto wszystkich żołnierzy i obrońców ojczyzny. Śpiew cerkiewny jest nieodłączną częścią Boskiej Liturgii. Tradycja śpiewu cerkiewnego na Ukrainie sięga korzeniami czasów Rusi Kijowskiej, bowiem po przyjęciu chrześcijaństwa i zbudowaniu pierwszych świątyń, nasi przodkowie przejęli od Bizancjum nie tylko obrządek, ale i śpiew sakralny.
(-)
Chcę, żebyście teraz i wy posłuchali, jak dawną i uwspółcześnioną muzykę cerkiewną wykonuje lwowski chór „Kliros”. O utworach opowiada i prowadzi śpiew w trzecim utworze Nela Ilczenko:
(-)
– Następny nasz utwór to Dogmat Bogurodzicy. Każdy tydzień święta cerkiew rozpoczyna z wieczerni w sobotę wieczorem i jednym z centralnych śpiewów przed „Światłem cichym” jest dogmat, w którym opiewa się wcielenie Syna Bożego przez Marię-Dziewicę. Tam zawsze bardzo ładnie przeplatają się historie starotestamentowe, które są praobrazem nowotestamentowych. Dlatego, że nigdy nie bywa tak, że przeszłość mija bez śladu i nie ma znaczenia. Ma znaczenie każdy niuans w naszym życiu i każdy człowiek, który teraz siedzi obok was w ławce. Wszystko jest w Bożym zamyśle. I dogmat o Bogurodzicy nazywa się „Minął cień prawa”:
(-)
I każdego dnia, rozpoczynając ranek, święta cerkiew nie pomija pieśni dla Bogurodzicy. Za chwilę usłyszycie pieśń bizantyjskiego (może – bułgarskiego, nie wiemy, ponieważ różne źródła różnie podają nazwy) pieśń do Bogurodzicy w trochę skróconym wariancie:
(-)
Olsztyńska cerkiew (tak jak i wiele innych) staje się bezpieczną przystanią także dla imigrantów z Ukrainy, których trudny los przyprowadził tu z ojczyzny. My również dobrze to znamy z lat 80-90-tych. Dla nich też śpiew „Klirosa” był wielką przyjemnością. Pani Lidia przyjechała z Rówieńszczyzny:
– Nadzwyczaj unikalny koncert, nadzwyczaj dobrzy ludzie – dobrzy, mądrzy, utalentowani, bogaci duchowo. Są piękni we wszystkich aspektach. Niech im Bóg błogosławi, ich rodzinom, niech żyją w błogosławieństwie zawsze i wszędzie. Niech przyjeżdżają jeszcze!
– Jesteśmy z Połtawy, przyjechaliśmy do pracy, dzisiaj trzeci dzień; jeszcze nie byliśmy w pracy. Jesteśmy z Połtawy, z rejonu reszetyłowskiego. Bardzo nam się podoba, pięknie – dziewczyny, matuszki, batiuszki; bardzo! U nas też jest cerkiew, tak jak tutaj, ale nie taka jak u nas. U nas batiuszkowie przyjeżdżają i wyjeżdżają. Pobędą rok i zaraz wyjeżdżają. A tutaj – tak pięknie! Nawet amerykański batiuszka! Bardzo się cieszymy, jesteśmy bardzo zadowoleni, bardzo pięknie, bardzo dobrze. Zawsze będę przychodzić w niedzielę, gdy nie będziemy w pracy. Bardzo dziękuję!
(-)
Wspomniany „amerykański batiuszka” to niższy diakon Philip, który rzeczywiście mieszka i pracuje w Ameryce, ale o nim usłyszycie oddzielnie innym razem.
Olsztynianie byli nie mniej zachwyceni, zwłaszcza ci, którzy w piątek byli na nocnym czuwaniu:
– Super! Super! Super! Ja lubię muzykę cerkiewną, lubię.
– To miał pan ucztę duchową dzisiaj.
– Tak!
– Bardzo się podobało!
– Bardzo mi się podobało! Żal ich żegnać. Przeżyłam to mocno, tak osobiście to przeżyłam. Wtedy jak przyjechałam wieczorem o wpół do dwunastej do domu, to jeszcze długo-długo nie mogłam zasnąć. Nie mogłam, tak to przeżywałam.
– Sprowokowali do rozmyślań, do modlitwy…
– Tak, tak! Właśnie. Tak że bardzo to przeżyłam, jestem zadowolona, bardzo mnie to podbudowało, dodało sił.
(-)
Liturgię Świętą koncelebrował z proboszczem ks. Janem Hałuszką ks. diakon Bogdan Pietnoczka OSBM. Jemu też koncert bardzo się spodobał:
– Bardzo pięknie! Muszę powiedzieć, że jak odprawiałem Liturgię, to tak jakbym stał przed ołtarzem samego Pana.
– Tak właśnie myślałam, na ile ważne jest dla księdza odprawiającego Liturgię to, jak śpiewa chór.
– To jest bardzo ważne! Człowiek wtedy, gdy się modli, to odczuwa taką samą obecność Boga nie tylko w swoim sercu, ale także tę obecność Boga wśród ludzi. Śpiew jest bardzo ważny . Nie bez przyczyny, gdy wysyłał nasz książę posłów, żeby przyjąć wiarę i tam, gdy przyszli do Bizancjum, to sami powiedzieli, że nie wiedzieli, czy są już w niebie, czy jeszcze na ziemi. Być może przez to, przez to piękno to nawet może ci, którzy trochę słabiej wierzą, nie mają takiego zaufania do Boga, ale gdy przychodzą i słyszą, zastanowią się nad swoim życiem, nad swoją drogą – jaka ona powinna być. Ta nasza przepiękna muzyka, to dziedzictwo, naszych ludzi po prostu przyciąga. Przyciąga do wiary i do Boga.
(-)
Do wizyty w olsztyńskiej parafii chóru „Kliros” ze Lwowa będziemy jeszcze powracać, bo i rozmowy z chórzystami były ciekawe, jednak teraz nasz czas antenowy już się kończy. Program przygotowała i poprowadziła Jarosława Chrunik; żegnam się z wami do jutra do godz. 10.50, a teraz posłuchajmy jeszcze jak śpiewa „Kliros”. Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)
07.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Dzień dobry, drodzy słuchacze! Znowu rozpoczynamy razem nowy tydzień: dziś jest poniedziałek, 7 października; w studiu Polskiego Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. W naszym kalendarzu historycznym wspomnimy dziś osoby niezłomne, które zasługują na to, żeby o nich pamiętać.
(-)
7 października 1747 r. zmarł Wasyl Hryhorowycz-Barski – ukraiński wędrowiec i pisarz. Chcąc się uczyć, w tajemnicy przed ojcem poszedł do rektora Teofana Prokopowycza i wstąpił do Akademii Kijowsko-Mohylańskiej. Z czasem ze względu na chorobę zmuszony był zostawić naukę i wyjechać do Lwowa na leczenie. W ciągu 24 lat wędrówek pokonał trasę: Kijów – Ostróg – Poczajów – Lwów – Sambor – Koszyce – Peszt – Wiedeń – Wenecja – Saloniki – wyspa Cypr – wyspa Patmos – Konstantynopol – Bukareszt – Jassy – Kijów. Był we Włoszech, Palestynie, Egipcie, Syrii i dwukrotnie na greckiej wyspie Athos. Notatki uzupełniał własnymi rysunkami i schematami ; na ich podstawie z czasem wykładano sztukę użytkową w Akademii Kijowsko-Mohylańskiej.
(-)
7 października 1984 r. zmarł Wałerij Marczenko – ukraiński dysydent, obrońca praw człowieka, literaturoznawca i tłumacz. Z artykułu „Antyradziecka propaganda i agitacja” został skazany na 6 lat pozbawienia wolności o zaostrzonym reżimie i 2 lata zesłania. W łagrach poznał ukraińskich obrońców praw człowieka – Iwana Switłycznego, Semena Hłuzmana i i nnych. Po zwolnieniu mieszkał w Kijowie; długo nie mógł znaleźć pracy, potem pracował jako stróż. Tłumaczył z języka angielskiego, pisał artykuły publicystyczne. Zdecydowanie wystąpił przeciwko instrukcji Ministerstwa Oświaty USRR „O nasileniu nauczania języka rosyjskiego w szkołach Ukrainy”, którą nazwał „najnowszym wałujewskim ukazem”. Zmarł w szpitali więziennym w Leningradzie.
(-)
7 października 2006 roku została zastrzelona Anna Politkowska – rosyjska opozycyjna dziennikarka pochodzenia ukraińskiego. Urodziła się w rodzinie dyplomatów radzieckich w Nowym Jorku, gdzie jej ojciec pracował w przedstawicielstwie USRR przy ONZ. Oprócz dziennikarstwa zajmowała się działalnością w obronie praw człowieka, pomagała w sądzie matkom poległych żołnierzy, tropiła korupcję w ministerstwie obrony i w dowództwie zjednoczenia wojsk federalnych w Czeczenii. Ostro krytykowała władzę. W październiku 2002 r. brała udział w rozmowach z terrorystami, którzy zajęli w Moskwie teatr muzyczny „Nord-Ost”, nosiła zakładnikom wodę. We wrześniu 2004 r. gdy w szkole w Biesłanie wzięto zakładników, próbowano ją otruć na pokładzie samolotu. Wówczas stwierdziła, że „usunięto ją z pola”, żeby uniemożliwić jej wcielenie jej planu uregulowania sytuacji. Zginęła w dniu urodzin Putina.
(-)
Wracamy do teraźniejszości. Imieniny obchodzą dziś Władysławowie, świętują też urodzeni 7 października. Wszystkiego najlepszego!
(-)
Olsztyńska parafia greckokatolicka przygotowuje się do obchodów 40-lecia istnienia. Odbędą się one już w najbliższą sobotę, a wczoraj zakończyły się warsztaty duchowo-liturgiczne na temat „Od dobrego słowa, życzenia i błogosławieństwa do Pokrowu”. Prowadziła je Nela Ilczenko, kierowniczka chóru „Kliros” ze Lwowa. Ten właśnie chór śpiewał wczoraj liturgię, a potem wystąpił przed wiernymi z krótkim za to pięknym koncertem muzyki sakralnej:
(-) Fragment śpiewu
Niestety, musimy powiedzieć też kilka słów o polityce. Około dziesięciu tysięcy osób protestowało w stolicy Ukrainy przeciwko tzw. formule Steinmeiera i polityce prezydenta Wołodymyra Zełenskiego wobec uregulowania konfliktu w Donbasie. Protestujący zebrali się na centralnym placu- Majdanie Niepodległości. Część z nich przeszła pod siedzibę administracji prezydenta. Formuła Steinmeiera, podpisana w tym tygodniu przez ukraińskie władze, zakłada przeprowadzenie w Donbasie lokalnych wyborów i przyznanie temu regionowi specjalnego statusu. Z Kijowa – Paweł Buszko:
(-) Korespondencja w języku polskim
Na koniec – pozytywna informacja: Przykarpacki Uniwersytet w Iwano-Frankiwsku zorganizował polsko-ukraiński młodzieżowy obóz edukacyjno-naukowy. Głównym celem spotkania jest podnoszenie świadomości wśród młodych ludzi na temat ochrony przyrody, ekologii i historii Karpat. Szczegóły – od Eugeniusza Sała:
(-) Korespondencja w języku polskim
Na tym kończymy poranny program, który przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Ponownie spotkamy się wieczorem, o godz. 18.10, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze i całego tygodnia! (jch/ad)
06.10.2019 – godz. 20.30 – Magazyn (opis do dźwięku)
Wita Państwa Magazyn Ukraiński „Od niedzieli do niedzieli”; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj zakończyła się tegoroczna edycja projektu dla szkół i punktów nauczania języka ukraińskiego „Jesteśmy Ukraińcami – ja i ty”. W nadchodzącym tygodniu odbędzie się kolejny WAMA Film Festiwal, na którym nie zabraknie ukraińskich akcentów. Współpraca od kilku lat rozwija się też między szpitalem pulmonologicznym w Olsztynie i szpitalem w Kołomyi. Najbliższa sobota i niedziela upłynie nam w towarzystwie aktorów teatru z Kołomyi. Natomiast olsztyńska greckokatolicka parafia będzie świętowała 40-lecie istnienia. Za chwilę opowiemy o tym po ukraińsku.
(-)
Tegoroczna edycja międzynarodowego projektu „Jesteśmy Ukraińcami – ja i ty” odbywała się pod hasłem „Literacka gościna 2019”. Przedsięwzięcie trwało cztery dni: 2 dni w szkole z ukraińskim językiem nauczania w Bartoszycach i dwa dni – w elbląskim punkcie nauczania języka ukraińskiego. Opowiada koordynatorka projektu ze strony ukraińskiej Ołena Kremniowa:
– Przywieźliśmy liczną ekipę! Przywieźliśmy i pisarki ukraińskie współczesne, żeby dzieci je zobaczyły, bo my przywozimy trochę książek, ale książka to jest książka, a spotkanie z prawdziwym pisarzem – to jest bardzo ważne. Nawet na Ukrainie dzieci, gdy widzą, rozmawiaja z pisarzem, to inaczej odbierają książkę. Tak samo do pracy w naszym projekcie włączamy bibliotekarzy z różnych regionów Ukrainy, próbujemy też jednoczyć biblioteki – instytucje kulturalne; taka dyplomacja kulturalna wyszła nam w tym roku.
Okazuje się, że wiersz, bajka nie tylko sprawia przyjemność podczas czytania, ale nawet może leczyć. Posłuchajcie:
– Dzień dobry, nazywam się Lubow Widuta, jestem ukraińską autorką, mieszkam we Lwowie. Uważam, że wiersze mogą leczyć, bajki mogą leczyć i na Ukrainie jest teraz bardzo ciekawa fala wierszoterapii i bajkoterapii.
– I jak pani to prowadzi? Jakie ma pani rezultaty?
– Nie chcę być nieskromna, ale naprawdę, takie leczenie wierszami i leczenie połączone z malowaniem dale bardzo wyraźne rezultaty i może pokazać nauczycielom, pedagogom na ile z dzieckiem trzeba jeszcze dopracować i czy dziecko ma jakieś obawy, lęki, czy ma jakieś strachy, które musi w sobie pokonać.
Zoriana Żuk z Lwowskiej Galerii Narodowej opowiadała uczniom o sztuce ukraińskiej, między innymi o bojczukizmie – szkole malarzy-monumentalistów:
-…szkole, która nazywała się „bojczukiści” i pierwsze, co chcę powiedzieć, to to, że odegrali oni bardzo ważną role w historii sztuki ukraińskiej na poziomie światowym.
Takich warsztatów przecenić nie można. Nawet jeśli uczniowie nie od razu wszystko zapamiętają, to mimo wszystko pewne gałązki wiedzy w ich świadomości się zakorzenią. Nie można tez było nie poruszyć tak bardzo ważnego tematu jak ekologia. Ten temat bez reszty pochłania Katerynę Suchorebską ze lwowskiej biblioteki:
– Obecnie na ukraińskim rynku książkowym i w naszej bibliotece na eko-półce stoją książki pisarzy ukraińskich o tym, jak prawidłowo sortować śmieci – dla dzieci, dla dorosłych, jak pielęgnować las. Ksiądz Ołeh Kobel napisał taką ładna książkę o Jeżyku-Ratowniku, eko-bajkę, który ratuje las przed pożarem. Bo u nas ludzie jeszcze dużo wypalają trawy. A w suchej trawie… to wcale nie znaczy, że sucha trawa nikomu nie jest potrzebna. Wyjaśniamy dzieciom, że tam żyje i malutki zajączek, który nie może nigdzie uciec, i jeżyk… Robią się wręcz takie pożary, że to jest też taka katastrofa ekologiczna. No i dla człowieka, który tym wszystkim spalonym oddycha. To też jest problem. I tu też książki przychodzą z pomocą bibliotekarzom.
(-)
To jest tylko mały okruch rozmów, które przeprowadziłam z uczestnikami projektu. Dziękuję przewodniczącemu Elbląskiego Oddziału ZUwP za to, że umozliwił mi spotkanie z tymi wspaniałymi ludźmi. Proszę mi wierzyć, spędziłam z nimi prawie sześć godzin, potem trzeba było wracać do domu, a nie było na to ochoty. Teraz z niecierpliwością będziemy czekać na kolejną edycję. A ja jeszcze długo będę wam opowiadać o tym, co us łyszałam i zobaczyłam wczoraj.
(-)
W dniach 8-12 października, w Olsztynie będzie się odbywał kolejny WAMA Film Festiwal. Będą miały miejsce konkursy pokazowe krótkich filmów oraz międzynarodowych wspólnych produkcji. Ważne miejsce w programie festiwalu zajmują warsztaty dla młodych twórców filmowych z Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy. Hasło tegorocznej edycji Festiwalu to „Teraźniejszość”. Podczas konferencji prasowej poświęconej WAMA Film Festiwalowi Sergiusz Petryczenko rozmawiał z jego dyrektorem Marcinem Kot-Bastkowskim:
(-)
Rozmowa w języku polskim
(-)
Cóż może być w życiu ważniejsze od zdrowia? Raczej niewiele, bo jeśli jest zdrowie, to resztę można wypracować, a gdy zdrowia nie ma, to świat staje się niemiły. Dlatego wielki szacunek należy się tym, któ o nasze zdrowie dba, a w razie potrzeby – ratuje. A tym przyjemniej jest, gdy lekarze współpracują ze sobą i wymieniają się czym mogą. I tak w ubiegłym tygodniu szpital pulmonologiczny w Olsztynie podarował kołomyjskiemu szpitalowi kolejną partię wyposażenia. Co dokładnie – opowiada dr Jacek Owczarczyk, z-ca dyr. ds. medycznych szpitala pulmonologicznego w Olsztynie:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Zanim odbyło się oficjalne przekazanie sprzętu, goście z Kołomyi odwiedzili ciekawsze pomieszczenia szpitala i dowiadywali się o jego nowinkach. Dr. Wiktor Tytyk, gówny lekarz kołomyjskiego szpitala ftyzjopulmonologicznego, był bardzo dociekliwy:
(-) Obrazek – rozmowa fachowców
O najnowszym nabytku olsztyńskiego szpitala opowiedziała jego dyrektorka, Irena Petryna:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Rangę wydarzenia podniosła obecność marszałka województwa warmińsko-mazurskiego, Gustawa Marka Brzezina:
(-) Wypowiedź w języku polskim
O dotychczasowej współpracy między polskim i ukraińskim szpitalem porozmawiałam chwilkę z dr Andrijem Koszkinym, generalnym dyrektorem Centralnego Szpitala rejonowego w Kołomyi:
(-)
– Ludzie tak sobie tu żyją i nawet nie wiedzą, jaka piękna współpraca jest między szpitalami – w Olsztynie i w Kołomyi.
– Przyjechałem po raz pierwszy do was, żeby zobaczyć szpital.
– I jakie są wrażenia?
– Wrażenia bardzo miłe, nawet to, gdzie jest położony, jak jest położony, porządek, usługi hotelowe, usługi medyczne – wszystko na bardzo wysokim poziomie. Dlatego ze swej strony zaprosiliśmy wasze kierownictwo do nas, żeby popatrzyli, bo oni widzieli tylko szpital Wiktora, a my mamy duży szpital bazowy, a nikt do nas nie przyjeżdżał. Uwzględniając to, że u nas teraz następują reformy medyczne, a wy już przez to przeszliście dawno; no, nie dawno – 25 lat temu, to wy już wiecie, na co trzeba uważać, na co można niekoniecznie uważać, dlatego ta współpraca cały czas jest potrzebna. Bo jak mówią – jeden na placu boju to nie wojownik.
– A czy powiedziano panu, że usługi, które personel świadczy na rzecz chorych, później chorzy oddają naturze, czyli dokarmiają dziki?
– Nie, tego nie powiedzieli! (śmiech)
– No i dzisiaj to też szczególny dzień.
– Tak, szczególny przez to, że wasz szpital znowu wystąpił z pomocą humanitarną dla medycyny kołomyjskiej przekazując 40 komputerów, 3 serwery; no, to dla nas bardzo dużo, bardzo dobrze i to jest naprawdę nam potrzebne.
– Jednym słowem – przyda się.
– Nie tylko przyda się – to jest nam w pierwszym rzędzie potrzebne!
(-)
Olsztyńska parafia greckokatolicka Opieki Matki Bożej szykuje się do świętowania 40-letniego jubileuszu, które odbędzie się za tydzień. Natomiast w tym tygodniu przed cerkwią postawiono krzyż, a w ramach przygotowania do jubileuszu odbyło się m.in. praktykum duchowo-liturgiczne „Od dobrego słowa, życzenia i błogosławieństwa do „Pokrowu””. Większość zajęć przeprowadziła Nela Ilczenko, kierowniczka chóru „Kliros” ze Lwowa.
(-)
Dzisiaj Kliros po pierwszej liturgii podarował wiernym koncert muzyki duchowej:
(-)
Bardzo mocno nasycony duchowością będzie zbliżający się weekend. Oprócz jubileuszu cerkwi wówczas też – 12-13 października – odbędą się Dni Teatru Ukraińskiego. Tradycyjnie będą się one odbywały w teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. O tym, jaki teatr odwiedzi nas tego roku i jakie sztuki nam zaprezentuje, przypomina przewodniczący Olsztyńskiego Oddziału ZUP, Stefan Migus:
– Będzie to Kołomyjski Teatr Dramatyczny im. Iwana Ozarkewycza. Ponieważ to jest Przykarpacie, ponieważ to Huculszczyzna, to chcemy pokazać kulturę własnie tego regionu i można będzie obejrzeć „Huculski rok” – przepiękną sztukę, która opowiada o życiu, zwyczajach, tradycjach, codzienności Hucułów. Będzie też wystawiona nowela Wasyla Stefanyka „Kamienny krzyż”. Tam pokazano wszystko: i emigrację, i miłość Ukraińca do ziemi, i straszne czasy, gdy Ukraińców z ziemi rrodzinnej wyrzucano. I jak zawsze, tradycyjnie na małej scenie pokażemy Szewczenkę; będzie to sztuka „Matka-Służebnica”.
(-)
Żółte liście jak wędrowne ptaki – lecą za widnokrąg, więc niech dzisiaj naszym muzycznym wspomnieniem będzie piosenka „Jesiony” w wykonaniu zespołu „Rusznyczok”:
(-)
I nareszcie doczekał się swojej kolejki Roman Bodnar:
(-) Hit Parad
Wszyscy życzymy Michałowi „Mnohaja lita”. Dzisiejszy program przygotowali: Roman Bodnar, Szymon Krzysztoń, Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Ja spotkam się z wami jutro o godz. 10.50 na 99,6 MHz, a teraz już życzymy wam miłego wieczoru, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/łw)
05.10.2019 – godz.10.50 (opis do dźwięku)
Dziś w Elblągu rozpoczęły się zajęcia w ramach „Salonu literackiego 2019”. W następny weekend odbędą się XII ogólnopolskie dni ukraińskiego teatru w teatrze imienia Stefana Jaracza. Polska przekazała ukraińskiej bibliotece kopie dokumentów URL. O tym opowiem w sobotnim wydaniu ukraińskich wiadomości. W kalendarzu 5 października. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Dziś w Elblągu rozpoczęły się zajęcia w ramach „Salonu literackiego 2019”. Właśnie tak nazwali swój tegoroczny projekt uczestnicy projektu „My Ukraińcy – ja i ty”. 8 inteligentnych kobiet ze Lwowa, wśród których są bibliotekarze, pisarze i pracownicy IT oraz znawcy sztuki podzielili się ciekawymi lekcjami we czwartek i piątek z uczniami ukraińskich liceów:
-Bojkowie, tak nazywa się ta etniczna grupa, bo oni bardzo lubili mówić słowo „boje” , które oznaczało w ich języku „tak” […]
– A co tam ma być?
-Symbole państwowe Ukrainy. Z dziećmi już omówiliśmy, teraz układają puzzle i będziemy dalej mówić.
-Dziewczęta co tam składacie?
-Trójząb.
-A co to?
-Herb Ukrainy.
-A kto wie, czemu ukraińska flaga jest niebiesko – żółta?
-Ja, od nieba i zboża.
-Jestem Mateusz, chcę pozdrowić moją babcię z Giżycka. Chcę życzyć jej szczęścia i zdrowia. I babciu chcę ci powiedzieć, że jesteś najlepsza babcią na świecie i pozdrawia Cię twój Mateusz.
-Bardzo miło znów być w szkole w Bartoszycach – Kateryna Suchorebska – przyjeżdżamy tu jak do domu. Swoje miasto, swoje ściany. Jak przekroczyłam dziś prób szkoły, chłopcy machają, dziewczęta podbiegają, obejmują. Widać, że mnie pamiętają.
-Natalka Malewycz, pisarka, przyjechałam z Lwowa. Jestem pierwszy raz w tym projekcie, pracuję z dziecięcą literaturą w wydawnictwie Starego Lewa. Na prawdę jest wiele tematów w życiu, na które trzeba z dziećmi rozmawiać, i śmierć która trafia się wśród dzieci i dorosłych i wydaje mi się, że literatura to jeden z najlepszych sposobów rozmawiania o tym, bo rodzice nie znajdują sposobu rozmawiania o tym.
-Jestem Mariana z firmy Impulsis we Lwowie. Siedem lat temu rodzice, którzy pracują w naszej firmie mieli pomysł stworzenia gry, która będzie pomagać dzieciom uczyć się w ciekawszej formie. Tak pojawił się pomysł myszego alfabetu.
-Nazywam się Zoriana, pracuję we Lwowskiej Państwowej Galerii Sztuk im. Woznickiego we Lwowie w wydziale XIX-XXI wieku. Przede wszystkim pokazaliśmy twórczość Marii Pryjmaczenko, która jest taką wizytówką dla Ukrainy. Nie jedna wystawa nie pozostaje bez jej prac i właśnie my rozmawialiśmy też o szkole Bojczuka i bojczukistów i jej odrodzeniu w dziedzictwie ukraińskiej kultury. Oni łączyli syntezę sztuki bizantyjskiej, włoskiej i ukraińskiej ikony.
(-)
W Elblągu zajęcia odbywać się będą dziś i jutro w punkcie nauczania języka ukraińskiego. Kolejne spotkania w ramach projektu odbędą się przez internet.
(-)
W następny weekend odbędą się XII ogólnopolskie dni ukraińskiego teatru w teatrze imienia Stefana Jaracza. W ciągu dwóch dni zobaczycie trzy spektakle na scenach: dużej i kameralnej, a także wystawę Andrija Dudy „Bohaterowie nie umierają – oblicza wojny”. Wydarzenie tradycyjnie organizuje olsztyńskie koło i oddział ZUwP. Ukraińcy Warmii i Mazur wykupili bilety. Nie ukrywa radości z tego powodu przewodniczący miejskiego koła ZUwP Piotr Tabaka:
Zainteresowanie tu u nas na Warmii i Mazurach jest. Dzwonią do mnie prawie z każdego miasta, miasteczka i wsi i rezerwują bilety. Program jest bardzo ciekawy, pierwszy dzień to „Kaminnyj Chrest” Wasyla Stefanyka, to także nowela szkolna, więc zachęcamy szkoły w Bartoszycach i Górowie, ale nie tylko bo międzyszkolne punkty nauczania języka ukraińskiego. Już wiem, że nawet z Giżycka przyjadą na ten spektakl. Niedziela „Maty-najmykcza” Szewczenki no i „Huculskij rik” – to pewnie będzie coś niespodziewanego.
Bilety na Dni Ukraińskiego Teatru są jeszcze dostępne. Szczegóły pod numerem 506 941 162.
(-)
Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu przekazał Lwowskiej Narodowej Naukowej Bibliotece im. Wasyla Stefanyka (dawnemu Ossolineum) cyfrowe kopiedokumentów archiwalnych i rękopisów Towarzystwa Naukowego im. Tarasa Szewczenki. Są to dokumenty o historii ukraińskich Strzelców Siczowych, Ukraińskiej Republiki Ludowej, Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej i archiwum Dmytra Doncowa.
(-)
Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (łw/dw)
04.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Wczoraj w Bartoszycach ugaszczano ukraińską literaturą. „Literacki Salon 2019” przywieźli ze sobą bibliotekarze i dziecięce pisarki ze Lwowa. Szkoła w Bartoszycach jest gościnna, więc efekt spotkania przerósł najśmielsze oczekiwania. Wszystko tradycyjnie udokumentowaliśmy. Kto jest zainteresowany niech zostanie z nami. Na antenie program „Od A do Z” i ja Hanna Wasilewska. Serdecznie zapraszam.
(-)
Bartoszycka szkoła z ukraińskim językiem nauczania otwarta jest na różnorodne projekty, a taki jak ten ceni szczególnie, bo rozmowa literackim językiem ukraińskim to prezent dla polskich Ukraińców – mówi Lubomira Tchór dyrektorka szkoły w Bartoszycach:
– Mamy zawsze otwarte drzwi, chętnie przyjmujemy wszystkich gości, Jestem szczęśliwa, że mogłam dziś przyjąć gości z Ukrainy, to 8 pań. Bibliotekarki, pisarki, one przeprowadziły piękne lekcje, to był tzw. „Salon literacki 2019”, to innowacyjny projekt w naszej szkole, który daje bardzo dużo wiedzy dzieciom, ale także nasi nauczyciele, którzy biorą udział w spotkaniach i warsztatach także uczą się i podnoszą kwalifikacje. Mogą posłuchać języka ukraińskiego z Ukrainy, ludzi którzy rozmawiają pięknym czystym językiem ukraińskim, to dla nas bardzo ważne, że w tym języku nie ma rusycyzmów, że to nauczycielski język. To ważne dla moich nauczycieli w szkole i dla naszych dzieci. Takie żywe obcowanie.
Międzynarodowy projekt „My Ukraińcy – ja i ty” rozpoczął się od wirtualnych spotkań. Lekko i współcześnie: łączyli się przez Skype i dzielili się wiedzą oraz doświadczenie,. Z czasem spotykali się osobiście i projekt otrzymał nowy sens. Właśnie tak Ołena Kremniowa i Piotr Tabaka współpracują od 5 lat. O pierwszym maleńkim jubileuszu wspomnieli już w drodze do Polski – przyznaje się Ołena Kremniowa, koordynatorka projektu z ukraińskiej strony.
-Przyjechaliśmy w tym roku z „Salonem literackim 2019”. Przyjechało nas 8 osób i w naszym składzie są bibliotekarze jak zawsze, to podstawa naszego projektu, ale w tym roku przywieźliśmy dwie współczesne pisarki to Lubow Widuta i Natalka Maledycz. Prezentują swoje książki, popularyzują współczesną ukraińską dziecięcą literaturę i to jest ważne, bo główny cel naszej pracy to uczyć języka ukraińskiego, popularyzować dziecięcą literaturę, współczesną książkę dziecięcą, ale w składzie naszego zespołu jest jeszcze przedstawiciel lwowskiej firmy IT, która pomaga dzieciom uczyć się ukraińskiego alfabetu i liter. W tym roku zaczęła z naszą biblioteką mocno współpracować Państwowa Galeria Lwowska im. Borysa Woznickiego; przeprowadzają różne ciekawe wydarzenia związane z ukraińską sztuką XX wieku. Przeprowadzają warsztaty, opowiadają o artystach, którzy pracowali na Ukrainie, urodzili się na Ukrainie, którzy stali się klasykami ukraińskiej sztuki.
Piotr Tabaka też cieszy się ze spotkania. Tym bardziej, że trafiła się okazja zobaczyć się nie tylko przez ekran komputera:
-Ciągle rozmawiamy przez Skype, przez internet, a tu trafiło się, że przyjechali do nas, może nie do nas do Lidzbarka, ale do Bartoszyc, po sąsiedzku, więc musieliśmy przyjechać i poznać się.
Lubow Sawaryn – pracowniczka Lwowskiej Biblioteki dla dzieci i przedowdnicząca Naukowo-Kulturalnego Towarzystwa „Bojkowszczyzna”. Gdzieby nie pojechała Luba, wszędzie opowiada o Bojkowszczyźnie, bo tą kultura żyje. Kim są Bojkowie, o tym opowiedziała uczniom:
[dzień dobry…nazywam się Luba…przyjechałam ze Lwowa…pracuje w Lwowskiej Bibliotece Obwodowej dla dzieci, ale mieszkam w Samborze, to takie miasto niedaleko od Lwowa, 70 kilometrów, ono naprawdę znajduje się na bardzo ciekawym terenie i nazywa się Bojkowszczyzna, to serce Bojowszczyzny miasto Sambor. Kiedy wędrujecie po Karpatach możecie tam zobaczyć trzy grupy etniczne. Może wiecie jakie? Nie? Opowiem wam. To Bojkowie, o których będziemy dziś mówić, to Łemkowie i Hucułowie. Czym się różnią, jak myślicie? Może ktoś wie? Ubiorem. Językiem i kulturą, tak tradycjami. Zuchy.]
Po raz pierwszy w Polsce swoje utwory zaprezentowała Lubow Wiuta – dziecięca pisarka, zwyciężczyni konkursu „Koronacja słowa”. Autorka podzieliła się z młodzieżą swoimi przemyśleniami i przeżyciami.
[Myślę, że dla was byłoby ciekawe, żeby dowiedzieć się coś o książce i moją praca nad nią. Opowiem. Jako autor tak samo przeżywam to co będzie z moimi głównymi bohaterami. Są książki, których zakończenie znasz od razu,a ta książka prowadziła się sama.]
Fantasy o chłopczyku Esztonie, książka mistyczna. Tak mówi jej autorka Lubow Widuta. Podczas jej pisania zdarzały się różne dziwne rzeczy – opowiada. W mężczyznę z legendy Esztonowej mamy spotkała w ogóle jakoś na ulicy Lwowa od razu po jej przeczytaniu. Wczoraj posłuchaliśmy jej i my. Posłuchajcie i wy;
[To legenda o czumacki szlaku, wiecie co to czumacki szlak? To na niebie takie gwiazdy i czumacy szli za tymi gwiazdami i sól…]
[Bajka dla dzieci czytana przez autorkę]
To tylko odrobina ciekawostek, które przywieźli ze sobą gości ze Lwowa. Jutro będę kontynuować opowieść obowiązkowo, a teraz zgodnie z rozkładem lekcja języka ukraińskiego:
[lekcja języka ukraińskiego]
To wszystko. W programie „Od A do Z” usłyszymy się równo za tydzień. Była z wami Hanna Wasilewska. Bywajcie zdrowi i przyjemnego weekendu. (dw/ad)
04.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Wczoraj w Bartoszycach ugaszczano ukraińską literaturą. „Literacki Salon 2019” przywieźli ze sobą bibliotekarze i dziecięce pisarki ze Lwowa. Podpisana przez Ukrainę zgoda na wykorzystanie tzw. formuły Steinmeiera w rozwiązaniu konfliktu w Donbasie budzi zaniepokojenie wśród niektórych ukraińskich ekspertów i części społeczeństwa. Prezydent Ukrainy przekonuje: „Zdrady nie będzie”. Ołekij Danyłow – nowy sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Za chwilę szczegóły. Dziś piątek 4 października. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Bartoszycka szkoła z ukraińskim językiem nauczania otwarta jest na różnorodne projekty, a taki jak ten ceni szczególnie, bo rozmowa literackim językiem ukraińskim to prezent dla polskich Ukraińców – mówi Lubomira Tchór dyrektorka szkoły w Bartoszycach:
– Mamy zawsze otwarte drzwi, chętnie przyjmujemy wszystkich gości, Jestem szczęśliwa, że mogłam dziś przyjąć gości z Ukrainy, to 8 pań. Bibliotekarki, pisarki, one przeprowadziły piękne lekcje, to był tzw. „Salon literacki 2019”, to innowacyjny projekt w naszej szkole, który daje bardzo dużo wiedzy dzieciom, ale także nasi nauczyciele, którzy biorą udział w spotkaniach i warsztatach także uczą się i podnoszą kwalifikacje. Mogą posłuchać języka ukraińskiego z Ukrainy, ludzi którzy rozmawiają pięknym czystym językiem ukraińskim, to dla nas bardzo ważne, że w tym języku nie ma rusycyzmów, że to nauczycielski język. To ważne dla moich nauczycieli w szkole i dla naszych dzieci. Takie żywe obcowanie.
Zajęcia w ramach „Salonu literackiego” w Bartoszycach trwają i teraz, a w weekend projekt przeniesie się do Elbląga.
(-)
Podpisana przez Ukrainę zgoda na wykorzystanie tzw. formuły Steinmeiera w rozwiązaniu konfliktu w Donbasie budzi zaniepokojenie wśród niektórych ukraińskich ekspertów i części społeczeństwa. Według specjalistów, sposób wcielenia dokumentu budzi wątpliwości, a Rosja może go wykorzystać do realizacji swoich celów.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko
[korespondencja w języku polskim]
Wołodymyr Zełenski zapewnia, że podpisana przez ukraińskie władze zgoda na tekst tak zwanej formuły Steinmeiera nie oznacza zdrady interesów Ukrainy. Ukraiński prezydent wystąpił w tej sprawie ze specjalnym orędziem telewizyjnym.
(-)
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński powołał nowego sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Został nim dotychczasowy zastępca Ołeksij Daniłow. Poprzedni szef Rady Ołeksandr Danyluk – podał się do dymisji w ubiegłym tygodniu.
(-)
Była to ostatnia informacja wydania, ale nie żegnam się. Żeby dowiedzieć się więcej o „Saloni literackim” w Bartoszycach. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego i do usłyszenia. (dw/bsc)
03.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
XII ogólnopolskie dni ukraińskiego teatru niebawem odbędą się w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Polskę odwiedziły dzieci poszkodowane w wyniku wojny w Donbasie. Były ukraiński prezydent Petro Poroszenko krytykuje tzw. formułę Steinmeiera dotyczącą uregulowania konfliktu w Donbasie.
Stany Zjednoczone sprzedadzą Ukrainie przeciwpancerne pociski kierowane Javelin. O tym usłyszycie za moment. W kalendarzu czwartek 3 października. W studiu Hanna Wasilewska. Witam
(-)
XII ogólnopolskie dni ukraińskiego teatru niebawem odbędą się w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Wydarzenie tradycyjnie organizuje olsztyńskie koło i oddział ZUwP. W ciągu dwóch dni 12 i 13 października zobaczycie trzy spektakle na scenach: dużej i kameralnej, a także wystawę Andrija Dudy „Bohaterowie nie umierają – oblicza wojny”. Na dni Teatru w Olsztynie zjeżdżają się Ukraińcy z całego regionu, bo wydarzenia kulturalne tego poziomu odbywają się tu rzadko. Właśnie dlatego dyrektorka szkoły z ukraińskim językiem nauczania Lubomira Tchórz nie przepuszcza żadnego przedstawienia ukraińskich teatrów na Warmii i Mazurach:
Co roku czekam następnego, bo dla mnie teatr to cudowne i piękne przeżycie, szczególnie ukraiński teatr, który pojawia się raz w roku. To bardzo dobrze, że takie wydarzenia mają miejsce.
W tym roku w spektaklu na scenach teatru imienia Stefana Jaracza pokaże się Kołomyjski Obwodowy Dramatyczny Teatr imienia Ozarkewycza.
W sobotę 12 października przedstawiony zostanie dramat Wasyla Stefanyka „Kaminnyj chrest” w reżyserii Dmytra Czyboraka, a w niedzielę 13 października spektakle zostaną zagrane na dwóch scenach: na kameralnej „Maty-najmyczka” Tarasa Szewczenki, a duża scena przeobrazi się w Huculszczyznę, bo finałem dni ukraińskiego teatru będzie narodowe misterium „Huculskyj rik” Hnata Chotkewycza. Więcej informacji o dniach ukraińskiego teatru w Olsztynie pod numerem telefonu 506 941 162. Wydarzenie odbywa się pod patronatem Polskiego Radia Olsztyn.
(-)
Polskę odwiedziły dzieci poszkodowane w wyniku wojny w Donbasie. Dzieci biorą udział w projekcie „Kolonie rodzinne i terapeutyczne dla dzieci – ofiar działań wojennych i konfliktu zbrojnego na Wschodzie Ukrainy”, który jest finansowany przez kancelarię premiera. W projekcie biorą udział dzieci z różnych regionów Ukrainy, które na wojnie straciły rodzica lub rodziców oraz te, których rodzice nadal służą w ukraińskiej armii. Celem kolonii terapeutycznych jest wsparcie psychologiczne i walka z wojenną traumą, która nieleczona, w dorosłym życiu może okazać się wyjątkowo groźna.
Mówił o tym odpowiedzialny w rządzie za pomoc humanitarną minister Michał Woś, który dziś spotkał się w Sejmie z uczestnikami projektu:
(-)
W ramach projektu, dzieci z Ukrainy zwiedzają Polskę, spotykają się z rówieśnikami i biorą udział w zajęciach ze specjalistami – mówi Katarzyna Materkowska z Klubu Inteligencji Katolickiej, który organizuje projekt:
(-)
W ramach projektu Polskę odwiedzi ponad setka dzieci z Ukrainy. Pierwszy turnus odbywa się w Podkowie Leśnej, kolejne, które planowane są jeszcze w październiku, odbędą się w Małym Cichym na Podhalu. Łączny koszt projektu to 250 tysięcy złotych.
Były ukraiński prezydent Petro Poroszenko krytykuje tzw. formułę Steinmeiera dotyczącą uregulowania konfliktu w Donbasie. Na tekst formuły zgodziła się ukraińska delegacja uczestnicząca w mińskich trójstronnych rozmowach. Według byłego ukraińskiego prezydenta – przyjęte uzgodnienia przeczą mińskim porozumieniom pokojowym.
Zdaniem Petra Poroszenki – podpisanie formuły Steinmeiera to faktyczna zgoda na rosyjską okupację ukraińskich terytoriów. Jak dodał, formuła ta nie była zawarta w mińskich uzgodnieniach pokojowych:
Dziś formułą Steinmeiera nazywa się formułę Putina, który w sposób kardynalny zmienia kolejność działań przewidzianych w mińskich uzgodnieniach pokojowych; odrzuca mapę drogową mińskich uzgodnień, która była zaproponowana wspólnie przez Ukrainę, Francję i Niemcy w ramach formatu normandzkiego.
(-)
Według Petra Poroszenki podpisanie formuły Steinmeira przyczyni się do zniesienia sankcji nałożonych na Rosję. Podczas obrad mińskiej trójstronnej grupy kontaktowej Ukraina zgodziła się na tekst formuły Steinmeiera, ale strony nie podpisały wspólnego dokumentu. Formuła Steinmeiera zakłada przeprowadzenie w Donbasie lokalnych wyborów uznanych przez OBWE i nadanie regionowi specjalnego statusu. Obecny prezydent Wołodymyr Zełenski zapewnił, że nie dojdzie do tego bez demilitaryzacji regionu i odzyskania przez Ukrainę kontroli nad granicą z Rosją. Według jego słów przygotowywane nowe prawo o specjalnym statusie Donbasu wykluczy, jak się wyraził „kapitulację Ukrainy”.
Stany Zjednoczone sprzedadzą Ukrainie przeciwpancerne pociski kierowane Javelin. Za sto pięćdziesiąt rakiet władze w Kijowie zapłacą 39 milionów dolarów.
Z Waszyngtonu- Marek Wałkuski.
(-)
Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Do radioodbiorników zapraszam jutro o 10:50 i 18:10. Wszystkiego dobrego. (dw/ad)
02.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Spotykamy się w środę, 2 października, na antenie Polskiego radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Długie, jesienne wieczory sprzyjają naszemu większemu zainteresowaniu ekranem. I wcale nie ekran telewizora mam na myśli, a ten trochę większy – kinowy. Dziś porozmawiamy o sprawach kinematografii w wydaniu regionalnym.
(-)
Już za kilka dni, w dniach 8-12 października, w Olsztynie będzie się odbywał kolejny WAMA Film Festiwal. Będą miały miejsce konkursy pokazowe krótkich filmów oraz międzynarodowych wspólnych produkcji. Ważne miejsce w programie festiwalu zajmują warsztaty dla młodych twórców filmowych z Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy. Hasło tegorocznej edycji Festiwalu to „Teraźniejszość”. Podczas konferencji prasowej poświęconej WAMA Film Festiwalowi z jego dyrektorem Marcinem Kot-Bastkowskim rozmawiał Sergiusz Petryczenko:
(-)
Rozmowa w języku polskim
(-)
Gdy Sergiusz Rozmawiał z dyrektorem Festiwalu, ja zapytałam producenta, Marcina Dominiaka o wielokulturowość, która też jest teraźniejszością, zwłaszcza na Warmii i Mazurach. Wielokulturowość może ubogacać społeczeństwo, być inspiracją do wszelkich działań dla wspólnego dobra, ale czy może też być w niektórych aspektach jakimś zagrożeniem?
(-)
Rozmowa w języku polskim
(-)
Nie wypada nam nic innego jak czekać na młodzież z Ukrainy i zapytać ją właśnie o teraźniejszość, bo tylko ona żyje w teraźniejszości dotkniętej wojną. Ciekawe, czy zechce o niej mówić, czy wręcz przeciwnie – może zechce od niej uciec i nie podejmować tego tematu.
(-)
A nasza audycja dobiega końca. Program dzisiaj przygotowali: Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Żegnamy się do jutra, a teraz życzymy wam miłego wieczoru, drodzy słuchacze! (jch/bsc)
02.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
8 października rozpocznie się kolejny WaMa Film festiwal W warsztatach wezmą udział młodzi kinematografowie z Ukrainy. Polska przyłączyła się do bojkotu 70 lecia Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z powodu członkostwa Rosji. We wrześniu w walkach w Donbasie poległo co najmniej 14 ukraińskich żołnierzy. Prezydent Ukrainy przyjął rezygnację ze stanowiska sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksandra Danyluka. Dokładniej o tym opowiem za chwilę w informacjach po ukraińsku. Dziś środa 2 października. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
8 października rozpocznie się kolejny WaMa Film festiwal. Już tradycyjnie odbędą się pokazy konkursowe filmów krótkometrażowych i wspólnych produkcji międzynarodowych. Ważne miejsce w programie festiwalu zajmują warsztaty dla młodych twórców kinowych z Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy. Hasło tegorocznego festiwalu to „współczesność”. Podczas konferencji poświęconej festiwalowi, z jego dyrektorem Marcinem Kotem Bastkowskim rozmawiał Sergiusz Petryczenko;
[w języku polskim]
Cały materiał Sergiusza Petryczenki do posłuchania dziś wieczorem.
(-)
Polska delegacja w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy zdecydowała zbojkotować obchody 70-lecia istnienia organizacji z powodu przywrócenia prawa głosu Rosji. Poinformował o tym na FB deputowany Ołeksij Nonczarenko – informuje Espresso.TV. „Delegacja Polski także bojkotuje świętowanie 70-lecia Rady Europy. To szósty kraj. Pracujemy dalej” – napisał Honczarenko na swojej stronie. Wcześniej poinformowano, że delegacje Litwy, Łotwy, Estonii i Gruzji po konsultacjach z Ukrainą zrezygnowały z udziału w uroczystościach z okazji 70-lecia Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
(-)
We wrześniu w walkach w Donbasie poległo co najmniej 14 ukraińskich żołnierzy. Taki bilans opublikowały ukraińskie media. Na wschodzie Ukrainy codziennie dochodzi do ataków ze strony prorosyjskich separatystów na pozycje ukraińskiej armii. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko
(-)
Prezydent Ukrainy przyjął rezygnację ze stanowiska sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksandra Danyluka. Pełnił on swoją funkcję od maja. Złożył dymisję w ubiegły piątek. Nieoficjalna przyczyna, to konflikt z najbliższym otoczeniem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i wspierającym go oligarchą. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Nasz blok informacyjny jest wyczerpany, dziękuję za uwagę i żegnam się z wami do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/ad)
01.10.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)
Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Dzień jest już o wiele krótszy, niż latem; za oknem jest szaro, ciemno, chłodno, więc bardziej właściwym jest witać się „Dobry wieczór”. Witam was we wtorek, 1 października, w programie „Z dnia na dzień”. We wtorki możemy nazywać go „Wędrówki przez stulecia”. W studiu Polskiego Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik i dzisiaj znowu pospacerujemy śladami pamięci, ale nie sami.
(-)
W ostatnim czasie niemało opowiadałam wam o 505-tej rocznicy bitwy pod Orszą. Miałam szczęście być na tych uroczystościach w Równem, bo chociaż Orsza leży na Białorusi, to zwycięzca bitwy, książę Konstanty Ostrogski miał swoje włości na współczesnej Rówieńszczyźnie. Tak więc nieobojętni mieszkańcy Równego postanowili przywrócić naszej pamięci wydarzenia, które w ciągu pięciu wieków pokryły się kurzem niepamięci. A szkoda, że o tym się nie mówiło, bo: „mamy z czego być dumni”. Dzisiaj poprosiłam prof. Romana Jurkowskiego z Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych Wydziału Humanistycznego UWM żeby opowiedział o tym, jak zwycięstwo w bitwie pod Orszą traktuje polska strona:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Trochę muzyki i wracamy do tematu.
(-) Wypowiedź w języku polskim
Nic się nie zmieniło. Przykro jest konstatować, że Europa bywa taka bez twarzy. Tak często mówimy o wartościach europejskich, a tak naprawdę to Europa niejednokrotnie może uczyć się od nas, co to są wartości europejskie. Mijają stulecia, a ta prawda pozostaje niezmienna. Warto więc robić wszystko co możliwe, żeby narody Europy Środkowo-Wschodniej jednoczyły się, łączyły i nie pozwalały się rozdzielać, bo z Zachodu mamy inercję, a ze wschodu – ciągłe zagrożenie. Dlatego szczególnie należy pamiętać o tych momentach z historii, które mogą być dla nas natchnieniem w czasach współczesnych. Bitwę pod Orszą przywrócił z niepamięci przede wszystkim sekretarz Rady Miasta Równe Serhij Paładijczuk, który potrafił zebrać ekipę myślących tak samo:
– Gdy zacząłem się interesować i pytać otaczające mnie osoby, byłem zszokowany, że prawie nikt o tym nie wie. Przy czym były to dosyć wykształcone osoby, często z wyższym, a nawet historycznym wykształceniem i o tym wydarzeniu nic nie wiedziały. Byłem wstrząśnięty i wtedy pojawiła mi się taka myśl, że być może to jest moja misja: zrobić tak, żeby o tym wydarzeniu dowiedziała się cała Ukraina i cała Europa.
– I przede wszystkim – zrozumieć, dlaczego do tej pory nikt o tym nie wiedział, bo to jest też bardzo ciekawa kwestia.
– Tak! Wie pani, to bardzo ciekawe pytanie. Ja znalazłem dla siebie odpowiedź na to pytanie; leżała ona w płaszczyźnie agitacji moskiewskiej, propagandy moskiewskiej. Nie jest tajemnicą, że kraj Moskowia, który prawie do początku XVIII wieku (tak się uważa) nazywała się właśnie Moskowia na wszystkich mapach, książkach, we wszystkich praktycznie europejskich dokumentach – ten kraj postanowił przywłaszczyć sobie historię wielkiego, oświeconego królestwa, wielkiego, oświeconego imperium, które nazywało się Ruś. I zrobili wszystko, żeby przez 200 lat, ponieważ 200 lat zajmowali się tytaką propagandą systemową, że niby to oni mają odniesienie do tego wielkiego imperium europejskiego. I niestety, wiele udało się im zrobić, dlatego że były przepisane całe latopisy, były przepisane różne wydarzenia. I zwycięstwo pod Orszą bardzo im się nie wpisuje w to ich kłamstwo historyczne, ponieważ we wszystkich kronikach europejskich było zapisane, że ruski książę Konstanty Ostrogski na czele z połączonym rusko-litewsko-żmudzkim o polskim wojskiem – dlatego że Białorusini nazywali się wtedy Litwinami, a naród nadbałtycki nazywał się Żmudzinami – tak więc ruski kniaź rozgromił moskowian. Oczywiście, że w tę propagandę Imperium Moskiewskiego nie wpisywała się teza, że w połowie, prawie na początku XVI w. cała Europa rozumiała, że Ruś to nasze terytorium i Moskowia nie miała do tego żadnego stosunku. Bo przecież oni w swoich wykładniach historycznych opowiadają, że nawet w XIII-XIV w. ich terytorium nazywano Ruś. To całkowity absurd i właśnie to, że ta bitwa dawała w swojej prostocie rozumienie wszystkiego nie tak, jak oni chcieliby to widzieć, to oczywistym jest, że tego wydarzenia nie nagłaśniali, przemilczali je, wyrzucili z wszystkich kronik. Bezsprzecznym jest, że zadaniem naszego wspólnego pokolenia Białorusinów, Litwinów, Ukraińców, Polaków jest przywrócić to wydarzenie na należne miejsce, bowiem według wszystkich obiektywnych historyków europejskich, współczesnych, prawie na 40 lat ta bitwa zatrzymała ekspansje rosyjską. Nawet więcej: na ów czas rozdrobniona Europa nie była gotowa do wtargnięcia wojsk moskiewskich. A proszę sobie wyobrazić, że prawie 80-tysięczne wojsko sunęło na Europę i gdyby nie ta właśnie bitwa, gdyby nie to zwycięstwo mniejszą liczebnością. Kto wie, jak byłaby historia współczesnej Europy, gdyby wtedy książę Konstanty Ostrogski z naszym wspólnym zjednoczonym wojskiem nie zatrzymał ich agresji?
(-)
Jakże potrzebny jest taki książę Ostrogski w dzisiejszych czasach! Rosyjska agresja trwa. Sądzę, że amatorzy historii są dzisiaj zadowoleni i otrzymali solidną porcję cennej wiedzy. Niestety, nasz czas antenowy już się kończy. Byli z wami – Marian Dąbrowski i Jarosława Chrunik. Żegnamy się do jutra i życzymy wam miłego wieczoru, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/ad)
01.10.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)
Topowe wydarzenie jesieni. XII ogólnopolskie dni ukraińskiego teatru niebawem odbędą się w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Plast planuje rajd po Beskidach. Polskie i ukraińskie władze sprawdzają możliwość stworzenia nowego przejścia granicznego na ukraińsko-polskiej granicy „Boberka-Smolnik”. Wołodymyr Zełenski planuje kolejną podróż do Stanów Zjednoczonych. Dokładniej o tym za chwilę. Dziś wtorek 1 października. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Topowe wydarzenie jesieni. XII Ogólnopolskie Dni Teatru Ukraińskiego niebawem odbędą się w olsztyńskim teatrze im. Stefana Jaracza. Wydarzenie tradycyjnie organizuje olsztyńskie koło i oddział ZUwP. W ciągu dwóch dni zobaczycie trzy spektakle na scenach: dużej i kameralnej, a także wystawę Andrija Dudy „Bohaterowie nie umierają – oblicza wojny”. Spektakle na scenach teatru im. Stefana Jaracza pokaże teatr im. Ozarkewycza. W sobotę 12 października przedstawiony zostanie dramat Wasyla Stefanyka „Kaminnyj chrest” w reżyserii Dmytra Czyboraka, a w niedzielę 13 października spektakle zostaną zagrane na dwóch scenach: na kameralnej „Maty-najmyczka” Tarasa Szewczenki, a duża scena przeobrazi się w Huculszczyznę, bo finałem dni ukraińskiego teatru będzie narodowe misterium „Huculskyj rik” Hnata Chotkewycza. Więcej informacji o dniach ukraińskiego teatru w Olsztynie pod numerem telefonu 506 941 162. Wydarzenie odbywa się pod patronatem Polskiego Radia Olsztyn.
(-)
Plast – ukraińska organizacja skautowa w Polsce planuje rajd po Beskidach. To jedna z tradycyjnych jesiennych inicjatyw skautów. Co roku wędrują po innych górach. Zgłosić swój udział można po polsku pod adresem plast.rejd@o2.pl do 3 października. Trzeba dodać, że 6 października plastuni w Lublinie zaplanowani otwarcie roku skautowego. Wydarzenie zaplanowane jest w Fundacji Kultury Duchownej Pogranicza. Rajd i otwarcie roku skautowego to jedne z wielu inicjatyw plastunów, które realizują w ciągu roku. Centralnym tegorocznym wydarzeniem była akcja „Płomień braterstwa” organizowana 14 sierpnia razem z polskimi harcerzami. W kilkudziesięciu polskich miastach Ukraińcy razem z Polakami jednocześnie zapalili na grobach żołnierzy URL „Płomień braterstwa”. Oprócz tego latem odbyły się dwa skautowe obozy dla dzieci i młodzieży. Rajd odbędzie się 12 i 13 października.
(-)
Polskie i ukraińskie władze sprawdzają możliwość stworzenia nowego przejścia granicznego na ukraińsko-polskiej granicy „Boberka-Smolnik”. Koszt kapitalnego remontu tego przejścia to ponad milion hrywien.
(-)
Obecnie w obwodzie lwowskim jest sześć przejść na granicy z Polską.
(-)
Wołodymyr Zełenski planuje kolejną podróż do Stanów Zjednoczonych. Poprzednia, zeszłotygodniowa, upłynęła w cieniu skandalu związanego z oskarżeniami dotyczącymi możliwych nacisków wywieranych przez prezydenta USA na prezydenta Ukrainy. Z Kijowa – Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Tym kończymy nasz program. Świeże informacje usłyszycie jutro o 10:50. Z wami była Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i do usłyszenia. (dw/bsc)