Olsztyn, Polecane, Aktualności, Aplikacja mobilna, Region
Sprawca śmiertelnego wypadku w Olsztynie prawomocnie skazany
11 lat pozbawienia wolności, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i 30 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Zapadł prawomocny wyrok w sprawie tragicznego wypadku na ulicy Bałtyckiej w Olsztynie. Sąd okręgowy utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji.
Do wypadku doszło w listopadzie 2021 roku. W samochód, którym jechało rodzeństwo, z impetem uderzyło inne auto. W trakcie procesu ustalono, że kierowca audi, Zbigniew G, jechał w obszarze zabudowanym ze średnią prędkością ponad 170 km/h. Po zderzeniu nawet nie podszedł do rozbitego auta, uciekł do pobliskiego lasu. Apelację wnieśli jego obrońcy, którzy chcieli złagodzenia wymiaru kary.
Sędzia Leszek Wojgienica wysłuchał strony, oddalił apelację i ogłosił wyrok, w którym utrzymał w mocy orzeczenie olsztyńskiego sądu rejonowego. W uzasadnieniu stwierdził, że w swojej wieloletniej praktyce orzeczniczej po raz pierwszy spotkał się ze sprawą, w której oskarżony „w tak niewyobrażalny sposób naruszył zasady ruchu drogowego”. Sędzia podkreślił, że absolutnie żaden uczestnik ruchu drogowego nie ma prawa spodziewać się, że spotka na swojej drodze auto rozpędzone w terenie zabudowanym do 174 km na godzinę. Jak mówił, ta sprawa miała to szczęście, że przebieg zdarzenia został zarejestrowany na kamerach miejskiego monitoringu.
To dzięki temu można było w miarę w zgodzie z prawdą materialną odtworzyć nie tylko ostatni moment, który doprowadził do wypadku, ale również to, co się wydarzyło wcześniej. Ten czas to były sekundy, ale miały kluczowe znaczenie dla ustalenia, kto i w jakim zakresie naruszył zasady ruchu drogowego i jaki skutek swoim zachowaniem wywołał
– podkreślił.
Apelację wnieśli obrońcy Zbigniewa G. Wskazywali w niej na stronniczość sądu pierwszej instancji i nierzetelne opinie biegłych.
Odnosiliśmy nieodparte wrażenie, że zderzamy się ze ścianą. Wiele decyzji procesowych, postanowień, zarządzeń sądu, było dla nas ogromnym zaskoczeniem. Uważam, że wielu istotnych okoliczności sąd pierwszej instancji nie brał pod uwagę, choć powinien
– mówi mecenas Piotr Afeltowicz, który bronił w postępowaniu Zbigniewa G.
Prokuratura wniosła o utrzymanie w mocy zaskarżonego wyroku.
Wyrok jest oparty na pełnym materiale dowodowym i prawidłowej ocenie. Argumenty obrony nie zasługują natomiast na uwzględnienie, bo faktycznie zmierzają do przerzucenia winy na pokrzywdzonych czy też na brak profesjonalizmu, obiektywizmu sądu
– wskazała prokurator Mariola Maślany.
Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, czyli brata rodzeństwa, adwokat Mateusz Nowicki zwrócił uwagę na społeczne znaczenie wyroku, który zapadł w tej sprawie.
Wymiar sprawiedliwości musi wykazywać się odwagą społeczną. Młodzi ludzie muszą wiedzieć, jakie konsekwencje grożą za piractwo i jazdę pod wpływem alkoholu czy innych środków zmieniających świadomość. Dopóki będą utrzymywały się niskie wyroki w takich sprawach, dopóty takie tragiczne wypadki będą miały miejsce
– mówił.
Obrona próbowała przekonać sąd, że współwinną wypadku była Weronika W., która kierowała autem, w które uderzyło audi Zbigniewa G. Miała nie zachować szczególnej ostrożności. Wszystko sprowadzało się do próby obniżenia wysokości zasądzonej kary zarówno co do lat pozbawienia wolności, jak i zakazu prowadzenia samochodów.
Pani pokrzywdzona zdążyłaby się trzy razy włączyć do ruchu, gdyby oskarżony jechał z prawidłową prędkością. On w sekundę pokonywał 50 metrów, a inne pojazdy w tym czasie przejeżdżały 14 metrów
– mówił sędzia Wojgienica.
Obrona mówiła też o cierpieniu, z jakim mierzy się dziś rodzina Zbigniewa G. – Ma to miejsce, ale nie da się tego cierpienia porównać ze śmiercią dzieci – przyznał przewodniczący składu.
Sąd wiele miejsca poświęcił zachowaniu Zbigniewa G. po wypadku, przytaczając z akt sprawy stwierdzenia świadczące o tym, że G. działał rozważnie i ze świadomością tego, co robi. Podkreślił także ogromną tragedię rodziny zabitego rodzeństwa, która straciła bliskich wchodzących w dorosłość (mieli 23 i 25 lat).
Nie wziął telefonu, nie płacił kartą, tylko gotówką, bo wiadomo, że gdyby ich użył, to by od razu został namierzony. Sam wybrał moment, w którym zgłosił się do szpitala. Oskarżony za parę lat wyjdzie z więzienia, będzie mógł uczestniczyć w życiu swoich dzieci. Rodzina, która poniosła w tym wypadku stratę, poniosła ją na zawsze
– podkreślił.
Zbigniew G., który przebywa w areszcie, nie stawił się w sądzie. Na rozprawę apelacyjną przyszła jego żona, która tak komentowała wystąpienie pełnomocnika pokrzywdzonych, że została upomniana przez sąd. Na ogłoszenie wyroku ani żona oskarżonego, ani jego obrońcy nie przyszli.
Posłuchaj wypowiedzi