Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 4 °C pogoda dziś
JUTRO: 5 °C pogoda jutro
Logowanie
 

25 lat wolności w literaturze

Niedawno hucznie, z udziałem wielkich tego świata, obchodziliśmy 25-lecie odzyskania wolności. A jak przez te 25 lat działo się w literaturze?

Literatura schyłku PRL-u tkwiła w artystycznej martwocie. Młodszym słuchaczom przypominam, że mówimy o dwóch tzw. „obiegach” – tym oficjalnym i „podziemnym”, zwalczanym, powstającym poza zasięgiem cenzury. Pierwszy skupiał autorów wiernych, mniej wiernych i pozornie wiernych władzy, zajmujących się tym co zawsze – rozrachunkiem wojny, psychologią, awansem społecznym wsi i eksperymentami, w drugim ukazywała się literatura wolnościowa i zakazana, od XVI-wiecznej, choć nadal aktualnej, „Moscovii” jezuity Antonio Possevino po wiersze poetów stanu wojennego.

Artystyczny powiew nowej epoki niespodziewanie uderzył od strony Gdańska i wyprzedził zmiany polityczne. Jeszcze w roku 1987 jak najbardziej oficjalne Wydawnictwo Morskie opublikowało powieść nieznanego trzydziestolatka Pawła Huelle pt. „Weiser Dawidek”. Nikt do tej pory nie odważył się tak odczarować niedawnej przeszłości, pokazać, ile znaczą w prozie nastrój i atmosfera, a przede wszystkim wprowadzić tematu obcości i stygmatyzacji. Książka została przetłumaczona na kilkanaście języków, Autor uhonorowany prestiżową nagrodą Fundacji Kościelskich. Była to z pewnością pierwsza kariera literacka III Rzeczypospolitej, jeszcze przed jej powstaniem.

Prawie wszyscy pisarze i poeci, przez dziesięciolecia eksponowani w kulturze PRL-u, po roku 1989 nagle odeszli w cień. Zgasły legendy Stachury i Wojaczka, mocno przybladły wielkości takie jak Andrzejewski czy Kuśniewicz. Nowe, prywatne wydawnictwa, często o podziemnym rodowodzie, zaczęły lansować nowe nazwiska. Pojawili się Jerzy Pilch i Andrzej Stasiuk. Założone przez redaktorów warszawskiego „Ex-librisu” wydawnictwo W.A.B., już na starcie kasujące sukces za sukcesem, wypromowało Manuelę Gretkowską i Olgę Tokarczuk. Z nimi ruszyły inne pisarki, zwiastujące pierwszą i nieostatnią w naszej literaturze zmasowaną „inwazję kobiet”, przypomnę Nataszę Goerke, Izabelę Filipiak, Małgorzatę Saramonowicz, Kingę Dunin jako autorkę artystycznej prozy.

Literatura przełomu jednak przełomu tego nie potrafiła naprawdę opisać, ani nawet ogarnąć, tak jak po roku 1918 Żeromski, Kaden-Bandrowski czy Strug. Uciekała w nadrealizm, postmodernistyczne gry, jaskrawy feminizm. Nie dziwię się. Dobrze pamiętam; przemiany tamtych lat, które dziś politycy tak łatwo ujmują w gładkie słowa, wtedy nie docierały do ludzi z całą wyrazistością, rozpływały się w czasie i codziennej nudzie, zaprzeczały sobie nawzajem, nie dawały się określić.

W latach 90. upadła większość dawnych pism literackich, niektóre z nich, np. „Nowy Wyraz”, zabił jeszcze stan wojenny, elitarny niegdyś miesięcznik „Twórczość” stracił znaczenie. Zastąpiły je liczne, wydawane w mniejszych ośrodkach periodyki takie jak olsztyńska „Borussia” i „Portret”, lubelskie „Kresy”, szczecińskie „Pogranicza”. Przegrały potem nierówną walkę z internetem i tanimi dodatkami „o książkach” do wysokonakładowych gazet.

Ustanowiono za to kilka poważnych nagród literackich, najpierw „Nike” potem szereg innych. Kształtują hierarchie, wpływają na sprzedaż książek, czyniąc życie pisarzy bardziej nerwowym.

W roku 1996 przeżywaliśmy nagrodę Nobla dla Wisławy Szymborskiej. Spadła jak grom z jasnego nieba w chwili, gdy poetka znajdowała się na uboczu życia literackiego, pisząc niewiele i nie występując publicznie.

Po „przełomie” długo nie istniała również polska tzw. literatura „środka”. Choć próbowały być nią powieści Marii Nurowskiej i Krystyny Kofty, to jednak rynek zalewały tłumaczenia, wśród których królowała seria „Harlequin” oraz powieści Wiliama Whartona i Paulo Coelho. Renesans rodzimej powieści popularnej nastąpił wraz z pojawieniem się w roku 2001 Katarzyny Grocholi, a polski kryminał, przez wiele lat uważany za gatunek martwy i obciachowy, powrócił wraz z popularnością Marka Krajewskiego.

Dziś jesteśmy przytłoczeni ilością tytułów w księgarniach, choć gdy chcemy kupić coś konkretnego, i tak musimy szukać w internecie. Pisarze mizdrzą się do nas jak gwiazdy showbiznesu, ogłupiają nas pisane na zamówienie recenzje, denerwują lamenty nad upadkiem czytelnictwa oraz fanfary z powodu zwycięstwa e-booków i klęski książki papierowej.

Uwiera nas, wkurza, wprawia w kompleksy nieograniczona możliwość wyboru. Ale może to jest właśnie ów smak wolności?

Włodzimierz Kowalewski

Więcej w wolność
WiM coraz bardziej odstają od reszty kraju

O wizycie w Polsce prezydenta Stanów Zjednoczonych Baraka Obamy i obchodach 25-lecia odzyskania przez Polskę suwerenności - rozmawiali goście audycji publicystycznej My, Wy, Oni. W studiu...

Zamknij
RadioOlsztynTV